12.07.2015 Views

Ozimina

Ozimina

Ozimina

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Urwało się nagle pułkownikowi, oczy zmrużone błąkały się czas jakiś po suficie, a potem,jakby w pogoni za czymś pierzchłym, wybiegły, zda się, jeszcze dalej.– Gdzie te lasy dzisiaj!... Gdzie te dwory!... Przerwał mu nagły śmiech. Ksiądz ześlizgnąłsię z rampy bilardowej i ująwszy się w talię wąską aż się zataczał w rozgłośnym śmiechu.– I dałby kto wiarę: na tym skończył, że... że zatęsknił!Ksiądz osunął się w wielki dziadkowy fotel, plecami rzucił się w jego głąb – i śmiał sięwciąż.Pułkownik błąkał się jeszcze gdzieś spojrzeniem, a draśnięty tym śmiechem i ocknięty zzadumy żachnął się cały i mruknął cicho w brodę:„Śmiej się, czuczeło!”Lecz śmiech księdza urwał się nagle jakby w czkawce nerwowej. Wiotka jego postać zsunęłasię po siedzeniu śliskim, wysunęły się spod długich sukien pantofelki z klamrą, głowa,na oparciu pozostała, wtłaczała się w piersi, ręce, o poręcze łokciami wsparte, splotły się napiersiach.I tak się zapamiętał, zastygł w tym ruchu Stańczyka.38

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!