14.09.2015 Views

2081–4852

Na wokandzie - Sąd Rejonowy w Pszczynie

Na wokandzie - Sąd Rejonowy w Pszczynie

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Numer specjalny<br />

naprawdę ma problem z rozpoznaniem, co będzie dla niej dobre,<br />

w dodatku jest pod ogromną presją sprawcy działającego w myśl<br />

zasady „jak ją przekonam do wycofania się, to i sąd mi odpuści”.<br />

Pełnomocnik-pułapka<br />

Osobami, które mogłyby w sali sądowej wspierać pokrzywdzonych<br />

i skutecznie reprezentować ich interesy, są adwokaci.<br />

Niestety, niewiele osób doznających przemocy w rodzinie stać<br />

na pełnomocnika z wyboru. Te lepiej zorientowane w świecie<br />

wymiaru sprawiedliwości zabiegają o pełnomocnika z urzędu.<br />

I tu często wpadają w kolejną pułapkę. Na początek sąd bardzo<br />

rygorystyczne bada – co do zasady słusznie – kondycję finansową<br />

strony pod kątem zwolnienia z kosztów sądowych. W rubrykach<br />

formularzy podatkowych czasem ginie jednak perspektywa<br />

osoby, która musiała opuścić dom, aby uciec przed sprawcą.<br />

Osoby, która tylko pozornie dysponuje swoim majątkiem. Jeśli<br />

sąd uzna, że pełnomocnik z urzędu stronie się należy, to czasem<br />

okazuje się, że pełnomocnik ten ma bardzo niską świadomość<br />

problemów ofiar przemocy domowej. Jego też irytują „niezdecydowane<br />

i rozhisteryzowane kobiety”. Na dokładkę za pracę z „trudną<br />

klientką” nie dostaje wystarczającej gratyfikacji finansowej, a to,<br />

co dostaje, trafia na jego konto z dużym opóźnieniem.<br />

W przypadku strony, która ma pełnomocnika, sąd wykazuje<br />

tendencję do pomijania jej wypowiedzi i wniosków, bo... „przecież<br />

ma pani pełnomocnika”. Tyle, że on właśnie zastępuje kolegę,<br />

a akta sprawy poznał w drodze do sądu. Tymczasem oskarżony<br />

zwykle ma pełnomocnika (z wyboru), który w ramach dobrze<br />

pojętego interesu swojego klienta nie wykazuje należytego szacunku<br />

wobec uczuć pokrzywdzonej – przesłuchując ofiarę krzyczy<br />

na nią, ośmiesza, minimalizuje lub wręcz kwestionuje jej<br />

doznania i odczucia („I to naprawdę było taaakie straszne?”, ”Niezły<br />

teatr nam tu pani odstawiła”). Niestety, na takie komentarze pełnomocników<br />

oskarżonego sędziowie zwykle nie reagują. Taki brak<br />

wyważenia praw i obowiązków stron procesu skutkuje tym, że<br />

oskarżony staje się gospodarzem procesu.<br />

Pomocą dla ofiar przemocy w rodzinie mogłaby być obecność<br />

w sali rozpraw przedstawiciela organizacji pozarządowej<br />

(w procedurze karnej) lub osób zaufania w postępowaniach cywilnych<br />

(art. 154 k.p.c.). Sędziowie niechętnie jednak na takie<br />

rozwiązanie przystają, chociaż udział tych osób, jeśli strona wyrazi<br />

taką wolę, jest obligatoryjny. Są oczywiście sądy (sędziowie)<br />

przychylnie nastawione do uczestnictwa w postępowaniu osób<br />

zawodowo lub społecznie wspierających pokrzywdzonych.<br />

Niestety, bywa, że nie ma z kolei chętnych do wspierania ofiar<br />

i procedur sądowych. Wiele osób działających w obszarze przeciwdziałania<br />

przemocy w rodzinie skarży się na niefrasobliwość<br />

prokuratorów i sędziów w podawaniu w aktach spraw ich danych<br />

teleadresowych. W efekcie taki psycholog, lekarz, pedagog<br />

czy terapeuta, wracając z pracy do własnego domu, zastaje pod<br />

drzwiami sprawcę usiłującego się dowiedzieć „Co pani do mnie<br />

ma?” i „Kiedy odczepi się pani wreszcie od mojej rodziny?”.<br />

Strategia gorącego kartofla<br />

Sprawy dotyczące przemocy w rodzinie nie należą do łatwych,<br />

lekkich ani przyjemnych. Większość osób mających<br />

z nimi do czynienia stosuje strategię „gorącego kartofla”. Policja<br />

odsyła ofiary do pomocy społecznej, pomoc społeczna do organizacji<br />

pozarządowej, organizacja pozarządowa do prokuratury,<br />

prokurator do sędziego, a sędzia... Co ma zrobić sędzia?! Tego<br />

typu sprawy trwają, pokrzywdzone się wahają, a i prestiż orzekania<br />

w „znętach” niewielki. To może by tak do mediacji? „Może<br />

się uda zażegnać jakoś ten konflikt »pokojowymi metodami«” – myśli<br />

sędzia. I pewnie miałby rację, gdyby rzeczywiście miał do czynienia<br />

z konfliktem.<br />

Jestem gorącym orędownikiem mediacji: w sprawach<br />

z udziałem nieletnich, w drobnych wykroczeniach, w sprawach<br />

związanych z prawem gospodarczym, nawet w części spraw<br />

rodzinnych. Ale w sprawach o przemoc w rodzinie mediacja<br />

po prostu nie działa! Efekt jest taki, że wymediowana ugoda<br />

podtrzymuje stary układ sił – sprawca górą, ofiara spełnia jego<br />

żądania, do egzekucji których sprawca ma teraz glejt na piśmie.<br />

Po roku czy dwóch od mediacji osoby doznające przemocy rodzinnej<br />

trafiają do poradni „Niebieskiej Linii”, poradni zdrowia<br />

psychicznego, nawet do szpitali psychiatrycznych po próbach<br />

samobójczych, bez wiary w możliwość obrony swoich praw na<br />

drodze sądowej.<br />

Słucham uważnie mediatorów, którzy mówią, że „czasami to<br />

się udaje”. Może. Choć śmiem się upierać, że udaje się to wtedy,<br />

gdy mieliśmy do czynienia z konfliktem rodzinnym, który (często<br />

niespodzianie dla samego sprawcy) przerodził się w agresję.<br />

Tam, gdzie mamy do czynienia z klasyczną dla przemocy w rodzinie<br />

nierównością stron, trudno o sukces, bowiem mediator co<br />

do zasady nie może wzmacniać żadnej ze stron mediacji, a ofiara<br />

bez wyrównania jej sił zawsze będzie bez szans na obronę<br />

swoich interesów przed sprawcą. Aby uniknąć tej pułapki wiele<br />

krajów przyjmując mediację do porządku prawnego zastrzegło<br />

wprost zakaz jej stosowania w sprawach dotyczących przemocy<br />

w rodzinie.<br />

Wiedza, wiedza, wiedza<br />

Czy to, co napisałam, to prawda o doświadczeniach ofiar<br />

przestępstw z wymiarem sprawiedliwości? Tak, choć oczywiście<br />

nie jedyna.<br />

W bardzo wielu miejscach w Polsce pracują w instytucjach<br />

wymiaru sprawiedliwości wspaniali, mądrzy i empatyczni ludzie.<br />

Do poradni „Niebieskiej Linii” zgłaszają się osoby, które<br />

niejednokrotnie mówią: „zawdzięczam jej/jemu życie i zdrowie”,<br />

„dzięki jemu/jej moje dzieci są bezpieczne”. Wiele z tych osób nagrodziliśmy<br />

wyróżnieniem „Złotego Telefonu” przyznawanym od<br />

1996 r. osobom szczególnie zasłużonym w obronie praw ofiar<br />

przemocy domowej i szczególnie konsekwentnych w podejmowaniu<br />

działań na ich rzecz. W 2010 r. laureatem wyróżnienia został<br />

ówczesny Minister Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.<br />

Chodzi o to, aby takich osób było więcej.<br />

Część z problemów opisanych wyżej można łatwo wyeliminować<br />

poprzez organizowanie szkoleń z zakresu psychologii<br />

ofiar przemocy w rodzinie oraz wyznaczanie do prowadzenia<br />

tego typu spraw prokuratorów i sędziów, którzy mają tzw. „odporność<br />

psychiczną”. Przede wszystkim jednak, co najtrudniejsze,<br />

wypada zastanowić się nad własnymi postawami.<br />

Warto powtórzyć – kontakt z osobami po traumach wewnątrzrodzinnych<br />

nie należy do łatwych ani przyjemnych.<br />

Naturalnym jest, że w swojej pracy świadomie bądź podświadomie<br />

unikamy nieprzyjemnych uczuć i napięć, a tym samym<br />

kontaktów z osobami ich doświadczającymi. Chyba, że zawczasu<br />

uzbroimy się w wiedzę i umiejętności, które pozwolą nam<br />

pomagać innym bez uszczerbku dla naszej psychiki.<br />

Renata Durda<br />

Autorka jest kierownikiem Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska<br />

Linia” prowadzonym przez Instytut Psychologii Zdrowia, członkiem działającej<br />

przy Ministrze Sprawiedliwości Rady ds. Pokrzywdzonych Przestępstwem<br />

4<br />

Na wokandzie<br />

7(10)/ 2011

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!