21.03.2023 Views

HMP 76

New Issue (No. 76) of Heavy Metal Pages online magazine. 84 interviews and more than 200 reviews. 236 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Cirith Ungol, Grave Digger, Destruction, Havok, Warbringer, Cloven Hoof, Tokyo Blade, Skanners, Elixir, Psychotic Waltz, Ivanhoe, Conception, Astharoth, Mekong Delta, Witchking, Tyrant, Sorcerer, Lord Vigo, Crimson Dawn, Poltergeist, Dark Forest, Ancillotti, Black Phantom, Road Warrior, Divine Weep, Traveler, Commando, Dressed To Kill, Madhouse, Oz, Shok Paris, Black Hawk, Palace, Witchking, Gomorra, Jenner, Zatyr, Lady Beast, Toledo Steel, Razgate, Piranha, Naked Root, Restless, Firewind, Nightwish, Goblin's Blade, AnVision, Vandenberg, Sölicitör, Magick Touch, Lionheart, Crystal Eyes, Headless Beast, Satan's Empire and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 76) of Heavy Metal Pages online magazine. 84 interviews and more than 200 reviews. 236 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Cirith Ungol, Grave Digger, Destruction, Havok, Warbringer, Cloven Hoof, Tokyo Blade, Skanners, Elixir, Psychotic Waltz, Ivanhoe, Conception, Astharoth, Mekong Delta, Witchking, Tyrant, Sorcerer, Lord Vigo, Crimson Dawn, Poltergeist, Dark Forest, Ancillotti, Black Phantom, Road Warrior, Divine Weep, Traveler, Commando, Dressed To Kill, Madhouse, Oz, Shok Paris, Black Hawk, Palace, Witchking, Gomorra, Jenner, Zatyr, Lady Beast, Toledo Steel, Razgate, Piranha, Naked Root, Restless, Firewind, Nightwish, Goblin's Blade, AnVision, Vandenberg, Sölicitör, Magick Touch, Lionheart, Crystal Eyes, Headless Beast, Satan's Empire and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Szósty bieg bez słodkiej posypki

Divine Weep zaskoczyli nowym albumem

"The Omega Man", urozmaicając tradycyjny

power/heavy metal ekstremalnymi

akcentami. Dodało to muzyce białostoczan

surowości i mocy, ale nie

przypuszczam by zwolennicy "Tears Of The

Ages" byli nowym materiałem Divine Weep

rozczarowani, bo to kolejny krok w rozwoju

tej grupy. Opowiadają o nim basista Janusz

Grabowski i wokalista Mateusz Drzewicz.

HMP: Nowy skład zespołu okrzepł na tyle,

że sfinalizowaliście nowy materiał długogrający,

następcę świetnie przyjętego debiutu

"Tears Of The Ages"? Po odejściu Igora mieliście

spore problemy, bo nie mieliście szczęścia

do jego następców, aż do momentu pojawienia

się Mateusza - to był ten przysłowiowy

strzał w dziesiątkę?

Janusz Grabowski: Cześć. Cieszę się, że możemy

kolejny raz spotkać się na łamach waszego

czasopisma i porozmawiać, tym razem o

nowym albumie. Jeśli chodzi o Mateusza to

na tę chwilę nie mam najmniejszych wątpliwości,

że był to doskonały wybór.

Nad nowym materiałem zaczęliście pracować

już w 2015 roku, ale zważywszy na zmianę

za mikrofonem pewnie te nowe utwory ewoluowały,

nabierały innych kształtów, pojawiły

się nowe pomysły i teksty?

Janusz Grabowski: Zmienił się przede wszystkim

autor tekstów, tytułów, całej otoczki lirycznej.

W mojej ocenie poszło to zgodnie z

oczekiwaniami zespołu i liryka, którą zaproponował

Matt, wszystkim odpowiada.

Mateusz Drzewicz: Z tego co się orientuję, w

momencie mojego przyjścia do zespołu (czyli

początek 2017r.) w powijakach był tylko jeden

nowy numer, który finalnie przerodził się

w wydanego singla "Austere Obscurity". Utwory

na "The Omega Man" napisaliśmy na przełomie

dwóch lat (2017-2019), za wyjątkiem

"Riders Of Navia", który pojawił się na EP-ce

"Age Of The Immortal" już w 2013 roku.

Na pewno miało to wpływ na urozmaicenie

warstwy wokalnej "The Omega Man", ale

może też budzić obawy co do przyjęcia tych

rozwiązań przez fanów tradycjonalistów,

zwolenników "czystego" power/heavy metalu?

Janusz Grabowski: Nie sądzę aby te elementy

ujęte w takiej formie oraz w takiej ilości

mogły kogokolwiek zniesmaczyć. Muzyka

oraz linie wokalne są raczej uniwersalne dla

wielu gatunków metalu. Pojawiają się i fragmenty

balladowe nazywane przez nas "pościelówami",

a są też mocne growle i blasty. Jeśli

jednak faktycznie pojawiłby się słuchacz o

guście muzycznym ukierunkowanym wyłącznie

na power metal, to owszem - może zabraknąć

mu tym razem lukru i słodkiej posypki.

Czyli tworzycie i gracie przede wszystkim

dla siebie, szukacie czegoś nowego w obrębie

wybranej stylistyki, a przyjęcie waszej

muzyki przez słuchaczy jest już zupełnie inną

kwestią - pozytywne reakcje cieszą, ale i

tak wiadomo, że wszystkich nie usatysfakcjonujcie,

bo co człowiek to inny gust czy

odmienne podejście?

Janusz Grabowski: Divine Weep jest w tej

chwili w mojej ocenie zespołem dojrzalszym.

Mamy w składzie osoby, które zwracają uwagę

na wiele aspektów produkcji i promocji. Nigdy

nie robimy niczego na siłę, nie siadamy i nie

Dostrzegam na wielu płytach zespołów z

Zachodu dwa trendy: część, szczególnie tych

cukierkowo powermetalowych, dopełnia swe

utwory odniesieniami do popu czy nowoczesną

elektroniką, ale te grające mocniej sięgają

właśnie po elementy charakterystyczne

dla brutalnych odmian metalu, tak jak właśnie

wy - chodzi o to, żeby poszczególne utwory

zyskały na mocy, zabrzmiały surowiej?

Janusz Grabowski: Generalnie o to właśnie w

tym chodzi. Metal w Europie Wschodniej to

nie rurki z kremem. Tutaj trzeba zapierdalać.

Mateusz Drzewicz: Chodzi o to, żeby utwory

brzmiały dobrze, zgodnie z koncepcją muzyków.

Jak ktoś chce łączyć metal z disco - to

powodzenia, jeśli ma taką koncepcję. Jednak

w Divine Weep my wszyscy wyrośliśmy na

gruncie ekstremalnego grania, więc w naturalny

sposób chcemy dodawać różnych cięższych

"smaczków" do naszego okrzepniętego, heavymetalowego

stylu. Raczej nie oglądamy się w

tym przypadku na trendy - w przeciwnym razie

musielibyśmy zostać grupa rekonstrukcyjną

US powerowych lub angielskich kataniarskich

zespołów z lat 80-tych!

Pierwszym efektem pracy nowego składu był

singel "Austere Obscurity" z wiosny 2017

roku, ale zabrakło go na "The Omega Man" -

planujecie też wersję winylową tego albumu

i chcieliście się zmieścić w trzech kwadransach,

czy uznaliście, że z jakichś względów

Najbardziej zauważalna zmiana to wpływy

black czy death metalu słyszalne w niektórych

utworach: blasty, skrzek, growling. To

chyba nie tylko echa tego co graliście przed

laty, ale też skutek akcesu Mateusza, wokalisty

wszechstronnego, który zarówno w

Hellhaim, jak i w Subterfuge nie ogranicza

się co do doboru środków?

Janusz Grabowski: Cóż... Jeśli w skrzyni biegów

masz szósty bieg, logiczne wydaje się użycie

go na trasie.

Foto: Marcin Grygoruk

myślimy "a co się teraz sprzedaje?". Nie ukrywam

jednak, że to co robimy ma konkretny

zamysł i plan, zarówno od strony kompozycyjnej,

jak i wydania czy promocji.

Mateusz Drzewicz: Od zawsze przyświecała

mi idea, żeby grać dokładnie to co się chce,

polegając na swoim guście i intuicji. W kwestii

"sprzedaży" muzyki nigdy nie wiadomo co zaskoczy,

a co nie, a w ten sposób przynajmniej

zespół ma szansę nagrać muzykę w którą wierzy

i którą będzie w stanie obronić, choćby

miało słuchać tego pięć osób na krzyż. Zresztą

w moim mniemaniu 100% muzyczna szczerość

ma zdecydowanie więcej plusów, niż minusów

- nawet biorąc pod uwagę garstkę niezadowolonych

fanów - ale to już temat na inną

rozmowę…

nie pasuje do tego materiału?

Janusz Grabowski: Planujemy wersję winylową

albumu. Ale na pewno będzie ona odłożona

w czasie. "Austere Obscurity" nie bardzo

nam pasował brzmieniowo do tego albumu,

ale nie odsuwamy go w kąt. Jest na niego konkretny

plan.

Zarejestrowaliście jednak ponownie balladę

sprzed lat "Riders of Navia". Kontynuujecie

tym samym nagrywanie na płyty starszych

utworów z "Age Of The Immortal", chcąc

dać im drugie życie?

Janusz Grabowski: Tak. Wszystkie pozostałe

utwory z "Age Of The Immortal" doczekały

się lepszej jakości zarówno produkcyjnej,

jak i muzycznej na "Tears...". "Riders Of

Navia" to kawałek piękny, jednak odłożony

przez nas na inny czas. Widocznie ten czas

właśnie teraz nadszedł i "Riders Of Navia"

stał się pięknym uzupełnieniem i przełamaniem

mocnego albumu.

DIVINE WEEP 47

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!