12.07.2015 Views

Nr 226-227, kwiecień-maj 1973 - Znak

Nr 226-227, kwiecień-maj 1973 - Znak

Nr 226-227, kwiecień-maj 1973 - Znak

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

470 WSPOMNIENIA 0 KS. HENRYKU HlEBOWICZUnej nieza,leinosci, bylby moie jednym :z najwi~kszym w swiecieana rchist6w. Gdyby jego zaborczose i zdobywczy imperializm niewprz~gly si~ w sluib~ l12.jwyiszej Mifosei, gdyby chcial zai rzym.aeprzy sobie serea, kt6re podbijal dla Boga, by~by moie wprost niebezpieeznymi m6g1by stae si~ demagogiem. (...)Byly w nim uderzajqce antynomie. Moina by sq.dzie, i e mial dwiedusze: jednq zlokalizowanq jak gdyby w tej zawadiackiej - p rzekornie'Sterczqcej czupl'ynce, dusz~ roOgatq, bUDczueznq, nieujarzmionq.A drugq ukrytq, Bogu wiadolffiq, spalajqcq si ~ cicho, dus z~ tego,Id6ry slui y i nic wi~eej! ,,- To nie ja, toO nie ja'" - bronil s i ~ .prawiesZoOrstkoO, gtdy Mu dzi~koOwano za ja'kies wyswiadczone dobro.Ba'rdzoO luihil zartoOwae, byl kpiarzem niemoiHwym i przyznam si~ie czasem balam s i ~ JegoO i a rtobliwych aforyzm6w, kt6re kla dtyprzeciwnikl:t na oObie loOpatki, nie z.ostawiajqc miejs ca na Teplik~. J es­Ii chodzi 0 mnie, to prawie zawsze czulam s i~ pokona na. "Czemuito si~ tak rumienimy?" - zapytywal potem z mina, riiewiniqtka.Ale ten sam zlosliwy j ~zy k , gdy bylo PoOtrze ba, stawal si ~ narz ~­dziem serea, przek:a:zywal sfo"va peIne tkliwosci, wsp61czuci.9, podtrzymania. Wystarezy10 ra z pozna e to serce ukryte pod koscist q powlokq,pod szorstkimi PoOzorami, i eby jui zawsze wyczuwae i yweJego pUlsowanie. Byl toO .doprawdy ba.rdzo czuly instrument , oOdpowiadajqcy na tychmiast cZ )'lStym rezonansem wsp61ezucia na k a.:i:dcze tkni~cie z cierpieniem.Mo.:i:na powiedziee, ie cierpienie ludzkie bylo jeg.o slabq stronq,w kimkolwiek si~ odslonilo, mia-lo dla niego sil~ przyciqgania. Tamszedl i oddawal si ~ . "Moim poW'olaniem jest posta e przy czlowiekui odejse" - powiedzial 0 sobie. Tak, rpostae w godzinie jego pr6by,ezy upadku, podtrzymywac, podniesc, potem oOdejsc, zanim si~ biedae:zyskona tyle zorientuje i pozbiera w sobie, by zaezqc d zi ~ ko ­wac.Wystar.czylo Mu dowiedziee si~ 0 czyims nieszezE;sciu, ieby w tamtq stron~ skierowae cale swoje zainteresowanie: stawal si ~ niespokojny,ehodzil, myslal. trapil si~, wzdychal, mruezai, ai 'Znalazl sposob,ieby pom6c, jesli jeszeze byl ratunek, ieby przynajmniej pocieszyei pocierpiec ra:zem - jesli toO jedno zostalo. Zdo,lny zrozumieekaidq trage'diE; i przeiyc jq: "Ja nie cierrpi~ z p aniq - leczw pani" - p.owieidziaJ: pewnej mlodej matce, kt6ra stracila jedynegosyna. Istotnie On bral na siebie cierpienie drugiego czlowieka. Tujui nie bylo dwoch dzwj~k6w, dw,6ch takt6w, ale jeden takt , jedenrytm wsp6lnego przeiycia.Klasyfikujqc wypadki dzisiejszego zycia, poslugujemy s i~ cz~ s toterminami: duch, materia, odgraniczajqc od siebie te dwa poj~c ia

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!