12.07.2015 Views

Ozimina

Ozimina

Ozimina

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

– Przerwać! – huknął głos basowy.Pułkownik stał w oknie i roztwierał je gwałtownie. Mroźne powietrze buchnęło na przerażonekobiety, niosąc gwar ulicznego zbiegowiska: męskiego chóru dostrajania się bezładne wpohukach okrzyków monotonnych:– Wajna! Wajna!W tumulcie mundurowych wyrostków gubił się chór bezładny i zmącił rozbrzmiałym nagległosem orkiestry. Wreszcie zestroił się jakoś: trąb mosiężnym łoskotem rozbrzmiał w hejnałpotęgi – hymn znany.W blasku bijącym z okien parterowych salonu załopotała się nagle w ulicy olbrzymia trójbarwnachorągiew;– Wstać! – huknął pułkownik instynktownym akcentem rozkazu, lecz zarazem jakby wżyczliwym ratowaniu ludzi od popełnienia czegoś nieprzystojnego: – Wstać potrzeba – dodawałłagodniej.Mężczyźni, których to zastało na krzesłach, powstawali bardzo powoli, obzierając się naokół,jakby ustępując sobie nawzajem pierwszeństwa. Kobiety czyniły to początkowo wzdumieniu, że się i damy inkomoduje, potem zrywały się z miejsc w popłochu, jedna za drugą.W salonie zaległa cisza blada.– Sasza! – rozległo się u okna i załamało nagle w wzruszeniu. – Sasza! – brzmiało nisko wwołaniu basowym, starającym się przekrzyczeć tumulty uliczne. – Darujcie, państwo! –zwrócił się pułkownik z proszącymi dłońmi w pustkę naokoło siebie, gdyż goście wszyscyodsunęli się od okien ku ścianie przeciwległej. – Darujcie, syn to mój rodzony!Oschła cisza panowała wśród ludzi z miejsc powstałych. On zaś cofnął się nieco i, pochyliwszysię bokiem, przyglądał się pod świateł krzyżujące się refleksy jakiemuś zakłębieniutych tłumów na przeciwległym chodniku.– To – to! – mruknął – czapki niech zdejmują... Tylko nie bić!... Nie bić tak!... – huknąłnagle całym zasobem głosu z piersi. – Zabijecie!– Poskoczę ja chyba na ulicę – mówił, cofając się od okna. – Toż i w samej rzeczy zabićgotowi – zwrócił się do gości w salonie z wytłumaczeniem czy też prośbą o doradę, co muczynić należy. – Ta pierwsza iskra wojenna to piorun w wyobraźnie młode. Nie daj Bóg z tymogniem igrać!Nikt nie odpowiadał mu nawet próbą gestu, nawet grymasem na twarzy – patrzano w innąstronę. Cisza zimna przykuła się milczeniem do ścian.Wśród kołem pod ścianą stojących gości na krześle pozostał tylko Bolesław, w ramięprzez kogoś trącony zdał się nie czuć tego, nie podnosił się z miejsca. Głową w bary wciśniętąi czarną plamą włosów wystawioną na ludzi zdał się tępo zapatrzony w sterczące nawysztywnionych nogach lakierki; ramiona opadły wiotko, wydął się w pogarbieniu gors koszulijak biała pierś ptaka, poły frakowe rozrzuciły się na boki: tak zawisał na krześle. Ogłuszającyrozgwar ulicy niósł mu w uszy jakby szyderczy nakaz władz duszy tu wykorzenionych,które teraz na obcego życia potrzebę i skrzepienie w jego piersi i czoło wstąpić winne izwać się – męstwem.Uniósł nieco głowę i spojrzał spod oka na kilku stojących opodal panów. Po chwili począłsię śmiać sztucznie, szerokimi usty w oba kułaki swoje, cały w pokurcz pogięty na krześle.Lecz niebawem opadł w sobie i zawisł na krześle jak poprzednio. A gdy powracał do głowyspokój, przy serca głuchym nacisku zatrzymały się znów myśli wszystkie jakby odrętwiałena progu zwierzęcości: w tej, po raz trzeci, ponuro już powracającej hipnozie, przykuwającejwyobraźnię do nagości ciała własnego. Gołym się poczuł w tej chwili na krześle, wobliczu tych wszystkich ludzi strojnych. „Dlatego ci panowie zasłaniają mnie od kobiet” –pomyślał dziwacznie i w tejże chwili podniósł rękę do zalanego potem czoła. I tak się cały w48

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!