28.01.2015 Views

Romowie. Koczownictwo, osiadły tryb życia - Związek Romów ...

Romowie. Koczownictwo, osiadły tryb życia - Związek Romów ...

Romowie. Koczownictwo, osiadły tryb życia - Związek Romów ...

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

konkretnej odpowiedzi, bo takiej, czy takiego nie spotkano, to do roboty<br />

zaprzęgano nasze wróżki, aby ewentualnie one znalazły odpowiedź. One<br />

dawały nadzieję, a druga strona dzieliła się z nami swoimi dobrami, jak<br />

jajka, mięso czy przysłowiowe kury. No i ku zadowoleniu naszych moczymordów<br />

bimber. To byli biedni ludzie, ale szczerzy. Podobnie było w tej wsi,<br />

z tą tylko różnicą, że wśród miejscowych mieszkańców kilka osób mówiło<br />

po romsku. Dla mnie było zupełnym zaskoczeniem, bo niby nasi, ale i tak<br />

ich dialekt przeplatany słowami ukraińskimi i strój, w szczególności kobiet,<br />

zupełnie inny, chłopski. A już kompletnie zgłupiałem, kiedy te niby nasze, bo<br />

mówiące romanes, kobiety kazały sobie wróżyć. Oni i my <strong>Romowie</strong>, ale byliśmy<br />

wzajemnie dla siebie egzotyczni. My dla nich w kolorowych strojach<br />

i powiedzmy trochę głośni i oni tacy, jacyś szarzy i wyciszeni. Z rówieśnikami<br />

łatwo nawiązaliśmy kontakt i następowała konfrontacja, porównywanie<br />

dialektów. Oni na nogi mówili pindre, a na psa rikono. Z trudem,<br />

ale można ich było zrozumieć. Potem, często kiedy wypadła nam tamtędy<br />

droga, zatrzymywaliśmy na dzień, dwa a czasem i dłużej w Gwdzie Wielkiej.<br />

Starsi częściowo powymierali, a młodzi, moi rówieśnicy i młodsi albo<br />

zapomnieli, względnie wstydzili się mówić po romsku. Chociaż zawsze, jako<br />

starzy znajomi przychodzili do naszego obozu, lecz poza romskmi korzeniami,<br />

które nas łączyły, byliśmy z różnych światów. Jakie poplątane były ich<br />

losy najlepiej świadczy historia Janka. Wtedy go poznałem miał już ponad<br />

czterdzieści lat, co dla mnie osiemnastolatka, wydawał się człowiekiem starym.<br />

On to w czasach walk prowadzonych w Bieszczadach, służył w wojsku<br />

w niesławnej jednostce Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i tam dał<br />

się poznać, jako gorliwy żołnierz, można powiedzieć nadgorliwy w zwalczaniu<br />

ukraińskich partyzantów. Jego losy z tamtego wojskowego okresu<br />

są opisane w książce Jagielskiego „Ognie na bagnach”. Po zwolnieniu do<br />

cywila, odszukał swoją rodzinę i okazało się, że oni też potraktowani jako<br />

Ukraińcy i pomimo że byli Romami zostali wysiedleni do Gwdy Wielkiej.<br />

Janek pracował, jako grabarz na miejscowym cmentarzu. Wiadomo, że<br />

Romowi nie wolno takiej pracy wykonywać, ale oni tych zasad nie znają,<br />

a teraz nawet jak o tym wiedzą, całą tradycję, tak bardzo ważną dla nas<br />

koczowników, nie akceptują. Żyją tak, jak ich nie romscy sąsiedzi.”<br />

Poza tymi dwoma podziałami, jakie dokonały władze powojenne, kiedy<br />

to jednych z pietyzmem, zaś drugich potraktowano z pełną bezwzględnością,<br />

byli inni właściwie pozostawieni w spokoju, chociaż to byli wszyscy<br />

34 Elżbieta Alina Jakimik - <strong>Romowie</strong>

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!