12.07.2015 Views

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

46INFORMATOR– Tyyyyyyy! – zawył zbieg tak nagle, że palec policjantki niebezpieczniezadrgał na spuście. – Popierasz to, popierasz to całym sercem. Łatwiej o naszapomnieć, niż spróbować nam pomóc. Jak zwierzęta wepchnięci do klatek,żebyśmy zdechli byle jak najdalej od was. A jaka w tym nasza wina?– A jaka nasza? – wybuchnęła Jane. – Czym ja zawiniłam?– Więc zasługujemy na to? – Spojrzenie bezwszczepieńca spoczęło znówna twarzy kobiety. – Trzeba nas zakatować, bo jesteśmy inni? To wszystkonasza wina?***Jane bez słowa weszła do śmigłowca, który właśnie stanął na lądowiskuwieżowca. Patrzyła z kamienną twarzą, jak pakują ciała Garry’ego, Tory,Francisa i Mafta do czarnych worków. Strzępy łowców niewolnikówbezpardonowo zbierano na jedno miejsce i palono. Czarny słup dymu unosił siępionowo do góry, oznaczając miejsce masakry.– Co się tam stało? – Hank siedzący naprzeciwko spojrzał na niąbadawczo. – Gdzie on jest?Kobieta westchnęła ciężko i spojrzała na wschodzące słońce.– Gdy do niego strzeliłam, odskoczył i spadł z balkonu. Jutro pojadępobrać próbki do raportu.– Rozumiem… – mruknął podejrzliwie przełożony.Helikopter poderwał się w powietrze i odleciał jak bajkowa ważka.Wkrótce zmienił się w mały punkcik na nieboskłonie. Pierwsze promyki słońcazatańczyły na oknach wież. Kolejny dzień budził się do życia.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!