Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Kino „Biała”, rok 1967 FOT. ZASOBY URZĘDU MIEJSKIEGO W GRYBOWIE<br />
Na wi dow ni by ło 251 miejsc sie dzą -<br />
cych. Pierw szym fil mem, któ ry wi dzo -<br />
wie obej rze li po re mon cie by li Łow cy<br />
skal pów w re ży se rii Syd ney’a Pol -<br />
lack’a. Po tem mia sto prze ka za ło ki no<br />
w użytkowanie Wojewódzkiemu Zarządowi<br />
Kin w Krakowie, które z czasem<br />
zo sta ło prze mia no wa ne na Okrę go we<br />
Przed się bior stwo Roz po wszech nia nia<br />
Fil mów. W tych cza sach rocz nie „gra -<br />
no” w nim po nad 700 se an sów, a przez<br />
kino przewijało się 50 tysięcy widzów.<br />
Zmia ny re per tu aru od by wa ły się dwa<br />
razy w tygodniu.<br />
Długoletnimi kierownikami kina byli:<br />
Włodzimierz Olszewski, a potem jego<br />
syn – Ro man. Ale hi sto rię tej<br />
instytucji tworzyli także inni zasłużeni<br />
dla niej ludzie – kinooperatorzy, pomocni<br />
cy ope ra to rów, bi le ter ki, ka sjer ki<br />
m.in.: Jó zef Guś tak, je go syn Zbi gniew,<br />
Jó zef Płon ka, Sta ni sław Kan tor, Ar tur<br />
Olek sie wicz, Ja cek Re jow ski, Ce li -<br />
na Cza pliń ska, Te re sa Wi tek, Kry sty -<br />
na Oracz i Te re sa Gry zik. No i wier ni<br />
ki no ma ni, któ rzy, co ty dzień sa do wi li<br />
się wygodnie w wyścielanych aksamitem,<br />
mięk kich fo te lach i ci, któ rzy szli<br />
do ki na, by obej rzeć film od „wiel kie go<br />
dzwo nu”. Przez ki no w cią gu 80 lat<br />
przewinęło się kilka pokoleń grybowian.<br />
Urok bajek z dziecinnych lat<br />
– Wyjście do kina było dużym wydarzeniem<br />
– wspomina Jacek Rejowski.<br />
– W dzieciństwie oglądałem w kinie bajki,<br />
te rodzimej produkcji, jak chociażby Bolek<br />
i Lo lek i obce – rosyjskie, np. Konika<br />
Garbuska, czy czechosłowackie – Rozbójnika<br />
Rumcajsa. Puszczane były w soboty<br />
i niedziele o godz. 15. Godzina 19. zarezerwowana<br />
już była dla dorosłej widowni.<br />
W okresie prosperity kina, przypadają<br />
cej na la ta sie dem dzie sią te i osiem -<br />
dzie sią te re per tu ar fil mo wy usta lał<br />
Wo je wódz ki Za rząd Kin, a póź niej<br />
Okrę go we Przed się bior stwo Roz po -<br />
wszechniania Filmów w Krakowie. Celuloidowe<br />
taśmy, po wyświetleniu filmu<br />
w Grybowie, przekazywane były dalej<br />
do in nych kin w re gio nie: w Kry ni cy,<br />
Muszynie i Mszanie Dolnej.<br />
Gry bo wia nie mo gli ob co wać z kla -<br />
syką kina polskiego i amerykańskiego.<br />
Re kor dy fre kwen cji pa da ły, gdy wy -<br />
świetlane były filmy z gatunku kina akcji,<br />
„płasz cza i szpa dy” i tych, któ re<br />
roz pro pa go wa ły w na szym kra ju<br />
wschodnie sztuki walki. W najlepszych<br />
czasach dla grybowskiego kina widownia<br />
pę ka ła w szwach. Ki no wą ka sę<br />
szturmowali mieszkańcy nie tylko Grybo<br />
wa. Do mia sta nad Bia łą zje żdża li<br />
na seans filmowy również mieszkańcy<br />
oko licz nych miej sco wo ści: Bo bo wej,<br />
Stróż, Ptaszkowej, a nawet Ciężkowic.<br />
Na wi dow ni nie bra ko wa ło osób za li -<br />
czających się do tzw. grybowskiej elity,<br />
jak chociażby władze miasta, radni, lekarze<br />
itp.<br />
– Nie ży ją cy już dok tor Sta ni sław<br />
Szcze pa nek prak tycz nie nie prze ga pił<br />
żadnego filmu, tym bardziej wojennego<br />
– wspomina Rejowski. – Zawsze siedział<br />
w dziewiętnastym rzędzie na jedenastym<br />
miejscu. Nasza kasjerka – Celina Czaplińska<br />
zawsze mu je rezerwowała. Bardzo<br />
czę sto miej sca na wi dow ni<br />
zajmowali też państwo: Gostwiccy, Fydo<br />
wie, Szpa kow scy, Mor dar scy, Cza -<br />
pliń scy oraz nie ży ją cy też ks. Adam<br />
Kaźmierczyk, długoletni proboszcz grybowskiej<br />
parafii.<br />
Bi let od ko ni ka<br />
Po słu chaj my jesz cze Jac ka Re jow -<br />
skiego:<br />
– Pa mię tam, że w dni po wsze dnie,<br />
a szczególnie w soboty i niedziele, gdy<br />
na stacji PKP o godz. 16.30 zatrzymywał<br />
się pociąg osobowy relacji Kraków–<br />
No wy Sącz, wy sy py wa ły się z nie go<br />
tłu my lu dzi. Prak tycz nie wszy scy szli<br />
do kina. Na widowni, zwłaszcza wtedy,<br />
gdy wyświetlaliśmy kasowe filmy, palca<br />
nie było gdzie włożyć. Biletów – „stojących”<br />
sprze da wa li śmy do brze po -<br />
nad set kę na ka żdy se ans. Sta ry<br />
wentylator nie nadążał wymieniać powietrza<br />
w sali kinowej. Kiedy graliśmy<br />
Wejście Smoka na wszystkich seansach<br />
mieliśmy nadkomplet, a dostanie biletu,<br />
by zo ba czyć gwiaz dę nu mer je den<br />
– Bru ce’a Lee – gra ni czy ło z cu dem.<br />
Można je było kupić za dolary u koników.<br />
Re kor dzi ści wi dzie li film chy ba<br />
z dwadzieścia razy.<br />
STYCZEŃ 2010 Sądeczanin 75