20.03.2023 Views

HMP 77 Hammerfall

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Atlantic podpisało z nami umowę jakieś trzy

lata wcześniej, myślę, że nasza kariera potoczyłaby

się zupełnie inaczej. Jednak niczego

nie żałuję. Jestem szczęśliwy z tego, że moja

kariera ciągnie się już czterdzieści lat. Trzymaliśmy

się tego, co było dla nas ważne, byliśmy

w tym prawdziwi. Nie przepadliśmy, bo mieliśmy

już na koncie pięć płyt i koncertowaliśmy

na całym świecie. Dzięki temu związaliśmy

się później z mniejszymi wydawcami, nadal

wydawaliśmy płyty. Przetoczyliśmy się

przez kilka labeli, takich jak Massacre Records,

Plaint Music, Mascot Records i tak

dalej. W końcu odnaleźliśmy przystań w SPV

i współpraca ta trwa do dziś. Oczywiście, znałem

się z nimi już wcześniej. To najlepsza relacja

i współpraca, jakiej doświadczyliśmy w karierze.

Wydaliśmy z nimi już cztery płyty studyjne

oraz trochę koncertówek...

Gdy myślę o waszym zespole to w oczy rzuca

się wasza żywotność. Wspomniałeś o

tym, jak ciężkie były lata 90., wiele zespołów

przestało wtedy istnieć. Wam udało się

zachować ciągłą aktywność.

Dziękuję, takie słowa są dla mnie ważne.

Wiesz, chyba zawsze czuliśmy, że może nam

się udać, że to jest tuż z zakrętem. Nawet gdy

przeżywaliśmy gorszy okres i upadki, tworzyliśmy

plany, jak z tych problemów wyjść. Od

początku patrzyliśmy w przyszłość, zwłaszcza

ja i Larry. Przyjaźnimy się na całe życie, przeszliśmy

ze sobą już tak wiele rzeczy, że nie ma

od tego odwrotu. (śmiech) Jesteśmy jak bracia,

przeszliśmy razem przez niebo i piekło, a nasza

przyjaźń się tylko umocniła. Teraz współpracujemy

z dwójką młodszych muzyków.

Gunnar jest młodziutkim wirtuozem gitary,

ma dwadzieścia kilka lat. Gra bardzo klasycznie,

przywrócił nam coś z brzmienia, które

mieliśmy u początków. Jest w nim coś tradycyjnego,

a jednocześnie, potrafi grać nowocześnie,

ze znakomitym brzmieniem. To pozwala

nam brzmieć mocno i nie w stetryczały sposób.

Jestem zwiedziony, gdy zespoły które lubię,

z płyty na płytę grają coraz lżej. Zastanawiam

się wtedy, co się kurwa dzieje? (śmiech)

Chcemy, aby każdy album Vicious Rumors

był kurewsko zajebisty.

Wspomniałeś o Gunnarze, jak na niego

trafiłeś?

Gunnar ma najbardziej rockandrollowego ojca

na świecie. (śmiech) Jego tata jest w naszym

wieku. Odkrył talent Gunnara, gdy ten był

jeszcze bardzo młody. Wspierał go całe życie.

Każdy muzyk chciałby mieć takiego ojca.

(śmiech) Obaj są świetnymi kolesiami. Zatrudniliśmy

Gunnara gdy miał osiemnaście lat i

pojechaliśmy prosto na festiwal Bang Your

Head. Pierwszy koncert zagrał więc dla osiemnastu

tysięcy ludzi. Facet na to zasługuje, jest

świetny i bardzo pracowity. Światowej klasy

gitarzysta, który odnajduje się w bardzo wielu

stylach. Lubi ciężką i agresywną muzykę, ale

jest w stanie zagrać wszystko. Wspaniale, że

mamy go w zespole. Piszemy z nim również

muzykę. Na czterech poprzednich płytach

sam nagrywałem wszystkie gitary. Nie ma w

nich nic złego, ale tym razem chciałem większej

różnorodności. Każdy z nas, Gunnar i ja,

wykonywał swoje partie. Słychać, że to dwóch

kolesi grających razem. Zawsze to będzie brzmiało

inaczej, niż robota jednego człowieka.

Faktycznie, w partiach gitar na nowym album

słychać coś świeżego, a w każdym razie

innego niż na kilku ostatnich krążkach.

To zasługa Gunnara. Uwierzyłem w niego,

zarówno jako człowieka jak i muzyka Vicious

Rumors. Chciałem, żeby zaangażował się w

pracę zespołu tak bardzo jak tylko może. Podzieliliśmy

się swoimi partiami solowymi po

równo. Jesteśmy najlepszym gitarowym duetem

w zespole, od czasów Marka McGee.

Gunnar jest gitarzystą o zbliżonym do Marka

stylu grania. Inni gitarzyści, którzy z nami grali,

stylistycznie byli bardziej podobni do mnie,

może z wyjątkiem Steve Smythe'a. Teraz

znowu możemy grać melodie na dwie gitary i

dobrze się przy tym bawić.

Gunnar reprezentuje najmłodsze pokolenie

gitarzystów. Ciekawi mnie, jak klasyczny

heavy metal jest odbierany w USA przez

młodzież? Jakiś czas temu wydawało się, że

nastąpił renesans zainteresowania takim

graniem, przynajmniej w Europie. Jak to

wygląda w twoim kraju?

Tak jest, nie ma wątpliwości. Oczywiście, ma

to raczej podziemny charakter - w niektórych

miastach zjawisko ma większą, w innych

mniejszą skalę. Jednak zdecydowanie coś się

dzieje. Jest dużo młodych ludzi, których ciągnie

do wiekowego metalu. Dochodzi do zabawnych

sytuacji, gdy spotykamy się i wpatrując

się we mnie wielkimi oczami pytają, co się

działo w San Francisco, w 1983 roku i o inne

tego typu historie. Zawsze mnie to cieszy, staram

się opowiadać te historie najlepiej jak

umiem. Myślę, że był to specjalnie czas w muzyce,

formowały się różne formy metalu, które

wyewoluowały z hard rocka lat 70. Kiedy jakiś

zespół odniósł sukces i został zatrudniony

przez dużą wytwórnie, one jednocześnie były

zainteresowane innymi grupami do rozbudowy

swojego portfolio, grającymi co innego.

Mam wrażenie, że dziś, gdy ktoś się wybije, od

razu powstaje z pięć niemal identycznych kopii.

Możliwe, że właśnie dlatego młodzi doceniają

unikalność kapel sprzed lat i coraz częściej

sięgają po stare nagrania.

Ten wzrost zainteresowania heavy metal odnotowuje

tylko w większych miastach, czy

zjawisko nie ma charakteru zurbanizowanego?

Zdecydowanie nie chodzi tylko o wielkie aglomeracje

miejskie. Społeczność jest rozsiana w

dość zróżnicowany sposób. Niektóre ośrodki

oczywiście będą mocniejsze, na przykład Nowy

Jork, który ma silną chyba każdą scenę.

Podobnie Texas, Chicago czy niektóre miejsca

w Kalifornii. To się zmienia w ciągu lat. Zobaczymy

też jak wszystko będzie wyglądać po

zakończeniu pandemii. W końcu od miesięcy

nie odbywają się żadne koncerty. Niektóre

grupy grają w kinach dla zmotoryzowanych.

Potrafiłbyś wskazać najważniejsze momenty

swojej dotychczasowej kariery?

Zanim zacząłem Vicious Rumors wydrukowałem

tysiące wizytówek, które rozdawałem

podczas weekendowych wyjazdów do San

Francisco. Puszczałem je w klubach, sklepach

muzycznych i tym podobnych miejscach. To

najważniejsze, co wtedy zrobiłem. Wytworzyłem

iluzję tego, że mam już zespół. Po kilku

miesiącach byłem kojarzony jako "koleś z Vicious

Rumors", a nawet nie założyłem zespołu(śmiech).

Podpisanie kontraktu ze Shrapnel

Records również było czymś wielkim. Dobrze

wspominam pierwszą wyprawę do Europy,

na tournee prasowe, w 1986 roku. Koncert

na Wacken to także ogromna sprawa, która

została na zawsze w pamięci. W 2011 roku

zagraliśmy 92 koncertów w Europie, w czasach,

kiedy takich tras właściwie się już nie

grało. To była trasa klubowa, 60 sztuk, po

której zostaliśmy zaproszeni na kolejne 30

wieczorów z Hammerfall. Wróciliśmy do

tych samych miast, ale graliśmy w dużo większych

miejscach. Było wspaniale. Oczywiście

współpraca z Atlantic Records również była

udana. Świetnym wydarzeniem były pierwsze

koncerty w Japonii. Natomiast tym tragicznym,

który jednak mocno nas dotknął, była

śmierć naszego wokalisty Carla Alberta. Coś

okropnego. Aby zakończyć pozytywnie, powiem,

że dziesięcioletnia współpraca z SPV to

niesamowite doświadczenie. Trwamy nadal, o

to w tym wszystkim chodzi.

Jeśli porównasz to, jak scena metalowa wygląda

dziś z tym, jak to było w latach 80., jak

wypadnie takie porównanie?

Lata osiemdziesiąte są nie do pobicia. Przychodziło

wtedy na koncerty trochę dziewczyn

w mini spódniczkach, co raczej nie ma miejsca

dzisiaj. Były to prostsze czasy, w których

metal był wszystkim, a dziewczyny bardziej

się odstawiały (śmiech). Dzisiaj też jest dobrze,

ale świat jest dużo bardziej mrocznym i

skomplikowanym miejscem niż wtedy. Mając

to na myśli, muszę powiedzieć, że jeżeli nie

byłeś świadkiem tego, co się działo w latach

osiemdziesiątych, to masz czego żałować. Życie

było wtedy nieustanną, zajebistą imprezą.

Zastanawiałeś się kiedyś jakby wyglądało

twoje życie, gdybyś jednak nie opuścił

Honolulu?

Przyjacielu, myślałem o tym bardzo wiele razy.

Miałbym dużo ciemniejszą karnację i jakieś

dziesięć desek surfingowych. Pracowałbym

w sklepie muzycznym albo na stacji benzynowej

i surfował na falach po pięć dni w tygodniu.

Właśnie to robiłem zanim zacząłem

grać na gitarze. Wierz mi, kocham swoje życie

i to, że jestem w Vicious Rumors, ale wiem

też, że miałem wyjątkowe szczęście móc spędzić

dzieciństwo i lata nastoletnie na Hawajach.

Człowieku, byłbym surferem, bujałbym

się wszędzie w szortach i opalał na słońcu. Kochałbym

życie nad wyraz, bo Hawaje są przepięknym

miejscem. Nadal uwielbiam oglądać

filmiki z surfowania. Nigdy nie porywałem się

na wielkie fale, raczej te mniejsze. To niewiarygodne,

ale dzisiaj możesz zobaczyć szaleńców

ujeżdżających 30-sto metrowe fale. Eh,

naprawdę spędziłem piękny czas na Hawajach.

Jednak wybrałem rocknrolla. Gdy raz

wskoczysz do tej jaskini nie zechcesz z niej

wyjść.

Igor Waniurski

VICIOUS RUMORS 17

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!