12.07.2015 Views

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

54INFORMATOR– Do widzenia, Robercie. Pamiętaj o zmianie godzin zajęć w przyszłymtygodniu.Mężczyzna oddalił się szybkim krokiem, a muzyk otworzył drzwisamochodu. Nie wsiadł jednak, powędrował wzrokiem w stronę budynku. Naparking weszła jeszcze jedna osoba, skryta dotąd w cieniu. Od tła nocnegoszumu miasta ostro odcinało się stukanie obcasów o beton. Robert zlustrowałnieznajomą od niebotycznych szpilek poprzez czerwoną, wydekoltowanąsukienkę sięgającą do połowy uda (zdecydowanie nieodpowiednią na koncertw filharmonii), aż po uwydatnione szminką usta i starannie ułożone włosy.Kobieta mogła mieć około dwudziestu lat.– Dobry wieczór – zagadnęła.Miała niezbyt przyjemny, nosowy głos.– O co chodzi? – spytał, lekko poirytowany.Starannie podkreślona uroda dziewczyny najwyraźniej nie robiła na nimwrażenia, chociaż nieco dłużej zatrzymał się wzrokiem na odsłoniętymdekolcie.– Nazywam się Anna Centarko. – Wyciągnęła do niego dłoń, którąuścisnął bez przekonania. – Poznał pan ostatnio mojego ojca, współwłaścicielawytwórni płytowej…Rzeczywiście, przypominał sobie nieprzyjemnego typa o aparycji wyszorowanegoprosiaka w drogim garniturze. A co mi tam, pomyślał. I tak przecieżnie zamierzałem robić z nim żadnych idiotycznych interesów. Roześmiał sięw duchu.– Czy podobał się pani dzisiejszy występ? – spytał, niespodziewanieposyłając w jej stronę olśniewający uśmiech.– Och, to było coś niesamowitego… Nie potrafię tego opisać…Z zadowoleniem obserwował zmianę na twarzy Anny. Oczy zalśniły,a policzki delikatnie się zarumieniły, kiedy mówiła o jego muzyce.– Po prostu… Mogłabym słuchać pana całymi godzinami.– Dajmy spokój z tym panem. Jestem Robert. Wiesz, jeśli chcesz… Mogęzagrać coś specjalnie dla ciebie. – Zbliżył się do niej, prawie szepcząc.– Chciałabyś spędzić ze mną wieczór?Wahała się krótko, już po chwili jechali pustymi ulicami, mijając kolejneskrzyżowania. To było wyjątkowo nierozsądne z jej strony, pomyślał. Wiedziałjednak, że mimo niedoskonałego wyglądu podoba się kobietom. A możepodobała się jego muzyka. W każdym razie dziewczyna albo była niesamowiciegłupia, albo sama już wcześniej zamierzała zaciągnąć go do łóżka, planującjednak, że zajmie to trochę więcej czasu. Straciła nieco rezon, gdy wjechali dobiedniejszej dzielnicy miasta. Robert zauważył, że dyskretnie poprawiłasukienkę, jeszcze bardziej eksponując piersi.– Mieszkasz gdzieś tutaj?– Tak. Czynsz jest tani.Mógł niemal słyszeć jej myśli, wypchane historiami z kolorowych magazynówniczym trocinami. On sam dobrze pasował do portretu artystyoutsidera. Biedna dziewczyna z pewnością oczekiwała przygody rodem z amerykańskichfilmów.– Powiedz, jak to robisz? – Przerwała chwilę ciszy, wyrywając go z zamyślenia.– Co?– Mówię o twojej muzyce. Nigdy nie słyszałam czegoś podobnego.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!