21.11.2020 Views

Taifas Literary Magazine no. 5, November, 2020

Taifas Literary Magazine no. 5, November, 2020 - ISSN 2458-0198 ISSN-L 2458-0198 Founded in Constanţa, June 2020 The magazine appears in Romania editorial office Founding President Lenuș Lungu Director: Lenuș Lungu, Ioan Muntean Deputy Director: Paul Rotaru Technical Editor Ioan Muntean Covers Ioan Muntean Editor-in-Chief: Ion Cuzuioc Deputy Editor: Stefano Capasso Editorial Secretary: Anna Maria Sprzęczka Editors: Vasile Vulpaşu, Anna Maria Sprzęczka, Pietro Napoli, Myriam Ghezaïl Ben Brahim, Zoran Radosavljevic, Suzana Sojtari Iwan Dartha, Auwal Ahmed Ibrahim, Destiny M O Chijioke, Nikola Orbach Özgenç

Taifas Literary Magazine no. 5, November, 2020 - ISSN 2458-0198 ISSN-L 2458-0198
Founded in Constanţa, June 2020
The magazine appears in Romania
editorial office
Founding President Lenuș Lungu
Director: Lenuș Lungu, Ioan Muntean
Deputy Director: Paul Rotaru
Technical Editor Ioan Muntean
Covers Ioan Muntean
Editor-in-Chief: Ion Cuzuioc
Deputy Editor: Stefano Capasso
Editorial Secretary: Anna Maria Sprzęczka
Editors: Vasile Vulpaşu, Anna Maria Sprzęczka, Pietro Napoli, Myriam Ghezaïl Ben Brahim, Zoran Radosavljevic, Suzana Sojtari
Iwan Dartha, Auwal Ahmed Ibrahim, Destiny M O Chijioke, Nikola Orbach Özgenç

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

27

Taifas Literary Magazine no. no. 5, November, 2020

łykami, aż przełyk przestał go palić.

Przysiadł na kuchennym taborecie i

zapatrzony w ciemne okno, czekał na uczucie

ulgi i odprężenia, jakiego doświadczał zawsze

w kilka minut po wypiciu bimbru. Ale nie dane

mu było się nim porozkoszować, oto bowiem,

skądś z sypialni, do jego uszu dobiegł dźwięk –

realny, jak najbardziej realny, nie będący

bynajmniej produktem wyobraźni –

przypominający może nieco płacz noworodka.

Poderwał się na równe nogi. Kwilenie nie

ustawało. Poczuł jak cierpnie mu skóra na

plecach, a czoło pokrywa się zimnym potem.

Nie miał zamiaru udawać się na poszukiwanie

źródła tego dziwnego

dźwięku. Wiedział, że do

niego nie dotrze. Skąd

wiedział? Tego nie

potrafił uzasadnić. Po

prostu wiedział...

Ponownie nalał sobie

bimbru, ponownie

napełniając

musztardówkę – tym

razem po wręby – i wypił

palący płyn dwoma, czy

trzema

łykami.

Oszołomienie nadeszło prędzej niż się

spodziewał. Wraz z oszołomieniem zaś

zobojętniał. Był pijany, kręciło mu się w

głowie i chciało mu się śmiać ze swoich

irracjonalnych lęków. Posiedział jeszcze przez

chwilę na posłaniu. Ciężki sen spadł na niego

nagle i chociaż z różnych stron pokoju

dobiegały niepokojące dźwięki, on już

ich nie słyszał. Żona leżąc obok niego ciężko

pochrapywała. Z niechęcią odsunęła się na

skraj posłania, kiedy wreszcie na dobre

układał się obok niej.

***

Pewnie nie spał długo, bo kiedy otworzył

oczy wokół panowała smolista ciemność.

year I, no. 5, 2020, November

Zrazu nie słyszał niczego, tyle że czuł czyjąś

obecność w pokoju. A może to było tylko

złudzenie?... Ale nie, to nie było złudzenie. Do

jego uszu jęły dobiegać ciche popiskiwania i

jakiś dziwny dźwięk przypominający nieco

posykiwanie rozdrażnionego kota, który chce

odpędzić niemiłą mu osobę.

Coś głośno uderzyło o szafę. Potem jeszcze

i jeszcze raz. Przestraszony poderwał się i

usiadł. W głowie mu wirowało, a wyschłe usta

i gardło domagały się wody. Chciał wstać,

zaświecić światło, zobaczyć co się dzieje, ale

nie mógł. Jakaś potworna siła przyciskała go

do łóżka. Nie był to jednak człowiek, ni żadna

inna istota z krwi i kości.

Było to tak, jakby nagle, w

jakiś

niezwykły,

niesamowity sposób,

wzrosła siła grawitacyjna.

Tymczasem cały pokój

rozbrzmiewał odgłosami

ciosów jakie ktoś czy coś

wymierzało szafie,

ścianom... Robiło to

wrażenie jakby cały dom

drżał aż do fundamentów.

Poczuł, że obudziła się

także i żona, i że również ona nie może – mimo

iż czyni takie próby – podnieść się z posłania.

Wkładając w to cały wysiłek, nadal

próbował wstać. I może by mu się to udało,

tyle że w pewnym momencie poczuł

niesamowity ból w rękach. Wręcz słyszał, jak

pękają mu kości przedramion. Ale słyszał też

niesamowite, przedziwne charczenie żony.

Nie był w stanie niczego uczynić. Ból

sparaliżował go, unieruchomił.

A dom wciąż drżał od uderzeń. Teraz

łomotało dosłownie już wszędzie. Zdawało

się, że solidny poniemiecki budynek,

wymurowany z czerwonej cegły, lada moment

rozleci się na kawałki.

ISSN 2458-0198 – ISSN-L 2458-0198

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!