28.04.2014 Views

Dramat artystyczny

Dramat artystyczny

Dramat artystyczny

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

E0001 S. Mrożek Czarowna noc Dialog 2/1963 str. 7<br />

Co myślał ten artysta? .. No, ewentualnie, prawdopodobnie .. a widzi pan kolega! No właśnie! Od razu mówiłem,<br />

że coś w tym jest .. wyobraźnia, drogi panie kolego. Wyobraźnia .. ha, co robić. Pan kolega się myje? Proszę bardzo.<br />

Pan inżynier będzie łaskaw pierwszy. Ja zaczekam .. uwinę się raz-dwa. Ciekaw jestem, kto zostawił to mydło?<br />

E0002 S. Mrożek Czarowna noc Dialog 2/1963 str. 9<br />

Za komodą ... Widocznie tu był apartament. Zamknięte ... No to w porządku .. Nic nie widać. Zatkane papierem<br />

... Jasne. Zawsze zatykają ... Co pan kolega zamierza? ... Zobaczę, co się da zrobić .. Ależ niech pan da spokój, to nie<br />

wypada. Niech pan zgasi to światło i kładzie się spać. Jest pan przecież poważnym człowiekiem. Drogi panie kolego,<br />

rozumiem, że w czasach szkolnych. Ale teraz? Jest pan przecież głową rodziny. Co jest?<br />

E0003 S. Mrożek Czarowna noc Dialog 2/1963 str. 12<br />

Trochę tu u nas nieporządek. Kawalerskie gospodarstwo, he, he! .. Jak to dobrze, że jednak ciebie znalazłam ..<br />

Mnie? .. Szukałam cię wszędzie. Czy dobrze trafiłam? .. Byłem w rozjazdach, bardzo żałuję. Stałe podróże, wyjazdy.<br />

Służbowo, rozumie się .. I znowu mamy lato istotnie. Upał nawet w nocy. Wczoraj tak się spociłem, że niech ręka<br />

boska broni. Co?<br />

E0004 S. Mrożek Czarowna noc Dialog 2/1963 str. 14<br />

Nie ma znaczenia. We śnie nic nie ma znaczenia .. Drogiemu koledze dobrze tak mówić, dla pana może nie mieć<br />

znaczenia. Ale ja jestem człowiekiem poważnym, obdarzonym zaufaniem społeczeństwa! .. To po co się panu koledze<br />

w ogóle coś śni? .. To moja sprawa .. Aha, zaczynam rozumieć .. Co pan kolega zaczyna rozumieć? .. Nic, nic ..<br />

Niechże drogi pan kolega powie! .. [&]<br />

E0005 S. Mrożek Czarowna noc Dialog 2/1963 str. 17<br />

Nie wie pan inżynier .. Najpierw pan wynalazł to wszystko swoim naukowym umysłem, a teraz pan nie wie .. Niech<br />

pan magister nie traci zimnej krwi .. Ja mam nie tracić zimnej krwi kiedy okazuje się, że mnie nie ma .. Pan magister<br />

jest. Tylko że pan magister nie istnieje .. Wszystko jedno przecież nie można żyć, kiedy się nie istnieje.<br />

E0006 M. Kuncewiczowa Dziękuję za różę Dialog 2/1963 str. 21<br />

Tak jak zawsze, proszę pana, ona wcale nie stoi .. Rozumiem. Ciągle „Alicja W Krainie Czarów” Kwiateczki ..<br />

książeczki. Różowy fartuszek. Ani rusz nie możesz dorosnąć. Nie szkodzi. Ja mogę poczekać .. O nie! Niech pan nie<br />

czeka. Po co? Przecież wyszłam za mąż .. Po co? Bo jedziemy na tym samym wozie. Ja ciągle mam swoją brzydką<br />

żonę, a ty się wydałaś za tego karierowicza ni z pierza, ni z mięsa.<br />

E0007 M. Kuncewiczowa Dziękuję za różę Dialog 2/1963 str. 22<br />

Dzień dobry, Barbaro, drzwi frontowe były otwarte .. Ach, to ty! Dzień dobry, Pat .. Czy czekasz na kogoś? .. Nie.<br />

Po prostu nie znoszę widoku samotnej filiżanki .. To taka z ciebie turkaweczka od pary? A jeżeli ja wypiję herbatę<br />

Ryszarda, czy się rozpłaczesz? .. Przeciwnie, zaśpiewam z radości. „Ach, co za piękny dziś ranek, ach, co za piękny<br />

dziś dzień”. Zaraz nastawię czajnik.<br />

E0008 M. Kuncewiczowa Dziękuję za różę Dialog 2/1963 str. 25<br />

Dobry wieczór, mamo. Może mama zdejmie płaszcz .. Nie, dziękuję ci, Barbaro. Pod spodem nie jestem wizytowo<br />

ubrana. Chwała ci, panie, że nie mieszkacie w jednym z tych mieszkań wysoko pod niebem. Słowo daję, że upał<br />

właściwie mi nie szkodzi. Ojcu Ryszarda też nie przeszkadzał. Nawet w taką skwarną niedzielę jak dziś, ojciec nie<br />

włożyłby do kaplicy nic innego, jak tylko czarne ubranie.<br />

E0009 M. Kuncewiczowa Dziękuję za różę Dialog 2/1963 str. 28<br />

Przecież teraz jest zima .. Ale niedługo będzie wiosna i będziemy mogły urządzać przyjęcia w studio. Cocktaile i<br />

w ogóle. Teraz, moja droga, Ryszard jest na takim stanowisku, że może zapraszać ludzi, na których warto wydawać<br />

pieniądze. Czy ty lubisz interesujących ludzi? .. Lubię? Uwielbiam! .. A kogo nazwałabyś człowiekiem interesującym?<br />

.. Hm. No, na przykład pan Kuku.<br />

E0010 M. Kuncewiczowa Dziękuję za różę Dialog 2/1963 str. 29-30<br />

Dlaczego to akurat miało dla ciebie sens? .. Bo kiedy chorowałem na koklusz, pamiętam, jak ciotka kiedyś powiedziała<br />

do mojej matki: „nie trap się, droga Lucy, on płacze, ale kaszlanie sprawia mu przyjemność” .. Tak jakbyś ty<br />

kiedykolwiek mógł być prosiakiem. Ach ani dnia dłużej nie chcę już być we Frigolandii .. No to chodźmy! Powtarzam<br />

ci, że moje łóżko jest dość szerokie dla dwojga.<br />

1


E0011 M. Kuncewiczowa Dziękuję za różę Dialog 2/1963 str. 32<br />

Czyż nie zgadywałem twoich życzeń? Na przykład ta sławetna lodówka. No, zapomnijmy o tym. Rozumiem, że<br />

wszystkie te zmiany musiały cię bardzo zdenerwować. Już dobrze, dobrze. Nie dąsaj się. Nie psuj naszego sukcesu<br />

pensjonarskimi humorami. Wiesz, dziecko, dochodzę do przekonania, że właściwie jesteś sprytna. Na przykład ten facet<br />

Jones.<br />

E0012 M. Kuncewiczowa Dziękuję za różę Dialog 2/1963 str. 34<br />

Myślałby kto, że masz prawo mieszać się do spraw Barbary! .. A mam, mam prawo. Kiedy się schroniła w moim<br />

domu, była właściwie dzieckiem. Sam dobrze wiesz, że nie wyszłaby za ciebie, gdyby nie mój wpływ. Nie można<br />

powiedzieć, żeby ci się udało ją sobie ułożyć, Biggins .. Szkoda, że nie używałeś swojego wpływu, kiedy Barbara<br />

ostrzegała mnie przed tobą.<br />

E0013 M. Kuncewiczowa Dziękuję za różę Dialog 2/1963 str. 37<br />

Ach! Nie słyszałam, jak pan stukał, doktorze .. Wcale nie stukałem. Wracam od pacjenta. Zobaczyłem cię przez<br />

oko krzątającą się po domu i po prostu wszedłem .. Właściwie, to ja sobie nie życzę, żeby przechodnie tak swobodnie<br />

wchodzili do mojego domu .. I masz rację, Barbaro. Tylko, że ja dzisiaj nie jestem dla ciebie przechodniem. Chyba<br />

wiesz, jaki to dzień dzisiaj i dlaczego nie mogę mu pozwolić minąć nie zobaczywszy się z tobą?<br />

E0014 M. Kuncewiczowa Dziękuję za różę Dialog 2/1963 str. 41<br />

Więc cóż to takiego jest? .. Żeby tak prawdę powiedzieć, to to jest więzienie .. Tak? A cóż ona tam robi? Ma tam<br />

jakieś zajęcie? .. Oho jeszcze jakie zajęcie! Dziesięć lat! Ale już prawie odsiedziała .. Co takiego? Co ona zrobiła? ..<br />

Ano, kiedy miałem coś z osiemnaście lat, matka się raz bardzo zgniewała na ojca i na mnie.<br />

E0015 T. Hołuj Puste pole Dialog 4/1963 str. 6<br />

Dałbym głowę, że to gdzieś tutaj, ale wzrok musi się zakomodować. Intuicją nic tu nie zdziałasz. Trudno postrzegać<br />

to, czego już nie ma .. Tylko bez zgrywy, Adaś, bez bajerowania. To tu .. Jakże „tu”. Ja mnie się wydaje, może się<br />

mylę, nie wiem, ale gdy kiedykolwiek myślałem, gdzie to jest, wyobrażałem sobie to tak, jak wtedy, a teraz gołe pole<br />

i trawy ..<br />

E0016 T. Hołuj Puste pole Dialog 4/1963 str. 9<br />

Słusznie, Leon ale tyś często mówił o panu. Jeszcze niedawno temu powiedziałeś, że przyjazd pana murowany i<br />

że to by cię urządziło .. Więc to tak! .. Znam pana z opowiadań Leona, wiem, że pracuje pan nad morzem i jest pan<br />

prawnikiem i że zeszłego roku dostał pan order, zapomniałam już jaki, i że jest pan prezesem.<br />

E0017 T. Hołuj Puste pole Dialog 4/1963 str. 11<br />

Myślałam o Leonie. Pan wie, komendancie, jedyny bliski człowiek. Zawsze mówił: Janka, niech tylko zbiorę się,<br />

to dam nogę i zacznę wszystko na nowo. Myślę, że czekał na coś, co mu pozwoli zacząć od nowa, chyba na pieniądze,<br />

nie wiem, ale teraz, teraz musiałyby być to wielkie pieniądze, komendancie, żeby przeważyły te pańskie inwestycje i<br />

projekty.<br />

E0018 T. Hołuj Puste pole Dialog 4/1963 str. 14<br />

Zaś tam uciekała. Wpadli prosto na esesmanów Łysego, na nocny transport. Chwycili kilku. Ten coś znajomy, nie,<br />

Kukułka? .. Znajomy. Trzeci raz wpada. Ale, że cię akurat dziś poniosło w teren, przecież dziś ma dyżur Marian.<br />

Miałeś nosa, no. Los! Hende hoch, du Aeschloch, bloder Hund, du. Nie ma nic .. Felek, może on tym razem, no, może<br />

o niewinny, co? .. Nic nie ma, spał tu tylko, nie kopał.<br />

E0019 T. Hołuj Puste pole Dialog 4/1963 str. 15-16<br />

Jubel. Zobaczysz, że mam rację. Zbrodniarzy zawsze ciągnie do takiego miejsca, przyjadą, przyjadą, przez kilkanaście<br />

lat mieli spokój, nie spodziewają się nawet, że ich ktoś rozpozna, wkręcą się do transportów, przyjadą, zobaczyć,<br />

jak to dzisiaj wygląda. A my ich, Marian, nakryjemy. Stara wiara pomoże nam na pewno. Komendant przywiózł cały<br />

plik fotografii, tam są prawie wszyscy. Marian, zrób odbitki, dużo odbitek, rozdamy naszym.<br />

E0020 T. Hołuj Puste pole Dialog 4/1963 str. 19<br />

Jeszcze nie, czekamy na słońce. Pan wczoraj fotografował dziewczęta w kąpieli. Chociaż wyraźnie zakazałem<br />

jakichkolwiek zdjęć transportu. To ma być zachowane w tajemnicy aż do końca. Będzie pan łaskaw oddać filmy, bo<br />

inaczej będę musiał zameldować gdzie trzeba i narazi się pan na grube nieprzyjemności .. Strasznie się cieszę, chciałam<br />

panów poznać.<br />

2


E0021 T. Hołuj Puste pole Dialog 4/1963 str. 22<br />

Przyjechał na uroczystość. Wziął urlop i przyjechał nieco wcześniej, prawda? .. Prawda .. Przebywał jednak tylko<br />

z wami. Nie nosił się z myślą o samobójstwie, co? .. U takich to możliwe .. E, on? .. Samobójstwo? .. A dlaczego? ..<br />

Cholera wie. Facet przyjeżdża z takim planem w walizce i nagle wypadek. Ale wyście byli z nim wtedy cały czas. Nie<br />

odchodziliście gdzie choć na chwilę? .. [&]<br />

E0022 T. Hołuj Puste pole Dialog 2/1963 str. 29<br />

Jednak. Może wywiozę ją do lasu i każę, by wąchała żywicę i igliwie. Niech ma porównanie. Bo pan już cuchnie<br />

tym polem, tym powietrzem. Może zrobię coś innego, nie wiem jeszcze, w każdym razie nie będę jej podsuwał –<br />

siebie. Do widzenia, Romeo. Zastanę tu pana za chwilę? .. Czekam na komisję przygotowawczą.<br />

E0023 T. Hołuj Puste pole Dialog 4/1963 str. 33<br />

Panno Janko, proszę wrócić bardzo proszę, ja się boję .. Nie bój się, głupstwo, zaraz przyjdę, tylko poczekam, aż<br />

wróci dyrektor. Mam mu coś powiedzieć. Już jadą .. Ty skądżeś się tu wziął? Połóż to! Słuchaj, wszystko odwołane,<br />

niczego nie będzie, nie będzie jublu, nikt nie przyjdzie, nie będziecie mieli komu złożyć prośby o pola, ale ja tu będę,<br />

słyszysz? I ode mnie zależy teraz. Wszystko.<br />

E0024 M. Promiński Dawna przykra sprawa Dialog 4/1963 str. 35<br />

Co tu się bawić w pisaninę? Napisaliśmy już, że Milusicza zabili Niemcy, co wiarygodnie stwierdzono, i kropa ..<br />

A, właśnie – że nie kropa, niestety. Pokazuje się, że to nie było najszczęśliwiej pomyślane. Lepiej może było zeznać, że<br />

był co prawda taki, przez jakiś czas, ale zaginął, wyniósł się stąd, czy jak tam, nasza komórka straciła z nim łączność.<br />

E0025 M. Promiński Dawna przykra sprawa Dialog 4/1963 str. 38<br />

O, dlaczego te podejrzenia? Krzywdzące, z obecnej perspektywy oczywiście ale przecież sami powiedzieliście, że<br />

świtało wam już wtedy – musiał mieć łączność z wyżej postawioną komórką w hierarchii krajowej .. No tak, to prawda.<br />

Tak musiało być .. A tego zapowiedzianego skoku na grubych Niemców nie wykonał? .. Nie, nie wykonał. Przynajmniej<br />

nie słyszeliśmy, żeby coś tak ważnego.<br />

E0026 M. Promiński Dawna przykra sprawa Dialog 4/1963 str. 42<br />

A jeszcze miałabym się lenić dla bohatera, który nagle nam tak wyrósł! Kto by pomyślał, że właśnie on? Tego<br />

Milusicza to ja bym nawet nie poznała, gdyby teraz przede mną stanął .. Nie życzcie sobie tego, sąsiadko. Mógłby was<br />

jeszcze nastraszyć, skoro już kości z niego same zostały .. Eee, mnie umarlaki nie straszne. Co taki biedaczyna może<br />

żądać?<br />

E0027 M. Promiński Dawna przykra sprawa Dialog 4/1963 str. 45<br />

Zosiu, proszę do nas. Cóż się, dziecko, plątasz jak po lesie? Wypijemy pierwszego z wójtem. Zróbcie, panowie,<br />

miejsce dla jedynej damy .. Ależ proszę .. Byle coś łagodnego, nie pijam .. Już trzymam w ręce dla pani. Winko<br />

łagodne. Och, jakież pyszności! Dla mnie kurczątko! To, to – proszę .. Kurczątko – kurczątku! .. To panu nie wyszło.<br />

E0028 M. Promiński Dawna przykra sprawa Dialog 4/1963 str. 49<br />

Że to ty wtedy sypnąłeś do Niemców .. A to. Ja mu gębę zamknę! I on tak gada do obcych? .. Nie. Nie zdaje mi<br />

się. Do mnie powiedział, na razie .. Jakie on ma na to dowody? Ty mnie znasz, Apolinary .. Zaraz dowody! Nie wiesz,<br />

jak to jest? Upiera się, że nie potrzeba innych jak to, że miałeś za dużo pieniędzy zaraz po wojnie.<br />

E0029 S. Mrożek Śmierć porucznika Dialog 5/1963 str. 7<br />

Tam do diabła, przecież mówię, że nie! .. Wystarczy. Nawet jeżeli przyszedłem po to, żeby rozwiązać pewne sprawy<br />

dotyczące mojego sumienia, to tak nie mam zamiaru tym pana obciążać .. Więc po co, u diabła starego. Mille pardons,<br />

nie chciałem się unieść, ale w tych okolicznościach. Czego pan chce? Muszę wygrać tę bitwę, albo przynajmniej<br />

przegrać ją z jak najmniejszymi stratami.<br />

E0030 S. Mrożek Śmierć porucznika Dialog 5/1963 str. 8<br />

To jest, chciałem powiedzieć, tym gorzej. Z ogólnego punktu widzenia tym gorzej. Ale obecnie, jako poeta, mam<br />

znacznie ułatwione zadanie. Druzgocąca przewaga wroga to podstawowy warunek, żeby mój epicki utwór wzruszał<br />

i przekonywał poetycko. Proszę przypomnieć sobie Termopile. Kto by się przejmował Termopilami, gdyby Leonidas<br />

rozporządzał siłami dorównującymi armii perskiej. Nie zazdroszczę dzisiaj poetom przeciwnika.<br />

3


E0031 S. Mrożek Śmierć porucznika Dialog 5/1963 str. 13<br />

Myślałem, zechce pan zobaczyć moich druhów z armii. Oni tak samo jak my na wygnaniu, już dawno pragnęli<br />

przedłożyć mistrzowi swoje wyrazy czci i poważania .. Rad, rad jestem wielce! Panowie pozwolą, że ich tu przedstawię.<br />

Panna Zosia córką także kombatanta .. Więc naszego brata, jakby bratanica .. Z którego pułku? .. Rowieński ułanów.<br />

E0032 S. Mrożek Śmierć porucznika Dialog 5/1963 str. 15-16<br />

O, przepraszam, Mistrzu, nie puścimy płazem tego wybryku bez wytłumaczenia. Orson bohaterem, za to się należy<br />

cześć całkiem osobna. Ale osobno należy rozpatrzeć jego postępek, którego świadkami byliśmy przed chwilą. Orson<br />

oficerem i tego wymaga honor oficerski całego korpusu. Rzecz to między nami. Nieprawda, panowie? .. Na to są<br />

kodeksy .. Ja tam, tego. Prawda bez wątpienia.<br />

E0033 S. Mrożek Śmierć porucznika Dialog 5/1963 str. 17<br />

Zostałem za bramą z całym piekłem w duszy. Mijały minuty, aż nie wytrzymałem z rozpaczy i wściekłości. Wpadam<br />

na pokoje, nie pytając, kto mieszka. I widzę Zosię, a przy Zosi – jego! Krew do głowy bije, ja go nie poznałem, aż<br />

kiedy panowie, resztę zapomniałem. A więc o to chodzi? .. Byliśmy tu wszyscy i jako świadkowie.<br />

E0034 S. Mrożek Śmierć porucznika Dialog 5/1963 str. 22<br />

Chwileczkę, przystąpię do notatek .. To pan jest śledczym? .. Jestem publicystą. Od spraw młodzieży .. To już idę.<br />

Niech pan zadzwoni, jakby było potrzeba .. Tak. Dziękuję .. Na miłość boską, kim pan jest?! .. Tragiczne pokolenie.<br />

Bzdura! Ile pan ma lat? .. Ho ho. A dawniej też bywały tragiczne pokolenia .. I pan z nimi. Tutaj. Przecież ja mógłbym<br />

być pańskim synem!<br />

E0035 S. Mrożek Śmierć porucznika Dialog 5/1963 str. 25<br />

Nie znałeś litości, panie .. Nie lubisz literatury? A pomnisz, gdym wrócił żywy z mej wysadzonej reduty, tyś mówił,<br />

żem nieprawdziwy, bo wiersz na mym zgonie osnuty? .. Orson! .. Ja, ten sam. Czy teraz pan uwierzy? .. Wystarczy!<br />

Po coś mnie wzywał, poruczniku? .. Żebyś zaświadczył. Kiedyś o mojej śmierci świadczyłeś kłamliwie. Dziś twojego<br />

ducha ja biorę na świadka, żem jeszcze jest żywy.<br />

E0036 S. Mrożek Śmierć porucznika Dialog 5/1963 str. 28<br />

To jakieś szaleństwo! Wysadzać się teraz, po upływie przeszło stulecia, bez wojny, bez rewolucji? Żeby to chociaż<br />

były jakieś imieniny, ale tak, w ogóle bez żadnej okazji! I to teraz, kiedy pociągi nareszcie zaczynają chodzić punktualnie?<br />

I to jeszcze na śmierć? .. Sądzę, że dość jasno przedstawiłem panu moją sytuację. Wysadzenia reduty nie da się<br />

już odwołać, pozostaje mi tylko jedna droga.<br />

E0037 K. Choiński Cedrowy dwór Dialog 5/1963 str. 30<br />

O, bardzo przepraszam. Ja myślałem. Nie, nie ma, wyjechał. Na dwa dni. Tak. Oczywiście powtórzę. Bo wie pani,<br />

ja myślałem. Psiakrew halo. Może. Nie, wprost przeciwnie. Jestem w takim humorze, że gdybym się złapał, to nie<br />

zdążyłbyś krzyknąć „ratunku”. Ja? Kpię? Ale. Bo. Cicho, do jasnej cholery! Nie dość, że dzwoni pan bez końca pytając,<br />

czy dziubas.<br />

E0038 K. Choiński Cedrowy dwór Dialog 5/1963 str. 33<br />

Joasiu, albo mi zaraz powiesz, o co chodzi, albo wyjdę naprawdę pójdę stąd. Miałem prawo spodziewać się czego<br />

innego. Prawa nie miałeś. Najwyżej mogłeś się czegoś spodziewać. I przeliczyłeś się .. No więc? .. Właściwie mógłbyś<br />

się domyślić, gdybyś choć trochę myślał o mnie .. Myślę o tobie więcej, niż przypuszczasz .. Andrzej, co ty sobie<br />

właściwie wyobrażasz?<br />

E0039 K. Choiński Cedrowy dwór Dialog 5/1963 str. 37<br />

Nie wiem. Słuchaj, nie musisz się wycofywać .. Jeszcze tylko brakuje, żebym po takiej awanturze przeszkadzała<br />

młodemu małżeństwu w .. Kiedy my wcale nie .. Dobrze, wy wcale nie. Cześć, lecę .. Ewka, słuchaj, bądźże rozsądna.<br />

Myśmy chcieli pogadać o naszych sprawach. I właśnie nie możemy znaleźć rady. Może .. Czego się tak tłumaczysz?<br />

Ostatecznie jesteśmy małżeństwem.<br />

E0040 K. Choiński Cedrowy dwór Dialog 5/1963 str. 40<br />

Nie musisz wiedzieć. Po co zadarłeś ze wszystkimi? Pomogłeś mu chociaż? .. Dla zasady. Nie zostawia się samego<br />

kogoś, kogo wszyscy chcą podeptać .. Ech, ty, rycerzu z la Manczy! .. Powiedz to Ewie .. Bo? .. Brała w tym udział,<br />

po mojej stronie .. Coś ty? Nigdy bym jej nie posądziła. Nie wygląda na to. Aha. Wiesz co. żebyś sobie nie myślała,<br />

że mnie się tak bardzo pali do tego wyjazdu.<br />

4


E0041 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 7<br />

Bał się pan kiedy? .. A pan? .. Wiele razy .. Czego? W czasie wojny? .. Nie tylko. Owszem w czasie nalotów. Ale<br />

jeszcze w innych sytuacjach .. Jakich? .. W czasie kryzysu. Były redukcje, bałem się, że stracę posadę. I później wiele<br />

razy. Bałem się ludzi, ich opinii takich, którzy mogli mi zaszkodzić .. No. Każdy się czegoś boi.<br />

E0042 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 10<br />

Gdzie jest jakiś pokój, w którym można położyć tego człowieka? .. Kto to taki? .. To nie ma nic do rzeczy! .. Nie<br />

widzi pani, że poharatany? Chyba wystarczy. No, tu jest pokój, obok. Może w sali, na górze? Właśnie posłałam tym<br />

panom .. Tędy, panowie .. Co wypadek? .. Wypadek? Zdaje się. Nie wiem .. Chyba szoku dostała .. Telefon jest? ..<br />

Nie, jeszcze nie założyli.<br />

E0043 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 14<br />

Przyjeżdża pan, owiany legendą hierarchii. Słuchają, płaszczą się. Wiem, nie o to chodzi. Człowieka na stanowisku<br />

słuchają i poważają. Znajomi, rodzina, podwładni, czasem nawet zwierzchnicy świat jest uregulowany. Praca, hierarchia,<br />

moralność. światem rządzi słowo. Protestuję. Protestuję. Z mównicy, na papierze, w rozmowie. Protestuję .. To wszystko<br />

chyba istnieje? .. Przez pewien czas. Ale nie naprawdę. Przecięli panu cumy i postawili w dryf.<br />

E0044 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 17<br />

Młody człowieku, niech pan weźmie przykład ze mnie. Moje zajęcie nie jest takie przyjemne, jakby się mogło<br />

zdawać; fotografuję twarze – chude, opasłe, młode, stare, brzydkie i ładne, sympatyczne i odrażające. Twarze pijaków<br />

i głupawych ascetów. Nadęte władzą i spłaszczone pokorą. Twarze debilów i maniaków. Twarze nietknięte złem i<br />

zbrodnicze. Czasami uśmiechają się.<br />

E0045 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 19-20<br />

Będę brutalnie szczery: tak .. Ależ to oburzające! Mógł pan nie słuchać, powiedzieć od razu, że nie chce pan .. A<br />

kto mi kazał wyprowadzać pana z błędu? Byłem ciekaw, czy stać pana na coś oryginalnego. Wszystko to mogę usłyszeć<br />

i przeczytać setki razy. Nie potrzeba mi usprawiedliwienia. Sam dla siebie jestem usprawiedliwieniem.<br />

E0046 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 23<br />

Niech panowie ją zostawią. Ledwo żywa po tym wypadku, nie trzeba straszyć. A kto powiedział, że my chcemy<br />

straszyć? Proszę pana. Niech pan powie .. Więc, uważasz, tak. Karol odpędzał nas od drzwi. Najpierw mnie, a potem<br />

Grubego. Taki obrońca cnoty. Ale nie wiecie jeszcze jednego. Jak was nie było, nasz kochany Karolek sam tam chciał<br />

wejść.<br />

E0047 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 26<br />

Nie pozwolisz im .. Chciałem. Sam widzisz, że nic nie poradzę .. Chciałeś? Ale dlatego, żeby samemu ją mieć!<br />

Tylko dla siebie .. Jesteście brudnymi bandziorami. Gromadą tchórzliwych bydląt. Udajecie wymyślonych facetów z<br />

filmu, bo wam imponują. Pozujecie na silnych, ale nie przyjmiecie żadnej odpowiedzialności za siebie. Ani za innych<br />

.. Za was .. Nie. Odpowiadamy za siebie dalej.<br />

E0048 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 29<br />

Niech pan idzie do diabła! Nie wpuszczę pana tam i koniec. Ciekaw jestem, czy ona jeszcze chce, żeby ten jej<br />

chłopak żył .. Ona .. To wy chcecie, żeby umarł, bo wam to kłopotów oszczędzi .. I to chyba też prawda. Najgorsze<br />

jest dzisiaj prawdą, do dna. Na miejsce tych kolorowych bajeczek. Przeglądaliśmy się w kolorowych szkiełkach, stłukli<br />

je nam.<br />

E0049 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 33<br />

To nonsens .. Aha, wyczułeś, że i od ciebie wymagałoby to posunięcia się o krok dalej. I nie chcesz. Zmiękłeś ..<br />

Nie zmiękłem, tylko mi ciebie żal. Nie będziesz z tego nic miał .. Nie zapieraj się! Zmiękłeś! Łamiesz się, przyjacielu!<br />

A powiedzieć ci dlaczego? .. Bo jesteś szmatą, a grasz komedię. Dopóki wszystko jest łatwe.<br />

E0050 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 37<br />

Pan sobie za dużo pozwala! Ja jestem człowiekiem na stanowisku! Czy pan żąda od nas, żebyśmy tak, jak ten nieszczęśliwy<br />

chłopak, bez sensu nadstawiali karku? .. Tak, ciągnijmy każdy w swoją stronę! Prędzej zgnijemy! Pozwólmy<br />

deptać po sobie, tak jest wygodnie. Deptać podkutymi butami .. On chyba całkiem. Ze strachu, czy co? .. Uczcie się,<br />

chłopcy.<br />

5


E0051 K. Choiński Nocna opowieść Dialog 6/1963 str. 38<br />

Dokąd idziecie, głupcy? Nie udawajcie, że wszystko jest w porządku pluć na wszystko, precz ze wszystkim, bo<br />

tak mi wygodnie, patrzcie – jestem przez to lepszy od was! Jedni mówią, drudzy wierzą, nie ma nic, nic, nic! .. Echa<br />

wojny. Echa wojny. Panu trzeba spokoju .. Szukałem go, stworzyłem go sobie. Wymyśliłem go.<br />

E0052 A. Siekierski Symulanci Dialog 7/1963 str. 5<br />

Wcale tu tak czarno nie jest .. Obywatelu kapitanie, pobędzie u nas obywatel trochę dłużej, to się obywatel przekona<br />

.. Czy kadra też posługuje się tą nazwą? .. Mógłbym na to pytanie odpowiedzieć nie tak jak trzeba, i byłoby dobrze.<br />

Jak powiem prawdę, nie spodoba się to obywatelowi kapitanowi. Pan chciałby tu zaprowadzić nowe porządki, a to się<br />

nie da.<br />

E0053 A. Siekierski Symulanci Dialog 7/1963 str. 8<br />

Nie obcinaj go. Na pewno nie wie, co Kościuszko, a co Sing-Sing .. O, zaraz nie wie .. No to powiedz .. To taki<br />

sakramencko ciężki kryminał .. A Kościuszko? .. A co wy mnie tak? Mam was gdzieś. U nas na budowie .. Czekaj,<br />

czekaj. Chcę ci coś wytłumaczyć. Sierżanta będzie powolutku krew zalewała, jak mu tego nie zameldujemy, kapujesz?<br />

.. [&]<br />

E0054 A. Siekierski Symulanci Dialog 7/1963 str. 11<br />

Przestałbyś wreszcie z twoim betonem .. Coś taki nerwowy? Co się tu, u czorta dzieje? Po co w ogóle ruszałeś<br />

familię Eryka?? Co ci do jego ojca albo matki? .. Odkąd ty taki kochający syn? .. Nie twoja rzecz .. Ale moja,<br />

rozumiesz? Moich rozwalono w czasie wojny. Razem ich postawiono pod mur, matkę obok ojca.<br />

E0055 A. Siekierski Symulanci Dialog 7/1963 str. 14<br />

Ładnie tu, bardzo ładnie. A jakie to śliczne. Jak żywe .. Prawda, że ładne? Toś ty jest zdrowy na umyśle, skoro<br />

znasz się na tym, a może chciałbyś trochę tego potrzymać w rękach, co? Mamy tu w szafie jedną taką żywą. Hodujemy<br />

ją jak kanarka, wiesz? No jak, chciałbyś? .. No to zamknij oczy i przygotuj się do trzymania.<br />

E0056 A. Siekierski Symulanci Dialog 7/1963 str. 16<br />

A widzisz. Tak zrobiłby każdy z nas, ale to jest za proste. On wolał stanąć do raportu .. Do raportu? .. Przecież<br />

powiedziałem wyraźnie, że nie będziemy nigdy stawać do raportu. Ty wiesz, kto to jest? .. Gdybym nie wiedział, to<br />

bym nie mówił. Niech się sam zgłosi. Niech powie, po co stawał. Powinien powiedzieć, nie uważacie, koledzy?<br />

E0057 A. Siekierski Symulanci Dialog 7/1963 str. 19<br />

Trzymaj obiema rękami. Postawcie chłopaki, taboret pod oknem. A teraz wejdź na ten taboret .. Tam im też kazali<br />

wychodzić. Jeszcze wyżej musiałem iść .. No to wyłaź wyżej, na parapet. A teraz widzisz ten hak na oknie? .. Widzę<br />

.. Co ty wyprawiasz? .. Też już zwariowałeś? .. Zaraz się przekonamy, czy potrafi się huśtać, czy utrzyma równowagę.<br />

E0058 A. Siekierski Symulanci Dialog 7/1963 str. 21<br />

No i co z tego, że uwierzą w naszą niewinność, w nawrócenie. Ja chcę, żeby oni wiedzieli, żeby nie przestawali<br />

podejrzewać, że to my. Co się tam kapitan wygłupia z klejem. Powiemy, żeśmy sobie kleili czapki na zabawę. Tysiąc<br />

kłamstw stoi do naszej dyspozycji. Niech nawet odciski palców zbadają. Każdy z nas miał ten klej w garści i każdy<br />

dotykał obrazów, jak sprzątał.<br />

E0059 A. Siekierski Symulanci Dialog 7/1963 str. 23<br />

Było mi wszystko jedno. To ciągłe udawanie, głupkowaty uśmieszek, aż żuchwy bolały, napięta uwaga, żeby się nie<br />

wsypać, ta czapka z dziurawym daszkiem, nie, dłużej nie mogę .. Więc po co to robisz? .. Teraz nie wiem. Ojciec mi<br />

kazał. Ma kilka hektarów pod Warszawą. Badylarz, tak u nas mówią. Forsy ma jak lodu, ale nic to nie pomogło.<br />

E0060 A. Siekierski Symulanci Dialog 7/1963 str. 31<br />

Bo się pierwszy wyłamał z naszej powinności. Nie Nowak, ale właśnie on. Dobrze, żeś nam to powiedział. Teraz<br />

możesz jechać spokojnie do domu .. Nie pojadę .. Zostaniesz ukarany za symulowanie .. Wiem o tym. Ja się też czuję<br />

winny razem z wami. Może moja wina jest większa od waszej. Ja pierwszy dowiedziałem się o tym, co go boli, i<br />

milczałem zamiast wam powiedzieć.<br />

6


E0061 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 6<br />

Arfachszad, praojcze, dziewięćkroć pra, synu najstarszego ojca naszego, Sema, potop nie był jedyną plagą zesłaną<br />

na ludzi. Gdym się urodził, ziemia pękła na dwoje, jakby ona mnie wydała na świat, a nie matka. Od tej katastrofy rok<br />

podzielił się na zimę i lato. Nie wiem, jak było ze zwierzętami, ale musiałem się natrudzić, żeby zaczynać zaludnianie<br />

ziemi na nowo.<br />

E0062 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 8<br />

Nie, babciu .. Spluń, dziecko moje! .. Boję się mamy .. Nie bój się, Irith nie jest groźna .. Wszyscy ją kochają.<br />

Tylko ty jej nie kochasz .. Spluń, dziecko! Dziś przestaniesz być dzieckiem. Boję się. Dziś więcej niż wczoraj. Matka<br />

płacze w świątyni nad śmiercią łagodnego boga Tamuza .. To nie jest bóg! .. Babciu, dziś będzie święto, [&]<br />

E0063 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 11<br />

Już południe. Tobie Haranie, mężu mój, z którym spłodziliśmy syna naszego, Lota, miska śmietany od najlepszej<br />

krowy. Tobie, Terach, którego spłodził Nachor – miska śmietany od najlepszej krowy. Tobie, Nachor, którego spłodził<br />

Szarug, którego spłodził Reu, którego spłodził Peleg, od którego urodzenia pękła ziemia, dzieląc rok na skwar i zimno,<br />

tobie, Heber, ojcze szczepu Hebrajczyków.<br />

E0064 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 14<br />

Tak szybko zgadłeś. Jakie to nietutejsze .. Jeszcze musi być tyle innych rzeczy .. O, na pewno! Wszystkie znasz? ..<br />

Dziś rano jeszcze nic nie znałem. Ale teraz już znam. Dzięki tobie .. Jak to, przecież ja tego nie znam .. Nie wierzysz?<br />

.. Zaczynam trochę wierzyć .. Jeszcze mogę ci powiedzieć, jak się twoja babcia nazywa .. Jak?<br />

E0065 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 17<br />

Nie kończ. Nasze będzie zwycięstwo .. To znaczy, spłonie Sodoma .. Ocalimy Tamuza .. To znaczy Sodomę spali<br />

ich bóg Jahu .. Ocalę ciebie .. Potrzebna mi jest twoja pomoc. Koń mi to mówił. Rżał pode mną. Lśnił cały z radości.<br />

I ja rżałem z radości, pędząc do ciebie .. Słuchaj, co ci powiem .. Słucham cię, kuzynko nieba!<br />

E0066 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 20<br />

Głupota kobiet niezależna jest od wieku .. Cóż posłaniec nieba wie o ziemskiej kobiecie? .. Co mogę wiedzieć<br />

o kobiecie? Jidlaf nie wyrósł mi z żebra. Mówiąc o wieku kobiety miałem raczej na myśli łaskę boga Jahu, boga<br />

Abrahama, który może odmłodzić łono dziewięćdziesięcioletniej żony, ażeby urodziła syna. Osioł ryczy zwiastuje<br />

ludziom porę dnia.<br />

E0067 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 22<br />

Ach tak! .. Wielki mądry gwiezdniku! Nie ma dla mnie wyjścia! Co mam robić? .. Dokąd pójść? .. Chytrość twoja<br />

jest oliwą na pancerzu. Córko, idź prostą drogą. ślepiec trzyma się ściany, widzący idzie środkiem .. Kto jest ślepy a<br />

kto widzący? .. Gwiezdniku, znałeś moją odpowiedź. Z góry wiedziałeś. Czyś jej nie wyczytał wczoraj z gwiazd?<br />

E0068 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 25<br />

Był czas, kiedy Lot mógł się podobać kobiecie .. niedoświadczonej dziewczynie. A może to był kaprys księżniczki<br />

.. Któż mógł się kobiecie bardziej podobać niż ty? .. Amrafel, słuchaj, dzisiejsza noc o wszystkim zadecyduje .. Przed<br />

bitwą zawsze się tak mówi .. Musimy zdążyć przed zachodem słońca. Lud zmierza do świątyni. Lud czeka na swoją<br />

Irith.<br />

E0069 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 30<br />

Komu to jest potrzebne? Czy nie lepiej było zostawić wszystko na progu świadomości? Znam beduińską legendę o<br />

jabłku. Które uduchowiło pierwszego człowieka. Czy nie była to złośliwość twojego boga? Jahu uduchowił człowieka i<br />

wygnał go z raju. Wygnał go z raju nieświadomości i wynalazł grzech. To jest okrucieństwo. Wyobrażam sobie dalsze<br />

uduchowienie?<br />

E0070 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 33<br />

Muszę być chytra, bo wróg jest silniejszy ode mnie. Ninsun jest podstępna i zła. Ja jestem łagodna. Bóg Tamuz jest<br />

łagodny, Ninsun jest zła. Nie dorównam jej w polu. Mimo że za mną idą matki, których dzieci już nie giną od ognia<br />

na miedzianych tacach Molocha. Odkąd wprowadziłam do świątyni Sodomy posąg Tamuza, ofiaruje się kwiaty a nie<br />

dzieci ..<br />

7


E0071 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 36-37<br />

Zmienny królu! Czy ty ni wiesz, że tak nadciąga nieszczęście. Anioły spadające z nieba zwiastują nieszczęście.<br />

Gdy procesja zmienia drogę to jest nieszczęście. Procesja ma iść do świątyni .. Twoje nieszczęście! Wezwij Uzala!<br />

Dosiadać koni! Ruszamy do Sodomy bronić najpiękniejszego boga. żegnaj. Zostawiam cię .. Jakaś kobieta chce mówić<br />

z królem .. Gdzie Uzal? .. z lektyką. Z pijanym sodomitą .. Dopędź go! Niech wraca, jeśli chce przeżyć dzisiejszą noc.<br />

E0072 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 38-39<br />

Wyliczaj zdrajców! Girgesz, zapamiętaj imiona! Czego patrzysz? .. Takim wzrokiem patrzą królobójcy! Czyżbyś<br />

musiał zaczynać od własnego imienia? Królobójcy to najbliżsi przyjaciele .. Królu! .. To żarty! Nie widzisz, że żartuję?<br />

Cha! Cha! Kocham cię, wiesz o tym? Może ciebie należało posłać do Amrafela? Ty wskórałabyś swoim wdziękiem<br />

więcej niż Almodad. Dlaczego Amrafel nie chciał przyjąć moich warunków rozejmu?<br />

E0073 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 44<br />

Pamiętasz, zacząłeś życie w wodzie .. To był mój chrzest .. To był nasz chrzest .. To był twój chrzest i mój .. To był<br />

nasz chrzest. Nasz chrzest był słony, i łzy są słone, i miłość jest słona. Pierwszej łzy przeraziłeś się! .. Plutith .. Zostań<br />

ze mną, błagam cię nie wracaj do Almodada.<br />

E0074 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 47<br />

Praojcze Semie, dziesięćkroć pra. raczej uciekajmy. Tu właśnie jest najniebezpieczniej. Boję się, że ta świątynia<br />

pierwsza się zapadnie. Biedni ludzie, tak długo ją budowali .. Od potopu nie pamiętam takiej bieganiny .. Tak jest,<br />

praojcze Sem, od pęknięcia ziemi, od której zaczęły się zimy i lata na świecie, nie pamiętam takiej katastrofy.<br />

E0075 J. Stryjkowski Sodoma Dialog 8/1963 str. 50<br />

O naszej wędrówki z Ur po raz pierwszy stanęłam z tobą twarzą w twarz, bo wiedziałam, że będzie to ostatnia<br />

rozmowa. O, Ninsun, podstępna, zażądaj ode mnie ofiary, ale nie okrywaj hańbą matki i córki zarazem. Milczysz.<br />

Spójrz, miasto ginie podpalone przez Amrafela. Amrafel rycerz Tamuza, Amrafel król Sinaaru ocali jedynie świątynie<br />

w mieście.<br />

E0076 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 5<br />

Proszę bez tytułów. Nie lubię. Jaki tam ze mnie prezes! Wice jestem, proszę zebranych, tylko wice! Inni są może<br />

bardziej zasłużeni, może bardziej żwawi. Ja nie osądzam. Robię swoją robotę. Walka, praca, niewielka pensja, nic<br />

nadzwyczajnego .. A pana przeszłość? Nie ma się czego wstydzić .. Wcale się nie wstydzę. Ale co, mam ludziom moje<br />

zasługi w oczy rzucać?<br />

E0077 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 7<br />

Nie było mnie, to prawda .. Na plotki pani lata? .. Nie .. Dziwnie się pani zachowuje. Więc cóż to za sprawy? ..<br />

Wolałabym nie mówić .. To niesłychane! Jeszcze pani za młoda, żeby ze zwierzchnika robić idiotę! .. Jak pan wiceprezes<br />

tak mówi, to powiem. Oddałam tamte papiery do podpisu .. Doceniam inicjatywę. Tamte papiery? Co Władzi strzeliło<br />

do głowy?<br />

E0078 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 10<br />

Muszą poznać dziewczynę, która przewróciła mi w głowie .. Nie ma w czym przewracać. Ale przecież oni mnie<br />

trochę znają .. Nie liczy się. Teraz cię powitają jako członka rodziny. Stanę przed nimi, wypnę pierś i rzeknę z dumą<br />

„kochani rodzice, oto osoba .. Coś taki niecierpliwy? Małżeństwo to poważny krok. Komórka społeczna .. Wykluczone,<br />

komórka to więzienie.<br />

E0079 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 14<br />

I miałeś mnie. Chciałeś być ze mną. Więc po co teraz się zgrywasz? .. Ja też mogłam przywiązać się do ciebie. I<br />

przywiozłam ci taki drobiazg. Abyś nie zapomniał naszych chwil. Dam ci go, gdy będziemy całkiem sami. Na maskotkę<br />

.. Jako marksista nie wierzę w zabobony. Uważaj, przecież może ktoś wejść! Tu nie pokój w hotelu.<br />

E0080 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 16<br />

Ale będzie zamieszanie. Wywloką nas do różnych instancji. Przeciwnie. Ten desperacki krok Dudzika jest najlepszym<br />

dowodem jego winy .. Owszem, owszem. Lecz jak my, wobec tego wszystkiego? .. Cóż, wyśle się wieniec na pogrzeb.<br />

Ostatecznie nieboszczyk pracował u nas czternaście lat. Niech ma .. Tak, trzeba się zdobyć na gest. To będzie dobrze<br />

wyglądało. Pan, panie Jacku, myśli o wszystkim.<br />

8


E0081 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 19<br />

Mowy nie ma. Nie takim intrygom potrafiłem łeb ukręcić! .. Całuję ręce pani Walentynie. Czy nie za wcześnie? ..<br />

Walu! Gość w dom! .. Przepraszam. Dobry wieczór. Bo mieliśmy właśnie taką rodzinną. Rozmowę. Ale ja zaraz .. Z<br />

przyjemnością patrzę na pańskie życie rodzinne. Bezpretensjonalne, ciche, u boku żony, która się krząta, aby radośnie<br />

powitać gości .. Niewątpliwie moja żona się krząta. W szlafroku przy gościach. Ale ja jestem wyrozumiały.<br />

E0082 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 22<br />

Rozumiem, drogi Marianie. I nie przyszedłem jako interesant .. Tadeusz? .. A już myślałem, że poznać mnie nie<br />

można. Tyś się nie zmienił. Trochę brzuszka. Ale to prawo awansu .. Mówili mi w biurze, że ktoś się zgłaszał .. Ale<br />

to nie były godziny przyjęć, rozumiem .. Przecież to pan porucznik? Jakże się cieszę. Spotkać kogoś z tamtych lat! To<br />

jakby się czas odwrócił.<br />

E0083 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 25<br />

A ty musisz za nią latać? .. Nie mogłem jej zatrzymać. Uciekła z płaczem. Czego ona się dowiedziała? .. A bo ja<br />

wiem? Bezczelna dziewucha! .. I jak na nas patrzyła! .. Nie krzyczcie. A ja się od niej odczepię. Muszę wiedzieć, co<br />

jej się stało. Bo, proszę obecnych, właśnie taką bezczelną dziewuchę chcę mieć za żonę .. Nie zazdroszczę perspektyw<br />

..<br />

E0084 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 27-28<br />

Dlatego, że chętnie pomagam ludziom .. Mogła tu przyjść, bo się nie bała, że ojciec ją wyrzuci. Ojciec nabrał wody<br />

w usta, a ona mówiła rzeczy, które nawet matka musiała zrozumieć. To awanturnica, która nie przebiera w środkach<br />

.. Więc ojciec jednak nieźle ją zna! .. A co cię to wszystko obchodzi? .. Widzi ojciec, to nie jest takie proste, gdy się<br />

nagle zaczyna widzieć człowieka, na którego się nie patrzyło tyle lat.<br />

E0085 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 30-31<br />

Trudno mi panią pocieszać. żal mi go, ale cóż na to poradzę? .. Nie ma sposobu, aby zechciał pan być szczery ..<br />

Zawsze mówię, co myślę. Ale przepraszam, służba nie drużba. Wiem, wiem, już idę. Twardą ma pan skórę. Wygłupiłam<br />

się .. Ale zrobiła to pani z wielkim wdziękiem. Dam pani samochód, odwiezie panią.<br />

E0086 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 35-36<br />

Na miłość boską! Niech jej pan nie drażni! .. Pietra ma pan teraz? I racja! Bo ja, kiedy jadę, to do końca. Kawę na<br />

ławę. A za oszustwo w umowie pięknie podziękuję. Zresztą, po namyśle, wolę być lojalną obywatelką. I powiedzieć, co<br />

o was wiem. A państwo ludowe nagrodzi mi zdemaskowanie szkodników. śmieszy mnie pani! Ten człowiek to chluba<br />

naszego miasta! .. Chluba jest i chluby nie ma. A za niszczenie ludzi oraz mnie trzeba będzie zapłacić.<br />

E0087 Z. Bystrzycka Krzywe lustra Dialog 9/1963 str. 39<br />

Swoją drogą, nie takiej wpadki po panu się spodziewałem. Myślałem, że jak przy panu, to włos mi z głowy nie<br />

spadnie. Miałem do pana zaufanie, bo i oni mieli. Logiczne .. To czasy dla giętkich i sprytnych. Nie doceniałem<br />

.. żyjemy w czasach ciekawych. Ciekawych opinii .. Myślałem, w razie czego, jeszcze popchną pana w górę, żeby<br />

zaklajstrować. Nawet się zapisałem do PZPR, jak do PZU.<br />

E0088 A. Nowicki Dwa słuchowiska Dialog 10/1963 str. 41<br />

Szuflady puste, niestety puste, nic w nich, jakaś żyletka. Stalówki czego mogłem się spodziewać po tylu latach?<br />

Może ktoś tu już był przede mną, badał. Co to? Rożek jakiejś kartki .. Ostrożnie, żeby nie podrzeć. Musiała dostać się<br />

między deszczułki przez to pęknięcie. Gdzie scyzoryk? Podważyć. O jest. Nie ma, nie ma. Przysiągłbym, że włożyłem<br />

do tej szuflady.<br />

E0089 A. Nowicki Dwa słuchowiska Dialog 10/1963 str. 43<br />

Dawaj biżuterię, mała! .. Bierz ją, ale weź i mnie, bo ten, którego kocham, gardzi mną! .. To pakuj się, lala. Szybko,<br />

szybko. Ciekawym, co szef na to powie. Ha. Ha. Dziękuję panu .. Mów mi Felek .. Wóz trzy, cztery, pięć. Tulipańska<br />

dwanaście, pierwsze piętro, włamanie. Powtarzam, wóz trzy, cztery, pięć .. To tu? Wywalić drzwi!<br />

E0090 A. Nowicki Dwa słuchowiska Dialog 10/1963 str. 46<br />

Zasnąłem na chwilę, ale obudziło mnie bicie mojego starego antycznego zegara, cóż to mi się śniło takiego? A<br />

może mi się to nie śniło? W pokoju unosi się jeszcze jakiś dziwny zapach. Czyż to możliwe? Cóż więc mam uczynić?<br />

Najlepiej siądę przy oknie, z którego rozciąga się wspaniały widok na port, szpital i gmach Komendy Tajnej Policji i<br />

będę obserwował dalszy bieg wypadków.<br />

9


E0091 A. Nowicki Dwa słuchowiska Dialog 10/1963 str. 47<br />

Przyszliśmy tu w pewnej sprawie. Które nie wyjawię panu od razu. W toku rozmowy na tematy na pozór obojętne,<br />

zadam panu jednak kilka wnikliwych pytań, a pańskie na nie odpowiedzi przyczynią się niewątpliwie do rozwikłania<br />

pewnej zawiłej sprawy związanej być może z mającą nastąpić kradzieżą pewnych przedmiotów niewielkich, lecz jakże<br />

cennych .. Czyżby pereł ze statku, którego kapitan ma zostać otruty?<br />

E0092 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 7<br />

Zresztą dobrze – jestem panem zachwycona, oczarowana .. Każdy człowiek jest najważniejszy dla siebie samego.<br />

Każdego boli ząb samotnie. Choćby nie wiem co, to drugi nie będzie potrafił czuć tego bólu. Tak jest ze wszystkim<br />

.. Nieprawda! Niekiedy czyjś ból jest silniejszy niż własny. Czemu pan nic nie mówi? .. Już wszystko powiedziałem.<br />

Pani zdrowie! Żeby nam się?<br />

E0093 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 9<br />

O tym, że jestem naiwny. Jak mogłem sądzić, że to nie będzie miało żadnego znaczenia? To było niepotrzebne. Po<br />

co ciebie pocałowałem? Pocałunek to dla mnie coś wielkiego. Dlaczego pozwoliłaś mi poczuć twoją bliskość? Żebym<br />

potem tęsknił, kiedy wyjedziesz? Żeby marzyć o tej chwili? Zniknął mój spokój. Pocałuj mnie jeszcze raz. Błagam!<br />

E0094 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 11<br />

Ciebie nikt nie zrozumie, bo gadasz od rzeczy albo dla siebie samego .. Czy ty chciałeś być kiedyś wszędzie<br />

jednocześnie? .. Jak to? .. No, na przykład pić wino w marsylskiej knajpie, z jakimś komsomolcem dyskutować w<br />

Archangielsku o kosmosie, wrzeszczeć na meczu piłkarskim w Londynie, łazić po Alpach ze szwajcarską dziewczyną<br />

i być z nią spokojnie zaręczony.<br />

E0095 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 14<br />

Widziała, że poderwałeś tę t. Jakże jej tam? Zupełnie zapomniałam Halina? Nie, to ta poprzednia. No, jakie ona<br />

ma imię ta, co tu spała? .. Zapomniałem .. Myślałam, że Marciniakową rozniesie z zazdrości. Rozsadzało babę. Gdybyś<br />

się zgodził, to miałbyś życie! .. Na co? .. Na ślub.<br />

E0096 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 19<br />

A więc to tak z panem. No, to pewne, że pan ma tu rajskie życie. Tylko wie pan – kobiety nie najlepiej wpływają<br />

na karierę mężczyzny. Rozbijają ją na drobne .. „Na karierę” tak .. Fajny pan jest .. Iluż to miałem kolegów, którzy<br />

dzięki kobietom zupełnie wyłączyli się z życia albo drepczą w miejscu po dziś dzień, mając złudzenie, że idą naprzód<br />

.. Przepraszam, że pytam – pan żonaty? .. Bardzo proszę. Tak, mam wspaniałą żonę – prawdziwego przyjaciela.<br />

E0097 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 21<br />

Z kim? To mają być rozmowy? To pijackie mamlanie? Płacą mi, więc się uśmiecham. Gdyby pan posiedział na<br />

moim miejscu, to by pan zobaczył, jak jest naprawdę. Wie pan, co jest najstraszniejsze że wszyscy są tacy sami. Każdy<br />

nieszczęśliwy, każdy samotny, nie rozumiany. Można dostać ataku ziewania czemu pan się uśmiecha? W tym nie ma<br />

nic wesołego.<br />

E0098 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 24<br />

O, właśnie – co ty powiesz na temat życia i śmierci? .. Mało. Każdy człowiek jest potrzebny światu. Najlepszy<br />

dowód, że się urodził. Byłaś kiedyś u starego Wionczka na latarni morskiej? Można żyć i świecić innym, albo iść za<br />

światłem, które ci ktoś pokazuje. Więcej możliwości nie ma. Najgorzej jest – psiakrew – że nie można znaleźć swojego.<br />

E0099 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 26<br />

Tam jest butelka, rozumiesz? Daj, bo. To będzie stypa. Najwspanialsza stypa w Solnie. Po człowieku, który płynął<br />

na Madagaskar. Po człowieku .. Zasnął. To lekarstwo tak zawsze na niego. Teraz będzie spał pół dnia. Dlaczego pan<br />

tak patrzy? .. Jest mi pani bliska, serdeczna. Rozumiem panią. Mówię to nie ot tak – dla słów. Ale dlatego, aby pani<br />

wiedziała, że doceniam pani wysiłki.<br />

E0100 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 31<br />

To zbyt dla mnie bolesne. Zrozum, Geza. Moja żona jest dla mnie obcym człowiekiem. To w gruncie rzeczy bardzo<br />

źle przeżyć kiedyś z własną żoną wielką miłość i widzieć potem jedynie koniec tego uczucia. Tu nie można nic udawać,<br />

nic grać. Obaj partnerzy pamiętają zbyt dobrze to, co było niegdyś. Obecnie moja żona jest dla mnie kimś obcym –<br />

sędzią, prokuratorem.<br />

10


E0101 J. Przeździecki Garść piasku Dialog 11/1963 str. 32<br />

źle, że jedzie .. co ciebie to obchodzi? .. Obchodzi. Szkoda tego wszystkiego. Drugiej takiej nie znajdziesz. Pójdzie<br />

sobie, to się wszystko zmieni. Wiesz, co to za dziewczyna? Warta stu innych, albo tysiąca. Jak ciebie tu samego zostawi,<br />

to. Ty naprawdę nie rozumiesz, co będzie, jak ona pójdzie? .. Nie wrzeszcz .. Dobrze – spokojnie. Bardzo spokojnie.<br />

Wiesz, ile ja mam lat?<br />

E0102 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 7<br />

Słuchaj i ty! .. Nie łatwo było od razu znaleźć inną spokrewnioną i uczciwą gospodynię. Mimo to postanowiłem<br />

sprawie położyć kres .. I słusznie .. By jednak wasza przewielebność nie sądziła, że staram się o zwłokę, ograniczyłem<br />

termin. Pragnę według możności wystrzegać się, by nie obrazić dobrych cnót .. Cóż za styl chromo-kulawy! .. Ani nie<br />

niecierpliwość waszej przewielebności, która zasłużyła na mój szacunek, cześć i gorącą miłość.<br />

E0103 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 9<br />

Że koza zniosła jaje? A rzeka się zapaliła od deszczu? Bzdury, dury, durności! Słuchajcie starucha! Wyjaśnimy<br />

dokładniej i zwięźlej, że przypadła nam znajomość matematyki ponad wszelkie ludzkie wyobrażenia. I: że zadziwiam<br />

was, ponieważ was zadziwiam. Ty prowincjonalny księżyno, felczerze, urzędniczku! W fromborskiej dziurze możesz<br />

być „mężem uczonym i wielkim”, dla chłopów, popów i skopów<br />

E0104 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 12<br />

Za radą Filipa poświęca się matematyce, a za jego protekcją otrzymuje katedrę na tamtejszej, obłożonej jak wiadomo<br />

klątwą, uczelni. Otaczają go opieką również inni przedstawiciele środowiska: doktór teologii Marcin Luter .. Tak .. oraz<br />

burmistrz miasta, znany malarz, Łukasz Cranach siostra słyszy? .. Tak jest, Wasza Przewielebność! .. Fascynujące. A<br />

więc powiadasz, Płotowski, że przyjaciel tych panów zamierza się obecnie przyjaźnić z naszym doktorem?<br />

E0105 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 15<br />

Mój pan nauczyciel jest tchórzem .. Tej możliwości też nie wykluczam. Nie tak boję się wrzasku nieuków, jak<br />

własnego nieuctwa. Idioto! Jak uniknąć błędu. z całym jego wstydem, jeśli tylko trzydzieści pięć lat było mi danych,<br />

żeby dowieść ruchów, dla których „ludzkość” nie znalazła jeszcze rachunku? .. Przykre! .. Przyjmiesz łaskawie moje<br />

usprawiedliwienie skromnego uczonego z prowincji?<br />

E0106 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 19<br />

Jeśli się nie mylę, nie mylę się. Albowiem według możliwości zabawię naród swym dowcipem, a Waszą Przewielebność<br />

„wulgarnością nie bez ikry”. Będę słuchać tłustego śmiechu oraz co wytworniejszych chichotów, chrząkania<br />

kanoników i popiskiwań dziewiczych oraz chłopskiego plaskania po udach. Co jest wielką radością autorów piszących<br />

dla teatru .. A jeśli .. A jeśli się mylę, nie mylę się tym bardziej!<br />

E0107 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 22<br />

Dobrze. Strona następna: ponieważ punkty znajdują się na jednej linii prostej .. Tak: wzdłuż kierunku dioptry ..<br />

Od tego miejsca .. Oddam ci kolczyki. Nie musisz. Nigdy nie nosiłam .. Możesz zacząć. Są twoje .. Nie nudź! Uszy<br />

mi puchną! .. Mogę nic nie mówić .. Idiotka! Uszy mi puchną od kolczyków .. Mój wąsaty kocha mnie w kolczykach.<br />

Mój głupi, mój wąsaty!<br />

E0108 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 24<br />

Ty, oczywiście, nie będziesz się bała. Siądą ci nad głową ze świecami, palmami i psalmami, a ty będziesz plaskać<br />

w łapki! Tak? .. Was już przy tym nie będzie .. Nie wątpię. Nie będę ani przy tobie, ani przy nim. Jednak. Powiem. Nie<br />

przebaczyłby, gdybym nie powiedziała. Dawaj kolczyki! .. Bierz te parszywe cudowności, przywieś, gdzie ci wygodnie,<br />

i idź!<br />

E0109 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 28<br />

Uważasz, że wystarczy na razie pół nieba i pół bata? .. Jestem pewien, że i pół to za wiele .. Więc ile? Jedna piąta?<br />

Jedna piętnasta? .. Żartujesz ze mnie, panie nauczycielu .. Nie żartuję .. żartujesz. Obaj wiemy dobrze, że cała prawda<br />

odbije się od tępych mózgów w całości. Natomiast część, a raczej całość w przebraniu, pod maseczką, po pretekstem<br />

części prawdy wątpliwej, hipotezy. Ma szanse?<br />

11


E0110 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 31<br />

Wyznaję, panie mój i ojcze, że nie stać mnie na mocne grzechy ani na silne winy. świnia ze mnie cienka, grzesznik<br />

niedonosek. Na przykład: ile to lat chcę wziąć sobie na noc ze trzy piersiaste dziwy i grzeszyć na nich przez cały gruby<br />

tydzień. A boję się. Mógłbym, a nic z tego! Tyle, że podglądając jak bawią w stajni z woźnicami, samotny strącam<br />

nasienie bez pożytku, a ze wstydem. Zabić chciałbym; otruć? Przewielebność sam wie: nic z tego.<br />

E0111 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 35<br />

Co? Własna polityka? Tydzień ciemnicy, chleb i woda, plagi, powtórzyć! .. Tydzień, chleb, plagi. Tak jest, wasza<br />

przewielebność .. Nie wykluczam tej możliwości, że żadna bystrość i chytrość nam nie pomoże, Joachimie. Osobiście<br />

zeznawać chyba nie zdążę. Ale tobie będzie potrzebny charakter .. Nauczycielu! Przecież wiesz: nie przeżyłem ani<br />

chwili wahania. Jeśli nawet stanę przed stosem .. [&]<br />

E0112 J. Broszkiewicz Koniec księgi VI Dialog 12/1963 str. 37<br />

A co z głupotą? Dlaczego jej nie uszanujesz? Pomijam problem taktyczny, że łatwiej rządzić ślepymi. Zysk to raczej<br />

uboczny. Pewnik bez dowodu. Ale czy nie warto uszanować ciemnoty, miłosiernej i przychylnej? Nie jesteś łaskaw<br />

zauważyć, że każdy krok twojej „wiedzy” spycha nas coraz niżej, że coraz to jesteśmy parszywsi, mniejsi, coraz głupiej<br />

przerażeni?<br />

E0113 T. Różewicz Akt przerywany Dialog 1/1964 str. 12<br />

„Co to znaczy? Tatusiu, już dłużej nie mogę wyjeżdżam na zawsze nie szukaj mnie. Nigdy cię nie przestanę kochać.<br />

Musisz mnie zrozumieć .. Nie jestem już dzieckiem. Nie potępiam cię. Robisz to co robią wszyscy ludzie. Płaczę pisząc<br />

te słowa. Nie już nie płaczę uśmiecham się do ciebie. Pa! Pa. Twoja córeczka”.<br />

E0114 T. Różewicz Akt przerywany Dialog 1/1964 str. 14<br />

Dość już tej zabawy gołąbki. To stary kocur! Widzicie go. Noga w gipsie, waży chyba tonę, a jemu nic tylko amory<br />

w głowie. I co oni mogą tam robić. W takim położeniu. carezza albo coitus reservatus. mmm. hmm. mno. no. Pozycja<br />

standardowa. mmm ano tak soixante neuf. po naszemu sześćdziesiąt dziewięć, co to ludzie nie wymyślą. Dwadzieścia<br />

jeden, niby „oczko”, albo „tysiąc”.<br />

E0115 T. Różewicz Akt przerywany Dialog 1/1964 str. 18<br />

Idźcie w stronę mostu. Ubezpieczajcie na razie izbicę workami piasku. Ja spróbuję obudzić konstruktora. Panie<br />

konstruktorze zaklinam pana na naszą starą przyjaźń ze szkolnej ławy niech pan natychmiast ze mną jedzie czy pan nie<br />

pamięta naszego starego historyka albo pana od przyrody miał brodę farbowaną? Zieloną albo rudą już nie pamiętam<br />

.. [&]<br />

E0116 T. Różewicz Śmieszny staruszek Dialog 2/1964 str. 9<br />

A ja akurat zdrapywałem. „To ty, stary gnojku, tutaj podziemną robotę organizujesz” .. A ja czuję, że skóra na<br />

mnie cierpnie cała i czuję, że ten człowiek źle jakoś rozumuje, bo jakaż to może być robota podziemna i wywrotowa<br />

w klozecie, o tym pomyślałem a nie o tym, że jestem oskarżony o ciężką zbrodnię i mogę się jak nic kilka lat w<br />

kryminale przesiedzieć.<br />

E0117 T. Różewicz Śmieszny staruszek Dialog 2/1964 str. 15<br />

Wysoki Sąd pyta mnie, co się stało z tym manekinem płci żeńskiej? A skąd pan mecenas wie, że ten manekin<br />

był płci żeńskiej? Ja tego nie stwierdziłem. Jest chyba faktem znanym ludziom dojrzałym, że te manekiny podobnie<br />

jak anioły nie posiadają płci. I doprawdy zabawnym wydaje mi się to porozumiewawcze spojrzenie pana Mecenasa<br />

skierowane w stronę Wysokiego Sądu.<br />

E0118 T. Różewicz Śmieszny staruszek Dialog 2/1964 str. 16<br />

A przecież w każdym z nas drzemie instynkt, który każe nam przedłużać gatunek ludzki na tym padole, zabiegać<br />

koło budowania gniazdka. Kiedy te pisklęta z rozwartymi dziobkami piszczą głodne i czekają na pokarm, kiedy ojciec<br />

i matka przynoszą smakowite kąski swoim pociechom, mamy przed oczyma obraz szczęścia, którego nie dostąpiłem.<br />

E0119 K. Korcelli Wyjście przez okno Dialog 4/1964 str. 6<br />

Zostaw! Przestań bredzić. A z Turskim nie jest takie proste. Zrobił chałę, to prawda, ale jest to chała aż ostentacyjna,<br />

jakby facet chciał pokazać: kiedyś robiłem świetne przedstawienia i filmy, teraz robię chały, chcecie macie chały!<br />

Upadek, oczywiście, ale w tym upadku jest metoda .. Metoda .. Jaka? .. Gość psuje sobie tylko karierę. Więc po co?<br />

12


E0120 K. Korcelli Wyjście przez okno Dialog 2/1964 str. 8<br />

Zawsze są tacy. Samolubni do nieprzyzwoitości, na sprawy ogólne oziębli. Hm zależy. Widziałem ich w Październiku<br />

pięćdziesiąt sześć, byli – rozżarzeni. Ostatecznie wszyscy smażymy się na tym samym ruszcie historii, rozżarzamy się,<br />

stygniemy gdy napięcie prądu spada .. Ważniejsze o socjalizmu są dla nich skutery .. Nie. Pan ich nie zna, bo pan ich<br />

wychowuje. Marzą o autach.<br />

E0121 K. Korcelli Wyjście przez okno Dialog 4/1964 str. 11<br />

Nie. Wesoło! W tobie jest teraz już tylko jedno uczucie: strach przed nędzą na starość. Zwłaszcza, że masz kosztowne<br />

przyzwyczajenia. Strach cię tu przywiódł, dobrze wiem. No i popatrz, znów jesteś dzieckiem szczęścia. Nędza cię<br />

ominie, bo parter naszej willi będziemy odnajmować i to tylko bogatym, sutereny przerobimy na garaże. Zabiegam o<br />

kredyty, obiecano mi ostatecznie na piętrze będzie instytucja kulturalna, która po śmierci stanie się muzeum twojego<br />

imienia.<br />

E0122 K. Korcelli Wyjście przez okno Dialog 4/1964 str. 14-15<br />

Pan do kogo? .. Szukam. Nie mogłem się chyba pomylić, to tu. Przepraszam, szukam znajomej .. Pan pijany chyba?<br />

.. Słucham? .. Tu mieszka. W każdym razie zdaje się że tu. Izabela Rajska .. Proszę, czego pan sobie życzy? Ja jestem<br />

Izabela .. Nie! .. Przepraszam! Omyłka! .. Co tu się dzieje? .. Pomylony jakiś? .. Czego właściwie pan szuka? Dobrze,<br />

że idzie Konar ten umie rozmawiać z pijakami.<br />

E0123 K. Korcelli Wyjście przez okno Dialog 4/1964 str. 16<br />

Magdalena. Dawno przyjechałeś? .. Ja? Chyba niedawno. Masz śliczne usta. Nie. Koniec na dziś. W rezultacie nie<br />

dowiedziałam się, ani gdzie mieszkasz, ani na jak długo przyjechałeś? .. To cała chryja. Przyjechałem, kapujesz, z<br />

dwoma kolegami, mieszkałem z nimi w namiocie. I nagle diabli wzięli namiot i kolegów, a ja obudziłem się na plaży.<br />

Ubranie ktoś mi świsnął .. Musiałeś ostro popić.<br />

E0124 K. Korcelli Wyjście przez okno Dialog 4/1964 str. 20<br />

Po twojej śmierci .. Ha! tym większą zrobię karierę. Nie doceniasz naszej miss Polonii. Znam takie żałobne wdowy.<br />

Spod ziemi, z powietrza, z gabinetu ministra wydrą aureolę dla nieboszczyka. Jak widzisz, jeśli zostanę tu, mogę nic<br />

nie robić, a do tego, jeśli umrę, nieśmiertelność mam zapewnioną. Razi cię cynizm? .. Cieszę się, zostaniemy tu razem.<br />

E0125 K. Korcelli Wyjście przez okno Dialog 4/1964 str. 26<br />

Tu jest droga. śniła mi się mała rzecz, romantyczna i absurdalna, taki teatrzyk, który się w mózgu majaczył. Rozsypał<br />

się po zetknięciu z obiektywną prawdą. No bo nigdy już w rzeczywistości nie będę młody .. No, nareszcie, sam widzisz,<br />

życie trzeba brać serio, a nie sztukę .. Czasami jest to – to samo. Co ty tu robisz?<br />

E0126 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 29<br />

Co za bezczelność?! .. A tylko wynikają z przekonania, że nie można budować niepodległości na umęczonych<br />

plecach .. Milczeć! .. Pragnę bronić ojczyzny przed hitleryzmem, faszyzmem oraz barbarzyństwem! .. Przed czym?<br />

Przed czym ten gnojek chce bronić ojczyzny?! Milczeć, ścierwo rekruckie, inteligencja zafajdana! Przed Niemcami i<br />

bolszewizmem masz bronić narodu, a nie przed faszyzmem, wodzostwem i ładem!<br />

E0127 J. Broszkiewicz Przyszedłem opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 31<br />

Nie w głowę. Głowa stanowi najtrudniejszy, w dodatku chroniony przeważnie hełmem cel bojowy. Dobry żołnierz, w<br />

zależności od tego, czy prowadzimy wojnę pozycyjną czy też ruchomą, za cel swego wystrzału wybiera nieprzyjacielską<br />

klatkę piersiową z płucami i sercem względnie brzuch. Kto zrozumiał, wystąp ja też byłem głupi. Pluton, spocznij,<br />

można siadać.<br />

E0128 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 34<br />

Czekaj! Wrócisz, prawda? Z orderami, gwiazdkami. Z taką śliczną szramą. I koniecznie na koniu .. Dobra wojna<br />

musi dobrze przesiać kadrę .. Niech matka już idzie weź ten chleb do kogo matka? .. Do syna człowieka, który. nad<br />

Dnieprem. Krzyż Walecznych .. Tylko że Krzyż Walecznych zostawił twój wuj Staś dopiero w dwudziestym czwartym,<br />

[&]<br />

E0129 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 36-37<br />

Toteż staram się douczać i dorastać do roli żołnierza oraz do czynów bojowych. Jestem przecie żołnierzem odrodzonego<br />

mocarstwa, szefie, według ewidencji. Więc idę krzycząc „Polska! Polska!”. Od pięciu dni na wojnie, od czterech<br />

dni w ucieczce, i pytam: jaka? A mógłbym mieć czyste sumienie, szefie. Nie traciłem ja zmysłów z miłości do niej.<br />

13


E0130 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 39<br />

Za szyję .. Każdy ma szyję .. Co ty powiedział? .. Melduję posłusznie: ja rozumiem, panie wachtmeister. Wojna jest<br />

wojna. Ale jest przewidziana regulaminem umowa o jeńcach. Rozumiem: wieszać można, należy i trzeba. Od kiedy<br />

wojna jest wojną, zawsze się wieszało, ale to jest ćwiczenie dla cywilów, jako że mundur źle i demoralizująco wygląda<br />

na sznurze. Każdy mundur i dla każdej armii.<br />

E0131 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 42<br />

Działanie części pistoletu podczas ładowania? .. Przy cofaniu zamka od tyłu sprężyna powrotna zostaje .. Napięta,<br />

rowek zamka ślizga się po .. Zębie wyrzutnika, a przedni .. Dość! czy ktoś jadł śniadanie? .. Baczność! Spocznij! ..<br />

Pytałem czy ktoś jadł śniadanie? .. Nikt. A więc nikt nie będzie jadł obiadu. Akcja o piętnastej, zero, zero. Do tego<br />

czasu post. Dlaczego?<br />

E0132 J. Broszkiewicz Przychodzę rozłączyć Dialog 4/1964 str. 44<br />

Wykonuję rozkazy, panie majorze .. Pytałem prywatnie .. Oczywiście, melduję, że mam. Idiota z was „szefie” ..<br />

Ku chwale ojczyzny, panie majorze .. Co?! .. Dlaczego nie pozwalacie mi osobiście kierować akcją? .. „Szef” już<br />

nie potrafi? Już się zgrał? Już się boicie, że stchórzy? .. Milczeć! .. Nie tylko idiota z was ku chwale ojczyzny ale i<br />

gówniarz, szajda, szczeniak.<br />

E0133 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 48<br />

Nie wiem .. Gdzie Jagienka? Gdzie Sikorka? Gdzie Sowa? Gdzie Sęp? .. W ziemi! .. W czyjej ziemi? .. Ja nic nie<br />

powiedziałem, szefie. Ja nic nie widziałem i nic nie wiem. Melduję tylko posłusznie: nieszczęście. Nie schodząc ze<br />

stanowiska ani na sekundę. W wozie. A von Epp doszedł do zakrętu. Wyjął pistolet z kabury podniósł lufę i wystrzelił.<br />

E0134 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 51<br />

Baczność! Baczność! Baczność! .. Żołnierze. Jesteśmy pierwszym od dwustu lat pokoleniem, które pójdzie do<br />

powstania i zwycięży dzięki sile ognia wewnętrznego oraz zabezpieczeniu kwatery głównej aliantów poprzez zrzuty,<br />

przerzuty, desanty, naloty i tak dalej, et caetera. powstajemy, by żyć. żadne padnij, chłopcy. Powstań! Powstań! Powstań!<br />

Która godzina? .. Szesnasta pięćdziesiąt osiem .. Za dwie minuty.<br />

E0135 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 55<br />

A może go jeszcze po rękach całować? Ach, zejdź do gondoli .. Masz ludzi? .. Mnie czasem interesuje inne pytanie:<br />

gdzie ona ich ma? .. Albo jest dyktatura proletariatu, albo jej nie ma .. Nie ma. Jest parlamentaryzm, demokracji,<br />

konstytucja, strategia i pusta ziemia .. Mam czytać czy nie? .. Tak. I taktyka .. Ja, niżej podpisany, urodziłem się<br />

dziesiątego czerwca tysiąc dziewięćset dziewiętnaście, [&]<br />

E0136 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 59<br />

Myślałem, że się nada. On zastrzelił Szarego .. Jesteś pewien? .. Krasnoludki są na świecie. Ale to pętak. Dwuznaczny<br />

pętak. Myślałem, że ma wyobraźnię dowódcy, a on ma mentalność podatnika chociaż zastanówmy się, miał odwagę<br />

odmówić .. Towarzysz jest zdania, że płacenie podatków ubliża rewolucyjnej godności .. Szukałem was .. Znaleźliście<br />

mnie .. Zaginą Pasiaty .. Coś słyszałem .. Co słyszeliście? Co? Co? Co?<br />

E0137 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 63<br />

Początkowo nienawidziłam ciebie w sposób śmiertelny. Byliśmy. Rozkaz, panie poruczniku. Szef zapomniał, że<br />

przed Marią byłam ja? .. Chyba szef, Janek, Janeczek, nie zapomniał. A potem? Zdradziłeś swoich przełożonych i<br />

swoich podwładnych, poszedłeś do czerwonych, sam taki się stałeś i kiedy mi powiedzieli, że strzelano w Bylicy do<br />

ciebie, wtedy żałowałam, że strzelał nie taki, którego ty uczyłeś, bo umiałeś uczyć, Szefie.<br />

E0138 J. Broszkiewicz Przychodzę opowiedzieć Dialog 4/1964 str. 67<br />

Dziękuję, szefie. Pączki, parady, perspektywy, pralki, szefie, postaci przyjaciele. Rzeczy cenne. Ja jednak, szefie,<br />

wziąłem rachunek do rozliczenia. I odpowiadam za ten rachunek. Odpowiadam: jaka? .. Mnie ojczyzna kazała .. A ja<br />

musiałem decydować sam .. Niwek nie przyjechał, pojechałem na jego miejsce, tą drugą drogą, kamienistą, błotnistą,<br />

polską. Niebezpieczną a bolesną .. Przy cofaniu zamka podczas ładowania, sprężyna powrotna.<br />

14


E0139 B. Drozdowski Ballada polska Dialog 5/1964 str. 5<br />

Znasz tę starą, Karol? .. Znam, porządna babina .. Nie zaspie? Coś takie ślipska rozbiegane .. A jednak boli ..<br />

Nigdy bym nie powiedział, że byle patyk może człowieka złamać. Kopnąłem w jakiś francowaty sęk czy co? .. Niezłe<br />

podpiwniczenie. Można tu przeczekać jakiś czas .. To skocz, powiedz chłopakom, że pasuje .. Faktycznie, sęk nie sęk,<br />

a dziurka odpowiednia.<br />

E0140 B. Drozdowski Ballada polska Dialog 5/1964 str. 7<br />

Widziałem, jak mu oczy zachodziły bielmem. Pomyślałem sobie: ty też, Karakon, możesz tak umierać. To musi<br />

być przerażające, panowie, widzieć coraz mniej światła i odchodzić w głąb, gdzieś pewno w głąb, czuć, jak się wrasta<br />

w ziemię, patrzyłem na niego z bliska, nie wiem, czy widział, jak się śmiałem, ty skurczybyku. ty tchórzu, mówiłem,<br />

zdychasz nareszcie, ale czy to starczy, że zdychasz tylko raz.<br />

E0141 B. Drozdowski Ballada polska Dialog 5/1964 str. 9-10<br />

Ja mam jednak, racja, ten katar, pierwszy raz w życiu, nie czułem. I teraz małowiele czuję, co powiecie. Ale ta<br />

wędzonka pachnie, co? .. Jak sam koniec wojny, oświadczam .. Kobiecie należy się najpierw .. Niezła rozdzielimy się<br />

po tych kątach .. To jak tam na froncie, wasi, mili wy, daleko? .. Kamieniem dorzuci, mamusiu niezły bigos, całkiem<br />

niezły.<br />

E0142 B. Drozdowski Ballada polska Dialog 5/1964 str. 13<br />

Poszli po tego doktora. O Jezus ty mój! .. Coście się tak, babuniu, za nos chwyciła? .. Księdza by tu przywieźć ..<br />

Babcia da spokój, jeszcze mi niepilno .. Czternasty. Czternastyś dziecko moje .. Bo ja mówię, że ci pilno? .. Ale to<br />

wygląda! No i jak, Groźny? .. Moglibyśmy próbować .. Po co? .. Noga jak bania i sina.<br />

E0143 B. Drozdowski Ballada polska Dialog 5/1964 str. 16<br />

Czy pani się zamknie wreszcie? .. Marta, przestań, to jest wzdęte, nie będzie nic takiego .. Nerka .. Spokojnie,<br />

Groźny, ropa wyjdzie, gorączka zejdzie .. Ropa wyjdzie, gorączka zejdzie, zajdzie słońce, rosa oczy wyje .. Nikt tu nie<br />

będzie wyć .. Odwróć oczy, nie patrz .. Nasłuchujemy, jakby Groźny miał porodzić, pardą! .. A Wiesław proponował<br />

im wspólną walkę. Widzieliście, jak on na nas patrzał?<br />

E0144 B. Drozdowski Ballada polska Dialog 5/1964 str. 19<br />

Kilo boczku? Ty kpie durny, a ty myślisz, że co? Magik! Szlag mnie trafiał, jak szłam koło Zachęty, wozy pełne<br />

wszystkiego, rabują a rabują i do hajmatu, mówię sobie, dawaj gnata, to dam, a jak dał i się dobiera w bramie,<br />

odbezpieczyłam i mówię: ty szwajnehund, hande hoch albo pójdę i powiem twojemu komandatur, żeś opchnął żelazo,<br />

won, mówię i tak dalej mówię, gały na mnie wystawił, wytrzeźwiał i chodu.<br />

E0145 B. Drozdowski Ballada polska Dialog 5/1964 str. 21-22<br />

Ta rana długo po zagojeniu jeszcze będzie palić .. Jestem piłsudczykiem, strzelałem do bolszewików w dwudziestym,<br />

jestem burżujem, zabijcie mnie, rozdepczcie, nie potraficie? .. No, no, skąd ta nagła skromność? .. Przestańcie z tym!<br />

.. Chcesz jeszcze pić? .. Sądzisz pan, że w tej chwili też tam, na górze, trwa dyskusja polityczna? .. Nie udawaj pan<br />

idioty .. Towarzyszu dowódco!<br />

E0146 B. Drozdowski Ballada polska Dialog 5/1964 str. 24<br />

Nie mam zamiaru pozostawać dalej w waszej niewoli, nie widzę ani podstaw, ani potrzeby. Dostał surowicę,<br />

zoperowałem, będzie żył. Ten pan powiedział: tam dobijają rannych, nie sądzi pan, panie dowódco, że tam jestem po<br />

prostu potrzebniejszy? .. Może pan iść. Ten tam na górze, ten wasz starosta .. Niech się pan nie martwi, nie będzie do<br />

pana strzelał.<br />

E0147 B. Drozdowski Ballada polska Dialog 5/1964 str. 30<br />

Przeczytaj, kiedy nas tu już nie będzie .. Wszyscy odeszli, idą i aktory, na placu pustym, samotnym zostało<br />

dwadzieścia trupów. Zwariowałeś? Dziadów część trzecia, ustęp .. Na rany Chrystusa Obywatelu dowódco, to już nie<br />

do pojęcia! .. Prawidłowo. Prawidłowy. Idziemy? .. Dziadów część trzecia, powiadasz? .. Mówisz: idziecie .. Puść ich,<br />

Mamoń .. Nie jest ci zimno, Groźny? Poczułam, jaki tu wieje ziąb.<br />

E0148 T. Karpowicz Dziwny pasażer Dialog 6/1964 str. 5<br />

Pan z prowincji? .. I to jakiej! Z Hajnówki. Pan wie, gdzie to jest? .. Nie, nie bardzo. Jest tam jeszcze tej Polski<br />

poza Mokotowem .. A wie pan, gdzie mamy żubry? .. No jasne! W Białowieskiej .. No tak jak w Białowieskiej ryknie<br />

żubr – to w Hajnówce słychać. Wyraźnie .. Niezła opera. No to już pan wie?<br />

15


E0149 T. Karpowicz Dziwny pasażer Dialog 6/1964 str. 8<br />

Potem byłem w lasach kieleckich .. W BCh? .. Nie, w AK. Ale to przecież już wszystko jedno. Zupełnie. Ho, ho.<br />

Było gorąco? .. Troszeczkę .. I tam pan trochę dostał? .. Tam? Nie. Jakoś minęło. Dostałem tu, w Warszawie. I to po<br />

wojnie. Kiedy już wszystko było skończone .. Z wierzchu po panu nie widać. Wszystko w porządku.<br />

E0150 T. Karpowicz Dziwny pasażer Dialog 6/1964 str. 12<br />

Cofniemy się i na lewo. Ale dziewczynę pan pamięta? .. No tak. Stała nad panem, jak pan leżał pod tym domem z<br />

kolumnami .. Nie stała. Klęczała. I mówiła. Zacząłem ją słyszeć. Chciała wołać pomocy. Wtedy przypomniałem sobie,<br />

dlaczego tam leżę. Nie, źle się wyraziłem niezupełnie przypomniałem, dlaczego tam leżę. To określenie jest też mylące.<br />

Może tak przypomniałem sobie jakąś cząstkę tego, co musiałbym przypomnieć, abym wiedział wszystko, dlaczego tak<br />

leżę. [#]<br />

E0151 T. Karpowicz Dziwny pasażer Dialog 6/1964 str. 16<br />

Co w tym dziwnego? Mamy WF na niezłym poziomie .. Jak pani myśli, gdzie on jest teraz? .. Kto? .. Szofer .. Stoi<br />

w hallu .. Na pewno? .. Na pewno, słyszałam kroki i przesunięcie popielniczki w hallu stoi duża metalowa popielniczka<br />

.. świetnie. Ja też to słyszałem. Tylko chciałem się upewnić .. Ciekawy przypadek .. Słucham? Ciekawy przypadek –<br />

tak dobrego słuchu. Co dalej, dziadku?<br />

E0152 T. Karpowicz Dziwny pasażer Dialog 6/1964 str. 18<br />

I pan .. Ja? Dobrze mi tak jest. Cześć .. O panowie już odchodzą no popatrzcie jak prędko jak to ludzie prędko<br />

załatwiają a jak do Miecia przyjdą znajomi to mówię panom tak długo rozmawiają że Polskę całą przegadać można a<br />

panowie tak raz-dwa z krewniaczką pogadali doprawdy teraz ludzie coraz mniej mają czasu bo tak za tymi interesami<br />

zalatani i już nie widzą tylko latają jak ptaszki.<br />

E0153 T. Karpowicz Dziwny pasażer Dialog 6/1964 str. 21<br />

Do dziś nie wiem: była czy nie była .. Słowo daję, kręćka można dostać! .. Cierpliwości panie Piotrze, cierpliwości.<br />

Wszystko się wyjaśni. Poprosiłem fotografa o błyskawiczne wywołanie kliszy. Wywołał. Ciekawość tego, jaki jest wynik<br />

zdjęcia, była większa od lęku przed Piotrem – Nie-Piotrem. Co za sprzeczności? Fotograf pokazał nam kliszę. Piotr<br />

siedział uśmiechnięty, wyraźny, a dookoła niego widoczne były tylko dwie smugi cienia.<br />

E0154 T. Karpowicz Dziwny pasażer Dialog 6/1964 str. 25<br />

Weźmiemy go w myśli, w wyobraźni, w sercu. Wtedy, po ślubie, zostawiłem ją na progu kościoła i uciekłem ..<br />

Przed Piotrem – Nie-Piotrem? .. Tak. Stał przy wyjściu i uśmiechał się, musieliśmy go minąć. Prawą stroną, obok<br />

rozwalonej bramy. Musiałbym się przecisnąć między nim a filarami i wleźć drugą, prawą połową ciała za rozwalony<br />

filar. Rozumiesz?<br />

E0155 T. Karpowicz Dziwny pasażer Dialog 6/1964 str. 27<br />

Co? Warszawski szofer nie ma wyobraźni? Ma. Właśnie wyobraziłem sobie, jak pan zwiewał przed Piotrem –<br />

Nie-Piotrem i skoczyłem. Dobre, co? .. Dobre? .. To co, teraz pewno na cmentarz? Na to miejsce ostatnie? .. Na<br />

cmentarz – tak. Ale nie na ostatnie miejsce .. Co? Może gdzieś człowiek dalej zajechać niż na cmentarz? .. Jak dobrze<br />

mu się jedzie – to może .. [&]<br />

E0156 T. Karpowicz Dziwny pasażer Dialog 6/1964 str. 31<br />

Mam w dupie pana złote. Wywalaj pan! Z lewa na prawo .. Panie Piotrze, niech pan nie zrobi czegoś okropnego,<br />

co mnie przestraszy. Jestem taki bliski celu. Jeszcze tylko Falencin, może jeszcze Rembertów. Najwyżej Młociny .. Nie<br />

mogę. Nie mam sił. Nie mogę prowadzić wozu. Ręce mi się trzęsą .. Byłem kiedyś szoferem. Moje ramię odzyskało<br />

jakby siłę.<br />

E0157 J. Wasylkowski Upalny dzień Dialog 6/1964 str. 35<br />

Szkoda. Z przyjemnością bym się wykąpał. Umiesz pływać? .. Byłem najlepszym pływakiem w powiecie. Brałem<br />

udział w mistrzostwach województwa .. Patrzcie, patrzcie. Ja się nigdy nie mogłem nauczyć pływać. Moja stara twierdzi,<br />

że mam zbyt ciężki tyłek i dlatego lecę od razu na dno. He he he. Moja stara to miała zagrania, niech ją. O, co za<br />

gorąc!<br />

16


E0158 J. Wasylkowski Upalny dzień Dialog 6/1964 str. 37<br />

Pójdziemy? .. Śpieszy ci się? .. Nigdy nie lubiłem czekać. Tym bardziej teraz .. Kto wie, czy z nas dwóch, ty nie<br />

jesteś w lepszym położeniu .. Upał ci padł na mózg? .. Posłuchaj! Ty już wiesz. Już masz pewność. Za godzinę, dwie<br />

umrzesz. Nie będziesz się już martwił o najbliższych, nie będziesz wyczekiwał każdego listu, nie dostaniesz kartki z<br />

urzędowym nadrukiem, na której ładnie wypisano „z głębokim bólem zawiadamiamy, że żona pana, syn, albo córka<br />

zginęli podczas barbarzyńskiego bombardowania dokonanego przez wrogie lotnictwo”. [#]<br />

E0159 T. Karpowicz Upalny dzień Dialog 6/1964 str. 40-41<br />

Idziesz czy nie? .. Urodziłem się po tamtej stronie gór. Tam jest mój kraj, moi przyjaciele, moi najbliżsi. Człowiek<br />

nie wybiera ojczyzny, jak nie wybiera rodziców. Równie dobrze mógłbyś ty przystąpić do nas. Prędzej czy później<br />

ukatrupimy wszystkich, którzy będą nam stać na zawadzie, kamień na kamieniu nie pozostanie na tej ziemi, nasze<br />

fabryki potrzebują rąk do pracy, zamienimy ich w naród niewolników, parobków.<br />

E0160 T. Łubieński Stare byki Dialog 7/1964 str. 65<br />

Ja w ogóle nic nie wiem o tobie? .. Zejdź ze mnie .. Tadziu! No jak ty możesz w ten sposób. Na swojego kolegę,<br />

Tadziu. Przecież jesteśmy kolegami, urzędnikami. Pomagajmy sobie. Ja tobie, ty mnie. Trzymajmy się razem. I uspokój<br />

się, Tadziu. I nie udawaj .. Władziu, ja wcale nie udaję, Władziu.<br />

E0161 T. Łubieński Stare byki Dialog 7/1964 str. 69<br />

Obliczaj, przeliczaj, pilnuj, bo zabiorą! Rozpychaj się, podglądaj, podsłuchuj, bo wygryzą! Uważaj, uważaj .. Ja<br />

uważam .. Co z tego? Co dalej? Sam się gryziesz, sam się dusisz, nie będziesz szczęśliwy nigdy, sam wiesz, sam mi<br />

tu przed chwilą jęczałeś, po co, na co głupi jesteś .. Nie będę twoją ofiarą. Ani sługą. Ani kolegą. Za kieliszek wódki.<br />

E0162 M.Z. Bordowicz Krzyżówka Dialog 7/1964 str. 71<br />

Od niej te papierosy. Siedziałem z nią i gadałem, i uśmiechałem się do tamtego. A najchętniej plułbym, pluł, aż<br />

bym wszystko zapluł. Tę jego śliczną, dokładnie ogoloną mordę, tę „najlonową”, biel kołnierzyka, ale gadałem z nią i<br />

temu facetowi patrzyłem w oczy, i nawet byłem miły .. Ona tu była wtedy w święta?<br />

E0163 M.Z. Bordowicz Krzyżówka Dialog 7/1964 str. 73<br />

Nie obchodzi cię, co? Dla ciebie to jest brzęczenie, brzdąkanie. Męczy cię, co? .. Zamordowałbyś Bacha, Mozarta,<br />

Beethovena, zamordowałbyś. Męczą cię. Tacy jesteście, tacy, nie inni. Jesteś taki, Blacha, jesteś taki i nie zmienisz się<br />

.. Mógłbyś skończyć? Mam jutro kolokwium .. No to ryj! .. Ty, Bogdan, przestańmy się kłócić. Nic o mnie nie wiesz.<br />

E0164 M.Z. Bordowicz Krzyżówka Dialog 7/1964 str. 77<br />

Do czego zmierzasz? .. Nie jesteś sprawiedliwy, Blacha. Ten chłopak być może spróbował siebie oskarżać, kiedy<br />

leciał ten piękny, ciężki „Fordziak”, i on. Postawię ci parawan. Idź spać. Nie będziesz czuł światła .. Rzuć te krzyżówki.<br />

Niczego ci nie rozwiąż .. Krzyżówka to jest krzyżówka .. Nie musi niczego rozwiązywać, prawda?<br />

E0165 S. Grochowiak Chłopcy Dialog 8/1964 str. 6<br />

Głupi, powiedział. Kogoś miał na myśli .. Ja głupi? Ejże, Kalmita, miej litość nad sobą. Tak jest zawsze, kiedy<br />

staremu zachciewa się żeniaczki z młódką. ile ona ma lat, ta twoja Narcyza? .. Pięćdziesiątki doszła .. Wydarzyło się<br />

przed wojną. Przed tą drugą, bo wtedy już były takie tingel-tangle. Kalmita podpił sobie i skoczył do rewietki.<br />

E0166 S. Grochowiak Chłopcy Dialog 8/1964 str. 9<br />

Panowie, trzeba się rozebrać do kalesonów. Tak jak ostatnio, na moich imieninach. Wtedy nie wejdą .. Ja? Do<br />

kalesonów? Z powodu kilku mniszek? .. Kręcą się. Ostatnio siedziałeś w gaciach .. No i co z tego? Żadna mniszka<br />

mnie nie rozbierze do kalesonów! To by się dopiero proboszcz ucieszył. Moglibyśmy skorzystać z uprzejmości hrabiny<br />

de Profundis.<br />

E0167 S. Grochowiak Chłopcy Dialog 8/1964 str. 12<br />

Mogłaby być twoją wnuczką .. Rencista Pożarski pożegna się ze swoimi spacerkami po mieście. Pan powinien być<br />

większym domatorem, panie Pożarski. Myślę, że co najmniej przez tydzień nie będzie się pan oddalał z zakładu .. Bo<br />

siostra się mści! .. Ja? Pan wybaczy, ale nie zrozumiałam pana. Ja się mszczę? A niby za co? .. Wielka rzecz. Pewnie,<br />

że siostra się mści.<br />

17


E0168 S. Grochowiak Chłopcy Dialog 8/1964 str. 15<br />

Nie powinnaś go tak nazywać. Jest nieszczęśliwy .. Zgorszył cały zakład. Podobno podszczypywał Wiktorynę? Nie<br />

wiem. Jego sprawa .. Wychodzi na rynek albo na skwerek, zwabia cukierkami małe dziewczynki i szepce im do ucha<br />

sprośności .. Ohoho! .. Józefku! .. Tak? .. Chodź tu, milutki, zapniesz mi ekler? Łaskoczesz mnie! Przepraszam .. Ależ<br />

nie gniewam się, dzieciaczku, łaskotałeś mnie tak samo, kiedy po raz pierwszy wyprawialiśmy się na bal.<br />

E0169 S. Grochowiak Chłopcy Dialog 8/1964 str. 18<br />

Kiedy dzisiaj patrzę na Józefka, często nachodzi mnie coś w rodzaju zadumy filozoficznej. Może używam niewłaściwych<br />

określeń, Profesorze, ale nie jestem intelektualistką, proszę mnie poprawiać myślę jednak, że to ma coś wspólnego<br />

z filozofią. Otóż poznałam pana Józefa Kalmitę jako człowieka pełnego werwy, donżuana, być może – nawet trochę<br />

lekkoducha. Ubóstwiał otwieranie szampana robił to za pomocą nieznacznego gestu palców i nawet w najdrobniejszym<br />

geście potrafił być tak młodzieńczy, tak silny, że w końcu uwierzyłem iż dla niego jednego zatrzymał się czas. [#]<br />

E0170 S. Grochowiak Chłopcy Dialog 8/1964 str. 21<br />

Miały ją na wczoraj, gdyby siostra jej tak surowo nie cenzurowała .. Zdjęłam tylko wspomnienie o panu Kalmicie<br />

to było wprost nieprzyzwoite: zaledwie jedno zdanie o pani Narcyzie, a i ono bardzo dwuznaczne. Proszę się nie<br />

martwić, siostro. Uwypukliłem Narcyzę .. Cieszę się, że jest pan rozsądny. Czy dostatecznie pan podkreślił, ile jej<br />

zawdzięczamy? .. Napisałem o telewizorze .. Bardzo dobrze. Panie profesorze!<br />

E0171 S. Grochowiak Chłopcy Dialog 8/1964 str. 23<br />

Morzyła głodem! .. Na śniadanie jadłem rogaliki z masłem i piłem kawę ze śmietaną, potem drugie śniadanie,<br />

trzydaniowy obiad .. Zdradzała cię! .. O, to już przeminęło z wiatrem. Po skończonym spektaklu brała taksówkę, żeby<br />

czym prędzej być w domu, leczyć moją bezsenność najbardziej tkliwymi wspomnieniami .. Przeraziło cię jej gadulstwo!<br />

.. Ona potrafi mówić, kiedy chce. Jest naprawdę znakomitą aktorką .. Czy panowie nie rozumiecie, że pan Kalmita<br />

ironizuje?! [#]<br />

E0172 M. Domański Ktoś nowy Dialog 8/1964 str. 25<br />

Jest dyrektor Kukuła? .. Jeszcze nie .. No jak to? Dyscyplina .. A czegoście chcieli, Zawadko? .. Tam czekają,<br />

co ma być z tym pasem, będzie nowy czy nie będzie? .. Dyrektor sam zadecyduje .. A kiedy? .. Jak przyjdzie .. A<br />

kiedy przyjdzie? Bo klasie robotniczej się nudzi .. Gdzie jest Kukuła? .. Pewnie jeszcze śpi .. Co to ma być? Pełna<br />

automatyzacja obróbki oporników?<br />

E0173 M. Domański Ktoś nowy Dialog 8/1964 str. 27<br />

Gdzie jest mechanik? .. Na fabryce, ja mu oddam te kluczyki, pani pozwoli .. Chwileczkę! Jaki samochód? .. Pana<br />

nie było, przedwczoraj Kukuła przyjechał własnym wartburgiem .. Na raty? .. Pan dyrektor Kukuła dostał nagrodę za<br />

tamten wynalazek dla hutnictwa .. No jeszcze inne patenty się ma także .. Patenty, nagrody, wartburgi? To są jego<br />

osobiste sprawy, nie powinien tego włączać do „koncertu życzeń”.<br />

E0174 M. Domański Ktoś nowy Dialog 8/1964 str. 31<br />

Już mnie tu nic nie dziwi, ale mam zupełnie poszarpane nerwy. Swój gabinet oddał na laboratorium, a z sekretariatu<br />

zrobił poligon i jarmark. To bardzo po obywatelsku zrzec się gabinetu, ale inni też mają prawo do spokoju. Każdego<br />

dnia siada na tym stołku jak na głowicy atomowej. Pu. Pu. Bach! Bach! Urzędowanie! I niech pani popatrzy: biurko<br />

dyrektora fabryki. Szkolna ławeczka. Płakać się chce. Tak, je. Ach, słuchaj, co się u nas dzieje! [#]<br />

E0175 M. Domański Ktoś nowy Dialog 8/1964 str. 33<br />

Bo ja jestem kochanką Kukuły. Idź, upij się, poderwij inną dziewczynę, tylko przestań go tak nienawidzieć! ..<br />

Dziwka. Dlaczego to zrobiłaś? .. Bo ćma leci do światła .. Siedziałem w tej dziurze tylko dla ciebie .. Przestań<br />

nareszcie kłamać! Znalazłeś tu najlepszą posadę, na jaką cię było stać, a gdy przyszedł ktoś lepszy i zranił twoje<br />

ambicje i jeszcze zabrał ci dziewczynę.<br />

E0176 M. Domański Dialog 8/1964 str. 36<br />

Gdyby mojego ojca wyrzucił, to ja bym. Jak to? Ona z Kukułą?? .. Tak. Zamiast wyjść za mąż za Teklińskiego ..<br />

Nieprawda! .. Sama widziałam. Tu! .. Co pani widziała? .. Wszystko .. Cholera! .. Cholera jasna! .. A mówiłam: „nie<br />

dawaj, dopóki się z tobą nie ożeni”. Nie! .. Ona musiała się sprowadzić do niego! .. Ale Kukuła powiedział, żeby się<br />

zapytać za tydzień, czy ma drugą.<br />

18


E0177 M. Domański Ktoś nowy Dialog 8/1964 str. 41<br />

Robisz to z taką pasją jak kura, która chce znieść jajko. Uważaj. Ja się nie nadaję na ojca .. Ale ja mam instynkty<br />

macierzyńskie. Lubię takie duże, rozkapryszone, biedne, nerwowe, przepracowane bachory .. Do kochania też się nie<br />

nadaję .. Owszem. Jak jesteś wyspany, najedzony, zabawiony, jak ci wszystko idzie dobrze w fabryce, jak ci pomysły<br />

wyskakują z głowy bez porodu kleszczowego.<br />

E0178 M. Domański Ktoś nowy Dialog 8/1964 str. 47<br />

Nagle, ale szczerze. I życzliwie .. A może nie brak mi tej umiejętności, tylko zachodzi nieporozumienie językowe.<br />

Bo dla niektórych umiejętność współżycia z ludźmi to znaczy zamykać oczy na nieudolność, lenistwo, brak inicjatywy,<br />

przygarniać lizusów, dawać przywileje partyjnym, bać się wysokoprotegowanych, a kopać małych – to znaczy wchodzić<br />

do miejscowych sitw, dawać swoim prace zlecone.<br />

E0179 J. Abramow Anioł na dworcu Dialog 9/1964 str. 6<br />

Ideowiec. Gdyby chciał strzeliłby w górę raz-dwa. życiorys ma nie do zdarcia. Każdemu życzę. Z pierwszą armią<br />

szedł, Berlin zaliczył. śpi, nie słyszy. Z obecnymi ministrami zupę fasował z jednego kotła. Po imieniu są. Każdą sprawę<br />

„na ty” może załatwić .. Na ty? .. To taki on? .. A jak? .. Może mnie by co pomógł .. Zależy.<br />

E0180 J. Abramow Anioł na dworcu Dialog 9/1964 str. 9<br />

Sprawiedliwości szukam .. Tu jest dworzec, nie sąd .. Czy jest takie prawo, żeby na spokojnych ludzi w nocy napad<br />

czynić? .. Za co radio biorą? Za który rok? Bo zaczęli radio ze stolika ściągać .. Nikt wam radia nie zabiera, człowieku!<br />

Chyba kopnięty, co? .. Ja do tego nic nie mam .. Musi jakaś pomyłka, ludzie? .. Przecie mój wszystko popłacił.<br />

E0181 J. Abramow Anioł na dworcu Dialog 9/1964 str. 12<br />

Za czas jakiś na posterunek wszedł kierownik od finansów – Sobolak. Cześć, Edziu – powiedział. Zaczęli ze<br />

śledczym o pogodzie rozmawiać – a ja wciąż stałem na pół nieżywy .. Tak powiedział?! Cześć Edziu? Dalej już wiem.<br />

Możecie nie mówić. Kochany! Widzę, Edzik, że twardo ryjesz w bumadze, a ja na taki gorąc wysiadam, kłopot z<br />

powietrzem.<br />

E0182 J. Abramow Anioł na dworcu Dialog 9/1964 str. 16<br />

Szkoda gadać, proszę pana! Przedwojenny dźwięk! Ręczna robota, bez fuchy, surowiec pierwsza klasa, na lewo mi<br />

kombinowali! Gdzie panu dzisiaj zrobią taki buczek? .. No i co? .. A nic. Rąbnęli sto tysięcy domiar – tylko mi prycza<br />

została. Ogołocili ze wszystkiego, na dworcu wylądowałem. Zadusili człowieka. żona ode mnie odeszła .. Ożeni się<br />

pan drugi raz .. [&]<br />

E0183 J. Abramow Anioł na dworcu Dialog 9/1964 str. 19<br />

Nie szkodzi. Ale ja was znam. Więc to wy jesteście Sobolak? Boże złoty, kto by pomyślał? No jasne! Władek<br />

Sobolak ze Strzelec. Ten sam. Nic się nie zmieniłeś, chłopie. Nic a nic .. Jak to? Znacie mnie? .. Pytanie .. Skąd? .. Z<br />

fotografii. Z raportów, wyciągów, meldunków. Cała sprawozdawczość do kogo idzie? .. Jak myślicie?<br />

E0184 J. Abramow Anioł na dworcu Dialog 9/1964 str. 21<br />

Podobna do Stasi, tyle że ociupinę ładniejsza .. Ładniejsza? .. Możliwe. Niestety, nie znam Stasi. Co to za stacja?<br />

Oleśnica. Minuta postoju .. Od dawna podejrzewałem Rosłonia, że robi interesy na dostawach. Odkąd jednak kierownik<br />

skupu – Bolek Domagała – został oficjalnym narzeczonym Stasi – Rosłoń poczuł się tak pewnie, że jawnie przechwalał<br />

się przed ludźmi, jak on to nabiera głupich urzędników.<br />

E0185 J. Abramow Anioł na dworcu Dialog 9/1964 str. 24<br />

Tak jest! Dusza człowiek. Globtrotter. Sam urok. Bożyszcze kobiet. Kolega z ministerstwa. Razem pracujemy. Pardon,<br />

madame. Zapomniałem się przedstawić. Doktór Feliks Pakulski. Radca prawny MSZ przed wojną, pani oczywiście<br />

nie może tego pamiętać, była w Warszawie znana firma „Bracia Pakulscy: takie sanacyjne „Delikatesy”. Sklepy??? na<br />

Brackiej, Marszałkowskiej. Otóż ja właśnie wywodzę się z tych braci. Młodszy brat Pakulski – to mój ojciec.<br />

E0186 J. Abramow Anioł na dworcu Dialog 9/1964 str. 27<br />

Przecież go nie znam? .. Pokażę go wam. Niedawno przestraszył go jeden z Warszawy. Na dworcu, w poczekalni.<br />

Podobno inspektor. Rosłoń opowiadał, że go obrabował, a córkę chciał zgwałcić .. Od razu zgwałcić? .. Ci chłopi to<br />

przesadni .. Potem wmawiał ludziom, że to ja nasłałem tego inspektora. Wszędzie go szuka. Składa meldunki na milicji,<br />

złożył list gończy, ciągle coś wozi do Zielonej Góry!<br />

19


E0187 T. Różewicz Wyszedł z domu Dialog 10/1964 str. 12<br />

Papa jeszcze nie wrócił? .. Nie .. Może mu coś wypadło .. Ja. Nie wiem .. Ręczę ci, że coś mu wypadło .. Nie<br />

wiem. Po prostu się boję .. Czy coś się stało? .. Ojciec wyszedł i przepadł .. Jak to przepadł? .. Nie wiem, po prostu<br />

go nie ma .. Tatuś zawsze wracał .. Ty ostatnia z nim rozmawiałaś Hmm, rano nic specjalnego nie zauważyłam.<br />

E0188 T. Różewicz Wyszedł z domu Dialog 10/1964 str. 13<br />

Niech mnie bóg broni .. Nie będę przed panem ukrywała, że nasze pożycie. Tak. Nie. Tak. Nie wrócił. To jego<br />

matka. Nie wiem, co dalej. Tak, wiem, że ty jesteś matką, nie, nie masz prawa tak mówić. Przepraszam, chciałam się<br />

spytać o drobiazg, czy nie pamiętasz, jaką Henryk miał oprawę. Czego? .. Okularów. Tak, nie nosił okularów. Będę<br />

dzwoniła czekamy. O czym to ja chciałam .. Proszę się nie męczyć .. Pan mi zadał ważne pytanie. [#]<br />

E0189 T. Różewicz Wyszedł z domu Dialog 10/1964 str. 15<br />

Więc tutaj kapuś leży? .. Tatuś .. Kapuś, który był tatusiem? .. Mylisz się, panie .. Więc tu tatuś leży, który był<br />

kapusiem. U licha. Jeśli leży, to czego szukacie w tej zmarzniętej ziemi? Niech spoczywa w Panu .. A światłość<br />

wiekuista. Ale w jakim Panu? To był ateista .. Jest nakaz od cesarza, trzeba kopać, panie. Trzeba mu pomóc, bo nie<br />

zmartwychwstanie .. Trzeba szukać.<br />

E0190 T. Różewicz Wyszedł z domu Dialog 10/1964 str. 18<br />

Proszę się uspokoić, niebezpieczeństwo minęło. Mąż w czasie spaceru potknął się na skórce banana, a raczej<br />

pośliznął się i upadł. Upadając uderzył podstawą czaszki w głowę pomnika, odniósł również zadrapania na twarzy.<br />

Poza skaleczeniami skóry upadek wywołał szok. Lekarz .. Ośrodki mowy w mózgu nie zostały zniszczone, jedynie<br />

zablokowane. Lekarz dyżurny stwierdził, że szok minie i chory odzyska w ciągu czterdziestu ośmiu godzin mowę.<br />

E0191 T. Różewicz Wyszedł z domu Dialog 10/1964 str. 21<br />

On nie jest szczęśliwy. A jeśli jest, to musimy mu natychmiast uświadomić tragiczną sytuację, w jakiej się znajduje.<br />

Zrozum, że on nie może być szczęśliwy. Przecież to jest dorosły człowiek, a nie jakiś matołek czy poeta. Przecież on<br />

ma na jutro przygotować referat, od którego zależy jego kariera. Wszystko zależy od tego referatu. Całe nasze przyszłe<br />

życie, czy ty nie rozumiesz? Chodzi o to, aby doszedł do poznania prawidłowej więzi zjawisk.<br />

E0192 T. Różewicz Wyszedł z domu Dialog 10/1964 str. 25<br />

Czy można? .. Dzień dobry, piękna panienko .. Czy zrobiłeś, tatusiu, jakieś postępy? .. Zrozumiał, że jego miejsce<br />

jest w komórce, to znaczy w rodzinie, która jest komórką, że może wysoko latać, ale z całą rodziną .. Jesteś przemęczona<br />

.. Henryku! Zaczynamy. Ja będę wymieniała nazwy poszczególnych części ciała, a ty będziesz powtarzał, przy każdej<br />

nazwie będę dotykała swoją ręką odpowiedniej części mojego ciała lub twojego, a ty będziesz robił to samo. [#]<br />

E0193 T. Różewicz Wyszedł z domu Dialog 10/1964 str. 29<br />

Pragnę wam zostawić jakieś wskazania. Swoją drogą, nikt nie ma w tych sprawach doświadczenia. Dziad wasz<br />

wpadł do studni po pijanemu i nie miał czasu na spisanie testamentu, nie zdążył mi przekazać nic ze swego wielkiego<br />

doświadczenia, ja jestem w szczęśliwszym położeniu i chcę wam to przekazać, czego nie zdążył mnie przekazać wasz<br />

dziadek .. Przekazuj nam tatusiu .. Gizelo! Bądź cierpliwa. Ty, Benku, bądź zawsze mężczyzną do końca życia, [&] [#]<br />

E0194 T. Różewicz Wyszedł z domu Dialog 10/1964 str. 31<br />

Zapomniałaś, mamo, że tatuś przenosił nade wszystko zupę ogórkową .. Mylisz się, dziecko, znam ojca nie od<br />

dzisiaj. Zawsze przepadał za zupą pomidorową. Pamiętam, kiedy się starał o moją rękę, moja matka zawsze mówiła<br />

„Henryku, dzisiaj twoja ulubiona zupa”, śmiała się przy tym, że się „kawaler na tę zupę złapie” i złapał się .. Och!<br />

Mamusiu, jakie to były prymitywne czasy. Komu by teraz przyszło do głowy mężczyznę lub chłopca łapać na zupę i<br />

to do tego pomidorową. [#]<br />

E0195 T. Różewicz Wyszedł z domu Dialog 10/1964 str. 32<br />

Zrozum, gąsko, że wiek pary istniał już w raju. „Monsieur” zapomniał o takich drobiazgach jak sztuczne nawozy,<br />

ciężki przemysł, elektryfikacja, opieka społeczna, skrócony czas pracy, chemia .. Francuzi są bardzo mili i chcieliby<br />

załatwić wszystko w łóżku albo koło łóżka, to ich zaleta narodowa, u nich, i polityka, i sztuka, i cała literatura dzieje<br />

się w łóżku albo pod łóżkiem .. Proszę natychmiast odejść od stołu. [#]<br />

20


E0196 L. Pasternak Album Dialog 1/1965 str. 5<br />

Ależ tego nam trzeba! To jest właśnie materiał. A niech was Pan Bóg broni! Chcecie mnie z kretesem ośmieszyć?<br />

Jeszcze sobie ktoś przypomni, żem za stary .. Eee, kochany dyrektor stanowczo przesadza .. Tak, ta, bracie. Teraz,<br />

bratku, modernizacja, wykonaj plan, przynoś zysk i wsio. Reszta nikogo nic nie obchodzi .. Na co dzień tak bywa, ale<br />

nie w taką rocznicę.<br />

E0197 L. Pasternak Album Dialog 1/1965 str. 8<br />

Kosztorys potrwa maksimum godzinę, półtora, a konspekt też nie więcej. Przygotowałam kilka książek. Oderżnie<br />

się .. Zyguś, jesteś wspaniała! .. Zawsze ci mówiłam, żebyś się jej trzymał .. Lepiej niech się trzyma kogoś, kto bliżej<br />

dyrekcji. świetny sweterek masz. Włoski? Nie ma to, jak być pod samym naczelnym. Przywiózł ci? .. Otóż wyobraź<br />

sobie, że rozlicza się z dewiz co do grosza.<br />

E0198 L. Pasternak Album Dialog 1/1965 str. 11<br />

Kitulku najmilszy, nie mogłem przy Bożenie stawiać sprawy inaczej. Wszystko, co robię, jest dla wspólnego dobra<br />

.. Nawet to, że cię tutaj z nią nakryłam? .. A randka z Kacperkiem. Jesteśmy kwita .. Kiedy naprawdę spotkałam go<br />

przypadkiem! .. Oko Ale Zygusio najdroższe, najukochańsze, nie sprzeczajmy się o drobnostki. Wszystko idzie jak<br />

najlepiej i w wyobraźni widzę nas już razem na Capri.<br />

E0199 L. Pasternak Album Dialog 1/1965 str. 13<br />

Towarzysz dyrektor wywarł jak najlepsze wrażenie .. Tak? No bo właściwie co? Żyje człowiek jak ten kret. Powiedzcie,<br />

Skalski, a ta Górecka pracuje już u was długo? .. Niecały rok. Ale dała się już poznać z najlepszej strony. Ma<br />

tylko ciężkie warunki mieszkaniowe .. Więc mówicie, że warto by ją poprzeć. Coś mi to palenie wyraźnie nie smakuje<br />

dziś.<br />

E0200 L. Pasternak Album Dialog 1/1965 str. 16<br />

Co znaczy późniejsza? Ona jest najpilniejsza i najważniejsza. Towarzysz Skalski to bardzo ładnie, towarzyszu<br />

dyrektorze. My nic nie mamy naprzeciwko towarzysza Skalskiego. I towarzysz dyrektor też ma prawo do swojej listy.<br />

Co? .. Towarzysz dyrektor nie ma prawa do swojej listy? Ma.<br />

E0201 L. Pasternak Album Dialog 1/1965 str. 19<br />

Zaczęłoby się więc od reprodukcji znanego obrazu Kowarskiego „Proletariatczycy”. Kto wie, czy to nie byłoby<br />

najlepsze. Później należałoby dać sylwetkę jakiego starego działacza, możliwie żyjącego jeszcze, którego nazwisko<br />

miałoby szansę patronować kiedyś naszej instytucji. Ale okres ten ujęłoby się raczej krótko, bądź co bądź czasy to aż<br />

nadto zamierzchłe i współczesnemu czytelnikowi mało mówią.<br />

E0202 L. Pasternak Album Dialog 1/1965 str. 22<br />

Babka klasa! Ty sobie żyjesz! .. Ja? .. Co ja wiem o życiu? I co ja już dotychczas z niego miałem? Ale mówię ci<br />

rośnie pokolenie. Ale do rzeczy. Otóż robimy na nasze dwudziestolecie album. Rozumiesz, trzeba dać ludziom jakąś<br />

satysfakcję .. Słyszałem .. I ty też? A niech to! .. A zresztą może i lepiej. Proponuję ci, żebyś wszedł do komitetu<br />

redakcyjnego.<br />

E0203 L. Pasternak Album Dialog 1/1965 str. 27<br />

Nie chcę cię, Nastek martwić, ale Krupczatka będziesz musiał dać. Mówisz, jakbyś mnie nie znał .. Znam cię znam.<br />

Zawsze byłeś uparty i stawiałeś na swoim .. To źle, czy dobrze? .. Kiedyś było dobrze, teraz prawie nie ma znaczenia,<br />

sprawy naprzód nie posuniesz i przegrasz. Rozumiesz – przegrasz .. Dotychczas nie często mi się zdarzało .. Bo mało<br />

kto się do ciebie wtrącał i udawało ci się być panem na własnych śmieciach.<br />

E0204 L. Pasternak Album Dialog 1/1965 str. 31<br />

Nie. Wytrzymam. W imieniu komitetu redakcyjnego przedstawiłem wam projekt listy. Przyjmuję głosy w sprawie<br />

kandydatur do naszego albumu. Kto? Mówcie, Michalak. Aha, i chciałem nadmienić, że towarzysz Zyberblatt miał<br />

niewątpliwą rację wspominając, że szkic, podkreślam, zaledwie szkic, tego projektu musiał być wpierw, ze względów<br />

aż nadto zrozumiałych, konsultowany w różnych instancjach a nawet organach.<br />

E0205 J. Kulmowa Realny byt Dialog 1/1965 str. 35<br />

Panie komisarzu, niech mnie pan ratuje! .. Przed kim? .. Przede mną samym. Prześladuję siebie kontrapunktycznie<br />

.. Od dawna? .. Odkąd ukochałem muzykę. Chodzę za sobą. Doszło o tego, że po prostu sobie zagrażam .. Konkretnie<br />

w jaki sposób? .. Ba, gdybym ja to wiedział, to bym się ustrzegł siebie. W każdym razie to się skończy samobójstwem.<br />

21


E0206 J. Kulmowa Realny byt Dialog 1/1965 str. 38<br />

Subiektywne – otóż to. A oto jak wygląda prawda obiektywna z mojego punktu widzenia: prawdę subiektywną<br />

zasugerował nam hipnotyzer. To on jest mordercą. Chciał zdobyć majątek i alibi jednocześnie. Upozorował łańcuch<br />

samobójstw. Rzucił czar muzyczny na poetę, tudzież imputował mu zawód Dozorcy i hodowlę kanarków. Sprzedał<br />

zatruty tulipan Marice, po czym wmówił dozorcy jej osobowość.<br />

E0207 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 7<br />

Jeszcze tylko, żebyście się staranniej nauczyli pisać. Bo potem siądziecie do matury i jak komisja zobaczy takie<br />

bazgroty, w ogóle nie zechce czytać .. Nie mam dobrego pióra, pani wychowawco .. Zostawcie sobie na razie mój<br />

długopis. Ja mam drugi .. Dziękuję, pni wychowawco. Bardzo pani dziękuję .. No, wygrałam. Byłam pewna, że tym<br />

razem wygram.<br />

E0208 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 9<br />

Rzuć to w kąt, te książki, mówię ci. Po co się uczysz? Patrz na mnie. Tak byłam uczesana, kiedy pierwszy raz<br />

czekałam na mężczyznę, którego kochałam. Przyszedł stałam cały czas przed drzwiami i lipowałam przez judasza.<br />

Posłyszałam jego kroki na schodach. Szedł prędko, potem przed drzwiami chwilę odczekał, wysapał się, poprawił<br />

włosy krawat, dopiero potem zapukał.<br />

E0209 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 12<br />

Przestań! .. Co mi może dać? Dzieci i cztery ściany z łóżkiem w jednym rogu i szafą w drugim. To tak, jakby mnie<br />

zapakował do trumny. A ja chcę widzieć świat .. Za lasem jest góra, a za tą górą. I ludzie są inni w każdym mieście,<br />

na każdej drodze inne drzewa, i chciałabym tak iść bez końca, deszcz zmoczy, słońce wysuszy, zmęczę się, to usiądę,<br />

odpocznę – pójdę dalej.<br />

E0210 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 14<br />

Przestań, Madama .. On chce ci coś powiedzieć, pochyla się ku tobie, ty też chcesz mu coś powiedzieć, zbliżasz<br />

swoją twarz do jego twarzy, ale w tej chwili oboje uświadamiacie sobie, że macie za dużo do powiedzenia, na próżno<br />

szukacie słów, więc tylko coraz bardziej nachylacie się ku sobie .. Madama, przestań! .. Niech mówi, to takie piękne<br />

.. [&]<br />

E0211 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 17<br />

Jutro jest dzień widzeń .. Rano. Ale po południu wasza cela idzie do świetlicy. Nie idź. Zostań. Teraz słuchaj.<br />

Zanim tamte wrócą ze świetlicy, weźmiesz prześcieradło i przywiążesz jeden koniec do kraty w oknie. Rozumiesz?<br />

Sama staniesz na krześle. Drugi koniec prześcieradła zawiążesz sobie na szyi. Rozumiesz .. Rozumiem. I co? Kiedy<br />

tamte wrócą i zobaczą, co chcesz sobie zrobić, narobią krzyku.<br />

E0212 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 21<br />

Ach, nie, gdzieżbym śmiała, sama pani powiedziała, że to pamiątka, dziękuję serdecznie, dziękuję, obiecuję że<br />

w najbliższym miesiącu, tak więc do jutra. Cieszę się że pani przyszła, proszę, proszę sobie wybrać, oto ten dom<br />

w budowie, w tym domu będzie pani miała mieszkanie. Dokumenty pani już złożyłam gdzie trzeba. Naczelnik był<br />

zachwycony broszką. Oczywiście, jak tylko dom będzie gotowy. Więc na pierwszym piętrze.<br />

E0213 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 23<br />

Idź sobie, nie chcę ciebie widzieć, nie chcę, ja ciebie zdradziłam, myślisz, że tylko ty masz do mnie prawo? .. Jeżeli<br />

będę kochać tylko ciebie, nigdy nie poznam miłości. Tak, żebyś wiedział, nie będziesz pierwszym, który mnie widział<br />

gołą, popatrz na mnie. Jestem dziwką, dziwką, puściłam się, żebyś wiedział, nie będziesz pierwszym, nie będziesz<br />

pierwszym. Poczekaj ja ciebie kocham, to wszystko, co powiedziałam, to nieprawda, poczekaj!<br />

E0214 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 24<br />

No więc jak? .. Pomyślał pan o tym? .. Tak, proszę pani. Ja sobie to już wcześniej dokładnie wykalkulowałem.<br />

Niedawno zmieniłem nawet posadę, zarabiam lepiej, co parę miesięcy mam premię, a do tego czasu chyba się dorobię<br />

własnego kąta. żeby nie ona, to może bym o tym tak nie myślał, ale chcę, żeby miała jakiś swój kąt, kiedy wróci.<br />

22


E0215 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 27<br />

Nie tak ja sobie wyobrażałam twoje życie, kiedyś była jeszcze całkiem malutka .. Mamo .. Moja mamo, mówię ci<br />

tak samo .. Więc o to się rozchodzi. Ale to zależy tylko od ciebie, bo z drugiej strony ślub braliście w kościele, przed<br />

głównym ołtarzem, bóg był wam za świadka, a teraz ty moje dziecko, jesteś wyjęta spod prawa .. Jak sobie czasem<br />

wspomnę te twoje pierwsze pończochy, to mi się płakać chce, jak boga kocham, sama nie wiem dlaczego, nawet nie<br />

chcę płakać, ale to jakoś tak samo przychodzi.<br />

E0216 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 29<br />

Cóż ty mówisz? .. Prawdę. Ostatnim razem, jak tu byłaś, wydawało mi się, że to jest moje dziecko. A teraz .. Nie<br />

wolno ci tak mówić. Wyjedziesz stąd, wszystko się jakoś ułoży .. Kiedy ja stąd wyjadę, on będzie miał .. No właśnie.<br />

Będzie już na tyle duży, że zrozumie .. Nie. Pojadę do innego miasta, gdzie mnie nikt nie zna i tam się zgubię między<br />

nieznajomymi ludźmi. Jezus Maria, żebym to mogła urodzić się jeszcze raz wiesz, często myślę o tym .. O czym? ..<br />

Jak to będzie, kiedy mnie stąd wypuszczą?<br />

E0217 J. Krasicki Za nasze winy i wasze Dialog 2/1965 str. 34<br />

Zawsze, od maleńkości coś mnie tak gnało po świecie. Jezu! Jak byłam jeszcze całkiem mała, a pociąg przejeżdżał,<br />

tom siadała w rowie, przy torze i gapiłam się, jak kto głupi. Jeden przyjechał, czekałam na drugi. żeby to można było<br />

tak całe życie przejeździć. Nie chcę niczyjej łaski, nie chcę myśleć o tym, co mężowi podać na obiad, nie chcę stać na<br />

jednym miejscu przez osiem godzin na dzień, nie chcę wykłócać się w kolejkach przed sklepami, poznałam chłopca,<br />

obiecywał, przysięgał, zapewniał, a potem poznał drugą, brzydką, ale z forsą, mnie rzucił, tamtą wydoił do cna i dał<br />

nogę. [#]<br />

E0218 R. Napiórkowski Susza Dialog 3/1965 str. 7<br />

Proszę. Sprzedałem wodę, kupuję wino .. Dokonajmy zamiany, bo pieniądze mi niepotrzebne .. Jakiej zamiany? ..<br />

Dam ci teraz dwie kwaterki, a ty mi kubek wody z następnej beczki to by była moja krzywda, panie Prokop. Do źródła<br />

daleko, ledwie kapie, kurz i ludzie pochowani, jakby już nie żyli albo jakby się bali wyjść na drogę .. Trzy kwaterki w<br />

takim razie .. Cztery, panie Prokop .. Wypij pierwszą na zadatek.<br />

E0219 R. Napiórkowski Susza Dialog 3/1965 str. 6<br />

Nie krzycz, a lepiej obudź Prokopa, to Prokop zobaczy .. Panie Prokop, panie Prokop! .. Co tam się stało? Deszcz<br />

może pada? .. Nie pada, panie Prokop .. To czego budzisz? .. Bobola nie żyje .. A skąd to wiadomo? .. Nie oddycha ..<br />

To jeszcze nie dowód. Człowiekiem trzeba potrząchnąć .. A kto to zrobi? .. Chyba po to mnie przebudziłeś?<br />

E0220 R. Napiórkowski Susza Dialog 3/1965 str. 10<br />

Nie wiem, nie noszę przed sobą zwierciadła .. Mnie tam nic do tego, ja jestem mieszaniec wyznaniowy, bo mój<br />

tata był żydem, a matka należała do baptystów. Ale mnie się zdaje, że ludzie mogą pana zabić, za to wyśmiewanie ..<br />

Apostołowie są po to, aby ich kamienować .. Pan się chyba nie uważa za apostoła?<br />

E0221 R. Napiórkowski Susza Dialog 3/1965 str. 13<br />

Ale rozmawiając z ludźmi wyśmiewa się pan z ich cnót i bluźni pan na ich świętości. I tak właśnie trzeba się chyba<br />

zabierać za swoje ukamienowanie w dzisiejszym świecie. Trzeba bluźnić, a nie błogosławić, trzeba się naśmiewać –<br />

zamiast pocieszać. Inaczej trudno zostać męczennikiem w tych czasach, gdy już wszyscy są na coś nawróceni i gdy<br />

już każdy coś wyznaje.<br />

E0222 R. Napiórkowski Susza Dialog 3/1965 str. 15<br />

Pięć złotych każda kwaterka .. Poproszę, jestem spragniony. Pan jest mądrym człowiekiem, panie Anna .. Pan jest<br />

heretykiem, będę się modlił za pana .. Nie mogę być heretykiem, skoro nigdy nie byłem ortodoksą .. Nie był pan<br />

chrzczony? Moja matka nie miała na to pieniędzy .. Ja boleję i płaczę nad pańską straconą duszą.<br />

E0223 R. Napiórkowski Susza Dialog 3/1965 str. 17-18<br />

Niech będzie, nalewaj. Och, już mi lepiej. Jeszcze jedną proszę. Jaka ulga. A myślałam, że już się nie przebudzę.<br />

śniło mi się, że deszcz pada, a ja umieram z pragnienia i nie mogę otworzyć oczu. Panie Prokop, ja już się namyśliłam<br />

.. Względem czego? .. Względem tego handlu .. Już za późno .. Na handel zawsze jest wcześnie .. Z winem trzeba<br />

uważać.<br />

23


E0224 R. Napiórkowski Susza Dialog 3/1965 str. 21<br />

I ja w to wierzę. A jak znajdę, zaraz wrócę i powiem o tym ludziom. Czy ksiądz myśli, że ludzie mi to zapamiętają?<br />

.. Na pewno, synu .. Będą mówić: to zakrystian znalazł wodę i w niedzielę nie będą się do mnie wykrzywiać, a każdy<br />

rzuci większy pieniądz na nasz tacę .. Wierzę, że ci się spełni.<br />

E0225 R. Napiórkowski Susza Dialog 3/1965 str. 24<br />

Co ty opowiadasz, kochanie .. Czuję, że mi pęka coś w piersi, jak oddycham. Tak jakby się tam przerywała nitka<br />

po nitce i za każdym pęknięciem coś mnie tam boli. Daj mi wina, Aleksandrze .. Nie ma już ani kropelki .. Zdawało<br />

mi się, żeśmy wczoraj zostawili kilka łyków .. Wypiłeś resztę poprzedniego dnia rano .. Przytul mnie w takim razie i<br />

okryj mnie czymś na głowę, abym nie czuła, że słońce tak strasznie świeci.<br />

E0226 R. Napiórkowski Susza Dialog 3/1965 str. 28<br />

Przez ostatnie lata przeważnie nosiłem je w ręku. Wkładałem je tylko wtedy, jak trzeba było przejść przez rynek i<br />

jak do kościoła. A w kościele nie mogłem się przez nie modlić, nie mogłem myśleć o bogu, bo mnie ciągle w nodze<br />

uwierało. I było tak, że stojąc pod ścianą, niekiedy w kościele przeklinałem.<br />

E0227 R. Napiórkowski Susza Dialog 1965 str. 33<br />

Ja miałem tu moich wiernych i moje dusze .. A oni mieli tu swoje domy i swoje bydło. Mieli tu swoich bliskich,<br />

swoje dzieci i mieli tu swoich wrogów .. Pan jednak uciekł, panie Anna .. Bo ja nigdy żadnej z tych rzeczy nie miałem<br />

tam więc nic mnie w jednym miejscu nie trzymało.<br />

E0228 J. Krzysztoń Towarzysz N. Dialog 3/1965 str. 37<br />

Aha, Jezus, Maria .. Roger, przesiedziałeś tyle lat we francuskiej kopalni. Stary polski górnik. Choćbyś łgał mi w<br />

żywe oczy, ja nie mogę tobie nie ufać. Okropne .. Praworządność, rozumiesz. Gdyby nie ta cholerna praworządność,<br />

ja bym go załatwił .. On by nam nie niszczył nerwów. On by nam nie szkodził, w robocie, nie bruździł, nie podgryzał,<br />

nie wyniszczał nas wszystkich pospołu?<br />

E0229 J. Krzysztoń Towarzysz N. Dialog 3/1965 str. 39<br />

Tak, tak, tak, panie burmistrzu, tak, tak, tak .. Ty jutra nie dożyjesz, Kachna .. Oszalałeś? .. Nie uciekaj. Albo uciekaj<br />

sobie. I tak nic nie pomoże. Ty jutra nie dożyjesz, Kachna .. Mam go! Teraz go mam. Z nadleśnictwem. Natychmiast.<br />

Nie. Do diabła ciężkiego, nie! Mówiłem, że chcę z nadleśniczym. To ty, Stefan? Czołem. Na jutro dwie, trzy sarenki<br />

u wodopoju.<br />

E0230 J. Krzysztoń Towarzysz N. Dialog 3/1965 str. 42<br />

A skoro żeście mnie nie zaprosili, to jestem dla was – za mocnym albo za słabym kompanem. Jak pan myśli,<br />

dyrektorze? .. Pan burmistrz by nie przyszedł .. Dlaczego? .. Lubię moczymordów. Chociaż. Przyszło mi na myśl,<br />

dyrektorze, że moczymorda i kanciarz w jednej osobie mniej mi przypada do gustu, nie mówię tego o panu, dyrektorze<br />

.. Jasne, burmistrzu.<br />

E0231 J. Krzysztoń Towarzysz N. Dialog 3/1965 str. 44<br />

Proszę zadzwonić po karetkę. Natychmiast! .. Chory jesteś „Olek”? Strasznie przepraszam. Nie wiedziałem, że<br />

jesteś chory. W takim razie .. Nie, nic mi nie jest bracie kochany. Ty się uspokój. No, usiądź sobie. Usiądź. Pogadamy.<br />

Pojedziemy na małą przechadzkę. Do lasu, stary. Wiesz, mam ochotę przejechać się z tobą aż nad oczko w dębowym<br />

zagajniku, no tam, gdzie takie liny pływają.<br />

E0232 J. Krzysztoń Towarzysz N. Dialog 3/1965 str. 47<br />

Nie wiem, czy ona jest winna, ale ja jestem – na pewno. Gdzieś popełniłem błąd. Nie wiem – gdzie, i chyba<br />

nigdy nie będę wiedział. Zawsze kazała mi wybierać. Nie umiałem wyjaśnić jej tego, co jest całkiem jasne. Kocham<br />

ją. Kocham swoją pracę. Bez mojej żony nie umiałbym tak kochać swojej pracy i na odwrót.<br />

E0233 J. Krzysztoń Towarzysz N. Dialog 3/1965 str. 50<br />

Ale dlaczego, na litość boską, boicie się każdego, kto przyjedzie ze stolicy? .. Bo tak nas przyuczyli .. Ciebie mógł<br />

ktokolwiek czegokolwiek przyuczyć? Ja tego nie pamiętam. Ale ludzie mówią, że tu była śmierdząca kupa gruzu i że<br />

trzeba było takiego starego diabła, jak ty, żeby z tego cmentarza zrobić miasto .. O, chwalą mnie?<br />

24


E0234 J. Krzysztoń Towarzysz N. Dialog 3/1965 str. 53<br />

Faktycznie. Robota to jest rozum bez cienia dobrej woli. Przymus – i wtedy wszystko idzie ci, jak trzeba. Mosty<br />

budujesz, szkoły budujesz, piramidy budujesz. Wszystko jedno. Wszystko klawo. Rośnie całe wieki stoi. Bylebyś nie<br />

wetknął swojego parszywego serca. Raz to zrobisz – a pierwszy kamień w piasek ci się rozleci. I będziesz całe życie<br />

przesypywał z ręki do ręki piasek.<br />

E0235 J. Broszkiewicz Wesele na osiedlu Dialog 5/1965 str. 6<br />

Podoba ci się, Wincenty? .. Pas .. Dwa piki .. Gorąc .. Jest piwo .. Trzy kiery .. Kontra .. Dobrze, że krzepkie ..<br />

Porter też jest .. Pas .. Trzy bez atu. Mnie się krzepkie więcej jak porter podoba. Synuś? A nic, nic .. ósme piętro.<br />

Niewola nas ożeniła, bieda nas kupi! .. A pójdziemy do matuli .. Soli nam kupi .. Pani coś mówiła?<br />

E0236 J. Broszkiewicz Wesele na osiedlu Dialog 5/1965 str. 8<br />

Co jest, proszę księdza? Mało druhen? Młoda jest moja. Powiedziane jest: i nie wódź nas na pokuszenie. Franuś?<br />

Którego to świętego wodziły na pokuszenie diabły w kostiumie z gołego babskiego ciała? .. Świętego Marksa .. Dobrze<br />

ci tak. On się z naszej religii nie wyśmiewał. Z waszej? Wierzący jesteście? .. Tak sądzę .. W co?<br />

E0237 J. Broszkiewicz Wesele na osiedlu Dialog 3/1965 str. 11<br />

Bardzo przepraszam, można było próbować naprzód ściągać kara, ale w istocie powinnam była wpierw atutować.<br />

Prawo jest prawem. Atuty. Nie lubię improwizacji, nie lubię wyobraźni. Co to właściwie jest wyobraźnia? .. My Polacy<br />

wolimy żelazo .. Ale niech mi pan wierzy. Ja jestem Polką. Drogą wyboru. To bywa lepsza droga niż tak zwana droga<br />

naturalna.<br />

E0238 J. Broszkiewicz Wesele na osiedlu Dialog 3/1965 str. 14<br />

Spokojnie, moja droga. Na tym weselu bójki nie będzie. Noże, kłonice, pepesze, buławy oraz młoty pneumatyczne<br />

kazali my zostawić w przedpokoju .. Mistrz, jak zawsze, pełen humoru .. Zdrowie mistrza! .. Pańskie zdrowie, kochany<br />

panie Janie. Zdrowie, kochany? .. Nie protestuję .. Poloneza! Poloneza czas zacząć.<br />

E0239 J. Broszkiewicz Wesele na osiedlu Dialog 3/1965 str. 16<br />

Północ minęła, dzwon bił, hejnał odtrąbiono. Przy barach i w knajpach Polacy zaczynają mówić objawionymi<br />

językami: oh, enchante, messieurs — samas, wer bist du, du Idiot. I am very happy to meet you, ja oczeń rad i kto<br />

mienia znajet? .. Zamknijcie drzwi od kaplicy, dajcie jeszcze trochę wódki. Rozpoczynamy bal kostiumowy połączony<br />

z quizem historyczno-literackim pod hasłem „Co się komu w duszy gra”. [#]<br />

E0240 J. Broszkiewicz Wesele na osiedlu Dialog 5/1965 str. 19<br />

Małe pudło rezonansowe. Tak powiadasz? .. Na gwiazdach? Dłonie? Położył. Mało mu, że przeszkadzał w licytacji<br />

szlemika, że mądrzył się: tu katedra grzebalna, tam paleolit, tu gigant industrialny, jakby to była jego własność. A teraz<br />

gwiazdy! Dłonie na gwiazdach. Złaź stamtąd. Zajęte! W górze lata kosmiczna taksówka, a jeden z pasażerów spaceruje<br />

po perigeum. A w dole też ni jesteś pan.<br />

E0241 J. Broszkiewicz Wesele na osiedlu Dialog 5/1965 str. 26<br />

Pogadamy za dwadzieścia lat .. A z panienką kiedy? .. Nie mam aktualnie ochoty na słowa, słowa, gadanie. Uważaj<br />

tato. Utopimy kraj w gadaniu. Ja nie lubię. Ja nie z tej generacji i nie wytrzeszczaj oczu, drogi ojcze, bo sam mnie na<br />

taką chowałeś. Ani Chrystus narodów, ani papuga, ani borem — lasem ani ja mistrz — wyciągam dłonie.<br />

E0242 M.Z. Bordowicz Jam Session Dialog 5/1965 str. 30-31<br />

Nie wiem, czy dobrze nastawiłam. Na trzecią, kochanie? .. Niepotrzebnie. Obudzę się wcześniej .. Przesadzasz z<br />

tym wstawaniem, kochanie. Nie pal już proszę. Wesz, pomyślałam sobie w tej chwili o Julii .. Mam dostać podwyżkę.<br />

Tak mówią mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie .. U nas w pracy są bilety na chiński cyrk poszedłbyś .. Nie znoszę<br />

cyrku.<br />

E0243 M.Z. Bordowicz Jam Session Dialog 5/1965 str. 33<br />

Jak myślisz? Czy on się modli tam, czy po prostu czeka? Jak myślisz, co to ma znaczyć? .. ósmego kwietnia tysiąc<br />

dziewięćset sześćdziesiątego piątego. Rodzice wyszli sublokator z którym muszę dzielić pokój, nie wrócił jeszcze. Zaraz<br />

po pracy wpadł na chwilę do domu i zmienił ubranie. Czasami nie wraca na noc. Czasami wraca w nocy. Kładzie się<br />

i jeszcze przez parę minut pali papierosa, ukradkiem, potem wietrzy pokój tak, żeby nikt nie zauważył. Ze względu na<br />

mnie. [#]<br />

25


E0244 M.Z. Bordowicz Jam Session Dialog 5/1965 str. 36<br />

Musimy sobie pomóc, kochanie .. Tak, kochanie .. Ja nie żartuję .. Wierzę, kochanie. Przypomniałam sobie, co<br />

chciałam ci powiedzieć .. Skończmy już z tym, kochanie .. Trzy lata w konspiracji. To dla kobiety, to dla młodej<br />

dziewczyny .. Ja nie chcę niczego przez to powiedzieć, kochanie .. Kochanie musimy sobie jakoś pomóc. Coś musi<br />

być. Coś pod ręką, coś.<br />

E0245 M.Z. Bordowicz Jam Session Dialog 5/1965 str. 39<br />

Nie wiem, co teraz będzie .. Julia. Zapomniałabym. Nie muszę tam jechać, kochanie. Powinna przyjechać, jak<br />

co roku nigdy nie zapomina przyjechać na święta. Zadepeszuję na wszelki wypadek. Może to tylko próbny alarm,<br />

kochanie .. Próbny alarm, właśnie .. Ale ja zadepeszuję na wszelki wypadek .. Na wszelki wypadek, właśnie. Aha,<br />

trzeba powiesić obraz. Szkło pewnie pękło.<br />

E0246 M.Z. Bordowicz Jam Session Dialog 5/1965 str. 41<br />

Czego chcesz? Powiedz raz nareszcie, czego chcesz? .. Łzy .. Tresujesz? .. Puść mnie. Myślimy o tym samym. Jestem<br />

tego pewna .. Skoro jesteś pewna .. Dobrze, rozstrzygniemy ostatecznie po świętach .. Pamiętaj, że to ty powiedziałaś<br />

.. Ja powiedziałam? No tak, oczywiście. Odpowiedzialność chcesz zwalić na mnie, tak? .. Chcę cię tylko ostrzec ..<br />

Dobrze. Dobrze. Przez święta, zapewniam cię, nic się nie stanie.<br />

E0247 M.Z. Bordowicz Jam Session Dialog 5/1965 str. 45<br />

Naprawdę, postarajmy się zasnąć, kochanie .. Ty chcesz, żebym ja zasnął? Dobre? Ona chce, żebym ja mógł w tych<br />

ścianach spokojnie położyć głowę na poduszce i zamknąć oczy. Ty chyba nie masz zielonego pojęcia o tym, co to jest<br />

odpoczynek? Pewnej nocy śnił mi się sen. Tu, w tych ścianach. Nie coś, nie ktoś.<br />

E0248 M.Z. Bordowicz Jam Session Dialog 5/1965 str. 47<br />

Cieszę się, naprawdę, cieszę się, kochana. Patrz, znów płaczę jak głupia. Naprawdę nie chcę płakać, wierzysz mi,<br />

kochanie? .. Wierzę ci. Naprawdę ci wierzę, kochanie .. Boże! No naprawdę, nie mogę się powstrzymać .. Płacz. Nikt<br />

ci nie przeszkodzi płakać aż do rana, kochanie. Aż do chwili, kiedy będziesz musiała podać śniadanie Misiowi. Kiedy<br />

przyjdziesz mu powiedzieć „Dzień dobry”.<br />

E0249 S. Grochowiak Kaprysy Łazarza Dialog 5/1965 str. 49<br />

No powiedz księdzu, twoja krzywda, Kaziuk .. Złajał, ot co .. Ciebie złajał? Używał wyrazów? Psiajucha stary!<br />

Który to już raz biegam z wiatykiem? Bo mi się w głowie mąci od upału .. Już czwarty albo piąty raz, księże proboszczu<br />

.. A on żyje i grzeszy. Ludzie, toż to ja mam inne obowiązki. Chrzcić trzeba, ślubów udzielać. Całe dnie tracę na tego<br />

starucha. A tu jeszcze skwar jak na patelni .. Pan doktór też się użalał.<br />

E0250 S. Grochowiak Kaprysy Łazarza Dialog 5/1965 str. 52<br />

Bierz, kiedy ci mówię! Nie potrzebujesz dziękować. Otrzymam za to zapłatę w niebie. Trudno, mój drogi, dobry<br />

pasterz odejmie sobie od ust ostatni kawałek chleba, i odda go owieczkom chleb owieczkom? .. Chlebem się karmi<br />

świnie .. A żebyś wiedział, że świnie! Żebyś wiedział! To jednak nie ma znaczenia. Daję ci grób, a ty go bierz!<br />

E0251 S. Grochowiak Kaprysy Łazarza Dialog 5/1965 str. 55<br />

Niech ksiądz siada. Niepotrzebnie fatygowali księdza dobrodzieja! Właśnie wybierałem się na plebanię, aby obejrzeć<br />

to miejsce pod północną ścianą kościoła. Za dwa, trzy lata może mi się przydać... Za dwa, trzy lata? Ty już dzisiaj<br />

jesteś ruiną, mój synu. Nerki, wątroba, śledziona, pęcherz .. Ksiądz dobrodziej też na nerki narzeka. A wątroby już<br />

bym wolał nie oglądać.<br />

E0252 J. Krasiński Czapa Dialog 6/1965 str. 6<br />

O Boże miłosierny. Ciara kochany. Kochany Ciareńka. Powiedz mu Kuźma, że nigdy mu tego nie zapomnę .. Ciszej,<br />

Oleś. On mówi, że sypnął nas tak, że mucha nie siada. Trzy czapy murowane .. Nieprawda .. Tak mówi. Trzy czapy.<br />

Dla każdego po jednej. Ciara zawsze się dobrze zapowiadał. Ale prawdę mówiąc to nie jego zasługa.<br />

E0253 J. Krasiński Czapa Dialog 6/1965 str. 9<br />

Szukają go od trzech dni i nigdzie go nie ma .. Zdzisia? .. Zdzisia. Gdzieś się zmył. Jak kamień w wodę. Skurczybyk,<br />

on zawsze miał takie zagrania .. Zdzisio? Przecież on nie żyje .. No właśnie nie żyje .. Ale jak udowodnisz sądowi, że<br />

nie żyje, skoro się zmył. Referent powiada, że myśmy go sobie wymyślili.<br />

26


E0254 J. Krasiński Czapa Dialog 6/1965 str. 12<br />

A o karze śmierci? Jest coś o karze śmierci?! Zaraz. Jezu, co za człowiek. Nie da nawet spokojnie przeczytać gazety.<br />

Dożywocie, piszą, że na lat piętnaście. Hm, piętnaście. O jest i o najwyższych wymiarach kary. „Wyroki śmierci bez<br />

względu na rodzaj przestępstwa” .. Słuchaj Oleś, bo to ważne. O Jezu, Oleś, nie wydzieraj mi gazety.<br />

E0255 J. Krasiński Czapa Dialog 6/1965 str. 16<br />

Co takiego? .. No mówię, pyta, jak się nazywamy. Kuźma. Kuźma. To chyba nie jest Ciara. To jakiś zupełnie inny<br />

gość .. Cicho. Tam znowu ktoś jest .. Ciara. Ciara, to ty? To Ciara. Mówi, że nie udało się. Mucha od dwóch lat siedzi<br />

na karze śmierci i tak jak my sprzedaje swoje zwłoki.<br />

E0256 L. Kołakowski System księdza Jensena Dialog 6/1965 str. 19<br />

Ja myślę, że tam, po drugiej stronie, jest dworzec kolejowy. Wielki, błyszczący dworzec kolejowy, mnóstwo podróżnych<br />

z walizkami, śpieszą się. Pociągi odjeżdżają i przyjeżdżają, słychać syk pary, tragarze pędzą na wszystkie strony.<br />

Można pojechać, gdzie się chce, każdy może pojechać, gdzie chce. Taki piękny błyszczący dworzec — widziałem taki<br />

dworzec na obrazku — gdzie to było? W Wiedniu?<br />

E0257 L. Kołakowski System księdza Jensena Dialog 6/1965 str. 22<br />

Po jakiej drugiej stronie? No, po drugiej stronie, jak się wychodzi z gabinetu dentysty. Bo jeden mówi, że morze,<br />

a drugi, że kawiarnia, a trzeci, że dworzec kolejowy. Ależ tam nie ma żadnego drugiego wyjścia. Po prostu wraca się<br />

tymi samymi drzwiami i wychodzi się z poczekalni tymi drzwiami .. Jak to? To znaczy, że w ogóle nic nie ma?<br />

E0258 L. Kołakowski System księdza Jensena Dialog 6/1965 str. 24<br />

Więc powiadam, że ta sprawa pozostaje otwarta — sprawa drugiego wyjścia i póki nie będziemy mieli dowodów,<br />

poważnych, prawdziwych, rzetelnych dowodów, o niczym nie możemy z pewnością wyrokować. To był punkt pierwszy.<br />

A oto punkt drugi, żeby was uspokoić ostatecznie. Załóżmy, jak powiedziałem, że jednak urzędniczka ani się nie myli,<br />

ani nie kłamie, to znaczy, że naprawdę nie ma drugiego wyjścia z gabinetu.<br />

E0259 L. Kołakowski System księdza Jensena Dialog 6/1965 str. 27<br />

Och, łaskawa pani, nie ulega wątpliwości, że jeśli będziemy wszyscy uważać, czujnie i pilnie uważać, jeśli będziemy<br />

natężać całą naszą uwagę, to zobaczymy go wychodzącego z gabinetu — jeśli państwu na tym zależy ot, tak. A jeżeli<br />

nie będziemy uważać, jeżeli nie będziemy czujni, to możemy przegapić, pan Peters może nam się wymknąć, może<br />

wyjść niepostrzeżenie.<br />

E0260 L. Kołakowski System księdza Jensena Dialog 6/1965 str. 31<br />

Myślałam, że pani pracuje u dentysty .. Oczywiście, że pracuję u dentysty. Mam wykazy, mam papiery, zapisuję<br />

przyjmuję, wzywam. Mam dużo pracy .. Ale skoro nie ma dentysty, to nie ma pacjentów. Na pozór tak się wydaje. Ale<br />

nie trzeba ufać pozorom, pozory często nas łudzą, bardzo niedobrze ufać pozorom, no tak, to już szczyt wszystkiego.<br />

E0261 H. Bardijewski Zacznijcie się śmiać Dialog 7/1965 str. 7<br />

Nie zawracaj głowy, wiem, co chcesz powiedzieć .. Ach tak? Tu wszyscy wszystko wiedzą .. Wiem i nie odmawiam.<br />

Nie dziękuj mi Riri, nie trzeba. Załatwione .. Cieszę się bardzo, ale .. Żadnych ale .. Powiedziałem, że załatwione,<br />

to załatwione. Będziesz moim zastępcą. Nie dziękuj. Możesz liczyć na gry liczbowe, byłeś sam nie grał, bo to strata<br />

czasu i pieniędzy .. [&]<br />

E0262 H. Bardijewski Zacznijcie się śmiać Dialog 7/1965 str. 11<br />

Co za dzwoneczki? .. U sanek .. Ile razy .. Każdej zimy .. Aha. A z kobietą, synu sprawy nie miałeś? .. Nie.<br />

Tylko sprawki. Granica między mną a kobietami przebiega tak blisko kobiet, iż myślą biedaczki, że ja stale atakuję.<br />

A ja tymczasem przebywam zaledwie w pasie przygranicznym, i nic nie robię. Słowo honoru, kasjerka Flora może<br />

potwierdzić. On musi słuchać?<br />

E0263 H. Bardijewski Zacznijcie się śmiać Dialog 7/1965 str. 13<br />

A z drugiej strony? Przecież masz dwa boki, Riri .. Z drugiej strony chciałbym mieć trochę wolnej przestrzeni.<br />

Chciałbym mieć miejsce na zamach ręki i myśli. Z drugiej strony podpływa do mnie życie .. Nie będę ci tamą Riri.<br />

Nie każda kobieta musi być tamą. Wejdź do mnie. Znalazłam tu kąt ciepły i pachnący chlebem. Wejdź, Riri, tu nigdy<br />

nie zabraknie mąki. To dom piekarza.<br />

27


E0264 H. Bardijewski Zacznijcie się śmiać Dialog 7/1965 str. 16<br />

Że trząsł dzwonnicami, aż się dzwony urywały! A wojsko ze śmiechu nie mogło się zebrać do parady! .. Bo głupia<br />

była władza. Zamiast śmiać się z ludem — usiłowała odciąć się powagą. I przegrywała jak każdy, kto powagą pokrywa<br />

strach i głupotę. Ale to było dawno .. Naszkicuję już cenę, co? .. Naszkicuj .. Widzę tę społeczność i jej klasy oparte<br />

na śmiechu.<br />

E0265 H. Bardijewski Zacznijcie się śmiać Dialog 7/1965 str. 19<br />

A więc kłamałeś, Alberto? Czy to znaczy, że nadal jesteśmy potężni? .. Jak nigdy dotąd, panie! Znów jeden<br />

spisek pokonałeś! .. Dziękuję ci, Alberto. Uspokoiłeś mnie, możesz odejść. Posłuchanie skończone, służba won! ..<br />

Sługa uniżony. Podskakuje nam ten Alberto, oj podskakuje .. A ty, panie, swoją drogą mógłbyś się więcej księstwem<br />

interesować. Przez twój brak orientacji byłbyś dzisiaj cykutę wypił.<br />

E0266 H. Bardijewski Zacznijcie się śmiać Dialog 7/1965 str. 21-22<br />

Dam zakładnika. Weź, synu, kratę i idź z panem komendantem, potem się odmienicie .. Dziękuję ci, Kleo. Straszny<br />

jest świat, kiedy zamiast przyzwoitego narzędzia trzyma się w ręku kratę. Kleo .. Co, Riri? .. Wiesz, dlaczego wszyscy<br />

poznikali? Bo są w cyrku. Tam jest przedstawienie. <strong>Dramat</strong> historyczny, kostiumowy. Bombowy .. Nic o tym nie<br />

wiedziałem. Komendant wie? .. Tak dziwnie zachowywał się przy braniu łapówki, że nie wiadomo, czy nie zapomniał<br />

zapomnieć, że wie.<br />

E0267 H. Bardijewski Zacznijcie się śmiać Dialog 7/1965 str. 25<br />

Przynieśli, łajdaki, aluzje ze sobą .. Od śmiechu aż pękło szapito! .. O Boże, trzeba będzie zaczynać od szycia! ..<br />

Mów dalej, Riri, mów dalej .. Są nawet ofiary przewrotu. Osiem osób od śmiechu zasłabło, dwadzieścia do tej pory<br />

tarza się po ziemi, a trzydzieści wpadło w notoryczny chichot. Główni aktorzy zamachu zaraz tu przyjdą! .. Burmistrzu,<br />

słyszy pan? Uciekajmy!<br />

E0268 H. Bardijewski Zacznijcie się śmiać Dialog 7/1965 str. 27<br />

Teraz ja decyduję, co wolno, a czego nie wolno. Ale słucham. Niech pan burmistrz pozwoli, żeby mi było wolno w<br />

imieniu naszego odjeżdżającego cyrku pożegnać go i życzyć mu wszelkiej pomyślności .. Bardzo ładnie, bardzo ładnie<br />

.. Kwiaty .. Co kwiaty? .. Wręczyć kwiaty! .. Ach kwiaty a te kwiaty niech będą .. Dobra, dobra, niech będą.<br />

E0269 J. Lutowski Tryptyku część trzecia Dialog 8/1965 str. 6<br />

Też oglądałeś tak niezliczoną ilość twarzy .. Istotnie. Bardzo wiele .. I wiesz, jak to przebiega. Znasz stadium, kiedy<br />

zmarszczki stają się nagle wyraziste. I następnie, kiedy mrużą się oczy. Reszcie usta zmieniają się w gąbkę .. I winni<br />

zaczynają mówić .. Nie tylko winni. Wybacz. Przyzwyczajenie. Przywykłem rozmawiać w ten sposób. Do ciebie to się<br />

naturalnie nie odnosi. Obaj jesteśmy po tej stronie stołu .. [&]<br />

E0270 J. Lutowski Tryptyku część trzecia Dialog 8/1965 str. 9<br />

Nikomu więc nie ufacie? .. Nikomu! Najbliższym współpracownikom. Kierowcy. Własnej żonie. Chcesz wiedzieć<br />

do końca?! Staję czasami przed lustrem. I widzę: tam stoi człowiek. Tam stoi przecież człowiek! Ma oczy nalane<br />

strachem. Zwierzęcym przerażeniem. Otwarte do krzyku usta. Ręka się sama wyciąga. Nacisnąć tylko cyngiel i strzelić.<br />

W te ślepe oczy. W tę czarną czeluść ust. Ufać? Mówiłeś ufać? Czy mogę komukolwiek ufać, jeśli nie ufam sam<br />

sobie?!<br />

E0271 O. Łotoczko Rawenna Dialog 8/1965 str. 13<br />

Nie męcz się. Jestem tu przecież przy tobie .. Jesteś. Żyję. To dobrze. Kto był tu przedwczoraj, Anno? .. Przedwczoraj.<br />

Przedwczoraj była Maria. Tak, Maria. Przecież te róże zapal światło. Chcę zobaczyć czy ciągle są czerwone .. Anno<br />

czy ona przyjdzie .. Tak. Przyjdzie .. Kiedy? .. Może jutro. Albo pojutrze.<br />

E0272 O. Łotoczko Rawenna Dialog 8/1965 str. 11<br />

Kłamiesz. Twoją matkę zabili na początku. Była prawie dziewczyną. Czy moja twarz też jest pomarszczona? ..<br />

Nie. Nie myśl już o akcji .. Już chyba nie przyjdą, co? .. Nie wiem. Może nie przyjdą .. Wczoraj też mieli przyjść,<br />

pamiętasz? .. Tak. Nie przyszli .. Ale za to był Janusz. Tylko potem, co? .. Tak trochę później .. O dziewiątej?<br />

28


E0273 R. Napiórkowski Politycy Dialog 9/1965 str. 5<br />

Tych, co nie znaleźli, obłożymy podatkami, zrujnujemy ich domy, doprowadzimy ich do zguby, zasypiemy ich<br />

studnie, aż przejrzą i przyjdą tam gdzie jest premier i szczęście dla każdego .. Jaka cisza, czy nikt nie usiłuje zrozumieć<br />

tej ciszy? Jakby hałas został ze świata wypędzony, albo jakby ze strachu zszedł pod ziemię niczym wyznawcy nowego<br />

boga .. Potem jeszcze raz mi pogratulował i polecił, aby rząd został z miejsca uformowany. Tak więc zaprosiłem panów<br />

i tak więc już nad szczęściem kraju obradujemy.<br />

E0274 R. Napiórkowski Politycy Dialog 9/1965 str. 9<br />

Panie premierze, dusza mi się z czułości do pana kraje, chcę zrobić coś takiego, żeby moja służba była wielka i<br />

wierna, żeby w narodzie nastała tylko sama prawda i jeden premier żeby był tylko w narodzie .. Niech pan się opanuje,<br />

nie godzi się politykom okazywać uczuć .. Mało mi ciągle tej słodyczy, za mało panu premierowi wyznałem, pójdę,<br />

zabiję kogo, potem wyznam — i tak będziemy związani tajemnicą do samego grobu.<br />

E0275 R. Napiórkowski Politycy Dialog 9/1965 str. 12<br />

Tak jak wszystkie objawienia .. Zrozumiałem, że niebo pod parcelę trzeba puścić, sami ludzie je rozparcelują, a<br />

kratek przy konfesjonałach nie będzie już na świecie .. Nie zrozumieli, że to ja dla nich premiera zacząłem szukać, żeby<br />

im świnie całymi dniami żołędzi nie chrupały, żeby mieli coś więcej poza kogutem i kurami. Ale oni mnie wypędzili.<br />

E0276 R. Napiórkowski Politycy Dialog 9/1965 str. 15<br />

Zamieszkają w tych nowych domach, zaczną płodzić nowe dzieci, a ten nowy człowiek będzie się już rodził bez<br />

tego, z czym się jego rodzice rodzili, bo ludzie nareszcie sami będą bogami. Trzeba zabrać im niebo, ludziom niebo<br />

jest uciążliwe i niepotrzebne, a kiedy się go pozbędą — będą szczęśliwi i wolni.<br />

E0277 R. Napiórkowski Politycy Dialog 9/1965 str. 19<br />

Mahoń, czy ty tak samo jak oni, czy ty też może zachorowałeś na gadanie? .. To nie to, Kubas, słuchaj mnie<br />

uważnie, wszyscy mają jakieś teorie na zbawienie świata, nie należy im odmawiać wysłuchania. Kubas, ale to wszystko<br />

nieprawda, to wszystko szaleństwo, bo tylko jedna teoria jest prawdziwa, tylko moja teoria, całe życie nad nią myślałem.<br />

E0278 R. Napiórkowski Politycy Dialog 9/1965 str. 21<br />

On już nie żyje, nie należy dręczyć umarłego .. Mahoń, co ja ci powiem? Chyba tylko tyle. Że głupie jest twoje<br />

zbawienie, bo nie ma dla ludzi nic, oprócz ich maleńkich zbawień, które sobie w cichości i na swój użytek wymyślają.<br />

Nie ma innych zbawień, za dużo narodu na świecie, niech no kto tylko sobie stworzy jakąś cichość, zaraz mu ją<br />

rozgrabią, albo wyśmieją.<br />

E0279 R. Napiórkowski Politycy Dialog 9/1965 str. 24<br />

Ona nie daje mi spokoju .. I jeszcze tej studni nie widziałem .. Po co ci oglądać, to nic ciekawego .. A jednak chyba<br />

będę musiał, Sońka, ciągnie mnie, nie rozumiesz, ciągnie? .. Nie powinieneś, Hugo, ale nie będę ci się sprzeciwiała<br />

.. Proszę jeszcze raz spojrzeć na polityków, nie mógłbym żyć spokojnie, gdybym ich sobie teraz nie obejrzał, i może<br />

nawet musiałbym kiedyś ze świata wracać po to tylko, żeby zajrzeć do studni, bo teraz nie zajrzałem.<br />

E0280 I. Iredyński Żegnaj, Judaszu Dialog 9/1965 str. 27<br />

To po co ci taka piłka? .. Żeby nią rzucali tacy duzi chłopcy .. Więksi od pana? .. Więksi. Od tego rzucania im<br />

rosną muskuły. O tu .. A czy kurwy też bawią się piłką? .. Kto? .. Kurwy .. A kto to są kurwy? .. Takie jak ja. W<br />

spódnicach .. To te, co chodzą w spódnicach, to. Kto ci tak powiedział? .. Tata. A ci, co chodzą w spodniach, to chłopy.<br />

E0281 I. Iredyński Żegnaj, Judaszu Dialog 9/1965 str. 29-30<br />

To co byś zrobił, gdyby gołąb na zdjęcie? .. Starłbym chusteczką .. Nie mów nawet takich rzeczy. Przecież to. Jakby<br />

szef to usłyszał, to by cię tak opieprzył, że. Mógłbyś wszystkich wkopać przez taki numer .. No tak. Ale zdjęcie szefa<br />

.. No tak .. Sucha była ta bułka .. To napij się wody .. Już piłem. No tak, już piłeś .. Musiała być wczorajsza .. Albo<br />

przedwczorajsza.. Ty.. Co? .. Gimnastykowałeś się kiedy<br />

E0282 I. Iredyński Żegnaj, Judaszu Dialog 9/1965 str. 33-34<br />

Jakbym im coś powiedział, to ty byś już nie żył ani szef, ani on, ani inni .. Jak ja lubię cwaniaków, mówię ci,<br />

Judasz, jak ja lubię cwaniaków .. O co chodzi? .. A nie słyszałeś o takich gościach z ambicją, że jak stają się szpiclami,<br />

to mają ambicję. I nie chcą wsypać jednego czy drugiego, tylko chcą zniszczyć cały ruch? Cały ruch! Żeby z ruchem<br />

zniszczyć poczucie świńskości! Jeżeli je jeszcze mają.<br />

29


E0283 I. Iredyński Żegnaj, Judaszu Dialog 9/1965 str. 37<br />

Lubię ludzi wrażliwych. Więc może mi pan powie, czy uwaga, którą za chwilę wygłoszę, ubodzie albo, nazwijmy,<br />

zadraśnie pańską wrażliwość. A więc mam pewność, i to jest ta uwaga, że jest pan jednym z najbliższych współpracowników<br />

szefa .. Nie ma pan tej pewności. Bo ja nim nie jestem. I mam tylko wyjątkowego pecha, że zawsze mnie biorą<br />

za kogoś innego.. Zdumiewająco dobrze umie pan kłamać. I według starej dobrej zasady, że kłamstwo nie powinno być<br />

zbyt wygładzone.<br />

E0284 I. Iredyński Żegnaj, Judaszu Dialog 9/1965 str. 39<br />

Za chwileczkę. Nieraz po dobrym obiedzie, gdy mamy w sobie tę pulsującą ciężkość i ciepło, zastanawiałem się,<br />

ile jeszcze czasu minie, nim ludzie przestaną deformować sobie życie z powodu nic nie znaczących drobiazgów. Dla<br />

pana tym drobiazgiem był kaprys ojca, dla innych kolor skóry, jeszcze dla innych purytańskie wychowanie i tak dalej<br />

i tak dalej.<br />

E0285 I. Iredyński Żegnaj, Judaszu Dialog 9/1965 str. 42<br />

A byłeś na placu wtedy, jak wieszali tego, wiesz tego najgłówniejszego bandytę? Uśmiać się było można, co on<br />

mówił! .. Nie byłem .. Uśmiać się można było. A co robiłeś, jak cię nie było? .. Trochę podróżowałem, mieszkałem w<br />

dobrych hotelach. Tobie to trudno zrozumieć, nigdy w takich nie byłaś, ale tam wszystko się błyszczy, wiesz. Windy,<br />

szyby, guziki portierów, wszystko. Wanny, kurtki, zęby barmanów. Nie ma rzeczy, która by nie błyszczała.<br />

E0286 I. Iredyński Żegnaj, Judaszu Dialog 9/1965 str. 43<br />

Nawet nie spojrzy na wódkę .. Tak, będzie pełen wstrętu .. Ten doktór też tak powiedział .. No widzisz. Wygodnie<br />

ci? .. Wygodnie. A tobie? .. Też.. A ja bym coś chciała .. Co .. Żeby jeszcze raz było jak w niebie .. Tak, tak .. Ale<br />

ty wcale nie słuchasz! .. Żeby jeszcze raz było jak w niebie .. Tak .. Wiedziałem, przez cały czas. Może nas początku<br />

nie, ale potem już wiedziałem, na pewno, że muszę tu przyjść.<br />

E0287 M.Z. Bordowicz Psalmy Dialog 10/1965 str. 7<br />

Pieprzysz .. Nie, klnę się na Boga! I powiedział mi, Papież. On mi powiedział, a właściwie wyszeptał „Zgubiłem<br />

gdzieś klucze, synku”. Papież, on tak do mnie powiedział. Do mnie, Papież. Papież .. Co — Papież? .. Papież. Od<br />

tamtego dnia .. No dalej, stary. Tamtego dnia jakiś suczy syn nazwał mnie Papież. Trudno się odzwyczaić, nie? Jak<br />

już coś takiego ci wymyślą, to potem klękajcie narody i .. Pięć lat temu, kochany. Akurat w Zaduszki. Akurat tak<br />

wcelowałeś.<br />

E0288 M.Z. Bordowicz Psalmy Dialog 10/1965 str. 9<br />

Papież, nie wymieniaj imienia Pana swego .. Kupiłbyś mojego Boga? Połamanego, skręconego w środku, z blizną<br />

zamiast ust. Boga, który nie przemówi. Chorego Boga. Cholera, ten Bóg, co odzywa się w tobie, jak postrzał, który<br />

kiedyś musiałeś dostać. W brzuch, w usta, w oczy. Znajdziesz walutę, za którą wykupisz go ze mnie, chorego? .. Bicz<br />

na siebie skręciłeś. Boży bicz, złotko.<br />

E0289 M.Z. Bordowicz Psalmy Dialog 10/1965 str. 12<br />

Zaczynasz mi się podobać .. Mam nadzieję, że ci dorównam .. W ciągu tych pięciu lat dużo czytaliśmy .. Chodzili<br />

do kina .. Stykali z ludźmi .. I pieścili wyobraźnię. Chwaląc mistrza! Alleluja! Polubiliśmy teatr, no nie? .. Grę ..<br />

Niuanse .. Sensy .. Nonsensy .. Tak więc .. Chcemy ci tylko przypomnieć twoje najlepsze lata .. I ty nie popsujesz nam<br />

zabawy .. Zrozumiesz nas .. Mamy dla ciebie prima sort.<br />

E0290 M.Z. Bordowicz Psalmy Dialog 10/1965 str. 15<br />

Niech to grom! Zwijamy się! .. Ilu jest ludzi na posterunku? .. Dużo, dużo. Bekniesz, złociutki! .. Dobra, wiejemy!<br />

.. Jasna cholera! .. Tu nie przyjdą .. Ty, cwaniak! .. Tu nikt poza nią nie przyjdzie .. Papież, ja ludziom mówię. Ty<br />

dobry człowiek ty niewinny, złotko .. Siwy, rób swoje. Ludzie też nie przyjdą .. Na grobach siedzą, kochany. Świeczki<br />

palą, racja .. Rób swoje, mówię.<br />

E0291 M.Z. Bordowicz Psalmy Dialog 10/1965 str. 17<br />

Nie, Siwy, nie. Nie każ mi stąd schodzić, Siwy, nie .. Co nie? .. Rozewrzyj nogi! Będziesz zupełnie przypominał<br />

pajaca. Sam widzisz, że przejście od figury ukrzyżowanego do figury rozłożonego pajaca jest nazbyt proste. Papież,<br />

to tylko naturalna cecha i możliwość ukrzyżowanych. Więcej, to jedyna możliwość ukrzyżowanych .. Siwy, na rany<br />

Chrystusa, nic nie mówiłeś, nic .. Chciałeś dosłowności, co? Postawiłeś na mękę, na cierpienie, na piękny koniec.<br />

30


E0292 M.Z. Bordowicz Psalmy Dialog 10/1965 str. 20<br />

Legenda .. Kiedy, kiedy ci to powiedziałem, ty?! .. Powiedziałeś. Jak mi Bóg miły, powiedziałeś .. Ty stara mendo.<br />

Ja ci to powiedziałem, ja? .. Legenda, było tak? Piłem dzień cały i noc. I wtedy, kiedy już nie wiedziałem, co robić,<br />

kiedy już ona, Kasia, w ziemi, podszedłeś, powiedziałeś. „Brat Siwego stuknął. Siwy bratu kazał, bo jego nikt nie<br />

będzie podejrzewał.”<br />

E0293 M.Z. Bordowicz Psalmy Dialog 10/1965 str. 23<br />

A teraz przypomnij sobie, co ciebie zawróciło. I pośmiej się, ale na własne już konto! .. Ja? Nie mogłem zupełnie<br />

zapomnieć o moich szarych komórkach. Wystarczy .. Ty, humorysta! I o bracie, co? .. Proszę Boga, nie byłem nigdy i<br />

nie jestem sentymentalny. I o bracie, którego rozwaliłem z całą świadomością tego, że jest niewinny. Więcej na koncie<br />

swoim takich nie mam! .. Kasia, Kasię.. Bladź?! To ja ci powiem. I ty jesteś bladź! Największa na świecie bożym, bo<br />

kary dla ciebie nie ma! Bo kiedy człowieka można ukarać.<br />

E0294 M.Z. Bordowicz Psalmy Dialog 10/1965 str. 26<br />

Mówiłem prawdę, Siwy! Cały czas nic innego nie mówiłem! Tych trzech dyndających pośrodku kościoła. I ci<br />

wszyscy, którym wierciłeś dziurki w karkach. Za dużo kosztowała mnie tamta prawda, żeby można było uwierzyć w<br />

pomyłkę!. Na rany Chrystusa, Siwy. Byłem i jestem tylko człowiekiem! Jasne. I to nie twoja wina, że zdarzały się takie<br />

chwile. Takie chwile, gdy wyciągnąłeś Mauser i wtedy ci, dla których był przeznaczony myśleli co innego!<br />

E0295 M.Z. Bordowicz Psalmy Dialog 10/1965 str. 31<br />

Jesteśmy amatorami wszyscy. Złymi, koszmarnymi amatorami. I to nieprawda, że może być inaczej, stary .. Co mi<br />

się z tym południem skąd ci się, złotko, to południe? Dużo słońca, kiedy najgoręcej. Skąd mi się, Kasiu, to południe<br />

wzięło .. No już, szlus! Szlus, mówię! Tyle jest słów Ewangelii na dzień dzisiejszy. Nie bij.<br />

E0296 L. Kołakowski Żebrak i ładna dziewczyna Dialog 11/1965 str. 5<br />

Synku kochany, ja wiem, że ty nie lubisz uroczystych słów i ceremonii, ale dzisiaj mamy naprawdę takie wielkie,<br />

takie wielkie święto. Zdałeś maturę i akurat masz osiemnaste urodziny. Tak się okropnie bałam, jak ci to pójdzie. A<br />

teraz jestem taka szczęśliwa, że... Daruj mi, syneczku .. Dziękuję, mamo .. No co, stary, tylko patrzeć, a zajmiesz<br />

moje miejsce. Nie mówię, że mi o to chodzi, nie, ja chcę, żebyś zaszedł wyżej niż ja. W końcu ja też, gdyby nie inne<br />

warunki, inne czasy, może bym coś więcej zrobił. Ale ty masz wszystkie warunki. Ruszysz teraz pełną parą.<br />

E0297 L. Kołakowski Żebrak i ładna dziewczyna Dialog 11/1965 str. 9<br />

Ale kto to jest? Jak się nazywa? .. Nie wiem. Przyszedł wczoraj i pił z nami .. Jak to, pił z wami przy stole i pan<br />

nie wie, kto to jest? Po co przyszedł? .. To już trzeba wszystko powiedzieć dokładnie. Przyszedł wieczorem, akurat<br />

byliśmy przy stole. Myśleliśmy, że to żebrak, ale on szukał takiej kuli .. Jakiej kuli? Takiej kuli czarnoksięskiej, gdzie<br />

są różne słowa napisane. To, żeby wszyscy byli szczęśliwi.. Co to znaczy? .. Naprawdę, to nie żarty. Była tu taka kula.<br />

On ją znalazł.. Jaka kula? Gdzie ona jest? .. Właśnie niewiadomo.<br />

E0298 L. Kołakowski Żebrak i ładna dziewczyna Dialog 11/1965 str. 11<br />

Nic nic mnie nie obchodzi żebrak ani kula, ani te głupstwa, które on czytał .. Wanda, opamiętaj się! .. Ciekaw<br />

jestem, co by było, gdybyś go tu nie zatrzymała na początku. To ty mu pozwoliłaś zostać. Wszystko się od tego zaczęło.<br />

A teraz oczywiście, mówisz, że to cię nie obchodzi. Mówię, że mnie nie obchodzi .. Córeczko, ja nie rozumiem, co ty<br />

mówisz. Przecież widziałaś. Powiedziałaś inspektorowi, że widziałaś. Powiedziałam, a teraz żałuję.<br />

E0299 W. Wirpsza Na górze Dialog 11/1965 str. 15<br />

Idzie sam. Dzielny, samodzielny. Zaproponowano mi coś w rodzaju samobójstwa: cykutę mi dano, ale muszę ją<br />

wypić sam. Ze wszystkich ścieżek, jakie prowadzą na tę górę, ta jest najdogodniejsza .. Manierkę przytoczył do pasa.<br />

Bulgocze z niej wywar ziółek. Jest niepełna. Też maniera .. Wije się w łagodnych zakosach, w miejscach stromych<br />

ułożono stopnie. Ale to jest najdłuższa. Powinienem wypić cykutę sam, kat będzie bezczynny, będzie się tylko przyglądał.<br />

E0300 W. Wirpsza Na górze Dialog 11/1965 str. 17<br />

Pić mi się nie chce .. Czy oni mają pragnienie? .. Kto? Kaci czy katowani? .. Jak my ich nazywamy? Katami,<br />

oprawcami. Mrowiem, armią, chmarą, katowanymi? .. Jak my siebie nazywamy? Opryszkami, mordercami, zdrajcami,<br />

buntownikami, deprawatorami, kacerzami. Co ma nazwa do rzeczy? .. Teraz możemy się powymieniać. Opryszku,<br />

chcesz być zdrajcą? Usiądź na pieńku katowskim. Oddaj zdrajcy swoją uduchowioną szubienicę: niech się oprze o nią<br />

jak o słup telegraficzny.<br />

31


E0301 W. Wirpsza Na górze Dialog 11/1965 str. 18<br />

Szorstkie niebo; suche, szorstkie i puste .. Takie będą kołysanki .. Skazani jesteśmy na ukołysanie .. Ten krzyk.<br />

Dosłuchałem się: cóżem ci uczynił? .. To brak specjalizacji, precyzji i fachowości .. Weszliśmy na górę. Minęliśmy<br />

gapiów, jesteśmy na szczycie, oprawcy zajęli się kim innym, zapominając o swym fachowym wykształceniu; trud<br />

społeczny kształcenia poszedł na marne, stali się barbarzyńcami.<br />

E0302 A. Bonarski Przyczynek do teorii uczłowieczenia w procesie edukacji Dialog 11/1965 str. 28<br />

Zagadnienie widzę tak uporządkowane, być może, dopiero teraz, kiedy rzecz przemyślałem, kiedy dokonałem, śmiem<br />

powiedzieć, naukowego trudu klasyfikacji tortur, kiedy stworzyłem metodologię, technikę i filozofię torturowania. Jeśli<br />

tak wolno powiedzieć, wywodzę się z dobrej rodziny, ale dzisiaj, jak tego za niedługo dowiodę, rodzina dla mnie<br />

nie istnieje. Ukończyłem szkoły i zacząłem poznawać nauki. Z domu i ze szkół, poza elementarnym wychowaniem,<br />

wyniosłem jeszcze zgubną zdolność lekkomyślności, zapominania.<br />

E0303 A. Bonarski Przyczynek do teorii uczłowieczenia w procesie edukacji Dialog 11/1965 str. 30<br />

Chaotyczne przygotowania pochłonęły wiele pieniędzy, wyprzedawałem się, dla oszczędności źle się odżywiałem.<br />

Podkopało to moje zdrowie. Musiałem zacząć się leczyć. Wtedy, po tym, że tak powiem, młodzieńczym okresie,<br />

który choć bezładny, dał mi jednak sporo doświadczenia, zrozumiałem, że dalej nie mogę tak postępować, że należy<br />

stworzyć plan przygotowań, sklasyfikować tortury znane, wytyczyć kierunki, w których będzie prowadziło się badania<br />

nad możliwością nowych, oznaczyć normy, wprowadzić skalę doskonałości, stworzyć współczynnik gradacji, wyznaczyć<br />

progi pozornego zakończenia — tortura przecież nie może uśmiercać [&]<br />

E0304 A. Bonarski Przyczynek do teorii uczłowieczenia w procesie edukacji Dialog 11/1965 str. 31<br />

Jak to należy rozumieć? .. Nie wolno godzić. Jak ty to rozumiesz? .. Nie zastanawiałem się nad tym .. To się<br />

zastanów! .. Zastanowię się .. Czy należy godzić w tego, kto ucieka z rozwianym włosem? .. Nie wiem .. A gdyby ona<br />

uciekała z rozwianym włosem? .. Nie! Nie! Nie będę odpowiadał! .. W takim razie nie przyjdzie .. Gdzie jest?! .. Ty<br />

zadajesz pytanie? Mów.<br />

E0305 A. Bonarski Przyczynek do teorii uczłowieczenia w procesie edukacji Dialog 11/1965 str. 35<br />

Czy odczuwasz niedosyt .. Nie wiem .. Mów .. Świadomość siebie i świadomość świadomości siebie są więc jak<br />

gdyby dwoma ciężarami, z których jeden zawsze przeważa drugi. Stan równowagi nigdy nie zostaje osiągnięty .. Nigdy?<br />

.. Nigdy nie zostaje osiągnięty .. Tak. Czy kochasz Laurę? .. Kocham ją jak piękna kształty doskonałe, w miłości mej<br />

ku Laurze życie moje całe! .. Dlaczego kochasz Laurę?<br />

E0306 A. Bonarski Przyczynek do teorii uczłowieczenia w procesie edukacji Dialog 11/1965 str. 37/38<br />

Trudno jest powiedzieć cokolwiek o zachowaniu libido w id oraz superego. Wszystko, co o tym wiemy, odnosi się do<br />

ego, w którym początkowo zgromadzona jest cała dostępna zawartość libido. Stan ten nazywamy absolutnie pierwotnym<br />

narcyzmem. Trwa on tak długo, póki ego nie zacznie traktować wyobrażenia przedmiotów z punktu widzenia libido,<br />

przekształcając libido narcystyczne w przedmiotowe.<br />

E0307 A. Bonarski Przyczynek do teorii uczłowieczenia w procesie edukacji Dialog 11/1965 str. 40<br />

Ze względu na to, co zostało powiedziane wyżej o istocie posługiwania się językiem, w jakiejkolwiek postaci i<br />

na czyjkolwiek użytek (mówiącego czy współbliźnich) — posługiwanie się językiem implikuje myślenie, bo implikuje<br />

rozumienie znaczeń związanych z materialnymi ich nośnikami w danym języku. A więc teza, że nie można używać<br />

języka nie myśląc — jest tezą analityczną.<br />

E0308 A. Bonarski Przyczynek do teorii uczłowieczenia w procesie edukacji Dialog 11/1965 str. 44<br />

Cukierki, wafle, czekoladki. Cukierki, czekoladki, wafle .. Znów odbiegłem, lecz sami państwo widzą, jak każde<br />

zagadnienie, początek nawet rzeczy rzuca nas w nieskończone obszary ciemności, oceany bez wysp. Studiowałem ciało<br />

i jego tajemnice, poznawałem człowieka, aż wreszcie udało mi się stworzyć fundamenty wiedzy. Podzieliłem tortury<br />

według rodzajów bólu a więc tortury dotyku, wzroku, smaku węchu, słuchu i równowagi.<br />

E0309 A. Bonarski Przyczynek do teorii uczłowieczenia w procesie edukacji Dialog 11/1965 str. 45<br />

Jestem zmęczony, moje ciało z trudem już wytrzymuje nawet prostą torturę bicia mieszanego. Nie spocznę, nie<br />

ulegnę; gdybym przez wieczność miał iść do nieskończoności, przemierzę w końcu tę drogę, ukończę moje dzieło i<br />

oddam ludzkości, jednemu człowiekowi, który czeka. Uniosłem się, niech mi państwo zechcą wybaczyć. Prowadziłem<br />

moje badania i spisywałem ich wyniki, i dzięki niedoskonałości — jestem człowiekiem, humani nihil a me alienum puto<br />

— wielekroć wydawało mi się, że osiągnąłem kres, że poznałem prawdę; to mi się niestety zdarzało, ale na szczęście<br />

zdarzało się coraz rzadziej!<br />

32


E0310 A. Bonarski Przyczynek do teorii uczłowieczenia w procesie edukacji Dialog 11/1965 str. 46-47<br />

Ku czemu dążę? Dążę ku szczęściu, ku wyzwoleniu, zadaję sobie ból, choć się go boję, drżę na myśl o nim —<br />

tortura oczekiwania tortur; zmierzając ku doskonałości przygotowuję klęskę! Gdzie jest pewność, że w końcu poznam<br />

wszystkie tortury, zwycięsko przez nie przejdę, zdrada przestanie dla mnie istnieć, nie będzie już potencjalnej winy,<br />

dzieło moje pozna ludzkość i ja, który jestem jej członkiem, dla której prowadzę badania, zostanę wyzwolony i ją tym<br />

samym wyzwalając?!<br />

E0311 A. Słonimski Pamiętniki emigranta Dialog 12/1965 str. 7<br />

Takie panny nie miały nieuczciwej konkurencji gwiazd filmowych czy telewizyjnych, bo nie znano jeszcze masowego<br />

upowszechniania urody. Dziewczęta z ludu, panny służące czy szwaczki były po innej cenie. Na wsi taka piękna panna<br />

z dworu miała pierwszeństwo. Wyłączność na całe powiaty czy gubernie.<br />

E0312 A. Słonimski Pamiętniki emigranta Dialog 12/1965 str. 11<br />

Bliższe wiadomości można było zdobyć w biurze towarzystwa w Soho. Zapachniała nam przygoda egzotyczna,<br />

szansa wyrwania się z marazmu londyńskiego. Dzień był przykry, mglisty, wilgotny, Julek — znasz go — kolegował<br />

z Hryniem i Karpińskim — powiedział: „a może to najlepsze co możemy zrobić? Przez dwa lata można odłożyć parę<br />

tysięcy funtów. Jedźmy na Soho, nie szkodzi pogadać.” No i pojechaliśmy. Lokal towarzystwa „La Paz” powinien był<br />

nas ostrzec, powinien był wzbudzić podejrzenia co do rodzaju tego przedsiębiorstwa, [&]<br />

E0313 A. Słonimski Spowiedź emigranta Dialog 12/1965 str. 13<br />

Po źle przespanej nocy, nazajutrz przed pójściem na dworzec autobusowy, podrażniony i głodny spotkania oko<br />

w oko człowieka, który mnie zdradził, poszedłem do architekta Z. Adres jego był na liście, który mi wtedy dano do<br />

przeczytania. Odnalazłem nie bez trudu dom, a raczej willę podmiejską. Było moim obowiązkiem formalnym stwierdzić<br />

ponad wszelką wątpliwość autentyczność listu, który nas skazywał na lata poniewierki. Nagle zbudziła się we mnie<br />

nikła nadzieja, że jest to jakieś trudne do wytłumaczenia nieporozumienie, [&]<br />

E0314 A. Słonimski Spowiedź emigranta Dialog 12/1965 str. 17<br />

Ty trwasz w szaleństwie twojej młodości, pragniesz przekonywać ludzi i świat poprawiać. A teraz skarżysz się na<br />

zdrady i małoduszność, szarpiesz się i popełniasz błędy, bo w twojej pozycji musisz je popełniać, ale w końcu kto wie,<br />

czy to ty właśnie nie masz racji, bo w twoim skłóconym życiu dzień jest dniem a noc jest nocą. Mnie coraz trudniej o<br />

sny. A co gorsza z dniem każdym coraz bardziej zaciera się granica między snem a jawą.<br />

E0315 W. Orłowski Piąty lot Dialog 12/1965 str. 19<br />

A co? Komisji nie ma? Wyjechałem z Warszawy wozem w godzinę po pociągu .. Kolej zrobiła nam psikusa.<br />

Poczekamy dwie godziny na komisję. Chcecie tymczasem na kwaterę? .. Dziękuję. Chętnie porozmawiam z panem<br />

pułkownikiem, jeżeli nie przeszkodzę w pracy .. Co to za praca? .. Jak człowiek czeka to i tak nie może się skupić ..<br />

Po drodze oglądałem trochę teren i zabudowania jednostki. Łanie zagospodarowane .. Staramy się, kolego.. Nie znałem<br />

dotąd tych stron. Bardzo malownicza okolica. Zwłaszcza jak się patrzy z góry.<br />

E0316 W. Orłowski Piąty lot Dialog 12/1965 str. 21<br />

Widzisz, prokurator, jako pilot muszę mieć zaufanie do zespołu ludzi przygotowujących mi samolot .. To chyba<br />

oczywiste. Praca w kolektywie .. Mowa. Nie o to chodzi. U nas nie wypożyczalnia kajaków. Zaufanie jest mi potrzebne,<br />

jak paliwo w baku. Bez tego nie polecę .. Pan bawi się w przenośnie .. Żadne przenośnie. Gdyby najdrobniejszy cień<br />

podejrzenia. Po prostu nie wsiadłbym do maszyny.<br />

E0317 W. Orłowski Piąty lot Dialog 12/1965 str. 23<br />

Uruchamiamy właśnie źródło zasilania .. Ile na to potrzeba minut? .. Normalnie dwie minuty .. Normalnie. Znaczy<br />

się, że tym razem nie odbyło się normalnie? Pech. Po prostu pech. Monterzy zaczęli akurat coś majstrować i agregat<br />

był rozgrzebany .. Za dużo tych przypadków. Tu ktoś musi być pociągnięty do odpowiedzialności. Sprawdzę później<br />

.. Ostro sobie poczynasz. Ale proszę bardzo, proszę bardzo. Sprawdzaj. Pociągaj .. W ciągu ilu minut odzyskaliście<br />

łączność?<br />

E0318 W. Orłowski Piąty lot Dialog 12/1965 str. 27<br />

Trujesz .. Poważnie .. Ma lepszą babkę w domu .. Z małżeństwami to różnie bywa .. Słyszałeś coś o tym? Z ciebie<br />

dziwny facet, Stefan. Wszędzie wietrzysz drakę .. Po prostu znam życie. Już mi niejeden raz po kulach dało, więc<br />

swoje wiem. Zuziu, małe piwko! .. Dziś dzień lotów, panie poruczniku .. To zmyj się, siostro. A Koczar to mięczak.<br />

Mięczak. Trochę mi to nie pasuje do Koczara.<br />

33


E0319 W. Orłowski Piąty lot Dialog 12/1965 str. 29<br />

W porządku, Mekka. Wiem, co robię .. Trzysta pięćdziesiąt trzy. Mówię ci, że lecisz za nisko, do cholery .. Nie<br />

denerwuj się .. Jezus, Maria. Wariat. Nie .. Alarm. Karetka. Straż. Stateczny, zostań, ja jadę do wypadku .. Jezus, Maria<br />

.. Proszę mi jeszcze raz powtórzyć przebieg wypadku. Koczar podchodził zbyt nisko i co? .. To było mgnienie oka. I<br />

duża odległość. Nie widziałem dokładnie.<br />

E0320 W. Orłowski Piąty lot Dialog 12/1965 str. 32<br />

Może jestem głupia, ale chwilami nachodzą mnie straszne myśli. Czy pani zechce nam coś bliżej na ten temat<br />

powiedzieć? .. Panie pułkowniku, czy znana jest już przyczyna wypadku? .. Przyczyna. Nie, skądże znowu. W ogóle<br />

nie przeprowadzano jeszcze dochodzenia .. Ale mnie nie chodzi o żadne oficjalne komunikaty, błagam pana, niech mi<br />

pan prosto, po ludzku powie. Może już coś panowie wiedzą? Odpowiadam pani najszczerzej: nic. Kompletnie nic.<br />

E0321 W. Orłowski Piąty lot Dialog 12/1965 str. 321<br />

Ale ujawnić się nie chciał? .. Prosił mnie tylko, żeby jakiś czas zaczekać. Ale liczył się, że prędzej czy później<br />

będzie trzeba to zrobić .. Wolał później .. Znajdował szczególną przyjemność w tym, że nas dwoje łączy tajemnica.<br />

To mu imponowało. A jak w ogóle stosunek ze mną. Często przychodził do mnie, kiedy Ignacy odbywał loty a on był<br />

wolny. Ach, więc to był ktoś z pilotów? Ładne rzeczy! Mówiła pani, że lubił konspirację.<br />

E0322 W. Orłowski Piąty lot Dialog 12/1965 str. 37<br />

Skoro pan już tu jest, zadam panu parę pytań. Chodzi oczywiście o Koczara. Dużo był starszy od pana? .. Ze siedem<br />

lat .. Jak długo służyliście w jednej eskadrze? .. Ponad trzy. To się u was liczy długo, prawda? .. Dość .. Przyjaźnił się<br />

pan z nim? .. Zaraz tam przyjaźnił. Kolega .. Ale przez te lata zżyliście się ze sobą, co?<br />

E0323 W. Orłowski Piąty lot Dialog 12/1965 str. 41<br />

Jeszcze coś przemawia przeciw samobójstwu. W swoim czwartym locie Koczar wykonał wzorowo strzelanie z<br />

działek pokładowych. Pięć razy nalatywał i oddał precyzyjnie trzydzieści strzałów. Czy tak postępuje człowiek, który<br />

w parę minut później ma popełnić samobójstwo? .. Mało prawdopodobne. W dodatku znanym Koczara, jego obowiązkowość,<br />

wzorowy stosunek do sprzętu. Nie wierzę, żeby wybrał sobie taki rodzaj śmierci. A więc panowie odrzucają<br />

samobójstwo. Ale w takim razie jak wytłumaczyć sobie inne okoliczności?<br />

E0324 W. Terlecki Myśliwi Dialog 1/1966 str. 7<br />

Nie. Zrobiłem mu kiedyś zdjęcie. Jeżdżę czasami na rządowe polowania. Ten leśniczy i pewien — o, taki wysoki<br />

— gość upozowali się do tej fotografii. Przyjacielska pamiątka. Chciałem mu teraz dać to zdjęcie. Niech sobie oprawi<br />

i powiesi nad łóżkiem. Takie polowania to co innego. Znane twarze. Pompa. Dyplomacja. Takie zdjęcia, moi panowie,<br />

każda gazeta bierze z pocałowaniem rączki.<br />

E0325 W. Terlecki Myśliwi Dialog 1/1966 str. 9<br />

Z tej strony odwrót był zamknięty przez bagna. Wystarczyło więc przeprowadzić stosunkowo nieduży oddział, aby<br />

odciął wam drogę. Główne zaś siły skoncentrować tutaj. Taka szerokość drogi wystarczyła zupełnie, żeby cały wasz<br />

oddział zmieścił się w pułapce. I wtedy należało uderzyć .. Co jeszcze? .. Dużo. Można było wybrać inne przejście.<br />

Zna pan takie przejścia.<br />

E0326 W. Terlecki Myśliwi Dialog 1/1966 str. 13<br />

Poznasz mnie chyba? Słabe światło. Psuje się przy silniejszej burzy. Postarzałem się bardzo .. O co chodzi? .. Aż tak<br />

bardzo? Ty też postarzałeś się. Nie poznałem cię. Zaraz jak wysiadłeś z samochodu. Zanim ten gówniarz .. Sowa. Nie<br />

wymyślałeś mądrych pseudonimów. Święte słowa, nigdy nie wymyślałeś mądrych pseudonimów. Dlaczego coś takiego<br />

wymyśliłeś.<br />

E0327 W. Terlecki Myśliwi Dialog 1/1966 str. 16<br />

Jemu? Nic nie powiem. Ani przez chwilę nie przyszedł mi taki pomysł do głowy .. Chciałbyś może, żebym ja sam<br />

powiedział mu to wszystko? Może jeszcze miałbym powiedzieć mu: tak jest, szczeniaku, twoje podejrzenia okazały<br />

się słuszne. Miałem do wyboru inną drogę. Nie wybrałem jej przez lekkomyślność. To nie takie proste, niestety. Ja to<br />

mam z głowy.<br />

34


E0328 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 5<br />

Cybernetyka to taka nauka o prawach sterowania w różnych układach, a więc w maszynach i w ludziach .. A no tak,<br />

oczywiście. To znaczy, że o ludziach, ale tylko jako o maszynach .. Czy są czymś więcej, choć to pytanie zasadnicze,<br />

nie wiemy .. Ale chyba, bardzo cię przepraszam. Nie jesteśmy tylko głupimi maszynami! O, Kitty .. Co?<br />

E0329 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 9<br />

Nawet z najlepszych nie będę brała kremu na twarz! .. Kitty, ja nic jeszcze w ustach nie miałem, a zaraz będę<br />

musiał iść do dyrektora, więc .. Nie nudź mnie już tą kawą .. Splamiłaś i tamte, i teraz nie mam żadnych .. To pójdziesz<br />

do biura bez spodni. Sandra nieraz cię tak widziała .. Zajmij się już tą kawą, a nie .. [&]<br />

E0330 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1965 str. 11<br />

Wszystko? To ja to już umiem. I ten Elmózg tak mnożył i mnożył, aż wymnożył, że to ja właśnie dla niego. A<br />

jakby Peter nie podobał mi się? .. Wymnożył, że będzie .. Ale ja jemu mogłam .. Będzie pani, wymnożył. Dlatego<br />

Peter, choć nigdy pani nie widział, nie namyślał się ani przez sekundę .. Właśnie. Ja myślałam, że to wariat, bo niby<br />

mówi się „od pierwszego wejrzenia”, ale on nawet nie popatrzał na mnie.<br />

E0331 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 15<br />

Nie warto nawet mówić .. No? No jaką? .. Jak grać na pieski .. To ciekawe. I jak grać? .. Te co idą pomnożyć przez<br />

czas, jaki miały przedtem. Pomnożyć pieski przez czas, tak? A ty o innym Einsteinie nie słyszałaś nigdy? .. Ja mało<br />

wiem o cybernetyce, ale to nie wstyd. Mało kto wie, no nie? .. Dziękuję ci, kazałaś mi o wszystko pytać! .. Więc ten<br />

uniwersytet to kłamstwo.<br />

E0332 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 19<br />

Człowiek myśli całym ciałem, tu pisze. Już wymyśliłam? To nie jest prawda, co mówicie, bo człowiek może sam<br />

sobie zrobić program. O. I może zmienić go — o. A maszyna zawsze robi tak jak kazali i nic zmienić nie można ..<br />

Też może! Prawda? .. Maszynie można dać tylko cel najogólniejszy — coś jakby przeznaczenie.<br />

E0333 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 21<br />

Filiżankę i muzyczkę i to podrygiwanie darowałbym, ale Bertiego? .. Bertiego nie daruję. Ale jak chcesz, zrobię, co<br />

się da .. Tak. Odruchy krowy mi zrobisz .. Co? .. Ja słyszałam wszystko. Słyszałam jak mu radziłaś. Dlatego przyszłam<br />

tu po tę książkę. Tu jest cały rozdział o tym Pawłowie. Przeczytałam sobie, tylko .. Nie mam już po co .. Kretynka<br />

jesteś, nie idiotka. Jeżeli podsłuchiwałaś, to słyszałaś, że już chciał wnosić skargę rozwodową, dziś chciał dzwonić do<br />

adwokata.<br />

E0334 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 24<br />

Jeżeli tak, to w człowieku nie ma rzeczywiście nic więcej niż w maszynie .. Nie wiadomo. Człowiek jednak<br />

poświęci wszystko dla jakiejś idei. Święty idzie obojętnie na stos za swoją wiarę, a maszyna? .. Reporterzy wychodzą.<br />

Powiedziałam, że przyjdziesz z rewelacją i dyrektor czeka .. Z inną niż przypuszcza, ale z rewelacją .. Peter, czy ty<br />

musisz tym wywiadem skompromitować własną żonę?<br />

E0335 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 27<br />

Gdzie? .. U jednego. To znaczy, w jednym przedsiębiorstwie. Bo jakbyś ich rozwalił, on potrzebowałby takiego<br />

jak ty specjalisty, a u niego, to znaczy, w tym przedsiębiorstwie będziesz mógł robić co tylko będziesz chciał. Nawet<br />

wrócić do Sandry, choć wątpię, czy byłbyś z nią szczęśliwy.<br />

E0336 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 31<br />

Czego chcesz? Mówiłam ci, żebyś nie. Z czego się śmiejesz. O, czytałeś już? No to co? On także już czytał i tak<br />

samo śmieje się z tego. A tak, dla elmózga to reklama. Tu od rana urywają się telefony. Jak mówisz że. Poczekaj bo.<br />

Pete, chodź tu na chwileczkę. Pete! Bertie chce zaraz kupić Elmózg. Nie czeka nawet na licytację.<br />

E0337 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 34<br />

No i jakie to sprzężenia, i jak będziesz mi zmieniała? .. Prowadzące do tej. Porywczości .. Przecie ja jestem wybornie<br />

opanowany. Tylko głosowo. Odruchy masz samowzbudzające dodatnie. Wygodnie ci? — a regulacja odruchów w żywych<br />

organizmach opiera się na ujemnych. Nigdzie nie uwiera. Puść z łaski swojej magnetofon. To muzyka do tego tańca<br />

„Sprzężenie Zwrotne”.<br />

35


E0338 A. Cwojdziński Sprzężenie zwrotne Dialog 2/1966 str. 36<br />

Tu kaftan bezpieczeństwa potrzebny, nie moja idea! .. Elmózg u handlarza żywym towarem! .. U kogo?! .. Więc ja<br />

w tej chwili dzwonię do tego handlarza i jadę z nim do tego domu! .. Stracisz prawo do odszkodowania! .. Ja bimbam<br />

sobie na odszkodowanie od pękniętej firmy pierwsza wyprowadzam się, ale bez Elmózgu .. Nakręca numer.<br />

E0339 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 8<br />

Czeka nas, panie szefie, literackie czasopiśmiennictwo .. Owszem, to też. Ale nie tylko .. Sława, panie szefie ..<br />

Uważajcie, do kogo mówicie, dobrze? .. To może przyjemnostki, panie szefie, ośmielam się zapytać .. Przeciwnie,<br />

pielęgniarze. Na drodze tej oczekują same nieprzyjemnostki. Kiedyś z bobka był laur, teraz z lauru bobek .. Kapitalne<br />

powiedzenie. Jedno z wielu .. Pan szef jak co powie, to aż jaśniej się robi na duszy.<br />

E0340 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 11<br />

Owszem. Po Ataraksie i na ogół spokojnie. A ty, Rozalio? .. Nie umiem powiedzieć. Nie zauważyłem. Jestem<br />

skromny, cichy muzyk. Ostrożny jakby miał czternaścioro dzieci. Na Zet Czterdzieści Cztery mógłbyś daleko zajść,<br />

Rozalio. Zagraj coś jeszcze z ich repertuaru. Prawdziwie czasem żałuję, że duży stopień paranoiczności uniemożliwia<br />

pełny rozwój tym interesującym istotom. Doktór Paracels uważa, że mają jednak chwile przejaśnień, tak zwane lucida<br />

intervalle.<br />

E0341 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 14<br />

Pewna idea. Chciałbym mianowicie zbadać mowę ptasią, do czego jestem, jak mi się zdaje, szczególnie predestynowany.<br />

Dlatego też proszę o urlop, o którym ośmieliłem się już wspomnieć .. Szło ci wówczas o rzekomą epidemię<br />

przeciągów, jeśli się nie mylę .. To prawda, pragnąłbym bowiem, panie szefie, przeciwdziałać przeciągom i badać mowę<br />

ptasią oraz wzajemny związek tych dwóch fenomenów natury.<br />

E0342 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 17<br />

Może i źli. Ale głodni. I siły przez to nie macie. A ty ożeniłbyś się, wąsaty? .. Ja? Ja do domu śpieszę. Jeszcze<br />

tydzień drogi .. Tydzień? Wy do Komory pewno, do stolicy .. Ano, tak jakby. Do Komory, rodzinnego miasta .. Znad<br />

Duny, żołnierzyki? .. Znad Duny. Z bitwy nieszczęśliwej. Daj nam sera, kobiecinko .. No to w drugą idziecie stronę.<br />

E0343 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 19<br />

Pójdę znowu przed wami. Jestem, o ile wiem, szpicą .. A jesteś, jesteś. Chociaż nic tu nam nie grozi. Ale szanujmy<br />

zasady. Naprzód, Parcales! .. Rzeczywiście, to nie dżungla ani las. Owszem, jest jakaś niepokojąca tajemnica w tej<br />

pustce. Ale cisza aż w uszach dzwoni i przeprawa nasza jest niewypowiedzianie bezpieczna i nawet monotonna.<br />

E0344 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 22<br />

Łapiduchy, proszę księżniczki. Pomoc dla jeńców i temu podobnych. Wszyscyśmy opodatkowani i szkoły wszystkie<br />

również przynależą, a jakże, szkoły i sklepy. O, sklepy! Jatki! Delikatesy! O, ogonku po serwolatkę i metkę! O,<br />

ogóreczku kiszony. Czy doprawdy nie ma tu żadnego sklepu, panienko? .. Zbliżają się! Spójrzcie! .. Prztyk! Lornetka!<br />

Niestety, Ciziowie! Skryjemy się z uwagi na przeważającą liczbę nieprzyjaciół.<br />

E0345 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 25<br />

Jedź. Odnajdę cię tam. Tylko jeszcze jedno mi powiedz. O co ta wojna? .. Jak to o co? O wszystko. Ciziowie<br />

odwiecznym są nam wrogiem. My, Tuaregowie, co pewien czas wpadamy w ich niewolę. Uwięziony w ich obozie<br />

w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym czwartym, znajdowałem się tam do roku tysiąc siedemset dwudziestego<br />

czwartego.<br />

E0346 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 28<br />

No tak, panie sołtys. Mieszkańcy tej tu miejscowości .. To są Krzyżyki .. A dusz dużo? .. Czego, panie oficer? ..<br />

Dusz, pytam, czy dużo .. A to już nie odpowiem. Mało kto ma duszę, wiecie. Ja to mam, ale za innych głowy nie dam.<br />

Może jeden Zbyń, może tam jeszcze Józwa, a bo to wiadomo. Więcej udawania niż posiadania.<br />

E0347 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 32<br />

Dlaczego? Karuzele, koło szczęścia, beczka śmiechu. Całkiem zajmujące .. Czy ja wiem? I jeszcze ten słup z<br />

kiełbasą .. Widzicie? Wspina się tam. Zdejmie. Nie. Spadł .. Rzeczywiście nie dość był zręczny ten osiołek .. Nie<br />

ma siły bez zręczności .. Nie ma dobrze powiedziane. Słabość siły polega na wierze w siłę jedynie. Dawno iż nie<br />

uprawialiśmy godziwej konwersacji.<br />

36


E0348 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 35<br />

Ja. Niestety. Chociaż właściwie .. Kolega, słyszysz? On się waha .. Ale nie mówi „nie”. Nie mówi. Panie kochany,<br />

pan ma jakiś rozkazik, widzimy przecież. No, śmiało, co panu szkodzi a dla nas wielka rzecz. Dobrze. Prowadźcie nas<br />

do Gurguna natychmiast .. Do Gurguna. Jak to? On urodziny przygotowuje.<br />

E0349 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 38<br />

Żebyś stąd poszedł. Nie miałeś prawa się tu osiedlać. Dlaczego? Miałem. Podoba mi się tutaj. I tobie też .. Nie twoja<br />

rzecz. Moje uszanowanie drogiej pani! .. Co to za huki? Poszaleliście. Suflety opadają .. Nie gniewaj się, mamuńcia,<br />

już nie będziemy. Przyjaciela spotkałem znowu. Miło mi ponownie powitać szanowną panią. Będą suflety, słyszę?<br />

E0350 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 41<br />

Owszem. Bez wierszyka raŹniej jakoś, proszę Wysokiego Jubilata .. Fakt. I mogliby podejrzewać, że chciałbym,<br />

żeby o mnie ody pisali. A dla mnie to obojętne. Nic podobnego? Nazywaj mnie, bracie, Skromny Jubilat .. Tak jest,<br />

proszę jego Ekscelencji: Skromny Jubilat. Ale przydałaby się taka oda aktualna .. Słuchaj, Kizior. Mnie na tym nie<br />

zależy. Ty wiesz.<br />

E0351 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 43<br />

Dobra sztuczka, wygolony! Powinszować! .. A co, brodaty? .. Nie podoba ci się? .. Owszem. Podoba. Ale trybunał<br />

nakazał ci to zarządzenie .. Rzeczywiście. Nie ma jednak o czym mówić. Zawsze się mogę odwołać. W każdej sprawie<br />

.. W każdej? W tej podstawowej także? .. Także, brodaty. Także. Nie jesteśmy w tej samej sytuacji .. Co słyszę? To<br />

coś nowego, wygolony.<br />

E0352 A. Międzyrzecki Ekspedycja Dialog 3/1966 str. 45<br />

Przychylam się do opinii pani szefowej .. Paracelsa i Dorę Knox też ukradli. Właściwie to była kradzież! Ale<br />

zgodziłeś się. Prezent urodzinowy! To coś innego. A nie zapytałeś nawet o Ciziów i Tuaregów. Rozlokowani już.<br />

Bardzo mili ludzie. Możliwe. Ale dość mam ciziów i tuaregów. Na długo .. I gdybym chociaż wiedział, na czym to<br />

wszystko polega. Co? Co to jest? Czym jesteśmy, do stu tysięcy piorunów? Dlaczego właściwie oni tu przychodzą?<br />

E0353 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1966 str. 6<br />

W rzeczy samej. Dalej na prawo, dzieło znakomitego ebenisty Charles Andre Boulle’a. Powierzchnię mebla zdobi<br />

wykładzina z brązu, szyldkretu i masy perłowej. Dalej łoże polskie w stylu klasycystycznym. Popularne we Francji pod<br />

nazwą lit a la polonaise. Nazwa przyjęta na cześć córki naszego króla Stanisława Leszczyńskiego, Marii. Wszystko<br />

wymaga teraz starannego zabezpieczenia ..<br />

E0354 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1966 str. 9-10<br />

Tolek. Zwariowałeś. Gdzie idziesz? .. Gazety zostały. A zresztą niech zna pana. Towarzysz dyrektor będzie miał co<br />

poczytać. Dobranoc jaśnie wielmożnemu panu hrabiemu. A może na mały spacerek? Wóz czeka. Możemy podrzucić<br />

.. Niech ich Józef wyprowadzi i zamknie bramę .. Tak jest, panie dyrektorze .. Wyprowadziłem tych masonów, panie<br />

dyrektorze .. Jutro wyjaśnię całą sprawę z Byrczakiem.<br />

E0355 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1966 str. 12<br />

Józefie, kolację będę jadł tutaj, przygotuj nakrycia dla dwóch osób. Aha, byłbym zapomniał. Podobno Józef otrzymał<br />

lista od hrabiego. Pisze coś interesującego? .. Jak zwykle, przesyła pozdrowienia. Dla mnie. Hrabia Zygmunt nie mieszka<br />

już w Toronto. Przeniósł się na wieś. Pod Riwerton. Nabył tam farmę niedaleko jeziora Winnipeg. Pisze, że krajobraz<br />

bardzo mu przypomina nasz Dembowiec.<br />

E0356 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1966 str. 15<br />

Poszedł. Jesteśmy sami, książę. Całe życie marzyłam o takiej nocy. Przyszedłeś do mnie nagle, spłynąłeś z księżyca<br />

na ziemię. Wyglądasz jak seleniczna zjawa. Może widziałam cię już gdzieś? Na jakimś filmie, albo w marzeniu sennym.<br />

Nie wiem. Czułam jednak, że się spotkamy. Właśnie tutaj. W tym pałacu. Takich mężczyzn jak ty już nie ma.<br />

E0357 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1966 str. 18<br />

Słyszę, panie dyrektorze .. Józef ma coś do mnie? .. Owszem. Mam zaszczyt zameldować, panie dyrektorze,<br />

niezwykłą nowinę .. No? .. Słucham? Niech Józef wreszcie wykrztusi! Co za nowina? .. Ordynat hrabia Zygmunt<br />

Dembopolski raczył zajechać pod bramę .. Kto? .. Ordynat hrabia Zygmunt Dembopolski czeka przed pałacem.<br />

37


E0358 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1966 str. 22<br />

Tak jest, panie dyrektorze .. Przestraszyłeś mnie. Byłem pewien, że duchy .. A to ja, panie dyrektorze. W odmiennym<br />

stanie .. Ten szum deszczu, nie usłyszałem, jak wszedłeś. A to co? Co ma oznaczać ta kreacja? Wybierasz się na bal<br />

weteranów skąd wytrzasnąłeś ten mundur? .. Odkopałem. Mój własny. Sanacyjny. Dwudziesty siódmy pułk strzelców<br />

konnych. Od września udało mi się przechować.<br />

E0359 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1966 str. 25<br />

Jak sobie chcecie. My idziemy .. Nie gniewaj się, Alicjo. Nie mogę. Jestem gospodarzem. Będziecie żałować.<br />

Idziemy chłopcy. Nie przeszkadzajmy panom w rozmowie .. Wiesz, po co tu przyjechałem Karbot? .. Tak .. No? ..<br />

Żeby powiedzieć: cóż oni zrobili z mojego Dembowca! A ty odebrałeś mi satysfakcję. Schadenfreude, tak? Istotnie.<br />

Odebrałeś. Ale nie w tym rzecz. Myślę, że nigdy nie odgadniesz celu mojej wizyty.<br />

E0360 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1966 str. 27<br />

Ty masz źle w głowie. Człowieku. Powinieneś iść do czubków .. Niedawno wygłosił pan piękne przemówienie o<br />

rasie genach i krwi. Ja nie rozumiem, panie hrabio. Dlaczego? .. Dlaczego się pan upiera? Z zemsty? Z nienawiści?<br />

Że to wszystko już nie należy do pana? Proszę mi wytłumaczyć .. Chcę po prostu kupić te konie. I miejsce w parku ..<br />

Ale ja nie mogę sprzedać! .. Jest takie stare opowiadanie rosyjskie, Leskowa bodajże.<br />

E0361 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1967 str. 29<br />

Niestety, tabakierą nie dysponuję, ostatnio jakoś wyszły z mody.. Szkoda.. Ludzie kichają bez tego. Widać klimat<br />

się zmienił.. Znakomicie waćpan tu gospodarzysz. To nie cne pochlebstwo. Mam skalę porównawczą. Dziedzic z waści<br />

całą gębą. I te konie. Oczy rwą. Gdybym żyła, byłbyś u mnie głównym koniuszym, a nawet, kto wie? Taki gładysz we<br />

dworze jest zawsze mile widziany.<br />

E0362 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1964 str. 32<br />

Dlaczego? Tych kilka sztuk to nie cała hodowla .. Powinieneś wiedzieć, że czasem ilość w żaden sposób nie chce<br />

przejść w jakość. Szczególnie, kiedy tę jakość sprzedamy. Czy ty nie rozumiesz, że taki Sarmata czy Bataliano, którego<br />

dziś chcesz sprzedać za kilka dolarów, jutro może zdobyć championat i wart będzie kilkadziesiąt tysięcy! Hrabia wie,<br />

co robi. Nie handluje z nami z miłości.<br />

E0363 J. Abramow Derby w pałacu Dialog 4/1966 str. 35<br />

Chyba? Nie bądźcie dzieckiem, panie kolego. Za tych kilka koni otrzymamy ciężkie dewizy! Eksponaty na wagę<br />

złota. Za dwa metry gruntu rodzina Dembopolskich. Słyszałem już to. Co prawda we śnie, ale słowo w słowo. To<br />

śmieszne, doprawdy .. Nie zapominajcie, Karbot, czyje to są konie! Dembowiec to nie prywatny folwark! .. Wiem. To<br />

samo twierdził hrabia.<br />

E0364 K. Choiński Alarm Dialog 6/1966 str. 5<br />

Dziękuję. Czy pozwoli pani, że zapalę. Myślę, że pani milczenie jest przyzwoleniem. Dziękuję. Przepraszam. Czy<br />

pani pali? Nie. Zresztą przecież wiem, że pani nie pali. Pozwoli pani że usiądę? Czy pani zauważyła, że panią śledzę?<br />

Hm, nie wiem, czy pani to zauważyła. I nie wiem, czy tak nie jest lepiej. Nie jestem zarozumiały, chociaż bywały<br />

kobiety, którym się podobałem.<br />

E0365 K. Choiński Alarm Dialog 6/1966 str. 9<br />

Kto to może być. Gadaj w tej chwili. Kto to jest. Czekałeś na kogoś. Siedź i ani słowa. Jeżeli miaukniesz — po<br />

tobie. Zabiję cię. Nie ruszaj się. Twój kochanek? Poszedł? Jest. Jest. To listonosz. Odchodzi. No, ten zrobił swoje i nie<br />

wróci. Widzę, że ci lepiej. Nadzieja ci pomogła. Nie ma nadziei.<br />

E0366 K. Choiński Alarm Dialog 6/1966 str. 11<br />

Co wy tu wyprawiacie, moi państwo? Rozumiem, rozumiem, ale dlaczego ona umawia się ze mną i nawet nie<br />

zawiadomi? Ach!, jest chora .. Chora? .. Bardzo źle się czuje .. Ale cóż jej jest .. Miała torsje. Może porażenie .. To<br />

trzeba sprawdzić .. Bardzo proszę nie. Dopiero przed chwilą ustał ból głowy i zaczęła drzemać. Może usiądziemy?<br />

E0367 K. Choiński Alarm Dialog 6/1966 str. 14<br />

Bo jeżeli nie masz zamiaru strzelać, to co zrobisz? Myślisz może, że mnie wypłoszysz? Nie zdążysz. Rzucę się na<br />

ciebie i będziesz musiała strzelać. Odważysz się? Tak, moja kochana. Nie odważysz się. Widzę twoją nienawiść, ale<br />

od nienawiści do odwagi droga daleka. No, strzelaj. Muszę przyznać, że to ci się udało. Moje uznanie. Swoją drogą,<br />

gdyby cię tego i owego nauczyć.<br />

38


E0368 K. Choiński Alarm Dialog 6/1966 str. 18<br />

No, widzisz, sprawdziło się. Widzę ten ogród. Ach, jak pięknie. Właściwie brakuje mi tylko jednego. Opowiedz mi<br />

bajkę. No, o co chodzi? Bajkę do snu. Przecież tyle możesz dla mnie zrobić. Jakąś taką pogodną. Żeby nic złego się<br />

nie działo. Żeby wszystkim było dobrze. I żeby dobrze się kończyła, koniecznie. Ach, widzę, że z ciebie niczego nie<br />

wyduszę. nawet straszyć nie ma co, bo ze strachu zapomniałaś języka w gębie, a jak się zastrzelę, to i tak bajki nie<br />

będzie.<br />

E0369 K. Choiński Alarm Dialog 6/1966 str. 23<br />

To co mam zrobić? .. Jest przecież wszystko, jak chciałeś. Wyspowiadałeś się, ja się wyspowiadałam. Teraz zastrzelisz<br />

mnie i siebie .. To były. To było nieporozumienie .. No, ale przecież tak mówiłeś. I co boisz się .. Boję się .. Czego? ..<br />

Policji. Ciebie, Panie .. Aha, boisz się. Mnie? .. Cóż ja ci mogę zrobić? .. Pani powinna mi pozwolić odejść.<br />

E0370 K. Choiński Alarm Dialog 6/1966 str. 24<br />

A jeżeli ci powiem, że dam znać? Zabijesz mnie, zabijesz ją, ale nie zabijesz przecież siebie. I dopiero wtedy<br />

zacznie się strach. Dopiero wtedy będziesz się bał tak, jak nigdy się nie bałeś. Rzucisz prace. Zaczniesz żyć w ukryciu,<br />

bez jutra, liczyć godziny do zmroku i bać się wyjścia w nocy, snuć się po domu z przerażeniem, żeby szmer nie wydał<br />

cię komuś przypadkiem.<br />

E0371 A. Barański Forteca Dialog 7/1966 str. 23<br />

Mamy nową sztangę. Dopiero co od kowala przyniosłem. Chciałem ci zrobić niespodziankę. Jak zamkniemy na<br />

klucz, na zatrzask, na łańcuch, na kłódkę, na hak, na dwie zasuwki, też nowe i na sztangę nie wejdą .. Przyjacielu, to<br />

są zabezpieczenia przed złodziejami. Złodziej musi działać po cichu. Pijaków to nie obowiązuje. Oni mogą robić hałas.<br />

To im nie przeszkadza w robocie. Wprost przeciwnie. Dodaje animuszu. Łomami, siekierami wywalą.<br />

E0372 A. Barański Forteca Dialog 7/1966 str. 26<br />

To może zamiast forsy dać im kupon totka? .. Nie żartuj. Przecież może paść milion. Już tyle gramy, a jeszcze<br />

trójki nie było .. Oni na kupon się nie zgodzą. Oni chcą gotówkę .. Worki z piaskiem by się przydały .. Jeden można<br />

zrobić. Ziemię spod kwiatków wsypiemy do poszwy .. Za mało mamy kwiatków. Najwyżej jedną skarpetkę wypełnia.<br />

Ale to też trzeba zrobić. Im więcej, tym lepiej.<br />

E0373 J. Wasylkowski Ten trzeci Dialog 7/1966 str. 29<br />

Ach, on jest tak mało gadatliwy. Nie umie się nawet pochwalić. Ale zrozum, jestem kobietą, a każda kobieta pragnie<br />

wiedzieć, jakie miejsce zajmuje w życiu swego męża. Sądzę, że miał inne babki, ale dlaczego wybrał mnie, czy ja<br />

jestem dla niego wyjątkową dziewczyną, wiesz, chodzi mi o drobiazgi szczegóły, nawet takie pikantne.<br />

E0374 J. Wasylkowski Ten trzeci Dialog 7/1966 str. 33<br />

Przesadzasz, trudno mieć takie pretensje .. Fajtłapa jesteś, gamoń, ślepak. Nic nie widzisz, nie chcesz widzieć. Jesteś<br />

dorożkarskim koniem, któremu założono klapki na oczy, sam je sobie założyłeś. Wygodnie ci tak .. Za wiele sobie<br />

pozwalasz. Andrzej ciebie nie chce, a winę chcesz zwalić na mnie. Może mam wziąć go za rączkę i przyprowadzić do<br />

twego łóżeczka?<br />

E0375 J. Wasylkowski Ten trzeci Dialog 7/1966 str. 35<br />

Za dwadzieścia minut mam pociąg. Następny dopiero późnym wieczorem .. Głupstwo! Baśka mi powiedziała o<br />

wszystkim .. O wszystkim? .. Zrobię wam kawy .. Nigdzie nie pójdziesz! Siadaj! Ty także!. Chciałbym ci, Tadeuszu,<br />

wyjaśnić nie teraz .. Może jednak .. Nie. Zbyt wiele rzeczy dziś zrozumiałem. Otworzyły mi się oczy. Byłem naiwny i<br />

głupi wierzyłem. To jedyne usprawiedliwienie, choć i wiarę czasem trzeba sprawdzać.<br />

E0376 H. Bardijewski Klatki Dialog 8/1966 str. 5<br />

A gdzież według pana jest ta swoboda? .. W rzece jest, w jeziorze jakimś rozległym, w morzu, w oceanie. Widział<br />

pan kiedy ocean, panie administratorze? Ja nigdy. Nawet ryby nie wszystkie go widziały, zwłaszcza te nasze. To musi<br />

być przestwór! .. Ale z ogrodu zoologicznego pana wyrzucili .. Co? Ach z ogrodu. To nie było tak, jak pan myśli, panie<br />

Adeem. Ani nawet tak, jak ja myślałem. To było tak, jak myślał dyrektor ogrodu.<br />

39


E0377 H. Bardijewski Klatki Dialog 8/1966 str. 7<br />

Zwierzęta, zwierzętami, panie administratorze, bóg z nimi. Ale dlaczego on ludzi drażni tymi otwartymi klatkami.<br />

Tu nie chodzi o mysz jedną czy drugą, tu chodzi o społeczeństwo. Całe osiedle już o nim mówi, cała dzielnica. Niech<br />

zamknie klatki, po co drażni, po co jątrzy, niech wpakuje tam zwierzęta i zamknie. Ludzie boją się takich odważnych.<br />

Na co mu to — niestary jest jeszcze. Biedy mogą narobić. On, panie Jota, mówił kiedyś bardzo pięknie o miniaturyzacji<br />

zwierząt — [&]<br />

E0378 H. Bardijewski Klatki Dialog 8/1966 str. 11<br />

Oczywiście, że pan Jota żartuje .. Ależ nigdy w świecie, ja mówię jak najbardziej serio! .. A jednak byłoby lepiej,<br />

żeby pan kpił .. Niechże pan to obróci w żart, panie Jota, no, co panu szkodzi .. Ależ panowie .. Ja stanowczo doradzam<br />

kpiny .. Niech to będzie dowcip. Śmiej się pan z tego! Ha ha .. No skoro panowie tak każą, to: Ha ha!<br />

E0379 J. Krzysztoń Pierwsza na świecie w Chicago Dialog 8/1966 str. 15<br />

Laszlo był nad podziw mizerny. Taki trzyćwierciowy człowieczek. Wspominaliśmy z nim Budę, bulwary, Wyspę<br />

Małgorzaty i parę naddunajskich knajp, zwłaszcza halasz csardy, gospody rybackie, gdzie się jada i pija najlepiej na<br />

świecie. Mówiłem mu, że dawno nie ma śladów po kulach, a kazerna na rogu ulloi Utca i ferenc Korut nosi świeży<br />

tynk. Laszlo wraz z ojcem uciekł za granicę tuż przed upadkiem powstania.<br />

E0380 J. Krzysztoń Pierwsza na świecie w Chicago Dialog 8/1966 str. 17<br />

Lubiłem tam zaglądać przed północą wracając z włóczęgi, po mieście, zwałęsany do cna. Laszlo już tam był i<br />

podnosił na powitanie otwartą dłoń do góry z sakramentalnym „Hi, George”. Dick zaraz się pojawiał, jeśli nie miał<br />

nocnej zmiany na stacji obsługi samochodów. Ernest szafarzył, napełniał czarki i nasłuchiwał stukania obcasikiem.<br />

Któregoś wieczoru postawiłem im flaszkę.<br />

E0381 W. Terlecki Kuzyni Dialog 8/1966 str. 21<br />

I co oskarżony może na to powiedzieć? .. Przeczytałem gazetę. Powiedziałem: Pan nosi głowę na karku. Ale ja<br />

rzeczywiście jestem kuzynem Apfelbauma, który miał wytwórnię wyplatanych mebli i córkę Różę, z którą przyjaźniłem<br />

się na wakacjach .. Zachowane metryki twierdzą że Róża Apfelbaum zmarła na rok przed wojną i że nigdy nie miała<br />

męża. To nie jest prawdą, bowiem jej mężem był właściciel przedsiębiorstwa przewozowego po rzece i nosił inne<br />

nazwisko.<br />

E0382 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 14<br />

Niechże pani zamknie okno, zwariować można! Hallo. Nie, nie, to nie do pani. Dzień dobry pani. Skąd? Od godziny<br />

już siedzę przy pracy. Jeszcze jeden artykuł na ten temat. Nie ma mowy. Pojechałem tam wczoraj po południu i całą<br />

prawie noc spędziłem na terenie akcji. Dopiero nad ranem wróciłem do domu.<br />

E0383 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 17<br />

To jest taka komisja do badania losu zwierząt w Europie Środkowej. Mają większość w Radzie Nadzorczej mojej<br />

agencji „the Man in the Nature” .. O Boże. To znaczy, że jesteś od nich zależny. To znaczy, że naprawdę powinniście<br />

się postarać. Ja was proszę. Nie siedźcie tak z założonymi rękami. Co tu masz? Co to jest? .. Pokaż! .. Nic ważnego ..<br />

Co tu tak zapachniało? Jakieś perfumy. Nic nie czuję.<br />

E0384 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 19<br />

Rączki całuj. Przyszliśmy z interesem .. O Jezu! A co to? .. Nie bój się, szwagier, mów! .. Kiedy sobie zapomniałem<br />

.. Rączki całuję, przyszliśmy z interesem .. To już było, jedź szwagier dalej .. Kiedy się boję. Jeszcze raz zacznę. Rączki<br />

całuję, przyszliśmy z interesem .. No, już dobrze. O co chodzi? .. No, mówże szwagier, mów.<br />

E0385 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 23<br />

To ja już nie przeszkadzam. Mnóstwo mam roboty .. Boże drogi. I co teraz będzie? .. Jak to co? Trzeba ich<br />

rozlokować w ogrodzie .. Ino żeby za bardzo nie wydeptali, bo świeżo skopane .. To już kaprale dopilnują .. Jeść by<br />

trzeba dać, bo okrutnie głodni .. Weźmie się kocioł, kaszy ugotuje .. Przyodziewek cieplejszy wydać, bo przymrozek<br />

chwyta.<br />

40


E0386 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 26<br />

Nic, nic, straszny tu hałas u mnie w domu. Uwaga, dyktuję: Szóstego października w nocy, w miejscowości Borki<br />

miało miejsce wydarzenie istotnie oburzające. Zamieszkałego tam Jana obudzili znajomi furmani prosząc o wodę.<br />

Literuję: Wanda, Olga, Danuta, Ewa z haczykiem, w dole rozumie pani. Dalej Jan otworzył drzwi od stajni i ujrzał jak<br />

jakiś nieznajomy mężczyzna obcina ogon jego koniowi.<br />

E0387 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 28<br />

No popatrz, jaką ja mam głowę .. Panie Ludwiku! Niech pan ze mną zatańczy .. Niestety, nie mogę. Baronowa oblała<br />

się rumem, biegnę po ścierkę .. Nakrój jeszcze wędliny. Jedzą z ogromnym apetytem .. Niech pan do nas przyjdzie, panie<br />

Ludwiku, urzędnicy właśnie chwalą pański stosunek do przyrody tego kraju .. Zaraz przyjdę, Ekscelencjo, przyniosę<br />

tylko szmatę i wędlinę.<br />

E0388 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 31<br />

Powiem im teraz, żeby wracali do domu. Nie dam z nich dłużej robić widowiska. Niech nie marzną na próżno<br />

w ogrodzie .. Nie! Błagam, nie! Niech pan im nic nie mówi. Powiem! Powiem, że to był żart. Niech sobie idą skąd<br />

przyszli .. Nie, to byłoby straszne. Nie! Zaklinam na wszystko. Trudno. Jeśli nie można inaczej — pójdę .. Albo odejdą<br />

od razu i ja wraz z nimi, albo żądać będę żelaznej konsekwencji. Ni pozwolę grać z sobą dłużej w ciuciubabkę. A<br />

więc?<br />

E0389 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 34<br />

Za późno. Kości są rzucone. Za chwilę wyruszam w pole. Wygram albo przegram. Dlaczego zresztą miałabym<br />

przegrać. Nie jestem taka głupia jak ty myślisz. I mam ambicję. Może podbiję Inflanty. Alb założę Nową Ligę Ludów.<br />

Spróbuję zyskać zaufanie Czechów i połączę się z nimi. Potem namówię jeszcze Węgrów i Rumunów. Może zgodzą<br />

się zjednoczyć. A jak nie, to nie. Nie będę ich zmuszać. Wymyślę coś innego.<br />

E0390 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 37<br />

Podnieś, Ludwiku, ręce do góry .. Chyba tu trochę pije, to ja zaraz podetnę .. Au. Boli .. Trudno. Poboli i przestanie.<br />

Niech się pan nie rzuca .. Nie rzucaj się, Ludwiku, a ci pani Wandzia może krzywdę zrobić. No pokaż się. Wiesz, że<br />

bardzo ci w tym ładnie. Nawet nie przypuszczałam. Dziękuję pani Wandzi .. Mogę już to zdjąć? Jeszcze nie, muszę<br />

spojrzeć z daleka. A teraz niech się pan powoli obraca.<br />

E0391 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 40<br />

Sam już nie wiem. Bo przecież to jest tylko jeden aspekt zagadnienia. Inny problem polega na tym, że kobieta w<br />

Dobrem i Złem staje się losem mężczyzny. Wchodzi w jego życie bądź jako Matka Pięknej Miłości, by podnieść go<br />

w górę, bądź też jako Babilońska Dziwka, by go doszczętnie uwikłać w nicość i przyziemność. W historii ludzkiej<br />

kultury znajdujemy bezustannie na to przykłady.<br />

E0392 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 43<br />

Znacznie lepiej. Krajobraz u nas malowniczy, laski, gaiki, rozrzucone po pagórkach, dolinach, jarach, dwa stawy<br />

czyste jak lustro, krów osiem .. Co? .. Krów. Osiem. Dwie szwajcarskie, dwie holenderskie, dwie tyrolskie i dwie<br />

kałmagórskie. A po stawie łódką do olszyny. A w olszynie cień. A tu już tuba maryna wzywa na wieczerzę. A na stole<br />

ryby morskie, ortolany, najrzadsze jarzyna amerykańskie, wino. Jedziemy.<br />

E0393 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 47<br />

A dzień dobry, dzień dobry. Ja tu po zegar i kanapę. Pan dyrektor z Instytutu wyniósł za rewersem i do tej pory nie<br />

oddał. A u nas kontrol była z Ministerstwa. To musiałem powiedzieć że pan dyrektor wyniósł. To krzyczeli, pyskowali.<br />

Pani zejdzie z tej kanapki. To zabytek, wielki, cenny. kanapa Marii Luizy opisana w tomie trzecim „Bau und Still des<br />

Empires” Heinemanna. Jakiś napis jest tu nawet z tyłu.<br />

E0394 J. Olczak Ja — Napoleon Dialog 9/1966 str. 49<br />

No cóż. Biedna kobieta. Mnie to się zresztą od początku wydawało podejrzane. Maria Walewska. Skąd nagle u nas<br />

w domu Maria Walewska. Cały czas myślałam sobie, znajoma jakaś twarz. Nie każdy ma tyle szczęścia co ty. Powinnaś<br />

Ludwika po rękach całować za to, że ci tak na wszystko pozwala. Teraz sama widzisz, jacy są mężowie. Mam nadzieję,<br />

że nie zrobi jej jakiejś krzywdy.<br />

41


E0395 J. Kulmowa Duch prasłowiański Dialog 9/1966 str. 52<br />

Utrwalony duch. Utrwalona ulotność. Toć to możliwe jeno w konwencji snu .. Bo też i śnisz nas jeno, niby-duchu ..<br />

Śnię? W jakimże sensie nas śnię? .. W sensie koszmaru nocnego, będącego wyrazem twoich dziennych podświadomych<br />

łaknień .. Koszmar? Ratunku! Koszmar! Spokojnie, panie kierowniku, spokojnie, niech się pan przebudzi. Idiotyczne.<br />

Po to mnie stwarza, żeby się we mnie wcielać.. Q kogo? Co tu? Kto tu?<br />

E0396 J. Kulmowa Duch prasłowiański Dialog 9/1966 str. 55<br />

Urojeni włościanie z wewnętrznego dramatu Czynnika, co z kolei jest twoim wewnętrznym dramatem. Według mnie<br />

przybędą tu z antyfoną .. Nie, nie! Biada herezji. Jednakże Czynnik! Moja wizja przyszłości domaga się Czynnika!<br />

Niechaj mnie rozgrzeszy. Niechaj wspaniałą szarżą na karej wołdze wejdzie w sam środek tłuszczy .. Czynniki z<br />

powiatu. Ratuj się, kto w Mszczuja wierzy .. Witajcie, obywatele włościanie. Cóż to za wiece po nocy? Panie sołtysie?<br />

E0397 J. Kulmowa Duch prasłowiański Dialog 9/1966 str. 58<br />

Zawsze gotów na apel ojczystego ducha .. Jednostka nadrzędna! A jam półnagi, jam bosy, mnie w nogi zimno.<br />

Książę, nadużywasz wizjonerskiego stanowiska .. Nieugięte jest .. Dzięki komu? Kto się komu śnił, u króla ducha? ..<br />

Czy ja wiem? To tak dawno w istocie. Sen mara, duch wiara? .. Wiara. Pan w niego wierzy, kierowniku klubokawiarni?<br />

.. A co towarzysz Jednostka zaleca? .. Ostrożność .. Dlaczego, proszę nadrzędnej jednostki? Wszakże ja znów prowadzę<br />

ten sen o potędze.<br />

E0398 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 5<br />

Mówię — Ruma, tak się nazywa to miasto, założone podobno przez Etrusków zza Tybru, i stąd ich nazwa, nie<br />

latyńska .. Co mi za miasto? Nie wysilili się, ze dwieście mizernych domów. Z tym należałoby dopiero coś zrobić, bo<br />

miejsce jest dobre, obronne. Ale przeciw komu się bronić, od strony Tybru? Właśnie przeciw Etruskom.<br />

E0399 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 9<br />

Nie wiedziałem, że na dworze królewskim panuje już obyczaj etruski .. Właśnie, zmieniło się wszystko nie do<br />

poznania przez te dwadzieścia lat. Sale recepcyjne, salony, już miał hultaj podzielić los całej lejbgwardii, gdy wtem pac<br />

pada na kolana przede mną ten Tertes, majordomus, jak siebie nazywa i woła: „Zbawienia, panie. Osoba króla może<br />

się zmienić, ale nie duch rządzenia — protokół dyplomatyczny”.<br />

E0400 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 11<br />

Tak, panie, pędziliśmy co koń wyskoczy i po drodze wieść się potwierdziła Amuliusz nie żyje, a twój stary gród<br />

Alba Longa obwołał cię także swoim królem i gorąco do siebie zaprasza. Abyś porzucając choć strojny, to jednak<br />

ponury Palatyn, tam osiadł. Tu będzie straszył duch Amuliusza, weź to pod rozwagę. Kredyty na odnowienie zamku w<br />

Alba Longa już zostały zatwierdzone.<br />

E0401 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 14<br />

Królu Romulusie, ja zaraz zapominam, już nie pamiętam, co napisałem poprzednio. Mam słabą pamięć niewolnika,<br />

mięsa, które by wzmocniło mój mózg, prawie nie widzę .. Mniej byś kłamał skrybo. Sam widziałem, jakeś się obżerał,<br />

właśnie mięsem .. Etruskim, zdobyczną wędzonką, mój królu .. Obojętne. Tym lepiej. A więc pisz. Jesteś przy namiotach.<br />

Ile tam było?<br />

E0402 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 17<br />

Niepokoję się rozwojem wypadków w ostatnich dniach .. Nie przesadzaj. Do tego musiało dojść prędzej czy później.<br />

Romulus i Remus tak się różnią temperamentami .. To właśnie. Odkąd mój pan, król Numitor wyjechał do Alba Longa,<br />

sytuacja znacznie się pogorszyła. Nie ma już kto łagodzić ich zatargów, stało się to, przed czym ten mądry starzec<br />

przestrzegał. Obawiam się zamieszek, jakikolwiek byłby wybór.<br />

E0403 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 19-20<br />

Wróżba jest nieodparta, ujrzał sępów dwanaście .. Remus miał swoje ptaki wcześniej, to się liczy .. Romulus<br />

przyznaje ci nowy tytuł: Pontifex Maximus. Będziesz panem każdego Collegium w nowo zdobytym mieście .. Jeszcze<br />

zapłaczesz pod rządami samodzierżcy, złudne będą twoje przywileje. Dwanaście .. Sześć, ale wcześniej .. Dajcie mi<br />

zapytać samego Jowisza.. Jowisz Wszechpotężny przychylił się do wróżby bardziej przekonywującej i wskazał mi<br />

Romulusa.<br />

42


E0404 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 22<br />

Panie, przecież wiesz, że jest gotowy, prawie gotowy .. Prawie. A więc nie jest. Czego tam jeszcze brakuje? ..<br />

Bramy. Te jeszcze nie są gotowe .. Bagatelka. Kasztel obronny, twierdza — tyle tylko, że otwarta, każdy może do niej<br />

wejść swobodnie. Bez żartów: kiedy mi zamkniesz Kapitol? Wiesz przed kim .. Wiem. Przed Sabinami. Obiecuję za<br />

miesiąc, Romulusie.<br />

E0405 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 25<br />

Ty nic nie gwarantuj, ale ściągnij na wszelki wypadek posiłki z Praeneste. Teraz zostawcie mnie samego, jestem<br />

zmęczony. Po południu narada z wszystkimi senatorami, Quercus też ma być obecny, muszę mieć w garści opozycję<br />

.. Chcę się z tym wszystkim oswoić .. No oczywiście, daję ci na to czas, ale ani słowa senatorom, ja im to sam<br />

przedstawię.<br />

E0406 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 27<br />

Zabiję się przed wieczorem .. A fe, Kornelio. Pomyśl, jak się los do ciebie uśmiechnął. Zamiast służby — co<br />

prawda świętej — ale między nami mówiąc, jakże uciążliwej dla młodej dziewczyny, będziesz miała męża i dziatki,<br />

rozkwitniesz w szczęściu. Minerwa zaś umie być okrutną matką dla swoich córek, o tak, tak, okrutną, nie przebacza<br />

żadnej myśli ze świata, strzeże swych kapłanek tak zazdrośnie, że liczy i karze nawet westchnienia.<br />

E0407 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 29<br />

Sabinka, o nią i inne właśnie toczymy wojnę. Mówię — nie mam ci nic, lub prawie nic, do zarzucenia. Poza tym<br />

pozostajesz kimś w rodzaju mego kanclerza, to najważniejsze stanowisko. Tu jednak chodzi o co innego — potrzebuję<br />

kogoś, kto by mi gwarantował ciągłość akcji z Kapitolem. Zginął Spuriusz Tarpejusz.<br />

E0408 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 32<br />

Piszesz o sobie w trzeciej osobie — Romulus — jakbyś nie ty sam był tym, który opisuje? .. Jasne. To przecież<br />

kronika .. „Na stokach Palatynu zgromadzili się Rzymianie, a na stokach Kapitolu Sabinowie, patrząc z zapartym<br />

tchem” .. Tak, może być od tego miejsca .. Patrząc z zapartym tchem, jak Romulus z dobytym mieczem w prawej ręce<br />

i trójzębną włócznią w lewej czeka na udeptanej ziemi na Mencjusza Kurcjusza.<br />

E0409 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 37<br />

Dawno przybyliście? .. Zaraz będą nadchodzić senatorowie. Wpuszczać tylko na hasło dnia. Gdzie się ukrywasz,<br />

Coelio? .. Za miastem, każdej nocy śpię gdzie indziej, mój dom skonfiskowany .. Uważaj na siebie. Romulus podwoił<br />

służbę liktorów, rozpełzają się po całym kraju. Zdobyłem trochę wiadomości .. Ilu mamy pewnych w senacie? ..<br />

Przynajmniej trzydziestu. Może śmieszne, ale to jest właściwy oddział szturmowy.<br />

E0410 M. Promiński Romulus i Remus Dialog 11/1966 str. 40<br />

Jesteś niesprawiedliwy, Romulusie. Dla oddanych ci, małych Rzymian, z gminu. Tantilius dobrze mówi. Nieraz<br />

umyślnie w przebraniu podsłuchiwałem w tłumie, co o tobie powiedzą, nawet sam naprowadzałem rozmowę. Porównują<br />

cię do Herkulesa, wiesz? Dokonałeś więcej niż dwunastu prac .. Może ci wtedy toga praetexta wyłaziła spod opończy,<br />

już aktorem, daruj, nie jesteś.<br />

E0411 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 5<br />

Panie ministrze, panie, panowie, drodzy przyjaciele! Dziękuję wam za przybycie, za serdeczne przyjęcie, dziękuję<br />

za dobre słowa, które tu o mnie powiedziano. Moje imię i nazwisko odmieniano przez wszystkie przypadki, w każdym<br />

przypadku dodając listek do mego laurowego wieńca: „Jan Kwiatkowski zapisał się chlubie”, „Jana Kwiatkowskiego<br />

podziwialiśmy wielokrotnie”, „Janowi Kwiatkowskiemu zawdzięczamy” i tak dalej i tak dalej. Sam nieraz przemawiałem<br />

na tego rodzaju uroczystościach i wiem oczywiście, że o jubilacie z reguły mówi się o samych superlatywach, tak jak<br />

o nieboszczyku.<br />

E0412 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 9<br />

To chociaż dwadzieścia .. Mówię ci, że nie mam nic. Wczoraj były imieniny Wigi, więc wybraliśmy się do „Adrii”,<br />

a skończyliśmy rano w „Narcyzie”. To co zostało poszło na kwiaty .. Co ja mam robić? Rany boskie! .. Ze starym nie<br />

próbowałeś pogadać? .. Nie da. Do premiery sam ledwo zipie, a dopiero w zeszłym tygodniu strzeliłem go na stówę a<br />

conto zaległości bo musiałem opłacić egzaminy Romka.<br />

43


E0413 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 11<br />

Sama mi powiedziała. Kostaneccy to stara szlachta, tylko nieco zubożała .. Czy nie uważa pan, że nasza rozmowa<br />

nie ma sensu? Co do mnie powiedziałbym nawet, że jest wręcz idiotyczna. Pragnę tylko, żeby pan uświadomił sobie<br />

jedno, panie Kwiatkowski. Nie ma pan szans, mogę panu zabrać panią Wigę w każdej chwili. Kobiety wybierają zawsze<br />

takich jak ja.<br />

E0414 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 14<br />

I dotychczas wszędzie robiło kasę .. Wiesz, przykro słuchać, kiedy mówisz takie rzeczy. Właśnie ty! Dlaczego<br />

właśnie ja? .. Pamiętam twoje plany, kiedy mnie ciągnąłeś do siebie z Reduty. To miał być teatr naprawdę niezależny<br />

z interesującym, bojowym repertuarem. A co gramy? Bzdurne farsy i melodramidła. Ale dlaczego właśnie ja? .. Nie<br />

rozumiem .. Dlaczego właśnie ja miałbym przebić głową mur?<br />

E0415 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 17<br />

Ja jestem sekretarką .. I co z tego? .. To przecież jasne. Bywają sekretarki lepsze i gorsze. Ale istnienie sekretarek<br />

lepszych nie dyskredytuje sekretarek gorszych, nie przekreśla sensu ich istnienia. Tymczasem z aktorami, pisarzami<br />

czy malarzami jest zupełnie inaczej. W tych zawodach albo się należy do najlepszych, albo się nie istnieje. Kogo nie<br />

widać, ten się nie liczy.<br />

E0416 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 19<br />

Nie gniewam się .. Nieprawda. Ja cię znam .. Jest mi tylko bardzo nieprzyjemnie. W ten sposób nigdy jeszcze<br />

ze sobą nie rozmawialiśmy .. To twoja wina. Moja? .. Naturalnie, że twoja. Myślisz, że nie wiem, dlaczego tak mnie<br />

odmawiasz od tego filmu. Nie powinieneś tego robić .. Nie rozumiem? .. Mnie też było bardzo nieprzyjemnie, że nie<br />

umiałeś się opanować.<br />

E0417 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 20-21<br />

Stary znowu zalega. Te dwadzieścia złotych oddam panu po premierze, dobrze? .. Dobrze, dobrze .. Bardzo mi<br />

przykro .. Nie ma pan większych zmartwień? .. Ja już sam nie wiem, które większe, które mniejsze, tyle ich jest .. Jak<br />

córeczka? Zdrowa już? .. Zdrowa. Ale ile mnie to kosztowało, żeby pan wiedział! .. Zdrowie najważniejsze. Chociaż<br />

pieniądze też ważne.<br />

E0418 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 23<br />

Ale czy pan wówczas. Jeżeli nie ręczę za rezultat. I w ogóle takie sprawy trwają. Czy pan w tych okolicznościach<br />

zdecyduje się pozostać w teatrze? .. Powiem ci szczerze, mój kochany, że okropnie nie lubię decydować .. Teraz już<br />

nie ma innej rady. Musisz .. Przecież pan Kwiatkowski nie może zacząć rozmów z Czerniawą, nie mając z pana strony<br />

zapewnienia.<br />

E0419 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 26<br />

Rzeczywiście, tylko dla ciebie tu przyszedł! .. Czego się złościsz? .. Po przedstawieniu zapraszam wszystkich do<br />

Bristolu, taką premierę należy uczcić .. Brawo, stare tradycje ożywają! Dawnośmy już nie oblewali .. Bo nie było co<br />

.. Ani za co .. Pana też proszę, panie poruczniku. Będzie nam miło, jeżeli zechce pan wypić z nami za pomyślność<br />

teatru.<br />

E0420 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 30<br />

Mam nadzieję, że nie ma pani nic przeciw temu? .. Ja? Nie. Ale on na pewno miałby. Nie, niepotrzebnie się pani<br />

męczy, ja i tak nie uwierzę. Pani mnie nie cierpi, wiem. Nic zresztą dziwnego, ja pani też nie znoszę od pierwszej<br />

chwili. Przyjemnie by było wzbudzić we mnie zazdrość, prawda?<br />

E0421 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 33<br />

Wiem, wiem. Ale najwyższy czas, żeby zagrał coś porządnego. Masz, chłopie, kawałek talentu, ja ci to mówię.<br />

Trzeba cię tak pokazać, żebyś wszedł na listę .. Na listę? .. Tych, o których się pisze. Bo o jednych się pisze, a o innych<br />

nie. Recenzent musi się orientować, o których się pisze, a o których nie, inaczej nie wejdzie na listę recenzentów,<br />

którzy się liczą, kapujesz?<br />

E0422 J. Jurandot Pamiątkowa fotografia Dialog 12/1966 str. 35<br />

Ani ja. W każdym razie ja przyszedłem przeprosić .. Nie ma za co .. I zapewnić, że już nawet nie marzę nazywać<br />

się Czerniawa. Dobrze. Panie Szwarcglas .. Co jednakowoż wcale nie znaczy, że marzę nazywać się dalej Szwarcglas. I<br />

nawet pomyślałem sobie .. Już rozumiem .. Właśnie. No, bo jeżeli on jest taka gruba ryba i w dodatku pański przyjaciel.<br />

44


E0423 S. Mrożek Poczwórka Dialog 1/1967 str. 7<br />

Oczywiście, że nie. Gorzej. To jakaś brudna, cuchnąca oberża! Nie ma tu ani łóżka, ani szafy, ani telefonu. O<br />

Boże, jak ja wyglądam! .. Ślicznie .. Okropnie. Wszystko przez twoje głupie pomysły z walizką .. Bardzo mi przykro.<br />

Nie było innej rady. Zadzwoń na służbę. Na co jeszcze czekasz? Potrzebuję żelazka .. Gdybyś mnie zechciała uważnie<br />

wysłuchać.<br />

E0424 S. Mrożek Poczwórka Dialog 1/1967 str. 9<br />

Co dobrze? .. Które? .. To ja się pytam .. Już ci mówiłem. Czy ty mnie słuchasz? .. No właśnie, nie przeszkadzaj<br />

.. Powiedziałem przecież z tamtym skończone .. Mój ty biedaku, bardzo ją kochałeś? .. Kogo? .. No tę kobietę .. Jaką<br />

kobietę? .. Kochałeś ją, powiedz? .. Ją? .. Możesz być szczery. Ja to rozumiem .. Ją? .. Przecież to widać. Co się z nią<br />

stało? ..<br />

E0425 S. Mrożek Poczwórka Dialog 1/1967 str. 11<br />

Niespodzianka! Ładną mi zrobiłeś niespodziankę. Mało, że mnie zawlokłeś do jakiejś rudery, to jeszcze masz<br />

czelność zdradzać mnie z kim innym! .. Ależ moja droga, nie przypuszczasz chyba .. Jesteś wstrętnym kłamcą, krzywoprzysięzcą<br />

.. Wziąłem ją za ciebie, było tak ciemno .. Mój mąż by nigdy na to nie pozwolił! .. Do diabła z mężem!<br />

.. Ty. Ty. Bigamisto! To jakiś potworny zbieg okoliczności.<br />

E0426 S. Mrożek Poczwórka Dialog 1/1967 str. 13<br />

I dotrzymałem .. Co? Klęskę, wstyd, pokutę? .. Nie. Tylko wielkość .. Dziękuję. Miało być zwycięstwo naszej<br />

wielkiej sprawy. Prawdy jedynej. Po wieki wieków .. Bo wyście mali. Za wielki byłem dla was .. Nikt wodza nie prosił<br />

.. Jak to się miota, jak się puszy służka. Nie chcesz pamiętać, to ja ci przypomnę: ty nie dla korzyści poszedłeś ze mną.<br />

E0427 S. Mrożek Poczwórka Dialog 1/1967 str. 16<br />

To się pani chwali. A jak mnie rozpoznałaś, powiedz dziecinko .. Z portretu, oczywiście .. Słyszałeś? .. Kłamie! ..<br />

Nie było mnie wtedy na świecie, ale pamiętam. Takiego oblicza nie można zapomnieć .. Niech jej wódz nie wierzy.<br />

To ładnie z pani strony. A jak pani mnie woli, en face czy z profilu? .. Z profilu jak orzeł, ale lubię także wpatrywać<br />

się en face w te palące oczy. On ma fascynujące spojrzenie.<br />

E0428 S. Mrożek Poczwórka Dialog 1/1967 str. 20<br />

Przedstaw się, kanalio! .. Tylko bez inwektyw. Pan nie wie, kto ja jestem .. Ale się dowiem. Puść mnie do niego!<br />

.. Jak tam śniadanko? .. Jakie śniadanko, to dziki człowiek! .. Nieświeże pieczywko! Za mało cukru! .. Żartowniś ..<br />

Z taką pokraką. Wstydziłabyś się .. Niechże ktoś zatrzyma tego szaleńca! Coś wódz nie w humorze .. A ty się niby<br />

cieszysz? .. Trochę mi ulżyło, nie mogę powiedzieć.<br />

E0429 S. Mrożek Poczwórka Dialog 1/1967 str. 25<br />

Od razu widać, że pani nowicjuszka. Jest takie prawo, że gdy kogut pieje, widmo musi znikać. A przed trzecim<br />

kurem winno być daleko, daleko .. Rzeczywiście, świta .. Już prawie jasno .. Pójdziemy razem? Wskażę pani drogę ..<br />

A co z nim będzie? .. Zostawmy go na razie .. Żywego? .. To tylko kwestia czasu .. No to do widzenia. Byłeś cudowny<br />

.. Ty także niezła .. „Ha-ha niewierna, ho-ho uwodzicielu”, coś wspaniałego.<br />

E0430 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 5<br />

O, pan nie ubrany .. Nie szkodzi .. Ja tylko na chwilę. Chciałam pana o coś zapytać .. Proszę .. Niech pan sobie<br />

nie przeszkadza. Niech się pan goli. Nic śpiesznego .. Niech się pan goli. Bardzo lubię patrzeć, kiedy mężczyzna się<br />

goli .. Doprawdy? .. Kiedy mój mąż się golił, zawsze siadałam sobie i patrzyłam .. Cóż, niech pani siada .. Nie wiem,<br />

dlaczego tak lubiłam na to patrzeć. Od najwcześniejszego dzieciństwa. Kiedy byłam mała, to po prostu cała drżałam,<br />

kiedy patrzyłam.<br />

E0431 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 7<br />

O obecnych się nie mówi. Ja tylko dla przykładu .. Rozumiem. A czy nie byłoby prościej, gdyby wychodząc<br />

zamykała pani drzwi do pokojów, z wyjątkiem tego? .. E, mój panie. Dla chcącego nie ma nic trudnego. Jak się ktoś<br />

uweźmie, to nawet przez dziurkę od klucza się prześliźnie .. Pani lubi mądrość ludową. To państwo tylko we dwoje tu<br />

mieszkacie? .. Tak jakby .. nie zupełnie rozumiem to „tak jakby”.<br />

45


E0432 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 10<br />

Musiał pan tam przeżyć straszne rzeczy .. Od tego czasu coś się we mnie zmieniło. Życie straciło całą swą dla mnie<br />

wartość. Trudno mi przebywać z ludźmi, mówić z ludźmi. Ciągle mam wrażenie, że cały świat jest obozem, gdzie<br />

jedni ludzie pożerają drugich. Silniejsi — słabszych. Że tak już być musi .. Nie ma pan racji. Znam wielu, którzy tam<br />

byli. I dzięki temu bardziej potrafią ocenić, czym jest życie.<br />

E0433 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 13<br />

Ładny pokój .. Ciszej! .. A co? Nie masz prawa przyjmować gości? .. Mam, ale nie o tej godzinie .. Przecież nie<br />

jesteś dentystą .. Dlaczego — dentystą? .. Tylko dentyści przyjmują w dzień i od — do. Chyba nie masz zamiaru<br />

świdrować mi zębów? To dowcip? .. Kiedy grasz na swoim saksofonie, jesteś dużo fajniejszy .. Chcesz, żebym zagrał?<br />

.. Chciałabym to zobaczyć! Masz!<br />

E0434 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 15<br />

Już ja mam zawsze takiego pecha. Inny mrugnie i szafa gra, a mnie zawsze jakiś Chryzostom musi wyskoczyć ..<br />

To lepiej. Powiadam ci, że lepiej. Już jutro byśmy o sobie zapomnieli, a tak, to będziemy o sobie pamiętać. Niech żyje<br />

sentymentalizm. Jedno ci powiem. Jesteś ostatnia, która słyszała ode mnie tę historyjkę .. A jak myślisz, można dostać<br />

obrazek? .. Jaki znów obrazek?<br />

E0435 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 18<br />

A ten głuchoniemy pilnuje pani? .. Tak. To on właśnie pomógł mi się wymknąć .. Dokąd? .. Do pana. Tutaj .. Do<br />

mnie?! .. Tak .. Po co? .. On chce, żebym się dowiedziała od pana, że jestem normalna. Że oni kłamią .. Skąd pani wie,<br />

że on tego chce? Przecież to głuchoniemy .. To się tylko tak wydaje. On więcej słyszy ode mnie i od pana .. Dlaczego<br />

pani nie wystarczy, że on nie uważa pani za chorą?<br />

E0436 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 21<br />

W każdy razie zastanawiające .. A czy wyjaśniła panu, dlaczego jest tak przez nas pilnowana? .. Nie. Raczej nie<br />

.. A pana, czy pana samego nie zdziwiło to? Owszem. Nie pytałem jednak o szczegóły .. Może mówiła panu również<br />

coś o moim pomocniku, w Wole? .. Wspominała o nim .. Z nienawiścią? .. Nie. Nie odniosłem tego wrażenia .. Ale<br />

z niechęcią. Czy wyjaśnić panu powody tej niechęci? .. Bardzo jestem ciekaw .. Wół jest strażnikiem i nie ma prawa<br />

spuszczać z niej oka .. Doprawdy? A dlaczegoż to?<br />

E0437 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 22<br />

Nie wierzy mi pan. Moja siostrzenica potrafiła widocznie bardziej zaskarbić sobie pańskie zaufanie niż ja. Cóż, nie<br />

dziwię się. Z jednej strony — znana jest dobrze przebiegłość wariatów, a z drugiej — słowa młodej, pięknej dziewczyny<br />

.. Myślę, że jest dość powodów, ażebym z taką samą rezerwą odnosił się do tego, co mówi mi teraz pan, jak do tego,<br />

co mówiła mi przed chwilą ona. Być może. Tak czy inaczej, przyrzekłem panu wyjaśnić, dlaczego trzymamy tę małą<br />

pod kuratelą.<br />

E0438 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 25<br />

Właśnie. O to chodzi, że nie wiem, bo brak było końcowych kartek. I tytułowej też, był tylko środek .. Ja ci na<br />

ślepo powiem: zamordował ten, kto miał w tym największy interes. Kto po tym gościu dziedziczył? .. Rozumie się, że<br />

żona .. To znaczy, że ona go zrobiła. Może do spółki z kimś .. Nie, moja droga, to byłoby zbyt proste .. W tym właśnie<br />

cała sztuka, żeby było proste. Bo jak dotąd pisano?<br />

E0439 A. Stern Rzeźnia Dialog 2/1967 str. 29<br />

I wtedy tamten biedak nie wytrzymał tego dłużej. Zaczął robić awantury, krzyczał, groził .. Zbuntował się .. Potem<br />

przestał grozić i milczał, wciąż tylko milczał — aż pewnego dnia, kiedyśmy wszyscy byli w pokoju, podczas golenia<br />

poderżnął sobie gardło. Więc to on sam? .. Tak. Przeze mnie .. Co było potem? .. Pozostał świadek .. Głuchoniemy? ..<br />

Nie tylko. Dziecko. Mówiła pani, że miała zaledwie kilka lat?<br />

E0440 J. Jesionowski Nieosądzony Dialog 2/1967 str. 33<br />

To nie takie proste, muszę przede wszystkim zaczekać na pierwsze wyniki śledztwa. Jestem w bardzo niezręcznej<br />

sytuacji .. Czemu? Zrekonstruujemy ostatnie dziesięć lat. Pewnemu działaczowi, o którym wiadomo, że jest moim<br />

przyjacielem i byłym towarzyszem broni, wyraźnie nie wiedzie się w Warszawie. Przesuwają go coraz niżej, notują<br />

coraz gorzej, nie wiadomo, gdzie się w końcu zatrzyma. Poprzedni opiekunowie umyli już dawno ręce.<br />

46


E0441 J. Jesionowski Nieosądzony Dialog 2/1967 str. 35<br />

Wiedział pan chyba, co należało natychmiast zrobić .. Tak, ale wiedziałem też, co mi za to grozi .. Co więc pan w<br />

końcu postanowił? .. Poza dokumentami nie było w teczce nic, co przedstawiałoby jakąś rynkową wartość. Wyznaczyłem<br />

dwa tysiące nagrody za jej zwrot i dałem ogłoszenie w obu naszych dziennikach .. I ktoś przyniósł? .. Nie. Po tygodniu<br />

odesłano mi dokumenty pocztą pod fabrycznym adresem. Bez żadnego listu w sprawie nagrody. I bez adresu nadawcy.<br />

E0442 J. Jesionowski Nieosądzony Dialog 2/1967 str. 39<br />

Schodzenie na margines. Zna pan jego życiorys? .. Tak .. No więc nie muszę panu chyba tłumaczyć. Z każdym<br />

rokiem czuł się coraz mniej potrzebny. Czy można się dziwić, że uciekał w alkohol? .. Czy zdarzało się, że przychodził<br />

do pani nietrzeźwy? .. Raz. Kazałam mu się wynieść .. Kiedy to było? .. Na wiosnę. Bodajże w marcu .. Czym się<br />

tłumaczył?<br />

E0443 J. Jesionowski Nieosądzony Dialog 2/1967 str. 42<br />

Dobrze. Kto ma wygłosić? Nasze prezydium proponuje towarzysza Wanada .. Koniecznie musi być Wanad! .. Jest<br />

najstarszy stopniem. Zawsze to uwzględniamy, zwłaszcza przy rocznicach .. Referat, to nie wykład, może wygłosić<br />

każdy .. Dlatego właśnie najlepiej według szarży, inaczej będą zaraz obrażeni .. Czy już uzgodniliście to już z nim? ..<br />

Tak, jeszcze w zeszłym tygodniu. .. Dobrze, niech będzie Wanad. Jak z resztą programu? .. Tu są nasze propozycje.<br />

Proszę bardzo.<br />

E0444 J. Jesionowski Nieosądzony Dialog 2/1967 str. 47<br />

Bardzo pani dziękuję za życzliwość. Ale sprawa potoczyła się już dalej, mąż postanowił wycofać się z poprzedniego<br />

zeznania i mówić prawdę .. To znaczy? .. Nie było żadnego zgubienia dokumentów. Mąż zamierzał początkowo bronić<br />

się w ten sposób, ale po namyśle doszedł do wniosku, że to zbyt naiwne. Woli trzymać się prawdy. .. Przepraszam, nie<br />

wiedziałam. Chorobę alkoholową cechuje jeszcze jedna właściwość, o której pragnę panią poinformować.<br />

E0445 J. Jesionowski Nieosądzony Dialog 2/1967 str. 51<br />

Wzywaliście mnie, generale .. Tak. Był u mnie dziś Wanad .. Pewnie skarżyć się na mnie? .. Nie. On nie. Ja cię będę<br />

oskarżał .. O co? .. O działanie na szkodę autorytetu partii .. Mocne sformułowanie .. Czy zrealizowaliśmy to, cośmy<br />

obiecywali przy obejmowaniu władzy? .. Za dużośmy obiecywali .. Zgoda, za dużo. Tym trudniejsze nasze położenie.<br />

Dlaczego je jeszcze pogarszać, podkładać się przeciwnikom?<br />

E0446 J. Jesionowski Nieosądzony Dialog 2/1967 str. 53<br />

Tak. Tego nie wolno używać przy nadciśnieniu, na które cierpiał Wanad. Zażył ogromną dawkę, ciśnienie podskoczyło<br />

tak, że naczynia krwionośne w mózgu nie wytrzymały .. Mógł to dostać bez recepty? .. Wykluczone, żadna<br />

apteka nie sprzeda, badałem już.<br />

E0447 I. Iwaszkiewicz Kosmogonia Dialog 3/1967 str. 5<br />

Pocieszam się wiecznym obrotem rzeczy. Czy to nie wspaniała pociecha? .. Rzeczywiście. To jest pociecha, zwłaszcza<br />

dla tych, co się za bardzo oddzielili od spraw dzisiejszych. Czasami się zastanawiam .. Tylko czasami szkoda, że<br />

nie zastanawiasz się częściej .. Oczywiście, że tylko czasami. Przecież ja ciebie jakbym nie znał. Zawsze jesteś taki<br />

sam .. A chciałbyś, żebym się zmienił? .. Jak najbardziej. Przecież prowadzisz niemożliwe życie. Cicho tutaj, głucho.<br />

Dom pełen wspomnień.<br />

E0448 I. Iwaszkiewicz Kosmogonia Dialog 3/1967 str. 7<br />

Ja nigdy tu nie byłem podczas tych jej wizyt. Który to już raz? .. Mówiłem ci, piąty .. Tak, to sześć lat. Byłem<br />

wtedy w Szwajcarii .. Tak, byłeś w Szwajcarii. Byłem tu sam. Zawsze jestem sam, kiedy coś ważnego się dzieje. Bo to<br />

chyba było ważne .. Śmierć .. Ważna jest tylko własna śmierć .. Byłem wtedy szczeniakiem. On był mało co młodszy<br />

ode mnie.<br />

E0449 I. Iwaszkiewicz Kosmogonia Dialog 3/1967 str. 10<br />

Musisz mnie szanować, Wiktorku. Gdybym ja tego domu przez dwadzieścia lat nie pilnowała, to by nasz Sewerek<br />

nie miał gdzie mieszkać. A on w Warszawie, czy Krakowie nie będzie mieszkał. On do Nowej Huty nie pojedzie. To<br />

nie dla niego życie. On się urodził na dziedzica .. Nikt z nas dziedzicem nie był .. A kto jego tam wie. Macie takie<br />

dziedzickie maniery. Tatuś też był, świeć Panie nad jego duszą — ale bez kija nie przystąp.<br />

47


E0450 I. Iwaszkiewicz Kosmogonia Dialog 3/1967 str. 12<br />

Nie wiem, ale mam ją. Chowam jako pamiątkę po ojcu, żadnej innej nie mam. Lokatorzy, którzy przez ten dom<br />

przez dwadzieścia lat przechodzili, nie pozostawili nic. Ani jednej książki z biblioteki. A teraz dopiero się dowiaduję,<br />

że jest to także pamiątka po pani. Pani była nosicielką tej trucizny. I jak widzi pani, była niepotrzebna. Ojciec i tak<br />

nikogo nie sypnął .. Był bohaterem .. Żebyś ty go znał. .. Zabrał nam to bohaterstwo. I mnie, i Wiktorowi.<br />

E0451 I. Iwaszkiewicz Kosmogonia Dialog 3/1967 str. 15-16<br />

Ba, cały świat jest pełen innych ludzi. I to jest właśnie najgorsze .. Na przykład, Wiktor .. Oczywiście, Wiktor.<br />

Przez całe życie stawiają mi go za przykład. Wiktor jest innym człowiekiem. On nawet nie wie, że jest przegrany .. To<br />

człowiek czynny, znany, powszechnie lubiany. Wie, czego chce i wie, po co żyje .. Wie po co żyje. Być może żyje dla<br />

ludzi.<br />

E0452 I. Iwaszkiewicz Kosmogonia Dialog 3/1967 str. 19<br />

Wielka różnica, bo mógł ocaleć. A gdyby go tutaj zabierali, to wiadomo. Sama mu tę truciznę przyniosłaś. Nie<br />

chciałem, aby się truł twoją trucizną .. Co za delikatność uczuć .. Wydałam go, choć chodziłam za nim jak ten pies.<br />

Tyś przy nim tak nie warowała, tyś tu wpadała jak po ogień. A te niemiaszki, to za tobą tutaj przychodziły.<br />

E0453 I. Iwaszkiewicz Kosmogonia Dialog 3/1967 str. 22<br />

Nie wiem .. Może one straciły swoją moc? .. Jeszcze sześć lat temu działały piorunująco .. Jak to? .. Tamta działała.<br />

Zaraz spróbujemy tej .. Sewer, ty jesteś szalony .. Niech się pani nie boi. Nie będę jej próbował na pani .. Wyrzuć to<br />

zaraz. Wypróbowałem je na pani synu .. Jak to? Oszalałeś .. Czy pani nie domyśliła się, że otrułem Inia? .. Boże drogi.<br />

E0454 I. Iwaszkiewicz Kosmogonia Dialog 3/1967 str. 27<br />

Przed obliczem sprawiedliwości nikt się nie może tłumaczyć niewiedzą .. Kto ciebie tego nauczył? .. On .. Tyś go<br />

namówiła do tego morderstwa .. Chroniłam go .. I nic to nie pomogło .. Gdyby nie wasz przyjazd — żyłaby jeszcze<br />

.. Czy mógłby żyć z takimi myślami? .. Nie wiecie, jakie miał myśli .. Ty także nie możesz tego zrozumieć .. Nie<br />

rozumiałam jego myśli.<br />

E0455 Maciej Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 5<br />

A jak? Jasne, tylko w żołądku .. Prima robota. Nie ma to tamto .. Charakterniak, nie? .. Fakt. Gdyby tak na mnie<br />

się nadział, co panie Tadziu? .. Ty nie od tego .. Ojciec, zderzyłeś się kiedyś z ekspresem? Narwany jesteś, Tancor,.<br />

Kiego się czepia? Panie Tadziu, no kiego? Czy ja mu wchodzę w drogę? Siedzi tu jak wrzód .. Fajrant .. Nie .. Zrobił<br />

ich. Fakt.<br />

E0456 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 8<br />

Coś takiego, kumpel .. No to się masz z rana! .. Co? .. Nic. Nie można powiedzieć, żebyśmy tu za nim przepadali ..<br />

Podpadł ci? Charakterny jesteś koleś .. Nie można powiedzieć, żebym za cwaniakami przepadał .. Skończyłeś? Znałem<br />

jednego, też charakterniak. Kwiatki wącha od spodu .. I po co to zaraz warczeć na siebie? Po jakiemu to? .. Po<br />

chrześcijańsku, dzwonie.<br />

E0457 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 11-12<br />

Jak należy, elegancko. Taksówką pod sam kościół. Co mają zachachmęcić, dajcie spokój, tatuś. Elegancko taksówką<br />

.. Przerwaliśmy .. Ten już się żeni .. Tak nam się gadało i przerwaliśmy mówią, że jak się to wszystko obsunęło. Mówią,<br />

że on nawet nie mógł pomyśleć o czymkolwiek .. To już jest coś .. Mówią, że to dobra śmierć. Każdy by sobie życzył,<br />

nie?<br />

E0458 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 14-15<br />

Kuleba chciał od pana koszuli, białej, żeni się .. Nie wie chłop, co go czeka .. Każdy tak mówi .. Ale się żeni ..<br />

O to chodzi .. Matko Boska, żeby człowiek choć przez sekundę wiedział, o co w tym wszystkim chodzi! .. Widziałem<br />

kiedyś taki film. Stary farmer, czerstwy jeszcze, ale już taki, wie pan.<br />

E0459 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 17<br />

Ja bym tam nie pożyczał. Jasna rzecz. Ale u nas jak chłopak nie odpalony, to ludzie zaraz Bóg wie co myślą. Ja<br />

bym tam kupił sobie. Odłożone nawet mam. Tylko że. Jej grunta to w sąsiedztwie takiej łączki są. Staw też jest, jak<br />

należy. To tatuś i ja, my pomówili, żeby jakby podkupić tę łączkę, to i obejście można by postawić, no i woda.<br />

48


E0460 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 20<br />

My im. Odegramy, nie? Ziutek, wszystko po kole. Tak, jak ci mówiłem. Ja, bracie, jestem dusza człowiek. Ze<br />

mną jak z dzieckiem. Niech wiedzą, że Prima to jest prima. Nie w kij dmuchał. Ziutek, odstawiaj! .. Tak jest, panie<br />

podchorąży .. Wal jak leci! Podchorąży Prima, co macie do powiedzenia? .. Prima, pan zawiódł nasze zaufanie. ..<br />

Ziutek, mordeczko! Prima odstawiasz!<br />

E0461 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 24<br />

Pijany jesteś, ojciec. Prześpi się lepiej .. Sewek, jak on się nie zamknie, to ja go. Prima! .. Nie przejmuj się ..<br />

Rozumiesz, Sewuś, ja im muszę raz nareszcie. Żeby się nie czepiali, żeby. Mnie, bracie życie dało wycisk .. Wszystkim<br />

.. Prima, rozumiesz? .. Wszędzie, po głowie, po żebrach, w jaja .. W jaja też .. Boli, bracie .. Poboli, przestanie.<br />

E0462 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 27<br />

O taka jego. I tak dalej .. Mniej więcej .. I wesoło było .. Żebyś wiedział .. I lżej .. Jak przekroczyliśmy połowę, to<br />

już nikt nie zapalał tego światła. Jak jeden zawołał „Chłopaki, minął trzysta sześćdziesiąty piąty dzień” .. Rozumiem<br />

.. Wtedy już każdy na własną rękę liczył .. Dni? .. Odchrzań się! .. Miałeś wyjechać .. Bo co? .. Prima się zgłosił ..<br />

Kuleba wrócił. Litr stoi.<br />

E0463 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 29<br />

Odwal się! .. Sam wiesz, jak to jest. Bierz swoją zasraną dolę! Nie wrabiaj mnie .. Prima się zgłosił. Zarobiłeś, to<br />

twoje .. Początek został zrobiony, to się mówi! .. Jak wszyscy, to wszyscy. Fifty-fifty .. Nie ze mną te cuda z pustymi<br />

rękami nie wyjedziesz .. A mnie to zwisa! .. Za młodzi jesteście .. Nie wrobisz mnie, za Boga.<br />

E0464 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 33<br />

Dobra, zaczniemy bez niego. Pij. Nie chcesz pić? A jak to mówią [#].. Panie Tadziu, wnerwiło mnie to wszystko!<br />

No i zasunąłem im wczoraj. Ustawiłem ich po kątach, panie Tadziu .. Słyszałeś? On tu wczoraj zasunął. Dlatego wypij<br />

i odegramy im na nowo. [#] Odstawiaj. Prima. Odstawiasz .. Panie Tadziu, ja go jak rany, ja go trzasnę!<br />

E0465 M.Z. Bordowicz Akty Dialog 4/1967 str. 37<br />

I dokąd teraz? .. Pokręcę się. Zawsze się gdzieś zatrzymam .. Ale powiesz, teraz im powiesz, żeby przyszli .. Jasne.<br />

Zobaczę, co z tym lekarzem. No, na razie. Patrz pan, chwilę tylko słyszałem i już. Tak to idzie, nie? .. Nie bój się,<br />

wejdź myśmy się bawili .. Chodź. Chodź bliżej .. Ładne ma pan samoloty. I różne typy, prawda?<br />

E0466 S. Mrożek Dom na granicy Dialog 5/1967 str. 6<br />

Proszę nam wybaczyć, o ile zachodzi tego konieczność. Przychodzimy jednakże jako pełnomocnicy nadrzędnego<br />

ciała, które zobowiązało nas, abyśmy wykonali zadanie wchodzące w zakres naszych umiejętności i uprawnień .. Kim<br />

panowie są? .. Dyplomaci! .. A to niespodzianka! .. Jeżeli tak, to co innego. Witamy, witamy. Chociaż dziwne, dyplomaci<br />

w moim domu. A tu nie posprzątane. Łóżka już na noc rozścielone, wszędzie bałagan.<br />

E0467 S. Mrożek Dom na granicy Dialog 5/1967 str. 9<br />

Coś się ojcu śniło? .. Ano, pewnie .. Co to było? .. Posłuchaj. Grają .. Jakieś hymny .. Która godzina? .. Trzecia<br />

rano .. Prawie świta .. My wciąż nie śpim .. Co to będzie? .. O, psiakostka! .. Jestem taki niespokojny, co tam widać ..<br />

Jakaś gala .. Coś mi wierzyć nie pozwala, że to jawa. Co skończyli? .. Już chorągwie wywiesili, już podają sobie ręce.<br />

E0468 S. Mrożek Dom na granicy Dialog 5/1967 str. 11<br />

Nie szkodzi. Jesteśmy w możności zrozumieć pańską sytuację .. Człowiek sam nie wie, co mówi. Tak łatwo się<br />

pomylić .. I omyłki nie ma, jeżeli przestrzega się przepisów .. A czego przestrzegają przepisy? .. Przepisy wynikają z<br />

odpowiednich norm .. A normy? .. Normy są konsekwencją zasad. Ma pan jeszcze jakieś pytania? .. Tylko jedno: jak<br />

to ja teraz wytłumaczę babci?<br />

E0469 S. Mrożek Dom na granicy Dialog 5/1967 str. 15<br />

Jeszcze się pan pyta? Ci z tamtej strony, naturalnie .. A jeżeli usłyszą, to co? .. Mogą nastąpić konsekwencje<br />

międzynarodowe. Tu jest strefa zdemilitaryzowana na mocy układu o wzajemnej przyjaźni .. Więc co pan tutaj robi? ..<br />

A, to co innego. Konieczność obronna .. Od dawna już pan tutaj siedzi? .. Tajemnica wojskowa. A dlaczego pan się<br />

pyta? .. Tak sobie, z ciekawości .. A, z ciekawości? A co to pana właściwie obchodzi?<br />

49


E0470 S. Mrożek Dom na granicy Dialog 5/1967 str. 18<br />

Ach, to pan, nareszcie! .. Kto tu? .. Nie poznaje mnie pan? .. Nie widzę, ciemno .. Nic nie szkodzi. Już niedługo<br />

zrobi się jasno. Jasno jak w dzień. Nawet jaśniej .. Pan kapitan! .. Tak, to ja. Doczekaliśmy się nareszcie .. Doczekaliśmy<br />

się? Czego? .. Godzina wybiła .. Jaka godzina? .. Godzina dziejowa. Rozkazy wydane, wszystko gotowe. Idą! .. Idą<br />

oni, ale idą także nasi.<br />

E0471 S. Mrożek Woda Dialog 6/1967 str. 7<br />

Co się ze mną dzieje? A zaczęło się wszystko tak niewinnie. Kiedy byłem dzieckiem, kiedy byłem młody, wszystko<br />

wydawało mi się takie wyraźne. Jak wyspa wznosząca się nad powierzchnią morza, widziana z pokładu statku w<br />

przejrzysty, letni dzień. Wszystko takie. Suche, nie rozmyte.<br />

E0472 F. Falk Winda Dialog 6/1967 str. 9<br />

Przecież mówię: To nie skończy się tak szybko. Ja też pierwszy raz tak się denerwowałem jak pan. Potem człowiek<br />

się przyzwyczaja. Najgorszy to ten pierwszy raz. Jak pan chce, to niech pan stoi. Jak pan się zmęczy to pan usiądzie.<br />

Zawsze tak jest .. Chce pan powiedzieć że nie mają zamiaru naprawić windy? A Główny Monter? .. Główny Monter<br />

to dziwny człowiek. On trzyma ich wszystkich w garści.<br />

E0473 F. Falk Winda Dialog 6/1967 str. 13<br />

Tak. Kiedyś zmieniali liczniki, innym razem przykręcali kaloryfery aby ograniczyć dopływ ciepłej wody. Podobno<br />

było jej za dużo. Było już kilka takich zmian .. A co na to ludzie? .. Ludzie jak to ludzie, wiadomo. Najpierw narzekali,<br />

podejrzewali, że im się kradnie prąd i ciepło, ale potem przyzwyczaili się .. No jasne, wszędzie tak jest. Ludzie zawsze<br />

myślą, że wszystkie zmiany są ze szkodą dla nich.<br />

E0474 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 7<br />

Lepszym. Przecież on już za życia był taki dobry! Boże! Gdybyście widziały, jak on się martwił, kiedy mi coś było.<br />

Niech mnie tylko głowa zabolała, a jego już nic nie obchodziło, najpilniejszą robotę od razu rzucał .. Cicho, cicho. Nie<br />

myśl tyle o nim. Pobrudzisz tylko materiał i oberwiesz od Leontyny. Ona ma dzisiaj bardzo ciężką rękę.<br />

E0475 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 9<br />

Tym bardziej że Hunkierka nic nie umiała, a reszty zapomniała .. Ale jak można nas zostawić bez dentystki?<br />

Przecież Adwokatka nie umie wyrwać zębów .. Tyle ich jeszcze masz? .. Elwircia bardzo się przejęła Hunkierką ..<br />

Średnio. Zanadto dokucza jej reumatyzm, jak będziesz ją masować, to uważaj, Amelcia już oberwała dzisiaj.<br />

E0476 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 11<br />

Skąd! Zaraz nas przepędziła! Kaczor Donald! Biorę go! Oluniu, pamiętaj, że tym razem mnie obiecałaś! Daj!<br />

Wieczorem zapłacę cukierkami! .. Zobaczymy jak ułożą się ceny .. Ale co to mogło być? Przecież one wyraźnie<br />

krzyczały: „Ścigają Ferdynanda”. Maszyna Ferdynanda minęła przedostatnią serpentynę i przejeżdżała już pod skałami,<br />

kiedy za trzecią serpentyną pokazał się nagle jakiś mały wóz, który jechał bardzo szybko.<br />

E0477 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 13<br />

Nie mogę. Nie umiem udawać .. Spróbuj, Alu! Po chwili nie będziesz już udawać. Po chwili twoja modlitwa będzie<br />

tak samo szczera jak moja! Uklęknij i módl się, abyśmy nie splamiły rąk krwią sióstr naszych .. Naszych rąk? My? ..<br />

Tak, my. Bo my milczymy i pozwalamy im to robić .. Ja nie milczę, ja krzyczę .. Ale nikt nie słucha twego krzyku.<br />

Krzyczałaś, że Janka jest niewinna, krzyczałaś, kiedy polowały na Czeszkę, za każdym razem krzyczałaś.<br />

E0478 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 16<br />

Posłuchaj, Alu. To, co chcę ci powiedzieć, jest bardzo ważne .. A wiesz, jak się wyraziła o tobie. Powiedziała:<br />

„Mam gdzieś tę całą Adwokatkę, razem z jej gimnastyką.” .. Wiem. Już mi doniesiono .. To dlaczego nic nie robisz?<br />

.. A co mogę zrobić? Jeżeli ona nie rozumie, że w jej wieku, przy dwunastogodzinnej pracy przez dziewięć dni w<br />

tygodniu, gimnastyka jest tak samo ważna jak jedzenie, jak sen, to co ja mogę poradzić?<br />

E0479 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 19<br />

Ale zapisała ich kilkaset. I nawet ponumerowała .. Musiała się ostatnio zmienić .. A może kobiety rzeczywiście już<br />

nie pamiętają tytułów filmów. Od ilu lat nie ma już u nas kina? .. Od dwunastu, trzynastu? .. To nie jest wykluczone,<br />

Heleno, ale Bob chciałby właśnie wiedzieć, jak działa ich pamięć po latach. To mu jest potrzebne żeby ustalić, dlaczego<br />

te filmy nie podniosły produkcji. No, ale trudno, jedź dalej.<br />

50


E0480 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 22<br />

Broń boże, Helenko. Bob nie znosi obcego pisma koło tekstu, który sam opracował. On zawsze to podkreśla. Zobacz<br />

jego wskazówki tam, na pierwszej stronie. W porządku kochanie, ale wobec tego zaproponuję ci coś innego: połóż się,<br />

a ja już sama odpowiem na pozostałe pytania .. Nie, Helenko, to by było zwykłe oszustwo.<br />

E0481 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 26<br />

Ale co się stało? Bracia? .. Okłamali mnie, oszukali, ograbili, zamordowali. To są mordercy, Helenko! Artur w<br />

Oświęcimiu. Nie, i tak byś mi nie uwierzyła. A teraz własną siostrę. Daj mi te brylanty, Helenko! Przecież wiesz, że<br />

Hunkier nie miała żadnych brylantów. To taka legenda, która nie wiadomo skąd powstała wśród więźniarek. Wczoraj<br />

pomagałaś mi odpowiedzieć na pytania dotyczące powstania tej legendy, pamiętasz?<br />

E0482 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 29<br />

Dobrze, kochanie, będziesz mieć te brylanty. Ja wiem, gdzie one są ukryte .. A widzisz, oszukiwałaś mnie! .. Tak,<br />

kochanie, ale ty też troszkę mnie oszukiwałaś. Teraz szczerość za szczerość między rzeczami Hunkier znalazłam plan<br />

miejsca, w którym ona je zakopała. To jest niedaleko Lipska. Lipska? Lipsk nie należy do nas! Tam są komuniści! ..<br />

To nie ten Lipsk.<br />

E0483 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 31<br />

Co nas żydzi obchodzą? Tu jest aryjski obóz! .. Nie wiem, czy wyrażam się dość jasno, ale chyba orientujecie się,<br />

że Żydów na całym świecie było w chwili wybuchu wojny co najmniej dwa razy tyle. Wynika z tego że nieprawdą jest<br />

to, co nam mówiono. Nieprawdą jest, że Hitler zlikwidował problem żydowski w skali światowej. Nieprawdą jest, że<br />

Niemcy podbiły całą kulę ziemską!<br />

E0484 W. Balicka Szczyt Dialog 7/1967 str. 34<br />

Co więcej: rewolucja może osłabić Niemcy, a wtedy podbite narody podniosą głowy, wolny świat przyjdzie im<br />

z pomocą i tym razem Niemcy mogą ponieść klęskę. A czy trzeba wam tłumaczyć, że klęska Niemiec oznacza dla<br />

nas wolność? Dlatego naszym jedynym celem jest teraz przetrwać. Zacisnąć pięści i przetrwać. Czy są jeszcze jakieś<br />

Żydówki między nami? Nie ma! Niech żyje Adwokatka! Do stołówki! .. Jeszcze nie skończyłam. Pewnie wiecie, że<br />

Elwira w równym stopniu nienawidziła klarysy, co się jej bała.<br />

E0485 S. Grochowiak Księżyc Dialog 9/1967 str. 6<br />

Nie potrzebujesz pouczać. Wyrok wydany .. Ale ja bym go sam. Najwyżej Aloszkę wziąłbym do pomocy. Jak<br />

chodziliśmy na ryby, Aloszka przeręble mi wyciosywał. Tak i się przyzwyczaiłem: bez Aloszki żaden połów .. Cicho!<br />

Tu jest sąd. Ty się zastanów, Pietruchow: trzeba wyprowadzić lejtnanta daleko za wieś. Bóg Wszechmogący wie, jak<br />

się długo tutaj utrzymamy.<br />

E0486 S. Grochowiak Księżyc Dialog 9/1967 str. 9<br />

Niech dziadek nie przeszkadza. Ja miałem pytać .. No to pytaj. Zapytaj go, czy są tam jakieś chałupy dla tych<br />

umarłych. Czy baby są? .. Gadzina? .. Czy tam coś żyje .. Mówiłem, że to kraina umarłych .. A widzisz! Na moje<br />

wychodzi! .. Księżyc jest martwy. Nie ma powietrza, roślin, wody. Krajobraz tworzą jedynie skały i krater .. Kratery?<br />

.. Takie wielkie wyrwy po upadłych gwiazdach. .. A te plamy? Widzisz te ciemne plamy?<br />

E0487 S. Grochowiak Księżyc Dialog 9/1967 str. 11<br />

Chłopów wiesza się w koszulach. Już za Iwana Groźnego inaczej nie wieszano. Chodź, popatrzysz na dziwowisko.<br />

To ci lepiej zrobi niż szklanka rumu .. Zostanę wolę ich nie widzieć .. Rozumiem. Rozkleiłeś się trochę. Trudno nie<br />

rozumieć. Zostawimy ich na strykach, żebyś mógł później popatrzeć. No, chłopaki. Zabierać się! Egzekucja z pełną<br />

galą .. Płaczesz? .. Nie. Nie z ich powodu.<br />

E0488 S. Mrożek Testarium Dialog 11/1967 str. 6<br />

Nareszcie! .. Gratulacje! .. Chyba zdążyliśmy .. Niestety. Rozczaruję panów .. Nie przyszedł? .. Przeciwnie .. Co,<br />

już po wszystkim? .. Dopiero się zacznie .. Gdzie on .. Raczej gdzie oni. Moi panowie, muszę was uprzedzić, że<br />

rezultaty przeszły w dwójnasób oczekiwania. Jest dwóch proroków .. To niemożliwe! Trudno uwierzyć, jednak to są<br />

fakty. Poprzednim razem był tylko jeden. To nie wyklucza, że teraz jest ich więcej.<br />

51


E0489 S. Mrożek Testarium Dialog 11/1967 str. 9<br />

Tym bardziej i tym lepiej. Jeżeli jeden wart drugiego, nie ma kłopotu. Zastanówmy się tylko, co zrobić z drugim<br />

zmagazynować .. To znaczy co? .. Proste. Jednego zostawić w rezerwie. Na wszelki wypadek. Gdyby temu pierwszemu<br />

coś się stało .. Niezła myśl .. Wbrew pozorom to jest ryzyko. Doświadczenie uczy, że prędzej czy później ludzkość<br />

pozbywa się swego proroka drogą ukrzyżowania go.<br />

E0490 S. Mrożek Testarium Dialog 11/1967 str. 12<br />

Któryś z panów raczy żartować .. Nie ja w każdym razie .. Przypomnij sobie: przecież ty zacząłeś .. A ty skończyłeś.<br />

To jakieś subtelności. Publiczność się domaga postawienia sprawy, żeby tak powiedzieć, na ostrzu noża .. Pozwólcie,<br />

panowie, że ja się wtrącę. Sama myśl jest niezła. Jeżeli to samo macie do powiedzenia, względy osobiste nie grają<br />

żadnej roli. Owszem, to szlachetne usunąć się na bok [&]<br />

E0491 S. Mrożek Testarium Dialog 11/1967 str. 16<br />

Pan dyrektor niema pojęcia, jaki teraz na świecie jest ścisk. Jaki tłum. Co pan dyrektor wie o ścisku? Służbowa<br />

przestrzeń, służbowe powietrze, osobna kareta i mieszkanie w pałacu. Lew tego nie ma. Cześć jego pamięci. Niechaj<br />

mu pośmiertnie przyznają order Złotego Jagnięcia. A pan niech poczeka. Gdzie on sobie to przypnie? Zbucikowali go<br />

na amen. Dobre było lwisko.<br />

E0492 S. Mrożek Testarium Dialog 11/1967 str. 19<br />

A, jaka szkoda .. Czy pan oszalał? .. Ja to polubiłem .. Przecież miał pan to zrobić tylko niechętnie! .. To tak się<br />

mówi .. Tylko wbrew sumieniu! .. Może pan dyrektor ma coś jeszcze dla mnie .. Nie. Nic już nie mam .. Ledwo się<br />

rozgrzałem .. Koniec tej rozpusty. Niech pan mi to odda i idzie teraz żałować za swój uczynek.<br />

E0493 S. Mrożek Testarium Dialog 11/1967 str. 21<br />

Panowie, nie przy służbie! Jeżeli już tak, to pozwolę sobie przypomnieć, że pan jest co najmniej tyle odpowiedzialny<br />

co ja .. Ja? .. Pan .. Lu go! A pan co się wtrąca? .. Ja tylko tak, do siebie. Coś mi się przypomniało. Nikt teraz nie<br />

chce ze mną rozmawiać. Panowie, panowie, wstydzę się za was.<br />

E0494 S. Mrożek Testarium Dialog 11/1967 str. 24<br />

Biegł w górę, po schodach .. Nie, na dół .. A ja mówię, że na górę .. Może i na górę. Stałem odwrócony .. A, stał<br />

pan dziekan .. To obojętne. I co dalej? .. Pan dziekan biegł za nim .. Przepraszam, pan rektor .. Na dół .. Na górę ..<br />

Do rzeczy, do rzeczy. Jak to się stało? .. Poślizg .. Poślizgnąć się na głowie?! .. Nie. Na nogach.<br />

E0495 J. Krasiński Wkrótce nadejdą bracia Dialog 12/1967 str. 8<br />

Kostki. Z amerykańskich paczek. Można chrupać jak cukierki. Jeśli pani lubi .. Dziękuję, nie lubię cukierków ..<br />

A pani herbata? Nie napije się pani ze mną? Beze mnie wypije pan prędzej .. Istotnie. Nie jest pani zbyt gościnna.<br />

Ciekawe, że mimo to miewa pani tylu gości. A te obrazy ze ścian to też goście pozrzucali? .. Też .. Zabawne. A często<br />

panią odwiedzają?<br />

E0496 J. Krasiński Wkrótce nadejdą bracia Dialog 12/1967 str. 11<br />

Światło .. Widzę, że światło ale skąd ono się wzięło? .. Nie wiem. Pewnie uruchomiono elektrownię .. Mieszkam tutaj<br />

już trzy tygodnie i na oczy nie widziałam światła. W pierwszych dniach paliłam pończochę umaczaną w margarynie.<br />

Dopiero potem udało mi się zdobyć trochę nafty. To nie do wiary. Prawdziwe światło. Dlaczego pan nawet nie mrugnie?<br />

Nie widzisz pan w tym nic nadzwyczajnego?<br />

E0497 J. Krasiński Wkrótce nadejdą bracia Dialog 12/1967 str. 13<br />

W walizce? .. W walizce. Z podwójnym dnem .. A czego pani tam szukała? .. Niczego. Chciałam tylko wiedzieć,<br />

kim naprawdę pan jest .. I czego się pani dowiedziała? No pytam, co pani teraz o mnie wie? .. W zasadzie nic. Więc<br />

po co było tam zaglądać? .. To strasznie dużo pieniędzy. Nigdy na oczy nie widziałam takiej sumy. No widzi pani, że<br />

wcale nie tak dużo, skoro mi nie zabrali. Nielegalny bilet kosztuje dwa razy tyle.<br />

E0498 J. Krasiński Wkrótce nadejdą bracia Dialog 12/1967 str. 16<br />

To kogo pani się tak obawia? .. Dajmy temu pokój. Jestem potwornie zmęczona. I tego się właśnie boję, najbardziej<br />

.. Czego? .. To niebezpieczny stan. Zmęczonemu już wszystko jedno. Gotów położyć się w szczerym polu i niech się<br />

dzieje co chce. A i tak jestem już dostatecznie bezbronna. Niech pani rozpakuje wreszcie te bohomazy.<br />

52


E0499 J. Krasiński Wkrótce nadejdą bracia Dialog 12/1967 str. 19<br />

Pociągiem .. Pociągiem? .. Tak .. A dzisiaj odpływa ten duński statek. No to co? .. Nie płynie pan nim? .. Nie ..<br />

Na pewno? .. Na pewno .. Nigdy nie wiem, kiedy panu wierzyć. A chciałabym mieć pewność, że to nie statek, lecz<br />

pociąg. Że naprawdę nie udało się panu kupić biletu. Chociaż to i tak bez większego znaczenia. jak nie zechce pan<br />

wrócić, nie wróci pan i tak. Ale jakoś zżyłam się z myślą o pańskiej obecności.<br />

E0500 J. Krasiński Wkrótce nadejdą bracia Dialog 12/1967 str. 22<br />

No to koniec. On się zaraz zupełnie rozłoży. Od trzech dni już ledwie patrzy na oczy. Wczoraj zaaplikowałem mu<br />

samogonu z miodem, dzisiaj — wina na gorąco — nic mu nie pomaga. Mówi, że mu coraz gorzej. Może położysz się<br />

na chwilę, to ci trochę ulży? .. Nie położę się .. No i widzi pani ja mam z nim tak od trzech dni. Łba mu mało nie<br />

rozsadzi, a on jak kozioł.<br />

E0501 J. Broszkiewicz Niepokój przed podróżą CPARA 1963 str. 14<br />

Człowieku. Mówię jasno — nie jestem żebraczką. Ale mam trzy córki. Trzy córki, które, dla których .. Dla których?<br />

.. Przyzwyczaiłam się do wielu rzeczy i mnie samej wiele nie trzeba. Mam bardzo małe wymagania. Ale mam ogromne<br />

wymagania, jeśli chodzi o moje córki. Ja ich nie chcę tu widzieć. Ja mam dość. Urodziłam się w spalonym mieście.<br />

E0502 J. Broszkiewicz Niepokój przed podróżą CPARA 1963 str. 24<br />

Jeśli się przekona, że zamiast trzech nieszczęsnych sierot przyjechały dwie mężatki i jeden lis w spódnicy, gotów<br />

was odesłać z powrotem w godzinę o powitaniu .. Podróże kształcą. W obie strony .. Joaśka! Rozumiecie? .. Oczywiście<br />

.. Tak .. Obiecujecie? .. Mogę .. Tylko dla ciebie, mamusiu .. Magda zrozumiała. To wystarczy. Ale Teresa? .. Teresa<br />

jeszcze przysięgnie .. Przysięgam .. Maga, idź do niej.<br />

E0503 J. Broszkiewicz Niepokój przed podróżą CPARA 1963 str. 32<br />

Nie. Stamtąd. Nie gniewaj się, Rudek. Póki nie wiem, co przyjdzie stamtąd, nie wiem nic. Nie wiem, i to wszystko.<br />

Dlatego pijmy za dobrą odpowiedź — Rudek .. Dobrze .. Co „dobrze”? Komu tu „dobrze”? .. Jak dobrze, to dobrze.<br />

Ja też, ja także — nie wiem. Jeszcze nie wiem .. Co to za spisek?! .. Co to znaczy „nie wiem”?<br />

E0504 J. Broszkiewicz Niepokój przed podróżą CPARA 1963 str. 43<br />

Ty się robisz uczuciowa? .. Wcale mnie to nie bawi .. Zawsze byłaś tchórzem .. Jeszcze przed chwilą umierała ze<br />

strachu .. Ale wyżyłam. Tosiek przyszedł i już nie musisz mnie namawiać, żebym się uspokoiła. Mnie obchodzi jedno<br />

— nie zamierzam nawet na pół dnia rozstawać się z Tośkiem. Będzie to pierwsza rzecz, jaką wuj ode mnie usłyszy.<br />

E0505 J. Broszkiewicz Niepokój przed podróżą CPARA 1963 str. 53<br />

Szósta dwadzieścia. Poczekaj przynajmniej na niego! .. Pytanie, czy go tu wpuszczą. Przyjdzie taki, żeby współczuć<br />

i łamać ręce? I ronić łzy, że ciężko się tu żyje? Ja go do nas nie prosiłam. Na swoich wyspach też chyba znajdzie jakieś<br />

biedne sierotki. Jeszcze raz przepraszam, kochanie. Może jako jej wspólniczka, będę miała kłopoty. Wtedy spróbuj na<br />

nie poczekać. Jeśli chcesz.<br />

E0506 Z. Bystrzycka Czy to jest miłość CPARA 1963 str. 7<br />

Nie wiadomo, kto dzwoni. Na dworcu, oczywiście, wszystkie taksówki chcą jechać nie tam, gdzie ja. Ze skóry<br />

wychodziłam. Dzień dobry, pani. Dzień dobry, Małgosiu .. Dla pana dobry, a dla mnie .. Odbyłyśmy z córką wymianę<br />

poglądów. Poza tym nie popisuje się w szkole .. Co obchodzą pana Janusza moje dwójki z historii? Tak, dostałam<br />

dwójkę!<br />

E0507 Z. Bystrzycka Czy to jest miłość CPARA 1963 str. 16<br />

Nawet nie męczy, tylko nudzi. Chociaż on, proszę pani, także jest nowoczesny. Goli się raz na tydzień, kiedy nie<br />

wychodzi z domu. I mieszka sam przy krewnych .. Skąd o tym wiesz? .. Jak to skąd? Byłam u niego .. Po co? .. Ach,<br />

nie po to, co pani myśli. Pokazywał mi znaczki z autostopu .. Słuchaj, Małgosiu, młodzi ludzie mają różne sposoby.<br />

Takie wizyty mogą się przykro skończyć.<br />

E0508 Z. Bystrzycka Czy to jest miłość CPARA 1963 str. 26<br />

Ja też będę aktorką. Bardota wysiada, bo płytka umysłowo. Przerzucam się na Marianę Vlady. Żegnajcie mi, drodzy<br />

przyjaciele prawdziwa sztuka .. To rzeczywiście sztuka .. Co? .. Nic. Myślę o waszej, kobiecej szczerości .. Jestem<br />

zdenerwowany. Irena musiała cię znudzić .. Niezupełnie .. Pani Irena nudna? I tak mówi mama, najlepsza przyjaciółka?<br />

Irena często udaje, ale ze mną jest szczera. Bo naprawdę, to ona jest smutna i sama.<br />

53


E0509 Z. Bystrzycka Czy to jest miłość CPARA 1963 str. 34<br />

Znów wykręty, byle nie siąść do nauki. Odrób zadania, a potem dam ci termofor na żołądek. Do jutra będziesz<br />

zdrowa jak ryba .. Dobrze, mamo, będę zdrowa .. W twoim wieku na gorycze życia pomagały mi cukierki. Jak odrobisz<br />

lekcje, możesz wziąć sobie z mego pokoju coś słodkiego. Zgoda? .. Pani mnie traktuje jak dziecko .. Czy nie za wiele<br />

wszyscy zwracamy na nią uwagi?<br />

E0510 Z. Bystrzycka Czy to jest miłość CPARA 1963 str. 43<br />

W ojcu coś się poruszyło, bo mu powiedziałam, że wszyscy mężczyźni są podli. Ale przecież to prawda? .. Nie<br />

mam teraz siły, aby o tym myśleć .. Ja wiem, że oni kłamią. Ale my, kobiety, jak te gęsi wierzymy tym potworom ..<br />

Nie jesteś jeszcze kobietą. Ciebie jeszcze nikt nie kłamał .. Ale oni okłamują inne.<br />

E0511 Z. Bystrzycka Czy to jest miłość CPARA 1963 str. 63<br />

O, tak, on jest zadziwiający. Dlatego nigdy się z nim nie nudziłam. Powiedz jej, że czekam, i że nie pamiętam.<br />

Na pewno to potrafisz. Ufam ci. Mimo wszystko .. To dziwne, że właśnie Anna mówi mi w tej rozmowie miłe słowa.<br />

Warto wziąć pod uwagę. Żegnam was, przyjemnej awantury .. Nie wiem, dlaczego diabeł jest zawsze rodzaju męskiego.<br />

Diablice stanowczo powinny walczyć o równouprawnienie.<br />

E0512 Z. Bystrzycka Czy to jest miłość CPARA 1963 str. 72<br />

Za to ja niezbyt mądrych rodziców. Bo przecież mądrzy ludzie nie robią tylu głupstw. I jeszcze udają, że są z<br />

tego zadowoleni. Tak, ona ma rację. To też jest miłość, jeśli tak trudno nam się pożegnać .. A to, że zapomniałem o<br />

śniadaniu do biura? Że pierwszy raz w życiu straciłem apetyt? .. Wacławie? To też jest miłość .. Nie przypuszczałem,<br />

że to takie trudne. Tylko się nie roztkliwiajcie. Macie już swoje lata, a poza tym to nie jest widok dla dziecka.<br />

E0513 B. Długosz, E. Maszewski Niezły interes CPARA 1963 str. 5<br />

Nadbite. Nie chcą takich przyjmować. Zacznie gnić i cała skrzynka pójdzie na marne. Nie potrzebuję, żeby mi potem<br />

kto urągał .. E! .. Jak zacznie gnić, to je ktoś tam wtedy zdąży wyrzucić, a tymczasem grzech dar boży marnować.<br />

Włóż, włóż. Nie tak .. Nadbitym do spodu, żeby marnotrawców nie kłuło w oczy. Tamto też włóż<br />

E0514 B. Długosz, E. Maszewski Niezły interes CPARA 1963 str. 15<br />

Ja nie z takich. Co przez dziewczynę do wody skaczą .. No — nie chciałem ci dokuczyć. Źle nigdy ci nie życzyłem.<br />

Tylko to są już takie sprawy. Że. Zresztą co ci będę tłumaczył? Sam wiesz .. Pewnie. Co murowany dom, to nie stara<br />

chałupa. Ja takich majątków nie miałem .. Julek, wiesz, że ja sam nic nie mam na sumieniu.<br />

E0515 B. Długosz, E. Maszewski Niezły interes CPARA 1963 str. 25<br />

Broń mnie Boże? Jeżeli się kochają, niech się pobierają i niech się im w życiu darzy. Niech im się dzieci ładnie<br />

chowają i wyrosną na uczciwych ludzi. Niech wychodzi dziewczyna za czarnego Julka. Już tak widocznie musiało być.<br />

Wola boska .. Coście się tak zafrasowali? .. Co wam będę mówił, kiedy i tak nic się od tego nie zmieni.<br />

E0516 B. Długosz, E. Maszewski Niezły interes CPARA 1963 str. 34<br />

Trzynaście ich było, matko .. Nie wmawiaj we mnie, zięciu kochany, bom sama liczyła z osiem razy. Musiałeś się<br />

omylić. Nawet się nie dziwię, bo mnie samej jakiś diabeł wczoraj rachunek poplątał. Liczę raz worki — dwanaście.<br />

Liczę drugi raz — trzynaście. Liczę znowu — dwanaście. I tak w kółko. Ażem się zlękła. Ale zmówiłam zdrowaśkę,<br />

liczę jeszcze raz dwanaście.<br />

E0517 B. Długosz, E. Maszewski Niezły interes CPARA 1963 str. 45<br />

Jej widocznie co innego w głowie .. Nie szkodzi. Na pewno to jej „co innego” mniej kosztuje .. Jeszcze cię serce<br />

boli? Daj to, zaniosę mamie .. Czego to człowiek nie zrobi, żeby żonie serce okazać. A nie zawsze wdzięcznością za<br />

to mu płacą. Nie zawsze. Co się stało, Cesia, żeś taka markotna? .. Co wam będę rozpowiadała o swoich sprawach.<br />

E0518 B. Długosz, E. Maszewski Niezły interes CPARA 1963 str. 55<br />

Powiedziałem, żeście najęli robotnicę i teraz ją wyzyskujecie. Ale jeżeli sumienie macie spokojne, to kuźnię w<br />

„niezależności” postawicie i będziecie sobie spokojnie żyli .. Wyzyskiwaczem mnie zrobili na stare lata .. Odgrodziliście<br />

się od nas na dobre. A szkoda, bo porządny był z was człowiek, zanim żeście tę młocarnię kupili .. Młocarnię kupiłem,<br />

bo musiałem, ale jaki byłem, taki jestem.<br />

54


E0519 B. Długosz, E. Maszewski Niezły interes CPARA 1963 str. 65<br />

Taka hańba. Jak tu ludziom w oczy spojrzeć .. To się pod pokrywką warzyło. Bał się piekielnik. Ludzkiego gadania<br />

się bał. Taka chytrość. Taka chytrość, że się człowiekowi w głowie nie mieści. Poratował nas. Darła łozę koza, a kozę<br />

wilk. Wszyściutko jak sobie ułożył. Zapomniał tylko, że języki mamy w gębie. Czekaj, piekielniku.<br />

E0520 H. Bardijewski To co najdroższe CPARA 1963 str. 6<br />

Dopóki nam samo marzenie wystarczy — marzymy. Potem będzie trzeba dać mu życie, a następnie wychowanie<br />

i wykształcenie .. Z życiem będzie mniej trudności. To możemy wziąć całkowicie na siebie i jestem pewny, że nie<br />

zawiedziemy. Natomiast odpowiedzialnością za wychowanie i wykształcenie wolałbym się podzielić z jeszcze paroma<br />

osobami. To idiotyczne, ale tak jest stworzyć ten cudowny aparat jest o wiele łatwiej, niż nim kierować.<br />

E0521 H. Bardijewski Ostatni dzień radości CPARA 1963 str. 19<br />

A pan swoje. Pan jest pijany. Idę do nich. Proszę bardzo. Czy można jeszcze coś podać? .. Na razie wystarczy.<br />

Chwileczkę .. Chciałem panią o coś zapytać .. Słucham .. Proszę pani, czy nie zaglądał tu — może wczoraj, może<br />

przedwczoraj — gość w naszym wieku. Nie pytał o dwóch panów, kolegów nie zostawił jakiejś wiadomości? .. Wiadomości?<br />

Nie. Chociaż .. No, no. Mógł pomylić datę spotkania .. Tak, oczywiście, przypominam sobie. Był tu wczoraj<br />

jeden pan. O piątej. Bardzo elegancki. Nigdy go u nas nie widziałam. Zajechał czarnym wielkim Cadillakiem.<br />

E0522 H. Bardijewski Miłość barwi na czarno CPARA 1963 str. 23<br />

Kiedy ja dziś spać nie mogę. Byłem już w piżmie i znów się ubrałem. Doszedłem do wniosku, że nie powinniście<br />

zostawiać mnie samego. Jeszcze mógłbym sobie zrobić jakąś krzywdę albo coś innego .. W takim razie siadaj .. Czuję<br />

się ja bardzo zeszmacony przez tę miłość na skroniach posiwiałem, a dusza sczerniała mi w środku. To samo z sercem.<br />

E0523 H. Bardijewski Kuluary CPARA 1963 str. 31<br />

Owszem, broń. A co mi po broni, no niech pani sama powie. Na wiatrówkę nie mam pozwolenia. A co dopiero na<br />

skrzynię karabinów maszynowych! Nawet się z tym obchodzić nie umiem. Proponował jeszcze samoloty myśliwskie<br />

starszych typów — słyszała pani coś podobnego?! Mnie takie rzeczy proponować — uczciwemu człowiekowi? Całe<br />

szczęście, że nie mam żadnego terytorium.<br />

E0524 H. Bardijewski Gonitwa CPARA 1963 str. 47<br />

Nie mam pojęcia. Dawniej nie znał żadnego .. Ale w szkole musiał się jakiego uczyć. Nie pamięta pani? Nie<br />

pamiętam jakiego ja sam się uczyłem — a cóż dopiero on. Angielski czy francuski, a może niemiecki. A swoją drogą<br />

idzie do góry chłopak. Bo to i żona, i uczelnia, i te wyroby z tworzywa. Ale chyba jeszcze mieszka przy Alei Wolności<br />

— to ładna ulica .. Dla jednych ładna, a dla drugich tylko długa.<br />

E0525 H. Bardijewski Pieniądze biją w mennicy CPARA 1963 str. 57<br />

Kogo ty chcesz uczyć, chwistku? Chudego Julka? .. Ale! Widzieli go! .. Ja, proszę pana, nie uczę, ja tylko tak<br />

uważam. Uważać lepiej po cichu, panie. Wejdziemy tu? .. Wejdziemy. Otwórzcie. A to co? .. Gabinet dyrektora .. Jaki<br />

piękny dywan. Jaki fotel. Czy mogę na nim trochę posiedzieć? .. A z jakiej racji? Czyś ty dyrektor, czy co? .. Nie,<br />

panowie! Ja tam muszę usiąść!<br />

E0526 K. Strzałka Najszczęśliwszy ze światów CPARA 1964 str. 51<br />

Moje dziecko już niedługo. Teraz, kiedy uciekałam przez pola, czułam to wyraźnie. Pan jest starym człowiekiem,<br />

pan mnie rozumie. Ukrywałam to przed całym światem, ale dłużej już nie mogę .. Jak to, nie miałaś nikogo, komu<br />

mogłabyś powierzyć swoją tajemnicę? .. Nikogo. Przecież aresztowali nas Niemcy. Gdyby oni wiedzieli, kopaliby mnie<br />

w brzuch, tak jak kopali inne ciężarne kobiety jadące ze mną transportem.<br />

E0527 K. Strzałka Najszczęśliwszy ze światów CPARA 1964 str. 69<br />

Powiem ci, czemu nie? .. Ale przecież nie mogę tak trzymać rąk .. Tym dziesięciu, których pan wydał, to kazali<br />

przez cały czas trzymać ręce nad głową. Teraz pan spróbuje, jak długo pan potrafi. Ostrzegam, natychmiast zastrzelę!<br />

.. Jak chcesz. Powiem ci, po co tu przyszedłem. Jak będziesz mądry, to możesz na tym jeszcze zarobić. powiedz no,<br />

lubisz naszego księżulka i tego starego dziada, organistę?<br />

E0528 W. Odojewski Lekcja tańca CPARA 1964 str. 5<br />

Jeśli moja córka życzy sobie ciastko, to będzie i ciastko. Świetnie. Och nie, tatusiu, nie mogę tam iść .. Jak to nie<br />

możesz? Przecież lekcje się już dziś skończyły .. Tak, skończyły, ale, widzisz, nie mogę .. Nie rozumiem. Powiedz,<br />

dlaczego? .. Już wiem, tatusiu, wiem, co zrobimy. Do kawiarni pójdziemy jutro. Jutro, dobrze? ..<br />

55


E0529 W. Odojewski Lekcja tańca CPARA 1964 str. 12<br />

Kochanie. Powiedz, myślisz czasem o mnie? .. Tak, myślę. Myślę bardzo często. Jest mi niekiedy tak smutno, że<br />

ciebie nie ma z nami. Ja nie jestem wcale taka głupia, jak myślisz, tatusiu .. Nigdy o tobie tak nie myślałem .. Nie<br />

pamiętam, żebyście się kiedykolwiek z mamą specjalnie mną zajmowali. Miałam dawniej do was żal, że ciągle was nie<br />

ma, że albo przyjmujecie gości, albo gdzieś chodzicie się bawić.<br />

E0530 W. Odojewski Punkt zwrotny CPARA 1964 str. 25-26<br />

Nie mogę podszywać się pod kogoś innego. Skoro nie pamiętam, to nie mogę państwu powiedzieć: tak. Oczywiście,<br />

chciałbym znaleźć rodzinę. Pragnąłem tego tyle lat. Ale myślę, że zawsze nazywałem się Marek. Z tamtego okresu<br />

pozostało mi tylko wspomnienie marchwi którą raz wygrzebałem ze śniegu i zanim zjadłem, wyrwał mi ją jakiś starszy<br />

ode mnie chłopak, pamiętam jego twarz.<br />

E0531 W. Odojewski Punkt zwrotny CPARA 1964 str. 39<br />

Ty naprawdę nie myślisz jak twój ojciec, że mi brak kręgosłupa? .. Nie. Lepiej dłużej szukać, niż potem biadać nad<br />

swoją nieodwracalną pomyłką .. I myślisz, że można jeszcze do czegoś dojść? Nawet, gdy ma się taką niewydarzoną<br />

przeszłość? .. Przecież to nie ma żadnego związku, Marek, z tym, co chcesz zrobić. W ogóle wydaje mi się, że<br />

dotychczas zbyt poddawałeś się, no, jakby to powiedzieć, jakiejś środowiskowej modzie nieszczęścia.<br />

E0532 W. Odojewski Patrzymy na siebie CPARA 1964 str. 55<br />

W gruncie rzeczy jesteśmy zawsze takie same. I dawniej, i dziś. Choć próbujemy się zmienić. Naśladować was i w<br />

tych sprawach. Waszą bezceremonialność. Och, niektóre z nas zdążyły was nawet prześcignąć w tym. Nie zauważyłeś?<br />

.. Nie wiem, o co ci chodzi .. Ależ wiesz, wiesz. Stałyśmy się bardziej od was agresywne, zdobywcze, ułatwiamy wam<br />

całą grę, nie wymagamy długich wstępów i zabiegów.<br />

E0533 W. Odojewski Wielki człowiek CPARA 1964 str. 64<br />

Prawda. Piętnaście lat. Ale ludzie tutaj niewiele mają do pamiętania, więc i wspominają dłużej. Zwłaszcza tych, co<br />

nie zginęli w świecie, ale wyszli na swoje .. Nie mów: Wtedy nikt o mnie nie dbał. Byłem taki sobie głupi Michaś,<br />

który nie wiadomo co ma we łbie .. Zawsze tak jest, dopóki człowiek nie wyrwie się ze swojej skorupki i kimś się nie<br />

stanie.<br />

E0534 W. Odojewski Wielki człowiek CPARA 1964 str. 70<br />

Teraz jest już inaczej. Szanują cię. Tę fabrykę, to jakby wybudowali dla ciebie. Będzie ci dobrze. Będziesz blisko<br />

.. Jak mogłem żyć bez ciebie przez całych piętnaście lat? Nie wiem. Nawet nie potrafię tego sobie wyobrazić. Powtórz<br />

to, Michał .. Przez całych piętnaście lat .. To może znowu być. Będziemy chodzili razem nad rozlewisko .. Tylko, że<br />

nie jesteśmy już tak młodzi jak wtedy .. Rozejrzyj się. Wszystko jest takie samo jak dawniej.<br />

E0535 M. Patkowski Jutro wyrok CPARA 1964 str. 10<br />

Dlaczego jesteś taka wściekła? .. A jestem! Zajrzyj sobie na wystawę biura „Turysty”. Wywiesili ogłoszenie „Batorym”<br />

na Baleary. A po drodze Kopenhaga, Amsterdam, Bruksela, Paryż, San Sebastian. Dwadzieścia dwa tysiące,<br />

jakby się kto pytał. Nie wiesz, dla kogo oni to wywiesili? Po co ludzi denerwują? I tak niewiele brakuje. Baleary!<br />

Dowcipnisie! Ciekawe, kto może na nie reflektować z naszego miasteczka? Pytlarscy, ci na pewno. Kto jeszcze od nich<br />

ze szpitala? Może dentysta, Hofneider.<br />

E0536 M. Patkowski Jutro wyrok CPARA 1964 str. 20<br />

Pan bardzo pewny siebie. Broń mnie, Panie Boże. Wszystko się może zdarzyć, wiem. Mam jednak nadzieję, że się<br />

nie zdarzy. Sprawa trafiła w ręce dobrego fachowca. To mnie usposobiło optymistycznie .. Pan jest szalenie uprzejmy<br />

wobec męża .. Powtarzam tylko opinię innych .. Na szczęście nie wzięłam pieniędzy, ani pańska matka nie nalegała<br />

.. Czyżbym się zawiódł na matuli? Niemożliwe. Obiecała telewizor .. Jezus Maria! To ja jutro będę gonił wozem do<br />

Jeleniej Góry czy do Wrocławia po telewizor!<br />

E0537 M. Patkowski Jutro wyrok CPARA 1964 str. 26<br />

Przepraszam panią .. Czy zechce pani przyjąć zaproszenie na jutrzejszy obiad? .. Grażka. My jutro, jakby to<br />

powiedzieć, musimy wyjechać do zakładu penitencjarnego. Jeżeli można, przygotuj kolację .. Pani wybaczy, pani<br />

Grażyno .. Oczywiście. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Tylko szkoda, że nie możemy choćby skromnie, ale serdecznie<br />

ugościć .. Powetujemy sobie kiedyś złe czasy, pani Grażyno, prawda?<br />

56


E0538 M. Patkowski Jutro wyrok CPARA 1964 str. 37-38<br />

Mów coś .. Chodź, siądziemy sobie na kanapie. Trochę jestem zmęczony. Przez cały czas gdy oprowadzałem Zofię,<br />

miałem niejasne przeświadczenie, że źle się czujesz albo coś takiego i że powinienem wrócić do domu. Okropnie<br />

dłużyły mi się godziny .. Zmęczony jesteś .. To niemądre, ale przez tych kilka godzin zdążyłem się za tobą stęsknić. A<br />

propos. Zofia powiedziała, że jesteś urocza.<br />

E0539 M. Patkowski Jutro wyrok CPARA 1964 str. 50<br />

Czyje to były pieniądze? Piotrowskiej czy Piotrowskiego? .. Myślę, że jej, chociaż kto ich tam wie .. Wręczysz<br />

Piotrowskiej w obecności świadka Piotrowskiego trzynaście tysięcy .. Skąd je wezmę? .. Ja ci dam te pieniądze ..<br />

Romek, a ty skąd weźmiesz? Z kasy spółdzielczej. Będziemy przez dwa lata żyć jeszcze skromniej. Zrozumiałaś? ..<br />

Jak chcesz .. To wszystko na razie.<br />

E0540 R. Smożewski Kilka pytań i nic więcej CPARA 1963 str. 19<br />

Rury. No, że piszczy w rurach, a najbardziej piszczy wieczorem, gdy wszyscy położą się spać. Słyszał pan, jak<br />

piszczy? Piszczy i piszczy. Chyba piszczy. Ale ale .. No, żeby kochany pan redaktor do administracji. To oni by zaraz.<br />

Coś trzeba zrobić, żeby nie piszczało, bo jak się płaci komorne, to ma się prawo wymagać, żeby. Żeby był spokój.<br />

E0541 R. Smożewski Kilka pytań i nic więcej CPARA 1963<br />

No, to chodźcie. Trafisz .. Dokąd? .. Nie udawajcie głupiego! .. Jak to? .. Ano, tak to. A przecież ja niewinny ..<br />

Niewinny? Co niewinny? Każdy jest coś tam winny .. W kieszeni funkcjonariusza organów ścigających spoczywały<br />

dwa papiery spięte razem. Wystarczyło zajrzeć do odpisu wyroku. Tylko zajrzeć i nic więcej .. Słyszałem, ja, czytali w<br />

sądzie, że ja niewinny .. A w papierach stoi, że winny .. Widać źle napisali .. Zarzucajcie sądowi, że wypisuje głupoty,<br />

zarzucajcie, to dostaniecie jeszcze dwa miesiące za obrazę władzy.<br />

E0542 R. Smożewski Kilka pytań i nic więcej CPARA 1963 str. 38<br />

Trzeba kopać .. Ale kopiąc dalej, można dokopać się własnej śmierci i może śmierci całej rodziny .. Można dokopać<br />

się .. Gdyby, proszę pana, Jędrzejczak gdzieś poza kamieniołomem postawił sobie domek, mógłby wykopać dynamit<br />

.. Poleciałaby góra kamienia razem, panie z tą budą. Miałbym kamienia a miałbym, ile kamienia nową komodę bym<br />

obstalował, żonie bluzkę bym kupił ..<br />

E0543 Romeo i Julia za czwartym falochronem CPARA 1963 str. 543<br />

Januszu! Napisz mi, Januszu! .. Napisz mi, Januszu, jak wygląda panorama miejscowości, w której mieszkasz.<br />

Ja mieszkam w Jędrzejowie. Jest to małe miasteczko, poziom intelektualny raczej niski. Dla mnie jednak ma swój<br />

urok. Ostatnio grali u nas „Miłość Po Południu”. A propos malarstwa, czy cię interesuje? Bardzo lubię słuchać starych<br />

sentymentalnych piosenek, napisz do mnie długi list, Januszu ..<br />

E0544 Romeo i Julia za czwartym falochronem CPARA 1963 str. 59<br />

Jestem młodym konstruktorem, ale miłość nie jest mi obca. Uważasz — to muszę zaznaczyć — że młody człowiek<br />

powinien umieć odróżnić miłość od miłostek. Tu chcę podkreślić, że miłostki zdarzają nam się częściej od miłości i<br />

jeśli nawet bywają przyjemne, pozostawiają w nas pewien przykry osad. Proszę mnie dobrze zrozumieć — ja nie jestem<br />

przeciwko miłostkom.<br />

E0545 Romeo i Julia za czwartym falochronem CPARA 1963 str. 67<br />

Dbam o swój wygląd zewnętrzny, pracuję, jestem przewodniczącym koła ZMS w Bawełniance. Staram się być<br />

sympatyczny, uśmiecham się. Ale chyba dzięki brzydocie nie mam tak zwanego powodzenia. Mój trochę zaawansowany<br />

wiek — dwadzieścia lat — wyleczył mnie z kompleksów z tym związanych. Jednak powiedzenie, że mężczyzna<br />

powinien być tylko trochę przystojniejszy od małpy, nie ma — wydaje mi się — racji bytu.<br />

E0546 J. Abramow Licytacja CPARA 1964 str. 11<br />

Nie wiem jak się pan nazywa, może Grodke, a może inaczej. Nie wymieniliśmy przecież wizytówek wtedy. W nocy<br />

na szosie za Pułtuskiem. W nocy z dziewiętnastego na dwudziesty sierpnia tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego<br />

roku. No, co? Teraz pan sobie przypomina? .. Zaraz. Chwileczkę. Więc to był pan? To pan był wtedy tym Polakiem ..<br />

Byłem i jestem.<br />

57


E0547 J. Abramow Na szosie CPARA 1964 str. 23<br />

Widzę. Nie pouczaj mnie. Żaden szofer tego nie znosi. Od razu widać, że nigdy nie siedziałaś za kierownicą. No,<br />

chwała Bogu wyjechaliśmy z tych wertepów. Co to znaczy jednak szosa. Od razu inaczej .. Chcesz jabłko? .. Nie,<br />

dziękuję. Niedługo będę musiał zapalić światła .. Spójrz tylko, co ten cham nieczesany wyprawia? Gna sobie środkiem<br />

szosy krowy i zadowolony!<br />

E0548 J. Abramow Na szosie CPARA 1964 str. 30<br />

Wynoś się pan, dalej. Tu jest obok chałupa. Podepchniemy wóz na podwórko. Pójdę spytać, może nas przenocują. Nie<br />

będziemy przecież z tym pijakiem siedzieli na szosie. Wóz nawalił na szosie. Przenocuje mnie pan z żoną? Samochód<br />

postawimy na podwórzu. Można, czemu nie .. Pomóżcie, co? Dobra. Gdzie on jest? .. Tu zaraz .. Ej raz, ej raz, równo!<br />

Chwileczkę. Trzeba wpierw pompę, koledzy. Powoli!<br />

E0549 J. Abramow Oferma CPARA 1964 str. 45<br />

Nie skarżyłem się, obywatelu sierżancie .. Zakapowaliście, Resz. Ja was znam. Przez was Rakieta nie startuje<br />

w meczu. Przegramy z piątą dywizją. Co wy rozumiecie. Resz. Przyszliście z cywila, wychuchani przez mamusię<br />

dostaliście trochę w dupę i podnosicie krzyk na cały garnizon. Wojsko ma swoje prawa. Dyscyplina musi być. Też<br />

mógłbym się skarżyć .. Przysięgam, że się nie skarżyłem .. To kto?<br />

E0550 J. Abramow Co za wypadek! CPARA 1964 str. 53<br />

Mogli. Ale nie przyjechali .. I co? Chłopak żyje? .. Oczywiście. Tylko mocno przestraszony .. A ty wróciłeś<br />

i spokojnie zjadłeś obiad .. No, a co miałem robić. Zjadłem, bo byłem głodny .. Zadziwiasz mnie, doprawdy! Mało<br />

brakowało a o wszystkim dowiedziałbym się dopiero z prasy! Ty naprawdę jesteś wariat. Jacek. Jak tak można, kochanie!<br />

Pokaż się. Nic ci się nie stało? Boże drogi. Ale mnie zdenerwowałeś.<br />

E0551 J. Abramow Co za wypadek! CPARA 1964 str. 61<br />

Tak jest. W porząsiu, pani redaktor. Już zwijam majdan. Pani mi tylko wyrzuci kabelek przez okno, dobra .. Dobra?<br />

Jeszcze raz dziękuję, było bardzo miło, ciasteczka znakomite. Panie Matuszczak, proszę mikrofon, już schodzę do wozu,<br />

gdzie mój płaszcz? Muszę, niestety, pędzić, mam jeszcze dziś kilka rozmów. To cały cykl poświęcony bohaterskim<br />

ludziom dnia codziennego.<br />

E0552 J. Abramow Lekcja CPARA 1964 str. 73<br />

Głupia, produkuje się wódkę — przecież to takie proste. Każde dziecko wie o tym .. Wstrętny prymus. Zawsze się<br />

wymądrza. Chce być mądrzejszy od państwa .. Spójrzcie dzieci i zapamiętajcie. Ohyda. On teraz jest do wszystkiego<br />

zdolny. Widzicie. W takim stanie on może zamordować, naubliżać, pobić żonę, ryczeć, wpaść pod tramwaj. Nawet<br />

wiersz do niego nie przemówi.<br />

E0553 J. Abramow Rodak CPARA 1964 str. 83<br />

Po co tyle czasu robić miny .. Krysia, nie rozumiesz, Michał o minach gada. Z minami lepiej nie żartować. Byle<br />

ruch i już wylatujesz w powietrze. Nie ma co zbierać. Polaków zawsze lubią posyłać na śmierć. Ty, Michał uważaj.<br />

Pamiętam w czternastym roku .. Co ojciec pamięta? Michał o kopalni opowiada, a ojciec zaraz o wojnie.<br />

E0554 J. Abramow Odwiedziny, czyli ruda czupryna CPARA 1964 str. 95<br />

Oczywiście. Poświęciłem mu fragment „Cierpkiej Miłości” .. Racja. Nie wiedziałem, że to o panu ten piękny<br />

fragment z partyzantki. Wspaniały! Gratuluję! Brawo! .. Nieważne, panie ministrze. Trochę się walczyło. To już tak<br />

dawno. Pan Romański mocno przesadził. Niczym specjalnym się nie wyróżniłem .. A ruda czupryna? .. Zabawne. To<br />

pan był rudy, kolego? .. Od urodzenia, panie ministrze.<br />

E0555 J. Abramow Na ławce CPARA 1964 str. 102<br />

Czy ja wiem? Zresztą takiego głupiego rozkazu bym nie dostał. Porucznik Gębala lubi ładne kobiety .. O? To<br />

ja jestem ładna? .. Podobam się panu? To świetnie. No, ale niech pan powie, zabiłby mnie pan? No, trochę fantazji.<br />

Przecież ja nie mówię naprawdę, ale przypuśćmy gdybym .. Co tam gdyby. Gdyby ryby śpiewały to byśmy chodzili na<br />

rybią operę, ha, ha!<br />

E0556 K. A. Czyżowski Zawalidroga CPARA 1965 str. 7<br />

Nieboszczyk świętej pamięci mój Maciej był nie tylko dobrym ogrodnikiem, ale znał się również na robocie różnych<br />

soków, konfitur i powideł, czyli jak dzisiaj mówią marmelad z owoców .. I co? I tu chciał urządzić taką marmeladziarnię?<br />

.. Ano właśnie, wspólnik go na to namówił. Wspólnik mówicie? Zaraz, zaraz, coś mi się przypomina.<br />

58


E0557 K. A. Czyżowski Zawalidroga CPARA 1965 str. 17<br />

Komisja oszacuje dzisiejszą wartość i gotowe .. Jak to gotowe. Przecież my tu mieszkamy .. Póki co będziecie<br />

mieszkać dalej. A zdaje się, że w strażnicy będzie potrzebna gospodyni .. Słyszysz, mamo? .. W sam raz dla ciebie<br />

zajęcie. Mamo musisz się zgodzić. O, dla boga. Tyle kwiatów. Czy to wasz chłop, świętej pamięci Maciej sam wszystko<br />

płacił?<br />

E0558 K. A. Czyżowski Zawalidroga CPARA 1965 str. 25<br />

Mamo, chodź do nas na chwilę. Och, masz jakiegoś gościa? .. To pan Szczurek, o którym nieraz słyszałaś. A to<br />

moja córka, Zosia .. Och, bardzo mi przyjemnie poznać tak piękną sierotę po moim świętej pamięci kontrahencie .. O,<br />

to pan Szczurek. Szkoda, że mama nie może wyjść. Bo tam pan Marek i chłopcy chcą mamę na miejscu o coś zapytać.<br />

Może pan Szczurek zechce poczekać? .. Sama nie wiem co mam robić .. Ależ, mamo, chodzi o całą naszą przyszłość.<br />

A może ja ich tu sprowadzić mogę?<br />

E0559 K. A. Czyżowski Zawalidroga CPARA 1965 str. 38<br />

A tobie widać wódka tak dogodziła, że nawet nie zwracasz uwagi na to, co się w koło dzieje .. Nie słyszysz jak<br />

tam kują? O, do diabła. Wiedziałem, że murują, ale nie spodziewałem się, ażeby już byli nad nami. A już, już niedługo<br />

kończą, a ty im jeszcze palcem do pomocy nie kiwnęłaś .. Właśnie skarżyli mi się, że w murach trafili na jakieś rury.<br />

E0560 K. A. Czyżowski Zawalidroga CPARA 1965 str. 49<br />

Bo nie dano wam czasu do namysłu. Ale przecież słów samotnej, starszej wdowy i niepełnoletniej sieroty nie wolno<br />

uważać, że tak rzeknę, za handlową umowę .. A jednak myśmy się na to zgodziły. Nie zechce pan, panie Kajetanie,<br />

zaczynać od wojny z ochotniczą strażą pożarną .. Niech bóg zachowa .. W razie czego cała wieś za nimi stanie.<br />

E0561 K. A. Czyżowski Zawalidroga CPARA 1965 str. 55<br />

Przestań chichotać, bo mnie nie do śmiechu .. Gdzieżeś ty spał? .. W stodole. Chyba ci nie brakowało mnie w<br />

domu. Przeciwnie. Po wyjściu Szczurka szukałam ciebie, aleś przepadł jak kamień w wodzie .. A co? Miałem przez<br />

okno przypatrywać się twoim romansom? .. Głupi jesteś .. Nawet bardzo głupi, że ci dotychczas wierzyłem. Ot kokietka<br />

jak wszystkie.<br />

E0562 K. A. Czyżowski Zawalidroga CPARA 1965 str. 66<br />

Nie tak śpiesznie, panno Zosiu, bo tu mogą wyskoczyć różne niespodzianki .. Dobrzeście to powiedzieli, panie<br />

Sikora, i w sam czas, bo właśnie przyjechał ten ów Szczurek, wspólni mojego świętej pamięci męża, o którym wam<br />

mówiłam .. Wiem, wiem i już go nawet poznałem, bo przed pół godziną był u mnie w prezydium .. Był u was? I czego<br />

chciał? .. Najpierw powiedzcie swoje, czego on od was chce, a ja potem powiem swoje.<br />

E0563 J. P. Gawlik Pokusa CPARA 1965 str. 13<br />

Gdzie byłem? Z kim byłem? Może na wódce. Może na kartach. Na wódce. Na wódce z Bartłomiejem. Wesele jest<br />

teściowa i zięć. Dobre, nie? Panie starszy, jeszcze pół metra, bardzo proszę, bardzo proszę, o żoneczka, jest i żoneczka,<br />

ptaszynka, chodź tu, gołąbeczko .. Idiota .. Widzisz, na wódce, byłem na wódce. Albo na kartach.<br />

E0564 J. P. Gawlik Pokusa CPARA 1965 str. 19<br />

Tak się ogromnie cieszę z tego spaceru! .. Pójdziemy zupełnie jak na wagary. Będziesz miała świetną okazję ..<br />

Albo wiesz co, chodźmy na kawę. Będę mogła włożyć ten jerseyowy komplet i ten sznur, wiesz, no ten, który ci się<br />

tak podoba .. Na kawę? Pewnie, oczywiście, można na kawę. Bardzo dobry pomysł. Dawno nie byliśmy na kawie.<br />

E0565 J. P. Gawlik Pokusa CPARA 1965 str. 30<br />

Dlaczego tak dużo mówisz? Jasne, nie mogłeś .. Nie mogłem. No, nie mogłem. Co w tym dziwnego? Nie mogłem<br />

i już. Dlaczego zaraz jesteś taka podejrzliwa! .. Ja jestem podejrzliwa? .. W imię Ojca i Syna. Pytam najnormalniej w<br />

świecie, dlaczego się spóźniłeś, bo byłam trochę niespokojna i obiad wystygł zupełnie, a ty zaraz jak osa. Miałeś jakieś<br />

przykrości?<br />

E0566 J. P. Gawlik Pokusa CPARA 1965 str. 45<br />

Natrafiła pani widać na nietypową dziewczynę. Czego pani ode mnie chce? Nie chcę pani męża, nie chcę waszej<br />

dobroci, waszej uprzejmości, waszych uśmiechów. Sama dam sobie radę. Nie chcę słyszeć o tych waszych współczuciach,<br />

solidarnościach, przyjaźniach. Nie chcę! Słyszy pani? Nie chcę! Niech mi się pani stąd zabiera, ale szybko, żebym tu<br />

więcej pani nie widziała!<br />

59


E0567 Z. Jaremko-Pytowska Trzy prawdy CPARA 1965 str. 12<br />

Z czym? No, powiedz? Ja wiem, co myślisz z rozumem, ze szlachetnością dla ciebie byłoby szlachetniej, gdybym<br />

całe życie oszukiwała wszystkich i samą siebie. Słuchaj, dziecko, czyś ty doprawdy nigdy nie pomyślała, co czuł, co<br />

przeżywał Henryk, kiedy wrócił z obozu? Przecież tyś go po prostu wypchnęła za próg? Spróbuj sobie przypomnieć<br />

tę chwilę, popatrzeć na nią jak ktoś bezstronny.<br />

E0568 Z. Jaremko-Pytowska Trzy prawdy CPARA 1965 str. 25<br />

Ależ na litość Boga? .. Nie, nie, proszę mi nie przerywać. Ze mną także zszedł się, bo ja tego chciałam, chciałam,<br />

bo. Bo był inny od tamtej bandy, łagodny, szczery, bez tych wszystkich wygłupiań, tych zgryw na cynizm, na nudę, na<br />

filozofię za dwa grosze. Tylko za miękki. Ja. Ja się nieraz po prostu bałam, że on. Przecież ja go.<br />

E0569 Z. Jaremko-Pytowska Trzy prawdy CPARA 1965 str. 35<br />

Każdy z nas chodzi na jakimś pasku. Nie histeryzuj. Jesteś przewrażliwiona. Zresztą masz do tego prawo .. Przewrażliwiona?<br />

.. Powiedz lepiej przerażona. Tak, boję się! .. Widzisz, ona dopięła swego. Wyprowadziła mnie z równowagi!<br />

No, nieźle jej wygarnęłam. Ale co jej miałam powiedzieć? Że go kocham? Że chciałam mieć dom, bo go nie mam,<br />

odkąd zabrakło mamy? No, mogę być z siebie dumna!<br />

E0570 J. Kawalec, R. Smożewski Akt oskarżenia CPARA 1965 str. 7<br />

Proszę nie przerywać! Ale u was we wsi był jeszcze taki Ludwik. To ten Ludwik, jak mu zabrali pole pod drogę,<br />

to on się ubrał ładnie i poszedł tam, gdzie maszyna robiła rów w jego oziminie. Poszedł tam i stanął. Nie wszedł na<br />

pole, żeby nie zadeptać zboża i do dzieci krzyczał, żeby nie biegały po zbożu.<br />

E0571 J. Kawalec, R. Smożewski Akt oskarżenia CPARA 1965 str. 22-23<br />

To my się zadusimy .. Razem dwa morgi. Tyle musi być .. Ja bym cię zatłukł. Och, jak ja bym cię zatłukł, ty śliczny,<br />

zdrowy, blond-kawalerze .. Szczątkowy obraz prawdy. Jedynym świadkiem śmierci Karola Kotuli był jego zabójca. Czy<br />

on myślał wcześniej o zabójstwie. A może wynikło ono niespodziewanie. Można mówić, co się chce. Że też on tego<br />

nie rozumie.<br />

E0572 J. Kawalec, R. Smożewski Akt oskarżenia CPARA 1965 str. 31<br />

Trudno w to uwierzyć. Wszystko można wytrzymać, gdy jest pole. Ziemia jest po to, żeby znieść to, co boli, i żeby<br />

człowieka nie dosięgła krzywda od ludzi i od własnych myśli. Gdy się ma ziemię, trzyma się ją aż do śmierci .. Mówię<br />

wam, że coś z tego będzie .. Ja tam niczego się nie boję. Bo czego tu się bać?<br />

E0573 J. Kawalec, R. Smożewski Akt oskarżenia CPARA 1965 str. 43<br />

W mieście to musi być dobrze, co? .. Znowu mi się przypomniało to podlewanie kwiatków. Gdybyś widział, jak<br />

idę z dzbankiem do okna, gdzie stoją te wazoniki, gdybyś widział, to dałbyś mi w pysk. Dałbyś mi w pysk i ja bym ci<br />

nic nie powiedział. Ja bym ci może nawet i tak powiedział: „Dobrześ zrobił, żeś mi dał w pysk, bo to znaczy, że ty<br />

mnie rozumiesz”.<br />

E0574 J. Kawalec, R. Smożewski Akt oskarżenia CPARA 1965 str. 52<br />

A po co oskarżony chodził na brzeg rzeki? .. Przyglądałem się Durajowi .. Oskarżony go obserwował? Obserwowałem<br />

.. Oskarżony obserwował go z ukrycia? .. Siedziałem zawsze w kępie .. W jakim celu oskarżony obserwował Stefana<br />

Duraja? .. Czekałem okazji .. Jakiej okazji? .. Żeby go zabić .. Za chwilę powinienem w swojej mowie oskarżycielskiej<br />

podkreślić, że oskarżony Trepa z premedytacją przygotowywał się do swojej drugiej zbrodni.<br />

E0575 H. Krzyżanowska, J. Laskowska Pietrek Niedorajda CPARA 1965 str. 10<br />

Oj, Piotruś, Piotruś. Jak ci się to przytrafiło? Tak już dobrze było, a tu naraz .. A tu naraz coś tak za mną hukło,<br />

żem się odwrócił w tył i .. Ej, Antoś. Czy to, co hukło, to nie twoja sprawa? .. Ależ skąd. Nawet mi w głowie nie<br />

powstało .. No to już po całej robocie! Możesz sobie iść do domu, Pietrek.<br />

E0576 H. Krzyżanowska, J. Laskowska Pietrek Niedorajda CPARA 1965 str. 18<br />

Piotruś, to ty jesteś bardzo obrotny chłopak .. Gdzie tam obrotny, głupi. Tak się temu łobuzowi dać zagadać. I już<br />

by było po pieniądzach .. I bardzo dzielny. Takiego draba jak Wacek powalić .. Ach wy łajdaki! To Wicek po to mi<br />

nagadał o Michalaku, żeby mnie z remizy wyciągnąć. Jacy chytrzy. Patrzcie ich .. To co on Kasi powiedział?<br />

60


E0577 W. Odojewski Dziewczyna CPARA 1965 str. 8<br />

Ładne nauki mi dajesz, nie ma co mówić .. Powinieneś pojechać ze mną .. Nie. Już zdecydowałem .. Dobrze się<br />

namyśl, zanim podejmiesz następną decyzję. Masz jeszcze przed sobą ostatni rok studiów, a potem cztery, a nawet pięć<br />

lat minie, zanim staniesz samodzielnie na nogach. Żebyś sobie nie uwiązał do nich kuli .. Zamknąć walizkę?<br />

E0578 W. Odojewski Dziewczyna CPARA 1965 str. 17<br />

Dobre, nie ma co mówić! Gdybym to opowiedział, nikt by nie uwierzył. Gdyby nie to że moja matka nie potrafi<br />

zachować tajemnic, przypuszczałbym, że od dawna wiedziała i specjalnie mnie tam do ojca posłała .. Roman .. Och,<br />

przestań! Aż się mdło robi! Trele morele na temat miłości, wzdychania, ściskania się po kinach, parkach i różnych<br />

kątach!<br />

E0579 W. Odojewski Dziewczyna CPARA 1965 str. 29<br />

To, co powiedziałeś. Nie chcesz mówić! Jeszcze się gniewasz? Och, Roman, ja się cieszę, że przyszedłeś. Skąd<br />

wiedziałeś, że mnie tu zastaniesz? Domyśliłeś się? Wczoraj chciałeś mnie tylko pognębić tym swoim ojcem, prawda?<br />

Od razu wiedziałeś, że to nie było wcale tak? Powiedz? .. Ale jednak dzisiaj tutaj przyszłaś, choć znowu nikt cię do<br />

tego nie zmuszał.<br />

E0580 W. Odojewski Ich dziwne zabawy CPARA 1965 str. 35-36<br />

Jesteś bardzo dobry dla maluchów. Dzięki niemu tak prędko zapomniały, jaki byłeś. Ale ty chyba pamiętasz.<br />

Przychodziłeś pijany, wrzeszczałeś, śpiewałeś, próbowałeś podcinać sobie żyły .. Musisz to teraz wszystko przypominać?<br />

.. Pamiętam trochę dłużej. Nie jestem dzieckiem .. Twojego udziału też w tym trochę było .. Co przez to rozumiesz? ..<br />

Sama wiesz. Gdyby nie Marian.<br />

E0581 W. Odojewski Ich dziwne zabawy CPARA 1965 str. 48<br />

Ja też wiedziałam, że o tym wiesz. Może mnie to właśnie złościło? Może dlatego lubiłam stwarzać pozory? Do<br />

dziś nie wiem, po co? .. Byliśmy strasznie niedojrzali. Nie powinniśmy teraz mówić o tym .. Żeby to ja wiedział, co<br />

teraz powinniśmy, a co nie? .. Masz rację. Teraz to już nie ma znaczenia.<br />

E0582 W. Odojewski Bardzo udane lato CPARA 1965 str. 61<br />

No, więc o co ci chodzi? .. Nie chciałabym, żebyś do niego wracała .. Już to powiedziałeś. A ja ci także powiedziałam,<br />

że nie spełnię twego życzenia. Jakkolwiek o tym kroku myślisz, wyjadę do niego .. Ale nie musisz? .. Nie, wcale nie<br />

muszę. Tylko teraz chcę .. To znaczy, że wszystko, co mówiłaś o nim przedtem, o nim i o sobie, nie było prawdą ..<br />

Było, dobrze wiesz .. Było prawdą, a mimo to musiałaś wrócić? .. Chcę! To znaczy tylko tyle, nic więcej.<br />

E0583 W. Odojewski Bardzo udane lato CPARA 1965 str. 65<br />

Myślisz, że ten pomysł, nieangażowania się uczuciowego, ratuje cię przed czymś? .. Jesteś w błędzie. Nic przez to<br />

nie zapomnisz, ani z żadnych win się nie oczyścisz .. Zdumiewasz mnie swą dalekowzrocznością. I martwisz .. Zresztą<br />

ty sam wiesz, że zdradzasz ją. Codziennie, co noc zdradzasz ją ze mną. Czy się angażujesz, czy nie, zdradzasz ją ciągle<br />

na nowo.<br />

E0584 W. Odojewski Pomyłki CPARA 1965 str. 79<br />

Pewnie pomyliłam cię z kimś innym .. Chyba tak. Moja żona nigdy przecież. Ona odeszła ode mnie przed paroma<br />

laty. A właściwie. No jasne, musisz przecież wiedzieć. Wtedy, gdy myśmy. Ja już byłem przecież po rozwodzie. Ach,<br />

tak? .. Wtedy nie mówiłem ci o tym? Niemożliwe! .. Być może nawet mówiłeś. Bardzo mi przykro .. Nie rozumiem.<br />

Czego nie rozumiesz? .. Dlaczego miałoby ci być przykro?<br />

E0585 W. Odojewski Pomyłki CPARA 1965 str. 90<br />

Tylko w tym sęk, że ja wcale nie chcę zapomnieć. Bo to było coś najlepszego w moim życiu .. Skończ z tym! .. Ty<br />

byłaś najlepszą moją kobietą, najlepszym kolegą, kompanem, przyjacielem. W dzień i w nocy, rano i wieczorem. Do<br />

zabawy, do pracy, na wakacyjną włóczęgę. Czy ja wiem w końcu, do czego jeszcze. Najlepszą kochanką. Do diabła,<br />

najlepszą.<br />

E0586 E. Pietryk Dziesiątka CPARA 1965 str. 9<br />

Nic mu się przez to nie stanie, a ta nauka zawsze się na coś przyda. Jeszcze parę razy spróbuje, co to znaczy mieć<br />

z takimi jak wy do czynienia, i znajdzie na was sposób .. A ty próbowałeś? .. Ja nie lubię płotek. To nudna robota.<br />

Wolę grubszą rybę .. Uważaj, żebyś się nie złapał na własny haczyk. Znałem takich rybaków.<br />

61


E0587 E. Pietryk Dziesiątka CPARA 1965 str. 20<br />

Niech ten uważa, co mi to ukradł. Znajdę drania choćby pod ziemią .. I znów szykuje się rozróba .. Widocznie<br />

tutaj bez tego nie można się obejść .. Tobie dobrze mówić, bo ciebie on nie dotknie .. A ty czego się boisz? .. Dosyć<br />

w życiu się nacierpiałem. Żebym ja miał tyle wszystkiego, ile miałem bólu.<br />

E0588 E. Pietryk Dziesiątka CPARA 1965 str. 33<br />

Co za błazna, co za błazna. Byli tacy, co nie mieli obu rąk, a dawali sobie radę z takimi, do których ty nawet<br />

jeszcze nie dorosłeś .. Kto ci o tym mówił? .. W książce o tym było .. Ciebie te książki do reszty ogłupiły. Raz tam<br />

wyczytasz, że nie wolno się z ciebie śmiać .. Bo nie wolno. I tam tak jest napisane.<br />

E0589 E. Pietryk Dziesiątka CPARA 1965 str. 44<br />

Przecież wychowawca zabronił mi stąd wychodzić .. Ta nowa też tutaj?! Skąd się tu wzięłaś? .. Przecież to mój<br />

brat .. Cała rodzina się tutaj wpakowała. I co? Nic z tego? .. Z czego? .. Z tego, co wiesz .. Świnia jesteś .. No, no.<br />

Chcesz? .. Daj. To bardzo podłe wino. Może i oni się napiją .. Dla nich to za dobre. Dawaj.<br />

E0590 E. Pietryk Dziesiątka CPARA 1965 str. 63<br />

Mówię akuratnie tak, jak było, nic nie zmyślam. Powiedziałem prawdę .. Może więc któryś z was może coś jeszcze<br />

dorzucić do tej prawdy? Dobrze, poczekamy. Do godziny dziesiątej pozostało nam jeszcze kilka minut. Obejrzycie<br />

sobie przez ten czas dokładnie ten pokój, w którym było tak wygodnie, a który trzeba będzie opuścić przez bezmyślny<br />

upór. Sądzi pan, że przegram?<br />

E0591 E. Pietryk Dziesiątka CPARA 1965 str. 67<br />

To, co teraz zrobiłeś, to nawet nie wsypa. To coś gorszego. Obrzydzenie bierze, kiedy się na ciebie patrzy ..<br />

Pożałujesz tego, coś powiedział .. Powiem ci to jeszcze raz .. Od dzisiaj jesteś w tym pokoju zupełnie skończony.<br />

Zdechniesz z osamotnienia. Maciek trzyma moją stronę, Dziesiąta pójdzie stąd lada chwila, a Bareja? Bareja się nie<br />

liczy.<br />

E0592 M. Szulecka Źdźbła słomy Cpara 1965 str. 12<br />

Dzieci się fornalom zawsze sypały jak kartofle z dziurawego worka, a ziemię dostali raz na tysiąc lat, to jakże mam<br />

o tym zapomnieć .. Umiesz sypać piaskiem w oczy nawet własnej żonie .. A ty narzekasz, zamiast się cieszyć, żeś<br />

miała wtedy chłopa nie bojącego, bo jeszcze się wtedy wojna nie skończyła, jeszcze na dwoje babka wróżyła.<br />

E0593 M. Szulecka Źdźbła słomy Cpara 1965 str. 29<br />

Ty się tak z tym jechaniem nie śpiesz. Nie bądź naiwniak. Czy ty myślisz, że cię kto przeciw Krypie poprze? Nikt<br />

.. Nawet jak sprawa jest tak jasna? .. Będą się bali. Wiedzą, że Krypa ma chody w województwie i dalej jeszcze, bo<br />

nawet w samej Warszawie. Mało to razy widzieli u niego gości z ministerstwa.<br />

E0594 M. Szulecka Źdźbła słomy Cpara 1965 str. 41<br />

Dobre było, bo i do śmiechu bardzo, ale mogliście zagrać jasełkę. to by dopiero było na co patrzeć .. Jasełkę na<br />

rozliczeniu. Może jeszcze z Krypą jako królem Herodem? .. On i za samego diabła mógłby być .. Chyba za kulawego<br />

diabła, to tak .. Należało się, należało .. A mówiłaś że już tego nie doczekasz .. Co ja tam znaczę.<br />

E0595 M. Szulecka Źdźbła słomy Cpara 1965 str. 45<br />

A ja myślałem, że się wziął w garść, bo jak wyszedł odprowadzić sekretarza do samochodu to był już całkiem<br />

spokojny. Spokojny, owszem, ale to właśnie najgorsze, bo on nigdy nie bywa spokojny. Przecież już nawet nie wrócił<br />

do świetlicy, tylko poszedł prosto do domu .. Prawda .. A rano wyglądał jak trup i jak powiedział, że idzie do roboty,<br />

to mama bała się go puścić.<br />

E0596 A. Górny Ślub CPARA 1966 str. 15<br />

Nareszcie po tylu latach mogła pokazać, że nie należy do nas. A myśleliśmy, że zrezygnowała ze swoich fantazji ..<br />

Matuszczak wziął posłusznie konia za uzdę. Tylko nie zapomnijcie. Bo będziecie chodzić po prośbie do mnie. I odszedł<br />

nie przejmując się Marysią i nami .. Została sama na schodach dumnie wyprostowana .. Zrobiliśmy, co do nas należało<br />

rzucając tym kamieniem.<br />

62


E0597 A. Górny Ślub CPARA 1966 str. 23<br />

Nic nie było widać .. Marysia była teraz pełna spokojnego, dziękczynnego rozmodlenia i ufności. Po kościele<br />

rozchodził się zapach palących się świec. Ksiądz błogosławił, ludzie się żegnali. Organy ucichły. Zostali sami w trójkę.<br />

Zakrystian gasił świece, ogarniał ich z wolna cień wysokich murów .. Klęczeli. Pierwsze minuty nowego życia należy<br />

spędzić na modlitwie.<br />

E0598 Z. Nienacki Styks CPARA 1966 str. 8<br />

Niestety, ekscelencjo. To wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyłem zabrać nie tylko ciepłej bielizny, ale<br />

i pańskiej szczoteczki do zębów, brzytwy, jak również pańskich ulubionych perfum. Pan chyba przyzna, że to była<br />

wyjątkowa sytuacja .. Dobry sekretarz osobisty i adiutant, mój Anzelmo, nawet w takich chwilach nie zapomina o<br />

szczoteczce do zębów, brzytwie i perfumach swego ukochanego dowódcy.<br />

E0599 Z. Nienacki Styks CPARA 1966 str. 21<br />

Nie zdążyłem. To był wypadek lotniczy .. Ja także powinnam zatelefonować. Zapomniałam wysłać dyspozycje w<br />

sprawie moich plantacji bananowych w Afryce. Jeśli te plantacje nie przyniosą w tym roku większego dochodu, za co<br />

utrzymam ochronkę przy kościele Świętego Łazarza? .. To zbożne dzieło. Powinna pani zadzwonić .. Nie mogę jednak<br />

stracić obola.<br />

E0600 J. Wasylkowski Węzeł rodzinny CPARA 1965 str. 46<br />

Ale ja, naprawdę, nie mam dzisiaj ochoty. Nie możesz mu tego jakoś wytłumaczyć. Laurencja nastroiła mnie<br />

lirycznie, a ty mi każesz .. Zawsze uważam że lepiej mieć już „to” za sobą. Czy kiedykolwiek pan hrabia zawiódł się<br />

na mojej radzie? .. Dobrze, dobrze, możesz go wpuścić. Choć, szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego mu się śpieszy,<br />

ci młodzi ludzie są w gorącej wodzie kompani, to ich gubi, ja ci to mówię, Augustino, to ich gubi.<br />

E0601 K. Gruszczyński Dymy nad wyspą MON 1963 str. 7<br />

Sierżancie, po co ich męczyć? Przecież i tak już nie da rady. Lepiej niech się trochę pogimnastykują na świeżym<br />

powietrzu .. Może jednak ludzie przyjdą. To była robota przygotowawcza do prawdziwej akcji. Zresztą robimy, bo<br />

musimy, żeby nie powiedzieli, że straż gapi się na ogień i czeka, aż go cywile ugaszą .. To cholernie głupia sytuacja!<br />

Jak Boga kocham!<br />

E0602 K. Gruszczyński Dymy nad wyspą MON 1963 str. 17<br />

Dajcie mi dojść do słowa. Plan jest dobry, ale nie możemy poprzestać na ściągnięciu do pomocy studentów? Musimy<br />

zmobilizować także ludność. Za wszelką cenę. Gdy się dowiedzą, co napisali w gazecie, może przyjdą nam z pomocą.<br />

Biorę tę sprawę na siebie. Myślę, że mi pani pomoże? .. Ależ oczywiście, z największą chęcią! .. Pan pojedzie po<br />

swoich kolegów. Chyba nie odmówią pomocy.<br />

E0603 K. Gruszczyński Dymy nad wyspą MON 1963 str. 28<br />

Rozumiem! Ale widzi pan, siedzimy tu od dawna, a życie monotonne i smutne, dlatego ja i moi przyjaciele<br />

zamierzamy stąd wyjechać tak szybko, jak tylko się da .. Tak, tak. No, będzie miał pan jeszcze trochę czasu do<br />

zastanowienia się. Myślę, że do porozumienia dojdziemy, najważniejsze, żeby człowiek mógł znaleźć dla siebie jakieś<br />

pasjonujące zajęcie.<br />

E0604 K. Gruszczyński Dymy nad wyspą MON 1963 str. 35<br />

Nie chciałem pani zasmucić. Pomówmy o czym innym. Na przykład o życiu ludzi zamieszkujących tę ziemię przed<br />

tysiącem lat. Możemy to sobie wyobrazić na podstawie odnalezionych naczyń i narzędzi, nikłych śladów dawnego życia.<br />

Opowiem pani, co tu będziemy robili, co się stanie z wyspą w związku z tym odkryciem. Zgoda? A może wybierzemy<br />

się na mały spacer?<br />

E0605 K. Gruszczyński Dymy nad wyspą MON 1963 str. 40-41<br />

To nie jest dla mnie miejsce. A zresztą Paweł będzie miał rodzinę .. Rodzinę?! .. Więc nic nie wiesz? .. Nic, a co,<br />

ożenił się? .. Jeszcze nie, ale zrobi to w niedługim czasie. Wierz mi, mój drogi, że bardzo zależy mi na zachowaniu<br />

tej przyjaźni, dobrych wspomnień. Nie chcę tego psuć, więc po prostu odchodzę .. Tu jest pełno roboty. Starczy jej dla<br />

wszystkich. Nie sądzisz? .. Przywykłem do włóczęgi, do ciągłego przenoszenia się z miejsca na miejsce.<br />

63


E0606 K. Gruszczyński Dymy nad wyspą MON 1963 str. 48<br />

Stój, wariacie! Słuchaj, co ci powiem! .. Tak będzie lepiej. Jak sobie trochę pochodzę, to mi przejdzie, opanuję<br />

się i znów będę dla wszystkich uprzejmy .. Na razie mógłbyś być uprzejmiejszy wobec mnie. Teraz nie mam czasu<br />

na dyskusje. Porozmawiamy potem. Idź sobie, gdzie chcesz, ale wróć chociaż na same występy. Zobaczysz, co za<br />

niespodziankę przygotowaliśmy! .. Same niespodzianki! Od rana o niczym innym nie słyszę! Dobrze, postaram się nie<br />

spóźnić.<br />

E0607 S. Lem Wierny robot w: Noc księżycowa Kraków Wyd. Literackie 1963 str. 114<br />

Dobry wieczór. Pan będzie moim nowym panem. Bardzo się cieszę. Będę się starał zadowolić pana według mych<br />

możliwości, a są niemałe. Jestem najnowszym modelem Ultra-DeLuxe .. Co to ma znaczyć? Nie zamawiałem żadnego<br />

robota .. Och, to nie ma znaczenia. Dlaczego miałby się pan sam trudzić? Od czego ja jestem? Odtąd będę załatwiał<br />

za pana wszystko. Jestem niezawodny. Nie mówię tego, żeby się chełpić. My, roboty, jesteśmy skromne. Po prostu<br />

stwierdzam fakt.<br />

E0608 S. Lem Wierny robot w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 123<br />

Moja droga, nie możesz być tego pewna. Był po prostu stary, rozstrojony. Kupili go z czwartej ręki .. Dobrze. Może<br />

to nie był piorunatyk, w każdym razie nie wiedział sam, co robi. Kilka razy nakarmił kota złotymi rybkami. W zupie<br />

były kulki .. Jakie kulki .. Stalowe. Z łożysk. Bo się wprost rozlatywał. Mówiłam jej, żeby go dała do generalnego<br />

remontu, ale ona: nie .. Jej mąż był do niego taki przywiązany. Wyjechali nad morze, a kiedy wrócili, nie poznali<br />

mieszkania.<br />

E0609 S. Lem Wierny robot w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 131<br />

Nic wielkiego. Kwestia rutyny czy mógłby mi pan powiedzieć jaki numer ma pański robot? .. Numer? Mój robot?<br />

Co za numer? .. Seryjny numer produkcji. Każdy robot go ma. Jest wytłoczony na karku .. Zaraz sprawdzę. A czemu<br />

to pana interesuje? .. W ścisłym zaufaniu, Clempner: sprawdzamy numery wszystkich robotów. Mamy dane że on jest<br />

w mieście .. O kim pan mówi? .. O tym robocie, o którym opowiadałem wtedy u pana. Nie pamięta pan? .. Nie. Jaki<br />

numer ma ten robot?<br />

E0610 S. Lem Wierny robot w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 132<br />

Panie. Muszę wyznać otwarcie: nie spodziewałem się tego po panu. Nie miałem pana za dobrego pana .. Nie<br />

mówmy o tym. Nie będę cię nawet pytał, co przeskrobałeś, ale w zamian pamiętaj masz mniej mówić, a bardziej się<br />

starać .. Bardzo będę się starał. Ale muszę panu coś wyjaśnić .. No to mów, ale zwięźle! .. Jestem prostym robotem,<br />

niczym więcej, proszę pana, ale zawsze tęskniłem do doskonałości.<br />

E0611 S. Lem Wyprawa profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 140<br />

Pan profesor nie pamięta? Byłem wtedy tylko parę minut w osobliwych okolicznościach. Bo, prawdę mówiąc, to<br />

właściwie do dzisiaj nie wiem, po co przyszedłem wtedy do pana profesora .. A. Teraz już wiem. Naturalnie, to było<br />

zabawne! Pan nie wiedział, po co przyszedł, i ja też nie wiedziałem. He, he .. Ale jeżeli przez to mnie pan profesor<br />

wybrał, to się nic nie zmarnowało. Sam nie wiem, jak powiedzieć, ale jestem panu profesorowi taki wdzięczny.<br />

E0612 S. Lem Wyprawa profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 145<br />

Bierzemy z największą chęcią! Tylko, powiedzcie, proszę, czyje to jajka? Jak to czyje, moje! Co pan myśli, że ja<br />

po sąsiadach będę zbierała. Mam własne gospodarstwo. Jaja świeżutkie .. Nie, to nieporozumienie chodzi o to moja<br />

dobra kobieto, czyje to jaja, to znaczy, kto je zniósł .. A to co — żarty? Kto miał znieść? Wiadomo kto — prztemocel<br />

.. A jak on wygląda?<br />

E0613 S. Lem Wyprawa profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 150<br />

Panowie, wybaczcie, ale idzie o sprawę dużej wagi. Przybyliśmy do was w ten niezwykły sposób, aby skontaktować<br />

się z wami jako rasą rozumną, zamieszkującą odległy gwiazdowy glob .. Co ten tam znowu? Proszę się wyłączyć bo<br />

was przeklnę .. Panowie, panowie, zapewniam was, że macie do czynienia z mieszkańcami dalekiej planety, którzy<br />

dzięki nowemu wynalazkowi .. Nie chce się odczepić! Kto to jest? .. To ten facet z Ziemi, o którym wczoraj wam<br />

mówiłem.<br />

E0614 S. Lem Wyprawa profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 163<br />

Pan z Bochni? .. Jak proszę? Nie rozumiem .. A kopa chcesz? .. Ależ, panie magistrze! .. Zaraz. Zdaje się, że<br />

nastąpiło zakłócenie .. Taka mowa? .. Kolego Chybek, co panu? .. Co to jest? .. Zaraz dostroimy .. Zna pan Krupę? ..<br />

Nie, to jeszcze nie to .. Szkoda, bo bym panu powiedział .. Co mu jest?! .. Zakłócenia. Zanik. Tu.<br />

64


E0615 S. Lem Wyprawa profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 178<br />

Zapewniam pana, że nie puszczamy żadnych pączków .. A więc to nie my! .. Ach, moi biedni ludzie, to wy, to wy!<br />

Przecież ja was nigdy nie miałem okazji poznać z bliska. Przerażony owym wypadkiem i zagrażającymi nieuchronnie<br />

konsekwencjami, pozostawiłem słonecznicę i oddaliłem się, złamany, a wygląd wasz wydedukowałem na podstawie<br />

znajomości dawniejszych przypaleń przy pomocy matematyki.<br />

E0616 S. Lem Wyprawa profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 184<br />

Ja też nie. Kim pan jest, jeśli łaska? .. Studiuję na WSE. Kończę towaroznawstwo. W przyszłym roku będę pisał<br />

pracę magisterską .. Ha. I nie przypomina pan sobie, co pana do mnie przywiodło? Jestem profesorem nauk ścisłych<br />

.. Pan profesor. Och najmocniej przepraszam. Proszę się nie gniewać ja naprawdę nie wiem. Skąd ja tu się mogłem<br />

wziąć? .. Dwudziestego siódmego kwietnia tysiąc dziewięćset pięćdziesiąt jeden. Dziwne.<br />

E0617 S. Lem Czarna komnata profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 191<br />

Żadnych. Ani śladu zwłok. Nic. Absolutnie nic .. Osobiste rzeczy ludzi, którzy zniknęli? .. Ani śladu. Zresztą oni na<br />

ogół nie mają wiele: walizeczka, w niej mydło, szczoteczka do zębów, parę koszul. To są przeważnie absolwenci albo<br />

studenci .. Co właściwie robi ten Tarantoga? .. Nie wiem. Ma w swoim domku laboratorium, obok niego — niewielki,<br />

zamknięty pokój, do którego nie mogliśmy się dostać.<br />

E0618 S. Lem Czarna komnata profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 197-198<br />

Tak jest, panie profesorze. Przyjmuję .. Niech pan się dobrze zastanowi. Bo, gdy pan się raz zdecyduje, nie będzie<br />

odwrotu. Skierowałem już pana licznych rówieśników na podobne drogi życiowe i nie zawiodłem się dotąd. Z drugiej<br />

strony muszę być ostrożny. Los obarczył mnie misją dziejową wobec całej ludzkości. Muszę ją wypełnić do końca. Pan<br />

jest jednym z tych, od których będzie zależała przyszłość świata.<br />

E0619 S. Lem Czarna komnata profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 201<br />

O, nie wątpię w to! Nie wątpię! .. Nawet mi do głowy nie przychodziło gdym to wynalazł, jakie ściągnę na siebie<br />

kłopoty, ile będę miał zachodów, a to koszty, a to komplikacje z policją, ale mniejsza o to, nie przyszliśmy t, żebym<br />

się przed panem uskarżał. Trudno, stało się, wynalazłem tę maszynę i muszę teraz ponosić konsekwencje .. Panie<br />

profesorze, pan dziekan prosi pana do telefonu!<br />

E0620 S. Lem Czarna komnata profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 205<br />

No dobrze, ale prawo ciążenia .. Kto jak kto, ale on go na pewno nie odkryje. To po prostu kretyn. W dodatku<br />

pobił się wczoraj w oberży z jakimiś marynarzami i mnie się też przy tym oberwało. Ledwo uciekłem .. A więc nie<br />

ma innej rady — musi pan zająć jego miejsce .. Ale jak? .. Tak jak już panu mówiłem. Zaproponuje mu pan, żeby<br />

zmienił nazwisko. Niech się nazywa, dajmy na to, Jonathan Saith. Wtedy pan przybierze jego nazwisko i będzie pan<br />

mógł, jako Izaak Newton, spokojnie pracować naukowo. Najlepiej proszę zacząć od razu.<br />

E0621 S. Lem Czarna komnata profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 211<br />

Panie profesorze, przyszedł jakiś pan. Zdaje się, że on przyszedł z tym młodym panem i czekał na ulicy, ale nie<br />

mógł doczekać i chce tu wejść! .. Ach, tak? No, dobrze. Zaraz go tu poprosimy. Hm. Gdzie by tego znów wysłać? Są<br />

liczne co prawda wolne miejsca czy nie potrzeba Atylli, Dżengis-chana, Hannibala i tysięcy innych. Powolutku wyślemy<br />

całą policję, moja Melanio, bo musimy wiedzieć, że brzuch czasu jest nieskończenie wielki i pomieści wszystkich!<br />

E0622 S. Lem Dziwny gość profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 220<br />

Czy próbował to pan komuś powiedzieć .. Ja nie. To znaczy. Częściowo. Byłem zmuszony. Mniejsza o to. Profesorze,<br />

nie mamy czasu, zaraz po mnie przyjdą. Czy może mnie pan stąd wyciągnąć? .. Obawiam się, że nie. Póki pan sobie<br />

nie przypomni .. O, klauston! Przepraszam. Obawiałem się tego. Wobec tego proszę mi pomóc. Potrzebna mi historia,<br />

którą im opowiem, prawdziwa, a przynajmniej taka, która wytrzyma ich sprawdzenia.<br />

E0623 S. Lem Dziwny gość profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 225<br />

Może powie mi pan, skąd się pan tu wziął i kim pan jest? .. Była wycieczka, to pojechałem. Dlaczego nie miałem<br />

pojechać? Wszyscy jeżdżą. Jak Chronobus obniżył się, zrobiłem głupstwo. Przyznaję. Wyskoczyłem na jedną chwilkę.<br />

Drogą szła dziewczyna. Spodobała mi się, nikt nie zauważył, że się wymknąłem. Poszedłem za nią. Była tam jakaś<br />

buda z kamieni. Dziewczyna stanęła, ledwo się do niej odezwałem, zaczęła krzyczeć.<br />

65


E0624 S. Lem Dziwny gość profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 229<br />

Na czym polega różnica? .. Jak to — na czym? Przecież ja jestem mężczyźnikiem, nie? .. Dobrze, dobrze. Ma<br />

pan dzieci? .. Jeszcze nie. Ale miałem dostać wnet przydział .. Przydział, proszę. A kto to są ci Nanowie, o których<br />

pan wspominał? .. Nanowie to są rozumnawce. Rozumnawiec to Nan albo Kleppel, ale przeważnie Nan. Przypadkowo<br />

pamiętam, bo Nowak mi mówił.<br />

E0625 S. Lem Dziwny gość profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 234<br />

Mówił, że go sptolemizują .. Bo to idiota, idiota, nie rozumie, że ptolemizację wynaleziono dopiero w roku dwa<br />

tysiące sześćset osiemdziesiąt trzy. Proszę pana, niech pan w ogóle z nim nie rozmawia. To kretyn! Nie rozumiem,<br />

jak mogli mnie z kimś takim zcielić? .. Jak proszę? .. Zaraz pan zrozumie wszystko. Ja nie jestem mężczyzną, panie<br />

profesorze, tylko mężczyźnikiem.<br />

E0626 S. Lem Dziwny gość profesora Tarantogi w: Noc księżycowa Wyd. Literackie 1963 str. 240<br />

Z Marsa? Proszę — z Marsa! Marsjanin znaczy no, chodź ty mój Marsjaninie jeden, chodź .. Przepraszam pana<br />

profesora za wszystkie kłopoty, co pan z nim miał i za ten czas stracony .. O, nie szkodzi, pani Nowakowa, nie szkodzi ..<br />

Dobranoc .. A to historia dopiero. On tu chyba dwie godziny siedział, wyobrażam sobie, że musiał panu naopowiadać.<br />

Hi. Hi. Przepraszam. Więc pan przychyla się do zdania, że on nie pochodził z przyszłości, co? A zauważył pan jego<br />

nogi?<br />

E0627 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 8<br />

Był ranny? .. Na wschodnim froncie. Ciężka rana, więc przysłano go ze szpitala na dłuższą rekonwalescencję. Nie<br />

wie, jak się poznali, ale to nie było trudne, ponieważ ogród wilii od terenu sanatorium oddzielała tylko wąska ścieżka.<br />

Nie silili się nawet na ostrożność. Wkrótce całe osiedle powtarzało ze zgorszeniem, że córka doktora Korsadzkiego<br />

zadaje się z Niemcem. Widywano ich na łódce, to znowu w lesie. Słowem — skandal!<br />

E0628 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 21<br />

Jestem, Różo, jakaś skołowana. Zupełnie nie mogę znaleźć tych zdjęć .. Poszukam później .. Wracajmy do sprawy<br />

.. Właśnie — więc czego ty od nas, Zosiu, chcesz? Bardzo jestem zobowiązany za informację, że pewnej pani tak<br />

świetnie się powodzi. No i co. Benedykcie? Mąż mój nie żyje. Chcę, żebyś doradził życzliwie .. Po co, stryju, ta ironia?<br />

Nie udawaj, wiesz, o co chodzi.<br />

E0629 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 25<br />

O, właśnie. Umieranie to nasza specjalność. Czas już przekwalifikować się .. Aha. Więc po to jedziesz do Pragi?<br />

.. Między innymi i po to. W oczach świata więcej znaczy postęp techniczny i racjonalna gospodarka niż bohaterskie<br />

zrywy. Na przykład Niemcy. Od nich też wiele możemy się nauczyć .. Brak mi słów! Polska była sumieniem narodów.<br />

Czy wyście zapomnieli o wszystkim?!<br />

E0630 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 32<br />

Dość! Wśród sześciorga obecnych trzy osoby wypowiedziały się zgodnie z rozsądkiem i sumieniem, czyli przeciw<br />

temu nieszczęsnemu konceptowi. Nie osiągnęliście większości, wobec tego, Zosiu, nie wolno ci odpisać. No, czas<br />

na mnie. Idzie pan panie Michale? .. Nie! Ja właściwie jeszcze nie zabrałem głosu. To pani Róża dołączyła mnie<br />

automatycznie do tych, którzy mówili „nie” .. Jak mam to rozumieć?<br />

E0631 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 39-40<br />

Tym bardziej jestem ci wdzięczna, że przedstawiłaś Kurta tak, no wiesz? .. Obiektywnie? Chcę też wierzyć, że<br />

wasza decyzja jest słuszna. Czego ty szukasz, kochanie? .. Pojęcia nie mam, gdzie ja podziałam te dwie fotografie.<br />

Nie widziałaś ich? .. Jakie fotografie? .. Były jeszcze dwie, przecież pamiętam. Na jednej domek, a na drugiej dzieci<br />

w piaskownicy. Znajdą się. To tak zawsze. Powyrzucam niedopałki, ależ nakopcili!<br />

E0632 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 55<br />

Prawda, pana czas drogi. Widzi pan, ja cały dzień sama przy robocie, z babcią tylko, to chce się pogadać. No,<br />

nie przeszkadzam .. Chwileczkę, mamo. Mamusiu, zostało tam co z obiadu? .. A dlaczego? .. Proszę cię, poczęstuj<br />

obiadem tego, co tam kopie w ogródku. Zimno .. Ojciec umówił człowieka bez życia .. Ojciec go umówił za taką cenę<br />

że po prostu wstyd .. Co cię to obchodzi? Przecież stary się nie targował.<br />

66


E0633 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 68<br />

A Staszka przecież znamy. Kuzyn Kici, rodzina przyzwoita. Jej matka taka dzielna .. Idealistka, pedagog! Tytan<br />

pracy dla ludzkości. Tylko w domu bieda z nędzą .. Co chcesz, jedna pensja nauczycielska na wszystko. Ale córki<br />

dobrze wychowała. Wiesz, Kicia chce pójść na dentystykę .. I skąd to się u takiej matki wzięła taka córka! Tak, tej<br />

córki można pozazdrościć. Nie zginie .. Więc jej kuzyn to też na pewno chłopak do rzeczy.<br />

E0634 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 76<br />

Zenek! Kiedy cię poznałam, byłeś taki, jak ona. A teraz. Czasem to mi nawet żal .. Jest czego żałować. Powinnaś<br />

się cieszyć, że przy mnie do czegoś doszłaś. Przecież ci teraz lżej, co? Nie? .. Niby tak. Ale jakbym wyszła za innego,<br />

a teraz żyła z innym. No i te wieczne historie z Olą .. No cóż, życie ludzi zmienia. Czekaj, i Ola zmądrzeje .. Jak<br />

będzie miała męża i dziecko, to może się zmieni.<br />

E0635 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 93<br />

Właśnie! Staszek! Odrzucił twoje nęcące propozycje! Prawda? .. Zawiodłeś się na nim, bo on jest ambitny i ma<br />

własne zasady, których nie zdradza dla doraźnych korzyści. Są więc jednak ludzie, którzy .. Którzy wszystkiego się<br />

boją. Po prostu stchórzył. Głupiec! A przy mnie od razu stanąłby na nogi. Pieniądze — to niezależność. A ty? To ty<br />

ciągle się boisz. Boisz się, że urwą ci zarobki, boisz się wyjechać na urlop, żeby ktoś do teczek nie zajrzał, żeby ktoś<br />

nie podstawił nogi.<br />

E0636 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 85<br />

Ten pokój — powtarzam — jest wolny. W zasadzie mogę go w każdej chwili wynająć — w rzeczywistości sprawa nie<br />

jest taka prosta. Pan wie ta willa wchodzi w skład jednorodzinnych domków Spółdzielni Mieszkaniowej Pracowników<br />

Przedsiębiorstw Usługowych .. Ale to pana dom? .. Oczywiście. Cała rzecz w tym, że od kilku lat jestem prezesem<br />

naszej spółdzielni. Moje stanowisko jest zbyt eksponowane, oczy całego osiedla zwrócone są na mnie. Nie chciałbym,<br />

żeby mnie obmawiano, że odnajmuję pokoje... [&]<br />

E0637 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 98<br />

Leżała tam pusta butelka .. Pewnie ten stary cisnął w krzaki .. Na pewno! .. Pili twoje zdrowie, Zenku. Szkoda, że<br />

nie słyszałeś, jak stary dziękował za pracę, za zarobek .. Polecał się na przyszłą wiosnę .. Nabrał przy toastach humoru<br />

i energii i na cały głos cię błogosławił! Cha! Cha! Cha! No co, nie jesteś zaszczycony. Nazwał cię swoim dobroczyńcą<br />

.. Phi! Czy to on jeden? .. Co tak stoisz, Oleńko? Daj butelkę!<br />

E0638 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Kariery LSW 1963 str. 8<br />

A więc już wszyscy zawiadomieni .. Wszyscy. Tylko co do stryja Benedykta .. Nie przyjdzie? .. Spokojnie, Zosiu,<br />

nie denerwuj się. Przyjdzie. Ale nie mówiłam mu o liście. Myślałam, że lepiej, jeśli sama mu powiesz .. Trudno. A co u<br />

niego? .. Przebolał już emeryturę? .. Chyba tak. Dostał lekcje rosyjskiego Rysiek coś przysłał. Nie zginie .. Doskonale.<br />

Będzie w znośnym humorze.<br />

E0639 S. Mrożek Policja w: Utwory sceniczne Kraków 1963 Wydawnictwo Literackie str. 9<br />

Czy ateiści nie mają prawa, podobnie jak wierzący, do swobodnego dysponowania swoim ciałem, własnym pogrzebem?<br />

To, co pan mówi, jest tylko potwierdzeniem przeczuwanego przeze mnie faktu, że w kraju panuje jak najszersza<br />

tolerancja, także w zakresie przekonań religijnych .. Tak .. A weźmy kulturę, sztukę. Ile to razy przechadzam się tam<br />

i z powrotem, raczej wzdłuż aniżeli wszerz, bo, jak pan wie, cela jest prostokątna — i entuzjazmuję się .. No tak, nie<br />

da się zaprzeczyć .. A widzi pan.<br />

E0640 S. Mrożek Policja Wyd. Literackie 1963 str. 18<br />

Nie. Poszedł na miasto prowokować z własnej chęci. Kto wie, jak długo mu zejdzie .. Proszę sobie nie przeszkadzać.<br />

Pani, jak widzę, szyje .. E. Takie tam. To tylko lampasy do kalesonów mężowi. On się tak źle czuje w cywilnym<br />

garniturze. Chce mieć zawsze na sobie choćby jakiś szczegół wojskowy, choćby pod spodem. Panie naczelniku! .. Cóż<br />

takiego? .. Niech pan go zwolni z tej służby. Niech on już nie chodzi prowokować po cywilnemu .. A dlaczegóż to?<br />

Nikt nie wie, jak on zmarniał, jak zbiedniał odkąd musi chodzić po cywilnemu.<br />

E0641 S. Mrożek Policja Wyd. Literackie 1963 str. 23<br />

Czy wiecie, że już nigdy nikogo nie zaaresztujemy? .. Jak to panie naczelniku, jak to? .. Powiem wam jeszcze<br />

więcej. Nie tylko nigdy już nie zaaresztujemy nikogo, ale i wasz syn, wasz wnuk i prawnuk nikogo już nie zaaresztuje.<br />

Cała policja znajduje się na skraju przepaści, w przededniu katastrofy. Po co istnieje policja? Żeby aresztować tych,<br />

którzy występują przeciwko istniejącemu porządkowi. A jeśli takich już nie ma? Jeśli właśnie na skutek działania coraz<br />

ulepszanej i rozbudowywanej policji zniknął już wśród obywateli ostatni cień buntu.<br />

67


E0642 S. Mrożek Policja Wyd. Literackie 1963 str. 27<br />

Codziennie wysyłam raporty o was do generała. Dzięki wam dostaliśmy już fundusze na rozbudowę więzienia,<br />

szkolenie nowego personelu i wzmocnienie patroli. Generał osobiście interesuje się wami. Mówi, że jesteście bardzo<br />

niebezpieczni i że to wielkie szczęście, że was ująłem w porę. Kto by was nie znał, mógłby pomyśleć, że jesteście z<br />

tego niezadowoleni. Generał zapowiedział, że osobiście przyjedzie dzisiaj na przesłuchanie.<br />

E0643 S. Mrożek Policja Wyd. Literackie 1963 str. 33<br />

Proszę, proszę, niech pan kontynuuje .. Przysięgam, że się nie mylę. Znam go doskonale. Siadywał u mnie przez<br />

dziesięć lat, tu, na tym krześle. To niemożliwe, żeby wasza ekscelencja miała takiego adiutanta! .. Co pan na to,<br />

poruczniku? .. Pan naczelnik rzeczywiście ma rację, jestem jego byłym więźniem. Fakt że rozpoznał mnie w mundurze<br />

i ze zmienionym zarostem przynosi zaszczyt jego spostrzegawczości zawodowej, jego kwalifikacjom.<br />

E0644 S. Mrożek Policja Wyd. Literackie 1963 str. 37<br />

Chyba to wystarczy, panie generale .. Prawdę mówiąc, zaczynam się dziwić, dlaczego pan utrudnia śledztwo .. Ja<br />

utrudniam śledztwo? Ja? .. Tak mi się wydaje. Czy panu zależy na tym, żeby temu człowiekowi niczego nie udowodniono?<br />

.. Ja protestuję .. Przecież wyraźnie przeszkadza pan adiutantowi w ostatecznym zdemaskowaniu przestępcy, w<br />

obnażeniu całej jego nikczemności. Ostrzegam, że czuję się w obowiązku porozmawiać o tym pańskim stanowisku z<br />

Regentem, Wujem naszego Infanta.<br />

E0645 S. Mrożek Policja Wyd. Literackie 1963 str. 41<br />

Niech pan nie myśli, że policja jest ponad aresztowaniem. Nie. To aresztowanie jest ponad nami. Ono jest ponad<br />

wszystkim. Jestem policjantem starej daty. Proszę więc. Jeżeli tylko umie pan uzasadnić .. Oczywiście, że umiem.<br />

Sprawa przedstawia się tak: do elementarnych obowiązków szefa milicji należy ochrona generałów przed zamachami<br />

bombowymi. A pan — co zrobił? .. Sam pan wcisnął bombę do rąk aresztowanego spiskowca, sam mu pan pokazywał,<br />

jak ma rzucać.<br />

E0646 S. Mrożek Męczeństwo Piotra Ohey’a w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 58<br />

Mógłbyś go chociaż zastrzelić, zaczaiwszy się koło umywalki. Czytałam, że podobno w Indiach Anglicy umyślnie<br />

wciągali tygrysy do łazienki, aby potem, odciąwszy im odwrót korkiem od wanny, strzelać do nich jak do kaczek. Mój<br />

boże, a książę Sanguszko, jakie on hodował bażanty. Raz złote, raz srebrne, aż goście dostawali zapalenia spojówek ..<br />

Roztkliwianie się nic nie pomoże.<br />

E0647 S. Mrożek Męczeństwo Piotra Ohey’a w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 57<br />

Niestety. Postaram się zająć niewiele czasu. Proszę, niech pan położy .. Dziękuję, usiądę w nogach, jeśli można.<br />

Polecono mi przekazać, osobistą niejako, prośbę Ministra Spraw Zagranicznych do pana .. Może się pan uniesie na<br />

chwilę? Przysiadł mi pan nogę. O tak, dziękuję. A więc, cóż to za prośba? .. Jak panu wiadomo, w naszym kraju bawią<br />

przedstawiciele różnych państw.<br />

E0648 S. Mrożek Męczeństwo Piotra Ohey’a w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 63<br />

Tam, gdzie zwykłem codziennie odczytywać sobie rubrykę „Drobne” dzisiaj trwa gonitwa psów, miejsce pokrzepiającej,<br />

poobiedniej drzemki — teraz wypełniona szarlatańskimi sprzętami linoskoczków powszechne pomieszanie<br />

żywiołów, ambitne plany, gorączkowe majaki, brak szacunku dla ojca i niepokój wtargnęły tutaj. Wiek mi nie sprzyja,<br />

nie będę więc służalczo zabiegał o jego względy. Podajcie mi szlafrok.<br />

E0649 S. Mrożek Indyk w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 69<br />

Łońskiego roku, przed samą wilią, krowa coś mówiła do Marcina .. Opowiedzcie no, kumie .. Ano, poszedł Marcin<br />

do obory, a krowa powiedziała do niego wedle żłoba: „Nie jest dobrze, Marcinie” .. Tak samo i Marcin ją zapytał: „Co<br />

nie jest dobrze, krowo? .. Tak samo i Marcin ją zapytał co nie jest dobrze, krowo. A krowa na to: „A tak, w ogóle to<br />

nie jest dobrze” — i tylko siano jadła. Marcin jeszcze trochę poczekał, bo myślał, że może coś więcej powie.<br />

E0650 S. Mrożek Indyk Wyd. Literackie 1963 str. 71<br />

Nie jest pan zadowolony z życia? .. Ani jestem, ani nie jestem. Tak samo, jak z tymi zwierzętami, które pana<br />

tak zdenerwowały, po prostu nie zależy mi. Ani celu, ani ochoty .. Z czego pan żyje? .. O, utrzymanie mamy w tej<br />

karczmie zapewnione. Choć skromne, ale zapewnione, wystarczy, żeby żyć, widoków na przyszłość niewiele, ot, aby<br />

aby. Za to jest ciepło, choć trochę śmierdzi, ale nie za bardzo. Zresztą uciec stąd nie można, bo nie ma dokąd, drogi<br />

złe, pustkowie wokół straszne.<br />

68


E0651 S. Mrożek Indyk Wyd. Literackie 1963 str. 75<br />

Nic nie pamiętam. W głowie taki szum .. Zemdlałaś, Lauro, przyniosłem cię tu, gdy nas wygnano z pustelnika<br />

chatki .. Nic nie pamiętam, pomnę tylko bór, czarny, ogromny .. Precz smutne wspomnienia niechaj nam nie zmącą<br />

dni przyszłych, bez troski, szczęścia, co nas czeka! .. On mnie będzie uczył. Bakałarzyna! .. Pierwotniak! .. Co to za<br />

ludzie? .. To dekadenci .. O! .. I cynicy .. Czy może nas pan przedstawić? .. Ten pan jest poetą .. Byłem poetą. Obecnie<br />

rozmyślam .. Poeta? A więc nasz przyjaciel. Sprzymierzeniec.<br />

E0652 S. Mrożek Indyk Wyd. Literackie 1963 str. 80<br />

A tak. Z pewnego punktu widzenia — tak. Bo przyznaję się uczciwie do swojej sytuacji. Przestałem pisać i nie<br />

staram się zostać, na przykład, atletą, bo wiem że ani mnie to zajmuje, ani nie mam ku temu żadnych możliwości. W<br />

tej niezdrowej okolicy straciłem wszelkie poczucie sensu tak dalece, że nie staram się nawet tego opisywać i w ten<br />

sposób ocalić siebie jako poety.<br />

E0653 S. Mrożek Indyk Wyd. Literackie 1963 str. 85<br />

Założę się, że dzięki tej dziewczynie zmieniliście zdanie. Dekadencja dekadencją, ale wystarczy, żeby ładna dziewczyna<br />

przeszła koło was, a zaraz znajdziecie cel w życiu. Ale trudno, nie mam wam tego za złe. Potwierdzacie tylko<br />

moją tezę. Teraz widzę że muszę ich znaleźć koniecznie. I ją, i jego .. I jego także? Czyżby książę. Ja się nie wtrącam.<br />

Jako były artysta, mam zrozumienie dla tajników ludzkiej psychologii.<br />

E0654 S. Mrożek Indyk Wyd. Literackie 1963 str. 88<br />

Nie, tego wszystkiego nie możemy tolerować. Więc najpierw oświadczyłem się o Laurę, bo myślałem, że małżeństwo<br />

księcia, jako przykład, podziała i wpłynie na stan umysłów, jeżeli można tak powiedzieć. Małżeństwo jako forma<br />

zorganizowana i legalna jest w pełni do przyjęcia przez nas. Żywioł — ot, co jest groźne. Z małżeństwa nic nie wyszło,<br />

bo Laura uciekła z Rudolfem. I to nasunęło mi nową myśl.<br />

E0655 S. Mrożek Indyk Wyd. Literackie 1963 str. 95<br />

Przepadły? Ano, zobaczymy. Jesteś zbyt pewny siebie, młodzieńcze czy naprawdę wierzysz, że nikt cię nie zastąpi?<br />

.. Stręczyciel i grubianin .. Kto? .. Wolałbym nie operować tytułami. Ale w takiej chwili rozmawiać w ten sposób, to<br />

co najmniej nieprzyzwoitość .. Czy mam to rozumieć jako aluzję? .. Trzeba nie mieć za grosz delikatności .. Ejże, czy<br />

nie za śmiało? My mamy w archiwach różne takie wierszyki.<br />

E0656 S. Mrożek Na pełnym morzu w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 127<br />

Słuchaj pan! .. Szanowny i drogi panie! Wiemy wszyscy, że nie da się ukryć takich cech charakteru, jak chęć do<br />

poświęceń. Miłość bliźniego, solidarność. Już od pierwszych chwil zauważyliśmy z kolegą, iż w panu jest coś, co pana<br />

od nas odróżnia, to coś, to właśnie wrodzona szlachetność, nieodparte pragnienie służenia wspólnej sprawie, gotowość.<br />

Prawda, panie kolego? W życiu nie widziałem lepszego człowieka .. Jesteśmy szczęśliwi, że nareszcie kolektyw może<br />

odpowiedzieć na pańskie gorące wezwanie o sposobność, okazję zrealizowania pańskiej skrytej, czystej tęsknoty.<br />

E0657 S. Mrożek Na pełnym morzu w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 136<br />

Ja nie, żeby się uchylał, tylko po prostu z życzliwości. Sam lubię dobrze zjeść i wiem, jak łakomstwo czasem gubi<br />

człowieka. Gdybym nie był zatruty, to ja bym nic nie mówił, proszę bardzo. Ale tak, to jest po prostu mój obowiązek<br />

.. Tak jest, szefie .. Ja nie twierdzę, że to jest nieuleczalne. Nie, po prostu powinni panowie jeszcze trochę poczekać,<br />

na pewno mi przejdzie.<br />

E0658 S. Mrożek Karol w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 143<br />

Niech dziadek posłucha pana doktora. Pif-paf będzie potem. A to moglibyśmy chwilowo położyć tam. Nie? Dobrze,<br />

dobrze, jak panu wygodniej .. Dziadzio nigdy nie rozstaje się ze strzelbą. My, w rodzinie, wiemy, co do nas należy.<br />

Czy może to pan przeczytać? .. Hej! Widziałem ci, ja, jak ojciec nieboszczyk wpakował jemu pół funta śrutu w sam<br />

środek brzucha.<br />

E0659 S. Mrożek Karol w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 150<br />

Co macie przeciwko mnie?! .. Pan jest Karol? .. Nie! .. A kto protestował, że strzelba jest już nabita od dwudziestu<br />

lat i że taki stan rzeczy nie może trwać dłużej? Kto chciał zmusić dziadka, żeby czytał? .. Brednie .. Kto nie chciał dać<br />

okularów biednemu staruszkowi? Pan jest Karol! .. Nie! .. Przysięgam. Ja mam dowód osobisty, ja pokażę .. Dowód<br />

nic nie znaczy.<br />

69


E0660 S. Mrożek Strip-Tease w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 169<br />

Zdaje się, że to był pański pomysł .. Ale pan go zrealizował. Zimno tu .. Nie jest wykluczone, że i tak kazałby<br />

nam oddać ubranie, pomysł czy nie pomysł .. Nie! Ja jestem pewien, że to pan naraził siebie i mnie przez tę idiotyczną<br />

maskaradę. Pan zwrócił uwagę Ręki na naszą odzież. Żeby pan chociaż nie podwijał nogawek. Może wtedy spodnie<br />

nie rzuciłyby się w oczy.<br />

E0661 S. Mrożek Zabawa w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 185<br />

A dlaczego ma być? .. Bo ja chcę! .. Chcesz naprawdę? .. Jak to, nie chcę? .. Powiedz mu, że chcesz .. Skąd wiesz,<br />

że chcesz? .. Bo chcę, to wiem. Bo mi się chce .. Brawo! .. Ale jej nie ma .. To źle .. Dlaczego źle? Jakby miała być,<br />

a jej nie było, to by było źle .. Ale mnie jest źle zabawa musi być! .. Tak .. Jak jej nie ma, to być nie ma, to nie musi<br />

.. Jak to nie musi, kiedy mnie jest dobrze, kiedy jest zabawa?<br />

E0662 S. Mrożek Kynolog w rozterce w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 204<br />

Chwileczkę .. Nie! To niemożliwe! Nie mogę pozwolić żeby niewinne cierpiały stworzenia! To jest okrucieństwo!<br />

.. Stanę koło pana. Taka się czuję przy panu malutka. Pan jest taki silny, a ja taka słaba. Czy pan już rozpoznał to, co<br />

się tam dzieje? Rada bym wiedzieć, to jest tak okropne! .. Przyznam, że pierwsze słyszę takie głosy. I nie wykluczając<br />

innych możliwości. Lecz posłuchajmy! .. Ach, słuchajmy, proszę! .. To nie do wiary, a jednak prawdziwe! Jak on to<br />

robi?<br />

E0663 S. Mrożek Kynolog w rozterce w: Utwory sceniczne Wyd. Literackie 1963 str. 211<br />

Po to tu przyszedłem, żeby się dowiedzieć .. Idźcie już, człowieku. Co mamy do tego? .. Czy to nie obchodzi pana<br />

szanownego? .. Co mnie ma obchodzić? .. No to ja powiem, by panu dogodzić. Ja powiem od razu mój panie łaskawco,<br />

i zaraz dojdziemy, kto jest tym oprawcą. Giną koniki, przepadają marnie, bo on koniną karmi swoją psiarnię! .. Ha!<br />

Łotrze! .. Jeśli kto łotrem, to nie o mnie mowa! .. W gardło ci wcisnę z powrotem te słowa!<br />

E0664 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 7<br />

No proszę, proszę. Znajdujemy dobre strony lotu. W każdym razie będziesz miała codziennie meldunki z bazy. Na<br />

końcu podam w jednym zdaniu jak wyglądam .. I jak się czujesz. Pamiętaj! Gwarantuję. Mur! .. Tylko nie myśl, że<br />

ja się pogodziłam z tą całą historią. Nie zaprzeczaj, Adasiu. I nie rozumiem, dlaczego ciebie wybrali? Mieli nie brać<br />

żonatych.<br />

E0665 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 13<br />

Normalnie — to nie powiem. Ale owszem, takich cudaków widuję czasem na scenie. Izolda nieraz zaprasza mnie<br />

na stare sztuki. Lubię słuchać, jak śmiesznie rozmawiają na scenie. Ja. Trzeba ci wiedzieć, bardzo lubię kostiumy czy<br />

może jesteś artystą? .. Dom wariatów. Bo ja przecież nie sfiksowałem. Oczywiście, zmysły działają normalnie ale to<br />

wszystko tutaj. Gdzie ja jestem?<br />

E0666 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 18-19<br />

Cha! Cha! Cha! Kapitalne. Proszę to zrobić jeszcze raz .. O, przepraszam. Zdawało mi się, że jestem sam. Czy<br />

może pani też tutaj mieszka? .. Niezupełnie. Przyszłam w odwiedziny. Kim ty jesteś? Albo nie, proszę nic nie mówić.<br />

Pasjami lubię zagadki. To moje hobby. Nie uwierzysz, jaki ja mam dar odgadywania .. Głowa pęka w tym wszystkim.<br />

Pani jest jeszcze jedną zagadką .. Szkoda, że Karol tego nie słyszy.<br />

E0667 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 36<br />

Ba, przed odlotem .. Dzieci opowiedzcie mi jeszcze o mamie. Jak żyliście, gdy minął termin mego powrotu? Tak<br />

chaotycznie rozmawialiśmy wczoraj. Jak żyliście? .. Jak mama dawała sobie radę? .. Jak żyliśmy? Pierwszych lat to ja,<br />

prawdę mówiąc, dobrze nie pamiętam. Nie, nie martw się. Nie było nam źle. Materialnych kłopotów mama nie miała.<br />

Przeciwnie. Otrzymywaliśmy dużą rentę i wszystko, czego potrzebowaliśmy. Po maturze dostałam nawet samochód i<br />

motorówkę.<br />

E0668 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 41<br />

Marta przyniosła jakąś taśmę. Leży na magnetofonie na pewno od niej. Zaraz posłuchajmy. Hustowi. Zgody dziesięć,<br />

Dzielnica Zachodnia. Kochani, wczoraj przekonałam się, że wasz dom jest wylęgarnią dziwaków. Czy dziadek musi<br />

ściągać wszystkich pomyleńców z teatru, by robili honory domu podczas waszej nieobecności? Nie macie pojęcia, jak<br />

śmiesznie wasz Hamlecik wygląda. Istnieje, czy nie istnieje? Chwilami zakrawało na to drugie.<br />

70


E0669 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 50<br />

Hm. Tak. Dziękuję .. Sam pan widzi. Udał się Janek. Zawsze go lubiłem, mimo tego śmiesznego bzika. A Elżbietka<br />

także niczego. Niech mi pan wierzy, starałem się, jak mogłem, zastąpić ojca sierotkom .. Tylko nie sierotkom .. Któż<br />

mógł wiedzieć. Przyzna pan, że nie łatwo zająć miejsce bohatera. Nie tylko przy dzieciach. Przy kobiecie! Zwłaszcza<br />

przy kobiecie! Któż jej zastąpi bohatera?<br />

E0670 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 57<br />

To ja się ciebie pytam. Ty jesteś głową rodziny. Nie patrz tak na mnie. Ty musisz znaleźć radę. Całe życie lubiłeś<br />

wykręcać się od decyzji. Bo ty masz teatr i to ci wystarczy. I Ilona wpatrzona w ciebie. I tylko ja jedna muszę myśleć ..<br />

O przepraszam, nie masz racji. Ja często sam. O tak! Właśnie dzisiaj pokazałeś, co możesz zrobić sam. Co ci strzeliło<br />

do głowy, żeby sprowadzić Patryka. Mogłeś nic o Patryku nie mówić.<br />

E0671 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 61<br />

Nie chodzi mi tylko o te sprawy. Myślę o życiu codziennym. O drobnym obyczaju. Ileż świadectw zostało, że ich<br />

kobiety nie były szczęśliwe .. Ale co to wszystko ma wspólnego z Adamem. Bo przecież tobie o niego chodzi, przyznaj<br />

się, o Adama. Ty jesteś zazdrosny. Co za klęska. Filar klubu najnowocześniejszych, czysty ekstrakt intelektu w mocy<br />

ciemnej. Dwudziestowiecznej zazdrości. Niech ci się przyjrzę. Pokaż się, Karolku .. Zostaw, nie wiesz, że ja .. Czy<br />

zawsze musicie się kłócić?<br />

E0672 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 67<br />

Ale ja nie oddam ubrania. Nie liczcie na to. Wszyscy na to liczą. Nie jestem nawet pewny, czy twego ubrania już<br />

Elżbieta. Był tu ktoś z muzeum .. Czyście poszaleli. Nie chcę żadnej chlamidy. Uwzięliście się, żeby mi odebrać resztki<br />

mego świata. O, jest Marta. Marto? Prędzej! .. Co się tam znów porobiło? Idę, już idę. Zaraz będę.<br />

E0673 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 73<br />

To dla ciebie, Adamie. Chciałam ci zrobić przyjemność i nie wiedziałam jak. Wreszcie wpadłam na myśl, że<br />

najlepiej coś z dawnej lekkiej muzyki. Wyobraź sobie, dwie godziny szperałam w muzeum kultury. Nie grymaś. Nic<br />

ci się nie podoba. Mówi asystentka. A ja na to chcę komuś zrobić przyjemność i muszę znaleźć coś odpowiedniego.<br />

E0674 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 81<br />

A ty czegoś dzisiaj taki markotny? Boisz się, że tatuś nie przejmuj się. Ja się do tego zabrałem. Wszystko się<br />

ureguluje .. Wszystko się skomplikowało. Weźmy choćby sprawę natury. Teraz gdy Rada Świata zniosła sztuczną<br />

inseminację, leżymy. Izolda chciała powrotu do natury. Ładna historia z tą naturą. W naturze są jeszcze dziś owady, u<br />

których samica zagryza samca po wszystkim. Ja nie chcę! Ja się boję! Słyszysz, Janie, w naszych kobietach drzemie<br />

okrucieństwo, skoro tak łatwo garnął się do barbarzyńcy.<br />

E0675 L. Prorok Powrót taty LSW 1963 str. 89<br />

Mój Henryś był nim zachwycony i chce w najbliższym wypracowaniu jako temat wolny .. Oszukał mnie. Człowiek<br />

z epoki metali ciężkich oszukał mnie w dyskusji. Sądziłem, że jest zwolennikiem inseminacji i rozsądku. Nie był taki.<br />

Oho, znowu coś nadeszło do dyspozytorki. Za chwilę wrócę .. Był bohaterem, nie da się zaprzeczyć. Jak skwapliwie<br />

dodali mu drugą gablotkę. Człowiek dumny jest z takiego ojca .. Co mówisz? Eee, nie, ja się nie zgadzam.<br />

E0676 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 17<br />

Ja oddam ci z następnego przydziału .. Zaraz oddam! Ja nie chcę być ciężarem. Jesteśmy cierpliwi. Bardzo cierpliwi!<br />

Nikt nie narzeka. Tylko Salci trzeba czasem coś ugotować. Ona nie chce wcale jeść. Ona już taka chuda .. To dla Salci.<br />

Może będzie smakować. Nic lepszego nie można zrobić z kawy zbożowej .. Nie wiem jak podziękować. Co to będzie<br />

za radość.<br />

E0677 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 35-36<br />

A w czyim domu jest inaczej? Najwyższy czas przestać zwracać uwagę na to, co kto komu powiedział, jakim<br />

tonem, dlaczego. Rozumieć się trzeba. To najważniejsze .. Co tam nowego? .. To samo, co zawsze .. Nie rozumiem.<br />

Co to znaczy? .. Ten sam niepokój .. Więc, co się dzieje? .. Czy trzeba pytać? .. Więc? .. Nędza, egzekucje, tyfus,<br />

gruźlica, selekcje, śmierć głodowa.<br />

71


E0678 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 46<br />

Najgorsze jest to, co się w nas dzieje. Musisz być dzielna .. Przed chwilą ojciec, teraz ty mi to mówisz. A to<br />

przecież niemożliwe. Niemożliwe zachować dzielność, tak jak kiedyś wydawało się niemożliwe, by stracić odwagę! ..<br />

A jednak taka jesteś — silna i rozumna .. Gdyby tak był, nie musiałabym dowiadywać się tego od nikogo. A ja nie<br />

rozumiem siebie.<br />

E0679 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 50<br />

Słyszysz? Czy to może być zapomniane? Czy przestanie nas prześladować? Nic nie mówisz? Więc i ty odczuwasz?<br />

Prawda, jakoś tu coś obezwładnia? Kto tu wchodzi, to tak jakby żegnał się z życiem. Całe życie musi się zmienić, żeby<br />

można było żyć i zapomnieć, co złe. W przeciwnym razie nie byłoby po co żyć. Bądź gotowa o szóstej.<br />

E0680 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 58<br />

Ty musisz tam myśleć tylko o tym, żeby przetrwać i nie stracić już ani jednego dnia na próżno. Ani jednej godziny.<br />

O niczym innym nie powinnaś myśleć. O wszystkim zapomnij, o całym naszym smutku. Smutek zaraz przeminie, jak<br />

ty będziesz szczęśliwa. I dla nas wszystkich złe czasy przeminą prędzej .. Nie! Nie mówmy już o tym. Co ty masz,<br />

mamo, w tym kuble? Dlaczego go trzymasz?<br />

E0681 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 66<br />

Nasz pierworodny. Kiedy był mały, wszystko, co dostał mnie oddawał. Jaki piękny był, jaki mądry. Podobny do<br />

ciebie. On i Joel wszyscy chłopcy. Jacy teraz nieszczęśliwi .. Nie wolno tak mówić .. Dlaczego nie wolno, kiedy tak<br />

jest? Czy Niuta nie jest nieszczęśliwa, bo, czy w takim życiu dla niej marzyłeś? Wielkie nieszczęście na nas spadło.<br />

Dlaczego nie pozwalasz mi mówić? Serce moje jest chore od tego nieszczęścia.<br />

E0682 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 74<br />

Nieraz myślę, że nie potrafiłbym teraz ułożyć najprostszego zdania. A gdy zaczynam pisać, dziwię się temu, co<br />

piszę, nie rozumiem tego, co napisałem .. Czy ty nie za dużo pracujesz? Nie gniewaj się. Ja bardzo się cieszę, kiedy<br />

ty, ale nie powinieneś się przemęczać. Czy to twój ostatni utwór, to, co mi czytasz? Co to jest? .. Krzyk, poniżenie.<br />

Krzyk całej nędzy ludzkiej.<br />

E0683 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 91<br />

Dokończ to, co zacząłeś czytać .. „Pragniemy naturalnie ideału”. Gdzie to jest? Aha. „Nigdy”. Nie, to nie to, czego<br />

szukam. Owszem, to, ale nigdy przekreślone. Znalazłem. Słuchaj: „siła pragnienia ideału zdolna jest przezwyciężyć<br />

przymus podporządkowania się Złu” .. Czytaj, czytaj .. „ale czy nie jesteśmy bardziej skłonni poddać się przymusowi<br />

dnia powszedniego, poddać się zupełnie dobrowolnie, więcej ze znudzenia nawet niż z jakiegokolwiek innego powodu...”<br />

E0684 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 97<br />

Podobno mają zabrać wszystkie dzieci .. Nie wierz. Tak podszeptują nam nasze obawy. Pragniemy uratować nasze<br />

dzieci, zabezpieczyć je, zanim mogłaby im zagrozić jakaś zbrodnicza myśl i dlatego .. Nie chcę pociechy. Chcę<br />

prawdy .. Nikt nie zna prawdy. Zadręczają nas podejrzenia. Cios, który na nas spada, nie ma nic wspólnego z tymi<br />

przypuszczeniami. Zdrowie Daniela, przyszłość Belci, los całej naszej rodziny — to nie są przecież urojenia.<br />

E0685 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 102<br />

Trzeba! Trzeba jak najprędzej rozstać się, żeby połączyć się znowu w jednym miejscu bezpiecznym. Nie można<br />

czekać, jeżeli nie chcemy, żeby nas rozłączono przymusowo. Już jesteśmy wciąż rozłączeni! Odbiera się dzieci rodzicom.<br />

Dzieci nie mogą doczekać się rodziców, którzy padli w drodze do domu! .. Cóż na to poradzić? .. Uciekać .. Gdzie? ..<br />

Na tamtą stronę!<br />

E0686 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 111<br />

Już nigdy nigdzie stąd nie wyjdę. Mówmy prędko o najważniejszych sprawach. Przyjdziesz jeszcze? .. Przyjdę. Co<br />

ci potrzeba? Postaram się przynieść jak najprędzej .. Jaka ja jestem niemądra. Skąd możesz wiedzieć, czy przyjdziesz?<br />

Nikt nie wie, co będzie za chwilę. Nikt nie wie, czy jeszcze jutro zobaczy swoich najbliższych. Czy ty czy chciałabyś,<br />

żebym dzisiaj zabrał dziecko?<br />

72


E0687 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 117<br />

Te różne sposoby samoobrony przed nieszczęściem odbierają zdolność postanowienia .. Ale chyba w kręgu najbliższych<br />

nie powinno się mieć żadnych wątpliwości .. Tak, na pewno, tak. Gdyby nie to, że trzeba dźwigać inny jeszcze,<br />

większy ciężar. Ciężar cierpienia. Cierpienie dzieli ludzi w większym stopniu niż wątpliwości. Im więcej cierpimy nad<br />

sobą wzajemnie, tym bardziej wydajemy się sobie oschli.<br />

E0688 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 127<br />

Dawno nie byłeś. Zmieniliśmy się, prawda? Jak uważasz, czy staliśmy się bardziej ludźmi, czy bardziej Żydami?<br />

Dawniej o tym nie myślałem, nie widziałem barier. Teraz zobaczyłem. Zostałem postawiony twarzą w twarz z samym<br />

sobą: Żyd wśród Żydów, prawda? Doro, nie wpatruj się we mnie tak natarczywie nie załamuj rąk. Nie spodziewaj się<br />

żadnych układów o moją głowę. Ja nie mógłbym opuścić getto, jeżeli nie potrafię być inny niż jestem.<br />

E0689 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 128<br />

Nic innego nie robię, tylko myślę. Nie mogę uwolnić się od udręki myślenia. Nie masz pojęcia, o czym człowiek tu<br />

śmie myśleć. Wyobraźnia dosięga zawrotnych szczytów. Wbrew mojej woli. Mnie samego już nic nie interesuje. Chory<br />

jestem od wymagań mojej wyobraźni, od lawiny pytań, począwszy od pytania — jak można pozwolić wypchnąć się z<br />

życia, a skończywszy na pytaniu — jak można przestać działać w obronie własnego życia. Żadnej odpowiedzi. Co mi<br />

jeszcze każesz pomyśleć?<br />

E0690 L. Prus-Lisicka I ludzie wszędzie braćmi Pax 1963 str. 149<br />

Więc ginąć? Odpowiedz — ginąć? .. Trzeba walczyć o prawa i pomoc. Walczy się .. Nie ma dzisiaj praw. Są<br />

obietnice. Żadne nie zostaną dotrzymane. Już nikt żadnym obietnicom nie może wierzyć. Trzeba walczyć o życie<br />

inaczej .. Więc czego on właściwie chce? .. Wolności? Za wszelką cenę wolności. Żądam czynu w obronie getta! ..<br />

Każdy dzień getta jest heroicznym czynem. Obrona i walka o resztki ludzkiego życia nie ustają.<br />

E0691 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 9<br />

Ale to nie matka, mówiłam! Są takie kobiety. Sama nie zdaje sobie sprawy z tego, czego jej naprawdę potrzeba<br />

.. Może. To kłąb nerwów i pomieszanych uczuć. Jakby żyła w ustawicznej psychicznej rozterce. Sabinko, gdybym nie<br />

był inżynierem, ale jakimś psychologiem, byłby nad czym pomyśleć. To okaz. Tak czy inaczej, nieszczęśliwa istota ..<br />

Zastanów się. Wszystkiego ma po uszy. Dobrobyt, tamte warunki. Męża też, zdaje się, bardzo ją kochającego. Ona, to<br />

tam nie wiem, na trzy jego listy jeden odpisuje.<br />

E0692 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 19<br />

Tak ci się mówi, Joasiu, młodziutkaś .. Dzisiejszej kobiecie dziecko potrzebne dopiero w późniejszym wieku. Chcesz<br />

wiedzieć prawdę? Tobie nie tyle brak „potomstwa”, ile mądrości korzystania z życia. Ja to bym wiedziała, po co siedzę<br />

zagranicą. Kurczę pieczone, każdy jest gdzie indziej niż potrzeba .. Może prawda .. Murowane! Bracie, czułabym się<br />

na twoim miejscu jak Bardot. A nawet bym ci to dziecko urodziła, pal diabli. Szkoda zresztą, żeś wcześniej nie zgłosił<br />

zapotrzebowania.<br />

E0693 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 28<br />

Pani mówiła o dziecku, to jest o tej pani .. Cały czas o tym mówię. Było to w piątek, może dwunasta, nie, jedenasta,<br />

o dwunastej przecież zamykają. Stoję w kolejce, Boże, te kolejki. Stoi się i stoi, a te baby nic, tylko gadają, gadają,<br />

gadają. Więc i ja mówiłam ale tylko o pani, o tej dziecinie i tego. Jak one były wzruszone, jak pani współczuły!<br />

Myślałam, że się rozbeczą, bo ja tak umiem z ludźmi rozmawiać.<br />

E0694 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 35<br />

Pójdziemy, pani Ewuniu, jutro z rana. O, z Anielcią we trzy. Wezmę, proszę pani, becik, po moim Franusiu. Może,<br />

jak ten chłopiec się chowa, będzie dobry znak. Becik mam .. Ale nie taki. A mleko w proszku jest? Teraz tylko mleko<br />

w proszku .. Pokarm mam .. Ma pani? .. To dobrze, na pewno będzie zdrowa, niczego więcej nie potrzeba. Wszystko<br />

się układa jak z płatka.<br />

E0695 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 39<br />

A widzisz! To jest wielkie ryzyko i dlatego trzeba jej raczej życzyć jak najlepiej, oszczędzić wszelkich wahań ..<br />

Dobrze jej życzę, ale uważam, że trzeba tamto powiedzieć. To powinno już dawno wyjść od ciebie lub Jana. Ale Jan.<br />

On bez ciebie słowa nie piśnie .. W głupstwach. W ważnych sprawach nie ustąpi na jotę .. Tak czy inaczej Ewa powinna<br />

mieć porównanie, próbę... [&]<br />

73


E0696 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 42<br />

Załatwia to pani Malwina. Poszła po dziecka do Teresy, zrobi zdjęcia a la minute i tu przyniesie. To bardzo uczynna<br />

pani. Chciałam ją czymś poczęstować, więc, nie gniewajcie się, kupiłam trochę ciastek, kawy i .. Ależ, moja kochana,<br />

po cóż to? Kawa jest. No, weź, Sabinko, do kuchni .. Kawę zaparzę, ale tej wariatce nic podawać nie będę. To mnie<br />

upokarza. Zrób to sama .. Zrobię, zrobię.<br />

E0697 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 48<br />

Ty go wcale nie znasz. To zimny człowiek. Niby jest ze mną w domu, a jakby go nie było, nie czuję żadnego ciepła<br />

i dlatego chciałam mieć kogoś bliskiego — to dziecko. Są przecież bezdzietne małżeństwa, dla których dziecko nie<br />

jest konieczne. Bez potomstwa bywają szczęśliwe i kochają się, a ja nie mam co kochać. Rozumiesz? Dlatego muszę<br />

mieć koło siebie drugą istotę, Ewunię .. To ładnie, że już mówisz o niej zdrobniale. Troska o potomstwo odnowi twoje<br />

uczucie.<br />

E0698 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 57<br />

Mówiłam ci, żebyś szła ze mną, odmówiłaś .. Bo się wstydzę. Brakuje mi polskich słów, nie będę się zachowywała<br />

jak normalna kobieta .. Który z mężczyzn lubi dziś normalną kobietę? .. Teraz podobają się takie jak ty, trochę rąbnięte.<br />

A jeszcze, bracie, nie uczesane, piegowate, nawet zezowate, tak pod Picassa. Sama czasem taką udaję, by nie gadali,<br />

żem dziamdzia, staroświecki dzióbutek. Często wygłupiam się i gadam tak na niby. Tyś też uwierzyła, że miałam mieć<br />

dziecko? .. No tak.<br />

E0699 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 63<br />

No, więc jak? .. Chyba do ciotki, do dozorczyni na Piwną. O, tam, bardzo pani będę wdzięczna. Dziękuję, już<br />

inaczej się czuję .. I mnie też lżej .. I chyba od dzisiaj nie będzie mi się śniło. Bo muszę pani powiedzieć, nikomu tego<br />

nie mówiłam, co noc męczy mnie sen, że dziecko utopiłam. Już tak kilka razy. Budziłam się spocona, wystraszona, i<br />

wtedy mała też krzyczała. Może dlatego pokarm mi odjęło? Przepraszam, już idę .. Joasia mówiła, że idziecie gdzieś<br />

na wieczór.<br />

E0700 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 82<br />

Po co żyję? Mam tylko chodzić z rajsbretem i rysować piece do centralnego ogrzewania? O nie, kochana, coś się<br />

człowiekowi należy. Potem mąż, bachory, pieluchy, gary, wieszanie firanek. To dobre dla mamy. Ja po takim ubawie<br />

czuję się jak Lolobrigida. Ani chwileczki nie siedziałam, byłam mokra jak mysz, zmachana bardziej, niż gdy rzucam<br />

dyskiem na boisku .. Podziwiam cię, jesteś taka pełna życia .. E tam, więcej się wygłupiam. Ewka, masz tu od mamy<br />

kasetę z Cepelii, a ode mnie takie kajdanki ludowe z drzewa na rękę, no i na twój biuścik.<br />

E0701 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 87<br />

I z zagranicy, każdy by poznał. Tam są ludzie przy pieniądzach. Skoro to już pani, to powiem. Jak Pan Bóg nie dał,<br />

to jeszcze może dać .. Dziesięć lat czekałam .. Nic nie znaczy. Jest u nas we wsi taka, co jej było przez osiem roków<br />

odmówione, a dziewiątego zaszła i teraz ma Jadwisię. Tyle, że pani mi trochę chudzina .. Zdrowia wielkiego nie mam,<br />

leczę się u doktorów.<br />

E0702 M. Rusinek Dwie Ewy LSW 1963 str. 91<br />

Jest, no to chwalić Pana Boga, bom po to przyjechała. Co ona winna, moja rzecz, odbeczy, odpokutuje. Ale choćby<br />

tam miało w świecie mieć, jakby się w czepku rodziło, to ja dziecka nie dam. Do siebie zabieram razem z nią, niech<br />

się dzieje, co chce, a zresztą i we wsi coś miarkują, prawdy nie zadusi. A pani, jeśli dotąd było odmówione, to jeszcze<br />

może być, czego życzę, bom tyż matka dzieciom i to takim.<br />

E0703 M. Siedmiograj Jak Wojtek muzykant odwiedził piekło LSW 1963 str. 11<br />

E, to pewno echo mami. Na fujarce zagram, na czarodziejskiej fujarce. Może lepiej głos poniesie? .. Znów tylko<br />

echo. Nic z tego grania. Gwizdnę na palcach, po rosie głos daleko niesie. He. He. He. Od kiedy to na wierzbie rosną<br />

takie rogate gruszki? .. Ajajaj! Rozbiłem się na miazgę! .. Cóż to za straszydło? .. Puść mnie! Czy ty musisz hałasować<br />

po nocach? Naprzód śpiewałeś na całe gardło, teraz gwiżdżesz przeraźliwie. Coś ty za jeden?<br />

E0704 M. Siedmiograj Jak Wojtek muzykant odwiedził piekło LSW 1963 str. 26<br />

Cicho! Nie dziwię się Kukusiowi, jest jeszcze młody, mało doświadczony. Jakkolwiek myślałem, że jest sprytniejszy<br />

od człowieka. Ale że ty, Stary Biesie, dałeś się człowiekowi nabrać? .. Dziadziuniu! Właśnie poskromiliśmy chłopa!<br />

Ja zabrałem mu fujarkę .. Brawo! Gdyby wszystkie diabły były tak odważne, mielibyśmy większy szacunek u ludzi,<br />

muszę bowiem stwierdzić ze smutkiem, że ludzie się nas zupełnie nie boją .. Ten na rozdrożu będzie nas pamiętał. Do<br />

rana będzie błądził.<br />

74


E0705 M. Siedmiograj Jak Wojtek muzykant odwiedził piekło LSW 1963 str. 30<br />

Nie udawaj głupka! Nie byłbyś diabłem, gdybyś nie wiedział, po co tu przyszedłem. Oddajcie fujarkę. Ukradł mi<br />

ją wasz familiant .. Obrażasz nas. U nas nie ma złodziei. Radzę ci po przyjacielsku: Idź stąd, nie rób zamieszania i<br />

bądź zadowolony że puszczamy cię wolno .. Wynoś się stąd! .. To tak? Cóż wy sobie myślicie, psiajuchy, że potraficie<br />

przestraszyć mnie, chłopa? Niedoczekanie wasze! Żebym tutaj miał do końca świata siedzieć, to będę. Ot, co! Powiedz<br />

to całemu piekłu, bo moje słowa nie wiatr!<br />

E0706 M. Siedmiograj Jak Wojtek muzykant odwiedził piekło LSW 1963 str. 35<br />

Moja głowa. Moja głowa .. Może jeszcze proszek? .. Nic mi te twoje proszki nie pomagają. To wszystko przez tego<br />

chłopa i jego fujarkę. I przez waszą głupotę .. Królu, przysięgam na twoje królewskie widły, że to nie jest zwyczajna<br />

fujarka. Widziałem na własne oczy. Tańczyliśmy jak zwariowani, kiedy chłop piskał na przeklętym patyku. U nas nikt<br />

nie potrafi tak zagrać.<br />

E0707 M. Siedmiograj Jak Wojtek muzykant odwiedził piekło LSW 1963 str. 38<br />

I byłby urwał na pewno, ale Bubuś tak przeraźliwie wrzasnął, że nawet Wojtek przestraszył się i puścił go .. Ale<br />

główka mnie jeszcze boli .. Hej, piekielniki, otwierajcie bramę! .. Królu Belzebubie .. Mów, Stary Biesie .. Może to<br />

straszne, co powiem, ale wydaje mi się że nie ma innej rady. Myślę królu. Że. Trzeba mu oddać tę nieszczęsną fujarkę<br />

.. Wstyd trochę .. I tak przegramy. On jest uparty .. A ja nie dałbym fujarki!<br />

E0708 M. Siedmiograj Jak Wojtek muzykant odwiedził piekło LSW 1963 str. 42<br />

Napędziłem wam strachu, co? Ha! Ha! Ha! .. Mów, człowieku, czego chcesz? .. Przede wszystkim tobie muszę się<br />

przypatrzeć. Bo jakże to, pomyślałem sobie, być w piekle i Belzebuba nie widzieć? Myślałem, co prawda, żeś straszny,<br />

ale ty okrutnie śmieszny! .. No, no, człowieku, nie tak poufale .. Właśnie. Co za poufałość! .. Gdzie fujarka? .. Masz i<br />

wynoś się stąd! .. Wynoś się stąd! .. Za gościnę muszę wam jeszcze podziękować.<br />

E0709 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 23<br />

Ładu na ziemi żadnego. Wszystko na opak. Nic już zrozumieć nie mogę .. A co tam w gazecie stoi, Kluczniku<br />

Niebieski? .. Ależ to dziennik antyklerykalny. Jak ci nie wstyd, Kostucho, takie paskudztwo do raju przynosić? Konfiskuję<br />

.. Skąd mogłam wiedzieć, Święty Piotrze? Znalazłam to w kieszeni wisielca i przyniosłam .. To są samobójcy,<br />

powiadasz? .. Ho ho. Jeszcze ilu. Opędzić się nie mogę. Dzierlatki smarkate, co to im żyć, nie umierać — same na<br />

kosę mi włażą.<br />

E0710 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ str. 27<br />

To wy wróbli, darmozjadów, chlebem karmicie, a sami trawę żrecie? .. Ano. I szara ptaszyna od Boga. Niewiele<br />

mamy, niewiele i ubędzie. A wy sąsiadko z targu? .. A z targu. Zleżałe jajka sprzedałam .. Jajka, po czemu? .. Albo ja<br />

wiem? Po pięćset marek, powiadam — zapłacili. Po sześćset mówię — zapłacili. Bez jaj nie mogą. Dobre czasy .. Jak<br />

dla kogo. A co kupiliście? .. Ho ho? Patrzcie! Jak wam się widzi.<br />

E0711 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 36<br />

Ja to bym chciała mieć kilka połciów słoniny, dziesięć łokci kiełbasy, worek mąki, worek cukru. Maciorę albo i<br />

krówkę. No i perkalu na suknię .. Dużo byś chciała. Jeszcze się święty obrazi. Ja to bym wolał ze dwie włóki gruntu i<br />

fornalkę koni. Poczekaj, skoczę do sąsiadki po radę. Ona ma do interesów dobrą głowę .. Spełni się życzenie, jakiego<br />

pragnę.<br />

E0712 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 44<br />

Potem, potem. Rozetrzyj mi drugie kolano, Michasiu! Są jednak ludzie poczciwi. Taki wyrobnik na przykład. Bieda<br />

aż piszczy — a jednak mnie, dziada, nakarmił, od policji mnie obronił. Wynagrodziłem go za to: spełni mu się życzenie,<br />

jakiego zapragnie. Chłop, zdaje mi się, nie głupi, nadane mu prawo rzetelnie wyzyska. Dziękuję ci, Michasiu. Ulżyło<br />

.. A czy będzie dla mnie robota? .. Będzie, stara, będzie. No, o nic mnie więcej nie pytajcie, bom bardzo zmęczony.<br />

Zdrzemnę się trochę. Tylko mnie obudź, Michasiu, po dziesięciu zdrowaśkach. Czeka mnie dużo roboty.<br />

E0713 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 55<br />

Cicho! Sza! Zaraz! Uj! Co się dzieje, co się dzieje? Odwożę mleko do miasteczka. A tu narodu, narodu! Co jest?<br />

A to — powiadają — ten pijak Wicek to on się z rozpaczy powiesił. Ale to nic, że on się powiesił. On sobie tak wisi<br />

— i wisi — i wisi. Dwie godziny — trzy godziny — dwanaście godzin czy ja wiem? Tylko że wisi i nie umiera. Co<br />

jest. Zdjęli go, zawołali doktora. A Wicek jakby nic. Zaraz do szynku poleciał.<br />

75


E0714 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 60<br />

Ptaszki! Ptaszki! O ludziach byście lepiej pamiętali! .. Co ludzie powiadali? .. Czas już śmierć z gruszy zdejmować!<br />

Co dzień wam to powtarzam. Nie widzicie, co się wokoło przez te pięćdziesiąt lat porobiło. Ludzie chodzą jak muchy w<br />

śmietanie — i zdychać nie mogą. A wszystko przez was. Chłopa macie zawołać, słyszycie? .. Niechaj śmierć z drzewa<br />

zdejmie!<br />

E0715 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 76<br />

He he. Dla dobra sprawy? Dziękuję. Chwyci mnie pani za gardło i całą moją świetnie zaczętą karierę diabli wzięli.<br />

Nie siedź sobie lepiej na drzewie. Ja nie mam czasu na bajdy .. Ależ, człowieku. Nie mamy o czym mówić. Przecież<br />

pani właściwie nie istnieje? Jest pani tylko wytworem fantazji ludowej. Człowiek inteligentny nie może wszak wierzyć<br />

w moc jakiejś kosy w ręku kościotrupa?! Dość tej romantyki. Nasze armaty i gazy trujące obrócą wniwecz ten przesąd<br />

.. Widzicie go, jaki mądrala? Jeszcze ci ta mądrość kością w gardle stanie! Rób sobie co chcesz. Ja śpię.<br />

E0716 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 88-89<br />

My tylko przyszły prosić króla o radę .. Tak skromne żądanie — z taką paradą przedkładane? A może by tak lepiej<br />

wysłać delegatów? .. Przecież, że lepiej. Wybierajmy delegatów niech mówią, o co chodzi? .. Przygotować krzesła dla<br />

panów delegatów .. Czy Wasza Królewska Mość raczy wysłuchać swoich wiernych poddanych? .. Słuchamy? .. Poddani<br />

nasi czekają, Wasza Królewska Mość .. Najmilsi moi poddani! Współczując ogólnej niedoli, zwołujemy, zwo-łu-je-my.<br />

Co?<br />

E0717 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 98<br />

I o mnie! I o mnie! Zabierz nas wprzódy, Kostusiu — my stare. My jak ten owoc dojrzały. My chore. Zabierz nas,<br />

zabierz! .. Nie pchać się! Kolejka być musi! Tak w kupie to i kosić nie poradzi. Ustawić się szeregami, hej, starce<br />

zgrzybiałe i starki — do pierwszego rzędu. Dalej baby! Nie pchać się, mówię! W następnym szeregu młodsi i kto na<br />

ochotnika. Delegaty do mnie!<br />

E0718 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 109<br />

Chrząkałem i przepraszałem — wstawiałem cierpkie uwagi — ale nikt słuchać nie raczył — wciąż jeno gadu i<br />

gadu .. Nie, to nie do wiary! A wszystko dlatego, że nie ma zegara! Stanowczo muszę sobie zegar i kalendarz z<br />

ziemi sprowadzić. Śmierć siedzi na gruszy zaklęta od lat pięćdziesięciu! Toć nikt nie umiera .. A to się ludzie pewnie<br />

uradowali? Używali sobie, co? .. Używali — o tak! Używali! Używali jak szczenięta w studni.<br />

E0719 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 110<br />

Ludzie są śmierci spragnieni — chcieliby Śmierć ściągnąć z gruszy — rąbią drzewo i we dnie, i w nocy stale rąbią,<br />

lecz nic nie pomaga .. A któż ją na gruszę wsadził .. Wyrobnik, poczciwy wyrobnik. Toć sami daliście mu prawo ..<br />

Et. Znów głupstwa pleciesz .. Gdzie mam ustawić, Święty Pietrze? .. Stań na zydlu i oprzyj na płocie. Księżyc niech<br />

świeci i kieruje. Jakże to się stać mogło?<br />

E0720 W. Wandurski Śmierć na gruszy Wyd.Zw.CRZZ 1963 str. 130<br />

Chodźcie, dzieci, chodźcie. Czas najwyższy do życia powracać. Patrzcie, jak ziemia śpieszy .. Jak ładnie! Nie<br />

widziałam nigdy nic podobnego .. A mówiłaś: niczegom już nie ciekawa. Toć teraz dopiero zacznie się życie prawdziwe!<br />

.. Bociany lecą! Bociany, bociany! .. Ha, to już wiosna w pełni. Czas orać .. Cieszy mnie bardzo, moje dzieci, że się<br />

do życia garniecie. Oto stoi przed wami skrzynia otwarta, pełna cudności: bierzcie i radujcie się!<br />

E0721 Afanasjew z Sopotu Bim-Bom w: Sezon kolorowych chmur Wyd. Morskie 1968 str. 132<br />

A jak jutrzejsze kolokwium? .. Nie zając, nie ucieknie! Spłyń .. Idę na skargę do. Zarządu Uczelnianego .. Może<br />

byś się wódki napił? Co? .. Z tobą — zawsze! .. Sprowadzimy takie dziewczyny! Myśl dobra! Idę po nie. Dzień dobry!<br />

Cześć! Może byście się wódki napiły?! .. Dziękujemy! .. Wobec tego będziemy wywoływać duchy! .. Myśl dobra. Idę<br />

po talerz.<br />

E0722 Afanasjew z Sopotu Bim-Bom Wyd. Morskie 1968 str. 133<br />

A. Dziwicie się zapewne. Kim jestem. I po co — przybyłem! Otóż — jestem duchem, Duchem Radości i Uwesołozabawienia.<br />

Przyszedłem zobaczyć, czy mnie tu przypadkiem nie ma. I okazało się — że nie. Ale im bardziej<br />

tu jestem, tym bardziej chciałbym to robić dalej. Bo ja jestem Dobrym Duchem, który wstąpił w Ministra Kultury i<br />

Sztuki. I niektórych działaczy kulturalnych. Tak, w ministra, ale zawsze Duchem z Krwi i Kości. Metafizycznym .. I<br />

na co nam ten Duch? Tak się ładnie zapowiadało. A teraz co? Z duchem cenzura nie puści!<br />

76


E0723 Afanasjew z Sopotu Bim-Bom Wyd. Morskie 1968 str. 137-138<br />

Krytyczne zebranie grupy studenckiej szczepu Tuti-tuti uważam za otwarte! .. Na porządku dziennym sprawy<br />

krytyczne i samokrytyczne. Jesteście zagajeni .. Surowo piętnuję postępowanie kolegi Szantaszke, który podobno nosi<br />

kolorową apaszkę! .. A jak nas dochodzą słuchy, do kawiarni pod „Arą” czarny student Szawe, chodzi na białą kawę.<br />

To postępowanie nasuwa pytanie, czy kolega Szawe nie jest w środku biały a z wierzchu czarny?!<br />

E0724 Afanasjew z Sopotu Bim-Bom Wyd. Morskie 1968 str. 142<br />

.. Proszę państwa, oto znajdujemy się w największej hali sportowej, targowej, tfu, sportowej świata. Naprzeciwko<br />

mnie mój kolega redaktor Szaszłyk plecie cudowne bzdury dla telewizji i jeśli chcecie naprawdę coś zrozumieć, to<br />

słuchajcie tylko mnie. Kochany Józiu, co tam u ciebie słychać? Ale na bok prywata. Oto, jak Boga kocham, na salę<br />

wchodzą poczty sztandarowe. Słyszycie? Brawa, ryki, kolczyki, huragany, wiwaty. Oczy błyszczą, mięśnie grają jak na<br />

skrzypcach i piersi, wspaniałe piersi naszych dziewcząt zawinięte w sztandary.<br />

E0725 Afanasjew z Sopotu Bim-Bom Wyd. Morskie 1968 str. 163<br />

Ktoś musiał nią przecież kręcić. Męczące zajęcie. Trzeba bardzo kochać malców. Zajrzałem usłyszałem sapanie.<br />

Spocony jak konewka, a jednak szczęśliwy, stał Andersen. Baba sprzedająca pastele opowiadała mi, że u nich wieczorami<br />

na ulicach świecą gwiazdy. Bo gwiazdy przecież wieczorami muszą świecić. A dyrektorem całej sieci „agregatorów<br />

i lamp naftowych” jest od niedawna. Polak. Spytałem: Szewc z Warszawy? Nie. Dorożkarz z Krakowa — odparła.<br />

Mogłem ci tam kupić ciepły płaszcz w kupkach.<br />

E0726 Afanasjew z Sopotu Bim-Bom Wyd. Morskie 1968 str. 164<br />

Była lekcja matematyki. Była jesień. Padał deszcz. W piecach jeszcze nie palono. Nikt z nas nie odrobił domowego<br />

zadania. Pan profesor zapowiedział: każdy przyjdzie do tablicy i dostanie trzy zadania. Logarytmy. Wyróżniki. Wielomiany.<br />

Deszcz. I był tylko jeden sposób. Stary sposób. Wiedzieliśmy o tym wszyscy. I tego właśnie dnia postanowiliśmy<br />

się nim posłużyć. Widzę jeszcze Pana Profesora, jak wchodzi do klasy, staromodny, mały. Panie Profesorze, czy pan<br />

nie pamięta?<br />

E0727 Afanasjew z Sopotu Bim-Bom Wyd. Morskie 1968 str. 166<br />

Naturalnie. A przed samą sceną było miejsce dla orkiestry. Z mej loży świetnie widać było. Różne tam były<br />

instrumenty. Kotły i smyczki, wiole, bębny. Już coś tam słychać. Najpierw skrzypce, to znów waltornia, panie święty.<br />

To pierwsze próby instrumentów. O. Rozmaicie. Także. To znowu jakby śpiewał ptak. Strumyczek. Gaik. Grzmi<br />

ostrzegawczo bębna huk! Hahaa! Wtem patrzę. Widzę dyrygenta! Jakby dmuchnięto lekko w lampy. Zapada półmrok.<br />

Cichnie gwar.<br />

E0728 Afanasjew z Sopotu Bim-Bom Wyd. Morskie 1968 str. 173<br />

Grasz w pokera? .. Od czasu do czasu .. Przyjdź wieczorem .. Gdzie? .. Koło kantyny .. Po ile? .. Zobaczymy ..<br />

Pić mi się chce .. Napijesz się potem .. To duże miasto? .. Nie wiem .. Takie jak, Hiroszima? .. Może takie .. Będzie<br />

ze dwieście tysięcy .. Chyba będzie .. A może trzysta? .. Mówiłem ci już że nie wiem .. Starczy jedna pigułka? .. A co<br />

mnie to obchodzi?! .. Nie fałszuj! .. Nie fałszuję.<br />

E0729 Afanasjew z Sopotu Bim-Bom Wyd. Morskie 1968 str. 179<br />

Kraj mój, het, aż do połatanej zieleni altany. Ode mnie zależał pokój i wojna, to, czy trawy dożyją jesieni. Idąc<br />

po państwie wśród traw, potrafiłem być dla „obywateli” wspaniałomyślny i straszny. Ścinałem lub pobłażałem. Poddani<br />

chwiali się na wietrze. Śpiewaj przyjacielu! A potem uganiałem się z psem po szerokich łąkach, po zielone na horyzoncie<br />

drzewa. Albo jak chciałem, to i dalej. A tak! Nauczyłem się jeździć na rowerze.<br />

E0730 Afanasjew z Sopotu Cyrk w:Sezon kolorowych chmur Wyd. Morskie 1968 str. 195<br />

Książęta i żebracy? .. Po licznych wystąpieniach w Antwerpii, Venedice. Katzenbergu, Nivea, Hajnówce i Pupie.<br />

Na estradę rodzimą powróciły żałosne ogryzki triumfalnego ongiś cyrku, a oto jego smętny „epilog”. Znany państwu<br />

ekwilibrysta Ramigani ożenił się i ma pięcioro dzieci. Błazen Lorenz zamordował siekierą teściową i siedzi w ciupie.<br />

Natomiast resztki ukochanego konia Sizy zjedliśmy właśnie wczoraj z musztardą na kolację. Państwu, jak widzę, także<br />

już nic nie brak.<br />

77


E0731 Afanasjew z Sopotu Cyrk Wyd. Morskie 1968 str. 202<br />

Niegdyś byłem sławnym błaznem, błaznowałem przed samymi królami. Dziś, gdy artretyzm odwraca mnie podszewką<br />

na wierzch, kieruję już tylko tym oto szmatławym. Interesem. Bo teatr jest jak dziewczyna, proszę państwa!<br />

Żąda od nas wciąż nowych pieszczot i pocałunków. O. Wyobraźcie sobie, moi mili, że ta oto scena jest jej głową. O.<br />

Tu są właśnie jej oczy. Tu usta. Państwo siedzicie jej na biuście, a pan; halo, panie! Gdzieś pan usiadł, łaskawy panie?<br />

Co? Oj, oj, oj. Co wieczór oglądamy wasze łzy, to znów wasze radości, bo w gruncie rzeczy, pomimo, iż wielu z was<br />

jest „mankowiczami” [&]<br />

E0732 Afanasjew z Sopotu Cyrk Wyd. Morskie 1968 str. 209<br />

Moglibyśmy jeszcze długo bawić was, lecz czas przedstawienia dla was „podróżnych” już upłynął, dla nas artystów<br />

przedstawienie trwa nadal. O patrzcie! Wystarczy znów kupić bilet, wejść innym wejściem, aby znów ich zobaczyć.<br />

I arlekina. I kolombinę i błazna Puncha. Czar prysnął. Zegar znów zaczyna iść dalej, odbijacie od brzegu naszej<br />

szczęśliwej wyspy, a prąd życia porywa nieubłaganie waszą łódkę, coraz dalej i dalej. Będziecie po drodze na brzegach<br />

rzeki oglądać inne teatry.<br />

E0733 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 9<br />

Rozumiem — życiowy awans. Lżejsza praca. Siedzisz w okienku na poczcie i nic nie robisz .. Jak to nic? .. Et,<br />

taka tam robota. Ale nie myślałem, że i ty. Moda teraz taka nastała, żeby do miasta pryskać. Inne no tak, trudno, ale<br />

ty .. Co ja? .. No mów .. Nic. Już nic .. Może ja się i zmieniłam, ale za to ty ani trochę. Ponurak. Mruk .. Tobie się to<br />

nie podoba?<br />

E0734 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 19<br />

Nie, twoje .. Uważaj, Franek, bo mi się narażasz. Bracie czy ty tego nie rozumiesz, jaka może być korzyść z<br />

takiego maleńkiego pożaru? Od razu nasze akcje idą w górę. Stajemy się potrzebni i w akcjach ratowniczych dajemy<br />

okolicznym strażakom przykład ofiarności. Pewnie, że jest w tym trochę lipy, ale czy nam nie zabrali bezprawnie placu,<br />

nie zniszczyli boiska? Więc oko za oko.<br />

E0735 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 27<br />

To przecież ładnie z jego strony .. Jak? .. No, mówię, że poczciwie .. Akurat. Pani myśli, że on taki odważny?<br />

Idzie ratować, choć nie mus? Ja na to nie dam się nabrać. Idzie, bo chce się puszyć przed tą swoją Rosiakową. Żeby<br />

zobaczyła, że on nie gorszy od innych chłopów. Ale jak sobie tę jedyną łapę w ogniu poparzy, to potem kto będzie<br />

chodził koło niego jak koło małego dziecka? Ja, nie ona.<br />

E0736 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 34<br />

Postaram się. I także co do świetlicy. Możecie sobie przychodzić wieczorami, naturalnie .. Sprzątać będziemy sami.<br />

Daję słowo. No, to spokój, skończone. Zapali pani? Proszę. Siadajmy wszyscy i radźmy. Jest nad czym .. No cóż.<br />

Strażacy uratowali kiosk, to prawda. Z narażeniem życia. I kosztem naszej wspinalni .. E, e, jakim tam znów kosztem?<br />

Przecież ten grat nadawał się już tylko do rozbiórki .. Nasza wspinalnia? Grat? .. I to jaki!<br />

E0737 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 47<br />

Bo ja wiem? Myślałam nad tym całą noc. Olek, a jeżeli to nie Kowalska? Jeżeli to my przez nieuwagę .. No to<br />

co? Nie masz większych zmartwień? A drugi pożar? Może też my? .. No nie. Naturalnie, że nie .. To czego gadasz od<br />

rzeczy .. Chciałam się tylko upewnić. Ale jeżeli ty mówisz, że to chyba szkiełko .. Ja nic nie powiedziałem, nic nie<br />

wiem. Czytałem o tym kiedyś, to powtarzam. Przestań ty, Hanka, dziurę w brzuchu wiercić.<br />

E0738 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 50-51<br />

I to pan? Akurat pan? Czego wy ode mnie chcecie? Ja się nie zgadzam na takie traktowanie. Napiszę skargę<br />

do samego prezesa. Ja .. Spokojnie, spokojnie. Napiszecie skargę? A dlaczego? Obywatelka Janina Kowalska, tak?<br />

Zaznaczam, że jestem tu służbowo i wszystko, co obywatelka powie, muszę zapisać .. A bardzo proszę, mnie to nie<br />

przeszkadza. Ja mam sumienie czyste i będę mówić, mówić, mówić .. O rany! Mówić o czym? .. O mojej krzywdzie.<br />

E0739 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 63<br />

To już powiem, kiedy tak. Chciałem kryć Olka Pawlaka, bo równy chłop, ale jak ma być wszystko na mnie. No to<br />

powiem. Ja tom sobie poszedł w stronę tej sterty tak tylko, bo mi się znudziło stać za drzewem. Alem zobaczył, że oni<br />

tam są, no tom zawrócił. I wszystko.<br />

78


E0740 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 76<br />

Bo ja wiem. Ale wolałbym o tym nie mówić .. Dlaczego? .. Pomówimy kiedy indziej. Nie teraz .. To niby dlatego,<br />

że ja tu jestem? Ale ja chcę wiedzieć, muszę wiedzieć .. Dobra. A więc powodu nie znam. Ale wiem na pewno,<br />

że skłamała. Była wczoraj w sadzie Rosiaków .. Hanka? .. Tak. I szła za Pawlakiem i Kowalską aż do sterty .. To<br />

nieprawda! .. Za to ręczę. Chyba wystarczy?<br />

E0741 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 83<br />

To mi nie przyszło do głowy .. Ale mnie — tak. I już, już miałam ten drobiazg dać jemu wczoraj, kiedy rozgniewał<br />

mnie znowu. Przez cały dzień milczał, boczył się. Więc poszłam się przejść z Olkiem. I wtedy, na drodze, musiałam<br />

zgubić zapalniczkę. To wszystko .. A dlaczego pani skłamała? .. Bo ja nie chcę, żeby on wiedział o tym prezencie.<br />

E0742 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 87<br />

Bo, są nowiny. Nieoczekiwane. Wszystkie moje kombinacje diabli wzięli. Trzeba zacząć myśleć od początku ..<br />

Dzwonili w sprawie Rosiaka? .. Właśnie. Siedzi w areszcie od wczoraj, od szóstej trzydzieści. Przedtem był w knajpie<br />

i pobił się po pijanemu. Ma murowane alibi od szóstej do siódmej. Coś tu nie tak. Przecież to on miał zapalniczkę? ..<br />

Właśnie. On, nie kto inny .. Kazałam go przesłuchać na miejscu i zaraz przetelefonować zeznania.<br />

E0743 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 94<br />

Ale. Przecież byłam przy tym. To nie on .. Pan naczelnik dla nas jak najlepszy gromadzki opiekun, jak ogniowy<br />

ojciec. Jego krzywdy nikt nie chce, a żeby od nas odszedł, to nawet pomyśleć straszno. To niech pan władza zapisze:<br />

moja sterta, moja sprawa. Spaliłam i nic nikomu do tego .. Teraz kolej na oboje Głuszków. Pozwólcie sobie, dalej,<br />

dalej!<br />

E0744 H. Auderska Awantura w Jaworowie MON 1964 str. 99<br />

Urzędowa, wiążąca. To znaczy nie będzie. Przynajmniej postara się o to. No, to moje zadanie skończone. Teraz<br />

naczelniku, pójdziemy do szkoły pisać protokół. Z nami pójdą tylko Głuszkowie, Stefek i Pawlak .. Dlaczego on? Pan<br />

Olek niewinny. Byłam z nim razem, to wiem .. A pani już zapomniała, że był i pierwszy pożar? E, co tam. Spaliła się<br />

stara, spróchniała wieża. Przeznaczona na rozbiórkę .. Co wy na to, naczelniku?<br />

E0745 J. T. Dybowski Droga do Warszawy LSW 1964 str. 11<br />

Mój nikogo nie wozi .. Zupełnie prawidłowo. Po co wozić innych, kiedy można jeździć tylko samemu, ale mnie nie<br />

o to chodzi. W waszym podwórzu, pod szopą, widziałem auto. Nawet poznałem je. To jest wóz naszego wojewody z<br />

Bydgoszczy. Jest tu może? .. Znacie pana naczelnika .. Więc pan wicewojewoda zatrzymał się u was. Niezbyt daleko<br />

dojechał.<br />

E0746 J. T. Dybowski Droga do Warszawy LSW 1964 str. 19<br />

Tak, tak, my zaraz do Warszawy. Tam będzie cudnie, prawda, mamo? .. Jest wojna, nie obiecuj sobie zbyt wiele<br />

.. Właśnie. Ja tam wstąpię do Czerwonego Krzyża. Nie myśl źle o mnie, mamusiu .. Z tym Czerwonym Krzyżem to<br />

jeszcze zobaczymy. W każdym bądź razie tam będzie lepiej niż tutaj .. Za to paniom mogę ręczyć .. Niech się gosposia<br />

nie martwi o to, jak pomieścić gości. My dziś wyjeżdżamy.<br />

E0747 J. T. Dybowski Droga do Warszawy LSW 1964 str. 24<br />

Nauczcie mnie strzelać. Co to za chłop, co bić się nie poradzi, kiedy wrogi nas biją? Tak bym chciał choć jednego<br />

szkopa przyuważyć, za to, że nas, psie krwie, zagnali aż tak daleko .. Chłopaki, ruszymy chyba do tego pociągu?<br />

Chciałem tylko memu dawnemu zwierzchnikowi powiedzieć, że jest benzyna. Nie miałem karnistra, bo bym zaraz jej<br />

nabrał.<br />

E0748 J. T. Dybowski Droga do Warszawy LSW 1964 str. 34<br />

Co pana obchodzi? .. Może jednak obchodzi, może jednak. Nie, nie, nie, nie. To byłoby. Przecież pan znał Różę,<br />

moją narzeczoną. Ostatnio na balu wojewódzkim tańczył pan z nią kilka razy, winszował mi narzeczonej. Gdy zaczęła<br />

się ta zawierucha, Róża zniknęła tak nagle, tak jak i pan. O, Boże, co za zestawienie. Pan tu jest z żoną. Ja chcę<br />

zobaczyć pańską żonę.<br />

79


E0749 J. T. Dybowski Droga do Warszawy LSW 1964 str. 45<br />

Certowałeś się za dużo z nimi, Marian. Wzięła cię ta mała, co? Cukierek .. Wzięła, masz rację. Bierze mnie<br />

wszystko, co żyje. Kwiaty, drzewa, wiatr. Jaka to cudowna rzecz wiatr, nawet kamienie .. Aby nie cement .. Myślałem<br />

o żywych kamieniach a nie o cementowych trumnach, w których nas zamknęli .. Cholera, kiedy to my ich będziemy<br />

mogli zamykać.<br />

E0750 J. T. Dybowski Droga do Warszawy LSW 1964 str. 49<br />

Gdzie tam. Pojesz placka i już się nie chce, ale ten nasz chlebek. Zawsze jak dziś sobie podjesz, to jutro też ci<br />

się chce podjeść. I żyć się chce. Ot, wieczorem wyjdziesz nad Turię, a popadianki łódką jadą po srebrnej od księżyca<br />

wodzie. A śpiewają tak pięknie nasze ruskie pieśni, że i nieba nie trzeba. A nasze mołodycie im z brzegu drugim<br />

głosem wtórują.<br />

E0751 J. T. Dybowski Droga do Warszawy LSW 1964 str. 57<br />

Co? Toż zbrodnia budzić człowieka. Przerwałeś. Oj, tak ładnie. Laryssa śpiewała, a tu znowu to śmierdzące życie.<br />

Akurat wyciągnąłem do niej rękę, uśmiechnęła się. Myślałem, że co będzie z tego, a tu Marian. A żeby was. Gonią i<br />

gonią. Powiedzcie, kiedy żyć? Wolałbym ja, żeby prosto zarezał, a nie budził.<br />

E0752 J. T. Dybowski Droga do Warszawy LSW 1964 str. 67<br />

Nie wiadomo kto. Pewnie nadciągnęło nasze wojsko, aby otworzyć drogę do Warszawy .. I oni polecieli z tym<br />

wojskiem .. Daliby nam znać, gdyby. Dziwny to jakiś człowiek ten kapitan. Przyszedł tu z dwoma. Wszyscy prawie w<br />

łachmanach. Mówił, że jest komunistą. To chyba jakiś wywiad .. Komunista? Co to znaczy komunista?<br />

E0753 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 11<br />

Albo co. Małośmy się w ziemi nagnili? Niektórzy oficerowie to się urządzili! Po pięć pokoi, kryształy, dywany ..<br />

I jak w tym bałaganie będzie pani kapitanowa mieszkać? .. Nie sprzątałem, bo przyjdą z łączności zakładać telefon ..<br />

Na razie wystarczy. Reszta przyda nam się na onuce. A co pani kapitanowej właściwie było? .. Jakieś takie zatrucie.<br />

Dziś już wraca. Brr, zimno. Tam w biurku jest konserwa i jeszcze coś. Rozlewaj, bo padam na nos.<br />

E0754 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 21-22<br />

Gotowe? .. Tak jest! .. Macie tu zapotrzebowanie na dziś. Dostaniecie jaglankę i suchary. I pięć litrów oliwy.<br />

Tylko nie dajcie się zbujać, ma być słonecznikowa. Tak jest, panie kapitanie, ale jak będzie z wydaniem? .. Rozkaz<br />

kwatermistrza .. Ale magazynier .. Albo co? .. Jemu trzeba. Coś odpalić .. Za którym razem? .. Jak się fasuje, to tak.<br />

E0755 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 27<br />

Nie bój się Rubin. Ten kapral nazywa się Bury i jeśli nawet coś słyszał, to ani piśnie. Z nim możesz być jak ze<br />

mną. A teraz słuchaj. Broni swojej dać ci nie mogę, numer jest przecież w ewidencji, ale zrobię coś innego. Wciągnę<br />

cię do mojej jednostki jako niby byłego oficera. Bury wykombinuje ci jakiś wojskowy przyodziewek, a po pewnym<br />

czasie otrzymasz broń.<br />

E0756 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 33<br />

Z auswajsami nie ruszają na razie. Widzi pan, panie majorze, tego kelnera? Ten jest ich. Obstawia te dwa banderowskie<br />

stoliki w roku. Żeby wsadzić tu swego kapusia musieli wziąć właścicielowi knajpy w zastaw syna. Proszę<br />

patrzeć, jak temu szpicelkowi ucho rośnie .. Szybko się uczą .. Speców przysłali do pomocy ale pod Lublinem. Słyszał<br />

pan? .. Sowietów, nawet z ich kobietami, komunę — rozumiem. Ale po co tych nieszczęsnych Żydów?<br />

E0757 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 40<br />

Chłopak z charakterem. Od biedy mógłbym go zamienić. Ale tylko od biedy. Ranią takiego, złapią — sypnie i co?<br />

A on da się pokrajać. Są jeszcze tacy. Jak już coś wybrali to do końca. Trochę może grymasi, filozofuje, trochę może<br />

się boi? Kto się przed tym nie boi? W dodatku lubię go jak brata.<br />

E0758 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 50<br />

A ja nie. Znam ciebie. Tacy jak ty nie zapominają. Ratowałeś mnie, bo jesteś dla ludzi życzliwy. Ratowałbyś w<br />

tej sytuacji każdego innego. Widziałeś nieraz śmierć i znasz lęk człowieczy przed nią. Poza tym nie byłam wtedy na<br />

pewno dla ciebie nienawistna. Nie orientowałeś się jeszcze dostatecznie.<br />

80


E0759 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 55<br />

Kocham cię, Uto, kocham. Choć jesteś tak wzgardliwa, odległa, coraz dalsza. Uto, mylisz się, mylisz! Zaklinam<br />

cię, przypomnij sobie chwile, kiedy byliśmy szczęśliwi! Wierz mi — potrafimy to ocalić, odbudować! To, co chcesz<br />

zrobić, jest szaleństwem .. Nie powtarzajmy się, dałam ci przecież całkowitą satysfakcję. Nic nie jest w stanie tego<br />

naprawić. A teraz, proszę, zostaw mnie, zostaw.<br />

E0760 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 63<br />

Jaka szansa. Teraz dopiero dzicz się rozhula! Pękły przed nią wszystkie kordony. To, że jeden Goliat złamał kręgosłup<br />

drugiemu nie oznacza dla nas przecież wolności! .. I mamy zostawić kraj na jego pastwę? My, którzy bądź co bądź<br />

przyczyniliśmy się do klęski jednego z kolosów? Gdyby się kiedyś o tym Jerzy dowiedział, miałby prawo nie tylko<br />

mnie nienawidzieć, ale i gardzić mną ..<br />

E0761 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 70<br />

Nikt tego nie mówi. Walczyliśmy przecież. Ale co innego wtedy, a co innego teraz. Powiem ci coś, tak na gazie:<br />

te obrachunki, machlojki, podstępy, ta cała robota na tyłach — nie, to nie dla mnie. Co innego front — tam się te<br />

nienawiści jakoś wyrównują. Rację ma jeden mój kumpel, że mnie do linii popycha. Wojsko w boju jest ostatecznie<br />

najczystsze. Robi swoje. I tobie to, chłopcze miły, póki czas, radzę. Tam zapomnimy najprędzej. O wszystkim.<br />

E0762 L. Pasternak Pierwsze kroki LSW 1964 str. 75<br />

Ja tam inaczej twierdzę. Ta nasza władza za dużo kosztowała i ledwie na nogach stoi .. Tak, ale my chcemy, żeby<br />

było wreszcie inaczej. My jesteśmy inni. Vis w robocie nie przebiera. „Innych” też zabija .. Człowieku, skołowany<br />

byłem. Dzień miałem cholernie pokręcony. Słuchaj, byłeś tam? .. Ja miałem być. Nie chciałem ciebie z tym bandziorem<br />

samego zostawić.<br />

E0763 L. Rybarski Ochotnicy MON 1964 str. 7<br />

Ogień to jak mamidło. Musisz dobrze pomyśleć, żeby go od tego odzwyczaić .. Nie ogień chłopów mami, tylko<br />

towarzystwo, popijocha i brak małżeńskiej kontroli. Już ja wyciągnę Wacka z tej strażackiej zabawy .. Spróbuj, ale straż<br />

też przecież jest potrzebna .. Niech inni się tym zajmą .. Ja bym przymusowo wszystkich chłopów nauczyła straży i<br />

kolejką bym ich pędziła do ognia, a nie tylko zwariowanych ochotników.<br />

E0764 L. Rybarski Ochotnicy MON 1964 str. 26<br />

Chyba panią do prezydium rady wybierzemy, pani Marysiu. Z panią gotów jestem budować dom kultury nawet bez<br />

strażaków .. A może ja nie byłabym potrzebna w tym komitecie? .. Może pani nic nie robić, ale musi pani być. Jak ja<br />

będę patrzeć w oczy Sieroniowi? .. Sama zaczęła, a teraz nerwowo nie wytrzymuje .. Taka to już delikatna jest nasza<br />

pani nauczycielka .. Ja pani coś powiem, pani Haniu. Niech pani więcej dba o siebie. To panią wzmocni nerwowo. Jak<br />

może być kobieta pewna siebie, jak nie dba o włosy ani paznokcie.<br />

E0765 L. Rybarski Ochotnicy MON 1964 str. 33<br />

No właśnie. Nie możemy się dogadać. Ale co do budowy domu kultury — zgoda, zgoda i jeszcze raz zgoda.<br />

Chyba żeby przewodniczący. Ale słyszałem, że z nim niedobrze. I tym oboje możemy się pocieszyć .. Ja tam z cudzego<br />

nieszczęścia cieszyć się nie myślę .. To co pani chce robić? .. Zastanowię się. Na razie zadowolona jestem, że mąż<br />

zrobił ogrodzenie, że zabrał się do supremy .. Jak to do supremy? .. Nie widział pan, że ściany na zewnątrz supremą<br />

okłada? .. No tak, całkiem już człowiek skołowany.<br />

E0766 L. Rybarski Ochotnicy MON 1964 str. 45<br />

Nie słyszałem dotychczas, żebyście do starej kadry należeli .. Mniejsza z tym. Nie o to chodzi. W każdym razie takie<br />

czasy nastały że gromadzka rada musi tylko wszystkich wokoło chwalić i klaskać. Trzeba by się też trochę opamiętać,<br />

bo niczego tu złego nie chcę. To jest, chciałem powiedzieć, nie chcemy, bo co tu znaczy taki pionek, jak Ciechoński.<br />

Nic. No więc chcemy z wami pracować. Gotowi jesteśmy was co pięć minut chwalić. Wystąpimy o odznaczenia. Ale<br />

zróbcież, do kroćset, raz tak, jak my chcemy.<br />

E0767 L. Rybarski Ochotnicy MON 1964 str. 60<br />

Przepraszam was. Dzień dobry. Tak jestem zalatany, że już nie odróżniam czy dzisiaj, czy wczoraj się z kimś<br />

widziałem i witałem .. Nie szkodzi. Usiądźcie. Odpoczniecie trochę. Może herbaty podać .. No owszem, chętnie się<br />

herbaty napiję .. I pierniczki mam do tego w czekoladzie .. Nie, to już za dużo dobrego .. Może kieliszek wódki? ..<br />

Dziękuję. Wódka mi szkodzi. Coś mi tu z prawej strony żołądka jakoś przeszkadza. Wątroba, nie wątroba .. Trzeba<br />

uważać, nie denerwować się.<br />

81


E0768 L. Rybarski Ochotnicy MON 1964 str. 69<br />

Niech mi pani pożyczy munduru strażackiego .. Przecież i tak pana poznają .. Ale mundurem udowodnię, że w<br />

gruncie rzeczy jestem razem z nimi .. A zresztą oni tam przyszli w mundurach bojowych, a nie zwykłych .. A pani nie<br />

ma tego munduru bojowego? .. Ja nie mam, ale dam panu mundur męża .. No i jak? .. Nieźle ktoś idzie. Tu, tu, za<br />

szafę .. O co ci idzie? .. Nie wdaj się przypadkiem w awanturę z milicją.<br />

E0769 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 15<br />

Dzielny jesteś. Jak pierwszego ranka zobaczyłem, a raczej usłyszałem, to jeszcze mam teraz ten obraz tu, pod<br />

powiekami. Podobno to był jakiś oficer. Wykonać miał ważne zadanie. Ale go siekło! Kiedy mu otwierali brzuch. To.<br />

To nie był krzyk, to wycie. Nieludzkie, przeraźliwe wycie. To wycie w moim pojęciu przekreślało całą jego zasługę.<br />

E0770 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 19<br />

Na bandaże. Mama o wszystkim pomyślała. A tu, w tajemnicy przed nią, schowałam pasek taki do łyżew. W<br />

drużynie byłam, na samarytance się znam. Jakby tętnicę przecięło, to wiesz, zapiąć szybko pod krwawiącym miejscem,<br />

aż do zsinienia ręki. Zatamuje i gangreny nie ma .. Ja tam i bez paska .. Ty. Ty jesteś nieustraszony.<br />

E0771 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 31<br />

Wielki mi Vaterland. Taki i ja Niemiec. Przyszli na Śląsk i dobierają się do nazwisk — Krenz, Gustlik Krenz. Toś<br />

ty Niemiec.. Ach, nie, nie poczuwasz się? To pójdź do obozu. Poniewierali mnie, ach, jak poniewierali. Za to, że ja<br />

śmiał być w polskim wojsku. Że ja śmiał walczyć przeciw nim. Żem był przez nich tak ciężko ranny.<br />

E0772 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 43<br />

Gadanie! Co się oni przyczepili do tego Grzegorza? .. A mnie to, pieruna, nie grozi. Nie grozi. Bo Niemcy dali<br />

czarne na białym, że my są jak tak — to tak. Ale chleba dajcie. Dali. I zarobić dali i żyło się jakoś .. Jak możesz? Jak<br />

możesz w ogóle o tym mówić? Rozumiem. Wcielili tak jak mnie, pod przymusem.<br />

E0773 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 47<br />

Co pan ma zamiar robić? .. Z ojcem pani rozmawiała? .. I tak i nie. Domyśla się, ale nie pomoże. On nie rozumie,<br />

jak można było służyć w armii Hitlera .. Ziemia Złotowska po pierwszej wojnie została przy niemcach. dali nam<br />

wszystkim obywatelstwo. Na razie nas na front nie brali. Dopiero po czterdziestym pierwszym — dobrzy i Polacy.<br />

Dlategom uciekł.<br />

E0774 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 55<br />

O tym nie było mowy .. Stałem wtedy już tu, pod samą klapą. Była mowa .. Jeżeli nawet. Myśli takiej nie było.<br />

Znam swego ojca. Czasami, kiedy idzie nad rzekę i bierze wiosło, mówi, że jest apostołem. A potem się usprawiedliwia.<br />

„Toć apostołowie też byli grzesznymi ludźmi”. Nie widzieliście jego oczu. Siwe i bardzo ludzkie.<br />

E0775 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 67<br />

Dzieci ma? .. Chłopaczka, tak, sześć, siedem. Rozkoszny bobas. Justyna mnie zastępuje. Uczy w liceum razem z<br />

mężem. Taki suchoręki, zna go pan? Nie? .. Bardzo porządny człowiek, tyle że małomówny. Tutejszy. Pochodzi stąd i<br />

upomina się o krzywdy swoich. Justyna ma więcej polotu, ale uzupełniają się. Doskonale, wie pan, uzupełniają się.<br />

E0776 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 79<br />

Koniecznie, koniecznie w mundurze. Na tych terenach Polski mundur zawsze ma wagę. Zbyt długo panował tu<br />

grunblau. A jeszcze ta legenda, która pana otacza .. Kogo? Justysiu: czas abyśmy byli po imieniu. Skróconą formą<br />

Grzegorz .. Justyna kto był ten kulawy, w jasnym garniturze, co się z pułkownikiem tak wylewnie witał? .. Krenz.<br />

Gustlik Krenz. Mój towarzysz broni z wehrmachtu. Porządne chłopisko. Przywiózł woreczek ziemi spod Bytomia.<br />

E0777 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 89<br />

Bo trzeba panu wiedzieć, że Krenz był razem ze mną i profesora bratem w jednostce .. W wehrmachcie. bo w<br />

polskim. W trzydziestym dziewiątym, teżem proch wąchał. Wtedy mnie tak siekł. To jakem się dowiedział, że tu taka<br />

uroczystość tożem przyjechał. I ziemiem przywiózł. Słodkie wińsko, ja wolę jak tak więcej kwaśnawe. Skąd to tu? ..<br />

Widzieliście? Właśnie chciałem wam o tym powiedzieć.<br />

82


E0778 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 94-95<br />

Panie inspektorze. Waleriana .. Trucizny mu, nie miksturę. Gangrenie! .. Gustlik, co powiedziałem? .. Odpieprz się!<br />

.. Krenz, przywołuję cię do porządku! .. Ty! Ino nie podnoś głosu! Jeden taki w mundurze też na mnie podnosił! ..<br />

Dosyć! Ani słowa więcej! .. Ty mnie, na polskiej ziemi, polskiego słowa zabronisz?! Ty coś dzięki mnie przemknął<br />

przez rzekę! Żeś o tym zapomnioł! .. Panowie. Do czego to prowadzi! Grzegorz!<br />

E0779 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 99<br />

On! Jak Boga kocham, on! .. Bryczesy, długie buty .. I szklane oko. A kiedy w pierwszy dzień świąt, na rozkaz<br />

tego Wenzkego, córkę aresztowali, przyszedł do was organista z listem .. Żeby natychmiast uciekać do gajówki. Ktoś<br />

dał ciężarowe auto .. To auto było z młyna, z mego polecenia .. Patrzcie? Po tylu latach człek się dowiaduje. Gdyby<br />

godzinę później. Boże, gdyby moją starą wzięli na spytki. Co to, Justusia, co się stało?<br />

E0780 J. Rychlewski Hasło „Korridor” LSW 1964 str. 100<br />

Doktor idzie. Co? Co? Puls bije? Na dwór, już, Justysia, profesorze! .. Poruczniku! Pierona! Poruczniku! Na, co<br />

było, niech tam no, ej ty, panie .. Ja .. Kapitan Izdydor. Gdyby nie on, gestapo by nas do cna zgnębiło. Jego imię siało<br />

postrach. Kapitan bez oka! Tyś przynajmniej zginął w polskim mundurze, ale Wacek w tym przebrzydłym Hitlera.<br />

E0781 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 9<br />

Ech, życie, życie. Może i mam, może i skoczę? Michał, pójdziesz ze mną? Chyba się nie gniewasz? Pójdziesz? ..<br />

Gdzie? .. Jak to „gdzie”? .. Jak zwykle, do knajpy .. Myślałem, że jak zwykle do pracy buty robić .. Nie, bracie, nie<br />

dzisiaj. Dzisiaj już pracowałem. Ja jestem szewc, ale tylko do południa .. Dużo dziś zrobiłeś?<br />

E0782 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 14<br />

Nie zwracaj na niego uwagi, on tak zawsze. Są ważne sprawy. Ale wolelibyśmy gdzieś na osobności .. No, no,<br />

czemu zawdzięczam? Interesy? Zaszczyt, zaszczyt. Jeśli tajemnice, to może do mnie, do kościoła? .. Gość w dom, Bóg<br />

w dom. Mam rację, proszę księdza? Lepiej, żeby nas nikt nie widział. W kościele zawsze się kręci tylu partyjnych.<br />

E0783 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 21<br />

I pokazać Ślimakowi dwie drogi: z jednej strony piekło ekskomuniki, a z drugiej niebo pieniędzy za ziemię nad<br />

rzeką. Takiej alternatywie w tym mieście tylko ja bym się oparł .. Ciebie to my dobrze znamy. Ciebie będziemy<br />

wyklinali co niedziela, a ze Ślimakiem najpierw pogadamy .. A to się ojciec ucieszy! Niby z czego, moje dziecko?<br />

E0784 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 31<br />

No dobrze, człowieku, ale jakim tonem pan to mówi? Jakaś ironia, co to właściwie jest? Skąd się to w panu bierze?<br />

Czy pan wie, do kogo pan się odzywa? To jest sam dyrektor naszego wielkiego kombinatu, nowego giganta, który tu<br />

zbudujemy .. Rany boskie, ludzie! .. Dajcie mu spokój. W gruncie rzeczy ma rację. Paradoks. Dlaczego właśnie ja?<br />

E0785 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 39<br />

To właśnie nasz domek, panie dyrektorze .. Oho, słyszy pan? Będą sprzeciwy .. I cóż z tego? Zupełnie naturalne.<br />

Dostaną nowe mieszkania i po wszystkim. Drobiazg. Oczywiście najpierw będziemy budować dla naszych pracowników,<br />

to się rozumie, dla tych, którzy przyjdą do nas pracować .. Ja się przecież nie rozczulam nad ruderami, ale ludzie ..<br />

Ludzie muszą zrozumieć, bo i tak nie mają innego wyjścia. Wszystko postanowione i zaplanowane.<br />

E0786 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 48<br />

Zośka. Trzewiki do kościoła! .. Gdzie ojciec? Dzisiaj sobota, żadne święto. Wszystko mu się pokręciło. Po goleniu<br />

dopomina się o śniadanie .. A co on najbardziej lubi? .. Zośka? .. Trzewiki! I szelki z klamerką! .. Ja go nawet lubię.<br />

Ojciec go nienawidzi. Idę szukać szelek. Cóż za miła niespodzianka. Odwiedziny tak rano. Przepraszam, że w takim<br />

stroju, gdybym wiedział, że to właśnie pani.<br />

E0787 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 57<br />

A ty pilnuj lepiej swego kamienia, bo ci ukradną .. O kamień łatwiej niż o jatkę .. To jest głowa! .. Michał, bracie,<br />

kiedy jesteśmy razem, to się już nie damy. Ech, wy, sklepikarze, co wy tu macie do powiedzenia? Co wy wiecie? Dalej,<br />

bracie, gadaj! Sypać kopiec, podpalić fabrykę, co robić? Idziemy do lasu czy do pracy. No, mów. Ja z tobą!<br />

83


E0788 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 69<br />

W każdym razie nic nie budowali, a wy jakieś fabryki? Jakże tak? .. Przykro mi, jestem tylko wykonawcą. Dajemy<br />

Ślimakowi pół godziny czasu do namysłu. Jeżeli nie wyjdzie stąd dobrowolnie użyjemy siły. Pociągniemy do odpowiedzialności<br />

wszystkich, którzy go namawiali i podburzali. Proszę mu to przekazać .. Idź pan sam! Spójrz mu pan w<br />

oczy.<br />

E0789 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 78<br />

Szkoda takiej kobiety dla niego. Zawsze to powtarzam. Zamknij się, kiełbasiarzu! Ruszył głowizną obrońca. Też<br />

jesteś dobry. Wszyscy dobrzy, pijusy. Jak bieda nastała, to do Michała, co? .. A przedtem? Kłody pod nogi. Dla was<br />

nie warto palcem ruszyć. Ja mówię, żeby on to dla mnie zrobił — rozumiecie. Zrobisz to dla mnie?<br />

E0790 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 89<br />

Zaraz przyjdą, szanowna pani prezesowo, niech pani sekretarz uzbroi się w cierpliwość. Cóż to? Pali się czy co?<br />

Mało to mamy innych obowiązków, żeby tak na każde zawołanie biegać. Piwa dla mnie! Och, przepraszam panią<br />

prezesową .. Nieważne. Słuchaj no, ja się bawić z wami w wersal nie mam zamiaru. Przy piwie możemy sobie inaczej<br />

pogadać.<br />

E0791 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 95<br />

Zaraz, zaraz. My, ja, ty. Kto i co? .. Myślałem, że skoro .. Mniej myśl, więcej rób .. Mnie nikt nic nie może zarzucić<br />

.. Chcesz zaraz tu na miejscu usłyszeć? .. Chcesz? .. Już my dobrze wiemy, co ty myślisz, a co robisz .. Niejedno do<br />

nas dochodzi. Znamy się nie od dziś .. Kto kogo? A ja to was nie znam? Czekaj, już ja cię znam.<br />

E0792 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 98<br />

Ciągle te krwawe wizje. Oduczyć się dzielić świat na sznyclówkę, ochłapy i pierwszą krzyżową. Kultura, to nie<br />

rąbanka, mój przyjacielu .. Nie dam się zepchnąć. Kto właściwie wybrał ten komitet? .. Co? Kto go powołał .. W czyim<br />

imieniu? Jakim prawem? .. Panowie, co się tu dzieje? To jakieś nieporozumienie. Pierwszy raz w życiu słyszę takie<br />

pytania. Jakim prawem, kto wybrał. Tu jest coś nie w porządku.<br />

E0793 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 107<br />

A gdzie. Tu jest najlepsze miejsce. Oczywiście usuniemy ten idiotyczny parkanik, kto to widział, żeby odgradzać<br />

pomniki od ludzi? .. Ja .. Ty? .. Ja. Ja to sobie ogrodziłem .. Ale tu nie będziesz ty siedział, tylko tu będzie stał pomnik<br />

.. A może ja tu zostanę? .. Też jestem bojownikiem przebudowy. Stale te idiotyczne pomysły. A może ty trzymasz z<br />

rzeźnikiem?<br />

E0794 J. Abramow, A. Jarecki Duże jasne Wydawn. Zw. CRZZ 1965 str. 114<br />

Wybraliśmy to miejsce, właśnie, gdzie ten kamień, ale on .. Postanowił odejść od nas, panie dyrektorze. Osobiście<br />

nie rozumiem tej decyzji .. Postanowiłeś odejść? A, to dobrze. To się świetnie składa. Bo właśnie my również z<br />

Marianem postanowiliśmy, to znaczy — ja postanowiłam, ale skoro ty pierwszy. To ja. Nie mogę zostać sama .. Zaraz,<br />

zaraz! Ty ja.<br />

E0795 S. Fleszerowa-Muskat Ostatni koncert LSW 1965 str. 8<br />

No i po co znowu to gadanie? Te babskie jęki od rana do wieczora. Musi jechać! Wszyscy to mówią. I Elsner, i<br />

nasz Żywny poczciwina, i hrabia Moriolles, który wie najlepiej, co w trawie piszczy. I Tytus nawet, który w każdym<br />

liście o niczym innym nie pisze. Wiesz, jak Frycek na niego zważa .. Wiem, wiem, jak on na wszystkich zważa i jak<br />

się sam tym trapi.<br />

E0796 S. Fleszerowa-Muskat Ostatni koncert LSW 1965 str. 19<br />

Nie pozwalam śmiać się z Oskarka. Może pani Kolbergowa naprawdę pragnęła córeczki i coś się jej w ostatniej<br />

chwili pomyliło, ale na pewno woli, że Oskarek jest taki, a nie inny. A za Fryckiem wszyscy będziemy płakać .. Żeby<br />

tylko nie zaraz. Nie dasz chłopcom kawy .. Dziękujemy, my już po kawie. Kiedyś pantalion do teatru odstawili i<br />

ekstraordynaryjnie, przy pomocy dragonów jego wielkoksiążęcej mości nam to poszło, [&]<br />

E0797 S. Fleszerowa-Muskat Ostatni koncert LSW 1965 str. 27<br />

Bo ona jedna szczerze się do niego adresuje. On sobie nic z tego nie robi, ale zawsze każdemu przyjemne to<br />

uczucie, że ktoś oddany i wierny. Żeby tylko nie była taki cudak francuski. Ani to z pierza, ani z mięsa. Zuska to się<br />

żegna, jak ją widzi .. Bo nasza Zuska konserwatystka co się zowie. Nie lubi panien zagranicznie wypindrzonych.<br />

84


E0798 S. Fleszerowa-Muskat Ostatni koncert LSW 1965 str. 47<br />

Frycek! Jesteś u wszystkich na ustach. Nawet byś nie uwierzył, gdybyśmy ci wszystkie komplementa powtórzyć<br />

mieli .. Wiluś twierdzi, że adagio najwięcej efektu zrobiło, a podług mnie nic z rondem porównać się nie może, a<br />

ksiądz Cybulski allegro na pierwszym miejscu stawia .. Linowski i Łączyński w więzieniu u karmelitów. Dziś w nocy<br />

ich wzięli .. Skąd wiesz? .. Wyobrażasz sobie swój koncert bez Linowskiego?<br />

E0799 S. Fleszerowa-Muskat Ostatni koncert LSW 1965 str. 57<br />

Nie wolno, nie wolno ci tak mówić! .. Jeśli nawet mówić nie będę, to czy myśleć przestanę? Przepraszam cię,<br />

Fryderyku. Nie chciałam sprawić ci przykrości. To zresztą ciebie mniej się tyczy. Ty jesteś mężczyzną. Przed tobą<br />

nie tylko każdy dom, ale i świat łatwiej się otworzy. Och, żeby to już było po wszystkim to moje nerwy, moje nerwy<br />

sprowadzają mi te myśli.<br />

E0800 S. Fleszerowa-Muskat Ostatni koncert LSW 1965 str. 66<br />

I dobrze i źle. Kiedy człowiek na zawsze zostaje dzieckiem, udaje mu się ochronić w duszy to jakieś światełko,<br />

które świeci jaśniej niż inne, a czasem i grzeje. Ale siły nie dodaje, a świat nie jest niańką do dzieci. Kiedy był mały,<br />

zdawało mi się, że nigdy go nikomu nie oddam, że zawsze będzie ze mną, z nami. Tak miło rano usłyszeć, kiedy grać<br />

zaczyna, to najlepsze moje przebudzenie.<br />

E0801 S. Fleszerowa-Muskat Ostatni koncert LSW 1965 str. 69<br />

Oj, dzieci, dzieci! .. Musiał się wreszcie z tym pogodzić, że Chopin w jego ślady nie poszedł i oper nie pisze ..<br />

Kto tam wie, a może mu to właśnie w smak? Sam jeden przed potomnymi jako twórca narodowych oper stanie .. Pani<br />

namiestnikowa Zajączkowa? .. To się nie wysadziła .. Iziu! .. A bo prawda! Za pięć złotych można ładniejsze dostać<br />

na targu.<br />

E0802 S. Fleszerowa-Muskat Ostatni koncert LSW 1965 str. 74<br />

Pan profesor o najładniejszy się pytał. Pod Lubomirskimi nie było, to aż za Żelazną Bramę chodziliśmy. Ale taki<br />

się trafił, że panicz wstydu mieć nie będzie nawet w tym. W tym. Cicho bądź, Zuska! A cóż to, w kuchni nie masz<br />

roboty? Kawy byś przynajmniej dała .. Jak pani nic nie mówi. Ani panienki. Zmęczonyś? .. Nie tylko pusty. Zupełnie<br />

pusty w środku .. Usiądź. Chodź tu, usiądź koło matki.<br />

E0803 S. Fleszerowa-Muskat Ostatni koncert LSW 1965 str. 81<br />

Ale dlaczego to się tylko u ciebie liczy? Dlaczego wszyscy się gdzieś wydzierają, żeby świata innego powąchać?<br />

Dlaczego wszyscy tam tylko za pięknością węszą, za mądrością, za jakimś nowym szczęściem? A myśmy się tu urodzili.<br />

I to się tylko za piękność i szczęście liczyć powinno, co stąd możemy wziąć i co tutaj zostawić. Powtórz, Zuska, jam<br />

się tu urodziła.<br />

E0804 S. Kowalewski Zbawiciele w: Lot nad światem Iskry 1964 str. 108<br />

Otworzyć? Co jest? Otworzyć! .. Dziś jest narada. Idźcie sobie i nie przeszkadzajcie .. Ciągle narady. Wczoraj też<br />

była .. I przedwczoraj .. Dopóki wam się nie powie, że otwarte nie hałasujcie. Narady potrwają aż do skutku .. Do<br />

chrzanu z taką świetlicą. Do chrzanu! .. Nie utrudniać. Idźcie sobie. O otwarciu w odpowiednim czasie was.. [&]<br />

E0805 S. Kowalewski Zbawiciele Iskry 1964 str. 112<br />

Nie widzę, panie baronie .. Człowieku małej wiary .. Od dziecka marzyłem, żeby zobaczyć prawdziwego ducha. Wy<br />

racjonaliści, mędrki, krytykanci głusi i ślepi. Przetrzyj jeszcze raz swoje szkła, Serwacy. Duch przodków to wielki cel,<br />

wielkie zwycięstwo. Słyszysz szum skrzydeł husarskich? Patrz, widzisz? Biegną skrajem nieba. Płomieniste proporce,<br />

zbroje srebrne, rumaki ogniste. Słyszysz szum skrzydeł?<br />

E0806 S. Kowalewski Zbawiciele Iskry 1964 str. 117<br />

Ja nic nie wiem. Ojczyzna .. Powiedz. Zgadzasz się? .. Ojczyzna .. Zgódź się. Zrobię, co zechcesz, ale się zgódź<br />

.. Ja nie wiem. Ojczyzna .. Ach, ta cudowna gęsiowatość. Ten chłód, ten brak temperamentu, który jest w istocie jego<br />

najbardziej wyuzdaną formą. To mnie bierze. Powiedz pani, przyjmujesz kapitulację cesarza? .. Ja nic nie wiem. Kiedy<br />

trzeba.<br />

E0807 S. Kowalewski Zbawiciele Iskry 1964 str. 119<br />

Ta wojna nie jest do wygrania. A zatem i my nie mamy nic do wygrania, a wszystko do stracenia .. Książę, wzór<br />

cnót rycerskich, raczysz tchórzyć .. Nie siebie chcę ocalić. Kraj, ale sprawy muszą być powiedziane do końca. Cesarz<br />

jest zajęty panią. Trudno określić, jak bardzo .. Nie mówmy o tym.<br />

85


E0808 S. Kowalewski Zbawiciele Iskry 1964 str. 124<br />

Uwierzyłem, że będziemy mieli teatr .. Zupełnie niezwykły teatr .. Pani Renato, pani sama w sobie jest teatrem.<br />

Zjawiła się pani. Nie wiem, jak to powiedzieć .. Jakieś światło. Lampy zaczęły się jaśniej palić .. Na pani widok<br />

zwykłe lampy marzyć zaczynają o karierze teatralnych reflektorów .. Ja tam jestem cynik. Ale coś tutaj się czuje ..<br />

Jakieś drżenie. Może to moja prywatna neurastenia .. Ależ skąd! Wszyscy to czują.<br />

E0809 S. Kowalewski Zbawiciele Iskry 1964 str. 129<br />

Spać nie dajesz .. Nie mogę spać. Rozumie pan, w ogóle nie mogę zasnąć, póki nie jestem podpity .. Nie wypiłeś<br />

swojej porcji? .. Nie wypiłem .. To cię żałuję, ale się przymknij. Tu śpią ludzie .. Nie wybierałem tego lokalu .. Musiałeś<br />

zdrowo narozrabiać, żeś tu trafił .. Nie pamiętam .. Tu wszyscy nie pamiętają .. Wyszedłem od znajomych. Chciałem<br />

iść, poszukać jakiejś mety. Powiedziałem, że nie pamiętam? Nie, ja przecież pamiętam.<br />

E0810 S. Kowalewski Zbawiciele Iskry 1964 str. 137<br />

Oczywiście nie ma mowy o dekoracjach naturalistycznych. Jak najmniej rekwizytów, dekoracji. Chodzi tylko o<br />

znaczenie .. Cóż więc znaczą te bibułki na ścianie? .. Morze .. Morze! Pani wybaczy, pani Renato, mnie staremu.<br />

Jakież to morze z czerwonych bibułek? .. Innych bibułek, panie profesorze, nie było na składzie .. Przecież to nieważne,<br />

były czy nie były na składzie. Bibułki mogą być czerwone, żółte, niebieskie. Tutaj są one morzem.<br />

E0811 S. Kowalewski Zbawiciele Iskry 1964 str. 146<br />

Jestem kobietą złą. Jestem kobietą czułą i łagodną. Jestem kobietą przewrotną. I nigdy nie poznam siebie do końca.<br />

Czemu muszę psuć i niszczyć wszystko wokół siebie? Czemu tęsknię do dobra, i uprawiam zło? Czy zło jest najbardziej<br />

ostrą i aktywną formą tęsknoty za dobrem? Znów jestem nad brzegiem morza. Wracam tam, skąd przyszłam. Znów<br />

mówię do ciebie. Nie wiem, kim jesteś, ale wiem, że byłeś przy mnie, od kiedy zjawiłem się na świecie, od kiedy<br />

poznałam samą siebie.<br />

E0812 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 9<br />

Mam! Pośpieszę się z robotą i zdążę na ostatni seans. Dwudziesta trzydzieści. Zawsze się znajdzie jakieś wyjście.<br />

Podobno dobry film: „Dziewczyna Z Prowincji”. Z prowincji, tak, jak ja. Ale kto by poznał dziś po mnie, że nie zawsze<br />

mieszkałam w stolicy. Kto by pomyślał, że do trzydziestego siódmego roku życia prawie nie bywałam w kinie. Cha!<br />

Cha! Cha! Paradne co? Ja! Ja! Cha! Cha! Cha! No, lecę do domu!<br />

E0813 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 15<br />

Dużo zadane? .. E tam. Z geografii powtórka, historii nie było, a pani od polskiego chora. Prawie nic .. Jak zawsze<br />

.. Zaraz: „zawsze”. No, nie jestem taki pracuś jak ty. Wróciłaś z pracy i pracujesz .. Ja? .. Pudruję się tylko .. Właśnie.<br />

W ogóle, co to za praca, kosmetyczka! .. Nie gadaj, kończ lekcje .. Grudzień .. Ciekawe, kto ruszał mój pilnik od<br />

paznokci.<br />

E0814 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 23<br />

Nie ani słowa nikomu .. Nikomu — proszę. To niby ja jestem ten „nikt”? .. Ja — Julietta. A kto trzyma w garści<br />

cały dom? Kto od lat trzynastu dba o was wszystkich? Ja się nie chcę chwalić, ale to ja wychowałam Mareczka. Od<br />

urodzenia. Zresztą to urocze dziecko, on jeden nie jest niewdzięcznikiem.<br />

E0815 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 29<br />

Nogą, mamo, nogą! .. Będziesz ty cicho. Sam nie wie, co plecie .. Ależ z ciebie prawdziwy adwokat, Julietto!<br />

.. No cóż, trzeba przeprosić i zapłacić — prawda, Mareczku? .. Niestety, mamusiu, niestety .. Zapłacisz z własnych<br />

oszczędności .. Z jego oszczędności! Trzeba nie mieć serca. Chodź Mareczku, chodź pójdę tam z tobą .. Ach, ten<br />

Marek!<br />

E0816 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 43<br />

Złote słowa! .. Zachowując jednak trzeźwy krytycyzm. Paryż to zjawisko bardzo złożone. Ty nie wiesz. Jest coś<br />

w klimacie tego miasta. Paryż — to nie tylko Montaigne i Pascal, ale również Brantome, de Laclos. Pamiętasz<br />

„Niebezpieczne Związki”? .. Żadne związki nie są dla mnie niebezpieczne .. Młoda, samotna kobieta wśród pokus,<br />

którym trudno się oprzeć .. Tak, tak .. Rozmach wielkich arterii i urok cienistych zaułków.<br />

86


E0817 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 52<br />

Co za cielę! Trzeba trochę dyplomacji, trochę .. Ale po co? Nam jest tak dobrze, kiedy jesteśmy razem .. Słuchałaś<br />

mnie dotąd i proszę — jesteśmy na półmetku. Ale do końca jeszcze daleko. Chcesz wszystko popsuć? .. Ale mnie się<br />

zdaje, że on. On jest chyba mną zajęty? .. Oświadczył ci się .. Och, on chyba o tym nie myśli ale ty myślisz — przyznaj<br />

się.<br />

E0818 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 63<br />

Przecież to sukces! .. W zasadzie tak, ale mam właśnie dylemat. Wszystko mi się pokręciło. Sądziłem że Ela wróci<br />

i zdecydujemy razem. No, zobaczymy, co pisze. „Kochanie. Co za niespodzianka. Wiem, że nie lubisz zmian w raz<br />

powziętych planach”. Otóż to, zwłaszcza jak wszystko naraz się zmienia. „Gdybyś wiedział, jak jestem szczęśliwa!”<br />

Egzaltacje .. Kto wie, może ma powody.<br />

E0819 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 71<br />

Natychmiast, a bez żadnych dodatkowych kosztów .. Wiwat! .. No, nareszcie. Przeszło mu .. Chwała Bogu ..<br />

Wiwat. Co za radość .. Ta nagła zmiana nastroju też mnie niepokoi .. Ach, drodzy, kochani przestańcie się niepokoić ..<br />

Rozumiem. Pomyślałeś przytomnie i .. I wymyśliłem. Pójdę jutro do prezesa i .. I podziękujesz serdecznie .. Tak, tak,<br />

podziękuję, a jako powód podam to, że nie mogę wpłacić teraz całej sumy. Byłem przygotowany na raty.<br />

E0820 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 83<br />

Nie idzie o gotówkę? .. Więc o co chodzi? .. O urlop .. Rezerwowałeś sobie lipiec .. Niestety, wolałbym sierpień.<br />

W kadrach pójdą mi na rękę, o ile ty się ze mną zamienisz .. Ba, żeby to od razu, ale ja już ułożyłem sobie cały plan<br />

zajęć .. No, to ułożysz nowy. Przepadasz za tym .. Wyście chyba wszyscy uknuli spisek. Można zwariować. Jak tu żyć<br />

w takim bałaganie. Ja chcę przed urlopem oddać książkę do druku. Nie, nie mogę! Bierz lipiec!<br />

E0821 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 95<br />

Złego diabli nie wezmą .. Tam, skąd odlatywał do Aten .. Boże. Do Aten? Chyba do niego nie weszła?! .. Do<br />

samolotu? .. Taka wariatka .. Przecież tam nie wpuszczają .. Ona wszędzie się wkręci. Słyszałam warkot. Odleciał. Z<br />

moim dzieckiem! .. Mam ją. Złapałem nieomal w locie! .. Jest, jest i dziecko! .. Trzymajcie ją mocno. Idę po taksówkę<br />

.. Najpierw pojedziemy na Madalińskiego.<br />

E0822 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 111<br />

Najświętsze słowo honoru dać mogę, że byłam tylko w aptece na Puławskiej, ani mi do głowy przyszło sprawdzać,<br />

czy w kasie kina „Moskwa” jest ogonek. Gdzie tam! A że długo — trudno. Nie każdy może lecieć samolotem. Żeby<br />

to tak wzbić się w przestworza i jak ptak, jak ptak .. Julietto, co ty znów? .. Nie rozumiesz, pewnie w „Moskwie” grają<br />

„Noc Nad Pacyfikiem”. Cha! Cha! Cha!<br />

E0823 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 120<br />

Pamiętasz? Jak wyjeżdżałam, prosiłeś, żebym tylko o tobie myślała, żebym była rozsądna .. No więc? Prosiłeś, a<br />

mnie się śmiać chciało, bo .. To wcale nie zabawne. Może wolisz nie mówić dalej? .. Nie, muszę! Już za długo gryzie<br />

mnie sumienie .. Dość! Nie jestem aż tak niedomyślny .. Cha! Cha! Cha! Cha! Nie wyszło ci to zbyt zręcznie, Elżuniu<br />

.. Może wrócimy do tego tematu później. Jak będziemy sami.<br />

E0824 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 131<br />

Niech żyje mała paryżanka. Janusz, przyjmij ode mnie życzenia z racji powiększenia się rodziny .. Tak. Tego.<br />

Dziękuję .. A teraz proszę o podpis w sprawie zamiany urlopu, żebym i ja mógł powiększyć rodzinę. I pozwól sobie<br />

wreszcie przedstawić narzeczoną .. Chyba teraz pan mnie poznaje. To właśnie ja .. Ach, Jola, Jola .. Henryku! Więc<br />

moje słowa to groch o ścianę? Miałem nadzieję, że się rozmyśliłeś, że weźmiesz moje słowa pod uwagę.<br />

E0825 W. Maciejewska, Z. Zawadzka Prezent z Paryża LSW 1965 str. 135<br />

Proszę. Zaraz się uciszyli. Tak, tak, Januszek zrozumiał, że przestał być „Pierwszym po Bogu”. Co mówicie, że i ja<br />

musiałam częściowo zrezygnować? Trudno! Julia się poświęci dla dziecka. Tymczasem zamiast samolotem będę sobie<br />

jeździła aż na szóste piętro. Windą do góry i na dół, i do góry. Nawet astronauci podobno ćwiczą się najpierw na ziemi<br />

w takich kabinach czy klatkach.<br />

87


E0826 S. Grochowiak Partita na instrument drewniany w: Rzeczy na głosy Wyd. Pozn. 1966 str. 7<br />

Ktoś panu powiedział o dziecku .. O dziecku?! .. Tak, wczoraj jedliśmy marchew. Ja mógłbym nawet piasek. Ale<br />

ona musi mieć mięso .. Pańska córeczka jest chora? .. O nie, nie, nie. Tego nie przewidywałem .. W takim razie bardzo<br />

pana przepraszam. Wszystko odwołuję i jeszcze raz przepraszam .. Co pan odwołuje? .. No, to, że wyrwałem pana z<br />

domu. W takiej sytuacji.<br />

E0827 S. Grochowiak Partita na instrument drewniany Wyd. Pozn. 1966 str. 12<br />

Ciosaj, ciosaj. Co teraz naszpicujesz, potem jakbyś znalazł! .. Siekiera tępa, panie Weych. Bąble się robią .. Gdyby<br />

ci się na tyłku robiły. O ręce się martwisz? .. Nie martwię się, bolą. Nie trzeba tak poganiać. Przecież zdążymy. Matuśka<br />

mówiła, że na sąd ostateczny nikt się nie spóźni, panie Weych .. A ja ci mówię, że robota jest na termin i to ważniejsze<br />

od Sądu Ostatecznego! Człowieku, jak ty przykładasz tę siekierę! Pokaż no.<br />

E0828 S. Grochowiak Partita na instrument drewniany Wyd. Pozn. 1966 str. 23<br />

Nie otwieraj. To Niemcy .. Czego mogą chcieć? .. Zarządzili na dziś egzekucję. Nie otwieraj .. Burmistrz poinformował<br />

mnie wczoraj dokładnie, że chodzi tylko o komunistów. A czy właściciel restauracji może być komunistą? ..<br />

Nie wiem. Ale nie otwieraj! .. Całą noc budowali tę maszynę, więc może teraz chcą się ogrzać? .. Niech zamarzną na<br />

śmierć, a ty nie otwieraj .. Jesteś nieludzka, córeńko. Dwadzieścia pięć stopni mrozu.<br />

E0829 S. Grochowiak Partita na instrument drewniany Wyd. Pozn. 1966 str. 25-26<br />

Ktoś musiał wznieść tę szubienicę. Ktoś zacięty i uparty, bo to nie była łatwa robota. Stulpa już się nie wyliże z<br />

zapalenia płuc, a Subik z tego przeklętego strachu. Ktoś musiał ją zbudować. Więc nie dlatego znalazłem śmiech u<br />

mojej córki. Ale że tak dałem się oszukać, że przez chwilę mogłem im uwierzyć — Łaciakowi, im .. To Niemcy! ..<br />

Boję się!<br />

E0830 S. Grochowiak Szachy w: Rzeczy na głosy Wyd. Pozn. 1966 str. 32<br />

Powiedziałem ci, że piękniejesz mi z dnia na dzień. Dzisiaj bowiem jesteś dumny. Już nic mi nie proponujesz.<br />

Przyszedłeś tu jako zwycięzca. Dostaniesz tę ziemię za darmo. A co ze mną zrobisz? Widzisz, chciałbym cię prosić,<br />

żebyście mnie nie wieszali. Zawsze byłem estetą — och, nie rozumiesz, co to jest esteta. Więc — zawsze brzydziłem<br />

się wisielcami. Gdybyście mogli mnie zastrzelić, nawet z wiatrówki.<br />

E0831 S. Grochowiak Szachy Wyd. Pozn. 1966 str. 37<br />

Spodziewałem się tego śmiechu. To byłoby ponad twoje siły, gdybyś się w tym miejscu nie zaśmiała. Otóż ten<br />

człowiek jest rzeczywiście bolszewikiem. Przyznasz, że to pachnie jak słonina, jak pieprz, jak nagrzane łóżko, jak<br />

kuchnia — jak wszystko, za czym tęskni w tobie zwykła samotna kobieta. Przyznasz, że twój mokry od zimna brzuch<br />

nabiera z miejsca na okrągłości, że się w myślach rozkraczasz, że jesteś gotowa pobiec tam, rozwinąć go z bandaży i<br />

lizać po rękach.<br />

E0832 S. Grochowiak Szachy Wyd. Pozn. 1966 str. 40<br />

Przedwczoraj wymknął się nam groźny szpieg. Chciał przejść linię frontu, ale mu się nie udało. Został raniony. W<br />

takim stanie nie mógł uciec zbyt daleko. Ukrywa się gdzieś wśród ludzi. I niech mnie pan teraz dobrze zrozumie, panie<br />

hrabio. Trzy lata bez przerwy tłukę się po froncie. Gdybym ujął tego człowieka, dostałbym ze dwa tygodnie urlopu.<br />

Pojechałbym do Bawarii, mam tam wielu krewnych i znajomych na wysokich stanowiskach, nie dałbym się drugi raz<br />

wepchnąć w to piekło.<br />

E0833 S. Grochowiak Szachy Wyd. Pozn. 1966 str. 48<br />

Zadenuncjowałeś go Niemcom? .. Więcej niż zadenuncjowałem. Sprzedałem go. A wiesz za co? Za ciebie. Miałem<br />

do wyboru albo zgodzić się na wymordowanie mi chłopów, albo wydać ciebie, albo człowieka, który co prawda<br />

pomógł ci w ucieczce, ale cię nie zdradzi. Wybrałem więc Sołdyka. Przypuszczam, że ta twoja rewolucja powinna mi<br />

być wdzięczna. Za cenę jednego, zapewne niepiśmiennego chłopa uratowałem bądź co bądź prawdziwego bolszewika.<br />

E0834 S. Grochowiak Szachy Wyd. Pozn. 1966 str. 58<br />

Kiedy? Więc jednak go pan ukrywał? .. Mówię o lokaju. Wasz lokaj uciekł .. Miał zawsze coś ze zwierzęcia, a<br />

zwierzęta przeczuwają katastrofy. To są ostatnie chwile, proszę panów. Myślę, że panowie są już zwolnieni ze swoich<br />

obowiązków. Trzeba pomyśleć o swoich żonach i dzieciach. One zawsze się liczą. Nawet przy końcu świata .. My tu<br />

jeszcze wrócimy ..<br />

88


E0835 S. Grochowiak Szachy Wyd. Pozn. 1966 str. 62<br />

Słyszycie? Słyszycie tę ciszę? .. Zapewne już nikt nie żyje. Wymordowali się aż do ostatniego człowieka .. Nie.<br />

Przegnali Niemców. Po prostu ich przegnali, jesteśmy wolni .. To ty jesteś wolny. Ale my? On? Zginął za ciebie. Ocalił<br />

cię .. Nie. Nie miałem z nim nic wspólnego .. Ocalił cię. Nie wolno ci o tym zapominać .. No chodź! Jesteś wolny!<br />

E0836 S. Grochowiak Wergili w: Rzeczy na głosy Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 65<br />

Lubię, kiedy prowadzi Amerykanin. Jedziemy ostro, ale pewnie .. W tym kraju prawie nie ma samochodów.<br />

Rowerzyści i furmanki. Czasem krowy .. I zapach jabłek. Czuje pan? .. Chciałby pan tu kiedyś mieszkać? Ja tak, ale<br />

tylko jesienią. Kocham zapach owoców. Nie miałbym tutaj co robić. Z jednej strony są zbyt leniwi, z drugiej — za<br />

sprytni. Podobno kochliwi?<br />

E0837 S. Grochowiak Wergili Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 70<br />

Nie. W inne dni można wjeżdżać autokarami. Ale jutro państwo jadą do Zakopanego. Wejdziemy do komory.<br />

Państwo widzą ten bunkier? .. To jest komora gazowa? Wyobrażałem je sobie zupełnie inaczej. Zwykła ziemianka ..<br />

W środa jednak solidna .. Pan coś wie o sposobie eksterminacji? .. Ile osób naraz? Jak to było po zamknięciu drzwi?<br />

E0838 S. Grochowiak Wergili Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 74<br />

Siedzimy w pańskim gabinecie, czy tak? Tak .. Ale przedtem to nie był pański gabinet? .. Nie. Biuro komendanta<br />

obozu .. Doskonale. Więc tutaj pracował mózg zbrodni. Tu się rodziła śmierć milionów, czy tak? W ograniczonym<br />

zakresie tak .. A tam? Za ścianą? .. Bawią się .. Jak to pan wytłumaczy, panie dyrektorze? .. Pan tu wszedł drogą<br />

nielegalną, panie Browling! Postaram się, żeby opuścił pan muzeum oficjalnym wyjściem!<br />

E0839 S. Grochowiak Wergili Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 76<br />

Pan z Ameryki! Rany boskie! Jak ja kocham Amerykanów! W Sachsenhausen wjechali na takich ogromnych<br />

czołgach. Ale niech pan pije! No, zdrowie Amerykańców! Nie, dyrektorze! Tamtych wystrzelał z miejsca Palitsch! Nie<br />

było ich dużo: ze trzynastu. Poszli raz-dwa. W pięć albo sześć minut .. Mówisz o tych listopadowych? No, pamiętam.<br />

Ale to byli spadochroniarze czy coś takiego! Chłop w chłopa! Ani jeden niski!<br />

E0840 S. Grochowiak Wergili Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 81<br />

I wszystkich rozpuścili. Tak, my mamy za miękkie serce. Przez cały czas w obozie czaiłem się na jednego kapo<br />

wiecie, na Fryderyka. A jak przyszli ruscy, to dałem go sobie świsnąć sprzed nosa. Przez serce. Ja nie znałem tego z<br />

gitarą. Co? To ma być ten Tene? Gdzież tam! Ten mały z gitarą przeżył! Piliśmy razem wódkę w Krakowie! .. Więc<br />

co? .. Jak to co?<br />

E0841 S. Grochowiak Wergili Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 83<br />

Ale dlaczego pani im ulega? No proszę, po co te łzy? To są ludzie tak zbutwiali od środka, że nie stać ich na<br />

odrobinę wrażliwości. Muzeum powinni prowadzić spokojni, opanowani naukowcy, grzeczni i wrażliwi. Jakim prawem<br />

ci ludzie urządzili sobie tutaj dom? Nie, nie mówmy już o tym. Jutro pojedziemy do Zakopanego, zmieni pani krajobraz,<br />

dużo świeżego powietrza.<br />

E0842 S. Grochowiak Mniej warci w: Rzeczy na głosy Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 130<br />

Tak. Oglądali mnie z taką dokładnością, jakby to nie oni przeżyli coś na mój temat przed dwudziestu pięciu laty.<br />

Wstyd? Nie, nie sprawiłbym im przykrości, gdybym nagle zrzucił ubranie. Do szczętu. Wszystko. Zwłaszcza że w pół<br />

godziny potem mieli sprowadzić moją narzeczoną. Taką wymytą .. Podnieś głowę, chłopcze. Oto i twoja Lilianne. Nie<br />

myśl, że tylko ty cierpiałeś dla Francji. Możesz nam zaufać. Przychodziła tutaj co wieczór, pisaliśmy do ciebie listy,<br />

graliśmy w domino.<br />

E0843 S. Grochowiak Mniej warci Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 133<br />

Widziałam w Zoo krokodyla, ale nawet nie chciał się poruszyć. Niestety, nie robił żadnego wrażenia. Wyobrażam<br />

sobie, że widziałeś krokodyle w całych stadach? A może walczyłeś z nimi? Są podobno wstrętne? .. No, odpowiedz<br />

cioci .. Nie, ciociu, nie widziałem krokodyli .. Ani jednego? .. Okazuje się, że nawet mniej niż ty, ciociu .. Ale lwy. O<br />

ile pamiętam, żyją przecież w Afryce .. Bardzo mi przykro. Nie widziałem lwów.<br />

89


E0844 S. Grochowiak Mniej warci Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 134<br />

Nieoceniony dziadek! Tylko dzięki niemu biesiada powitalna nie zakończyła się całkowitym fiaskiem. Pułkownik de<br />

Foret dostał prosto w pierś, krew wytrysła na jego lica. Dziadek o tym nie wspominał, założę się jednak, że pułkownik<br />

de Foret był starannie ogolony. Och, oczywiście była to zasługa dromaderów. Śmierć w aucie pancernym jest ciasna,<br />

pełna zapachów ludzkich ciał i benzyny, oczy spalają się zawsze na początku.<br />

E0845 S. Grochowiak Mniej warci Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 140-141<br />

Wysoki Sądzie! Cóż to za miłe wrażenie, kiedy nieboszczyk jest aż tak starannie wygolony. Nie mówię tego,<br />

aby wpłynąć na wyrok — zapewne sprawiedliwy — Wysokiego Sądu, ale myślę, że jeszcze nie wszystko stracone.<br />

Myślę, że pognamy jeszcze na dromaderach, ujrzymy lwy i krokodyle, że nad zniczem Grobu Nieznanego Żołnierza<br />

żaden kucharz nie ośmiela się obracać naleśników. Ja zaś z radością znajdę przytułek w tym wysoko cywilizowanym<br />

więzieniu, gdzie nikt nie będzie mi nigdy przytykał szczypców z elektrycznością, gdzie — przy pewnym spoufaleniu<br />

ze strażą — podadzą nawet miednicę do moczenia nóg.<br />

E0846 S. Grochowiak Król IV w: Rzeczy na głosy Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 214<br />

A kłaniam się, kłaniam, szanownemu panu premierowi. Czy to nie za wcześnie? .. Wasza Wysokość wybaczy, ale<br />

Wasza Wysokość wie, że mieszkam na dalekim przedmieściu. Tymczasem strajk w autobusach .. Siadać! Siadać! Jakiż<br />

tu zaduch. Otwórz okno. Ten fetor to z popielniczek. Czy woźna już ich w ogóle nie czyści. Istotnie, ona się ostatnio<br />

opuszcza. Dzisiaj na przykład nie będzie kawy .. Jezus Maria! To ja wysiadam! Pan chyba żartuje?<br />

E0847 S. Grochowiak Król IV Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 219<br />

A wszystkiemu winien brak rozrywek! Gdyby miał gdzie pójść, do jakiejś kulturalnej kawiarni, powiedzmy, na<br />

jakąś ciekawą imprezę. Albo książki. Co się dzieje z tą naszą literaturą? Same okropności, dziwactwa, problematyka<br />

z marginesu .. Mógł sięgać po klasyków. Czytałem ostatnio „Księgę Z San Michele” doktora Munthe. Czytał. Wątpię.<br />

Czytywał wyłącznie broszury. Takie cienkie, bez okładek, niekiedy wysmarowane jakimś smalcem lub ochlapane wódką.<br />

Jednym słowem: niehigieniczne?<br />

E0848 S. Grochowiak Król IV Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 225<br />

Na razie nawet lepiej niż na starym miejscu. Ale pan? Co pan tutaj robi? .. Rozglądam się. Ponuro .. Oni to lubią ..<br />

Zanim się wejdzie na pałace, dobrze posiedzieć trochę w piwnicy. Człowiek lubi takie przeskoki .. Nawet mądre. Jak<br />

na pana, to .. Dużo w życiu widziałem, świniaczku. Topiłaś się kiedy? .. Nie .. A widzisz, ja się topiłem. Raz nawet<br />

na koniu.<br />

E0849 S. Grochowiak Król IV Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 230<br />

A ja się topiłam. Z wodorostów mnie wyplątywali. Nie, nie, panie prezesie, ja się nie dam nabrać .. Nabrać?<br />

Któż panią chce nabrać? .. Niech pan się nie męczy, szefie. Widziałem wiele wdów, ale ta jest szczególnie marudna.<br />

Wystarczy że zetną takiej męża, a babie przewraca się w głowie .. Czyżby to było możliwe, droga pani? .. Zausznik<br />

ma rację. Prezesie, nie wolno się patyczkować. Kilka dni temu zawracała nam głowę na Radzie Królewskiej. Może pół<br />

godziny, albo i więcej. Bez cienia litości.<br />

E0850 S. Grochowiak Król IV Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 235-236<br />

Bigos. Może i nie najlepszy, ale nie stanę na głowie. Bigos nabiera smaku dopiero na drugi, trzeci dzień. Trzeba<br />

odgrzewać i odgrzewać. Zjedzą cały gar za jednym zamachem, a potem pretensje .. Zacięła się .. No i macie swój<br />

szmelc! .. Bomba zacięła się pod wpływem wstrząsu od garnka. Tak. Inaczej by wybuchła! .. Chcieliby z grzybkami!<br />

A pan wie, ile kosztuje kilo suszonych grzybków?<br />

E0851 S. Grochowiak Król IV Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 241<br />

A to z pana taki numer? .. Nie. Nie taki. Naprawdę cała nadzieja w Fortynbrasie. Jak zawsze .. I jak zawsze<br />

skończy się na nadziei. On nie jest [~] powinniśmy go kochać. Niezależnie od tego czy przychodzi w czas, czy już po<br />

wszystkim. Cicho! Obawiam się, że nadchodzi. Słyszy pan stukanie laski? .. Słyszę. Boże! Przecież muszę zleźć z tego<br />

rusztowania. Jakże tak?<br />

E0852 S. Grochowiak Król IV Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 244<br />

Więc nic się nie działo? .. Cierpliwości, królu. Po godzinie się ocknął, i to akurat w momencie kiedy jego żona<br />

zeszła do sklepu kupić jakiś proszek do prania. Nie, po szare mydło. Za tydzień będą malować .. A niech się powiesi!<br />

I co? Co dalej? .. Proszę sobie wyobrazić, że on jest zazdrosny. Zupełnie jakby oślepł. Zrobił z kobiecinki bezzębną<br />

staruszkę, czupiradło niegodne jednego spojrzenia, a posądza ją o szwadron kochanków!<br />

90


E0853 S. Grochowiak Król IV Wydawnictwo Poznańskie 1966 str. 257<br />

To już naprawdę nieprzyzwoite. Generale, może pan? Byliście przyjaciółmi. Ponadto pan fachowiec. Na tych moich,<br />

jak pan widzi, nie mogę liczyć. Sentymentalność .. Chciałem pana ostrzec ostrzec. Co tam nowego? .. Ma pan zegarek?<br />

.. Który tam ma zegarek? .. Za dziesięć dziesiąta, generale .. Jak pan myśli, jak długo można biec do północnych granic<br />

naszego kraju? Ale tam i z powrotem? Z powrotem szybciej.<br />

E0854 A. Maliszewski Złote konie w: Utwory dramatyczne PIW 1966 str. 218<br />

Maryla ostatnimi czasy bardzo się zmieniła — prawda, mamo? Tyle światła ma w oczach. Zupełnie, zupełnie inny<br />

człowiek. Wszyscy to widzimy i ty, i ja. Lorens. I Lorens to widzi, mamo. Lorens wie, że nie on te światła zapalał.<br />

Jeszcze nie dawno wszystko miał do wygrania. Przyrzekłaś mu rękę swojej córki, ale on nie zdołał pozyskać jej serca.<br />

Stracił je. Przegrał, mamo .. To wszystko z tych nowych książek i z głowy rozpalonej imaginacjami.<br />

E0855 A. Maliszewski Złote konie w: Utwory dramatyczne PIW 1966 str. 222<br />

Liczyłem na to, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, to i dla dobra ojczyzny, i dla postępu, i dla mnie, i dla was. Stało<br />

się inaczej. Majowy grad pogrzebał moje nadzieje. Zbliżają się terminy płatności różnych. Nie wiem, co robić. Nie<br />

możemy przecie dopuścić do rozdziału Tuhanowicz między wierzycieli .. Jezus Maria, Pepi! .. Wszystko we mnie kipi,<br />

wszystko się we mnie buntuje — jak można losy Maryli wiązać z komercjalnymi spekulacjami!<br />

E0856 A. Maliszewski Złote konie w: Utwory dramatyczne PIW 1966 str. 238<br />

Wyjechać? Wyjechać w chwili, gdy niebo zapowiada dla mnie dzień pełen pogody i wesela? .. Czytałam kiedyś<br />

taką historię o żołnierzu. Ten żołnierz, Adamie, wraca z pola bitwy upojony zwycięstwem i dowiaduje się że w sztabach<br />

postanowiono inaczej. W sztabach obliczono, że to ma być klęska .. Cóż to za metafory? Czyjaż to ma być klęska? ..<br />

Och, ja bym ich! Adamie! Dziś ma być wyznaczony termin ślubu Maryli z Puttakamerem.<br />

E0857 A. Maliszewski Złote konie w: Utwory dramatyczne PIW 1966 str. 243<br />

Nie od dzisiaj przecie. Nie mogę pojąć, czemu to nagle dzisiaj, koniecznie zaraz mam wyznaczyć dzień ślubu z<br />

Lorensem. Kogo to ma uratować — mnie, Lorensa? Ciebie? Nasz majątek? .. Odwołuję się do twojego rozsądku, do<br />

twoich wszystkich rozsądków razem. Mario, nie ma innego ratunku — trzeba podjąć z depozytu twoją sumę posagową,<br />

te dwanaście tysięcy rubli — i to jak najprędzej.<br />

E0858 A. Maliszewski Złote konie w: Utwory dramatyczne PIW 1966 str. 247<br />

Jak moje serce miało tyle lat, co jej — także nic pojąć nie mogło. A później się wszystko powoli uciszy, uspokoi,<br />

zapomni i będzie tak, jakby inaczej nigdy być nie miało. Jakby inaczej być nie mogło. Kiedy wyjdziesz za Lorensa,<br />

będziesz może mniej szczęśliwa, ale za to bardziej spokojna. A spokój, me dziecko, to często w życiu więcej znaczy<br />

niż szczęście. My nie jesteśmy stworzone na to, aby nam było dobrze.<br />

E0859 A. Maliszewski Złote konie w: Utwory dramatyczne PIW 1966 str. 248-249<br />

Tyle razy prosiłam, żeby Teklunia uważała, co się do niej mówi. Czego sama nie dopilnuję — przepadło .. Wszystko<br />

tak będzie, jak sobie pani marszałkowa dobrodzika życzyła .. Nie wszystko, moje dziecko, nie wszystko gdzież oni się<br />

porozchodzili? Rozalka! Gdzie są panowie? .. Tę butelkę zakopał w piwnicy świętej pamięci ojciec nasz, marszałek<br />

nowogródzki, sędzia brzeski, Antoni Wereszczak w dniu urodzin Maryli. Ileż to lat temu? .. Ach, Pepi, nie żartuj już,<br />

proszę.<br />

E0860 M. Promiński Rakieta Thunderbolt w: Utwory sceniczne Wydawn. Literackie 1966 str. 10<br />

Nie tylko to. Jak dotąd nikt z ludzi nie sterował rakietą kosmiczną i powierzenie jej w czyjekolwiek ręce będzie<br />

zawsze kwestią udzielenia nie sprawdzonemu osobnikowi nieograniczonego kredytu. Cygaro panu zgasło, proszę, proszę<br />

ognia. Jakkolwiek, ma się rozumieć, bardzo to zachęcające, że pański kandydat ma wyobrażenie o awiacji w ogóle.<br />

Szkopuł tkwi w czym innym. Z dziesięciu przeprowadzonych dotychczas rozmów, [&]<br />

E0861 M. Promiński Rakieta Thunderbolt Wydawn. Literackie 1966 str. 18<br />

A więc przyjmijmy, że tak jest. Tutaj mamy urządzenia do badania stanu nerwowego u lotnika. W kopule pańskiego<br />

hełmu będzie umieszczony ultraczuły odbiornik. ściślej mówiąc encefalograf, zdolny do rejestrowania fal i toksyczności<br />

płynu mózgowego. To pasmo, wzmocnione, my będziemy odbierać. Z zabarwienia gazu w probówce umocowanej na<br />

tamtym cokole będę zgadywać, jak się pan czuje .. Ja zresztą będę zadawać panu pytania.<br />

91


E0862 M. Promiński Rakieta Thunderbolt Wydawn. Literackie 1966 str. 34<br />

Mówię zupełnie poważnie. Wyobraź sobie zawsze chciałem mieć elegancki czarny garnitur, poczuć coś takiego na<br />

grzbiecie choćby jeden raz, przespacerować się przed lustrem, wetknąć biały kwiatek, wyjść na ulicę, móc zaproponować<br />

dziewczynie: Podobam ci się teraz? Pójdziemy razem potańczyć? Zazdrościłem kolegom, którym się to udawało, a mnie<br />

nigdy, powiadam ci nigdy, nawet w razie pogrzebu w rodzinie. No, nie śmiejesz się ze mnie?<br />

E0863 M. Promiński Rakieta Thunderbolt Wydawn. Literackie 1966 str. 50<br />

Nie spodziewałem się takiego obrotu rzeczy. Kapituluję przed panem, Herbst .. Ostrzegałem. No cóż? Spodziewał<br />

się pan dżentelmenterii po zbrodniarzu? Już od wielu godzin rzyga swoją nienawiścią do świata, oskarżając wszystkich<br />

dookoła, tylko nie siebie. I to rozchodzi się na falach eteru nie zaszyfrowane, każdy w najodleglejszym zakątku ziemi<br />

może go posłuchać i pośmiać się z nas i z Ameryki. Zaszyfrowaliśmy przekazy niewinnych automatów, które nikomu<br />

nic nowego nie powiedzą.<br />

E0864 M. Promiński Rakieta Thunderbolt Wydawn. Literackie 1966 str. 56<br />

Hallo, hallo Thunderbolt — nadciąga burza magnetyczna. Kończymy. Ale usłyszałem cię. Powtórzyć nie ma czasu.<br />

Chcę tylko jeszcze powiedzieć, że lotnicy z syberyjskiej stacji kosmicznej przesłali dla ciebie pozdrowienia, przed<br />

dziesięcioma godzinami oczywiście. Teraz milczą. To na dowód, że są więzy głębszej solidarności ludzkiej od podziału<br />

na obozy i strony walczące. I chociaż na pewno chcieliby być na twojej drodze przed tobą, szczerze ci życzyli —<br />

uspiecha żełajem, Armand. Słyszysz mnie?<br />

E0865 M. Promiński Rakieta Thunderbolt Wydawn. Literackie 1966 str. 59<br />

Wierzysz w to! Lotnik wojskowy, lotnik, to wiem z całą pewnością. Czego ludzie nie potrafią zmyślić! No, ale<br />

jakżeż? Przecież trąbiła o tym cała prasa na kuli ziemskiej. Potem nawet była rewizja procesu, w której cofnięto mu<br />

zaocznie elektryczne krzesło i dano rok za zabójstwo w afekcie, i to zaraz skasowano .. No więc, tym bardziej. Czy to<br />

jest możliwe, gdyby naprawdę był mordercą?! Ciemna afera polityczna i tyle. Anarchosyndykalistą był i dlatego zespół<br />

sędziowski wlepił mu wyrok.<br />

E0866 M. Promiński W jaskini albo kosmogonia w: Utwory sceniczne Wydawn. Literackie 1966 str. 101<br />

No i co, może lepiej, bośmy was obudzili w samą porę .. Powracali właśnie .. Pozwólcie państwo ustalić stan<br />

faktyczny. Panowie Wala i Kostia pukali w tej chwili do okien? .. Tak, z tarasu do okien .. Ja wyszedłem na cygaro<br />

pod portal i ogromny kamień z urwanego kapitelu tylko o włos chybił mojej głowy .. Ja poprawiałam właśnie makijaż,<br />

szczęściem toalety były sklepione jak twierdza.<br />

E0867 M. Promiński W jaskini albo kosmogonia Wydawn. Literackie 1966 str. 109<br />

Uważaliśmy to milczenie za kwestię taktu .. Ja wam tego nie odmawiam, pardon, jestem w mniejszości, zwłaszcza<br />

wobec temperamentu niektórych młodych osób. Sam zresztą, uznacie, postąpiłem tak samo. Jestem Amerykaninem<br />

niemieckiego pochodzenia, szeroko skoligaconym na obu kontynentach, ale o tym sza! Szukałem tylko sposobu dla<br />

pocieszenia tej najmniej odpornej istoty pośród nas .. A więc nie wszystko może stracone? .. Na pewno nie.<br />

E0868 M. Promiński W jaskini albo kosmogonia Wydawn. Literackie 1966 str. 115<br />

Bo tylko w starych bajeczkach, w Biblii stworzenie i zniszczenie świata załatwiało się od ręki, w godzinach, albo w<br />

dniach. A tutaj armie dopiero stanęły naprzeciw siebie i do rozstrzygnięcia trzeba być może — lat! .. Tak, tak, ulegamy<br />

zapewne sugestii Apokalipsy. Zgódźmy się, że to są tylko symbole .. Czuję, że będę musiała poświęcić panom kiedyś,<br />

przy sposobności godzinkę na naukę religii, ale nie dzisiaj, zanadto mnie głowa boli. Och, jak ściska!<br />

E0869 M. Promiński W jaskini albo kosmogonia Wydawn. Literackie 1966 str. 124<br />

Aha. Słyszałem. To znaczy — ona bierze rozpęd. Gdyby miała jeszcze kożuch, to by także nadziała na siebie. A<br />

potem won z tym wszystkim. Aj, aj, jaka aktorka. Napijemy się jeszcze, bo mi to zaczyna się podobać. Wy jesteście<br />

straszne huncwoty — Zachód, nic nie uszanujecie. Powinienem właściwie zacisnąć oczy, w moim wieku przy moim<br />

stanowisku! Ale co mam do stracenia? Porfiry Iwanicz, matula ci nie śpiewała przy kołysce.<br />

E0870 M. Promiński W jaskini albo kosmogonia Wydawn. Literackie 1966 str. 127<br />

To, że za pierwszym razem nie udało się przekuć wyjścia, nie oznacza, że nie ponowimy próby .. Trzeba by zacząć<br />

na szerszej płaszczyźnie, w bok od głównej osi. Po prawej stronie ściana wydaje mi się cieńsza .. No właśnie. A to,<br />

że Walenty i Konstanty jeszcze nie powrócili? .. Przyjęliśmy że wybuch zaskoczył ich przed dojściem do schroniska ..<br />

Tak jest, to nie ulega wątpliwości. Czy zatem pozbierawszy się po wstrząsie mieli jakieś powody, aby zawrócić przed<br />

dojściem do celu? Żadnych.<br />

92


E0871 M. Promiński W jaskini albo kosmogonia Wydawn. Literackie 1966 str. 134<br />

Przecież nie jestem żarłok, tylko kawał mężczyzny, nie mogę być po ludzku głodny? Ona chyba dla żartu? .. Z<br />

pewnością. Ja jeden nie odwiedziłem jeszcze spiżarni, ale myślę, że może pan sobie pozwolić .. Przypomina się mi w<br />

związku z tym pewna ormiańska anegdotka, opowiedzieć? Opowiem, bo co tutaj robić? Otóż jednego roku przyszedł<br />

do bardzo bogatego ormiańskiego kupca inny kupiec, [&]<br />

E0872 M. Promiński W jaskini albo kosmogonia Wydawn. Literackie 1966 str. 142<br />

Wybacz, panie, wszyscy troje chcielibyśmy otworzyć nasze serca i zrozumieć sytuację, zanim przyjmiemy to, co nam<br />

zechcesz oznajmić i co zapewne będzie dotyczyło naszej przyszłości. Mimo różnic światopoglądowych i filozoficznych,<br />

które mnie dzielą z ministrem Bambarowem, pragnęłabym dołączyć swoje zdanie do jego wątpliwości. Ty już raz panie,<br />

wyniszczyłeś życie na ziemi w podobny, choć co prawda mniej nowoczesny sposób. Mówię o Potopie i doświadczeniu<br />

naszego praojca Noego. Nie pytam o przyczyny obecnej decyzji [&]<br />

E0873 M. Promiński Niski pułap w: Utwory sceniczne Wydawn. Literackie 1966 str. 151<br />

Nie, nie tafta, chifon, bladoniebieski, na takim samym spodzie. Z przodu pod szyję, ale z głębokim wycięciem w tyle.<br />

Jak uważasz? .. Plecy .. Basiu, coś z telefonem. Nie słyszę .. Ja ciebie doskonale. Myślę, że już dobrze. Powiedziałam:<br />

możesz sobie na to pozwolić, mając tak ładne plecy ty mnie zawsze komplementujesz, tak samo zresztą jak Czesław.<br />

A więc posłuchaj: jeszcze. Gładka, całkiem gładka, odrobinę poza kolano, dodatki już mam, torebkę, korale.<br />

E0874 M. Promiński Niski pułap Wydawn. Literackie 1966 str. 154<br />

Już przyrzekłam. A teraz zajmiemy się żoną. Pani powinna oderwać się myślami od lotniska i czymś się zająć na<br />

parę godzin jeżeli nie spłynie błogosławiony sen. Pomyślałam o tym, nie wiedząc z góry, jak się przyda. Czy by nie<br />

zechciała pani udekorować nam jednego kącika w sali kasyna? Sama zrobiłam kilka prowizorycznych szkiców, ale to<br />

nie zobowiązujące może pani wymyślić coś lepszego. Nie dalej jak przed dziesięciu minutami uprosiłam porucznika<br />

Michalca, żeby to pani zawiózł razem z materiałem.<br />

E0875 M. Promiński Niski pułap Wydawn. Literackie 1966 str. 163<br />

Normalne zużycie, cóż chcesz, latka, ja już mam trzydzieści cztery. Od wstrząsów maszyna obluzuje się w spojeniach,<br />

a co dopiero człowiek. Potem może zrobię sobie przerwę, poproszę dowództwo o urlop .. Ty już miałeś przerwę<br />

sześć tygodni, ale one nie są dobre — te przerwy. Pilot, który zamiast latać chce się położyć na kanapie i rozmyślać,<br />

nic nie jest wart. Ty jesteś, Czesław, zdrów jak ryba, a mimo to są chwilę, że mam ochotę cię odstawić.<br />

E0876 M. Promiński Niski pułap Wydawn. Literackie 1966 str. 172<br />

Nie przerywaj mi. Ja uznałem, że obiektywne warunki do lotu są dla ciebie za trudne po przerwie i po takich<br />

nerwach jak dzisiejszej nocy. Czy jasne? .. Tak jest, jasne, obywatelu majorze .. I też nie wyobrażaj sobie, iż ta historia<br />

zakończy się jak w dobrej bajeczce, że mimo braków, i niewylatania tego co potrzeba — dostaniesz pierwszą klasę<br />

albo ja podam cię do awansu. Nic podobnego. Jutro mamy dzień do latania.<br />

E0877 M. Promiński Zjazd koleżeński w: Utwory sceniczne Wydawn. Literackie 1966 str. 179<br />

Kto mówi o zazdrości?! Samemu też się osiągnęło w życiu coś niecoś dzięki uczciwej pracy, dzięki własnemu<br />

wysiłkowi, a nie przez przypadek. Nie przez to, że los kogoś szczęśliwie rzucił w taki kąt, gdzie się zbiera nie siejąc,<br />

lub siejąc mało. Wiesz, na czym taki Howard Johnson, pewien restaurator w Nowym Jorku, który rozpoczynał od<br />

wózka z lodami, dorobił się w ciągu trzydziestu lat wielomilionowej fortuny?<br />

E0878 M. Promiński Zjazd koleżeński Wydawn. Literackie 1966 str. 189<br />

I słusznie zrobiła, bo czy my musimy wyłącznie o teraźniejszości. Tyle przecież mamy wspomnień .. Wątłych, jak<br />

się okazuje .. A te całe obszary życia nieznane? Przecież każdy miałby o sobie coś ciekawego do powiedzenia .. Dobrze,<br />

urządzimy taką ankietę, każdy będzie miał obowiązek opowiedzenia czegoś ciekawego .. O momencie w swoim życiu<br />

najszczęśliwszym .. Albo najniebezpieczniejszym .. Dajcież spokój. To mi przypomina zabawę: chodziłem po świecie<br />

i zbierałem śmiecie .. Uważasz, że tak jesteśmy już sobie dalecy, że nas wzajemnie nasze losy nie obchodzą?<br />

E0879 M. Promiński Zjazd koleżeński Wydawn. Literackie 1966 str. 197<br />

Opowiadałem o skromności nagrodzonej, swojej skromności, wybaczcie tę pychę .. To musiało być bardzo dawno<br />

.. Owszem, bardzo dawno, u początku mojej kariery, która — jak zauważyłem — staje ci kością w gardle i nie możesz<br />

jej przełknąć. Przyczepiasz się do mnie od dłuższego czasu, a to nieładnie, po tylu latach .. Ja się przyczepiam? Nie<br />

odróżniasz żartu od .. Przestańcie, nie psujmy nastroju .. Zupełnie jak na pauzie między lekcjami, który z was dorwie<br />

pierwszy piórnik i po głowie?<br />

93


E0880 M. Promiński Zjazd koleżeński Wydawn. Literackie 1966 str. 209<br />

Nie umiałem, to możliwe. Ale w tym czasie wygrałem drobną sumkę na loterii. I wpadł mi do głowy plan. Wielki<br />

strategiczny plan. Do naszego banku wpływały duże kwoty w obrocie przemysłowym, inwestycyjne, których brak —<br />

jeżeli coś się z tym chciało zrobić — mógł się ujawnić dopiero w czwartym kwartale. Należało tylko podfałszować<br />

dowody kasowe dla ukrytych wpływów. Można je było zmniejszyć w ten sposób o okrągłe sumy, sto albo dwieście<br />

tysięcy. Wybrałem najlepsze wyjście — trzysta tysięcy, jak już — to na całego.<br />

E0881 M. Promiński Zjazd koleżeński Wydawn. Literackie 1966 str. 218<br />

Ładna mi zabawa, patrz na Kolbuszewskiego, co życie z niego zrobiło! Złodzieja. To wszystko jest okrutne świństwo.<br />

Co nam opowie następny? Że zamordował?! Ach, nie przypuszczałam, że ten wieczór będzie taki smutny. Patrz, siedzi<br />

jak trup, nie odzywa się więcej i także płacze .. Rzeczywiście tak, uważam, że za dużo szczerości .. No nie, panowie!<br />

Przez wszystkich zaraz zacznie płakać wódka. Zupełnie — chłopska zabawa z kajaniem.<br />

E0882 M. Promiński Zjazd koleżeński Wydawn. Literackie 1966 str. 226<br />

I kto wie, czy nim nie był. Niezmiernie finezyjne psychologicznie, udała mu się perełka kunsztu narratorskiego.<br />

Z drugiej strony — „Bank” Kolbuszewskiego i „Eksterminację” Mandelbauma. Coś mnie w tym zestawieniu uderza.<br />

A mianowicie. Proszę .. Oczywiście — mamy opowiadania jasne i ciemne. Takie, które nie budzą wątpliwości .. Nie<br />

budzą wątpliwości swoim triumfalnym zakończeniem. Właśnie. A z drugiej strony przeżycie dwuznaczne; smutne, nie<br />

dokończone i dwuznaczne, tak, jakby opowiadający nie panował nad ich puentą.<br />

E0883 M. Promiński Zjazd koleżeński Wydawn. Literackie 1966 str. 230<br />

Ona umiera, jak szarość .. Zupełnie bezwładna, leci mi przez ręce .. Nie gadać, robić! .. Przerwałeś? .. Bez zastrzyku<br />

nie poradzę. Mam asystenta na telefonie przy klinice, to blisko, przyjdzie z dyżuru. Różo, teraz ty, widziałaś, jak, to<br />

samo bez przerwy .. Wróć. Jej lepiej, wstaje .. Dlaczego takie zgromadzenie dokoła nade mną? Przespałam się, tak?<br />

To po wczorajszym zmęczeniu. Zdawało mi się, że albo zasłabłam, albo zapadłam w sen.<br />

E0884 T. Różewicz Kartoteka w: Utwory dramatyczne Wyd. Literackie 1965 str. 9<br />

Panie dyrektorze, czas na posiedzenie .. Zrozumiałem po trzydziestu latach ogrom swych win, a właściwie mych win.<br />

Tatusiu. Mamusiu. Tak, to ja zjadłem kiełbasę w Wielki Piątek dnia piętnastego kwietnia tysiąc dziewięćset dwudziestego<br />

szóstego roku. Wstydzę się swego czynu. Zjedzenie kiełbasy uplanowałem o wiele wcześniej wraz z Jasiem i Pawełkiem.<br />

Mój niski postępek, kochany tatusiu, nie może być usprawiedliwiony. Zjadłem kiełbasę z łakomstwa. Nie byłem głodny.<br />

E0885 T. Różewicz Kartoteka Wyd. Literackie 1965 str. 17<br />

Pan wie, kto ja jestem? Kto pan jest, a kto on jest, co on jest? Ja mam swoją dumę. Nie, panie, pan jest za mały,<br />

żeby tak do mnie mówić. Nie chciałem wiedzieć, gdybym wiedział, nie mógłbym oszukiwać. Ale cierpię. Ja jestem<br />

jam czuję obcego. Czuję wazelinę, lakier, bździnę i literaturę. Kto tu? .. Bobik, do nogi! Bobik, leżeć! Zdechł pies!<br />

E0886 T. Różewicz Kartoteka Wyd. Literackie 1966 str. 21<br />

Wstyd. Taki młody chłopiec i podgląda kobietę .. Kto pani pozwolił tu wejść? To jest prywatne mieszkanie ..<br />

Prywatne mieszkanie? Mieszkanie prywatne. Ja pani nie znam .. Pan mnie w kąpieli podglądał, panie Jurku .. Wieki<br />

minęły od tej chwili. Tak, przypominam sobie. Widzę, że pani już wyszła z wody .. Panie Dzidku, ja pana pamiętam<br />

chłopczykiem w marynarskim ubraniu z kołnierzykiem.<br />

E0887 T. Różewicz Kartoteka Wyd. Literackie 1966 str. 27-28<br />

Proszę się nie denerwować. Proszę pomyśleć .. Co pan tu robi? On ma dzisiaj maturę. Egzamin dojrzałości .. Dobrze,<br />

ale dlaczego dzisiaj? .. Jest już spóźniony dwadzieścia lat. Dłużej czekać nie mogę .. Cóż tam macie za pytania? ..<br />

Różne takie. Niech pan siada. Niech pan się przygotuje .. Pan doprawdy nie w porę .. Co mi pan powie na temat<br />

przyłączenia Rusi Czerwonej .. Ze śmiercią króla Daniela rozpoczął się okres upadku Rusi Czerwonej.<br />

E0888 T. Różewicz Grupa Laokoona w: Utwory drmatyczne Wydawnictwo Literackie 1966 str. 42<br />

Jest obowiązkiem każdego człowieka objawić. Się, etyka powiada, że celem życia i wszelkich rzeczywistych stosunków<br />

jest aby człowiek się objawił. Jeżeli tego nie uczyni, objawienie ukaże mu się jako kara. Estetyk przeciwnie,<br />

nie chce przyznać żadnego znaczenia rzeczywistemu życiu, pozostaje on zawsze w ukryciu, gdyż choćby nie wiadomo<br />

jak często i jak bardzo się udzielał światu, nie czyni tego nigdy całkowicie. Zawsze pozostaje jeszcze coś, co zachowuje<br />

dla siebie, gdyby czynił to całkowicie, postępowałby etycznie. Lecz ta chęć ukrywania mści się zawsze.<br />

94


E0889 T. Różewicz Grupa Laokoona Wydawnictwo Literackie 1966 str. 49<br />

Piękno, co jest w dziadku .. Boże, jakaż alienacja. Znów musimy zaczynać od pieca. Całkowita politechnizacja.<br />

Widzisz, biedny chłopcze, to jest tak, jakbyś w sobie nosił, lecz w sensie przenośnym, Grupę Laokoona, oczywiście<br />

w oryginale. Są to głębokie wartości .. A w ojcu też jest to piękno? .. Jest, właśnie przekazane przeze mnie .. A w<br />

mamie .. A jakże .. A w pani Kwiatkowskiej? .. Która to Kwiatkowska? .. Nasza sąsiadka .. W niej również, aczkolwiek<br />

okaleczone przez wychowanie, środowisko, warunki życiowe.<br />

E0890 T. Różewicz Grupa Laokoona Wydawnictwo Literackie 1966 str. 55<br />

Może nie ma nic do powiedzenia .. Kto to słyszał, żeby zdrowy chłopiec milczał. Albo jest chory, albo coś się<br />

stało. Ale dzieci są teraz tak zamknięte. Może ma jakieś wątpliwości ideologiczne? .. Jesteś przeczulona. Onegdaj<br />

gawędziliśmy bardzo ciekawie. Dziadek opowiadał bardzo plastycznie, obrazowo, wszystko co mu ojciec opowiadał o<br />

podróży, antycznych spacerach. I powiem ci, że byłem zaskoczony tymi okresami, sformułowaniami, stosunkiem do<br />

piękności ojca i syna i syna do ojca.<br />

E0891 T. Różewicz Grupa Laokoona Wydawnictwo Literackie 1966 str. 71<br />

Dziękuję ojcu za to męskie otwarcie oczu. Ale nasza młodzież jest taka zamknięta. Mimo ciągłych ankiet i testów<br />

w czasopismach. Mimo że nie wierzą, to praktykują. Dziewczęta chcą mieć dzieci, domek. Ich ideałem jest Kmicic i<br />

Oleńka. Przy tym są tak strasznie zamknięci. Nie można znaleźć wyjścia, wyjścia. Po prostu roboty. Gdyby się dało<br />

przeprowadzić sztuczne karmienie pięknem, pięknością. Absolutnie nie chcą czerpać pełnymi garściami ze skarbca<br />

wartości nieprzemijających. Więc zmusić!<br />

E0892 T. Różewicz Grupa Laokoona Wydawnictwo Literackie 1966 str. 75<br />

Mam dla was ciekawą wiadomość .. Usiądź .. Co się stało? .. Dziadek był przed chwilą u ojca .. Przeczucie mnie<br />

nie omyliło .. Pomówmy ze sobą jak dorośli .. Czuję, że coś ukrywacie przede mną .. Dziadek nie wierzy w piękno i<br />

harmonię .. Kiedy się to stało? Czy dzwoniłeś do kogoś? .. Gawędziliśmy z dziadkiem o egzaminie dojrzałości, kiedy<br />

dobiegły nas z pokoju ojca jakieś nieartykułowane dźwięki. Zaniepokojony, posłałem tam Dzidka.<br />

E0893 T. Różewicz Świadkowie w: Utwory dramatyczne Wydawn. Literackie 1966 str. 85<br />

Dziesięć tysięcy .. Czasem stanę w oknie i patrzę na chmury. Płyną po niebie i płyną .. O. I o czym wtedy myślisz.<br />

O. Jaki zabawny kotek! Skąd on wyskoczył? .. Myślę o tobie, o sobie i o tym, że nasze życie też tak przepływa ..<br />

Wiesz, to ciekawe spostrzeżenie. Nigdy na to nie wpadłem. Po prostu brak czasu .. Chmury zmieniają swoje kształty.<br />

Czasem coś przypominają. Wczoraj widziałem chmurę w kształcie lokomotywy, a potem przybrała kształt kozaka na<br />

koniu .. Coś podobnego. Widziałaś kiedy kozaka na koniu? .. Nie .. Z czego się śmiejesz? .. Z ciebie. Przecież ty nie<br />

masz za grosz wyobraźni.<br />

E0894 T. Różewicz Świadkowie Wydawn. Literackie 1966 str. 105<br />

Słuchaj, a może tam podejdziesz? Nic nie stracisz. Ja tu będę czekał .. Nie mogę się ruszyć. Już ci mówiłem, że<br />

teraz nie mogę .. Właściwie, już mi o tym mówiłeś trzy razy, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego nie możesz się ruszyć.<br />

Czy jesteś przywiązany? Dawniej próbowałem. Czasem odchodziłem. Ale od dziesięciu lat już nawet nie próbuję ..<br />

Mam tutaj nóż .. Nóż? .. Nóż nie nóż, po prostu nożyk deserowy. Zaraz ci podam .. Nie trzeba.<br />

E0895 T. Różewicz Świadkowie Wydawn. Literackie 1966 str. 111<br />

Czy jeszcze oddycha? .. Nie wiem. Jeśli cię to interesuje, to chodź tu i zobacz. No co? .. Tak bardzo mnie nie<br />

interesuje. Co tam robisz? Czy zawiadomiłeś pogotowie? .. Oczywiście .. Czy on coś mówi? .. Nie wiem. Jeśli się<br />

trochę pochylisz, to może coś usłyszysz .. Nie mogę .. Ciekawe, jak wygląda .. Trudno zidentyfikować. Rozkłada się<br />

bardzo szybko .. Ale przecież ma jakiś jeszcze kształt .. Wygląda jak worek pełen gnijącego mięsa i szmat .. A rasy<br />

nie możesz rozpoznać?<br />

E0896 T. Różewicz Spagheti i miecz w: Utwory dramatyczne Wydawn. Literackie 1966 str. 153<br />

Ja, panienko, prawdy pod korcem ukrywać nie będę. Dopiero jak stara Kozubowa na łożu śmierci wyznała, że to ona<br />

sama ze siebie wszystko napisała, heca okropna się zrobiła. Kozubowa chorowała na obsesję erotyczną i pozazdrościła<br />

tej hrabinie. Anglik wyjechał, nawet go polskie rzeczoznawcy pewnie nie przeprosili. Mordę w kubeł, wodę w usta i<br />

ciao! .. Regenalio! Wytłumacz mi, co to jest „dziurka bzdurka”! Uspokój się, moje dziecko. „Des” jest to obniżony<br />

chromatycznie drugi stopień skali diatonicznej „Des-dur”, tonacja natomiast to po prostu gama opatrzona pięcioma<br />

bemolami jako znakami przykluczowymi.<br />

95


E0897 T. Różewicz Spagheti i miecz Wydawn. Literackie 1966 str. 159<br />

Pan pułkownik żyje niepotrzebnie w permanentnej martyrologii. Całą operację wyłożyła mi kiedyś Wanda jak kawa<br />

na ławę. Otóż mimo błędnej idei jagiellońska operacja w Pupa miała bardzo pomyślny przebieg. Kiedy pan zdjął<br />

czapkę, Mewa przeleciała na drugą stronę drogi. Wtedy Dąb próbował otworzyć ogień ciągły, ale Kurze złamał się<br />

pazur wyciągu i Koza odbezpieczył granat. Wszystko wyleciało w powietrze według planu. Pan stracił orientację i<br />

odniesiono pana razem z wiernym koniem do chatki gajowego. Minęły lata. Wanda miała list, że wszystko dobrze.<br />

E0898 T. Różewicz Spagheti i miecz Wydawn. Literackie 1966 str. 165<br />

Oj, utopiło się kurczątko, nasz skowroneczek z dalekiej północy, oj, utopiło się moje biedactwo. Na moich oczach,<br />

panowie. Wypłynęło toto na środek Morza Adriatyckiego i poszło na dno jak kamień. Pomachało mi toto ręką i jeszcze<br />

zabulgotało „ciao, ciao” .. Czemu nie skoczyłaś, nie ratowałaś? .. Lata już nie po temu. Zresztą panienka jeszcze<br />

młoda, pewnie gdzieś wypłynie, nie tu, to tam. Ty, Reganello, zajmij się naszym gościem, ja skoczę, poszukam Wandy.<br />

Vaporetto! Hej! Vaporetto! Gdzie ja jestem?<br />

E0899 W. Wirpsza Tantal w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 74<br />

Nie zapominaj, że jesteś świętokradcą i mordercą własnego syna. A błazen i złodziej opiekuje się tobą teraz. Według<br />

hierarchii, ustanowionej przez ojca bogów, znajduję się na wyższym szczeblu, ba, na nieskończenie wyższym. Błazen<br />

i złodziej jest bogiem, a morderca tylko mordercą. Wstawaj .. Nie mogę stąpnąć nogą. Boli mnie. Ale powiem ci,<br />

Hermesie, złodziejstwo, błazeństwo, to rzecz brudna i niska.<br />

E0900 W. Wirpsza Tantal w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 79<br />

Ale mimo wszystko trzymamy go. Możemy się nad nim znęcać do woli .. Znęcać się, mówisz znęcać się? To,<br />

sądzisz, rozwiązuje zagadnienie. Wy, mężczyźni, doprowadzeni do wściekłości, nie macie pojęcia, co robić z władzą.<br />

Wyobrażacie sobie, że maltretowanie pokonanego przeciwnika .. Pokonany przeciwnik? Ładnie mi pokonany. I to<br />

mówisz ty, bogini mądrości? Pokonany, to znaczy przede wszystkim — upokorzony. A on, żebyś go tylko słyszała,<br />

deklamował mi o swojej wolności.<br />

E0901 W. Wirpsza Tantal w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 87<br />

Zostawmy ją tak. Będziemy rozumni, popolujemy sobie dalej. Poszukamy i dogonimy naszego zajączka, któremu,<br />

trzeba to przyznać, daliśmy sporą szansę. Uciekł już chyba dostatecznie daleko .. I dobrze tak. To budzi we mnie<br />

tkliwe uczucia. Będziemy go gonili, a on nam ucieknie. Jest to słabe, śliczne, puszyste zwierzątko. Słabszy okaże swoją<br />

przewagę; obroni się przed nami i zwycięży nas.<br />

E0902 W. Wirpsza Tantal w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 91<br />

Tak, ojcze, wskrzesili mnie .. I potem i potem zaraz znowu umarłeś i zeszedłeś tu, do krainy cieniów .. Nie, ojcze.<br />

Nie jestem cieniem. Jestem z ciała i krwi .. Jakże się więc tu dostałeś? Ani Charon cię nie zatrzymał, ani Cerber? .. Nie<br />

ma ich, ojcze. To wszystko były bujdy. Tu wstęp, jak się okazuje, dla każdego wolny .. I wyjść można? .. Swobodnie<br />

.. Po co przyszedłeś, Pelopsie? .. Żeby ciebie zobaczyć, ojcze .. Jak mam to rozumieć? .. Żebyś mnie zobaczył, żebyś<br />

wiedział, że jestem.<br />

E0903 W. Wirpsza Tantal w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 105<br />

Przyszłaś mnie szpiegować, czy szydzić ze mnie. Przecież wiem, że tutaj nic o mnie wiedzieć nie możesz, że tutaj<br />

jesteś bezsilna .. Wiem tyle o tobie, ile się człowiek może domyślać o człowieku. Smutek twój jest wypisany na twojej<br />

twarzy. Tego nie możesz uniknąć .. Po co te domysły? Zrobiliście ze mną swoje, przestańcie mnie nachodzić. Gardzę<br />

twoją boską ciekawością .. Zawsze ten sam. Oczywiście, możesz sobie gardzić, a nawet powiem ci, że mnie to nie<br />

porusza. To jeden z najprostszych teologicznie problemów, zagadnienie pychy potępionych.<br />

E0904 W. Wirpsza Kreator w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 128<br />

Bardzo aromatyczne. Przypuszczam, że pan dobrze rozumie. Chcę kupić całość pańskiego — jakby to określić —<br />

dzieła, dorobku. Dlaczego pan myśli o robakach? .. Nie mam nic na sprzedaż. Nie jestem rzeźbiarzem i te moje twory<br />

nie są źródłem utrzymania. Wszelka materia organiczna jest robaczywa .. Więc ja jestem też robaczywa? .. Chodzi<br />

o przenośnię. Jednak pan to musi jakoś szacować, chociażby dla siebie .. Szacować? Wartością mego życia i świata.<br />

Żadnych przenośni.<br />

96


E0905 W. Wirpsza Kreator w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 132<br />

Wybaczy pan, ale to już moja dziedzina. Tutaj pomyłek nie robię. Grzechy i przywary nigdy się wzajemnie nie<br />

wykluczają, przeciwnie uzupełniają się harmonijnie, przylegają do siebie szczelnie i tworzą pięknie rozwiniętą osobowość.<br />

Zarozumiałość pana poniosła i nadmierna pewność siebie. Usłyszał pan: pycha, lecz do świadomości pańskiej<br />

przeniknęło: duma. I owszem, duma jest zaletą, w pewnych warunkach może być nawet cnotą i na ogól wyklucza<br />

tchórzostwo, chociaż i takie połączenia już widywałem.<br />

E0906 W. Wirpsza Kreator w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 136<br />

Dobrze. Niech będzie moja, powiedzmy, ingerencja. Konieczne uzupełnienie. Ten chłód to twoja pycha. I ta zawziętość<br />

to też twoja pycha .. Ja znam Premeckiego trochę lepiej. Jestem jego szefem. To bardzo zawikłana osobistość<br />

i przyznam się, że do tej pory nie poświęciliśmy mu dostatecznej uwagi. Jego myśli nie chodzą prostą drogą, to<br />

pewne. Jego myśli prawdopodobnie ocierają się o bluźnierstwo, ale nie sądzę, aby pycha była dobrze odgadniętym tego<br />

powodem.<br />

E0907 W. Wirpsza Kreator w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 139<br />

Jakie masz dowody? .. Moje spisy i wyliczenia, wasza dostojność .. A skąd wziąłeś te spisy i wyliczenia? .. Dostałem<br />

je, o panie mój, od podwładnych mi pisarzy i rachmistrzów, którzy mają swoje spisy i wyliczenia .. A więc spisy i<br />

wyliczenia mają za źródło spisy i wyliczenia. A czy widziałeś na własne oczy choć jednego cielaka lub niemowlę? Czy<br />

bywałeś na pogrzebach? .. Nie panie .. Uczyniłeś przezornie. Jedno jeszcze tylko: [&]<br />

E0908 W. Wirpsza Kreator w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 149<br />

Na imię, powtarzam, nadałem mu Marka Antoniusza — poszedłem zapytać świętych kapłanów, jakiej miary będzie<br />

ten chłopiec człowiekiem. I powiedzieli mi w błysku jasnowidzenia o dokumencie, który później spisany zostanie —<br />

a przyszły dokument, zaznaczam, prawdziwym jest dokumentem — i przytoczyli mi z niego urywek, który tak chyba<br />

brzmieć będzie powinien Tu.. rzecz się dopiero gmatwa! Przyszłość w pudełku przeszłości. Tu przyszłość wprawdzie<br />

minęła, lecz przeszłość jest teraźniejszością.<br />

E0909 W. Wirpsza Kreator w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 159<br />

Taka jest dola Ewy. Proszę, myj teraz garnki po wszystkich, po bankiecie nieustającym, po gościach, po mężu<br />

i po tej wdowie przeklętej. Dlaczego inni mężowie nie chcą być bogami? Dlaczego inni mężowie nie wyprawiają<br />

wiekuistych bankietów? .. Dlaczego ja się na to godzę? Co? Bo głupia byłam! Wyszedł z kryminału, przygarnęłam go,<br />

choć trzeba się było rozwieść i zostać poważną rozwódką z czworgiem dzieci i solidnie ściąganymi alimentami. Swoją<br />

drogą, nigdy nie zgodziłabym się na zostanie sztuczną wdową.<br />

E0910 W. Wirpsza Kreator w: Morderca Wydawn. Poznańskie 1966 str. 910<br />

Zgadliśmy. O to chodzi. Ale się rozgadała .. Zawsze miała tendencje do wielkich przemówień. Jest realistką, więc<br />

dużo gada .. Dlaczego poszła przedtem na te wygibasy? .. Dlaczego? .. Tak jest dlaczego? .. Znowu dlaczego .. W<br />

gruncie rzeczy dlaczego to dlaczego? .. Przestań. Poszła na wygibasy, bo chciała się wywindować na wyższy szczebel<br />

intelektualny .. A to się jej w końcu przestało zgadzać z rzeczywistością .. Dlaczego się rozgadała .. I znowu jej się<br />

nie zgadza. Nigdy się nie zgodzi.<br />

E0911 J. Broszkiewicz Bar wszystkich świętych w: Pięć komedii różnych Wydawn. Literackie 1967 str. 9<br />

Jestem .. Jakiego rodzaju są anioły, panowie. Demonstrujemy? .. Dobra .. Jest dowiedzione, że większość bogatych<br />

klientów woli anioły rodzaju żeńskiego. Telefon Remy, jeden pięć trzy, jeden pięć sześć .. Wola naszych klientów.<br />

Remy, sto pięćdziesiąt trzy, sto pięćdziesiąt sześć. Jest naszą wolą .. Dość tego .. Dobrze .. A teraz ja, teraz ja, teraz<br />

ja. Kim jestem, pytacie państwo. Kim jest ten człowiek o twarzy Einsteina, natchnionym geście i głupich oczach?<br />

E0912 J. Broszkiewicz Bar wszystkich świętych Wydawn. Literackie 1967 str. 14<br />

Czy pan przypadkiem nie koloryzował, panie Sebastianku? Czy ona naprawdę podobna do pańskiej siostry? ..<br />

Naprawdę .. A w wielkim kapeluszu z piórem byłaby idealnym sobowtórem pańskiej mamusi, z czasów kiedy? Byłaby<br />

.. Ale ten chwyt z frontowym kumplem, podobieństwem i tak dalej, to już tylko chwyt, strategia i taktyka. Niech pan<br />

przyzna, że tylko. Ja proszę .. Nie tylko .. O Boże! święta Orberozo! Oni naprawdę zranili żołnierskie serce pana<br />

Sebastiana.<br />

97


E0913 J. Broszkiewicz Bar wszystkich świętych Wydawn. Literackie 1967 str. 21<br />

Dobrze. Teraz się już zrozumiemy. Otóż mam dość szerokie znajomości. Moje znajomości mogą już od jutra<br />

zapewnić ślicznej pannie Julii stanowisko jednej z pierwszych modelek w którymś z pierwszych domów mód. A także:<br />

gwarancję próbnych zdjęć filmowych. Jestem pewna, że to będzie odkrycie. Na początek wystarczy? .. A czym i komu<br />

śliczna panna Julia ma za to zapłacić? .. Niczym i nikomu.<br />

E0914 J. Broszkiewicz Bar wszystkich świętych Wydawn. Literackie 1967 str. 32<br />

Może wyprowadzić pannę Lulu? .. W swoim czasie pójdzie sama .. A co tamci robią? .. Całują się .. Znowu? ..<br />

Widocznie to im wystarcza .. Oni po prostu są szczęśliwi, panie Piotrusiu, bardzo szczęśliwi .. Co to znaczy? .. No.<br />

Wytłumacz nam, Szmatko .. Ja? .. No .. Ja pamiętałem, doskonale pamiętałem, tylko że jakoś nieprawdaż, uległem<br />

chwilowemu zdenerwowaniu, dystrakcji, i jakoś, w związku z tym.<br />

E0915 J. Broszkiewicz Bar wszystkich świętych Wydawn. Literackie 1967 str. 43<br />

Nie, koteczku. Mówiąc szczerze, Sebastian potrafi o wiele lepiej cię urządzić. Ja natomiast bez trudu mogę znaleźć<br />

jakieś błyszczące źródełko dla młodego pana. Oczywiście trzeba umieć poprosić. Trochę pomęczyć, trochę podrażnić.<br />

Nie lubię łatwych przyjemności. Ale za to jeden mój telefon może załatwić dużo trudnych spraw .. Nie wiem jak<br />

dziękować, pani hrabino .. Miałeś mi mówić po imieniu, głuptasie. Mów: Mario! .. Mario! Magdaleno.. .. Pojedziemy<br />

na weekend, kochanie?<br />

E0916 J. Broszkiewicz Bar wszystkich świętych Wydawn. Literackie 1967 str. 53<br />

Mój dzielny, mój śliczny! Masz takie śmieszne zadrapanie na policzku .. Śpieszyłem się, zaciąłem się .. Blady<br />

jesteś .. Inni są bledsi! No i co, zabawiliśmy się, ekscelencjo? .. A owszem, dziękuję wam, dzieci. Ale co dalej? Znowu<br />

nudno, pusto, cicho. Pójdziemy już! .. O, przepraszam! A ja? Jeszcze jeden prezent dla młodej pary! Patron nie daje<br />

ich ze swej natury, pani Kasia z zasady, ale przecież ja też tu jestem, istnieję, tańczę!<br />

E0917 J. Broszkiewicz Ta wieś, Mogiła w: Pięć komedii różnych Wydawn. Literackie 1967 str. 177<br />

To nie jest żaden materiał. Nic z nimi nie zrobisz. Stary sklerotyk i młoda idiotka .. Za młoda dla ciebie? .. Za ładna!<br />

.. Przestańcie się kłócić. Wszystko zależy od trzeciego faceta .. Ale go jeszcze nie ma. Za dziesięć godzin wychodzimy na<br />

wizję. Na próbę kamerową zostawili nam wszystkiego półtorej godziny .. Miały być trzy! .. Juliusz Słowacki „Mazepa”.<br />

Kolejna premiera Teatru TV. Zabrali nasze półtorej godziny dla siebie .. Oni są oczywiście ważniejsi .. Są .. W tych<br />

warunkach nie będę pracował!<br />

E0918 J. Broszkiewicz Ta wieś, Mogiła Wydawn. Literackie 1967 str. 185<br />

Panie Wieluń. Czy pan wtedy choć raz pomyślał, że kiedyś będzie inaczej? .. Oj nie, panie redaktorze. Ja już<br />

wtedy nie byłem młody. To panna Janeczka miała wtedy trzy latka, kaszki jej warzyli i nocniczek nosili. A nam było<br />

inaczej: piwo, kiełbasa, chleb, kiełbasa, chleb i piwo. Pan wie, jak ludzie chorowali strasznie. Wszystkie baraki byli obs.<br />

przepraszam .. Słyszałem. Czytałem .. Redaktor ile sobie liczył wtedy latek? Dziesięć? .. Trzynaście .. A ja dwadzieścia<br />

dwa .. Czy pan wierzył, że z tego coś wyjdzie?<br />

E0919 J. Broszkiewicz Ta wieś, Mogiła Wydawn. Literackie 1967 str. 190<br />

Niech mówi. On lubi mówić, a ja za rzadko go słyszę, choć czasem chciałoby się posłuchać .. Jakiś sukinsyn na<br />

mnie nabreszył? ciekawe, kto? .. A przecież ja za wami, towarzysze. Pacuła obrazki, Picuś dziwki. Zwykłe życie. Ale<br />

Pietryk zapisał się do was, nie? Czerwony krawat nosi, nie? Po co mu dziwki nad łóżkiem? Ja mu radzę powieś coś z<br />

rewolucji. Coś rządowego. A on się szarpie. Mało co, obraziłby człowieka pracy.<br />

E0920 J. Broszkiewicz Ta wieś, Mogiła Wydawn. Literackie 1967 str. 194<br />

Fascynujące. Zaraz pewnie zobaczymy wytop stali. Prawda redaktorze? .. Prawda .. Ciepło tam musi być .. Prosimy<br />

spróbować .. My z panną Hanką mamy poważniejsze zainteresowania .. Janką, Janką .. Pani wybaczy? .. Nie .. Smutno<br />

mi, Boże! O. Kolejny wytop stali .. Pomyłka! .. Przepraszam. Nie znam się .. Nic dziwnego. Uciekł pan z kraju, to pan<br />

nie wie .. Proszę pana ja byłem na wojnie.<br />

E0921 J. Broszkiewicz Ta wieś, Mogiła Wydawn. Literackie 1967 str. 199<br />

Właśnie to robię .. Niechże się pan zbudzi. Przecież ja rozumiem pan i tacy jak pan zrobiliście dużą robotę. Lubicie<br />

ją. Teraz, kiedy to już jest i ludzie żyją jak w zwykłym mieście, takim facetom, jak ten król i jak ja wydaje się, że nic<br />

specjalnego się nie stało. Przeleciały trzy pstre przepiórzyce. Przez drabinę z powyłamywanymi szczeblami. I gotowe.<br />

Pół narodu lata na westerny i zachwyca się, jak nad Rio Bravo budowali kolej. A u nas to nuda.<br />

98


E0922 J. Broszkiewicz Ta wieś, Mogiła Wydawn. Literackie 1967 str. 206<br />

Nie nie wierzyliśmy. W takich sprawach nie było mocnych. Wtedy, jesienią czterdziestego dziewiątego roku, zwykły<br />

barak był luksusem. Na więcej nie było czasu, ochoty ani, że tak powiem, miejsca w wyobraźni. Ani zwykłej cierpliwości.<br />

Właśnie wtedy jeden z moich sąsiadów kolegów. Powiesił sobie nad łóżkiem dwa obrazki: kombinat jak z filmu,<br />

miasto jak z cukru. O mało nie skończyło się źle. To nie była prosta sprawa pokazywać piękne widoczki w baraku, w<br />

deszczu, w glinie, jak ciastko za szybą.<br />

E0923 T. Karpowicz Kiedy ktoś zapuka w zbiorze pt. Kiedy ktoś zapuka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 9<br />

Mama nigdy nie zje po ludzku obiadu .. Przecież musiałam otworzyć .. No to niech mamusia usiądzie i zje spokojnie<br />

.. Przecież musiałam .. Kto to był? .. Nie wiem. Nieznajomy? .. Nigdy go nie widziałam .. I co chciał? .. Nic .. Jak to<br />

— nic? .. No nic .. Niech mamusia je. Zupa całkiem wystygnie .. Ktoś młody? .. Bardzo.<br />

E0924 T. Karpowicz Kiedy ktoś zapuka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 19<br />

A co tu administrator ma do gadania? Co mnie obchodzi że krzyczą? .. Ale pukał .. Pukał. No to i co, że pukał.<br />

Co to obchodzi administratora, że ktoś puka .. Ale w takich okolicznościach podejrzanych nikt nigdy do nas nie pukał<br />

i nie krzyczeli tak te .. No to i mówię, że powinniście zostać. Bo to cholera wie, co może być. A ja pojadę. Dajcie mi<br />

tylko swoją wędkę.<br />

E0925 T. Karpowicz Kiedy ktoś zapuka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 26<br />

Nie on, nie on. Pociąg .. Nasz ostatni pociąg, którym i to przez was ot los co .. Muszę wiedzieć, po co pukał ..<br />

Ja nie mogę grać, bo wciąż puka. Nuty mi się mylą. Zwłaszcza bemole. E tam bemole brzana obywatelko słowo daję<br />

bemole niech to krew .. Moja dusza go przeczuwała .. Kogo? .. Antychrysta .. E tam macie sobie czym głowę zawracać.<br />

E0926 T. Karpowicz Kiedy ktoś zapuka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 35<br />

Ja nie chcę nic mówić, ale przecież to komedia. On nic nie załatwi! .. Skąd pan wie? .. Załatwi! Po co pukał? Po<br />

co przychodził? Takie rzeczy się zdarzają. Załatwiają .. Piszcie. Piszcie! .. No i kawałek lasu z jeleniami koniecznie<br />

tak .. No. Najciekawiej to się poluje na kunę leśną .. Tak no to i z kunami koniecznie.<br />

E0927 T. Karpowicz Kiedy ktoś zapuka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 39<br />

Syn mój, Chrystus, urodził się w Ziemi Świętej, w Jerozolimie, w dzielnicy żydowskiej. Wielu nam mówiło, że był<br />

podobny do Chrystusa. Urodziła go praczka, ojcem jego był komentator Talmudu, nawrócony na łono Kościoła. Mój<br />

syn lubił bardzo kwiaty i miód. Mój syn uśmiechał się do wszystkich. Nawet uśmiechnął się do Niego, kiedy przyszedł<br />

i powiedział: [&]<br />

E0928 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów w: Kiedy ktoś zapuka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 51<br />

Mój drogi, wieziemy urnę. Z jego sercem. I płytę. Nigdy jeszcze nie miałeś tak delikatnego i ważnego pasażera.<br />

O mnie nie chodzi .. Swojej dziewczynie powiedziałem, że pan burmistrz .. Trzymaj się faktów — wiceburmistrz ..<br />

Pan wiceburmistrz upatrzył mnie śród szoferów do tej jazdy, powiedziała: w czepku się urodziłeś. Psia .. Trzymaj się<br />

lepszej drogi.<br />

E0929 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 55<br />

Pan na wszystko ma ochotę? .. Nie. Ma pani stolik z widokiem na szosę? .. Nie mam. Od strony szosy mam ślepą<br />

ścianę. Żeby było cieplej. Strasznie stamtąd zimą dmucha. A po co panu okno na szosę? .. Chciałem mieć na oku. Tam<br />

są śliczne drzewa. I nie denerwować się, nie denerwować .. Drzewa? Niemożliwe. Przyniosę panu burgunda. Musi pan<br />

wypić.<br />

E0930 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 59<br />

Zapewniam moją uroczą osóbkę, że ja jestem realny. To niech mnie pan pociągnie za palec .. No, pani paluszek<br />

jest bardzo miły .. Och. Rzeczywiście zostałam pociągnięta. Musi pan spróbować. Nuits. Koniecznie. On, ten we śnie<br />

robił to samo. Pociągał mnie. Za palec. I mówił — ostatnie nasze pociągnięcia są idiotyczne. Czy nie sądzisz, ptaszku,<br />

mówił, że wkrótce zamiast chleba będziemy jedni dekrety? Czy pan mógłby tak pomyśleć?<br />

E0931 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 61<br />

Aż tyle. Mój Boże. Po co wyjeżdżałam do tego kraju głupich, smutnych oberż, z mlaskającymi stróżami nocnymi.<br />

Mogłam przecież, jak przystało na dumną, podbitą, ale niepokonaną Irokezkę, umrzeć jak moja matka, nad Jeziorem<br />

Ontario .. Irokezka? Ontario? Przecież urodziła się pani w Burgundii .. W Burgundii. Ach, tak! Zrozumiał mnie pan<br />

zbyt dosłownie. Urodziłam się tam po raz drugi. Pan jest księgowym?<br />

99


E0932 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 69<br />

Proszę nie dotykać stołu rękami nie wolno. W ogóle ręce własne, panie burmistrzu, trzeba szanować. Trzymał<br />

pan własną ręką barmankę? .. Trzymałem .. A fe. Jak tak można. Niech mi pan burmistrz wybaczy — to prostackie.<br />

Wszystko trzeba załatwić rękami, ale cudzymi. Taka jest moja dewiza. Po co z byle powodu pchać się własnymi. Nie.<br />

Doprawdy ludzie są śmieszni. Nie potrafią szanować własnych rąk. Czy ktoś interesował się pakunkiem, w którym byłą<br />

urna?<br />

E0933 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 78<br />

Jaką? .. Nie widzę szans odzyskania skradzionego serca. Przynajmniej do jutra. Musimy znaleźć w największej<br />

tajemnicy serce zastępcze. Urna, to nie problem. Będzie to największa mistyfikacja, jaką zna historia naszego miasta.<br />

Mistyfikacja o cudownych skutkach. Jeśli wiara kapłana i wiara pobożnego tłumu przy pomocy formuł liturgicznych<br />

zmieniają zwykłe wino w krew Pańską, a mąkę pszenną — w ciało Pańskie, dlaczego wiara naszych obywateli serca<br />

jakiegoś włóczęgi nie mogłaby zmienić w serce burmistrza?<br />

E0934 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 85<br />

A to heca! Nabrałem pana doktora. Na to wychodzi. Może i nie wychodzi, ale nabrać — nabrałem to ja coś panu<br />

doktorowi powiem. Ja tak mlaskam, bo mi za to mlaskanie płacą. Krzyczę bigos — raz, bigos — dwa, bigos — trzy,<br />

bigos — cztery. Ale myśli pan, że mi tak zaraz barmanka raz, dwa, trzy, cztery. Gówienko. Nic z tego. Ja tu tylko<br />

reklamuję. Za to całodzienne podniecanie żołądków gości dostaję talerz kapuśniaku; nie powiem, że to rzecz do wylania<br />

za okno; porcja kaszanki — nie powiem, że tym można psa do szału doprowadzić; [&]<br />

E0935 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 89<br />

Na pewno jeszcze je uratujemy. To bodajże kwestia diety, prawda, panie doktorze? .. Tak. Oczywiście diety ..<br />

Glukoza. Białko zwierzęce .. Musi pan pić dużo wina bogatego w glukozę .. Najlepsze jest gronowe. Wprost z beczki<br />

rozlewanie niszczy cenne składniki .. I jeść mięso. Najlepiej w postaci suchych kiełbas. To są po prostu koncentraty<br />

białka zwierzęcego .. No, jeśli tak, to można wytrzymać. Tylko .. Rozumiemy, rozumiemy.<br />

E0936 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 93<br />

Buty? Ale ktoś panów kopnął w kostkę? Przecież zawsze chodzę boso za panowania wszystkich jaśnie panów<br />

burmistrzów. Bo mnie obciera. I teraz boso. Proszę bardzo. Boso, co? .. Odsuń tę złodziejską kiełbasę! .. Przecież<br />

pozwoliliście .. Rzuć tę kiełbasę! .. Pokaż ręce. Na rękach masz odciski urny .. Którą nam w zębach musisz przynieść<br />

.. Ja? W zębach urnę? Jaką urnę? A całujcie mnie gdzieś.<br />

E0937 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 97<br />

Doskonale. Doskonale. To rozumiem. To talent nie rozumiem tylko .. Proszę nie naśladować mnie i mego poprzednika<br />

.. Znakomicie! Co za dowcip chciałbym jednak dowiedzieć się, co to znaczy? .. Co? .. No ten strój karnawałowy.<br />

Tylko to co znaczy? Jestem stróżem nocnym .. Panie to znaczy. Wątpię, czy żarty w takiej chwili .. Ależ ja zupełnie<br />

nie żartuję. O, proszę — nawet rzepy nakradłem. I kapusty.<br />

E0938 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 103<br />

To zabawne. Wygląda na to, że wszystko dobrze się kończy .. Jak najlepiej. Tylko proszę pamiętać o mnie .. I o<br />

mnie .. A co pan, panie kolego, pogrzebał? .. Serce .. Jak to. Czyje. Młodego źrebaka. Kto by się poznał .. Rozumiem.<br />

Dobry pomysł. Ale przecież miała być odtworzona płyta z nagraniem. Odtworzyłem. Nagrałem bicie swego serca. Kto<br />

by się domyślał. Chowało się serce źrebaka, biło — burmistrza, mówiło się — grzebie serce bohatera. Świetnie! Pyszna<br />

historia! Raz, dwa, trzy, cztery, pięć.<br />

E0939 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 108<br />

Przyjemnej zabawy .. Pootwieramy, co się da. I wyrzucimy, zupełnie niemożliwa. Do widzenia .. Mój drogi —<br />

jeszcze dwa słowa. Co ci złego zrobiłem? .. Mnie? Nic. Z tym samochodem, co? .. No właśnie. Nakręcili cię .. Mnie.<br />

Nie. Ja nie z tej branży. Ja tak dla śmiechu. Na własną rękę. Bo mnie napadło. Pomyślałem a co będzie, jak nie<br />

dowieziemy? Pęknie świat? Zrobi się dziura w niebie? Pomyślałem — może nigdy nie nadarzy się taka okazja. Tak<br />

zamącić. Tak zasupłać.<br />

100


E0940 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 117<br />

Ojej, zaraz: wypra, po co zaraz wypra. Trzeba zbadać serce. Profilaktycznie. Na kartę zdrowia. Bo inaczej pan<br />

Inspektor straci posadę. Prawda, panowie. A czy panowie pomodlili się przed jedzeniem? Do Bozi? Nie. A fe! Trzeba<br />

się pomodlić. No proszę: baranku boży, który gładzisz grzechy świata. No. Śmiało, śmiało. Wyraźniej. Żeby pan Bóg<br />

usłyszał. Ojej, przecież to nie pierwsze oświadczyny, a litania loretańska. Wyraźniej! O tak. To rozumiem.<br />

E0941 T. Karpowicz Czterech nocnych stróżów Wydawn. Poznańskie 1967 str. 124-125<br />

Psiakrew! Nie od tej bramy .. To, że się wszystko miesza, ptaszku, to dobrze, powiedział. Głupcy tylko wierzą w<br />

wartości trwałe i niezmienne ptaszku, powiedział. Wiara w harmonię życia polega nie na wierze w dostojne hymny lecz<br />

w piosenkę ulicy. Kiedy piję, ptaszku, mówił, starego burgunda — jestem młody, mówił, a stary, kiedy wpompowują we<br />

mnie młode pomysły. Mógłbym nawet mieć, ptaszku, mówił, jedną nogę białą, drugą czarną, bylebym sobie swobodnie<br />

chodził po świecie.<br />

E0942 T. Karpowicz Człowiek z absolutnym węchem w: Kiedy ktoś zapuka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 134<br />

Nasze uzdolnienia muszą znaleźć zastosowanie, inaczej zniszczą nas wewnętrznie. Malarskie uzdolnienia oka muszą<br />

się wyładować w malowaniu, muzyczne uzdolnienia słuchu, jego nadwrażliwość, musi wyczerpać się w akcji kompozycji<br />

muzycznych, w grze. To samo z węchem. Jesteśmy niewolnikami naszych uzdolnień. Budowanie tam przeciw tym<br />

uzdolnieniom może doprowadzić jedynie do nerwicy, a nawet schizofrenii. Działamy w stanie nawiedzenia. To nas<br />

nawet rozgrzesza z niewłaściwego, w sensie utartych norm moralnych, użycia naszych uzdolnień.<br />

E0943 T. Karpowicz Człowiek z absolutnym węchem Wydawn. Poznańskie 1967 str. 139<br />

Oczywiście, proszę państwa, milionowego mnożnika nie można stosować do odległości. To był żart z mojej strony.<br />

Cząsteczki zapachu nie mogą pędzić w nieskończoność jak światło. Mnożnik ten odnosi się tylko do gęstości cząstek<br />

zapachu, do stopnia nasycenia nim powietrza. Ta fenomenalna wrażliwość zmysłu powonienia u pana Józefa Kowalskiego<br />

była powodem zainteresowania ludzi nauki całego świata. Zapewne ciekawi państwa zewnętrzny wygląd pana<br />

Kowalskiego. Pan Józef Kowalski to elegancki pan lat około sześćdziesięciu.<br />

E0944 T. Karpowicz Człowiek z absolutnym węchem Wydawn. Poznańskie 1967 str. 152<br />

Wąskie spodnie. Niech pan je podciągnie. No, śmiało. O, tak. A teraz — spacer z ławeczką. Popchniemy ją ze<br />

sto metrów w linii prostej, potem linię załamiemy pod kątem dziewięćdziesięciu stopni i jeszcze popchniemy ze sto<br />

metrów. Będziemy się w ten sposób uczyli geometrii. Wszelkich możliwych układów przestrzennych. No — mocniej,<br />

mocniej. Repetycja. Zna pan coś takiego — kąt prosty? .. Niech mnie pan nie upupia! .. No, no. Zobaczymy. Uwaga!<br />

.. Obawiam się, że chuliganimy.<br />

E0945 T. Karpowicz Człowiek z absolutnym węchem Wydawn. Poznańskie 1967 str. 159<br />

Czy tak? .. Ta. Niech pan stanie bokiem w stronę drzwi. Drzwi nie powinny pana interesować, tylko to, co jest za<br />

drzwiami. Ale musi pan wiedzieć, jakie to są drzwi: z metalu, drzewa czy mas plastycznych. Ich zapach miesza się<br />

z zapachem potraw i trzeba go wydzielić, odrzucić. Panie! Panie! Panie Kowalski! No, co się stało? .. Panie! Panie<br />

Kowalski! Zupa pomidorowa! Ja czuję zupę pomidorową! .. Niech się pan uspokoi. Jest pan zasugerowany moimi<br />

słowami.<br />

E0946 T. Karpowicz Człowiek z absolutnym węchem Wydawn. Poznańskie 1967 str. 195<br />

E, młody człowieku — tak do błota. Głupia zabawa .. To nie zabawa .. Nie? .. Nie. To lekcja. Wielka lekcja.<br />

Bezcenna. Dziękuję panu. Przeszedłem główny próg wtajemniczenia. Raczej przeprowadził mnie pan. Za którym<br />

znalazłem to. Co za orkiestra zapachów. Symfonia zapachów. Podzielone na włókna. Na zupę pomidorową, ziemniaki<br />

pure z kaszanką i cebulką. Pot. Piękny dzień. Dzień narodzin .. Pana? .. Nie, mego nosa .. Trzeba go ochrzcić .. Właśnie<br />

o tym myślę. Jakie mu dać imię?<br />

E0947 T. Karpowicz Człowiek z absolutnym węchem Wydawn. Poznańskie 1967 str. 204<br />

Miałbym ochotę również zlać pana tyłek. Jak pański ojciec .. O, to się panu nie uda. Jestem za wysoko. Jestem<br />

w locie. Jestem w stu płaszczyznach na raz. W różnym czasie. Proszę bardzo. Ja. Syn Germanika i Agrypiny. Cajus<br />

Caesar, trzeci cesarz rzymski, rozkazuję siostrze mojej, z którą się przespałem dzisiejszej nocy — co za boskie uda,<br />

godne moich — wyjść do ogrodu, naścinać róż i umaić nimi szyję mego najwierniejszego konsula — konia. Rozkazuję<br />

pierwszemu szulerowi z mojej państwowej szulerni przekonać batami ludność cywilną, że każde czarodziejstwo, które<br />

przysparza pieniędzy i kochanek, jest dobre.<br />

101


E0948 T. Karpowicz Człowiek z absolutnym węchem Wydawn. Poznańskie 1967 str. 215<br />

Teraz i zawsze, i na wieki wieków amen — jeść. Jak nie, to nie. W gruncie rzeczy nie przewidywałem dzielenia się<br />

z panem, kiedy robiłem te kanapki. Więc wszystko w porządku .. Mam w tej chwili jedno ogromne pragnienie .. To<br />

niech się pan napije .. Aby mnie pan pocałował .. Hm .. Abdykujący król całuje w czoło swego następcę. To zwykły<br />

ceremoniał .. Wie pan co — niech pan jednak posłucha ptaszków. One też coś mają do powiedzenia. Dlatego lubię tu<br />

przychodzić. Na tę ławeczkę. Pod banalnym jaśminem.<br />

E0949 T. Karpowicz Człowiek z absolutnym węchem Wydawn. Poznańskie 1967 str. 222<br />

E, nie dyskutujemy .. Z reporterem, co? .. Znów jakiś się przypętał. Nie mają rodziny, to się szwendają .. Co,<br />

przygotowało się z geometrii? Kąty, co? .. Tak jest, panie sierżancie. Takie różne .. No i z wuef, co? .. A, jasne, panie<br />

sierżancie .. I jak tam bicepsiki, co? .. Pytony, panie sierżancie, pytony .. Ze skróconego kursu. O głowę, co? .. Nie, o<br />

ogon, panie sierżancie .. Wiecie, geometrię waszą to rozumiem. Cholerne trudności w szkole.<br />

E0950 T. Karpowicz Jego mała dziewczynka w: Kiedy ktoś zapuka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 239<br />

Mamy dzisiaj dwudziesty piąty czerwca. Wtorek. Imieniny obchodzi Łucja. Halo, słyszy mnie pan. Halo, słyszy<br />

mnie pan? Halo .. Oczywiście. Słyszę .. Są zamówienia i podziękowania. Mam je odczytać? .. Oczywiście. Proszę ..<br />

Londyn zamawia trzydzieści tysięcy złodziei, Rzym — trzydzieści pięć tysięcy koni, Canberra — czterdzieści tysięcy<br />

niedźwiedzi. Rio de Janeiro — czterdzieści tysięcy lalek, Waszyngton — pięćdziesiąt tysięcy mieczyków. Cieszy się<br />

pan? .. Cieszę się .. I mnóstwo podziękowań. Proszę: [&]<br />

E0951 T. Karpowicz Jego mała dziewczynka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 244-245<br />

Lalkę, złodziejaszka, konia na biegunach .. Aha, w porządku. Którą zabawkę teraz trzymasz w prawej ręce? ..<br />

Lalkę .. Czy trzymasz ją wpół, mocno? .. Tak. Widzisz mnie? .. Nie. Skąd? Nie mogę. Podwójnie nie mogę. Dlaczego<br />

trzymasz ją tak mocno? .. Aby nie upadła. Nie upadła. Na ziemię .. Dlaczego boisz się, aby lalka nie upadła na ziemię?<br />

.. Jest delikatna. Ma części wymienne. Może się rozsypać. Tu jest ciemno. Nie pozbierałbym tej lalki.<br />

E0952 T. Karpowicz Jego mała dziewczynka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 257<br />

Wyobrazić. No jasne — wyobrazić. Ja tak sobie przedstawiam, że jak ten niedźwiedź był żywy i własny, to chyba<br />

i las miał żywy i własny, z grzybami, z wiewiórkami. To tu chodzi mnie po głowie taka rzecz — co z tym lasem<br />

stało się potem jak z niedźwiedzia zrobił pan zabawkę? No, pij stary, pij, ile wlezie. Napompujemy. Napompujemy.<br />

Pan dyrektor pomoże. Pomoże. Co — jeszcze? No popatrz, popatrz — wyrósł taki worek skórzany na wszystkie wody<br />

świata! Ja tak myślę, jak ten niedźwiedź był żywy.<br />

E0953 T. Karpowicz Jego mała dziewczynka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 266<br />

Nie bij mnie. Zgaś światło. Zgaś? Nie rób mi nic złego. Lubię ciebie. Twoje zabawki. Zgaś światło. Zgaś. Muszę<br />

leżeć po ciemku. Zdjęli mi kataraktę. Mama pracuje. Tatusia nie mam. Umarł. Bawię się twoimi zabawkami. Zgaś<br />

światło, zgaś. Prosiłam mamę, żeby dowiedziała się, kto robi takie piękne grające zabawki. Chciałam się pobawić.<br />

Wymyślałam różne rzeczy. Pisanie do ciebie. Nie, nie wiedziałam o tobie. Zgaś światło, zgaś. Teraz wiem dużo, ojej,<br />

jak dużo. Zgaś światło, zgaś.<br />

E0954 T. Karpowicz Jego mała dziewczynka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 275<br />

Śliczny list! Podoba się pani? .. Bardzo. W tym liście jest pan cały! .. O, są nowe zamówienia? .. Mnóstwo. A<br />

najważniejsze — zamówienia na nowy projekt zabawki. Przyjmie pan? .. Hm. To niełatwa sprawa. Pani wie, ile to<br />

kosztuje czasu, taka zabawka. Dobrze, przyjmuję .. Już depeszuję. Ma pan swój piękny dzień. Możemy mieć również<br />

piękny wieczór. Co pani robi dziś wieczorem? .. Ja? .. Nie chcę rozmawiać z dalekopisem. Chcę rozmawiać z kobietą.<br />

Pytam, co pani robi dziś wieczorem? .. Ja? .. Tak. Pani. Mam dwa bilety do teatru.<br />

E0955 T. Karpowicz Jego mała dziewczynka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 282<br />

Żyje? To pan, panie dyrektorze, żyje? O, jaki pan dobry, że pan żyje. Bardzo dobry. Tylko za to, że pan żyje,<br />

jest już pan bardzo dobry. Jest pan tak bardzo potrzebny .. Panie dyrektorze światu potrzebne są pana zabawki. Panie<br />

dyrektorze — kłaniamy się panu .. Za przeproszeniem — kłaniamy się dyrektorowi, takiemu dyrektorowi — tylko<br />

kłaniamy się. Ja — klękam .. Panie dyrektorze, świat uwielbia pana zabawki .. Klęczymy? Przed dyrektorem — tylko<br />

klęczymy? Przed byle dziwką też się klęczy.<br />

102


E0956 T. Karpowicz Przerwa w podróży w: Kiedy ktoś zapuka Wydawn. Poznańskie 1967 str. 294<br />

Trzy godziny. O Boże! .. Trzy godziny! Ja nie chcę! Ja nie będę. Ja muszę jechać! .. Trzy godziny rany Julek. Nie<br />

złapię pociągu. Ale mi wleje dyrcio za spóźnienie! .. Trzy godziny? Jeśli za trzy minuty nie będę miał pociągu, to,<br />

to. To co? .. On przepada za kabaczkami. Kabaczki to jego przysmak. Nadziewanym kabaczkiem to można go było na<br />

koniec świata zaprowadzić. Na koniec świata? Kabaczki? .. Co to babcia z tym kabaczkiem? I z tym końcem świata!<br />

Koniec! .. Kolejarz! .. Przepraszam. Momencik. Guziki .. Pociąg! .. Zamilcz pan!<br />

E0957 T. Karpowicz Przerwa w podróży Wydawn. Poznańskie 1967 str. 300<br />

Podnieś pan semafor .. Po co? .. Jak pan podniesiesz semafor, to przyjedzie pociąg. Zawsze tak jest. Podnieś pan<br />

semafor. Podnieś pan semafor. My musimy być w domu. Podnieś pan semafor .. Nie mogę. Żelazne .. To my sami!<br />

.. Ja sam. Ja sam. Sam .. To ja. Ja sam. Jutro muszę przedłożyć projekt budowy nowego gmachu Ministerstwa Kolei<br />

Żelaznych. A poza tym moja żona oczekuje dziecka. Jak ta pani. To może być też, jak u tej pani, lada godzina. Byłoby<br />

nieludzkie [&]<br />

E0958 T. Karpowicz Przerwa w podróży Wydawn. Poznańskie 1967 str. 315<br />

Mówił pan, że żona. Że dlatego .. Tak. I żona. I dlatego .. Klamka .. Ja się boję .. No, patrzcie, państwo, no patrzcie!<br />

No spójrzcie, jak to się wszystko pokręciło. Mała Pośrednia, wielka rudera. Łachy. Dziewięcioro drzwi. Bóg wie, kto<br />

pod bokiem. A ja myślałem przestraszę go, staną mu włosy na głowie. Wyobraźcie to sobie: stoją włosy na głowie nie<br />

mojej, nie moje włosy, nie włosy fryzjera, tylko jego, innego człowieka, który nie bał się nigdy, rozumiecie, nie tak<br />

jak ja, nie wiem dlaczego — zawsze; [&]<br />

E0959 T. Karpowicz Przerwa w podróży Wydawn. Poznańskie 1967 str. 322<br />

Z nią jest naprawdę źle. Babcia dużo miała synów? .. Dużo? Jednego. Tylko dziwaka. Dłużej jak dzień nie mógł<br />

wysiedzieć w jednej skórze. Jak go zapamiętałam wieczorem białym — to rano we drzwiach stał czarny. Jak go już<br />

pięknie w oczach miałam z bujną czupryną, to zaraz pojawiał się łysy. Co ja tu wam zresztą będę gadała — przecież<br />

macie oczy. Widzicie, jaki to gagatek. Raz taki, raz taki. A miał taką stateczną matkę. Nie zmieniłam się nic a nic. Od<br />

dziecka mam ręce te same, od dziecka mam te same oczy, nos, usta.<br />

E0960 T. Karpowicz Przerwa w podróży Wydawn. Poznańskie 1967 str. 328<br />

Co się tak opierasz o te drzwi? Odstąp się! Mówię ci — odstąp się! On jest tam, za drzwiami. Sam gadałeś wszystko<br />

może być za tymi drzwiami. Muszą być gdzieś drzwi, za którymi jest to, czego dusza potrzebuje. To te drzwi. Stary<br />

chytrze je pozabijał. To te. To i on tam jest. Na pewno wyłowił ładną perłę. To najlepszy na świecie poławiacz pereł.<br />

Chce się podroczyć. To straszny figlarz! .. Jaką znowu perłę. Nie ma.<br />

E0961 T. Karpowicz Przerwa w podróży Wydawn. Poznańskie 1967 str. 339-340<br />

To nic. To głupstwo. Czuje się pani lepiej? .. Czuję się zupełnie dobrze .. No to świetnie. No to znakomicie. To<br />

może pani .. Czasem prześladują mnie nagłe napady gorączki. Kiedy bardzo się zdenerwuję. I nagle ustępują. Lekarze<br />

nie wiedzą, co to za choroba. O, przepraszam. Przepraszam bardzo. Rozumiem o, to zupełnie co innego. Przepraszam,<br />

że z mego powodu .. Proszę pani. Mamy tylko kilka minut do pociągu .. Przepraszam. Nie mogę. Nie dojdę.<br />

E0962 T. Karpowicz Przerwa w podróży Wydawn. Poznańskie 1967 str. 346<br />

Przepraszam. To znów z jakiejś sztuki? .. Drogi panie! Niechże pan posłucha. Wszyscy mężczyźni są tacy. Kochają<br />

kobietę za to, że jest dobra, inteligentna, przeźroczysta, i przy pierwszej sposobności rzucają dla innej, która jest zła,<br />

tępa i matowa. Umiem mówić, przedtem umiałam powtarzać. To zupełnie co innego. Czy potrafiłabym kochać. Przedtem<br />

umiałam. „Ty się zestarzałeś, jak wszyscy ludzie, którzy wypierają się wspomnień, którzy depczą stare ślady. Jestem<br />

pewna, żeś nieraz chodził po parku w Colombes z tą Georgettą.”<br />

E0963 T. Karpowicz Przerwa w podróży Wydawn. Poznańskie 1967 str. 359<br />

Nic nie widzę .. Nic .. Pic i fotomontaż! .. No, no. Patrzcie długo i uważnie. Nie rezygnujcie .. Może nam pan<br />

powie .. Proszę bardzo. Kiedy zdejmuję go z głowy — odwraca się rzeczywistość .. Nie rozumiem .. Dam przykład.<br />

Kiedyś byłem w nim na pogrzebie. Kiedy zdjąłem go z głowy — nieboszczyk ożył, a żywi stali się nieboszczykami.<br />

Nawet dowcipne .. A na przykład teraz: chcemy wyjechać z Małej Pośredniej. Koniecznie. Jemy pożegnalną kolację.<br />

Gdybym teraz zdjął cylinder wszystko stanęłoby na głowie; zapragnęlibyśmy tu zostać.<br />

103


E0964 T. Karpowicz Przerwa w podróży Wydawn. Poznańskie 1967 str. 371<br />

Co, przeszkadza wam? Siedzi w swojej budzie i szczeka. Cześć! .. To nie jego buda, to gospodarza .. Jak gospodarz<br />

zwiewa, to pies po nim obejmuje tron. Co, nie zgadza się. Słuchajcie orędzia .. Czy nie za dużo pan sobie pozwala?<br />

.. Jestem fryzjer co może sobie pozwalać. Nawet gospodarz to uszanował. Uciekając ciepłą rączką dał mi fajunię<br />

.. E, naprawdę zostawił ci fajkę? .. Co, nie macie oczu? Zostawił. Wszystko zostawił. Jesteśmy, jakby to rzec, jego<br />

spadkobiercami.<br />

E0965 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 7<br />

Daj się raz wreszcie wypchać! Ty i twoje stanowisko! Ty jeden masz stanowisko na całym bożym świecie? A ja<br />

nie mam? To mów mi na moim stanowisku: ty głupi cepie. Mów do mnie: ty stary głupi cepie. Ale przestań bredzić.<br />

Nic o nim nie wiem. Dosłownie nic. Imię, nazwisko koniec. Po tygodniu mojej ciężkiej pracy! .. Jezus Maria .. Aha,<br />

Jezus Maria .. Roger, przesiedziałeś tyle lat we francuskiej kopalni. Stary polski górnik.<br />

E0966 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 17<br />

Dziewczynki, czy wy nie rozumiecie, że jestem z was obu dumny? Z was obu, młodych obywatelek naszego miasta.<br />

Jedną i drugą z was gość z Warszawy uznał za godną spędzenia z nim uroczego wieczoru. świadczy to zarówno dobrze<br />

o guście naszego gościa, jak i o was samych. O cóż wy się spieracie, dzieci moje dobre? Obie na równi przysłużyłyście<br />

się naszemu miastu. To z wami gość z Warszawy tańczył aż osiem razy! W sumie, dzieci drogie. Liczy się suma — i<br />

tak powinno być. Z kim jeszcze tańczył?<br />

E0967 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 27<br />

Sponiewierał. Tyle lat mojej pracy. Nie dosypiałem, nie dojadałem, wstyd mi to przed panem mówić, burmistrzu, ale<br />

był czas na początku, że do domu przychodziłem tylko raz na tydzień zmienić bieliznę. I sponiewierał — mnie i moje<br />

tuczniki. Moje świnie. Dlaczego? Przecież bez moich świń byłby tu brud, smród i ubóstwo! .. Wolnego, dyrektorze.<br />

Być może bez swoich świń pan byłby niczym, ale ja.<br />

E0968 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 31<br />

Młotkiem pneumatycznym pana nie dobiją, burmistrzu. I powiem szczerze. Chciałbym zobaczyć, jak pan raz dostanie<br />

między oczy. I zwali się pan martwym bykiem. Towarzysz. To nie byle kto. I nie chcę być złym prorokiem, ale on<br />

takich jak pan chyba załatwiał na krocie. Żałuję, że nie będę oglądał tego na własne oczy. Idę na urlop. Należy mi się<br />

pełny miesiąc .. Nie pomyliłem się. Powodzenia, dyrektorze, i dobrej pogody.<br />

E0969 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 40-41<br />

Chory jesteś, Olek? Strasznie przepraszam. Nie wiedziałem, że jesteś chory. W takim razie .. Nie, nic mi nie jest,<br />

bracie kochany. Ty się uspokój. No usiądź sobie. Usiądź. Pogadamy. Pojedziemy na małą przejażdżkę. Do lasu, stary.<br />

Wiesz, mam ochotę przejechać się z tobą aż nad oczko w dębowym zagajniku, no tam, gdzie takie liny pływają .. Jezus<br />

Maria, kto z nas się dzisiaj urżnął? Ja czy ty? .. Stefan. Mój złoty, bądź spokojny. Pojedziemy razem.<br />

E0970 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 47<br />

Cicho. Zapomnij, coś powiedziała. Czym prędzej zapomnij, Ola. Myślę, że rzadko można spotkać tak uroczego<br />

człowieka. Mnóstwo ludzi odwiedza nasze miasto, ale jeszcze nigdy nie odwiedził nas człowiek tak zacny i swojski.<br />

Musisz go poznać. Bałwan .. Cicho. Na litość boską. Córuś, kochanie moje, nic więcej nie mogę ci powiedzieć. Ale<br />

musisz go poznać. Od tego zawisł nasz los.<br />

E0971 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 50<br />

No, stary, gratuluję ci, myślałem, że dawno już to zrobisz, a potem myślałem, że wcale tego nie zrobisz, i źle o tobie<br />

myślałem. Źle i niesprawiedliwie. Gratuluję .. Jeżeli kpisz, to głupio. A jeśli nie kpisz, to o co ci chodzi? .. Zachowałeś<br />

się jak mężczyzna .. Masz dziwne pojęcie o męskości, Roger. Takie więcej francuskie .. Francuskie? Ciekaw jestem,<br />

jaki ze mnie Francuz, kiedy gratuluję ci, że zamknąłeś wreszcie ten przybytek rozkoszy.<br />

E0972 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 56<br />

Ja .. Winszuję pani charakteru. Trzeźwo rzecz biorąc nie ma sensu, aby pani kładła zdrową głowę pod ewangelię.<br />

Wcale się nie pogniewam, jeśli zawczasu zmieni pani posadę. Coś złego powiedziałem? .. Pan myśli że ja się boję.<br />

Owszem, bałam się, bałam się tak okropnie. Ale postanowiłam i jak pan widzi, wyszło mi na zdrowie .. Co pani<br />

postanowiła?<br />

104


E0973 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 61<br />

On nie zrobił nikomu nic złego. To wszystko twój wymysł! Mój wymysł? Pewnie i Rogera? I dyrektora tucza? I<br />

kierownika hotelu? Myślisz, że my nie mamy nic innego do roboty? .. On jest Bogu ducha winny. Już cię przekabacił<br />

.. Oślepliście wszyscy do reszty? Czego wy się boicie? .. Każdy chce żyć .. Ale dlaczego, na litość boską, boicie się<br />

każdego, kto przyjedzie ze stolicy?<br />

E0974 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 69<br />

Gehenna, bracie. Jeszcze mi ciarki po krzyżach chodzą. Gehenna. Ja przystaję przed witryną, on przystaje. Idę dalej,<br />

idzie. Gapię się na chmurkę, on się gapi. Idę szybciej, idzie. Idę wolniej, idzie. Idzie za mną krok w krok. Przystaję,<br />

przystaje. Idę, idzie. Godzinę. Dwie. Trzy. Pięć. Czas mi się urwał. Te same zaułki, te same ulice, ten sam plac, ten<br />

sam ratusz, w kółko, w kółko to samo. Idę, idzie. Stoję, stoi. Idę.<br />

E0975 J. Krzysztoń Ten nieznajomy Wydawn. Zw. CRZZ 1967 str. 76<br />

A dla kogo, do jasnej cholery .. Tak jest, panie burmistrzu. Robi się .. Z malarzem Fiksandrem! Natychmiast!<br />

.. Fiksander. Zrobisz wcierę na całą główną ścianę sali ratuszowej. Na dziś wieczór ma być gotowa. Farby i płótno<br />

weźmiesz, skąd chcesz .. Wciera będzie, ale z czyją gębą? .. Jak to — z czyją. Z moją gębą .. Ach. Pańskie oblicze?<br />

Z rozkoszą! .. I transparent przez całą salę. Z jednej strony na transparencie „Niech żyje towarzysz N!”<br />

E0976 L. H. Morstin W słońcu w: Z pism, t. IV: <strong>Dramat</strong>y polskie Wydawn. Literackie 1967 str. 354<br />

I dlatego kupiłam goździki. Nie mogę znieść tej tyranii. Wszystko ma być tak, jak się jemu zamarzy. Znęca się nad<br />

otoczeniem, a przede wszystkim nad tobą, Anno .. Głupstwa gadasz .. Głupstwa. Jesteś niewolnicą, choć sobie z tego<br />

nie zdajesz sprawy, niewolnicą jego kaprysów i upodobań, jego chorobliwej histerii .. Bredzisz ..<br />

E0977 L. H. Morstin W słońcu w: Z pism, t. IV: <strong>Dramat</strong>y polskie Wydawn. Literackie 1967 str. 354<br />

Gdyby mógł, to by cię kazał chłostać co dzień, a ty byś ręce jego całowała dziękując za rózgi, taka jesteś sadystka ..<br />

Jak używasz obcych słów, to mogłabyś wiedzieć, co one znaczą. Powiedziałam ci, nie kładź tych kwiatów do wazonu.<br />

Daj ten bukiet. Idź teraz do sklepu i przynieś taki sam bukiet, ale róż, czerwonych najładniejszych, jakie mają.<br />

E0978 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 361<br />

Tylko że nie maluje. Robi twój portret — ile? Już kilka tygodni i co zrobił? Położył się na mokrej ziemi i dostał<br />

tej dziecięcej choroby w tym wieku. Ale nic na to nie poradzimy. Właśnie o tym chciałam z panią pomówić .. Tylko<br />

później, później, bo idzie wuj Aleksander .. Dzień dobry pani, panno Alino. Jak się panie miewacie dziś, przy tej<br />

pogodzie? .. Dzień dobry panu .. Czy wujaszek jadł już śniadanie?<br />

E0979 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 368<br />

Tu już przepraszam, ale to nie moja wina, tylko kota. Chciałam się opalać, a on mi siadł na leżaku. Prosiłam go,<br />

żeby poszedł, mówiłam do zwierzęcia bardzo czule i grzecznie. Nie chciał się ruszyć. Więc w końcu lekko zdzieliłam<br />

go paskiem od kostiumu, a on się rzucił na mnie i podrapał mi udo. Mogę ci pokazać, mam szramę .. Daj spokój,<br />

wierzę ci, ale przy dobrej woli może wasze współżycie jakoś się ułoży.<br />

E0980 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 373<br />

Matka się nie liczy, matki się nie zna, matkę się ma i koniec. Jesteś pierwszą Polką. A zawsze pragnąłem poznać<br />

Polkę. Tyle o was słyszałem i czytałem jakoś nie było okazji. Mówiono mi, że polka, oczywiście jak się Panu Bogu<br />

uda, jest mężna wobec życia, zdolna do bohaterstwa, niezłomna, ofiarna, obdarzona wszystkimi urokami ciała i duszy,<br />

nie zamknięta w formułę głupich przesądów.<br />

E0981 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 377<br />

Ale, moje dziecko, on się już nie chce leczyć. Powiedział mi wyraźnie i kategorycznie, że nie będzie się włóczył<br />

po szpitalach i klinikach, że ma tego dosyć. A on, jak coś postanowi .. Nie, nie, nie, pani się myli, on teraz chce się<br />

leczyć, on teraz chce, bardzo chce być zdrowym, ja wiem lepiej .. Jeszcze mi wczoraj powiedział, że na żadną kurację<br />

nie pojedzie.<br />

105


E0982 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 403<br />

No, dzięki Bogu. Ale co dalej? Lucjan zapewne będzie chciał robić tę operację. Coś mu się odmieniło i chce się<br />

leczyć, chce za wszelką cenę być zdrowym .. Za wszelką cenę, ale nie można mu na to pozwolić .. To pomów z nim,<br />

moja droga, ja już nie wiem, co o tym myśleć, on zrobi, co będziesz chciała .. Tego też nie jestem pewna .. Idź do<br />

niego .. Tutaj mi kazał czekać, powiedział, że się tu spotkamy .. To zostawiam was samych. Muszę się jednak zająć<br />

tym obiadem. Zaprosiłam gościa.<br />

E0983 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 413<br />

Elka, uspokój się. Wiem, co robię, nie mogę inaczej postąpić, choćby to miało być moją klęską, bo to, co mnie do<br />

tego pcha, jest całkiem niezależne od mojej woli, jest poza mną, nie we mnie .. Nieprawda, nic nie jest poza nami,<br />

wszystko jest w nas. Nie dręcz mnie i siebie, tylko zrób, o co cię proszę.<br />

E0984 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 424<br />

Alinko, coś tak pobladła. Zdaje ci się, to światło jakieś dziwne .. Słońce zachodzi .. O Boże zacznie mówić o<br />

zegarkach .. Słońce zachodzi, godzina jest dziewiętnasta, ile minut? .. Nie wiem, nie wiem .. Słońce zachodzi, czemu<br />

zachodzi słońce .. Alino, oprzytomnij. Co dzień zachodzi słońce. Niech się pani nie martwi, jutro znów wzejdzie.<br />

E0985 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 433<br />

Ale wróci do Paryża. Z tobą tu nie zostanie .. Nie wiem. Alinko, nie męcz mnie, nie wiem, co zrobi Marie-Jo.<br />

Mówmy o tobie. Więc jak wrócisz do Polski napisz pracę o impresjonizmie francuskim. Mogą mówić co chcą, ale<br />

to była jednak wielka epoka w dziejach malarstwa. Może od czasu włoskiego renesansu nie było takiego wybuchu<br />

twórczych talentów.<br />

E0986 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 440<br />

Tylko masz oczy mokre od łez. Moja miła, byłam także młodą, i wiem, że my nasze przeżycia miłosne zwykle<br />

oblewamy tą słoną wodą. Czytałam, że pochodzimy od morskich stworów i nasi przodkowie w słonej wodzie żyli,<br />

zanim na ląd wyszli i dlatego nigdy jej nie braknie w źrenicach. Nie wstydź się swoich łez, ale boję się, że jak tak<br />

dalej pójdzie, zachorujesz ciężko i co?<br />

E0987 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 449<br />

Za młody, za młody. Małżeństwo to rzecz serio, a nie gra w kierki albo chowanego. Niech pani się zastanowi albo<br />

niech pani zaczeka, aż się stanie dojrzałym mężczyzną .. Mam czekać, aż zramoleje i będzie się pytał, czy to woda,<br />

czy atrament, bo mi się pić chce, a niedowidzę. Albo będzie zapominał, jak się kto nazywa: a ten, co tam mieszka<br />

obok tego, co to był żonaty z tą [&]<br />

E0988 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 455<br />

Nie ma na świecie dwóch moralności, tylko jest jedna, co wszystkich obowiązuje, a którą każdemu człowiekowi<br />

dyktuje jego sumienie. Obowiązki człowieka względem człowieka są zawsze, wszędzie te same, pod każdą szerokością<br />

geograficzną. Nie wolno ich lekceważyć oj, kazanie, kazanie, nie lubię tego! Moralność moralnością, sumienie<br />

sumieniem, a ja się idę wykąpać, bo słońce zajdzie, nim skończę tę rozmowę z panią.<br />

E0989 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 460<br />

Nie jestem niedobra, tylko szukam wyjścia z tej sytuacji. Tak dłużej być nie może, trzeba się zdecydować na jakieś<br />

stanowcze rozstrzygnięcie tej sprawy. A trzeba postępować ostrożnie, bo mamy do czynienia z płomieniem uczuć i<br />

namiętności. Wiesz, że Alina co dzień się kąpie i wypływa na pełne morze kilkaset metrów od brzegu? .. Wiem, ona<br />

świetnie pływa.<br />

E0990 L. H. Morstin W słońcu Wydawn. Literackie 1967 str. 469<br />

Ale serce mi się kraje na myśl o rozstaniu. A moje szczęście — czy nie mam do niego prawa? A ja szczęście widzę<br />

tylko przy tobie. Czy się sprzedałam w wieczną niewolę, dlatego że mi dali pieniądze na studia? Wiesz, że kocham<br />

mój kraj, ale więcej od niego kocham ciebie. I gdy myślę, że mamy się rozstać na zawsze .. Dlaczego — na zawsze?<br />

Kto ci to powiedział?<br />

106


E0991 A. Świrszczyńska Czarny kwadrat w: Czarne słowa Wydawn. Literackie 1967 str. 33-34<br />

Ja jestem wariat .. A ja jestem zamiatacz. Widzicie, że zamiatam. Nie bój się, to jest zwyczajna szczotka .. Boję<br />

się rzeczy zwyczajnych .. A to jest kwadrat. Zwyczajny kwadrat .. Boję się rzeczy zwyczajnych. Jestem wariat .. Za<br />

chwilę zrobię z nim coś strasznego .. Brawo, chcesz mnie rozbawić .. Schowam ten kwadrat .. Nie będziesz taki zły ..<br />

Nie zobaczysz go już nigdy. Ten kwadrat jest niezwykły<br />

E0992 A. Świrszczyńska Czarny kwadrat Wydawn. Literackie 1967 str. 39<br />

Tak, pamiętam .. Pozwól mi ucałować twoją rękę .. Przecież ja nie za pomocą ręki .. Wiem, ale to symbol. Symbole<br />

są pocieszające .. Smutno mi zawsze, kiedy ty czujesz się pocieszony .. Przepraszam cię .. Nie zapominaj, że jestem<br />

biednym sadystą .. Daruj mi, przyjacielu .. Czy już przestałeś się śmiać? .. Skądże. Ha, ha, ha .. Brawo .. To wspaniała<br />

rzecz, taki śmiech. Pieni się w płucach jak szampan. Czuję się jak otwarta butelka szampana, z której płynie [&]<br />

E0993 A. Świrszczyńska Czarny kwadrat Wydawn. Literackie 1967 str. 45<br />

Nie boję się, że ty, nie boję się niczego. Gdybym miał cel, mógłby mi kto zrabować. Gdybym miał przyczynę,<br />

mógłby mi ją kto ukraść. Ale ja nie mam celu ani przyczyny. Ja jestem jak on .. Możliwe .. Ja jestem on. Dla mnie<br />

świeci księżyc i wszystkie gwiazdy, wszyściutkie co do jednej. Policz sobie, ile tego jest. Ha ha ha .. Pozwól, że złożę<br />

ci głęboki ukłon .. Dziękuję. Przeszedłem wiele w życiu, zanim stałem się taki szczęśliwy jak teraz.<br />

E0994 A. Świrszczyńska Człowiek i gwiazda w:Czarne słowa Wydawn. Literackie 1967 str. 51<br />

Płodziłem rozpustę z własną matką .. Nie było nigdy większego grzechu .. Nie było nigdy większego grzechu.<br />

Zabiłeś! .. Zabiłem .. Płodziłeś .. Płodziłem .. Och, straszna wago! Dzień i noc, wiecznie. Rzygam już tą wiecznością.<br />

Nie chcę jej widzieć chcę ją widzieć, nie chcę, muszę, muszę, muszę. Jak tu ciemno. Zasłania mi słońce, wypija<br />

powietrze, nie daje zasnąć. Czy to może się skończyć? Kiedy to się skończy? Kacie, kacie!<br />

E0995 A. Świrszczyńska Człowiek i gwiazda Wydawn. Literackie 1967 str. 53<br />

Mój drogi, jestem postacią symboliczną, jak pewno zauważyłeś. Nie obowiązuje mnie posiadanie indywidualnego<br />

charakteru .. Powiedz mi, czy to jest tamten świat? Czy jeszcze będzie co innego? .. Nic innego nie będzie .. Tylko<br />

te obcęgi, którymi mnie torturujesz i ta waga .. Te obcęgi, którymi i ta waga .. O mój piramidalny grzech. Nie było<br />

nigdy większego .. Nie bądź tylko megalomanem.<br />

E0996 A. Świrszczyńska Człowiek i gwiazda Wydawn. Literackie 1967 str. 63<br />

Kondycja fizyczna pod psem. Dwadzieścia lat klęczałem w celi, dwadzieścia lat płakałem .. Mówiąc prywatnie —<br />

głupio robiłeś. Teraz to wszystko nieważne .. Moja przerażająca zbrodnia — nieważna. Moja okrutna pokuta nieważna<br />

.. Sam rozumiesz. Chodź, pomogę ci iść. Pogrzeszymy na wesoło .. Jestem lekki jak nitka, to jest straszne. Zabrali mi<br />

moją zbrodnię, zabrali wagę. Jestem niczym .. Masz teraz dużo powietrza .. Tyle powietrza, że się podusimy. Boję się,<br />

że to mnie porwie w górę.<br />

E0997 A. Świrszczyńska Rozmowa z własną nogą w: Czarne słowa Wydawn. Literackie 1967 str. 69<br />

Co się stało? .. Z zakładem dla idiotów. W którym. Byłyśmy całe życie .. Gdzie jest pani kierowniczka? Gdzie są<br />

nasze siostry idiotki? .. Gdzie jest sypialnia idiotek? Gdzie jest jadalnia idiotek? .. Gdzie są nasze miski? Gdzie są<br />

nasze łyżki? .. O, o, o. Gdzie są łyżki dla idiotek? .. Nie widać nic. Ani zakładu, ani kierowniczki, ani naszych łyżek.<br />

O, o, o .. Czy to jest dobrze, Kleopatro? .. To chyba nie jest dobrze, Augusto. Patrz, patrz! Tam coś płynie po wodzie.<br />

E0998 A. Świrszczyńska Rozmowa z własną nogą Wydawn. Literackie 1967 str. 81<br />

Sąd ostateczny nie odbył się .. Co to znaczy .. Nie wiem. To nie jest dobrze. Zobacz, czy woda się podnosi ..<br />

Podnosi się, jest coraz wyżej. Zaraz wleje się do pokoju. Szkoda, że tu nie ma muchy .. Na co ci mucha, oślico? ..<br />

Albo wszy. Wesz się rusza .. Nie ma już na świecie ani jednej wszy .. Pogłaszcz mnie, Kleopatro .. Odczep się, teraz<br />

już nie mam czasu .. Podobno dawniej ludzie się głaskali .. Po co mieliby się głaskać.<br />

E0999 A. Świrszczyńska Rozmowa z własną nogą Wydawn. Literackie 1967 str. 83<br />

To chyba nie jest dobrze .. Kleopatro! Kleopatro! .. Czego się drzesz? .. Woda! Woda! Wlewa się .. Wlewa się, to<br />

już koniec. To już chyba koniec, co robisz, Augusto? .. Kładę się, żeby umrzeć. Myślę, że uda mi się jednak umrzeć ..<br />

Nie wolno! Ja ci nie dam! Musisz mi wpierw powiedzieć! Nikt mi już nie powie, więc ty musisz .. Czego chcesz ode<br />

mnie? Jestem przecież idiotka, największa idiotka ze wszystkich.<br />

107


E1000 A. Świrszczyńska Rozmowa z własną nogą Wydawn. Literackie 1967 str. 86<br />

Tak, wy nie możecie mi powiedzieć. Czego powiedzieć? O co ja się pytam? O co ja się pytam? O co ja się pytam?<br />

O co ja się pytam? Nie wiem, bo jestem idiotka. To jest świństwo dlaczego jestem idiotka. Czy moja matka też była<br />

idiotka? Chcę zabić moją matkę, chcę zabić. Jestem noga idiotki, ostatnia noga na świecie .. Żegnaj, nogo ..<br />

E1001 J. Gałuszka Nie nazywajcie nas bohaterami P R V 65 s. 2<br />

Poczekajcie. Macie świetnych kierowców, prawda? I kawalerów, tak? .. Tak jest. Sierżant Grajec na przykład jest ..<br />

Nie prosiłem was o opinie. Chcę wam tylko zakomunikować, że jutro musicie kogoś wyznaczyć do przewiezienia tego<br />

cholernego niewypału .. To olbrzymia odpowiedzialność. Nie chciałbym sam .. Poruczniku Malina, jutro o godzinie<br />

czternastej ktoś z waszych ludzi podstawi pięciotonowy wóz pod niewypał.<br />

E1002 J. Gałuszka Nie nazywajcie nas bohaterami P R V 65 s. 5<br />

Spróbuj zrobić to sama .. Jak sobie to wyobrażasz, Anno? .. Po prostu. Chwycę za nogę łóżka i spróbuję ciągnąć.<br />

Powinno mi się udać .. Zostaw Anno. Zapominasz, ile ważę .. Powinno mi się jednak udać. Najgorszy będzie próg.<br />

Gdyby nie próg, na pewno udałoby mi się .. Powiadam ci, zostaw. Czyż nie nalepiłaś pasków na okna?<br />

E1003 J. Gałuszka Nie nazywajcie nas bohaterami P R V 65 s. 8<br />

Nie widzę, aby pan był zachwycony, panie doktorze, moimi częstymi wizytami .. Ale nie dziwię się im .. Będę<br />

panu siedział na karku, aż pan przyprowadzi tego Gustawa Bracha do przytomności. Ale a propos, jak? .. Brach jeszcze<br />

nie odzyskał przytomności .. Żądam, aby go pan nareszcie obudził .. Niestety, ale .. Do diabła, doktorze, pan nie<br />

współdziała ze mną.<br />

E1004 J. Gałuszka Nie nazywajcie nas bohaterami P R V 65 s. 16<br />

Milcz! .. Ojcze, co za ton! Czyżbym zgadł? Więc jednak ten przejazd? .. Rysiek! .. Och, przestańcie. Że też starzy<br />

muszą robić z niczego tragedie. No, wielkie rzeczy. Co się stało? Bombę wykopali, więc dwoje ludzi. Taka cena strachu.<br />

E. Jeszcze kobieta, ale ojciec. Zdaje się, że my mamy silniejsze nerwy .. Kto „wy”, a kto „my”?<br />

E1005 J. Gałuszka Nie nazywajcie nas bohaterami P R V 65 s. 19<br />

Słucham .. To było dawno, dwadzieścia lat temu. Z jednej strony naszego miasta był front. Spodziewaliśmy się,<br />

że wyzwolenie miasta jest kwestią kilku dni. niemcy wynieśli się już z miasta. Staliśmy z twoją matką przy oknie<br />

i patrzyliśmy na dwoje młodych szczęśliwych ludzi, idących ulicą przed naszymi oknami. Ona niosła na ręku małe<br />

zawiniątko.<br />

E1006 J. Gałuszka Nie nazywajcie nas bohaterami P R V 65 s. 27<br />

O co to mnie pytałeś? Ach, wiem, czy nie myślałam o powrocie. Powiem ci. Czasem tak, ale czyż mogłam rzucić to<br />

wszystko, co tam zdobyłam. Powodzenie, olśniewającą karierę, pieniądze. Czy ty potrafiłbyś to wszystko rzucić? .. Nie<br />

wiem, Nino, nigdy nie byłem w takim położeniu. Nie zrobiłem olśniewającej kariery, pieniędzy starcza mi na zwykłe<br />

życie.<br />

E1007 J. Gałuszka Nie nazywajcie nas bohaterami P R V 65 s. 31<br />

Nie ma znaczenia, nie ma znaczenia. Masz wszystko, Nino, co potrzebujesz .. Konrad, ja nie jestem pijana! I nie<br />

mam nic! Nie jestem aktorką i nie nazywają mnie „Królewska Jane”, i nie przysyłają mi bilecików za kulisy, ani<br />

kwiatów. I nie chodzę nawet do teatru. Byłam służącą, rozumiesz? I na tę suknię, którą nazwałeś piękną, wydałam całe<br />

oszczędności.<br />

E1008 K. Kowalski Między tak a nie P R III 64 s. 1<br />

Co tatuś robi z moim głosem? .. Utrwala .. Ja już nie będę miała głosu? .. Ostrożnie Ewa, bo zrzucisz .. A co to<br />

jest? .. Mikrofon .. Co to jest mikrofon? .. Co to jest. Co to jest. Chodź, powiedz jakiś wierszyk .. Wierszyk? A po co?<br />

.. No powiedz, powiedz .. Ale jaki? .. Może ten o lokomotywie .. Nie, nie ten. Ten o kotku.<br />

E1009 K. Kowalski Między tak a nie P R III 64 s. 3<br />

Słyszałaś, Jolanto? Ach, nie śmiej się. Dlaczego wszystkie lalki mają takie wesołe miny? Czekaj, teraz ja coś<br />

powiem do mikrofonu, zakończę to utrwalanie głosów. Ktoś to będzie przesłuchiwał. Niech usłyszy. Tu, zdaje się,<br />

trzeba nacisnąć. O, tak! Słuchajcie, nienawidzę was. Pogardzam wami. Jesteście obrzydliwi i fałszywi. Chodźcie sobie<br />

do kina, na spacery — ja wami pogardzam.<br />

108


E1010 K. Kowalski Między tak a nie P R III 64 s. 4<br />

O, to byłby dopiero kłopot .. Tak. Niech pan mocno stuka .. Dziękuję pani .. Nie ma go .. Pani przez cały czas tu<br />

stoi? .. Nie, widać nie ma nikogo .. Gdyby pan zechciał, to proszę bardzo, niech pan wejdzie do nas zaczekać .. Och,<br />

będę przeszkadzać! .. Proszę się nie krępować. Będzie mi przyjemnie .. No, czy ja wiem.<br />

E1011 K. Kowalski Udawanie P R III 64 s. 3<br />

Zwyczajnie. Nie przepuszczą go. Już my dobrze obmyśleli .. Proszę chwileczkę zaczekać, zaraz wrócę .. Moi<br />

panowie, mam prośbę. Otwórzcie sobie drzwi i uważajcie na to, co się dzieje na korytarzu .. Znaczy się .. Nie<br />

pozwólcie tym, co są u mnie, wyjść z gabinetu. Niech tam siedzą .. W porządku. Już pan dyrektor może na nas liczyć.<br />

E1012 K. Kowalski Udawanie P R III 64 s. 9<br />

Przyszedł inspektor, zamknął się z kierowniczką w gabinecie i bardzo krzyczał: Myśmy powierzyli pani opiekę nad<br />

tymi sierotami, a jak się pani z tego wywiązuje? Jaką jest pani matką dla tych nieszczęśliwych dzieci. Jedna koleżanka<br />

słyszała przez drzwi. Ale gdzie tu zawiniła kierowniczka? Niech pan powie .. No, tak .. Idźmy wolniej.<br />

E1013 K. Kowalski Udawanie P R III 64 s. 13-14<br />

Nie mam sił .. Odpoczniemy, dobrze? .. Źle się czujesz, moje dziecko? .. To już niedaleko. Jeszcze tylko parę minut.<br />

Bądź dzielna, Ewo .. Tak. Ale idźmy wolniej. Proszę pana .. Słucham .. Pan wierzy w to, że jest niebo? .. W niebo ..<br />

Na pewno jest, proszę pana. I teraz mamusia z tatusiem patrzą na mnie. Widzą moją białą sukienkę, wianuszek.<br />

E1014 K. Kowalski Udawanie P R III 64 s. 21<br />

Gdzie? .. Tam, u góry, nad drzwiami, o! Ale piękne .. Och, powiesili na samym środku naszego szyldu szpitalnego.<br />

Niedorajdy .. Przeczytajcie, jak to śmiesznie brzmi. Pierwszorzędnie. A teraz sto lat .. No, spełniło się ich marzenie.<br />

Jakież to szczęście ludzkie bywa czasem absurdalne .. No, ale chodźmy, doktorze, do nich. Najważniejsze, że im jest<br />

dobrze. To jest najważniejsze.<br />

E1015 K. Kowalski Zdarzenie w lesie P R I 65 s. 1<br />

Dostał? .. Szkoda, że jeszcze dłużej nie czekałeś. Nie mogłeś od razu, jak ci mówiłem? Taki piękny koziołek.<br />

Nie gadaj tyle. Podejdzie drugi. Palić mi się chce jak diabli .. Jeszcze tego brakowało. Myślisz, że dymem zwabisz<br />

zwierzynę? .. Przestań nareszcie! .. Idziemy dalej? .. Poszliśmy. Nie było sensu siedzieć dalej na przecince. Ten niecelny<br />

strzał spłoszył zwierzynę w promieniu co najmniej kilometra.<br />

E1016 K. Kowalski Zdarzenie w lesie P R I 65 s. 4<br />

Znam niemiecki ze szkoły. Nie najlepiej, ale wystarczająco, ażeby móc się porozumieć jako-tako. Usiedliśmy w<br />

stołowym. Żona zrobiła herbaty, było trochę placka z jabłkami; dobrze, że to niedziela, gdyby przyjechali w zwykły<br />

dzień, nie byłoby czym poczęstować. Najwięcej mówiła ta kobieta, zupełnie jak nie Niemka, a Polka, albo Włoszka z<br />

filmu; więc ona mówiła i ten stary, jej mąż.<br />

E1017 K. Kowalski Zdarzenie w lesie P R I 65 s. 6<br />

Oni bez przerwy fotografowali. Wszystko. Leśniczówkę, płot połamany, krowę na łące, tamtą ruinę koło dębu,<br />

porębę, wszystko, co się tylko dało .. Chcą mieć pamiątkę. Dziwisz się? Albo może im żałujesz? Niech sobie robią,<br />

cóż to szkodzi .. Mnie się nie podoba. We wsi też wszystko fotografowali. Domy, cegielnię, psa przy budzie, uschnięte<br />

drzewo przy drodze. Wszystko.<br />

E1018 K. Kowalski Zdarzenie w lesie P R I 65 s. 8<br />

Ja wyszłam z chlewu, a Krysia wjechała z tym wózkiem na podwórze. „Gdzieś ty była”, pytam. „Odwiozłam cudzą<br />

własność”, ona powiada. „Jaką własność”, pytam. „Niemiecką”. Muszę tu powiedzieć, że Krysia nie wie, co to wojna,<br />

ona ma dopiero siedemnaście lat. Ona się nie zna na polityce i grzeczności. Jest bardzo honorowa, ma to po mnie.<br />

E1019 A. Markowa Bogato ilustrowana P R XI 64 s. 2<br />

Jak on się musiał namęczyć, zanim przygotował to przemówienie. Chyba ze dwadzieścia bitych stron maszynopisu.<br />

Nawet do połowy daleko. Ale nie szkodzi, raz na tyle lat. Mój przyjazd tutaj. Tak dawno. Władek miałby dzisiaj<br />

trzydzieści pięć, nie prawie trzydzieści sześć. Tyle co Janek Górol. Byliby rówieśnikami. Siedziałby w pierwszym<br />

rzędzie, trochę na prawo, obok matki.<br />

109


E1020 A. Markowa Bogato ilustrowana P R XI 64 s. 5<br />

Poprosiłem kolegę o zastępstwo. Koniecznie chciałem być na uroczystości .. Ostatnio rzadziej do nas przychodzisz.<br />

Nie mam się przy kim wygadać. Michał stale zajęty .. Będę wpadał częściej, jak tylko przewali się najgorsza robota.<br />

Za dwa tygodnie otwieramy w szpitalu nowy oddział. Czterdzieści łóżek. Pięć lat na to czekałem, proszę pomyśleć<br />

okrągłe pięć lat.<br />

E1021 A. Markowa Bogato ilustrowana P R XI 64 s. 7<br />

Niepotrzebnie mówiłem w taki sposób. Pan przecież nie może tego rozumieć .. Tu już nie chodzi o tę rozmowę.<br />

Ale, przerwałeś naukę. A teraz chcesz wyjechać. Dowiedziałem się od dyrektora. To nie ma sensu. Jeżeli nawet nie<br />

wszystko jest tak, jak chcielibyśmy .. Ja nie dlatego. Zostałem sam z siostrą. Matka umarła rok temu, a ojciec.<br />

E1022 K. Radowicz Westerplatte P R 64 s. 4<br />

Inwigilację. Mówmy zwyczajnym językiem. Po prostu potrzebujemy pana i musieliśmy pewne rzeczy sprawdzić.<br />

Są, panie inżynierze, zadania, do których ludzi wybiera się jak orzechy. tylko zdrowe i twarde. A w naszym wypadku<br />

jeszcze — pewne. Potrzebujemy inżyniera i oficera. Pan jest i tym i tym. Pański macierzysty pułk wystawił panu jak<br />

najlepsze świadectwo, o kwalifikacjach zawodowych też coś niecoś się dowiedzieliśmy.<br />

E1023 K. Radowicz Westerplatte P R 64 s. 7<br />

Przepustki .. Coś ty taki służbisty dzisiaj? .. Nie gadaj tyle, tylko dawaj przepustkę. A ty, Rygielski, wal zaraz<br />

do porucznika Świątka. Czeka na ciebie .. Teraz? O dwunastej w nocy? Tyś chyba .. Dwa razy już pytał o ciebie. I<br />

powiedział, że jak przyjdziesz, to masz natychmiast meldować się u niego .. Co mu, cholera, strzeliło do głowy?<br />

E1024 K. Radowicz Westerplatte P R 64 s. 12<br />

Dwa tygodnie .. Przykro mi, ale musi panu wystarczyć dziesięć dni .. To znowu rozkaz — kapitanie? .. Niestety tak ..<br />

Trudno. Zrobi się jakoś. Będziemy pracowali całymi dniami .. Całymi nocami, inżynierze. Całymi nocami. Zapomniałem<br />

pana uprzedzić, że prace mogą być prowadzone tylko w nocy. Na terenie całej placówki wygasimy światła. Niemcy nie<br />

mogą nas zauważyć.<br />

E1025 K. Radowicz Westerplatte P R 64 s. 21<br />

To jak, chłopaki, jakby co, to walimy? Nie? .. A żebyś wiedział — nie. Zresztą z czego ty, sieroto, chcesz strzelać?<br />

Do pancernika z CKM-u, co? Jakby to chłopaki w Gdyni usłyszeli, to chyba pękliby ze śmiechu. Czyś, ty, bracie, nigdy<br />

okrętu nie widział?<br />

E1026 K. Radowicz Westerplatte P R 64 s. 25<br />

Nasi sojusznicy obawiają się incydentu. Generał Faury oświadczył marszałkowi Śmigłemu, że anglikom nie udałoby<br />

się wytłumaczyć, że to nie była polska prowokacja. I wtedy trudno byłoby im .. Iść razem z nami. Zbaranieli zupełnie<br />

.. Tym bardziej, rozumiesz, byłoby trudno, że niemcy podkreślają pokojowy cel tej wizyty. Forster zapewnił wczoraj<br />

ministra Chodackiego, że na „Schleswigu” nie ma wcale bojowej amunicji.<br />

E1027 K. Radowicz Westerplatte P R 64 s. 36<br />

Proponuję, panie majorze, przeniesienie naszej centrali telefonicznej do piwnic. Tam, gdzie jest w tej chwili, może<br />

zostać uszkodzona w czasie nalotu .. Dobrze, proszę się tym zająć. Co jeszcze? .. Mam za słabe oświetlenie nad stołem<br />

operacyjnym .. Inżynier Grodecki podłączy panu dodatkowe. Niech mi pan jeszcze powie, kapitanie .. Polska Składnica<br />

Wojskowa. Przy aparacie kapitan Dąbrowski.<br />

E1028 K. Radowicz Westerplatte P R 64 s. 48<br />

Przecie to ludzie. Jakby nie było — ludzie. A teraz tam leżą. Jak który jest z wioski jak ja, to już nie wyjdzie na<br />

pole .. Po co się tu pchali? Tyś nie zaczynał .. Ano, prawda. Ale i tak dziwnie. Nigdym przecie .. Uwaga — chłopaki<br />

.. Co? Już? .. Już. Miałeś rację, idą ostrożnie. Cholernie ostrożnie .. Kadeci ze „Schleswiga”. Młode chłopaki.<br />

E1029 K. Radowicz Westerplatte P R 64 s. 54<br />

Obowiązek nasz wypełniliśmy już dawno. Nie wiem, czy mamy prawo kazać umierać dalej naszym żołnierzom ..<br />

Bronimy honoru, Henryk. To daje nam wszelkie prawa .. Ja nie jestem poetą. Jestem dowódcą oblężonej i odciętej<br />

placówki wojskowej. Jestem odpowiedzialny za życie moich żołnierzy, za życie ludzi, którzy będą jeszcze potrzebni<br />

krajowi. Co się dzieje z naszą armią?<br />

110


E1030 K. Radowicz Westerplatte P R 64 s. 57<br />

Moglibyśmy się jeszcze bronić. Po co kapitulować? .. Cicho, komendant mówi .. Żołnierze! Podjąłem trudną<br />

decyzję kapitulacji. Wiem, że nie czujecie się pokonani, i dlatego muszę wam powiedzieć, czemu się poddajemy.<br />

Zostaliśmy napadnięci przez lepiej przygotowanego do walki wroga, dysponującego okrętami, lotnictwem i artylerią,<br />

której mogliśmy przeciwstawić tylko karabiny i granaty. Mimo to walczyliśmy i trwaliśmy tak długo, dopóki nasza<br />

walka miała sens.<br />

E1031 J. Skotnicka Stukać należy zanim się ściemni P R 63 s. 5<br />

Już raz obciąłeś! .. Kiedy? .. Zaraz ci powiem! W kwietniu. Mieliśmy wtedy tego faceta z główną wygraną! Napił<br />

się jodyny! .. Nigdy nie mieliśmy faceta z główną wygraną! .. I nie będziemy! .. Jasne! Facet z główną wygraną jedzie<br />

do Monte Carlo a nie na pogotowie dla samobójców .. Ja myślę! .. Więc co? Ale ten był prawie z główną wygraną!<br />

E1032 J. Skotnicka Stukać należy zanim się ściemni P R 63 s. 11<br />

No, drogo nie jest! Ale raz dostaliśmy sto! .. No, ale to był udziałowiec! .. Miał akcje miedzi w Luboniu Legnickim.<br />

I rozstrój nerwowy! .. Ale już nazajutrz dostaliśmy tylko zasuszony kwiatek! .. Fiołek. Leśny, blady fiołeczek. Viola<br />

tricoloris. Od tej małej zakochanej w profesorze od geografii. Bardzo piękne honorarium .. Piękne! Ale jak to księgować?<br />

E1033 J. Skotnicka Stukać należy zanim się ściemni P R 63 s. 20-21<br />

Więc co? .. Taka była zawsze niezawodna! .. A z herbaty nici! Proszę pana, a czy tam u niej jest dobre ciśnienie<br />

w rurach? .. Co pan chce przez to powiedzieć? .. I czy ona nie napisała w ostatnich czasach twista? Albo coś takiego,<br />

czego nie chcą wydać? .. Ona? Twista? .. Wykluczone. Słyszy tylko na jedno ucho .. Twist odpada.<br />

E1034 J. Skotnicka Stukać należy zanim się ściemni P R 63 s. 33<br />

To talent na pewno .. Poza tym, to go raz na zawsze powstrzymał od sprawdzenia ciśnienia w rurach na własnej<br />

skórze .. Bezsprzecznie? Ten uratowany do końca życia .. Kto wie, czy to nie nasz największy sukces? .. No, a boska<br />

Lolita? .. To też było piękne, stary! .. Bardzo .. No dobrze a ty? .. Co „ja”? .. Co ty zamierzasz? .. Nie wiem. Może<br />

napiszę twista!<br />

E1035 K. Strzałka Szczęście P R 63 s. 2<br />

W ciągu trzydziestopięcioletniej nieprzerwanej pracy nasz drogi jubilat zapisał się złotymi zgłoskami w dziejach<br />

naszego zakładu, trwając skromnie na swoim posterunku — zawsze gotów do wykonywania stojących przed nim zadań.<br />

Dziś, gdy gościmy go po raz ostatni w naszym gronie, gdy od jutra już przechodzi on w zasłużony stan spoczynku,<br />

składamy mu wszyscy serdeczne podziękowanie oraz życzymy długich lat życia!<br />

E1036 K. Strzałka Szczęście P R 63 s. 6<br />

Więc co panu dolega? .. Nie wiem, panie doktorze? Szukam kogoś, kto by mi pomógł .. Skoro jednak zdecydował<br />

się pan przyjść, to znaczy, że nie jest pan zdrów, ile pan ma lat? .. Sześćdziesiąt pięć, panie doktorze .. Ładny wiek.<br />

W tym wieku pojawiają się różne dolegliwości. Trzeba się z tym pogodzić.<br />

E1037 K. Strzałka Szczęście P R 63 s. 9<br />

Tutaj jest cicho, dlatego tu przychodzę .. O. Przeszkadzam ci? .. Tego nie powiedziałem .. Każdy szuka kogoś, do<br />

kogo może gębę otworzyć. Mam syna, ale niech go diabli wezmą — trzyma z matką przeciw mnie .. Musi mieć powody<br />

.. A ty masz dzieci? .. Człowiek musi sam na sobie polegać. Dzieci są, a potem odchodzą. Nie, nie mam dzieci.<br />

E1038 K. Strzałka Szczęście P R 63 s. 12<br />

Myślicie, poruczniku, że się opłaci robić tyle szumu? .. Wszystko się opłaci. Przy okazji nakryjemy tego ptaszka,<br />

który go tak „urządził”, na ławce, w parku. Przecież o mały włos a mogło być morderstwo. To było fachowe uderzenie.<br />

I ten brak dokumentów. Były ślady, że stary się bronił. Chcieli go zabić i dlatego wzięli dokumenty.<br />

E1039 K. Strzałka Szczęściarz P R 63 s. 18<br />

Nie rozklejajcie się. Weźcie fotografię tego chłopca i te dane, które spisałem: niewiele tego, ale myślę, że wystarczy.<br />

Przypilnujcie tej sprawy ze starym, przecież człowiek nie może być tak zupełnie samotny, jakby spadł z księżyca ..<br />

Proszę, niech pan siada .. Dziękuję. Niestety, mam czas bardzo ograniczony. O co właściwie chodzi?<br />

111


E1040 K. Strzałka Szczęściarz P R 63 s. 21<br />

Dom starców to my też możemy załatwić. Zdaje pan sobie, zapewne sprawę, że w wypadku, gdy żyją najbliżsi i<br />

jeśli do tego wcale nieźle im się powodzi — obciążanie państwa kosztami utrzymania jest rzeczą niedopuszczalną ..<br />

Oczywiście, ale ja mam liczną rodzinę jeden pokoik zajmuje pomoc domowa, a poza tym ja też muszę mieć miejsce<br />

do pracy. Nie, to jest zupełnie niemożliwe. Jestem gotów ponosić koszty utrzymania ojca w Domu Opieki dla Starców.<br />

E1041 M. Szczepkowska Czy mogę skorzystać z telefonu P R 66 s. 3<br />

Pani mąż to ma z pani wygodę .. Och ja jestem taka szczęśliwa, że mogę mu choć trochę pomóc. Jestem tylko<br />

zwykłą kobietą, a on pisarz, literat. Wybitny intelekt .. Coś mi się zdaje, że za bardzo pani rozpieszcza ten intelekt ..<br />

Och, proszę pani, jedyny najbliższy człowiek na świecie .. Nie ma pani rodziny? Owszem ale dalszą i nie tutaj.<br />

E1042 M. Szczepkowska Czy mogę skorzystać z telefonu P R 66 s. 10<br />

Nie nie. To nie byłoby taktowne, teraz gdy pracuje. Zaraz by się zorientował, że mogłam słyszeć ich kłótnię ..<br />

Ceregiele .. Ale ja tu jeszcze przyjdę, może nie będzie pracował, a do pani to ja mam prośbę, pani, pani na imię<br />

Katarzyna, prawda? Więc pani Kasiu, bardzo proszę, gdyby zauważyła pani coś interesującego? .. Niby co?<br />

E1043 M. Szczepkowska Czy mogę skorzystać z telefonu P R 66 s. 19<br />

Ach nie, nie można było przy nim wspomnieć o lekarzu .. Więc mówi pani, że zabrał walizkę z rzeczami i<br />

maszynopis powieści i wyszedł z domu tak, że nikt go nie widział nawet pani Łęgowska, która słyszy i widzi wszystko<br />

w promieniu stu metrów od swego mieszkania. Ale to by wyglądało raczej na planowane i w pełni świadome zniknięcie.<br />

Czy wziął z sobą jakieś pieniądze? O tak, przedwczoraj odebrałem z wydawnictwa pięćdziesiąt tysięcy i to wszystko<br />

zabrał ze sobą.<br />

E1044 M. Szczepkowska Czy mogę skorzystać z telefonu P R 66 s. 23<br />

Przepraszam panią, chciałem skorzystać z telefonu, można, prawda? Pani jest taka uprzejma, a ma pani taśmy<br />

magnetofonowe, gdzie je pani ukradła? Co? .. Niech pan stąd wyjdzie, ja nie chcę, proszę stąd wyjść .. Niech się pani<br />

nie denerwuje. Przecież pani wszystkim pozwala korzystać ze swojego telefonu. Proszę odejść od okna .. Niech mnie<br />

pan puści .. Proszę się uspokoić, otwieranie okien o tej porze roku nie jest bezpieczne, można się zaziębić.<br />

E1045 H. Vogler Zabawa w kotka i myszkę P R 64 s. 2<br />

Czy naprawdę myślisz, że zależy mi na tym przyjęciu? Wolałabym wcale nie jechać niż patrzeć teraz, jak babrzesz<br />

się w tym przeklętym wozie. Przyjedziesz na miejsce zmordowany .. O ile w ogóle dojadę. Absolutnie nie mogę się<br />

połapać w tym kramie. I jeszcze do tego rzeczywiście coraz ciemniej. Bądź tak dobra, poświeć mi. W bagażniku jest<br />

latarka. Nie jest ci chłodno w wieczorowej sukni?<br />

E1046 H. Vogler Zabawa w kotka i myszkę P R 64 s. 7<br />

Ależ to nudne .. Może to jest nawet nudne, ale za to wiadome i określone. Uczciwość jest zawsze nudniejsza niż<br />

zbrodnia, ale czy to znaczy, na przykład, że wolałabyś abyśmy byli zbrodniarzami? Nasze życie było, co prawda, zawsze<br />

bardzo zwyczajne, nie zdarzyło nam się nigdy nic takiego, o czym tak chętnie ludzie — przynajmniej niektórzy —<br />

czytają w książkach, ale to chyba dobrze.<br />

E1047 H. Vogler Zabawa w kotka i myszkę P R 64 s. 12<br />

Wyciągnij przed siebie dłonie. Dotykaj dokładnie wszystkiego. Każdy szczegół. Natężaj słuch .. Jak ślepi. To już raz<br />

było. Zdaje mi się, jak gdyby kiedyś gdzieś zdarzyło się coś podobnego .. Do diabła z twoimi idiotycznymi pomysłami.<br />

Uważaj lepiej na swoje palce. Kto wie czy właśnie w nich nie leży ratunek. Czujesz? Ściana. Gruba cegła.<br />

E1048 H. Vogler Zabawa w kotka i myszkę P R 64 s. 20<br />

Jestem niewinny! Nie wiedziałem, że między wami były jakieś zobowiązania. Nie dopuściłbym nigdy do krzywdy.<br />

Jestem człowiekiem uczciwym. Nie ma powodu mnie więzić. Otwórz drzwi .. Nie baw się z nami jak kot z myszką.<br />

Miej litość. To przecież wszystko nie takie proste ani łatwe. Nie pamiętam już zresztą dobrze, to było tak dawno, o ile<br />

w ogóle było.<br />

E1049 H. Vogler Zabawa w kotka i myszkę P R 64 s. 23<br />

Dobrze, porachujemy się. Za wszystko. Nikt cię tu nie odnajdzie. Nikt się nie dowie .. Grzegorzu! Słyszę jego<br />

oddech. Jest coraz bliżej. Zmęczyłaś się, co? Tym lepiej. Szybciej pójdzie .. Mam cię. Nareszcie! Grzegorzu, daj mi,<br />

daj mi nóż .. Ach, ty bestio! Zwinna jesteś. Po co ci nóż. Masz ostre pazury, jak kot. Chcesz dostać się do mojego<br />

gardła?<br />

112


E1050 H. Vogler Zabawa w kotka i myszkę P R 64 s. 24<br />

Proszę nam poświecić: Co to za dom? Kto tutaj mieszka? .. Jestem właścicielem tego domu i jedynym jego<br />

mieszkańcem .. Pan? .. Dokąd prowadzą te drugie drzwi? Dlaczego w tym pokoju nie ma światła. Ani okien ..<br />

Osiedliłem się tu kilkanaście lat temu. Po powrocie z obozu. Mam małe gospodarstwo. Przywykłem do samotności. W<br />

tym pokoju lubię rozmyślać. Ciemność sprzyja koncentracji psychicznej.<br />

E1051 J. Abramow Wysoko nad ziemią P R VI 65 s. 3<br />

Decyduję się wejść na szczyt i rozmontować uszkodzone lustro o ile uzyskam gwarancję konstruktora, że wierzchołek<br />

masztu wytrzyma ciężar mojego ciała. Robert będzie mnie asekurował .. Zaraz zawołam głównego konstruktora. Jego<br />

zdanie liczy się najbardziej. Panno Halinko. Pani poprosi do mnie inżyniera Haupe. Niech weźmie ze sobą dokumentację<br />

masztu .. Nie mamy zamiaru dokonywać szarży ułańskiej. Jeżeli cyfry będą przeciwko nam — zrezygnujemy ..<br />

Niespodziewane uszkodzenie lustra sprawiło dyrekcji naszej wystawy poważny kłopot.<br />

E1052 J. Abramow Wysoko nad ziemią P R VI 65 s. 7<br />

Tylko do osiemdziesięciu kilogramów, powiedziałem. Co dalej — nie wiem! .. Wystarczy. Oczywiście nikt z nas nie<br />

jest z żelaza. Pierwszy raz znajdziemy się w podobnej sytuacji. Trudno gwarantować powodzenie. Ale spróbować warto ..<br />

Zastanówcie się, panowie. Sto siedemnaście metrów. To nie są żarty. Jeden nieostrożny ruch .. Nie jesteśmy samobójcami<br />

.. W razie czego zawsze możemy zrezygnować. Nie podpisaliśmy kontraktu .. Trudno nam brać odpowiedzialność za<br />

wasz czyn.<br />

E1053 J. Abramow Wysoko nad ziemią P R VI 65 s. 13<br />

Już się dowiedzieli. To niebywałe .. Nie zapominaj, że ludzie tu przychodzą na wystawę .. Pozwolicie, panowie, że<br />

was sfleszuję. doskonale. A teraz kilka pytań dla „Głosu Robotnika” .. Nie udzielamy wywiadów .. Nawet dla „Głosu<br />

Robotnika”? Panowie, to niepoważne .. A kto panu powiedział, że my jesteśmy poważni? Przecież poważni ludzie nie<br />

wdrapują się na słupy .. Święta racja. Już notuję.<br />

E1054 J. Abramow Wysoko nad ziemią P R VI 65 s. 21<br />

Doszedł, rozumie pan? Zaraz będzie przy lustrze. Przez lornetkę widzę najwyraźniej. Bardzo spokojnie pracuje,<br />

robi teraz pętlę samozaciskową, instaluje się na stałe! Brawo! Zwyciężył! Hurra! Halo! Panie Karolu! To wspaniałe.<br />

Jesteśmy pełni podziwu. Prawdziwe bohaterstwo. Wyobrażam sobie, jak pan się tam musi cuć, zawieszony w powietrzu<br />

.. Niezacudnie. Ten wiatr bardzo utrudnia .. Niestety, my tu na ziemi nic nie możemy panu pomóc!<br />

E1055 J. Abramow Wysoko nad ziemią P R VI 65 s. 30<br />

To nie zmienia postaci rzeczy .. Samochodu też nie chcecie?! Ludzie, w jakim ja kraju żyję. To chyba nie są<br />

Polacy. Pan też nie chce? .. Ja? No, cóż? Hm. Raczej też. Dziękuję .. Jest pan tego zupełnie pewny? .. Prawdę mówiąc<br />

niezupełnie. Karol, a może dalibyśmy się przebłagać. Ja ostatecznie bym wziął. Nie można ludziom robić przykrości ..<br />

Jak chcesz. Ja nie wezmę .. A można wiedzieć jaka marka?<br />

E1056 H. Auderska Narodziny nowych światów P R XI 64 s. 14<br />

Wiem. Ale oni przyjęli mnie bez entuzjazmu, nawet z lekkim obrzydzeniem. Tyle że nie protestowali przeciwko<br />

temu małżeństwu. Dlaczego? O tym dowiedziałam się dużo później .. Jan opowiadał często o tym starym dworze, o<br />

wspaniałym parku .. Park był piękny, ale Jan wolał rozległy sad, który schodził tarasami w dół, aż do Wisły.<br />

E1057 H. Auderska Narodziny nowych światów P R XI 64 s. 30<br />

Żeby odszukać jego rodzinę? .. Żeby odszukać Wandę, pomówić z nią o nim, dowiedzieć się o wszystkim, czego<br />

nie wiedziałam także o tym, co przemilczała wtedy, w chwili rozstania, na życzenie babki .. Ależ .. Zdawało mi się,<br />

że w ten sposób będę jakoś bliżej niego, potrafię lepiej zrozumieć, usprawiedliwić to zwichnięte życie.<br />

E1058 H. Auderska Narodziny nowych światów P R XI 64 s. 33<br />

Mieli zdaje się dziesięcioro dzieci, to było właśnie jedenaste. Dokładne dane? Bardzo proszę: ojciec Walenty Zagaj,<br />

matka Weronika. Chłopiec urodził się we wsi Raki dwa tygodnie wcześniej, niż to podano w jego papierach. I nazywał<br />

się Szczepan, Szczepan Zagaj .. Dowody? Jakie ma pani na to dowody? .. Były listy. Niestety, zaginęły. Mam mówić<br />

dalej?<br />

113


E1059 H. Bardijewski Mała komedia P R 64 s. 6<br />

Poza tym pracuje się tu na organizmach większych niż ludzkie. Panu nie wystarczą rysunki ciała ludzkiego, pan<br />

pomaga sobie rysunkami ziemi .. W pewnym sensie jest to sprawa skali .. Tak! To moja ulubiona myśl, drogi panie.<br />

Przyznam się, że ja również wolałbym pracować na organizmach większych niż człowiek. Czy zauważył pan<br />

podobieństwo między systemem wodnym i drogowym kontynentów — a unerwieniem ludzkiego ciała?<br />

E1060 H. Bardijewski Mała komedia P R 64 s. 9<br />

Nie był w pani typie .. Nie był. Już wolałabym tego drugiego pacjenta, wie pan, tego, co tam czeka. No, czemu pan<br />

jest taki poruszony? No, niech pan na mnie spojrzy. Nie podobam się panu? Co, nie wiedział pan, że tak wyglądam?<br />

No niechże się pan nie boi, nie ma we mnie nic strasznego.<br />

E1061 H. Bardijewski Mała komedia P R 64 s. 22<br />

No tak, rzeczywiście. Ale przecież niekoniecznie moja. Rzecz jasna, gdybym jak jakiś Parys miał wybierać z<br />

waszej pięknej trójki, wybrałbym panią, ale na razie chcę nadal żyć samotnie, to jest — nadal chcę żyć. Czy pani mnie<br />

rozumie? .. Nie. Po co chcesz żyć? .. Jak to po co? Tego nie trzeba uzasadniać .. Przed ludźmi może nie, ale przede<br />

mną trzeba .. Leczę ludzi .. Nie bądź śmieszny.<br />

E1062 H. Bardijewski Mała komedia P R 64 s. 23<br />

Raczej nie. Jako lekarz nie wzbudzasz we mnie zaufania .. Sądziłem, że pani jest nieśmiertelna. Wymarzony rodzaj<br />

pacjenta .. Oczywiście, że jestem. Ale ty masz taką rękę, że nawet mnie mógłbyś zaszkodzić .. śmieszna pani jest z tym<br />

uprzedzeniem do lekarzy. Ostatecznie, gdyby nie oni. No. Nieważne. Pani podlega pewnie wyłącznie jakiemuś bogu ..<br />

Nie bądź zabobonny.<br />

E1063 H. Bardijewski Mała komedia P R 64 s. 26<br />

O co właściwie chodzi? Zagadujesz mnie tylko .. Ależ skąd. Ja mam do pani zaufanie, właściwie mogę powiedzieć,<br />

iż dopiero teraz, przy pani, poczułem się prawdziwie bezpieczny .. To miłe z twojej strony. Jeszcze nikt mi tego nie<br />

powiedział .. Nigdy nie wierzyłem w anioła stróża, mówiłem, że to bajka. Teraz wiem, że to pani jest tym aniołem. W<br />

gruncie rzeczy zawsze czułem pani obecność.<br />

E1064 H. Bardijewski Pięć snów w obcym mieście P R IV 65 s. 15<br />

Powinniście mieć także wyboistą ścieżkę dla potępionych .. Tu ścieżka, niestety, nie wystarczy — trzeba by gościniec<br />

naszykować szeroki, rozległy. Lecz i tak nikt nie zechce nim chodzić. Ludzi godni potępienia chodzą własnymi krętymi<br />

ścieżkami .. Albo jeżdżą. Czy tą waszą aleją zasłużonych nikt nie jeździ? .. Nie, tu się tylko chodzi .. Nikt nie śmie?<br />

E1065 H. Bardijewski Pięć snów w obcym mieście P R IV 65 s. 28<br />

W takim razie chodź grać! .. Zbieramy obrazy, idziemy grać. Zielony, wielki stół, czerwone głowy kibiców, dużo<br />

dymu i my — przy grze w tysiąca. Nasze płótna nagle maleją. Paw bierze je do ręki i tasuje jak talię kart. Długo<br />

tasuje. Potem rozdaje. Dlaczego nie wypadły same moje obrazy? Dlaczego wrócimy do mnie? .. Gramy w tysiąca ..<br />

Może być w tysiąca. Jerzy, nie podpatruj.<br />

E1066 E. Bernstein, K. Wierzbiański Mesjasz Gromaire P R XII 63 s. 3<br />

To bardzo interesujące. Ale to mnie nie dotyczy. Z wyjątkiem oczywiście zakłócenia spokoju. Istotnie, wypiłem<br />

trochę. Proszę bardzo, trzysta, czterysta, pięćset. Proszę bardzo, panie komisarzu, tu jest pięćset franków. Panie ..<br />

Gromaire .. Dobrze, niech będzie Gromaire. Błagam, niechże się pan wczuje w moją sytuację. Nie będziemy chyba<br />

siedzieć tu w nieskończoność. Panie, ja mam ładną żonę.<br />

E1067 E. Bernstein, K. Wierzbiański Mesjasz Gromaire P R XII 63 s. 23<br />

Nie chcę takiej sławy .. Ale ojczyzna żąda jej od pana. Majorze Gromaire, wczoraj jeszcze, stojąc u stóp pańskiego<br />

pomnika, cofałem się myślą w przeszłość, a wyobraźnią wybiegałem ku przyszłości. Myślałem o misji dziejowej naszego<br />

kraju, o jego kulturze, jego historii, o wspaniałym rozwoju przemysłu przetwórczego i turystyki w naszym mieście. Nie<br />

przesadzę, jeśli powiem, że w tej chwili ojczyzna mówi przez moje usta.<br />

E1068 M. Z. Bordowicz Tak długo do tych samych miejsc P R X 66 s. 17<br />

Przecież nic nie powiedziałam. Nic. Wysiadamy .. Na jakiej ulicy mieszkają pani krewni! .. Ja nie mam tu krewnych.<br />

Wracam wieczornym autobusem .. Będzie Pani jechać po nocy? Nie, nie, wykluczone, łaskawa pani .. Nie mam tu<br />

nikogo u kogo mogłabym się zatrzymać. A tam, gdzie mogłabym, jest jeszcze za wcześnie. Pan będzie uprzejmy, tu na<br />

półce zostały kwiaty.<br />

114


E1069 E. Bryll Hej przeleciały te siwe łabędzice P R VII 67 s. 6<br />

I tak przypominał każdy i szły te wspomnienia bez przerwy — ale zaczęto nas wzywać. Przy stole nakrytym<br />

bordowym aksamitem siedziało pięciu oficerów w sowieckich mundurach — najstarszy stopniem major chyba —<br />

rozkazującym głosem kazał się rozebrać — co zrobiłem — a potem obrócić tyłem — co też mi poszło wedle rozkazu<br />

— jak trzeba. Potem nazwisko i ubieranie.<br />

E1070 M. Choromański Czy umie pani gotować P R II 63 s. 16<br />

A pani jest rzewna z powodu jakiegoś, czy bez powodu? Ot, tak sobie rzewna? .. Ano, przeważnie rozglądam się<br />

za powodem. Jak ludzie wychodzą z kina, to ja się zawsze pytam, a czy płakać można? Nigdy nie kupię biletu, jak<br />

się wpierw nie upewnię, czy film jest do płakania .. Pewnie .. A jak do płakania, to bym na dwóch seansach siedziała.<br />

Patrzę i płaczę. A w sercu tak przyjemnie. Przyjemnie.<br />

E1071 M. Choromański Czy umie pani gotować P R II 63 s. 47<br />

Nie wiem, jak pani, ale wyznam, że byłbym szczęśliwy mieć po śmierci do czynienia z takim człowiekiem, jakim<br />

był małżonek pani. Nie jestem zwolennikiem prywatnej inicjatywy o — broń Boże. Ale mam wrażenie, że opieka nad<br />

zwłokami powinna spoczywać w rękach jednostek, które mają do tego powołanie. Miło słyszeć, że wśród emigrantów<br />

tacy się zdarzają.<br />

E1072 M. Choromański Czy umie pani gotować P R II 63 s. 56<br />

To dlaczego pan do mnie mówi, jak do dziecka? .. Ja? Właściwie nic nie zdążyłem jeszcze powiedzieć. Zaledwie<br />

się panu przedstawiłem .. Jak to nie? Pan od razu spytał cemu zamiast czemu .. Co ja się nazywam Cemuvajtis .. O,<br />

pan znowu? Czemu co? .. Vajtis .. Pan jest Litwinem? .. Na połowę. Samo nazwisko to mówi. Pierwsza połowa jest<br />

polska.<br />

E1073 M. Choromański Mroźne sny P R IX 63 s. 8<br />

A co to ma do rzeczy? Wyszedłby pan po prostu z chałupy i wygrzał się na ganku w słońcu, na brzegu Nilu. A<br />

tu, co? Wyjdzie pan na Marszałkowską, to nawet nie ma gdzie usiąść, śnieg! .. Ja osobiście wolę po niej chodzić w<br />

śniegu, tam i nazad, niźli w domu siedzieć. Zawsze ruch, grzeje .. A dlaczego się pan nie pożali w administracji? ..<br />

Nie o to idzie.<br />

E1074 M. Choromański Mroźne sny P R IX 63 s. 15<br />

Jak ja teraz. Mimo że wtedy był lipiec. Pomyślałem, skąd on ma te dreszcze? Ale tu akurat Bożenka nadchodzi i<br />

on mnie jej przedstawił .. Podobała się panu? .. Nie w tym rzecz. Ten jej mąż, hrabia, mówi przepraszam na chwilkę,<br />

ale chcę sobie jegierowską koszulkę kupić — i oddalił się. Stoimy godzinę, a on nie wraca. Stoimy do zmierzchu, a<br />

on w ogóle nie wrócił.<br />

E1075 M. Choromański Mroźne sny P R IX 63 s. 21<br />

Dziwne. Był pan taki ożywiony, kiedy rozmawialiśmy o pogodzie, a teraz wciąż milczy. Pan ma jakoby uraz do<br />

naszego społeczeństwa. Czy pana rodacy po powrocie dobrze przyjęli? .. Źle .. Wreszcie pan przemówił. A dlaczego<br />

źle? .. Za ciepło .. Bardzo się cieszę, bardzo. Widzę, że się dogadamy. Wolałby pan, żeby pana przyjęto chłodniej?<br />

E1076 M. Choromański Mroźne sny P R IX 63 s. 35<br />

Czy można i mnie do pani? .. Że co, proszę gosposi? .. Dawno nie widziałam, jak się buty na miarę szykuje. Czy<br />

ja mogę się przypatrzeć? .. Pani łaskawie pozwoli, że zdejmę jej pantofelek. Z lewej nóżki, proszę. Z lewej nóżki. O<br />

rany! .. Co? .. Nic. Zapomniałem rękawiczki włożyć. Mam takie z wełnianą podszewką.<br />

E1077 M. Choromański Przepraszam bardzo, pardon! P R VII 65 s. 2<br />

Właśnie. To co ja mu miałem odpowiedzieć? .. eeee! .. Co? .. ueee, mmm! .. Proszę jeszcze nie zamykać ust! Zaraz<br />

dam panu popłukać. Żona moja mówi, że to pchanie się weszło ludziom w krew. A jak pan? Czy wierzy pan w pchanie<br />

się dziedziczne? Mam siostrzeńca dziewięcioletniego, to żeby pan widział, jak on się pcha. Pan ma dzieci?<br />

E1078 M. Choromański Przepraszam bardzo, pardon! P R VII 65 s. 5<br />

Nie pamięta pan? Z tymi dziękowaniami, to nigdy nie wiadomo. Mnie się zdarzył taki wypadek, że zjadłem w<br />

restauracji, nawet kategorii A, barszczyk z uszkami. Kelner zabiera mi talerz, a ja mu na to: Dziękuję! .. Jak pan to —<br />

tak, bez niczego? .. Sam nie wiem, co mi się stało .. A ile pan wypił?<br />

115


E1079 M. Choromański Przepraszam bardzo, pardon! P R VII 65 s. 12<br />

Chwileńkę. Przedtem będzie pan łaskaw się uiścić! Sto pięćdziesiąt .. A pan doktor mówił, że tylko sto? .. Za<br />

rozcięcie dziąsła muszę policzyć osobno. Poza tym, to poczwórny korzeń! .. Sto dwadzieścia pięć, panie doktorze? ..<br />

Sto czterdzieści! .. Sto trzydzieści? .. Niech będzie. Niech pan chusteczką wytrze sobie policzek, bo z tej strony trochę<br />

jest zamazany.<br />

E1080 M. Choromański Przepraszam bardzo, pardon! P R VII 65 s. 13<br />

Do widzenia, panie doktorze .. Tak sobie i myślałem .. Czy pan ma co jeszcze do mnie? .. W związku z naszą<br />

rozmową ciekaw byłem, czy pan mnie podziękuje, czy nie? .. Przepraszam? Pan mi wyrwał ząb, a ja mam dziękować?<br />

.. To oczywiście nie obowiązek. Ale słyszałem od starszych kolegów, że dawniej. Ale co było, to było, u nas dziś nikt<br />

nie siada do tego fotela z myślą o wdzięczności.<br />

E1081 M. Choromański Przepraszam bardzo, pardon! P R VII 65 s. 20<br />

Uczucie lotu, panie dyrektorze, że gdzieś lecę. Ocknąłem się dopiero tutaj, w gabinecie u pana, z poniżeniem to<br />

wspominam .. Miałem zawsze do pana, jak do starszego pracownika naszej instytucji wiele sympatii, kolego Poptonek.<br />

Chociaż teraz widzę pańską sylwetkę w nieco innym świetle. Musi pan przyznać, że uczucie poniżenia jest subiektywne.<br />

Chodzi o obiektywne dane.<br />

E1082 C. Chruszczewski Kontakt P R II 64 s. 17<br />

Czyżby moja teoria miała wziąć w łeb? Jaka teoria? Że człowiek z człowiekiem zawsze znajdzie wspólny język,<br />

bez względu na dzielące ich różnice, często sztuczne. Widocznie nie odnalazłem do tej pory właściwej drogi. Moja<br />

żona tymczasem wyobraziła sobie, że jest koleżanką nauczycielki gimnastyki .. Jak podajesz komendę padnij, czy nie<br />

żal ci tych biednych dzieci?<br />

E1083 C. Chruszczewski Kontakt P R II 64 s. 21-22<br />

No, co, pyszniutkie .. Niezłe, niezłe. Następnie, popiwszy sorbetem, przemówiła pani .. Bigosik palce lizać ..<br />

Bigosu nie popija się sorbetem, ale jeśli pani smakuje .. Niebo w buzi .. Bardzo pani uprzejma, istotnie smaczny ten<br />

bigosik .. Pycha .. Uhm, w rzeczy samej, znakomity .. Ano widzicie. Człowiek z człowiekiem zawsze się jakoś dogada.<br />

Początkowo nam nie szło. A teraz. Ha ha. Mów mi Bernardzie.<br />

E1084 C. Chruszczewski Odwiedziny P R XI 65 s. 3<br />

W każdym wypadku korzystajcie z pomocy Biur Międzynarodowych Powietrznych Linii Komunikacyjnych. Nasz<br />

wysoko wykwalifikowany personel zawsze do waszej dyspozycji. Polecamy się łaskawej pamięci. Dziękujemy za uwagę<br />

.. Doskonale przewodniku. Obróciłeś wszystko w żart reklamowy .. Refleks godny podziwu .. Niebezpieczeństwo<br />

przedwczesnego wykrycia miejsca naszego pobytu zostało szczęśliwie zażegnane .. Powiedziałeś niebezpieczeństwo.<br />

Czy są bardzo niebezpieczni .. Zgodnie z waszym poleceniem obserwuję ich od wielu ziemskich lat. Większość ludzi<br />

wierzy tylko we własny rozum.<br />

E1085 C. Chruszczewski Odwiedziny P R XI 65 s. 11<br />

Pozostają jeszcze noce i poranki .. Dobre sobie, jesteśmy przecież tylko ludźmi .. Nie może pani wymagać od<br />

nas pracy ponad siły .. To byłoby sprzeczne z Deklaracją Praw Człowieka .. Trzeba powiedzieć, wygrała pani los na<br />

loterii, spotykając się z nami .. Główny los, bądźmy szczerzy, główny .. Ale to wcale nie oznacza, że pozwolimy się<br />

eksploatować w brutalny sposób .. Ze szkodą dla naszego zdrowia.<br />

E1086 C. Chruszczewski Odwiedziny P R XI 65 s. 26-27<br />

Dzieła sztuki i ludzie sztuki to moja słabość, pomogę panu .. Tak, słucham .. Lubię silnych ludzi, z charakterem.<br />

Tam, w schronie był pan w porządku, pod każdym względem, potrzebujemy odważnych ludzi z głową na karku ..<br />

Potrzebujemy? Do czego .. Żeby wygrać kampanię wyborczą. Nasz symbol .. Złota woda? .. Właśnie, skręcam w prawo<br />

na boczną drogę. Złota woda — ciężka woda.<br />

E1087 C. Chruszczewski Odwiedziny P R XI 65 s. 28<br />

Proszę nie przerywać, słyszeliśmy sto razy cisza, omdlenie. Samochód jadący z szybkością stu kilometrów na<br />

godzinę wpada na człowieka, przewraca go, a on wstaje jak gdyby nigdy nic i uśmiecha się. Moglibyśmy uwierzyć<br />

w wyjątkowo szczęśliwy zbieg okoliczności takie rzeczy zdarzają się raz na tysiąc lat, no, powiedzmy, jakieś prądy<br />

wstępujące, wiry, czy jak tam, pęd powietrza złagodził upadek, Pan Bóg łaskaw, jednak pańska ingerencja w życie tego<br />

człowieka poszła dalej, poszła za daleko i przekroczyła granice przyzwoitości.<br />

116


E1088 C. Chruszczewski Odwiedziny P R XI 65 s. 29<br />

Proszę pana, niech pan nie odchodzi. Proszę pana .. Proszę, nie nadużywajcie umiejętności czynienia cudów .. Przepraszam,<br />

chciałem dać nauczkę temu mecenasowi sztuki .. Ale biskup miał rację, przekroczyłeś granicę przyzwoitości,<br />

obdarzając tego człowieka drugą nogą .. Było ciemno, nie widziałem go przed wypadkiem. Zregenerowałem ofiarę w<br />

stu procentach .. Kto teraz nawiąże kontakt z ludźmi. Czyżbyście mieli już tego dość? .. Opuszczamy ziemię. Wydaje<br />

mi się, że macie o niej już i tak zbyt wiele do powiedzenia.<br />

E1089 B. Danowicz Cyrk Orlando P R X 65 s. 6<br />

Kocham lwy. Nie mogłabym żyć bez ich zapachu i dotyku skóry, nie mogłabym żyć bez patrzenia im w oczy i<br />

muskania ich batem. Są mi potrzebne jak powietrze i słońce. Pamiętam jeszcze, kiedy Ciona — ta z czarnymi cętkami<br />

za karkiem — była małym psem i ssała mleko z piersi Saby, leniwej i brunatnej suki, która w czasie rui skoczyła ku<br />

mnie na maneży. Za blisko podeszłam.<br />

E1090 B. Danowicz Cyrk Orlando P R X 65 s. 8<br />

Na arenie tresura lwów. Na arenie dompteurka Iwona. Trzask bata, znowu pomruki i rytmiczne trzaskanie biczem<br />

oraz głos treserki wykrzykującej: hop Ciona, hop Aida, hop Roma, hop Cezar, potem muzyka oklaski publiczności<br />

pomrukiwania lwów i da capo .. Friko! Friko! Friko! .. Na arenie zjawił się Friko. Idzie po bandzie i robi pocieszne<br />

miny. Strzela też z małego, dziecięcego bata.<br />

E1091 B. Danowicz Cyrk Orlando P R X 65 s. 9<br />

Ale dość już zabawy. Aida zrzuciła z siebie Frika klown upadł na piasek. Nie rusza się. Podbiegł do niego Cezar<br />

i przytyka doń swój łeb. Iwona uderza go batem między oczy. Cezar klapnął paszczą i ruszył do tunelu, za nim Aida,<br />

Roma Kleopatra, Ciona. Ciona podnosi Frika, Friko dyszy ciężko. Publiczność bije brawa Frikowi. Iwona całuje w<br />

policzek Frika. Klown chwieje się. Znów podbiegają doń uniformiści i znoszą Frika z areny.<br />

E1092 B. Danowicz Cyrk Orlando P R X 65 s. 10<br />

I nie udało mi się, Auguście, ten raid na lwie. Za stary już jestem. Ale gdybym był młodszy, czy dosiadłbym lwa?<br />

Na pewno nie! To szaleństwo, które nachodzi człowieka tylko na stare lata. Upadłem dziś na arenie i chciałem się<br />

podnieść. Ale nie mogłem. Znowu mi się zakręciło w głowie i widziałem arenę jak przez mgłę. Będę musiał chyba<br />

pójść jutro do doktora.<br />

E1093 B. Danowicz Cyrk Orlando P R X 65 s. 11<br />

Muszą mi ją jednak w czas podrzucić. I wtedy może tą drabinką dojdę do Ciebie Auguście, tam gdzie są śpiewające<br />

słonie, tańczące foki i lwy, które żonglują treserami. Powiedz mi Auguście, jak jest tam naprawdę? I, czy dojdę twoją<br />

drabinką do tego cyrku? Auguście. Kwiaty nawet śpiewać mogą tam gdzie wielbłądy przechodzą przez ucho igielne.<br />

Zabierz mnie Auguście na tę największą i najcudowniejszą arenę.<br />

E1094 K. Fijałkowski Jego pierwsza twarz P R VI 67 s. 2<br />

Nie musisz mi o tym mówić. Latałem z nim nie raz. Był doskonałym pilotem .. A zawsze marzył, żeby zostać<br />

konstruktorem. Wiesz, że przygotowywał się nawet do egzaminów wstępnych. Miał zdawać w tym roku .. Szkoda<br />

chłopa. To już trzy miesiące .. Tak. Dokładnie dziewięćdziesiąt cztery dni. Do dzisiaj nie mogę tego pojąć. W jaki<br />

sposób się to stało?<br />

E1095 K. Fijałkowski Jego pierwsza twarz P R VI 67 s. 15<br />

A jak daleko jest ta planeta? .. Wchodzimy w jej atmosferę. Muszę odszukać w przybliżeniu pewne miejsce .. Nie<br />

znasz współrzędnych? .. Niezupełnie dokładnie. Automaty, które wróciły, miały rozkojarzoną pseudopsychikę .. Nie<br />

działały? .. Działały źle. Ich pamięć została częściowo starta .. Na skutek czego? .. To właśnie mamy zbadać .. Więc<br />

jak znajdziemy to miejsce? .. Mamy przybliżone współrzędne.<br />

E1096 K. Fijałkowski Jego pierwsza twarz P R VI 67 s. 24<br />

Oczywiście. Ja nigdy takich automatów nie widziałem. To modele sprzed kilkuset lat. Ich kształtów nie pamiętają<br />

nawet nasze mnemotromy .. Więc po to potrzebny byłem ja, człowiek sprzed wieków? .. Brawo Ald. Stajesz się coraz<br />

bardziej domyślny .. Ale mogłeś mi powiedzieć .. Nie mogłem ci nic sugerować .. Ach tak. Człowiek sprzed wieków<br />

spełnił swoją rolę.<br />

117


E1097 K. Fijałkowski Jego pierwsza twarz P R VI 67 s. 31<br />

Ta psychika rzutuje na maszyny przez nich zbudowane. Automaty ochronne sondy moglibyśmy zdezintegrować. To<br />

przecież w końcu żaden problem. Ale nie o to przecież idzie. Dlatego też potrzebny nam byłeś ty .. Czyżby? .. Tak.<br />

Stanowczo nie docenialiśmy ciebie. Obawialiśmy się, że nie dasz sobie rady. Przypuszczam, że w ogóle nie umiemy<br />

doceniać ludzi z przeszłości.<br />

E1098 K. Fijałkowski Jego pierwsza twarz P R VI 67 s. 35<br />

Normalny odruch kosmonauty. Powiedz mi jeszcze. Dlaczego. Dlaczego. Dlaczego powtórnie wysłaliście mnie<br />

dopiero. Dopiero osiem dni po wyprawie mojej pierwszej realizacji? .. Musieliśmy cię po prostu zsyntetyzować. Ciebie<br />

i pilota. To skomplikowany proces, Ald. Potrzeba nam na to aż ośmiu dni, dokładnie ośmiu dni .. I co dalej? .. To już<br />

wszystko. Teraz odeślemy cię w twoją epokę.<br />

E1099 E. Fiszer Piknik nad Gopłem P R X 66 s. 3<br />

Rychło w czas co tam, panie Józefie. Pan ma wolne, ja mam wolne, zwiedzimy kawałek starej puszczy, zjemy dobry<br />

obiad, posiedzimy na trawce, odetchniemy .. Kiedy moja żona uparła się, że mam wolne .. Żona, słusznie, na pewno<br />

ma rację. Nie trzeba żony zostawiać samej. Pan weźmie żonę, ja wezmę żonę .. Dziękuję, panie inżynierze. No więc<br />

w porządku. Wszystko gra. Do jutra.<br />

E1100 E. Fiszer Piknik nad Gopłem P R X 66 s. 7<br />

Dawno niewidziany .. Robota, mamo, robota. Ale to przez ojca, bo taką dyscyplinę zasunął, że człowiek zza kółka<br />

nie wyłazi .. Już ja twoich łebków nie liczę .. Z tymi łebkami to nie bardzo mi idzie, ojcze. Bo właśnie wpadłem na<br />

chwilę, żeby zapytać, czy nie macie parę wolnych Zet. Mamo, ty nie masz?<br />

E1101 E. Fiszer Piknik nad Gopłem P R X 66 s. 10<br />

Kiedy, Franiu, tobie to lepiej pójdzie. Ja tak nie umiem się wysłowić. Nie śmiem .. Nie śmiesz? Wozisz go piętnaście<br />

lat i nie śmiesz? .. To dyrektor .. Nie Pan Bóg przecież .. Ale niezły chłop. Nic złego mi nie zrobił .. Tylko ci chuligana<br />

na zięcia podszykował .. No, no, Franiu, tego nigdy nie będzie .. Ani się obejrzysz, jak ci wyprowadzi z domu twoje<br />

oczko w głowie.<br />

E1102 E. Fiszer Piknik nad Gopłem P R X 66 s. 18<br />

Ja nigdzie nie wchodzę. Najlepiej będzie, jak panowie sami tam się wdrapią, a ja tu z panią Józefową się roztasuję<br />

i we dwie przyrządzimy tymczasem obiad .. Jestem za tym .. No jak panie Józefie? .. Jak pan dyrektor uważa .. Idźcie<br />

już, idźcie .. No, skoro panie nie dotrzymują nam kroku, to chodźmy panie Józefie. Chyba nie za wysoko na nasze<br />

odciski, co?<br />

E1103 E. Fiszer Piknik nad Gopłem P R X 66 s. 27<br />

Rzuć go w tej chwili, Marysiu .. Jurek, pamiętaj, kto jest twoją matką, kto jest twoim ojcem .. O co wam chodzi,<br />

staruszki wy moje? Z czym wy do nas? Z miotłą? Z dyrektorstwem? Patrzcie na tę wieżę. Uczcie się. Zjadły go myszy?<br />

A zjadły, zjadły. Góra jest dołem, dół jest górą. O co wam chodzi, najdroższe matuchny? Z wami ślubu nie bierzemy.<br />

E1104 E. Fiszer Zegar nie śpi P R IX 67 s. 11<br />

Jest prawie dorosły. Jest zawsze naszym dzieckiem. Jeszcze tak niedawno słuchał nas jak wyroczni .. Tak słuchał<br />

nas, jak babcia emerytka słucha tamtych. Ale w końcu musiał przejść na inne fale, bo nie jest emerytem .. Niby<br />

mieszka z nami i nie mieszka. Nigdy nie wiem, dokąd go poniosło .. A myślisz, że on sam wie? Ech, pamiętam, jak<br />

mój staruszek ze mną wojował: Gdzieś był?<br />

E1105 E. Fiszer Zegar nie śpi P R IX 67 s. 17<br />

Wielkie to szczęście mieć takiego chłopca. Mądrego, z horyzontami, z przyszłością. Ja byłem całkiem inny. Z dala<br />

od zgromadzeń, od ludzkiej szeptaniny .. Adam to zapaleniec. Zobaczy pan, że jeszcze wyrośnie z niego nie byle kto<br />

.. Życzę tego państwu z całego serca. Kto wie, może jeszcze będę się chwalił, że mnie taki człowiek piłką w czoło<br />

pacnął .. Ależ on niechcący.<br />

E1106 E. Fiszer Zegar nie śpi P R IX 67 s. 20<br />

Nie wiem. Wydaje się, że nie najlepiej się bawi. Czasem znajduję w jego kieszeni drogie papierosy, czasem jakieś<br />

większe pieniądze których ode mnie nie otrzymuje .. Skąd je ma? Skąd, pytam? .. Może daje korepetycje .. To ja. Ja<br />

będę jego korepetytorem. Ja go przygotuję do egzaminu. Ja. Ja mu rogi przytrę, ja go .. Co ty go?<br />

118


E1107 E. Fiszer Zegar nie śpi P R IX 67 s. 22<br />

Będzie. Wróci. Ale nasz niepokój nie przyśpieszy jego powrotu, kochanie. Do świtu niedaleko. A ja mam ważne<br />

terminowe sprawy od samego rana. Chodź, Wandeczko, odpoczniemy. Może jak dawniej potrafię cię uśpić szeptem o<br />

jego pięknej przyszłości .. śpią. Nie czekali na mnie. Na ukochanego jedynaka nie czekali. Nikt nie czeka na mnie.<br />

Sam jestem. Nawet cień troski o mnie nie majaczy na tych ścianach.<br />

E1108 E. Fiszer Zaginął Duduś PR III 63 s. 15<br />

Wszystko to piękne. Kolego Słoboda, ale jak myślicie, pod czyją klingą zaciąga się o tej godzinie kolega Adam?<br />

.. Pseudonim „Liszka”? .. Bo wie pan — on zaginął .. Ha ha — nie zaginął, szanowna pani. My z leśnej brygady tak<br />

łatwo nie giniemy. Rozpraszamy się — to prawda, ale zginąć? Niekoniecznie .. Więc pod czyją klingą? .. „Liszka”?<br />

Kolega Adam? Jeśli nie dołączył do mnie, to widocznie złapał kontakt z „Córuchną”.<br />

E1109 E. Fiszer Zaginął Duduś PR III 63 s. 26<br />

Co za pani Hania znowu? .. Nic, nic, nie ma takiej w ogóle .. I nigdy nie było .. Inżynierze Czerwieńczyk, żądam<br />

wyjaśnień .. Kiedy ja nic. Ja naprawdę nie mam nic do wyjaśnienia. Nie znam, nie wiem. Pani Hania, nie Hania, ani<br />

Frania, Mania, Jania, Szmania. Nie wiem nie znam nikogo takiego. Kto to jest pani Hania? .. A co mnie to obchodzi.<br />

E1110 L. Górski Płot P R X 66 s. 4<br />

Nie popełniłem żadnego wykroczenia. Proszę opowiadać, słucham. .. Opowiem, żeby pana przekonać, że pan się<br />

naraża .. Dobrze, dobrze. Proszę opowiedzieć .. Otóż pewien człowiek podczas wojny hodował kwiatki w swoim<br />

ogródku. Wydawałoby się, że nic bardziej niewinnego. Okazało się jednak, że linia frontu przebiegała dokładnie przez<br />

środek grządki z tulipanami. Sztabowcy mieli to na mapach wyraźnie zaznaczone.<br />

E1111 L. Górski Płot P R X 66 s. 14<br />

Pani jest skomasowana? .. Tak, ukończyłam dodatkowo kurs próchnicy kołków .. A ja jestem zwykły. Chcieli mnie<br />

posłać na kurs, ale nie posłali i już zostałem jak byłem — zwykły. Właśnie, i kobiecie podlegam, a jestem zwykły.<br />

Taki los zwykłego .. Sam sobie jesteś winien, bo to nie tak było z tym wysłaniem na kurs. Teraz nie narzekaj .. Ale<br />

jest mi nieswojo, że kobiecie podlegam.<br />

E1112 L. Górski Płot P R X 66 s. 22<br />

Nie pouczaj mnie. Na przybijaniu kadra się nie zna. Ja kieruję tu pracą .. A kieruj sobie. Ciągle się wywyższa. Dziś<br />

stłukę, wiesz .. A premia? .. Raz stracę, a w przyszłym miesiącu nadrobię .. Nie powinien pan .. Zwykły też człowiek.<br />

Czy nie ma pan czego tego, zaschło mi .. Proszę mu .. Oj, kadra, uważaj .. Ale nie wytłuczesz .. Zobaczymy, nie ma<br />

pan już.<br />

E1113 S. Grochowiak Dzień orderu P R II 66 s. 2-3<br />

Jechałem całą noc .. Koniak wzmacnia. Nie wygląda pan wspaniale .. Kiepsko? Nigdy nie wyglądałem dobrze ..<br />

Płuca? .. Nie wiem. Chyba nie. Zawsze byłem taki. .. A ja? .. O, pan jest wielki. To widać. Pan się odróżnia. Można<br />

pana podziwiać .. Pan chce mi coś powiedzieć .. Dlaczego pan odkłada to do jutra? Pan jest wrażliwy .. Nie jestem<br />

chamem. Nie chcę być.<br />

E1114 S. Grochowiak Dzień orderu P R II 66 s. 24<br />

On .. On? Ten młody? Ten nowy .. Przecież nie wierzysz mu bardziej niż mnie. Mnie potrafiłeś przynajmniej<br />

nienawidzić. Kiedy siedziałeś w więzieniu, wspominałeś tylko imię matki i moje. Kiedy byłeś głodny, myślałeś o tym,<br />

że ja jestem syty. Kiedy było ci zimno, myślałeś o moich bamboszach. Jaki ty byłeś mną oczarowany .. Ścierwo.<br />

E1115 S. Grochowiak Dzień orderu P R II 66 s. 29<br />

Mówił, że nie chce cię okradać, a że to tak właśnie by wyglądało. Że im tam wszystko przetłumaczy w centrali.<br />

Zresztą przestań mi zawracać głowę! Chcę spać .. Nie będziesz spał. Co mówił Paluch? .. Że jesteś święty i że od jutra<br />

powiesi twój obrazek nad łóżkiem! .. Bijesz? Nauczyłeś się, co? Nie umiesz odwyknąć?<br />

E1116 S. Grochowiak W popiół płodna P R VI 64 s. 5<br />

Pan ściągnie kurtkę i buty. Trzeba postawić koło pieca. Bliżej .. Wiedziałem, że wy ludzcy ludzie. Od razu wiedziałem<br />

.. Teraz wszyscy bojący, a i ziemia obca. My zza Buga. Człowiek ani myślał, że jest na świecie jakaś inna<br />

rzeka. Wisła. Wołga. To tak, ale Odra? Kto to słyszał? .. Cicho już. Rozgadała się kobieta. Lepiej nastaw na herbatę.<br />

Przytknij pan nogi do pieca.<br />

119


E1117 S. Grochowiak W popiół płodna P R VI 64 s. 10<br />

A są tutaj i dzisiaj. Tacy z dziada pradziada. Są. Mądrzy ludzie, ale nieprzystępni .. Moi przyjaciele .. Na pewno<br />

odwiedzi ich pan. Ucieszą się .. Pewno że się ucieszą. I o nas ciepłe słówko pan gospodarz powie. Że my, chociaż zza<br />

Buga .. Nie. Przyszedłem tylko do was.<br />

E1118 S. Grochowiak W popiół płodna P R VI 64 s. 19-20<br />

Gospodarzę. Jak umiem. Beczałaś? Co jest? .. Pani nie chce się pogodzić z pewnymi sprawami i dlatego lamentuje<br />

.. Gospodarz ma rację, Kaziuk. Kaziuk, on mi nic nie zrobił! Podam herbaty. Może wyciągnąć nalewkę? .. Tę, którą<br />

lubisz, Kaziuk? .. Nie. Kładziemy się spać: późno. Cały dzień harowałem .. Kaziuk. Mamy gościa .. Pora spać. Nadzieja<br />

oszczotkowana, a ty nie wymyłaś podłogi.<br />

E1119 S. Grochowiak W popiół płodna P R VI 64 s. 37<br />

Tatku! Tatku! Gość do nas idzie! Jakiś z Ameryki albo i dalej. A jaki ma samochód. Cała wieś — wszystkie<br />

chłopaki za nimi biegli .. Gość? .. Kaziuk. To on .. Przestań o nim myśleć. Kiedy ty, kobieto, zapomnisz?! .. O kim,<br />

tatuśku? .. At, o jednym. Nic ciekawego. A teraz zmiataj do chłopaków, nie jesteś tu potrzebny.<br />

E1120 S. Grodzieńska Ja i ty P R III 64 s. 5<br />

Przepraszam, a może pani przypadkiem wie, gdzie łapią oczka? Bo u mnie na Żoliborzu to potrafią tydzień trzymać ..<br />

Niestety, proszę pani, nie wiem. U mnie też trzymają tydzień .. Szkoda. No to nie przeszkadzam jesteś niesprawiedliwa.<br />

Ja tu przychodzę w najlepszych zamiarach, myślałem, że się ucieszysz, ale jak ten tam przy motorze na ciebie czeka,<br />

to w ogóle nie słuchasz co do ciebie mówię.<br />

E1121 S. Grodzieńska Ja i ty P R III 64 s. 9<br />

Tylko na samym końcu siedział mężczyzna. Usiadłam naprzeciwko, na końcu tej drugiej ławki. Wpatrzyłam się<br />

bezmyślnie w ulotkę: „Wielki bal sylwestrowy masa atrakcji”. Ulotka była przylepiona na oknie. Nagle wstałeś. Dopiero<br />

wtedy cię zauważyłam. Dopiero wtedy spojrzałam na ciebie. Wskazywałeś mi grzecznie swoje miejsce tak zwykłym<br />

gestem, jak gdybyś mi je ustąpił w zatłoczonym wagonie. Wstałam. W sposób tak naturalny, jakby nic innego nie<br />

można było zrobić, usiadłam na twoim miejscu. Dlaczego w brodę .. To spotkanie było późnym lipcem.<br />

E1122 S. Grodzieńska Ja i ty P R III 64 s. 14<br />

Ojejku, jakaś ty głupia. Zobacz, jak długo oni mogą wytrzymać. Tatuś mówi, że umie pod wodą dwie minuty, żeby<br />

nie oddychać, i że pan Królikowski się z nim założył w Świdrze o pół basa, że też umie i mało się nie utopił, ale się<br />

nie utopił. A on ją już całuje w brodę sto minut. Albo tysiąc.<br />

E1123 S. Grodzieńska Ja i ty P R III 64 s. 21<br />

Nosiłam je w kuchni i w łazience, a przy śniadaniu stawiałam je sobie na stole. Byłam szczęśliwa. Wreszcie nadszedł<br />

ten dzień. Wyskoczyłam z pracy jak szalona, bo miałam zamówionego fryzjera w zakładzie miotał się tłum kobiet o<br />

tragicznym wyrazie twarzy. Była kolejka do mycia głowy, potem, już z mokrymi głowami, kolejka do czesania.<br />

E1124 S. Grodzieńska Ja i ty P R III 64 s. 31<br />

To idź gdzieś. Nie siedź. Baw się. Och, jaki ty jesteś, jaki ty jesteś. Nie można było nie słyszeć naszej rozmowy.<br />

Najbliższa sąsiadka poczuła się nawet w obowiązku zająć stanowisko .. Ja to podziwiam niektórą kobietę. Wzięłabym<br />

na jej miejscu, będąc, innego chłopa i poszłabym na dancing .. Też pani nie posiada racji, można czasem w domu<br />

posiedzieć i korona z głowy nie spadnie.<br />

E1125 S. Grodzieńska Ja i ty P R III 64 s. 45<br />

Siedzieliśmy przy przeciwległych krańcach stołu: ty, królujący i promieniejący wśród swoich przyjaciół — i ja,<br />

ziejąca apokaliptycznym katarem i rozdartym sercem. Posadzono mnie między Witkowskimi .. Małżeństw trzeba rozdzielić,<br />

proszę państwa. Posadzimy tu panią .. Miałam być sylwestrową atrakcją dla Witkowskich. Przyznać trzeba, że<br />

raczej oni usiłowali mnie rozerwać .. Dwa lata temu, tośmy byli na składkowym sylwestrze prywatnie i nawet wolę, bo<br />

raz się dało tych parę złotych i już.<br />

E1126 M. Grześczak Zjadanie ognia P R XI 67 s. 19-20<br />

Tak, na pewno. To chyba Mały .. Odjeżdża. Mały przyjdzie rano. Jeśli on teraz nie przyjechał .. Nie, to chłopi ze<br />

wsi, przyszli nam pomóc .. Teraz już się nie musisz martwić Yuna, zdążymy. Idź spać .. Macie łopaty? .. Kopcie tu.<br />

Yuna pójdzie trochę odpocząć .. A ty ojcze, doglądaj czasem jeńca .. Idź, już idź. Do rana niedaleko .. Niewygodnie<br />

tak leżeć. Ty sobie tu leżysz, a oni tam pracują.<br />

120


E1127 M. Grześczak Zjadanie ognia P R XI 67 s. 31<br />

Tak, w ziemiance i w wykopie urządzimy skład amunicji. Pociski, granaty, miny, dynamit. Transport powinien tu<br />

dotrzeć za dwie godziny .. Tak, co dalej? .. Otrzymaliśmy informację, że nad morzem przejeżdżać będzie drogą do<br />

Teh Nhi amerykańska jednostka pacyfikacyjna SN. Urządzimy zasadzkę. Plan jest prosty. Z jednej strony zamknie im<br />

odwrót rzeka, z drugiej pola ryżowe. Pozostaną im dwa wyjścia.<br />

E1128 J. Hen Toast P R IV 64 s. 11-12<br />

Po co? Żeby nęcić romansowo usposobionych panów? Dziękuję, chciałabym trochę postać .. Ha, ha, ha, panie<br />

doktorze, ale panu zasunęła .. Ty, Smółka, uważaj, bo. Dokąd teraz? .. Do Graustadt .. Co? Jakie Graustadt? .. Właśnie<br />

tam jedziemy .. Zabierzecie nas? .. Chwileczkę. Dlaczego do Graustadt? .. Janka, powiedz panu .. Bo to świetna<br />

miejscowość .. A, patrzcie. Dlaczego świetna? Kościuszko nocował?<br />

E1129 J. Hen Toast P R IV 64 s. 22<br />

Wszystko robisz tak przepisowo? .. Nie, jakoś się nie udaje. Ja wiem, że nurzam się w grzechu i wiem, że przyjdzie<br />

kara, ale się nie boję, bo ja, Heniek, mam wiarę, a to mi będzie policzone. Kończymy, robi się wieczór. Smółka. Patrz.<br />

Ta skrzynia jest z Biblioteki Kórnickiej. Patrz — „Kórnik” .. No to co? .. To wszystko nasze.<br />

E1130 J. Hen Toast P R IV 64 s. 44<br />

Jak pan widzi .. Ja mam dla pana jedną ważną wiadomość. Ja coś znalazłem. Broń .. Broń? .. Lekki karabin<br />

maszynowy. On tu jest w piwnicy. Trzeba go jakoś ukryć, bo doktor może zechcieć go używać — i co wtedy? .. Panie<br />

Cukierman, czy pan go uradzi wynieść? .. Dzięki Bogu, zostało mi trochę siły.<br />

E1131 J. Hen Toast P R IV 64 s. 53<br />

Wiesz dlaczego z nim się biłem? On chciał stąd wziąć jedną rzecz. Ja mu kazałem odłożyć. Znokautował mnie. Ale<br />

potem, potem przyznał mi rację .. Jaką rację? .. Że to, co my robimy tutaj, upadla .. To możliwe. Czesiek? Wiedziałem.<br />

Wiedziałem, że się z tobą dogadam! .. Wolnego. Jakie dogadam? Myślisz, że nie można żyć jak się popełniło coś<br />

brzydkiego? Całkiem dobrze można żyć.<br />

E1132 Z. Herbert Maja P R IV s. 12<br />

Ojciec chciałby, żebym poszła na stomatologię. To dobry zawód. Po dwóch latach można mieć samochód. Ja bym<br />

wolała archeologię .. Interesuje panią historia? .. Historia nie za bardzo. Chciałabym podróżować. Rzadko byłabym w<br />

domu. Ktoś inny zajmowałby się gospodarstwem. Ale dom byłby pięknie urządzony. Jeden pokój egipski. Ciemnozielony<br />

i mnóstwo takich tajemniczych figurek. Czy przyjdzie pan jak będę miała ten dom? Bardzo chętnie. Mój mąż nie<br />

powinien być o pana zazdrosny.<br />

E1133 Z. Herbert Maja P R IV s. 21<br />

Bo są czasem spotkania, bardzo rzadko zresztą, ważne, znaczące, wtedy kiedy się chce komuś coś dać, przekazać<br />

jakąś prawdę, podać rękę, rzucić światło na niełatwe i poplątane sprawy życia .. Nasze spotkanie było znaczące? ..<br />

Chyba tak. Czy miała pani kiedyś przyjaciela. Zawsze o tym marzyłam, ale czy to jest możliwe? Jeśli pani pozwoli,<br />

będę pani przyjacielem.<br />

E1134 I. Iredyński W parku P R VI 64 s. 9<br />

Jesteś najbardziej rozkapryszona psica jaką widziałem .. O, właśnie. Ale jeszcze tak inaczej .. No, pewnie. Ty<br />

zasypiasz, a ja mam coś wymyślać .. No, już. Nie daj się tyle prosić .. Przed kilkoma dniami, gdy siedziałem w barze<br />

bez ciebie, zobaczyłem taką parę: ona tęga w obcisłej sukni, wiesz, takiej o dwa numery za ciasnej, on w zacnym<br />

ubraniu.<br />

E1135 I. Iredyński W parku P R VI 64 s. 24<br />

Mówmy. Jesteśmy już starzy. Jesteś już stary, Andrzeju. Jesteś pomarszczony. Twarz mopsa. A może jesteś wysuszony<br />

jak mandarynka zawieszona nad spirytusem. Masz osiemdziesiąt lub siedemdziesiąt lat. Możesz jeść tylko<br />

niektóre rzeczy. Palce masz powyginane artretyzmem .. Oni są ładni, tacy zgrabni, mają takie zwierzęce ruchy .. Albo<br />

masz mniej lat. Pięćdziesiąt kilka. To już niedługo, Andrzeju.<br />

E1136 J. Janicki Diabelnie słone ceny P R XII 66 s. 3<br />

Zdaje się, że ktoś obcy. Idzie bardzo wolno, jak na spacer. Nasi tak się nie wloką. Mniej mają czasu. Już przeszedł.<br />

Dziś znów nie ma słońca? Nie. I chmury są niskie .. Ale w którą przesuwają się stronę? .. Na zachód .. Jesteś pewna<br />

spójrz także na chwilę w okno i sprawdź czy naprawdę idą na zachód.<br />

121


E1137 J. Janicki Diabelnie słone ceny P R XII 66 s. 10<br />

Morze. Właśnie morze. W noc i w dzień i w noc .. To chyba największa zaleta naszego pokoju. Wystarczy podejść<br />

do okna i już. Już ono jest .. Proszę spojrzeć jakie jest piękne .. Na razie wiem, że jest drogie .. Wybraliśmy z mężem<br />

to właśnie mieszkanie ze względu na bliskość morza .. Nie dziwię się, ale państwo nic za tę przyjemność nie płacą.<br />

E1138 J. Janicki Diabelnie słone ceny P R XII 66 s. 17<br />

Co to tak szumi? Przymknę okno, jeżeli panu przeszkadza. Nareszcie się pan odezwał .. Gdzie ja jestem? ..<br />

Spokojnie. Nie wolno panu się ruszać .. Gdzie ja jestem? Kim pani jest? Proszę zapalić światło. Proszę natychmiast<br />

zapalić światło .. Uspokój się, człowieku. Jesteś bardzo wyczerpany. Pięć dni leżałeś bez przytomności .. Pięć dni? ..<br />

Tak. Dopiero dziś z rana gorączka trochę ustąpiła.<br />

E1139 J. Janicki Kłopoty z powodu pozostania na Zachodzie Wacława Kwaśniewskiego P R X 67 s. 8<br />

Dostałem w ucho, bo akurat siedziałem rząd przed nim. Odwracam się i zmartwiałem. Tchu nie mógł złapać, dyszał,<br />

oczy miał okrągłe jak dwie dziesięciozłotówki .. Wszystkie nadprogramowe postoje mam obowiązek odnotowywać w<br />

diagramie jazdy. Więc właśnie wynika, że jazdę zmuszeni byliśmy przerwać w miejscowości Hoche Wiesen. Wioska.<br />

Kościół z bardzo długą, białą śpiczastą wieżą. Stacja benzynowa z olejami, jak dziś pamiętam BH, a więc cała w<br />

zielonych kolorach.<br />

E1140 J. Janicki Kłopoty z powodu pozostania na Zachodzie Wacława Kwaśniewskiego P R X 67 s. 12<br />

Prosiłem naszego lekarza, aby mu dał jakikolwiek środek. Nie byłem pewien, czy wezwanie pogotowia jest u nich<br />

odpłatne, a jeśli tak, to w jakiej wysokości .. Jedyne, co mogłem zrobić, to PRONESTYL. Prudens, powtarzam omnia<br />

secum portat. więc i to miałem. Zażył. No i cóż, że zażył, widziałem, że pozostaje nam tylko czekanie. To napadowe<br />

migotanie przedsionków i komór serca jest dla ucha niesamowite.<br />

E1141 J. Janicki Kłopoty z powodu pozostania na Zachodzie Wacława Kwaśniewskiego P R X 67 s. 14<br />

Powinna niedługo być. Moja żona dzwoniła, osobiście żona, ponieważ jej brat pracuje tam jako elektryk. Znają nas<br />

tam i jestem pewien, że skierują pierwszy samochód, jaki tylko będzie wolny. Zdaje się, że to bardzo groźny wypadek?<br />

.. Bardzo .. Co jeszcze dałoby się zrobić? .. Już nic .. To aż tak źle. W takim razie. Hm, dałoby się coś jeszcze zrobić.<br />

Mianowicie — ksiądz .. Jaki ksiądz?<br />

E1142 J. Janicki Kłopoty z powodu pozostania na Zachodzie Wacława Kwaśniewskiego P R X 67 s. 18<br />

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Jestem wikarym parafii w Hoche Wiesen. Przyszedłem, aby ci pomóc<br />

pojednać się z Bogiem .. Szczerze mówiąc, proszę księdza, nie bardzośmy się ze sobą kłócili. Ale dziękuję, że ksiądz<br />

przyszedł .. Zachowujesz pogodę ducha. To dobrze. Lżej będzie ci stanąć przed obliczem Pana .. Jeżeli to jest konieczne<br />

.. Nikt nie wie tego na pewno, bo niedostępne są dla naszych oczu wyroki, które wypisano już dawno.<br />

E1143 J. Janicki Kłopoty z powodu pozostania na Zachodzie Wacława Kwaśniewskiego P R X 67 s. 21<br />

Nie pamiętam. Wie ksiądz, że nie pamiętam. Pytałem ile ksiądz ma lat i starałem sobie przypomnieć, ale to chyba<br />

dawniej niż się ksiądz urodził .. To niedobrze. Już to samo jest grzechem, lecz jeśli żałujesz, będzie ci odpuszczone. A<br />

twoje dzisiejsze pragnienie oczyszczenia świadczy o twojej dobrej woli. Żałujesz za swoje grzechy? .. Proszę księdza?<br />

.. Słucham?<br />

E1144 J. Janicki Kłopoty z powodu pozostania na Zachodzie Wacława Kwaśniewskiego P R X 67 s. 26<br />

Nie rozumiem .. Nie mówmy o tym .. Owszem, w tym tkwi dla ciebie pociecha. A więc Niemcy byli wówczas<br />

twoimi nieprzyjaciółmi. Kazano ci do nich strzelać, tak samo jak mi kazano do ciebie. Ten grzech nie obciąża waszych<br />

sumień. Byłeś żołnierzem .. Przez pewien czas .. Wykonywałeś rozkazy .. Także przez pewien czas. Potem znudziło<br />

mi się wyczekiwać rozkazów i sam sobie znajdowałem zajęcie .. Sam? .. Wie ksiądz, co to byli partyzanci.<br />

E1145 J. Janicki Kłopoty z powodu pozostania na Zachodzie Wacława Kwaśniewskiego P R X 67 s. 33<br />

Niech pan nie mówi, niech pan tego nie mówi. Wierzę panu, że był wielkim grzesznikiem, większym niż tamten.<br />

Ale niech pan nie mówi .. Chciałem się tylko wytłumaczyć, ale jeżeli na księdza źle działają takie opisy jak tamten<br />

o osesku, mogę nie mówić. Są ludzie, którym robi się niedobrze, nawet pod wpływem samego opisu. To, zdaje się,<br />

sprawa wyobraźni taka nadwrażliwość i ksiądz widać należy do tych ludzi. W porządku, nie będę mówił.<br />

122


E1146 J. Janicki Kłopoty z powodu pozostania na Zachodzie Wacława Kwaśniewskiego P R X 67 s. 39<br />

Tak długo, dopóki my będziemy o tym pamiętać! A teraz niech już ksiądz sobie idzie .. Czuję się coraz gorzej.<br />

Nie mogę żałować tego, co zrobiłem, a ksiądz skrępowany jest przepisami .. Będę się modlił za pana. Będę się modlił<br />

gorąco, a może jeszcze przedłożę to wszystko proboszczowi. Może jednak istnieje ratunek dla pana, lecz w ciemności<br />

swej niewiedzy błądzę i nie wiem, gdzie go odnaleźć. Nigdy sobie nie daruję, że to nie ja pojechałem po śliwki, ale<br />

nie umiem prowadzić Opla.<br />

E1147 J. Janicki Może nie będzie bolało P R II 64 s. 4<br />

Jest ich dwóch z tym samym numerem. Czy pan sobie zdaje sprawę, Udo, co to za skandal? .. To świadczy<br />

w pierwszym rzędzie, panie Scharfuhrer, o bałaganiarstwie .. O bałaganiarstwie? O skandalicznym bałaganiarstwie.<br />

Oświęcim, to już jest, chwalić Boga, czwarty obóz, w którym pracuję, ale czegoś podobnego jeszcze nie słyszałem,<br />

żeby w ogóle mogło się gdziekolwiek przytrafić. Czy pan mnie dobrze rozumie, Udo?<br />

E1148 J. Janicki Może nie będzie bolało P R II 64 s. 7<br />

A jednak mówi pan jak nauczyciel matematyki o umiłowanym przedmiocie .. Nie byłem żadnym nauczycielem<br />

matematyki. Jestem po prostu Niemcem i przyzna pan, że skoro liczba dowodzi jakiegoś porządku, muszę mieć dla<br />

niej szacunek .. Nie wiedziałem, że przywiązuje pan do tego aż tak wielką wagę. Dlatego tym bardziej wyprowadziła<br />

pana z równowagi ta omyłka .. A pana nie, Udo?<br />

E1149 J. Janicki Może nie będzie bolało P R II 64 s. 14<br />

Żyjesz zamiast niego. Rozumiesz? Jeżeli cię rozwalą albo będą wpychać do gazu, nie powinieneś ani przez chwilę<br />

się bać, bo i tak do tej chwili żyć będziesz za długo. To, że leżysz teraz na pryczy pode mną, wcale ci się nie należy.<br />

I nic nigdy nie będzie ci się należało, bo to wszystko wytargowałeś od niego .. To cholerne psy.<br />

E1150 J. Janicki Może nie będzie bolało P R II 64 s. 26<br />

W wielu szczegółach jesteście w ogóle do siebie podobni. Nie gniewa to pana, że tak mówię? .. Nie, pani Anno.<br />

Przecież pragnąłbym go pani zastąpić. Wynagrodzić niezasłużoną samotność .. Wie pan, czym mnie pan ujął zaraz na<br />

początku naszej znajomości? Któregoś dnia przyniósł mi pan różę. Pąsową różę. Właśnie nie trzy, nie pięć, lecz jedną.<br />

I wie pan, co to był za dzień?<br />

E1151 I. Iredyński Uzdrowienie Gajdy P R V 63 s. 2<br />

Witam. Proszę siadać. Co panu dolega? O, na tym foteliku będzie panu wygodniej .. Wygodniej .. Och, rozumiem.<br />

Nie chce pan siedzieć naprzeciw okna. Proszę, ten fotelik .. Naprzeciw okna .. Tak. No tak. Więc. Niech pan zresztą<br />

siada, gdzie pan chce. Słucham .. Przytulnie tu. Meble, dywanik, szafki, czyściutko, e. A ludzie cierpią .. Umierają.<br />

E1152 I. Iredyński Uzdrowienie Gajdy P R V 63 s. 9-10<br />

Ech, żono, żono .. Chce mi się jeść .. Odkąd przestałem być jednoznaczny, nic mnie to nie obchodzi. Przestałeś być<br />

jednoznaczny? .. Tak .. Czy to ma związek z pensją? .. Zasadniczy .. Niedługo umrę. Moje biedne dzieci .. Jeszcze ich<br />

nie masz .. Ale urodzę! .. Bez mojej pomocy .. Jestem głodna .. Już ci mówiłem, że mnie to nie obchodzi. Przestałem<br />

być jednoznaczny.<br />

E1153 I. Iredyński Uzdrowienie Gajdy P R V 63 s. 19<br />

Dziś zakończymy kurację. Wesoły dzień dzisiaj. Umarła Kurpiewska, świeć słońce nad jej nylonowym zębem ..<br />

Kurpiewska .. Profesor Kurpiewska. Miejsce się zwolniło. A więc do roboty .. Może mi pan już mówić panie profesorze<br />

.. Panie profesorze świat jest .. Wiem. Podły .. Gdyby .. Złożony, panie profesorze, niejednoznaczny .. Tak, to gorzej.<br />

Przeczytałem ostatnio kilka autorytetów, i .. Ja myślałem, że je można tylko szargać.<br />

E1154 I. Iredyński Uzdrowienie Gajdy P R V 63 s. 20-21<br />

Zaszedłem do was, Gajda, widzę jak sami w biurze siedzicie .. Tak jest, panie dyrektorze .. Podoba mi się to, Gajda.<br />

Podoba .. Cieszę się, panie dyrektorze .. Zmieniliście się od jakiegoś czasu .. Tak, panie profesorze .. Na lepsze, Gajda,<br />

na lepsze. Patrzymy na to, widzimy. Przez jakiś czas byliście tacy dziwni. Jakby nie ten sam Gajda. Ale to minęło.<br />

E1155 J. Janicki Rozwód po polsku P R VI 64 s. 2<br />

Prezydium? Halo, prezydium? Dajcie mi wydział kwaterunkowy. Ja wiem, że dopiero ósma. Towarzysz Ruciński.<br />

Dzień dobry towarzyszu, Gościk mówi. Przepraszam, że tak z samego rana, ale ja to muszę dzisiaj mieć. Ja wiem, że<br />

mogę być spokojny, ale ja to muszę mieć prawie zaraz, powiedzmy za pół godziny. Ale kiedy przewodniczący podpisze.<br />

Nie ma go jeszcze. Widzicie, ja jestem w sądzie w tej chwili.<br />

123


E1156 J. Janicki Rozwód po polsku P R VI 64 s. 7<br />

Przepraszam pana bardzo, już sam nie wiem, co mówię; nie mogę, nie mogę w pełni przywyknąć. Od pół roku<br />

dopiero jestem adwokatem. A przedtem? .. Przedtem? Oczywiście, że prokuratorem. Czy może być bardziej czysta,<br />

bardziej uczciwa interpretacja prawa i społecznego ładu od punktu widzenia prokuratora? Spyta pan, dlaczego zmieniłem<br />

togi? O, proszę pana, ja powrócę do czerwonych wyłogów. To tylko kolejny etap moich studiów.<br />

E1157 J. Janicki Rozwód po polsku P R VI 64 s. 11<br />

Zdążymy? .. Mecenas powiedział, że nas uprzedzi .. Gdzie jest ten osioł? .. Prowadzi jakąś sprawę. Nie lubisz go?<br />

.. Nie. Nie lubię choćby dlatego, że jest twoim adwokatem .. Nie miałam zbyt dużego wyboru w tym mieście .. Mogłaś<br />

nie wybierać w ogóle .. Daj spokój, Lutek .. Więc nie? .. Aniu za chwilę będzie wszystko tak, jak chciałaś. Nie wierzę<br />

ci .. Zaraz, może za kilka minut. Sama zobaczysz. Zaraz będzie miał.<br />

E1158 J. Janicki Rozwód po polsku P R VI 64 s. 12<br />

Mnie też szkoda .. Więc po co to? .. Trzeba być rozsądnym na początku. Nie zmieniasz się. A im dłużej, tym<br />

trudniej będzie .. Po co w ogóle kończyć? .. Bo chcę mieć normalne życie. Wszyscy dokoła żyją już normalnie .. Za<br />

chwilę będzie tak, jak chciałaś .. Nie wierzę. Wcale ci to niepotrzebne .. Potrzebne Aniu .. Po co? .. Bo ciebie kocham.<br />

Przepraszam, widzę porucznika z milicji, muszę z nim coś załatwić.<br />

E1159 J. Janicki Rozwód po polsku P R VI 64 s. 22<br />

To nieprawda, proszę sądu. Nieraz mówił: zacznę żyć wygodnie i bez zmartwień, to przestanę rozumieć niewygody<br />

i zmartwienia ludzi .. I to jest prawda. Uważałem poza tym, że mogę poczekać aż zawiąże się spółdzielnia i mieszkanie<br />

sobie kupić .. Kupić? Za dwa tysiące dwieście złotych miesięcznie! Kiedyśmy się pobrali, mąż był wtedy na kursie we<br />

Wrocławiu. Bardzośmy się kochali.<br />

E1160 J. Janicki Czy można wierzyć lekarzom z cyklu „Dzielnica Maliniaka” P R X 66 s. 4<br />

W ten sposób Zosiu, to my się ze sobą nie dogadamy. Mało sto, dwieście razy nasłuchałem się już od ludzi, że za<br />

niewinność siedzą, a potem dostawali wyroki po dziesięć latek. Prawdę mówiąc w ogóle takiego nie widziałem, żeby<br />

od razu powiedział: tak jest, zrobiłem głupstwo, trudno .. Jak ty w ogóle możesz porównywać doktora z takimi ludźmi?<br />

E1161 J. Janicki Czy można wierzyć lekarzom z cyklu „Dzielnica Maliniaka” P R X 66 s. 13<br />

Napiszę karteczkę do właściciela. I tak miałem mu przesłać pewną wiadomość. Zawiezie mu pan tę karteczkę, a<br />

przy okazji, wie pan jak to jest, zrobią panu przy samochodzie wszystko za darmo. Nie pogniewa się pan za tę prośbę?<br />

.. Proszę bardzo. Tak czy owak muszę to smarowanie gdzieś w Wiedniu zrobić .. Doskonale. Czekamy na pana o<br />

dwunastej.<br />

E1162 J. Janicki Czy można wierzyć lekarzom z cyklu „Dzielnica Maliniaka” P R X 66 s. 24<br />

Nie wierzę ci .. Mnie nie wierzysz? .. Nie .. Nie wiesz, że tego już za wiele. Jakiemuś obcemu facetowi, który<br />

przemyca dolary za granicę, wierzysz bez zastrzeżeń, a mnie nie .. Co ma piernik do wiatraka? .. A ma, ma, wyobraź<br />

sobie. Na śmieszność tylko naraziłem się i nic więcej. Już drugi raz nie dam się nabrać tak szybko na twoją znajomość<br />

ludzi .. Telefon dzwoni .. Niech sobie dzwoni.<br />

E1163 J. Janicki Pasażer na gapę P R VI 66 s. 7<br />

Niech pan spojrzy w dół. Nie tu, na prawo. Widzi pan ten zakręt w dole? .. Widzę .. Tam jedzie pański autobus<br />

.. Widzę go! .. Widzę! Jak go pan tylko wyprzedzi, dojedzie pan do pierwszego przystanku i tam się przesiądziemy ..<br />

Jak to? Do autobusu? .. Właśnie .. Tego już nie rozumiem. Tym wozem będzie pan znacznie prędzej .. Wcale mi nie<br />

zależy, żeby być prędzej.<br />

E1164 J. Janicki Pasażer na gapę P R VI 66 s. 11<br />

Miasto .. To dobrze .. Czy pan nie słyszy? To pan, zdaje się, wsiadł przed chwilą? .. Ponieważ trącił mnie lekko<br />

swoimi cążkami do dziurkowania biletów, musiałem się odwrócić. Zobaczyłem tego konduktora. Tak jest, miałem<br />

jednak dobre oko. Stał nade mną i odmierzał z bloczku dwa bilety, kiedy mu powiedziałem: miesięczny. Kiwnął głową,<br />

przytknął cążki do daszka i już odchodził na swoje miejsce, kiedy wdała się w to wszystko moja żona.<br />

124


E1165 J. Janicki Pasażer na gapę P R VI 66 s. 17<br />

Bardzo słusznie .. Panie kolego, zapłać pan za ten bilet. Potrzebna panu milicja? Przepisy są przeciwko panu,<br />

może mi pan wierzyć. Nawet, jeżeli ma pan ten miesięczny, to i tak wlepią panu za odmowę wykupywania biletu.<br />

Będzie w kolegium sprawa. Dobrze panu radzę, ja się na tym znam .. Posłuchaj pana .. Prawda? Zgadza się pan? Panie<br />

konduktorze, ten pan zapłaci, daj już pan spokój z tą milicją?<br />

E1166 J. Janicki Pasażer na gapę P R VI 66 s. 18<br />

Dobrze, ale pan konduktor także .. Dobrze, dobrze. I dowodzik proszę .. Proszę .. To my jedziemy dalej, panie<br />

plutonowy, jak panowie wysiądą .. Nie, panie plutonowy. Było zajście, zeznawać będzie i konduktor .. Obywatelu! Nie<br />

będziemy siebie uczyć, co trzeba, a co nie trzeba .. Owszem, będziemy .. Proszę wysiadać .. Ale konduktor z nami ..<br />

Co to, opór władzy?<br />

E1167 J. Janicki Pasażer na gapę P R VI 66 s. 19<br />

Obywatelu, proszę nie stawiać oporu .. Przeciwnie. Właśnie chciałem, żebyśmy się znaleźli w komisariacie. Może<br />

jednak poprosi pan o dowód Benedykta Majorka, byłego kapo w obozie na Majdanku .. No? Co ja słyszę? .. Zdaje się,<br />

że kogoś odstawili na miejsce. Pokazuj dowód .. Dobrze, okażcie, obywatelu, dowód. Proszę bardzo .. mmm. mmm.<br />

Nie zgadza się. Tu jest inne nazwisko .. Nie szkodzi. Ja pamiętam i numer.<br />

E1168 J. Janicki Pasażer na gapę P R VI 66 s. 21<br />

No więc co z tego? Mało takich wezwań przychodzi? Jeszcze z dawnych czasów jakieś sprawy .. Bój się Boga,<br />

ale ty tu figurujesz jako podsądny .. Pokaż to wezwanie Zosiu. No i rzeczywiście. Za przejazd autobusem bez biletu.<br />

Ciebie też wzywają .. Mnie? .. Przecież wtedy też nie zapłaciłaś za bilet. Też jechałaś na gapę .. Ja na gapę? Boże, do<br />

czego ja przy tobie doszłam.<br />

E1169 M. Jankowska Wybór P R III 67 s. 3<br />

Och, nudni jesteście. Słuchaj, ojcze, Jerzy to nastrojowiec. A nasze żołnierskie piosenki chyba wszystkie są jednakowe<br />

.. Jednakowe? .. No, wszystkie są nastrojowe .. Rzewne, co? .. A, dajcie mi spokój. No, wszystkie są takie<br />

pobudzające patriotyczne uczucia. Nic nie pijecie? Jerzy! .. Dziękuję .. Masz rację. Potrzebujemy od czasu do czasu<br />

odnawiać patriotyczne uczucia. Wasze zdrowie.<br />

E1170 M. Jankowska Wybór P R III 67 s. 10<br />

Wiem. Słyszałem. Mówiłem ci, że mi było ciężko .. Tak .. Ale oczywiście w to nie uwierzyłeś? .. Nie .. I nigdy nie<br />

uwierzysz? .. Nie. Ale, posłuchaj, ja ciebie .. Oskarżę? Wiem. Przez cały czas od kiedy to się stał — to samo mówisz.<br />

I wiesz dobrze, że mnie o nic, rozumiesz? — o nic nie możesz oskarżać. Nikt mnie nie może oskarżać, że nie byłem<br />

tam, gdzie mnie szukałeś.<br />

E1171 J. Janicki Kuzyn z cyklu: „Dzielnica Maliniaka” P R X 66 s. 4<br />

A stryj od dawna w Ameryce .. O, jeszcze od przed wojny! .. Chyba mi się przywidziało albo przyśniło. Wiem,<br />

że coś do pana z poczty było. A w torbie nie ma. Musiałem widać w domu zostawić. Po południu panu przyniosę ..<br />

Niech pan poczeka. Wstąpię z panem. I tak miałem przejść się troszeczkę. Niech pan poczeka, zaraz wyjdę. No i taki<br />

właśnie był początek.<br />

E1172 J. Janicki Kuzyn z cyklu: „Dzielnica Maliniaka” P R X 66 s. 9<br />

Widzi Robert, nigdzie stryja nie mogą złapać, w Zurcie mówią, że z rana jeszcze wziął zgłoszenia i poszedł<br />

naprawiać. Stryj bardzo ciężko pracuje, musi Robert wiedzieć .. Praca, praca, wszędzie praca. Bez tego nie ma nic ..<br />

A tu ten bałagan. Tak mi, Robert wstyd. Tak niespodziewanie się Robert zjawił. Nic nie przygotowane. Żebyśmy choć<br />

dzień wcześniej wiedzieli. A tu i koniec miesiąca.<br />

E1173 J. Janicki Kuzyn z cyklu: „Dzielnica Maliniaka” P R X 66 s. 11<br />

Ja bardzo proszę. My sobie dobrze zdajemy sprawę że tu u was nie jest za dobrze. Wszystko tak zorganizujemy,<br />

że cały mój pobyt będzie opłacony. Sprzedamy to, co przywiozłem, stryj weźmie tyle, co na mnie potrzeba, a reszta<br />

to już w prezencie. Tylko czy sprzedamy? .. A, co zawsze przesyłamy w paczkach. Lekarstwa, swetry .. To dobrze, to<br />

bardzo dobrze .. Tylko. Że tego jest dużo. Bardzo dużo.<br />

125


E1174 J. Janicki Kuzyn z cyklu: „Dzielnica Maliniaka” P R X 66 s. 16<br />

Dlaczego trzymasz pana Maliniaka w kuchni? Robert już się obudził. Pyta dlaczego nie zawiadomiliśmy jeszcze<br />

ciotki Stanisławy .. Niech on już to mnie zostawi .. Mówi, że trzeba natychmiast depeszować. Idzie tutaj .. Dlaczego<br />

ciocia Stasia nie wie, że przyjechałem? .. Właśnie chciałem iść na pocztę, ale sąsiada spotkałem. Pozwól, Robert, to<br />

nasz sąsiad. Proszę, przejdźmy do pokoju .. Dziękuję, nie będę przeszkadzał.<br />

E1175 J. Janicki Kuzyn z cyklu: „Dzielnica Maliniaka” P R X 66 s. 25<br />

A co. Pan przyszedł mnie ostrzec? .. Szkoda mi ciebie, młody jesteś. Po coś to wymyślił? .. Jeszcze się pokaże kto<br />

to wymyślił. Mam iść z panem .. Po co? Dam ci szansę, idź sam na milicję i powiedz. Przyznaj się do wszystkiego.<br />

Powiedz, że w porę się spostrzegłeś i chcesz zapobiec oszustwu. Dobrowolne przyznanie się, to wiesz. Jeszcze szansa.<br />

Idź i powiedz, póki nie będzie za późno .. Chwileczkę. Ale czemu mam właściwie zapobiec, jak tamtego już zdjęli?<br />

E1176 J. Janicki Kuzyn z cyklu: „Dzielnica Maliniaka” P R X 66 s. 27<br />

A ja panu robiłem świństwo. Oszukałem pana. A człowiek człowieka nie powinien oszukiwać. Dałem panu fałszywe<br />

pieniądze. Proszę, oto pańskie dwa dolary. Może mi pan zwrócić tamte. Sprzedałeś temu panu dolary, Robert? ..<br />

Sprzedałem. U nas interes jest interes. Byznes is byznes. dlaczego mi pan zwraca? .. Niech no Robert pokaże te<br />

pieniądze. Co? I to pan zrobił, panie Maliniak? Pan? .. To w ogóle jest sprawa nadająca się do milicji. Ja dam znać o<br />

tym.<br />

E1177 J. Janicki, A. Mularczyk Prawie tysiąc czwartków P R IV 63 s. 10<br />

Jednak z tej wojny pan coś wyniósł .. Coś, czego nie można zgubić. Chcę panu. Chcę panu księdzu zrobić nawet<br />

pewną niespodziankę .. Nie, niech pan nie rozpina koszuli. Rany, rany, wiem, cały naród je nosi. I nasz — i wasz. Niech<br />

pan nie rozpina. Co to? Medalik? Jak to? Matka Boska i? .. Nie, to pamiątka .. Pochodzi pan z katolickiej rodziny?<br />

E1178 J. Janicki, A. Mularczyk Prawie tysiąc czwartków P R IV 63 s. 30<br />

Ja? Ja słyszałem. Ja w nocy wszystko słyszę .. Niedobrze jest podsłuchiwać ludzi .. Czasami dobrze. Jeśli są we<br />

dwoje. Bo mówią wtedy bardzo ładne rzeczy .. Ładne? Co on jej mówił? .. On jej mówił. Mówił jej bajkę. O żołnierzu.<br />

Wiesz. Był sobie żołnierz. Jak każdy żołnierz — tylko noce miał dla siebie. Noce są po to, żeby było inaczej, niż we<br />

dnie.<br />

E1179 J. Janicki, A. Mularczyk Prawie tysiąc czwartków P R IV 63 s. 35<br />

A ta pani, to żona? .. Urszula? Żona. Też obok żyje. No, nie ma na co czekać. Teraz się pan napije, co? Dla<br />

Faskowej najważniejsza depesza. Dla ciebie — benzyna, bo ci zabrakło, dla mnie wódka — żeby nie myśleć. A tak<br />

naprawdę, panie przyjezdny, to co jest najważniejsze? .. Co? O co pan pyta?<br />

E1180 M. Jankowska Lęk P R III 67 s. 6<br />

Ale będę. Mam już zamówioną wizytę. Wtedy też poproszę o lekarstwa dla niej. Podobno są nowe. Przeprosiłem<br />

matkę i odłożyłem słuchawkę. Pewnie, mógłbym do niej pojechać. Kiedy sobie jednak uprzytomniłem, iż będę musiał<br />

słuchać o chorobach, o tym, że się zatracam i że życie to nie tylko robienie pieniędzy. Pan rozumie? Odechciało mi<br />

się. Tak więc byłem już zdecydowany: wyprowadzę wóz i wyjadę na miasto.<br />

E1181 M. Jankowska Lęk P R III 67 s. 11<br />

Zapytałem, już nie kryjąc gniewu, jaka to mianowicie rada? Żeby nie szukał człowieka wtedy, kiedy on mi jest<br />

naprawdę potrzebny. Że ona coś wie o takich poszukiwaniach. Nie udają się. A przespać się na moim tapczanie nie ma<br />

ochoty tym razem. Przypomniałem sobie radę lekarza. Powiedziałem przed odłożeniem słuchawki: że otworzę szeroko<br />

okno. Że będę liczył do stu. Raz, dwa, trzy. I że to, co powiedziała, rozczaruje mnie.<br />

E1182 M. Jankowska Złodziej P R VIII 67 s. 5-6<br />

Napiłbym się. Zimno. Trochę przemarzłem. Ale, pamiętajcie, jakby co: jedno! Jeden kufelek .. No, to teraz wszystko<br />

powiem. Chcecie wiedzieć panowie, dlaczego właściwie ukradłem ten portfel? .. Będziecie się tłumaczyć w innym<br />

miejscu .. Odechce się szczeniakowi nabierać porządnych ludzi .. Jak to pan powiedział? Nabierać? .. A co pan,<br />

przepraszam, robi? .. Trzy piwa! .. Grzane .. Mogą być grzane .. Na chwilę przepraszam, muszę iść na moment.<br />

126


E1183 M. Jankowska Złodziej P R VIII 67 s. 14<br />

Chwileczkę. Tak zupełnie prawdę mówiąc przyjechał pan nie tylko dla wrażliwej i serdecznej publiczności. Zresztą<br />

wcale ona tak pana nie oklaskiwała. Sam pan się na to przy obiedzie skarżył .. No, wie pan .. Przyjechał pan tu,<br />

delikatnie mówiąc, także dla załatwienia pewnych spraw dotyczących pieniędzy. Może nie mam racji? .. Proszę mi nie<br />

przerywać. Niedługo dowie się pan, dlaczego ukradłem ten portfel.<br />

E1184 E. Kabato Odpoczynek w wysokiej trawie P R II 65 s. 8<br />

Nie, ja nie będę się z panem spierał. Może rzeczywiście nie umieli trafić do ludzi. Nie szukajmy winnych, przynajmniej<br />

nie tu, nie teraz. Może rzeczywiście już wtedy nie należeli do tego świata, co sprawę, przyznaję, wielce utrudniało,<br />

ale chyba nie czyniło jej niemożliwą. Kto śmie, zapytam pana, odmawiać im powrotu? Pan? Ja? Ale człowieczeństwo<br />

najwidoczniej bywa czasem strachliwe i przy braku koniunktury skrywa się nieraz bardzo głęboko.<br />

E1185 N. Kaźmierczak Trzy gongi P R X 63 s. 5-6<br />

Nie wierzę .. Jan, słowo daję. Czy mszę się wylegitymować? Mam nadzieję, że nie wezwie pan policji, że nie<br />

uważa mnie pan za złodzieja, włamywacza, albo coś w tym rodzaju? .. Kto wie. Niech się pan pokaże. No, niechże<br />

pan podejdzie bliżej .. Jestem .. Nie do wiary. Podobny do mojego syna. Do mnie samego ze szkolnej fotografii. Ta<br />

sama rozwichrzona czupryna, te same krosty koło nosa.<br />

E1186 N. Kaźmierczak Trzy gongi P R X 63 s. 14<br />

Przepraszam, nie chciałem ci zrobić przykrości, ale. No nie. Ty tego jeszcze nie rozumiesz, ale muszę powiedzieć<br />

wyraźnie. Kochanie, gdy dożyjesz moich lat — a to jest zupełnie pewne — przekonasz się, że zbudowanie maszyny,<br />

która by była w wiecznym ruchu sama, bez żadnego źródła energii, na czystej zasadzie mechanicznej — jest absolutnie<br />

wykluczone!<br />

E1187 N. Kaźmierczak Trzy gongi P R X 63 s. 16<br />

Tak, o tę drobnostkę, ale nigdy jej nie rozwiążesz. Próbowano już przed wiekami. Gdybyś rozwiązał, rozwaliłbyś<br />

całą fizykę .. To co? .. Jeśli fałszywa? Niech ją diabli wezmą .. Można by zbudować nową .. Można, ale nie na tych<br />

zasadach, naiwnych, prymitywnych. Nie, kochanie, ten młynek możesz spokojnie wyrzucić na śmietnik, oddać na złom<br />

.. Nie, szanowny sceptyku. Nie oddam, nie wyrzucę.<br />

E1188 N. Kaźmierczak Trzy gongi P R X 63 s. 23<br />

Nie obraca się, znowu się nie obraca, ale dlaczego?! Taka śliczna wiosna. Ciekawym, czy gdy będę stary, ja będę<br />

śmiał się z tych prób? Kiedyś, za ileś tam lat, przyjdzie tu starszy pan z łysiną i brzuszkiem, znajdzie kilka zardzewiałych<br />

zabawek i powie: bzdury, idiotyzmy, mrzonki młodości. Nie! To niemożliwe! Kto się tam pęta po strychu? Proszę nie<br />

ruszać moich kółek!<br />

E1189 T. Koch Narzeczona w windzie P R V 67 s. 6<br />

Bez przesady. To raczej ja .. Męczy mnie to przez cały wieczór. Nie mogę sobie przypomnieć, gdzie ja pana<br />

widziałem .. Bardzo możliwe .. Serio, gdzieś już musiałem pana spotkać .. Nie wykluczone, że na ulicy albo w kinie<br />

.. Nie, nie. Mam okropną pamięć .. No, było mi bardzo miło, ale niestety .. Gdzie się pan śpieszy? .. Obiecałem żonie<br />

że wrócę wcześnie do domu. Mam poza tym trochę pracy przed jutrzejszym posiedzeniem.<br />

E1190 T. Koch Narzeczona w windzie P R V 67 s. 9<br />

Ty jeszcze siedzisz? .. Jak widzisz .. Myślałam, że wychodzę ostatnia z biura. Mój stary dopiero co zakończył<br />

urzędowanie. Słuchaj, zostawiłam ci teczkę do podpisu .. Mój jeszcze ma jakiegoś interesanta. Jutro mu dam, dobrze?<br />

.. Ale z samego rana, bo stary o dziesiątej ma spotkanie w CRZZ-cie i chciałby to mieć gotowe .. Zrobi się .. No to:<br />

cześć! .. Serwus! Witek? No, to ja. Mój drogi, więc jak mówiłam [&]<br />

E1191 T. Koch Narzeczona w windzie P R V 67 s. 12<br />

O, co się stało? .. Nic strasznego, po prostu nawaliła winda .. Panu dobrze żartować .. Jesteśmy w takiej samej<br />

sytuacji .. Czy nie da się coś zrobić? Niech pan spróbuje jakoś uruchomić to paskudztwo .. Przecież pani widzi, że<br />

zgasło światło, to znaczy, że nie ma prądu .. Niech pan naciśnie na alarm .. Od lat co najmniej kilkudziesięciu dzwonki<br />

alarmowe w windach działają na zasadzie sygnału elektrycznego. O Boże, niech pan spróbuje coś zrobić, duszno mi.<br />

127


E1192 T. Koch Narzeczona w windzie P R V 67 s. 17<br />

Inaczej bruderszaft nieważny .. Co by mój narzeczony powiedział. Jednym słowem. Windą na szafot. Oglądałem<br />

kiedyś taki film, bardzo fajny. .. Windą na szafot. świetne. Twoje zdrowie. Oj, jak to dobrze, nie widać nawet, ile w<br />

butelce ubyło. Pomóż mi znaleźć mój kapelusz. Gdzieś się zapodział w tych ciemnościach .. Nie mam najlepszego<br />

głosu, ale w łazience przy goleniu zawsze sobie podśpiewuję.<br />

E1193 T. Koch Narzeczona w windzie P R V 67 s. 20-21<br />

Panie Witku, bardzo przepraszam, ale w windzie znów ktoś ugrzązł. Pan Florczak dzwonił już do konserwatora,<br />

ale powiedzieli, że mogą przyjechać dopiero po dziewiątej wieczorem. Może by pan coś na to poradził? Słyszy pan<br />

tam ktoś siedzi w windzie. Rozrabia jak .. Cóż ja mogę poradzić, droga sąsiadko? Najwyżej można by sprawdzić<br />

bezpieczniki. Przepraszam za strój, ale od kilku dni nie wyłażę ze szlafroka .. Nic nie szkodzi .. Pani rozumie, grypa.<br />

E1194 T. Koch Narzeczona w windzie P R V 67 s. 22<br />

Dam, jak tylko przyjdzie. Co za bałagan. Nasza sprzątaczka od kilku dni jest na chorobie, to nam sprzątają co drugi<br />

dzień. Sama muszę przed urzędowaniem doprowadzić sekretariat i gabinet do jakiego takiego porządku .. Czego się<br />

nie robi dla szefa?! .. Daj spokój. Słucham, sekretariat. Nie, pana dyrektora jeszcze nie ma. Dobrze. Połączę pana, jak<br />

tylko przyjdzie. Proszę .. Coś ci się spóźnia twój stary. Chyba gdzieś zabałaganił wczoraj. Nie jesteś zazdrosna?<br />

E1195 T. Koch Narzeczona w windzie P R V 67 s. 25<br />

Naszym zadaniem jest znaleźć ich właściwą miarę. Ustalmy najpierw to, co się da ustalić z całą pewnością.<br />

Czerwińskiego zastrzelono z krótkiej broni palnej kaliber dziewięć, a posiadany przez nas pocisk pasuje do łuski,<br />

znalezionej po napadzie trzy tygodnie temu, kiedy Czerwiński został postrzelony w ramię .. Wynika z tego niezbicie,<br />

że w obydwu wypadkach mieliśmy do czynienia z tym samym przestępcą .. Powiedzmy. Z tą samą bronią. Ale możemy<br />

przypuścić, że i człowiek, który się nią posługiwał, był ten sam. Dalej, przy oględzinach gabinetu nie natrafiono na<br />

jakiekolwiek ślady walki lub szamotania.<br />

E1196 T. Koch Narzeczona w windzie P R V 67 s. 29<br />

Ach, o to chodzi?! Nie chciałabym być plotkarą, ale o panu Emilu zawsze się mówiło, że to kobieciarz wysokiej<br />

klasy. Nie wiem, ile w tym prawdy, w każdym razie jego żona nie wiedziała o niczym. I bardzo dobrze, po co ma<br />

wiedzieć? Ona nawet nie wie, że. Może za dużo mówię? .. To tylko do naszej wiadomości. Ona nawet nie wie o tym,<br />

że pan Emil miał nieślubnego syna .. To ciekawe! .. We Wrocławiu. To już duży chłopak. Z dziesięć lat będzie miał<br />

niedługo. Bardzo rzetelnie wywiązywał się wobec tamtej kobiety. Regularnie posyłał znaczne sumy.<br />

E1197 J. Kuśmierek Noc Listopadowa P R IX 67 s. 3<br />

Już idę, już mi lepiej. Podwody? Prędzej byś dostał kłonicą przez łeb .. Co tam? Znów ten Suchotnik? Po co my go<br />

wleczemy za sobą? .. Już mi lepiej, już idę .. Myślisz, że w tej wiosce lepiej nas przyjmą? .. Porucznik mówił, że tam<br />

stale głosowali na ludowców .. Bracie, miną już trzeci rok wojny, tu wszędzie głosowali na ludowców i komunistów.<br />

E1198 J. Kuśmierek Noc Listopadowa P R IX 67 s. 6<br />

Czy ich znam. A ja nawet wiem, co się z nimi stało i z ich brylantami. Myśleli, że każdy człowiek to brylant.<br />

Zawierzyli jednym Polakom swoje brylanty i swoje życie, to drudzy Polacy zaczęli zazdrościć tamtym i co? Nie ma<br />

teraz tych Żydów, nie ma tych brylantów i nie ma tych Polaków. Mówię ci, Czarny, z nami to już teraz koniec.<br />

E1199 J. Kuśmierek Noc Listopadowa P R IX 67 s. 14<br />

To będzie tutaj. Wysoka grusza. Jest .. Wchodź ty pierwszy. Po co ja mam pokazywać swoją czerwoną brodę.<br />

Komunista, nie komunista, teraz może Żydów nie lubić. Pukaj, na pewno się już obudzili .. Psiakrew! Zamokły! No,<br />

nareszcie! Nie zapalisz? Ciągle zapominam, że jesteś niepalący .. Nie pozwalamy ludziom palić .. Mówię ci, mój drogi,<br />

to nie ma żadnego znaczenia w taką noc jak dzisiejsza, z punktu widzenia taktycznego.<br />

E1200 J. Kuśmierek Noc Listopadowa P R IX 67 s. 24<br />

Antoś, oddaj ten chleb. Oddaj i powiedz, skąd wziąłeś, pójdziemy tam razem i odniesiemy .. Tadek, grubo lubisz<br />

masło? Nie śpiesz się tak, po ciemku trudno ukroić, można się zaciąć. Zębami tak szczękasz, z zimna? Tadziu, kochany,<br />

chociaż jesteś naszym niby szefem to jednak pełnej ewidencji broni nie masz. I jakaś pistolecina mogła ci się wymknąć<br />

z ewidencji.<br />

128


E1201 J. Kuśmierek Noc Listopadowa P R IX 67 s. 30<br />

Nie, czekam na jakieś żarcie, nie mogę spać .. I co się z tym Rudym stało? .. A myślisz jednak o tym. To dobrze. Jak<br />

już się facet obłowił, podobno zbił sześćset tysięcy, przedwojennych, prysnął do Ameryki Południowej. W trzydziestym<br />

piątym roku .. Jak to — prysnął! .. Człowieku, jak się ma więcej niż pół miliona, to się dostaje dyplomatyczny paszport<br />

i jedzie się pierwszą klasą. Batorym, jak król.<br />

E1202 J. Kuśmierek Noc Listopadowa P R IX 67 s. 39<br />

Zacząłem uciekać. Nie wiem, jak to się stało. Nie myślałem o niczym .. Nie wiesz, jak to się stało? Chciałeś żyć.<br />

To jest nieraz silniejsze od wszystkiego, silniejsze od człowieka .. Tak, silniejsze .. I teraz sam sobie chcesz udowodnić,<br />

że się nie boisz, że jesteś odważny. Tylko wiesz, co ci powiem, strasznie kocham gierojów, jak kozakują samotnie.<br />

E1203 Z. Kopalko Dentyści P R XII 63 s. 8<br />

Pardon! Nie zauważyłem państwa. Proszę na fotel! .. Nic nam nie dolega .. Zęby przestały boleć .. Mamy bardzo<br />

zdrowe zęby! .. To się okaże! Proszę na fotel! .. Na fotel! .. Słusznie na fotel! Ale przed tym chcielibyśmy się pobrać<br />

.. Jesteśmy parą narzeczonych .. Gołąbki. Zgoda. Pobierzcie się. Operuję tylko bezżennych. Ale pamiętajcie, że należy<br />

myć codziennie zęby, rano, wieczorem i po każdym posiłku .. Próchnica jest waszym wrogiem.<br />

E1204 Z. Kopalko Dentyści P R XII 63 s. 12<br />

W powietrzu czai się groza. Co to? Asystenci wywożą na wózkach ciała młodych .. Nie żyją? Jaka szkoda. Byli<br />

bardzo mili! .. Pani! .. Słucham pana! .. Chciałem pani serdecznie podziękować .. Protestuję! Protestuję! Protestuję.<br />

Nieprawdopodobne libretto musi znaleźć inną pointę. Wiem. Proszę państwa to był sen, młodzi nie umarli, daję na to<br />

słowo.<br />

E1205 J. Abramow Nie zapalaj światła P R I 66 s. 4<br />

Dlaczego. Przynajmniej jakaś korzyść została z naszej znajomości. Na pewno wyszło ci to na zdrowie .. Na pewno.<br />

Ale ty, widzę, dosyć dyskretnie oświetliłeś swoją twarz. Czyżbyś .. Z jakiej racji mam pierwszy odsłaniać karty, kiedy<br />

ty je tak uparcie chowasz? Przyszedłem zobaczyć ciebie, Mario, a nie pokazywać siebie. To jest różnica.<br />

E1206 J. Abramow Nie zapalaj światła P R I 66 s. 11<br />

Trawa była podmokła, zdjęliśmy buty, bałam się, bo zaczęliśmy się powoli zapadać, ale tyś się uparł, żeby dojść<br />

do drzewa, które rosło tuż nad brzegiem jeziorka. Potem wziąłeś mnie na ręce i doniosłeś aż do tego drzewa. Nie<br />

mówiliśmy nic do siebie. Wokół nas była zupełna cisza. Księżyc oświetlał sitowie, woda jeziorka była granatowa,<br />

niemal czarna, staliśmy długo oparci o drzewo, przytuleni na małej kępie podmokłej trawy i było cudownie.<br />

E1207 J. Abramow Nie zapalaj światła P R I 66 s. 2<br />

To jeszcze z mojego domu — z tego, co się spalił .. Ja lubię niebieski kolor. Najbardziej lubię niebieski, a także<br />

biały i złoty. To takie święte kolory .. Kochałam się w żółtym kolorze za młodu i w czerwonym. Zawsze musiałam<br />

mieć coś czerwonego albo żółtego .. Ja nie miałem drygu do czerwieni. Nieśmiała byłam. Patrz pani! Hrabia znowu<br />

idzie do Baszkiewicza. Wstydu nie ma.<br />

E1208 A. Kowalska Ćma P R III 67 s. 4<br />

I też się spaliła? .. I jak się paliła! Strzelało jak z armaty. Patrzyłam. Ruszyć się z miejsca nie mogłam. Izydor też.<br />

Był jak skamieniały .. I od mrozu, bywa, że drzewa strzelają. A ja myślę, moja pani Kruszyńska, że jak nieszczęście,<br />

to gdzieś i jakaś wina, złość musiała być .. Jaki człowiek bez winy, jaki dom bez złości, a przecie nie wszystko ogień<br />

pali.<br />

E1209 A. Kowalska Ćma P R III 67 s. 5<br />

Ja to nigdy domu nie miałam ani męża, ani nic. Nie skończyłam dziesięciu lat, jak mnie matka na służbę do szewca<br />

dała w miasteczku. Całe życie u ludzi. Miałam w ostatnich dwudziestu latach dobrych państwa, ale mi się sprzykrzyło<br />

wiecznie patrzeć komuś w oczy i chcieć tylko to, co on chce, i jak chce, i kiedy chce, a samemu nie być, tylko drugim<br />

służyć, służyć, służyć.<br />

E1210 A. Kowalska Ćma P R III 67 s. 11<br />

Bardzo lubię słuchać o pożarach, a najwięcej o lunatykach i o tych, co w trumnie z letargu się budzą. Dokładnie<br />

pani opowiada. Ja tę ćmę to widzę, jak lata koło lampy. Pani Kruszyńska? .. Co pani Józiu? .. Pani nie chce mi mówić<br />

Szczur. Nieprzyjemne nazwisko. Ma pani rację. To chciałam powiedzieć, że mi się bardzo ten pani kubek z niebieskim<br />

kwiatkiem podoba.<br />

129


E1211 A. Kowalska O róży, o słowiku P R VI 65 s. 5<br />

Nie chcę o tym wiedzieć .. Dziwny z pana człowiek .. Pani jest dziwna .. Ja? .. Tyle pani pyta. Nie znam pani, a<br />

tyle pani mówi .. Ja tylko przez grzeczność .. Przepraszam. Jestem zmęczony. Cały dzień matka do mnie coś mówi.<br />

Drepcze, drepcze i zagaduje. Mamy jeden pokój bez kuchni. Przeniosłem się na werandę, żeby nie słyszeć .. Weranda<br />

jest, a nie ma kuchni? .. Tak podzielono willę. Kwaterunek przydzielił kuchnię innej rodzinie.<br />

E1212 A. Kowalska O róży, o słowiku P R VI 65 s. 14<br />

A koło pana werandy są jakieś kwiaty: fiołki, konwalie .. Nie. Nie wiem .. To dziwne, żeby nie wiedzieć, co rośnie<br />

przed oknem. I to jeszcze przed werandą? Ale zdaje się, że mężczyźni nie widzą kwiatów .. Nie wiem .. Chyba, że<br />

są ogrodnikami. No, nie? A pan gdzie pracuje? Nie w ogrodnictwie, prawda? .. Nie .. Niech się pan poczęstuje. Moja<br />

pani mówi, że to najlepsze cukierki .. Jaka pani?<br />

E1213 A. Kowalska Nocny pejzaż wsi P R X 67 s. 13<br />

Że wykonujemy zaległy wyrok .. Nikt nie wydawał takiego wyroku. Dobrze o tym wiecie .. Na takich historia<br />

wydała wyrok .. Ja bym się z taką cholerą, nie cackał. Jeszcze się tłumaczyć? .. Zobaczymy, co powie Bolek .. A jak<br />

też będzie za tym, żeby strzyc, to ja nie pójdę z wami .. A co zrobisz? Kwiatami go powitasz? .. Oddam mu ziemię ..<br />

Teraz już nie tyle chodzi o ziemię, ile o sprawiedliwość. To jest stara sprawa.<br />

E1214 J. Krasiński Filip z prawdą w oczach P R III 63 s. 3<br />

O, mądrala. A ty widziałeś i też się pchasz .. Bo ja mam dla niego marchew .. Ja też mogłabym przynieść marchew.<br />

U nas w piwnicy cały kosz. Mogłabym mu dać ładniejszą jak ta .. A on by cię kopnął .. To ciebie kopnie, nie mnie ..<br />

Mnie? Mnie Filip kopnie, mnie? .. O, ty świnio! Czego się kopiesz, co? Bo po co się pchasz? .. Coście dzieci chciały?<br />

E1215 J. Krasiński Filip z prawdą w oczach P R III 63 s. 7<br />

Morda moja kochana. ślepia moje wyłupiaste. No, odezwij się. No, powiedz coś .. Wacuniu, do kogo ta mowa? .. No,<br />

widzisz, odezwałeś się. Słyszysz Jacuniu? Jak to on mówi. Jaki to on ma głos .. Wacek, kogoś ty przyprowadził? .. Filipa<br />

nie poznajesz? Przyjaciela mojego? .. Panowie nie uregulowali rachunku .. Wacek, kelner uważa, że nie zapłaciliśmy<br />

rachunku.<br />

E1216 J. Krasiński Filip z prawdą w oczach P R III 63 s. 10<br />

Pani Chojnowska, niech pani da koniu żreć, bo jeszcze wyciągnie kopyta. On już chyba ze trzy dni nie jadł. Jak<br />

pani nie ma go czym karmić, to niech go pani sprzeda. U mnie będzie miał zad jak bajzel mama .. Bóg zapłać za<br />

dobre chęci, panie inżynierze. Z pana dobry człowiek. Pan bardzo lubi zwierzęta. Zwłaszcza pociągowe. Ale pan wie,<br />

że Filipa nie sprzedam.<br />

E1217 J. Krasiński Filip z prawdą w oczach P R III 63 s. 14<br />

A ja tam mówię, że to nie jest zwykły koń .. A co? .. Nie wiem co, ale na pewno nie zwykły koń. Zwykły koń<br />

nie mógłby mieć takiego rozumu .. On ma zwykły rozum .. Zwykły rozum? On ma lepszy rozum od ciebie .. O, o. To<br />

samo chciałem powiedzieć. To nie jest zwykły koń. Popatrz tylko jak on kładzie uszy. On je kładzie tak, jakby to były<br />

płetwy. Żaden koń nie kładzie tak uszu.<br />

E1218 J. Krasiński Filip z prawdą w oczach P R III 63 s. 24<br />

Z samym zarządzeniem — słyszy pani? Z samym zarządzeniem też lepiej się nie obnosić. Ma charakter lokalny i<br />

raczej wewnętrzny. Podyktowała je konieczność i trzeba się z tym pogodzić. Chodzi o to żeby nie udzielać żadnych<br />

niepotrzebnych wywiadów. Żadnych, słyszy pani? Ani o życiu prywatnym obywateli, ani o gospodarczym miasta. Żadnych<br />

wywiadów, żadnym agentom i tym podobnym. Wielu znaczniejszych obywateli podpisało już takie zobowiązanie.<br />

Myślę, że i pani także powinna je podpisać. Byłoby to z niewątpliwym pożytkiem dla całego miasta. Myślę, że nie ma<br />

pani nic przeciwko temu? Proszę, tu jest formularz.<br />

E1219 J. Krasiński Filip z prawdą w oczach P R III 63 s. 36<br />

Panie przewodniczący. Rozkruch mówi, że musi wypić jedną orzechówkę, bo jak mu się będzie odbijać orzechem,<br />

to meblarzom przyjdzie jeszcze większy smak .. Niech on się nie wygłupi. Meblarze i bez tego mają smak. Sto lat<br />

musieliby czekać na takie drzewo. Niech pani przygotuje te próbki .. Już, już, zaraz, panie przewodniczący. Orzechówkę.<br />

Fantastyczne. Pani Chojnowska. Czy pani czytała to, co dałem pani do podpisania? .. Czytałam .. I zrozumiała pani<br />

wszystko?<br />

130


E1220 J. Krasiński Filip z prawdą w oczach P R III 63 s. 47<br />

Zawsze, panie profesorze. Raz tylko jak mi zabronili, to zamiast jemu, mówiłem Filipowi. Tak, żeby on słyszał. Ja<br />

w ogóle zawsze mówię prawdę. Mam to jeszcze po ojcu .. A czy pani wie, że ludzie nie lubią prawdy? .. Wiem, panie<br />

profesorze .. I mimo to, trzyma się pani tego z uporem? O, już mi dojadło, panie profesorze. Ostatnio jak tak pokłuli<br />

Filipa, powiedziałam sobie, że nigdy więcej. Że co mnie to wszystko, starą, obchodzi.<br />

E1221 J. Krasiński Interpretacja P R I 67 s. 3<br />

Nie wyobrażasz sobie, jak po zapaleniu reflektora wszystko się zmieniło. Ten skórzany kozioł na estradzie nabrał<br />

interesujących kształtów. Drążki gimnastycznych drabinek przestały świecić politurą, a cała sala — pachnieć poranną<br />

gimnastyką. Nawet twoja muszka jeszcze bardziej ściemniała pod szyją, nabierając jak gdyby pewnego znaczenia. Więc<br />

mówię ci, nie spodziewałam się, że tak nagle umilkną i że cisza zrobi się taka, w której słychać będzie, jak ten łysy,<br />

pamiętasz, co mówił, żeby bez plakatów, bo i tak pies z kulawą nogą nie przyjdzie.<br />

E1222 J. Krasiński Interpretacja P R I 67 s. 7<br />

Gdy morski jacht opuszcza brzeg, nie wstrzyma go fal wstecznych bieg. Potem zapowiedziałeś „Siwy Włos”.<br />

Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo bałam się o akompaniament. Ten nauczyciel nigdy przecież nie akompaniował<br />

piosenkarzowi i chyba w ogóle żadnemu artyście, a co najwyżej przygrywał walczyki i krakowiaki dzieciom ze swojej<br />

szkoły, mającym wystąpić na akademii. Więc myślałam, że zaraz coś nawali.<br />

E1223 J. Krasiński Interpretacja P R I 67 s. 12<br />

Ale może i lepiej, że była sama młodzież. Obawiam się, że to straszne mieszczaństwo mogłoby zmrozić salę i<br />

zepsuć tę znakomitą atmosferę. Zresztą śpiewałeś świetnie. Musiałeś mieć dzisiaj swój dzień. I głos i aktorstwo. I<br />

to kołysanie się za huśtawką, i to voir ces jembes blanches takie przeciągane, odrobinę lubieżne, z podglądaniem tej<br />

dziewczyny — wszystko jak u Ives Montanda.<br />

E1224 J. Krasiński Interpretacja P R I 67 s. 20<br />

Podobno chcesz ją zabrać z sobą na swoje artystyczne tournee. Czy to prawda? To byłoby zabawne. Nigdy tego nie<br />

robiłeś. Miałeś różne dziewczyny, ale co najwyżej. Ach, być może będziesz nawet szczęśliwy. Przez jakiś czas. Zawsze<br />

jest się szczęśliwym tylko przez jakiś czas. Nie obawiaj się. Nie skoczę, jak ten pijak ze Zbójeckiej Skały. Jestem<br />

na to zbyt trzeźwa. Ale chciałam ci tylko powiedzieć, że nie każda, nawet najważniejsza kobieta potrafi zrozumieć<br />

prawdziwego artystę.<br />

E1225 J. Krasiński Strip-tease P R III 63 s. 4<br />

Niech pan potasuje karty. Ma pan pewnie szczęśliwą rękę .. Tak się należy. W łeb dziada! .. W łeb! .. To już druga<br />

lewa tego wieczoru. Jak dobrze pójdzie, to dyrektor jeszcze trzecią zabierze .. Zawiodłem się na poruczniku. Myślałem,<br />

że mocniejszy gracz. Ja muszę mieć porządnego partnera .. Partner dobry, tylko ty tak grasz .. Porucznik jest zły. On<br />

wcale nie szedł grać. On szukał znajomej .. Jurgacz, niech pan złapie tę ćmę.<br />

E1226 J. Krasiński Strip-tease P R III 63 s. 11<br />

Jak dla kogo. Nikt przecież nie powiedział, że muszę siedzieć tutaj w koszuli. W zeszłym roku nosiłam na plaży<br />

„bikini” i nie było z tego powodu zaćmienia słońca. To, co zostaje jeszcze na mnie, jest i tak o wiele bardziej przyzwoite<br />

.. A cóż to za pruderyjna argumentacja. Tu nie może być mowy o żadnej przyzwoitości. Należy oddać fant, nawet gdyby<br />

miało pani grozić siedem egipskich plag i dziesięć bestii apokalipsy.<br />

E1227 J. Krasiński Strip-tease P R III 63 s. 17<br />

Może pan zastąpić pierś czym innym. Wrażenie na pewno nie będzie mniejsze. On? On się nigdy na to nie zdobędzie.<br />

On już się robi blady .. Jurgacz jest obrzezaniec. On ma nie tak jak wszyscy. Ma zupełnie inaczej .. Naprawdę?! Zawsze<br />

marzyłam o tym, żeby zrozumieć na czym to polega .. Zupełnie inaczej. On ma nie tak, jak wszyscy święci. On ma<br />

tak, jak Mojżesz miał.<br />

E1228 J. Krasiński Strip-tease P R III 63 s. 27<br />

Niech pan już przestanie. To bez znaczenia. I tak pan wszystko wie. Wiedział pan wszystko, zanim pan tu wszedł.<br />

Proszę, niech pan mówi, co mam teraz zrobić .. To, co przewidują reguły gry, zdjąć koszulę .. Niech mi pan pozwoli<br />

ubrać się. I tak będzie pan chciał, żeby z panem wyjść .. Dziecko. Zabierzcie stąd to dziecko. Zabierzcie je stąd!<br />

131


E1229 J. Krzysztoń Cyrograf dojrzałości P R IX 64 s. 3<br />

Tatulku, widzisz mnie raz na rok. Daj trzy i kwita .. Ho, ho. Trzy dychy. Żebym sam tyle miał .. Kutwo, chciałeś<br />

mieć syna .. Nie ja chciałem, tylko twoja matka .. Tak czy owak jesteś moim ojcem. Twój nos to mój nos. Czy ja ci<br />

wymawiam, że obdarzyłeś mnie taką kociubą? .. Skórę masz ze mnie. Skórę. A co w niej siedzi, to już nie moje .. Nie<br />

chcesz mi dać nic prócz łysiny w spadku?<br />

E1230 J. Krzysztoń Cyrograf dojrzałości P R IX 64 s. 4-5<br />

Nikczemny był to ranek. Wracałem ulicą Żytnią, gdzie mieszkaliśmy pod szóstym, dopóki żyła moja matka. Miała<br />

sprytną rękę do noworodków. Chodzą dziś tacy po mieście, co od niej oberwali pierwszego klapsa w tyłek, zanim świat<br />

przypadł czy nie przypadł im do gustu. U zegarmistrza zobaczyłem, że jest godzina dziewiąta zero pięć na zegarze z<br />

kurantem. Staremu nie mogłem powiedzieć, że wczoraj właśnie zrobiłem maturę.<br />

E1231 J. Krzysztoń Cyrograf dojrzałości P R IX 64 s. 8<br />

Zawczasu trudno mówić o pomyłce, panie profesorze. Niech pan mi pozwoli uwierzyć, że nie będę popełniał<br />

pomyłek przez całe swoje życie. Tak jak tu stoję .. Nie najgorzej, Lewicki. W takim razie wejdź. I siadaj. Poczynasz<br />

sobie nie najgorzej, chłopcze .. Pan mnie pierwszy raz chwali, profesorze .. Jeszcze jedna twoja sztuczka, co? Od<br />

wczoraj dziwnie wydoroślałem, panie profesorze .. Przepraszam. Jest mi trochę niezręcznie.<br />

E1232 J. Krzysztoń Cyrograf dojrzałości P R IX 64 s. 10<br />

No właśnie. To taka odmiana syna marnotrawnego. Tylko jeszcze gorsza .. Wspaniałe! Przyszedłeś — i nie wiesz po<br />

co. Jak dobrze pomyślę, to może bym sobie przypomniał. Nie lubię zaciągać długów, profesorze. Niech mi pan wierzy,<br />

bardzo nie lubię. Właściwie — długów nie cierpię, ale spłacać kocham. To mi daje cel w życiu. Spłata w terminie, co<br />

do grosza .. Ale ja ci powiem — po co przyszedłeś!<br />

E1233 J. Krzysztoń Cyrograf dojrzałości P R IX 64 s. 14<br />

Barbara, chcę się z tobą ożenić .. Dzisiaj? .. Hm. Niekoniecznie. Kiedy tylko zechcesz .. To zamiast melby, którą<br />

mi obiecałeś? .. Chodźmy stąd. Na melbę zapraszam cię jutro .. Masz minę jak nabab. Ani grosza przy duszy, co? ..<br />

Rzeczywiście, złamanego. I żenisz się ze mną. Ty się ze mną żenisz, kapitanie siedmiu mórz .. Nie wykluczone. Będę<br />

reżyserem .. Reżyserem? Przecież miałeś dyrygować wielką orkiestrą symfoniczną .. Nie. Reżyserem.<br />

E1234 J. Krzysztoń Cyrograf dojrzałości P R IX 64 s. 16<br />

I kolię, i wyżła, i kurtkę z kapturem z wielbłądziej sierści, i trzynaście par pantofelków .. Tego nie mówiłem ..<br />

Ale ja to mówię. I trzypokojowe mieszkanie z loggią. Od południa. Płyty Armstronga, żadnych dzieci, dopóki się nie<br />

namyślę. Odkurzacz, którym ty będziesz pracował. Telewizor. I georginie w wazonie .. Dobra. Termin? .. Dwa lata.<br />

Komu innemu dałabym dziesięć. Ale dla ciebie byłoby to upokorzenie. Uparty jesteś, zdolny jesteś i wiesz, czego<br />

chcesz.<br />

E1235 J. Krzysztoń Cyrograf dojrzałości P R IX 64 s. 20<br />

Ty? Przecież miałeś być obywatelem świata! Sam mi mówiłeś. Obywatelem świata .. Mrzonka .. Nie pamiętasz?<br />

W parku. W nocy. Kurzyliśmy wspólnego peta. Powiedziałeś mi w tajemnicy, żebym nikomu tego nie powtórzył.<br />

Pamiętasz? Zostanę obywatelem bez paszportu, bez wiz, bez działkowej przynależności, bez skocznych narodowych<br />

kołymek, pamiętasz? Zostanę obywatelem świata! .. E. Mrzonka .. Obywatelu świata ze szprycą do krowiego zadka ..<br />

Wolę. Wolę krowi zadek.<br />

E1236 J. Krzysztoń Cyrograf dojrzałości P R IX 64 s. 25<br />

Milczał przeraźliwie, myślałem, że porwie go atak gniewu, tak jak na co dzień porywał proroków w wichrze pustyni,<br />

ale on widocznie pomyślał nie o tym, co trzeba, tylko o kuszeniu Świętego Antoniego, o biczownikach na puszczy i<br />

o innych takich zjawiskach, które mąciły umysł świątobliwym mężom, i mącić będą po wsze wieki, więc odwołał się<br />

cicho do Pana Boga, bo cóż innego mógł powiedzieć stary mężczyzna młodemu mężczyźnie. A potem szedł bez słowa,<br />

ogarnął mnie ramieniem.<br />

E1237 J. Krzysztoń Cyrograf dojrzałości P R IX 64 s. 27<br />

Miasto nie będzie takie duże. Hm, tak. Zdałeś maturę, co prawdę rzekłszy, zdałeś, nie? Hm. Maturę, co? Prawdę<br />

rzekłszy. Masz maturę, nie? .. Wykształciłeś mnie tatulku. Wiesz co? Hm. Prawdę rzekłszy. Ekspedient to nie dla<br />

ciebie. Babrać się w kaszy, babrać się w ogórkach. Brudna robota, żmudna. Nie dla takiego chłopaka, jak ty. Wiesz,<br />

co ci powiem? .. No? .. Ekspedient to nie dla ciebie .. Zgoda, tatulku .. Języka byś się poduczył.<br />

132


E1238 J. Krzysztoń Koralik P R II 63 s. 12<br />

Jezus Maria, co mnie to wszystko obchodzi? Człowieku? .. Dlaczego ty mnie tak do diabła wyganiasz? .. Romek,<br />

przecież sam rozumiesz, no. To trzeba załatwić spokojnie. Czas gra na naszą korzyść. Nie możemy się rzucać głową<br />

naprzód, na wariata. Z czasem to się wszystko ułoży, po naszej myśli, zobaczysz. Trochę cierpliwości, wszystko będzie<br />

dobrze, takiej rzeczy nie można osiągnąć galopem, im mniej nerwów, a więcej .. Masz rację.<br />

E1239 J. Krzysztoń Koralik P R II 63 s. 16<br />

To się mniej więcej zgadza z moim poglądem, proszę pana .. Nie interesują mnie pańskie poglądy! .. Przecież jest<br />

granica między sprawami umarłych a kłopotami żywych. To zależy, komu więcej poświęcimy uwagi. Jeśli pan spojrzy<br />

od tej strony, to na czym polega nasza wina? Na tym, że mamy dwadzieścia lat. Na tym, że chcemy żyć i nie oglądać<br />

się na przeszłość? A czy to nasza przeszłość?<br />

E1240 J. Krzysztoń Nazajutrz po wojnie P R X 63 s. 5<br />

A ty się cieszysz? .. Od Bugu idziemy razem, w jednej kompanii, Grzegorz. Sierżanta się dochrapałeś. Krzyża<br />

Walecznych. Ja się nie dochrapałem niczego. Nie byłem odważny, Grzegorz. Nie śniła mi się taka odwaga. Prawdę<br />

rzekłszy, to ty jesteś fenomen. Ze świecą szukać .. Bzdura .. Wzór odwagi! Porucznik z polwych-u to by cię na rękach<br />

nosił. A ja myślałem — na czym ci zależy? Na awansie?<br />

E1241 J. Krzysztoń Nazajutrz po wojnie P R X 63 s. 21<br />

Co gada? No mówże, Grzegorz. Co on gada? .. Podziwia twoją. Odwagę .. Każ mu zamknąć pysk! Przecież milczy<br />

.. Ty, frycu. Zamknij się, verstehen. Trzymaj gębę na kłódkę, dopóki cię nie pytają. Bo pożałujesz, frycu. Verstehen ..<br />

Jawohl. Franek! .. Co? Co stary? Myślałeś, że go zastrzelą? Nie. Nie, bracie. Z nim jest wszystko w porządku.<br />

E1242 J. Krzysztoń Alibi, czyli igraszki rodzinne P R VI 67 s. 9<br />

I co pan powie? .. Nie wierzę w żadne ruble i biżuterię. Dziadek kpił w żywe oczy. Kiedy wyzdrowiał, mówił, że<br />

dał łapówkę lekarzom i za ruble kupił sobie jeszcze sto lat życia .. Ten, kto postanowił go zamordować, zrobił to dla<br />

rubli i biżuterii .. Nie wiem. W każdym razie na taśmie to są majaczenia w gorączce. Nie można brać ich całkiem<br />

serio.<br />

E1243 J. Krzysztoń Alibi, czyli igraszki rodzinne P R VI 67 s. 16<br />

Mój ojciec. Mój biedny ojciec .. Proszę się uspokoić. Jeśli pani udaje płacz, to kiepsko. A jeśli rzeczywiście pani<br />

płacze, to tym gorzej. Syn zamiast zniszczyć taśmę zachował ten ciekawy dokument. Trzeba było chłopaka dopilnować.<br />

Przykry błąd z pani strony .. Cóż z tego? Byłam u ojca, kiedy leżał chory, i pytałam o ruble. Chyba to całkiem<br />

naturalne.. [&]<br />

E1244 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 3<br />

Uważasz, że powinien być mądrzejszy nawet od mamy? .. Tak. Powinien być mądrzejszy i najsilniejszy ze wszystkich<br />

.. Wtedy mógłby robić, co by chciał .. Od tego jest ojciec .. Na pewno. Trzeba tylko znaleźć takiego kogoś, kto nie ma<br />

nikogo do kochania. Jak nie ma nikogo, to się skusi .. Można usiąść na murku pod PKS-em. To jest bardzo ruchliwe<br />

miejsce.<br />

E1245 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 8<br />

Co to? .. Pies .. Pies? Jaki pies? Gryzie? .. Czasami .. On się ciebie słucha, ten pies? To każ mu wyjść spod ławki<br />

i położyć się o tam, pod drzewem .. Lepiej nie .. Dlaczego nie? .. Bo, bo on mógłby się nie posłuchać. On jest mało<br />

oswojony. Lepiej go trzymać .. No to go przytrzymaj. Tylko bez kawałów, bo jak ja ci zrobię kawał.<br />

E1246 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 15<br />

Niech pan usiądzie. Nie ma, ale. A pan? .. Proszę, grylażowe. Proszę się poczęstować. Może nawet dobrze się<br />

składa. Z pewnością dobrze. Mam wielką prośbę do panienki. I do kawalera też, naturalnie. Powiedzcie mi, jaka jest ta<br />

wasza ciocia? .. Ciocia .. No, czy jest dobra? Że porządna, to widzę, o urodę mnie się nie rozchodzi, byle nie podobna<br />

do diabła.<br />

E1247 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 17<br />

Piotruś ma dom i całe gospodarstwo: dwie krowy, młockarnię. Więc ona może być biedna. Wolałbym tylko, żeby<br />

nie była bardzo ładna. Słucham kawalera? .. Nie jest bardzo młoda .. A dobra? Spokojna? Bo mi nie odpowiedzieliście<br />

.. Jak jej krzywdy nie robić, to tak, to spokojna .. Za parę dni przyjedziemy znowu, a wy powiedzcie cioci. Powiedzcie,<br />

że był młodzieniec z ojcem. I o gospodarstwie wspomnijcie.<br />

133


E1248 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 20-21<br />

Już, moment. Memento mori. miej serce i patrz w serce, skromny sługa Stasiak, Lisieckiej osiemnaście mieszkania.<br />

Przepraszam, ja się zapomniałem przedstawić, Kazimierz Stasiak, jestem. Kazimierz Stasiak na drugie imię Julian ..<br />

Ile pan ma lat? .. Trzydzieści jeden i pół .. To pan jest za młody. Pan wie, jak ona mówi na takich. Gówniarz .. Może<br />

na trochę młodszych. Dwadzieścia osiem. Przecież było napisane, że w sile wieku? Czy pan jest w sile wieku? Niech<br />

pan się nie naraża!<br />

E1249 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 26<br />

Przy świadkach: Sodoma i Gomora! Zgnilizna jak w tej. Laicyzacji! Dzieci niby. Sama słyszałam, jak do jednego z<br />

tych mężczyzn, poważnego człowieka, gówniarze mówiły .. Gówniarz! .. To chyba nie są tacy poważni ludzie, jeśli dali<br />

się nabrać. A dlaczego panie przypuszczają, że to właśnie moje dzieci sprowadzają ich tutaj? Może to jacyś znajomi<br />

pani Słomczyk? Co też pani mówi! .. Do mnie mężczyzna! I są dowody, dowody, proszę pani. Ogłoszenie dali! Tacy<br />

perfidni!<br />

E1250 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 27<br />

I dobrze, że mi pani powtórzyła. Bo ja opowiadam w pracy, a tu koleżanka się pyta, ile u ciebie mieszkania, bo ja<br />

PKS-em dojeżdżam i to ogłoszenie widziałam. Na autobusie przyklejone. Słyszane rzeczy? Tyle lat żyję i nikt się nie<br />

ośmielił mnie zaczepić. A teraz? .. Skandal! .. Co to? .. Pan Kozłowski .. Pani mąż ma rację, tu zdecydowanie zrobiło<br />

się za głośno .. I tyle ma pani do powiedzenia? Pani ich popiera! My pójdziemy do Komitetu Blokowego!<br />

E1251 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 31<br />

Dlaczego? Nie. Po prostu miałem już tyle psów, że naprawdę znam się z wszystkimi. Tak bywa .. Ma pan taką<br />

szkołę dla psów? .. Nie. Ale urodziłem się w lesie! W leśniczówce jak w leśniczówce, zawsze było masę psów. Nawet w<br />

czasie wojny trzymałem owczarka, włóczył się ze mną. Dopiero w czterdziestym siódmym zginął .. Ktoś go zastrzelił?<br />

.. Nie, wyleciał na minie, biedny Kuźma. Bo ja byłem w tym czasie w saperach.<br />

E1252 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 34<br />

Po co mamie termometr? .. Jak to? Nie widzisz? Oni na pewno mają gorączkę. Spójrz na te maślane oczy! ..<br />

Babciu! .. Proszę bardzo, przyniosłam. A można wiedzieć, kto choruje? .. Choruje. Odpukajmy lepiej te słowo. Wnusie<br />

moje coś niewyraźne. Bardzo pani dziękuję .. Niby lato, a mój mąż wczoraj kichał .. Z mężczyznami zawsze kłopoty<br />

.. Tylko im zmierzę temperaturę, zaraz pani odniosę. Miła kobieta. No to co robimy?<br />

E1253 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 38<br />

Daj cukierka. Może się nie obrazi, on nie jest z obraźników. Ale pójdzie .. No, właśnie. Nie będzie przecież do<br />

jutra czekał na nas nad rzeką! .. Trzeba go zawiadomić, że jesteśmy uwiązani .. Ale jak? .. Przez dzieciaki. Wołamy?<br />

Staszek! Staszek! .. Może lepiej przez Zosię? Zosia! .. Może być. Zosia! Staszek! .. Ale skąd taka Zosia czy Staszek<br />

będą wiedzieć, że to właśnie on? .. Staszek! Się go opisze. Metr osiemdziesiąt, barczysty, oczy stalowe.<br />

E1254 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 41<br />

Pan do mojej córki Julii? Wcale nie tłusty .. Nie, Stasiak, Kazimierz Juliusz .. Musiałem przyjść. Pani mnie<br />

zrozumie? Pani jest matką! .. Postaram się .. Panu może chodzi o tę książkę, którą pan u nas zostawił? Ja ją zaraz!<br />

.. Właśnie! Dostałem ją! Listonosz, człowiek pogodny, nie wiedział o niczym, a ja od tego dnia miotam się między<br />

Scyllą rozpaczy a Charybdą nadziei .. Albo odwrotnie .. Słucham? .. Bo ja napisałem na książce „Miej serce i patrzaj<br />

w serce”. .. Bardzo ładnie.<br />

E1255 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 45<br />

Został na górze, żeby pomóc ślicznej dziewczynie. Już do tej pani przyjechał lekarz. Serce jej nawaliło, ale nie<br />

tak bardzo, żeby na przykład umarła .. Aniu! Sąsiadka, bardzo miła kobiecina, zdenerwowała się na córkę, wie pan,<br />

jak to jest z dziewczętami w dzisiejszych czasach. Ale córka też przyjemna osoba, tak się przeraziła o matkę! No,<br />

rozmawiajcie sobie, rozmawiajcie, a ja zaraz zrobię herbatę .. Duża woda na rzece po tym ostatnim deszczu? .. Czy<br />

ryby lepiej biorą jak jest dużo wody czy jak jest mniej?<br />

E1256 M. Leja Wszystko dla naszej mamy P R X 63 s. 49<br />

Nie przeszkadzaj. Przemysł a nie żadne tam takie pokątne wytwórnie grzebyków .. No tak, to jest praca twórcza ..<br />

Ależ to jest jak zabawa, mamusiu! Nic nie ma, tylko dwa brzegi i wszystko się samemu wymyśla! .. No, nie samemu.<br />

I do tej zabawy potrzeba wiele osób. Do tej zabawy czy to do tej twórczości. Ja bym to zwyczajnie nazwał robotą ..<br />

To jest wielka różnica. Robotę to ja znam, proszę pana. A kiedyś mówiłaś, żebyś za skarby nie chciała pracować!<br />

134


E1257 J. Lenart Próba ognia P R V 64 s. 35<br />

Tak, panie doktorze .. Z nim na szczęście nie było żadnych kłopotów, już pracuje .. Jeszcze. Ciągle go boli głowa<br />

.. No. Piętnaście minut. I żadnych hiobowych wieści. Proszę .. Gerda. Myślałem, że już nie przyjdziesz. Siadaj tu. Nie,<br />

nie tam, tu siadaj, na łóżku .. Już się nie mogłam doczekać kiedy otworzysz oczy. Karolowi się lepiej udało niż tobie<br />

.. Karol. Tak. Karolowi lepiej się udało. On był taki, jakby tylko czekał.<br />

E1258 J. Lenart Próba ognia P R V 64 s. 42<br />

Myśmy gadali, Bury. Z Rylskim też, to ten, co go stempel przywalił. Gadaliśmy. Uważamy, że jesteś swój chłop,<br />

chcemy z tobą pracować. Rylski też, jak się wyliże, kazał ci to powiedzieć .. Hm. Jakby tak było co, napiłbym się z<br />

wami, chłopaki. żeby tak choć raz dla przyjemności, a nie żeby zalać w sobie trupa .. To się inaczej mówi, Bury. Zalać<br />

się w trupa. .. To co innego. Który z was ma trupa na sumieniu? No?<br />

E1259 A. Markowa Nagranie P R V 65 s. 12<br />

Więc, jak już mówiłem, wróciłem z Buchenwaldu dopiero w czterdziestym piątym, gdy wyzwolili obóz. I dlatego<br />

było w Głuchnowie strasznie, że to miasto właściwie nie żyło. Ruiny, bez światła, bez wody, bez niczego. A po<br />

Niemcach, co wcześniej uciekli, kanapy i bety wywleczono na ulice, na rumowisko. I pełno słoików po kompotach,<br />

wyciąganych z piwnicy, bo żołnierze, zanim poszli dalej, z frontem, pili te kompoty i wszystko zostawili na ulicy, szkło,<br />

rupiecie, w ogóle wszystko.<br />

E1260 A. Markowa Nagranie P R V 65 s. 20<br />

Kogo? Matkę jej Niemcy zabili, w łapance, w Krasnymstawie. A innej rodziny nie ma .. Zaraz. A może by do<br />

Jonaszów .. Kto to taki? .. Kolega, tutejszy. To niedaleko, w Boguszowicach. Porządni ludzie .. Ona boi się obcych.<br />

Nie pójdzie. Była z matką wtedy, w czasie tej łapanki. Pamięta .. Ot i cała rozmowa. Mała przycupnęła w kącie za<br />

polowym łóżkiem. Przestraszona, jak mysz w pułapce. Tylko mi się przyglądała i ani słowa. Jakby nie umiała mówić.<br />

E1261 A. Markowa Nagranie P R V 65 s. 26<br />

Dlaczego nie słuchaliśmy tamtego? Tam, gdzie mówiłem, co było przed wstąpieniem do Partii? .. Będę to musiał<br />

usunąć .. Zrobi się za duża luka. W czasie i w ogóle .. To może. Niektóre fragmenty dogramy. Inaczej nie da rady.<br />

Musiałem wyciąć kilka rzeczy, choćby o tym Wehrmachcie. A że się łączyły z waszymi następnymi wypowiedziami,<br />

to wobec tego. Rozumiecie chyba.<br />

E1262 A. Markowa Nagranie P R V 65 s. 31<br />

Nie musisz mi tłumaczyć .. Dobrze. Po co trzymaliście tutaj takich jak tamten? Powinni wynieść się wcześniej, bez<br />

krzyku, że się ich zatrzymuje siłą. Wynieść się i nigdy nie wracać ludzi mamy dość .. Jakie to wszystko dla ciebie<br />

proste. Wiesz. W grudniu dostałem list. Pisała dziewczyna. Nawet jej nie znałem. Dwa lata temu wyjechała z matką<br />

do Monachium. Zrzekły się wtedy gospodarstwa, tu, pod Głuchowem.<br />

E1263 M. Miklaszewska Człowiek z rejestru P R IV 65 s. 5<br />

Czy świadek zaobserwował coś więcej, czy tylko? .. O nie, jak mnie ktoś już raz w oko wpadnie. U nas pracy dużo,<br />

zostaję czasem — Wysoki Sądzie — po godzinach. Jednego razu słyszę, ktoś chodzi po korytarzu. U nas po pracy lecą<br />

ludzie zaraz do domu, jak wszędzie, więc mnie coś tknęło. Podchodzę do drzwi, gaszę w pokoju światło i słucham.<br />

Złodziej — myślę.<br />

E1264 M. Miklaszewska Człowiek z rejestru P R IV 65 s. 7-8<br />

Usunął go zatem świadek z pracy dlatego, że, zdaniem świadka, zachowywał się podejrzanie? .. Ja tak po własnym<br />

uważaniu ludzi nie zwalniam. Przecież tak nie wolno, można człowieka skrzywdzić. Ja miałem dowód. Obiektywny.<br />

Zaraz następnego dnia zwróciłem się do rejestru i po tygodniu przyszła jego karta karalności. Ten człowiek — Wysoki<br />

Sądzie — był już skazany za rabunek. Obrabował sklep.<br />

E1265 M. Miklaszewska Człowiek z rejestru P R IV 65 s. 12<br />

Proszę świadka, skoro świadek tak negatywnie oceniał tego człowieka, to dlaczego odnajmował mu pokój przez<br />

całe trzy miesiące, aż do chwili aresztowania? .. Dlaczego? Płaci — to odnajmowałem. Jako główny lokator miałem<br />

prawo .. Czy panowie mają do świadka jakieś pytanie? .. Jeżeli można .. Proszę, panie obrońco .. Może świadek powie<br />

sądowi, czy oprócz niechęci do przyjmowania gości oskarżony przejawiał jakieś cechy wskazujące, zdaniem świadka,<br />

na szczególną demoralizację?<br />

135


E1266 M. Miklaszewska Człowiek z rejestru P R IV 65 s. 15<br />

Proszę pani, na ulicy było ciemno. Tak ciemno, że jak świadek tu powiedziała przed chwilą, nie można było nawet<br />

dostrzec, co napastnik trzymał w ręku. I w tych ciemnościach, widząc oskarżonego tylko przez jedno mgnienie oka<br />

tak dokładnie zapamiętała pani jego twarz i sylwetkę, że bez żadnych wątpliwości rozpoznała go pana w kilka tygodni<br />

potem, podczas konfrontacji w śledztwie i dzisiaj, tu na sali sądowej.<br />

E1267 M. Miklaszewska Człowiek z rejestru P R IV 65 s. 22<br />

Sąd zwraca obrońcy uwagę, że taki sposób formułowania pytań jest niedopuszczalny .. Wysoki sądzie! Ja bym też<br />

co miał do tego świadka .. Proszę. Może oskarżony pytać .. Proszę pani czy pani pamięta, co ja pani wtedy gadałem,<br />

a co pani do mnie? Pani mnie pytała, czy to do narzeczonej list na święta, nie? A ja do pani, że narzeczona jeszcze<br />

trochę zaczeka. I pani się śmiała i ja się śmiałem. Każdy coś gada. Czy to można wszystko spamiętać?<br />

E1268 M. Miklaszewska Człowiek z rejestru P R IV 65 s. 26<br />

Sąd zalicza do materiału dowodowego dokumenty wnioskowane w akcie oskarżenia: zawiadomienie o przestępstwie,<br />

obdukcję lekarską i kartę szpitalną Joanny Baranowskiej, opinię MO i kartę karalności oskarżonego Szewczyka. Czy<br />

obrona pragnie dołączyć jakieś dokumenty? Opinie o oskarżonym, zaświadczenia .. Niestety nie posiadam żadnych<br />

zaświadczeń .. Wobec tego zamykam przewód sądowy. Głos ma pan prokurator .. Wysoki sądzie! Rzadko można<br />

spotkać na wokandach sądowych tak okazowy, tak — powiedziałbym — klasycznie czysty przypadek bandytyzmu.<br />

E1269 E. Mikołajczyk Za drzwiami nie ma nikogo P R III 64 s. 11<br />

Rzadko się teraz widujemy. Zapędzony jestem. Plany napięte, harmonogramy przeterminowane, a ja latam! Przemysłowe<br />

budownictwo, rozumiesz? To nie żarty. Eksperymentujemy, bracie! Gonimy! .. Kogo? .. Wszystkich. Wschód.<br />

Zachód. Północ. Południe. Wszystkich gonimy! Przez to ja ciągle w terenie siedzę. Od budowy do budowy jeżdżę.<br />

Dziury łatam! A co u ciebie? .. Po staremu. Urzęduje się .. Pomyśl wreszcie o jakimś zawodzie.<br />

E1270 E. Mikołajczyk Za drzwiami nie ma nikogo P R III 64 s. 28<br />

Lepiej pójdę. Gdybym została u ciebie na noc, to byłby dowód przeciwko mnie. że zaniedbuję Maćka. że prowadzę<br />

się niemoralnie .. Bzdury! .. Ale to byłby dowód przeciwko mnie. W tej sytuacji bzdury brzmią sugestywnie. Są nawet<br />

uprzywilejowane .. Urządził siebie. Urządził nas. Co z tym rozwodem? .. Musimy odczekać. Tak radzi adwokat .. A<br />

on? Co ci mówił w szpitalu?<br />

E1271 A. Mularczyk I było święto P R IV 65 s. 13-14<br />

Posłuchaj Jaśku, co ja, brat twój, mam ci do powiedzenia, a sam zostaw sobie głos na wtedy, jak już będziesz<br />

wiedział, że coś wiesz, a będziesz może wiedział, jak oczy zamkniesz i wędrówkę ludów spróbujesz zobaczyć. Nie,<br />

Jaśku, próżne byłyby twoje starania, ślepy nie dojrzy na zegarze, kiedy przyszła jego godzina. A mnie ona wybiła w<br />

Krużownikach nad samym uchem i wiedziałem ja, że nie ma co się z tym zegarem o pięć minut targować, bo on nie<br />

dla mnie jednego czas wyznaczył.<br />

E1272 A. Mularczyk I było święto P R IV 65 s. 22<br />

I władza zjechała w osobie starosty i komendanta, i spirytusu nie zabrakło i „Jeszcze Polska” odśpiewana była, a<br />

Paweł się przy tej okoliczności trzy razy w pieluchy zlał i sam komendant go przewiał, no i wyrósł z niego dębczak.<br />

W to lato akurat dziewiętnasty rok z niego spadł. Podejdź no Jaśku do okna i popatrz: to ten chłopak, co stoi koło<br />

słupa i w hotelowe okna patrzy.<br />

E1273 A. Mularczyk Ogród za żywopłotem P R VII 64 s. 7<br />

Chodziło się wtedy po polach i wbijało kołki. A oni — znałem ich jako rodziców dzieci, co się źle uczyły — szli<br />

za mną gromadą, trochę z tyłu, i szarpali pytaniami: Panie pełnomocniku, czy jak kto fornal, to więcej od chłopa mu<br />

się ukroi? Czy aby na tym przydzielonym ten sam zbierze, co zasieje? Każdy się bał o swoje. Zaraz, ale co wtedy było<br />

„moje”?<br />

E1274 A. Mularczyk Ogród za żywopłotem P R VII 64 s. 21<br />

No, widzisz! A ty, chwalić Boga, ani nie kaszlniesz, ani nie kwękniesz! .. To wysadzanie kapusty i łuskanie grochu<br />

zapewnia długowieczność .. śmiej się śmiej, ale żebyś wiedział, że to najważniejsze, żeby być na świeżym powietrzu i<br />

nerwów nie szarpać. Spróbowałbyś tyle co on mieć na głowie, to byś się sam za święconą ziemią rozglądał.<br />

136


E1275 A. Mularczyk Ogród za żywopłotem P R VII 64 s. 24<br />

Już się skończyło moje czekanie. Teraz wiem: cały czas byłeś mi potrzebny. Wymyśliłem nienawiść do ciebie,<br />

do każdego twego czynu, żeby nie musieć nienawidzić siebie .. O, Tonia prowadzi tego pana. Tego dziennikarza! ..<br />

Odchodząc, minąłeś mój żywopłot, te kwiaty, te groszki i przypomniałeś mi, kim jestem .. To by nam dobrze zrobiło,<br />

gdyby cię wymienili w gazecie. Łatwiej byłoby o kredyt na cieplarnię.<br />

E1276 A. Mularczyk Przypomnij sobie P R X 66 s. 8<br />

Żal do niego. No co się dziwisz? Inne dzieci miały ojców. Czasem był to pijak czy złodziejaszek, jak to w cegielni<br />

bywało — ale przynajmniej był! A on. Z niego to najwięcej pamiętam właśnie tę nieobecność. Przed pierwszym majem<br />

ja z Leonem musieliśmy naładować tytoniem pełno gilz, a jak przychodzili po niego granatowi, to już był spakowany,<br />

jak na wycieczkę. A myśmy się wtedy z Leonem wstydzili.<br />

E1277 A. Mularczyk Przypomnij sobie P R X 66 s. 12<br />

Jak ja bym wyglądał, gdyby w telewizji wyskoczył ten Święty Jerzy na koniu! Wiesz, jakby to Walczak rozegrał? ..<br />

Jaki Walczak, Stefcia? On robi wszystko, żeby Zygmunta utrącić bo Zygmunt zgłosił w zakładzie wspaniałe usprawnienie<br />

nowa metoda cięcia rur aluminiowych. Olbrzymie oszczędności: prawie dziewięćset tysięcy rocznie! .. A tamten? .. Też<br />

zgłosił projekt, ale gorszy. I dlatego zygmunt jest w gorszej sytuacji.<br />

E1278 A. Mularczyk Przypomnij sobie P R X 66 s. 19<br />

O, dobrześ powiedział Zygmusiu: on zawsze mówił, że każda rzecz jest prawdziwsza, jak się ją robi, niż jak się<br />

nad nią zastanawia .. Babciu! Co się dzieje z twoją pamięcią. Niemożliwe, żebyś zapomniała, e twój mąż był więźniem<br />

sanacji, że zakładał organizację, że walczył z okupantem, że przewoził bibułę .. To wszyscy wiedzą, więc po co?<br />

Przecież babcia wie więcej, wie naprawdę to, co tylko ona wie.<br />

E1279 A. Mularczyk Wieczór autorski P R VII 63 s. 18<br />

Jak to dobrze, że chociaż teraz mnie rozumiesz. Bo jeszcze nie jest za późno. Jeżeli tyle się przeszło! Żadnej łyżki<br />

żarcia nie było się pewnym. Żaden facet na szosie, co zatrzymywał samochód, nie miał u mnie szans. To mógł być ktoś<br />

od nich! Uwierzysz, że pięć lat temu miałem swoją godzinę policyjną jak za okupacji? Nie wychodziło się z domu po<br />

zmroku, nie chodziło się do kina. W kinie ciemno. kto zauważy, jak mi wsadzą nóż pod żebro? To było oblężenie!<br />

E1280 A. Mularczyk Znak szczególny P R II 65 s. 12<br />

Cóż jeszcze może się dziać, skoro on zginął? W zabawie zawsze nadchodził taki moment: śmierć bohatera. Coś z<br />

lektury — i coś z życia. Byłem więc synem bohatera, a moja matka była. Wdową po bohaterze. On już nie był tym,<br />

czym przed wojną znanym architektem. Był bohaterem jakby się od razu do tego urodził i tylko po to, żebym ja mógł<br />

żyć jego śmiercią.<br />

E1281 A. Mularczyk Znak szczególny P R II 65 s. 17<br />

Tacy jak Leon-Sobie-Król byli neutralni, inni. Inni oszukali mnie. Wszyscy! Ojciec — bo żył, matka — bo go<br />

uśmierciła. Ja rozumiem, dziś to rozumiem, że z tym było jej wygodniej. Zatrzymując jego życie w tysiąc dziewięćset<br />

trzydziestym dziewiątym roku miała go przynajmniej dla siebie. Mogła o nim mówić, wspominać. O umarłych nie<br />

mówi się źle, a o tych, co odeszli. Do innych. Żeby żyć przy innym. Och, ja cię rozumiem, ale dopiero teraz, po wielu<br />

latach.<br />

E1282 A. Minkowski Zapałka bez łepka P R XII 66 s. 3<br />

Nic z tego. Tamten korytarz kończy się studnią .. Powtarzam, trzeba kopać! Może zasypało niewielki tylko odcinek<br />

i po paru godzinach wydostaniemy się stąd. A jeśli będziemy tak siedzieć .. Bzdury. Przecież nie rozdrapiemy tego<br />

zwaliska paznokciami. Spójrz tylko na te bryły betonu, spróbuj je ruszyć z miejsca .. Więc co? Mamy zdychać. Siedzieć<br />

z założonymi rękami i czekać na zmiłowanie boskie?<br />

E1283 A. Minkowski Zapałka bez łepka P R XII 66 s. 10<br />

Nikt. Ale musiałem. Dla nich samych. Nie chciałem, żebyśmy odeszli stąd przegrani. Rozumiesz? To zostaje w<br />

człowieku potem na całe życie. że przegrał, poddał się .. Takiej cholernej budowy jak żyję nie miałem. Ale skończymy<br />

ją. Wy skończycie. Już niewiele zostało .. Tego, co ustalał lokalizację, powiesiłbym własnymi rękami .. Tak. Dlatego<br />

zjednoczenie dwukrotnie kazało przerwać roboty .. A pan kierownik walczył, żeby nie przerywać.<br />

137


E1284 A. Minkowski Zapałka bez łepka P R XII 66 s. 14<br />

Nie rozumiem. Doktor sądzi, że można spróbować wydostać się na powierzchnię. To miał pan na myśli, prawda,<br />

doktorze? .. Nie wiem. Prąd jest ostry. Nie wiadomo którędy płynie woda, może przez ciasne przesmyki. To by było<br />

ogromnie ryzykowne .. I po co? Z pewnością już nas szukają, najdalej o świcie będziemy uratowani .. To wcale nie<br />

jest pewne.<br />

E1285 A. Minkowski Zapałka bez łepka P R XII 66 s. 23<br />

To prawda .. Aż po tej historii, jaką mi urządziłeś w stoczni, przestałem w ciebie wierzyć. Rozumiesz? Nabrałem<br />

pewności, że jesteś wiecznym włóczęgą, któremu nie wolno ufać. Poszukiwaczem przygód, zwykłym awanturnikiem ..<br />

Nie! .. Tak. A jeśli nawet za mocno się wyraziłem, jedno jest pewne: nie można na tobie polegać. Nie można ufać ci.<br />

I dlatego zdecydowałem, że nie będę już twoją niańką. Minęły cztery lata.<br />

E1286 A. Minkowski Zapałka bez łepka P R XII 66 s. 31<br />

To była osada z jedenastego wieku. Przypuszczam, że w głębszych warstwach ziemi sporo się jeszcze zachowało ..<br />

Pan oczywiście informował o tym Akademię Nauk .. Nie. Trudno to wytłumaczyć. Miałem jakieś wewnętrzne opory<br />

wobec możliwości powrotu tutaj. Prowadzenie prac naukowych. Czy pan rozumie, co to znaczy „rezerwat cierpień”?<br />

Bałem się tych podziemi. Wyobrażałem sobie, że starczy wbić łopatę, aby pokazały się szczątki moich przyjaciół.<br />

Rozumiem, panie profesorze.<br />

E1287 R. Napiórkowski Studnia P R XI 65 s. 12<br />

Ogłupiałeś? .. No to który? Niech mama gada .. Tadek mi groził. Upił się w mieście, pobił mnie i powiedział, że<br />

też tak jak stryj Ludwik do studni poleci .. Gadałeś, Tadek? .. Gadałem .. Co ty, w głowie masz nie po kolei? .. Byłem<br />

pijany. Ale matkę, pobiłeś, prawda? .. Nie pamiętam .. Więc pobiłeś, czy nie? Mów, bo ci zaraz .. Zostaw go! Siadaj,<br />

Tadek<br />

E1288 R. Napiórkowski Studnia P R XI 65 s. 31<br />

A jakże, ukrywałam. Jakże bym nie miała ukrywać. Pochwalić się czym nie było, a jeszcze żal się w sercu zbierał.<br />

Sama wolałam chować, ja go urodziłam .. I dopiero obcy ludzie mi donieśli .. Ludzie są po to, żeby donosić. A nie<br />

donieśliby, gdyby ich cudze tak samo bolało, jak własne boli .. Krzywdy u mnie nie miałaś wychowałam cię zdrowo.<br />

E1289 M. Nowakowski Kwiaciarnia przy placu Słonecznym P R X 64 s. 6<br />

Najlepiej. Wierz mi. W moim wieku ma się już trochę doświadczenia. Kawał świata widziałem. Anglię, Włochy.<br />

Te angielki, szelmy niby zimne, a za Polakami leciały, ho, ho. Albo jedna taka Francuzka, Żanett, nie zapomnę tego,<br />

sekretarka w pewnym biurze, ja w wojskowym mundurze, Poland naszywka, do bistro z nią, parle franse, madmuazel,<br />

aż piszczała z uciechy. Kawał świata pan inżynier zwiedził .. Nie narzekam. To i owo się zobaczyło. Wczoraj na<br />

przykład wpadłem sobie na kawkę. Patrzę, siedzi taka samotna donna mia.<br />

E1290 M. Nowakowski Kwiaciarnia przy placu Słonecznym P R X 64 s. 11<br />

Łatwo tak powiedzieć .. Widzę, że tylko ja na placu boju zostałem. Wy, dzisiejsza młodzież. Coś kiepsko w tej<br />

dziedzinie. Dawno już zresztą w mojej garsonierze żadnej nowej niewiasty nie było. Coś trzeba urządzić. A czasu<br />

teraz mam więcej, w warsztacie rozkręciła się seryjna robota, przełączniki teraz robimy, właściwie ja tylko zbytem się<br />

zajmuję .. Panu, panie inżynierze, to dobrze. Prywatny interes. Forsa leci jak z kranu.<br />

E1291 M. Nowakowski Kwiaciarnia przy placu Słonecznym P R X 64 s. 21<br />

I dlatego tak dziś chodził jak mucha po lepie. Warta zachodu, szelma. Istna Włoszka. Pamiętam, jak w wojnę, co<br />

to u Andersa byłem, w miejscowości Serocca poznałem jedną taką Germinę. Mówię panom, piękność do konkursu,<br />

płomienne oko, kształty Wenus, cóż za czar .. Pan to żadnej nie przepuści .. A pewnie, lata lecą, używać póki czas.<br />

Fakt, nie dać się babie skołować, to najważniejsze, bo człowieka opęta i koniec .. Oczywista, ja tam w żadne czułe<br />

słówka nie wierzę. Zresztą, znam kobiety dosyć dobrze, niby niezdobyte, a podjeżdżam swoją Oktawią, pozwoli pani,<br />

że podwiozę, już wsiada.<br />

E1292 M. Nowakowski Kwiaciarnia przy placu Słonecznym P R X 64 s. 30<br />

Całuję rączki, panno Haneczko .. Szczęśliwy przypadek. Marzyłem, żeby spotkać się z panią. Cóż zrobić, w starym<br />

sercu płomień pani zapala .. Pan inżynier też wygaduje. Absolutna prawda, moja Nineczko. Serce nie sługa. Od<br />

pierwszego wejrzenia, jak mówią Francuzi .. Ani trochę nie uwierzę. Pan to umie czarować .. Panno Nineczko, po co<br />

tak oficjalnie, więc Nineczko, proponuję. Czekałem na panią pod sklepem, jak ten nasz Stasiek z kwiaciarni przy placu<br />

Słonecznym. Pani chłopiec .. A, Stasiek. On bardzo zabawny .. Więc czekałem.<br />

138


E1293 M. Nowakowski Ładny współczesny P R II 65 s. 18<br />

Co ty wygadujesz? .. Nic. Znajomość psychiki kobiecej. Po prostu. Dlatego mój przyjaciel Ładny Współczesny jest<br />

tutaj .. Dość. Nie chcę tego słuchać! To wstrętne. Przestań! .. Pomyślałem w tym momencie: taka jesteś niby stateczna,<br />

obojętna. A wystarczy ci dać sposobność, stworzyć odpowiednią sytuację, a wtedy .. Boli mnie głowa. Już starczy<br />

tej zabawy .. Dlaczego. Piękna muzyka, jazz. Ellington. Ochrypły Amstrong. Miłość. Cierpienia młodego Wertera ..<br />

Przestań, ponury błaźnie.<br />

E1294 M. Nowakowski Ładny współczesny P R II 65 s. 26-27<br />

Nie tańczycie. Całujecie się .. Co robić, stary. Trudno się oprzeć urokowi Elżbiety. Widzisz, już moja pamięć<br />

utrwaliła twoje imię .. Co ty na to, Elu? .. Ja. Przecież nic nie mam do powiedzenia .. W takim razie zostaniesz sama.<br />

Bez nikogo .. Wychodzimy? Teraz? Po co? .. Musimy .. Trudno. Jeśli tak bardzo musimy. Do zobaczenia, miła Elu ..<br />

Co ty wyprawiasz?! Upiłeś się?! Szkoda zabawy. Tak dobrze się rozwijała .. Dobrze się rozwijała, mówisz? .. Pięknie<br />

.. Więc rozwija się wszystko, tak jak przypuszczałem. Rozwija się.<br />

E1295 W. Odojewski Na drodze P R X 67 s. 6<br />

Szkoda tylko, że przez przeszło pięć lat nie potrafiłeś sobie uzmysłowić, że pieniądze i to, co ty nazywasz wygodami,<br />

to nie wszystko .. A było ci mało? .. O tak, oczywiście. Trzeba dużo więcej. Nawet bez tych parszywych pieniędzy i<br />

wygód .. Miałaś wszystko. Wszystko. Wszystko było dla ciebie i dla domu .. Mylisz się, nie wszystko .. Dowiaduję się<br />

w końcu rewelacyjnych rzeczy .. Nie posądzam cię, abyś był aż tak gruboskórny, aby nie rozumieć.<br />

E1296 W. Odojewski Na drodze P R X 67 s. 9<br />

Nie myślę cię zadziwiać, chcę cię tylko przekonać, że się tak łatwo z tego nie wyplączesz. Przede wszystkim nie<br />

zapominaj, że kobieta, która opuszcza dom, może utracić prawo do dzieci. Nie zrobisz tego. Ty także. Ty odchodziłeś<br />

nie jeden raz .. To trzeba udowodnić. Nie wiem czy będziesz mogła. Poza tym nie myśl, że nie potrafię się rozprawić<br />

z nim. Potrafię go zniszczyć. Tak zniszczyć, że się długo nie podniesie.<br />

E1297 W. Odojewski Na drodze P R X 67 s. 13<br />

Prawda .. Nigdy się z tym nie pogodzę .. Będziesz musiał .. Nie mogę. Musi być przecież jakiś ważny powód ..<br />

Sam wiesz, że jest ich aż za dużo .. Ale nie właśnie teraz .. Właśnie teraz może nie, bo były zawsze. Zawsze .. Przecież<br />

ja tylko ciebie kochałem. Dobrze wiesz .. Nie musisz teraz tego powtarzać .. Tylko ciebie .. Przestań, nie chcę tego<br />

słuchać.<br />

E1298 W. Odojewski Na drodze P R X 67 s. 15<br />

O tak, właśnie mieliśmy. Wystarczyło jednak wyjechać tylko za rogatki miasta, wstąpić do przydrożnej restauracji<br />

i żeby mignęły ci przed oczyma jakieś nowe łydki .. Nieprawda .. Prawda. Choć już i do tego przywykłam. Od dawna<br />

przyzwyczaiłeś mnie do zadawalania się resztkami. Lecz wystarczyło, żebym jednym słowem ci przypomniała, że siedzę<br />

obok ciebie, że nie jestem cieniem, a czuję i widzę, i że to boli, abyś od razu pokazał swą prawdziwą twarz.<br />

E1299 W. Odojewski Na drodze P R X 67 s. 16<br />

Kłamiesz, nie możemy tak się rozstać. Nie możesz być sama. Nawet nie potrafisz. Zresztą nie pozwolę ci .. Och,<br />

robisz się krzykliwy. Nie pozwolę! Co znaczy nie pozwolę? Nie masz już na to siły .. Jesteś podła! .. Nie szarp mnie.<br />

Upiłeś się .. Więc to. To tak. Więc to jednak o niego chodzi. O niego, tak. No, przyznaj się, że o niego? Myślisz, że<br />

nie wiem? .. Nic nie wiesz. Puść mnie .. To teraz posłuchaj. Chciałem wszystko puścić w niepamięć.<br />

E1300 W. Odojewski Na drodze P R X 67 s. 20<br />

Nie mów. Nie byli wcale tak dokuczliwi. Sama lubiłaś siadywać na tym pniu nad wodą, skąd był widok na cypel,<br />

a wieczorem godzinami mogłaś patrzeć na smużący się blask od ich ognisk .. Bo ładnie grali na gitarach i śpiewali ..<br />

No widzisz, nawet do ich gitar się przyzwyczaiłaś .. W końcu do wszystkiego się przywyka .. Musiałem cię potem siłą<br />

ciągnąć do namiotu .. Możliwe, nie pamiętam .. Och, pamiętasz, pamiętasz. Tak było co wieczór. Czekałaś na to.<br />

E1301 W. Odojewski Nikt nigdy nie przyjdzie P R II 66 str. 2<br />

Nie chcesz mi powiedzieć .. Są takie chwile, że po prostu wystarczy to, co jest. Woda, słońce, lekki szmer wiatru<br />

w sitowiu — woda jest rozpalona do czerwoności, trudno na nią patrzeć — czujesz to? Jesteśmy coraz dalej od brzegu.<br />

Jeszcze parę uderzeń i zniknie cała przeszłość. Nie ma także przyszłości. Wystarczy odłożyć teraz wiosła jest tylko<br />

słońce i woda. I zielona smuga brzegu — a my płyniemy powoli poza czasem i światłem. Rozumiesz?<br />

139


E1302 W. Odojewski Nikt nigdy nie przyjdzie P R II 66 str. 9<br />

Jesteś idiotka. Wiesz świetnie, że ojciec na nic mi nie żałuje. Mam wszystko .. Niejedna woli jednak przejść na<br />

własny rachunek. Przepraszam. Nie chciałam cię urazić. Ale nie powiesz mi, że wierzysz w to, co on mówi. W te<br />

piękne słówka. Że „zawsze”, że „wiecznie”, że „najbardziej”, że „jeszcze nigdy tak”. Pewnie dlatego jesteś teraz taka<br />

inna .. Wierzę. Może cię to zdziwić, ale wierzę w to, co mówi.<br />

E1303 W. Odojewski Nikt nigdy nie przyjdzie P R II 66 str. 22<br />

Słucham pana .. Można wyrządzić krzywdę przywiązując się za bardzo do swego dziecka i przywiązując dziecko za<br />

bardzo do siebie. Obdarzając je zbyt wielką miłością. Potem, gdy dorośnie, szuka w związkach z obcym partnerem tej<br />

samej ślepej czułości, tego samego wszechogarniającego zrozumienia i tolerancji .. Tak, szuka .. I zwykle nie znajduje.<br />

Wie pan dlaczego? Bo żadna miłość nie może być tak ślepa, jak rodzicielska.<br />

E1304 K. Orłoś Szczur P R VI 67 s. 6<br />

Niech pan się nie denerwuje, inżynierze. Pański świat oparty na kalkulacji, wyrachowaniu, rządzony wyłącznie<br />

rozumem, przypomina mi nieco koncepcje panów, którzy w czasie wojny wsadzali nas do obozów. To wszystko. A<br />

teraz mogę państwu opowiedzieć o człowieku, którego nazywaliśmy Szczurem. Uprzedzam, pani Wando, że będzie to<br />

historia z obozu .. Niech pan mówi. Trudno. Postaram się wyłączyć. Nie mam ochoty iść na spacer przed kolacją.<br />

E1305 K. Orłoś Szczur P R VI 67 s. 10<br />

Potem dopiero biegliśmy do umywalni i na plac apelowy, gdzie stawaliśmy w wyznaczonym miejscu patrząc, jak<br />

nadchodzą więźniowie z pozostałych bloków. My zawsze byliśmy pierwsi. Zapadała cisza. Słyszeliśmy tylko swoje<br />

oddechy, lub szum wiatru w gałęziach topól za drutami, albo jednostajny szum deszczu. Kiedy wiał zachodni wiatr,<br />

czuliśmy mdlący zapach dymu z kominów krematorium. Nadchodzili esesmani. Szli uliczką między blokami. Z daleka<br />

słychać było ich śmiech i głośną rozmowę.<br />

E1306 K. Orłoś Szczur P R VI 67 s. 19<br />

Spodziewałem się, że pan o to zapyta .. Wystarczyło dosłownie kilka sekund. Wystarczyło niby przypadkiem pchnąć<br />

i przejść po nim zgnieść, zdeptać, jak wesz. Albo, tak jak pan mówił z tym szczurem na dnie kubła — wystarczyła<br />

łopatka .. Czy ktoś z państwa był więźniem obozu koncentracyjnego? Nikt. Jesteście młodzi .. Mój brat zginął w<br />

Oświęcimiu .. To było po prostu nie do pomyślenia. Tylko on mógł sobie pozwolić na deptanie. Urządzał takie zabawy.<br />

kazał się kłaść w szeregu i biegł z końca na koniec jak po żywym pomoście.<br />

E1307 K. Orłoś Szczur P R VI 67 s. 31<br />

Zaczekaj! Powiedziałem. Tamci przyszli i stanęli przed nami. Przywlekli Szczura — naszego blokowego. Dwóch<br />

trzymało go pod ręce. Był w cywilnym ubraniu — jakiś inny, zmieniony. Miał posiniaczoną twarz — z rozbitych warg<br />

ciekła krew. Jego marynarka była rozdarta w kilku miejscach. Jeden rękaw prawie oderwany. Miał tylko jeden but.<br />

Na chwilę zapadła cisza. Oni przestali krzyczeć i mówić jeden przez drugiego. Słychać tylko było pojedyncze strzały,<br />

warkot czołgów na drodze, śpiew gdzieś przy bramie. I oddech — szybki, nierówny oddech Szczura. Jakby zatrzymał<br />

się po długim biegu.<br />

E1308 B. Ostromęcki Światła na kontynentach P R X 64 str. 6<br />

Z głębi lasu wynurza się tłum biegnących nam naprzeciw. Naczelnik wsi wita nas w kręgu starszyzny. Płoną ogniska.<br />

Z ciemności, z buszu wyłaniają się ludzie niosący chorych na noszach, na plecach. Niektórzy odbyli tak kilkudniową<br />

wędrówkę. Małe dzieci, kobiety, starcy, młodzi mężczyźni. Członki rozprute rogami bawoła, złamane kończyny, wąskie,<br />

głębokie rysy, rany od strzał. Chorzy, którzy majaczą w gorączce dezynteryjnej i którzy milczą.<br />

E1309 S. Otwinowski Pacjent z parasolem P R I 67 s. 6<br />

To pan o mnie myślał? .. Widywaliśmy się codziennie i naraz pani nie ma. Nawet bałem się pytać .. Wyjechałam do<br />

kuzynów na wieś. Co panu podać? .. Niech pani na chwilę usiądzie. Przecież jest zupełnie pusto. Ci państwo jedzą już<br />

swój bigos, a ten młody człowiek popija swoją kawę. Wie pani co? Będę tu przychodził bardzo często. Doktór polecił<br />

mi spacery, piwo i pogodne myśli.<br />

E1310 S. Otwinowski Pacjent z parasolem P R I 67 s. 12<br />

Oczywiście. W jakim to było miejscu? .. Adriatyk, panie doktorze. W swej końcowej części zwęża się bardzo, to<br />

zwężone miejsce Albańczycy i Grecy nazywają Morzem Jońskim. Dalej na południe morze rozszerza się znowu. W<br />

miejscu zwężenia Włosi, zdobywszy Albanię, wybudowali port i rozpoczęli budowę miasta naprzeciw wyspy Korfu.<br />

Port jest malutki, okolica bardzo piękna.<br />

140


E1311 S. Otwinowski Pacjent z parasolem P R I 67 s. 35<br />

Ma człowiek ciężki uraz. Pewnie panu też już się zwierzał? .. Tak. Mówił o przesłuchaniach. O oficerze śledczym,<br />

który mu zazdrościł przygód .. Siedział dwa lata, za jakiś wypadek przy budowie. Niczego mu nie udowodniono. Co to,<br />

pan odchodzi, docencie? Nie mogę sobie pozwolić na trwonienie czasu w towarzystwie podchmielonych instruktorów<br />

z kompleksami. Do widzenia panom .. Ja tam jestem emerytem. Dzień dobry. Czy są jakieś wiadomości o Katarzynie?<br />

E1312 A. W. Piotrowski Drugi batalion wygrywa wojnę P R IX 63 s. 9<br />

Zaczynamy. Otóż, jak sami słyszeliście, wojna dla nas właściwie się skończyła. Dyrektywy dowództwa pułku<br />

nakazują pozostanie na dotychczasowym miejscu postoju i oczekiwanie na wiadomość o kapitulacji. To nie znaczy<br />

oczywiście, że mają zapanować stosunki garnizonowe, koniak i tym podobne. Warty podwojone, pododdziały alarmowe<br />

tak samo. Po kapitulacji nastąpią pewnie jakieś przegrupowania, czy ja wiem — no, ale to daleka przyszłość.<br />

E1313 A. W. Piotrowski Nocna wizyta P R X 64 s. 6<br />

Właśnie. Pamiętasz ten marsz w zadymce, w nocy .. Czekaj, czekaj. Jakoś nie przypominam sobie .. No, wtedy,<br />

jak goniliśmy bandę „Mściciela”. W Białostockim .. A, naturalnie, że pamiętam. Od razu z marszu do akcji. To było.<br />

Chyba w lutym czterdziestego siódmego .. Właśnie. Wtedy Staszka Wojciechowskiego .. Tak, wlazł na pole minowe.<br />

A Majewskiego pamiętasz? Też w tej akcji .. Dostał serię w brzuch — męczył się pół dnia.<br />

E1314 A. W. Piotrowski Nocna wizyta P R X 64 s. 10<br />

Założyłeś, słyszę, rodzinę? Żona, dzieci .. Prawda, ty nawet nie wiesz, że się ożeniłem — a to już dziesięć lat.<br />

Teraz cała rodzina nad morzem od — dwóch tygodni już — i muszę ci się przyznać, że nie mogę się już doczekać,<br />

kiedy tam pojadę .. Kiedy jedziesz? .. Już, jutro. O osiemnastej. Dziś ostatni raz byłem w pracy. Miałeś szczęście, żeś<br />

mnie jeszcze złapał.<br />

E1315 A. W. Piotrowski Nocna wizyta P R X 64 s. 15<br />

Ale co ty — słowo daję coś sobie ubzdurałeś. Przecież to drobiazg .. Słuchaj no — ja czuję, że ty coś przede<br />

mną ukrywasz. Bardzo cię proszę, nie kręć, tylko powiedz wprost o co tu chodzi. Wolę się dowiedzieć teraz od ciebie,<br />

niż później z książki .. Ja w ogóle jeszcze nie wiem, czy ta historia w końcu znajdzie się w książce. Mam taką masę<br />

materiału.<br />

E1316 A. W. Piotrowski Nocna wizyta P R X 64 s. 19<br />

Nic nie rozumiem .. Ten, który strzelał — członek zlikwidowanej później przez nas bandy „Groźnego” — tego dnia<br />

ocalał. Przebiegł przez wieś i nadział się prosto na naszych chłopców z tamtych samochodów. „Groźny” go wysłał na<br />

rozpoznanie, ale chłopak nie wytrzymał w tym zagajniku i puścił serię. Potem zresztą okazało się, że ma inne jeszcze<br />

sprawki na sumieniu i dostał wyrok śmierci. To już inna sprawa.<br />

E1317 A. W. Piotrowski Nocna wizyta P R X 64 s. 20<br />

Ale nie w stosunku do nas .. Znów nic nie rozumiem .. To proste. Tam chodziły bandy. Głównie „Groźny”, ale<br />

inne też. W sąsiedniej wsi sekretarza komórki PPR zatłukli drągami na placyku przed kościołem na oczach całej wsi.<br />

Bednarski nie był partyjny ale — zwróć uwagę — był zdemobilizowanym żołnierzem, wziął ziemię z reformy. Bał się<br />

— ale nie nas. Ale przecież wołaliśmy przez drzwi. Przecież wiedział, że to my.<br />

E1318 A. W. Piotrowski Nocna wizyta P R X 64 s. 26<br />

Był człowiek — nie ma człowieka. Nic nie mogę zrobić. Muszę z tym zostać. Zawsze byłem dumny z tego, że mam<br />

czyste sumienie. Ale tak to już jest. Strzelanie do ludzi — nawet w imię najsłuszniejszej sprawy — to nie zabawa. Nie<br />

wolno zabijać ludzi — a jednak czasami trzeba — ale wtedy trzeba także ponosić konsekwencje tego, że się strzelało<br />

.. No cóż czas na mnie. To ty jutro jedziesz do żony?<br />

E1319 A. W. Piotrowski Syn P R V 64 s. 8<br />

Tfu! Babskie humory! Boże święty — żebym to ja w jego latach dostał w ręce taki majątek. Radio jest, telewizja<br />

sobie kupią — co tam telewizja — taksówkę sobie będą mogli kupić. Doktór w Lipkach już dwa lata własnym autem<br />

jeździ .. Doktór w Lipkach to jest doktór — nie baba. Do baby ludzie na leczenie nie przyjdą .. Co ty tam wisz? Jak<br />

będzie dobrze leczyć — to przyjdą.<br />

141


E1320 A. W. Piotrowski Syn P R V 64 s. 10<br />

A przeszłego roku jak na wakacje przyjechał, toście się pokłócili o te szkolne nowinki .. Pokłócili — nie pokłócili.<br />

Przemówiliśmy się tylko ździebko. Ale ja mu wtedy powiedziałem. Paweł — powiedziałem — za rok szkołę kończysz,<br />

na wieś wrócisz, gospodarkę ci oddam i będziesz sobie na niej tę szkolną naukę próbował. Póki ja tu rządzę — niech<br />

będzie po staremu.<br />

E1321 A. W. Piotrowski Syn P R V 64 s. 14<br />

świetni ci twoi staruszkowie. Jak ze Stryjeńskiej. Ojciec taki prasłowiański kmieć .. To przez wąsy. Stary strasznie<br />

z nich dumny .. Matka musiała być kiedyś śliczna .. Ba. Najpiękniejsza we wsi. Gdzieś tu w domu jest ich ślubne<br />

zdjęcie — pokażę ci później .. Bardzo mi się podoba i w ogóle cieszę się, że tu w końcu przyjechałem. To stary dom,<br />

prawda? O tak. Dziadek go zbudował, jak się żenił.<br />

E1322 A. W. Piotrowski Syn P R V 64 s. 21<br />

A sklepowy. Ze wszystkim pijany. Obalił się na ulicy, ludzie się śmieli .. Olaboga — jeszcze zamarznie kiedy! ..<br />

Nic mu nie będzie pijakowi. Ale panna Elżbietka je tyle co nic — jak ptaszek .. Kiedy ja naprawdę nie mogę .. To ja<br />

już pierogi przyniosę .. Brawo, pierogi? Zobaczysz jakie u nas pierogi .. E, co tam. Zwyczajne. A do pierogów flaszkę<br />

przynieś. W szafce stoi. I kieliszek dla Franka — niech się też przy święcie napije!<br />

E1323 A. W. Piotrowski Syn P R V 64 s. 30-31<br />

Nie możesz tak zrobić, Paweł. Tak nie możesz .. Nie możesz mi zabronić. Jestem dorosłym człowiekiem i wiem<br />

czego chcę. Ty też przecież chcesz, żebym był szczęśliwy .. A o nas pomyślałeś? Paweł? O matce i o mnie? Żebyśmy<br />

też byli szczęśliwi? .. Słuchaj. Ja wiem, że nie jest ci to łatwo przyjąć. że to cię zaskakuje i w ogóle. Ale nie mogę,<br />

zrozum, nie mogę inaczej postąpić.<br />

E1324 A. W. Piotrowski Urodziny pana Karola P R XI 66 str. 13<br />

Nie spóźniłem się? Cieszę się, że cię widzę! .. Co się stało? Masz kłopoty? .. Nie, ni, naprawdę nie tak po prostu<br />

chciałem się z tobą zobaczyć. Zapalisz? No, co słychać? .. Słuchaj, Karol, jeśli tyś mnie wyciągnął z pracy tylko po to<br />

.. Nie, nie — chciałem się ciebie o coś zapytać .. No? Słuchaj Roman — ale nie śmiej się ze mnie — ja się chciałem<br />

zapytać, czy ty się zmieniasz?<br />

E1325 A. W. Piotrowski Urodziny pana Karola P R XI 66 str. 16<br />

Słuchaj. Co ci jest? Masz jakieś kłopoty? Karol! Co się stało? .. Nie, nic. Nic się nie stało. Tak jakoś, sam nie wiem<br />

dlaczego przypomniała mi się ta wyprawa .. źle wyglądasz. Nie jesteś czasem chory? W domu wszystko w porządku.<br />

A w pracy .. Wszystko w porządku, słowo daję .. Źle wyglądasz, tak jakoś blado. Nie chorujesz? .. Nie, nie. Głowa<br />

mnie dziś trochę boli — to dlatego.<br />

E1326 A. W. Piotrowski Urodziny pana Karola P R XI 66 str. 20<br />

Nie, jadłem na mieście. Spotkałem Romana, wiesz? .. No i co z Romanem? .. Zupełnie zwariował na punkcie swoich<br />

wierceń. Aha, byłbym zapomniał. Prosi nas w sobotę na brydża. Kto tam jest u Lilki? .. Jacyś koledzy. Jacek, wiesz,<br />

ten i jeszcze dwaj inni .. Jaki Jacek? .. Och, Karolu był tu u nas na kolacji. Nie pamiętasz? .. Aha, ten w okularach.<br />

Ciągle dziś o czymś zapominam.<br />

E1327 A. W. Piotrowski Urodziny pana Karola P R XI 66 str. 29<br />

O śmierci? Wie pan, są różne poglądy na ten temat. Nie bardzo wiem, o co panu chodzi .. Napije się pan jednego?<br />

Nie? Wie pan, chodzi mi o to, co oni sądzili o śmierci, co mieli na ten temat do powiedzenia, no, rozumie pan .. Ha,<br />

Epikur na przykład bardzo ładnie powiedział, że śmierć nie istnieje, ponieważ dopóki ja istnieję, ona nie istnieje.<br />

E1328 A. W. Piotrowski Zdjęcie z krzyża P R X 67 s. 11<br />

Poczekaj. Na drugim brzegu Niemców nie było i to był ich błąd. Nie liczyli, że ktokolwiek się przedostanie. Jeszcze<br />

próbowaliśmy z tego drugiego brzegu osłonić ogniem tych biedaków, co się spóźnili, ale jak nas moździerze zmacały,<br />

prysnęliśmy do lasu. Straciliśmy na tym mostku połowę ludzi, wszystkie karabiny maszynowe, zapasową amunicję,<br />

prowiant — no, słowem ludzie wyszli z tej wody jak stali, tylko z lekką bronią.<br />

E1329 A. W. Piotrowski Zdjęcie z krzyża P R X 67 s. 17<br />

Jak to nie będzie chciał? Co on tam będzie robił? Oczywiście, że pójdzie, na pewno się ucieszy, że przyjechaliśmy<br />

po niego .. Ucieszy się? Jesteś pewien? .. Jasne, że się ucieszy. Bądź co bądź wojował z nami prawie przez dwa lata.<br />

Przecież, żeby nie my, to by zginął wtedy w tym lesie, z głodu, albo z zimna .. Ale kto by go kropnął.. [&]<br />

142


E1330 A. W. Piotrowski Zdjęcie z krzyża P R X 67 s. 19<br />

Umówmy się od razu, że nic nie będziemy robić na siłę. Nikogo nie będziemy na siłę uszczęśliwiać .. Ja przecież<br />

żartuję. Na pewno z radością pójdzie z nami .. A jeżeli nie pójdzie, to co? Powiedzmy, że nie będzie chciał iść. Będzie<br />

chciał zostać i dalej wegetować w tej ziemiance. Co wtedy? Zostawimy go tak? Damy mu to ubranie i wódkę, którą<br />

wieziemy, pogadamy godzinkę i wrócimy bez niego?<br />

E1331 A. W. Piotrowski Zdjęcie z krzyża P R X 67 s. 24<br />

Jak to nie jesteś pewien? Uważasz, że źle zrobiliśmy? Wiesz, ty nie masz chyba sumienia .. O to właśnie chodzi. O<br />

sumienie. Nasze. Dla nas i dla naszego sumienia zrobiliśmy dobrze. Pomogliśmy koledze, wyciągnęliśmy go z ciężkiej<br />

sytuacji, nie opuściliśmy go w biedzie. Jesteśmy teraz zadowoleni z siebie, dumni nawet. Nasze sumienie też jest<br />

zadowolone. W ogóle jesteśmy porządne chłopy. A on?<br />

E1332 Z. Posmysz Ave Maria P R III 63 s. 5<br />

To ty, dziecko? .. Ja. Z tym, co zawsze .. Wchodź, prędko wchodź! Coś się dziś dzieje. Krzyki, strzelanina .. To nic.<br />

Nas to nie dotyczy. To na rampie. Nowy transport. Podobno bogaty. Ogromne beczki jedzenia. Coś z tego kapnie i dla<br />

lagru .. Słuchasz, Mario? Prawda, jaka to świetna fraza? I ten człowiek na swych pierwszych drukowanych utworach<br />

podpisywał się jako „dilettante veneto”.. [&]<br />

E1333 Z. Posmysz Ave Maria P R III 63 s. 20<br />

Gdybym przynajmniej wiedział, Mario, dlaczego rzuciłaś nasz dom. Miotam się, szukając powodu, lub choćby<br />

jakiegoś punktu zahaczenia. Nie znajduję go. Czynię przegląd naszego pożycia, dzień po dniu. Lecz pamięć moja jest<br />

bezsilna. Nie podsuwa mi niczego, co mógłbym odczytać jako oznakę, zapowiedź tego, co się stało. Czy to możliwe,<br />

żeby nic takiego nie było? Nigdy?<br />

E1334 Z. Posmysz Kartka ze sprawozdania P R VII 63 s. 5<br />

Chcesz powiedzieć, że uważasz to za taktykę? .. Co? A, nie. Nie wiem, czy w ogóle coś uważam. Poglądy nigdy<br />

nie były moją najmocniejszą stroną. Wiesz przecież. Czasem mogło mi się coś tam wydawać: to, lub owo. Przysunąłbyś<br />

te buty do pieca .. Szczęściem, że nie to i owo jednocześnie. Dlatego chyba w Brzozówce nie ma partyzanta Sowy..<br />

[&]<br />

E1335 Z. Posmysz Kartka ze sprawozdania P R VII 63 s. 9<br />

Jesteś odważny. Mało — jesteś ryzykant .. E, las też się oczyści .. Myślę o innych niebezpieczeństwach tych, które<br />

są w was. Czy „zrodzeni w burzy” wytrzymacie próbę zwykłości .. No! Ze wszystkich strachów, jakie mu dokuczają,<br />

ten jest najmniejszy. Powiedz, Adam, czemuście jeszcze nie wyjechali? .. A więc jednak. A myślałem już, że mnie o<br />

to nie spytasz.<br />

E1336 Z. Posmysz Kartka ze sprawozdania P R VII 63 s. 13<br />

Ale na drugi dzień, był to wtorek, pojechałem do Brzozówki. Zatęskniłem za Mirką i czekać do umówionego<br />

spotkania w niedzielę, wydało mi się niemożliwe, pojechałem na rowerze, skrótami. Była noc, kiedy przybyłem na<br />

miejsce. Wieś już spała, ale zapukałem w okno bez wahania. W czasie partyzantki Mirka zdążyła się przyzwyczaić do<br />

tego, że zjawiałem się o różnych porach.<br />

E1337 Z. Posmysz Kartka ze sprawozdania P R VII 63 s. 17<br />

Nie. Nie ma żadnej górki. Ani dużej, ani małej. Jutro pójdziemy do ślubu. Przed świtem? W południe? O zmierzchu?<br />

Albo może pojutrze? Popojutrze? Tyle razy chodziliśmy do ślubu, pamiętasz? Który ślub najlepiej pamiętasz? Ten<br />

uroczysty, kiedy ja byłam cała w tiulu, a ty w smokingu i było tyle światła, muzyki i białych róż? Czy ten dziwaczny..<br />

[&]<br />

E1338 Z. Posmysz Może to dziś P R IX 66 s. 9<br />

Co robimy, ojczulku? .. Nie bierzesz go .. Nie ta ryba, na którą czekam .. Zdaje się, że znowu zrobiłeś odkrycie.<br />

Tak mi się zdaje .. No, szczupak, teraz będziesz ptakiem. Hop, do wody. Co za odkrycie, ojczulku? .. Zdaje mi się, że<br />

już wiem, co jest najważniejsze w tym przyłażeniu tutaj i przeglądaniu się w wodzie. I najlepszego. Wiesz co? To, że<br />

się czeka.<br />

143


E1339 Z. Posmysz Może to dziś P R IX 66 s. 17<br />

Chciałem ci pomóc, żebyście się szybko urządzili, osiągnęli jakiś standard, podróżowali .. Tak. Prawdopodobnie nie<br />

od razu będziemy mieli wszystkie krzesła, ale kolegów to nie zniechęci. Będą siadali na podłodze. A podróże? Może<br />

kiedyś przyjdzie czas, że świat, ten najbliższy, wyda mi się ubogi i zbyt znany. Ale chciałbym, żeby to się stało jak<br />

najpóźniej.<br />

E1340 Z. Posmysz Może to dziś P R IX 66 s. 22<br />

Jacek kazał prosić, żeby pani poczekała w domu. Nie może w tej chwili opuścić hali, ma awarię na oddziale ..<br />

Coś groźnego? .. Małe uszkodzenie. Ale mogą być straty w polimerze, jeśli zanieczyszczenie przeniknie do kolumny ..<br />

Chciałabym tam być .. To by mu nie pomogło. Przeciwnie .. Pan jest świetnie zorientowany w tym, co Jackowi pomaga,<br />

co przeszkadza.<br />

E1341 Z. Posmysz Może to dziś P R IX 66 s. 25<br />

Wystarczy „proszę pana”. Na ten jeden raz to wystarczy .. Na ten jeden raz? Czy pan. Nie, nie, chciałam tylko<br />

powiedzieć, chciałam powiedzieć, że chemik wszędzie może znaleźć pracę, wszędzie może być użyteczny. Na uczelni,<br />

jako wykładowca. Wcale nie jest powiedziane, że jego miejsce jest tylko w takim zakładzie .. Oczywiście, że nie. niech<br />

się pani uspokoi.<br />

E1342 Z. Posmysz Może to dziś P R IX 66 s. 36<br />

To po jaką nagłą cholerę tak powiedziałeś? .. Głosowałem także za tym drugim projektem .. Ty? Powiedz. Zrobiłeś<br />

to po to, żebym odszedł .. Po to, żebyś wiedział, że tak może być. że tak może ci się trafić nie raz i nie dwa. Wszędzie<br />

gdzie się znajdziesz. żebyś się nie nastawiał na to, że wystarczy mieć rację.<br />

E1343 Z. Posmysz Może to dziś P R IX 66 s. 41<br />

To tylko kwestia wysokości ceny. Tam są wille i jachty, tu wycieczka do Włoch, może mieszkanie. Nie chcę być<br />

przedmiotem kupna i sprzedaży .. Chcesz powiedzieć, że ja .. Dana, dotychczas rozumieliśmy się. Powiedz, co się<br />

stało? To ten twój „ojczulek”. Wmawia ci, że jesteś kimś wyjątkowym, że to, co jest dobre dla innych, ciebie jest<br />

niegodne.<br />

E1344 Z. Posmysz Palę „Martina Edena” P R X 67 s. 7<br />

Niech pani się już spyta o to, o czym pani cały czas myśli. Czy chciałem skończyć ze sobą? A jeżeli powiem, że<br />

tak, to co? Postawi pani kreskę w którejś ze swoich rubryk i co dalej? Potem pewnie spyta pani jeszcze, czemu to<br />

zrobiłem? .. Przepraszam pana, naprawdę to nie jest najważniejsze. Moja ankieta dotyczy czegoś innego .. Wiem. Jakie<br />

książki czytam, jakie filmy oglądam .. [&]<br />

E1345 Z. Posmysz Palę „Martina Edena” P R X 67 s. 10<br />

Musicie żyć ze sobą. Nie, nie mówię, żeby regularnie, jak mąż z żoną, ale kiedy się zdarzy, iż w domu nie ma<br />

nikogo. On także jest stąd? Nie? W takim razie mieszka w akademiku. Obejrzałem sobie kiedyś taki dom. Nasze<br />

przedsiębiorstwo budowało obok. Z rusztowań widziałem jak tam w środku, bo wiosna była, okna otwarte. Ciekawie<br />

było popatrzeć na tych studenciaków. Jedni z rękami na uszach, z głowami w książkach, drudzy, przez ścianę, z flachą<br />

na stole, całkiem jak u nas .. [&]<br />

E1346 Z. Posmysz Palę „Martina Edena” P R X 67 s. 19<br />

O mnie myślałaś .. O tobie. Tylko o tobie. Nie cieszysz się? .. Cieszę .. Ale jesteś smutny. Nie podoba ci się<br />

nasz dom? .. Bardzo podoba .. Prawda, że jest pozytywny? Czekaj, nie widziałeś jeszcze góry. Tam są trzy pokoiki,<br />

prześlicznościowe. Takie sypialenki. Jakbyśmy chcieli, moglibyśmy mieć każde oddzielną. Ale my będziemy sypiać<br />

razem. Zawsze. nawet jak będziemy mieć pięćdziesiąt lat.<br />

E1347 Z. Posmysz Palę „Martina Edena” P R X 67 s. 25<br />

A taką, cośmy kiedyś radzili między sobą: siadamy z Nijakim w pociąg i jedziemy budować ten jego pałac. Jak we<br />

czterech staniemy do roboty, to przez dzień wyciągniemy ze trzy metry muru .. Gadacie .. Stary! Była taka mowa? ..<br />

Niech się spyta Małego .. A bo on jest? .. Nijaki! Ile kosztuje murarska dniówka na wsi? .. Ja tam nie płacę ani nie<br />

dostaję .. Ty. Zagramy tego tysiąca wiesz o co?<br />

144


E1348 Z. Posmysz Palę „Martina Edena” P R X 67 s. 43<br />

Ja także już nie. Z początku bardzo mnie to śmieszyło, jak sobie przypomniałam, śmiałam się sama do siebie, ale<br />

odeszło mi. A dzisiaj sobie nawet popłakałam .. Że tak nie jest? .. Tak. I jeszcze jak pomyślałam, że przede mną sobota<br />

i niedziela .. Nieraz w sobotę telefonowałaś do mnie .. Tak, a tyś kazał mówić, że cię nie ma. To nic. Mały, to nic. Co<br />

by mi z ciebie przyszło, nawet gdybyś mnie kochał?<br />

E1349 Z. Posmysz Tor P R IV 65 s. 10<br />

Znowu jacyś Niemcy. Chcą ściągnąć tamtych z lasu. A niechby! Póki mam w sobie ten samogon. Wie pan, kiedyś,<br />

na jakiejś bibie poszłam w tan na bosaka. Ktoś po staropolsku rozbijał puste flaszki o piec i ja całą piętą nadepnęłam<br />

na dno od butelki. Wie pan, że nie poczułam nawet ukłucia. Patrzyłam na plamę pod nogami, jak się rozszerzała, i nie<br />

wiedziałam, skąd ta krew.<br />

E1350 Z. Posmysz Tor P R IV 65 s. 22<br />

Nie rozumiem, po co tu pan dulczy? Dla świecenia przykładem wystarczy świetlana osoba burmistrza. O co pani<br />

chodzi? .. Pani rąk może w tej chwili potrzebują chorzy, a pani tu manifestuje z kluczem francuskim, który ledwie<br />

może udźwignąć. Już siwe włosy, a wciąż jeszcze to zamiłowanie do gestów? .. Trzydzieści pięć lat — to wcale nie<br />

tak dużo. A siwe włosy.<br />

E1351 L. Prorok Chiton dla Laertesa P R VII 65 s. 6<br />

Chyba nie tak zuchwały jak Lejokryt. A temu przecież dozwalasz przy stole najczęściej siadać naprzeciw siebie ..<br />

Przestań. Ten zdaje się odzierać mnie z szat spojrzeniem .. Skąd nagła bladość? Czy ci coś dolega, pani. Daruj omyłkę.<br />

To zbladły czarki, dolałam za mało oliwy .. A jednak wolę, niech patrzą niż mieliby opuszczać oczy.<br />

E1352 L. Prorok Chiton dla Laertesa P R VII 65 s. 13<br />

Nie lubię czekać. Nie umiem .. Wiem. To słowo wymyślone dla kobiet. W waszych ustach brzmi obco .. Czas jest<br />

taki sam dla mężczyzn i dla kobiet .. Nie! Czekam tylko ja. Odys dąży. To coś innego .. Czy wyobrażasz sobie, pani,<br />

powrót Odysa? O, tak, nieraz widzę ten dzień. To będzie pełny dzień, może blisko południa. Z portu przybiegnie ktoś<br />

z wieścią, że zbliżają się statki.<br />

E1353 J. Prutkowski Głupcy umierają punktualnie P R XII 63 s. 6<br />

Jeśli? .. Ktoś zgodzi się umrzeć za ciebie .. Tylko tyle? Jestem uratowany! .. Pierwszy raz muszę być wobec ciebie<br />

okrutna .. Wspaniała, najukochańsza, kojąca, błogosławiona. Czy nie wiesz, że za króla chętnie giną poddani? .. Ginęli<br />

.. Jak to? .. Już nie chcą .. Skąd wiesz? .. Próbowałam, namawiałam, sondowałam .. Nikt? .. Nikt .. Więc jeśli nie za<br />

króla, może oddadzą życie za dziecko? .. Za dziecko mogliby poświęcić się rodzice.<br />

E1354 J. Prutkowski Głupcy umierają punktualnie P R XII 63 s. 11<br />

Tak bardzo ją kochasz? .. Nie. Tak bardzo ona mnie kocha .. Jesteś pewny? .. Co chcesz przez to powiedzieć ..<br />

Nic. Pytam po prostu. To bardzo ważne .. Kocha mnie tak bezgranicznie i bez reszty, że mogę spokojnie kochać ciebie.<br />

Więc sądzisz, że ona się zgodzi? .. Jeśli naprawdę kocha .. Ojciec i matka też mnie naprawdę kochają .. To nie to samo<br />

.. Dlaczego? .. Jeśli mężczyzna i kobieta kochają się nawzajem, ofiara ich nie jest ważna.<br />

E1355 J. Prutkowski Głupcy umierają punktualnie P R XII 63 s. 20-21<br />

A więc służba wróciła? .. Tak, królu .. Wszyscy? .. Wszyscy .. Mówiłem .. Jesteś nieomylny .. Król musi być<br />

nieomylny .. Dowiedzieli się o decyzji królowej .. Wstrząsnęła nimi? .. Chcą oddać życie za ciebie .. Trochę za późno.<br />

Klamka zapadła .. Dlatego zgłaszają się teraz .. Jesteś cyniczna. Ich życie przyda się w trudnym dla naszej ojczyzny<br />

momencie .. Wtedy ich znów nie będzie .. Jesteś niepoprawna .. Jestem trzeźwa .. A ja, jestem pijany twoją [&]<br />

E1356 J. Prutkowski Głupcy umierają punktualnie P R XII 63 s. 28<br />

Dlatego boisz się mnie .. Nie jestem tchórzem, ale .. Wyobrażasz sobie, co z tobą zrobię .. Przeczuwam .. Jestem<br />

bezlitosna .. Ty jesteś miłość .. Jestem śmiertelnym wrogiem miłości .. Jesteś nieśmiertelna .. Zgadłeś .. Przyszłaś do<br />

mnie? .. Prawdopodobnie do ciebie .. Weź mnie sobie. Rzucę wszystko. Koronę, królową, nawet kochankę .. Królu,<br />

psujesz mnie. Moja pieszczota jest bolesna i krótkotrwała .. Nie wierzę. Pozwól mi sprawdzić.<br />

145


E1357 J. Prutkowski Głupcy umierają punktualnie P R XII 63 s. 49<br />

Czy wiesz, o pani, że Adonis odwiedził nasz kraj? .. Przyjechał na polowanie. Ale jak on nieumiejętnie tropi zwierza.<br />

Czyni to z nagonką, z hałasem i szczuciem, daje zwierzynie szansę obrony. A tu trzeba działać sprytnie, inteligentnie,<br />

spaść na zdobycz nieoczekiwanie. Udzielę mu kilku lekcji polowania .. I ja mu udzielę .. Raczysz żartować, królowo<br />

.. Kiedy królowa żartuje, poddani umierają. Umieranie grozi nawet królom!<br />

E1358 H. Bardijewski Manewry P R X 63 s. 9<br />

Że mleko wypili. Nie macie więcej? .. Nie. Dopiero będę doić, ale takiej krowy co by od razu kwaśne dawała, to<br />

nie mam. Siadajcie, odpocznijcie sobie .. Można, czemu nie, ale wpierw trzeba okno zasłonić, żeby światło kogo nie<br />

przyciągnęło. A męża to gdzie chowacie? .. A w wojsku. Już rok będzie jak poszedł. Może teraz tak jak wy chodzi<br />

gdzieś z karabinem po nocy ..<br />

E1359 H. Bardijewski Manewry P R X 63 s. 18<br />

No co się gapicie?! Kto szedł w pierwszej linii ten jest pierwszy. Obsadzić drzwi i okna, reszta do ogrodu, zająć<br />

pozycje obronne! .. Ty byłeś z nami? .. A z kim — z cesarzem abisyńskim?! .. Ale! .. No dobra, ale powiedzcie mi<br />

.. Sierżancie! Sierżant! .. Co jest? .. Łącznik od dowódcy batalionu. Grozi wam odcięcie. Wycofać się natychmiast na<br />

południe ..<br />

E1360 H. Bardijewski Manewry P R X 63 s. 23<br />

Ale teraz nie możemy uciekać .. Dlaczego nie? .. O rany, nieprzytomny człowiek! Kaczkę masz zaraz dostać —<br />

jeńca żeśmy przehandlowali .. A prawda. Ale moglibyśmy tę kaczkę wziąć żywą .. Oszalał. Patrol z kaczką pod pachą ..<br />

W plutonie więcej by się ucieszyli, niż z języka, to pewne .. Nasz porucznik dałby nam kaczkę. Jak byłem zwiadowcą,<br />

pamiętam... [&]<br />

E1361 K. Radowicz Noc w konwoju P R XII 65 s. 5<br />

Za chwilę. Lepiej panu? .. Trochę. Gorąco mi .. Za parę dni temperatura spadnie. Zaraz kucharz przyniesie herbatę<br />

.. Skąd się pan tu wziął? Kto pan jest? .. Mówiłem już. Przypłynąłem z Meduzy. Jestem tam chiefem. Dlaczego pan<br />

tak patrzy na mnie .. Jak pan mówi. że pan jest chiefem .. Tak. Musiał mnie pan widzieć .. Możliwe. Twarz jakby<br />

znajoma. Ale nie pamiętam, jak patrzę, to tak, jakbym już pana gdzieś widział.<br />

E1362 K. Radowicz Noc w konwoju P R XII 65 s. 20<br />

Czy pan wie, co to są prawa morskie. Czy pan wie, jakiego byśmy sobie wstydu narobili. Przecież on nas uratował<br />

.. Ale teraz możecie już płynąć sami. Sam pan powiedział że wszystko jest w porządku. Odetnie pan ten hol. To jest<br />

moje polecenie .. Nie mogę go wykonać .. Czy pan sobie zdaje sprawę z tego, co pan mówi? Ja panu, do cholery,<br />

rozkazuję to zrobić!<br />

E1363 K. Radowicz Noc w konwoju P R XII 65 s. 29<br />

Nic, nic. Proszę czytać dalej .. Do opuszczenia pokładu. Podpłynął do nas holenderski statek i prosiliśmy, żeby wziął<br />

nas na hol, ale odmówił. Powiedział, że będą ratowali tylko załogę. Wiedział już o tym, co zrobiliśmy z Duńczykiem.<br />

Musiałem złożyć oświadczenie, że damy się odprowadzić do portu, i dopiero wtedy podali nam hol. Obecnie znajdujemy<br />

się w Helder i po naprawie uszkodzeń powrócimy do kraju.<br />

E1364 K. Radowicz Noc w konwoju P R XII 65 s. 44<br />

Niech pan te igły. Mówiłem, żeby pan położył te igły .. Nie śpi pan .. Skoro mówię, to chyba nie śpię. Gorączki<br />

też już nie mam .. Jeszcze, na pewno, tak. Przejdzie dopiero za parę dni .. Po co pan bierze strzykawkę. Powiedziałem<br />

przecież .. Muszę zrobić zastrzyk. To już przedostatni .. Teraz nie. Chcę panu coś powiedzieć. Chcę powiedzieć, że<br />

pana poznałem.<br />

E1365 K. Radowicz Temat z polskiego P R X 66 s. 5<br />

Nie wysilaj się. Już to słyszałem. Ostatecznie, jeśli nie macie ochoty się uczyć, to nie musicie. Obejdę się bez was.<br />

Nie wygłupiaj się, Jacek. Przecież zgodziłeś się uczyć z nami .. Boście tego sami chcieli. Jak tylko „Pędzel” zaczął<br />

wrzeszczeć, że was jeszcze przepędzluje, to strach was obleciał .. Ich. Mnie nie. Nie wierzę, żeby kogoś na maturze<br />

oblali. To jest właściwie tylko formalność .. No, to cześć. Rozchodzimy się.<br />

146


E1366 K. Radowicz Temat z polskiego P R X 66 s. 11<br />

Z Ewą można by sobie ciekawie porozmawiać. Ona lubi myśleć. Usiedlibyśmy sobie gdzieś, albo pojechalibyśmy<br />

na plażę i gadalibyśmy o tym wszystkim. Chyba mógłbym zapytać ją, czy mój stary ma rację, że mi ciągle podtyka pod<br />

nos tych swoich facetów. Bierz przykład z tego, wzoruj się na tamtym. Kazimierz Wielki nie umiał pisać, ale umiał<br />

myśleć. Ty umiesz pisać, ale nie umiesz myśleć. Albo ten, który nigdy nie skłamał.<br />

E1367 K. Radowicz Temat z polskiego P R X 66 s. 16<br />

Panie szyper! Nie słucha steru! Kładzie się! .. Następna fala może nas położyć. Jak się odwrócimy bokiem, to<br />

koniec. Musisz się zdecydować, Witek .. I stracić kuter .. A tak stracisz. Wszystko .. Zalewa nas! Ludzie, toniemy!<br />

Spuszczać szalupę! Toniemy! .. Wachtowi na miejsce! Odejść od burty! .. Przewróci nas! .. Jeszcze nie przewraca.<br />

Wszyscy na swoje stanowiska! .. Naprawdę myślisz, że dociągniemy?<br />

E1368 K. Radowicz Temat z polskiego P R X 66 s. 22<br />

Jeszcze nie przewróciłeś się .. Ale ty właśnie chcesz doprowadzić do tego. Fakt, że będziesz mi towarzyszył niczego<br />

dla mnie nie zmienia. Przecież ty też nie jesteś sam, też masz dom. Pomyślałeś chociaż przez moment o swojej żonie<br />

i o swoim synu. Jak będziesz wyglądał w ich oczach? Znany inżynier o mało nie utopił statku.<br />

E1369 K. Radowicz Temat z polskiego P R X 66 s. 33<br />

A tamci pisali o obywatelskim wychowaniu. Po co pisali? Jak to mówiła wtedy Ewa. Nie ona nic o nich nie mówiła.<br />

To ojciec mówił mi o tym, że walczyli z egoizmem, że chcieli. Dlaczego im się chciało? Dlaczego ich coś obchodziło?<br />

Przecież mogli myśleć tak samo. Pan inżynier Ludwik sprzedaje teraz swój samochód i kupuje nowy. Ile lat temu mógł<br />

zdawać maturę.<br />

E1370 W. Rogowski Tariki P R VII 66 s. 2<br />

Głodny jestem, Tariki. Ty też, co? Rozdziawiłaś dziób, ale nic z tego. Zaczekaj trochę. Może zjem ciebie dzisiaj na<br />

obiad. No, Tariki, nie strosz piór, nie zrobię tego, no, uspokój się, przyjaciół się nie zjada, rozumiesz? Kilkanaście lat<br />

temu to było miasto, Tariki. żebyś wiedziała jaki w porcie był ruch.<br />

E1371 W. Rogowski Tariki P R VII 66 s. 12<br />

Po co pan tutaj przyszedł? W tym mieście nie ma już nikogo. Tylko tacy jak ja. Nikt więcej. Czego pan szuka?<br />

Proszę na nic nie liczyć .. Wiem .. Nie chcę, żeby u mnie przebywał ktoś, kto ma broń .. Rozumiem .. Niech pan napije<br />

się wody i idzie stąd. Jeśli mogę prosić .. Nie .. Pan mnie zgubi! Gdyby oni tu przyszli i znaleźli pana, wtedy nic by<br />

mnie nie uratowało.<br />

E1372 W. Rogowski Tariki P R VII 66 s. 26<br />

Teraz też panu nie wierzę .. I może potem nie chciałem robić tego na oczach Heidiego, albo może w ogóle odechciało<br />

mi się robić cokolwiek? .. Pan mnie tylko straszy .. Ale czy to nie jest prawdopodobne? .. Ktoś inny może tak, ale pan<br />

nie .. Mylisz się. Jestem taki, jak wszyscy .. Nie wierzę .. Nie mów tak do mnie! Nie lubię tego! .. Przepraszam pana<br />

.. Jeśli zechcę, mogę to jeszcze zrobić.<br />

E1373 W. Rogowski Tariki P R VII 66 s. 34<br />

A kiedy wygnają cię z tego miasta, które wezmą sobie Polacy, albo Rosjanie i nie będziesz już mógł tutaj mieszkać,<br />

zrobisz wszystko, żeby tu powrócić. Ty, albo koledzy Heidiego, albo jego synowie, a twoje wnuki. Wy wszyscy cisi,<br />

mali, niewinni, posłuszni, zaborczy, chciwi Niemcy .. Proszę pana. Cóż my będziemy mogli zrobić! Jesteśmy w nędzy,<br />

w rozpaczliwej niemocy, pokonani, proszę pana! .. Już wy będziecie wiedzieli, co trzeba robić.<br />

E1374 S. M. Saliński Guziki dla wdowy P R IV 64 s. 3<br />

Milcz, Wowka, nie twoje prawo mówić o kapitanach. Ale faktycznie, trzepotliwy. Wtedy na „Hanamecie”, kiedy<br />

w kajucie siedział kamieniem, powiadali, że sądu się boi .. Czy to kapitana sprawy. Bosman powinien sprawdzić, czy<br />

wszyscy na pokładzie .. Miał może chodzić z listą i wywoływać? Nie, Tarakanow, tego się nie praktykuje .. U nas na<br />

ten przykład, na „Stiereguszczim” .. Torpedowiec co innego.<br />

E1375 S. M. Saliński Guziki dla wdowy P R IV 64 s. 6<br />

Pewnie! Jak się cztery doby gotował .. Pięć, z Władywostoku do Czifu pięć .. A nie, bo cztery. Taki rejs to cztery ..<br />

Taki — siaki, a pięć, bo przy Cuszimie tajfun i do Czifu przyszliśmy spóźnieni, razem pięć dni rejsu. Z Władywostoku<br />

wyszliśmy na noc .. A listy załogowej nie sprawdzali? .. To u nas na „Stiereguszczim” wachtowy nawet po kojach<br />

patrzył.<br />

147


E1376 S. M. Saliński Guziki dla wdowy P R IV 64 s. 10<br />

A duży jest taki kocioł? .. Spory. Hanamet stara łajba, jeszcze w siedemdziesiątym trzecim u Duncana w Anglii<br />

budowana, maszyna tłokowa. Oni kotły wtedy stawiali zdrowe .. Ile miał ton? .. Coś około trzy i pięćset .. Jeżeli kocioł<br />

duncanowski to będzie większy niż ten kubryk. Jest gdzie pływać tam i nazad .. I wody przybywa i przybywa .. I coraz<br />

cieplej.<br />

E1377 S. M. Saliński Guziki dla wdowy P R IV 64 s. 15<br />

Zamknij się, gówniarzu. Co innego w garbarni do basenu, co innego w kotle. Tam ludzka śmierć, przy ludziach, a<br />

tu nie daj boże, w samotności i ciemności. Po tym rejsie ludzie zaczęli schodzić z „Hanameta”, pierwszy zmustrował<br />

się Zuk, potem Ońka, plunął i poszedł. Palaczy dwóch zeszło, tych co ten węgiel podsypywali cztery dni.<br />

E1378 S. M. Saliński Guziki dla wdowy P R IV 64 s. 18<br />

Wy tak jakoś nie jasno .. A dobrze, niech będzie jasno, Iwan Matwieicz: chciałem zajść do wdowy po Wadimie i<br />

pouczyć ją .. Jak to pouczyć? .. Pouczyć, nie rozumiesz. Ale pomyślałem sobie, że natury suczej nie przerobisz. I nie<br />

zaszedłem, czort ją bierz. Wadima mi żal, faktycznie, ale świeć panie jego pamięci, dureń był, że jej fotografię wieszał<br />

nad koją.<br />

E1379 S. M. Saliński Guziki dla wdowy P R IV 64 s. 28<br />

To już inna sprawa, potrzebnie czy nie. Może tak, a może nie. Wadimowi nie pomogło, taki już jego los, a komu<br />

innemu może by pomogło. Komu innemu może i nie pomaga, kiedy go żona odprowadza na próg domu .. A ciebie,<br />

Jersz, odprowadza? .. Odprowadza. Kiedy wychodzę z domu, Anna zawsze stoi na progu. Stoi na progu i ręką macha.<br />

E1380 S. M. Saliński Guziki dla wdowy P R IV 64 s. 34<br />

Pocieszała się, owszem. Taka ona widzicie, Święta Olga, cholera ją w bok. Popatrzyła na Salińskiego. I pyta: czego?<br />

A on, że z „Hanametu”, przechodził obok, zaszedł po drodze, aby to oddać. I podaje jej guziki w chustce. Odwinęła,<br />

patrzy i pyta co to jest? Więc on mówi, że to wszystko, co po jej mężu — nieboszczyku w kotle na „Hanamecie”<br />

znaleźli.<br />

E1381 Z. Posmysz Zanim mnie pani pozna P R VII 64 s. 2<br />

Teraz? Kiedy się zaczyna rok szkolny? Ludzie powiedzą, że to ucieczka. Że się pani poczuwa do winy za Jachimiakównę<br />

.. Pan Gilarz będzie pierwszym, który to powie. Choćby dlatego, żeby odciążyć swego kuzynka .. Zacietrzewia<br />

się pani. Zeznanie Gilarza najbardziej ze wszystkich obciążyło Czepielskiego. A ten karierowicz Palkowski? Gdyby nie<br />

postawa Gilarza — nie dostałby dyscyplinarki.<br />

E1382 Z. Posmysz Zanim mnie pani pozna P R VII 64 s. 12<br />

Pani także myśli, że zwariowałam? .. Uchowaj Boże. Kierownik zresztą też tak nie myśli. Ale co miał powiedzieć, jak<br />

go pani nazwała pastuchem, nie pedagogiem? I to przy wszystkich! Rany boskie, to nie było potrzebne. Ten karierowicz<br />

panią zniszczy .. Niech mi pani nie psuje nastroju, pani Heleno. Taka jestem teraz lekka .. Pani jest za młoda jak na<br />

swoje dwadzieścia cztery lata ..<br />

E1383 Z. Posmysz Zanim mnie pani pozna P R VII 64 s. 15<br />

„Pierwszy maja — moje święto”. Czy dobre będzie takie rozmieszczenie, proszę pani? .. A w tym wolnym miejscu<br />

co ma być? .. Myślałam, żeby gałązkę jabłoni. Tu mam szkic .. Bardzo dobrze. Jeszcze jak przyjdzie kolor czym ty byś<br />

chciała zostać, Alinko. Myślałaś już o tym, czy może jeszcze nie? To tajemnica? Jeżeli tak, nie musisz mówić.<br />

E1384 Z. Posmysz Zanim mnie pani pozna P R VII 64 s. 23<br />

Piątego maja. Droga panno Janko! Coraz częściej i więcej myślę o dniu, kiedy się poznamy. Nad tym, co będzie<br />

potem, na razie się nie zastanawiam. Wszystko chyba rozstrzygnie się w momencie, kiedy pani powiem, że to ja. Myślę,<br />

że najwyższy czas zacząć przygotowywać się do tego. Więc na początek poproszę o znak, że Pani te listy czyta. Wiem,<br />

że najprościej byłoby poprosić Panią o napisanie na Poste Restante.. [&]<br />

E1385 Z. Posmysz Zanim mnie pani pozna P R VII 64 s. 28<br />

Stracę je, jeśli wystąpię z tym projektem .. A odwołać się do pomocy władz zwierzchnich? Jako kierownik mógłby<br />

pan zainteresować tą sprawą Wydział Oświaty .. To trudna sprawa, koleżanko. Delikatna. Dziecko ma prawnych opiekunów<br />

.. Wiem, że trudna .. Chyba, że od innej strony. Mała, zdaje się, ma talent .. Tak, nie wolno jej tu zostawić<br />

..<br />

148


E1386 Z. Posmysz Zanim mnie pani pozna P R VII 64 s. 31-32<br />

Co się tu stało? Proszę przepuścić! Jakiś wypadek? W szkole? Co się stało? Na litość Boską! Nie umie pani mówić?<br />

.. Zgwałcili .. Co?! Co pani? Kogo? .. Małą Jachimiaczkę .. Proszę przepuścić. Zmiłujcie się .. List. List pani zgubiła.<br />

Pani nauczycielko! List! Ludzie, nie taraśta przecież, ludzie .. Uważajcie, ostrożnie, ostrożnie. Unieść nosze .. Pomogę,<br />

panie doktorze .. Co się tu? Co się tu stało? Niechże pan mówi!<br />

E1387 J. Skotnicka Będzie padało P R X 65 s. 12<br />

Tych zmartwień .. Przecież mówię, że dosyć .. To jeszcze nie tak źle .. Może być gorzej? .. Znacznie. Jest znacznie<br />

gorzej kiedy ma się jedno. Ale duże .. Co jedno? Zmartwienie? Jedno, ale takie co człowieka nie opuszcza ani na<br />

chwilę. Nawet we śnie. Mnie właśnie nie opuszcza. Może nawet nie zmartwienie, ale [&]<br />

E1388 J. Skotnicka Będzie padało P R X 65 s. 17<br />

Stukniesz się w głowę i przyjdziesz do mnie na tydzień do kliniki .. Nie .. Głupia jesteś, dziecinko .. Ja się boję<br />

.. Koniec świata. Pyskata Sonia się boi! .. Boję się .. To się bój, ale przyjdź .. Bo jeśli to nieprawda, że mi tylko coś<br />

zaszkodziło. że to .. Co? .. E. Ile tych moreli? .. Cała skrzynka. Tylko żeby meszek był nietknięty.<br />

E1389 J. Skotnicka Będzie padało P R X 65 s. 37<br />

Gwidon! Na kolację. Do domu. Jeszcze z tym dzieckiem. Co za dzień. Co to za kamienica? Milicja? No pewno!<br />

Czy ty wiesz co z Parylakiem? Umarł. Drzwi wywalili, ale już było po wszystkim. Boże, co za kamienica. Pozwolić<br />

człowiekowi umrzeć. Od wczoraj nikt nie zajrzał. Jak zobaczyłam to mleko pod drzwiami od razu pomyślałam, że<br />

nieszczęście. Taki porządny człowiek. Inwalida! No tak, ale jeden ma fioła z królikami, drugiej też akurat dzisiaj<br />

musiało paść na mózg!<br />

E1390 J. Skotnicka Kiedy śpiewają kieliszki P R VII 66 s. 3<br />

Niestety. Jakoś nie .. Czy mogę wobec tego prosić o znaczek? .. Na pocztówkę? Jak zwykle? .. Jak zwykle .. Znowu<br />

jakiś piękny okręt .. To jest statek, łaskawa pani. Transatlantyk w typie Queen Elisabeth. Wysokiej klasy .. Właśnie<br />

mówiłyśmy z panią Matyldą, że pan to musi bardzo kochać morze .. I latarnie morskie .. Właściwie. Nie wiem jeszcze<br />

.. Jak to nie wie pan jeszcze?<br />

E1391 J. Skotnicka Kiedy śpiewają kieliszki P R VII 66 s. 19<br />

Jak to spotkać? Gdzie? Kiedy? .. W jakim tam kurorcie morskim, co to pani generałowa wie. Zaraz. O. Tutaj. Na<br />

dole .. Na dole. Ależ .. Tutaj na dole pisze. O, „Czy nie zechciałaby pani jeszcze raz w życiu ofiarować sentymentalnemu<br />

dziwakowi małego spotkania w miejscu tamtego niefortunnego sprzed lat dwudziestu pięciu, na które nie stawiło się<br />

żadne z nas?”.<br />

E1392 J. Skotnicka Kiedy śpiewają kieliszki P R VII 66 s. 30<br />

I nikt o mnie nie pytał? .. Nie .. A może kiedy byłem na plaży? .. Nie .. A taka wysoka, miedziana blondynka.<br />

Powinna być w czarnym szerokim kapeluszu. Z herbacianą różą. Twarz w cieniu ronda .. Ronda. Teraz nosi się wyłącznie<br />

Robin-Hoody z czoła! .. Teraz? O moje panie, czy wy w ogóle wiecie, co to znaczy nosić kapelusz. Możliwe .. A więc<br />

proszę pani, tak.<br />

E1393 J. Skotnicka Kiedy śpiewają kieliszki P R VII 66 s. 39<br />

Właśnie, wczoraj minęły trzy tygodnie. Codziennie wyskakuje jeszcze na przystanek koło wiaduktu .. Jakie to<br />

dziwne. Zbyt często ludzie się mijają. Albo nie dostrzegają tego, co ich w pobliżu .. Co one się tak rozdzwoniły!<br />

Wyraźnie trzęsą się ze śmiechu .. Chyba z kogoś z nas .. Cicho! Przestają. Autobus minął wiadukt i wjechał na asfalt.<br />

O, ten Tulio jednak wraca. Nie przyjechała. Czy to źle, Tulio?<br />

E1394 J. Skotnicka Trzecia zasada Newtona P R VII 65 s. 14<br />

Ja też nie wiem. Żyliśmy tu pod jednym dachem, ale prawdę powiedziawszy, jeżeli kogoś w życiu naprawdę<br />

serdecznie nie cierpiałam, to mojego brata. Przez całe życie mi się wymykał. Czasem godziła nas muzyka, ale na<br />

krótko. Aż wreszcie wymknął mi się ostatecznie i nieodwołalnie! Ale to już pańska ciemna sprawka!<br />

E1395 J. Skotnicka Trzecia zasada Newtona P R VII 65 s. 37<br />

To znaczy jak? Co obywatel zobaczył? .. Znaczy się pan profesor leży .. Znaliście ofiarę? .. Znaczy się pana<br />

profesora? .. Tak. Znaliście? .. Osobiście. Jak raz w piątek będzie miesiąc jak mu ucho od teczki narychtowałem.<br />

Pogadali my pięknie tak i tak. Tak i tak .. To znaczy jak? .. A no względem demokracji. Ja mu tak i tak. A on, że tak<br />

i tak. A skąd pan władza wie?<br />

149


E1396 S. Stampfl Krótkie światła P R I 64 s. 5<br />

E, dajże spokój. Z pewnością zwyczajny defekt, opon albo gaźnik. W końcu samochód ma te swoje tysiąc części ..<br />

Dopóki nie było tego telefonu byłam spokojniejsza .. Dobrze. Powiedzmy sobie, że jeśli w ciągu piętnastu minut nic<br />

się w sytuacji nie zmieni — zaczniemy działać .. Co zrobisz? .. Jeszcze nie wiem. Pomyślę. Ale pod warunkiem, że<br />

się uspokoisz i opanujesz<br />

E1397 S. Stampfl Krótkie światła P R I 64 s. 10<br />

To prawda. Ale widzisz. Jak ty możesz pogodzić istnienie tego wygodnego domu z obecnością człowieka nocującego<br />

w garażu .. Może po prostu życie nauczyło mnie egoizmu? .. Nasze miasto jest za małe, żeby ludzie tego nie widzieli<br />

.. Masz na myśli — nas — czy sprawę Hanisza .. W tej chwili myślę o Haniszu.<br />

E1398 S. Stampfl Krótkie światła P R I 64 s. 15<br />

A więc przyczyna najbłahsza z błahych. Ładnie najbłahsza. O mało nie wpakowałem się na drzewo? W pewnym<br />

momencie zasnąłem chyba nad kierownicą .. Tato! Tato! .. No, skoro wróciłeś do domu zdrów i cały, to i na mnie już<br />

czas, stary .. Mógłbyś przenocować .. Nie. Dziękuję. Mam ochotę popatrzeć trochę na gwiazdy. Przespaceruję się ..<br />

Tato! Tato! Chyba już do niego nie pójdziesz?<br />

E1399 S. Stampfl Krótkie światła P R I 64 s. 19<br />

Co pan wczoraj upolował po drodze? Zająca? .. Dlaczego? .. Krew była na prawym reflektorze. Wstaję rano, patrzę<br />

— krew na błotniku i na prawym reflektorze .. Jak to — krew? .. No, szkło było umazane krwią. I wgięcie takie małe<br />

na obudowie. Widać musiał trzepnąć łbem. Głupi leciał w światło. Nic pan nie zauważył? Musiał pan czuć.<br />

E1400 S. Stampfl Krótkie światła P R I 64 s. 23<br />

Zadaję sobie pytanie, czy to jest w ogóle możliwe, czy to się w ogóle mogło stać! Jak długo można spać nad<br />

kierownicą? Żeby człowiek nie wiem jak był skonany. Dwie sekundy. Pięć! Przecież nie można spać godzinami. Nie<br />

można przejechać przez ten czas. Człowiek zdejmuje przecież nogę z gazu. Przestaje naciskać gaz. Hamowanie jest<br />

automatyczne, rozumiesz? Ile można ujechać? Trzydzieści metrów? Pięćdziesiąt?<br />

E1401 S. Stampfl Krótkie światła P R I 64 s. 40<br />

Słuchaj! Jeżeli jeszcze .. Doniesiesz? Oskarżysz? Wolne żarty. Jastrzębiec! Trzymamy się obaj na muszce! Ty<br />

uważaj! Nigdy nie wiadomo, kto pierwszy pociągnie za cyngiel. Szantażujesz .. Broń Boże. Chcę tylko, żebyś posłuchał.<br />

Zróbmy, Jastrzębiec, gospodarski rachunek. Pamiętasz tę przesiekę w lubickim lesie? Odciąłeś się od pępowiny. Plunąłeś<br />

za siebie. Nie pamiętasz. Udało ci się. A może nie! .. Pijany jesteś.<br />

E1402 K. Radowicz Szyper z „Andromedy” P R 65 s. 2<br />

Że damy panu nowiutki trawler. Taki prosto ze stoczni. A starym, doświadczonym szyprom te zardzewiałe graty.<br />

Skoro pan tak mówi, to będę z panem szczery. Dyrektor wahał się bardzo długo, zanim zdecydował się na pana, ale<br />

w tej chwili nie mamy nikogo innego pod ręką .. Więc to tak wygląda .. Właśnie tak. To jest dla pana szansa, ale dla<br />

nas ryzyko ..<br />

E1403 K. Radowicz Szyper z „Andromedy” P R 65 s. 6<br />

Bosman, do mnie! .. Tak, panie szyper .. Co wy tam robicie na baku? .. No, myśmy właśnie .. Trzymacie łapy<br />

w kieszeniach i gadacie. Obijacie się, a statek za trzy dni wychodzi w morze. Jakie dyspozycje wydał wam na dziś<br />

pierwszy oficer .. Dyspozycje. Na dzisiaj. No .. Nie pamiętacie, czy nie mieliście dyspozycji? .. Miałem, ale o, idzie<br />

chief, to może lepiej on powie. Panie pierwszy, pan kapitan prosi.<br />

E1404 K. Radowicz Szyper z „Andromedy” P R 65 s. 7<br />

Wychodziliśmy w morze. Szliśmy na łowisko. Miałem swój statek i wyprowadzałem go z portu, a przecież wszystko<br />

było nie tak. Daj, stary, jeszcze jednego papierosa. Wiesz przecież jak to bywa, kiedy brzeg znika za burtą. Ludzie<br />

uśmiechają się, klepią po ramionach, bo się już wysiedzieli na lądzie i mają go dosyć. U mnie nikt się nie uśmiechał.<br />

E1405 K. Radowicz Szyper z „Andromedy” P R 65 s. 11<br />

Chodzi mi o to, żeby ich nie stracić z oczu. Jeżeli zaczną stąd wiać, to my musimy je gonić. I to już od pana zależy,<br />

żebyśmy ich nie zgubili. Jak ja tu dam z mostku całą naprzód, to pan musi na dole wycisnąć z maszyny tyle, ile się da<br />

.. Pan chyba nie chce .. Tak, właśnie chcę. Pójdziemy za nimi na chorego śledzia ..<br />

150


E1406 K. Radowicz Szyper z „Andromedy” P R 65 s. 16<br />

Oni by woleli łowić rybę zamiast się śmiać .. Powiedziałem ci już, żebyś się wynosił. Sam wiem, że nie złowiłem<br />

dotąd nic. Tylko, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa .. I nie powiesz. Nie znajdziesz ryby. Mówiłem ci to<br />

na samym początku, ale nie chciałeś wysłuchać rady. Teraz wszyscy czujemy skutki. Ja wiem, wtedy może nie miałem<br />

prawa tego mówić, bo ciebie nie znałem, ale.. [&]<br />

E1407 K. Radowicz Szyper z „Andromedy” P R 65 s. 17<br />

Do cholery, człowieku, zrozum, że ty mnie nic nie obchodzisz, ale nie chcę do Gdyni wracać z pustymi beczkami<br />

.. W ten sposób wygrasz, więc co się martwisz. Pewnie mnie zdejmą i zostaniesz wreszcie szyprem .. Ale wrócimy<br />

bez. Człowieku, ja też myślałem, że jak nic nie złowimy, to będzie lepiej, bo cię wezmą od nas, ale to siedzi we mnie<br />

za mocno.<br />

E1408 K. Radowicz Szyper z „Andromedy” P R 65 s. 19<br />

Przepraszam, że wchodzę, ale pukałem, a pan .. Po prostu nie usłyszałem. Zdarza się. A może pan uważa, że nie<br />

powinno się zdarzać? .. Może. To przecież drobnostka. Są ważniejsze rzeczy .. Jakie? O co chodzi? .. Widziałem przez<br />

chwilą zapis w dzienniku. Wziął pan kurs na cieśniny .. No to co? Ma pan może coś przeciw temu? .. Mam .. Śmiało<br />

tu sobie wszyscy poczynają z szyprami.<br />

E1409 K. Radowicz Szyper z „Andromedy” P R 65 s. 21<br />

Jumperman na miejscu? .. Na miejscu, panie chief .. Przy dewitach uwaga. Bosman, jak z baktałami? .. W porządku.<br />

Możemy zaczynać .. Na pokładzie gotowe! Panie szyper, gotowe! Dobra .. Maszyna, uwaga. Idźcie wolno. Ciągniemy.<br />

Sternik, na zero. Ustaw się dobrze .. Jest na zero .. Przy windach gotowe? .. Gotowe .. Wybierać włok .. Hej-op hej-op!<br />

Razem, hej-op! Wychodzi ..<br />

E1410 K. Strzałka Ucieczka o zmierzchu P R XI 65 s. 13<br />

Zwariowałeś? .. To może wreszcie coś zjesz? Jak ci gorączka podskoczy, to będzie ładna chryja .. To wtedy zawołasz<br />

doktora. O ile tu w ogóle jest jakiś doktor. Przynieś z kuchni wrzącej wody. Wyparzymy ranę. Szybciej się zagoi ..<br />

Myślisz, że to pomoże? Dzień dobry. Zbudziłem panią? .. Nie, nie spałam .. Potrzebujemy gorącej wody. Kolega ma<br />

chorą nogę .. A co jest z tą nogą?<br />

E1411 K. Strzałka Ucieczka o zmierzchu P R XI 65 s. 29<br />

Daj mi pistolet. Nie bój się. Nie chcę, żeby go znaleźli przy tobie! Daj mi go! I odejdź od okna! .. Już podchodzą<br />

pod drzwi. Rudy idzie teraz sam, zdjęli mu kajdanki, a sami się pochowali .. Otwórzcie! Słyszycie! To ja, Bogdan.<br />

Witek. Wiem, że tam jesteś. Maczuga nie żyje. Znaleziono go na torfowisku. Nie udało nam się tym razem!<br />

E1412 E. Szaniawska Czy pani wierzy w miłość P R X 63 s. 7<br />

Płaczę często sama z rozpaczy, że nikt mnie nie chce, że nawet kobiety się odsuwają — jak od zarażonej — bom<br />

tylko rozwódka! Jest jeszcze jeden problem od trzech lat, odkąd jestem rozwódką, do dziś nie spotkałam mężczyzny,<br />

który by chciał ze mną chodzić bezinteresownie, ot, tak zwyczajnie bez małomiasteczkowego wstydzenia się, że chodzi<br />

z rozwódką, a przecież ja przez to nic od lat się nie zmieniłam!<br />

E1413 E. Szaniawska Czy pani wierzy w miłość P R X 63 s. 11<br />

U dziewuch mam wzięcie, a i koledzy mnie uważają. Mówią, że ze mną chodzić, to dobry fart. Pracuję w fabryce,<br />

a po pracy lubię się zabawić. Kulturalnie. Pójść do kina, albo poczytać jakąś dobrą książkę. Ostatnio kupiłem sobie<br />

dżinsy z takiego eksportowego materiału, to kolesie aż cmokali. Baśka jest fajna — ładnie ubrana, czesze się niegłupio,<br />

a jak razem gdzieś idziemy, to koledzy aż cmokają.<br />

E1414 E. Szaniawska Czy pani wierzy w miłość P R X 63 s. 14<br />

„Jedź Waldeczku” — powiedziałam — kiedy się wahał. Pojechał. Na wycieczkę z „Juwenturem”. Krym, Moskwa,<br />

Leningrad. Wrócił. On ma w portfelu schowek. Były tam zdjęcia. Nawet ładna. I adres, i numer telefonu, i „na pamiątkę<br />

cudnie spędzonych chwil”. Teraz często patrzę w lustro i zastanawiam się, czy jestem o wiele brzydsza od tamtej.<br />

E1415 E. Szaniawska Czy pani wierzy w miłość P R X 63 s. 20<br />

No, więc mam opinie podrywacza, ale to jeszcze nie dowód, żeby mnie „starzy” moich koleżanek uważali za<br />

zbrodniarza. Kiedy telefonuję do jakiejś dziewczyny, w domu od razu jest panika i napływają anonimy na mój temat.<br />

Ilona jest fajna i nie wierzy temu, ale Blanka, to je przyjaciółka, tak na mnie napyskowała, że wyszedłem z nerwów i<br />

chciałem tę Blankę wziąć pod obcas. Nie wiedziałem, że to taka małpa.<br />

151


E1416 A. Szczypiorski Polowanie na lwy P R X 64 s. 4<br />

Od kilku dni czekamy na dobrą pogodę, żeby .. Zostańmy. Wolałabym tu zostać .. Co za pomysły! Skąd ci to, tak<br />

nagle, przyszło do głowy? .. Nie wiem. Ale chciałabym zostać .. Elżbieta! Co cię dzisiaj opętało?! .. Ja się boję, Antoni<br />

.. Czego się boisz? Lasu .. Człowiek nigdy nie wie, czego się boi. No, Ela! Ubieraj się szybko. Czekamy na ciebie.<br />

E1417 A. Szczypiorski Polowanie na lwy P R X 64 s. 11<br />

Sama nie wiem. Zdawało mi się, że pan ma inne imię .. Nie. Edward! Słowo honoru .. Chyba będzie burza. Wiatr<br />

coraz silniejszy .. Czy ja wiem?! Może i będzie nie mam szczęścia. Nie lepiej wrócić, panie Miś? .. Skądże! Burza w<br />

lesie to ładna rzecz. Będą państwo sobie wspominali .. Pan żonaty? .. Nie .. Ach .. Co się stało? .. Gałąź. Pan Miś tak<br />

gwałtownie odgiął<br />

E1418 A. Szczypiorski Polowanie na lwy P R X 64 s. 26<br />

Panie! Panie, miał pan pietra? Chryste Jezu, królu żydowski! Miał pan pietra przede mną? Lufa do ziemi, panie<br />

szanowny. Sztucer nie do zabawy. Ostro bije. Dałby pan lepiej napić się człowiekowi. Ha, ha, ha .. Elżbieta! Poświeć<br />

mi .. Nie! Nie możesz mu wierzyć .. Dałaby pani wreszcie spokój. Niech mnie Bóg skarze, jeśli jeszcze kiedy kobietom<br />

wypuszczę pokój na letniaki ..<br />

E1419 A. Szczypiorski Trzej ludzie na poddaszu P R VII 64 s. 9<br />

Zabawne! Dostałem dożywocie. Ulricha powiesili, wie pan. Ja się jakoś wykaraskałem .. Tak spokojnie pan o tym<br />

mówi?! To przecież haniebna sprawa, ten proces grupy Hochenau .. Miło usłyszeć. Ale małe pytanko, Viegeland! Co<br />

pan robił wtedy, żeby do procesu Hochenau nie dopuścić? .. Też coś. Co ja mogłem poradzić, do diabła? .. Byliście<br />

tutaj. Można był choć protestować. Przecież za was nadstawiałem wtedy łeb.<br />

E1420 A. Markowa Między piętrami P R XII 66 s. 6-7<br />

Nie szkodzi. Zawsze kiedyś musi być pierwszy raz .. To już lepiej pan sam. Ja sobie pomalutku .. Przecież nie<br />

będzie pani dźwigała tych walizek na siódme piętro. Odwiozę pod same drzwi i wrócę .. Na dół? .. Nie, trochę niżej.<br />

Na piąte. Niech pani wchodzi .. Rzeczy sam wniosę .. To jest wygoda. Tylko dziwnie jakoś .. Jak w samolocie?<br />

E1421 A. Markowa Między piętrami P R XII 66 s. 17<br />

Mąż mówił. Wie pan, wtedy, jak ich wzięli i trzymali w piwnicy. Cały miesiąc. U nas gestapo było w takiej<br />

doktorskiej willi. Doktora wcześniej wywieźli, a w piwnicy zrobili więzienie. Na górze trzymali papiery, przesłuchiwali<br />

i w ogóle. Więc mąż mówił, że w tej piwnicy to oni wszyscy tak strasznie potrzebowali papierosa ..<br />

E1422 A. Markowa Między piętrami P R XII 66 s. 37<br />

Niech pan poprosi, żeby ktoś poszedł do Szmitów .. Panie Waciu! Przejdzie się pan do Szmitów? Potrzeba powiedzieć,<br />

że matka Szmitowej przyjechała .. Zaraz sama dojedzie na siódme .. No dobrze. Nie ma się o co targować. Ja<br />

pójdę .. Pan się na mnie nie gniewa? .. Za co? .. No, rozumie pan. Zostanę u nich kilka dni. Gdyby pan zechciał.<br />

E1423 A. Szypulski Agent z Vaduz P R X 67 s. 8<br />

Tak, to jest Henryk Beker. Groźny wróg naszego państwa .. Tak wygląda Henryk Beker — agent z Vaduz. Jest<br />

zwyczajny, bardzo zwyczajny. Nie doceniałem was, przyznaję .. Uwaga, włączam dźwięk! .. Służę panu .. Dobry<br />

wieczór. Chciałem pokój na jedną noc .. Oto karta meldunkowa, proszę wypełnić .. Pan Franciszek już nie pracuje? ..<br />

Zastępuję go, jest chory. Jednoosobowy? ..<br />

E1424 A. Szypulski Agent z Vaduz P R X 67 s. 19<br />

Proszę się pośpieszyć, zostało niewiele czasu .. Co teraz robi? .. Tańczy z Lili, widzi pan, trzecia para od szafy<br />

grającej? Przytula się do niej. Zaraz, zaraz, co on teraz robi? Powinni dać zbliżenie. No, nareszcie, ma pan go. O rany,<br />

umrę ze śmiechu. Pan to notuje? Zapisuje pan, że on teraz zdejmuje obrączkę?<br />

E1425 A. Szypulski 915 stopni P R VII 64 s. 5<br />

Chcesz, żeby Urban wykitował? .. Urbana zaniosę .. Zwariowałeś, Loś, po drabinie chcesz nieść nieprzytomnego ..<br />

Doniosę .. Loś, słyszysz mnie? Daję ci polecenie: czekaj w pompowni — za dwie godziny powinien być zmontowany<br />

dźwig, przyślę po was ludzi .. Wystarczy, żeby wysiadł jeden silnik i w godzinę zaleje pompownię. Wiecie, co to<br />

znaczy? .. Nie doniesiesz go, Loś, zwalicie się obaj na łeb!<br />

152


E1426 A. Szypulski 915 stopni P R VII 64 s. 8<br />

Co najmniej dwadzieścia kubików na minutę — póki co, pompy są szybsze .. Zawiadom dyrektora, że musi ściągnąć<br />

nowe pompy, ja mogę poczekać .. Mówiłem. Jak się czujesz? .. Mogę poczekać .. Urban, słuchaj — nie będziemy tu<br />

czekać. Urban, słyszysz mnie? No, myślałem, że znowu zemdlałeś. Mdlejesz, jak dziewica .. łeb mi pęka .. Powiedziałem<br />

im, że cię zaniosę .. Nie dasz rady ..<br />

E1427 A. Szypulski 915 stopni P R VII 64 s. 25<br />

A może byś wrócił do nas, do kombinatu .. Wrócił? Poważnie? .. Stary — wracaj — u nas potrzeba inżynierów i<br />

słowo daję, że nie będziesz grzebał w papierkach. Więc może dlatego, że kiedy ci powiedziałem — „wracaj do nas do<br />

kombinatu” — a ty się zawahałeś i wtedy ja — przecież znam nowe metody agitacji — powiedziałem — dobrze u nas<br />

możesz zarobić i mieszkanie damy, to ty wtedy spojrzałeś na mnie tak, jakbyś mnie chciał w pysk strzelić ..<br />

E1428 W. Terlecki Egzmin z filzofii P R VII 67 s. 11<br />

Zawracanie głowy .. Masz chwilę czasu? .. O co chodzi? .. Chciałam cię o coś zapytać .. Pośpiesz się. Rano<br />

dzwoniła krawcowa. Jedzie na urlop. Wiesz, dziwię się ludziom, którzy w takiej porze wybierają się na urlop .. Co<br />

myślałaś, kiedy już byłaś pewna, że mam się urodzić? .. Co takiego? .. Chciałam, żebyś mi powiedziała co myślałaś,<br />

kiedy już byłaś pewna, że mam się urodzić?<br />

E1429 W. Terlecki Piołun P R I 67 s. 6<br />

Jest. Znalazłam. To nic, że sczerniały. Widzisz, już nabiera blasku. Trzeba tylko dobrze wytrzeć. My to znajdziemy.<br />

Wszystko. Tylko trzeba szukać! .. To nie ma sensu .. Już zaczynasz! Chcesz mnie dręczyć .. Przepraszam .. Przepraszam<br />

.. Spokojnie, proszę cię, spokojnie. Zrobię, jak zechcesz! .. Klęknij. To trzeba na kolanach, metr po metrze .. Szukacie<br />

.. Anna znalazła pierścionek, ja wiem, że to nie ma sensu.<br />

E1430 W. Terlecki Piołun P R I 67 s. 17<br />

Muszę. Teraz już muszę. Mogłam zostać w Warszawie. Pozwolić ci uciekać samemu. Nie odbierać twoich telefonów,<br />

nie czekać, kiedy sam się zjawisz, nie myśleć o twoich sprawach. Dokąd chcesz uciec? .. Nie wiem. Ale lepiej będzie,<br />

jak mnie zostawisz idź stąd .. Powtórz to? .. Idź. Możesz wracać .. Nie powinnaś tego była robić .. Wiem .. Będę<br />

musiała zmienić buty.<br />

E1431 W. Terlecki Piołun P R I 67 s. 29<br />

Bardzo ciekawe. Niech pan dalej słucha radia .. Rzeczywiście mówili o natarciu generała Amelina. Jeżeli niemcy<br />

rzucili na wschód wszystkie swoje siły, to pan, pułkowniku, może istotnie wierzyć w zbawienie .. A pan tymczasem,<br />

majorze, nie ma zaufania do tych przewidywań? .. Nie, panie generale. Nigdy nie miałem .. Nic dziwnego. Dziwiłbym<br />

się nawet, gdyby było inaczej .. Nie żywiłem wielkiej miłości do Francuzów.<br />

E1432 W. Terlecki Odkrycia P R II 64 s. 15<br />

Nic pan nie rozumie. Jeżeli ojciec zdecydował się na to, aby nie ujrzały światła dziennego — to robi to ze względu<br />

na siebie. Byłaby to dla niego zbyt duża krzywda. Miał rację, gdyby pan znał .. Czy będzie pani mogła pokazać te<br />

papiery? .. Sprzedać. Proszę mi podać torebkę. Mogę panu coś pokazać. To są zdjęcia.<br />

E1433 W. Terlecki Odkrycia P R II 64 s. 19<br />

Koperta. Tam na odwrocie nazwisko .. To samo pismo .. Ale listu nie mam .. Niemożliwe. Pismo .. To samo.<br />

Sprawdzałam, zupełnie takie same jak w innych listach. Mógłby zmienić przynajmniej charakter pisma. Muszę te listy<br />

sprzedać .. Sprzedać? .. Tak. Potrzebuję pieniędzy. Dzisiaj nikogo te sprawy nie mogą dotykać .. No, wie pani. Dla<br />

mnie przynajmniej nie mają żadnej wartości.<br />

E1434 W. Terlecki Odkrycia P R II 64 s. 23<br />

Ten zegarek dostał mój ojciec. Nie chodzi, niech pan obejrzy kopertę. Srebro. Ciężki, prawda? Ojciec powiedział,<br />

że gdyby to miał oddać do muzeum .. Schowaj to! .. Dostał od swojego ojca. Zegarek leżał na stole, nie nosił go przy<br />

sobie. Wtedy, kiedy on mieszkał w tym domu, ten zegarek też tam był .. Weź to! .. Ojciec powiedział, że mógłby to<br />

sprzedać do muzeum.<br />

153


E1435 W. Terlecki Pomnik P R II 64 s. 18<br />

Tak .. Wiem, że nie szuka kłamstwa. Tego — czego szukano dawniej. Półprawd. I to jest jej przekleństwo. Publiczność<br />

można łatwo nabrać na starzyznę. Zamiast prawdy można jej pokazywać półprawdy, albo prawdę, która z biegiem<br />

czasu stała się kłamstwem. Hedda Gabler! Mój Boże, gdyby tylko takie rzeczy oglądali. Przecież te wielkie sztuki to<br />

starzyzna. Tego szukają?<br />

E1436 W. Terlecki Przyjdę do pani znów za rok P R X 67 s. 4<br />

Proszę mi powiedzieć, dlaczego pan tu przyjechał? .. Lubię dotrzymywać słowa. Obiecałem, że spotkamy się za rok.<br />

Pani musiała tę obietnicę zapamiętać. Pytała pani przecież — po co mielibyśmy się spotkać, prawda? .. Być może. Jeśli<br />

jednak rzeczywiście pytałam, to nie pamiętam odpowiedzi .. Czy mógłbym panią prosić o szklankę wody? .. Proszę.<br />

Może napije się pan kawy? .. Nie śmiem prosić.<br />

E1437 W. Terlecki Przyjdę do pani znów za rok P R X 67 s. 9<br />

Najpierw oczywiście dowiedziałem się mnóstwa szczegółów o stosunkach, jakie panują w tym domu. O szykanach,<br />

złej opiece, kiepskich lekarzach. O tym, że poprzedniego dnia czekano aż półtorej godziny, nim tu dojechało pogotowie.<br />

Skargi, skargi .. Czy pierwszy raz zetknął się pan z takim zjawiskiem? Najsilniejszym pragnieniem starego człowieka<br />

jest mówienie o swoich kłopotach nadzieja, że ktoś może w nich pomóc.<br />

E1438 W. Terlecki Przyjdę do pani znów za rok P R X 67 s. 12<br />

Przy dalszym czytaniu kronik towarzyskich? .. Jest pani bliski prawdy. Niebawem — nie pamiętam już, czy w tej<br />

samej gazecie — przeczytałem inną wiadomość. Ta gazeta była wydana rok później. Tym razem podano już nazwiska<br />

.. Jaka to była wiadomość? .. O ślubie .. Tego mężczyzny? Nie żyliśmy już w tym czasie ze sobą.<br />

E1439 W. Terlecki Przyjdę do pani znów za rok P R X 67 s. 26<br />

Mnie? Dlatego tak często odwiedzała mnie, dlatego rozmawiałyśmy, dlatego nie unikała mojego towarzystwa? Skoro<br />

tak rzeczywiście mówiła, to powinna również powiedzieć — dlaczego? Wiem. Powie pan, że kierowało mną pragnienie<br />

zemsty. Za co? Musiałaby powiedzieć, że porzuciłam człowieka, który był później jej mężem .. Mówiła, że pani jest<br />

złą kobietą .. Wszyscy tak o sobie mówimy.<br />

E1440 W. Terlecki Wczesny powrót P R V 65 s. 5<br />

Mały umawia się z tragarzami. Od dłuższego czasu przyglądam się temu Japończykowi. Zdradza dużo zapału.<br />

Amerykanin — najstarszy z nas — mówi, że to nie tylko cecha Małego, ale, że wszyscy — oni — żółci — nawet jeśli<br />

udają — cechują się takim upartym zapałem .. Słuchasz tego śpiewu? .. Tak, słucham .. Podoba ci się? .. Cholernie ..<br />

Tragarze, których tu najmiemy, będą tak śpiewać przez całą drogę.<br />

E1441 W. Terlecki Wczesny powrót P R V 65 s. 17<br />

Z drugiego brzegu w czasie przeprawy widziałem ich jak rozmawiali ze sobą. Ustawiłem na statywie swój aparat.<br />

Robiłem zdjęcia przez teleobiektyw. W pewnej chwili Amerykanin podniósł się i chwycił Małego za ramiona. Opanował<br />

się jednak. Sięgnął po mapę, która upadła Małemu. Zdaje się, że scenę tę obserwowali nasi tragarze. Widać, że mieli<br />

ochotę nas zapytać, dokąd ich prowadzimy.<br />

E1442 W. Terlecki Wczesny powrót P R V 65 s. 25<br />

Przy bardzo powolnym marszu będziemy jeszcze szli tydzień .. Nie. Mały. Powinniśmy zawracać. Nie mamy tu<br />

czego szukać. Tam są właśnie najbezpieczniejsze tereny. Wszystkie dotychczasowe ekipy dochodziły zaledwie do tego<br />

miejsca, w którym się znajdujemy .. Co im mówiłeś? .. Złapałem jakąś obcą stację. Rozmawiają szyfrem. Nie, nie<br />

rozumiem .. Co to jest, Mały? .. Słyszałeś? Strzał karabinowy.<br />

E1443 W. Terlecki Wczesny powrót P R V 65 s. 31<br />

Mam jeszcze ołówek. Ale nie mam papieru. Nie mam siły. Można zapisać marginesy. Pokonało nas to ciężkie,<br />

wilgotne powietrze. Tragarze śpiewają jeszcze. Nikt z nas, oprócz Małego — nie zna ich języka, nie wiemy o czym<br />

mówią ze sobą, o czym śpiewają, czego od nas oczekują? Czy warto było podejmować tę wyprawę? Komu wychodzimy<br />

naprzeciw?<br />

E1444 W. Toczaska, B. Wiernik Dzieci się bawią P R VII 67 s. 9<br />

Niech ci będzie .. I w ogóle, wiesz? .. Mój tata powiedział, że od tego jeszcze nikt nie umarł .. Bo twój tata na<br />

wojnę tylko patrzał. Ale na prawdziwej wojnie nie był .. A właśnie, że był .. Na tej najprawdziwszej na pewno nie był.<br />

Moja mama była .. Ty sobie nie myśl .. I mój dziadek .. Sama powiedziałaś, że się schował.<br />

154


E1445 W. Toczaska, B. Wiernik Dzieci się bawią P R VII 67 s. 22<br />

Jeszcze nie. Ulka, ja ciebie już muszę znaleźć, bo zaraz nas będą wołali na obiad .. Ach, ty jeszcze musisz śpiewać<br />

.. Co ty się na tym znasz. żaden szeryf nie śpiewa .. Ale tamten wtedy śpiewał .. Skąd wiesz? .. Mama mówiła .. A<br />

twoja mama skąd wie .. Ty, Pietrek, nie umiesz nigdy niczego zapamiętać. Przecież ci już mówiłam.<br />

E1446 M. Tonecki Ach, ucieka życie rano.. P R XI 63 s. 7<br />

Byłem z nim w partyzantce, w GL-u, w Gwardii Ludowej, kiedy jeszcze siostry na świecie nie było .. Niech mnie<br />

pan nie odmładza. Stara już jestem po dwudziestce .. A, to siostra rzeczywiście stara .. Przyniosę panu coś do picia ..<br />

Nie. Niech siostra nie chodzi nad rzeczkę, niech siostra nie chodzi do tego bajorka po wodę.<br />

E1447 M. Tonecki Ach, ucieka życie rano.. P R XI 63 s. 19<br />

Kto, proszę pani? .. Mój mąż, inżynier Borkowski. Dzwoniono do mnie do Warszawy. Przyjechałam przed chwilą<br />

pociągiem. Co się stało? .. Gdzie on jest? .. Wypadek, proszę pani. Chciał wyminąć rowerzystę, najechał na drzewo.<br />

Cztery żebra, powikłane otwarte złamanie kości udowej. Ale już po operacji. Już mu lepiej, proszę pani.<br />

E1448 M. Tonecki Co dziś za dzień? — piątek P R II 63 s. 18<br />

Muszę, muszę, kto tu naprawdę musi? A jeśli nie wpuszczając mnie do samolotu pali pan ten jedyny most rozpięty<br />

między brzegiem, na którym się czegoś pragnie, a brzegiem, na którym się coś spełnia. A jeśli ja wrócę teraz do domu<br />

i już nigdy nie będę niczego pragnąć, a pan trawiony wyrzutami sumienia nigdy nie będzie już mógł w nocy zasnąć?<br />

E1449 M. Tonecki Panie zabijają panów P R V 67 s. 6<br />

Bo ona szanuje przepisy. Przecież wiesz, że nie wolno pić, jak się prowadzi samochód .. Właśnie. I panie zaproponowały.<br />

Przejażdżkę tym samochodem .. Kochasiu, opanuj się, człowiek nawet związany nie powinien kłamać<br />

.. Przepraszam. Rzeczywiście panie oznajmiły, że mieszkają samotnie w małym domku, za miastem. Miałem więc<br />

nadzieję, że napiję się u was kawy .. Buźka, on nie wierzy, i napił się u nas kawy.<br />

E1450 M. Tonecki Panie zabijają panów P R V 67 s. 13<br />

No uspokoiłeś się. Zaśpiewać ci coś? Aaa, kotki dwa, szare bure obydwa. Jak tak leżysz cichutko, jesteś nawet<br />

sympatyczny. Myślisz, że mi ciebie nie żal? .. No to rozwiąż mnie .. A co ci to pomoże? Domek na peryferiach, w<br />

oknach kraty, telefonu nie ma, drzwi od ulicy zamknięte na klucz, a klucz ma zawsze Buźka.<br />

E1451 M. Tonecki Panie zabijają panów P R V 67 s. 19<br />

I nie uciekłbyś nigdy ode mnie? .. Uciekać od ciebie, Magdaleno? Po co? Dlaczego? .. Miły jesteś, pocałuj mnie<br />

.. Będziemy się całować, jak mnie rozwiążesz. Prędko! Zanim ona wróci z siekierą. Rozwiązuj! .. Kiedy ja się jej<br />

boję Magdaleno, wampirów nie trzeba się bać. Nie wolno czekać, aż zaatakują, trzeba je zawsze uprzedzać. Stanę koło<br />

drzwi, jak wejdzie, wyrwę jej siekierę i będzie musiała oddać klucz.<br />

E1452 M. Tonecki Panie zabijają panów P R V 67 s. 26<br />

To prawda, nasze stypendia są bardzo niskie .. Polubiła mnie, opiekuje się mną, pomaga mi .. To bardzo ładnie z jej<br />

strony, ale, panno Buźko, za taką cenę? .. Studia trzeba kończyć za wszelką cenę. W dzisiejszych czasach tylko wyższe<br />

studia i pełne kwalifikacje dają kobiecie jakąś szansę .. Owszem, ale.. Ale.. Czy musi pani pomagać sobie szydełkiem,<br />

strzykawką, siekierą.<br />

E1453 M. Tonecki Po deszczu miękka ziemia P R X 67 s. 6<br />

A może to ja ją wypchnąłem, wyrzuciłem przez okno? .. No, mów pan .. My na pewno nie mamy z tym nic<br />

wspólnego. Nie odchodziliśmy od brydża .. A pani grzecznie milczy, Elu .. Słucham grzecznie pańskich grzecznych<br />

prowokacji. Ale przecież pan ją tu przyprowadził. My tej pani wcale nie znamy .. Niektórzy znali ją już dobrze .. Ty.<br />

Nik, jeśli się nie zamkniesz.<br />

E1454 M. Tonecki Po deszczu miękka ziemia P R X 67 s. 19<br />

Ja go nie wywoziłam .. Nie ośmieliłbym się pani o to posądzić .. Ale na mnie to spadło, rozumie pan, na mnie.<br />

Najpierw on stracił wolność, trzeba było myśleć o dzieciach. I Wiktor się nimi zajął. Potem on wyszedł, a Wiktor stracił<br />

stanowisko. Kto się miał zająć Wiktorem? Kto się miał zająć nimi obydwoma. Ja, wszystko ja, wszędzie ja.<br />

155


E1455 M. Tonecki Po deszczu miękka ziemia P R X 67 s. 37<br />

Udajesz. Udajesz tylko. To ja myślałam, że wyskoczyłaś przez okna, bo zbrzydło ci już to twoje życie .. Ach, tak.<br />

To ja mam wyskakiwać przez okno. A ty? A wy? Wy wszyscy będziecie się przyglądać, a potem siądziecie sobie<br />

do brydża .. Ty i twój Nik. Dobrana z was para. Chcielibyście się zabawić w sąd nad nami, udając sprawiedliwych,<br />

szlachetnych, odważnych?<br />

E1456 M. Tonecki Po deszczu miękka ziemia P R X 67 s. 38<br />

Taki porządny dom powinien unikać kompromitacji. No, czekam. Chyba zdążę jeszcze wypić jednego, co? Komedia<br />

się nie udała. A może się jednak uda. Takie duże okno, i otwarte. I parapet niewysoki. Chcecie zobaczyć, jak wygląda<br />

człowiek w oknie .. Anielka, nie wygłupiaj się, złaź .. Kochasiu, nie podchodź, bo. A gdybym wyskoczyła .. Nie usłyszą,<br />

po deszczu miękka ziemia, pierwsze piętro.<br />

E1457 M. Tonecki Próba P R III 64 s. 5<br />

Nie wiem, ja też nic nie wiem, nic tu w Warszawie nie przeżyłam. Czekając na ciebie rwałam kwiatki. I tak szybko<br />

o niej zapomniałeś .. Nie zapomniałem, ale .. Ale odnalazłeś mnie .. Wszystko tak się poplątało .. Nic się nie poplątało:<br />

po prostu masz o jedną żonę za dużo .. Czy ty naprawdę nie możesz tego zrozumieć? .. Ona cię zrozumie.<br />

E1458 M. Tonecki Próba P R III 64 s. 17<br />

No tak. Tyś wcale do mnie nie wrócił. Tyś tylko przyszedł. Złożyć mi wizytę .. Zrozum .. No przecież rozumiem.<br />

Przyszedłeś zobaczyć, czy wszystkie meble są na tym samym miejscu, i zapytać, skąd mam tę makatkę. Tylko ty tam<br />

liczyłeś lata, miesiące, dni. A ja nic nie liczyłam, na nic nie czekałam.<br />

E1459 M. Tonecki Próba P R III 64 s. 21<br />

Co się stało? Czego tak krzyczysz? Co nie ma żadnego sensu? .. żono moja ukochana, skądże znowu, wszystko<br />

ma sens no to powiedz mi coś miłego .. Cóż to za uśmieszki, proszę państwa? Brak zakończenia tak was śmieszy?<br />

Wolelibyście, żeby autor wyjaśnił wreszcie, co się naprawdę stało z jego bohaterami. Niestety, proszę państwa, autora<br />

nie ma między nami.<br />

E1460 M. Tonecki Przyszedł pan Lonek P R XI 66 s. 6<br />

A ja nie gram, nie piszę .. Zdarza się, ale swoje wiem. Znam życie .. Od razu to zauważyłem .. Pan widzi, jaki<br />

teraz jest świat. Ludzie plują na siebie. Ludzie się kopią. Ludzie się nie lubią .. A ja lubię żonę, i pana już polubiłem ..<br />

Nie chcę pana straszyć, ale. Nie trzeba mnie straszyć, panie Lonku .. Pan sobie gra na skrzypcach, coś pan tam sobie<br />

pisze.<br />

E1461 M. Tonecki Przyszedł pan Lonek P R XI 66 s. 16-17<br />

Lauro, pan Nikifor grał dotychczas na skrzypcach i pisał, pan Bartek uprawiał dotychczas boks i filozofię .. A ja<br />

skończyłam weterynarię, ale .. Lauro, śmiało .. Ale się rozczarowałam do nauk ścisłych, bo. Bo .. Lauro, panowie nie<br />

boją się prawdy, czekają na nią .. Bo. Nauka nie daje człowiekowi szczęścia. A ja. Ja .. Laura jest bardzo wstydliwa. I<br />

niezamężna. Chciałaby być szczęśliwa.<br />

E1462 M. Tonecki Przyszedł pan Lonek P R XI 66 s. 25<br />

Nie jesteś już ten sam Lonek .. Nie jestem .. Siedzę tam, przy wtryskarce, naciskam dźwignię, naciskam i myślę<br />

o tobie, a ty. Obejmij mnie .. Lauro, rzucisz dla mnie tę nieszczęsną wtryskarkę? .. Przeniesiemy Osię do tamtego<br />

pokoju, a ja tu w tym pokoju, z tobą. Obejmij mnie .. Nie, Lauro, ja .. źle się czujesz, kochany? No to przenieś się ty<br />

do tamtego pokoju.<br />

E1463 M. Tonecki Uspokojenie P R V 66 s. 11<br />

Dlaczego Myszka ją wpuszcza? Zaraz zacznie się wszystko od początku i od końca, bo dla niej początkiem i końcem<br />

wszystkiego jest tamten czas, jeśli ktoś umarł to tylko wtedy, jeśli ktoś kochał to tylko wtedy, jeśli ktoś był mężny i<br />

dumny to tylko wtedy, jeśli ktoś był młody to tylko wtedy. Czy zaczęła od początku „Maria miała wtedy dziesięć lat”?<br />

E1464 M. Tonecki Uspokojenie P R V 66 s. 20<br />

Ta idiotka Maria. Bo ona jest idiotka, rozumie pan? .. Rozumiem, żadna sztuka rozumieć, że ktoś jest idiotą<br />

.. Nauczyła się dodawania, odejmowania, dzielenia, mnożenia .. Liczenie ważna rzecz, ale najważniejsza: sprawdzić<br />

rachunek .. A teraz wymyśla nowe zwierzęta, nowe rośliny .. Czego to ludzie nie wymyślą, chociaż jak na ludzkie<br />

potrzeby dosyć mamy starych zwierząt i starych roślin.<br />

156


E1465 M. Tonecki Uspokojenie P R V 66 s. 22<br />

Już się robi. I ciepło, i światło, i kontakt ze światem .. Biedna Myszko, nie umiałaś odróżnić montera od profesora.<br />

W dodatku nienawidzisz mnie. Siedzisz skulona, nie chcesz się ruszyć z miejsca, zbliżyć się. Boisz się mnie? A więc<br />

ja się do ciebie zbliżę, podejdę. Nie cofaj się, nie uciekaj, nie wykłuję ci oczu, nie wyrwę ci serca, chcę cię tylko<br />

pogłaskać po twarzy.<br />

E1466 S. Tym Czterech z pianinem P R X 65 s. 6<br />

O fortepianie .. No, właśnie. No! A to co jest? Fortepian? Nie, pianino .. W konia cię zrobił. W perszerona .. W<br />

jakiego konia. Czego rżysz? Fortepian czy pianino — różnicy nie ma .. Jakaś tam jest .. No, jaka? .. Fortepian znacznie<br />

trudniej wnosić po schodach? .. Zdjęliście? .. Nie. Samo sfrunęło .. Masz, nie było cię minutę, a tu już wino poleciało<br />

..<br />

E1467 S. Tym Czterech z pianinem P R X 65 s. 10<br />

Nie wygłupiaj się .. Dzień dobry .. Dzień dobry, dzień dobry, panie Andrzeju. A co to, fortepian? .. Pianino .. A do<br />

kogo? .. Na czwarte piętro. Praca zlecona .. Dobrze pan wygląda. Młodemu to wszystko służy. Studiuje pan jeszcze,<br />

panie Andrzeju? .. Tak .. No właśnie. A mój nie chce. Łazi gdzieś tam, niby pracuje, a jak go o co spytać, to łapy w<br />

kieszeń wsadzi i gwiżdże.<br />

E1468 S. Tym Czterech z pianinem P R X 65 s. 23<br />

Raz! Po wioślarsku! Równo ciągnij! Bez odpoczynku na półpiętrze. Co za bałwan .. Kto? Ten, ten .. Pan Czesio.<br />

Powoli wykręcaj, nie ma co odpoczywać. I te dziewczyny, jasny gwint. O co im chodzi .. Same nie wiedzą, mogę się<br />

z tobą o to założyć .. To jeszcze gorzej. Stawiaj fajno .. Jest, dobra .. I masz: taka wesz żyje sobie i fajnie.<br />

E1469 S. Tym Czterech z pianinem P R X 65 s. 26<br />

Tak. Potem wojna przyszła i cześć .. Siedział pan? .. Cztery lata. Wyszedłem i koniec. A mogłem coś tam jeszcze<br />

zwojować. Nic z tego. Cztery lata to nie śmiech. To jak tam na treningach no, pogadajcie trochę .. Wie pan, teraz, no,<br />

różnie .. Normalnie .. Normalnie i dobrze. O to chodzi, żeby normalnie. Dobrze idzie? .. Dobrze. Co ma iść źle.<br />

E1470 W. Terlecki Statek P R VII 65 s. 7<br />

Ma pan rację. Kiedy wychodzę na pokład, wydaje mi się, że po przekroczeniu granicy czas rzeczywiście stoi w<br />

miejscu .. Złudzenia. Zresztą przyjemne. Czy pani płynie pierwszy raz? Chciałem się dowiedzieć, czy przekroczyła<br />

pani granicę po raz pierwszy .. Tak .. Ma pani wobec tego wszystko przed sobą. Można nawet zazdrościć .. Nie jest<br />

pan zadowolony z tej podróży? .. Trudno to tak nazwać.<br />

E1471 W. Terlecki Wdowa P R VII 65 s. 30<br />

Nie wiem, czy nie jest pani zbyt surowa .. Mówi pan o książkach? A jakie one są? O czym ten człowiek pisał?<br />

Wpadł w towarzystwo najokropniejsze, jego przyjaciółmi stały się wszystkie portowe męty, wszyscy najokropniejsi<br />

ludzie jacy w tamtych czasach zdołali do tego miasta dotrzeć, najstraszliwsze szumowiny .. Aby móc o nich pisać,<br />

musiał ich poznać .. Po cóż miał o nich pisać? Żyliśmy w świecie, który mógł się doskonale obejść bez tej scenerii.<br />

E1472 W. Żesławski Koncert Hansa Muellera P R XI 63 s. 6<br />

Oczywiście, że jest to prawie nonsens, pastorze. Według mnie nie ma bardziej odpowiedniego miejsca na szkołę,<br />

niż plac za parkiem .. Ale jakiż to jest plac! A ile będzie kosztował? .. Pokój, panowie, pokój! Zostawmy tę sprawę<br />

do decyzji Zarządowi Miasta .. Niech tak będzie. Złóżmy więc życzenia naszemu solenizantowi .. Ode mnie życzenia<br />

długich lat życia, powodzenia w interesach.<br />

E1473 M. Wawrzyniak Nie odkładaj słuchawki P R III 66 s. 3<br />

Dobrze mieć taką hojną ciocię. O której pana obudzić? .. O siódmej .. Przyjęłam .. Halo, proszę pani! .. Słucham<br />

.. Czy to pani będzie mnie budziła? .. Dlaczego pan pyta? .. Bo mi się podoba pani głos .. Co pan powie. Niestety, nie<br />

ja. Kończę dyżur o szóstej .. Szkoda. A nie może pani jeszcze kiedyś do mnie zadzwonić? Po co? .. Posłuchalibyśmy<br />

razem na przykład czajnika od cioci. No?<br />

E1474 M. Wawrzyniak Nie odkładaj słuchawki P R III 66 s. 6<br />

No co, jeszcze mało? .. Odkładanie słuchawki, mój drogi, nie ma sensu, bo jak widzisz, znowu ze sobą rozmawiamy.<br />

Tak łatwo mnie nie spławisz. Parę przekleństw, odłożysz słuchawkę, ja znowu zadzwonię i tak się będziemy bawili do<br />

rana. Tym bardziej, że o ile wiem, nie możesz wyłączyć telefonu .. Czy nie lepiej ze sobą porozmawiać? Ale o czym?<br />

.. O życiu, zawsze o życiu .. Czy nie lepiej zadzwonić do psychiatry?<br />

157


E1475 M. Wawrzyniak Nie odkładaj słuchawki P R III 66 s. 8<br />

No i co. Dlaczego tego nie robisz? .. Wymaga to jednak pewnego zachodu. Trzeba wstać, ubrać się i wyjść. Jest noc.<br />

Sam rozumiesz. Ponadto uporczywość twoich telefonów zainteresowała mnie do tego stopnia, że wolałbym bezpośrednio<br />

dowiedzieć się, o co właściwie chodzi .. Czy nie zdarzyło ci się zrobić komuś krzywdy? .. Może tobie .. Przypuśćmy<br />

.. Aha, więc wyrządziłem ci krzywdę. I teraz mścisz się, dzwoniąc do mnie po nocach. Można i tak. Ciekawie.<br />

E1476 M. Wawrzyniak Nie odkładaj słuchawki P R III 66 s. 16<br />

Ty parszywy łajdaku! To, coś zrobił, jest ohydniejsze od podglądania najintymniejszych scen .. Czyżby? Nie bądź<br />

taki purytański. Nie podglądałem nikogo. Słuchałem tylko pewnego faceta w średnim wieku, który .. No, moralnie już<br />

mi się przedstawiłeś. Ile chcesz za taśmę? .. Ja? .. Przecież nie ksiądz proboszcz .. O, drogo .. Ile? .. Nie masz tyle<br />

pieniędzy .. Racja. Nie mam i nie chcę mieć. Szantaż nie udał się, mój chłopcze.<br />

E1477 M. Wawrzyniak Nie odkładaj słuchawki P R III 66 s. 18<br />

Zabolało? No więc, tak. Nie da się ukryć. Tylko nie wiem, który z nas popełnił tę funkcję dopełniacza. Usiłujesz<br />

mi więc wmówić, że Monika żyła równocześnie z nami dwoma, tak? .. Trudno mi powiedzieć, czy była to zwyczajna<br />

równoczesność. Raczej były to okresy — dni, czy tygodnie, kiedy Monika była z tobą lub ze mną .. To niemożliwe ..<br />

Że ktoś inny ci szczęście dał, co? Była taka piosenka.<br />

E1478 M. Wawrzyniak Nie odkładaj słuchawki P R III 66 s. 20<br />

Jeszcze jedna naiwna iluzja. W twoim wieku .. Dopiero w moim wieku iluzje stają się wartościowe. Studiowałeś z<br />

Moniką psychologię? .. Nie, poznaliśmy się zupełnie przypadkowo .. I zapewne sądzisz, że przypadkowo się rozstaliście?<br />

.. Nie, ty mi ją odebrałeś .. Sedno sprawy nie leży w odbieraniu. Było tak niewątpliwie, i z odejściem Moniki, o ile<br />

oczywiście nie potraktujemy jej jak zwykłej dziwki.<br />

E1479 M. Wawrzyniak Nie odkładaj słuchawki P R III 66 s. 26<br />

Nie. Właśnie to mnie zgubiło, że tak pomyślałem. A mogłem mieć już spokój. Pukanie było delikatne. Znajome.<br />

Zdawało mi się, że słyszę głos Moniki. Nie mogłem nie otworzyć. Zawsze się liczy na jakiś cud. Otworzyłem drzwi.<br />

To była moja ciotka. Kochana stara, głupia ciotka. Przyniosła mi słoiczek konfitur. Rozumiesz, konfitur. Własnej roboty<br />

.. Tak, rozumiem .. Siedziała długo. Nawet nie pamiętam, co mówiła. Poszła, ale ja już nie mogłem odejść. Zacząłem<br />

się bać.<br />

E1480 Z. Wiktorczyk Tajemnica skradzionego słuchowiska P R VI 63 s. 6<br />

Nie szkodzi, grunt, że ma pan intuicję. A pan, panie Mżawka? Dobrze wydedukowałem pańskie nazwisko? .. Bez<br />

pudła. Pewnie chce pan wiedzieć, po czym ja poznałem, że panowie z milicji? .. O, pan to ma i intuicję i zmysł<br />

dedukcji. Właśnie o to chciałem spytać. Więc po czym pan poznał? .. Ja nie jestem taki zdolny jak moi koledzy. Ja<br />

poznałem dopiero po tym drugim panu w cywilu.<br />

E1481 Z. Wiktorczyk Tajemnica skradzionego słuchowiska P R VI 63 s. 16<br />

Więc obywatelka zaprzecza, że czytała słuchowisko? .. Co pan oficer? Wstyd. Milicjant a do kłamstwa namawia.<br />

Bez czytania bym opiniowała? Ja wszystko od deski do deski czytam. I wczoraj wieczorem po sprzątaniu przeczytałam<br />

to słuchowisko, żeby nie zalegać z materiałem .. Więc wczoraj wieczorem miała je pani w ręce — a dzisiaj go nie ma.<br />

Tak.<br />

E1482 Z. Wiktorczyk Tajemnica skradzionego słuchowiska P R VI 63 s. 23<br />

Jak to? Wiedzą, że awaria techniczna, ale że przepadło? Skąd? Od kogo? .. Od panów samych. Przecież wszystko<br />

słyszeli, tak jak i my w radiowozie. Dlatego tu przyjechaliśmy .. O rany. Mnie pan porucznik zabraniał, a sam się<br />

wygadał z tajemnicy służbowej .. O, psiakrew. Wypsnęło mi się. Autor nie wytrzymał do końca .. Zaraz. Chwileczkę.<br />

E1483 A. Wróblewski, A. Żarnecki Raport o gruszce P R VII 66 s. 8<br />

Jak boga kocham, kropli w ustach nie miałem .. Mamusia by krzyczała? .. I myślę — wiesz co? Że nikt nie popije.<br />

Drugi dzień już szukają. Jak dotychczas nie znaleźli, to już nie znajdą .. Znajdą. Wczoraj tu nawet przyjechał w tej<br />

sprawie inspektor z Warszawy. Jeszcze nikt na budowie nie wiedział, a on już tu był. Wiozłem go od stacji .. Ten z<br />

laską? .. A ten. Pytał, co wiozę, tu zajrzał, tam zajrzał. Mają naszą elektrownię na oku.<br />

158


E1484 A. Wróblewski, A. Żarnecki Raport o gruszce P R VII 66 s. 12<br />

Śmiać się nie ma czego. Ożenisz się, to sam zobaczysz, jak to jest .. Zaczekaj pan. To gdzieś tutaj. Chyba to nie<br />

grzech? Jak myślisz, Antek .. Dlaczego grzech .. No właśnie mówię, że nie grzech. O naświetlaniu ksiądz nic nie mówił<br />

.. A pan w ogóle coś opowiadał? .. Ja jemu nie, to on mnie. Tego nie wolno, tego nie rób .. Księdzu dobrze mówić,<br />

sam nie rodzi i nie karmi. No, gdzie to masz?<br />

E1485 A. Wróblewski, A. Żarnecki Raport o gruszce P R VII 66 s. 22<br />

Ale pana ludzie, jeśli się z panem liczą, lepiej będą szukać .. Moi ludzie! To się ładnie czyta w Warszawie. Moi<br />

ludzie nie szukają kradzionego, tylko sami kradną. Co miesiąc ginie sprzętu za dwadzieścia dwa tysiące złotych. Moi<br />

ludzie. W gospodarce wszystko się przydaje, jak nie do pętania krów to do kiszenia kapusty. Czy pan rozumie, co to<br />

znaczy „wysokie napięcie, nie dotykać”. Spodziewam się, że tak. A moi ludzie nie wiedzą, chociaż uczą się tego na<br />

niezliczonych pogadankach, na których zresztą odsypiają nocną orkę.<br />

E1486 M. Wyszomirski Obiad na trzy osoby P R III 63 s. 8<br />

To było konieczne? .. Widocznie mama uważała, że tak .. Lubi kawę bez cukru .. Więc to było tak. Parę miesięcy<br />

temu napisałem do mamy list. Otrzymałem odpowiedź, dowiedziałem się, jak żyjecie, że ci studia dobrze idą .. Ty<br />

masz pięćdziesiąt cztery lata .. Już ci mówiłem, że tak. Dlaczego ciągle to powtarzasz, i to takim tonem, jak gdybyś<br />

wypominał mi ten wiek .. To później, mów dalej.<br />

E1487 M. Wyszomirski Obiad na trzy osoby P R III 63 s. 13<br />

To znaczy miejsce, w którym żyją ludzie, których łączy coś więcej, niż wspólny dach. Czy tak? .. Tak .. Niech się<br />

zastanowię .. To bardzo łatwa ankieta, prawie test. Albo się, wie, albo nie wie. Wyobraź sobie, że i ja nie bardzo bym<br />

wiedział, co na to pytanie odpowiedzieć .. Tak też myślałem .. W tym domu spało się, jadło, pracowało, czasem był<br />

miejscem odpoczynku. Naprawdę rodziną byliśmy tylko w nieszczęściach, na przykład, kiedy ktoś zachorował, drugi<br />

pielęgnował go.<br />

E1488 Z. Zawadzka Nie tylko kwiaty P R III 66 s. 3<br />

Bardzo ładna. Od czasu, kiedyśmy byli po raz ostatni, wiele się tu zmieniło. Przebudowano teatr .. Mam nadzieję,<br />

że wentylacja działa lepiej, niż trzy lata temu .. Jak ci się podoba afisz? .. Jest dwa razy większy niż tam w Chicago,<br />

i mniejszy o jedną trzecią od tego w Waszyngtonie. Ale czytaj, Helusiu, czytaj! .. „Romeo i Julia” — wstrząsająca<br />

tragedia Wiliama Szekspira. Modejska — aktorka światowej sławy, wystąpi w roli Julii. Powiem Molly, żeby zrobiła<br />

dobrej kawy.<br />

E1489 Z. Zawadzka Nie tylko kwiaty P R III 66 s. 8<br />

Helusiu, Tennyson przysłał list na adres teatru. Zdaje się, że usidliłaś starego wieszcza. Ty zawsze wspaniale radziłaś<br />

sobie z poetami .. Ja? .. A tak, tak wszyscy wiedzą że Longfellow uwielbiał ciebie. Nie mówiąc już o Kornelu Ujejskim<br />

.. Lonfgellow. Ujejski .. Dawne dzieje .. Więc odkłada pani powrót do Ameryki do przyszłego roku? .. Niestety, mój<br />

drogi Longfellow .. Jakże mnie to smuci. Jak ptaki w Norwegii latają najszybciej, gdy dnie są najkrótsze, tak i coraz<br />

szybciej lecą lata, kiedy się starzejemy i życie staje się coraz krótsze.<br />

E1490 Z. Zawadzka Nie tylko kwiaty P R III 66 s. 10<br />

Lubię południe. Ludzie są serdeczniejsi i mają więcej fantazji. Publiczność reaguje cudownie, bawi się, płacze i<br />

bije brawo bez końca .. Robiłem wywiad z panią. To był początek mojej kariery dziennikarskiej .. Inaczej mówiąc:<br />

wspinaczki na zawrotne szczyty popołudniówek .. Zachwycił mnie wtedy pani leciutki akcent francuski. W Londynie<br />

zachwycano się moim leciutkim akcentem słowiańskim .. To były lata! Amerykę nagle ogarnęło szaleństwo. Wszystkie<br />

panie nosiły tylko kapelusze Modejska.<br />

E1491 Z. Zawadzka Nie tylko kwiaty P R III 66 s. 16<br />

Jeden wieczór! Będzie pani mieć cały tydzień i więcej, jeżeli się da. Pięknie pani zagrała Adrianę, zwłaszcza w<br />

scenie śmierci była pani zdumiewająca. Do licha! Miałem łzy w oczach .. Dziękuję panu .. Musimy panią zareklamować,<br />

tylko to nieszczęsne nazwisko. Modrzejewska! Tego nikt nie wymówi, ani nie zapamięta. Trzeba koniecznie zmienić<br />

nazwisko, droga pani .. Może wystarczy mały skrót, opuszczenie kilku liter.<br />

159


E1492 Z. Zawadzka Nie tylko kwiaty P R III 66 s. 22<br />

Droga Heleno, mamy straszny kłopot z naszym Luniem. Chłopiec zdolny, ale nie ma szczęścia. Nauczyciele w Jaśle<br />

zawzięli się na niego i przepadł przy egzaminie. Chcieliśmy, żeby zdobył jakiś praktyczny zawód, ale on kocha muzykę<br />

i koniecznie chce być artystą. Może wy, którzy macie takie rozległe stosunki i znajomości, zechcecie nam przyjść z<br />

pomocą w tej trudnej sytuacji. „Tu się gra tylko dla pieniędzy, bo tu artystyczne względy są tylko kwestią pieniężną.<br />

Impresario Helusi to dobry człowiek jak na Amerykanina, a przy tym najsprytniejszy agent z całej Ameryki”.<br />

E1493 Z. Zawadzka Nie tylko kwiaty P R III 66 s. 33<br />

Dziś? Och. Czy koniecznie musimy? .. Myślę, że tak, kochanie. On ma dla nas niezłą propozycję .. Mój płaszcz,<br />

Molly. Cóż to za propozycja? .. Oglądał cię w Londynie .. W czym .. W „Odetcie”. Jest zachwycony. Nie może<br />

zapomnieć księcia Walii bijącego brawo i księżnej z chusteczką przy oczach .. Kawał snoba .. Chciałby wystawić<br />

„Odettę” w przyszłym sezonie, proponuje engagement na trzy miesiące .. Żywić się przez trzy miesiące emanacjami<br />

mózgowymi pana Sardonu. Ładna perspektywa.<br />

E1494 Z. Zeydler — Zborowski Druga szklanka herbaty P R I 67 s. 14<br />

O ile się orientuję, to Mareccy mieli gosposię .. Tak .. Oczywiście pan ją przesłuchiwał .. Zrozumiałe. Ja przede<br />

wszystkim .. Może mi pan powiedzieć, bez naruszenia tajemnicy służbowej, co zeznała? .. Myślę, że mogę. I tak<br />

przecież będzie występować na sprawie w charakterze świadka i pan będzie zadawał jej pytania. Według jej relacji<br />

Mareccy oboje byli w domu. Podała im herbatę i tort i poszła potańczyć na plac Konstytucji. Kiedy wróciła, było już<br />

po wszystkim.<br />

E1495 Z. Zeydler — Zborowski Druga szklanka herbaty P R I 67 s. 24<br />

Czy romansowanie z kobietą określa pan jako przelotną znajomość? .. Wypraszam sobie, panie mecenasie. To są<br />

moje osobiste, prywatne sprawy i nie mam najmniejszego zamiaru rozmawiać z panem na te tematy .. Niech się pan<br />

nie gniewa, ale staram się zebrać materiał, który mógłby mi dopomóc w obronie mojego klienta .. Ja z tym wszystkim<br />

nie mam nic wspólnego. I bardzo proszę, żeby pan mnie nie mieszał do tej sprawy.<br />

E1496 Z. Zeydler — Zborowski Druga szklanka herbaty P R I 67 s. 35<br />

Pański opis jest prawdopodobnie zgodny z rzeczywistością. Tylko co pan właściwie chce przez to wszystko powiedzieć?<br />

.. Pragnę panu uzmysłowić, panie kapitanie, że Marecki nie bardzo miał kiedy wsypać truciznę do szklanki<br />

żony. Przez cały czas byli razem, albo przy stoliku, albo przy oknie .. Och, to nie takie skomplikowane. Mógł to zrobić,<br />

słodząc jej herbatę .. Bardzo wątpię. W takiej sytuacji raczej żona mężowi słodzi herbatę, a nie odwrotnie.<br />

E1497 W. Żesławski Ballada o trzech synach Bulandy P R III 66<br />

A on jest mój syn. Nie, to nie mój syn, mój syn odszedł już, mój syn miał czarną pręgę na szyi. Gdzie jesteś<br />

synu! Ten ma tylko włosy jasne jak on. Tak samo silne ręce. Jak ci na imię? .. W papierach ma Józef, i nazwisko<br />

Bulanda .. Obudź się. Jaka szczęśliwa twoja matka, jaka szczęśliwa! .. Nie budźcie go, kobieto! Śpi teraz, sen mu<br />

bardzo potrzebny .. Widziałam jego krew, wsiąkała w ziemię. Wyrośnie na niej zboże i pszenica.<br />

E1498 W. Żesławski Powroty P R IV 64 s. 5<br />

Nie trzeba żałować tej śmierci, panno Justyno. Bo z drugiej strony — pomyśleć, co to byłoby dla niego za życie?<br />

żadne. Męka tylko. Niby to, biedny, te nogi miał, ale w nich żadnej władzy, chodzić nie mógł, czołgał się tylko. To nie<br />

życie. Na taką chorobę lekarstwa nie ma .. Wtedy nie było .. Toteż mówię, wtedy nie było. Nie trzeba myśleć już o<br />

tym, trzeba zapomnieć.<br />

E1499 E. Żytomirski Chodniki się psują powoli P R X 65 s. 8<br />

Wczoraj znowu na próżno czekałem .. Nie mogłam. Przepraszam cię, ale nie mogłam .. Te twoje tajemnicze<br />

przeszkody zaczynają mnie trochę denerwować .. Nie ma tu żadnych tajemnic. Dobrze wiesz, że się wkuwam do<br />

matury i że chodzę. Na komplety .. Właśnie wtedy, kiedy się ze mną umawiasz? .. Czasem i tak się zdarza. To nie<br />

przedwojenna buda. Ja ciebie nie pytam, kiedy i gdzie masz swoje wykłady .. A czy ten facet, co ciągle tu do ciebie<br />

łazi — to też twój profesor? Jest na to odrobinę za młody.<br />

E1500 E. Żytomirski Chodniki się psują powoli P R X 65 s. 26<br />

No nie, ja tylko tak. Nie gniewaj się ale widzisz: mama na pewno powie, że jestem za młoda na małżeństwo .. To<br />

nieważne, co powie mama. Ważne jest to, co ty mi odpowiesz. To, co ty czujesz .. Bardzo cię lubię .. To mało .. I chyba<br />

cię kocham .. Chyba. Nie chyba, ale na pewno. Tak, kocham cię. To nie ulega najmniejszej wątpliwości .. Naprawdę?<br />

.. Naprawdę. Zaraz idę do mamy.<br />

160


E1501 Matysiakowie P R 12.01.1963 odc. 332 s. 5<br />

To źle, tego właśnie nie powinnaś robić. Tego mężczyźnie nie należy pokazywać. Niech on ciebie zdobywa, a nie<br />

ty jego .. Głupia jestem, stara i głupia, ale inaczej nie potrafię. Nie umiem grać, udawać. I nie chcę niczego udawać<br />

przed człowiekiem, który jest mi bliski. Ty może jesteś inna, ty kierujesz się przede wszystkim rozumem. A we mnie<br />

tylko to głupie serce. Większe ode mnie .. [&] [#]<br />

E1502 Matysiakowie P R 12.01.1963 odc. 332 s. 13<br />

Nie wiem, czy potrafię rozmawiać. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie .. Masz, masz, jesteś młodą dziewczyną,<br />

a poza tym dobrym, rzetelnym pracownikiem .. Najwięcej jednak boli mnie to, że on nie daje znaku życia o sobie. A<br />

wiem, że jest w Warszawie .. Skąd wiesz? Widziałaś go? .. Nie, ale dzwoniłam do niego do domu. Jego gospodyni<br />

odpowiedziała mi, że nigdzie nie wyjeżdżał, że jest w domu .. [&] [#]<br />

E1503 Matysiakowie P R 26.01.1963 odc. 334 s. 2<br />

Niedobrze to się jakoś chyba stało .. To samo właśnie chciałem powiedzieć. Podkreślam, że bez względu na przyczyny,<br />

bez względu na to czy będziemy brali pod uwagę może zbytnią drażliwość chłopca, czy też nasze zdenerwowanie,<br />

powtarzam – bez względu na to, skutki są bardzo nieprzyjemne .. Widzi pan, przepraszam, pan coś chciał jeszcze<br />

powiedzieć? .. Nie, nie proszę bardzo, słucham .. [&] [#]<br />

E1504 Matysiakowie P R 09.02.1963 odc. 336 s. 21<br />

Ależ bynajmniej, panno Zosieńko, proszę się nie niepokoić, odpowiem panu Józefowi na zadane pytanie z całą<br />

szczerością. Pragnę jednak uprzedzić pana, panie Józefie, że w moim przypadku jest to dość skomplikowany, że się<br />

tak wyrażę, problem .. No, a dlaczegóż to? .. Ponieważ jak panu wiadomo, prowadzę tak zwany kawalerski tryb życia<br />

– przepraszam, panno Zosieńko, ale to się tak mówi, jestem zdany wyłącznie na swoje, że tak powiem siły .. [&] [#]<br />

E1505 Matysiakowie P R 16.02.1963 odc. 337 s. 8<br />

To się dowiedz, i po to ci książkę dałem, ośle jeden, żebyś .. Ojciec, ojciec, po co zaraz to „ośle”, przecież można<br />

spokojnie rozmawiać .. żebyś się dowiedział, że nikt sobie ot tak dla fasonu, do wody nie skakał, żeby ładnie było,<br />

tylko że się książę Józef chciał przez Elsterę przedrzeć, bo tylko tamtędy było jedyne przejście .. [&]<br />

E1506 Matysiakowie P R 02.03.1963 odc. 339 s. 4<br />

Tylko, proszę cię, aby z tym znów nie zaczynaj! .. Kiedy tak mówisz, to mi już ręce opadły .. powieszże ty mi<br />

wreszcie o co chodzi czy nie? .. Od rana taka cała w nerwach chodzę, jak to tylko spostrzegłam. Ale to moja wina,<br />

moja .. Coś zmajstrowała? Przyznaj się .. Moja wina, bo trzeba było od razu przeliczyć .. O czym ty mówisz? .. Widzisz<br />

Józeczku .. Oho, jak „Józeczku” to już niedobrze .. [&] [#]<br />

E1507 Matysiakowie P R 02.03.1963 odc. 339 s. 20<br />

Nie rób piany bez mydła, Stach. Przede wszystkim wiesz, żeś ty nic nie powiedział, już chociażby dlatego, że<br />

wtedy i mnie otworzyłbyś usta. Czyż nie tak. Zauważ co za dialektyk ze mnie, co? A twoja sprawa jest nieco, hm,<br />

poważniejsza od mojej. O mojej mogą sobie wiedzieć. Mnie wolno .. Zgadza się. Więc co? .. [&]<br />

E1508 Matysiakowie P R 09.03.1963 odc. 340 s. 3<br />

Przestań chlipać, przynajmniej jak Zosia przyjdzie. Trzeba jakoś dziewczynie dodać ducha a nie odbierać, jakoś ją<br />

podeprzeć, jakoś ją wzmocnić, a nie osłabiać jeszcze! .. Ja rozumiem Józuś, ja się postaram, jakoś się przemogę, tylko<br />

jak sobie pomyślę, że im nie mogę w niczym pomóc .. Może i niewiele byś mogła teraz pomóc .. [&]<br />

E1509 Matysiakowie P R 09.03.1963 odc. 340 s. 10<br />

Tak, i świadczyły za nią, i chodziły do kierownika. I w ogóle były dobre dla niej, serdeczne. Zosia chciała im jakoś<br />

okazać swoją wdzięczność, no i takeśmy uradziły, że może się je poprosi, do nas. I tak to dziś właśnie wypadło .. Ale<br />

honory domu, bo widzę, że pani pełni sama .. Zosia zaraz przyjdzie, wyskoczyła coś jeszcze załatwić ..<br />

E1510 Matysiakowie P R 16.03.1963 odc. 341 s. 1<br />

Już chyba ci wstyd zrobię, Gieniuś, i powiem przy pani Elżbiecie. Nie wypada tak co chwila patrzeć na zegarek<br />

.. Po pierwsze ja patrzę bardzo dyskretnie i gość wcale tego nie widzi, tylko mama. A po drugie – boję się, że się<br />

możemy spóźnić do kina .. E, bo jak już postanowiliście, że tu przyjdziecie, nie trzeba było tych biletów kupować.<br />

Albo jedno, albo drugie .. [&] [#]<br />

161


E1511 Matysiakowie P R 30.03.1963 odc. 343 s. 4<br />

Nigdy nie byłeś w takiej sytuacji? .. Czy ja wiem? .. I najgorsze, że ja się tego nigdy nie nauczę .. Nauczysz się,<br />

nauczysz. Chcesz naprawiać aparaty tranzystorowe, a głupiego przebierania nóg się nie nauczysz .. Kiedy ja nigdy do<br />

tego głowy nie miałem .. Toteż, prawdę mówiąc, głowa do tego nie jest konieczna .. A jak jeszcze pomyślę o madisonie<br />

.. [&]<br />

E1512 Matysiakowie P R 30.03.1963 odc. 343 s. 17<br />

Mówiła mama, że pan Breit obiecał pismo wysłać? .. No, obiecał. Ale mówi, napiszę, jak rozmowy nic nie dadzą.<br />

Ja mu mówię, że nic nie dają, co drugi dzień z synem rozmawiam, i jednego dnia już myślę, że mu do serca i do<br />

rozumu przemówiłam, a następnego dnia on już przez tamtych jest nakręcony. Ach, cóż to za ludzie, te Kuśbowie,<br />

gorszych złodziei chyba nie ma .. [&]<br />

E1513 Matysiakowie P R 06.04.1963 odc. 344 s. 13<br />

Ale mówże Helenko po ludzku, słowo daję! .. Co to? Panna Elżbietka, Józeczku .. Dobry wieczór .. Dobry wieczór<br />

i – pożegnam się z panem od razu .. A co ty, Gieniuś? Nie odprowadzisz nawet gościa? .. Nie, nie. Ja biegnę do<br />

autobusu i ogromnie się śpieszę, prosiłam żeby został .. I kiedy pani nas odwiedzi znowu? Ja bardzo proszę. Kiedy<br />

nas odwiedzisz, chciałam powiedzieć, moje dziecko .. Dziękuję pani, zobaczę, przyjdę, do widzenia .. [&] [#]<br />

E1514 Matysiakowie P R 13.04.1963 odc. 345 s. 4<br />

Pewno, widać że się przeprosili .. To gniewali się? .. Tak mi się zdaje. Przez cały tydzień chodził przecież taki struty,<br />

taki smutny. Na pewno im o coś poszło .. Moja droga, jeszcze sto razy się pogniewają i sto razy będą się przepraszali.<br />

Nie wiesz jak to jest? Najważniejsze, żeby się w szkole nie opuszczał ..<br />

E1515 Matysiakowie P R 13.04.1963 odc. 345 s. 8<br />

No, mówię, że trzeba raz skończyć z tym przesądem. Przecież to nie ma żadnego sensu. Cały tydzień harujesz,<br />

biegasz po sklepach, sprzątasz. I po co? Potem dwa dni stoisz przy kuchni bez przerwy .. Przecież inaczej nie można<br />

.. Co to znaczy – nie można? A ja ci dowiodę, że można. że można spędzić święta bez tego wszystkiego. I równie<br />

dobrze. Kupisz na przyszły rok kawałek kiełbasy, kawałek mięsa jak na każdą niedzielę .. [&] [#]<br />

E1516 Matysiakowie P R 13.04.1963 odc. 345 s. 23<br />

Nie chciano mnie wypuścić, doprawdy byłem wzruszony troskliwością wszystkich państwa, uprosiłem jednakże, że<br />

muszę wracać do Warszawy i dzisiaj po południu – zostałem odwieziony przez pana Zygmunta na stację .. To się pan<br />

rozminął z Zosią .. Czyż być może? Ach, to nadzwyczajna szkoda. Przywożę, pani Heleno, od wszystkich serdeczne<br />

pozdrowienia i tego – życzenia wesołych świąt .. A cóż tam Rozalka, kochany. Jakże? Zdrowa, daje sobie radę? .. [&]<br />

[#]<br />

E1517 Matysiakowie P R 20.04.1963 odc. 346 s. 11<br />

Można z Klemensem też porozmawiać, ale wydaje mi się, że coś u nas tam będzie. Tylko się zdecyduj! .. Dobra.<br />

To nie będę przeszkadzał, zrywam się, zajrzę jeszcze do Stacha to wpadnę z kilka dni .. Tak czwartek, piątek. Coś będę<br />

wtedy już wiedział .. Uszanowanie, pani Matysiakowa! Dziękuję za herbatkę! Nie ma za co, panie Wacku, nie ma za<br />

co .. [&]<br />

E1518 Matysiakowie P R 20.04.1963 odc. 346 s. 20<br />

Nam też szkoda pana, ale podobno tam mają państwo o wiele lepsze mieszkanie .. To też prawda. Ale ludzie nie<br />

ci sami .. Czy pan nie przesadza czasem? .. No, to powiem panu, panie Matysiak, że czuję się jak groch przy drodze.<br />

Ani do kogo gęby otworzyć, ani co. Gdzie tam im do starych lokatorów, do państwa! .. [&]<br />

E1519 Matysiakowie P R 11.05.1963 odc. 349 s. 5<br />

No, że pan się bardzo stara i że są zadowoleni z pana. Józuś się bardzo ucieszył z tego. I w ogóle to dobrze, że pan<br />

się tak tam dobrze czuje od początku .. A powiedzieć pani prawdę, pani Matysiakowa, jak ja się tam czuję? Lepiej nie<br />

mówić .. Naprawdę? To może dlatego, że pan się jeszcze nie przyzwyczaił .. I chyba się nigdy nie przyzwyczaję .. [&]<br />

E1520 Matysiakowie P R 11.05.1963 odc. 349 s. 22<br />

I tak nawet sobie specjalnie myślałam – kiedy on zacznie o tym, kiedy mi powie. A ty nic. Gdzieśmy się spotkali?<br />

Na Krakowskim i od Krakowskiego szliśmy aż dotąd. Pół godziny to trwało, prawda? .. Oj rany! Gdybym był wiedział<br />

to .. I o to ja nie mam może mieć pretensji, mam przejść nad tym do porządku dziennego? Nawet myślałam, co temu<br />

Ryśkowi zrobią, czy dostanie karę czy nie? .. [&]<br />

162


E1521 Matysiakowie P R 18.05.1963 odc. 350 s. 25<br />

I dlatego, żeby pan Klemens już więcej wyrzutów sumienia nie miał, że obcych ludzi razem spać kładzie, pobrali<br />

się .. Tak jest. To znaczy nie tak jest, jak pan Wojciech był łaskaw żartobliwie to sformułować, albowiem niezwykle<br />

przypadli sobie do gustu. Jest to, proszę mi wierzyć, niezwykle udane małżeństwo, kuzynka Felicja i kuzyn Paweł ..<br />

To znów ma pan urwanie głowy .. [&] [#]<br />

E1522 Matysiakowie P R 25.05.1963 odc. 351 s. 8<br />

Ty tak to jakoś potrafisz, Elżbietka .. To co, robimy coś jeszcze? Prawdę mówiąc, to mi się już plącze w głowie,<br />

mam chyba na dzisiaj dosyć .. Dobra, ja też już mam siano. Tylko, powiem ci, jedna rzecz mnie tu dziwi. Ja tu cały<br />

czas się uczę o pomiarach, a Rysiek mi coś mówił o generatorach. Tu nic takiego nie było.<br />

E1523 Matysiakowie P R 15.06.1963 odc. 354 s. 3<br />

Właśnie chciałam to samo powiedzieć podniecona. A w ogóle dobrze musiał ten wyjazd pani zrobić. Opalona –<br />

jak czekoladka! .. Wie pani, prawie całe dnie byłam tam na powietrzu .. To pani dzisiaj dopiero wróciła? .. Dzisiaj,<br />

dopiero dzisiaj z samego rana. Ledwo nam to i tamto zdążyła opowiedzieć, potem od razu do pracy poleciała .. Już<br />

mogła sobie pani dziś podarować pracę, po takiej harówce. [#]<br />

E1524 Matysiakowie P R 15.06.1963 odc. 354 s. 14<br />

Po prostu, żeby nie było z tego jakichś nieprzyjemności. To bardzo miły człowiek, układny, rozsądny, ale. No cóż,<br />

ma słabość do ładnych i młodych dziewcząt. Zresztą, któryż mężczyzna nie ma tej słabości, panie Józefie? .. Mnie się<br />

pani pyta? .. A skądże Józuś ma to wiedzieć, proszę pani? W jego wieku .. Co — w jego wieku, Helenko, co w jego<br />

wieku? Już nie rób ze mnie staruszka, proszę cię. [#]<br />

E1525 Matysiakowie P R 22.06.1963 odc. 355 s. 12<br />

A cóż ty masz do ukrywania przed ludźmi, moje dziecko? .. Ja niczego nie mam do ukrywania, tylko tak się mówi.<br />

Ostatecznie czy jest coś w tym złego, że idę z kimś do kawiarni? .. Pewnie, że nie, moje dziecko, ja wcale nie mówię,<br />

że to coś złego. Ty masz już zresztą swoje lata, jesteś dorosła i wiesz co robisz. I ten pan też jest dorosły człowiek i<br />

wie, co robi. [#]<br />

E1526 Matysiakowie P R 29.06.1963 odc. 356 s. 6<br />

To nie dobrze, rzeczywiście. Duży tłok .. Wydenerwowałem się solidnie, ale powiedziałem sobie w końcu – tylko<br />

spokój może cię uratować. No i co będzie, to będzie .. Moja zasada. Przyznam ci się, że w tym roku doprowadziłem<br />

ją do perfekcji. Na dwa dni przed egzaminami jeszcze się do Łazienek wybrałem. Bo z dziewczyną .. Powiedzmy. I<br />

tobie radzę to samo. [#]<br />

E1527 Matysiakowie P R 29.06.1963 odc. 356 s. 26<br />

Niech pan poczeka, ona pana połączy .. A, dobrze, dobrze, proszę pani. To ja poczekam. Mówię ci, Janusz, że za<br />

to będziesz mi naprawdę wdzięczny. No, jeszcze nie ma. Hallo! .. To chwilę potrwa, panie Wojtku .. Hallo. No co tam<br />

nic nie słychać? Ach to ty – Danusia! Tu ojciec mówi. Nie, nie ten ojciec. Wojtek! Hallo. Czego ty chcesz Józek? ..<br />

Daj, daj tu Danusię. Hallo. Tu ojciec mówi. [#]<br />

E1528 Matysiakowie P R 06.07.1963 odc. 357 s. 12<br />

Pan żartuje. Nie, ja do niego w tym roku jadę z całą rodziną. Zawsze brat wczasowiczom domek wynajmuje, a w<br />

tym roku ja jeden pokój zajmę. A że pokój jest przechodni, u mnie małe dziecko, więc drugi pokój ciężko by było<br />

komu wynająć. Chyba, pisze brat, żeby jaki amator – rybak, znajomy, któremu by to nie przeszkadzało.<br />

E1529 Matysiakowie P R 13.07.1963 odc. 358 s. 15<br />

Nie wiesz pan, panie Grzelak, że biednemu wiatr w oczy i że nieszczęścia w parze chodzą? A kiedy wróci, panie<br />

Gieniu? .. Ale co się stało, panie Rączka? .. Nie bądź pan taki Tajemniczy Jems .. Daj mnie pan spokój, panie kolego,<br />

bo mnie wcale nie do żartów. Adaś, panie, dostał takiej silnej gorączki .. To niech pan dzwoni po pogotowie. [#]<br />

E1530 Matysiakowie P R 20.07.1963 odc. 359 s. 2<br />

Słowo daję, może poczekacie aż ja sobie pójdę i wtedy zaczniecie roztrząsać jaki ja jestem, jaki mam charakter,<br />

czy się wstydzę i czy się dąsam. Też przyzwoitość sama nakazuje, żeby mnie tak w żywe oczy nie obgadywać .. Ale<br />

co ja słyszę, bracie — Polaku? Jak to wtedy, Bronek powiada, jak to wtedy? To już jeden krzyż masz?<br />

163


E1531 Matysiakowie P R 20.07.1963 odc. 359 s. 11<br />

Niezły, ale takich jak on jest jeszcze paru. A wiecie o co chodzi? Dwadzieścia procent poborów leci za obsługę tych<br />

maszyn. Opłacało się teraz panu Sobocińskiemu Wojtka do Węgorzewa zaprosić czy nie? .. Hm. To przykra sprawa ..<br />

E, bracia Polacy, w gorącej wodzie was kąpano. Sam przecież mówiłeś, Matysiaku, że się ten Sobociński nadaje.<br />

E1532 Matysiakowie P R 20.07.1963 odc. 359 s. 26<br />

Ale czyim tam staraniem. Józiek, ty choć przez chwilę myślałeś? Przecież naprzód on mi te ryby zaproponował,<br />

a dopiero w dwa tygodnie potem chciał do tych maszyn. Jakoś mi było głupio odmówić. Wiesz, jak jest. Ale nie<br />

odwrotnie. Wierzysz mi, Józiek? .. Chodź tu, stary .. No, daj pyska. Kurtka na wacie, żebyś ty mnie o coś takiego<br />

posądzał.<br />

E1533 Matysiakowie P R 10.08.1963 odc. 362 s. 10<br />

Ale zapominasz, że jest ten dom, który jest niezmienny, a w nim rodzice, zawsze tacy sami, i jest to drzewo przed<br />

oknem, które razem z nami rosło .. Jak mi powiesz jeszcze, że cię i kocie łby wzruszają, to mnie szlag trafi! .. Nie<br />

powie, ponieważ stwierdziliśmy naocznie ku wielkiej naszej radości i satysfakcji, że dla kocich łbów na Dobrej, wybiła<br />

ostatnia godzina.<br />

E1534 Matysiakowie P R 10.08.1963 odc. 362 s. 23<br />

Nie powiesz mi, że teraz ci ich nikt nie mówi .. A teraz? Teraz jest praca, i Kasia, i dom, i często jakieś dodatkowe<br />

zajęcia, ciągle w pogoni za czasem, po prostu przestało mi jakoś na tym zależeć, żeby tak dbać o siebie na co dzień,<br />

choćby w ramach tych skromniejszych środków finansowych, bo też przecież można i trzeba, byłam ciągle zmęczona,<br />

niedospana, często poirytowana. [#]<br />

E1535 Matysiakowie P R 24.08.1963 odc. 364 s. 4<br />

Bylibyśmy ładnie wyglądali .. Nawet mi nie przypominaj, Zosiu, bo jak sobie pomyślę to mnie aż mróz po kościach<br />

przechodzi, no, niech pani sobie pomyśli, pani Stefo, przecież gdyby nie on to bylibyśmy teraz nadzy i bosi, byliby nam<br />

zabrali wszystko co do joty. Budzika chyba tylko nie zauważyli, bo stoi na miejscu .. Budzik, Zosiu, to już mniejsza,<br />

ale ubrania, bielizna! [#]<br />

E1536 Matysiakowie P R 28.09.1963 odc. 369 s. 8<br />

Bardzo dobrze, panie Klemensie, pan zrobił. Ostatecznie kiedy tak się nie lubią, mogą się wcale nie spotykać. Stefa<br />

nie potrzebuje niczego od niej. Widział pan to mieszkanie? .. Tak jest. Najuprzejmiej dziękuję, pani Heleno. Nadzwyczaj<br />

piękne mieszkanie, pani Heleno. Trzy pokoje z kuchnią, może jedynie trochę ciemne, gdyż okna wychodzą na podwórko,<br />

ale duże, balkon.<br />

E1537 Matysiakowie P R 28.09.1963 odc. 369 s. 19<br />

Niechże pan siada, może herbaty .. Dziękuję pani Heleno! Ale nie. No, co tu u was słychać .. Nic nowego, wszystko<br />

po staremu jak było .. Masz tu, Józiek, to dla ciebie taki upominek z NRD. Myślę, że ci się przyda .. Dla mnie? Ale<br />

po co? Wiktor .. A to dla pani Heleny do kuchni. Tym się wyciska soki, drąży śliwki, kroi cebulę. [#]<br />

E1538 Matysiakowie P R 05.10.1963 odc. 370 s. 9<br />

To ja wiem, i pani wie. A ja nawet wiem na pewno. Ale Józiek jest wrażliwy, ambitny jak mało kto i dlatego boję<br />

się, żeby nie palnął jakiegoś głupstwa .. Ale jakiego? .. A takiego, że rzuci pracę .. Co też pan opowiada! .. Niezupełnie<br />

ma się rozumieć. Ale go podejrzewam, że chce przejść do innej fabryki. Dlatego ja pani o tym Koncewiczu mówiłem.<br />

[#]<br />

E1539 Matysiakowie P R 05.10.1963 odc. 370 s. 22<br />

A ja mam do ciebie, Gieniuś, jeszcze taką prośbę. Jak będziesz wychodził, weź ze sobą od razu ten kubełek ze<br />

śmieciami i wyrzuć do śmietnika. Już pełno w nim .. Proszę bardzo, mogę to zrobić .. A jak będziesz wracał to<br />

przyniesiesz kubeł z sobą .. To już mogę zapomnieć, ale postaram się – nie. Mamo, mama da mi czystą koszulę. [#]<br />

E1540 Matysiakowie P R 19.10.1963 odc. 372 s. 13<br />

Nic się nie stało. Helenko przestań beczeć. Jest żywa i cała. Sama podała nasz telefon. No, Wojtek, przecież ci<br />

mówię, że jest cała i żywa, przysięgam ci na zdrowie moich dzieci, bierz czapkę idziemy .. Ale za co? Dlaczego na<br />

nią napadli? Józiek. Pani Heleno, napadli na kobietę. Za co? .. Jak to się stało? .. Nie ma czasu teraz na gadanie. [#]<br />

164


E1541 Matysiakowie P R 02.11.1963 odc. 374 s. 10<br />

Szkoda po prostu, żeś nam nie powiedziała, że się tam wybierasz, bo zmęczyłaś się, to taki szmat drogi. A myśmy<br />

wczoraj byli tam z Bronkiem, od razu po przyjeździe .. I to wyście to zrobili? No tak, a dziś Bronek jeszcze raz tam<br />

wstąpił i zapalił świeczki. To tak, moje dzieci, to tak. No to dobrze się stało, jak tak, bardzo dobrze. [#]<br />

E1542 Matysiakowie P R 09.11.1963 odc. 375 s. 8<br />

Co pani powie? Dlaczego? Przecież Bronek jest zdrowy, dobrze się czuje .. Tak, ale pani sama wie, jak on Bronka<br />

kocha. świata poza nim nie widzi, dałby sobie rękę uciąć za niego gdyby taka potrzeba zaszła. A dlatego taki smutny,<br />

tak się przejmuje, bo myślał, że jak Bronek wróci z tej zagranicy to już zostanie z nim, nie będzie nigdzie wyjeżdżał.<br />

Tak sobie marzył. [#]<br />

E1543 Matysiakowie P R 09.11.1963 odc. 375 s. 18<br />

Proszę przyjąć te kwiaty wraz z wyrazami, jeszcze raz powtarzam, najszczerszego współczucia. Panie Klemensie,<br />

napije się pan herbaty z nami? .. Z największą przyjemnością, pani Heleno. Proszę mi wierzyć, pani Anielu łaskawa,<br />

byłem tak wstrząśnięty wiadomością o napadzie na panią. Zwłaszcza, że tego dnia miałem przyjemność być u państwa<br />

Matysiaków .. No właśnie, pan jak raz był u nas, jak ten nieszczęsny telefon zadzwonił z Pogotowia. [#]<br />

E1544 Matysiakowie P R 16.11.1963 odc. 376 s. 1<br />

Ale jakże tak można było zapomnieć, słowo daję .. No, widzi mama .. To moja wina, powinnam była pamiętać ..<br />

Nie twoja, nie twoja, dziecko, bo tak na dobrą sprawę to całym tym przejęciem czy jak to nazwać, ja się zajmowałam<br />

od początku. Ale wicie jak to jest, te sprawy to zawsze Józek załatwia .. Trzeba mnie było napomknąć choć jedno<br />

słowo, przecież bym skoczył i przyniósł. [#]<br />

E1545 Matysiakowie P R 16.11.1963 odc. 376 s. 19<br />

O, ten to daleko. Ze dwa razy się metrem przesiadałem, żeby dojechać .. Jechał tata metrem? .. A coś ty myślał. Już<br />

jak ja pojechałem, to nie było takiej rzeczy, żebym co opuścił, co było do zobaczenia. I cerkiew tę na Placu Czerwonym,<br />

i GUM i CUM, i mauzoleum i Kreml, i metrem się przejechałem i na wystawie byłem .. Niech wujek opowie. [#]<br />

E1546 Matysiakowie P R 30.11.1963 odc. 378 s. 6<br />

Ja myślę. Muszę przecież chłopaków jakoś rozruszać .. Już się bractwo trochę zżyło, nawet szybciej niżby to przyszło<br />

w cywilu i chyba lepiej i serdeczniej. Ale bo też i nie rozstajemy się ze sobą. śpimy plutonami na jednej sali, jemy przy<br />

jednym stole, siedzimy w jednym rzędzie ławek i tak dalej. Z początku było mi trochę łyso, ale zaczyna być dobrze,<br />

chyba to sobie chwalę, zresztą chciałem tego i mam – i zdaje mi się, że się nie zawiodłem. [#]<br />

E1547 Matysiakowie P R 30.11.1963 odc. 378 s. 25<br />

A czy ja mówię, że nie dowiedziałby się? Tylko po co jeszcze dolewać oliwy do ognia? A w ogóle należało się<br />

przedtem zastanowić czy nie napisać może do Janusza, żeby, powiedzmy, zawiadomił w kilku zdaniach o tej przysiędze<br />

i Wojtka. Napisał do niego kilka słów. Nie wiem zresztą. Tak głośno myślę. Teraz oczywiście wszystko diabli wzięli.<br />

Nie przypuszczasz chyba, że pojedzie z nami. [#]<br />

E1548 Matysiakowie P R 14.12.1963 odc. 380 s. 20<br />

W każdym zawodzie można być artystą, prozę państwa. Otóż mój przyjaciel jest właśnie artystą i <strong>artystyczny</strong>mi się<br />

opiekuje rzeczami i artyści u niego bywali i bywają – sam Gałczyński, dopóki żył, także Broniewski. To jest miejsce<br />

w Warszawie, gdzie oddycha się jeszcze jakby atmosferą z pana Bolesława Prusa. Człowiek patrzy w drzwi i myśli, że<br />

dzwonek brzęknie i Rzecki wejdzie, albo pan Wokulski za jakąś sprawą. [#]<br />

E1549 Matysiakowie P R 21.12.1963 odc. 381 s. 14<br />

A umawialiśmy się przecież, że po wilii pójdziemy do Zarębskich .. Ale tak wyszło, że muszę jechać .. Nawet<br />

nie może być inaczej .. Będę miała smutną wilię. Wolałaby, żeby mama przyjechała do nas, do Warszawy .. Biedna<br />

Rozalka! Pierwsza wilia bez Władka. Właściwie żałuję, że nie pomyśleliśmy o tym wcześniej, mogłabym i ja pojechać,<br />

Zosiu, razem z tobą.<br />

E1550 Matysiakowie P R 25.12.1963 odc. 382 s. 18<br />

Niech się pan nie gniewa, że pana tak wyciągnęliśmy, ale wiemy, że pan zwykle sam siedzi .. Nie sam. Ze swoimi<br />

zegarami kukułka mi kuka co pół godziny, zakonnik dzwoni. Książek trochę mam .. To pan zbiera zegary? .. I jak się<br />

panu mieszka na Dobrej? .. Dobrej. Dziwna i ładna nazwa zarazem tej ulicy. Dobrze, proszę pani, bardzo dobrze. [#]<br />

165


E1551 Matysiakowie P R 28.12.1963 odc. 383 s. 9<br />

Trudno mu odmówić, zapewne .. Jakżeż? To kto by w końcu został na gospodarstwie? I musiał z tym wyjść akurat<br />

teraz, na same święta? Mama się zdenerwowała .. Rzeczywiście .. Mama w ogóle się zmieniła ostatnio, zrobiła się taka<br />

smutna, nic jej nie cieszy. I tak wciąż się coś wali na jej głowę. Z Zygmuntami w dalszym ciągu nie układa się jak<br />

powinno, wciąż jakieś swary, niezgody.<br />

E1552 Matysiakowie P R 04.01.1964 odc. 384 s. 17<br />

Ale u mnie oprócz tego dochodzi sprawa tej wiedzy fachowej, rozumie pan. Fachowej. Z mojej dziedziny. To jest<br />

właśnie ta cała technika, nowa technika, z którą albo się człowiek weźmie za łeb, albo która człowieka weźmie za<br />

łeb i człowiek któregoś dnia odpadnie, bo się okaże, że nie daje rady. Po prostu nie daje rady, rozumie pani? .. Tak,<br />

rozumiem .. Dawniej wystarczyło znać ten swój mały odcinek i wszystko stało. [#]<br />

E1553 Matysiakowie P R 11.01.1964 odc. 385 s. 11<br />

No, to może trzeba wezwać doktora, panie Wojtku? .. Już był. Przepisał jakieś zastrzyki, właśnie idę do pielęgniarki,<br />

żeby przyszła jej zrobić .. Ja to mogę zrobić, jeżeli pan chce .. Czy chcę? Nie śmiałem zaproponować. Pani idzie na<br />

zabawę .. To przecież nie potrwa długo. Tylko. Co ze strzykawką? .. O, strzykawkę, to Aniela ma swoją.<br />

E1554 Matysiakowie P R 11.01.1964 odc. 385 s. 26<br />

Wezmę te jej rzeczy. Bo co się tak będę obijał z kąta w kąt .. No to idź, jak chcesz, idź! Klucze masz od mieszkania?<br />

.. Aha, klucze, dobrze, że mi mama przypomniała .. Właśnie. Zawsze trzeba wam coś przypominać. Potem byś cały<br />

dom po nocy na nogi postawił .. Dobranoc, mamo .. Baw się dobrze, synku .. O, ma już mama tatę. Znalazł się, calutki,<br />

taki sam jak wyszedł.<br />

E1555 Matysiakowie P R 25.01.1964 odc. 387 s. 24<br />

I panu się to podoba, panie Józefie? .. A dlaczego ma mi się nie podobać .. Jak się ma żonę, dom, to romantyka<br />

nie na wiele się opłaca .. Na pieniądze jej się nie przeliczy, to pewne. Ale są ludzie, którym jest potrzebna do życia<br />

jak powietrze. Może Bronek do takich należy. I nie ma co nad tym debatować, ani się nad nimi użalać .. Jak się nie<br />

mam użalać, ciekawa jestem. [#]<br />

E1556 Matysiakowie P R 01.02.1964 odc. 388 s. 5<br />

I bywa, że i nie bardzo wierzy starszym .. I wyobraźcie sobie, nagle człowiek – chce czy nie chce – staje twarzą w<br />

twarz z tymi ludźmi. Z tą całą przeszłością .. że pan ich jeszcze może nazywać ludźmi? .. Patrzy ci się prosto w twarz<br />

taki zbrodniarz, który zastrzykami zabijał ludzi na twoich oczach i musisz go spokojnie wyminąć, bo spotykacie się w<br />

całym majestacie prawa.<br />

E1557 Matysiakowie P R 01.02.1964 odc. 388 s. 20<br />

Wobec tego nie musisz się tak bardzo skracać. Przynajmniej w domu .. A wracając jeszcze do festiwalu, to<br />

najsilniejsze przeżycia, wie pan, miała moja żona .. Oj tak, to rzeczywiście coś okropnego było .. Poszła na ten film<br />

japoński „Harakiri” .. E, to po co pan żonę na coś takiego puścił? .. Z głupoty .. No tak wyszło, po prostu wybrała<br />

sobie. Jakoś nam do głowy nie przyszło, że takie rzeczy można aż tak pokazywać na ekranie. [#]<br />

E1558 Matysiakowie P R 08.02.1964 odc. 389 s. 17<br />

Ja pytałem .. Jak mam coś naprawdę na sercu to zawsze do ojca chętnie przychodzę, chociaż ojciec tam burknie,<br />

huknie, odwarknie. Ale nie tylko ja. Nawet moi koledzy nieraz mówią. Gienek, zapytaj swojego ojca, co myśli. No to<br />

widać z tego, że chociaż ojciec do młodych cierpliwości nie ma, to widać młodzi mają do ojca cierpliwość.<br />

E1559 Matysiakowie P R 15.02.1964 odc. 390 s. 21<br />

Nigdy panu tego nie zapomnę, no, ale jeżeli rozchodzi się o tamto, to widzi pan, naprawdę nie mam czasu .. A<br />

po co ci czas? Czasu wcale nie potrzebujesz. Rozum musisz mieć, bracie, poczucie sprawiedliwości, zrozumienie dla<br />

młodych, a o czas nie martw się, czas się znajdzie. Tamto najważniejsze .. Panu łatwo o tym mówić.<br />

E1560 Matysiakowie P R 29.02.1964 odc. 392 s. 16<br />

E, niechże pani nie przesadza, pani Stefo .. Wcale nie przesadzam. Mówię pani szczerze, jak kobieta kobiecie. Co<br />

ten człowiek tutaj robi przy mnie? Czy jesteśmy dla siebie przeznaczeni. Patrzę na niego – dzisiaj – właśnie przeżyłam<br />

taką chwilę – i powiadam sobie: Stefa! Czyś ty całkiem straciła oczy, rozum, poczucie estetyki? Przecież nie jesteś<br />

starą kobietą.<br />

166


E1561 Matysiakowie P R 29.02.1964 odc. 392 s. 27<br />

Poruszył również bardzo ważną kwestię przywrócenia nazwy ulicy, która nazwana została po wojnie ulicą Pierwszej<br />

.. Mój drogi, ale to jest Pierwszej Armii .. Wiem i rozumiem, że ta nazwa jest bliska każdemu, niemniej zgadzam się,<br />

z autorem artykułu, że z uwagi na zachowanie pamięci strasznych przeżyć tysięcy ludzi w okresie okupacji należałoby<br />

przywrócić ulicy dawną nazwę: Alei Szucha .. Chyba z tego względu. [#]<br />

E1562 Matysiakowie P R 07.03.1964 odc. 393 s. 14<br />

Dobry wieczór. Raz, dwa, trzy. Bardzo dobrze, że wszystkie jesteście w komplecie, moje panie .. Ale pani Stefania<br />

zaróżowiona. Musiał ktoś pani przed chwilą jakiś komplement powiedzieć .. A co, czy mi się już nie należy? Dobry<br />

wieczór, panie Józefie. Pani Heleny jeszcze oczywiście nie ma? .. Nie, jeszcze na wsi żona siedzi .. Jaka to szkoda,<br />

naprawdę .. A co się stało, pani Stefanio? [#]<br />

E1563 Matysiakowie P R 04.04.1964 odc. 397 s. 7<br />

A przedtem pisała częściej? .. No, może po prostu nie miała czasu w ostatnich tygodniach? Może była czymś bardzo<br />

zajęta, miała jakieś egzaminy, musiała się uczyć? Czy ty zawsze masz czas na wszystko? .. Chociaż inna sprawa – na<br />

takie rzeczy każdy ma czas. To nie jest żadne tłumaczenie .. Tak? A ja twierdzę, że nie, po sobie to twierdzę. Ile razy<br />

bywało tak, że chciałem na przykład dokądś wyjść. [#]<br />

E1564 Matysiakowie P R 18.04.1964 odc. 399 s. 11<br />

No nic, najważniejsze, że pan się znalazł. Zawsze pan mówi jak pan gdzieś wyjeżdża. A tu pan nagle znikł. Nic,<br />

myślę sobie, tylko się pan musiał obrazić ale o co .. Ja? Czy ja mógłbym się ośmielić, pani Heleno. Na początek mam<br />

coś do zakomunikowania pannie Zosieńce. Popełniłem pewną rzecz, która, jeśli tak można się wyrazić, jest z pewnego<br />

punktu widzenia nieestetyczna, i dlatego muszę to wyznać.<br />

E1565 Matysiakowie P R 02.05.1964 odc. 401 s. 4<br />

Wcale nie huragan, wcale nie burza. Ale muszę przyznać całkowicie obiektywnie, że zrobiło mi się bardzo przyjemnie,<br />

kiedy stanąłem na tej scenie .. Ale tremę miałeś, to było widać po tobie .. Każdy by miał tremę na moim<br />

miejscu .. Bili wszyscy mu brawo, ci, co go znali, wołali – Stach! Stach! .. To nadzwyczaj przyjemnie, panie Józefie.<br />

[#]<br />

E1566 Matysiakowie P R 02.05.1964 odc. 401 s. 20<br />

Co ja zrobię? Dlaczego tak się ucieszyłam, kiedy dostałam ten list, chcę mieć na wszelki wypadek jakieś zaczepienie<br />

.. Ty jesteś specjalistką od kręcenia głowy, Zośka. Przecież słyszysz, co mówi pan Klemens, że ta pani zapewnia cię.<br />

Musisz poczekać tylko .. A co będzie, jeżeli to czekanie przeciągnie się do kilku miesięcy? Co ja wtedy zrobię?<br />

Przecież nie mogę być na waszym utrzymaniu. [#]<br />

E1567 Matysiakowie P R 16.05.1964 odc. 403 s. 8<br />

Gdybym ja co z tego rozumiała, co ona mi mówiła. Jakaś krawcowa się rozchorowała, coś, jakiś wyjazd, że ona<br />

pokaże co potrafi .. Komu? .. Kiedy mało co zrozumiałam. Mówi, że będzie wszystko robić, żeby się jak najmniej spóźnić,<br />

ale teraz wszystko jedno, przyjść nie może. Darujcie mi, może i nowocześni wy jesteście z waszymi kawiarniami,<br />

ale takich rzeczy się nie robi, żeby gości sprosić, a na własne imieniny samemu nie przyjść. [#]<br />

E1568 Matysiakowie P R 16.05.1964 odc. 403 s. 24<br />

Bo rzeczywiście tak się złożyło. We wujek, że tym razem to już chyba dostanę tę pracę .. No, cieszyłbym się .. Bo<br />

kiedy przyszłam. Ale naprawdę nikt się nie obraził. Rzeczywiście naprzód powiedziałam cioci, że nie przyjdę, potem,<br />

że się mocno spóźnię, a w końcu udało mi się szybciej wyrwać .. Nie martw się, o nic się nie martw .. Miałam dziś<br />

tylko porozmawiać z dyrektorem. I nagle [&] [#]<br />

E1569 Matysiakowie P R 06.06.1964 odc. 406 s. 15<br />

Nie, naturalnie, że autokarami. Oj, zapomniałam jeszcze powiedzieć, że wyjazdy barką są zależne od poziomu<br />

wody w Wiśle .. To się samo przez się rozumie .. Ale teraz wody w Wiśle jest dosyć .. A te zespoły autokarowe też<br />

jeżdżą na tak długo? .. Nie, autokarowe jeżdżą przeważnie na dzień tylko, dają przedstawienie i wieczorem wracają do<br />

Warszawy. Tylko barka nie.<br />

167


E1570 Matysiakowie P R 27.06.1964 odc. 409 s. 5<br />

Co pani powie! Ale chyba nie groźnie? Tak jak młodzi – dzisiaj się gniewają, a za godzinę zgoda .. E, gdyby tak to<br />

bym się wcale nie martwiła, moja droga. To bardzo miła dziewczyna. Taka dobrze ułożona, grzeczna .. I mądra. Mądra<br />

przede wszystkim, pani Anielu. Widzi pani – sierota, bo przecież nie ma ani matki ani ojca tylko tę ciotkę, która się<br />

nią trochę opiekowała.<br />

E1571 Matysiakowie P R 27.06.1964 odc. 409 s. 16<br />

Nie, zaczynaliśmy od Płocka, ale we wtorek popłynęliśmy do Murzynowa, to jest osiemnaście kilometrów za<br />

Płockiem na prawym brzegu Wisły .. A Zarzeczewo jest za Murzynowem czy przed? .. Józuś, nie przeszkadzaj jej ..<br />

Ja jej nie przeszkadzam tylko się pytam. To jest wieś? .. Wieś, ale jaka piękna. Wszystkie domy są na skarpie, tak<br />

wysoko, stare takie, tylko kilka nowych, ale w ogóle piękne .. [&] [#]<br />

E1572 Matysiakowie P R 04.07.1964 odc. 410 s. 7<br />

Nie, nie, kochanieńka, z tym właśnie przyszłam, to pilna sprawa. Panny Zosi nie ma? .. Nie ma akurat .. To fatalnie,<br />

powiem pani, fatalnie .. Szkoda że pani się z nią nie umówiła .. W tym zamęcie, wie pani, w tym wiecznym pośpiechu<br />

człowiek głowę traci. Będę musiała drugi raz specjalnie do miary przyjeżdżać! .. A, to jakieś rzeczy do szycia?<br />

E1573 Matysiakowie P R 04.07.1964 odc. 410 s. 22<br />

No, widzi pani! Co widzę? Ja przecież wcale nie przeczę, że piosenka umila życie, ale żeby to miało być zaraz aż<br />

wydarzeniem na skalę międzynarodową? .. Za mało, według pani, dostajemy dzieł sztuki! .. Co prawda, to sam wiesz,<br />

że ta wasza piosenka.<br />

E1574 Matysiakowie P R 11.07.1964 odc. 411 s. 7<br />

Są w życiu takie sytuacje, że trzeba .. Boże drogi, to ja już nie wiem sama. Ja jestem w okresie próbnym, ja się<br />

boję, żeby nie stracić tej pracy, niech wujek mnie zrozumie .. Ja wszystko rozumiem i dlatego ci tłumaczę. Czy dyrekcja<br />

nie rozumie tego, jeżeli powiesz, że to coś nie cierpiącego zwłoki, że cię matka wzywa.<br />

E1575 Matysiakowie P R 25.07.1964 odc. 413 s. 22<br />

Słowo daję. Ale co pan robi? Panie Wojtku? Ojoj! Niech mnie pan postawi na ziemi! Danusiu, Bronku! Niechże<br />

mnie ktoś pomoże bo ten istny. No! Wytrząsł pan mnie, panie Wojtku jak worek owsa! .. I sam się nielicho zasapałem.<br />

Uff, nie te lata, kiedy się kobiety nosiło na rękach .. Ale widać, że ma tatuś wprawę .. Muszę przysiąść. [#]<br />

E1576 Matysiakowie P R 01.08.1964 odc. 414 s. 4<br />

U nas tu w mieście nigdzie świeżego powietrza nie ma, moja kochana. Tylko kurz, te auta, smrodzą, hałas od tych<br />

tramwajów jak na sądzie bożym .. No więc, widzisz, dobrze, że nasze okno jak raz na podwórko wychodzi, bo ani aut<br />

tu nie ma, a tramwaje nigdy Dobrą nie jeździły .. Już ja wiem – dywany trzepią, wołają ci, co noże ostrzą! Dzieciaki<br />

drą się do nieprzytomności! [#]<br />

E1577 Matysiakowie P R 15.08.1964 odc. 416 s. 3<br />

A tak ci codziennie powtarzam, Józeczku – chcesz odpocząć, przespać się spokojnie – idź do Stasiów, mieszkanie<br />

puste, cisza, spokój, a ty nic. Niby się wciąż wybierasz, wybierasz i całe popołudnie ci tak schodzi .. Po pierwsze nie<br />

takie proste, bo Danusia tam urzęduje, a po drugie każdy człowiek się czuje najlepiej na swoim miejscu, w swoim<br />

kącie, Helenko. Zresztą, co tu gadać. [#]<br />

E1578 Matysiakowie P R 15.08.1964 odc. 416 s. 14<br />

Trzeci? .. Jako młodziutka dziewczynka zaręczyła się z podchorążym, wojna wybuchła, podchorąży poszedł na<br />

wojnę i do obozu. Posyłała mu paczki, czekała, tęskniła i w końcu w którymś tam momencie, zdaje się, że zaraz po<br />

wyzwoleniu obozu wzięli ślub per procuram, znaczy na odległość, w zastępstwie bo on bardzo na to nalegał. A potem<br />

on znalazł się w Anglii i po pół roku zażądał rozwodu. [#]<br />

E1579 Matysiakowie P R 15.08.1964 odc. 416 s. 21<br />

To prawda, musimy się rzeczywiście wybrać. Dziękuję cioci za zaproszenie i na pewno kiedyś przyjedziemy z<br />

prawdziwą przyjemnością .. No to pamiętaj, słowo się rzekło .. Będę pamiętała, ciociu .. A na drogę jej coś dałaś,<br />

Hela? .. Właśnie robię .. Nie, nie, kiedy nic nie trzeba. Mamo, nic mi nie rób, ja nigdy w drodze nie jem .. Parę<br />

kanapek tylko. [#]<br />

168


E1580 Matysiakowie P R 29.08.1964 odc. 418 s. 17<br />

Doprawdy, przepiękna .. Może jednak ocenę zostawcie państwu. Kiedy widzi pani, pani Barbaro, ja od tego czasu<br />

bardzo zmieniłem swój pogląd na piosenkę. Zwłaszcza ostatnio, pod wpływem obu festiwali. Te, które mam, są zupełnie<br />

inne .. O inne nam chodzi. Gdzie ta Kasia? .. Na dole, na dole jest, proszę pana. Już ma pięć lat .. Ale pan o piosenkę<br />

pyta, mamusiu. [#]<br />

E1581 Matysiakowie P R 19.09.1964 odc. 421 s. 7<br />

Wiśka, wszystko będzie jeszcze dobrze .. Na pewno, Stach. I ja tak myślę, że wreszcie znajdziesz coś dla siebie.<br />

Trudno – nie wyszło ci z zespołem, to może kiedy indziej wyjdzie, najważniejsze, żebyśmy sobie dali radę przez zimę<br />

.. To ty myślisz, że ja nie znajdę do tego czasu niczego? .. W każdym razie liczę się z taką ewentualnością. I dlatego<br />

uważam, że musimy teraz bardzo oszczędzać, musimy żyć za to co ja zarobię. [#]<br />

E1582 Matysiakowie P R 26.09.1964 odc. 422 s. 6<br />

Bo cóż my widzim! .. Właśnie, panie Józefie szanowny! Pierwsza sala bardzo, ale to bardzo brudna, nie mówiąc<br />

już o tym, że stoły bez żadnych obrusów, a w dodatku pozalewane i zanieczyszczone niedopałkami od papierosów i<br />

nikt nie sprząta tylko ludzie na tym stawiają talerze, bo to jest. Taki tam widnieje napis „Bar samoobsługowy” .. Pewno<br />

dlatego nikt nie sprząta. Czekają, aż się goście do tego zabiorą. [#]<br />

E1583 Matysiakowie P R 26.09.1964 odc. 422 s. 22<br />

Mój Boże, jak to myśmy nic o nim nie wiedzieli .. Okazało się, że on tam już nie mieszka. Kobiecina jakaś, wdowa<br />

czy rencistka, pokoik mu wynajmowała a potem jak znikąd czynszu nie było, spakowała rzeczy do starego kuferka i<br />

wyniosła na strych. Jak Wacek wrócił, mieszkanie już było zajęte a w kuferku harcowały myszy .. Biedaczyna .. Sam<br />

sobie winien. [#]<br />

E1584 Matysiakowie P R 03.10.1964 odc. 423 s. 11<br />

No co, nie ma go jeszcze? .. No, nie ma. Powiedział, że będzie punktualny .. Józuś, a może ja wezmę się teraz i<br />

zrobię kolację. Może on głodny będzie? .. Głodny — myślisz? E, nie wydaje mi się, Helenko. Ale dobrze, zrób coś,<br />

przygotuj! Trzeba go czymś przyjąć .. Tylko czasem nie w ten sposób, mamo, żeby się domyślił, że mama specjalnie<br />

dlatego to robi, bo on wymizerowany.<br />

E1585 Matysiakowie P R 10.10.1964 odc. 424 s. 20<br />

Przecież wszyscy wtedy walczyli – każdy jak mógł i potrafił – dorośli, kobiety, dzieci – cała caluteńka Warszawa<br />

.. Tam był jeden taki jeszcze wzruszający moment. Jeden z dowódców obrony Warszawy, pułkownik Porwit wstał w<br />

pewnym momencie i mówi, że słyszy tu ciągle, że broniła się cała Warszawa, cała ludność stolicy. Ale przecież nie<br />

tylko Warszawa, przecież dosłownie cała Polska walczyła w obronie Warszawy, cały kraj walczył. [#]<br />

E1586 Matysiakowie P R 17.10.1964 odc. 425 s. 5<br />

A jakże czuję, czuję .. Po pierwsze jestem w dobrym humorze, po drugie staram się, jak widzisz, żebyś się nie<br />

musiał wstydzić, a po trzecie dopiero się przed chwilką goliłem .. A po czwarte się spóźnimy! Do widzenia mamo.<br />

Gdyby ktoś do mnie dzwonił, to będę późno .. Wiem przecież, Gieniuś .. No to bądź zdrowa, Helenko, pa! Bawcie się<br />

dobrze, do widzenia. [#]<br />

E1587 Matysiakowie P R 17.10.1964 odc. 425 s. 13<br />

Wiem, wiem, pan jest chłopak z fantazją, ale może pan przecież dać matce choćby tylko swój adres, żeby się tak<br />

nie niepokoiła, żeby mogła zajrzeć, dowiedzieć się czy pan nie chory, czy co .. Adresu brak, nie ma co podawać. Ale<br />

trzeba będzie nad tym pomyśleć. Tak się tłuc po ludziach to i dla mnie nawet za dużo tego dobrego. Ot, widzi pan,<br />

zdarza się, że jak się coś człowiekowi zacznie walić na głowę, to jedno po drugim, ani się obejrzysz. [#]<br />

E1588 Matysiakowie P R 24.10.1964 odc. 426 s. 10<br />

Nie wiem, Józuś .. Zajęty przecież nie jest. Muszę ja go zahaczyć kiedyś o to. Albo z Grabowskim pomówię.<br />

Jeżeli ona ma na niego taki wpływ jak twierdzisz .. Wacek mi powiedział tylko tyle – ach, pani Matysiakowa, co to za<br />

człowiek, nigdy mu tego nie zapomnę. Jak tak myślał zaraz na początku, kiedy poznał pana Grabowskiego, to chyba<br />

teraz tym bardziej.<br />

169


E1589 Matysiakowie P R 24.10.1964 odc. 426 s. 25<br />

Każdy to widzi. Nawet nie dalej jak pół godziny temu rozmawialiśmy o panu z mężem .. Domyślam się, że o<br />

mnie i o Wacku? .. Tak .. Przypuszczałem, że dam powód do różnych domysłów. Wiecie państwo, Wacek to bardzo<br />

nieszczęśliwy chłopak .. Bardzo. Zwłaszcza, że my to widzimy, proszę pana, bo on był kiedyś zupełnie, ale to zupełnie<br />

inny.<br />

E1590 Matysiakowie P R 31.10.1964 odc. 427 s. 4<br />

Ma pani rację, że nasi mężowie już to za nas odrabiają. Żeby tak prawdę powiedzieć, to czasu mnie, wie pani, nie<br />

starcza, żeby tak wyjść, porozmawiać .. To samo u mnie, to samo! I widzi pani jak to jest, a przecież to oni pracują,<br />

nie my .. Tak się niby mówi. Bo rzeczywiście jakby kto mnie zapytał, tak do jakiej ankiety czy ja wiem czego, czy<br />

pani pracuje, to rzecz jasna musiałabym odpowiedzieć, że nie. [#]<br />

E1591 Matysiakowie P R 31.10.1964 odc. 427 s. 17<br />

A co się mama tak zdziwiła, kiedy wszedłem? .. Ja? Bo tak nagle jakoś weszliście .. Ty wszedłeś, chciałeś powiedzieć.<br />

I to nawiasem mówiąc pierwszy, zamiast najpierw przepuścić kobietę .. O, już się zdołałam przyzwyczaić .. Ale jego<br />

odzwyczaj .. Widziałeś się z Danką, Gieniuś, albo z Bronkiem? .. No przecież wie mama, że tak .. I nic wam nie<br />

mówili?<br />

E1592 Matysiakowie P R 14.11.1964 odc. 429 s. 11<br />

Dobry wieczór. A więc umawiamy się, że ja postaram się przekonać w jakiś sposób tego pana .. Boże jedyny, jaka<br />

pani dobra .. No, bez przesady, zadzwonię skądś jeszcze do niego .. Dziękuję, bardzo dziękuję .. Robię to, bo nam<br />

również zależy na tym, aby wszyscy byli zadowoleni. W takim razie do widzenia pani .. Do widzenia i jeszcze raz z<br />

całego serca dziękuję.<br />

E1593 Matysiakowie P R 21.11.1964 odc. 430 s. 2<br />

No, faktycznie tak, ale jeszcze tam jednego papierka brakuje. Bo w Domu Dziecka wymagali zaświadczenia z<br />

pracy o wysokości zarobków .. Przecież mówiłam to Danusi przez telefon .. Tak, i to przywiozłem. Moje zaświadczenie<br />

i Danusi. Następnie skrócony odpis aktu małżeństwa. No, to właśnie dzisiaj załatwiłem tu w Warszawie w Urzędzie<br />

Stanu Cywilnego. Ale okazało się, że są jeszcze potrzebne świadectwa lekarskie.<br />

E1594 Matysiakowie P R 21.11.1964 odc. 430 s. 6<br />

Właśnie mnie to ciekawiło, nie gniewaj się, jak też wy doszliście do tej myśli .. Jak? Czy to się da tak odtworzyć?<br />

No po prostu jesteśmy już oboje w tym wieku, że myśli się o przyszłości. Wyobraziliśmy sobie siebie za dziesięć<br />

lat, czy piętnaście lat, że właściwie to o co się dziś staramy, na co pracujemy, czego się dorabiamy, nie będzie miało<br />

jakiegoś zakończenia, jakiejś ciągłości, że jednym słowem nie ma tego ostatecznego celu, do którego dwoje ludzi dąży.<br />

[#]<br />

E1595 Matysiakowie P R 21.11.1964 odc. 430 s. 22<br />

Aleś krzyczał na niego jak na jakiego smarkacza .. Ja krzyczałem? Mówiłem tylko swoje racje. Ale mnie przekonał.<br />

A mnie jak ktoś przekona, to mam do niego szacunek. I tak jest z Bronkiem .. To dobry chłopiec .. Lepszego zięcia<br />

nie mogliśmy sobie wymarzyć. Nie paliwoda żaden, do wszystkiego po kolei w życiu dojdzie. O, Stach nasz żeby się<br />

na niego mógł zapatrzeć.<br />

E1596 Matysiakowie P R 05.12.1964 odc. 432 s. 3<br />

Bo ona już przecież duża. Ma co prawda jedne takie buciki, ale nie takie ciepłe, i już całkiem zniszczone. Boże,<br />

żeby pan wiedział, że na takim dziecku to się po prostu wszystko pali. A ilem się naszukała tych bucików, ile sklepów<br />

obeszłam. I w Domu Dziecka, i całą Marszałkowską. Proszę, świeżo parzona .. Dziękuję .. I dopiero w Cedecie na<br />

Woli dostałam.<br />

E1597 Matysiakowie P R 05.12.1964 odc. 432 s. 19<br />

A, to wiesz, żona tego zabitego szofera, moje dziecko. Przyszła do Wacka, bo sobie przypomniała nazwisko<br />

jakiegoś inżyniera, który chodził razem do szkoły z tym, co go Wacek posądza .. Oj, naprawdę, mamusiu, dziwię się<br />

temu Wackowi. Uczepił się tej sprawy, wymyślił jakąś historyjkę z bogu ducha winnym człowiekiem .. No widzisz,<br />

jemu się zdaje wciąż, że to ten zabił.<br />

170


E1598 Matysiakowie P R 12.12.1964 odc. 433 s. 8<br />

Po co mi pan to opowiada. Niech pan przeprosi tę panią, która tutaj była, że wyszedłem bez pożegnania. Zdaje<br />

się, że jest w kuchni. Była bardzo miła .. Ta pani się nie obrazi, ta pani wie, że formy mniej znaczą od tego, co<br />

człowiek nieraz czuje. Ten facet był taksówkarzem. Kręcił kółkiem i zarabiał na życie. Wyjechał z kimś, żeby zarobić<br />

dwadzieścia, może trzydzieści złotych.<br />

E1599 Matysiakowie P R 12.12.1964 odc. 433 s. 21<br />

Mamusiu, a mamusia wie co się stało? .. Co takiego? .. List przyszedł .. Jaki list? Od kogo? Powiedz prędko, bo<br />

mi serce bije. Stało się coś? .. Jeszcze nie. Ale, co ja mam teraz zrobić? Proszę, taki list przyszedł .. Nie widzę bez<br />

okularów. Co tam pisze? .. Nie wiem, bo przecież nie otwierałam .. Pokaż no. Komitet do Spraw Radia i Telewizji?<br />

Co to jest?<br />

E1600 Matysiakowie P R 19.12.1964 odc. 434 s. 12<br />

Tylko nas pan nie wziął pod uwagę. Do nas pan nie miał zaufania. My byśmy także przecież takiego kociaka nie<br />

wyrzucili za drzwi na takie zimno. No, proszę, jak pije, jak mu smakuje to mleczko. Pij, pij., malutki, to smaczne<br />

i zdrowe! .. Nie jestem entuzjastką kotów, ale nie mogę patrzeć jak się takie maleństwa męczą. Najchętniej bym go<br />

odkarmił i wypuścił na podwórze. [#]<br />

E1601 Matysiakowie P R 26.12.1964 odc. 435 s. 3<br />

Ale gdyby mogli przyjechać przedwczoraj .. Helenko, ale przecież Bronek w wilię miał dyżur. Czy ty myślisz,<br />

że on chciał tego? Tak mu wypadło – i na to nie masz rady. Pamiętasz, ja też raz na samo boże narodzenia miałem<br />

dyżur u siebie. I co miałem robić? .. Ja to rozumiem, Józuś .. Za to dobrze się składa, że zostają cały tydzień, że sobie<br />

zostawili resztę urlopu tegorocznego dla nas. Może im się uda przez ten czas popchnąć jakoś tę sprawę dziecka. [#]<br />

E1602 Matysiakowie P R 26.12.1964 odc. 435 s. 15<br />

A wielcy uczeni panie Józefie? A wielcy myśliciele? No, weźmy chociażby takiego Einsteina. Ten największy<br />

chyba geniusz ludzkości jak go nazywa w swoich pamiętnikach profesor Infeld, był właściwie nikim innym jak wielkim<br />

samotnikiem .. Ja o tym nie wiedziałem wcale .. żył właściwie tylko w świecie swoich cyfr, swojej filozofii, swoich<br />

idei. Nie znaczy to oczywiście, żeby Einstein miał w świecie bliskich czy przyjaciół. [#]<br />

E1603 Matysiakowie P R 02.01.1965 odc. 436 s. 7<br />

A nie zastanowił się pan czasem, że jeżeli nawet ten trop z zegarkiem jest właściwy, jeżeli to rzeczywiście właściciel<br />

zegarka zamordował taksówkarza, to czy przeglądając takie listy, cholernie nawiasem mówiąc żmudne zajęcie, czy<br />

przeglądając takie nazwiska, ni pominie pan właściwego? .. A niby dlaczego miałbym pominąć? Ślepy nie jestem ..<br />

Ale może pan tego nazwiska nie zna .. Deptuła .. Od kiedy pan to wie? [#]<br />

E1604 Matysiakowie P R 09.01.1965 odc. 437 s. 9<br />

Bo wcale nie słuchasz, o czym się mówi w domu. Zawsze wiedziałem o każdej zabawie .. No to wiedz i teraz. Nasi<br />

emeryci zapraszają na wieczór do swojego klubu .. No, ale .. Zawsze o mnie jakoś pamiętali. Byłem potrzebny .. Lata<br />

lecą i ten skoroszyt, w którym było twoje nazwisko, dawno już widać poszedł na przemiał .. Nie rozumiem.<br />

E1605 Matysiakowie P R 09.01.1965 odc. 437 s. 28<br />

Pewno, że nic. To najłatwiej .. Przecież tego zaproszenia nie stworzę ani nie skleję. Nawet próbowałem, ale nic nie<br />

wyszło, było tego z sto kawałeczków. Zresztą, czy ojciec jest pewien, że to to było akurat? .. Czy jestem pewien? A<br />

czy Kasia musi się bawić czym chce i jak chce? .. Ależ, wujku! .. Czy musi niszczyć, co jej popadnie w ręce? .. Józuś,<br />

przecież to małe dziecko, co ty mówisz? [#]<br />

E1606 Matysiakowie P R 30.01.1965 odc. 440 s. 12<br />

Najważniejsza jest suknia, a reszta już złoży się sama .. Oto typowo kobiecy punkt widzenia .. No to ja już nic nie<br />

rozumiem .. Ale myślę, że pani to upraszcza. Może nawet celowo? .. Celowo? .. A pan lubi tańczy, panie sąsiedzie?<br />

Chyba każdy mężczyzna lubi czasem potańczyć. Mój boże, gdybym ja mogła. Gdyby to już w moim wieku nie było<br />

śmieszne.<br />

171


E1607 Matysiakowie P R 30.01.1965 odc. 440 s. 23<br />

Ja to tak myślę, że jak się coś takiego wymyśla takie ustawy, trzeba by zapytać przede wszystkim tych, co cierpieli,<br />

co ich z domów zabierano, wywożono, męczono, a nie tych, co tylko na to patrzyli z daleka .. Oczywiście, proszę pani.<br />

A ponieważ nikt nas o to nie pyta, to protestujemy, to sami zabieramy głos. Bo to właśnie my jesteśmy ci, o których<br />

pani wspominała. [#]<br />

E1608 Matysiakowie P R 06.02.1965 odc. 441 s. 3<br />

Jeszcze pana uściska za to. Przecież ona już w zeszłym tygodniu chciała iść, ale coś jej nie wyszło, nie złożyło<br />

się. Czy pan widział jaką sobie suknię uszyła? A prawda, widział pan .. Widziałem, pani Heleno. Bardzo ładna, piękna<br />

sukienka. W zeszłą sobotę mnie również się nie chciało. Właściwie nie myślałem o tym, nie byłem przygotowany.<br />

E1609 Matysiakowie P R 13.02.1965 odc. 442 s. 18<br />

E, no z nim to kłopotów nie było. Pojechałem na boisko i był. Akurat podlewał wężem ślizgawkę. Nikogo nie<br />

było, bo to już wieczór nadchodził. Poznał mnie, nawet nie bardzo się zdziwił i zaczęła się gadka. I od razu mnie to<br />

zastanowiło, że ani to, co robił w tej chwili, ani ten ubiór jakoś nie bardzo pasowały z jego mową.<br />

E1610 Matysiakowie P R 27.02.1965 odc. 444 s. 9<br />

Sam mówiłeś, żeby tak wprost o kradzieży nie pisać, bo się przelękną .. E, w ogóle źle się stało, że tak późno ten<br />

telegram wysłaliśmy. Namyślaliśmy się czy ich martwić czy nie, a trzeba było to od razu zrobić. Potem mogą mieć<br />

tylko do nas pretensje .. Do nas? .. Nie wychodzi i nie wychodzi, psiakrew .. Odpocznij sobie. I wytłumacz mi przy<br />

okazji taką rzecz, z łaski swojej. [#]<br />

E1611 Matysiakowie P R 06.03.1965 odc. 445 s. 3<br />

Ale wie pani co, tak mi przyszło do głowy, żeby może na odmianę i im zrobić jakąś przyjemność tego dnia .. Im?<br />

.. A dlaczego by nie? Wszyscy są łakomczuchy, można by upiec coś słodkiego, może się tak złoży, że razem wypijemy<br />

jakąś wspólną herbatkę, byłoby co podać .. No, owszem, można by coś zrobić. Jakieś ciasto. Z makiem czy sernik.<br />

Tylko że z sernikiem robota .. Maku ja nie mam. [#]<br />

E1612 Matysiakowie P R 06.03.1965 odc. 445 s. 14<br />

Cukier pan odważył? .. Ćwierć kilo? .. Dwadzieścia deko .. I ani grama mniej, pamiętasz, ani grama więcej.<br />

Proporcje musi się zachować, bo inaczej wszystko mogą wziąć diabli .. Jest równe dwadzieścia deko. Jest czy nie ma?<br />

Patrz! .. Mówcie co chcecie, ale dla mnie to jest szalony pomysł .. Zobaczymy, co jutro powiesz. I czego, Gieniuś,<br />

jeszcze potrzeba, żeby za jednym razem zabrać do Grabowskiego. [#]<br />

E1613 Matysiakowie P R 06.03.1965 odc. 445 s. 24<br />

Jak to nie? Specjalnie patrzyłem czy czerwony. Mamo, ja mam jeszcze jedno bardzo ważne pytanie .. Ale żeby<br />

nie zauważyć, że mój był inny .. Mamo, niech się mama nie przejmuje, ja to załatwię mamie w poniedziałek .. Tak,<br />

załatwisz. Dadzą ci znów co innego, ja sama muszę .. Mamo, ale chwileczkę, dobrze? Niech mama sobie wyobrazi, że<br />

w trakcie doświadczenia okazało się, że do tej masy należy dodać ostudzone żółtko.<br />

E1614 Matysiakowie P R 13.03.1965 odc. 446 s. 12<br />

Nie, pukałem, nikt nie odpowiada .. Bo śpi widocznie. Też chory leży .. Nie może być? A kto tu jest w tej kamienicy<br />

zdrowy w takim wypadku? A pan Grabowski też grypka? .. Tak, może nawet od nas się zaraził .. To trzeba tam pójść.<br />

Sam leży, dobrze że wpadłem .. Teraz niech pan nie idzie, bo widać śpi. Odczeka pan troszeczkę.<br />

E1615 Matysiakowie P R 10.04.1965 odc. 450 s. 22<br />

To podobno jak na mężczyznę i tak dużo .. Zmęczony jest, niech mu pani daruje, pani Stefo .. Ale wszyscy panowie<br />

jacyś tacy niemrawi, bez ikry – wiosna czy co? .. Wiosna .. Ja dlatego właśnie nie lubię w gruncie rzeczy wiosny. Bo<br />

to niby świeże powiewy i tak zawsze budzące się życie, a naprawdę to człowiek chodzi wiecznie senny, zmęczony,<br />

połamany jak po ciężkich robotach i, na dobrą sprawę, nie ma na to rady. [#]<br />

E1616 Matysiakowie P R 18.04.1965 odc. 451 s. 4<br />

O czym? .. Czy pan zastanawiała się kiedyś, pani Wisienko, na przykład nad takim uczuciem jak no, powiedzmy.<br />

Przywiązanie .. Czy się zastanawiałam? Skąd nagle takie myśli? Czy to w związku ze świętami? .. Co proszę? Ja o tym<br />

uczuciu, że się tak wyrażę, tylko ogólnie. Na przykład jakiś człowiek darzy uczuciem przywiązania nie tylko drugiego<br />

człowieka ale powiedzmy – zwierzę, często nawet martwy przedmiot.<br />

172


E1617 Matysiakowie P R 18.04.1965 odc. 451 s. 15<br />

Bo pan nie wie jak to daleko .. Chyba nie dalej, pani Heleno, niż do Turoszowa. A poza tym proszę pamiętać, że<br />

Bieszczady to nadzwyczaj piękna kraina, kraina, że się tak wyrażę, przyszłości .. Józuś mówi to samo, ale ja wolałabym,<br />

żeby oni mieszkali w Warszawie .. Wszyscy rodzice pragną mieć swoje dzieci przy sobie .. Nie wszyscy, bo Józek jest<br />

zadowolony z tego, że oni tam jadą. [#]<br />

E1618 Matysiakowie P R 01.05.1965 odc. 453 s. 8<br />

No inżynier jest teraz. A w szmaciankę grał jak miał dwanaście lat, tylko nam lat przeleciało bracie za uchem<br />

niemało od tego. Zarankowie mieszkali za rogiem na piętrze, zawsze takie pelargonie tam rosły co im ich Helenka<br />

zazdrościła .. Ani pelargonii nie pamiętam ani żadnego Zaranka .. Jeden — jeden. Ty masz teraz dziurę, nic nie szkodzi.<br />

E1619 Matysiakowie P R 15.05.1965 odc. 455 s. 4<br />

śliczne róże dostałaś, Zosia, od pana Klemensa. śliczne. Zobacz je tylko, one się dopiero jutro rozwiną .. Bardzo<br />

ładne .. To imieniny twoje, które za domem spędzasz? .. Nie ciociu .. A tamta druga Zosia, to dobra twoja przyjaciółka?<br />

Bo ja jej chyba nie znam .. Przyjaciółka, ciociu, to może za dużo powiedziane. Koleżanka z pracy po prostu. No, chyba<br />

przeschły .. Ja zamieszam, panno Zosieńko, zamieszam z całą przyjemnością. [#]<br />

E1620 Matysiakowie P R 15.05.1965 odc. 455 s. 11<br />

Staram się jedynie wniknąć, jeśli tak można powiedzieć, w psychiczny stan panny Zosieńki .. Ja nie histeryzuję.<br />

Ja nie histeryzuję. To może głupstwo, że się ten chłopak rozchorował akurat teraz. Nikt by się tym nie przejął. Ale ze<br />

mną tak jest zawsze. Zawsze muszą wszyscy na mnie patrzeć jak na raroga, z politowaniem. To ta Zośka, która jest<br />

sama jak kołek w płocie. [#]<br />

E1621 Matysiakowie P R 15.05.1965 odc. 455 s. 18<br />

Widzisz, jak to dobrze, że Gieniuś przyszedł, Zosia. Można było od razu o tym pomyśleć. Ale mnie to, mszę się<br />

przyznać, że jak go nie ma, to nawet taka myśl do głowy nie przychodzi. Ciągle go innym widzę, malutkim dopiero jak<br />

się zjawia, mężczyzna prawie, to sobie uświadamiam .. Co znaczy – prawie mamo? .. No, dobrze, dobrze, syneczku.<br />

No widzisz, toś Zośce prezent sprawił na imieniny. [#]<br />

E1622 Matysiakowie P R 29.05.1965 odc. 457 s. 12<br />

Wszystkie? To ileż ich było? .. Dwa. W każdym razie, proszę pani, tak na mój rozum, to pan Gienio bardzo<br />

niedobrze robi. I trzeba mu powiedzieć, wytłumaczyć. Więc przyszłam do pani z tym. Niech się pani nie gniewa, pani<br />

Matysiakowa .. Ale za cóż ja się mam na panią gniewać, wprost przeciwnie – jestem pani bardzo wdzięczna i dziękuję.<br />

E1623 Matysiakowie P R 05.06.1965 odc. 458 s. 9<br />

Ja muszę powiedzieć, że ktokolwiek by pani nie pomagał czy zachęcał, działał w słusznej sprawie. Studia wyższe,<br />

poszerzenie swoich horyzontów, zdobycie zawodu, to w dzisiejszych czasach, tak wyspecjalizowanych, tak dokładnych,<br />

to ogromnie ważna rzecz .. Tak, zdobycie zawodu dla kobiety to ważne .. Nie robiłbym tutaj rozgraniczenia, pani<br />

Heleno, między kobietą a mężczyzną. To dziś już nie ma praktycznego znaczenia. [#]<br />

E1624 Matysiakowie P R 12.06.1965 odc. 459 s. 5<br />

A z tym, że jak co, to gospodarz domu ma, u radnego oparcie. A nasi lokatorzy, sam pan – wie, jakie to nieusłuchane,<br />

niezdyscyplinowane i tylko każdy patrzy na swoją stronę. W zeszłym miesiącu trzy razy musiałam wkręcić żarówki w<br />

piwnicy. U Majewskich kra cieknie przez ścianę słychać w nocy jak chlupoce, a naprawić nie chcą, szkoda im tych<br />

trzydziestu złotych na uszczelki.<br />

E1625 Matysiakowie P R 19.06.1965 odc. 460 s. 13<br />

A ty tak samo, gdzie oczy poniosą, czy jakoś bardziej po ludzku? Co wpisać w waszej rubryce? Ja to wszystko<br />

muszę tu mieć przed oczami, żeby się zorientować w całym układzie .. Może ze mną będzie wujkowi najłatwiej. Dwa<br />

tygodnie nad morzem, a dalsze dwa tygodnie u mamy .. I przyjemnie, i pożytecznie. Bierzcie przykład z Zosi.<br />

E1626 Matysiakowie P R 26.06.1965 odc. 461 s. 10<br />

To aż do tego stopnia zależy mu na tym? A ty myślisz, że chodziło mu o ten numer? Ale po co mu on? Przecież ty<br />

byłaś tam tylko na zastrzyku .. On tego nigdy nie zrozumie .. Czego, moje dziecko? .. Ja mu zresztą tyle razy mówiłam,<br />

że do człowieka trzeba mieć zaufanie, bo kiedy nie ma się zaufania.<br />

173


E1627 Matysiakowie P R 03.07.1965 odc. 462 s. 5<br />

No, ale mnie na szczęście zęby nie bolą .. Ja znam taki jeden sposób. Starodawny, ale skuteczny .. Za ojciec? To<br />

niech ojciec powie! Przecież ja kołowaciny dostaję od rana .. Ale do tego potrzebny jest piec kuchenny ze zwyczajną<br />

płytą. Piec z płytą? Co ty wygadujesz Józeczku? .. Bierze się szklankę wody .. No nie ma pieca. [#]<br />

E1628 Matysiakowie P R 03.07.1965 odc. 462 s. 23<br />

Nie było niczego po ręką .. Ależ to jest – mój zeszyt – do fizyki! .. No to cię bardzo przepraszam .. Niech mama<br />

ją rozbierze, bo u Stachów nikogo nie ma! .. Czekaj! Wejdźcie do środka! Dokąd lecisz? .. Za godzinę wrócę. Muszę<br />

się z kimś zobaczyć .. Mieliśmy przerabiać fizykę! .. Ale coś mi wypadło, przepraszam tato .. Wariat. Jakby mu pięty<br />

kto przepalał. [#]<br />

E1629 Matysiakowie P R 10.07.1965 odc. 463 s. 19<br />

To takie trudne. Jakaś część mnie, moich zainteresowań, mojej wyobraźni, jest wciąż związana z tamtym człowiekiem,<br />

a przecież kocham Gienka i wcale nie byłabym szczęśliwa, gdyby go w moim życiu nie było. Tyle mam już<br />

wspomnień z nim razem, tyle planów wspólnych no i jak to zrozumieć, jak się z tego wyzwolić?! .. Nie potrafię ci tego<br />

powiedzieć. [#]<br />

E1630 Matysiakowie P R 17.07.1965 odc. 464 s. 1<br />

To rzeczywiście pani sądzi, pani Heleno, że uda mi się zobaczyć pannę Zosieńkę? .. No, naturalnie. Przyjechała<br />

przecież akurat, jest, na pewno niedługo przyjdzie .. A gdzie to ostatnio panna Zosieńka przebywała, jeśli wolno zapytać,<br />

bo już straciłem orientację .. Wie pan, że i mnie trudno tak dokładnie powiedzieć, bo ta ich barka przejeżdża przez<br />

tyle miejscowości! Płock, Murzynowo, Ostrów, Toruń. [#]<br />

E1631 Matysiakowie P R 17.07.1965 odc. 464 s. 16<br />

Z biblii? .. A owszem, owszem, jest, jest .. I do roli Ewy, naszej pramatki, wybrano aktorkę o wszelkich odpowiednich,<br />

że się tak wyrażę, walorach, ale brunetkę. I ostatecznie musiano ją zmienić, ponieważ mnóstwo osób<br />

zaprotestowało .. Dlaczego? .. W pojęciu większości ludzi – szanowny panie Józefie – Ewa powinna być blondynką<br />

.. Co pan powie? Aż tak? .. Przeprowadzono również niejedną ankietę na ten temat i każda z nich potwierdziła ten<br />

szczególny punkt widzenia mężczyzn. [#]<br />

E1632 Matysiakowie P R 24.07.1965 odc. 465 s. 12<br />

Nie rozumiem .. Nie widzisz, że on żartuje? Żartuje przecież .. Więc ja wam powiem. Oni przywieźli z sobą takie<br />

duże sombrera, takie kapelusze z szerokimi rondami, wiecie. Takie jak w Siedmiu Wspaniałych .. E. Myślałam, że Bóg<br />

wie co! Chociaż. Może to się da przerobić. Gatunek z pewnością dobry, co do tego to nie ma wątpliwości .. I nie chcę<br />

przerabiać. Chciałabym dostać taki kapelusz. [#]<br />

E1633 Matysiakowie P R 24.07.1965 odc. 465 s. 23<br />

Dlaczego? Dwadzieścia dolarów? .. Chyba pani przesadza .. Taką sprawę trzeba prosto brać. Nic wielkiego. Pieniądz<br />

jest po to, żeby go dawać i żeby go brać. Dobre amerykańskie dolary trzeba brać, kupić co się chce i spokój, cisza,<br />

nie ma dolarów, jest pamiątka .. Nie. Za nic nie wezmę. Bardzo przepraszam ale nie wezmę.<br />

E1634 Matysiakowie P R 31.07.1965 odc. 466 s. 11<br />

Przepraszam, panie mecenasie! .. Nie szkodzi, nie szkodzi, łaskawa pani .. A państwo jeszcze w Warszawie!<br />

.. Jeszcze. Zamierzamy co prawda wyjechać, ale dopiero za dwa, trzy tygodnie .. Pani Stefania coś wspomniała o<br />

jakiejś Bułgarii, czy Jugosławii .. In annum sequentem, in annum sequentem czyli na przyszły rok. W tym roku<br />

zdecydowaliśmy się w końcu na Zakopane, chociaż ja osobiście wolałabym leśniczówkę, las, ciszę. Ale Stefania tak<br />

lubi Zakopane, państwo wiedzą. Consuetudo est altera natura. Przyzwyczajenie to druga natura człowieka. [#]<br />

E1635 Matysiakowie P R 07.08.1965 odc. 467 s. 8<br />

No, trzy – i ani jednej więcej .. Proszę bardzo, chociaż w części będę miał czyste sumienie .. Za to ja – cięższy<br />

plecak. Do widzenia! .. Życzę więcej powodzenia w drodze .. Dziękuję. Nie będzie się pan nudził tutaj? .. Ależ skądże,<br />

panie Eugeniuszu, posłucham sobie radia, pójdę do pana Grabowskiego od czasu do czasu na telewizję. Ja u państwa<br />

nigdy się nie nudzę.<br />

174


E1636 Matysiakowie P R 14.08.1965 odc. 468 s. 16<br />

A co się stało. Już pan ucieka? .. Nie, no co będziemy gadać, noc się zbliża. Niech pan pomyśli, dlaczego pan nie<br />

skorzysta? .. Ale z czego, panie Wacławie, przecież u siebie we własnym domu, mam od lat taką samą sytuację jak<br />

obecnie .. No to nie ma o czym mówić .. Przepraszam, zanim pan wyjdzie, spytam o coś — co mi się nasunęło, w<br />

związku z pana indagacjami. [#]<br />

E1637 Matysiakowie P R 21.08.1965 odc. 469 s. 15<br />

Ale gatunek, pani Rozalio, szanowna .. Gatunek jest na pewno ten sam, tyle że pudełko tak drogo kosztuje. Ja<br />

zawsze kupuję tę tańszą i jest dobra. A zresztą czy to nie wszystko jedno – taki gatunek czy taki – i tak się nikt<br />

nie pozna. To dwadzieścia dwa pięćdziesiąt .. Za włoszczyznę zapłaciłem więc dwa złote .. No, proszę! Za trochę<br />

pietruszki, dwie marchewki, kawałek pora. A ja to mam za darmo. Ile chcę. [#]<br />

E1638 Matysiakowie P R 11.09.1965 odc. 472 s. 14<br />

Moi kochani, a ile jest takich miast i miasteczek na całym świecie, gdzie się nasi bili .. Za naszą i waszą wolność,<br />

panie Józefie .. Tacy już jesteśmy, panie Klemensie. Która godzina, nie spóźnimy się? .. Mamy jeszcze sześć minut<br />

czasu. Czeka więc panią, panno Elżbietko, kilka lat nadzwyczaj wytężonej pracy na studiach .. Pięć i pół. Może jakoś<br />

przejdzie.<br />

E1639 Matysiakowie P R 18.09.1965 odc. 473 s. 6<br />

Proszę mi wierzyć, że szczerze żałuję, że tak się – jeśli tak można powiedzieć – losy potoczyły. Szczerze żałuję ..<br />

Z mojego punktu widzenia to on swoją rację miał .. Więcej przez ten upór im się rozeszło, aniżeli coś tam faktycznie<br />

było. No, trudno .. Dlatego, widzi pan, jak on do mnie w czwartek przyszedł i powiedział mamusiu, pojadę na trzy<br />

dni, to się nie sprzeciwiłam.<br />

E1640 Matysiakowie P R 18.09.1965 odc. 473 s. 20<br />

Ja miałabym Gienia pomylić, ja, pani Heleno? .. Niech ciocia dobrze słucha, tylko, co pani Stefa mówi .. To jak to?<br />

To on skłamał? Do Zakopanego pojechał? .. Domyśla się ciocia, że sam tam nie jest .. Mój ty boże. Czekajcie. Przecież<br />

Elżbieta jest w Zakopanem! .. A jest, jest. Jak najbardziej jest .. I pani ich widziała? I razem byli? I pogodzeni? ..<br />

Proszę pani. Idę ja sobie Krupówkami a tam jest w jednym miejscu fotoplastikon. [#]<br />

E1641 Matysiakowie P R 09.10.1965 odc. 476 s. 4<br />

Tak, tak. W takim razie to przeszłość, historia można powiedzieć .. No, widzisz sama, a ja się już przestraszyłam<br />

.. A co było siedemnastego lipca? Czy oni się już gniewali? .. No, jakże! Przecież to w końcu czerwca się stało .. W<br />

takim razie świadczyłoby to o tym, że Gienek próbował się jednak pocieszyć .. Gieniuś? E, co ty też. Gieniuś nie jest<br />

z tych, co to .. A czy ja to twierdzę na pewno? [#]<br />

E1642 Matysiakowie P R 09.10.1965 odc. 476 s. 26<br />

To skąd to .. Dał nam ten stetoskop i prosił, żeby przesłać jej jako prezent dla przyszłej koleżanki .. Popatrzcie, jaki<br />

szlachetny człowiek! Musisz to, Gieniuś, oddać jej jutro i powiedzieć. A jak się nazywa ten doktór, Wisiu, nie pisze?<br />

.. Zaraz, może tu jest .. Albo zadzwoń, Gienek, do Elżbietki, niech przyjdzie do nas jeszcze dzisiaj .. Dzisiaj nic z tego<br />

nie wyjdzie, przecież tam gdzie mieszka nie ma telefonu. [#]<br />

E1643 Matysiakowie P R 16.10.1965 odc. 477 s. 8<br />

No to i nie jest najlepiej .. Co nie najlepiej? No mówże coś Józuś! .. Nic nie wiem. Lekarz akurat jest na wieczornym<br />

obchodzie, ale siostra myśli, że może właśnie u Bednarskiego siedzi .. Przecież to zrozumiałe, że poszedł przede<br />

wszystkim do chorego, który jest po ciężkiej operacji. Ale to nic nie znaczy .. To już starszy człowiek.<br />

E1644 Matysiakowie P R 30.10.1965 odc. 479 s. 7<br />

Wciąż o filmie rozmawiacie? Słyszę to, co Gieniuś mówi. Ale ja parę razy to aż oczy zamykałam, bo patrzeć nie<br />

mogłam. Czy to jak tę dziewczynę, tam na skale ci rozbójnicy. Albo jak tych murzynów kłuli bagnetami .. Taka jest<br />

wojna. Bez pardonu się rżną i bez pardonu ją trzeba pokazać. Zatuszować, złagodzić, to znaczy nie pokazać całej<br />

prawdy. Jakby wojnę pokazywać w rękawiczkach, nigdy by się nie wywołało takiego sprzeciwu. [#]<br />

175


E1645 Matysiakowie P R 06.11.1965 odc. 480 s. 21<br />

Wtenczas opanujemy tę plagę. Chcemy powiększyć zresztą nie tylko szeregi Milicji, ale także czekamy na obywateli,<br />

którzy zechcą nam w tym pomóc — ORMO. Proszę pamiętać, że Warszawa to milionowe miasto, to są tysiące młodzieży,<br />

która nie ma opieki, jest już zdemoralizowana i demoralizuje się, musimy to zatrzymać, za wszelką cenę zahamować,<br />

w tym jest główny problem. Nie dopuścić do tego, żeby taki Adaś Rączka za trzy czy też cztery lata szedł po parku z<br />

łomem w kieszeni albo nożem, bo wtedy będzie już gorzej.<br />

E1646 Matysiakowie P R 13.11.1965 odc. 481 s. 6<br />

Nie, nie. Już nieraz tak było, że w domu go nie zastawałam. Mój ty boże, co ja się tego chłopca naprosiłam,<br />

nabłagałam, żeby się opamiętał, żeby się ustatkował. Sama sobie nieraz wyrzuty robię, że to może przeze mnie. Ja za<br />

mąż drugi raz wyszłam, innym domem się zajęłam, jego opieki pozbawiłam.<br />

E1647 Matysiakowie P R 13.11.1965 odc. 481 s. 18<br />

E, palcem wszystko na wodzie pisane! .. I dlatego to mi wydało się takie smutne. Bo rzeczywiście. Rzeczywiście<br />

.. Takiej Dobrej nie ma nikt! .. I to jest prawda .. O tyle nieprawda, że pan szanowny ciut-ciut, jakby sfałszował .. A<br />

jak to idzie? .. „Dobra, dobra, lecz tymczasem, takiej Dobrej nie zna nikt”. [#]<br />

E1648 Matysiakowie P R 20.11.1965 odc. 482 s. 9<br />

Czy pani mnie sobie przypomina? .. Ależ tak .. Zaraz tu przyjdą następne delikwentki, mamo. Tylko jeszcze gdzieś<br />

utknęły po drodze .. Teraz już wiem. Cały czas tak myślę. Bo Danusia mówi: Alinka Gawlik, a pani przecież była –<br />

Luśka. I ja tak pamiętam – Luśka. Jak to miło usłyszeć. Naturalnie, że Luśka, proszę pani .. A w ogóle to żadna Alina<br />

i żadna Luśka, tylko pani doktorowa Zaborowska z miasta Słupsk. To brzmi dumnie. [#]<br />

E1649 Matysiakowie P R 04.12.1965 odc. 484 s. 11<br />

Wszystko, wszystko kręci się teraz wokół tego – co by było gdyby. Ja ją rozumiem, to matka, cierpi. żal mi jej<br />

bardzo, ale z drugiej strony przecież ja też samego siebie nie przeskoczę. I tak już się mówi, że Grzelak syna na<br />

chuligana wychował .. E, głupstwa jakieś gadasz .. Nie głupstwa, tylko w życiu tak jest. I może słusznie. Każdy z nas<br />

jakąś tam cząstkę odpowiedzialności dźwiga, nie ma na to rady. [#]<br />

E1650 Matysiakowie P R 04.12.1965 odc. 484 s. 14<br />

No, mówię ci właśnie, że teraz już jestem naprawdę między młotem a kowadłem .. Ale co powiedziałeś Anieli?<br />

.. Co miałem powiedzieć. Obiecałem jej, że pójdę .. Obiecałeś? Czyś ty zwariował, Wojtek? .. A co miałem zrobić,<br />

powiedz mi. Co byś ty zrobił na moim miejscu? .. Jak to co? .. Łatwo tak powiedzieć! Oczywiście nie pójdę, bo wiem,<br />

że to nie ma żadnego sensu, Józiek.<br />

E1651 Matysiakowie P R 25.12.1965 odc. 487 s. 23<br />

Zerwałem je .. Bo gdyby firanki ofajczyły się to byłaby szkoda większa .. Za sucha była choinka .. To nie ma czego<br />

żałować. Znaczy się opadałaby, kochana pani Matysiakowa, dla gospodyni lecące drzewko to tylko kłopot i nerwy, bo<br />

żadna tego nie lubi. Nie ma czego żałować .. Panu łatwo mówić .. A że wody trochę przy tej okazji na podłodze, pani<br />

Matysiakowa, pięć razy ścierką i będzie po wszystkim .. Ale zauważyłeś, Gienek, jak buchnęło. W jednej minucie. [#]<br />

E1652 Matysiakowie P R 22.01.1966 odc. 491 s. 17<br />

Jednak do tego posunięcia muszę uruchomić trochę gotówki. Nie ma jej, to chyba jasne, bo kto ją dzisiaj ma ..<br />

Mam odpowiedzieć, czy pani tak tylko retorycznie zapytała? .. Raczej retorycznie, Gieniu. W tej sytuacji nie ma innego<br />

wyjścia, jak sprzedać kawiarenkę. Dałam w związku z tym ogłoszenie .. No ciekawam, dużo się zgłosiło chętnych? ..<br />

A, ogłoszenie wyjdzie za tydzień dopiero .. Tak, że jeszcze się mama dowie i tu osobiście .. [&] [#]<br />

E1653 Matysiakowie P R 29.01.1966 odc. 492 s. 14<br />

Nie miała przyjść, Helenko, wszystko ci się pomyliło .. Tak, pan jest swój człowiek, więc panu można wszystko<br />

powiedzieć. To ogłoszenie już jest nieaktualne, kawiarnia już sprzedana. Tak, tato? .. No właśnie po co pan będzie po<br />

próżnicy chodził .. A to szkoda, że przez telefon tego mi pani nie powiedziała .. Bo wtedy jeszcze było aktualne i<br />

dosłownie zaraz po pana telefonie, dzwoniła ta pani, że już sama załatwiła .. [&] [#]<br />

176


E1654 Matysiakowie P R 05.02.1966 odc. 493 s. 8<br />

Dokąd cię niesie? .. Do Krakowa na inspekcję jadę. Chcę zobaczyć jak tam węzeł krakowski przygotowany jest na<br />

ewentualny nawrót zimy .. W tym roku chybaście się dobrze przygotowali, bo jak były te nagłe śniegi w listopadzie to<br />

jednak wszystko grało .. I w razie czego będzie grało, mój drogi. Będzie. A więc daruj mi, że nie mogę zostać dłużej,<br />

ale sam widzisz – już wpół do ósmej .. [&]<br />

E1655 Matysiakowie P R 05.02.1966 odc. 493 s. 20<br />

I jak odszedł ten drugi, to już nie wrócił? .. Nie, pani Heleno. Ale Elżbietka już była pod takim wrażeniem, że ..<br />

Na dobrą sprawę nie można się jej dziwić .. że ubrała się i poszła na dworzec .. Biedne dziecko .. I tam czekała od<br />

rana. Powiedziała mi, że za skarby świata już nie wróci sama do tego mieszkania. Zabrałam ją do siebie, przespała się<br />

godzinkę, potem umyła, zjadła śniadanie i poszła na Uniwersytet. [#]<br />

E1656 Matysiakowie P R 12.02.1966 odc. 494 s. 7<br />

Nie rozumiecie mnie. Mógł być ktoś z kolegów czy przyjaciół Grzesia, ale wcale nie musiał to być jakiś zły człowiek<br />

od razu .. Nie, oczywiście, to mógł być nawet sam archanioł Gabriel, tylko dlaczego tak nawiewał stamtąd po trzy<br />

schody? .. Rozmaite tam typy schodziły się zawsze u tego Grzesia. A w ogóle dziwię się wam wszystkim. Zawsze<br />

Grześ, Grześ, zawsze czule i zdrobniale .. [&] [#]<br />

E1657 Matysiakowie P R 12.02.1966 odc. 494 s. 24<br />

Nie wiem, co ci radzić. Jeśli to się powtórzy, to trzeba będzie zgłosić. Ale ja ciągle myślę sobie, że to może<br />

jednak jakieś psie figle jakichś łobuzów. Podpatrzyli, że nocuje tam młoda dziewczyna i – straszą. Co? Co ty na to? ..<br />

Frączakowa radzi, żeby wpuścić tam na kilka nocy tego jej znajomego. Tego, co od niej kupuje tę kawiarnię .. [&]<br />

E1658 Matysiakowie P R 19.02.1966 odc. 495 s. 2<br />

Ale także wychodziłaś i wracałaś. Pamiętam jeszcze jakeś tę kurtkę i czapkę przyniósł w worku i jakeśmy to potem<br />

na strychu przechowywali w gołębniku. I z takim strachem! A po powstaniu z wózkiem, pamiętasz? W dziecinnym<br />

wózku mieścił się cały nasz dobytek, w oczach mam jeszcze tę Dobrą z tamtego czasu, inna była niż dzisiaj .. A cóż<br />

ci się tak, Helenko, na wspomnienia nagle zebrało? .. [&]<br />

E1659 Matysiakowie P R 26.02.1966 odc. 496 s. 19<br />

No to nie trzeba mu tego ułatwiać. Widzisz, sprawa jest nie taka prosta. Jakoś zostaliśmy w to – czy chcemy czy<br />

nie chcemy – wciągnięci. Myśmy go naraili Grzelakom .. Nie my, tylko Frączakowa .. Frączakowa, ale u nas w domu,<br />

i myśmy doradzali, i mama tam swoje trzy grosze włożyła do tej skarbonki .. Jak zawsze .. Grześ siedzi, tutaj naokoło<br />

jego mieszkania jakaś czarna msza się odprawia, coś tam widać ukrywali, coś tam przechowywali, trzeba pomóc to<br />

wyjaśnić .. [&] [#]<br />

E1660 Matysiakowie P R 05.03.1966 odc. 497 s. 9<br />

Chwileczkę, jedną chwileczkę. Przecież to nie Kasia Wojtka uderzyła, tylko Wojtek ją .. Nie, ja jego .. Co takiego?<br />

Kasiu. Powtórz to jeszcze raz. Ty jego pierwsza uderzyłaś? Kasiu, zdaje się, że o coś cię pytam. Proszę odpowiedzieć<br />

.. Słyszysz czy nie? .. Nie krzycz, Stasiu .. Jak to, więc Wojtek niczego złego ci nie zrobił, a ty go uderzyłaś? Pierwsza<br />

uderzyłaś? .. [&] [#]<br />

E1661 Matysiakowie P R 12.03.1966 odc. 498 s. 22<br />

Jakie lisy, gdzie lisy? O lisach myślałam kiedyś, ale kiedy to było, rok temu, dwa, dziesięć .. No to kury, Stefanio<br />

.. Luś, zmiłuj się! Kto dzisiaj hoduje kury, po co? To żaden interes, to się nie opłaca. Owszem na kury chciał mnie<br />

namówić Pasiński, ale przecież ja nie jestem głupia .. A te jarzyny. Te pietruszki, selery, pory .. Boże, co ty wygadujesz!<br />

Przecież chyba ze sto razy ci tłumaczyłam dlaczego chcę kupić ten kawałek ziemi .. [&] [#]<br />

E1662 Matysiakowie P R 09.04.1966 odc. 502 s. 2<br />

I dotąd jakoś wytrzymujemy. Ona mnie pilnuje, ja ją .. A ja wujka, Bronuś, tyle razy prosiłam, żeby rzucił to<br />

palenie .. Oj zaraz, bracie, usłyszę tu z tej okazji małe kazanie wielkanocne. I nic cię nie ciągnie? .. Czasem ciągnie,<br />

ale nie daję się .. Ostatni raz wujek chciał rzucić ze dwa lata temu, ale wytrzymał tylko dwa dni. A co się przy tym<br />

nie działo tutaj! Cały dom chodził .. [&]<br />

177


E1663 Matysiakowie P R 09.04.1966 odc. 502 s. 9<br />

Byłem, ma się rozumieć, że byłem. Ale tam nie ma nikogo w mieszkaniu .. Anieli nie ma? Jak to, przecież nie<br />

dalej jak pół godziny temu tam byłam i oboje z Wojtkiem w domu siedzieli. Pani Aniela babkę piekła .. Może wyszli.<br />

To myślę sobie – może jest u państwa i dlatego wdepnąłem .. To teraz pana zwolnili? Wieczorem? .. No właśnie .. Ale<br />

jak to, tak nagle przyszli i powiedzieli; Moje uszanowanie, jedź pan na święcone do domu? .. [&] [#]<br />

E1664 Matysiakowie P R 09.04.1966 odc. 502 s. 18<br />

Chyba ciocia ma rację. Dla mnie to przede wszystkim głupi, nierozgarnięty chłopak. I najgorsze — bez żadnych<br />

życiowych ambicji. Dlatego, myślę, czy rzeczywiście nie byłoby dobrze, żeby przyjechał jednak do tej Soliny, gdyby<br />

to było możliwe. Tam jest życie twarde, trzeba coś umieć, żeby człowieka szanowali .. Tylko, że to też bez sensu.<br />

Przyjedzie na rok, półtora, kiedy właściwie wszystko się kończy .. A dlaczego, Bronuś? .. Bo my kończymy już zaporę<br />

w przyszłym roku i likwidujemy się .. [&] [#]<br />

E1665 Matysiakowie P R 23.04.1966 odc. 504 s. 4<br />

A czego brakuje? Chyba jest wszystko. Sam mówiłeś, żeby było skromnie i symbolicznie .. Skromnie i symbolicznie.<br />

To prawda. Ale jak zaczęłaś o tym, że Wojtek się tak zmienił i postarzał .. Ja mówiłam? To ty przecież! .. Wszystko<br />

jedno. Nieważne kto mówił, ważne jak jest. Więc powiadam ci tak mi się zrobiło jakoś – „łyso – jak to Gienek mówi,<br />

jak pomyślałem sobie czy by jeszcze nie dołożyć tej Wólczanki, tej znaczy się koszuli co mi przedwczoraj kupiłaś ..<br />

[&] [#]<br />

E1666 Matysiakowie P R 30.04.1966 odc. 505 s. 10<br />

Udało się. Rzemieślnicy pomogli nam .. Rzemieślnicy dużo zrobili przy pomnikach .. Dzisiaj w południe była<br />

taka mała uroczystość .. Strasznie lubię tę Syrenkę .. Nie tylko ty. Byli ze Stołecznej Rady, przewodniczący Zarzycki,<br />

Wołczyk, nasz Krzemiński wygłosił przemówienie, przyjemnie było .. A ty nie trzymałeś mowy? .. Ja? Nie żartuj!<br />

Przyjemnie mi było, że wreszcie ta sprawa doprowadzona została do końca. Ilu to ludzi mnie nachodziło w tej sprawie!<br />

[#]<br />

E1667 Matysiakowie P R 30.04.1966 odc. 505 s. 17<br />

Co? No, mów szybko, bo jest już sygnał .. Z tobą ostatnio bardzo trudno rozmawiać .. Co ty powiesz? Nie<br />

wiedziałem o tym. Centrala? Panno Basiu, niech mnie pani połączy z Radą Zakładową. Masz! .. Jeżeli już tak się<br />

uparłeś, to powiedz, ty, że jeżeli mnie potrzebuje .. Nie, nie, ty sam to powiedz: Dlaczego ja mam to zrobić? Rada? ..<br />

Dawaj! Rada? [#]<br />

E1668 Matysiakowie P R 30.04.1966 odc. 505 s. 26<br />

O, widzisz! I po co mi było przebierać się, szykować, cieszyć? .. No, trudno, ciociu. Chociaż mówiąc szczerze,<br />

ciocia powinna przyzwyczaić się do takich sytuacji .. Sytuacji? Inni mężczyźni też pracują i też mają różne obowiązki,<br />

a przecież chodzą i tu i tam .. Mężczyźni, ciociu, bywają różni. Mnie w tej chwili interesuje tylko, co z tymi kluczami<br />

pana Grabowskiego. Jeśli je Wacek zabrał i poszedł sobie w Polskę, w świat .. [&] [#]<br />

E1669 Matysiakowie P R 07.05.1966 odc. 506 s. 7<br />

To ja idę w takim razie. Zamknąć okno? .. Nie, zostaw, niech jeszcze trochę świeżego powietrza naleci .. Idę po tę<br />

gazetę. O Boże, jak ja się przestraszyłam! .. Coś podobnego. A ani rogów nie mam, ani kopyta. Jeszcze jest chłopak,<br />

że jak się masz. Moje uszanowanie drogiej pani gospodyni .. Pan do cioci? .. A, to pani jest siostrzenicą? Co ja mówię,<br />

co ja mówię, już po tej urodzie powinienem był poznać .. [&] [#]<br />

E1670 Matysiakowie P R 07.05.1966 odc. 506 s. 18<br />

Drugi pułk artylerii lekkiej, proszę pana .. Proszę, proszę. Ale drania Hitlera pan nie złapał .. No, właśnie w tym<br />

momencie wszedłeś, jak pan Grabowski o tym mówił .. O czym? Jak Hitlera złapał? .. Niemądry jesteś. Jak go spalili<br />

.. Właśnie nie jestem pewien, czy to miejsce które widziałem, było właśnie tym, na którym on spłonął czy nie. Bo jego<br />

spalili koło jego schronu .. [&]<br />

E1671 Matysiakowie P R 14.05.1966 odc. 507 s. 2<br />

A nawet się trochę już zaniepokoiłam. Bo mama zawsze pamięta o moich imieninach. Zawsze. Gdziekolwiek bym<br />

nie była, wiem, że dostanę od mamy list na imieniny. A tym razem nie było listu. Wczoraj zaglądałam do skrzynki<br />

i dzisiaj zaglądałam już dwa razy – i nie ma! Już się zaniepokoiłam, bo to się, mówię cioci, nigdy nie zdarza .. A<br />

Rozalka postanowiła sobie tym razem zatelefonować .. Właśnie. I dopiero ten telefon zdjął mi kamień z serca .. [&]<br />

[#]<br />

178


E1672 Matysiakowie P R 14.05.1966 odc. 507 s. 6<br />

Tylko że ludzie różnie znoszą samotność. Ja znoszę samotność źle. Jestem o niej chora. Czuję to. I powiem cioci,<br />

że czuję to coraz bardziej. Dawniej na coś czekałam, czegoś się spodziewałam. W głębi duszy nawet nie dopuszczałam<br />

myśli, że mogę być zawsze sama. A teraz coraz częściej o tym myślę. I czuję, że przestaję już czekać a to jest właśnie<br />

najgorsze .. Zawsze wmawiałaś sobie najrozmaitsze rzeczy .. [&] [#]<br />

E1673 Matysiakowie P R 21.05.1966 odc. 508 s. 19<br />

Dlaczego? No, mówże, jak boga kocham, bo trzeba cię ciągnąć za język jak pannę .. Leon już kuć rzeczy nie umie<br />

.. Nie opowiadaj takich historii .. Nie, jak pragnę zdrowia, Józiek, tak jest. Zapomniał wszystkiego, pilnika nie potrafi<br />

trzymać jak się należy .. Nie przesadzaj, nie przesadzaj! .. Nic nie przesadzam, wpadnij kiedyś na wydział to się sam<br />

przekonasz .. Owszem — mogę się zgodzić, że przez te parę lat w pracy w Radzie wyszedł trochę z wprawy, ale żeby<br />

odmawiać mu wszystkiego .. [&] [#]<br />

E1674 Matysiakowie P R 28.05.1966 odc. 509 s. 14<br />

Lepiej już tę szafę postawcie pod ścianą. Już nawet sił nie mam wyrzekać .. Jak na tyle szkód, to nawet mamusię<br />

podziwiam, że mamusia z takim spokojem to wszystko przyjmuje .. Jakby mi tak ni z tego ni z owego tę szafę przewrócili,<br />

to bym tego nie zniosła, ale to tak kolejno wszystko szło. Naprzód ubrania wszystkie z szaf powyjmowałam, potem<br />

bieliznę, potem jeszcze kredens ojciec odsunął .. [&]<br />

E1675 Matysiakowie P R 04.06.1966 odc. 510 s. 25<br />

Nic nie powinien. Hela moja złota, on ma prawo być, nawet powinien być. Ja ci już prawdę powiem, jak tak, ja<br />

ten ząb dalej mam .. Jak to?! .. Nie zdzierżyłam, widzisz, od dentysty w porę wyszłam! .. Uciekłaś? Nie wyrwałaś?<br />

.. Uhm. Nie wyszło .. I bajki mi tu od pół godziny opowiadasz?! .. Co było robić .. Wstydziłabyś się, Rózia! Dorosły<br />

człowiek, siwe włosy, coś podobnego! [#]<br />

E1676 Matysiakowie P R 25.06.1966 odc. 513 s. 18<br />

Poleciałbym tam, gdzie Elżbieta zdaje, bo licho wie dlaczego to tak długo, ale gdyby dzwoniła .. Dobrze, dobrze ..<br />

Albo gdybym się z nią rozminął, czy coś się okazało innego .. Oj, nie nudź, mówię ci, że dobrze .. Tylko co dobrze? Bo<br />

ja bym w razie czego pojechał wprost do niej, rozumiesz? Dotarło do ciebie? .. Przecież mówię ci, że nie wychodzę.<br />

Jeszcze jedno słowo i powiem wszystko odwrotnie. [#]<br />

E1677 Matysiakowie P R 06.08.1966 odc. 519 s. 15<br />

Ojciec mój nieboszczyk powiadał: cum bibo piwo stat nihi kolano krzywo .. Połowę z tej łaciny dziwnie zrozumiałem<br />

.. Bo to więcej niż kuchenna łacina. Jak tam w pracy, panie Eugeniuszu? .. Doskonale .. Zadowolony pan? .. Naturalnie<br />

.. Wybrał pan zawód śmiały, nowy, ale poszczęściło się co? audaces fortuna iuvat, słusznie powiadają .. Widać słusznie<br />

.. Po co mówisz, że słusznie, jak nie wiesz co? .. Śmiałym los sprzyja, nieprawdaż. [#]<br />

E1678 Matysiakowie P R 27.08.1966 odc. 522 s. 5<br />

Tam jeszcze taka ładna pogoda, Danusiu .. A czy w Bieszczadach jest zła? To przecież żaden argument, ciociu ..<br />

Dostałaś nasz list? Może nie zrozumiałaś, że dzisiaj specjalnie przyjeżdżamy po Józia do Warszawy? Bronek, kiedy<br />

myśmy wysłali ten list? .. Dostałam go, Danusiu i wszystko zrozumiałam .. No, więc dlaczego nie zabrałaś dziecka,<br />

mamusiu? .. Ty nie masz wprost pojęcia, Danusiu, jak ja się zdenerwowałam na dworcu. Czekam, pociąg się spóźnił,<br />

wreszcie przychodzi, biegnę wzdłuż wagonów. [#]<br />

E1679 Matysiakowie P R 27.08.1966 odc. 522 s. 7<br />

Mówię wam, że chciałam jak najlepiej. Józio jest tam taki szczęśliwy, gdybyście go widzieli, to byście łatwiej<br />

zrozumieli. Śmieje się cały dzień, wciąż coś opowiada, wciąż przy gospodarstwie, ze zwierzętami. Pogoda ładna, więc<br />

pomyślałam, dlaczego mu to odbierać, skoro może jeszcze zostać .. Mamusiu, ale przecież wiedziałaś, że my na niego<br />

czekamy .. Tak się dobrze czuje, po całej wsi biega, ze wszystkimi się zaprzyjaźnił .. Tak czy tak, nie wolno ci było,<br />

Helenko, tego robić na własną rękę. [#]<br />

E1680 Matysiakowie P R 03.09.1966 odc. 523 s. 7<br />

Jeżeli to dla mnie było to bardzo dziękuję .. Nie ma za co .. Szkoda, że radnego nie ma. Właśnie takie stare<br />

piosenki chcemy śpiewać. Warszawskie. Z tym właśnie do radnego przyszedłem, jak raz miesiąc Warszawy. Myślę<br />

sobie do radnego to przemówi. Ale kiedy to było modne to Spotkamy Się Na Nowym Świecie, ile to lat temu! .. To<br />

zawsze będzie modne, panie kolego, [&] [#]<br />

179


E1681 Matysiakowie P R 10.09.1966 odc. 524 s. 1<br />

Serio pani mówi, pani Heleno? Nie była pani? .. No masz ci los! .. I ciekawość pani nawet nie pogoniła? .. To dla<br />

mnie dosyć daleko, wie pani .. Ale żeby nie pójść choćby po to tylko, żeby zobaczyć, tego już nie rozumiem! .. A cóż<br />

tu oglądać. Przecież wiem jak targ wygląda, mało to razy chodziłam! .. Ale Polna, to nie tylko targ.<br />

E1682 Matysiakowie P R 10.09.1966 odc. 524 s. 24<br />

Sama pani widzi. Czy dla takiego człowieka warto i czy jest sens rzucać kogoś porządnego, oddanego, serdecznego,<br />

rozbijać małżeństwo i dom, ryzykować, pozycję społeczną i towarzyską? Ależ pani Stefanio! Na litość boską! .. Przyjdzie<br />

przecież taki moment, w którym ten człowiek znów może skłamać, oszukać, odejść i – wtedy co? To najgorsze –<br />

samotność .. Ależ pani sama mówiła, że Karol to jedyny mężczyzna pani życia! [#]<br />

E1683 Matysiakowie P R 17.09.1966 odc. 525 s. 11<br />

Boję się, mamusiu, że o takiej odpowiedzialności to jeszcze ja tylko mogę mówić w stosunku do Kasi. Ale jak ktoś<br />

osiągnął wiek Zosi. Nic nam nie pozostaje, jak tylko przyjmować do wiadomości, co robi .. Jak to? A czy ty uważasz,<br />

że Zosia źle postępuje? Albo ten pan? .. Nie, wcale tego nie mówię .. Powiedziałeś .. Nie mogłem tego powiedzieć,<br />

mamusiu, bo wcale nie widzę w tym nic niedopuszczalnego. [#]<br />

E1684 Matysiakowie P R 17.09.1966 odc. 525 s. 25<br />

Niech się pan nie śpieszy. My przez ten czas zgromadzimy dokumentację, poszperamy w pamięci, w gazetach ..<br />

Nieźle by było, jak pan chce, zaprosić tutaj do mnie któregoś z kolegów z komisji kultury. O, jest taki redaktor Żesławski,<br />

z Radia zdaje się. Ty byś Helenko, na przyszłą sobotę przygotowała coś dobrego na przekąskę, tego Żesławskiego<br />

zaprosiłoby się tutaj, pan profesor wyłuszczyłby całą sprawę i niech on już pcha sprawę dalej. [#]<br />

E1685 Matysiakowie P R 24.09.1966 odc. 526 s. 6<br />

No, myślę sobie, poszczęściło mi się, Józek pęknie z zazdrości kiedy zobaczy. A w tym momencie, ktoś mnie stuka<br />

w ramię i mówi – a kartę rybacką obywatel ma? .. Kto pana o to zapytał? .. Jak to kto? Milicjant. To ja mówię – Pewno<br />

że mam. Proszę, okazać. Jak to — okazać? Mam – ale w domu .. Nie miał pan przy sobie? To mandacik pan zarobił.<br />

E1686 Matysiakowie P R 01.10.1966 odc. 527 s. 14<br />

Ale jaką tam matkę? Jaką tam ona była matką? Wszystko lipa, pic i fotomontaż .. Doprawdy? No a ta kobieta, która<br />

nachodziła Bronków, szantażowała i tak dalej? .. To bardzo zła kobieta, Wisiulka, bardzo zła .. Oj, mamo, wiadomo,<br />

że nie była aniołem. Ale kto to w ogóle w takim razie był? O rany, bo nic nie można zrozumieć.<br />

E1687 Matysiakowie P R 15.10.1966 odc. 529 s. 3<br />

No, jakże tak? Zostawić wszystko i wszystkich. Ale cieszę się, że tak teraz znów między wam dobrze. Porozmawialiście<br />

sobie o tamtym wszystkim co było? .. A po co, pani Heleno. Nie ruszaliśmy wcale tego. Wiadomo – jak to się<br />

mówi – co było a nie jest, nie pisze się w rejestr. I dlatego .. I chyba, Wojtek, bardzo dobrze zrobiliście .. Zrozumiała<br />

Aniela wreszcie sama, że nie ma sensu dalej boczyć się, gniewać, bo i o co, prawda? [#]<br />

E1688 Matysiakowie P R 15.10.1966 odc. 529 s. 16<br />

Przeszkodziłam pani, panno Zosiu, ale proszę rozmawiać, proszę sobie nie przeszkadzać .. Dobranoc, dobranoc...!<br />

Nie, wcale mi pani nie przeszkodziła, już kończyłam rozmowę. Proszę siadać .. Pani sama w mieszkaniu? .. Tak sobie<br />

siedzę .. Wpadłam na chwilę, żeby zobaczyć panią Helenkę, o przecież sto lat już nie widziałyśmy się .. A, to bardzo<br />

dobrze, bo ciocia też wybierała się do pani z pewną sprawą.<br />

E1689 Matysiakowie P R 22.10.1966 odc. 530 s. 5<br />

Zdaje się, że nic nie wie .. I chyba dobrze, że jest tego nieświadomy. Jej cały czas chodziło o tego piekielnego<br />

Grzesia. Posądzała Grzelaka, że jest w tej aferze zupełnie obojętny i kiedy okazało się, że jest odwrotnie, podobno<br />

natychmiast zmieniła front .. Po prostu spostrzegła, że się omyliła. To ty Zosiu byłaś świadkiem tej metamorfozy? Jak<br />

to było właściwie? Od pleców nie oczekuj odpowiedzi. Ej, siostro cioteczna, zadaję ci pytanie. [#]<br />

E1690 Matysiakowie P R 22.10.1966 odc. 530 s. 25<br />

Naprawdę tak było? .. Gdyby było inaczej nie powinieneś sobie w ogóle mną zaprzątać głowy. Po co ci taka, która<br />

zapomniałaby o tobie następnego dnia po rozejściu? Jeżeli taką mnie widziałeś, obraziłeś mnie, i to, co nazywaliśmy<br />

uczuciem czy jak tam .. Przepraszam cię. Masz rację. Jesteś bardzo mądra .. Mądra? Jestem absolutnie głupia. Głupia<br />

do ostateczności. Dziewięć z dziesięciu moich koleżanek nie miałoby przez chwilę takich skrupułów. [#]<br />

180


E1691 Matysiakowie P R 29.10.1966 odc. 531 s. 2<br />

Owszem. Był. Nawet wczoraj, ale wpadł tylko na chwilę jak po ogień .. Niech mu pan powie, żeby do mnie<br />

zajrzał, jak się znowu pokaże, dobrze? .. Oczywiście. Ale nie mam pojęcia czy przyjdzie i kiedy – wie pan sam, jak<br />

to z Wackiem. Potrafi zniknąć na całe miesiące. Teraz sobie znowu nabił głowę jakimiś nowymi planami .. Wiem,<br />

słyszałam, mówiły mi dziewczyny. [#]<br />

E1692 Matysiakowie P R 29.10.1966 odc. 531 s. 16<br />

Przecież pańskie podanie miałem w ręku? I od razu panu powiedziałem – chyba, że ktoś się zgodził na założenie<br />

towarzyskiego. Jak to – to znaczy, że to znaczy, że to pan chciał mieć ze mną ten towarzyski telefon? .. No .. Ja po<br />

prostu .. No widzisz, Józuś. I odmówiłeś panu .. Co to znaczy, Helenko, odmówiłeś? Przecież nie panu Grabowskiemu<br />

odmówiłem, tylko komuś obcemu.<br />

E1693 Matysiakowie P R 05.11.1966 odc. 532 s. 7<br />

A dlaczegóżby nie? Wszystko chyba na to wskazuje .. Tak pani sądzi? .. Ja nic nie sądzę, może tylko trochę –<br />

widzę. Zresztą każdy to widzi, państwo chyba też, prawda? .. No, cóż, owszem, kochają się .. A więc tym bardziej, że<br />

się kochają, panie Józefie, należy sądzić, że się to skończy małżeństwem. Czasem tak się układa, że im prędzej, tym<br />

lepiej. [#]<br />

E1694 Matysiakowie P R 05.11.1966 odc. 532 s. 15<br />

Już, już, mnie to wystarcza, szefie kochany, tylko panią, madame, będę prosił również o pamięć, żeby małżonek nie<br />

zapomniał w nawale prac i zajęć .. Dobrze, dobrze, przypomnę mu o tym. W takim razie spokojny odchodzę powiem<br />

tylko, kochany, dlaczego my tak się dobijamy o jakiś lokal na występy. żyło w takiej budzie i parę dziadźków pewnych<br />

będzie każdego miesiąca.<br />

E1695 Matysiakowie P R 26.11.1966 odc. 535 s. 11<br />

Jak to – razem? .. Dół – to lodówka, a na górze kuchenka z czterema fajerkami .. Coś podobnego. A piekarnik<br />

też jest? .. Piekarnika nie ma, gdyż zastępuje go prodiż, ale w całości ogromna oszczędność miejsca, co przy naszych<br />

małych mieszkaniach ma ogromne znaczenie .. I działa to wszystko? .. Naturalnie. Proszę zobaczyć, pani Heleno<br />

koniecznie. Na pewno będzie pani zachwycona.<br />

E1696 Matysiakowie P R 26.11.1966 odc. 535 s. 19<br />

Teraz tak .. To wyście się tutaj poznali .. Ja pracowałam wtedy, jako pielęgniarka, robiłam zastrzyki .. A w kinie<br />

byliśmy dopiero w tydzień później. W „Skarpie”, pamiętasz? Mogę ci to zrelacjonować nawet bardzo szczegółowo ..<br />

Aż tak? Dobranoc pani .. Czekaj, odprowadzę cię! .. Mogłabyś posiedzieć trochę. Tak teraz rzadko wpadasz i zawsze<br />

na chwilę .. Innym razem, proszę pani, zostanę dłużej, bardzo chętnie. [#]<br />

E1697 Matysiakowie P R 03.12.1966 odc. 536 s. 18<br />

Lewą rękawiczkę? .. Lewą, pięciopalczastą .. I to panią tak przeraża? .. Bo to jest Gienka rękawiczka .. Zaraz, zaraz,<br />

rzeczywiście teraz sobie coś przypominam, że Gieniuś parę dni temu cały dom do góry nogami przewrócił, bo mu<br />

rękawiczka zginęła .. A widzi pani .. Przyniosła pani tę rękawiczkę? .. Jak to czy przyniosłam? .. No przecież trzeba<br />

ją Gienkowi zwrócić.<br />

E1698 Matysiakowie P R 10.12.1966 odc. 537 s. 10<br />

Można to położyć? Bo już mi ręka zemdlała .. Ale co to takiego? .. Dwa misie, piłka, zając, nie ma o czym mówić,<br />

tylko ta hulajnoga pierońsko nieporęczna .. Hulajnoga? .. A co? .. Pani myśli że się nie przyda? Maluchy wprawdzie<br />

już o sputnikach gadają, ale hulajnogą nie pogardzą, niech się pani nie boi .. Tylko nie wiem – po co.<br />

E1699 Matysiakowie P R 10.12.1966 odc. 537 s. 23<br />

Psiakość, byłem na dole, mogłem z automatu do dyrektora zadzwonić. Zgapiłem się. A teraz już nie mam sił iść<br />

drugi raz .. I dzieci zaraz przyjdą. Daj już sobie na dzisiaj spokój .. A gdzież ten Klemens poleciał? .. Do telefonu.<br />

Miał coś pilnego do załatwienia .. Do telefonu? .. No do mieszkania pana Grabowskiego. Dałam mu klucz .. Masz ci<br />

los! To przecież i ja tam mogę. [#]<br />

181


E1700 Matysiakowie P R 17.12.1966 odc. 538 s. 14<br />

Chwileczkę, niech mi pan da dokończyć. Rusznikarz musiał przejrzeć broń, bo mieliśmy w planie dużą akcję. Do<br />

tego rusznikarza na Śliskiej chodziło dziesiątki ludzi z bronią .. To dlaczego, jak tylko Kazik tam wszedł z tym drugim,<br />

rzuciło się na nich gestapo? .. O, to właśnie pytanie powinien pan był sobie zadać na wstępie. Dlaczego właśnie wtedy?<br />

[#]<br />

E1701 Matysiakowie P R 24.12.1966 odc. 539 s. 21<br />

Ja nie dostanę? Siostro polko nieufniczko jedna. A założymy się? .. Niech się pan lepiej nie zakłada .. Wbrew<br />

rozsądkowi najlepiej wszystko w wigilię kupować, w ostatniej chwili .. To w wigilię, ale nie jutro .. A jutro co jest? ..<br />

Niedziela .. Co wyście wszyscy jedną dobę przespali bracia Polacy zapominalscy, czy co? Wigilia jest jutro .. No coś<br />

podobnego! Przecież wigilia dzisiaj jest.<br />

E1702 Matysiakowie P R 31.12.1966 odc. 540 s. 8<br />

Wpadłam przechodząc złożyć życzenia. Myślę sobie – młodzi pobiegli się bawić, a państwo Matysiakowie pewno<br />

przy radiu, przy herbatce – a tu proszę, co za odmiana .. No, jestem gotów .. Pan Józef? Proszę! Proszę! .. Dobry wieczór,<br />

pani Stefanio, nie wiedziałem, że pani tu jest .. A co? Czy w czymś przeszkodziłam? W niczym pani nie przeszkodziła,<br />

ale mogłem się na przykład ukazać w stroju niedbałym, bo moje panie nie raczyły mnie nawet poinformować, że gość<br />

jest w domu. [#]<br />

E1703 Matysiakowie P R 07.01.1967 odc. 541 s. 11<br />

To szkoda, ale to nic – dowie się kiedy przyjdzie. Mamo, wie mama co dostałem? Premię! .. Boże jedyny! Od<br />

kogo? .. Pierwszą premię w mojej pracy, mamo .. Serdecznie gratuluję, panie Eugeniuszu .. Za co dostałeś? .. Za dobrą<br />

robotę, naturalnie, za to, że z miejsca poznali się na mnie wszyscy i jak przyszło do premii to komu dać? Oczywiście<br />

Eugeniuszowi Matysiakowi. Jest jakiś sukces? Chyba jest. [#]<br />

E1704 Matysiakowie P R 14.01.1967 odc. 542<br />

Zupełnie nie przypuszczałem, że taka mnie niespodzianka dziś spotka .. Umówiliśmy się, panie Stanisławie? Za<br />

tydzień wracam, a o terminie nagrania to już chyba pan się w radio dowie .. O, już ja będę teraz pilnował! .. życzę<br />

powodzenia. Co to, pan też wychodzi? .. Tak .. Niech pan zostanie chwilę, panie Feliksie .. Ja niedługo wrócę, panie<br />

Stanisławie .. Więc z panem się nie żegnam, a panu życzę dalszych, nie mniej udanych piosenek. [#]<br />

E1705 Matysiakowie P R 14.01.1967 odc. 542 s. 18<br />

Nie martw się, Gienek się znajdzie. Poleciał tam, z pianą można powiedzieć na ustach. Dosłownie, bo się akurat<br />

golił. Cała nasza zabawa opiera się na tym magnetofonie, szczerze mówiąc. Jeżeli teraz go nie będzie. Nie wiem, ale<br />

nie ma sensu iść tam w ogóle .. Nie martw się .. To my z Gienkiem, ale co temu jest winna reszta towarzystwa, które<br />

oczekuje na ten magnetofon. [#]<br />

E1706 Matysiakowie P R 21.01.1967 odc. 543 s. 13<br />

Bo jak garnek stoi na ogniu, to czasem trzeba zajrzeć pod przykrywkę i łyżką chociaż poruszać. Inaczej przywrze<br />

wszystko do dna i będziesz miał dopiero bigos .. Już ty się Helenko nie martw o mój bigos .. Ja się nie martwię o<br />

bigos, tylko o garnek. Po takim gotowaniu to się go ani nie doszoruję ani nie doczyszczę .. Powiedz Wojtek co to jest,<br />

słowo daję!<br />

E1707 Matysiakowie P R 04.02.1967 odc. 545 s. 7<br />

A tak, prawdopodobnie ma być .. A może pan jednak woli, żeby to Wojtek Grzelak panu to kółko zespawał, panie<br />

Rączka? Może pan woli, proszę bardzo .. Tak, ja to mogę mężowi przekazać .. Dlaczego mam woleć? Mnie bez różnicy<br />

.. Bo może Grzelak takich fasonów jak ja nie ma, nosa nie zadziera .. Więc odnośnie tego bazaru, wie pan, namawiamy<br />

z panią Grzelakową męża, żeby.<br />

E1708 Matysiakowie P R 25.02.1967 odc. 548 s. 11<br />

Tak. Doszłam do takich. Tylko, że chciałam uniknąć rozmów, tłumaczeń, które się rozmazują, w których jedno<br />

nieznaczne słówko czy jedno pojrzenie każe się człowiekowi wahać i znów odkładać decyzje. Widzisz, tego wszystkiego<br />

chciałam uniknąć i sprawę zakończyć .. Ale dlaczego, Zosiu, zastanów się. Dlaczego, kiedy już jakoś zaczynałem<br />

porządkować moje rodzinne sprawy, kiedy zdobywałem się na decyzje i pewne posunięcia, bo czułem za sobą nasze<br />

uczucie, to mnie wzmacniało, teraz właśnie, teraz, tak bardzo mi to utrudniasz [&] [#]<br />

182


E1709 Matysiakowie P R 04.03.1967 odc. 549 s. 16<br />

Co ojciec mówił, że się interesuje akurat teraz szkołami? Bo co? Dlaczego? .. Bo widzisz, siedzimy teraz w radzie<br />

nad nowymi budżetami. I tak jak to zwykle z pieniędzmi – jakbyś nie przykrawywał, zawsze na coś nie staje. A z drugiej<br />

strony bywa i tak, że pieniądze się znajdą, uchwała jest, a sprawa leży. Remonty szkół na przykład — zaplanowane, a<br />

ruszyć nie można z miejsca. [#]<br />

E1710 Matysiakowie P R 04.03.1967 odc. 549 s. 22<br />

Ja ojca zawsze podziwiam, że ojciec tak może nad różnymi takimi sprawami spokojnie radzić, bo mnie to by zaraz<br />

szlag trafił .. To by na pewno najwięcej pomogło. Daj no mi mój Express, Zosia, tam masz pod ręką. Dziękuję .. Bo<br />

na przykład, niech mi ojciec powie – taka rzecz. Zrobili tu u nas na Tamce asfalt, pomijam, że w różnych miejscach<br />

już jest dziurawy, no, ale jest.<br />

E1711 Matysiakowie P R 18.03.1967 odc. 551 s. 4<br />

To przypnij .. Nie wiem tylko czy kwiat .. Najlepiej kwiat, ale chodźmy już .. A może broszkę? .. Tak jest, broszka<br />

będzie najlepsza .. Kiedy widzisz, kwiat to by stanowił takie jakby zapięcie, a broszka takiego wrażenia nie robi. No<br />

to weź kwiat w takim razie .. Ale nie mam takiego kwiata, Józuś .. Helenko, Helenko, rany boskie, nie masz kwiatu<br />

w ogóle, a tyle czasu o nim rozmawiamy. Po co? [#]<br />

E1712 Matysiakowie P R 25.03.1967 odc. 552 s. 7<br />

Nie jestem pewien czy się ożenię .. Nie jesteś pewien? .. U mamy mi zupełnie dobrze, a wolność to też sprawa nie<br />

do pogardzenia dziś na przykład jestem człowiek wolny i czuję się doskonale .. To rzeczywiście podejrzane .. Dlaczego<br />

podejrzane ludzka rzecz .. Elżbieta wyjechała, a ty zamiast siedzieć osowiały, wyglądasz jakby cię kto na sto koni<br />

wsadził .. Nie jest to może ścisłe, ale coś w tym jest. [#]<br />

E1713 Matysiakowie P R 25.03.1967 odc. 552 s. 22<br />

I słusznie, bracie Matysiaku kochany, słusznie. Każdy sam przez życie musi iść, nikogo za rękę nie przeprowadzisz,<br />

kaszką karmić nie będziesz. – A moja przyjaciółka papużka – ladaco obiadek dziś zjadła? Gdzie ona, bo jej nie widzę? ..<br />

W kuchence, wie pan, bo był pan Klemens i znów zaczęła go przedrzeźniać .. Co ona ma do tego waszego Klemensika,<br />

zrozumieć nie mogę.<br />

E1714 Matysiakowie P R 08.04.1967 odc. 554 s. 5<br />

No więc co z tego? Czy to znaczy, że mamy do jesieni siedzieć z założonymi rękami? .. A kto to mówi? .. Ale<br />

mnie tylko jedna rzecz dziwi, że ojciec takiego samego pisemka nie dostał .. Jakiego, panie Gieniu? No, takiego jak<br />

pani .. To nie ja dostałam, to mój mąż dostał. Na jego nazwisko .. To chyba wszystko jedno .. Wydawałoby się, że i<br />

ojciec powinien też coś takiego dostać. [#]<br />

E1715 Matysiakowie P R 15.04.1967 odc. 555 s. 10<br />

No właśnie. A potem był taki okres, kiedy było im ciężko, Kasia była malutka i trzeba powiedzieć, że wtedy Wisia<br />

wcale nie była pod tym względem wymagająca, aż ja nawet się martwiłam, że może aż za bardzo o siebie nie dba.<br />

Więc teraz, kiedy im się lepiej wiedzie, sama bym się cieszyła, żeby znów była taka zadbana i elegancka jak kiedyś.<br />

Bo jej to nawet, powiem panu, niedużo potrzeba, ona tak to wszystko jakoś umie nosić. [#]<br />

E1716 Matysiakowie P R 15.04.1967 odc. 555 s. 24<br />

Co ona właściwie tam sprawdza? Nie wiesz co? Kocha porządek. Nie może znieść, żeby wszystko nie lśniło od<br />

czystości, żeby coś było nie tak jak zostało ustalone, nie na swoim miejscu .. Bardzo pozytywna cecha .. Czy to do<br />

mnie pite? .. Ale skąd. Uwaga filozoficzna .. Nie wiem dlaczego poczucie porządku ma być wyłącznie atrybutem kobiet<br />

a nie mężczyzn.<br />

E1717 Matysiakowie P R 22.04.1967 odc. 556 s. 12<br />

Owszem, znam, ale jeżeli chodzi o wyjazdy do Jugosławii to pan chyba wie, jak to odbywa się w tym roku ..<br />

Owszem. że zupełne zmiany, że już nie bank przydzielał dewizy, tylko Sport-Tourist, Orbis i Związek Motorowców,<br />

to wszystko wiem i przyznam się pani, że dwa tygodnie temu próbowałem załatwić to sobie sam. Bardzo uważnie<br />

śledziłem prasę i tam dowiedziałem się, że przyjmowanie podań zaczyna się ósmego.<br />

183


E1718 Matysiakowie P R 29.04.1967 odc. 557 s. 18<br />

Reedukator mi się znalazł .. Nie mów tak, Józuś, bo bardzo się tym przejął .. Ja nawet więcej bym powiedziała,<br />

niech się wujek nie gniewa, ale nie wolno było wujkowi w ten sposób mówić .. Czego mi nie wolno było mówić? Że<br />

on jest reedukator? .. Przecież sam to powiedział .. Nie, wujek dobrze wie, o czym ja mówię. Uważam, że tak przy<br />

wszystkich, a zwłaszcza przy pani Rączkowej nie można pana Klemensa obrażać. [#]<br />

E1719 Matysiakowie P R 06.05.1967 odc. 558 s. 7<br />

Dlaczego? Weź poza tym pod uwagę, że to w końcu moi koledzy i głupio mi odmówić bez żadnej istotnej przyczyny.<br />

Pomyślą, że nosa zadzierasz .. No to niech pomyślą. Trudno .. Anielskiej cierpliwości do ciebie trzeba. Słuchaj, wiem,<br />

że to są amatorzy, ale ty też kiedyś byłeś amatorem. Ale nie o to idzie .. A fakt że jesteś teraz zawodowym muzykiem<br />

i grasz u Kurylewicza, nie powinien. [#]<br />

E1720 Matysiakowie P R 06.05.1967 odc. 558 s. 12<br />

No dobrze, ale co to wszystko ma do mnie, to nie rozumiem. To, żebyś się nie dał w nic takiego wciągać .. Jasne,<br />

że nie. Czy ja dziecko jestem? .. A poza tym jak się coś jednego robi, gdzie pracuje, do czegoś chce dojść, to nie<br />

można pięciu srok za ogon łapać .. No jasne. Więc ty go, Gienek, nie namawiaj. [#]<br />

E1721 Matysiakowie P R 06.05.1967 odc. 558 s. 25<br />

To są te treski? Te ogony z włosów? .. Jak się wujkowi podobają? .. Co tu jest do podobania? Głupoty jakieś! .. Ale<br />

jakie piękne uczesania można zrobić! .. Skądeś to nabrał, Wacek? .. Tak przyszedłem zapytać czy się nie przydadzą.<br />

To teraz bardzo modne .. Na fryzjerstwo się przerzuciłeś, czy co? .. W pewnym sensie tak. Dziewczyna pana Wacka<br />

jest fryzjerką .. [&]<br />

E1722 Matysiakowie P R 13.05.1967 odc. 559 s. 8<br />

Co ty powiesz, Stasiu! .. Nabujali cię, bracie. Takie rzeczy każdy rzeźbiarz robi w swojej pracowni .. To ojciec nie<br />

wie w takim razie o innej jeszcze rzeczy. że mistrz znosi już swoje młotki nie-młotki, dłuta .. Pierwszy raz słyszę o<br />

takim pomyśle. To znaczy, że we wtorek wyjeżdżają po kamień? .. A co, wzięło to ojca? Ciekawe, prawda? [#]<br />

E1723 Matysiakowie P R 20.05.1967 odc. 560 s. 2<br />

Nie, żebym taki zdrowy był. Ja co myślę to mówię, taki już mam charakter .. Już wszyscy wiedzą jak wygląda,<br />

tylko ja nie wiem .. Wszyscy wiedzą? .. No, Wisia w każdym bądź razie wie, Zosia, może żona też .. Tyle, co ja<br />

opowiadałem to mało, panie majster. Ją trzeba zobaczyć .. Toteż one wcale nie z twoich opisów ją znają, tylko same ją<br />

widziały. [#]<br />

E1724 Matysiakowie P R 20.05.1967 odc. 560 s. 10<br />

No i właściwie nic więcej .. Wacek, jak chcesz, żebym się zainteresował tą sprawę, to mów wyraźnie i jasno.<br />

Pojechaliście do lasu i co? .. I to był błąd, panie majster .. Dlaczego? Cóż to do lasu nie wolno jeździć czy jak? .. No.<br />

Majster się domyśla czym ja pojechałem? .. Czym? .. Samochodem .. No i co? I miałeś wypadek, tak? .. Wypadek?<br />

Ja? .. No to dalej nic nie rozumiem.<br />

E1725 Matysiakowie P R 20.05.1967 odc. 560 s. 23<br />

Człowiek słucha tego dzisiaj jak jakichś bajek, jak Boga kocham. Ludzi topią, rzeźby zakopują, co to się działo<br />

.. Jeszcze pan mało słyszał, młody człowieku .. Wojtek, my idziemy na te ryby czy nie? .. Jutro, ma się rozumieć.<br />

Ty wiesz, że Karolak nad Zalewem dwa takie sandacze zeszłej niedzieli złapał? .. Widziałeś te sandacze? .. Nie, ale<br />

pokazywał jakie .. To trzeba było mu pokazać, jakie ty trzy złapałeś. [#]<br />

E1726 Matysiakowie P R 27.05.1967 odc. 561 s. 13<br />

Chce pani kupić samochód .. Muszę. Jakiegoś używanego grata, ale muszę. Więc jedno z drugim – ten kierowca,<br />

tak jakby się okazał do rzeczy, pomógłby mi coś znaleźć, kupić, skontrolowałby co trzeba, no i jeździłby potem – to<br />

już byśmy się umówili co do warunków .. Mogę popytać, oczywiście, ale ja mam mało z tymi sprawami do czynienia<br />

.. Może się coś panu o uszy obije.<br />

E1727 Matysiakowie P R 03.06.1967 odc. 562 s. 8<br />

Nie pytaj, pogratuluj, a potem ci powiem. Zdałam najtrudniejszy egzamin! Mam z głowy anatomię! .. Naprawdę?<br />

Kiedy? .. Przed pół godziną, Boże, żebyś wiedział, jaka jestem szczęśliwa! .. Hurra! .. Oj, puść, puść, bo upadnę!<br />

Wariacie. Gienek, proszę cię. Kochany! W głowie mi się kręci .. Widzisz, a tak się bałaś .. No, już dosyć, dosyć,<br />

błagam cię, bo tchu nie mogę złapać.<br />

184


E1728 Matysiakowie P R 03.06.1967 odc. 562 s. 19<br />

Wszystko odrobione ma jak się patrzy, mnie się podoba .. Co też ojciec mówi – „odrobione”. To jest kawał sztuki,<br />

prawdziwej sztuki, to widać! .. A dlaczego ty, Helenko, nic nie mówisz? .. Czy ja wiem. Takie jakieś mi się to wydaje<br />

.. No, no, moja droga! Też wymyśliłaś! .. Nie, nie, mamo, to jest bardzo dobra rzeźba .. Zresztą już samo nazwisko<br />

autora mówi tutaj samo za siebie. [#]<br />

E1729 Matysiakowie P R 10.06.1967 odc. 563 s. 11<br />

Chyba jeszcze nie było tak, żeby pani kłopotów nie miała i żeby ich pani w końcu nie przezwyciężyła .. To prawda,<br />

pani Zosiu, ale to kobiety nie konserwuje, o nie .. A Wacka jak nie ma tak nie ma .. Właśnie, myślałam, że już tu<br />

będzie i .. To pani wiedziała, że on tu będzie? .. Ja? Czy ja tak powiedziałam.<br />

E1730 Matysiakowie P R 10.06.1967 odc. 563 s. 23<br />

Romantyczny majster był człowiek, nie można powiedzieć .. To i na mnie już będzie czas, pani Heleno .. A jakby.<br />

Jakby tego. Jakby się ten kierowca pani nie nadawał, to .. No nie wiem. Właśnie już się z nim zgodziłam, ale zastrzegłam<br />

się, że właściwie to nawet tysiąc sześćset jest dla mnie za dużo i że mogę tysiąc pięćset.<br />

E1731 Matysiakowie P R 17.06.1967 odc. 564 s. 3<br />

To zostawimy ich i pójdziemy się przejść .. Myślisz, że mam wieczorem jeszcze tyle sił? .. Co z tobą tatusiu? Źle<br />

się czujesz? .. I tak i nie. To właściwie ostatnio taki stan chroniczny .. Strasznie mnie martwisz. Czy nie powinieneś<br />

się poradzić lekarza? .. Nie w tym rzecz. Więcej w tym jakiegoś zniechęcenia niż fizycznego złego samopoczucia. Taki<br />

jakiś mam okres. Kto go zresztą nie przeżywa od czasu do czasu. [#]<br />

E1732 Matysiakowie P R 24.06.1967 odc. 565 s. 22<br />

Ten nieszczęsny paszport .. Wiesz co, Elżbieta, ponieważ w tej sytuacji moim zdaniem nic już nie można zmienić<br />

doszedłem do pewnego wniosku .. Jakiego? .. Że to wszystko nie ma najmniejszego sensu .. Co nie ma sensu? .. To co<br />

jest między nami! .. Coś ty powiedział? Czyś ty się nad tym przez chwilę chociaż zastanowił? .. Tak. Rozstańmy się!<br />

.. Nie, nie, nie! Nie mów tak! Jesteś dzisiaj zdenerwowany, podniecony, urażony w swej ambicji. [#]<br />

E1733 Matysiakowie P R 01.08.1967 odc. 566 s. 6<br />

Ja cię wcale nie mam zamiaru przekonywać. Po prostu myślę, że każdy ma swój punkt widzenia i co innego uważa<br />

za swoje dobro. I to jest jego sprawa .. Nie, nic nie wiem, nie mogę zrozumieć dlaczego mi to zrobiła! .. Sama podróż<br />

na pewno ją też pociąga, zobaczy kawał świata, choćby po drodze, popatrzy na nowe miasto, zobaczy jak ludzie żyją,<br />

mieszkają, ciekawi ją to i nie ma się czemu dziwić.<br />

E1734 Matysiakowie P R 08.08.1967 odc. 567 s. 15<br />

Pani jej nie zna? .. Owszem, parę razy ją widziałam, ale zmieniła się kobieta. Jakaś taka bardziej zadbana, przytyła.<br />

Ale co u państwa, pani Heleno? Ja, na dobrą sprawę, do pana Grabowskiego się wybierałam, Wacek mnie tam prosił,<br />

żeby mu jakieś drobiazgi zabrać, i nawet nie miałam zamiaru tu wstępować, bo przecież wiem, żeście państwo mieli<br />

wyjechać, a tu słyszę — głosy jakieś, zapukałem — i co za niespodzianka. [#]<br />

E1735 Matysiakowie P R 15.08.1967 odc. 568 s. 9<br />

Kiedy jest coś bardzo wzruszającego w pani sformułowaniu. Ma pani rację, że gdyby człowiek mógł sobie tak to<br />

właśnie sformułować: kocha lub nie kocha, wszystko byłoby daleko łatwiejsze. Kocha – więc podejmuje jakieś nowe<br />

ryzyko, ale z radością i nadzieją. Nie kocha – nie ma o czym mówić i trzeba się rozstać .. No właśnie .. Tylko, że to<br />

się tak nie da. [#]<br />

E1736 Matysiakowie P R 22.07.1967 odc. 569 s. 12<br />

Nie. Józiu, to na pamiątkę. Po co myśmy robili sobie nad Balatonem tyle zdjęć? Że za parę lat, jak będziesz duży,<br />

popatrzysz na siebie i przypomnisz sobie: o, to było wtedy, cośmy z mamusią byli na wakacjach na Węgrzech. Więc i<br />

te tablice są po to, żeby ludzie pamiętali, że kiedyś Warszawa była inna .. A gdzie jest ten pałac? .. No przecież byliśmy<br />

tam dzisiaj. Tam, gdzie takie zabawy się odbywały. [#]<br />

E1737 Matysiakowie P R 29.07.1967 odc. 570 s. 10<br />

A, spacerowaliśmy trochę, a później zaprosiłem wszystkich na lody .. Józiowi przynieśliście? .. Ja osobiście niosłam,<br />

Danusiu. Już je teraz zajada na dole .. A jeszcze na dokładkę, dziadek oczywiście zostawił mu swoje w waflu .. No to<br />

się przeje i znów go brzuch będzie bolał .. Nie będzie bolał, nie będzie. Ja jeszcze po drodze te lody piwem popiłem,<br />

i też nie mam strachu. Co tam dobrego pani Stefanio? [#]<br />

185


E1738 Matysiakowie P R 12.08.1967 odc. 572 s. 16<br />

No, co? Zażartować nie można! Proszę panią .. Nie szkodzi, panie Józefie, ja się nie gniewam. Teraz wszyscy mogą<br />

się ze mnie śmiać .. A niby dlaczego, pani Stefo? .. Państwo, Warszawa, nawet cała Polska .. Oj, czy pani czasem nie<br />

przesadza? .. Nie, panie Stachu .. Ale dlaczego pani tak mówi? .. Pani Heleno, pani Heleno, po tym co się stało –<br />

wszystko można .. Ja od razu wiedziałam, że coś się stało .. [&]<br />

E1739 Matysiakowie P R 19.08.1967 odc. 573 s. 12<br />

Tak idę i idę z tymi jarzynami, już tak przez całą Dolną, idę za panem Wojtkiem, a on żeby się obejrzał, ale skąd<br />

.. Nic nie widziałem. Mówię wam, że nogi to mam jakby z ołowiu, tyle się nachodziłem po tej Moskwie, w ten upał,<br />

w ten skwar, że ledwo nogami wlokę do dzisiaj .. Tyle tylko widziałam, że pan jakieś papiery obrywał i wsadzał do<br />

kosza ze śmieciami na przystanku .. [&] [#]<br />

E1740 Matysiakowie P R 19.08.1967 odc. 573 s. 17<br />

Tereny wystawowe tam są. Wszystkie wystawy tam się odbywają. Kalibr to jeden przystanek metra bliżej .. Stancja<br />

Szczerbakowskaja .. To pan już widać stary moskwiczanin .. Człowieku, co ja się po niej nachodziłem. Więc, rozumiecie<br />

teraz na ten jubileusz rzeźbiarz zrobił im piękny pomnik .. To tak jak u nas Karny .. Coś w tym guście. Pomnik stoi<br />

przed wejściem do fabryki. No a inne popiersia właśnie w tej alei, co Józek wie .. [&] [#]<br />

E1741 Matysiakowie P R 02.09.1967 odc. 575 s. 25<br />

No nie wiem, a może byś tam ze mną poszła? Posłuchalibyśmy trochę płyt. Ona ma pierwszorzędne nagrania. Co,<br />

Elżbieta? .. Ale jak to, Gieniuś? To raczej ty przeproś panią Grabowską, powiedz, że nieoczekiwanie Elżbietka wróciła<br />

.. No nie mogę, mamo, przecież już wcześniej się umawiałem. Zresztą jest fantastycznie wesoły wieczór. No co, nie<br />

dasz się skusić, Elżbieta? .. Nie. Wpadłam tylko na minutę. żeby się z panią przywitać .. [&]<br />

E1742 Matysiakowie P R 07.10.1967 odc. 580 s. 13<br />

Nie przesadzajmy. Rączka po pijanemu inwalidą został, a nie na wojnie. Pan ma pojęcie, panie Klemensie, jacy tam<br />

ludzie należą? My tam mówimy wojna wojna i nam ciągle w pamięci tylko ta ostatnia. A są inwalidzi i z pierwszej<br />

wojny i z rewolucji w Rosji, i w Hiszpanii, i jeszcze dodaj pan do tego z walk z upowcami .. Gdzie ci Polacy, słowo<br />

daję, nie wojowali .. Ale też, nie można powiedzieć, nie zapomina się o nich .. [&] [#]<br />

E1743 Matysiakowie P R 14.10.1967 odc. 581 s. 5<br />

Nie powinieneś był tego robić, Józuś, przecież z twojej strony to jest jakieś oszukaństwo .. Bo z dwóch zakładających<br />

się zawsze jeden jest trochę oszukaniec a drugi głupi. On mi wmawia, że tu mieszka pani Kolasińska. No i po co to<br />

zrobiłeś. On sobie może myśli, że jeżeli Klemens i Zosia byli razem w Augustowie, i potem zrobili to przyjęcie dla<br />

nich u Klemensa .. [&]<br />

E1744 Matysiakowie P R 14.10.1967 odc. 581 s. 16<br />

No widzisz, że nie ma. Obszukaliśmy, bracia Polacy, cały Rzeszów za tymi oponami, ale nawet jednej na lekarstwo<br />

nie znajdziesz. To mówię ja Bronkowi, nie martw się, pojadę do stolicy, do brata Matysiaka, on ci w tym na pewno<br />

pomoże. A ja rodzinę przy okazji odwiedzę, z ludźmi pogadam, rozejrzę się po świecie! .. I przyjechał pan tutaj? Jaki<br />

pan dobry? [#]<br />

E1745 Matysiakowie P R 14.10.1967 odc. 581 s. 28<br />

Doskonale rozumiem, panie Józefie, że w tej sytuacji sprawa absolutnej, że się tak wyrażę, dyscypliny, jest rzeczą<br />

pierwszorzędną .. W tej chwili nie potrzebujemy fachowców, ale w najbliższym czasie uruchamiamy jeszcze jeden<br />

oddział .. Niestety, panie Józefie, ja jestem fachowcem jedynie w dziedzinie gospodarki materiałowej, czyli magazynierem.<br />

Wiem, wiem, ale czy my w tej chwili potrzebujemy, albo czy będziemy potrzebowali kogoś takiego, to niestety,<br />

nie mam pojęcia .. [&] [#]<br />

E1746 Matysiakowie P R 11.11.1967 odc. 585 s. 11<br />

Nie, nie, niech mama zostawi. Wyjdę za chwilę, przejdę się po świeżym powietrzu .. Wyjdziesz? .. Otóż to. Mama<br />

wolałaby, żebym został, prawda? .. Ale dlaczego tak się o to gniewasz? .. Bo mama chciałaby, żebym został, ponieważ<br />

ma przyjść Elżbieta, prawda? Tak, mamo? Dlaczego nie mamy sobie tego szczerze powiedzieć? .. Trudno rozmawiać,<br />

kiedy ty się od rana denerwujesz, sam jeszcze dobrze nie wiesz o co .. [&] [#]<br />

186


E1747 Matysiakowie P R 18.11.1967 odc. 586 s. 17<br />

Napracował się pan ostatnio za wszystkie czasy. Należy się panu słuszny odpoczynek .. Jakiż to ja tam będę miał<br />

odpoczynek? Ale nawet złapać trochę świeżego powietrza to też coś znaczy, pewnie. Szkoda tylko, że się pogoda psuje<br />

.. Proszę być dobrej myśli, panie Józefie. Może w Bieszczadach będzie ładniejsza pogoda, niż tu u nas .. Nie wydaje<br />

mi się .. [&] [#]<br />

E1748 Matysiakowie P R 02.12.1967 odc. 588 s. 4<br />

No kto? .. Ty, ma się rozumieć .. O, rzeczywiście. Jakbym ja miała czas .. Będziesz chodzić! Będziesz, Helenko.<br />

Na Torwar nie jest znów od nas tak daleko. Autobusem dwa przystanki .. Ja to nie będę chodzić już choćby dlatego,<br />

żeby się nie denerwować. Jeszcze sobie co dziecko zrobi .. Na łyżwach sobie coś zrobi? .. Może sobie nóżkę skręcić,<br />

nigdy tego jeszcze na nogach nie miała .. [&]<br />

E1749 Matysiakowie P R 09.12.1967 odc. 588 s. 2<br />

A może on się rozmyślił i nie przyjdzie? .. Kto? .. No, ten pan Zawada. Może mu się coś odmieniło, może dopiero<br />

jutro chce jechać .. Dlaczego miałoby mu się odmienić! Czy ja wiem. W takim razie niepotrzebnie pakowałam Józia,<br />

niepotrzebnie dziecko jeszcze dotąd nie śpi .. Myślę, że nie ma się mama czym denerwować na pewno zaraz się tutaj<br />

zjawi .. [&]<br />

E1750 Matysiakowie P R 16.12.1967 odc. 590 s. 30<br />

No, tego to jużem się nie spodziewała. To ja specjalnie na ulicę wybiegam, na mróz, a wy w domu macie i nic<br />

nie powiecie! .. Nie masz racji, Rózia, bo to wino .. Tegom się nie spodziewała. Jak wy możecie pić to wino? ..<br />

Słabiutkie, winko, sikacz, pani Rozalio, nikomu nie zaszkodzi .. Przeciwnie, pomóc ma, ale nie wam, a choremu. No,<br />

w najśmielszych snach tegom nie przypuszczała .. [&]<br />

E1751 W Jezioranach P R 06.01.1963 odc. 140 s. 12<br />

Tak mu też powiedziałem. To chciał już wejść, a tu na ganku zetknął się z Dzięgielanką. On jej przejście daje, a<br />

ona się cofa .. Co ona raptem taka strachliwa? .. Mówi, że później przyjdzie do ciebie, Hanuś, bo nie chce się tak<br />

pchać, jak już tyle gości .. No i widzicie ją. Zaraz, ja ją przyprowadzę .. [&]<br />

E1752 W Jezioranach P R 20.01.1963 odc. 142 s. 13<br />

A tam u nas co? Radio tak gra? .. Radio? Edek miechy rozciąga. Szkoda, żeś wcześniej nie przyszedł .. A bo co?<br />

.. Ujrzałbyś przed kim Edek się tak popisuje .. Nie ciekawym. No, dobranoc Wiktor. A drogi nie zgub, bo zaspy ..<br />

Dobranoc. Ty! A nie przesłać komu od ciebie jakich pozdrowień? .. Komu? .. No, sąsiadom z góry .. Po co? Przecież<br />

wiedzą, że im dobrze życzę ..<br />

E1753 W Jezioranach P R 03.02.1963 odc. 144 s. 20<br />

A co tam takiego się stało? Zające się pogryzły? .. Jak ogłosili w gazetach, że chłopom mają dronicę sprzedawać<br />

w lesie, to ludzie ruszyli taborem, jak Cygany. Wszyscy chcieliby naraz i w pierwszej kolejce, a cała obsługa leśna<br />

dwóch gajowych i leśniczy. Mówię wam, bałagan, ścisk jak przy śledziach .. Przecież mogli kwitki wydawać .. Dasz<br />

kwitek na gałęzie, a nasz brat jak go nie przypilnujesz, zwali na wóz sosnę, taką jak nasze topole .. [&] [#]<br />

E1754 W Jezioranach P R 17.02.1963 odc. 146 s. 8<br />

Już tam kto inny woli się w tych jego oczach przeglądać .. Wiadoma rzecz, że z Hanki dziewczyna szczera: co<br />

w sercu – to i w mowie. No i wygadała się, że w panu nauczycielu widzi najbliższego sąsiada. A przecie ma innych.<br />

Prawda Jańcia, że ty nie o Weberze myślałaś? .. Ja myślałam .. No to albo coś robimy z tym całym programem, albo<br />

znów się wszystko skończy na gadaniu .. [&] [#]<br />

E1755 W Jezioranach P R 24.02.1963 odc. 147 s. 17<br />

Umarłabym ze strachu. Przecież to trzeba całą noc chodzić. I to jeszcze samej. Ojciec za mnie chodził .. No,<br />

widzisz. Ta sama granda tutaj. Było kiedyś, że na warty brali kobiety ale w jesieni zeszłego roku zniesiono to. Wyszło<br />

takie specjalne zarządzenie. Nawet chłopcy do osiemnastu lat nie muszą chodzić na wartę .. A to ci psiatreć ten nasz<br />

Maciek ..<br />

187


E1756 W Jezioranach P R 03.03.1963 odc. 148 s. 5<br />

Trochę on teraz nie taki jak zawsze. Dziewięć rzeczy na raz zaczyna .. Nie dziwię mu się. Takie nieszczęście.<br />

Biedna Wandzia. Nie chodzi już do roboty? .. Nie. Jest w domu. Hanka. Słuchaj. Chciałem ci podziękować. Od ciebie<br />

i od mojej Irki. Za życzenia ślubne .. E, nie ma za co .. Tak wypadło, że dopiero teraz. Jakoś nie mogłem cię nigdzie<br />

spotkać .. [&]<br />

E1757 W Jezioranach P R 10.03.1963 odc. 149 s. 6<br />

Taki, co tak cicho cicho i półgębkiem gada, to zawsze człowieka od pleców zajdzie. A bo inaczej było z naszym<br />

Leonem? Przecież z tyłu tym sworzniem dostał i .. Cicho! Dziecko słucha! .. Niech słyszy, jakie to ludzie są na świecie.<br />

Czego on tu chce? Czego on tu podle nas łazi? .. Czego? Przecież obaj są z jednego ojca, z jednej matki .. [&]<br />

E1758 W Jezioranach P R 10.03.1963 odc. 149 s. 21<br />

I pieniądze by były i jeszcze by tej pulpy dali. Bydło by się podkarmiło .. Danka, to odwieźć cię nie mogli z<br />

majątku? Na piechotę w taki czas .. Tam mają teraz urwanie głowy. Nawozy mieszają, maszyny szykują, powyciągali<br />

żelastwo z szop, a kierownik lata, jakby się inspekcji spodziewał. Szykują się .. Wszyscy się szykują, tylko że tak<br />

indywidualnie to trochę ciężej idzie, bo to z tym transportem teraz nawala .. [&]<br />

E1759 W Jezioranach P R 24.03.1963 odc. 151 s. 7<br />

No? Przyjedziesz, Wanda? Mów! Wóz albo przewóz .. Ja nie w takim sensie. Po prostu tylko .. Ale ja w takim<br />

sensie. No, Wanda? .. Póki się nie skończą dochodzenia z tą kradzieżą, to wiesz. Wyglądałoby, że uciekłam. Wtedy by<br />

już z pewnością gadali, że te pieniądze. To na to były, żeby .. Póki się nie skończy – zgoda. Ale miesiąc, dwa i będzie<br />

po wszystkim. A ja przez ten czas tam gdzie będę, postaram się jako-tako urządzić. [#]<br />

E1760 W Jezioranach P R 31.03.1963 odc. 152 s. 18<br />

Kto tam znowu? Józefie Święty! Myślałam, że to ten kapral do Edka. Ale to Janiak, zdaje się, do nas idzie .. No!<br />

Ja tu mu zaraz plenum urządzę .. Daj spokój, Władek! Co ci Janiak winien? Nie można na spokojnego? .. O to, to, to!<br />

Co dobre, człowiek długo pamięta, a co złe jest – jeszcze dłużej! .. Przecież Borek nie myśli tu jakiej zwady urządzić?<br />

.. Pewnie, ze nie, nie. [#]<br />

E1761 W Jezioranach P R 31.03.1963 odc. 152 s. 26<br />

Co on tu mógł podpatrzeć? .. Ale mógł nas podsłuchiwać .. No, to co takiego? .. Dobrze ci tak mówić .. Janeczka ..<br />

No, to co? .. Będzie tak, jak mówiłem. Dlaczego nic nie mówisz? .. Sama nie wiem .. Posłuchaj jeszcze raz. Weźmiemy<br />

cywilny ślub, wiesz, żeby prawnie wszystko było w porządku .. Och? Jak się tego wszystkiego boję .. A ja wtedy do<br />

swojej dyrekcji, do rady zakładowej. [#]<br />

E1762 W Jezioranach P R 07.04.1963 odc. 153 s. 19<br />

U nas w ogrodzie to tylko porzeczki, agrest, co wyszły prawie bez szkody .. żeby drzewka na zawsze nie zmarniały<br />

.. Jak kto zadba, to i coś uratuje .. U nas to zające dużo szkody narobiły. No po prostu jak chomiki jakieś! Nasz dziadek<br />

to z pół godziny stał, jak zobaczył tę szkodę. Niektóre to aż na pół metra i więcej. [#]<br />

E1763 W Jezioranach P R 14.04.1963 odc. 154 s. 13<br />

A co to ja dziecko, żebym w jajka grał? .. A teraz, o! Stuk stuk! He, he, he! I już twoje pękło. Obracaj na drugą<br />

stronę. Widzisz! I z drugiej strony słabsze. Weź sobie jeszcze jedno jak chcesz i też ci dam radę. I co ty na to? .. E,<br />

wielka mi sztuka! Zaprawił dziadek woskiem swoje jajko, żeby było mocniejsze i, [&]<br />

E1764 W Jezioranach P R 05.05.1963 odc. 157 s. 24<br />

A po co? Ciebie chciałem postraszyć, nie Wandę. Nie bój się. Nic nie słyszałem coście słyszały. Ten Dzięgiela mi<br />

wszystko popsuł. żeby nie on, może by mi się udało wysłuchać jaką tajemnicę .. A jakbyś co na siebie wysłuchał? ..<br />

Najwyżej! Nic bym się nie dowiedział jak tylko to, co wiem. Ale ty masz lepszych do obgadywania jak ja .. Nikogo<br />

nie obgaduję. Nie rób ze mnie bajczary. [#]<br />

E1765 W Jezioranach P R 19.05.1963 odc. 159 s. 17<br />

Ja nie mówię, że Edek przystanie do nich, do spółki. Ale przeważnie tak jest jak robią gdzieś kanty, to wciągają<br />

także szofera, bo to wiesz – transport, paliwo, nadliczbówki. A jak szofer powie: nie! No, to go prędzej, czy później<br />

wygryzą. I wtedy pisz na Berdyczów, albo do Fali Pięćdziesiąt Sześć! Toś, bracie, zabił mi klina w głowę! .. Mówię<br />

jak jest .. Ale co radzisz? Niech się przeniesie do Pegeeru. Jest wolna posada. [#]<br />

188


E1766 W Jezioranach P R 26.05.1963 odc. 160 s. 18<br />

To prawda. Tak było. Prokurator wydał nakaz aresztowania, bo to śledztwo o kradzież w sklepie do niego przyprowadziło.<br />

Ale wczoraj wypuścili go. Nie ma takich dowodów, żeby go można dłużej zatrzymać. Heniek Wilczewski, bo<br />

on z tych Klimontowic wszystkie nowiny znosi, mówił mi, że Edek miał mu coś takiego powiedzieć, „że go wsadzi” ..<br />

Kogo? Wilszewskiego? .. Nie, Mikulaka. Dzień przedtem, jak go przymknęli, akurat był w Klimontowicach spęd świń.<br />

I przedsiębiorstwo jego przysłało. [#]<br />

E1767 W Jezioranach P R 09.06.1963 odc. 162 s. 5<br />

Jest to jest, ale wszystkiego sam nie zrobi. A zresztą to jest dobrowolne .. Stefan to tak jak mój stary. Jak nie był<br />

tym prezesem w kółku, to mówił jak człowiek. A jak już mu dali trochę tych rządów posmakować. Takie rządy to ja<br />

mam lepsze w domu. – To moje Franczysko zaczęło wszystko chwalić. Co w radiu powiedzą, to dla niego jakby ksiądz<br />

gadał.<br />

E1768 W Jezioranach P R 09.06.1963 odc. 162 s. 19<br />

Ja to się zawsze na takie rzeczy piszę .. Myślę sobie, co tam będziemy po jakimś świecie szukać tego dobrego,<br />

kiedy mamy po sąsiedzku galanty majątek .. Zboża mają nie lepsze od naszych. A łąki, jak łąki .. A kiedy byliście tam<br />

ostatni raz? Chyba ze dwa lata temu? .. A czy ja muszę tam być? .. Wystarczy to, co wiem .. Janiak mi wspominał —<br />

też do majątku nie chodzę — że pozakładali tam sporo łanków z różnymi trawami. [#]<br />

E1769 W Jezioranach P R 09.06.1963 odc. 162 s. 23<br />

Dobry wieczór. Widziałam, że jesteś .. I dlatego udajesz taką pracowitą .. A co się stało, żeś tu trafił? Tak cię dawno<br />

nie było .. A dziś przyszedłem. Ale ty jakoś nie widziałaś .. Nie chciałam przeszkadzać. Ten tata to robi się teraz na<br />

prawdziwego Janiaka. Ciągle z kimś radzi i radzi .. Jakbyście się ze Świerkową zmówiły .. A co takiego? [#]<br />

E1770 W Jezioranach P R 09.06.1963 odc. 162 s. 26<br />

Mówisz, jakbyś nie wiedział albo udawał, że nie wiesz .. Co mam udawać? Mówię jak jest .. Jak jest? A nie wiesz<br />

co było z tym konkursem na Dni Oświaty? .. A co było? .. Naprawdę nic nie wiesz? To co, Irka ci nie powiedziała że<br />

się pokłóciły .. żadnej kłótni nie było .. No, nie chcę, żebyś myślał, że się zajmuję plotkami. Myślałam, że doszło do<br />

ciebie .. Nie wiesz jak to jest u nas? Ludzie z igły robią widły. [#]<br />

E1771 W Jezioranach P R 16.06.1963 odc. 163 s. 29<br />

Nie o to chodzi. Ja tego nie żałuję. Jestem taka szczęśliwa. że nie posłuchałam tych, co mi odradzali takie małżeństwo<br />

na łapu capu, co gadali o Broni, i nie o Broni. I dobrze zrobiłam. Nigdy nie będę tego żałować. I jak chcesz – pomówię<br />

z Wieśkiem .. Nie. Nie trzeba. Sama wiem, co robić. O, masz tu to swoje szczęście. Stoi i śpi .. Jak chcesz, Jasiu.<br />

E1772 W Jezioranach P R 30.06.1963 odc. 165 s. 5<br />

Zagotowałaś wody? .. Jest cały czajnik .. Trzeba to będzie sparzyć kipiątkiem i podrzucić kurom .. To już wie ojciec<br />

jak trzeba .. A wiesz ty, moja Anielciu, że i świnki to lubią? .. Podobno. Czego one nie lubią? Mój ojciec nieboszczyk<br />

to nawet suszył te kandyby, jak śliwki. Na zapas! .. Musiał workami zbierać .. Ano, było tego, było.<br />

E1773 W Jezioranach P R 30.06.1963 odc. 165 s. 18<br />

To jest zupełnie inna praktyka niż, powiedzmy, u nas. Dużo nauczysz Bolka przy tych trzech krowach i na tych<br />

kilku hektarach? Sam musiałbyś jeszcze niejednego się pouczyć .. No, dobra, dobra! Ty też jeszcze książek nie radzisz<br />

.. A więc teraz wiesz o co chodzi? .. Ja wiem, że mnie we żniwa potrzebna będzie każda para rąk! .. A na takiej<br />

praktyce, to jak tam, pani Ireno, dają coś, czy tak za „Panie Boże zapłać”? [#]<br />

E1774 W Jezioranach P R 30.06.1963 odc. 165 s. 21<br />

Stefan, zajrzę jeszcze na ogród do matki .. Jak chcesz. No co tam, Maczek ciekawego na świecie? .. Mnie się<br />

pytasz? Pewnie Edek smutny .. A niby czemu smutny? Żeni się? .. Słyszałem od prezesa, że Wanda zaproszenie do<br />

Gdyni dostała od Karola. Na to święto morza .. No to musi jakich ryb przywieźć .. Co lepszego będzie miała do roboty.<br />

Bo tam te parady, tyle zabaw. [#]<br />

E1775 W Jezioranach P R 07.07.1963 odc. 166 s. 7<br />

Powiem panu, że też bym chętnie posiedział w Jezioranach. Nie będzie żony i dziecka, to mógłbym pchnąć trochę<br />

swoje własne prace. Ale to mieszkanie mnie wygania. Nie wiem, jak to dalej będzie, bo lekarze mówią jednym głosem,<br />

że sobie napytam ciężkich komplikacji reumatycznych. Zaczynam się poważnie zastanawiać nad przeniesieniem .. Panie<br />

Kierowniku, mam ochotę na to. [#]<br />

189


E1776 W Jezioranach P R 07.07.1963 odc. 166 s. 15<br />

Ani jedno ani drugie. I bez tego pan Kania przegrał .. Jakby się kto pytał, to ledwie weszła, straciłem damę. A jak<br />

się damę traci to już źle .. Niech pani tak nie patrzy, pani Danko. Mówimy o szachach .. To znaczy, pana zdaniem, że<br />

w życiu można stracić damę i nie być przegranym .. O, podchwytliwe pytanie .. To znaczy, że w życiu można jeszcze<br />

damę odzyskać, a w szachach gorzej. [#]<br />

E1777 W Jezioranach P R 07.07.1963 odc. 166 s. 22<br />

No właśnie. Czekałem na przyjęcie u dentysty. Było jeszcze kilka kobiet i wywiązała się taka rozmowa. Podobna<br />

jak teraz. Byłam taka głupia, że wtrąciłam swoje trzy grosze. W podobnym sensie jak pani teraz. Tylko, że chodziło<br />

mi głównie o to, że ci co piją. No, alkoholicy, nie powinni mieć dzieci .. O! To jest problem! .. Prawda? Zdawało mi<br />

się, że tutaj nikt nie może być innego zdania. [#]<br />

E1778 W Jezioranach P R 21.07.1963 odc. 168 s. 11<br />

Wiesz, Wiesiek, że ty masz nosa? .. Wiadoma rzecz. Ale o co się rozchodzi? .. Bracie, mówię ci, taka zabawa się<br />

u nas szykuje. Poczekaj tu, harmonię odniosę to sobie pogadamy .. Pani Jabłońska jak mnie zobaczy, to tak jakby ..<br />

Jakby co? .. No, jako tak, jakby. Wiadoma rzecz, ale .. E, zdaje się komuś .. A ja przyjechałem na przeprosiny .. Na<br />

przeprosiny? .. Dwa dni świąt, to sobie myślę, podskoczę na motorze. [#]<br />

E1779 W Jezioranach P R 28.07.1963 odc. 169 s. 8<br />

O bratowej to chyba tego powiedzieć nie można. Nie oszczędza się. Ja to się jej nawet dziwię. Młoda jest przecież.<br />

Inni młodzi więcej za przyjemnościami patrzą, a ona .. A bo Brzezinianka. Tam wszystko w Brzezinach takie. Pazerne<br />

na robotę. A co. Nie zanosi się u nich na co? Nie spodziewa się Stefkowa jakiego przybytku? .. Aa, czy to. Nie, skąd?<br />

Stefan mówi, że że muszą najpierw dobrze na nogach stanąć. [#]<br />

E1780 W Jezioranach P R 28.07.1963 odc. 169 s. 16<br />

Sto lat, sto lat niech żyje Hania nam .. Ojej, Kania, co we wsi pomyślą? Pomyślą. że imieniny. No co, Hanuś? Nie<br />

wyjdziesz do nas ani na chwilę? .. A do kogo – do nas? .. A jest tu jeszcze jeden taki. Aż się rwie do winszowania ..<br />

Ale wódki u mnie nie ma. Chyba, że w niedzielę .. Namówię Edka, żeby przyszedł z harmonią. [#]<br />

E1781 W Jezioranach P R 11.08.1963 odc. 171 s. 26<br />

To ty Irenka uważasz, że co? że Janka nie powinna jechać. Czy jak? .. W takiej sytuacji jak jest teraz między nami,<br />

to z pewnością nie. I trzeba to Jance koniecznie wytłumaczyć. Ja tego nie zrobię, bo mogłabym tylko sobie Jankę<br />

zrazić, a mama. Mówiłam ci jak z mamą. I dlatego myślę, że tylko ty. No, nie rób takich min. Czego nic nie mówisz,<br />

Stefcia? [#]<br />

E1782 W Jezioranach P R 18.08.1963 odc. 172 s. 8<br />

Nic takiego? Wiesiek to siedział na swoim łóżku pod oknem. Wcale nawet nie wiedział, że ja weszła. Bo to łóżko<br />

to trochę za szafą. Koło niego siedziała taka czarna, no, taka dziewczyna. I trzymała mu rękę przez szyję. No, co<br />

mama tak na mnie patrzy? Sama mama się pytała, no to. No to ja nie wiedziałam całkiem, co zrobić. Stałam tak przy<br />

drzwiach. Ani się cofnąć, ani wejść. Jakby mnie zamurowało. [#]<br />

E1783 W Jezioranach P R 15.09.1963 odc. 176 s. 26<br />

Teraz? Przed rozprawą? Musiałby zgłupieć. A ty wiesz, że Wanda jeździła teraz niedawno, no, tydzień przed tobą<br />

z taką wycieczką geesowską? Do Białegostoku i tam gdzieś po okolicach. I agronom też był w tej wycieczce .. I co?<br />

.. Nic. Tak tylko mówię. Bo nie wiem, czy wiesz .. Co – czy wiem? Że była na takiej wycieczce? A ty coś myślała? ..<br />

Z tobą się dogadać, Heniek, to nieraz ciężej jak .. [#]<br />

E1784 W Jezioranach P R 29.09.1963 odc. 178 s. 15<br />

A co? Tak się mamie śpieszy, żeby babką zostać? .. A co by mi to szkodziło? Moje dziecko! Przecie młódki<br />

odgrywać nie myślę .. O, jest nareszcie. Stefan! A coś tak długo zabawił z tym polem? .. Siewnik mi się zaciął.<br />

Dobrze, że nic wielkiego. Dałem sam radę. No co, kobietki? Nic nie ma do dźwigania? .. Niech tu postoi chwilę, żeby<br />

wychłódło. Tylko drzwi załóż na kołek, żeby się Gniady nie dobrał .. [&] [#]<br />

190


E1785 W Jezioranach P R 13.10.1963 odc. 180 s. 10<br />

Tak się tylko mówi. Ale jak przyjdzie do składek, to każdy będzie się darł, jakby mu kiszki wyrywano. Co wy,<br />

Franciszku, nie znacie naszych ludzi? Do gadaniny to każdy pierwszy ale jak trzeba do kieszeni sięgnąć, to go nie<br />

ma .. A może głosowanie zrobimy, panie Jabłoński? .. Wójcik, Wójcik, to nie tak jak w wojsku, że wszystko jest w<br />

magazynie. Wystarczy rozkaz i już .. A co ma wojsko do tego? .. [&]<br />

E1786 W Jezioranach P R 13.10.1963 odc. 180 s. 14<br />

Zebranie nasze jest wstępne, organizacyjne. Bo i tak nas nie ma tyle, co trzeba .. Ja obstaję za wodociągiem. Jak<br />

się myśli o mechanice to i trzeba mieć wodę .. Nie machaj tak ręką przed nosem. Ja jako ze straży to też za wodą ..<br />

Ja już się w tej sprawie wypowiedziałem .. Mateuszu! Wy coś chcieliście powiedzieć? .. [&]<br />

E1787 W Jezioranach P R 20.10.1963 odc. 181 s. 16<br />

A co, ja wam tu nie będę wadził, Stefkowa? .. Ale skąd, panie Kania! Niech pan ani nie myśli takich rzeczy! Stefek?<br />

Nie śpisz? I siedzisz tak sam? .. Czytam gazetę .. Nie wiedziałeś, że Kania przyszedł? .. Wiedziałem. A co, nie ma z<br />

kim gadać? Przecież jest was tam czworo .. No tak, ale my jesteśmy dziś gospodarzami. Ty i ja .. [&]<br />

E1788 W Jezioranach P R 27.10.1963 odc. 182 s. 17<br />

No, tu jest dużo, kochanie. Zaraz, zaraz: no tu mam notatki o kasie samopomocowej dla nauczycieli, o rozwinięciu<br />

spółdzielni szkolnej i w związku z tym chodzi o weksle zabezpieczające pokrycie, a, jeszcze punkt fotograficzny z<br />

ciemnią. Wie pan, panie kierowniku, to o czym żeśmy już mówili. Bo ja lubię fotografię i znam się troszeczkę na tym.<br />

Ciemnia — to głupstwo, zresztą i nawet powiększalnik by się szybko zwrócił .. [&]<br />

E1789 W Jezioranach P R 27.10.1963 odc. 182 s. 25<br />

Patrzysz tak na mnie spod oka, Wiesiek, jakbyś myślał, że tego listu Jance nie oddałam. A co, nie masz żadnej<br />

odpowiedzi? Ani słowa? Jakże to możliwe? Ja jej twoje pisanie dawno przekazałam .. No widzisz. Nic. Nic nie przyszło.<br />

Ani do Brzezin, ani do Kraśnika. Może trzeba jej było coś przypomnieć, albo co? No bo .. Widzisz, Wiesiek, w tych<br />

sprawach nie ma co za bardzo naciskać. Po tym, jak była w Kraśniku, ta Janka, no, jakby to powiedzieć.. [&] [#]<br />

E1790 W Jezioranach P R 10.11.1963 odc. 184 s. 5<br />

W głowie mi się to nie mieści, że się ten piskorz tak psim swędem wyślizgnął. Przecie to, co oni z tym drzewem<br />

zrobili, to nic innego, tylko kryminał. Kryminał, więcej nic nie można powiedzieć. Ja to bym za coś takiego do końca<br />

życia zostawiła drani bez słońca. A bo to pewno dlatego tak ulgowo, że ta pani prokuratorka .. Prokurator .. Przecie<br />

mówiłeś, że to kobieta! [#]<br />

E1791 W Jezioranach P R 24.11.1963 odc. 186 s. 9<br />

Z tego co mówisz, widać, że przeprowadza się na dobre .. Ale skąd? .. Nic z tego nie rozumiem. Jak pisze, żeby<br />

wysłać jej rzeczy, to znaczy, że nie myśli tu mieszkać .. Wprost przeciwnie! Pisze, że niedługo przyjedzie do Jezioran<br />

.. Niedługo – to znaczy kiedy? .. Od nowego półrocza. No i znowu będą u nas przeprowadzki. Będzie sobie musiała<br />

Zamięcka nowego miejsca poszukać .. No to mówisz, że wraca? [#]<br />

E1792 W Jezioranach P R 01.12.1963 odc. 187 s. 28<br />

Hanka, za te słowa, to. Wartaś wszystkiego na świecie? Żebyś tylko chciała, żebyś mi chociaż pozwoliła myśleć o<br />

tobie jak jakbym chciał. Co, Hanka? .. Nie wiem jeszcze. Nie chcę ci kłamać. Teraz jest ze mną jakoś tak, jakoś tak.<br />

No, nie potrafię ci powiedzieć, ale nie obchodzą mnie te sprawy. Zdaje mi się, że mogłoby chłopaków nie być na tym<br />

świecie .. [&] [#]<br />

E1793 W Jezioranach P R 08.12.1963 odc. 188 s. 14<br />

A, to przez to się Walik od rana kręcił i pytał, kiedy goście będą. Widać więcej wiedział ode mnie .. Ode mnie<br />

też! wychodzi na to, że najlepiej wiedział o tym pewien krasnoludek, który koniecznie chce zgody między ludźmi. A<br />

czy to złe? .. To się okaże – jak ja mówię .. Oj, Iruś, Iruś. Już ty za dużo nie kombinuj, na swoje podwórko patrz, po<br />

cudzym się nie kręć .. [&]<br />

E1794 W Jezioranach P R 08.12.1963 odc. 188 s. 22<br />

Jakżeś przyszedł, to się oziębiło .. O, widzę, że tu wszystko na poważnie odchodzi .. Czasem nie ma się z czego<br />

śmiać .. Jak nie ma z czego – to śmiej się z siebie. Nie bój się, Janka. Zaraz pójdę, tylko Wieśka o coś spytam. Słuchaj.<br />

Tu gdzieś na Brzezinach jest stół do ping-ponga, tylko trzeba go odgrzebać .. I co, chcesz grać? [#]<br />

191


E1795 W Jezioranach P R 08.12.1963 odc. 188 s. 25<br />

Bo to się akurat tak trafiło. Zresztą tak poważnie mówiąc, to wcale nic tam takiego nie było. Ani przedtem, ani<br />

potem. Potem, jak już ty byłaś i uciekłaś, to ich wyrzuciłem. Jak słowo daję, że kazałem im się wynosić! Nie wierzysz<br />

mi? A tak w ogóle, to tylko tak, tańczyli sobie, no i te trochę picia .. Trochę uścisków .. Nie, Janeczka, tak wcale nie<br />

było, jak ty sądzisz .. [&] [#]<br />

E1796 W Jezioranach P R 15.12.1963 odc. 189 s. 12<br />

Żeby się tylko nie pochlali. Borek już całkiem miarę stracił .. Trzeba by, mamo, pomyśleć o jakiejś pomocy.<br />

Przynajmniej teraz, póki jeszcze same się obijają po zagrodzie .. Kryśka to już od biedy może gotować. Przy matce już<br />

tam się trochę poduczyła. Czternaście lat, to już na wsi kawał robotnicy .. Ale ma jeszcze szkołę na głowie. Powinna<br />

skończyć tę siódmą klasę .. Ano powinna. Teraz bez szkoły .. [&] [#]<br />

E1797 W Jezioranach P R 15.12.1963 odc. 189 s. 21<br />

Kusi diabeł Borka, niech Borek go słucha! Ale dzieci muszą mieć ojca. Matkę straciły, niech im ojciec zostanie. A<br />

Borkowi to jedno powiem, jak człowiekowi. Do spowiedzi niech Borek pójdzie, to go złe odejdzie! .. Do spowiedzi?<br />

A z czego się mam spowiadać? Zabiłem kogo? Okradłem? Podpalić kogoś chcę? Co wy, Jabłońska? .. Ale myśli są<br />

złe! Trzeba się ich pozbyć! .. Niech się wygada, będzie mu lżej .. [&] [#]<br />

E1798 W Jezioranach P R 26.12.1963 odc. 191 s. 3<br />

Zaraz się starszego pana Jabłońskiego obudzi przy pomocy organów. Momencik, przybędą chęci! .. U nas w<br />

technikum to jest taki jeden chłopak, on jest z czwartego roku, chociaż mały, jak, jak mysi samczyk! Uch! On to gra:<br />

na cztery fajery! Nie ma melodii, żeby nie powtórzył. Z każdego filmu, co u nas szedł, to on zna piosenkę. A ty znasz<br />

to? To z takiego kowbojskiego filmu. Eee, ale ty pewno go nie widziałeś .. [&] [#]<br />

E1799 W Jezioranach P R 26.12.1963 odc. 191 s. 15<br />

Cieszę się, bo to ty wybrałeś. Ojej, jakie mam wypieki. To po tym winie .. Janka przez to tak tam się wybierała,<br />

że pewnie się tam spodziewa Wieśka spotkać .. Wieśka? Nie. Zresztą nie wiem. Ale jakby nawet – to co? Czy to coś<br />

złego, że chcą się spotkać? Czy coś złego? Hm, to się dopiero może okazać ..<br />

E1800 W Jezioranach P R 26.12.1963 odc. 191 s. 22<br />

O, to muszę wstawać. Tylko chciałem cię jeszcze o coś zapytać. Bo to akurat rok jak żeśmy się pobrali. Czy jest coś<br />

takiego, czego byś tak bardzo chciała? .. Wiesz, z marzeniami to jest jakoś tak dziwnie jak się zaczynają sprawdzać,<br />

to już nie są potrzebne. Dawniej marzyłam o miłości. No i. Marzyłam o podróżach, nowe miasta, nowi ludzie, a jak<br />

byłam na dożynkach w Warszawie, to mi się spieszyło do domu .. [&] [#]<br />

E1801 W Jezioranach P R 29.12.1963 odc. 192 s. 9<br />

No to jak? Zabawę urządzają dla tego kombinatu, tej fabryki? Wyobrażam sobie, jak tam będzie wesoło .. Na pewno<br />

grandy nie będzie! Komu się zakręci w głowie tego za pierze i na powietrze świeże. Dla zdrowia .. Tak się tylko mówi<br />

.. Dziewczęta pewnie się wystroją jak jakieś artystki i, i jak tam się pokazać? .. Artystki. Ze spalonego teatru. Nie moja<br />

głowa .. [&]<br />

E1802 W Jezioranach P R 12.01.1964 odc. 194 s. 19<br />

Bo potruli tym ptactwo. Dziobnie taki bażant raz i drugi – i ogon do dołu. Kaput! A przecie w Polsce w Kędzierzyńskich<br />

Zakładach Azotowych zrobili już taki preparat, co rośliny chroni, samym zapachem ptaki odgania, a nie truje.<br />

Wiem, bo przecie w Azotach robię, to się trochę na chemii kapuję, nie? .. Widzicie go, jaki to wiedzący się znalazł,<br />

co nie potrafi odróżnić panny od mężatki. [#]<br />

E1803 W Jezioranach P R 12.01.1964 odc. 194 s. 23<br />

Bo pewno, nie każdemu Jeziorany pasują .. śpiewać to każdy potrafi, a jeszcze jak wódki powącha. Ale na śpiewaniu<br />

świat nie stoi .. Ale coś ty taki, taki przeciwny. Nawet z nim jeszcze nie gadałeś, a już go krytykujesz! .. Bo ja tam<br />

nie lubię takich, co żyją na kredyt. Jeszcze nic nie zrobił, ledwo sześć dni w szkole uczy, już się każe na rękach nosić<br />

.. [&]<br />

192


E1804 W Jezioranach P R 09.02.1964 odc. 198 s. 8<br />

Ciągle to „coś”, to „jakoś” – a dni lecą. Ciebie tu więcej nie ma, jak jesteś, to może nie czujesz tego wszystkiego.<br />

A ja, gdzie tylko się pokażę – zaraz jakiś przytyk, jakieś pytanko, niby to niewinne: „co słychać u Edzia?” Uch, wtedy<br />

nie wiem co bym sobie zrobiła! .. Sobie?! .. A KOMU? Przecie sama sobie jestem winna, żem, że tak się stało. Chłop<br />

jak złodziej — zawsze do niego ciągnie, a człowieka rzecz wiedzieć, co wybiera .. [&] [#]<br />

E1805 W Jezioranach P R 09.02.1964 odc. 198 s. 20<br />

A bo nie lubię, żeby przez jednego wszystko utknęło .. Ragólskiego w tym winy chyba nie ma, jak mi się widzi, bo<br />

przecie on ni tylko Bogdana, ale i ciebie, Stefan, zgłosił do komitetu .. Mnie? On? Coście wy – Franciszku? Zresztą,<br />

nie byłem na tym zebraniu, to nie wiem .. Nie o to chodzi, kto kogo zgłaszał, tylko co kto robi .. [&]<br />

E1806 W Jezioranach P R 16.02.1964 odc. 199 s. 18<br />

Jest poważnie chora. Temperatura nie ustępuje. Obawiam się, że ją kilka dni przetrzymali, nim zdecydowali mnie<br />

wezwać .. Biedne dziecko. Matkę straciło. Nad tym domem chyba jakieś nieszczęście krąży .. Stwierdziłem u niej,<br />

ni mniej ni więcej, tylko zapalenie opłucnej .. O, aż tak? Słyszałam o tym, że choruje, al myślałam, że to zwykłe<br />

przeziębienie .. [&]<br />

E1807 W Jezioranach P R 23.02.1964 odc. 200 s. 23<br />

A co, mamo? Tu komuś było tak pilno, że Kania miał ściągać Irkę? To by dopiero ładnie wyglądało! Ona bez tego<br />

zaraz przyjdzie. Zebranie się skończyło, tylko Irka zatrzymała się jeszcze chwilę z tą inspektorką. A ja przyleciałam,<br />

bo tam już na Edka czekają. I pan Kalicki się dopytywał .. To Kalicki był na zebraniu Koła Gospodyń? .. Ojej, Stefan!<br />

Słuchaj uchem, a nie brzuchem! Gospodynie się rozeszły, a teraz zaczynają się klubowicze schodzić .. [&] [#]<br />

E1808 W Jezioranach P R 01.03.1964 odc. 201 s. 16<br />

Tego co w obozie za brata siedział? .. Był w Matthausen i przeżył, choć osiwiały wrócił. A wzięli go za własnego<br />

brata, który świniaka kolczykowanego zabił, jak żandarmi przyszli, to on prysnął, a już ten starszy nie nadążył i wzięli<br />

go .. Panno Haniu! Przypomniało mi się coś. Była pani kiedyś może w tym „Klubie młodego Rolnika” w powiecie ..<br />

[&] [#]<br />

E1809 W Jezioranach P R 08.03.1964 odc. 202 s. 17<br />

Tu się nie ma co śmiać. Przecie to obraza boska .. Obraza nie obraza, ale tak było. A jak sobie rożek wypróżnili,<br />

to Sylwek spluwał strasznie, jakby się wódki na wieczny czas wyrzekał i mówił ze złością: Do gorzały, żeby ją czort<br />

pił, nigdy nie trzeba ludzi namawiać, bo to grzych! Ale jeszcze większy grzych odmawiać człowiekowi, jak grzecznie<br />

prosił! .. O, Józefie święty, ojciec tyż coś takiego wspomni. [#]<br />

E1810 W Jezioranach P R 08.03.1964 odc. 202 s. 24<br />

Oddać, dziecko? Przecie to tylko dziecko, a nie stary chłop, albo baba! .. Ale, mamo, przecież nie zrobią tam jej<br />

krzywdy! Jeżeli rzeczywiście coś po tym zapaleniu opłucnej zostało, to jest to konieczne. Będzie miała opiekę lekarską,<br />

lepsze warunki, zdrowsze powietrze. I tu ma zdrowe! Najlepszy szpital nie zastąpi domu. E, co wy tam, Jabłońska!<br />

Ragólski, jaki on jest to jest, ale zawsze doktór, a nie jakiś owczarz. [#]<br />

E1811 W Jezioranach P R 15.03.1964 odc. 203 s. 26<br />

Ja? A co mam myśleć? Może bym się nawet sam przejechał z wami, choć do artystów nie należę? Tak mi się to<br />

spodobało, że mogę jeszcze raz popatrzeć. A wiesz, co najbardziej? .. To, co śpiewa Emilka? .. E! Emilka podoba mi<br />

się najbardziej jak nie śpiewa, i nie mówi .. O! Jakiś ty szczery! Jak kiedy .. Dziś masz taki dzień, że mówisz prawdę?<br />

E1812 W Jezioranach P R 22.03.1964 odc. 204 s. 7<br />

Byłam wtenczas u Karola nad morzem i jednego dnia, jak taka kiepściejsza pogoda wypadła, zachciało mi się lecieć<br />

w Gdyni do kina. Biletów już dawno nie było i już — już chciałam się wrócić do domu, a tu podchodzi jeden gość i<br />

mówi, że ma wolny. Znaczy się – bilet ma luźny, może odsprzedać. Ja najpierw nie miałam drobnych, to on — że nie<br />

szkodzi, że potem — no i po tym kinie to już nie chciał przyjąć za bilet. [#]<br />

E1813 W Jezioranach P R 29.03.1964 odc. 205 s. 11<br />

Jak go znam od małego, zawsze był niezły chłopak. I tak się stara, żeby do czegoś dojść .. I taki się zrobił jakby<br />

jakiś ładniejszy. I na ciele więcej pełny. A wydawał mi się kiedyś całkiem inny .. Owszem, przystojny chłopak. Umie<br />

się ubrać. Pamiętam ze szkoły, że stale grzebyk ze sobą nosił .. No, widzisz. Nie wiem, kiedy nasz dziadek wróci, bo<br />

mówił, że po kościele do Kozłowskiej wstąpi.<br />

193


E1814 W Jezioranach P R 05.04.1964 odc. 206 s. 17<br />

To prawdopodobne. Głód odczuwa się najbardziej wtedy, gdy się wie, że nie ma nic do jedzenia .. O, właśnie. Ja,<br />

jak wiem, że nie mam papierosów w domu, to sobie nie mogę znaleźć miejsca. Paliłbym jednego po drugim, jak nigdy<br />

.. A w ogóle – dużo pan pali? .. Raz mniej, raz więcej – to zależy. Irka. Moja żona stale ze mną o to wojuje.<br />

E1815 W Jezioranach P R 26.04.1964 odc. 209 s. 21<br />

Aha. Musieli się nie dogadać, bo ona wyleciała taka jak. Jak pomieszana, zawadziła prawie o mnie, a nie zobaczyła<br />

mnie, a teraz Edek wyleciał za nią .. O boże, jak mi ich żal .. A z tobą, Irusia, jak dzisiaj? Lepiej? .. Całkiem dobrze<br />

.. Głowa nie boli? Nic nie mdli? .. Nie. Coś ty. Mogłam śmiało iść z wami w pole .. Daliśmy sobie radę bez ciebie.<br />

E1816 W Jezioranach P R 26.04.1964 odc. 209 s. 28<br />

O, widzicie ją! Wiesz o tym dziadku Izydorze, co to koniecznie chciał u kogoś nowe buty uprosić? .. Dokończyć<br />

za ojca? Wreszcie jakiś pijanica po pijanemu zzuł takie ze siebie nowe buty, bo go bardzo cisły .. Chodzi dziad po<br />

chałupach, ale nikt mu jakoś nic nie daje. Wreszcie się skapował. Przyszedł akurat do nas i prosi naszego dziadka.<br />

E1817 W Jezioranach P R 03.05.1964 odc. 210 s. 4<br />

Głodnemu chleb na myśli. Jak cię tylko to obchodzi, to po coś tu przyszedł, do Klubu? .. Może za tobą? Oj, Janka,<br />

pożartować nie można? .. Mnie. Mnie to się najwięcej podobał jego, no. Ten .. Wiersz? .. Nie, życiorys. No bo aż tyle<br />

rzeczy widział, przeżył, gazety różne jeszcze przed wojną zakładał .. Ja tylko jednej rzeczy nie mogę zrozumieć: że<br />

przed wojną w zwyczajnej wsi była drukarnia i wydawali pisma. [#]<br />

E1818 W Jezioranach P R 03.05.1964 odc. 210 s. 27<br />

Może coś z tego tomiku „Różne strony czasu” .. Kiedy go pożyczyłem jednej ze słuchaczek. A, to pani. Dziękuję ..<br />

To ja dziękuję .. Tu mam kilka wierszy natury moralno-ideowej z pewnymi akcentami odsprzedać, o, choćby „Mądrość<br />

I Siła” czy „Hasła”, no i sporo liryki miłosnej. Może zacznę od tych pierwszych „Mądrość I Siła”. „Mądrość bez siły<br />

jest jak ostra siekiera pozbawiona styliska”. [#]<br />

E1819 W Jezioranach P R 17.05.1964 odc. 212 s. 2<br />

I co? Zarobił dziadek na tym królowaniu przynajmniej jakiego barana? .. Bolek, Bolek, nie opieraj się w tym<br />

ubraniu, bo całą ścianę zabierzesz .. Starodawni ludzie więcej jak o pieniądz, o honor dbali. Względem honoru, nie<br />

czego innego, wybierało się w Zielone Świątki takiego króla. Któren pastyrz pierwszy bydełko w pole wygnał, a krówki<br />

miał najczyściejsze, najładniej umajone, ten królem zostawał. [#]<br />

E1820 W Jezioranach P R 17.05.1964 odc. 212 s. 10<br />

E, co go słuchasz. „Profesor” czym więcej się uczy, tym mniej mówi do sensu. Ważny taki, że czasem coś Stefanowi<br />

w nauce pomoże. Jakby jemu nikt nigdy nie pomagał. A tamtego roku Irka mu łopatą do głowy rozum kładła. Jakby<br />

nie to, siedziałbyś w drugiej dwa lata, albo i więcej. A czy ja coś powiedziałem przeciw Stefanowi? Ta się zawsze<br />

przyczepi i wmawia człowiekowi nie wiadomo co.<br />

E1821 W Jezioranach P R 17.05.1964 odc. 212 s. 21<br />

Widać przypatrywanie nie najgorzej dla ciebie wypadło, Walik. Teraz nikt ci nie staje w poprzek, a wszyscy chcą<br />

pomagać .. Ty, bracie, uważaj, bo za dużo pomocników, to wiesz .. O! Ten jak strzeli, to nie wiadomo do czego mierzył<br />

.. Naprawdę nie wiadomo, moja ty „sprzedana narzeczono”? .. Do celu, Jańcia, a jakże. A cel, to Eduś ma. We mnie<br />

się wrodził.<br />

E1822 W Jezioranach P R 31.05.1964 odc. 214 s. 19<br />

Za to im płacą. Myślisz, że dostaniesz ślub za darmochę? .. Dziadku. Do ciemnego ubrania to ten krawat będzie<br />

najlepszy .. Ten jasny? Trafiłeś w dziesiątkę. Widać, „paznokieć” zna się na modzie. Tylko węzełek dobry zawiąż, taki<br />

dyrektorski .. Nie ucz ojca .. A co, zgrzeszyłeś już, że takiego mądrego odwalasz? Ech ty, „paznokieć” I .. Nie klep<br />

mnie. Mery poklep po zadzie, jak masz tyle siły. [#]<br />

E1823 W Jezioranach P R 14.06.1964 odc. 216 s. 21<br />

Obojętnie. Podrzekło mi się. No to one tak w cuglach trzymają, że nic od siebie nie można pomyśleć .. Nie<br />

przyznawaj się głośno, radny Jabłoński, bo teraz stawia się przed radami postulat „gospodarności” i „umiejętności<br />

zarządzania” .. No to co? .. No to trzeba do tego samodzielnie myśleć. Kisielewicz, ten wiceprzewodniczący Prezydium<br />

WRN mówił o tym na dyskusji przedzjazdowej.<br />

194


E1824 W Jezioranach P R 21.06.1964 odc. 217 s. 11<br />

Mówię ci, Stefek, z tym kierownikiem był taki poważny facet. Z gęby od razu widać, że chyba z Warszawy .. E, z<br />

Warszawy. Niejeden gada, że ze stolicy, a on z okolicy .. Gadał jak człowiek. Widać przedwojenny gość! .. E, musi być<br />

tam zaraz przedwojenny .. No, a jaki? Siwy jak gołąb! .. A nie mógł po wojnie osiwieć na tym swoim dyrektorstwie?<br />

[#]<br />

E1825 W Jezioranach P R 28.06.1964 odc. 218 s. 17<br />

Mówiłam panu, panie doktorze. Trojaki wyróżniają się w Jezioranach, jeśli chodzi o higienę w obejściu .. O co,<br />

proszę pani, bo mi jak raz zaczęło w uchu dzwonić? .. O higienę .. A znam, znam, a jakże. Już przed wojną były z nią<br />

takie rozmaite pierepałki. Ministry się nią zajmowały. Sam pamiętam takiego jednego, co o to, z przeproszeniem pana<br />

doktora, wychodki się cięgiem kłopocił. [#]<br />

E1826 W Jezioranach P R 19.07.1964 odc. 221 s. 23<br />

A jakże? Sam pamiętam .. Przepraszam, panie Mateuszu. Więc w tym sensie, wydaje mi się, warto byłoby takie<br />

akcent wpleść .. No widzisz, Bogdan? Pani profesorka wzięła to od strony ideologicznej i ty już leżysz do dziesięciu<br />

.. Ja mam na widoku jeszcze coś innego. Pozostały po koledze Małku zapiski, dotyczące tego, ile uczniów tutejszej<br />

szkoły zdobyło wyższe wykształcenie.<br />

E1827 W Jezioranach P R 26.07.1964 odc. 222 s. 8<br />

No, o tę, co mówiłeś. No co się tak uśmiechasz? .. Hanka. A pamiętasz, jak raz żeśmy tu. Staliśmy tu, w tej szopie<br />

.. Zimno takie wtenczas było .. Ale gwiazdy były. A ty lubisz .. Heniek, Heniek, nie przysuwaj się ta, bo to i dzień<br />

biały i ławka niepewna. Uważaj, bo siedzisz na kraju. I znowu. Znowu się rozlazło. Cała robota na nic!<br />

E1828 W Jezioranach P R 26.07.1964 odc. 222 s. 25<br />

Bo co? „Za przystojny” jesteś? .. Bo co? Nie wyglądam. A tam to trafiają się tacy, co dzielą ludzi na „kmiotków”<br />

i na tych, co „wycirusów” budowlanych, co pół życia na wielkich budowach spędzili! A mnie tylko raz kmiotkiem<br />

nazwali. Jak gwizdnąłem w ucho, to myślał, że to Wielkanoc .. Ale przecie ci miejscowi też robią się na fachowców,<br />

nie? .. No, a jak? Pewnie.<br />

E1829 W Jezioranach P R 02.08.1964 odc. 223 s. 5<br />

Do domu z tym wracać? A na co komu takie zardzewiałe .. No, tak! Najlepiej sąsiadowi podrzucić! A po jakiego<br />

diabła wy mi tu śmieci znosicie z całej okolicy? .. Oj, Borek, ty potrafisz robić z igły widły .. Powiadasz, Borek,<br />

śmiecie? Przecie to dobry kawałek żelaza .. To nie wiecie, gdzie żelazo skupują? Spytajcie się Janiaka. On takie<br />

barachło skupuje do gieesu. Masz, Stefek, teraz dowód rzeczowy i możesz bawić się w śledztwo.<br />

E1830 W Jezioranach P R 02.08.1964 odc. 223 s. 18<br />

Ano, jak to na wsi, w gospodarce. A wy, Hajdukowa, chodzicie czasem na wieś? Bo jakoś nigdy was nie widzę?<br />

.. A czy jest teraz czas na jakie spacery? Tyle co do sklepu, jak coś trzeba. Niewiele się kupuje .. No, ale zawsze ..<br />

Głównie Władek chodzi jak trzeba coś kupić .. Ale ludziom też się trzeba pokazać, żeby wiedzieli, że człowiek jest i<br />

żyje.<br />

E1831 W Jezioranach P R 12.08.1964 odc. 224 s. 12<br />

Dwie stacje hodowli roślin ogrodniczych Nochowo i druga, Iłówiec. Obie w Poznańskiem. Mieliśmy jeszcze pojechać<br />

do Nacławia, gdzie jest podobno bardzo mocna sekcja plantatorów, ale nie zdążyliśmy. Bardzo żałuję, bo liczyłam<br />

właśnie na to, że coś tam u nich podpatrzę i przeniosę do naszej sekcji. No, ale trudno. I tak bardzo mi dużo dała ta<br />

podróż .. Ale pod jakim względem? Bo przecież, żeby coś tak, konkretnie ich naśladować, to chyba nie da rady. [#]<br />

E1832 W Jezioranach P R 23.08.1964 odc. 226 s. 14<br />

Słabe. Za rok, dwa będzie mocniejsze. Na razie musimy robić tym czym się daje .. Mnie chodziło, Stefan, w ogóle<br />

o strukturę zasiewów. A nie specjalnie u nas na gospodarce, chociaż w Jezioranach to można sporo znaleźć przykładów.<br />

Nie widziałeś, ile kopek z owsem stoi na polach? A nie mogłaby tam stać pszenica? .. To u tych co trzymają po dwa<br />

konie i jeszcze źrebaka na dodatek.<br />

195


E1833 W Jezioranach P R 23.08.1964 odc. 226 s. 22<br />

Będę zbiegowisko robił? I bez tego było trochę gadania. Widzisz, Stefek, żeby to nie był człowiek po leczeniu i<br />

jakby nie było. Ten dawny zięć, to bym mu powiedział, tak prosto, po chłopsku: nie strugaj bracie wariata. U mnie nie<br />

sanatorium! Nie potrafisz wyjść z mego domu drzwiami, to ci pokażę jak się wychodzi oknem! Ale jemu, nie dało<br />

rady .. W końcu trzeba będzie załatwić tak czy inaczej.<br />

E1834 W Jezioranach P R 23.08.1964 odc. 226 s. 29<br />

No. Mamy. No, lubimy się, kochamy. A ile to małżeństw ma wszystko, ale jak pies z kotem. Majątku to się zawsze<br />

można dorobić .. Nie. Ja muszę Stefanowi powiedzieć. Mama też na pewno nas poprze .. Wiadoma rzecz, Janeczka ..<br />

„Co wiadoma”? .. Że. że mama będzie za nami, ale z pieniędzmi to wiesz, jak jest. Na gospodarce pensji nie płacą.<br />

Premii też .. Ale już prawie po żniwach i będzie co sprzedać. A co to, ja nie pomagałam w polu? [#]<br />

E1835 W Jezioranach P R 06.09.1964 odc. 228 s. 6<br />

Dobrze, dobrze na tańce! .. Nie poganiaj Wójcik kiedym jeszcze nie zaprzęgł. Przecie też jeszcze liczę się na<br />

tym świecie .. Oho! Mateusz się przebudził. Będzie kino! .. Słuchamy panie starszy Jabłoński. Prosimy na środek ..<br />

Pamiętam, kiedym przed wojną .. Niech dziadek się nie popisuje .. O, widzisz ją. Sama gęby nie otworzy i drugiemu<br />

nie da.<br />

E1836 W Jezioranach P R 27.09.1964 odc. 231 s. 23<br />

E, człowieku, nie tak źle. Obliczam na dwieście kwintali z hektara .. Oho-ho! widać, że masz jakąś ulepszoną<br />

wagę, Stefek .. Ale z tymi nawozami toś mnie ostudził, Ludwik. Bo już myślałem, że ze wszystkim jakoś będę w czasie<br />

gotów. Dziadek wciąż powtarza, że „Kto sieje na świętą Jadwigę, ten zbiera tylko figę”.. A kiedy ta Święta Jadwiga<br />

wypada, bo już mi się ciężko po tych świętych zorientować .. [&] [#]<br />

E1837 W Jezioranach P R 04.10.1964 odc. 232 s. 4<br />

Krzywda się dzieje waszemu chłopakowi? .. Teraz to nawet i nie taka wielka krzywda. Jest u mego szwagra. A<br />

szwagier przejął te trzy moje morgi i gospodarzy na nich. Chłopak nie narzeka. A tak po prawdzie, to mu może nawet<br />

lepiej niż ze mną. Przecie ja nie zawsze miałam czas, żeby mu obiad w porę ugotować. A u siostry ma wszystko na<br />

czas, bo tam przecie rodzina — i jeść trzeba dać akuratnie i oprać i posprzątać .. [&] [#]<br />

E1838 W Jezioranach P R 04.10.1964 odc. 232 s. 11<br />

Tu sto pięćdziesiąt, tam osiemdziesiąt i masz już razem dwieście trzydzieści .. Już mi mama wymawia ten młynek<br />

do kawy? Przecież to potrzebne .. Wszystko potrzebne, ale pieniądz najpotrzebniejszy .. Właśnie .. Co właśnie? Masz<br />

pretensję do matki, że cię uczy gospodarności? .. Co tu moja gospodarność pomoże? Mama sobie myśli., że te dziesięć,<br />

czy dwanaście tysięcy, to można tak wygospodarować po sto albo dwieście złotych .. O jakich ty tysiącach mówisz?<br />

[#]<br />

E1839 W Jezioranach P R 04.10.1964 odc. 232 s. 22<br />

Opowiadała Tereska, że Bronia coś chciała od ciebie .. Nic nie chciała. Ot, spytała tylko kiedy ta woda dojdzie na<br />

Trojaki? że też ludzie, psiakrew, do wszystkiego muszą się czepiać. A Irka przecież nie dziecko .. Ale spodziewa się<br />

dziecka .. Tylko ona jedna? .. Ja bym ci, Stefek, radziła, tak jak matka synowi, omijaj Bronię. żebyś ty widział, jak się<br />

Irka tym wszystkim truje? Myślisz, że ja tego nie widzę? [#]<br />

E1840 W Jezioranach P R 11.10.1964 odc. 233 s. 16<br />

Pośmieje? A to nie o wojnie? .. O wojnie. Ale inaczej on o tej wojnie pisze niż w innych książkach. Nie tylko o<br />

umieraniu tam jest, o ranach i, i tego, jak to na wojnie, ale też o życiu, o takich zwykłych chwilach żołnierza, czasem<br />

śmiesznych, wesołych, prawdziwie, jakby się kto pytał .. Czy biblioteka już zamknięta? .. Chce pan wziąć tę książkę?<br />

Chętnie wydam .. [&]<br />

E1841 W Jezioranach P R 18.10.1964 odc. 234 s. 14<br />

A pewnie! Należy mu się „paternoster” .. E, co wy tam wiecie? Wy byście ze wszystkimi na udry szli .. A wy<br />

byście znowu z każdym chcieli dobrze być. A tak się nie da. Jeszcze jak się jest na takim stanowisku .. Toteż to.<br />

Potrzebne mi było to stanowisko? Użeraj się człowieku wiecznie. A co za korzyść? Ale od nowego roku koniec. Niech<br />

sobie szukają innego durnia .. [&]<br />

196


E1842 W Jezioranach P R 25.10.1964 odc. 235 s. 2<br />

Dziadek sam w kuchni? A gdzie nasze kobiety poniosło? .. Ano, jak widzisz, Stefuś, ja jestem za kobietę. Przykazały<br />

mi, żebym ognia pod blachą pilnował, a same gdzieś się rozeszły. Matka pewnie u krów, a twoja .. Tylko kur nie ma<br />

kto przypilnować. A mówiłem, póki młocki się nie skończy nie wolno tego tałatajstwa wypuszczać z kurnika. Ale moje<br />

gadanie, to jakby grochem łupił o ścianę .. [&]<br />

E1843 W Jezioranach P R 25.10.1964 odc. 235 s. 18<br />

Nic, nic, przejdzie .. Gdybyś była na moim miejscu, to byś inaczej śpiewała. Masz życie urządzone, wszystko<br />

zaplanowane. Wiesz gdzie co jest. Dobrze tobie mówić: „nie ma powodu do płaczu, wszystko będzie dobrze”. Tak się<br />

mówi, jak się przyszło na gotowe mieszkanie. Starałaś się ty o mieszkanie jak ja? Weszłaś do gotowego! Palcem nawet<br />

nie ruszyłaś! I jeszcze masz pretensję, żeby innych uczyć! [#]<br />

E1844 W Jezioranach P R 25.10.1964 odc. 235 s. 26<br />

Pamiętam jakeśmy sobie wójta wybierali i wybrali jak się patrzy, to i tak nam nie wójtował bo innego nasłali .. Jak<br />

go w teczce przywieźli, to i wybory nie pomogą .. No, psiatreć, będziesz mnie starego cyganił? Przecie to był kawał<br />

chłopa! Jak go w teczce schowasz? .. Widać, Mateuszu że się na polityce nie wyznajecie .. Ale! Widzicie go! Jeszcześ<br />

ty, psiatreć, pod stołem chodził i głowy nie zginał, jakem ja polityką w całej gminie kręcił .. [&] [#]<br />

E1845 W Jezioranach P R 01.11.1964 odc. 236 s. 17<br />

To ja tak pewno wypłoszyłam pana Borka. Chciałam tylko zobaczyć, czy nie ma wody gotowanej, no i ogrzać<br />

się trochę .. A pewnie go pani ściągnęła w sprawie Krysi? Trzeba było odbyć tę rozmowę, zresztą niezbyt dla mnie<br />

przyjemną, ale, ale sama nie wiem, czy to nie ostatnia taka moja prośba .. A co, ubliżył może? .. Nie, skądże .. Bo<br />

taki był jak ciemna chmura. I pretensyjny do wszystkich! [#]<br />

E1846 W Jezioranach P R 05.11.1964 odc. 238 s. 16<br />

Myślicie, Jabłońska, że ja się nie znam na babskiej robocie? Jak byłem w Szkocji, podczas wojny, to i prałem sam,<br />

guziki przyszywałem, skarpetki cerowałem .. Ale gospodarki Borek nie miał. A tu głównie idzie o Krysię! Da ona radę<br />

i lekcje odrobić i dom jako-tako przypilnować? .. Tym bardziej, że podobno ma pewne zaległości w nauce .. Da się<br />

radę .. [&]<br />

E1847 W Jezioranach P R 22.11.1964 odc. 239 s. 25<br />

No co? Już po zebraniu? Czołem, Jabłoński .. Cześć. A zebranie to dopiero będzie. We wtorek chcemy zrobić, bo<br />

komitet wodociągowy musi wreszcie wiedzieć, na którym jest świecie .. Jak we wtorek, to dziś nie ma co zaczynać!<br />

Chodź lepiej do izby, Stefek. Mamy tu coś takiego, przeciw grypie .. Mnie już grypa puściła, nie mam się co bać ..<br />

Chodź, chodź .. [&]<br />

E1848 W Jezioranach P R 29.11.1964 odc. 240 s. 8<br />

To złośliwość? .. Któż to lepiej potrafi, jak ona? Proszę .. Przepraszam, że przeszkadzam, ale może u pani byłby<br />

kawałek gromnicy, bo myśmy chcieli się zabawić .. Słuchaj, Janka, Edek też jest, czy mi się zdawało, że ktoś gra na<br />

harmonii? .. Jest, tylko. Tylko jakiś taki, że nie wiadomo, z której strony go ugryźć, żeby nie był gorzki. O dziękuję ..<br />

[&]<br />

E1849 W Jezioranach P R 06.12.1964 odc. 241 s. 30<br />

Widzisz, Janka, jakiego masz kochającego męża? Z latarką takiego szukać. I na postronku prowadzić, żeby się od<br />

domu nie odbił .. Już ja go lepiej znam niż tobie się zdaje .. Ale ja wam nowinę przyniosłem! Tylko się dobrze stołków<br />

trzymacie, żebyście nie pospadali na ziemię. Całe Jeziorany aż huczą od tego nic mama nie słyszała?<br />

E1850 W Jezioranach P R 13.12.1964 odc. 242 s. 13<br />

Nie jest tak źle! żeby pan nie myślał o mnie tak źle, pokażę panu miejsce żony. Tylko do środka panu wchodzić nie<br />

wolno. Popatrzy pan na izbę przez drzwi .. Dobre i to. No to Iruś, trzymaj się mocno .. Cccciii. Po co aż tyle głosu?<br />

Niech się pani zacznie rozbierać. Zaraz przyniosę w miednicy ciepłą wodę. A poduszkę woli pani wyżej? .. Nie, nie<br />

trzeba .. No to trzymaj się kochana .. [&] [#]<br />

E1851 W Jezioranach P R 27.12.1964 odc. 244 s. 11<br />

Nie przesadzaj Stefek! Jak śpi to możesz drzewo rąbać i go nie obudzisz .. Jak się macie gospodarze? Można wam<br />

zakolędować? .. Małoś się nakolędował we święta? Ty, kolędniku! .. Nie szum, Edek, bo pomyślą, żeś się do monopolu<br />

włamał .. Szwagier? Wiesz co, szwagier? Nic nie wiesz! A ja wiem wszystko .. Widać ktoś im nie żałował .. [&]<br />

197


E1852 W Jezioranach P R 17.01.1965 odc. 247 s. 5<br />

Ot i kłopot. Co ja teraz z tym listem zrobię? Polecony list, to nie zwyczajny .. Napiszcie, że odbiorca odmówił<br />

przyjęcia. Przecież tak można? .. Pewnie, że tak, ale, doręczyciel jest po to, żeby listy doręczał, a tu masz ci! Adresat<br />

odmówił odbioru. Wiesz co, Wandzia? Ja, to ja, ale jak zobaczy naczelnik to będzie wiedział, żeś nie przyjęła i .. [&]<br />

E1853 W Jezioranach P R 31.01.1965 odc. 249 s. 14<br />

Nie kiedy indziej, tylko wtedy. Takie szeptanie odchodziło między nimi. Tak, tak. Nie, z początku to uwierzyć nie<br />

mogłam. żeby Stefan?! Szłam od wsi na Trojaki jak jaka ślepa: nic nie widziałam. Doczekać się czasu, że w sekrecie<br />

przed matką dziecku imię daje?! .. Przysiądź sobie, Anielciu, zolek szkoda .. Gdzie mi do siedzenia! Miejsca sobie<br />

znaleźć nie mogę.<br />

E1854 W Jezioranach P R 31.01.1965 odc. 249 s. 23<br />

Pasuje, nie? .. No i tak dalej, i tak dalej, dalszy ciąg za tydzień .. To nie pójdzie .. Kto tak powiedział? Bo jak<br />

głosowanie, to proszę. Ręka w górę, dziękuję, nie widzę, nie słyszę, przeszło przez deklamację! .. Edek, ja tak mówię,<br />

jak jest: wycofasz się z tym! .. Powiedziałem już: siostro ja się nie cofam: naprzód wciąż – nigdy w tył .. Jak tak, to<br />

ja nie przychodzę na imprezę. [#]<br />

E1855 W Jezioranach P R 21.02.1965 odc. 252 s. 17<br />

Nie. Po tym kuligu całe towarzystwo przyszło do panny Broni. Myślę o nauczycielach. Zamięckiej i Kalickim.<br />

Przyszli na taką herbatkę. Smażyli placki ziemniaczane i tacy byli weseli, zdaje się, że się pogodzili, wszyscy mówią<br />

sobie teraz na „ty”. A Bronia to chyba ze trzy razy wspomniała ciebie, Heniek. Byłam tam chwilę z nimi i Kalicki był<br />

taki, no. [#]<br />

E1856 W Jezioranach P R 14.03.1965 odc. 255 s. 9<br />

Nie mówiłaś o mnie, ale ja nie jestem taka głupia .. Dajcie spokój, kobietki, o co tu się spierać? Lubicie się obie.<br />

Wanda ci jest życzliwa, wiesz przecie, Hanka, i z pewnością nie przez złość .. Dzień dobry. Już otwieram szafę, już<br />

wydaję. Przepraszam, spóźniłam się trochę, Bronia mnie prawie w ostatniej chwili poprosiła żebym ją zastąpiła .. Nie<br />

szkodzi. Siedzimy i gadamy sobie. [#]<br />

E1857 W Jezioranach P R 14.03.1965 odc. 255 s. 20<br />

E, panie Tadziu. Są gorsze wioski niż nasza. W tej samej gromadzie. Niech pan wyjrzy na tamtą stronę Klimontowic.<br />

A pani Bronia nie miała znowu takich wielkich powodów do odsuwania się od świata. Najlepszy zresztą dowód, że<br />

wróciła. Narzekała na te Jeziorany, narzekała, ale jak przyszło co do czego, to do nich wróciła .. Mogła mieć osobiste<br />

przyczyny .. To co, Kania? Zgodzisz się? [#]<br />

E1858 W Jezioranach P R 21.03.1965 odc. 256 s. 22<br />

Mówił? I co jeszcze gadał? .. No, że nie wiadomo, jak to tam się układa. Czy że już się ułożyło .. Co ci ta głowa<br />

tak chodzi, jak bocianowi na łące? .. Patrzę, czy nie idzie .. A po co on tam do tego prezydium? Sprawdzić chciał coś?<br />

Może jak z zapisem .. A bo ja wiem. Jakieś zaświadczenie od tej Szlachetkówny miał wziąć.<br />

E1859 W Jezioranach P R 28.03.1965 odc. 257 s. 27<br />

A nie mówiłam, że jeden drugiego wart? Ja bym ich razem nawet za pół ceny nie chciała jakbym była na wydaniu<br />

.. No, Wanda! Jesteś wreszcie .. Zbójcy cię porwali, czy co? .. Autobus się spóźnił .. A tu ojciec wygląda za tymi<br />

proszkami i wygląda .. Patrz, Hanka, jak się ubłociłam .. Nie szkoda ci było tych butów? .. No, przecież Klimontowice<br />

to nie PGR. [#]<br />

E1860 W Jezioranach P R 04.04.1965 odc. 258 s. 18<br />

Staleś wszystkich pouczała, żeby nie lecieć do dziecka, jak tylko zaskuczy. A teraz sama tak robisz .. Tylko dlatego,<br />

że jest w tej poduszce. Jak się go już z niej wyjmie, to z pewnością będę się mniej przejmować jego płaczem .. Stefan,<br />

a kiedy przywieziesz resztę piskląt? .. Sama przywieziesz. Wiesz już przecież, gdzie. Ja przez ten tydzień kroku nie<br />

postąpię za Jeziorany. [#]<br />

E1861 W Jezioranach P R 04.04.1965 odc. 258 s. 28<br />

Janeczka. Widzisz, jak ty potrafisz być. Lubię, kiedy jesteś szczera. Bo widzisz. Jak się słyszy coś takiego, to się<br />

całkiem inaczej patrzy na świat. A ostatnie miesiące to byłaś jakaś taka. No, że bez kija nie podchodź. Już nieraz<br />

myślałem .. Co? .. Nie, teraz to już nie ważne .. Ale powiedz. Trzeba wszystko mówić. Żebym wiedziała o tobie. A ty<br />

o mnie. Żebyśmy się lepiej poznali. Powiedz, Wiesiek. Nawet jak to coś niedobrego. [#]<br />

198


E1862 W Jezioranach P R 11.04.1965 odc. 259 s. 3<br />

Ale ze strachu jajka przestaną nieść .. To im zamówię elektrycznego koguta .. U ciebie wszystko na wesoło .. A<br />

co mam płakać? Traktor jest, kobyłka w rezerwie, można pracować na dwie zmiany. Przytrzymaj, prezes, ten kabelek.<br />

O! Widzisz, mokro. Zdaje się, że ta świeca zarzuca. Zaraz odkręcimy .. Władyś? Władyś! .. Oho! Tereska wraca ze<br />

sklepu. Zaraz będą rekolekcje .. Ooo! Znowu przy tym traktorze. Dzień dobry, panie Janiak. [#]<br />

E1863 W Jezioranach P R 11.04.1965 odc. 259 s. 16<br />

Dobrze kobyłka ciągnie, co? .. żeby całkiem dobrze, to nie można powiedzieć, nu, ale jakoś tam zbronował, co w<br />

domu zamyślał. I ot, po fajrancie, odstawił ja klaczkę do stajni, dał co się należało, a sam poszedł do chałupy przekąsić,<br />

bo także samo całkiem wygłodniał na tego wilka. Nu i tak zakanszam, zakanszam, co tam kobita narychtowała, a ile<br />

czasu zeszło, to nawet i człowiek na słońce nie popatrzył. [#]<br />

E1864 W Jezioranach P R 18.04.1965 odc. 260 s. 20<br />

Przywieźli ją Niemce w czerwonej sukience, jak ją rozbierali, to nad nią płakali — tak samo i z tym .. No dobrze,<br />

to obiad. A co wieczorem! Przecież się nie rozejdą do wieczora .. Narobiło się przecie tego. Studzienina z wieprzowych<br />

nóg gotowa. śledzie są i w oleju i marynowane .. Mamy kiełbasę, schab na zimno, da się na apetyt ogórki, grzybki,<br />

pomidory kiszone. Jest bigos .. Bigosu baniak taki, że wszystkich sąsiadów można ugościć. [#]<br />

E1865 W Jezioranach P R 25.04.1965 odc. 261 s. 12<br />

Całe wszystko? .. Miał podobno tak napisać w testamencie, że dwom synom, znaczy się Wojciechowi i Henrykowi<br />

daje wszystko za to, że mu byli synami. No? Jak to rozumieć? Jak się tobie widzi. Synami byli. Bo dawali się szczuć<br />

na Leona, na brata. To synowie, tak? A on to kto? Obcy? .. A skąd wiecie? Może to tylko taki wymysł ludzki? Skąd?<br />

Wójcikówna mi powiedziała, a jej znowu Dzięgielanka, Maryśka. A przecie do Dzięgielanki Wojtek chodzi, powiadają<br />

znów, że będzie się żenił. [#]<br />

E1866 W Jezioranach P R 25.04.1965 odc. 261 s. 20<br />

Z tego, co ja wiem, to pewne. Nie wiadomo ile tego jest, może nie akurat jak ludzie gadają po połowie z Wojtkiem,<br />

ale coś dostał. A z Leonem to .. Według mnie nie mają się o co boczyć na siebie. Stary zrobił swoje, oni mogą<br />

to odrobić. Wojtek i Heniek powinni się z Leonem podzielić, czy go jakoś spłacić .. Tak powinno być i tegom się<br />

spodziewał, przynajmniej po Heńku .. A teraz? Myślicie, że .. A bo to można wiedzieć do końca, co w człowieku<br />

siedzi? [#]<br />

E1867 W Jezioranach P R 02.05.1965 odc. 262 s. 30<br />

Owszem, i przytomniak: od razu do mnie, że skorzysta żebym ja mu podanie do Wydziału Finansowego pomógł<br />

ułożyć o przedłużenie spłaty kredytu, co wziął na rozbudowę. Wszystko przemarnował .. No i taki jeszcze Stefan.<br />

Jabłońskiemu w oczy pluje .. Wiesz co, duch społeczny w tobie jest, Bronia. Widzę, jak się przejmujesz. Czyjąś<br />

krzywdą. Każdy cię tak obchodzi, czy tylko akurat pan Jabłoński? Może jeszcze spróbujesz herbatnika? [#]<br />

E1868 W Jezioranach P R 09.05.1965 odc. 263 s. 17<br />

Czekaj, czekaj, nie przykrywaj go. Ciekawa jestem, jak z tą nóżką teraz .. Niech no Kurkówna zajrzy, bo tak się<br />

o to martwimy. Ale chyba .. E, to już widoczna poprawa. Ho ho ho! To już całkiem co innego .. Widzi mama! A tak<br />

się mama „bała” tej poduszki ortopedycznej .. Wcale się nie bałam, tylko .. Tak. Rzeczywiście widać wyraźną różnicę,<br />

jak on odchyla teraz tę nóżkę. [#]<br />

E1869 W Jezioranach P R 16.05.1965 odc. 264 s. 25<br />

Nie, żeby coś złego, skąd? Tylko przypomnieli, jak to kierownik Wadera trzymał ze Stefanem w sprawie tego domu<br />

dla nauczycieli .. Przecież wiadomo, że kierownik tego projektu nie podniesie. Ani nikt inny. Przynajmniej teraz .. Tak<br />

pan mówi, jakby pan nie znał wsi .. Słusznie. Znów mi panna Hania przypomniała moją, niby to, miejskość .. Bo ..<br />

Wiem, wiem. Ludzie się wszystkiego boją. Nawet tego, co jeszcze nie zostało pomyślane. [#]<br />

E1870 W Jezioranach P R 16.05.1965 odc. 264 s. 29<br />

Nie. Ale wiesz, co opowiadają we wsi? Że Kania się ustawia na twojego zalotnika .. To chyba nie twoja sprawa,<br />

Edek .. Byłoby cię szkoda dla niego. Byłoby cię dla Kani bardzo nawet szkoda .. Nie kłopocz się tak bardzo .. Wanda.<br />

Czekaj. Muszę ci to powiedzieć. Już dawno chciałem. Mówię teraz tak, jak bym mówił do kogoś. Na przykład do Janki.<br />

Jak to doszło do mnie to aż mi się. [#]<br />

199


E1871 W Jezioranach P R 23.05.1965 odc. 265 s. 11<br />

Cholera! Myślałem, że już po niedzieli będę miał materiał na miejscu, mularza na środę zgodziłem. Ty tak Heńka<br />

wyglądasz przez to okno, Leon? No bo wisisz i oczy w tamtą stronę obracasz, jakby to narzeczona a nie brat miał<br />

nadejść .. Mnie narzeczona nie w głowie .. A, już wiem, po co Heniek zasuwał do majątku. Zdaje się, że tam mu miał<br />

ktoś kombinować za byle gorsz te kolanka do rurek wodociągowych. [#]<br />

E1872 W Jezioranach P R 23.05.1965 odc. 265 s. 21<br />

Ty. Czego wcześniej nie gadałaś .. Mówię teraz .. Teraz? Rychło w czas .. A co, telegram miałam słać? Co się<br />

patrzysz, jakbyś mnie pierwszy raz widział na oczy? .. To teraz już wiem. Były takie różne przygwarki od ludzi – a<br />

to co słychać, jak rośnie, kiedy żniwa – a ja jak ten głupi baran, oczy tylko wywalałem i nic w tym łbie mi się nie<br />

zgodziło. Cholera!<br />

E1873 W Jezioranach P R 13.06.1965 odc. 268 s. 3<br />

Bo taki dziki, co na miedzy się trzyma, to się nie nadaje. Trzeba specjalnie uprawiać, żeby były grube, a wtedy<br />

cykoria to jak inne warzywa .. To nazywają jeszcze „podróżniczek” .. „Podróżniczek”? Nie słyszał. Niby .. A bo obraca<br />

on swój kwiat za słońcem .. Całkiem jak słoneczniki .. A na noc to tak się te kwiaty zamykają, do środka .. Oj, chyba<br />

pójdę do domu, bo Janka wyszła i nikogo przy Adasiu nie ma .. A na co tobie tam iść jak ja już będę. [#]<br />

E1874 W Jezioranach P R 13.06.1965 odc. 268 s. 13<br />

W mieszkaniu masz wodę, tu jej nie ma. A tu też chyba żyją ludzie? .. E, ale teraz, jak można się przyłączyć<br />

do wodociągu, to nie warto nawet myśleć. Na pewno by to mniej wyniosło .. Nie bój się, Janka, tego nie będzie, bo<br />

właśnie z tego trzeba się było wycofać. Oj, panie Kania, niech pan tego swojego nie wpuszcza za furtkę, bo się ze<br />

Znajdkiem pogryzą .. Dobra, dobra, roweru mi przy płocie przypilnuje. [#]<br />

E1875 W Jezioranach P R 20.06.1965 odc. 269 s. 19<br />

Prosił mnie, żeby go zastąpić. Ma uranie głowy ze szkołą .. Teraz mu akurat wypadło? .. Koniec roku szkolnego!<br />

Nie miałem sumienia, żeby mu odmówić .. Toś sobie wziął garb na plecy .. A żebyś wiedział. Pisaniny, że daj boże<br />

zdrowie! W tym roku idą do spisu drzewa owocowe i te, co w sadzie, i te co przy drodze, i krzewy jagodowe. Wpisuj<br />

osobno orzechy włoskie, morele .. Oho, matka leci! .. Aniela? Jak nie lamentuje — to znaczy — wszystko dobrze. [#]<br />

E1876 W Jezioranach P R 04.07.1965 odc. 271 s. 16<br />

Bronia? Widziałaś taką, co by jej nie sprawiało przyjemności, że ktoś koło niej skacze? Przyjmuje to jego nadskakiwanie,<br />

no bo co jej szkodzi? Co jej szkodzi? Nie wiem, może jej to nic nie szkodzi, ale. Jest przecież ten doktór.<br />

Nie dalej, jak tydzień temu znowu tu był. Jest jeszcze i to, co ludzie o niej mówią .. [&]<br />

E1877 W Jezioranach P R 18.07.1965 odc. 273 s. 8<br />

No, nie taki! Nie będzie miał nawet trzydziestu lat! .. Tak? A już łysawy .. To co z tego? Wiesz, jak się go zna<br />

bliżej, to się nawet nie widzi tej jego łysiny. Taki jest przyjemny w obejściu i w rozmowie .. I co? Nie myśli się żenić?<br />

.. Nie wiem. Może i myśli .. On kiedyś, zdaje się, uganiał się za Bronią .. Pogadał z nią raz czy drugi. Ale mówi, ze<br />

mu się odechciało, bo nie lubi jak ktoś mu chce imponować. [#]<br />

E1878 W Jezioranach P R 18.07.1965 odc. 273 s. 12<br />

Tak? Nawet nie wiem. Głowa mi trochę dokucza. Kopałam ziemniaki. A ze mną ostatnio tak jest jakoś dziwnie jak<br />

się tylko trochę poschylam, zaraz mi bije do głowy i potem zaczyna boleć .. Często tak? .. No, ostatnio to właśnie dość<br />

często .. A u doktora nie byłaś? .. I, kto by z takimi głupstwami .. Kiedy to może wcale nie być głupstwo. Nie, nie<br />

chcę cię straszyć, ale co to szkodzi się zbadać? [#]<br />

E1879 W Jezioranach P R 01.08.1965 odc. 275 s. 23<br />

Pieska-niebieska, dudy mi zamokną, jak lunie .. Tak mu Emilka w głowie zakręciła, że aż instrument porzucił ..<br />

Phi! Niech mu inna kręci .. Siadaj gdzieś, Emilka, co tak stoisz? .. Nasiedziałam się dosyć. Postoję .. Przeciera się ..<br />

Teresko Święta! Ale łysnęło! W imię ojca i .. Daleko. Raz, dwa, trzy, cztery. Jakby nad Brzezinami, albo nawet i bliżej<br />

.. Tak. To gdzieś od strony Brzezin. [#]<br />

200


E1880 W Jezioranach P R 08.08.1965 odc. 276 s. 17<br />

I narzekasz? .. Nie. A wiesz czemu? .. No? .. Bo jestem zakochana w swoim mężu takim, jaki jest: ze wszystkimi<br />

humorami i grymasami. Jeszcze po trzech latach jestem zakochana .. Irusia .. I w związku z tym biorę się do prasowania<br />

.. Jak to – w związku z tym? Czekaj, nie puszczę cię. Mówisz mi takie przyjemne rzeczy i nie czekasz, żebym ci się<br />

odpłaciła? Ale czy tym samym? [#]<br />

E1881 W Jezioranach P R 15.08.1965 odc. 277 s. 7<br />

Zaraz? Jak on by się tu pobudował, to może by coś się posunęło z tą wodą na Trojaki .. Tymczasem Bronek kieszenie<br />

podszewką do góry wywraca, jak się tylko o wodociągu wspomni .. Bo ja to już sam nie wiem, jak tu kombinować,<br />

czy na wodociąg czy może pompę instalować na przyszłe lato? Z Ireną gadamy o tem: i od tej strony biorę i od tamtej.<br />

Było, nie było, trzeba liczyć ile to się człowiek tych wiader nawyciąga. [#]<br />

E1882 W Jezioranach P R 15.08.1965 odc. 277 s. 16<br />

Oni? Oni dużo mogli, tyle co żaba z bocianem. Sprawdziłem, że dzieci wedle receptury były oszukiwane, na kaszy<br />

dyszały i słońcem żyły, a wszystko sobie ta grupka dla siebie na stół odkładała .. No i co? .. Ustawiłem ich. Chcieli<br />

mnie „załącznikiem” jakimś urobić, ale ja na to rękę położyłem, że to do akt się przyda. Upić mnie chcieli, ale człowiek<br />

już nie ten sam, panno Hanno .. [&] [#]<br />

E1883 W Jezioranach P R 15.08.1965 odc. 277 s. 23<br />

O co? Ja mogę powiedzieć naukowo: że nie dla każdego świat na tę stronę się przechyla, co trzeba. Wziąć tego<br />

Henryka Wilczewskiego. Przecie to był człowiek spod paragrafu, nie? Przepraszam bardzo, ale tu nikogo nie śmiem<br />

obrażać, prawda? Ja tylko mówię, jak było i jest. Panna Hanna, się nie gniewa, prawda? To ja właśnie chciałem<br />

powiedzieć, ze człowiek bez innych ludzi się nie liczy. Nic nie zdziała. [#]<br />

E1884 W Jezioranach P R 22.08.1965 odc. 278 s. 13<br />

No właśnie. No i tam Wójtowicz zaczął Hance nadskakiwać. Wychwalał ją, żeby przy wszystkich wykazać, jakie to<br />

Hanka ma dobre serce, jak to ona potrafiła Heńka Wilczewskiego na dobrą drogę sprowadzić, że mu rękę podała, kiedy<br />

potrzebował pomocy. Bo mężczyzna może zbłądzić, od tego jest mężczyzną .. On tak mówił? .. Powtarzam ci jego<br />

słowa. Ale jak mężczyzna ma wiernego, prawdziwego przyjaciela, narzeczoną, albo zonę, to ta go zawsze wykieruje i<br />

zawróci w dobrą stronę. [#]<br />

E1885 W Jezioranach P R 22.08.1965 odc. 278 s. 17<br />

I agronom też tak patrzy, nic nie rozumie. I wtenczas mu Marian wywala: „tu byli już przed panem tacy sąsiedzi,<br />

co męża chcieli zastępować, ale się sparzyli”. A Grocholski, wiesz, jak zrobił? Chwilkę popatrzył i potem powiada –<br />

ale mówię ci, tak spokojnie: „Nie będę panu ukrywał — że gdyby sama pani Janiakówna się zgodziła na moją rolę,<br />

ale nie na żadne zastępstwo, to ja bym się wcale nie zmartwił, ale .. [&] [#]<br />

E1886 W Jezioranach P R 22.08.1965 odc. 278 s. 22<br />

Śpi już? .. Prawie że śpi, ale chciałam .. A daj mu tam tej herbatki z rumianku. Może się dziecku pić chce .. Właśnie<br />

chciałam wziąć .. Zaraz ci przyniosę, tylko przecedzę. Idź tam go lepiej przypilnuj, żeby ci z łóżka nie próbował wyleźć.<br />

Idź, idź, ja już to zrobię .. No, a wy tam, Mateuszu, po tej podróży, jak się czujecie? .. Dziadek nam jakby trochę<br />

odmłodniał .. Przecież jeszcze nie taki stary .. [&]<br />

E1887 W Jezioranach P R 22.08.1965 odc. 278 s. 26<br />

Przecie mu to powiedziałeś, że twoja kobyłka jest niespełna rozumu .. Mateuszu! A ile teraz ludzi jest niespełna<br />

rozumu i co? Myślicie, że się tym chwalą? Czasem nawet dobrze mieć takie wariackie papiery .. Zdaje się, że sprzedać<br />

jej to mu się prędko nie uda. Oj, pocierpi z nią! .. Na eksport kupią .. Ja ci, Bronek, powiadam, że człowieka najprędzej<br />

gubi to, w czym się najbardziej miłuje .. [&]<br />

E1888 W Jezioranach P R 29.08.1965 odc. 279 s. 2<br />

Popatrz, Heniek, to ten. Ten „gość” .. Dawno już u was? .. Trzy dni jak przyszedł i nie odlatuje .. Romek go pewnie<br />

przytrzymał, nie? .. Skąd? On nawet o nim nie wiedział. Ja go pierwsza spostrzegłam, jak siadł na stodole. Z wieczora<br />

to było. Siedzi to siedzi. Albo mnie gołębice w głowie?! A tu na drugi dzień widzę go, jak z naszymi je w najlepsze!<br />

201


E1889 W Jezioranach P R 29.08.1965 odc. 279 s. 18<br />

Nijakie jutro. Przy poniedziałku się takich spraw nie rozbabruje .. Widzisz, Wiktor? Ot, babskie zabobony ..<br />

Zabobony nie zabobony, a we wtorek nie pojedzie .. Franek. Najlepiej by było u Heńka się dopytać, jak tam w urzędzie<br />

te sprawy załatwiają. Musi wiedzieć, bo przecie z Leonem to samo przeprowadzali .. E, jakoś by było nieporęcznie.<br />

Myślałby może jeszcze, żem ciekawy, jak wyszedł na tym dogadywaniu się z Leonem .. A co? Nie ciekawiście? .. Ale!<br />

Jakby to był grzech, że ojciec chce wiedzieć, co zięć córce wniesie! [#]<br />

E1890 W Jezioranach P R 12.09.1965 odc. 281 s. 17<br />

Mają zarządzenie, żeby oddawać do Stacji Oceny Nasion .. To teraz oblicz. Póki to wszystko przejdzie przez te<br />

Stacje, przez Zjednoczenia, przez agronomów, przez gieesy, to liście zaczną się z drzew sypać, a wtedy to niech się<br />

wypchają! .. A czytałeś, jak ich obsztorcowali w „Dzienniku Ludowym”? Zdaje się, że ktoś porządnie za to beknie! ..<br />

Szkoda, że nie napisali co siać? .. A widzicie, jak to się wszystko skończyło? Mówię wam, Stryja w górę podrzucili<br />

jak jakiegoś sportowca .. [&]<br />

E1891 W Jezioranach P R 10.10.1965 odc. 285 s. 21<br />

Dobrze trafili. Marian tu lubił w karty pograć .. Lubić każdy jest w prawie, a jeszcze jak chłopaki same do „pokerka”<br />

namawiają, to obowiązkowo przy sobie otworzyliśmy ten bank. Nie powiem, skromnie się zaczęło, ale od stuku do<br />

stuku – i mówimy po polsku – te sześćset na dwóch żeśmy z Marianem do tej mojej czapki zagarnęli .. A mówił pan,<br />

że nadgodziny wam zdjęli .. Słuchaj pan, jak się to kończy; na drugi dzień mnie wolne wypadło, a Marysia naczelnik<br />

stacji wzywa i powiada .. [&] [#]<br />

E1892 W Jezioranach P R 24.10.1965 odc. 287 s. 10<br />

Mogę tu, mogę tam .. No i w porządku? A teraz, Boczkowski, co z tymi ogórkami? .. Z czym? .. Przebudził się<br />

władza o drogę pyta .. Trzeba spisać tych co chcą i będzie się ich uświadamiać przez całą zimę .. No, dobra! I co dalej?<br />

.. Bo jak się nie uświadomi społeczeństwa, to będzie tak samo jak w tym Przybranowie .. Była już Kopina, a teraz<br />

będzie Przybranów .. Cichaj Maczek, jak nie wiesz w czem rzecz .. Jak trzeba było podpisywać umowy, to chętnych<br />

było wielu. [#]<br />

E1893 W Jezioranach P R 24.10.1965 odc. 287 s. 16<br />

Mówię ci Wanda, jako zaczął trochę chodzić, to zrobił się taki umorusany jak jakieś nieszczęście. I wszystko ściąga<br />

na ziemię czego tylko się dotknie .. Wszystkie dzieci tak robią. Myślisz, że moja Kryśka była lepsza? Taka sama,<br />

tylko później zaczęła chodzić .. Dziewczynki to zwykle zaczynają prędzej .. No, właśnie. A moja była jakaś. E, co tam<br />

wspominać .. Oo! Mój wnusio, jak spaceruje. Chodź do babci, chodź! Jak to rączki wyciąga. [#]<br />

E1894 W Jezioranach P R 31.10.1965 odc. 288 s. 14<br />

Albo nie widzę, jak wydeptuje wszystkie ścieżki koło Trojaków? Niby z flintą chodzi, ale. Zresztą, nasza Janka<br />

ostatnio zajęła się znoszeniem nowin do domu .. Kalicki nie ma u Klimkówny szans .. Co. A ty niby skąd .. Kalicki to<br />

taki typ. Trochę jak nasz Edek. Humor satyra i coś koło tego. Nie w jej guście .. Ty, Bolek, powiedz no; czego ty się<br />

tam uczysz, w tym technikum? O rolnictwie, albo o o babach? [#]<br />

E1895 W Jezioranach P R 21.10.1965 odc. 291 s. 7<br />

A co pani o tym myśli, pani Bronko? .. O zawiadamianiu milicji? Wydaje mi się, że byłoby to przedwczesne ..<br />

Dlaczego? Bo nie okradli jeszcze szatni szkolnej? Bezkarność rozzuchwala .. Ale może jeszcze się znajdzie ta wiertarka<br />

.. Wątpię. Poprzednie przedmioty też się nie znalazły. A to już nie jest jakieś tam .. Zwykłe, pospolite ściągnięcie czegoś,<br />

co jest pod ręką, ale kradzież ukartowana. W dodatku z włamaniem. Złodziej dostał się do pracowni zamkniętej. [#]<br />

E1896 W Jezioranach P R 21.11.1965 odc. 291 s. 16<br />

Niech będzie dwudziestu pięciu, krakowskim targiem .. Edek, ale zagraj też coś dla pani Broni! .. Wszystko będzie,<br />

jak się uprzędzie! Będzie też i numer dla pana Kalickiego, najlepszego myśliwego między nauczycielami i najlepszego<br />

nauczyciela między myśliwymi. Ale musimy zaczekać, aż się zbierze cała ferajna. Szanowne koleżanki przyszły o<br />

kwadransik za wcześnie .. Tak? W takim razie, Broniu, chodź, napijemy się herbaty. [#]<br />

E1897 W Jezioranach P R 21.11.1965 odc. 291 s. 24<br />

Bronka, przecież to porządny człowiek. I jako zwierzchnik nie taki znów zły .. Doktrynerzy to na ogół ludzie<br />

porządni .. Tak go nie lubisz? .. A on mnie lubi? Nie zauważyłaś, jakie szpile mi wsadzał? Pojęcia nie mam, czego on<br />

ode mnie chce? Że się nie zawsze z nim zgadzam? Gdzie jest powiedziane, ze on zawsze ma rację? Posiada patent na<br />

nieomylność, czy jak? [#]<br />

202


E1898 W Jezioranach P R 28.11.1965 odc. 292 s. 3<br />

Niby chodzi, ale. Jak jej z tych Klimontowic pod wieczór nie widać, jak się spóźnia, to mnie każda robota z rąk<br />

leci. Tak się czegoś boję, panno Broniu .. Zaraz, ale w szkole – to jak jej idzie? .. Mówi, że jakoś-takoś .. To ona mówi.<br />

A nauczyciele? .. Pani? A bo daje rady doprosić się Władysia, żeby do szkoły do Klimontowic zapukał, pogadał z kim<br />

ważniejszym? Pani go przecie zna z tego sąsiedztwa. [#]<br />

E1899 W Jezioranach P R 28.11.1965 odc. 292 s. 12<br />

Byłam tam u niego w czworakach. Kiedy pytałam, co z nim, to sąsiedzi gadali, że niby chory, ale drzwi były<br />

zamknięte u nich. Pukam, pukam – nic. Klamką ruszyłam – nic. Ani się kto poruszył. Bo ja wiem – może spał w tej<br />

chorobie, ale. Waliłam tak mocno .. Dziwna historia. No nie, będę musiała powtórzyć kierownikowi, ze uczeń niby<br />

chory, a w domu go nie ma. Teraz każdy szczegół jest ważny. [#]<br />

E1900 W Jezioranach P R 28.11.1965 odc. 292 s. 22<br />

Nie wie pani, gdzie to moich teściów wymiotło? .. Nie wiem. Gdzieś wyszli i .. No to, jakby się pani nie obraziła,<br />

to bym dotrzymał towarzystwa? Tak samej, to chyba smutno pod wieczór .. Dziękuję za troskę, ale. Ja właśnie, jak pan<br />

widzi, wychodzę. Przepraszam, panie Borek, ale muszę zamknąć .. O rany, jak ciemno w tej sionce .. Pchaj się pan<br />

do przodu, na podwórze. Coś pan nie ma szczęścia do Janiaków .. Panie Borek, ja szczęścia szukać nie przyjechałem,<br />

tylko ludzi. [#]<br />

E1901 W Jezioranach P R 02.01.1966 odc. 297 s. 28<br />

Albo choćby do hipoteki. Tam by ci powiedzieli, jak to twój „Maryś” się wypytywał. Ale tobie prawda niewygodna.<br />

Wymyśliłaś sobie coś jakąś cholerną bzdurę, i trzymasz się tego jak. Jak. Pijany płotu. A trzymaj się, jak ci z tym<br />

dobrze. Ale nie narzucaj tej bzdury ani mnie, ani jej. Bo to ci się nie uda. Żebyś stanęła na głowie, żebyś nie wiem co<br />

robiła. A jeśli on się tu jeszcze raz pokaże. [#]<br />

E1902 W Jezioranach P R 09.01.1966 odc. 298 s. 10<br />

A tygrysy tam są? Bo czytałam w jednym pana opowiadaniu .. Są. Tak sobie chodzą jak u nas lisy czy. I one,<br />

można by powiedzieć, prędzej od ludzi oswoiły się z tą „ludzką” wojną: wcale nie boją się strzałów, bo wiedzą, że tam<br />

gdzie się strzela – będą potem trupy na pożarcie. Ale z tego, co sam tam widziałem, wyniosłem przekonanie, ze od<br />

tych drapieżników ubranych w paski znacznie bardziej krwiożercze i niebezpieczne stworzenia — to ludzie. [#]<br />

E1903 W Jezioranach P R 16.01.1966 odc. 299 s. 9<br />

Szkoda tylko, że widzi jednym okiem, jak w gospodarce przybywa: kury się niesą, świnie lęgną, krowy się cielą.<br />

Ale skąd się to wszystko bierze, to jakoś nie bardzo ją to obchodzi. Tylko daj, bo to, co dałeś, to już się rozeszło.<br />

Jakoś ten pieniądz ich się wcale nie trzyma .. Niedługo Bolek zacznie się o swoje dopominać, i Edek też pewnie sobie<br />

przypomni.<br />

E1904 W Jezioranach P R 16.01.1966 odc. 299 s. 21<br />

A Pociej Maciejem. No i poszliśmy kochana rodzino, pod ten patriotyzm, aż Kania rozmiękł od wspomnień. Zaczął<br />

nazwiskami sypać, tych co ich już nie ma! .. Tak, tak, teściowa .. To teraz wiem, dlaczego Wandę z listem wysłał ..<br />

Ano, śpieszyło mu się .. To ktoś był z tym listem? .. Słyszałeś co Stefek mówił. A ty gdzie? .. Aha, to wiem, kto tam<br />

u Irki szczebiocze. Szwagier! Pomóż włożyć kapotę, bo mi się rękawy pomyliły .. Już się robi, szwagier. [#]<br />

E1905 W Jezioranach P R 23.01.1966 odc. 300 s. 10<br />

Komu tak ciepło, że drzwi rozwalił na ścieżaj? Co ty, Bolek! A ciebie co opętało? Z tym do izby? Mój ty świecie,<br />

figli im się zachciało! I ten drugi, stary, też! Szczyla udaje .. Humor satyra! Jaki stary, kto stary? Mama wie, co zrobiła<br />

mamy ukochana jedynaczka? Taką kulę mi wrzuciła za koszulę. Wszystko teraz mokre. A i Bolek też. O, i szalik, i.<br />

E1906 W Jezioranach P R 06.02.1966 odc. 302 s. 8<br />

A swoją drogą, jakie te dzisiejsze dziewuchy gromadne! Szesnaście jeszcze nie ma, a już moja bluzka na nią<br />

przyciasna .. A wiesz, Tereska, że wygląda na to, że nasza Kryśka zmądrzała .. Mówiłam ci .. Trochę jeszcze za<br />

bardzo pyskata, ale .. Przejdzie to jej, przejdzie. Każdy w tych latach nie lepszy .. No, grunt, że się do nauki zaczyna<br />

przykładać. A tak się na początku broniła przed tym „przysposobieniem rolniczym”. [#]<br />

203


E1907 W Jezioranach P R 13.02.1966 odc. 303 s. 5<br />

A przez ten czas byś nic nie zarabiała? Coś ty! Leci średnia z „Mostostalu” za poprzednie trzy miesiące, dają koszty<br />

przejazdu .. Jakiego przejazdu? .. No i „diety rozłąkowej” dwadzieścia jeden złotych na dobę .. Rozłąkowej? A gdzie to<br />

ma być? .. We Wrocławiu. No co ty, Janeczka, taką minę robisz? No powiedz coś. Cieszysz się, co? Przecie to awans,<br />

że nie wiem .. Awans? Może i awans. Ale. Ja pojadę z tobą? [#]<br />

E1908 W Jezioranach P R 13.02.1966 odc. 303 s. 17<br />

Ja tam jeszczem nigdy nie słyszała, żeby Stefek co śpiewał kiedy .. Może przy mamie się wstydził, ale przy mnie<br />

tak właśnie podśpiewywał .. Bo i coś z prawdy jest w tym kawałku .. A tam się tak kończyło: „jednego brata mam i<br />

koszula na nim. Zaraz, jak to dalej? Aha: „wszystkie dziewcząteczka spoglądają za nim” .. No i ona za wszystkimi ..<br />

Przecież na to mu Bóg dał oczy. Pewnie za Lidką też się nie raz obejrzał, co? [#]<br />

E1909 W Jezioranach P R 13.02.1966 odc. 303 s. 24<br />

Zaraz, skorzystam z okazji, bo mnie się nieraz pytają, a nie bardzo wiem, jak to z tym jest: czy teraz w razie podania<br />

o odroczenie albo o rozłożenie zaległości na raty to do was się składa, czy .. Tak, do Prezydium Gromadzkiego, ale<br />

można rozłożyć zaległość na roczne raty tylko wtedy, jak ona nie przekracza trzech tysięcy złotych .. Tę niebieską<br />

chcesz też wziąć ze sobą? .. Nie, nie pasuje mi ona do brązowego. [#]<br />

E1910 W Jezioranach P R 20.02.1966 odc. 304 s. 14<br />

No i co? Widzisz, jak się robi program. Ten Jabłoński to skarb. Szkoda będzie jak się na dobre przeniesie do Puław<br />

.. Przyjadą inni, młodsi. Taki Staszek Magdziarz choćby. O rany, chyba to on .. Nie przypuszczam. Przyszedłby razem<br />

z Edkiem? Ma z nim przecież na pieńku .. Kiedy to było! .. I co, Emilka? Dowiedziałaś się już? Myślisz, że oni tacy<br />

głupi? Założę się, że żadna z nich słowa nie przepowie, żeby się mową nie zdradzić. [#]<br />

E1911 W Jezioranach P R 20.02.1966 odc. 304 s. 20<br />

No, chyba nie mnie.. Tyś, Jabłoński, swojak, ale tamci? Diabli wiedzą, kto oni tacy i czego szukają. Skorzystali,<br />

że zapusty i chodzą niepoznani. Albo zaraz wylezą z tych masek i wylegitymują się, albo zamykamy ich w klubie i<br />

trzymamy do wtorku. Wszystkich. Cygankę i dziada, bo mi coś wyglądają na spółkę, a także „Zbója” i „Krakowiankę”,<br />

bo z nimi też tak coś niewyraźnie: jakby się ku sobie mieli, jakby co. [#]<br />

E1912 W Jezioranach P R 27.02.1966 odc. 305 s. 5<br />

Ale gości mamy! Dzień dobry .. Ano, trzeba się czasem i „pogościć” Stefanowa. Zawsze mamy tylko pracować?<br />

Trzeba czasem i pogadać, grzbiet wyprostować, bo inaczej zgarbaciejemy jak te wierzby nad stawkami., słusznie ..<br />

Ano, przecie i koń też musi czasem odpocząć, a co dopiero człowiek, co ma aby dwie nogi a i głowę mniejszą .. Jakby<br />

się kto pytał, Stefanowa, to Stefkowi już powinszowaliśmy tych „piątek” na egzaminach, no ale i Stefanowej też się<br />

należy jakiś ukłon. [#]<br />

E1913 W Jezioranach P R 27.02.1966 odc. 305 s. 15<br />

No, a kto może z bajami ganiać po całej wsi jak nie ona? Babsko nic nie ma do roboty, to tylko laufruje po chałupach<br />

i w robocie przeszkadza. Mówię wam, tak trzepała tym językiem jak kijanką. Jak człowiek takiej baby posłucha, to i<br />

w diabła może uwierzyć. Nagadała na tych uczniaków, na Kryśkę Borka .. Zdaje się, że ja ją kiedyś tak przyciszę, ze<br />

dadzą jej glos dopiero na sądzie ostatecznym. [#]<br />

E1914 W Jezioranach P R 27.02.1966 odc. 305 s. 19<br />

Mało was, chłopów, to macie jeszcze jednego gościa do towarzystwa. Będzie wam teraz weselej. Śmiało niech<br />

Sławcia wchodzi, przecie wszyscy swoi .. Ja to właściwie do Ireny, ale .. Trzeba się najpierw w kuchni zagrzać, a<br />

potem do Irci .. Wchodź, wchodź .. Dzień dobry, takie ogólne, żeby nie robić zamieszania .. Dla młodej, ładnej kobiety<br />

zawsze się znajdzie miejsce między chłopami .. Taki jesteś odważny? Dlatego pewnie, że Ireny nie ma, co? [#]<br />

E1915 W Jezioranach P R 27.02.1966 odc. 305 s. 25<br />

Co ty Irka wymyślasz? .. Wymyślam? Już nie od dzisiaj wiem, że tak jest .. Ale dlaczego? Bronisz Bronki. Kryjesz<br />

ją. Ale był ktoś taki przychylny dla mnie, który mi wszystko opowiedział .. No? .. Że Stefan i Bronia byli w Lublinie<br />

w tym samym czasie .. I co dalej? .. I spotkali się razem, i chodzili po mieście .. A nawet gdyby tak było? Gdyby byli<br />

razem w kawiarni, czy w kinie, to co ty w tym widzisz złego? [#]<br />

204


E1916 W Jezioranach P R 20.03.1966 odc. 308 s. 14<br />

A wiesz, Broniu, mam jeża .. Widzę, że byłaś u fryzjera .. Nie na głowie, tylko pod łóżkiem. Chcesz, pokażę ci<br />

.. Niech się myszy nim interesują .. Ale wiesz co, Tadeusz? Z ciebie to prawdziwy podrywacz-naukowiec. Nie wiesz<br />

czemu. Inni zapraszają na oglądanie znaczków, słuchanie płyt, a ty na okazy przyrodnicze .. Ale żywe .. I gorzej, że<br />

kłujące. No co, Bronia? Ze mną idziesz, czy z nim?<br />

E1917 W Jezioranach P R 10.04.1966 odc. 311 s. 6<br />

Poczekaj, poczekaj, bo mi coś tu zgnieciesz. O! Żebyś wiedział, że dzisiaj święto. Masz pisaneczkę! .. Tylko nie<br />

zbij, synuś! .. Ho, ho, ho! pikasowskie jajko .. Ano, „pisaneczka-skrobaneczka”, jak się we święta należy .. Mówią, że<br />

dziadek na tym jajku cały elementarz wyskrobali. A. be .. A niech się uczy liter od małego .. On się dużo nauczy. Już<br />

pcha do buzi, jeszcze kiedyś połknie.<br />

E1918 W Jezioranach P R 10.04.1966 odc. 311 s. 21<br />

E, zawracanie głowy z tym chodzeniem .. Ale słuchajcie co się dalej stało. Pobawił się trochę ze mną i polazł<br />

potem do zagródki, do piskląt .. Ojej! Ile ja go muszę napilnować! .. Zaraz do buzi bierze i cmokcze, jak lizak. żebyś<br />

mi tylko jeszcze kiedyś kurczaczka nie połknął. Pamiętaj! .. Mówię wam, tak się zamazał tym twarogiem dla kurcząt,<br />

że trzeba było mu dyngus zrobić.<br />

E1919 W Jezioranach P R 24.04.1966 odc. 313 s. 17<br />

Wiesz, czego się chłopy zlękły? Że jak co to im gospodarstwa „zapiszą” ci „skarbowi”. Nie tak było, Stefan? .. Niby<br />

tak od władz nic takiego nie wyszło, ale. Jak trzeci czy szósty raz ci z wydziału finansowego zjechali względem dochodu,<br />

no to taka opieka nie zapachniała. Zanim co — zlękli się ludzie podatku, ze dorzucą taki, jak tym rzemieślnikom na<br />

wsi — no i zespół się rozleciał. [#]<br />

E1920 W Jezioranach P R 01.05.1966 odc. 314 s. 19<br />

Co tu dużo gadać. I teraz można spotkać takich „zasłużonych”. Nogę mu ucięło, jak kradł węgiel na kolei, a<br />

teraz stara się o papiery inwalidzkie .. Panie Janiak, ale powiedzcie: mieliśmy prawdziwe czołgi w tym trzydziestym<br />

dziewiątym?, Borka spytaj, przecież to stary pancerniak .. A coś ty myślał, Bolek, ze ja pojechałem na wojnę na starej<br />

kobyle? .. Mnie jeszcze wtedy na świecie nie było. [#]<br />

E1921 W Jezioranach P R 08.05.1966 odc. 315 s. 10<br />

No. O tym, co panu mówiłem żeby zaprosić Borka. Wie pan, to może mieć znaczenie: dla niego samego a i<br />

dla dziewczyny. No, tej Kryśki, co uciekł .. Tak, ma pan rację. Trzeba będzie .. Trzyma pan przecież dyscyplinę w<br />

harcerstwie, nie? To się stawia małych pod rząd, mówi się im „tak i tak”: choć teraz może Władysław Borek nie zawsze<br />

jest jak należy, uszanujmy w nim żołnierza, który walczył za Polskę. [#]<br />

E1922 W Jezioranach P R 08.05.1966 odc. 315 s. 24<br />

Adam, proszę cię, mówmy o czym innym .. Czekaj. Przede wszystkim proszę usiąść tutaj. Rozluźnić się. O, tak,<br />

ręce swobodnie, rozluźnić mięśnie. A teraz uśmiechnąć się. Jeszcze bardziej, no. No. Jeszcze, jeszcze! Szerzej! No<br />

widzisz. Teraz możemy rzecz zanalizować. Opowiadaj: po co on tu był, co się stało. Zaczynaj .. Właściwie nie ma o<br />

czym mówić .. Ustaliliśmy, ze jest. A więc? [#]<br />

E1923 W Jezioranach P R 29.05.1966 odc. 318 s. 11<br />

Wszystko jest dozwolone, żeby tylko było śmieszne. A ta „miss” z rzęsami aż poza brwi, to? .. Emilka, panie<br />

kierowniku .. Wójcikówna? Rzeczywiście, w ręce ma wiersze. Ale. Czy ona naprawdę ma takie rzęsy? .. Wszyscy od<br />

razu zgadują kto to, tylko pan kierownik nie .. Widzi pan, jaka pretensja? .. Właśnie. Nie darmo chyba o niej mówią,<br />

że wszystkich uwodzi.<br />

E1924 W Jezioranach P R 05.06.1966 odc. 319 s. 13<br />

O ile pamiętam, to trzy tygodnie temu jak tu byłam, toś się specjalnie nawet nie dowiadywał, czy można czy nie,<br />

tylkoś porwał motor Wieśka i. Prysnął .. A bo mi już wtedy króliki się lęgły pod tą skorupą: ile się można kuć? .. A<br />

Wiesiek, myślałam, że cię na Gniadym będzie na oklep gonił .. Dużo by mi zrobił.<br />

205


E1925 W Jezioranach P R 05.06.1966 odc. 319 s. 24<br />

A ten mecenas stoi z teczką na boku i tylko się tak uśmiecha, że niby nic z tego nie wyjdzie. Oleśka kartofle<br />

postawiła na blasze. Aha, jeszcze sama poszła i narąbała sobie drzewa, podpaliła pod kuchnią. Wtedy ten magister od<br />

niewidomych daje jej następne zadanie: żeby wymieszała kartofle z otrębami dla świń i nakarmiła świnie. Oleśka tylko<br />

tymi rękoma wszystko namacała, raz-dwa. [#]<br />

E1926 W Jezioranach P R 12.06.1966 odc. 320 s. 3<br />

Niech spisują. Mam kłopot? Mnie tam nie ubędzie, ani przybędzie. Podobno w tym roku mają spisywać nawet<br />

ogródki kwiatowe. Nie słyszeliście? .. Mnie na takie żarty nie nabierzecie. Przecież to spis gospodarczy. U nas w<br />

pegeerze już byli, to wiem. Rok w rok to samo .. O, ten! Psiakrew, adiutant Mateusza. Już mnie poznał. Pieska jego<br />

niebieska. Jak tylko mnie wywącha — już obszczekuje. [#]<br />

E1927 W Jezioranach P R 26.06.1966 odc. 322 s. 13<br />

On bił na to: lepiej byłoby wieś doinwestować za te pieniądze – tak stawiał sprawę – „chłop powinien najpierw<br />

gospodarkę postawić, unowocześnić, a potem dopiero brać sobie telewizory i inne rzeczy. – tak on wyskoczył .. Zaraz,<br />

Ludwik, to znaczy się. Zamiast radia – co się ma zrobić? .. Mnie się pytasz? Jego się spytaj. On by chciał, żeby stodoły<br />

czy silosy za ten chudy grosz postawić. [#]<br />

E1928 W Jezioranach P R 26.06.1966 odc. 322 s. 25<br />

Nie dziwię ci się. Przecież to jest takie małe. Piekło. Ja w ogóle patrzę na ciebie jak na zawodnika sportowego,<br />

bo to przecież zapasy .. Każda z nas wygląda końca czerwca jak jednej nadziei .. No i zawsze ona przychodzi, na<br />

szczęście, i to w kwiatach spowita oraz w chórach dziecięcych głosików, deklamujących swoje podzięki .. Ty się<br />

naprawdę marnujesz jako talent literacki. [#]<br />

E1929 W Jezioranach P R 03.07.1966 odc. 323 s. 14<br />

Ano, bo to różnie, raz odmawiam, drugi raz nie. Jak mi się zechce. A pamiętasz, Anielciu, tego, jakże mu tam?<br />

Com się z nim sądzić chciał, ino wojna stanęła mi na zawadzie? Zaraz, zaraz. Ino sobie wspomnę. No, dobra dziadku!<br />

O te. Potem, odłóżmy sądy na później. Mamy teraz pilniejsze na głowie .. A niby co? .. Masz ci los!<br />

E1930 W Jezioranach P R 10.07.1966 odc. 324 s. 7<br />

Nie, to nie może polegać na prawdzie. Pokłócili się pewnie z Jadźką, jak zwykle! On jest przecie raptus i w słowach<br />

nie przebiera jak się wścieknie, ale żeby. Nie. Nie tak dawno wyciągnął mnie do miasta, żebym dla Jadźki kupiła satynę<br />

na suknię, niby, że się lepiej znam niż ona, dba przecie o nią jak umie, i o dzieci. Kupuje im, co może, nie żałuje.<br />

E1931 W Jezioranach P R 10.07.1966 odc. 324 s. 22<br />

No już, Hanka, weźże się w kupę, nic takiego się nie stało. Marga taki, to niech sobie marga. Nie wiesz? Psy<br />

szczekają a wiatr niesie. No, daj sobie spokój, warto sobie z tego co robić? .. Jakby ci tak wiercił w uszach od rana do<br />

wieczora. Ciebie nie ma, to nie wiesz .. To nie słuchaj. Puszczaj radio, śpiewaj, schodź mu z drogi.<br />

E1932 W Jezioranach P R 31.07.1966 odc. 327 s. 8<br />

Nie o to chodzi. Ale dobrze, wezmę łyżeczkę. Bolkowi rzeczywiście przyda się kilka słów. Pociechy. Jest prawie<br />

załamany .. Więc to była alergia? .. Na to wygląda. Leżał w szpitalu, u brat Jabłońskiej, no wiesz .. Wiem, Ratajczyka<br />

.. Przeprowadzono wszystkie badania i niczego nie wykryto. Nerki, przewód pokarmowy, płuca w porządku .. Była<br />

mowa o opuchliźnie.<br />

E1933 W Jezioranach P R 07.08.1966 odc. 328 s. 10<br />

Przecie on po tym, co z Heńkiem było. No to i leczyć się na głowę musiał. Bo go wtedy tak bolała i bolała ..<br />

Widzę, Hanka, że ty go w obronę chcesz brać. Adwokatem chcesz być dla niego, bo szwagier .. Skąd, Jadwiga, ja<br />

tylko. Próbuję tak jakoś dojrzeć, co to może być .. Nie trzeba znów tak daleko szukać, jak ty myślisz.<br />

E1934 W Jezioranach P R 07.08.1966 odc. 328 s. 28<br />

Z tymi wzdychanymi? Ty myślisz, że oni, no ci, co dawniej w Puławach żyli, to oni nas tak znów na rękach noszą?<br />

Bracie, oni to uważają, że my to tacy. Najeźdźcy, rozumiesz? Że jedną nogą w fabryce – drugą na wsi. Nie każda<br />

dziewczyna chce tych nowych. Ja to jak pojechałem na te wczasy do Zakopanego.<br />

206


E1935 W Jezioranach P R 21.08.1966 odc. 330 s. 8<br />

A tyś był dobry, jakeś ojcu naskarżył? .. Nie naskarżyłem. Powiedziałem mu tylko, co i jak .. Aha, tylko mu<br />

powiedziałeś. Kryśka. Mogłem mu nie powiedzieć? Przecież ty jeszcze nie masz nawet swoich lat. Mądrzejsi ludzie<br />

jak ty i jak ja przykazali mi .. Ja też ci coś przykazałam, to znaczy, prosiłam cię o coś. I to jak prosiłam, żebyś nie<br />

wydał przed ojcem.<br />

E1936 W Jezioranach P R 21.08.1966 odc. 330 s. 27<br />

To ten Pietrek nie taki ostatni, jak potrafił jej poradzić .. On od razu mówił, że to może nic wielkiego .. Pomóc ci<br />

szukać? Tego, czego nikt nie zgubił? .. Ja chciałam tylko powiedzieć .. I bałaś się zawołać? .. Strachliwa się zrobiłaś.<br />

Aż dziwne u dziewczyny, co dobrych kilka miesięcy mieszkała w Warszawie .. Takżeście o czymś rozprawiali, nie<br />

chciała przeszkadzać.<br />

E1937 W Jezioranach P R 11.09.1966 odc. 333 s. 7<br />

Bryję? Taka nazwa nie dodaje apetytu .. Tak nazywamy gęściejszą zupę. Do klusek właduję ze trzy jaja, będą<br />

bardziej syte .. Zrób po prostu jaja sadzone, z ziemniakami i zsiadłym mlekiem, albo maślanką .. Aha! Już ci się Stefan<br />

tego chwyci! „Trzy razy dziennie jaja” powie. „Nic już na świecie nie ma innego?” .. Bo ostatnio to tak było.<br />

E1938 W Jezioranach P R 11.09.1966 odc. 333 s. 14<br />

Moja kochana. Minie miesiąc, dwa, no powiedzmy trzy, a koleżanka Klimek przeniesie się ze wszystkim do<br />

Klimontowic .. Tak myślisz? A Janiakowa zachodzi w głowę, czemu to teraz doktora nie widuje się na Trojakach .. Bo<br />

koleżankę Klimek widuje się w Klimontowicach .. aa, teraz wiadomo czemu to Jankę wysłałaś w pole. Szkoda tylko,<br />

że wtedy, kiedy się z pola schodzi.<br />

E1939 W Jezioranach P R 18.09.1966 odc. 334 s. 11<br />

Nie miałeś interesów w klimontowickim SOP-ie? Dziękuj Bogu i omijaj to z daleka .. A co tam się porobiło,<br />

przecie to był całkiem dobry SOP .. Ano był. Póki nie przyszły te nowe zarządzenia. Sprawa, widzisz, kształtuje się<br />

tak wszystkie dowody, zanim człowiek wpłaci forsę, muszą najpierw przejść przez rejestr .. Jaki znowu rejestr? Nigdy<br />

tego nie było. Brało się kwitek z magazynu i szło prosto do kasy.<br />

E1940 W Jezioranach P R 02.10.1966 odc. 336 s. 22<br />

Nie narzekam .. No widzisz, a ja najpierw uczyłem się sam, a potem tłukłem się z młodzieżą na koloniach. Myślisz,<br />

że takie użeranie się to to samo, co jeździć sobie samochodem i leżeć na plaży nad morzem? .. Tak to sformułowałeś,<br />

jakbyś miał do mnie pretensje. O mój urlop .. Coś ty, zdaje ci się. Mówię jak. No, zwyczajnie, jak kolega do koleżanki:<br />

chyba byłaś pod dobrą opieką, – a wracasz taka podenerwowana. Może lepiej byłoby zmienić.<br />

E1941 W Jezioranach P R 09.10.1966 odc. 337 s. 17<br />

Przecie mają tego swego „Króla” .. I kłopotu z nim po same uszy .. Jakby było dwoje, to byłoby całkiem inaczej<br />

.. Podobno jak dwoje dzieci, to się lepiej chowają .. Najlepiej sama się przekonaj .. Ja tam nikogo nie namawiam, ale<br />

kiedy już jedno odchowane, jako-tako, pora pomyśleć o drugim. Na co czekać? Co to miasto, że na jednym poprzestają,<br />

bo podwórza za małe? U nas starczy i dla pięciorga.<br />

E1942 W Jezioranach P R 30.10.1966 odc. 340 s. 19<br />

A wiesz dlaczego? Bo tobie chodzi o tę twoją ciekawość, o! .. Nie drzyj się tak. Ja chcę dla niego dobrze – a<br />

jeszcze za swoje usłyszę. Czy to coś takiego wielkiego, że skrobnie tym piórem dwa słowa? Zaraz może się od niej<br />

wynieść i przepadnie. Patrz, tego lekarstwa już nawet na dnie nie ma .. Nie przyjechał tu na twoje wezwanie .. A co,<br />

za to wszystko, co się robi dla panny Broni, to nie może się pofatygować? Taki straszny wysiłek dla niego? Nie chcesz<br />

ty, to ja poproszę. [#]<br />

E1943 W Jezioranach P R 13.11.1966 odc. 342 s. 2<br />

Józefie Święty, powariowali. Jeszcze go upuszczą! Dość tego! Stefek! Jeszcze co ojcu zrobicie! .. Przecie dziadek<br />

się nie daje od podłogi oderwać! .. Niech się mama nie boi! Dziadek u nas jak w kołysce! .. O Józefie Święty, co to<br />

za dzieci nieusłuchane. Dość tego będzie! Słyszycie, czy nie? Stare byki, a takie głupie .. No! Koniec .. O! A teraz się<br />

dziadka tu posadzi, jak na tronie .. Czekajta, bo mi się we łbie kręci. [#]<br />

207


E1944 W Jezioranach P R 13.11.1966 odc. 342 s. 12<br />

Trzy? Humor satyra. Dziesięć! Nie? Popatrzeć na marynarkę. Już taka była opięta, a teraz .. Co prawda, to prawda<br />

żeś spadł z ciała. Ale czemu to tak? Nie ma w tobie przypadkiem jakiej choroby? .. Kto do trzydziestki za dużo waży,<br />

o tym żadna panna nie marzy .. No, poeta, oddaj dziadkowe prezenty. Nie martwcie się, dziadku, baja bardzo się w<br />

praniu kurczy. Będą w sam raz, jak się upierze ze dwa razy. [#]<br />

E1945 W Jezioranach P R 13.11.1966 odc. 342 s. 26<br />

Kiedy ja wolałam jego .. Ojej, dziecko się rusza. Chodźmy może do kuchni .. Wiesiek też przyjechał? .. Wiesiek?<br />

Nie. Nie przyjechał na tę niedzielę .. Myślałem. Bo czasem tak robi, że najpierw tam zagląda .. Jeszcze jak Edek<br />

przyjeżdża do domu. Bo wtedy nie bardzo jest gdzie spać .. Do tych, co to Boluś gadał, wampirów, był trochę podobny<br />

ten nasz Czarny Florek.<br />

E1946 W Jezioranach P R 20.11.1966 odc. 343 s. 32<br />

Chcesz, żeby się wszyscy domyślili, co jest na rzeczy? Lepiej swoje myśleć, ale nie pchać się z tym przed oczy.<br />

Sama wiesz, że mam rację. Nie bądź głupia, tylko wróć się ze mną do klubu, rozumiesz? Włazimy sobie teraz we<br />

dwoje, jakby nigdy nic. Rozumiesz? My włazimy a oni oczy postawią. Zaskoczysz wszystkich. Chodź, Kryśka .. Ale.<br />

To tak jakoś. Tak. głupio .. Zobaczysz, że moja racja będzie. [#]<br />

E1947 W Jezioranach P R 27.11.1966 odc. 344 s. 6<br />

Chcieliście, prezes, konkretnie. No to pierwsze jest niezgodne ze statutem, że Garwoliński jest dyspozytorem. Bierze<br />

za to forsę? .. Bierze, i ma prawo do tych trzech procent. Trudno, żeby wszyscy robili za darmo. Nie każdy taki jak<br />

Świerk .. Jak ty będziesz za dyspozytora, to będziesz brał tak samo. I jako traktorzysta, i jako dyspozytor .. Tak! „Jak<br />

ty będziesz, to będziesz brał”. Czekaj babka latka .. I co? Tylko o to ci chodzi? Przecież kiedyś już żeśmy ci gadali, ze<br />

nikt by nie chciał być prezesem. [#]<br />

E1948 W Jezioranach P R 04.12.1966 odc. 345 s. 20<br />

Może tak i jest, ale co robić? Oglądać się na niego i rezygnować z wygody? .. Masz pieniądz na zbyciu? .. Tyle,<br />

żeby pokryć te rury do spółki ze Stefkiem i na instalacje, to się przecie znajdzie. Dzieci małych nie mamy, Wanda na<br />

siebie zarabia. Jakby się postanowiło, to na wiosnę. Gdzie idziesz?<br />

E1949 W Jezioranach P R 11.12.1966 odc. 346 s. 7<br />

Że nic. To coś taki, jakbyś. Jakbyś się podźwignął? .. A bo. Bo nie wiesz, jak jest? Za to wszystko, co ktoś<br />

zabałaganił, ja mam ludziom w oczy świecić. Tych od krytyki na furze nie zmieści, tylko tych, co chcą robić, to chyba<br />

w mysiej dziurze szukać! .. E, Bolek, by się nadawał na etat stracha na wróble: macha tymi łapskami, tylko mu kapelusz<br />

dziadkowy na łeb wsadzić.<br />

E1950 W Jezioranach P R 11.12.1966 odc. 346 s. 18<br />

Bo wie pan, na Andrzejki kiedyś to nasze panny specjalnie słone ciasto jadły. Kto w nocy, we śnie oczywiście,<br />

wody podał – ten mężem miał być. No i jadłam w te Andrzejki słone śledzie i nikt mi wody nie podał. Nikt mi się<br />

nie przyśnił .. Nawet ten Gendera z Zalasków? .. Panie Kania, kiedy ja naprawdę chcę wiedzieć, jak tam szło na tym<br />

zebraniu.<br />

E1951 W Jezioranach P R 25.12.1966 odc. 348 s. 5<br />

I co dalej? No? .. Kiedy. Nie pomnę .. Jak rany, mnie też się film urwał! .. Jańcia, zawołaj no Edka, może on wie,<br />

jak to dalej szło? .. Edek? A on skąd? Przecie on dzisiejszy? .. Skąd! Jak był mały, to też z kolędnikami latał .. O!<br />

Mam! Dobywajże Maścibrzuch, z torby gorzalicę! .. Nie, tato, to dużo dalej, wtedy jak Cedzimlek przychodzi. [#]<br />

E1952 W Jezioranach P R 25.12.1966 odc. 348 s. 20<br />

A co robić? Słuchaliśmy trochę radia, nawet były dobre rzeczy, potem próbowałam czytać, ale Bolek nie daje.<br />

Chodzi i nudzi .. Wiesz co, Irka? Kupilibyście telewizor. W niedzielę są ciekawe programy .. Najpierw niech będzie<br />

kran w domu, i jakaś łazienka .. Myć tu się można i w balii, a popatrzeć zawsze by się chętnie popatrzyło. Są te<br />

rolnicze audycje, można skorzystać.<br />

208


E1953 W Jezioranach P R 25.12.1966 odc. 348 s. 26<br />

Teoretycznie może tak być, nie? I wtedy, co by Borowikowa pomyślała? Że dlaczego ja niby jestem taki ciekawy?<br />

Wspomniała mi o tym, między innymi, kiedy mówiła, żebym przyszedł, że u nich jest taki zwyczaj, żeby raz w roku<br />

spotkać się, pogadać prywatnie z tymi, których lubią .. Taki aktyw przy kawie, co? .. Raczej tak zwana „wiejska góra”<br />

.. Ale to bomba! A jeżeli to rzeczywiście nie Klimkówna, to co?<br />

E1954 W Jezioranach P R 22.01.1967 odc. 352 s. 8<br />

I co, nie boicie się takiemu dać dziecka do łapy? .. Skąd! Nie chcę go i już .. A z kim on miał być do pary? Z<br />

Janiakówną może? .. Nie, choć ona to tak z sercem do mnie podeszła, zachodzi wciąż, i kocyki w prezencie przyniosła.<br />

Ale myślę, że jednak Maryśka będzie za tę matkę .. Wojtkowa Maryśka?<br />

E1955 W Jezioranach P R 22.01.1967 odc. 352 s. 13<br />

Odczepiło mi się wiadro. Ale złapało. O rany, ale mróz .. Czy się pcha? Jak było to zebranie KGW i koła plantatorek,<br />

to ona wsiadła nawet trochę na Jabłońską. A za to, że Irena za bardzo ciągnęła wszystkich do kontraktacji, a teraz to<br />

się urwało! Że jakby się poszło na chowanie kur, jak to ona mówiła, to by teraz wiadomo było, co dalej.<br />

E1956 W Jezioranach P R 22.01.1967 odc. 352 s. 23<br />

A ty mnie nie strasz, bom ja nie ta, co do tych pór .. Ciekawe, jaka, bo jakoś nie widzę, żebyś się w królową<br />

zamieniła albo w jakąś. Gwiazdę z kina .. Na krzyk mnie nie bierz, słyszysz? Choć ty gadasz na ten dom, że on<br />

„śmierdząca buda”, to on mój jest. Mieszkasz w nim, boś nowego nie wstawił. Bo i z czego by?<br />

E1957 W Jezioranach P R 29.01.1967 odc. 353 s. 19<br />

Żeby nie zbrechać i moja córka ma głos od samego urodzenia. W kościelnym chórze organiście pomaga. A u ciebie<br />

w chacie to wyśpiewuje różne takie, że kobieta moja się złości. „Ty – mówi – nie miaukaj mnie nad uchem jak kocica<br />

na dachu, a ot, zaciągnij jak u nas starsze ludzie kiedyś śpiewali”. Ot, na taki przykład, moja domowa kobita najwięcej<br />

lubi takie, o. [#]<br />

E1958 W Jezioranach P R 05.02.1967 odc. 354 s. 12<br />

Póki nie skończone, nie trzeba chwalić .. Pewnie! Nie wołaj „hop”, pókiś nie po tamtej stronie .. No, to zdrowie<br />

artystki Anny i mechanika Henryka, rodziców Pawła Franciszka .. Piotra Franciszka .. Piotra Franciszka i Pawła Juliana<br />

.. A, to drugie imiona mają pewnie po dziadkach .. Tak to se nasi na koniec umyślili .. I prawidłowo .. Ano, bo z tymi<br />

imionami to wyszło nie całkiem tak, jak się chciało.<br />

E1959 W Jezioranach P R 19.02.1967 odc. 356 s. 9<br />

Adwokatować mu chcesz? .. Nie o to idzie, Mateuszu. Ja go tam nie bronię. Narwany to on jest. Po co to było<br />

trąbić o tym prokuratorze, o kradzieżach, co ich wcale nie było. Przynajmniej w dokumentach. Złość go poniosła i<br />

zrobił nie tak jak trzeba. Ale że dobrze chciał, to nikt nie zaprzeczy .. Wilk też dobrze chciał, jak się na pastucha do<br />

owieczek godził.<br />

E1960 W Jezioranach P R 26.02.1967 odc. 357 s. 20<br />

Piec do grzania wody też by był? .. Pewnie, że tak. Tylko jest kwestia, jaki? Ojciec planuje bojler w kuchni i<br />

przeprowadzić przewody. A mnie się zdaje, że oprócz tego przydałby się i piec w łazience, no oczywiście na węgiel<br />

.. Tak. No cóż? Jeżeli moja osoba jakoś państwu w tym wszystkim przeszkadza, proszę się nie krępować .. Ale pani<br />

Broniu .. Bo ja już widzę, że najlepsze miejsce na łazienkę wygospodarowałoby się, biorąc część mojego pokoju. [#]<br />

E1961 W Jezioranach P R 19.03.1967 odc. 360 s. 22<br />

O, widzita ją! Jakbyś czasem mądrych ludzi posłuchała, to byś się tak nie dziwowała. Za dawnych czasów, jak przez<br />

tę naszą lubelską ziemię cięgiem Tatary, Ruskie, a potem Szwedy rajzowali, to ludzie, żeby się chronić przed nimi, pod<br />

ziemią takie drogi ryli, jak krety. A bo to nie piszą w gazetach o tych korytarzach pod Lublinem? I tym się tłumaczy<br />

całe to zdarzenie z barankiem. [#]<br />

E1962 W Jezioranach P R 19.03.1967 odc. 360 s. 30<br />

Po coś rozpaprała ten kompost? .. Po to, że w przyszłym tygodniu chcę się wziąć do inspektów .. Mówiłem ci,<br />

że przygotuję ziemię .. Niejedno już mówiłeś .. Nie potrafisz rozmawiać inaczej? .. Nie. I wiedz sobie, że odtąd już<br />

będzie tak: będę do ciebie taka, jak ty do mnie .. Nie strasz mnie tylko .. Ani myślę. Na szczęście przestało mi już na<br />

niektórych rzeczach zależeć tak, jak kiedyś. [#]<br />

209


E1963 W Jezioranach P R 26.03.1967 odc. 361 s. 9<br />

Oho, wiedział, w którą stronę na koniec zakręcić .. Ano, jak to nasz Eduś: co nie dogra, to dośpiewa, czego nie<br />

dośpiewa, to dokrzyczy! .. Ale najważniejsze, że wesoło w domu .. Oj, bo spadnie. Posypały się przez szwagra! ..<br />

Przeze mnie? Przez instrument najwyżej. Już zdejmuję .. Już, już, ja podniosę. Cała miska pisanek .. A Stasia nad tymi<br />

pisankami to cały wczorajszy dzień siedziała.<br />

E1964 W Jezioranach P R 26.03.1967 odc. 361 s. 22<br />

Skąd ty ten areał weźmiesz? .. A bo mało w Jezioranach takich gospodarstw, co się ledwie nosem podpierają? Nic<br />

im nie pomoże, tylko przekazanie w inne ręce. Taki Melnik na ten przykład: kredytów nabrał, wszystko przepuścił,<br />

łóżka nawet posprzedawał, rodzina na słomie się kotłuje, workami przykrywa, ale on „gospodarz, bo konia ma”. A ze<br />

kradzionym go karmi, albo i trzy dni pod rząd głodem morzy, to inna rzecz. [#]<br />

E1965 W Jezioranach P R 02.04.1967 odc. 362 s. 16<br />

Jednym słowem przed żniwami będziecie już na Trojakach? .. Może tak, a może nie. Zobaczy się. Najgłówniejsze,<br />

dach postawić, żeby się na łeb nie lało .. Słuchaj no Heniek. A nie pokazał się tam u ciebie na budowie ten murarz?<br />

.. Murarz? .. No, ten. Zaraz, zaraz, poczekaj! Zdaje się jemu jest. Suseł? .. A, jest taki. Jest! Ten, co go „ćmi”, albo<br />

„ckni” jak chce palić, a że cięgiem chce. [#]<br />

E1966 W Jezioranach P R 02.04.1967 odc. 362 s. 24<br />

Posiedź jeszcze trochę. A co do Edka, Leon, to powiem ci szczerze: zazdrość cię bierze, że jeszcze stać go na tego,<br />

jak ty mówisz, „młodzieżowca” .. I co dalej? No, mów, mów, ja mam cierpliwość .. Jest kawalerem, to ma prawo sobie<br />

podfruwywać .. Pan Kania też jest kawalerem, a nie robi z siebie takiego balona jak Edek. Toś mnie „ubrał” Leon! No,<br />

no, no! Gdzie mnie tam do Edka! Chłopak młody i w ogóle, jak to się mówi, z wyglądem. [#]<br />

E1967 W Jezioranach P R 09.04.1967 odc. 363 s. 7<br />

No! Jakeś tam tak to odstawił jak teraz, to się nie dziwię, żeś załapał to miejsce! .. Staszek! Masz pojęcie jak się<br />

śpiewa na sali, ze sceny i jeszcze jak orkiestra podegra? Jak człowiek nadmie klatkę z piersiami, jak wypuści głos, to<br />

jakby się samo śpiewało! .. O to to! Bez muzyki gorzej idzie. Wiem, bom za młodu tyż śpiewał .. Najwięcej w kościele<br />

.. A przeważnie po weselach, bo wtedy nie było gdzie. [#]<br />

E1968 W Jezioranach P R 09.04.1967 odc. 363 s. 16<br />

Niech mama Irki się spyta, co ma za złość, bo ja. Nie wiem .. A czemu byś nie miał się jej spytać, jak nie wiesz ..<br />

Et, sprzykrzy jej się, sama przestanie .. Oj Stefek, Stefek. Przestać to może i przestanie, ale uraza w sercu nie ustanie.<br />

A przecie ty z nią będziesz do końca życia, a nie. Z tamtą .. Z jaką tamtą? Co mama znowu?<br />

E1969 W Jezioranach P R 09.04.1967 odc. 363 s. 23<br />

Żałuj, Kryśka, że cię wcześniej nie było. Taką piękną piosenkę Edek śpiewał .. A ja trochę słyszałam. Jak usłyszałam<br />

akordeon, to się podkradłam pod sadek i podsłuchałam! .. Pod sadkiem! Zamiast przyjść i siąść jak człowiek na<br />

koncercie, i klaskać .. Skąd mogłam wiedzieć, czy mnie tu akurat wyglądają? .. A dlaczego mieliby cię „nie wyglądać”?<br />

.. Mnie się pytasz? .. Niech nogę złamię na równej drodze, jak wiem o co ci chodzi, Kryśka. [#]<br />

E1970 W Jezioranach P R 16.04.1967 odc. 364 s. 26<br />

Bo pochodzi z Trojaków. W każdym razie ty jesteś z Trojaków, a że ty ją dałeś, no to. Trojak. Ledwie się wymówi<br />

teraz „trr” – ona już te swoje „khhhrrr”, „khhrrr”. Drugi raz powiesz „Trojak” – ona – siup i jest na tapczanie ..<br />

Wytresowałaś ją. Na męża by się nadawała, nie? .. Nie myślę jeszcze o mężu. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Aha,<br />

jutro jedziemy do miasta na polski film „Bokser”. [#]<br />

E1971 W Jezioranach P R 07.05.1967 odc. 367 s. 16<br />

Po pierwsze: nie z Puław, a z Brzezin, a po drugie: jakby nawet z Puław, to co? .. Piłeś .. A ty byś nie pił przy<br />

takim dniu? .. A co się stało? .. Gdzie Janeczka? Janeczka!!! .. Czekaj, Wiesiek, gadaj, co jest .. Nie widzisz? Flacha<br />

w kieszeni!! .. Wiadoma rzecz, panie prezes, że obowiązkowo musi być. Ja się z tym nie kryję, ujawniam się prosto<br />

na stół, bo wszyscy dzisiaj muszą się ze mną pocieszyć.<br />

210


E1972 W Jezioranach P R 07.05.1967 odc. 367 s. 27<br />

Owszem, obowiązkowo mogę się uspokoić, ale pod jednym serdecznym warunkiem: że się razem ze mną ucieszycie<br />

i na okoliczność wypijecie .. Czekaj, Wiesiek, nie rozpędzaj się tak. Mnie to zawsze dziwi ta ludzka kolej losu: co u<br />

innego krytykuje – tego u siebie nie widzi. Tam mu bezpieczeństwo i higiena pracy nie odpowiadała – a tu na szosie<br />

nawet się na to nie obejrzy. Tak się sprawa kształtuje. [#]<br />

E1973 W Jezioranach P R 21.05.1967 odc. 369 s. 15<br />

A co, nie możemy rżnąć dalej? .. E, nie lubię jak mi kto na ręce patrzy. Kiedyś przez to mało sobie dwóch paluchów<br />

nie zmiażdżyłem. Spuściłem młotek, ale taki większy. I co jeszcze powiecie, dziadku? .. Ano, zacząłem jak raz o tym<br />

chłopie, co to się z grobu wygrzebał .. A co? Pochowali nie całkiem umarłego? .. Poczekaj, Świerkówna. Jak powiadam,<br />

że z grobu, to nie musi być akurat tak, że ziemią był przysypany. [#]<br />

E1974 W Jezioranach P R 11.06.1967 odc. 372 s. 16<br />

Koszmarne .. Poszedłem do Melnika i zapowiedziałem, że jak starego z powrotem do domu nie weźmie, zamelduję<br />

w prezydium. Ale co za gadanie z pijakiem! Naurągał mi tylko, z błotem zmieszał, ech .. Nie zabrali go z powrotem?<br />

.. Skąd! Zameldowałem już w prezydium Gromadzkiej Rady, ale myślę, że to też nie pomoże. Trzeba chyba będzie do<br />

wydziału zdrowia i opieki społecznej w powiatowej radzie się zwrócić .. Tylko, co z tego będzie, to nie wiem. [#]<br />

E1975 W Jezioranach P R 25.06.1967 odc. 374 s. 6<br />

Znaczy ugodzilim się! .. Do roboty tak, ale jak idzie o cenę .. O. O tym, Henryk, chciałem coś rzec .. No, jak tam<br />

majster uważają? Ile będzie sobie liczył od metra? A może hurtem? .. Ile? Drożej od pieniądza nie wyjdzie .. To każdy<br />

jeden wie, że od pieniądza tylko życie droższe. Ale, wiecie, Suseł, pieniądz jest u nas dość drogi, a jeszcze jak tak jest,<br />

jak na to wychodzi, że go nie ma za wiele, no to. [#]<br />

E1976 W Jezioranach P R 25.06.1967 odc. 374 s. 12<br />

Trochę to tam, no. Musiała, bo .. Tak ci się tylko zdawało! Wanda nie jest z tych. Pewnie, że ma wolną rękę, bo<br />

bez męża, ale. Czy to akurat musi sobie szukać chłopa wśród żonatych — dzieciatych? .. Myślałam tak, ale wiesz jak<br />

Leon za nią wariował .. Ale mu Wanda tak nosa utarła, że musiał przejrzeć na oczy. Na tyle głupi to on nie jest.<br />

E1977 W Jezioranach P R 25.06.1967 odc. 374 s. 21<br />

Że się znalazł taki, co z drugiego chce niewolnika zrobić! .. Po mojemu, zdarzenie było – przeszło i trzeba<br />

zapomnieć .. Bo nie o ciebie idzie. Takiś ojciec?! .. Myślałem, Świerkowa, że z wami można będzie pogadać, jak<br />

człowiek z człowiekiem. Ale widzę, że wy zaraz oglądacie się za kijem. Jak tak, to możemy inaczej pogadać .. A nie<br />

przetrzymał Borek chłopaka przez całą noc? A nie kazał mu za darmo robić na cudzem? [#]<br />

E1978 W Jezioranach P R 09.07.1967 odc. 376 s. 20<br />

Poderwałem. Czyli po dziadkowemu przygruchałem. Najpierw jak byłem się kąpać nad Wisłą – patrzę, są takie<br />

dwie „rybki” co to się wody boją, wie dziadek jak to jest: pisk gwałt, „trzymaj mnie Frania bo się topię”. Póki weszły<br />

w Wisełkę, to to, mówię dziadku, taki wiec zrobiły na brzegu jak. Przedszkole. A ja, dziadku, siedzę sobie na piachu<br />

i suszę się jak ten len na łące.<br />

E1979 W Jezioranach P R 16.07.1967 odc. 377 s. 13<br />

Po mojemu, jak już się gada otwarcie, jest tak: jak już naszej Irce ta łazienka tak bardzo do szczęścia potrzebna,<br />

no to. Niechby ją miała .. Będzie miała, ale nie w tym roku. Zresztą, aż wstyd o tym gadać! Żniwa w polu aż piszczą.<br />

Zejdzie z pola żyto, trzeba zająć się pszenicą, podorywki, siewy, a człowiek „dookoła Wojtek” z tą łazienką.<br />

E1980 W Jezioranach P R 23.07.1967 odc. 378 s. 21<br />

Ściśle mówiąc, to o tym samym, co Bożena przed chwilą powiedziała: żeby spróbować zmontować taki zespół. Jedną<br />

siłę już mamy: instrumentalistka i piosenkarka w jednej osobie. Dobrać do niej trzeba chłopaków .. Bolek Jabłoński<br />

trochę brzdąka, a jakby miał przy kim, to by się prędko nauczył, bo jest muzykalny, tak jak wszyscy Jabłońscy ..<br />

Dziękuję .. A gdyby się tak rozejrzeć jeszcze po wsi .. Przecie pan Tadek też trochę gra na gitarze. [#]<br />

E1981 W Jezioranach P R 06.08.1967 odc. 380 s. 15<br />

Ja to samo .. Stefek! To ja już tego majstra podpędzę, żeby i tobie na czas zrobił .. W porządku! .. A ja do pana<br />

prezesa, że tak powiem, prywatnie .. Proszę bardzo, ale w mieszkaniu u nas to wszystko rozgrzebane, zachlapane jak to<br />

w takich razach .. Widzę, że tu remont idzie na całego .. Ano, chciałoby się przed śmiercią pomieszkać jak człowiek.<br />

211


E1982 W Jezioranach P R 20.08.1967 odc. 382 s. 7<br />

Bystra obserwacja przyrodnika. No to co, zabieramy się z tymi doniczkami? Co się tak przyglądasz tej ścianie? ..<br />

Paskudny zaciek .. Powiedział, że zniknie pod farbą. A kolor z nim uzgadniałeś? .. Co tu uzgadniać: urzędowy znaczy.<br />

Tak żółty .. No to za dwa dni będziesz miał gotowe mieszkanie .. To wtedy ciebie poproszę, żebyś mi pomogła się<br />

przeprowadzić, no, co, jak ja ci mogę kwiatki nosić ze świetlicy, to chyba należy mi się mały rewanżyk. [#]<br />

E1983 W Jezioranach P R 27.08.1967 odc. 383 s. 4<br />

Głównie tu, panie majster. Przy otworach .. Sam wiem, gdzie trzeba .. O, teraz tu już trochę lepiej .. A jak się<br />

pomaluje, będzie całkiem po przedwojennemu .. Nie wiem jeszcze kiedy to malowanie będzie .. Trzeba będzie kapkę<br />

poczekać, póki przeschnie. Na świeżą zaprawę malowanie nie idzie. Komu to on tak orze, ten wasz .. Sąsiadowi. Pod<br />

żyto już szykuje .. Tymu Jabłonce, co pszczoły trzymo? [#]<br />

E1984 W Jezioranach P R 03.09.1967 odc. 384 s. 19<br />

W ogóle historia to był przedmiot, do którego nie potrzebowałem się zmuszać. Ale słuchać wciąż tego samego.<br />

Prysnęłoby się gdzieś, bo sezon myśliwski się kończy .. Wiesz co, Bolek? Jakbyśmy we dwóch zniknęli to o jednego<br />

za dużo. Ale jak ciebie tylko nie będzie, to najwyżej Stasia będzie smutna .. E! Gadasz jak przez sen .. Humor satyra.<br />

To kto tu ziewa bez przerwy?! [#]<br />

E1985 W Jezioranach P R 17.09.1967 odc. 386 s. 17<br />

Ano, nie ma. Każdy się zasłania własną ciasnotą. Meblami się ludzie poobstawiali i nie znajdziesz wolnego kąta,<br />

nawet za pieniądze. Prosiłem, przekonywałem, ale gdzie tam! Nikt starego nie chce przyjąć na kwaterę .. A do czego?<br />

Do tych dwóch izb gdzie siedmioro dzieci siedzi na kupie .. Ale weź takiego Sołtysika. Akurat on mieszkanie ma duże,<br />

miejsce by się znalazło i nawet jest taki wolny kąt, ale telewizor tam ma stać.<br />

E1986 W Jezioranach P R 24.09.1967 odc. 387 s. 8<br />

A jak się udało przyjęcie? .. E, co za przyjęcie! Chociaż – tak. Dzięki pani grzybom. Ale nam pani sprawiła uciechę,<br />

pani Janiakowa. Wszyscy oblizywali łyżki .. Pani kierowniczka też? .. Ona pierwsza takich smacznych grzybów nie<br />

jadłem nigdy dotąd. I nie wiem, czy mi się kiedyś jeszcze trafi .. A bo widzi pan: grzyby muszą być różne, dopiero<br />

wtedy, jak jest taka mieszanka, mają smak.<br />

E1987 W Jezioranach P R 24.09.1967 odc. 387 s. 16<br />

Panie Janiak. Pan mówi, że w spółdzielni nie ma się tych wszystkich kłopotów, o podatki, o nawozy i tak dalej, i<br />

tym podobnie. A wie pan, co mnie się zdaje? Że ludzie tego się boją w spółdzielniach, że ich nie będą mieli. Bo czym<br />

będą bez nich? Siłą roboczą. I tylko. To jest jakaś degradacja człowieka, jeżeli tak się będzie do tego podchodziło.<br />

E1988 W Jezioranach P R 24.09.1967 odc. 387 s. 25<br />

Trwało trochę, bo pani Janiakowa uparła się, żeby dać herbaty .. Ale Marta! Ja chciałem coś zimnego i nie słodkiego<br />

.. To nie jest słodkie. Pani Janiakowa wlała soku z jagód. Masz, pij i dziękuj .. Ale rąk nie umyję! Nie jest tak źle.<br />

No, trochę mi ulżyło. Co ta Gienia dzisiaj nałożyła do tych gołąbków .. Człowiek pije jak smok wawelski. No, wsiadaj,<br />

jedziemy!<br />

E1989 W Jezioranach P R 07.10.1967 odc. 389 s. 6<br />

Kto? .. No, nie wiesz kto? Ten człowiek .. Wiem, że człowiek. Ale kto to jest? .. Myślisz, że mi się opowiadał<br />

.. Znajomy dziadka? Kum? Przecie byliście w domu przy rozmowie .. Tyle wiem, że nietutejszy .. Dziadek nic nie<br />

mówił? .. Jaka tam z naszym dziadkiem mowa .. To trzeba było samej zapytać .. Będę się z nim w rozmowę wdawała,<br />

kiedy mu te ślipia chodzą jakby je miał na jakiej śrubie.<br />

E1990 W Jezioranach P R 07.10.1967 odc. 389 s. 15<br />

E, pan to widzę trzyma mnie za punkt skupu. A ja jestem antykwariusz. Takie hobby. Skupuję stare zegary, talerze,<br />

świeczniki, różne szczegóły artystyczne. Nawet jak się trafi jakiś mebelek, taki we pan .. A mówiłem, psiakrew, naszej<br />

Jańci. Po co dźwigać tę szafę do Puław? Przecie wiem, że kupce chodzili po wsiach i przed wojną i we wojnę. I teraz<br />

tyż się trafiają. O, jak teraz. [#]<br />

212


E1991 W Jezioranach P R 07.10.1967 odc. 389 s. 22<br />

Proszę. Raz, dwa, w papierkach – cztery dychy! I tego z brodą na górę, zamiast wiechy! O! Leży dycha. A może<br />

pan właściciel woli Kopernika, znaczy księdza? .. Mamy swego proboszcza. Po co ma cudzy chodzić mi po kolędzie<br />

.. Ja też na cudze nie lecę .. A jak idzie o ten mój kuferek .. O. Ktoś się dobija .. Pewnie wnuk. Poczekaj, Adamek,<br />

poczekaj. Zaraz cię wpuszczę. [#]<br />

E1992 W Jezioranach P R 22.10.1967 odc. 391 s. 5<br />

Józefie Święty, a te nasze trzy wariaty na tych motorach to tylko tak hulają, tak hulają, że aż się w oczach ćmi.<br />

A Walik to nie jeździ po gorzale? .. Już tam go teraz Janka pilnuje .. Póki w domu. A jak gdzie się wyrwie – każdy<br />

od razu głupszy, jak przy żonie. A można, można. A, to wy .. Rodzina w komplecie? .. Bo co tam. Trzęsienie ziemi<br />

przyszedłeś zapowiedzieć.<br />

E1993 W Jezioranach P R 29.10.1967 odc. 392 s. 14<br />

Wróg twój? Nie wyciągał cię już raz z biedy? I teraz także by nie odmówił żeby tylko z nim pogadać. A bez<br />

pieniędzy on na pewno nie jest, o zarabia nieźle i grosza na byle co nie puszcza. No, Leon, jak ty na to patrzysz? ..<br />

Mam z nim gadać? .. A kto, ja? Przecie nie ja będę pożyczał tylko ty. Mogę najwyżej poświadczyć, że jak ci pożyczy<br />

to mu oddasz.<br />

E1994 W Jezioranach P R 12.11.1967 odc. 394 s. 2<br />

Cierpliwość? Lepiej nie mówić o cierpliwości, bo ja to chyba że anielską muszę mieć do tego życia całego .. Pani. Ja<br />

tam cudzych spowiedzi nie ciekawy, tylko .. Przychodzicie mi tu głowę kręcić, a mnie dziecko od tygodnia gorączkuje.<br />

I nie wiadomo, co robić .. Wilczewska! Widzę, że chcecie mnie po babsku zajść. Z bokowca .. Ja? Z bokowca? .. Ale<br />

ja nie z tych, co się zagadać dadzą. [#]<br />

E1995 W Jezioranach P R 19.11.1967 odc. 395 s. 4<br />

Mogłabyś się przecież czegoś uczyć, jak masz tyle czasu .. Za dużo to go znowu nie mam. Tyle, co przed południem.<br />

Bo potem jest gotowanie obiadu, a potem przychodzi Wiesiek. Ale. „Azoty” stale prowadzą takie kursy na aparatowych.<br />

Tylko, że trzeba by wyjechać na jakieś trzy miesiące. Tak mi się przynajmniej zdaje, że te kursy odbywają się w innych<br />

fabrykach chemicznych: w Tarnowie, i jeszcze, zdaje się, gdzieś na Dolnym Śląsku.<br />

E1996 W Jezioranach P R 19.11.1967 odc. 395 s. 11<br />

Ale musimy jeszcze do Brzezin wstąpić, do ojców. Bo by obraza była, jakby się dowiedzieli. A tam też trzeba pobyć<br />

ze dwie, trzy godziny .. Tak, mamo, będziemy się zbierać. Jak z Klimontowic pojedziemy tym pekaesem o siódmej,<br />

to w mieście złapiemy połączenie do Puław. I to będzie najwygodniej, bo pociągami to nie wiem nawet jak .. Też coś<br />

jest z Klimontowic w tamtą stronę.<br />

E1997 W Jezioranach P R 19.11.1967 odc. 395 s. 21<br />

Ty, Stefek. Tu szwagier po kątach twoją żonę przygaduje .. Zazdrość ci? Przygaduj i ty .. No, jakbym się swoich<br />

braci musiał pilnować, to bym zajęcia miał tyle, że by mi pole chwastem zarosło .. Przy jednym Edku by ci zeszło trzy<br />

ćwierci dnia, nie? No, chodź, Janeczka, będziem się ściskać z rodziną .. Zaraz przyjdę, tylko jeszcze z Irką mam dwa<br />

słowa.<br />

E1998 W Jezioranach P R 10.12.1967 odc. 398 s. 13<br />

Ja to wszystko rozumiem, ale. Leon, a po tym Sucheckim, po Jadźki wujku, toście te dolary przejedli?! .. Ej, z<br />

ludzi bajczarze: żebym ja choć zobaczył jak taki dolar wygląda! Z tej Kanady jeden grosz nie przyszedł .. A gadali, że<br />

Leon się przez to ożenił, bo liczył na te paczki .. No i żem się doliczył! .. Znasz się ty trochę na żelazkach? .. A bo<br />

co? Nawaliło?<br />

E1999 W Jezioranach P R 10.12.1967 odc. 398 s. 27<br />

Partia się spowiedziami nie zajmuje .. A po drugie, sołtys, ja chcę wiedzieć na jakim koniu jadę. A nie tak, że<br />

jeden przychodzi i agituje, żeby kontraktować, dajmy na to, rzepak. Na drugi dzień przychodzi inny mądry i podsuwa<br />

papierek, żeby się zapisać na zboże. Bo to dla państwa „nóż na gardle” .. A bo tak jest, że się zboże sprowadza.<br />

E2000 W Jezioranach P R 17.12.1967 odc. 399 s. 18<br />

Co ten pies się tak siepie bez ustanku? Całkiem jakby kto chodził koło domu. Widać znowu do Hani po szycie ..<br />

Jest teraz tego, jest. żeby dzień był nie taki krótki, to by zebrała trochę grosza z tego szycia .. Dnia to się nie przedłuży,<br />

ale pomoc by się jej przydała. Do wykańczania .. Ano napomknęłam Leonowi, ze trzy dni będzie, że nawet taka Alusia<br />

byłaby dla Hanki pomocą, to jak powstał na mnie, „że dziecko ma szkołę”. [#]<br />

213

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!