Taifas Literary Magazine no. 5, November, 2020
Taifas Literary Magazine no. 5, November, 2020 - ISSN 2458-0198 ISSN-L 2458-0198 Founded in Constanţa, June 2020 The magazine appears in Romania editorial office Founding President Lenuș Lungu Director: Lenuș Lungu, Ioan Muntean Deputy Director: Paul Rotaru Technical Editor Ioan Muntean Covers Ioan Muntean Editor-in-Chief: Ion Cuzuioc Deputy Editor: Stefano Capasso Editorial Secretary: Anna Maria Sprzęczka Editors: Vasile Vulpaşu, Anna Maria Sprzęczka, Pietro Napoli, Myriam Ghezaïl Ben Brahim, Zoran Radosavljevic, Suzana Sojtari Iwan Dartha, Auwal Ahmed Ibrahim, Destiny M O Chijioke, Nikola Orbach Özgenç
Taifas Literary Magazine no. 5, November, 2020 - ISSN 2458-0198 ISSN-L 2458-0198
Founded in Constanţa, June 2020
The magazine appears in Romania
editorial office
Founding President Lenuș Lungu
Director: Lenuș Lungu, Ioan Muntean
Deputy Director: Paul Rotaru
Technical Editor Ioan Muntean
Covers Ioan Muntean
Editor-in-Chief: Ion Cuzuioc
Deputy Editor: Stefano Capasso
Editorial Secretary: Anna Maria Sprzęczka
Editors: Vasile Vulpaşu, Anna Maria Sprzęczka, Pietro Napoli, Myriam Ghezaïl Ben Brahim, Zoran Radosavljevic, Suzana Sojtari
Iwan Dartha, Auwal Ahmed Ibrahim, Destiny M O Chijioke, Nikola Orbach Özgenç
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
26
Taifas Literary Magazine no.5, November, 2020
prose 25-30
Andrzej Sarwa
ISSN 2458-0198 - ISSN-L 2458-0198
Zagadka jesiennej nocy
Usiadł zupełnie przytomny, tak jakby wcale
nie kładł się spać tej jesiennej nocy. Szeroko
otwartymi oczyma wpatrywał się w ciemność,
jednocześnie wytężając słuch, bo zdawało mu
się, że obudził go jakiś dźwięk.
Ale wokół panowała cisza. Cisza kładąca się
gęstym woalem na wszystkim wokół. Lecz w
tej ciszy i mroku czaiło się niewiadome. Coś, co
sprawiło, że wybił się ze snu i teraz siedział, z
uwagą nasłuchując i
wypatrując oczy. Po
omacku sięgnął ręką na
stojący w pobliżu stolik,
gdzie wieczorem zostawił
papierosy i zapałki.
Z lubością zaciągnął się
dymem.
Skądś, z daleka, jego
uszu dobiegł warkot
samochodu i jeszcze
bardziej odległe
poszczekiwanie psa.
Już miał się na nowo położyć, rozgniótłszy
wpierw niedopałek w popielniczce, gdy gdzieś
w kącie pokoju, tuż za ciemną i masywną bryłą
szafy, zamajaczyła w mroku sylwetka
człowieka.
Zerwał się z posłania i podbiegłszy do stołu
zaświecił lampę naftową, po czym omiótł
pokój bacznym spojrzeniem, ale nie dostrzegł
niczego podejrzanego.
Na sosnowym mocno podniszczonym stole
stała szklanka–musztradówka z na wpół
wypitym kompotem. Podniósł ją teraz i
wysączył do końca zimny i niesmaczny już
napój. Nie rozumiał co się z nim działo.
Uświadomił sobie jednak, że zachowuje się nie
całkiem normalnie. Nawet jeśli obudził go
jakiś dźwięk, to pewnie mający całkiem
naturalne pochodzenie. Może był to krzyk
nocnego ptaka, a może uderzenie wiatru o
szybę. Dziwił się sobie samemu, że wpadł w
panikę, nie mając ku temu absolutnie żadnych
powodów, ale jednocześnie nadal rozglądał
się po pokoju, w poszukiwaniu czegoś, co
mogło mu zagrażać. Drgały w nim wszystkie
włókienka mięśni i nerwów i miał tę pewność,
że już do rana nie zaśnie. Przecież zdawał
sobie sprawę z tego, że powinien dobrze
wypocząć, bo jutro czeka go ciężki dzień.
Zgasił więc lampę i jak najwygodniej ułożył
się w pościeli, pod
przymknięte powieki
usiłując przywołać sen.
Ale daremnie. Za to w
czaszce poczęły mu się
kłębić
tysiące
najróżniejszych myśli, a
jedna straszniejsza od
drugiej.
Naraz
przypomniał sobie
wszystkie opowieści o
duchach, jakie zasłyszał w
dzieciństwie. Położył się
na brzuchu, starając się myśleć o czym o czym
innym. Nakrył głowę kołdra, lecz nie na wiele
się to zdało.
Męczył się tak z pół godziny, a może dłużej.
Potem zły na samego siebie odrzucił
przykrycie, znów zapalił światło i boso
poczłapał do kuchni. Tutaj, w sobie wiadomym
schowku, czyli w szczelinie pomiędzy
kredensem a ścianą stała napoczęta litrowa
flaszka bimbru.
Wyjął ją teraz, wyciągnął korek i
napełniwszy musztardówkę do połowy,
duszkiem wypił. W ustach i gardle poczuł
wstrętny smak taniego alkoholu, nabrał więc
kubek zimnej wody z wiadra i pił ją długimi
TAIFAS LITERARY MAGAZINE