11.07.2015 Views

Lord Jim - eBooks

Lord Jim - eBooks

Lord Jim - eBooks

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

— Struchlałem widząc je tam jeszcze — rzekł.Oto co powiedział. Przeraziła go myśl, że katastrofa jeszcze nie nadeszła. Nie mawątpliwości, że pragnął, by ta okropna rzecz stała się jak najprędzej. Nikt z siedzącychw łodzi nie odzywał się. W tej ciemności łódź zdawała się pędzić, ale w rzeczywistościnie odpłynęła jeszcze daleko. Nawałnica poszła dalej; towarzyszył jej straszny, mrożącykrew w żyłach huk morza, który ścichł w oddali. Teraz słychać było tylko szum fal,obijających się o boki łódki. Ktoś dzwonił gwałtownie zębami. Czyjaś ręka dotknęłajego pleców. Słaby głos rzekł: „Ty tutaj?” Ktoś inny krzyknął trzęsącym się głosem:„Zatonął!” Wszyscy zerwali się i spojrzeli za siebie. Nie ujrzeli światła. Było zupełnieciemno. Zimny deszczyk prószył w twarze. Łódź sunęła powoli. Zęby dzwoniłyszybciej, przestały i znów dzwoniły, ten człowiek musiał użyć całej siły, by to drżenieopanować, zanim zdołał wymówić: „W…sa…m… cz…a…s… Brr!” <strong>Jim</strong> poznał głospierwszego maszynisty, który mówił posępnie: „Widziałem, jak tonął, przypadkiemobejrzałem się w tej właśnie chwili.”Wiatr ścichł prawie zupełnie. Siedzieli w ciemnościach, nadstawiając uszu, myśląc,że usłyszą jakieś krzyki. W pierwszej chwili rad był, że ciemności zakryły przednim wszystko, ale później to, że wiedział o tym, a nic nie słyszał ani nie widział,wydawało mu się kulminacyjnym punktem strasznego nieszczęścia.— Czy to nie dziwne? — szepnął, przerywając sobie to bezładne opowiadanie.A mnie się to tak dziwne nie wydawało. Miał on jakieś nieświadome przekonanie,że rzeczywistość ani w połowie nie mogła być tak okropna, straszna, jak to, co muprzedstawiła jego imaginacja. Wierzę, że w pierwszej chwili jego serce wiło się z bólu,dusza poznała smak spotęgowanej trwogi, całą okropność, całą rozpacz ośmiuset istotludzkich napadniętych ciemną nocą przez nagłą, gwałtowną śmierć — bo dlaczegożby rzekł:— Zdawało mi się, że muszę wyskoczyć z tej przeklętej łodzi i płynąć z powrotem— pół mili — więcej — do samego miejsca…Skąd taki impuls? Czy rozumiecie jego znaczenie? Powrócić do tego samegomiejsca! Dlaczego nie płynąć dalej? — Jeżeli myślał o utonięciu — to dlaczego chciałwracać na to samo miejsce, jak gdyby jego imaginacja potrzebowała ukojenia podpostacią zdobytej pewności, że wszystko się już skończyło, zanim jego własna śmierćprzyniesie mu wyzwolenie? Wątpię, czy ktoś z was zdoła inaczej to wytłumaczyć.Był to jedno z tych dziwnych, podniecających błysków poprzez mgłę. Było to nadzwyczajneodkrycie. Powiedział to w sposób zupełnie naturalny. Zwalczył ten impulsi odczuł nadzwyczajną ciszę panującą wokoło. Cisza na morzu, na niebie, zlana z tym Ciszabezmiarem przestrzeni, niczym niemącona otaczała te szalone, drgające życiem jednostkijak cisza śmierci.— Słyszałby pan szpilkę spadającą na dno łódki — powiedział z dziwnym skrzywieniemust, jak człowiek usiłujący opanować swe uczucia podczas opowiadaniawzruszających faktów.Cisza! Jeden Bóg, który chciał, by <strong>Jim</strong> był taki, jaki był, wie, jak on ją odczuwał.— Nie sądziłem, by mogła gdziekolwiek panować taka cisza! — rzekł — Nie Klęskamożna było odróżnić morza od nieba; nie było nic słychać ani widać. Żadnego błysku,żadnego dźwięku — nic! Można było przypuszczać, że cały ląd stały zapadł się na dnomorza; ci wszyscy ludzie potonęli oprócz mnie i tamtych siedzących w drugim kąciełodzi.Pochylił się nad stołem, wyciągając ręce.— Ja w to wierzyłem. Wszystko zginęło… wszystko przepadło… — Tu westchnąłgłęboko — wraz ze mną!SE A 49

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!