POST SCRIPTUM_2_2021
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
w tej skali, ze wszystkimi twoimi koncepcjami, zmieścić.<br />
Interesująca musi być zarówno malutka, jak i duża rzecz.<br />
Niemniej, u mnie zawsze jest to rzeźba. I być może tylko<br />
dlatego, że tak do tego podchodzę, to rzeczy, które<br />
stworzyłem w przypadku flakonów czy korków były<br />
na tyle intrygujące, że uzyskałem na Zachodzie miano<br />
designera, o którym się wykłada – ku mojemu<br />
zdumieniu – nawet w Nowym Jorku. Nie podczepiałem<br />
się pod wartości uznawane przez określone grupy<br />
społeczne. Chciałem być zawsze sam i ponosić za to<br />
konsekwencje. Wykonałem potężny wysiłek, żeby<br />
zachować wszystko to, co chciałem.<br />
Jesteś tak wszechstronny, że w jednej rozmowie nie sposób<br />
wszystkiego ogarnąć, ale nie mogę pominąć tak prozaicznie<br />
brzmiących rzeczy jak: stoły, stoliki, krzesła. To niezwykłej<br />
urody obiekty – wykonane najczęściej z brązu i kryształu,<br />
czysta poezja artyzmu na najwyższym poziomie.<br />
One wynikają z mojej prostej niewiedzy. W szkole<br />
podstawowej byłem małym orlątkiem, a studia<br />
skończyłem jako orzeł, który musiał się wszystkiego<br />
nauczyć. Okazało się, że połowa rzeczy na studiach nie<br />
miała sensu, żadnego znaczenia. Gdy rodzina Ornano<br />
obdarzyła mnie wielkim zaufaniem i zaproponowała,<br />
żebym zaprojektował korek do perfum, byłem niemalże<br />
zdumiony: jak to ja, taki rzeźbiarz, mam się zajmować<br />
jakimiś korkami? A dzisiaj jestem znany w kilkudziesięciu<br />
krajach dzięki designerskiej twórczości, związanej<br />
z firmą Sisley. Sama firma też zyskała szalenie na inności,<br />
ponieważ z reguły to się wszystko opiera na powielaniu<br />
form, a tutaj pojawiło się coś innego i niestandardowego.<br />
Potem – ponieważ ludzie widzą, że łatwo mi przychodzi<br />
wymyślanie i realizowanie pomysłów – zaproponowano<br />
mi zrobienie konkretnego mebla. Meble robię do dzisiaj<br />
tylko na zamówienie, ale robię wszystko tak, by mogły<br />
pojawić się na wystawie, a nie tylko były schowane<br />
w domu. Muszą pełnić funkcję publiczną i sprawdzić się<br />
w każdej sytuacji, muszą być dziełem sztuki, a dzieło<br />
sztuki w każdej sytuacji się obroni. Wiem, że muszę<br />
podejść do tematu tradycyjnie, jak w swoich rzeźbach.<br />
Nie kopiuję nikogo, ale i mnie nikt nie skopiuje.<br />
Połączyłem lany kryształ z brązem, co się okazało<br />
hitem. I część moich słynnych klientów kupiło moje<br />
unikatowe prace, a one obroniły się na świecie jako coś<br />
niestandardowego, coś, czego nie można znaleźć u kogoś<br />
innego. Ale jest też duża wada takiego zamówienia.<br />
Gdy dzisiejszy designer tworzy produkt, cały dowcip<br />
polega na tym, żeby móc go sprzedać w milionach<br />
egzemplarzy. A ja wykonuję tylko jeden, jedyny<br />
egzemplarz. Jeżeli śpiewasz i wydajesz płyty, możesz<br />
wydać ich miliony i dzięki temu mogą cię poznać<br />
miliony. Ale jeżeli zrobisz stół, żyrandol, lampę, fotel czy<br />
cokolwiek, co jest unikatowe, widzi to tylko jeden klient<br />
i jego rodzina. Nie zrobię na tym nazwiska, (zresztą mi na<br />
tym specjalnie nie zależy), ponieważ jest to adresowane<br />
do bardzo wąskiej grupy odbiorców, którzy potrafią to<br />
docenić i wolą oryginalność od unifikacji, powielania.<br />
W Polsce panuje tragiczna moda na minimalizm.<br />
Nie dość, że jesteśmy biedni, pozbawieni wielu<br />
elementów kulturowych w przestrzeni publicznej,<br />
to nowe domy muszą być czarno-szaro-białe.<br />
Tak samo wnętrza. Jak weźmiesz do ręki gazety<br />
z projektami wnętrz, zauważysz, że to pełna unifikacja.<br />
Może, ewentualnie, pojawiają się jakieś bibeloty,<br />
ale nie ma tam porządnej rzeźby, porządnej sztuki<br />
projektowanej. Więc jak ja mam się przebić czymś<br />
oryginalnym, z najwyższej półki?<br />
Najtrudniej być prorokiem we własnym kraju – historia<br />
Twojego artystycznego życia wydaje się potwierdzać tę<br />
ponadczasową mądrość. To wprawdzie nic nowego, ale<br />
smutno, że Ty – Europejczyk, obywatel świata, którego dzieła<br />
są ozdobą najbardziej prestiżowych muzeów i prywatnych<br />
kolekcji, wśród swoich jesteś niemal anonimową postacią.<br />
Czy potwierdzasz moją gorzką konstatację?<br />
No niestety… Tak, wystawiam w muzeach, ale niezbyt<br />
wielu. Pojawiam się w bardzo ważnych kolekcjach. Moje<br />
prace mają często drugie życie, bo ktoś je odsprzedaje.<br />
Ma prawo. Tak, że dzieła są w ciągłym ruchu, zmieniają<br />
miejsca. Nie mam złudzeń, że będę popularny w Polsce<br />
z tego prostego powodu, że nie chcę łapać wszystkich<br />
srok za ogon. Mając minimalne środki i małe możliwości,<br />
musiałem zdecydować w pewnym momencie, o co się<br />
bić. Dawniej w Polsce nie byłem w stanie przebić się,<br />
a nie należałem do organizacji, które to ułatwiały. Gdy<br />
czasy się zmieniły, było już za późno, bo nie mieszkałem<br />
w centrum, a dla człowieka działającego w mojej branży<br />
wiele więcej możliwości stwarza Warszawa niż Bielsko-<br />
-Biała. W związku z tym, gdy zaczęły się otwierać okienka<br />
na Zachodzie, poszedłem walczyć o Zachód, o siebie.<br />
W Polsce miałem wiele wystaw indywidualnych, ale zbyt<br />
mało, żeby o mnie ktoś specjalnie pamiętał. Jakieś pięć<br />
lat temu postanowiłem, że będę tu, ale tylko w jednym<br />
miejscu, w Warszawie. Trudno mi latać po całej Polsce,<br />
choć uwielbiam Kraków, Wrocław, i te trzy miejsca mi<br />
w zupełności wystarczają. To nie spowoduje jakiegoś<br />
aplauzu czy wielkiego zainteresowania. Rynek sztuki,<br />
który jeszcze w Polsce nie istnieje, został opanowany<br />
przez ludzi, którzy absolutnie nie akceptują nośnika<br />
kulturowego, jaki wytwarzam. Jestem dla nich obiektem<br />
archeologicznym, a to, co robię, to jakaś XIX-wieczna czy<br />
XX-wieczna zapaść, a nie sztuka współczesna. Dzisiaj są<br />
inne narzędzia w sztuce, decydujące o ważności danego<br />
artysty. Ja w tym nie biorę udziału, mimo że potrafię<br />
w każdej dyscyplinie coś zrobić. Potrafię namalować,<br />
narysować, zrobić plakietkę, płaskorzeźbę. Jestem<br />
w stanie podjąć każdy temat. Tylko uważam, że pewne<br />
tematy i pewne postawy artystyczne stwarzają możliwość<br />
wtórności. Natomiast to, co robię, nie pozwala mi na<br />
wtórność, mogę być zawsze oryginalny. Jeżeli kiedyś<br />
będę tworzył fotografie czy instalacje, będą ciekawe.<br />
Kiedyś już to robiłem, więc wiem o czym mówię, ale<br />
wtedy nazywało się to inaczej. Dzisiaj słowotwórstwo<br />
jest ważne. Dzisiaj są to instalacje, a dawniej nazywano<br />
je happeningami. Kto dzisiaj używa słowa „happening”?<br />
Nikt! Kiedyś się mówiło projektowanie – dzisiaj, jeśli<br />
nie powiesz, że to jest design – to znaczy, że nie jest.<br />
Słowotwórstwo, a nie artysta, ma kreować od razu<br />
wartość sztuki. Jeżeli robisz w Polsce fotografię, to znaczy,<br />
że jesteś artystą współczesnym, a jeżeli realizujesz rzeźby<br />
w brązie, to jesteś w głębokim średniowieczu. Takie jest<br />
myślenie w Polsce, natomiast na Zachodzie jest tak,<br />
24<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>