17.03.2020 Views

POST SCRIPTUM - Wydanie świąteczne - Grudzień 2019

POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury. Wydanie specjalne, świąteczne. W numerze m.in: Święta u artystów, ilustracje Ewy Rodriquez, Bombka Krucha - Jarosław Rybski, Święta ateisty - Jarosław Prusiński, Percepcja koła-wystawa, Poezja, Wywiad z Alkiem Rogozińskim, Kawa – Piotr Jastrzębski, Jak spędzają Święta kobiety na emigracji, Osiem cytatów – Boże Narodzenie we Francji.

POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury.



Wydanie specjalne, świąteczne. W numerze m.in:
Święta u artystów, ilustracje Ewy Rodriquez, Bombka Krucha - Jarosław Rybski, Święta ateisty - Jarosław Prusiński, Percepcja koła-wystawa, Poezja, Wywiad z Alkiem Rogozińskim, Kawa – Piotr Jastrzębski, Jak spędzają Święta kobiety na emigracji, Osiem cytatów – Boże Narodzenie we Francji.

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Po kilkutygodniowej, zawodowej<br />

podróży, wszedł wreszcie do<br />

mieszkania. Od kiedy pamięta, zawsze<br />

zacinał się klucz drzwi od domofonu,<br />

czasami wystarczało kilkanaście<br />

sekund mocowania z zamkiem,<br />

a niekiedy już był bliski kapitulacji<br />

i miał ochotę zadzwonić do któregoś<br />

z sąsiadów. Tym razem zastanawiał<br />

się już nad tym od kiedy wysiadł<br />

z pociągu. Niby nic, ale pogoda<br />

była dosyć nieprzyjemna.<br />

Zaczął padać pierwszy grudniowy<br />

śnieg. Trochę przedwcześnie<br />

i byłoby nawet uroczo, gdyby<br />

nie przeraźliwie zimny i silny<br />

wiatr. Dlatego kwestia zamka<br />

wydawała się tak istotna i urosła<br />

w głowie do niewyobrażalnego<br />

problemu. Poszło jednak gładko,<br />

za pierwszym przekręceniem.<br />

Może wreszcie naprawili – pomyślał<br />

wspinając się na czwarte piętro.<br />

Jeszcze tylko drzwi do mieszkania i już<br />

czuł się podobnie jak większość ludzi<br />

na wczasach. Od zawsze lubił ten moment.<br />

Zamykając drzwi, zostawiał za<br />

nimi wszelkie sprawy. Wtedy opadała<br />

adrenalina, przychodziła ulga i nieodparta<br />

ochota nacieszenia własnym<br />

azylem. Wprawdzie przyjechał tylko<br />

na kilka dni, ale na początku nigdy<br />

nie myśli się o tym, że pojutrze trzeba<br />

będzie znowu przekręcić zamki z drugiej<br />

strony na kolejne dwa, trzy tygodnie.<br />

Jeszcze nie pora by o tym myśleć.<br />

Zresztą za niecałe dwa tygodnie<br />

znowu przyjedzie i akurat będą święta.<br />

Pomieszka trochę dłużej. Może<br />

jeden, może dwa dni dłużej. Zobaczymy,<br />

nie wykluczone, że wytarguje<br />

ze zlecającym cały tydzień. Wchodząc<br />

do mieszkania, od lat powtarzał<br />

wszystko – buty zaraz po wejściu,<br />

wierzchnie ciuchy z rozmachem na<br />

krzesło. Nieważne jak się ułożą, grunt<br />

by nie spadły. Robił to w pośpiechu,<br />

więc i tak lądowały na podłodze.<br />

Zrobione po drodze szybkie zakupy<br />

i korespondencję wyjętą ze skrzynki<br />

wrzucał na blat kuchenny. Przechodził<br />

do pokoju, siadał w wygodnym<br />

fotelu, włączał kanał informacyjny<br />

telewizji, od której przez ostatnie kilkanaście<br />

dni był odcięty i czekał, aż<br />

włączony po drodze czajnik zasygnalizuje<br />

głośnym wrzeniem, że można<br />

już zalewać kawę. Zwykłą tradycyjną<br />

plujkę z fusami, za którą tęsknił<br />

bardziej niż za żywymi obrazami<br />

kanałów informacyjnych. W podróżach<br />

skazany był na dworcowe automaty,<br />

sieciowe kawiarnie z dobrym,<br />

mocnym espresso i hotelowe zestawy,<br />

gdzie też zwykle serwowano jakąś opcję<br />

z ekspresu. Bardzo je lubił, lecz domowa<br />

zalewajka zasypana fusami do<br />

poziomu jednej czwartej kubka – czyli<br />

dawny popularny “szatan”, była już<br />

rytuałem powrotów i biła na głowę<br />

najlepsze espresso świata. Oczywiście,<br />

w jego subiektywnej skali. Jeśli<br />

się tak zdarzało to po kilkunastu<br />

dokładnie ten sam rytuał. Zrzucał dniach braku zleceń, ponownie tęs-<br />

autor książki pt. “Z dna”.<br />

34 35<br />

<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />

<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />

knił za espresso, ale teraz, ten moment<br />

należał do tej zwykłej “małej<br />

czarnej”. Nawet jeśli wracał późno,<br />

co wielokrotnie się zdarzało, to i tak<br />

nie zmieniał kolejności. Zresztą organizm<br />

tak przywykł do tego trunku,<br />

że nie miał najmniejszych kłopotów,<br />

by wypić ją tuż przed snem. Gorzej<br />

byłoby, gdyby trafił w miejsce, gdzie<br />

o poranku nie może tego zrobić. Tym<br />

razem jednak nie włączył telewizora.<br />

W ciszy czekał aż się zagotuje<br />

woda. Kilka tygodni temu rozstał się<br />

z Klaudyną. Do tej pory nie mógł się<br />

pozbierać, nie mógł przestać myśleć,<br />

czemu odeszła, czemu bez słowa. Po<br />

prostu. Gdy wpadł poprzednim razem<br />

– doskonale to pamięta, był szósty<br />

grudnia – niezły “Mikołaj” - pomyślał<br />

zdejmując ze ścian wszystkie jej<br />

zdjęcia. Pięknie oprawione portrety,<br />

z rożnych etapów ich pięcioletniego<br />

związku. To było tak<br />

trudne, jakby chował do grobu<br />

kogoś najbliższego. Mimo,<br />

że dwa lata wcześniej zrobił<br />

kapitalny remont mieszkania,<br />

z wymianą tynków i malowaniem<br />

ścian, to pomimo świeżości<br />

ściany, kontury po jej portretach<br />

zostały. Przeraźliwie zabolały<br />

swą pustką, w każdym<br />

widział jej twarz i na każdym inną<br />

minę; udawaną srogość, śmiech, usta<br />

ułożone w pocałunek, gdy siedzi za<br />

biurkiem w pracy, śpi wtulona w poduszkę,<br />

czy to gdy pokazała mu język.<br />

Nawet gdy jej nie ma, to jest – pomyślał<br />

– trzeba będzie zamalować te<br />

fragmenty, puste obrysy ramki bolały<br />

bardziej, niż niedawne fotografie.<br />

Obracał w palcach wyjętego z paczki<br />

papierosa. Zapalniczka leżała tuż<br />

przed nim, ale zapobiegliwy palacz,<br />

ma porozkładane pudełka zapałek<br />

po całym mieszkaniu. Kiedy to się<br />

zaczęło? – pomyślał, kiedy zaczął<br />

się upadek, czegoś tak pięknego?<br />

Wzrok zatrzymał na leżących nieopodal<br />

zapałkach. Kłóciliśmy się często,<br />

ale to były spory personalne, nikt<br />

nikomu niczego nie wytykał. Jeśli już<br />

to eufemistycznie można to nazwać<br />

zaciętą wymianą poglądów. Bardzo<br />

to w niej cenił, dyskutowała na argumenty,<br />

merytoryczne nie personalnie,<br />

a spierali się o wszystko. Od<br />

polityki do klimatu. Daleko im było<br />

jednak do powszechnie rozumianych<br />

sporów politycznych. Pasjonował ich<br />

cały świat, wiec i polityka w kłótniach<br />

była szersza niż granice kraju. Oczywiście<br />

nie udało się uciec od kłótni<br />

o ich własnej przeszłości. Marcin<br />

nie był święty, mimo dobrego<br />

wykształcenia, spędził jakiś czas w<br />

więzieniu, popadł w nałogi, alkohol,<br />

narkotyki. To ona wyciągnęła go<br />

za uszy z tego bagna. Była z nim w<br />

najtrudniejszych momentach. Może<br />

to ją przerosło? Znowu poczuł ukłucie,<br />

to czuły punkt – zabolała tęsknota.<br />

Ta, którą tak wypierał. Akurat ten<br />

mechanizm miał opanowany, jako<br />

trzeźwy nałogowiec wiedział jak<br />

wyrzucić z pamięci bolesne zdarzenia.<br />

Jak “wymazać” z pamięci wszystko,<br />

co niewygodne. Ale tego nie potrafił.<br />

Wzrok zawiesił się na pudełku<br />

zapałek. Zaczęło świtać mu w głowie.<br />

Nie, ona nie przestała go kochać,<br />

ale wiedziała, że z jego podejściem do<br />

świata, nie mają przyszłości. Fakt, był<br />

lekkoduchem i mimo, że już dawno<br />

przekroczył czterdziestkę, to wciąż<br />

chodził w krótkich spodenkach.<br />

Nieodpowiedzialny, duży chłopiec.<br />

Odchodziła powoli, dopiero teraz to<br />

zauważył przyglądając się zapałkom.<br />

Odbierała mu siebie, podobnie jak<br />

wyciąga się je z pudełka. Z początku<br />

nie widać, nikt nie jest w stanie<br />

zorientować się, że kilku ubyło.<br />

A to rzadsze spotkania, wizyty, telefony.<br />

Potem w wirze pracy, któremu<br />

oddał się całkowicie, zaprzepaścił<br />

szansę. Nie zwracał uwagi, gdy zostało<br />

ich już kilka na dnie. Zwalał to,<br />

na obowiązki, zarówno swoje jak<br />

i jej. Był pewien, że gdy skończy terminowy<br />

projekt, to uda się wszystko<br />

odbudować. Przecież to właśnie<br />

dla niej podjął się tej pracy, chciał<br />

już budować powoli zręby bytowej<br />

pewności. Mieli swój święty rytuał.<br />

Zawsze rano i wieczorem, tuż przed<br />

snem,wysyłali sobie pewne symbole,<br />

znaki wiadome tylko im. Pierwszy<br />

oznaczał “miłego dnia kochany”<br />

drugi “śpij dobrze”, każde zawierały<br />

wyznanie. Wszystkie nadzieje prysły,<br />

gdy wyjęła ostatnią zapałkę. Pewnego<br />

wieczoru nie przyszła wiadomość,<br />

nie było też rano. Następnego dnia<br />

już wiedział, że to koniec…<br />

To był bolesny moment, którego<br />

nie dało się nie zauważyć, nie<br />

dało zrzucić na karb pracy, zajęć<br />

i jej zobowiązań. Spojrzał jeszcze na<br />

ususzone róże wiszące wokół jednej<br />

z lamp w rogu pokoju. Za każdym<br />

razem, gdy przychodziła, witał ją<br />

tymi kwiatami, zawsze w tym samym<br />

kolorze. Nie zawsze mogła je jednak<br />

zabrać, wtedy zostawały i je suszył<br />

zdobiąc nimi jednocześnie lampkę.<br />

Pięć lat wspólnego życia, równie<br />

dziwnego, jak dziwny i niespotykany<br />

był ten związek. Woda w czajniku<br />

zaczynała coraz głośniej bulgotać,<br />

znak, że zaraz się wyłączy i najwyższa<br />

pora zalać kawę. Poszedł do kuchni<br />

– sypiąc ją dostrzegł – w stercie<br />

urzędowej korespondencji – tradycyjną<br />

kopertę, inną od pozostałych.<br />

Odstawił filiżankę, czajnik już się<br />

wyłączył, czuł że to od niej. Po prostu<br />

wiedział. Szybkim ruchem wyciągnął<br />

ją spod pism urzędowych i tych z administracji.<br />

Poznał jej charakter pisma.<br />

Rozerwał w pośpiechu kopertę,<br />

przeczytał i ogarnęła go radość. Były<br />

tam tylko cztery słowa: “Czekaj na<br />

mnie, wrócę”, a pod spodem dopisek:<br />

“PS - Kocham Cię...” [PJ]<br />

Piotr Jastrzębski

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!