Kudowski
wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego
wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
WSPOMNIENIA<br />
ra, uczestniczyła też w rekolekcjach<br />
i mszy świętej wielkanocnej. Pod<br />
koniec obiadu złożyła mi zaskakującą<br />
propozycję, że osobiście poprosi<br />
gubernatora o to, bym pozostał<br />
w Stanach Zjednoczonych do pracy.<br />
Zwykle takiej prośbie polskie służby<br />
dyplomatyczne ulegają. A oni by<br />
się cieszyli, gdybym pozostał. Jednak,<br />
wyjeżdżając z Polski obiecałem<br />
księdzu kardynałowi Kominkowi, że<br />
wrócę na pewno z powrotem. Podziękowałem<br />
kurtuazyjnie i oświadczyłem,<br />
że jest to niemożliwe.<br />
•<br />
Stany Zjednoczone to zupełnie<br />
inny kraj niż Polska i nawet kościół<br />
żyje inaczej. Tam nawet grupa ludzi,<br />
czy jeden osobnik może kupić sobie<br />
kościół. Polacy w Denver kupili głęboko<br />
w Górach Skalistych niewielki<br />
kościółek i dano mi propozycję odprawienia<br />
tam mszy świętej za poległych<br />
żołnierzy z Armii Andersa i to<br />
do odprawienia w języku łacińskim.<br />
Nie ma żadnych przeszkód. Przyjechała<br />
duża grupa osadników. Serdecznie<br />
modliliśmy się za tych, co<br />
oddali życie za ojczyznę. Wspólnie<br />
śpiewamy po łacinie „Ojcze Nasz”.<br />
Po mszy świętej rozmawiamy między<br />
sobą o łacinie w kościele i padło<br />
zdanie, że sobór watykański uczynił<br />
właściwie wprowadzając do liturgii<br />
języki ojczyste. Pater noster nie uratuje<br />
zrozumienia liturgii. Czujemy<br />
się przekonani, że Bóg doskonale nas<br />
rozumie w języku polskim.<br />
•<br />
Będąc w Colorado zwiedziłem kościół<br />
wojskowy w Colorado Springs.<br />
Ciekawie zbudowany, miał trzy kondygnacje.<br />
Każda dla innego wyznania.<br />
Dolną część mieli Żydzi, parter<br />
katolicy, a piętro protestanci. Tam też<br />
mieściła się jedyna szkoła lotnicza<br />
amerykańska. Wszystko na wysoki<br />
standard i wysoki połysk. Zobaczyłem<br />
także lodowiska, na których odbywały<br />
się mistrzostwa świata w łyżwiarstwie.<br />
Byłem również w hotelu<br />
multimilionerów. Do stołu podawał<br />
nam profesor z Budapesztu, jako<br />
kelner. Zapytałem go, by zechciał mi<br />
przedstawić racje takiego postępowania.<br />
Odpowiedź była prosta: mam już<br />
dość dużo lat, a pensja kelnera tutaj<br />
jest trzykrotnie wyższa od wynagrodzenia<br />
profesora uniwersyteckiego.<br />
Do tego hotelu mogłem wejść tylko<br />
dlatego, że wprowadził mnie pracownik<br />
tamtejszego hotelu, jako prywatnego<br />
gościa. Stany Zjednoczone poznawałem<br />
jako kraj piękny i bardzo<br />
ciekawy.<br />
•<br />
Z Colorado poleciałem samolotem<br />
do Chicago, do siostry mojego ojca.<br />
Ciocia już nie żyła, ale zostało po niej<br />
jedenaścioro dzieci. Pięciu synów<br />
i sześć córek. W Chicago miałem już<br />
znajomych, którzy tam się urządzili.<br />
I znowu spędziłem miesiąc czasu.<br />
Na południu miasta, w polskim kościele<br />
wikariusz został proboszczem<br />
i znalazłem miejsce do odprawienia<br />
mszy świętej. Byłem potrzebny. Czas<br />
jednak szybko uciekał. Po miesiącu<br />
wróciłem do cioci, w stanie Connecticut<br />
i tam dokładnie poznałem swoją<br />
rodzinę. Poznałem kuzyna, który<br />
ukończył uniwersytet w Montrealu,<br />
tam w czasie studiów poznał Rosjankę<br />
i z nią się ożenił. Rodzice jej,<br />
w czasie rewolucji uciekli z Rosji do<br />
Ameryki. Były to jednak dusze słowiańskie<br />
i żyli ze sobą nadzwyczaj<br />
dobrze. Rodzice tej Rosjanki żyli na<br />
obrzeżach Montrealu. Zostałem zaproszony<br />
do Montrealu, gdzie znów<br />
miałem pobyt zapewniony i gdzie<br />
mogłem zaokrętować się w drogę powrotną.<br />
Przed tym wyjazdem miałem<br />
jeszcze ciekawe spotkanie z polskim<br />
statkiem „Zawiercie” na jeziorze<br />
Michigan. Jeden z moich kuzynów,<br />
u którego mieszkałem, był w Chicago<br />
policjantem. Chciał mi pokazać port.<br />
Przy wjeździe do portu zobaczyłem<br />
polski statek, stojący na kotwicy. Kuzyn<br />
nie mógł wprost uwierzyć, że to<br />
okręt polski. Jako policjant sprawdził<br />
jak jest naprawdę. Okazało się,<br />
że wchodząc na okręt jakiegoś państwa,<br />
wchodzi się równocześnie na<br />
obce terytorium. Spotykam bosmana,<br />
rozmawiamy serdecznie, a w końcu<br />
przynosi nam polskie piwo, cały kartonik.<br />
Wynagrodziłem dolarami, bo<br />
już nie byłem biedny. Sprawdzaliśmy,<br />
czy to naprawdę w Polsce zbudowany<br />
okręt i czy to jest piwo wyprodukowane<br />
w Polsce. Wszystko zgadzało<br />
się. W tej konkretnej sytuacji, Polska<br />
zyskiwała dodatkowe punkty.<br />
•<br />
Zbliża się czas powrotu do Polski.<br />
Tak, jak było uplanowane odwiedziła<br />
mnie ciocia Ryczkowska, a krewna<br />
Rosjanka prowadziła samochód do<br />
Montrealu. Na granicy USA-Kanada<br />
okazało się, że w stanie Quebek mówią<br />
wszyscy po francusku. Z Chicago<br />
do Montrealu jechaliśmy cały dzień.<br />
Nasza miła Rosjanka czuła się na<br />
drogach Kanady, jak u siebie w domu.<br />
Zawiozła nas do swoich rodziców.<br />
Poznałem ich, żyli skromnie, a niegdyś<br />
byli to bogaci Rosjanie. Byli wyznania<br />
prawosławnego, ale wnet znaleźliśmy<br />
wspólny język i przez kilka<br />
nocy były to bardzo długie rozmowy.<br />
Oglądałem wiele ich zdjęć, wykonanych<br />
jeszcze w Rosji, na których nie<br />
brakowało dostojników kościelnych.<br />
W ciągu dnia zwiedzałem Montreal.<br />
Duże wrażenie zrobiła na mnie Bazylika<br />
św. Józefa. Dostrzegłem też na<br />
rzece św. Wawrzyńca nasz statek Stefan<br />
Batory. Zaokrętowałem się i wnet<br />
droga powrotna. Rzeka do Atlantyku,<br />
przez Atlantyk do Europy. Już w Polsce,<br />
będąc u swojego kuzyna w Wejherowie<br />
zadzwoniłem do Lewina<br />
i od mojej matki dowiedziałem się,<br />
13