12.07.2015 Views

wani myślą prof. Tadeusza Sławka (UŚ), podejmujemy na łam

wani myślą prof. Tadeusza Sławka (UŚ), podejmujemy na łam

wani myślą prof. Tadeusza Sławka (UŚ), podejmujemy na łam

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Drodzy Czytelnicy,wspólnie z Samorządem Studenckim, zainspiro<strong>wani</strong>myślą <strong>prof</strong>. <strong>Tadeusza</strong> Sławka (UŚ), <strong>podejmujemy</strong><strong>na</strong> łamach wiosennego numeru „Przeglądu” próbęukazania proporcji pomiędzy realizacją idei universitas(grupa osób, którą jednoczy wspólny cel, interesi zamiło<strong>wani</strong>e) a societas (inny rodzaj wspólnoty, organizującejsię w oparciu o inne relacje między jednostkami)<strong>na</strong> Uniwersytecie SzczecińskimW roku obchodów jubileuszu ćwierćwiecza istnienia<strong>na</strong>szej Alma Mater o tej szczególnie ważnej relacjidyskutują <strong>na</strong> <strong>na</strong>szych łamach przedstawiciele <strong>na</strong>ukowcówi braci studenckiej. Ci ostatni wypowiadająsię także w sondzie o sposobie pojmo<strong>wani</strong>a wybranejprzez siebie roli społecznej, a pytanie, czy żacy przejawiającharakterystyczny dla Polaków „patologicznyindywidualizm” przewija się w kilku artykułach tegowydania „Przeglądu”. Dopełnienie głównego tematunumeru stanowi wywiad, którego Iwonie Smolecudzieliła prorektor ds. studentów, dr hab. <strong>prof</strong>. US MirosławaGazińska, poruszając wiele zagadnień, którezainteresują każdego studiującego.Zmierzyliśmy się także z zadaniem niewyko<strong>na</strong>lnym– próbą sportreto<strong>wani</strong>a <strong>na</strong>jliczniejszej częścispołeczności akademickiej US – po<strong>na</strong>d 30 000 studentów.Bogactwo i różnorodność przykładów dy<strong>na</strong>micznegofunkcjono<strong>wani</strong>a tej grupy zdumiewa – <strong>na</strong> <strong>na</strong>szejuczelni działa po<strong>na</strong>d sto organizacji i kół <strong>na</strong>ukowych!Najaktywniejsze wzięły udział w Dniach Otwartych –pisze o tym w artykule Uniwersytet to studenci nowarzeczniczka prasowa US – Marika Gołda. Innych przedstawiamy,podsumowując działalność obchodzącego10 rocznicę istnienia Koła Naukowego Filozofii czyrównej mu wiekiem poradni prawnej, a także prezentującdopiero rozpoczy<strong>na</strong>jące pracę Koło Pro PublicoBono. Tekstem o z<strong>na</strong>czącym tytule Student: superbohater,chcemy dać z jednej strony żartobliwą, z drugiejzaś niezwykle cenną wskazówkę niejednemu „pierwszakowi”.Z<strong>na</strong>cznie poważniejszym i konkretnym wskazaniemmogło okazać się spotkanie w wypełnionej pobrzegi młodymi słuchaczami auli Wydziału Humanistycznegoz <strong>prof</strong>. Leszkiem Balcerowiczem, któryw ramach cyklu „Szczecin Humanistyczny” wygłosiłwykład „Kryzys a gospodarka polska”, zachęcając dopodejmo<strong>wani</strong>a działań w sferze organizacji pozarządowych.Kolejne wydanie „Przeglądu Uniwersyteckiego”poświęcimy miejscu i roli kobiet w społeczności uniwersyteckiej.Zadamy również pytanie o pozytywnei negatywne skutki realizacji feministycznego postulaturozbijania struktur obciążonych wielowiekowątradycją patriarchalną.Zapraszam do lektury!Elżbieta BeataNowakPRZEGLĄD UNIWERSYTECKI– pismo Uniwersytetu Szczecińskiego.Wydaje Biuro Promocji i Informacji USBiuro Promocji i Informacji US:Krzysztof Trzciński (dyrektor), Marika Gołda(rzecznik prasowa), Magdale<strong>na</strong> Seredyńska,Adam Morawski, Artur SzwedoRedaktorka <strong>na</strong>czel<strong>na</strong>Elżbieta B. NowakWspółpracownicy:Joan<strong>na</strong> Daniek, An<strong>na</strong> Hunczak, An<strong>na</strong> Linka,Agnieszka Majewska, Pauli<strong>na</strong> Olechowska,Begi<strong>na</strong> Sławińska, Iwo<strong>na</strong> Smolec, DorotaŚwierczyńska, Katarzy<strong>na</strong> Piękoś, WiesławDeptuła, Paweł Gąsowski, Piotr Klimek,Paweł Piwowarczyk i inni.Foto:Jerzy Giedrys, Michał Kulik, Krzysztof Trzcińskii inniProjekt graficzny:Tomasz TarnowskiGrafika <strong>na</strong> okładce:Piotr DeptaSkład komputerowy, korekta:Monika WancerzDruk:Print GroupAdres redakcji:Biuro Promocji i Informacji US,al. Papieża Ja<strong>na</strong> Pawła II 22a, pokój 019,tel. 91 444 13 10,e-mail: gazeta@univ.szczecin.plczasopismo on-line:www.univ.szczecin.pl/przegladRedakcja przyjmuje teksty wyłącznie w formieelektronicznej; zastrzega sobie prawo doredago<strong>wani</strong>a i dokony<strong>wani</strong>a skrótów tekstóworaz odmowy publikacji <strong>na</strong>desłanych materiałów.Numer zamknięto 16.04.2010Nakład: 2000 egz.


Temat numeru:Współczesny etos studentaDyskusja redakcyj<strong>na</strong> 5Iwo<strong>na</strong> SmolecSonda: Etos studenta dzisiaj 16Joan<strong>na</strong> DaniekMistrz i uczeń 17Iwo<strong>na</strong> Smolec„Marzą mi się relacjeoparte <strong>na</strong> tutoringu” 20Paweł Piwowarczyk„Białe kołnierzyki” w służbiestudentów 25Paweł PiwowarczykStudent: superbohater 27Julia JerkaSamorząd Studenckipodstawa czy dodatek? 29Joan<strong>na</strong> OwsińskaStudenci piszą… 30An<strong>na</strong> LinkaWieloz<strong>na</strong>czny status doktoranta 32Marika GołdaUniwersytet to studenci 34Katarzy<strong>na</strong> PiękośTakie będzie studentów cho<strong>wani</strong>e,jakie są rzeczypospolite 37WydarzeniaPrzegląd Ekspres 40Joan<strong>na</strong> DaniekObywatel świata dobrej woli 42Pauli<strong>na</strong> OlechowskaO związkach demokracjiz kapitalizmem 46Katarzy<strong>na</strong> OrzyłowskaTrzy zęby trzonowe 48Dorota ŚwierczyńskaDyskusja o strategii 50Radosław SkryckiI Dzień Afrykański 51Paweł BudaPrawnicy o sytuacji organizacjipozarządowych w Szczecinie 53Małgorzata MakiewiczDostrzec matematykę w kulturze,w matematyce od<strong>na</strong>leźć kulturę 55Paweł DzielWielokulturowość w BiblioteceACKJ 56Elżbieta SajNZS – projekt „DrogowskazyKariery 2010” 58Adam MorawskiTargi Edukacyjne 59Cykl jubileuszowyWojciech Dow<strong>na</strong>r20-lecie Wydziału Zarządzaniai Ekonomiki Usług 60Begi<strong>na</strong> SławińskaOd 10 lat życie „kołem” się toczy 62Agnieszka Majewska10 lat Studenckiej Poradni PrawnejUS 63KulturaPiotr KlimekPo co komu kultura? 65Mikołaj SzczęsnyWiosenny Koncert Uniwersytecki 67Olek RóżanekNa pokładzie abstrakcji 69Bartosz Ig<strong>na</strong>towiczTeatr Akademicki US 70Marcin PiątkowskiKultura bez granic 70Paweł GąsowskiUniversity LipDub 72Wokół uczelniWiesław DeptułaWarto wiedzieć 73Jacek StyszyńskiZ fizyką, matematykąi przedsiębiorczością idziemydo szkół 75Region, Europa, ŚwiatIwo<strong>na</strong> SmolecPoetyckie badania w Iowa 77Małgorzata PrzytockaMusimy rozumieć język Ziemi! 79SportKrzysztof KrupeckiWielki sukces studentów IKF US 81Jacek BatógKrótka historia akademickichpotyczek przy zielonym stoliku 82Krzysztof KrupeckiPrzełamy<strong>wani</strong>e barier 83PrezentacjeElżbieta BlicharskaNowości WydawnictwaNaukowego US 85Elżbieta ZarzyckaUmaszynowienie w Wasabi 87Pauli<strong>na</strong> OlechowskaŻycie to przygoda 88Barbara PatlewiczPolacy w Gruzji 91Agnieszka MajewskaRękopisy i pióroRyszarda Liskowackiego 92Piotr Michałowski„Pogranicza” <strong>na</strong> pograniczuregionu i świata 94Alan SasinowskiFilozofia nietaktu 96Patro<strong>na</strong>tII edycja konkursu fotograficznegoCukrowa <strong>na</strong> wakacjach 99


TEMAT NUMERUWspółczesnyetos studentaDyskusja redakcyj<strong>na</strong>


TEMAT NUMERUE tos studentaElżbieta B. Nowak: Temat <strong>na</strong>szej dzisiejszejdyskusji redakcyjnej to współczesny etos studenta.Jest dziś z <strong>na</strong>mi <strong>prof</strong>esor Mirosław Rutkowski,etyk, którego proszę o definicję tego pojęcia.Prof. Mirosław Rutkowski: Etos jest zbiorem zasadlub wartości, zwykle moralnych – chociaż nie zawsze,bo mogą go konstytuować również reguły obyczaju,które kierują zacho<strong>wani</strong>em ludzi. Należy zwrócićuwagę <strong>na</strong> dwie rzeczy. Po pierwsze – nie ma etosu indywidualnychosób. Etos jest zawsze wzorcem postępo<strong>wani</strong>aokreślonej grupy; dlatego mówimy o etosierycerskim, etosie <strong>na</strong>uczyciela, studenta czy urzędnika.No i po drugie – nie ma etosu o negatywnej wymowiemoralnej, np. bandziora czy chuliga<strong>na</strong>. To wzorzec postępo<strong>wani</strong>a,który zawsze jest oceniany pozytywnie.E.B. Nowak: Dziękuję bardzo. Podczas poprzedniejdyskusji sformułowane zostały różnegorodzaju diagnozy dotyczące obecnego funkcjono<strong>wani</strong>auniwersytetu. Wśród jej uczestników pojawiłysię głosy mówiące o tym, że zanikają właściwerelacje między studentami a wykładowcami.Przyczyn tego stanu rzeczy upatruje się m.in.w umasowieniu studiów, wykładowcy właściwiejuż nie są w stanie rozpoz<strong>na</strong>ć swoich studentóworaz ich możliwości, nie są też w stanie poświęcićim wystarczająco dużo uwagi.Na początku <strong>na</strong>szej rozmowy chciałabym zapytaćobecnych z <strong>na</strong>mi wykładowców: jaki etosstudenta obowiązywał w czasach, kiedy państwostudiowali?Prof. Mirosława Gazińska: Nawiązując do definicjisformułowanej przez pa<strong>na</strong> <strong>prof</strong>esora Rutkowskiego,uważam, że etos studenta powinien być rozważanyw szerszym kontekście, jaki stanowi etos akademicki.Wracając do pytania. W czasach, w których studiowałam,niezaprzeczalnym faktem była elitarność – studiabyły dobrem rzadkim. Przy<strong>na</strong>leżność do grupy studenckiejstanowiła wyraźny wyróżnik. Osobną kwestiestanowił system rekrutacyjny i funkcjono<strong>wani</strong>e tzw.punktów za pochodzenie. Dla młodych ludzi – zmotywowanych,zdolnych i żądnych wiedzy – wartością6


yło tak studio<strong>wani</strong>e <strong>na</strong> wymarzonym kierunku, jaki przy<strong>na</strong>leżność do grupy. Kilkadziesiąt lat temu innybył status studenta, określany zarówno przez samągrupę, uczelnię, jak i społeczeństwo. Dziś studia stałysię dobrem w zasadzie powszechnym, dla przykładu,kiedy w 1985 roku Uniwersytet Szczeciński rozpoczy<strong>na</strong>łswoją działalność, studiowało <strong>na</strong> nim ok. 5 tys.studentów, teraz studiuje ok. 30 tys. młodych ludzi –trudno mówić w takich warunkach o elitarności.Prof. Inga Iwasiów: Studiowałam w latach osiemdziesiątych,zaczy<strong>na</strong>łam w stanie wojennym. W związkuz tym <strong>na</strong>sz etos był także etosem politycznym. Napewno czuliśmy się wspólnotą jako ci, którzy chcą dążyćdo zmiany, a konieczność tę czuło się w powietrzu.Na pewno elitarność, o której mówiła pani rektor, byławaż<strong>na</strong>. Wybór kierunku studiów był bardzo ważny,stanowił ukorono<strong>wani</strong>e edukacji licealnej, też świadomiekształtowanej. Mniej zadarzało się przypadkowychwyborów, przy<strong>na</strong>jmniej wśród humanistów. Nastudia przychodziliśmy już z przeczytaną biblioteką,wiedząc, czego chcemy i świadomością, że musimysię starać, aby te cele zostały osiągnięte. Świat wtedybył z jednej strony prostszy, a z drugiej strony – bardziejskomplikowany. Jeżeli chciało się osiągnąć coświęcej niż etat w szkole podstawowej, to trzeba byłojuż w czasie studiów wykazać się nieprzeciętnymiumiejętnościami. Faktycznie występowała też potrzebatej aktywności, która zanika, a obwiniałabym o tokulturę masową. Na <strong>na</strong>sze postawy wpływa nie tylkoto, że nie jesteśmy dziś już taką elitarną grupą, kiedy<strong>podejmujemy</strong> studia, ale też to, że żyjemy w świeciekultury masowej.Współczesny student często dodatkowo pracuje,ale też ma tak obszerną ofertę różnych sposobów traceniaczasu, że często ulega pokusom. Natomiast myfaktycznie często spędzaliśmy czas dyskutując o tym,co było przedmiotem studiów. Studia <strong>na</strong>m się „rozlewały”<strong>na</strong> życie. Czytaliśmy wspólnie książki i o nich rozmawialiśmy,<strong>na</strong>prawdę byliśmy <strong>na</strong> bieżąco z nowościamiwydawniczymi: powieścią, studium filozoficznym,rozprawą z socjologii. Człowiek, który jest studentemfilologii polskiej, ma taki obowiązek. Oczywiście, niewszyscy od ra<strong>na</strong> do nocy czytali książki, ale ton <strong>na</strong>dawalici, którzy czytali, grali w teatrze, pisali. To było teżbardzo charakterystyczne dla tamtego czasu.Nie chciałabym jed<strong>na</strong>k, żebyście państwo odnieśliwrażenie, że chcę swą wypowiedzią stworzyć kontrapunkt– powiedzieć, że wówczas było świetnie i mybyliśmy z<strong>na</strong>komici, a z tego <strong>na</strong>leżałoby wywnioskować,że dzisiaj jest zupełnie i<strong>na</strong>czej. To „dzisiaj” jest bardziejróżnorodne. Kwestia relacji ze studentami i tego, czytworzymy wspólnotę, jest otwarta. To prawda, wieluswoich studentów nie z<strong>na</strong>my z imienia i <strong>na</strong>zwiska, niemożemy z<strong>na</strong>ć kilkuset osób rocznie. Ale już podczassemi<strong>na</strong>riów <strong>na</strong>wiązuję bardzo bliskie relacje intelektualne.Myślę, że większość z <strong>na</strong>s wówczas poz<strong>na</strong>je i rozwijamożliwości swoich studentów i wykonuje z nimitę pracę, która kiedyś dotyczyła prawie wszystkichform dydaktycznych. Chcę wyraźnie pochwalić mojestudentki, które przecież nierzadko podejmują pracęzarobkową, rozpoczy<strong>na</strong>ją inny kierunek studiów albowychowują dzieci, czyli spełniają różne role, za intensywnośćpracy <strong>na</strong> semi<strong>na</strong>rium. Tak, semi<strong>na</strong>rium jeszczeratuje ten model dydaktyki, który dla humanistów jest<strong>na</strong>jważniejszy.TEMAT NUMERUUczestnicy dyskusjifot. Krzysztof Trzciński7


TEMAT NUMERUProf. MirosławaGazińska,<strong>prof</strong>. MirosławRutkowskifot. Krzysztof Trzciński8Dr Małgorzata Makiewicz: Zacznę od idei uniwersytetu.Kiedyś wybitny matematyk, fizyk, filozof HenriPoincaré próbował wyjaśnić studentom, czym jest <strong>na</strong>uka:„Tak, jak dom buduje się z cegieł, ale zbiorem cegiełnie jest, tak i <strong>na</strong>ukę tworzą fakty, choć nie jest o<strong>na</strong>jedynie ich zbiorem”. Podobnie uniwersytet to nie tylko<strong>prof</strong>esorowie, studenci, administracja, system organizacyjnyi aparatura. Uniwersytet tworzy poczucie tożsamości,świadomość i funkcjonujący wciąż etos studentai… pracownika <strong>na</strong>ukowego.Zanim powiem o moim studio<strong>wani</strong>u, chciałabymwrócić do lat sześćdziesiątych, kiedy moja mama studiowałaprawo <strong>na</strong> UAM w Poz<strong>na</strong>niu. Jej czapka studenckajest jedną z moich <strong>na</strong>jcenniejszych pamiątek. Pamiętam,jak z dumą i sentymentem opowiadała o czasachstudenckich, pokazując starannie przechowywany z<strong>na</strong>kswej przy<strong>na</strong>leżności do społeczności studentów wydziałuprawa. Być może dziś dla studentów symbol tennie za bardzo jest zrozumiały, nie wiem, czy chcielibyużywać podobnego <strong>na</strong>krycia głowy i czy w ogóle mająpotrzebę uzewnętrznienia swojej tożsamości i przy<strong>na</strong>leżnoścido uczelni i wydziału. Być może czapka byłabytraktowa<strong>na</strong> jako staromodny gadżet, nie zaś tradycyjnysymbol społeczności czy poglądów np. politycznych.Moje studia w latach osiemdziesiątych charakteryzowałkameralny klimat <strong>na</strong>uk matematycznych. Kiedyprzyszłam <strong>na</strong> pierwszy rok, to ze wszystkimi (prawie)asystentami byliśmy <strong>na</strong> „ty”, co ani nie przeszkadzało,ale też niespecjalnie pomagało w zdoby<strong>wani</strong>u wiedzy.Z pewnością było sympatyczne i upraszczało nierazpewne sprawy. Oczywiście do <strong>prof</strong>esorów zwracaliśmysię i<strong>na</strong>czej. Bardzo dobrze wspomi<strong>na</strong>m fantastycznyruch kół <strong>na</strong>ukowych. Podczas obozów mieliśmy możliwośćzaprzyjaźnienia się z pracownikami i z <strong>na</strong>uką. Studiakończyły się egzaminem magisterskim, po którym<strong>na</strong>jlepsi otrzymywali „uniwersytecką rekomendację dopracy”. Stypendia <strong>na</strong>ukowe były wysokie, relatywnie korzystniejszeniż teraz. Zajęcia trwały przez cały tydzień,często przed i po południu. Wtedy razem chodziliśmy<strong>na</strong> obiady do pobliskich stołówek.Pani <strong>prof</strong>esor Iwasiów powiedziała, że za tamtychczasów było wspaniale. Sądzę, że dzisiaj również moż<strong>na</strong>budować własny niepowtarzalny klimat studio<strong>wani</strong>a.Współczesny, codzienny kontakt <strong>na</strong>uczyciela z uczniemczęsto przybiera nieco wirtualny charakter – porozumiewamysię za pomocą SMS-ów, e-maili, blogów, wymieniamypoglądy <strong>na</strong> internetowych forach. Zauważmyjed<strong>na</strong>k, że w dalszym ciągu niezwykle cenione sąkonferencje, semi<strong>na</strong>ria czy nieformalne rozmowy <strong>na</strong>korytarzu lub w wydziałowym barku. Może dlatego, żeprowadzę zajęcia <strong>na</strong> elitarnym kierunku, z<strong>na</strong>m nie tylkoimio<strong>na</strong> i <strong>na</strong>zwiska studentów, ale ich zaintereso<strong>wani</strong>a,wiem, kto gra <strong>na</strong> gitarze, jakie czyta książki, dokądpodróżuje. Wydaje mi się, że również <strong>na</strong> bardzo masowychkierunkach moż<strong>na</strong> zrobić wiele ciekawych rzeczy.W każdej społeczności są osoby, które chcą więcej niżoferuje standardowy program studiów; które chcą więcejzyskać, oddając jednocześnie swoje własne zaangażo<strong>wani</strong>ei pracę.Prof. Rutkowski: Według mnie etos studenta bardzosię zmienił. Moje pokolenie nie traktowało studiówinstrumentalnie. Ani moim kolegom, ani mnie nigdynie przyszłoby do głowy, aby uważać studia za konieczny,lecz mało z<strong>na</strong>czący bądź też mniej z<strong>na</strong>czącyetap życia. Były one dla <strong>na</strong>s celem samym w sobie i niktnie myślał o własnych studiach w kategoriach środka,który <strong>na</strong>biera z<strong>na</strong>czenia jedynie z punktu widzeniacelu, któremu ma służyć. Życie podporządkowane byłostudio<strong>wani</strong>u, a studiowało się w dzień i w nocy. Zajęciarozpoczy<strong>na</strong>ły się wcześnie rano, kończyły się <strong>na</strong>tomiastpóźnym wieczorem – o godzinie 20.00 a <strong>na</strong>wet o 21.00.W nocy prowadziliśmy dyskusje, czytaliśmy książki, noi oczywiście bawiliśmy się.Dzisiaj studenci przychodzą <strong>na</strong> uniwersytet główniedlatego, gdyż zdają sobie sprawę, że pomoże im tow osiągnięciu ważnych w ich życiu celów, którymi sązazwyczaj dobra praca i pieniądze. Po godzinie 15.00<strong>na</strong> wydziale prawie nikogo już nie ma, studenci biegnądo pracy bądź też do innych własnych zajęć. Pojęcie„studio<strong>wani</strong>a” nie z<strong>na</strong>czy obecnie tego samego, coz<strong>na</strong>czyło dla mnie. Ja godzi<strong>na</strong>mi przygotowywałem siędo zajęć, czytając literaturę zadawaną <strong>na</strong>m przez <strong>prof</strong>esorów.Dzisiaj duża część moich studentów w ogóle nieczyta orygi<strong>na</strong>lnych prac, lecz jedynie ich omówienia,a ci, którzy czytają, mało z tego rozumieją, ponieważnie poświęcają temu właściwej ilości czasu i <strong>na</strong>leżytejpracy. Dzisiaj <strong>na</strong> uniwersytecie nie ma atmosfery, którapanowała za moich czasów. Być może była o<strong>na</strong> wynikieminnej rzeczywistości politycznej i ekonomicznej.Pięć lat, które spędziłem <strong>na</strong> uniwersytecie w Poz<strong>na</strong>niu,to był bardzo „bogaty” okres w moim życiu; zdobyłemwiedzę, która mnie ukształtowała i z której czerpię dodzisiaj. Nie byłem człowiekiem zamożnym, jed<strong>na</strong>k pracynie podejmowałem, ponieważ wiązałoby się to z zaniedby<strong>wani</strong>emstudiów. Obecne pokolenie studentównie myśli już takimi kryteriami, gdyż ma odmienną hierarchięwartości. Różnica jest wielka.E.B. Nowak: Niedawno w ramach cyklu „SzczecinHumanistyczny” <strong>prof</strong>esor Barbara Kromolickawygłosiła wykład <strong>na</strong> temat etosu opiekuńczegospołeczeństwa, w czasie którego doko<strong>na</strong>ła dośćradykalnego rozpoz<strong>na</strong>nia. Stwierdziła bowiem,że współczesną grupę studencką charakteryzuje„patologiczny indywidualizm” (określenie pro-


TEMAT NUMERUfesora Janusza Czapińskiego), co stanowi odbiciefunkcjono<strong>wani</strong>a społeczeństwa polskiego. Przedewszystkim studenci nie budują wspólnoty, niewchodzą w głębsze relacje, nie interesują się swojągrupą społeczną, traktują studia instrumentalnie,kierują się konsumeryzmem itd. Na uczelni prawienie funkcjonuje wolontariat, nie jest budowany kapitałspołeczny, czyli, między innymi, zdolność dowspółpracy. Czy państwo reprezentujący studentówzgodzą się z tą tezą?Michał Jarmoc: Zgadzam się całkowicie. Jed<strong>na</strong>k<strong>na</strong>jważniejsze jest pytanie, dlaczego tak się dzieje?Moim zdaniem, wspólnota studentów nie tworzy sięz prostej przyczyny. Zapytajmy się, co dziś motywujemłodych ludzi do podjęcia studia <strong>na</strong> uczelni wyższej.Myślę, że moż<strong>na</strong> wyróżnić wśród nich trzy grupy. Pierwsza,tak jak mówił <strong>prof</strong>esor Rutkowski, reprezentujepodejście instrumentalne. Są to przede wszystkim studencikierunków technicznych, przeko<strong>na</strong>ni, że uczelniama ich <strong>na</strong>uczyć zbudować koparkę czy zrobić aspirynę,krótko mówiąc – dać im jakiś zawód. Student zostanieodpowiednio wyszkolony, zdobędzie dobrze płatnąpracę i będzie wiódł dostanie życie (sce<strong>na</strong>riusz prawiejak w bajce). Jest to bardzo egoistyczne i promujeprzede wszystkim rywalizację, a nie jakąkolwiek formęwspólnoty. Wynika bowiem z tego wprost, że kolegaz roku jest kimś, kto może zabrać stypendium <strong>na</strong>ukowealbo to wyśnione miejsce pracy. Z punktu widzenia studenta<strong>na</strong>jlepiej by było, aby jak <strong>na</strong>jmniej jego kolegówukończyło dany kierunek studiów, bo stanowią onikonkurencję <strong>na</strong> rynku pracy.Drugą grupę charakteryzuje brak motywacji. Jeżelizapytamy studenta <strong>na</strong>leżącego do tej grupy, dlaczegozdecydował się podjąć studia, to odpowie, że nie wie.Ta bezkształt<strong>na</strong> masa studentów nie ma pojęcia, cowłaściwie robi <strong>na</strong> uczelni: bo koledzy szli, bo głupioiść do pracy, bo rodzice kazali. Wspólnota zbudowa<strong>na</strong>przez osoby z tej grupy z pewnością będzie miała niewielewspólnego z etosem akademickim.Trzecią grupę stanowią studenci, którzy wykazująpasję, zamiło<strong>wani</strong>e, żądzę wiedzy. I to jest trochę tak,jak pan <strong>prof</strong>esor opowiadał, że kiedyś nie spano po nocach.To, że kiedyś żądza wiedzy była z<strong>na</strong>cznie większa,to nie z<strong>na</strong>czy, że teraz zanikła. Z<strong>na</strong>m wielu studentów,którzy nie śpią po nocach nie dlatego, że muszą sięprzygotować <strong>na</strong> zajęcia, ale dlatego, że są po prostuciekawi, muszą wiedzieć, bo i<strong>na</strong>czej nie zasną.Wydaje się, że jedynym gruntem, <strong>na</strong> którym moż<strong>na</strong>zbudować wspólnotę podzielającą etos akademickibyłaby właśnie pasja, zamiło<strong>wani</strong>e, możemy to <strong>na</strong>zwaćmniej lub bardziej górnolotnie, to nie ma z<strong>na</strong>czenia.Myślę, że te trzy grupy studenckie reprezentowanebyły zawsze w szkolnictwie wyższym, tylko proporcjezmieniają się nieustannie. Grupa druga, będąca obecniew większości, skłania <strong>na</strong>s do dzisiejszej dyskusji.Ostatnio oglądałem film promocyjny londyńskiegoKing’s College, w którym z<strong>na</strong>ny <strong>prof</strong>esor filozofiiD. Papineau, wychwalając rozmaite zalety swegodepartamentu powiedział, że co środa cały instytutidzie do pubu. Nie po to, aby pić piwo. Motywacja jestzupełnie in<strong>na</strong>: rozmawiać, dyskutować, wymieniaćsię wiedzą, zgłębiać temat. Studenci traktują swoich<strong>prof</strong>esorów jak mistrzów i podkreślają silną więź społeczną.Profesorowie traktują swoich studentów jakopartnerów do rozmowy, jako przyszłe pokolenie, jakoludzi, którzy przy<strong>na</strong>jmniej potencjalnie, powinni ichprześcignąć, ponieważ tak to powinno być, że uczeńprześciga mistrza. Tam widać jakąś społeczność, jakiśetos. Jest to ugruntowane w tej pasji, w tej żądzy wiedzy,która występuje tak po stronie wykładowców, jaki studentów – to nie ma z<strong>na</strong>czenia.Natalia Jagiełowicz: Moim zdaniem, etos studentafaktycznie oparty jest <strong>na</strong> tworzeniu wspólnoty. Niestety,coraz częściej obserwuje się zanik identyfikacji i brakpoczucia przy<strong>na</strong>leżności do grupy. Być może przyczynąjest zwiększająca się liczba studiujących lub zepchnięciekultury studenckiej <strong>na</strong> margines i zastąpienie jejkulturą masową, która „produkuje” coraz więcej odbiorców,a coraz mniej <strong>na</strong>dawców – i to również w środowiskuuniwersyteckim. Obecnie niewielu jest aktywistówczy społeczników, którzy potrafią motywować dodziałania pozostałych studentów. Moż<strong>na</strong> stwierdzić, żerównież z tego powodu coraz płytsze stają się relacjei więzi pomiędzy młodymi ludźmi. Po<strong>na</strong>dto, jak wspomniałMichał Jarmoc, często w drugim studencie widzimyrywala czy <strong>na</strong>wet wroga.E.B. Nowak: Jeśli już mówimy o aspekcie rywalizacyjnym– <strong>prof</strong>esor Kromolicka w czasie wykładupodawała bardzo dobitne przykłady: studencinie dość że sobie nie pomagają, to jeszcze wręczszkodzą, przekazując <strong>na</strong> przykład błędne informacjeo zajęciach, złe notatki. Wzbudziło to we mniewielkie zdziwienie, kiedyś to było nie do pomyślenia,chociażby ze względu <strong>na</strong> zwykłą przyzwoitośći ludzką solidarność.N. Jagiełowicz: Podczas mojego pięcioletniego życiastudenckiego nie spotkałam się z taką formą rywalizacji.Jed<strong>na</strong>k nie świadczy to, iż studenci <strong>na</strong>wzajem sobienie szkodzą, nie sprzedają notatek, podają niedokładneopraco<strong>wani</strong>a literatury czy błędne odpowiedzi <strong>na</strong> egzamin.Każdy rocznik jest inny – są grupy bardziej zżyte i takie,w których nie moż<strong>na</strong> liczyć <strong>na</strong> pomoc drugiego.Prof. Rutkowski: Jeżeli ktoś dobrowolnie staje sięstudentem, to oz<strong>na</strong>cza, że wyraża zgodę <strong>na</strong> przy<strong>na</strong>leżnośćdo pewnej grupy ludzi i instytucji oraz że maobowiązek przestrzegać ustalonych zasad i reguł, jakiewewnątrz niej obowiązują. Jest to społeczność o długiejtradycji; pierwszy uniwersytet powstał bowiemw Europie w 1088 roku.Jak się rzeczy mają w praktyce? Otóż <strong>na</strong>sz uniwersytetnie robi prawie nic, aby bronić swych zasad. Studenciwnoszą ze sobą do uniwersytetu swoje <strong>na</strong>wyki,obyczaje, swoją moralność i estetykę i nie muszą – niestety– tego zmieniać <strong>na</strong>wet wtedy, gdy to wszystkojest <strong>na</strong> bardzo niskim poziomie, ani <strong>na</strong>wet wówczas,gdy jest sprzeczne z uniwersytecką tradycją. Ze strony<strong>prof</strong>esorów i urzędników brak jest w takich sytuacjachwłaściwej kontrreakcji. Tak długo, jak słaby pod tymwzględem będzie uniwersytet, etos studentów zale-9


TEMAT NUMERUMichał Jarmoc,dr MałgorzataMakiewiczfot. Krzysztof Trzciński10żeć będzie jedynie od wycho<strong>wani</strong>a, jakie otrzymali oniw domu. Słaba to jed<strong>na</strong>k perspektywa i pociecha.Niedawno studenci prosili mnie, abym skończyłwcześniej zajęcia, ponieważ muszą iść do pracy. Podejmo<strong>wani</strong>epracy często jest chwalebne i samo w sobiepozytywne. Nie jest takie jed<strong>na</strong>k, gdy dokonujesię kosztem kształcenia i uniwersyteckiej tradycji. Czymam przerwać wykład, bo studenci idą pracować doMcDo<strong>na</strong>lda? Wielu, niestety, tak myśli. Otóż w pewnyminstytucie <strong>na</strong> <strong>na</strong>szym uniwersytecie <strong>na</strong> życzenie studentówzmieniano mi wielokrotnie godziny wykładów,gdyż kolidowały one z ich prywatnymi zajęciami pozauczelnią. Uniwersytet świadomy swojej tożsamościzawsze przyjmuje zasadę, że hierarchia wartości poszczególnychstudentów musi ustąpić przed hierarchiąwartości instytucji, jaką jest uniwersytet. A strażnikamitej tradycji są jej pracownicy.I drugi przykład. Studenci z mojego wydziałuumieścili <strong>na</strong> YouTube film, w którym krytykowaliw prostacki sposób jednego z pracowników, używającwulgaryzmów i niewybrednych epitetów. Wiele osóbo tym wiedziało, ale czy ktoś zareagował? Otóż – nie.Niektórzy <strong>na</strong>wet „mieli z tego niezły ubaw”. Oz<strong>na</strong>czato, że uniwersytet nie oddziałuje <strong>na</strong>leżycie <strong>na</strong> swoichstudentów i poddaje się prymitywnym zacho<strong>wani</strong>om.Uniwersytet, który nie dba o jakość moralną swoichpracowników oraz studentów, przestaje być dobrymuniwersytetem, a później – w ogóle przestaje być uniwersytetem.Dr Makiewicz: Osobiście pochyliłabym się <strong>na</strong>dtymi pracownikami uniwersytetu, którzy chcą dostosowaćtermi<strong>na</strong>rz wykładów <strong>prof</strong>esora do obowiązkówstudentów wynikających z podjęcia pracy. Być możewłaśnie takie spojrzenie <strong>na</strong> organizację pracy studentajest spojrzeniem uczelni, która się rozwija i próbujeod<strong>na</strong>leźć się w dzisiejszych czasach. Zauważmy, że <strong>na</strong>zawodowym starcie wymaga się dzisiaj nie tylko wykształceniafachowego, informatycznego, językowego,ale również dyspozycyjności, młodego wieku i…doświadczenia zawodowego. Te kryteria często są zesobą zupełnie sprzeczne. Do zdobycia przygoto<strong>wani</strong>azawodowego <strong>na</strong>wet <strong>na</strong>jlepiej zorganizowane praktykistudenckie nie wystarczą.Jeżeli pan <strong>prof</strong>esor Rutkowski studiował w Poz<strong>na</strong>niu,to pewnie pamięta, że żaden student w czasietargów nie chodził <strong>na</strong> wykłady. Wszyscy w tym czasiezarabiali <strong>na</strong> studia, często <strong>na</strong> potrzeby gości przybyłychdo miasta oddawali akademiki. Czy zacho<strong>wani</strong>estudentów oceniano jako egoistyczne, czy instrumentalne?Może po prostu takie były warunki danej społeczności.Starajmy się pomóc młodym, aby po ukończeniustudiów legitymowali się czymś więcej niż tylkodyplomem.E.B. Nowak: Tradycyjnie uniwersytet przez wiekinie tylko przekazywał wiedzę, ale przede wszystkimuczył studenta, reprezentanta elitarnej grupy,funkcjono<strong>wani</strong>a w społeczeństwie oraz kształtowałtzw. formację intelektualną i moralną. Żyjemyobecnie w czasach ponowoczesnych, w którychdoko<strong>na</strong>ły się dość z<strong>na</strong>czące zmiany, między innymizanegowa<strong>na</strong> została wartość tradycji. Pojawiły sięrównież inne wymagania wobec jednostki, któraodmiennie od<strong>na</strong>jduje się w społeczeństwie podlegającymprocesom globalizacji, kultury masoweji ostrej rywalizacji. Być może uniwersytet powinienw pewien sposób ewoluować w sposobie pełnieniaswej misji?Prof. Iwasiów: Chcę <strong>na</strong>wiązać do tego, co powiedział<strong>prof</strong>esor Rutkowski. Właściwie zaczy<strong>na</strong>my od wielkichsłów, ale mówimy czasem o bardzo podstawowychregułach relacji pomiędzy studentami i <strong>prof</strong>esorami,które są dzisiaj elementarnym problemem. Uprawiamtaką dziedzinę, która zaciera granice. Pan Michał Jarmocmówił wcześniej o angielskim zwyczaju czy rytualewspólnego wychodzenia do pubu. Kilka<strong>na</strong>ście lat temu,zaczy<strong>na</strong>jąc zajęcia z krytyki feministycznej, nie tyle chodziłamze studentkami <strong>na</strong> piwo, bo tego nie robiłamnigdy (może dwa razy zrobiłam i raczej żałuję), ile próbowałamutworzyć siostrzaną wspólnotę. Dowodem<strong>na</strong> to, że to się udało, jest ostatni rozdział mojej książkiGender dla średnio zaawansowanych, w której oddałamgłos studentkom wypowiadającym się w ramach książki– mojej rozprawy <strong>na</strong>ukowej. Bardzo zależało mi <strong>na</strong>tym, żeby siedząc za katedrą, nie budować sztucznychprzegród.I teraz jestem w sytuacji paranoicznej, bo to ja jestemrzeczniczką tego, żeby budować sztuczne podziały,ponieważ studentki kilka<strong>na</strong>ście lat temu rozumiały, żesytuacja, w której ja mówię: jesteście moimi siostrami,jest specjalnym ugoszczeniem ich, specjalnym zaproszeniem,że jesteśmy w <strong>na</strong>prawdę jakiejś wyjątkowejwspólnocie. Dzisiaj studentki, i to nie tylko te z pierwszegoroku, czasami nie wiedzą, że ja posiadam tytuł <strong>prof</strong>esorski.Chodzi o to, że autorytet uniwersytetu i autorytetwobec tego także pracownika <strong>na</strong>ukowego w oczachstudentów tak podupadł, że symbolicznie rzecz ujmując,siedzimy raczej <strong>na</strong> piwie niż w sali wykładowej. To


jest problem dla kogoś takiego jak ja, kto chciał wdrażaćideały liberalne, był maksymalnie otwarty i <strong>na</strong>gle z<strong>na</strong>lazłsię <strong>na</strong> jałowej ziemi. Dla większości studentów to, że ktośjest <strong>prof</strong>esorem nic nie z<strong>na</strong>czy, bo uniwersytet niewielez<strong>na</strong>czy. Mało tego, zapanował obyczaj klientowski: od<strong>na</strong>s żąda się <strong>na</strong> poziomie instytucji i społeczeństwa, jesteśmykontrolo<strong>wani</strong> i oceniani, a jednocześnie zabrano<strong>na</strong>m z rąk <strong>na</strong>rzędzia oceny świata i po prostu <strong>na</strong>szegoucznia-studenta. Bo jak i<strong>na</strong>czej <strong>na</strong>zwać ilościowy przymus,tę „masówkę”, <strong>na</strong> którą <strong>na</strong>rzekamy?Oczywiście nie możemy lekceważyć zmian w świecie.Musimy wiedzieć, że ludzie, z którymi rozmawiamy,mówią już innym językiem, że grunt, <strong>na</strong> którym z <strong>na</strong>mirozmawiają, jest inny, że przeczytali inne książki, oglądaliinne filmy. Musimy poszukać wspólnego językai jestem do tego gotowa, w każdej chwili chcę go szukać,ale niepokoi mnie to, że przestałam być waż<strong>na</strong>. Niez powodów osobistych, bo ja dla siebie swoją wartośćmogę budować poza instytucją, nie mam z tym problemu.Chodzi o regułę: jeśli <strong>prof</strong>esorowie <strong>na</strong> uniwersytecieprzestali być ważni, to nie ma uniwersytetu.Begi<strong>na</strong> Sławińska: Prosiłabym o ustosunko<strong>wani</strong>esię do wypowiedzi pani <strong>prof</strong>esor kolegę MichałaJarmoca, ponieważ mam wrażenie, że jego wypowiedźzostała po części źle zrozumia<strong>na</strong>.M. Jarmoc: Tak. Przede wszystkim chciałbym poprosićo to, by nie traktować studentów jak osoby ślepe, którepewnych rzeczy nie widzą. Oczywiście nie wyobrażamsobie takiej sytuacji, w której student traktuje <strong>prof</strong>esorajak kolegę z podwórka. To jest jego <strong>na</strong>uczyciel. Relacjastudent-<strong>na</strong>uczyciel powin<strong>na</strong> być zachowa<strong>na</strong> zawsze,bez względu <strong>na</strong> to, cokolwiek byśmy razem robili.Ale studenci widzą różne rzeczy, <strong>na</strong> przykład to, że<strong>prof</strong>esor <strong>prof</strong>esorowi nierówny: jeden publikuje w czasopismachakademickich listy filadelfijskiej, a drugi– nic nie publikuje. Jeden przygotowuje się do wykładówbardzo solidnie, drugi zasta<strong>na</strong>wia się pod tablicą,o czym dziś powiedzieć. Proszę się nie dziwić studentom,że chętniej przychodzą <strong>na</strong> zajęcia do jednego wybranegoprzez siebie <strong>prof</strong>esora czy otaczają go większymautorytetem. Nie mówię tutaj o elementarnymłamaniu etykiety. Tak samo jak zwracamy się do osobypracującej w urzędzie z <strong>na</strong>leżytą powagą, bo mamy doczynienia z pracownikiem państwowym, tak samo otaczamyszacunkiem <strong>na</strong>szych <strong>prof</strong>esorów.Nie ma w tym chyba nic złego, że podejście niektórychstudentów do konkretnych pracowników <strong>na</strong>ukowychjest zróżnicowane. Jak słusznie pani <strong>prof</strong>esorIwasiów zauważyła, pracownicy <strong>na</strong>ukowi <strong>na</strong> Zachodziesą oceniani jeszcze baczniej niż w Polsce. Jeśli ktoś niepublikuje, nie jest aktywny, to po prostu przestaje pełnićfunkcje dydaktyczne.Natomiast wspomniany przeze mnie wcześniejprzykład londyński miał pokazać coś innego, to, że tonieważne, czy idziemy do pubu, czy idziemy <strong>na</strong> polanę,czy idziemy do sali, to nie ma <strong>na</strong>jmniejszego z<strong>na</strong>czenia.Liczy się rozmowa, głód wiedzy, chęć zgłębienia nurtujących<strong>na</strong>s kwestii. Liczy się to, że cały departamentidzie gdzieś wspólnie, umówionego dnia i każdy tammoże poruszyć wybrany przez siebie problem.Gdybym chciał dziś w sposób formalny rozwiązaćz <strong>prof</strong>esorem pewne frapujące mnie kwestie, to musiałbympójść <strong>na</strong> konsultacje, które są w pewnych godzi<strong>na</strong>ch.Przychodzę, przede mną pięciu studentów,pierwszy nie przeczytał, drugi poprawia kolokwium.W tej sytuacji muszę odczekać swoje. Mam wrażenie,że gdybym już wszedł do <strong>prof</strong>esora, to ten zajęty byłbyinnymi problemami niż mój, pewnie bym usłyszał:dwie osoby czekają, bo one muszą coś zaliczyć… a zarazkończę konsultacje.A przecież może być i<strong>na</strong>czej. To nie o to chodzi, żebyłamać jakieś granice, ale raczej o to, żeby umożliwiaćsobie sytuacje, w których możemy swobodnie porozmawiaćo problemach poza jakby taką sferą punktów,kolejki, czy takiego stricte urzędowego podejścia. Tylkowyłącznie to się liczy, a nie czy chodzimy <strong>na</strong> piwo i odzywamysię w jakiś konkretny sposób. To jest kwestiadobrego wycho<strong>wani</strong>a i relacji czysto międzyludzkich,moim zdaniem, a nie etosu studenckiego.Grzegorz Kruszewski: Ostatnio w polskiej prasiechwalimy się boomem edukacyjnym, tym, że mamy<strong>na</strong>jwięcej studentów w Europie. To ponoć miara <strong>na</strong>szegosukcesu, a nie zauważa się tych negatywnychskutków tego stanu rzeczy, co <strong>na</strong>zwane zostało „inflacjądyplomów”. Wydaje mi się, że tytuł zdobyty przezmagistra obecnie ma inną wartość niż w czasach, kiedystudiowali <strong>na</strong>si <strong>prof</strong>esorowie. Pani rektor stwierdziła, żeprestiż studenta zmalał, zdewaluował się tytuł magistra,a mnie wydaje mi się, że podobnie zdewaluowałysię inne stopnie.Tymi zjawiskami rządzą podobne procesy, w tymwłaśnie zgodziłbym się z panem <strong>prof</strong>esorem, którymówi, że uniwersytet musi żądać respekto<strong>wani</strong>a panującychzasad. Ten „masowy student” to także człowiekbędący wytworem masowej kultury, stąd przychodząc<strong>na</strong> studia, często reprezentuje niski poziom. I to od <strong>prof</strong>esorazależy, czy postawi konkretne wymagania. Przykładwłaściwie anegdotyczny, ale z<strong>na</strong>czący. Jeszcze niedawno,kiedy zaczy<strong>na</strong>łem studia, zdarzało się, że wykładowcawypraszał z egzaminu nieodpowiednio ubrane osoby,bo tego wymaga powaga instytucji uczelni. Dzisiajw czasie sesji studenci przechadzają się po korytarzachw krótkich spodenkach i koszulkach <strong>na</strong> ramiączkach. Topowinno być skorygowane. Etos studenta jest całkowiciezwiązany z etosem pracownika <strong>na</strong>ukowego, powinniwzajemnie się motywować do jego zacho<strong>wani</strong>a.Prof. Gazińska: Wracamy zatem do mojegowcześniejszego ustalenia, że etos studenta wiążesię nierozerwalnie z tzw. akademickością i uważam,że jako społeczność akademicka sami powinniśmypielęgnować swój etos. Jestem statystykiem-demografemi lubię obserwować liczby, które stanowiąniekiedy wymierny obraz zmian. Zmia<strong>na</strong>, o którejmówimy, wyraźnie rozpoczęła się po 1989 roku i byłao<strong>na</strong> zarówno ilościowa, jak i jakościowa. Na ten procesmiała wpływ także komercjalizacja kształcenia,co niewątpliwie przyczyniło się do <strong>na</strong>rzędziowegotrakto<strong>wani</strong>a studiów. Wtedy to zaczęła się pogoń zapieniądzem, która za <strong>na</strong>szych czasów było po prostuniemożliwa. Pamiętam, jak <strong>na</strong> początku lat dziewięć-TEMAT NUMERU11


TEMAT NUMERU12dziesiątych absolwenci informatyki i ekonometriizaczęli robić zawrotne kariery <strong>na</strong> giełdzie i w biurachmaklerskich. Wtedy też zaczęły zmieniać się relacjewewnątrz uniwersytetu. Uważam jed<strong>na</strong>k, że moż<strong>na</strong>śmiało powiedzieć, że zarówno wtedy, jak i teraz jestdobrze, tylko że każdy z <strong>na</strong>s musi wybrać, co owo „dobrze”oz<strong>na</strong>cza.Prof. Rutkowski: Należy pamiętać, że nie wszystkieuniwersytety radzą sobie z tym problemem. Są takie,które potrafią <strong>na</strong>rzucić studentom reguły, którychzłamanie jest jednoz<strong>na</strong>czne z rezyg<strong>na</strong>cją ze studiów.Najlepsze uniwersytety nie tylko dają wiedzę, ale takżewychowują: wpajają wartości, uczą przestrzeganiawłaściwych wzorców zacho<strong>wani</strong>a, kształtują prawidłowepostawy aksjologiczne. Do tego służą z<strong>na</strong>ne mechanizmy.Jednym z nich jest <strong>na</strong> przykład relacja „uczeńmistrz”.Nie moż<strong>na</strong> jej jed<strong>na</strong>k zastosować w sytuacji,w jakiej my pracujemy. Kiedy <strong>prof</strong>esor w semestrzeuczy kilkuset studentów, to jaki może on mieć <strong>na</strong>tych studentów wpływ osobisty? Są <strong>na</strong>tomiast takieuniwersytety i koledże, gdzie <strong>na</strong>uczanie odbywa sięw bardzo małych grupach. Tam nie moż<strong>na</strong> „wpaść”<strong>na</strong> zajęcia lub wyjść z nich w dowolnym czasie. Tamtrzeba niekiedy ubrać się w togę i uczestniczyć wewspólnym posiłku, którego nie moż<strong>na</strong> opuścić takdługo, jak długo za stołem przebywa provost czy <strong>prof</strong>esorowie.Tam nikt nie wyobraża sobie, aby studencimogli przedkładać własne prywatne interesy <strong>na</strong>dinteresy uniwersytetu. I co ciekawe, nikt się temu nieprzeciwstawia i nikt się przeciwko temu nie buntuje.Przeciwnie – studenci uważają, że świadczy to o wysokimstatusie ich uczelni.B. Sławińska: Szanowni państwo, moje pytanieskierowane jest do obu grup siedzących przywspólnym stole i będzie ono dosyć przewrotne.Najpierw chciałabym zapytać studentów, czegouczycie się od swoich mistrzów lub <strong>prof</strong>esorów,w zależności od tego, czy identyfikujecie <strong>prof</strong>esorówz mistrzami?Mgr Aleksandra Lobermajer: Reprezentuję niejakodwa światy, ponieważ jestem absolwentką ekonomii,<strong>na</strong> której studiuje bardzo wielu studentów,którzy raczej nie tworzą jednej wspólnoty (z powodumasowości), chyba że <strong>na</strong> egzaminie. Nie wiem, czy dokońca moż<strong>na</strong> by było skrytykować wtedy „sprzedaż”notatek, bo rzeczywiście niektórzy studenci pojawialisię tylko i wyłącznie <strong>na</strong> zaliczeniach, co wydaje się niefair w stosunku do tych sumiennych. I drugi świat –jestem studentką matematyki – gdzie <strong>na</strong> całym rokujest <strong>na</strong>s 10 osób i są to warunki elitarne.Chciałabym odnieść się do wypowiedzi pa<strong>na</strong> <strong>prof</strong>esora,że rzeczywiście trzeba określić zasady i konkretnewymagania. Wydaje mi się, że nikt nie będziewymagał od siebie więcej, niż od niego wymagają.Niestety, niektórzy wykładowcy pozwalali sobie <strong>na</strong> to,że część studentów przychodziła sobie tylko <strong>na</strong> zaliczeniebez podania przyczyny nieobecności – traci sięwtedy szacunek do takiego wykładowcy oraz podważarzetelność studio<strong>wani</strong>a. Od studentów wymaga sięi wiedzy, i doświadczenia, dlatego też dziś oni oczekująod wykładowców pewnej elastyczności, ponieważniestety czasami jesteśmy zmuszeni do pracy zarobkowej,do nieobecności z tego lub innego powodu.To od samych wykładowców uczymy się <strong>na</strong>jwięcej,nie tylko teorii, ale również kultury osobistej.Chcemy, by kształtowali również <strong>na</strong>szą osobowość.Dosyć rzadko niestety zdarzają się wykładowcy, którzysą wybitnymi <strong>na</strong>ukowcami, świetnymi dydaktykamii dodatkowo – potrafią „uczyć życia”.G. Kruszewski: O wykładowcach mogę powiedziećtylko <strong>na</strong> przykładzie tych z mojego instytutu,a dominuje wśród nich bardzo życzliwa postawa wobecstudentów, także takich jak ja, którzy musieli załatwiaćmnóstwo formalności. Osobiście bardzo szanujęwykładowców, którzy przekazują wiedzę z pasją, odnich moż<strong>na</strong> <strong>na</strong>uczyć się <strong>na</strong>jwięcej.N. Jagiełowicz: Wśród wykładowców moż<strong>na</strong>doko<strong>na</strong>ć podziału <strong>na</strong> <strong>na</strong>uczycieli i tych, którzy mogąbyć <strong>na</strong>z<strong>wani</strong> mistrzami w swej dziedzinie. Z zapałemprowadzą badania, dzielą się swoimi doko<strong>na</strong>niamii próbują zarazić studentów zamiło<strong>wani</strong>em do praktykowanejdziedziny <strong>na</strong>uki.B. Sławińska: A czy identyfikujesz swoich wykładowcówz mistrzami? Czy jed<strong>na</strong>k uważasz toza ideał z zamierzchłych czasów?N. Jagiełowicz: Mam swojego mentora, jednegoz <strong>prof</strong>esorów Wydziału Humanistycznego. Sądzę, żepotrafi on zaciekawić studentów tematem, potrafizainspirować do prowadzenia własnych badań, rozbudzićpasję.G. Kruszewski: W swoim promotorze bardzo cenięto, że dał mi wolność przy wyborze tematu i szukaniumetod badawczych. Na to liczyłem, że takie będąrelacje między <strong>na</strong>mi.Prof. Rutkowski: Muszę powiedzieć, że państwawypowiedzi z etycznej perspektywy są niepokojące.Proszę spojrzeć <strong>na</strong> sposób, w jaki państwo uzasadniająswoje stanowisko. Otóż uzasadnienie to ma pewnąstrukturę, mianowicie: osoba X jest moim mistrzem dlatego,że sprzyja moim interesom. Czy mistrzem w takimz<strong>na</strong>czeniu moż<strong>na</strong> być tylko z subiektywnego punktuwidzenia? Wydaje się, że zastoso<strong>wani</strong>e kryteriów bezosobowychi bezstronnych lepiej oddaje z<strong>na</strong>czenie tegopojęcia. W tej obiektywnej perspektywie mistrzem możebyć też osoba, której wymagania pod państwa adresembędą często niezgodne z wyobrażeniem prowadzeniapomyślnego i szczęśliwego życia studenckiego. Wedługmnie pojęcie mistrzostwa w <strong>na</strong>uce i w etosie akademickimnie <strong>na</strong> tym polega, że mistrz to osoba, której żądaniasą zawsze kompatybilne z państwa pragnieniami.Mistrzem w takim z<strong>na</strong>czeniu może być również osoba,której wymagania odczuwamy jako dyskomfort, ponieważich spełnienie oz<strong>na</strong>czać może poświęcenie własnegodobra w sposób nie zapewniający <strong>na</strong>leżytej rekom-


TEMAT NUMERUpensaty. To budzić może pewną niechęć, jed<strong>na</strong>k niemoże wykluczać szacunku oraz <strong>prof</strong>esjo<strong>na</strong>lizmu.N. Jagiełowicz: Ależ i my tak postrzegamy ową kwestię.Moż<strong>na</strong> powiedzieć, że część <strong>na</strong>szych wykładowcównie spełnia się jako dydaktycy, ale może spełnić się jakomistrzowie dla studentów. Postrzegać moż<strong>na</strong> ich jakoosoby inspirujące, jako autorytety w danej dziedziniewiedzy, <strong>na</strong>uki, jed<strong>na</strong>k już w kontekście innej dziedziny sąto dla mnie osoby „zwykłe”.G. Kruszewski: Dla mnie jed<strong>na</strong>k „mistrz” jest subiektywnympojęciem, gdyż jako osoba dostosowuje odpowiedniemetody pracy do różnych możliwości swychuczniów. Cieszę się, że akurat mnie mój mentor <strong>na</strong>uczył,jak być samodzielnym.M. Jarmoc: Przede wszystkim mistrz ma przekazywaćjakąś wiedzę, ale dziś jest o<strong>na</strong> tak powszechniedostęp<strong>na</strong>, że każdy może sam zgłębić temat, który gozainteresował. To przekazy<strong>wani</strong>e wiedzy jawi się jakopewien dodatek. Zgodzę się z panem <strong>prof</strong>esorem, żemistrz powinien ode mnie wymagać, często więcej niżja sam od siebie. Wiedząc, do czego jestem zdolny, powinienodpowiednio wysoko ustawiać mi poprzeczkę.Drugą kwestią jest coś, co moglibyśmy <strong>na</strong>zwać kulturąmyślenia. To <strong>na</strong>jważniejsza rzecz, jakiej uczeń powinien<strong>na</strong>uczyć się od mistrza. Waż<strong>na</strong> jest pomoc, boniekiedy student z aspiracjami <strong>na</strong>ukowymi często chodzipo omacku, choćby w doborze tematów i literatury.Mistrz powinien być taką osobą, która radzi i prowadzi,ale nie popycha i nie ciągnie. Dobrze mieć z mistrzembliższe kontakty, bo to mobilizuje do pracy. Od swojegomistrza uczę się właśnie takich rzeczy i jestem z tego powoduszczęśliwy.Prof. Rutkowski: Pan mówi, że mistrz to osoba,która wskaże temat pracy, czy poda właściwą literaturę.Ja sądzę, że prawidłowa relacja mistrz-uczeń odbywasię <strong>na</strong> dużo wyższym poziomie.M. Jarmoc: Oczywiście, to jest wyręczanie studenta,a doktoranta – to już w ogóle tragedia. Alemłody adept jeszcze tego szerokiego spojrzenia,jakie zyskuje się, powiedzmy, po habilitacji, jeszczenie ma. Moż<strong>na</strong> <strong>na</strong>czytać się bardzo wielu rzeczy i niewiedzieć, w którym miejscu się jest. Nie wiadomo,którą drogą iść, jest się w labiryncie. I tu jest rolamistrza, który wskazuje: masz trzy ścieżki, ale idź tą,bo ta jest <strong>na</strong>jważniejsza. Wspólnie dochodzimy dojakichś konkluzji. Mistrz nie jest kimś, kto ma mi włożyćnie wiadomo ile wiedzy do głowy, ale kto ma miprzekazać pewne umiejętności.B. Sławińska: Może pozwólmy jeszcze odpowiedzieć<strong>na</strong> główne pytanie reszcie studentów.Mgr Lobermajer: Według mnie, <strong>na</strong> WydzialeMatematyczno-Fizycznym jest bardzo dużo mistrzóww swoim fachu. Profesorowie i doktorzy mająw sobie tyle pasji i ogromny zasób wiedzy, ale nieprowadzą <strong>na</strong>s za rączkę. Raczej zachęcają do samodzielności.Prof. Iwasiów: Chciałabym jed<strong>na</strong>k <strong>na</strong>wiązać dowątku mistrzostwa. To, z jakimi żądaniami przychodząstudenci, jest elementem tej zmiany, o którejmówimy. Gdybyśmy jeszcze wrócili do przeszłości,to nie wyobrażam sobie tego, żeby 20 lat temu ktośprzyszedł do promotora z żądaniem podania bibliografii.Dziś jest to powszechny obyczaj. Jesteśmy maszy<strong>na</strong>mido wyplu<strong>wani</strong>a bibliografii.B. Sławińska: Dla każdego społeczeństwa czasy,w których przyszło im żyć, są zawsze <strong>na</strong>jgorsze. Myślę,że w tych „<strong>na</strong>jgorszych czasach” jest zawsze cośOd lewej:Natalia Jagiełowicz,Grzegorz Kruszewski,Begi<strong>na</strong> Sławińska,Elżbieta B. Nowakfot. Krzysztof Trzciński13


TEMAT NUMERUMgr AleksandraLobermajer,<strong>prof</strong>. Inga Iwasiówfot. Krzysztof Trzciński14pozytywnego. Dlatego tutaj pytanie do państwawykładowców: czego uczą się państwo od swoichstudentów?Prof. Iwasiów: Mam dwóch synów, którzy skończylistudia niedawno, w związku z tym nie jestemtak w sposób „dziewiczy” ciekawa młodych ludzi.Wielu moich kolegów mówi: uczę się od młodych…A ja wiem dużo o młodych, bo miałam i mam z nimistały kontakt prywatny. Poza tym uprawiam swój zawódw ten sposób, że w ogóle wiele chcę wiedziećo świecie, w związku z tym to nie jest tak, że człowiekz samego faktu bycia młodym jest dla mnieinteresujący i może mnie <strong>na</strong>uczyć swojego świata.Uważam, że kiedy chwalimy swój zawód za możliwośćspotykania młodych osób, to jest to obłudnestwierdzenie. Uczciwie muszę powiedzieć, że od wielulat nie uczę się specjalnie niczego. I nie uważamtej sytuacji za wyjątkową, bo to oni mają się uczyćode mnie. W związku z tym uważam za wyjątkowotwórcze takie sytuacje, w których dyskusja podczaszajęć pobudza mnie do tego, żebym zaczęła szukaćodpowiedzi <strong>na</strong> jakieś pytania. Jeżeli udaje <strong>na</strong>m sięze studentami od<strong>na</strong>leźć tematy prac magisterskich,prac doktorskich, zaliczeniowych, które nie są oczywistei nie pochodzą z podręczników, ale które sąprzez <strong>na</strong>s wspólnie wymyślone, to jest dla mnie <strong>prof</strong>it,to ja się faktycznie mogę czegoś <strong>na</strong>uczyć. Czytamautorki i autorów, których i<strong>na</strong>czej bym przeoczyła,<strong>na</strong> przykład.B. Sławińska: O! To jed<strong>na</strong>k coś jest.Prof. Iwasiów: Ale nie jest to sytuacja powszech<strong>na</strong>.Nie jest to normal<strong>na</strong> sytuacja dydaktycz<strong>na</strong>, raczejbardzo szczegól<strong>na</strong>, kiedy stwierdzamy, że współmyślimy<strong>na</strong> jakiś temat interesujący dla obu stron. Taksię moż<strong>na</strong> czegoś uczyć od siebie <strong>na</strong>wzajem.Prof. Gazińska: Wydaje mi się, że mam dobrekontakty ze studentami, i że nie jest to odczucie jednostronne.Cenię sobie to, że mimo upływu lat mamdo czynienia zawsze z dwudziestolatkami. Uwielbiamobserwować, jak się zmieniają, jak zmieniająsię ich poglądy, wartości, zapatry<strong>wani</strong>a. Wracając dowartościo<strong>wani</strong>a relacji, o których mówiła pani <strong>prof</strong>esor,nie ukrywam, że pracuję z wieloma magistrantamii magistrantkami. Większość z nich wybiera łatwetematy prac magisterskich, nie wymagające większegowysiłku. Natomiast jeśli zdarzy się ktoś chętny dopodjęcia większego ryzyka, wyko<strong>na</strong>nia trudniejszejpracy, to jest to dla mnie wielka frajda. Taką frajdąza każdym razem jest dla mnie praca z doktorantami,ponieważ praca z każdym z nich jest in<strong>na</strong>. Jednipotrzebują promotora przyjaciela i doradcy, inni egzekutora.Dla mnie fascynujący jest zarówno procespowsta<strong>wani</strong>a pracy doktorskiej, jak i rozwój osobistydoktoranta.Dr Makiewicz: Przez dziesięć lat pracowałamjako <strong>na</strong>uczycielka w szkole, teraz prowadzę zajęcia<strong>na</strong> uczelni, więc bez trudu mogę opowiedzieć, czego<strong>na</strong>uczyłam się od swoich uczniów. Moim zdaniem,rola wychowawcy sprzyja poz<strong>na</strong><strong>wani</strong>u podopiecznychw różnych, również pozalekcyjnych, okolicznościach.Myślę o wycieczkach, rajdach, biwakach,obozach sportowych, kółkach zainteresowań czynp. tzw. „osiem<strong>na</strong>stkach”. Żyjąc sprawami uczniów,automatycznie poz<strong>na</strong>wałam młodzieżowy styl bycia,porozumie<strong>wani</strong>a się. Kiedyś przyszło mi <strong>na</strong>uczyćsię zasad sędzio<strong>wani</strong>a zawodów pływackich, innymrazem kanonu mody studniówkowej. Potrzeby uczniówwystawiały <strong>na</strong> próbę moją otwartość i elastyczność.Z perspektywy pełnienia funkcji opiekuńczejuczyłam się rozważania wielu ewentualności i przewidy<strong>wani</strong>askutków własnego postępo<strong>wani</strong>a.Od młodych uczę się nowoczesnego patrzenia<strong>na</strong> życie, tego, że student w pewnych sytuacjachma prawo i powinien być <strong>na</strong>dawcą. Od studentówz mojego koła <strong>na</strong>ukowego Młodych DydaktykówMatematyki uczę się ekonomicznego myśleniai pewnych umiejętności organizacyjnych. Czasamipoz<strong>na</strong>ję różne, niekiedy bardzo osobliwe sposobyuzyski<strong>wani</strong>a zaliczenia. Uczę się również wykry<strong>wani</strong>atak zwanych zapożyczeń internetowych… Mówi się,że żyjemy w świecie: „kopiuj – wklej”. A może my –wykładowcy – zbyt skromnie akcentujemy wartościprawdy, uczciwości, poszano<strong>wani</strong>a cudzej wartościintelektualnej…Nauczyłam się tego, że student, uczeń może byćdla mnie ekspertem w różnych dziedzi<strong>na</strong>ch. Nie razkorzystałam ze wskazówek <strong>na</strong>tury informatycznej,technicznej lub językowej moich podopiecznych.Nie wstydziłam się prosić ich o pomoc i nie wydajemi się, abym popełniała w ten sposób nietakt.Chciałam jeszcze dodać, że się nie waham prosićmoich mentorów o to, aby mi wskazali literaturę, i teżnie czuję się źle, jak mnie ktoś prosi o to samo. Przed„n” laty <strong>prof</strong>esor Stefan Węgrzynowski polecił miobszerną bibliografię do przygoto<strong>wani</strong>a mojej pracymagisterskiej z geometrii różniczkowej. W ciągudwóch miesięcy wypożyczalnia międzybibliotecz<strong>na</strong><strong>na</strong>szej uczelni sprowadziła dla mnie z Berli<strong>na</strong> dwabiałe kruki, o których istnieniu bez tego wskazania


TEMAT NUMERUprawdopodobnie w tamtych czasach w ogóle bymnie wiedziała. Praca moja wyraźnie zyskała dzięki lekturzetych pozycji.Ilości dostępnych dzisiaj materiałów drukowanychi elektronicznych nie sposób porów<strong>na</strong>ć z zasobamisprzed kilkudziesięciu lat. Mówi się o szumiei smogu informacyjnym. Sądzę, że szkoda czasu <strong>na</strong>czytanie przypadkowych książek i <strong>na</strong> oglądanie przypadkowychfilmów. Wskazówki osób, które uz<strong>na</strong>jemyza autorytet w danej dziedzinie, mogą okazać się dla<strong>na</strong>s prawdziwym dobrodziejstwem.Prof. Rutkowski: W pani wypowiedzi moż<strong>na</strong>wyróżnić dwie niezależne kwestie. Wydaje mi się, że<strong>prof</strong>. Iwasiów mówiła tylko o jednej z nich. Pytanie,czego uczę się od studentów, wymaga uściślenia: czyodnosi się ono do obszaru konkretnej dyscypliny <strong>na</strong>ukowej,którą uprawiam, czy też <strong>na</strong>leży je rozumiećbez takiego zawężenia – w możliwie <strong>na</strong>jszerszymz<strong>na</strong>czeniu? Tylko w drugim przypadku poszedłbympani tokiem myślenia. Do pewnych umiejętnościbądź wiedzy stosuje się rzeczywiście zasada, że imczłowiek jest młodszy, tym ma więcej zdolności lubwięcej wie. Tak więc jeśli chodzi o komputer czy Internet,to raczej ja uczę się od studentów. Ich uczniembyłbym też w wielu innych dziedzi<strong>na</strong>ch.Jeżeli <strong>na</strong>tomiast pytanie to dotyczyłoby mojejdziedziny akademickiej, czyli zajęć z filozofii moralnej,to tu, niestety, nie uczę się niczego od studentów.Poszedłbym <strong>na</strong>wet dalej niż <strong>prof</strong>esor Iwasiów,która powiedziała oględnie, że rzadko się to zdarza;ja powiedziałbym, że to nigdy się nie zdarza. Opiniata nie wynika z mojej zarozumiałości czy też genialności,lecz z prostej obserwacji: studenci za małopracują.B. Sławińska: Na ten temat, czy nie jesteśmyw stanie, to ja bym polemizowała.Prof. Rutkowski: Problem nie wynika z tego,że ktoś jest genialny, a ktoś nie, ktoś starszy, a ktośmłodszy – tylko z tego, że studenci dzisiaj niestetytego ogromu pracy, która jest potrzeb<strong>na</strong> dla tekstówfilozoficznych, nie są w stanie zrealizować, mająza mało czasu. To są te wszystkie aspekty, o którychmówiliśmy.Prof. Iwasiów: Rysuje się tu <strong>na</strong>m taka opozycja,że studenci są lepsi technologicznie, co muszę zdementować,to raczej oni pytają mnie, jak wstawićprzypisy w Wordzie i co zrobić, żeby <strong>na</strong> stronie było1800 z<strong>na</strong>ków. Być może istnieje różnica między studentamikierunków ścisłych i humanistycznych.G. Kruszewski: To też takie uogólnienie.Prof. Iwasiów: Różnica polega i <strong>na</strong> tym, skądpochodzą studenci, czy komputer był ich podstawowym<strong>na</strong>rzędziem pracy od szkoły podstawowej.To nie jest wcale tak, że różnica pomiędzy <strong>na</strong>mi „starymi”a wami „młodymi” jest różnicą technologiczną.Niektórzy są w tej sprawie bardziej zaawanso<strong>wani</strong>,<strong>na</strong> przykład robią strony internetowe, ale przecięt<strong>na</strong>studentka czy student nie są wcale zaawanso<strong>wani</strong>technologicznie. Przeciwnie: to ja musiałamsię wszystkiego <strong>na</strong>uczyć, żeby móc tego uczyć. I nie<strong>na</strong>rzekam, to normalne. Ja uczę – studenci się uczą.Natomiast nie usprawiedliwiajmy niedouczenia mitologizowanymisprawnościami innego typu, tworzącopozycję: nudne, tradycyjne, stare – porywające,nowoczesne, młode.E.B. Nowak: Szanowni państwo, dziękujęza wszystkie wypowiedzi. Musimy już kończyć<strong>na</strong>szą dyskusję, w której pojawiło się wiele ważnychdla uniwersytetu kwestii, wśród którychrelacja wykładowca/mistrz – student/uczeńwciąż wydaje się <strong>na</strong>jważniejsza. Nie bez powodu<strong>prof</strong>esor Tadeusz Sławek uważa, że idea universitas(grupy osób, która jednoczy wspólnycel, interes lub zamiło<strong>wani</strong>e) powin<strong>na</strong> być uzupełnio<strong>na</strong>pojęciem societas – wspólnoty, któraorganizuje się w wyniku pewnych relacji międzyjednostkami. Uczestnicy dyskusji:Inga Iwasiów – <strong>prof</strong>. dr hab., dyrektorka InstytutuFilologii Polskiej i Kulturoz<strong>na</strong>wstwa USMirosława Gazińska – dr hab., <strong>prof</strong>. US, prorektords. studenckich US, kierownik Zakładu Statystyki i DemografiiWydziału Nauk EkonomicznychMałgorzata Makiewicz – dr, adiunkt Pracowni DydaktykiMatematyki Instytutu Matematyki US, opiekun<strong>na</strong>ukowy Koła Naukowego Młodych Dydaktyków MatematykiMirosław Rutkowski – dr hab., <strong>prof</strong>. US – kierownikZakładu Etyki Instytutu Filozofii USNatalia Jagiełowicz – studentka V roku socjologiiUS, redaktorka <strong>na</strong>czel<strong>na</strong> Pisma Studentów Socjologii„Kontekst”Aleksandra Lobermajer – mgr ekonomii, studentkaIV roku matematyki, prezeska Koła Naukowego MłodychDydaktyków MatematykiGrzegorz Kruszewski – student V roku socjologii,jeden z założycieli Studenckiego Koła Naukowego SocjologówRezuSSMichał Jarmoc – student III roku filozofii, prezesKoła Naukowego Filozofii USProwadzące:Elżbieta B. Nowak – mgr, absolwentka filologiipolskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, redaktorka <strong>na</strong>czel<strong>na</strong>„Przeglądu Uniwersyteckiego”Begi<strong>na</strong> Sławińska – studentka filozofii, w latach2007-2009 prezeska Koła Naukowego Filozofii US 15


TEMAT NUMERUSonda: Etos studenta dzisiajWypowiedzizebrałaIwo<strong>na</strong> Smolecstudentka IV rokufilologii polskiej,przewodnicząca RadyWydziału SamorząduStudenckiego WF16Aneta Zaród,studentka I rokulogistyki(studia II stopnia), US:Dla mnie bycie studentkąoz<strong>na</strong>cza otworzenie nieskończonychmożliwości i perspektyw.Wartości, którymi się przytym kieruję, to dobra zabawa,skuteczność działania, chęć pomocy innym i połączeniatego wszystkiego z dobrą <strong>na</strong>uką i perspektywicznymmyśleniem. W tej chwili student nie może myślećtylko o dniu dzisiejszym, ewentualnie o danym miesiącuczy roku, zmuszony jest do działania w przód,podejmo<strong>wani</strong>a prób pracy, realizacji swoich ambicji.Chciałabym, aby właśnie w taki sposób społecznośćakademicka była kreowa<strong>na</strong>. Tylko to sprawi, że studentbędzie miał szansę osiągnąć sukces, a w przyszłości nieżałować lat spędzonych <strong>na</strong> uczelni.Jestem dum<strong>na</strong> przede wszystkim z bycia taką osobą,jaką jestem w tej chwili. Jestem zadowolo<strong>na</strong> z tego,co w tej chwili robię: działając w Samorządzie Studenckim,kołach <strong>na</strong>ukowych i innych organizacjach, alejeszcze bardziej cieszy mnie to, że potrafię odpowiedniogospodarować swoim czasem i w dosyć <strong>na</strong>piętym planietygodnia, z<strong>na</strong>leźć czas <strong>na</strong> takie przyjemności, jakrobienie zdjęć czy lekcje salsy. Uczelnia może i wyciągaze mnie jakieś pieniądze, ale ja staram się wyciągnąćz niej jeszcze więcej: kontakty, wiedzę, doświadczenieinnych. Wiem, że w przyszłości te wartości zaprocentująi będą stanowić istotne elementy mojej karieryi przyszłego życia.Karoli<strong>na</strong> Stańczak,studentka III rokudziennikarstwai komunikacji społecznej,Politechnika Koszalińska:Student w Polsce w XXIwieku <strong>na</strong> pewno nie z<strong>na</strong>czytyle, co żak w średniowieczu,ale z drugiej strony jakostudentka czuję się czasemwyjątkowo. Nie wiem jed<strong>na</strong>k, czy <strong>na</strong>zwałabym toprestiżem. Raczej po prostu pozytywnym rodzajem„inności”, odróżniania się od tych, którzy studentaminie są, a jednocześnie poczuciem więzi z tymi, którzystudiują. Z nimi zawsze z<strong>na</strong>jdzie się wspólny temat,więc w moim odczuciu stanowimy pewną wyjątkowąspołeczność. Aczkolwiek martwi mnie to, że nie zawsze„student” oz<strong>na</strong>cza „ktoś wyjątkowy” – tu wartowziąć pod uwagę pobudki, jakimi kierują się ludzie,kiedy idą <strong>na</strong> studia. Często one nie są zbyt wzniosłe...A czy stanowimy jedynie jednostkę, za którą uczelniadostaje pieniądze? Być może jestem <strong>na</strong>iw<strong>na</strong>, aleuważam, że nie. Nie wierzę w to, że wykładowcamii władzami uczelni kierują tylko względy materialne.Pewnie dlatego, że chcę w to wierzyć, ale życzliwość,która spotkała mnie ze strony kilku wykładowców,których <strong>na</strong> pewno zapamiętam <strong>na</strong> długo, po prostunie pozwala mi myśleć i<strong>na</strong>czej.Natalia Skawińska,studentka IV rokuzarządzania i inżynieriiprodukcji, ZUT:Etos studenta kojarzy mi sięz bajkami z mojego dzieciństwa,z opowieściami o księżniczkach,rycerzach i szczęśliwych zakończeniach.Jest mitem, pewnąbujdą.Coraz powszechniejszy staje się brak troski o dobrowspólne, gdyż studenci rzadko chcą identyfikować sięz uczelnią. Ciągły bieg (a to <strong>na</strong> zajęcia, a to <strong>na</strong> zaliczenie…)powoduje, że studenci się wypalają. Nie chcąangażować się w pracę kół <strong>na</strong>ukowych, organizacji studenckich.Ci, którzy są wartościowi – często pozostająanonimowi. Studenci myślą o kolejnych egzami<strong>na</strong>ch,które zaliczają raz po raz, „byle do przodu”. Studia stająsię kolejnym etapem, <strong>na</strong>stępnym krokiem w drodzeprowadzącej do upragnionego celu. Przystankami stająsię imprezy, wypady ze z<strong>na</strong>jomymi. Krótkie momenty,w których moż<strong>na</strong> odetchnąć od sesyjnego rozgardiaszu.Joan<strong>na</strong> Pawłowska,studentka IV roku filologiipolskiej, US:Bycie studentem dawniejkojarzyło się z przy<strong>na</strong>leżnościądo elity i związaną z tym renomą.Nie było tak licznego gro<strong>na</strong>studentów jak obecnie, nie byłotak wielu prywatnych uczelni,studio<strong>wani</strong>e zarezerwowanebyło dla wybranych. Dziś każdy może zasiąść w studenckiejławce, inwesto<strong>wani</strong>e w siebie, kształcenie sięjest bardzo <strong>na</strong> czasie. Dawny żak stracił wiele w oczachspołeczeństwa, niestety, kojarzy się z biedą, imprezo<strong>wani</strong>em,zaliczaniem kolejnych przedmiotów od sesji dosesji. W dzisiejszych czasach studio<strong>wani</strong>e nie wyróżniaz tłumu, właściwie nie wystarczy mieć status studenta,by tylko tym faktem zrobić dobre wrażenie. Jed<strong>na</strong>k interesującekierunki, wiele możliwości, wyjazdy zagraniczne,perspektywa ciekawej pracy, szansa podniesieniastatusu społecznego co roku wciąż przyciągają tysiącemłodych ludzi w uniwersyteckie progi. I pomimo tego,co o studentach się mówi i jak z perspektywy czasu samemuocenia się dawne wybory, chyba każdy chciałbyprzeżyć tę przygodę raz jeszcze, z nostalgią wspomi<strong>na</strong>jącstudenckie czasy.


TEMAT NUMERUNatalia Zwierzchowska,absolwentkapedagogiki opiekuńczeji resocjalizacyjnej, US:Bycie studentem to tak <strong>na</strong>prawdępoz<strong>na</strong><strong>wani</strong>e świata,ludzi i samego siebie. Radzeniesobie w dorosłym życiu, z dalaod maminego garnuszka. Ciągłezmagania, ciągłe podejmo<strong>wani</strong>eprób od<strong>na</strong>lezienia się w nowej rzeczywistości.Według mnie powinniśmy czuć, że studiując, jesteśmyw gronie wybranych, a nie jednymi z tysięcy osób, któredostają się <strong>na</strong> studia z wolnego <strong>na</strong>boru.Dawniej bycie studentem oz<strong>na</strong>czało prestiż, dziśstudentem może być każdy. Zaoczne, dzienne czy wieczorowe– jaka to różnica, ważne, że po ich skończeniuotrzymamy papierek, przepustkę do dorosłego i samodzielnegożycia.Dominik Stępień,student I rokukulturoz<strong>na</strong>wstwa, US:Etos studenta? Wydaje mi sie,że życie jest samo w sobie etosem,a bycie studentem to po prostu<strong>na</strong>łożenie <strong>na</strong> siebie obowiązku,który wybiera sie dobrowolniedla poszerzenia wiedzy, horyzontów,hobby. Ma on typowe dlasiebie stereotypy, które są nie do uniknięcia, jak to w życiu.Czyli student to osoba, która nic nie robi do początku sesji,a w czasie egzaminów robi tylko ładne oczy? Jest tak <strong>na</strong>prawdę?Każdy wie, że tak nie jest, poza tym nikomu nietrzeba tego udowadniać. Studiuje się dla siebie i wydajemi się, że to jest <strong>na</strong>jważniejsze i o tym <strong>na</strong>leży pamiętać,ponieważ studia tak <strong>na</strong>prawdę niczego nie gwarantują,są tylko jedną z kart przetargowych w CV, a to, co sięzyskuje, ma wyłącznie dla siebie. Pozostaje tylko kwestiatego, co się z tym potem zrobi.Mistrz i uczeńCo do tego, że szkolnictwo wyższe z<strong>na</strong>jduje się w stanie kryzysowym, nie ma żadnychwątpliwości. Jego oz<strong>na</strong>ki są różnorodne i coraz bardziej dramatyczne: przybierające <strong>na</strong>sile protesty studentów uczelni europejskich przeciwko systemowi bolońskiemu, pełneemocji debaty w mediach (m.in. cykl Wyższa Szkoła Wstydu w „Gazecie Wyborczej”), kłopotyuczelni prywatnych, wyrastających jak grzyby po deszczu, nie dysponujących jed<strong>na</strong>k kadrą<strong>na</strong>ukową i nie spełniających kryteriów koniecznych do <strong>na</strong>da<strong>wani</strong>a tytułów <strong>na</strong>ukowych swoimabsolwentom.Obok tego rodzaju wydarzeń i zjawisk symptomatycznesą także dużo wolniej zachodzące procesyspołeczne i ekonomiczno-polityczne: rosnące niezadowoleniestudentów i pracowników wyższych uczelni,pogłębiający się rozdźwięk między organizacją działalnościuczelni a rzeczywistością kapitalistycznego rynku,alarmujący stan polskiej <strong>na</strong>uki, do której reanimacji niewystarczą akcje w rodzaju Zostańcie z <strong>na</strong>mi tygodnika„Polityka”.Wyrazy pesymizmu i zniechęcenia dochodzą zewszystkich stron, jed<strong>na</strong>k w lękach i niezadowoleniu zawszezawiera się pew<strong>na</strong> energia niezbęd<strong>na</strong> do zmianystanu rzeczy. Stanowią one wskazówkę, że określonykierunek lub strategia nie są adekwatne do potrzebi oczekiwań.Zapropono<strong>wani</strong>e rozwiązań, <strong>na</strong>szkico<strong>wani</strong>e alter<strong>na</strong>tywi możliwych modyfikacji wymaga jed<strong>na</strong>k uprzedniejwyczerpującej diagnozy. Taką właśnie diagnostycznąrolę wydaje się pełnić tocząca się w całej niemalżeEuropie debata. Nie jest żadnym novum potrakto<strong>wani</strong>ekryzysu jako okazji do rewizji nie kwestionowanych oddaw<strong>na</strong> założeń, do prób zdefinio<strong>wani</strong>a kluczowych kategorii,ze świadomością, że odpowiedzi te są zawsze Joan<strong>na</strong> Daniektymczasowe.W przypadku Uniwersytetu Szczecińskiego, tegorocznegomłodego jubilata, podjęcie tego rodzaju re-absolwentkafilozofii USfleksji jest tym bardziej zasadne. Jaki kształt powinienmieć nowoczesny uniwersytet, jakie powinien realizowaćcele oraz jaki mają one wpływ <strong>na</strong> możliwe, czy teżpożądane relacje społeczne w ramach uczelni...? 17


TEMAT NUMERUzachęca do samodzielnej eksploracji i rozwoju, dającwskazówki i służąc wsparciem wyłącznie w razie pilnejpotrzeby.Wzbogacający dialogIstnieje również podejście zakładające większą elastycznośćról, swego rodzaju równorzędność, sugerując,że każdy mistrz jest jednocześnie uczniem swojegoucznia, a każdy uczeń – mistrzem swojego mistrza.Relacja ta przynosi różnorodne korzyści obu stronom,pod warunkiem, że pozostaną one aktywne, otwartei przyjmą odpowiedzialność za siebie samych.Pewien element takiego dialogicznego rozumieniamoż<strong>na</strong> od<strong>na</strong>leźć w niezwykle inspirującym perso<strong>na</strong>listycznymujęciu zaproponowanym przez ks. <strong>prof</strong>. J. Tischnera.Idzie on <strong>na</strong>wet o krok dalej, przenosząc punktciężkości <strong>na</strong> ucznia, gdyż to jego odpowiedzialnościąjest wytworzyć w sobie wrażliwość <strong>na</strong> przyjęcie mądrości:„Proces wychowawczy jest twórczy przede wszystkimod strony odbiorcy, a nie od strony <strong>na</strong>dawcy. Odstrony <strong>na</strong>dawcy on nie jest za bardzo twórczy, bo ten,który <strong>na</strong>daje, <strong>na</strong>wet nie wie, co się dzieje. Natomiast<strong>na</strong>prawdę twórczy on jest od strony odbiorcy, któryz tego promienio<strong>wani</strong>a robi jakieś dzieło orygi<strong>na</strong>lne,nie wiadomo jakie” 2 .Podobny <strong>na</strong>cisk <strong>na</strong> niezależność ucznia, odrzucenieidei ucznia jako pasywnego <strong>na</strong>śladowcy, z<strong>na</strong>jdziemytakże u F. Nietzschego, apelującego słowami Zaratustryo porzucenie mistrza, „zgubienie go”, po to, abyod<strong>na</strong>leźć siebie.W myśli Tischnera, z punktu widzenia <strong>na</strong>szych rozważań,bardzo istotne wydaje się jego stwierdzenie, że„wpływ mistrza jako <strong>na</strong>uczyciela jest możliwy w żywioleprawdy. To z<strong>na</strong>czy, jeden i drugi muszą się spotkaćw żywiole prawdy. To z<strong>na</strong>czy, jednemu i drugiemu musichodzić o jakąś prawdę”. I dalej: „Ponieważ <strong>na</strong> uniwersytetachw tej chwili nie chodzi o prawdę, tylko chodzio egzamin, w związku z czym nie ma mowy o spotkaniumiędzy mistrzem a uczniem w oparciu o prawdę” 3 .Warunkiem koniecznym spotkania jest po<strong>na</strong>dtoosobista więź, niemożliwa przy dużej liczebności uczniów.Mimo wielu różnic w rozumieniu samych pojęć„mistrza” i „ucznia”, założenie to jest wspólne dla większościpodejść. Związek tego rodzaju postrzegany jestbowiem niemal zawsze jako dość intensywny i osobisty,bez względu <strong>na</strong> środowiskowe i kulturowe różnice,określające, czy powinien być on raczej partnerski (jak<strong>na</strong> uczelniach skandy<strong>na</strong>wskich), czy protekcjo<strong>na</strong>lny(jak w kulturze uniwersytetów kręgu iberyjskiego), czyniemal rodzinny (zgodnie ze zwyczajami hinduskimi).Idea mistrza, idea uniwersytetuOczywiste staje się zatem, że w próbie z<strong>na</strong>lezieniaodpowiedzi <strong>na</strong> tytułowe pytanie niezbędne jest określeniefunkcji nowoczesnego uniwersytetu: czy ma onpełnić rolę szkoły zawodowej (fabryki rzemieślników),czy realizować idee humboldtowskie – funkcjonowaćjako niezależny ośrodek kształto<strong>wani</strong>a <strong>na</strong>ukowcówi myślicieli? A może powinien stanowić jedynie przedłużenieszkoły średniej, lekko ukierunkowane, alektórego celem byłoby wciąż zdobycie ogólnego kulturalnegoi społecznego obycia?W pierwszym przypadku <strong>na</strong>jbardziej adekwat<strong>na</strong>okazywałaby się relacja typu mistrz cechowy-czeladnik,w której uczeń, prowadzony niemal za rękę przezbiegłego w rzemiośle <strong>na</strong>uczyciela, zdobywałby praktycznekompetencje.Drugie z wymienionych przeko<strong>na</strong>ń sugerowałobydużo większą autonomię obu stron, oraz subtelniejsząi bardziej symetryczną dy<strong>na</strong>mikę, między mistrzemjako tym, który dotarł do granic jakiejś dziedziny,a uczniem dorównującym mu, by go przewyższyć,pójść krok dalej w tym samym kierunku, lub krytycznieobalić.W trzecim rozumieniu zaś mistrz pełniłby przedewszystkim rolę pedagoga, dojrzałego przewodnika,przekazującego wiedzę niejako „przy okazji”, skoncentrowanegojed<strong>na</strong>k przede wszystkim <strong>na</strong> kształto<strong>wani</strong>uwewnątrzsterownych, krytycznych, aktywnychczłonków społeczeństwa obywatelskiego.Określenie roli uniwersytetu dziś – to zadanieprzytłaczające, choćby ze względu <strong>na</strong> liczbę czynników,które <strong>na</strong>leży wziąć pod uwagę. Sieć wzajemnychwpływów edukacji, ekonomii i polityki jest niezwyklekompleksowa, nie wolno także zapomi<strong>na</strong>ć o aspektachpsychologicznych czy społecznych.Największych trudności zdają się jed<strong>na</strong>k przysparzaćwcale nie rozstrzygnięcia praktyczne, lecz filozoficzne.Wszystkie powyższe pytania odsyłają <strong>na</strong>sbowiem do tej właśnie dziedziny, a zwłaszcza do zagadnieńetycznych.Wartości w praktycePowracając do pytania tytułowego, staje się jasne,że odpowiedź <strong>na</strong> nie wymaga określenia koncepcjiczłowieka w ogóle. Jeśli bowiem rolą mistrza jest przewodnictwo<strong>na</strong> drodze do dosko<strong>na</strong>łości, musimy ustalić,czym ta dosko<strong>na</strong>łość – w odniesieniu do człowieka– jest. Następnie <strong>na</strong>leżałoby <strong>na</strong> tej podstawie zdefiniować,jakie wartości ma realizować uniwersytet.Kim przede wszystkim powinien być jego absolwent?Osobą dojrzałą psychicznie, bezkompromisowym poszukiwaczemprawdy, kompetentnym pracownikiem?A może niewyspecjalizowanym, ale obytym kulturalnieerudytą?Tego rodzaju rozstrzygnięcia nie tylko pozwalająstwierdzić, czy nowoczesny uniwersytet stwarza przestrzeńdla mistrzów i ich uczniów, lecz stanowią takżepodstawy oceny, w którym kierunku powinny przebiegaćzmiany w działalności nowoczesnej uczelni.Brzmi to trywialnie, lecz tylko wiedząc DOKĄD chcesię dotrzeć, moż<strong>na</strong> postanowić, jaką drogę, z wieludostępnych, obrać. 1„Pogranicza” 2008 nr 3/08, cykl tematyczny Mistrz i uczeń, a nim wypowiedzi:dr hab. <strong>prof</strong>. US Piotr Michałowski: Osobowość w fabryceabsolwentów, czyli Marsz, marsz Bolonia; O mistrzach (Z <strong>prof</strong>esoremErazmem Kuźmą rozmawiali: Beata Biwan, Aleksandra Kosuda i PiotrLachowicz); Julia Towpyha: Ale czy dziś możliwe są relacje mistrzowskie?2Ks. J. Tischner Mistrz i uczeń, w: „Tygodnik Powszechny” z dnia21.04.2009; przedruk z: ks. J. Tischner, wykład z 12 kwietnia 1983 r.,Etyka a historia. Wykłady, t. II, Kraków 2009).3Tamże 19


TEMAT NUMERUma zaliczone semi<strong>na</strong>rium magisterskie (z ostatniegosemestru), a nie złoży pracy w terminie, zostanieskreślony z listy studentów. Pomimo tego będzie miałmożliwość powrotu <strong>na</strong> uczelnię w celu obrony pracyw ciągu roku od daty skreślenia. Wtedy wznowieniebędzie obowiązywać <strong>na</strong> czas obrony i będzie nieodpłatne.I.S.: Czy promotor będzie zobowiązany do zaakcepto<strong>wani</strong>atakiej pracy?M.G.: Oczywiście, przecież student zaliczył wszystkiesemi<strong>na</strong>ria. Zadaniem promotora będzie wówczasprzyjęcie pracy, zrecenzo<strong>wani</strong>e oraz doprowadzeniedo obrony w odpowiednim dla dzieka<strong>na</strong> i studentaczasie.I.S.: Jak będą przebiegać prace <strong>na</strong>d nowelizacjąregulaminu studiów Uniwersytetu Szczecińskiego?Jedną z bardziej interesujących studentówkwestii jest rozliczanie roku <strong>na</strong> podstawiepunktów ECTS. Co Pani sądzi o tym pomyśle?M.G.: Jeżeli nie będzie opóźnień, regulamin wejdziew życie 1 października 2010 roku, ale prawdopodobniebędzie wymagał kolejnych zmian. Dalsze prace<strong>na</strong>d regulaminem związane będą po pierwsze zezmia<strong>na</strong>mi w systemie szkolnictwa wyższego w Polce,po drugie zaś z koniecznością zmian planów studiówi programów <strong>na</strong>uczania <strong>na</strong> większości kierunkóww <strong>na</strong>szej uczelni. Mam <strong>na</strong>dzieję, że ostatecz<strong>na</strong> wersjaregulaminu wejdzie w życia od 1 października 2011roku (w wariancie pesymistycznym w 2012 roku).Dopiero wówczas kwestia rozliczania semestrówz uwzględnieniem punktów kredytowych będziew pełni możliwa w ramach wszystkich kierunków <strong>na</strong>wszystkich wydziałach US. Obecnie wprowadzenietakich zmian oceniam w skali całego uniwersytetujako niemożliwe. Należy jed<strong>na</strong>k podkreślić, że <strong>na</strong> niektórychwydziałach istnieją odpowiednie uchwałyrad wydziałów, które określają deficyty punktowe.Najczęściej wykorzystywane są one przy wyjazdachstudentów zarówno krajowych w ramach programuMOST (system mobilności studentów), jak i między<strong>na</strong>rodowychw ramach programu Socrates/Erasmus.I.S.: W skład komisji wchodzą przedstawicielestudentów, czy uważa Pani, że ich głos będziepomocny przy wprowadzaniu wszelkich zmian?M.G.: W komisji ds. nowelizacji regulaminu, którąpowołał JM Rektor, z<strong>na</strong>jduje się po jednej osobiez każdego wydziału Uniwersytetu Szczecińskiego,<strong>na</strong>tomiast Samorząd Studencki ma dwóch przedstawicieli,co oz<strong>na</strong>cza, że głos studentów <strong>na</strong> pewno będziesię liczył. Moim zdaniem, w takiej komisji ważnyjest zarówno udział przedstawicieli władz rektorskichi dziekańskich, którzy patrzą <strong>na</strong> proponowaneinnowacje z perspektywy funkcjono<strong>wani</strong>a uczelni,jak i udział przedstawicieli studentów, którzy zabezpieczającprawa i obowiązki studentów, śledzą przytym zmiany zachodzące w innych szkołach wyższychw Polsce, oraz, co ważne, bardzo dobrze z<strong>na</strong>ją <strong>na</strong>szuniwersytet. Obecnie, jak już wspomniałam, pracujemy<strong>na</strong>d jednolitym tekstem regulaminu, który, pozaopinio<strong>wani</strong>u przez samorząd, poddamy pod głoso<strong>wani</strong>eSe<strong>na</strong>tu w kwietniu tego roku.I.S.: Pani Rektor, skoro pozostajemy przykwestii Samorządu Studenckiego. Jak układa sięPani współpraca z tym organem?M.G.: Dobrze, powiedziałabym <strong>na</strong>wet, że bardzodobrze i bardzo cenię sobie <strong>na</strong>sze spotkania i konkretnerozmowy. Mam <strong>na</strong>dzieję, że samorząd ma podobneodczucia.Prof. MirosławGazińska, prorektords. studenckich,wręcza indeks podczasimmatrykulacji.fot. Jerzy Giedrys23


TEMAT NUMERUfot. Jerzy Giedrys24I.S.: Z jakimi problemami zwracają się doPani studenci, czego <strong>na</strong>jczęściej dotyczą ich pytania?M.G.: Studentów, którzy się do mnie zgłaszają,mogę podzielić generalnie <strong>na</strong> dwie grupy. Do pierwszejzaliczam studentów wykazujących się kreatywnością,poszukujących dróg do zrealizo<strong>wani</strong>a swoichpomysłów, wykazujących się różnymi przejawamiaktywności kulturalnej, <strong>na</strong>ukowej, organizacyjnej,sportowej. Głównie <strong>na</strong>leżą do nich przedstawicielekół <strong>na</strong>ukowych, którzy przychodzą do mnie z propozycjamipewnych działań, <strong>na</strong>jczęściej poszukująrównież możliwości fi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>a tych pomysłówlub wskazania szans dofi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>a spoza uczelni.W takich chwilach ubolewam <strong>na</strong>d tym, że fundusz,którym dysponuję, nie pozwala mi <strong>na</strong> zrealizo<strong>wani</strong>ewszystkich pomysłów. Spotkania z tymi studentamisą zazwyczaj budujące. Drugą grupę stanowią studenci,którzy mają różnego rodzaju problemy. Terozmowy <strong>na</strong>leżą do trudniejszych.I.S.: Jak kształtował się obraz studentaw okresie, gdy Pani studiowała, a jak widzi goPani dzisiaj? Co uległo zmianie <strong>na</strong> przestrzenitych dwudziestu kilku lat?M.G.: Podstawą tych obserwacji jest upływ czasui zmieniająca się rzeczywistość. Początek lat 80.,okres moich studiów w Poz<strong>na</strong>niu, to zarazem trudnyokres w historii Polski. Wszystko to, co działo sięobok <strong>na</strong>s, powodowało wiele ograniczeń zarównow samym studio<strong>wani</strong>u, w przejawianiu aktywnościstudenckiej, jak i w życiu codziennym. Wspomnęjeden z epizodów, który <strong>na</strong>wet dla mnie jest czymśodległym i prawie niewiarygodnym. Po wprowadzeniugodziny milicyjnej (w Poz<strong>na</strong>niu dla studentówod 20:00 do 7:00), aby dostać się <strong>na</strong> zajęcia <strong>na</strong> godzinę6:45, mieliśmy specjalne przepustki. O żadnychimprezach i wieczornych spotkaniach nie byłomowy, no chyba że <strong>na</strong> własne ryzyko. Dziś nie ma takichograniczeń, studenci w wieloraki sposób mogąwykazywać się swoją aktywnością. Nie ma obaw,że będzie o<strong>na</strong> odbiera<strong>na</strong> jako niepożąda<strong>na</strong>, politycznieniepopraw<strong>na</strong>, niezgod<strong>na</strong> z jakimikolwieki czyimikolwiek oczeki<strong>wani</strong>ami. Cała reszta jest jed<strong>na</strong>kniezmien<strong>na</strong> – tak jak kiedyś, trzeba studiować,zdobywać wiedzę, <strong>na</strong>bywać umiejętności, zdawaćegzaminy, no i oczywiście poz<strong>na</strong>wać nowych ludzi,spotykać przyjaciół i bawić się...I.S.: Czy spotkała Pani <strong>na</strong> drodze studenckiejswojego mistrza czy mentora?M.G.: Studiując <strong>na</strong> Akademii Ekonomicznejw Poz<strong>na</strong>niu, spotkałam <strong>prof</strong>. Zbigniewa Czerwińskiego.Nie był on moim promotorem, ale miałamz nim zajęcia i wykłady. Był moim mistrzem. Byłi mam <strong>na</strong>dzieję, że <strong>na</strong>dal jest autorytetem dla studentówi współpracowników. To człowiek o ogromnejwiedzy i umiejętnościach. Co ważne, odz<strong>na</strong>czałsię niesamowitą życzliwością i skłonnością do niesieniapomocy. Chętnie podejmował dyskusję <strong>na</strong> każdytemat, po prostu nie opędzał się od <strong>na</strong>s, studentów.Obecnie mimo, że zmniejsza się dystans między <strong>na</strong>uczycielema studentem, nie ułatwia to od<strong>na</strong>jdy<strong>wani</strong>arelacji mistrz-uczeń, umożliwia jedynie bardzodobrą wzajemną komunikację.I.S.: Z własnego doświadczenia wiem, żeposiadanie autorytetu – osoby, która będzieprzewodnikiem – jest bardzo cenne, ponieważpomaga z<strong>na</strong>leźć punkt zaczepienia, dzięki któremustudio<strong>wani</strong>e <strong>na</strong>biera nowego, głębszegosensu. Szukałam takiej osoby przez dłuższy czasi gdy ją z<strong>na</strong>lazłam, uzmysłowiłam sobie, że jestemjej wdzięcz<strong>na</strong> za to, że jest.M.G.: Wspomniała Pani, że sama szukała. To <strong>na</strong>jważniejsze– żeby z<strong>na</strong>leźć, trzeba szukać. Jestempew<strong>na</strong>, że <strong>na</strong> uniwersytecie jest wiele osób, którezasługują <strong>na</strong> miano autorytetu, i że każdy ma możliwośćspotkania swojego przewodnika <strong>na</strong>ukowego.Marzą mi się relacje oparte <strong>na</strong> tutoringu, pozwalające<strong>na</strong> bliższe kontakty pomiędzy wykładowcą a studentem,które dają możliwość lepszego poz<strong>na</strong>niasię i bardziej owocnej pracy.I.S.: Jak ocenia Pani poza<strong>na</strong>ukową działalnośćstudentów? Co sądzi Pani o ich kulturalnejaktywności?M.G.: Kultura studencka to aktywność bliskamojemu sercu, stąd wśród moich priorytetów jakoprorektora z<strong>na</strong>jduje się także działalność kultural<strong>na</strong>studentów. Chciałabym doprowadzić do większejrozpoz<strong>na</strong>walności ośrodków kulturalnych UniwersytetuSzczecińskiego, zależy mi zwłaszcza <strong>na</strong> AkademickimCentrum Kultury, działającym <strong>na</strong> <strong>na</strong>szejuczelni i ciągle niestety kojarzonym z nieistniejącymjuż Domem Mary<strong>na</strong>rza. Skoro Szczecin stara sięo miano Europejskiej Stolicy Kultury 2016, to <strong>na</strong>leżałobybardziej wzmocnić to miejsce i dążyć do utrwaleniajego kulturotwórczego wizerunku w oczachszczecinian. W miarę swych możliwości wspieramkulturę studencką – teatry akademickie, chóry, kabarety.Wspólnie z Samorządem Studenckim organizujemyJuwe<strong>na</strong>lia i Otrzęsiny, współorganizujemylub sponsorujemy cenne inicjatywy kulturalne, m.in.AKUSTYCZEŃ, czy przegląd kabaretów SZPAK.


TEMAT NUMERUI.S.: Do jakich refleksji skłania Panią jubileusz25-lecia <strong>na</strong>szej uczelni?M.G.: Pracę w uniwersytecie rozpoczęłam w 1986roku, kiedy uczelnia funkcjonowała od roku. Miałamwięc możliwość obserwacji zmian, które dokonywałysię <strong>na</strong> przestrzeni ostatnich 24 lat. Na początku byłato niewielka uczelnia, licząca kilka tysięcy studentów,dziś studiuje blisko 30 tysięcy osób. Same liczby mówiądużo, ale trzeba podkreślić, że dziś uniwersytetjest uczelnią z olbrzymimi możliwościami i z nieźlerozwiniętą infrastrukturą. Studenci mają wiele możliwościrealizacji własnych zainteresowań, zarówno<strong>na</strong> uczelni, jak i poza jej murami. Jestem przeko<strong>na</strong><strong>na</strong>,że przez 25 lat uniwersytet wrósł w obraz Szczeci<strong>na</strong>i jest elementem wizerunku <strong>na</strong>szego miasta.I.S.: Czego życzy Pani <strong>na</strong>szej uczelni <strong>na</strong> <strong>na</strong>stępnećwierćwiecze?M.G.: Chciałabym, żeby uniwersytet dalej sięrozwijał, ciągle szedł do przodu, a wartości uniwersyteckiebyły wciąż pielęgnowane. Sytuacjauniwersytetów jest zdecydo<strong>wani</strong>e trudniejsza niżuczelni technicznych, które mogą liczyć <strong>na</strong> większefi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>e płynące z budżetu państwa oraz ześrodków europejskich. Dlatego <strong>na</strong>leży życzyć <strong>na</strong>szemuuniwersytetowi odpowiedniego wsparcia,które pozwoli mu <strong>na</strong> prężną działalność i szybkirozwój. Uniwersytet jest uczelnią, która dba o uniwersum,tzn. zarówno o kierunki humanistyczne,jak i ścisłe. Chciałabym, żeby ta idea uniwersalizmubyła kontynuowa<strong>na</strong> przez długie lata (nie tylkoprzez <strong>na</strong>stępne 25).I.S.: A jak ocenia Pani dotąd osiągnięte przezsiebie cele?M.G.: Co do oceny – <strong>na</strong>jlepiej będzie podsumowaćmoją działalność za dwa i pół roku. Wtedy okażesię, czy udało mi się zrealizować wszystkie moje zamierzenia.Powiem szczerze, że <strong>na</strong> początku obawiałamsię tego wyz<strong>wani</strong>a, tej specyficznej pracy, czasemniestety dosyć niewdzięcznej. Na razie nie żałujęi myślę, że wkład mojej pracy w życie uczelni za dwai pół roku nie będzie oceniony negatywnie.I.S.: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzeniaw dalszej pracy <strong>na</strong> rzecz uczelni. „Białe kołnierzyki”w służbie studentówDział Spraw Studenckich – skromne trzy pokoje w rektoracie, wypełnione biurkami, przyktórych ktoś przekłada papiery i stuka w klawiaturę komputera… mało kto zdaje sobie sprawę,jaki ogrom pracy jest tu wykonywany.Do <strong>na</strong>szego działu przychodzą studenci, którzyz różnych powodów mają problemy z ukończeniemstudiów oraz ci, którzy w uczelnianej rzeczywistościradzą sobie świetnie – korzystają z programów wymianystudenckiej, czy też rozliczają działalność kół<strong>na</strong>ukowych i organizacji studenckich.Program mobilności MOSTStudenci, którzy już w pełni rozwinęli skrzydła <strong>na</strong><strong>na</strong>szej Alma Mater, w Dziale Spraw Studenckich załatwiająniektóre sprawy związane z programem mobilnościstudenckiej MOST. To tutaj przychodzą ze swoimiwnioskami studenci z całej uczelni po uzyskaniu zgodydzieka<strong>na</strong> <strong>na</strong> wyjazd w ramach programu MOST. W DzialeSpraw Studenckich moż<strong>na</strong> zasięgnąć wszelkich informacjidotyczących wyjazdu <strong>na</strong> semestralny lub rocznypobyt <strong>na</strong> jednym z 18 uniwersytetów w Polsce.PawełPiwowarczykstudent WydziałuCudzoziemcyNauk EkonomicznychPo<strong>na</strong>dto pracownicy działu zajmują się niektórymisprawami cudzoziemców studiujących <strong>na</strong> <strong>na</strong>szejprzewodniczącyi Zarządzania,Komisji Prawnejuczelni, którzy otrzymują tutaj wszystkie przydatneUczelnianejinformacje oraz pomoc w zakresie wyda<strong>wani</strong>a zaświadczeńniezbędnych do uzyskania karty pobytuStudenckiegoRady Samorząduczy innych pozwoleń wymaganych w krajach, z którychpochodzą.Pracownicy działu organizują również corocznieegzamin ze z<strong>na</strong>jomości języka polskiego, którego zda- 25


TEMAT NUMERUOd lewej: mgrRadosław Szulc, mgrArtur Nowak (zastępcakierownika DSS), mgrKrysty<strong>na</strong> Anusik-Przybysz (kierownikDSS), mgr MariaDrąg (specjalista ds.rekrutacji), dr hab.Mirosława Gazińska,<strong>prof</strong>. US (prorektords. studenckich),mgr Magdale<strong>na</strong>Buniowska, mgr EwaCzerwińska, mgrPaweł Piwowarczyk,mgr Przemysław Król,mgr An<strong>na</strong> Jankowskafot. Jerzy Giedrys26nie jest wymagane od cudzoziemców, którzy chcą podjąćstudia <strong>na</strong> uniwersytecie.StypendiaDziałalność działu obejmuje także odwołania dotyczącedecyzji w sprawie wysokości stypendiów i wszelkichinnych spraw związanych z pomocą materialną,którą otrzymują studenci <strong>na</strong>szej uczelni. Jeśli zachodząwątpliwości, pracownicy kompletują dokumentacjęi sprawdzają procedury, które zostały zaskarżone. Następnieodwołanie odpowiednio opisane i zawierającewszystkie wymagane przepisami załączniki trafia podobrady Uczelnianej Komisji ds. Pomocy Materialnej.Tok studiówW <strong>na</strong>szym dziale sporządzane są również projektyorzeczeń dotyczące spraw związanych z tokiemstudiów. Jeśli student zdecyduje odwołać się od niekorzystnejdla niego decyzji dzieka<strong>na</strong>, może złożyćodwołanie do prorektora ds. studenckich za pośrednictwemwłaściwego dzieka<strong>na</strong>tu, skąd przesyłane jestz pełną dokumentacją toku studiów do działu sprawstudenckich. Następnie pracownicy działu wnikliwiesprawdzają, czy podniesione przez studenta w odwołaniuzarzuty z<strong>na</strong>jdują potwierdzenie w dokumentach,przeprowadza<strong>na</strong> jest ich weryfikacja. Jeślizarzuty strony z<strong>na</strong>jdą potwierdzenie w dokumentach,odwołanie wraz z opisem stanu faktycznego i prawnegotrafia do pani prorektor ds. studenckich, którapodejmuje ostateczną decyzję, która jest <strong>na</strong>stępnieprzesyła<strong>na</strong> do studenta.Koła <strong>na</strong>ukowe i organizacje studenckiePracownicy działu zajmują się wnioskami o dofi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>edziałalności wszystkich kół <strong>na</strong>ukowychi organizacji studenckich funkcjonujących <strong>na</strong> terenieuczelni, które w dalszym etapie są kierowane pod obradykomisji zajmującej się ich rozpatry<strong>wani</strong>em i przyz<strong>na</strong><strong>wani</strong>emśrodków fi<strong>na</strong>nsowych.Sprawdzamy również, czy wcześniej wymienionepodmioty prawidłowo rozliczyły środki, którymidysponowały, oraz czy złożyły sprawozdanie ze swejrocznej działalności, z przeprowadzonych konferencji,semi<strong>na</strong>riów, wyjazdów szkoleniowych oraz wszelkichprac badawczych.Rekrutacja – być albo nie byćPracownicy działu dodatkowo zajmują się procesemrekrutacji i obsługą Uczelnianej Komisji Rekrutacyjnej.Tutaj z<strong>na</strong>jduje się centrum dowodzeniai rozpatrywane są dramatyczne nieraz odwołania oddecyzji o nieprzyjęciu <strong>na</strong> studia.Każdy student pamięta chwilę, w której dostałsię <strong>na</strong> wymarzony kierunek. Nieliczni, którym zabrakłokilku punktów, z duszą <strong>na</strong> ramieniu składalioświadczenie o przyjęciu w ramach zwalnianychmiejsc i czekali… Tymczasem te oświadczenia trafiaływłaśnie do <strong>na</strong>szego działu, były odnotowane przezpracowników w bazie danych i ułożone w tzw. listęrankingową, a więc listę osób oczekujących <strong>na</strong> przyjęciew ramach zwalnianych miejsc.Tak było kiedyś. Podczas tegorocznej rekrutacji<strong>na</strong>stąpiła prawdziwa rewolucja – pierwszy etap postępo<strong>wani</strong>arekrutacyjnego przeprowadzany jestcałkowicie w formie elektronicznej. Na tym etapiekandydat nie będzie zobowiązany do składaniażadnych dokumentów. Wszelkie dokumenty składaćbędą tylko ci kandydaci, którzy dostaną się doetapu drugiego. W związku z tym nieco zmieni się<strong>prof</strong>il działań w tym zakresie, ponieważ dodatkowozadaniem działu będzie koordyno<strong>wani</strong>e prac związanychz procesem przyjmo<strong>wani</strong>a kandydatów <strong>na</strong>studia. W dalszym ciągu tutaj rozpatrywane będąodwołania od decyzji o nieprzyjęciu – pracownicyskrupulatnie sprawdzą procedurę przeprowadzoną<strong>na</strong> wydziałach i rekomendują sposób rozstrzygnięciaodwołania Uczelnianej Komisji Rekrutacyjnej. Jeślizostaną stwierdzone istotne uchybienia, decyzjazostanie uchylo<strong>na</strong> i kandydat z niewielkim opóźnieniemdołączy do społeczności akademickiej.Dział Spraw Studenckich zajmuje się także innymisprawami o charakterze administracyjno-organizacyjnym,które dotyczą wszystkich wymienionychwyżej dziedzin: pomocy materialnej, toku studiów,rekrutacji, wszystkich organizacji studenckich. Częstopraca wykonywa<strong>na</strong> przez pracowników DziałuSpraw Studenckich nie jest widocz<strong>na</strong>, ale ma bezpośredniwpływ <strong>na</strong> wszystkich żaków, nie tylko tychkorzystających z <strong>na</strong>szej pomocy.


TEMAT NUMERUStudent:superbohaterPatrząc wstecz, każdy stwierdzi, że zaczęło się mało spektakularnie. Nie było żadnegoukąszenia przez zmutowanego pająka, żadnego odkrytego w tajemniczych okolicznościachpozaziemskiego pochodzenia, <strong>na</strong>wet nie było jaskini pełnej nietoperzy. Po prostu się zaczęło…A jed<strong>na</strong>k było w tym coś magicznego, niepowtarzalnego.To były pierwsze dni października, kiedy oficjalniezostałem studentem. Złożone ślubo<strong>wani</strong>e, legitymacjaz moim poważnym zdjęciem, zielo<strong>na</strong> książeczka ze słowem„indeks” i masa ludzi, których nie z<strong>na</strong>m.W powietrzu panowała jeszcze atmosfera wakacji,a tu wykłady, ćwiczenia… i kolejne integracyjne wyjściaorganizowane przez Samorząd Studencki – prawdziwewyz<strong>wani</strong>e wymagające supermocy, supergłowy, toz<strong>na</strong>czy odporności <strong>na</strong> zmęczenie i superniewrażliwychkubków smakowych! Dzień w dzień kolejne, wieczornetreningi wytrzymałościowe – w końcu słowo „student”zobowiązuje. Pamiętam, że wtedy odkładane z tygodnia<strong>na</strong> tydzień kolokwia wydawały się takie odległe…i zupełnie niegroźne.Połowa listopada – kolokwium! Pierwsze kolokwiumw życiu. I to niezapowiedziane! Nikt chyba niemówił, że trzeba być przygotowanym z zajęć <strong>na</strong> zajęcia!Niespotykany nigdy wcześniej poziom trudnościi kompletne zaskoczenie. W takich warunkach mógłporadzić sobie tylko superbohater. Czterdzieści pięćminut później wyszedłem z zajęć zadowolony z wielkim„2” <strong>na</strong> kartce. Dopiero wieczorem dowiedziałemsię, że <strong>na</strong> uniwersytecie jest czterostopniowa skalaocen. Czyżby supermoce mnie zawiodły? Sprawdzimy<strong>na</strong> poprawce…Kolejne miesiące mijały. Na korytarzachszeptano coś o <strong>na</strong>dchodzącej sesji.Owiane tajemnicą słowo wymawianebyło z lękiem i akcentem, którym niepowstydziłby się sam Gollum z WładcyPierścieni. Sssesssja… Ponoć nie wszyscydotrwają do końca. Gdzieś międzyliczne chwile beztroskiej zabawy wkradłsię strach przed tym, co niez<strong>na</strong>ne i piekielnieniebezpieczne.Koniec lutego. Pierwsze poprawianieprzedmiotu. Chyba czas <strong>na</strong> <strong>na</strong>ukę. 72godziny bez snu, dwa dzbanki kawy i tuzinpączków. Rezultatem tych <strong>na</strong>dludzkichwysiłków był niebywały sukces! Moja czarodziejkaawansowała <strong>na</strong> 83 poziom! Nie każdywytrzyma tyle czasu przed komputerem bezprzerwy. A egzamin? Nawet jak się nie udazdać, to przy<strong>na</strong>jmniej wiem, że nie zmarnowałemczasu. W końcu mam jeszcze egzaminpoprawkowy, a później? Lektura regulaminu studiówpozwoliła mi posiąść wiedzę tajemną, zapewniającąkolejne beztroskie chwile i niezachwiane niczym tysiącletnidąb przeko<strong>na</strong>nie, że będzie dobrze. W końcupo poprawce jest egzamin komisyjny.Wszyscy wyjechali <strong>na</strong> <strong>na</strong>rty. Wszyscy? Nie. Zostalitylko <strong>na</strong>jwytrwalsi, elita wydziału. W końcu groźbaegzaminu komisyjnego zmusiła do podjęcia jakichśdziałań. Tylko dlaczego właśnie teraz wypada <strong>na</strong>jwięcejokazji do święto<strong>wani</strong>a? Urodziny koleżanki, koncert ulubionegozespołu. Sumienie to strasz<strong>na</strong> przeszkoda dlaporządnego studenta. Uzbrojony w silną wolę i <strong>na</strong>ręczeksiążek postanowiłem, że koleżance wręczę urodzinowyupominek, a <strong>na</strong> koncercie będę co <strong>na</strong>jwyżej godzinę.Później wrócę i będę się uczył dalej… <strong>na</strong>stępnegodnia rano, po nieprzespanej nocy, musiałem pogodzićsię z tym, że siła <strong>na</strong>dludzkiego umysłu potrafiącegoprzeniknąć <strong>na</strong>jdosko<strong>na</strong>lszy plan superwrogów musiałaulec presji rówieśniczej. No nic, od jutra się uczę!Egzaminy ustne... wymyślono je chyba po to, żeby<strong>prof</strong>esorowie mogli powiedzieć: „Ale ja pa<strong>na</strong> nie pamiętam.Chodził pan <strong>na</strong> moje wykłady?”. Grobowacisza. To pojedynek tytanów.Powietrzeza-PawełPiwowarczykPrzewodniczącyKomisji PrawnejUczelnianejRady SamorząduStudenckiego,Student WydziałuNauk Ekonomicznychi ZarządzaniawspółpracaWojciechPiwowarczyk27


TEMAT NUMERUwirowało, żaden mięsień ciała <strong>na</strong>wet nie drgnął. Spojrzeniaskrzyżowały się dopiero po chwili. Trzeba byłodziałać, nie padło jeszcze żadne pytanie, a już byłem<strong>na</strong> straconej pozycji. To była chwila <strong>na</strong> broń ostateczną,umiejętność szkoloną od lat.W karierze supe r b o h a t e r aprzydała się tylkoraz, gdy w wiekusiedmiu lat zbiłemw salonie wazon.Moja niewzruszo<strong>na</strong>do tej pory twarzprzybrała żałosnywygląd. Szerokootwartezeszkloneoczy i miarowe pociągnięcianosem.Tak, pora <strong>na</strong> przyz<strong>na</strong>niesię do winy, skruchęi postanowieniepoprawy. Tym razemsię udało: 3,0 i pierwszasesja zakończo<strong>na</strong>sukcesem!Zapamiętać<strong>na</strong> przyszłość – zawszelką cenę unikaćtakich sytuacji.Pierwszawizytaw dzieka<strong>na</strong>cie. Nie wiedziałem, że będzie aż takciężko. Uśmiech Jokera i spojrzenie z kryptonitu,nie miałem <strong>na</strong>jmniejszych szans. Pani z dzieka<strong>na</strong>tuspojrzała tylko spo<strong>na</strong>d spożywanego ciastka i nieznoszącymsprzeciwu głosem powiedziała „Przerwęmam”. Wszystkie moce zawiodły, opuściły mnie. A jachciałem tylko zostawić indeks do rozliczenia i podbićlegitymację. Następnym razem wsunę je przezszparę pod drzwiami… nie bez powodu mówi się<strong>na</strong>wet wśród superbohaterów: „Dzieka<strong>na</strong>t – chceszcoś załatwić, wchodź <strong>na</strong> kola<strong>na</strong>ch”.Bezpieczeństwo – to uczucie <strong>na</strong>jwyraźniejzapamiętałem, kiedy po wielu dniach spędzo-nych <strong>na</strong>d książkami i niejednymwyrzeczeniu zaliczyłempierwszy semestr. Systematyczność przyszła samai pozwoliła <strong>na</strong> zaoszczędzenie czasu i energii – corazrzadziej musiałem używać superzdolności. Ale superbohaternie cierpi nudy – szuka nowych wyzwań. Takzacząłem działać w kole <strong>na</strong>ukowym i SamorządzieStudenckim. Może początki nie były obiecujące: musiałembiegać z plakatami po mieście, bronić swoichpoglądów <strong>na</strong> zebraniach, dzielić czas, który, nie wiedziećkiedy, umykał mi całymi godzi<strong>na</strong>mi. Jed<strong>na</strong>kżeszybko zostałem doceniony – zaczęły się wyjazdy<strong>na</strong> konferencje, zdoby<strong>wani</strong>e nowych doświadczeń,spotykanie podobnych mi superbohaterów z innychuczelni.* * *Rysunki:Bartosz Marciniak28Kolejny poranek, znowu zaspałem! W biegu połknąłemkilka kęsów parówki ugotowanej w czajnikuelektrycznym i dwa łyki kawy, która miała aromatparówek. Spakowałem pospiesznie wszystkie rzeczydo torby i wybiegłem z domu. Nie miałem <strong>na</strong>wetczasu zawiązać sznurówek, co przypłaciłem bolącąbrodą i obdartymi łokciami. Trzy przystanki tramwajemi wysiadłem. Kiedy czekałem <strong>na</strong> światłach, dwawozy strażackie i karetka <strong>na</strong> syg<strong>na</strong>le przemknęłyprzez zatłoczone skrzyżo<strong>wani</strong>e. Przetarłem oczy i zobaczyłemunoszący się <strong>na</strong>d miastem słup czarnego,gęstego dymu. Dopadłem do budki telefoniczneji niepostrzeżenie zrzuciłem koszulę, odsłaniając niebiesko-żółtąliterę „S” czyli: Super-Student.„Nie było czasu <strong>na</strong> rozmyślania, panie <strong>prof</strong>esorze.Z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność.Wynosząc matkę z dzieckiem z płonącego budynku,upuściłem torbę z moim referatem. Niestety, spłonął.Ale za tydzień <strong>na</strong> bank się przygotuję!”


TEMAT NUMERUSamorząd Studenckipodstawa czy dodatek?Samo istnienie samorządu <strong>na</strong> każdej uczelni wyższej zagwarantowane jest przez ustawę„Prawo o szkolnictwie wyższym”. Ale czy to tylko martwy zapis, czy rzeczywiście braksamorządu cokolwiek by zmieniał? Działalność sankcjonowanego przez prawo organu możeistnieć tylko <strong>na</strong> papierze, ale nie <strong>na</strong> Uniwersytecie Szczecińskim.Tak z życia…Myślę, iż wielu studentów podczas swych studiów<strong>na</strong> Uniwersytecie Szczecińskim spotkało <strong>na</strong> swojej drodzetaki problem, z którym nie umiało się samodzielnieuporać. Bezradnie kręcąc się między wykładowcą,prowadzącym ćwiczenia, opiekunem grupy i dziekanem,pospolicie rzecz ujmując – padli z wyczerpania.Resztkami sił obcierali przy tym pot z czoła nieudolnie<strong>na</strong>pisanym <strong>na</strong> kolanie podaniem, którego pracownicydzieka<strong>na</strong>tu nie chcieli przyjąć ze względu <strong>na</strong> niezdanieindeksu w terminie.W tym właśnie miejscu w życie studenta wkroczyćmoże Wydziałowa Rada Samorządu Studenckiego. Organten, którego członkowie są wybierani w demokratycznychwyborach, jest głosem wszystkich studentówswojego wydziału. W sytuacjach bez<strong>na</strong>dziejnych z indywidualnegopunktu widzenia żaka może, a <strong>na</strong>wetmusi, interweniować. WRSS nie powin<strong>na</strong> dopuszczaćdo sytuacji łamania lub pomijania praw studenckich.Stanowiąc niejako pomost między władzami wydziałua wszystkimi jego studentami często doprowadza doporozumienia między nimi, ponieważ jest bliżej studentówniż dziekani, i bliżej dziekanów niż studenci.Wyjaśnia także decyzje władz, informuje brać studenckąo ważnych wydarzeniach czy zmia<strong>na</strong>ch i dba o <strong>na</strong>strojespołeczne <strong>na</strong> wydziale.Gdyby ich nie było…Świat bez samorządu ciężko sobie uzmysłowić z kilkuprostych względów, bo czy możemy sobie wyobrazićpobyt studenta <strong>na</strong> Uczelni wyższej bez możliwości:otrzymy<strong>wani</strong>a stypendium <strong>na</strong>ukowego lub socjalnego,mieszkania w Domu Studenta, bez tradycyjnychOtrzęsin, Gali US czy <strong>na</strong>jwiększego święta studenckiego,a mianowicie Juwe<strong>na</strong>liów? Tym wszystkim, międzyinnymi, zajmują się członkowie samorządu. To oni opi-Julia Jerkastudentka V rokuteologii US, członkiniSamorząduStudenckiegoSiedzą od lewej:Julia Jerka (sekretarzUczelnianejRady SamorząduStudenckiego),Aneta Zaród(przewodniczącaWydziałowejRady SamorząduStudenckiego WZiEU;stoją: Marcin Wypchło(przewodniczącyUczelnianej RadySamorządu),Iwo<strong>na</strong> Smolec(przewodniczącaWRSS WydziałuFilologicznego),Błażej Łukjanowicz(przewodniczący WRSS WNEiZ, KlaudiaKrupa (członkiniWRSS Wydziału Nauko Ziemi).fot. Jerzy Giedrys29


TEMAT NUMERUniują rozkłady zajęć oraz harmonogram sesji, a takżeplan remontów Domów Studenckich, przyz<strong>na</strong><strong>wani</strong>ezapomóg, zwolnienia z czesnego. Mają głos w RadachWydziałów i Instytutów, Se<strong>na</strong>cie US, komisjachse<strong>na</strong>ckich. Biorą udział w wyborze władz rektorskichoraz dziekańskich. Współpracują z kołami <strong>na</strong>ukowymi,stowarzyszeniami, samorządami innych uczelniwyższych.Tajemnicze skróty: URSS, WRSS, RMOAW orga<strong>na</strong>ch samorządu działa obecnie 116studentów, tworząc Wydziałowe Rady SamorząduStudenckiego, Radę Mieszkańców Osiedla Akademickiego.Na szczeblu międzywydziałowym działaUczelnia<strong>na</strong> Rada Samorządu Studenckiego oraz ZarządURSS <strong>na</strong> czele z przewodniczącym URSS, którymw kadencji 2010-2012 jest Marcin Wypchło.W ramach Uczelnianej Rady działają trzy komisjestałe: Komisja Prawno-Dydaktycz<strong>na</strong>, zajmująca siękwestiami prawnymi, wynikającymi z bieżącej działalnościsamorządu oraz skomplikowanymi sytuacjami,które dotyczą problemów studentów; Komisja ds. PomocyMaterialnej, dbająca o sytuację fi<strong>na</strong>nsowo-bytowąstudentów oraz Komisja Kultury, której głównymzadaniem jest rozwój oraz promocja szeroko rozumianejdziałalności kulturalnej studentów <strong>na</strong>szej uczelni.Imprezy cykliczne i okolicznościowe…Samorząd Studencki zajmuje się działalnością kulturalnąi społeczną. Corocznie organizuje Otrzęsinydla studentów pierwszego roku, wielkie święto studenckie– Juwe<strong>na</strong>lia, zabawy taneczne z okazji DniaKobiet, Pierwszego Dnia Wiosny, Galę UniwersytetuSzczecińskiego oraz Campus Akademicki. Aranżujerównież akcje charytatywne (współpracuje z WielkąOrkiestrą Świątecznej Pomocy), konferencje, wystawytematyczne, przeglądy młodych talentów, przeglądyteatrów oraz wiele innych przedsięwzięć.Istnieją i działają <strong>na</strong>prawdę, nie tylko<strong>na</strong> papierze…Warto zauważyć, że samorząd nie jest zamkniętągrupą, jego członkowie są osobami otwartymi <strong>na</strong>wszelkie propozycje i sugestie. Czekają <strong>na</strong> każdegostudenta/studentkę i nigdy nie odsyłają go/jej z kwitkiem.Zawsze pomogą, wskażą drogę do rozwiązaniaproblemu, a także poradzą, jak zrealizować ciekawyprojekt, podpowiedzą, jak zdobyć dofi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>e. Więcej informacji o działalności samorządu moż<strong>na</strong> przeczytać <strong>na</strong> stronie: www.samorzadus.plKontakt: samorzad@univ.szczecin.plStudenci piszą…Na każdej uczelni z<strong>na</strong>jdą się osoby z pomysłem, które oprócz możliwości zdobyciawykształcenia, podczas swojego studenckiego życia pragną zrobić coś więcej, niż tylko zdobyćdyplom. A społeczność akademicka Uniwersytetu Szczecińskiego nie jest tutaj wyjątkiem.Joan<strong>na</strong> Owsińskastudentka II rokudziennikarstwai komunikacjispołecznej30Pisma studenckie... Czy istnieje lepsze miejsce,w którym kreatywni studenci mogą wykazać się swojąpomysłowością i dociekliwością? To tam piszą o tym, colubią czytać, gdzie się teraz bawią i czy satysfakcjonujeich praca pań z dzieka<strong>na</strong>tu. Jed<strong>na</strong>k szukając magazynów,które wydaje społeczność akademicka UniwersytetuSzczecińskiego, <strong>na</strong>trafiłam <strong>na</strong> pewne trudności.Internetowe wpisy niektórych redakcji nie są aktualizowanejuż od roku 2008, a ich poczty elektroniczne odsyłająwiadomości do <strong>na</strong>dawcy.„Wykładnik”Jed<strong>na</strong>k pomimo początkowych poszukiwawczychporażek w końcu <strong>na</strong>tknęłam się <strong>na</strong> „Wykładnik”, czylimagazyn wydawany przez studentów Wydziału NaukEkonomicznych i Zarządzania. Koszty związane z wyda<strong>wani</strong>emmagazynu pokrywa dziekan WNEiZ – <strong>prof</strong>.dr hab. Leon Dorozik. Pomysłodawcami powstania pismastali się członkowie Koła Naukowego Marketingu,<strong>na</strong>d którym opiekę sprawuje mgr Sylwia Bąkowska,i to właśnie oni, a także inni studenci wydziału do dziśpozostają głównymi twórcami gazetki, która w zeszłymroku hucznie obchodziła swoje drugie urodziny.„Wykładnik” jest magazynem zachęcającym czytelnikakolorową okładką, która kryje w sobie czarno-białewnętrze. Zespół redakcyjny oprócz tematów, które spędzająsen z powiek przeciętnemu studentowi filologiipolskiej, w swoim piśmie zamieszcza artykuły o wyda-


TEMAT NUMERUrzeniach kulturalnych (koncertach, operachczy galach sportowych), historii Szczeci<strong>na</strong> (tutajspecjal<strong>na</strong> kolum<strong>na</strong> Historia podług legend)czy inicjatywach studenckich – m.in. o ArcyRadiu,a także portalu bedziesiedzialo.net.Magazyn ukazuje się w formie tradycyjnej(300 egzemplarzy miesięcznie) i jest dystrybuowanytylko <strong>na</strong> wydziale, mieszczącym się przyulicy Mickiewicza. Jed<strong>na</strong>k dla tych, którym nieudało się zdobyć pisma w formie drukowanej, zawszepozostaje stro<strong>na</strong> internetowa „Wykładnika”– www.wykladnik.wneiz.pl. To tam z<strong>na</strong>jdą nie tylkobieżące wydanie magazynu, ale także wszystkie archiwalnenumery począwszy od roku 2007.Redaktor <strong>na</strong>czel<strong>na</strong> „Wykładnika”, mgr Sylwia Bąkowska,pyta<strong>na</strong> o przyczynę sukcesu swojego magazynu,który upatruje w regularnym wyda<strong>wani</strong>u pis-ma, a także jego szerokiej rozpoz<strong>na</strong>walności wśródstudentów Wydziału, odpowiada: „Za jego sukcesemkryje się to, że jego elektronicz<strong>na</strong> wersja jest dostarcza<strong>na</strong>drogą e-mailową do wszystkich pracowników<strong>na</strong>szego wydziału i każdy tak <strong>na</strong>prawdę może do niegopisać, bez względu <strong>na</strong> to, czy jest pracownikiem, czystudentem. Każda tematyka jest mile widzia<strong>na</strong>, gdyż<strong>na</strong>szą ideą nie jest robienie pisma stricte poświęconegotematyce ekonomicznej, ale także ciekawym tematomwychodzącym poza ramy liczb i wykresów”.„Kontekst”Innym pismem studenckim jest „Kontekst”, który poraz pierwszy ukazał się w roku 2005 dzięki ŁukaszowiJurkowlańcowi. To on, przy wsparciu ówczesnego szefaBiura Promocji US, Sebastia<strong>na</strong> Sahajdaka, zdecydowałsię stworzyć internetowy magazyn dla socjologów.Jak pisze redaktor <strong>na</strong>czel<strong>na</strong> „Kontekstu” Natalia Jagiełowicz:„W tym samym czasie miało powstać kilka<strong>na</strong>ścietematycznych pism dla studentów uniwersytetu.W efekcie tego przedsięwzięcia ukazały się tylko trzymagazyny: «Kontekst», «Teka», a także pismo studentówprawa”. Niestety, dwa pozostałe pisma nie wytrzymałypróby czasu –„LexUS” został rozwiązany w marcu2008 roku, a „Teka” zaktualizowała swoją witrynę po razostatni w maju również 2008 r.Trzeba jed<strong>na</strong>k przyz<strong>na</strong>ć, że także „Kontekst” przeżyłchwile słabości – magazyn miał roczną przerwę i teraz<strong>na</strong> nowo próbuje odzyskać popularność, którą cieszyłsię nie tylko wśród społeczności akademickiej US, aletakże studentów Uniwersytetu Adama Mickiewiczaw Poz<strong>na</strong>niu. „Kontekst” bowiem ściśle współpracowałz redaktorami „Pabliszera” tworzonego przez tamtejszychstudentów socjologii.Oczywiście, tematyka artykułów zamieszczonychw „Kontekście”, biorąc pod uwagę <strong>prof</strong>il pisma – niezaskakuje. Teksty o powszechnym indywidualizmie,współczesnych teoriach psychologii transportu czy rozważania<strong>na</strong>d dyskrymi<strong>na</strong>cją płci pisane piórem, a możew tym przypadku lepiej <strong>na</strong>pisać klawiszami klawiaturystudentów socjologii, są interesujące i mogą zachęcićprzeciętnego laika do pogłębienia swojej wiedzy z zakresu<strong>na</strong>uki badającej sposób funkcjono<strong>wani</strong>a społe-czeństwa. (www.us.szc.pl/main.php/kontekst)„Nowy Przemytnik”Kolejnym, również internetowym, studenckimmagazynem był „Nowy Przemytnik”. Pismo to reakty-wacja powstałego w 2003 roku „Przemytnika”, nego przez społeczność filologii polskiej US. Niestety,tworzodalsą udostępnione w zakładce „Nowy Przemytnik”pomimo hucznego przywrócenia do życia gazety,ukazały się jedynie trzy numery magazynu, które <strong>na</strong>-<strong>na</strong> stronie Dwumiesięcznika Kulturalnego „Pogranicza”,który od samego początku patronował temuprzedsięwzięciu.31


TEMAT NUMERUJaki jest zakres tematyczny tych trzech numerówpisma? Trzeba przyz<strong>na</strong>ć, że dość szeroki, a zapewneinteresujący. Każda osoba, która zdecyduje się przejrzeć„Nowego Przemytnika”, z<strong>na</strong>jdzie tam recenzjeksiążek, prac <strong>na</strong>ukowych, poezję, a także teksty literackie.W tym przypadku pozostaje jedynie ubolewać,że zespół redakcyjny magazynu poprzestał <strong>na</strong> tychkilku wydaniach.Papierowe czy internetowe?W dzisiejszych czasach niektóre magazyny wychodząjedynie w wersji internetowej, co osobiście uz<strong>na</strong>jęza swego rodzaju minus. Jako tradycjo<strong>na</strong>listka wysokocenię sobie możliwość obco<strong>wani</strong>a z medium drukowa-nym, które w dalszym ciągu jest produktem pożądanymprzez odbiorców. Według Michaela Winklema<strong>na</strong>,przewodniczącego Leverage Media, sekret tych mediówtkwi w tym, iż są one realne, wiarygodne, a przedewszystkim pełne życia. I dlatego mam <strong>na</strong>dzieję, że <strong>na</strong>„rynku prasowym” US pojawi się więcej pism drukowanych,a jeśli takowe już moż<strong>na</strong> z<strong>na</strong>leźć, to ich redaktoromradzę zainwestować w promocję i reklamę.Mnie nie pozostaje nic innego jak jedynie zachęcićspołeczność akademicką Uniwersytetu Szczecińskiegodo podjęcia takiego dziennikarskiego wyz<strong>wani</strong>a. Jaksię moż<strong>na</strong> bowiem przeko<strong>na</strong>ć, czytając teksty zamieszczone<strong>na</strong> łamach przytoczonych magazynów, studencipiszą, i to piszą całkiem nieźle. Wieloz<strong>na</strong>cznystatus doktorantaSesja. Kiedy byłam studentką, myślałam, że ten okres roku akademickiego jest <strong>na</strong>jtrudniejszytylko dla studentów. Od kiedy zaczęłam prowadzić zajęcia, wiem, że ocenianie może byćbardziej pracochłonne i stresujące niż podchodzenie do egzaminów. A co jeśli ktoś w tymsamym czasie musi być studentem i wykładowcą? Jak sprawdzić setki kolokwiów, esejów,odpytać tych, którym w pierwszym terminie „powinęła się noga” , a w tym samym czasiezaliczyć pozytywnie własne egzaminy odbywające się w ramach studiów doktoranckich i…nie oszaleć?An<strong>na</strong> Linkadoktorantkaw InstytuciePedagogiki US,członkini Se<strong>na</strong>tui Se<strong>na</strong>ckiej Komisjids. Kształceniaz ramienia SamorząduDoktorantów32Konflikt rólMyślę, że jest to pytanie, które od czasu do czasuzadaje sobie niejeden doktorant. Zakres obowiązków<strong>na</strong>łożonych <strong>na</strong> uczestnika studiów III stopnia jest dośćszeroki: musi on uczestniczyć w zajęciach wynikającychz programu studiów, odbywać praktyki zawodowe w formieprowadzenia zajęć akademickich i… pracować <strong>na</strong>drozprawą doktorską.Doktorant jest również zobowiązany do systematycznegouczestnictwa w konferencjach i publiko<strong>wani</strong>aartykułów <strong>na</strong>ukowych, co stanowi podstawę do przyz<strong>na</strong>niamu stypendium doktoranckiego i <strong>na</strong>ukowego. Już <strong>na</strong>pierwszy rzut oka widać, że w status doktoranta wpisanejest pełnienie jednocześnie kilku ról społecznych: wykładowcy,studenta,… i – ze względu <strong>na</strong> swoją pozycjęw strukturze uczelni – osoby <strong>na</strong>leżącej do świata ludzijakby jeszcze nie w pełni ukształtowanych, nie w pełnidorosłych – niejako do świata młodzieży.Nasuwa się więc kolejne pytanie – czy ta wielość,w dodatku sprzecznych ze sobą, ról nie prowadzi do konfliktumiędzy nimi?Wykładowca czy student?Według badań autorstwa Martyny Pryszmont-Ciesielskiejz Uniwersytetu Wrocławskiego, pt. Doktorant w roli<strong>na</strong>uczyciela dorosłych – o ukrytym programie edukacji akademickiej,pochodzących z 2008 roku, ów konflikt jest <strong>na</strong>jsilniejodczuwalny w przypadku wypełniania z jednej strony rolistudenta, a z drugiej <strong>na</strong>uczyciela akademickiego.Osoba rozpoczy<strong>na</strong>jąca studia doktoranckie wchodziz powrotem w rolę, do jakiej została zsocjalizowa<strong>na</strong> <strong>na</strong>wcześniejszym etapie edukacji, rolę, z którą zdążyła się jużpożeg<strong>na</strong>ć. U wielu wywołuje to uczucie swoistego deja vu.Pogłębia je fakt, że treści oferowane <strong>na</strong> studiach doktoranckich<strong>na</strong>jczęściej niewiele różnią się od programu realizowanegopodczas studiów II stopnia: dominują przedmioty


ogólne, a zbyt mało miejsca poświęca się <strong>na</strong> zajęcia kształtującewarsztat <strong>na</strong>ukowy i metodologiczny.Jak już wspomniano, jednocześnie w ramach praktykzawodowych doktorant prowadzi zajęcia ze studentami. Takonfrontacja dwóch światów może wywoływać konster<strong>na</strong>cjęnie tylko wśród doktorantów, ale i wśród studentów orazkadry uczelni. Najczęściej młody wiek doktorantów prowadzącychzajęcia pozwala <strong>na</strong> zniwelo<strong>wani</strong>e różnic międzypokoleniowychi lepsze porozumienie ze studentami, a braktytułu <strong>na</strong>ukowego sprawia, że żacy są bardziej otwarci <strong>na</strong>kontakt z prowadzącym.Jak wykazują badania, te same czynniki powodują jed<strong>na</strong>k,iż studenci gorzej znoszą krytykę bądź negatywne ocenyze strony doktorantów i mają większą tendencję do odbieraniaich w takich sytuacjach jako niesprawiedliwych.Ci drudzy <strong>na</strong>tomiast skarżą się <strong>na</strong> brak wsparcia w prowadzeniuzajęć ze strony kadry <strong>na</strong>ukowej. Fakt ten odbieranyjest z tym większym rozczaro<strong>wani</strong>em, że dydaktyka realizowa<strong>na</strong>przez doktorantów odbywa się w ramach nieodpłatnychpraktyk zawodowych.Z relacji badanych wynika, iż przez kadręuniwersytecką doktorant, w zależności od potrzeb,postrzegany jest jako student bądź jakoasystent. Potwierdzają to moje obserwacje.Często odnoszę wrażenie, iż status doktorantajest wciąż czymś nieoswojonym, funkcjonującymw stanie „niedoistnienia”. Badania drPryszmont-Ciesielskiej przywodzą mi <strong>na</strong> myślrównież przykład z „rodzimego podwórka”, <strong>na</strong>którym tradycyjnie organizowany jest konkurs<strong>na</strong> asystenta i studenta roku. Jed<strong>na</strong>k dotej pory nie odbył się jeszcze podobny konkursdla doktorantów.Dorosły czy „wieczne dziecko”?„Ryby i dzieci głosu nie mają”. Szczególniedobrze widać to podczas konferencji<strong>na</strong>ukowych, podczas których – z<strong>na</strong>jąc swojemiejsce – doktoranci zazwyczaj nie włączająsię do dyskusji odnoszących się do wystąpień <strong>prof</strong>esorów.„Czuję się taki upupiony/a <strong>na</strong> tych studiach”, słyszę co jakiśczas od moich z<strong>na</strong>jomych – doktorantów. Nie bez kozeryw ich westchnieniach pojawia się zaczerpnięta z Ferdydurkemetafora udziecinnienia. Sytuacja doktoranta przypomi<strong>na</strong>trochę historię Gombrowiczowskiego bohatera, cofniętegow dniu trzydziestych urodzin do lat szkolnego dzieciństwa.Podobnie jak uczniowie, którzy udowadniają swoją dorosłośćdopiero dzięki zdaniu egzaminu maturalnego, doktorancimuszą potwierdzić swoją dojrzałość <strong>na</strong>ukową poprzezobronę pracy doktorskiej.Jed<strong>na</strong>k równocześnie doktorantom, jako <strong>na</strong>uczycielomakademickim, powierza się wymagające bardzo dużejdojrzałości i odpowiedzialności zadanie rozwijania wiedzyi umiejętności praktycznych oraz wrażliwości moralneji etycznej studentów.Przez pozauniwersyteckie otoczenie studenci studiówIII stopnia, szczególnie tych stacjo<strong>na</strong>rnych, są czasami odbieranijako „wieczni studenci” – osoby, które nie chcą dojrzeći pójść do „prawdziwej” pracy, ludzie, którym odpowiada rolauczniaka zawieszonego między czasem beztroskich studiówi odpowiedzialną dorosłością. Jednocześnie powiązaniedoktoranta ze światem akademickim i posiada<strong>na</strong> przez niegowiedza <strong>na</strong>ukowa u tych samych osób budzą szacuneki uz<strong>na</strong>nie.TEMAT NUMERUAn<strong>na</strong> Linka w czasiezajęć ze studentamipierwszego rokukierunku pracasocjal<strong>na</strong> (grupa a)fot. archiwumW tym szaleństwie jest metodaNa koniec chciałabym podkreślić, że ów wieloz<strong>na</strong>cznystatus doktoranta, rodzący czasami wiele problemów, jestjednocześnie bardzo atrakcyjny. Zawarte w nim sprzecznościi różnorodność ról czynią go niezwykle ciekawym i stanowiąprawdziwe wyz<strong>wani</strong>e. Daje on bowiem możliwość spojrzenia<strong>na</strong> siebie i świat jednocześnie z wielu perspektyw. Oferujerównież okazję uczestniczenia w zadaniach pracowników<strong>na</strong>ukowych przy jednoczesnym korzystaniu z plusów, jakieprzynosi bycie studentem, np. z pobierania stypendiów.Swoisty stan zawieszenia między światem studentówa światem pracowników <strong>na</strong>ukowych pozwala zatrzymać sięjeszcze <strong>na</strong> chwilę i poświęcić trochę czasu <strong>na</strong> aktywności, <strong>na</strong>które <strong>na</strong>si rówieśnicy pracujący w innych miejscach nie mająjuż czasu albo do których brak im już zapału. Np działalnośćw kołach <strong>na</strong>ukowych, udział w wymia<strong>na</strong>ch i stypendiachmiędzy<strong>na</strong>rodowych, czy organizacjach studenckich i doktoranckich.Uczelnia daje możliwość stykania się z bardzo różnorodnymigrupami i wybitnymi jednostkami.Czas studiów doktoranckich może być więc okresemrozwijania własnej osobowości. Okresem tym bardziej istotnym,że jak twierdzi amerykański psycholog Jeffrey JensenArnett 1 , wskutek przemian cywilizacyjnych moment wchodzeniaw wykrystalizowane role życiowe przesuwa się w czasiei nie rozpoczy<strong>na</strong> się już wraz z ukończeniem studiówi podjęciem pierwszej pracy. Obecny, stale zmieniający sięświat wymaga od młodych ludzi większej elastyczności, posiadaniabardziej zróżnicowanych doświadczeń i złożonychkompetencji. Moż<strong>na</strong> je zdobywać między innymi poprzezuczestnictwo w wolontariacie, doświadczeniach między<strong>na</strong>rodowychi edukacji dorosłych, w tym również w studiachtrzeciego stopnia.Warto jed<strong>na</strong>k pamiętać, że to, <strong>na</strong> ile studia III stopniastaną się miejscem wszechstronnego rozwoju doktorantów,zależy nie tylko od ich osobistej aktywności, ale również odpostawy kadry jednostki, do której są przydzieleni, oraz politykiuczelni, <strong>na</strong> której odbywają się studia. 1Jeffrey Jensen Arnett: Adolescence and Emerging Adulthood: A CulturalApproach, Pearson Education, Upper Saddle River, 2000. 33


TEMAT NUMERUUniwersytetto studenciDzień Otwarty Uniwersytetu Szczecińskiego pokazał nie tylko <strong>na</strong>ukowy potencjał uczelni.Pozwolił także przeko<strong>na</strong>ć się młodym ludziom przekraczającym <strong>na</strong>sze progi, jak aktywnąi pomysłową wspólnotę tworzą studenci.Marika Gołdarzeczniczka prasowa USUniwersytet Szczeciński po raz drugi skorzystałz nowoczesnej, jednodniowej formuły dnia otwartego,podczas którego wszystkie wydziały orazkoła <strong>na</strong>ukowe i stowarzyszenia zaprezentowałysię razem w jednym miejscu. 11 marca 2010 r. salei korytarze Wydziału Humanistycznego stały siębarwne i gwarne – zaroiło się od stoisk, przy którychstudenci efektownie przekonywali młodszych,niezdecydowanych jeszcze <strong>na</strong> wybór uczelni kolegówdo studio<strong>wani</strong>a właśnie tu, <strong>na</strong> UniwersytecieSzczecińskim.India<strong>na</strong> Jones i pierwsze prace archeologiczne<strong>na</strong> Wydziale HumanistycznymWchodzących do budynku przy ul. Krakowskiejlicealistów witał India<strong>na</strong> Jones, pozujący do fotografiiw kapeluszu i z biczem w ręku. Tymczasem jegokoledzy ze Studenckiego Koła ArcheologicznegoSKAUS, ci sami, którzy w jaskini Stajnia w Jurze Krakowsko-Częstochowskiejpomagali przy epokowymodkryciu pierwszych zębów neandertalczyka w Polsce,zachęcali do udziału w miniwykopaliskach. Zespecjalnie przygotowanej <strong>na</strong> ten dzień piaskownicychętni mogli wykopać ukryte drobiazgi, by choćprzez chwilę poczuć się jak prawdziwy archeolog.Duże wrażenie <strong>na</strong> zwiedzających robiły również odkrytew Peru ludzkie czaszki.Żołnierze, wojowie i różowy królikW górnym holu Wydziału Humanistycznego pojawiłysię militaria z II wojny światowej i stanowiskapolskich i brytyjskich spadochroniarzy. To ubraniw moro studenci Katedry Badań <strong>na</strong>d Konfliktamii Pokojem promowali swój kierunek – bezpieczeństwo<strong>na</strong>rodowe.Tuż obok chętni mogli poddać się eksperymentomfizycznym – interaktywnym doświadczeniomze z<strong>na</strong>nej już w całym kraju wystawy Eureka. Mniejodważni mogli dowiedzieć od odpowiedzialnych zaekspozycję absolwentów Wydziału Matematyczno-Fizycznego, m.in. tego, jak powstają fale elektromagnetyczne,czyli jak działa telewizor, radio czy telefonkomórkowy.Zwiedzających, którzy poczuli głód, Koło MiłośnikówRzeczpospolitej Szlacheckiej kusiło staropolskąstrawą. Kosztując chleba <strong>na</strong> zakwasie i podziwiającstroje z dawnych epok, moż<strong>na</strong> było sięprzeko<strong>na</strong>ć do studio<strong>wani</strong>a historii.Efektowne okazały się też pokazy walk wczesnośredniowiecznychwojów i rycerzy Joannitów zor-34Dzień Otwarty USto impreza bardzo uda<strong>na</strong>. Dzięki zaangażo<strong>wani</strong>u studentów maturzyści mogli bowiem nie tylko uzyskaćinformacje o wydziałach od ich przedstawicieli, ale i przeko<strong>na</strong>ć się, że studio<strong>wani</strong>e to nie tylko<strong>na</strong>uka, ale uczestnictwo specyficznej wspólnocie – osób otwartych i aktywnych, chcących rozwijaćsię nie tylko w akademickiej ławie; połączonych wspólną pasją, integrujących się w kołach <strong>na</strong>ukowych,organizacjach czy stowarzyszeniach. Podczas jednodniowej imprezy bowiem blisko tysiącowizwiedzających zaprezentowało się kilka<strong>na</strong>ście kół <strong>na</strong>ukowych i gros stowarzyszeń, tj. prawniczaELSA, skupiony wokół idei wolontariatu POLITES czy zrzeszający wszystkich aktywnych studentówNZS. Dzień Otwarty Uniwersytetu Szczecińskiego pokazał, że jego studenci są pełni zapału, pomysłowii barwni. I tak też potrafią opowiadać o kierunku, jaki studiują, i zaintereso<strong>wani</strong>ach, które rozwijająw obrębie swojej uczelni.


TEMAT NUMERUganizowane przez studentów archeologii. Niemałezaintereso<strong>wani</strong>e budził gigantyczny różowy królik,który przechadzał się pośród stoisk z koszykiempełnym warzyw i owoców. Pomysłowo przebranystudent zachęcał w ten sposób do przyjrzenia sięz bliska ofercie kształcenia Wydziału Nauk Przyrodniczych,który uruchamia unikatowy w skali krajukierunek – mikrobiologię.Studenci Wydziału Nauk o Ziemi <strong>na</strong>tomiastzwracali <strong>na</strong> siebie uwagę, grając w lotki przy <strong>na</strong>miocie.Tworzyli w ten sposób niezwykłą atmosferępodróży, promując m.in. kierunek turystyka i rekreacja.Chętnie opowiadali też o nowości <strong>na</strong> swoimwydziale, jaką jest możliwość studio<strong>wani</strong>a od przyszłegoroku akademickiego oceanografii.Tu zginęła nuda!Tu zginęła nuda! ogłosili tymczasem studenciWydziału Zarządzania i Ekonomiki Usług. Transpa-Niezwykła Promocja WydziałuNauk Przyrodniczychfot. Jerzy GiedrysStudenckie KołoArcheologiczne SKAUSfot. Krzysztof Trzciński35


TEMAT NUMERUKoło NaukoweBezpieczeństwai Wojskowościfot. KrzysztofTrzcińskirent z tym <strong>na</strong>pisem przygotowało Koło Komunikacjiw Biznesie, którego członkowie przygotowują <strong>na</strong>Uniwersytecie Szczecińskim dużą konferencję <strong>na</strong>ten temat.Nie nudzili się także maturzyści, którzy wzięliudział w zabawie wymyślonej przez Samorząd Studencki.Trzydzieścioro uczniów biegało po korytarzachuczelni, zbierając z <strong>na</strong>jczęściej odwiedzanychprzez studentów miejsc elementy loga US. W poszuki<strong>wani</strong>ufragmentów układanki maturzyści musieliwięc trafić m.in. do dzieka<strong>na</strong>tów, bufetu czy ksero,a tym samym lepiej poz<strong>na</strong>ć topografię wydziału.Dzień Otwarty <strong>na</strong>szej uczelni to nie tylko prezentacjaoferty kształcenia i atrakcji studio<strong>wani</strong>a,to także pokaz jego efektów. Nie zabrakło więc absolwentówUS, którzy dzięki pomocy AkademickiegoInkubatora Przedsiębiorczości stali się szefamiwłasnych firm. Dekorację stołu przed uroczystościąślubną przygotowała firma Make-up Agnieszki Abramowicz,pokaz mody internetowy sklep z odzieżąH.O.T. Outlet Pauliny Maltańskiej Her<strong>na</strong>ndez,a Ośrodek Szkolenia Kierowców Marci<strong>na</strong> Boguckiegoudostępnił symulator jazdy. Koło NaukoweKomunikacjaw Biznesiefot. Elżbieta B. Nowak36


TEMAT NUMERUTakie będziestudentów cho<strong>wani</strong>e,jakie są rzeczypospolitePsycholog Janusz Czapiński z Uniwersytetu Warszawskiego postawił niepokojącą tezę, żestajemy się „patologicznymi indywidualistami”, których społecz<strong>na</strong> ignorancja negatywniewpływa <strong>na</strong> rozwój <strong>na</strong>szego kraju. Winę za to ponosi przede wszystkim oświata, bo to o<strong>na</strong>według <strong>prof</strong>esora powin<strong>na</strong> uczyć współdziałania, które jest podstawą kapitału społecznego.Pogląd ten poddałam próbie podczas wizyty w Instytucie Pedagogiki US, czyli tym, któregogłównym celem powinno być kształcenie ludzi świadomych odpowiedzialności za innych.Skoro znieczulica jest chorobą typowo polską, to dlaczego co roku przy Ogińskiego ustawia siękolejka średnio sześciu kandydatów <strong>na</strong> jedno miejsce?Rozejrzyjmy się dookołaJesteśmy młodzi i zdolni, studiujemy, zaczy<strong>na</strong>myśmielej podejmować decyzje i określać cele.Uczymy się, bo chcemy maksymalnie wykorzystaćswój potencjał i odważnie przejść przez próg dorosłości.Lecz czy w tym wszystkim zasta<strong>na</strong>wiamy się,ile inwestycja w siebie może dać innym? Czy potra-fimy myśleć nie tylko o sobie, lecz również o tym,w jaki sposób dzięki <strong>na</strong>m zyska reszta społeczeństwa?Profesor Czapiński twierdzi, że „istotą kapitałówspołecznych są więzi między ludźmi i ich zdolnośćdo kooperacji”. Polska jest krajem, w którymten kapitał jest ubogi, społeczeństwem nieufnymKatarzy<strong>na</strong> Piękośstudentka II rokudziennikarstwai komunikacjispołecznej USCzłonkowie KołaNaukowegoResocjalizacji US wrazz podopiecznymi <strong>na</strong>plenerze w Barlinku(2008)fot. archiwumKoła NaukowegoResocjalizacji37


TEMAT NUMERUDr Jani<strong>na</strong> Świrko--Pilipczuk, zastępcadyrektora InstytutuPedagogiki WydziałuHumanistycznego USfot. Katarzy<strong>na</strong>Włodarczyk-Śpiewaki samolubnym, który już w szkole uczy się niekonstruktywnejrywalizacji. Statystycznie, dorastającyPolak chętnie podejmuje jed<strong>na</strong>k wyz<strong>wani</strong>a współczesnegoświata, z<strong>na</strong> swoją wartość i inwestujew siebie. Procent studiującej młodzieży w <strong>na</strong>szymkraju zbliża się do tego w Sta<strong>na</strong>ch Zjednoczonych.Jed<strong>na</strong>k poziom zaangażo<strong>wani</strong>a społecznego, którymierzy się poprzez wolontariat, liczbę organizacjii przy<strong>na</strong>leżność do różnego rodzaju kół, jest wciążbardzo niski. „Przez 20 lat, od kiedy bada się w Polscekapitał społeczny, nie posunęliśmy się ani o krokdo przodu” – alarmuje <strong>prof</strong>esor.Kim jest pedagog?Myślą przewodnią bieżącego numeru „Przeglądu”jest szeroko rozumiane łączenie idei universitasz societas (określenie <strong>prof</strong>. T. Sławka z UniwersytetuŚląskiego). Studenci pedagogiki, których celemjest jak <strong>na</strong>jbardziej umiejętne budo<strong>wani</strong>e relacjispołecznych w praktyce, są <strong>na</strong>jlepszym przykładem<strong>na</strong> możliwość realizacji tych idei. „Na pedagogicebudo<strong>wani</strong>e kapitału społecznego rozumiane jestjako ogólnorozwojowe kształcenie człowieka, a nieprzede wszystkim, czy tylko pracownika” – podkreślazastępca dyrektora instytutu, pani dr Jani<strong>na</strong>Świrko-Pilipczuk. Zasadniczą ideą głoszoną tutajjest świadomość, że człowiek uczy się całe życie,a interdyscypli<strong>na</strong>rność pedagogicznych studiówakademickich daje szerokie spojrzenie <strong>na</strong> społeczeństwoi jego problemy. Pedagog to więc człowiek,który z wyboru bierze odpowiedzialność nietylko za siebie, lecz również za innych.„Jed<strong>na</strong>k pedagogika to nie oświata! Często wi<strong>na</strong>za wszelkie niepowodzenia w kraju zrzuca<strong>na</strong> jest <strong>na</strong>pedagogów, bo to oni przecież kształcą i biorą odpowiedzialnośćza niedouczenie <strong>na</strong>rodu” – zauważadr Świrko-Pilipczuk. „Pedagogika uczy, jak tworzyćwłasne biografie, jak radzić sobie z losem i układaćrelacje z innymi ludźmi” – tłumaczy. „Trzeba umiećkierować sobą, by po upadku chcieć się podnieść,wiedzieć jak poprosić o pomoc, wstać i formułowaćwnioski <strong>na</strong> przyszłość. Uczymy więc, jak być indywidualistąw z<strong>na</strong>czeniu, jakie <strong>na</strong>dajemu U. Beck. Bez indywidualizacjirozumianej jako nowy sposóbuspołeczniania nie będzie dobregowspółdziałania w grupie”. Panidoktor zwraca również uwagę <strong>na</strong>to, że: „trzeba krytycznie spojrzećrównież <strong>na</strong> samą dydaktykę akademicką,która pozostawia wieledo życzenia”. Według niej niemożliwejest bowiem uczenie, jakuczyć, jeśli samemu nie jest siędobrym pedagogiem. „Zamknię-cie <strong>na</strong> problemy studentów i brak szacunku wobecnich to niestety dość częsty problem występujący<strong>na</strong> uczelniach. Do tego dochodzi niez<strong>na</strong>jomość metodkształcenia, nieumiejętne prowadzenie zajęć”– ostrzega.Trafny wybórW dzisiejszych czasach bardzo trudno jestz<strong>na</strong>leźć ścieżkę, która poprowadzi <strong>na</strong>s <strong>na</strong> ciekawestudia, a te do pewnej i satysfakcjonującej pracy.Podejmując decyzję o kontynuo<strong>wani</strong>u <strong>na</strong>uki <strong>na</strong>uczelni wyższej staramy się wybrać kierunek nietylko interesujący, lecz również mający dać <strong>na</strong>mgwarancję, że skończywszy go nie zasilimy szeregubezrobotnych. „Studia pedagogiczne nie są studiamielitarnymi i dość często nie wybierają się <strong>na</strong> nieci <strong>na</strong>jlepsi absolwenci szkół średnich” – zauważa drŚwirko-Pilipczuk.W obecnym systemie jest to w pełni zrozumiałe,ponieważ kandydaci <strong>na</strong> studia mogą składaćdokumenty nie tylko <strong>na</strong> jednym kierunku, co dajeim dużą swobodę wyboru. Nie zawsze więc jesteśmypewni swojej decyzji, ale i to bez większegoproblemu możemy w każdej chwili <strong>na</strong>prawić, poprzezzmianę kierunku, bądź też trybu studiów. Pedagogikawydaje się być jed<strong>na</strong>k wyborem zawszetrafionym. Dr Świrko-Pilipczuk wymienia zaletystudio<strong>wani</strong>a przy Ogińskiego: „Bardzo z<strong>na</strong>czącajest przyjaz<strong>na</strong> atmosfera w <strong>na</strong>szym instytucie. Szanujemystudentów, więc uczymy ich wzajemnegoszacunku, odkry<strong>wani</strong>a w sobie potencjału, poczuciawłasnej wartości. Umożliwia to różnorodnośćform, w których uczestniczą nie tylko w ramachakademickich zajęć i praktyk, lecz również w dodatkowychformach aktywności społecznej, jak <strong>na</strong>przykład świetlice środowiskowe, koła resocjalizacyjne,hospicja, teatr… Ci ludzie to mocne zapleczedla <strong>na</strong>szego regionu”.Bierzmy przykładKażde studia wymagają zaangażo<strong>wani</strong>ai cierpliwości. W wirze codziennych zajęć akademickichnie zapomi<strong>na</strong>jmy (a słowate kieruję także do siebie),jakimi wartościami powinienkierować się student uniwersytetu.Być może zauważymy, żeuniversitas i societas to nie tylkowielkie słowa w publikacjach<strong>na</strong>ukowych. Wkład w kapitałspołeczny to pozyskiwa<strong>na</strong> przez<strong>na</strong>s wiedza i umiejętności, któremogą przysłużyć się innym. Wystarczytylko trochę więcej uwagii wrażliwości. 38


WYDARZENIADzień 10 kwietnia 2010 roku zostanie <strong>na</strong> zawszezapamiętany jako czas wielkiej żałoby, dzień, w którymPolska poniosła niepowetowaną stratę. W trakcie lądo<strong>wani</strong>apod Smoleńskiem rozbił się samolot, którym Prezydent RPLech Kaczyński wraz z żoną Marią, posłami, se<strong>na</strong>torami,przedstawicielami kierownictwa <strong>na</strong>jważniejszych instytucjipaństwowych, dowódcami Wojska Polskiego, przedstawicielamikościołów i wyz<strong>na</strong>ń oraz reprezentantami rodzin katyńskichleciał <strong>na</strong> uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.W katastrofie zginęli wszyscy członkowie delegacji.Ogromne nieszczęście i ból spadły <strong>na</strong> Naród Polski razemze śmiercią Jego Prezydenta. Prezydenta, który był nie tylkowielkim patriotą i wybitnym politykiem, ale i akademikiem,<strong>prof</strong>esorem prawa pracy, pasjo<strong>na</strong>tem polskiej historii.W imieniu własnym oraz Se<strong>na</strong>tu Uniwersytetu Szczecińskiegoi całej społeczności akademickiej łączę się w żalu z Rodzi<strong>na</strong>mii Bliskimi Ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego podSmoleńskiem.Cześć Ich Pamięci!<strong>prof</strong>. dr hab. Waldemar TarczyńskiRektor Uniwersytetu Szczecińskiego39


PRZEGLĄD EKSPRESDar książkowy dlaInstytutu FilologiiGermańskiejPracownicy USi konsul honorowyRFN w Szczecinieoglądają książkiprzekazane w darze.Od lewej: prodziekanWF dr hab. <strong>prof</strong>. USBeata Kędzia-Klebeko,dr Dorota Misiek,dr BarbaraWróblewska,mec. BartłomiejSochański, dr hab.Dorota Sośnicka,dr Stephan Krausefot. archiwumTeatralniew AkademickimCentrum KulturyTeatr Nie Maprezentuje w trakcie„Wieczoru z teatrem”przedstawienie „Wij”wg Gogolaw reż. T. Malinowskiej-Tyszkiewicz.fot. Mariusz Listewnik40Dar książkowydla Instytutu FilologiiGermańskiejInstytut Filologii Germańskiej otrzymał od Deutsche Forschungsgemeinschaft(Niemiecka Wspólnota Badawcza)wartościowy, także pod względem merytorycznym, darksiążkowy wartości ok. 8000 euro. Z inicjatywy lektoraDAAD w IFG, dr. Stepha<strong>na</strong> Krause, pracownicy ZakładuHistorii Literatury Niemieckiej i Kulturoz<strong>na</strong>wstwa oraz ZakładuLiteratury i Kultury Austrii i Szwajcarii przygotowalilistę pozycji książkowych szczególnie przydatnych w badaniachliteraturoz<strong>na</strong>wczych prowadzonych w instytucie. Nadecyzję o przekazaniu daru książkowego miały wpływ dotychczasoweosiągnięcia <strong>na</strong>ukowe pracowników InstytutuFilologii Germańskiej US, w tym działania zmierzające doszerzenia wiedzy <strong>na</strong> temat kultury niemieckiej w regioniezachodniopomorskim.Wśród przekazanych pozycji książkowych z<strong>na</strong>jduje się między innymi:<strong>na</strong>jnowsze wydanie leksykonu literatury światowej (Kindlers Literatur Lexikon,KLL) o wartości 2400 euro oraz siedmiotomowy słownik zawierającypodstawowe pojęcia z zakresu estetyki, po<strong>na</strong>dto ważne prace dotycząceteorii literatury, twórczości autorów z Austrii i Szwajcarii, <strong>na</strong>jnowszychtrendów w literaturze niemieckiej, a również beletrystykę np. <strong>na</strong>jnowszejnoblistki Herty Müller.Zasilo<strong>na</strong> darami biblioteka instytutowa dysponuje obecnie niewątpliwiejednym z <strong>na</strong>jwiększych w Polsce zbiorów z zakresu literatury badawczej,dotyczących dorobku literackiego urodzonego w Szczecinie (1878) AlfredaDöbli<strong>na</strong>, co umożliwi, między innymi, poszerzenie badań <strong>na</strong>d jego twórczościąoraz zachęcenie studentów do pisania kolejnych prac magisterskich <strong>na</strong>ten temat.Oficjalnego przekazania tego niezwykle cennego daru książkowego doko<strong>na</strong>łw dniu 7 stycznia 2010 roku Joachim Bleicker, konsul generalny RFNz Konsulatu Generalnego w Gdańsku w towarzystwie Bartłomieja Sochańskiego,konsula honorowego RFN w Szczecinie. W uroczystości wzięli udziałrównież: <strong>prof</strong>. US dr hab. Beata Kędzia-Klebeko, prodziekan Wydziału Filologicznego,oraz <strong>prof</strong>. dr hab. Ryszard Lipczuk, dyrektor IFG, wnioskodawcydaru, dr hab. Dorota Sośnicka i dr Stephan Krause oraz pracownicy i studenciIFG. Podczas uroczystości konsul w swoim wystąpieniu (w języku polskim)poinformował o działaniach podejmowanych przez Niemiecką WspólnotęBadawczą (DFG), służących wspieraniu współpracy polsko-niemieckiej, orazpodkreślał z<strong>na</strong>czenie działań pogłębiających dialog między <strong>na</strong>rodami.Joachim Bleicker był również żywo zainteresowany informacjami <strong>na</strong>temat funkcjono<strong>wani</strong>a Uniwersytetu Szczecińskiego, a przede wszystkimWydziału Filologicznego, wyrażając chęć dalszej współpracy i wspieraniadziałań w zakresie współpracy między<strong>na</strong>rodowej. Wstępnie wyraził teżgotowość spotkania się ze studentami germanistyki szczecińskiej i wygłoszeniaokolicznościowego wykładu.<strong>prof</strong>. Ryszard Lipczuk, dr Dorota SośnickaTeatralnie w AkademickimCentrum KulturyW Akademickim Centrum Kultury UniwersytetuSzczecińskiego gości również Melpomene, 14 marca2010 miała swoje małe święto – „Wieczór z teatrem”.Święto to zorganizowali członkowie Samorządu Studenckiego z WydziałuFilologicznego US, którzy przygotowując przegląd, myśleli głównieo studenckim odbiorcy. Jak się okazało, wśród publiczności z<strong>na</strong>lazło sięsporo osób niezwiązanych ze środowiskiem akademickim.Spotkanie było kontynuacją zeszłorocznego „Wieczór z Teatrem AkademickimUS”, który spotkał się z ogromnym zaintereso<strong>wani</strong>em. Tymrazem postanowiono poszerzyć repertuar, zaproszono aż cztery teatry,działające nie tylko w Szczecinie.Pierwszy zaprezentował się Teatr Krzyk z Maszewa. Publiczność miałaokazję obejrzenia wielokrotnie <strong>na</strong>gradzanego w konkursach ogólnopolskichprzedstawienia Wydech w reżyserii i autorstwa opieku<strong>na</strong> grupy –Marka Kościółka.Aktorzy Teatru Animi Orchestrae bardzo ekspresywnie zagrali przedstawieniePro Memoria albo Zachłyśnięci, przygotowane <strong>na</strong> kanwie książkiL. Kruczkowskiego Nieugięci. Listy niemieckich antyfaszystów, które zdobyłoNagrodę Publiczności <strong>na</strong> festiwalu PRO CONTRA 2009. Ta grupa teatral<strong>na</strong>działa przy IV LO w Szczecinie, a opiekę artystyczną sprawuje <strong>na</strong>d niąMarcel Mroczek, student V roku filozofii <strong>na</strong> Uniwersytecie Szczecińskim.Teatr Krzywa Sce<strong>na</strong> ze Stargardu, działający przy Stargardzkim CentrumKultury, zaprezentował się w bardzo dobrze przyjętym przez publicznośćprzedstawieniu „Kasztanka” (<strong>na</strong> podstawie opowiadania Antoniego Czechowao tym samym tytule) w reż. Tatiany Malinowskiej-Tyszkiewicz.Z<strong>na</strong>ny bardzo dobrze szczecińskiej publiczności Teatr Nie Ma przedstawieniemWij wg Mikołaja Gogola w reż. Tatiany Malinowskiej-Tyszkiewiczzakończył „Wieczór z teatrem”.Widzowie tego kulturalnego maratonu, dzięki wsparciu pani prorektords. studenckich <strong>prof</strong>. Mirosławy Gazińskiej, nie tylko nie płacili za wstęp,ale także w przerwach mogli poczęstować się kawą i herbatą.Jako reprezentantka organizatorów mam wielką <strong>na</strong>dzieję <strong>na</strong> powtórzenie„Wieczoru z teatrem” w przyszłym roku akademickim, jesteśmybowiem przeko<strong>na</strong>ni o tym, że promo<strong>wani</strong>e sztuki studenckiej (także scenykabaretowej i prezentacji wokalnych) ma wielki sens i jest odpowiednimzadaniem dla samorządu studenckiego.Dorota Świerczyńskastudentka IV roku filologii polskiej US,członkini Samorządu Studenckiego Wydziału Filologicznego


Pro Publico BonoKoła Naukowe Pro Publico Bono powstało w grudniu 2009r. z inicjatywy studentów I roku jako czwarte koło <strong>na</strong>ukowew ramach Instytutu Politologii i Europeistyki UniwersytetuSzczecińskiego. Jego członkowie realizując myślSeneki „Docendo discimus”, za swe <strong>na</strong>drzędne zadanieprzyjmują uczenie siebie poprzez uczenie innych. Celemkoła jest <strong>na</strong>wiązy<strong>wani</strong>e współpracy z innymi ośrodkami,rozwijanie życia <strong>na</strong>ukowego wśród studentów, poprzezorganizo<strong>wani</strong>e spotkań, warsztatów i konferencji, czego<strong>na</strong>jlepszym przykładem było zaproszenie do wygłoszeniawykładu czterokrotnego wicepremiera i ministra fi<strong>na</strong>nsów<strong>prof</strong>. Grzegorza Kołodko.15 stycznia 2010 r. szacowny gość zapoz<strong>na</strong>ł zgromadzonych <strong>na</strong> WydzialeHumanistycznym słuchaczy z bliską wszystkim problematyką.W czasie wykładu Globalizacja, transformacja, kryzys – i co dalej?, opierającsię <strong>na</strong> swojej <strong>na</strong>jsłynniejszej publikacji Wędrujący świat, w którejtrafnie przewidział wybuch światowego kryzysu fi<strong>na</strong>nsowego, zaprezentowałniezwykle interesujące spojrzenie <strong>na</strong> współczesną sytuacjęświatową. „Ta książka to pryncypial<strong>na</strong>, druzgocąca i merytorycz<strong>na</strong>krytyka neoliberalizmu w jego <strong>na</strong>dwiślańskiej odsłonie”, stwierdził samautor w rozmowie ze Sławomirem Mizerskim, dziennikarzem „Polityki”.Profesor <strong>na</strong>zywa spotkania ze studentami: „Tour de Pologne”, ponieważw 40 miastach miał już140 wykładów i spotkań autorskich, WydziałHumanistyczny okazał się 76. odwiedzaną jednostką uniwersytecką.Przykładem innego rodzaju działalności są warsztaty europejskie,które członkowie Koła Naukowego Pro Publico Bono zorganizowali 26lutego 2010 r. dla podopiecznych domu dziecka w Zdrojach.W pierwszej części zajęć dzieci obejrzały dwie prezentacje związanez historią i obecnym funkcjono<strong>wani</strong>em Unii. W drugiej części zajęć wzięłyudział w konkursie z ogólnej wiedzy <strong>na</strong> temat krajów członkowskich,poziom walki był niezwykle wyrów<strong>na</strong>ny. Ku uciesze wychowankówwszyscy otrzymali drobne upominki, których motywem przewodnimbyła oczywiście Unia. Obecnie przygotowywany jest drugi dzień europejski,który odbędzie się w SP nr 64 w Szczecinie.Natomiast 17 marca 2010 roku <strong>na</strong>sze koło zorganizowało spotkaniez byłym ministrem spraw wewnętrznych i administracji i byłym prokuratoremkrajowym Januszem Kaczmarkiem, który wygłosił wykładPor<strong>wani</strong>a dla okupu, a <strong>na</strong>stępnie odpowiedział <strong>na</strong> kilka<strong>na</strong>ście pytań zadanychprzez uczestników spotkania licznie zgromadzonych w sali RadyWydziału Humanistycznego.Członkowie <strong>na</strong>szego koła mają świadomość, że „tylko dosko<strong>na</strong>ły rozumczyni człowieka szczęśliwym”, dlatego też wciąż poszerzamy <strong>na</strong>szehoryzonty. Zaplanowany został również szereg spotkań, debat i impreztematycznych, <strong>na</strong> które chcemy zaprosić szczecińskich licealistów.Łukasz Listwoń – prezes Koła Naukowego Pro Publico Bonowe współpracy z Justyną WarczakoskąBiblioteczne innowacjeBiblioteka Głów<strong>na</strong> Uniwersytetu Szczecińskiegozmienia się <strong>na</strong> lepsze. Elektroniczne zamawianieksiążek, wprowadzone w marcu 2009 roku wewszystkich wypożyczalniach bibliotek sieci <strong>na</strong>szejuczelni, jest łatwe, szybkie i przyjemne.Ewolucja bez rewolucji – tak w telegraficznym skrócie moż<strong>na</strong> byokreślić zmiany, jakie zaszły w ostatnich latach w bibliotekach sieci uniwersyteckiej.Biblioteka Głów<strong>na</strong> US etapami przechodziła elektronicznąmetamorfozę: od zastoso<strong>wani</strong>a zdalnej rejestracji nowych czytelnikóww 2008 r., przez uruchomienie usługi składania zamówień i rezerwacjidrogą elektroniczną we wszystkich wypożyczalniach sieci bibliotecznej,po możliwość zdalnego korzystania z komercyjnych baz danych czasopismelektronicznych.Dzięki zintegrowanemu systemowi KOHA i pełnej automatyzacji wypożyczeńmateriałów biblioteka funkcjonuje sprawniej, z korzyścią dlaczytelników. Zniesiono papierowe rewersy <strong>na</strong> zbiory dostępne w wypożyczalniachbibliotek: Głównej US, Wydziału Zarządzania i EkonomikiUsług, Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania, AkademickiegoCentrum Kształcenia Językowego oraz Wydziału Prawa i Administracji,<strong>na</strong>tomiast <strong>na</strong>dal muszą być one bezwzględnie wypełniane <strong>na</strong> książkiudostępniane <strong>na</strong> miejscu w poszczególnych czytelniach.Obecnie katalog elektroniczny zawiera 47% wydawnictw zwartych,co oz<strong>na</strong>cza, że część zbiorów, wydanych przed 1993 rokiem, z<strong>na</strong>jdujesię jeszcze w katalogu kartkowym. Stopniowa zamia<strong>na</strong> „szuflandii”<strong>na</strong> jeden wspólny katalog online, odzwierciedlający stan księgozbioruBiblioteki Głównej i jej kilku<strong>na</strong>stu agend, w dobie powszechnej informatyzacjibibliotek nikogo nie powin<strong>na</strong> dziwić. Tak zmodernizowanydostęp do zasobów z<strong>na</strong>cznie skraca czas, jaki czytelnicy poświęcają<strong>na</strong> poszuki<strong>wani</strong>a i daje szybką odpowiedź o posiadanych zbiorach orazinformuje o zakupionych nowościach i książkach w trakcie opraco<strong>wani</strong>aczy zakupu.Legitymacje elektroniczne, wystawiane od początku roku akademickiego2009/2010 <strong>na</strong> Uniwersytecie Szczecińskim, pełnią jednocześniefunkcję kart bibliotecznych. Zarówno karty plastikowe, jak i papierowekarty biblioteczne pozostałych studentów stały się przepustką do usługonline przygotowanych przez Bibliotekę Główną US: zamawiania/rezerwo<strong>wani</strong>aksiążek przez Internet bez konieczności oczeki<strong>wani</strong>a w budynkubiblioteki <strong>na</strong> realizację zamówienia, sprawdzania stanu konta,tworzenia w katalogu elektronicznym indywidualnych list bibliograficznychoraz wysyłania zawiadomień <strong>na</strong> konta pocztowe czytelnikówo upływie terminu zwrotu wypożyczonych pozycji.Prace biblioteczno-informatyczne w Bibliotece Głównej i bibliotekachfilialnych idą pełną parą. To <strong>na</strong> pewno nie koniec tej ewolucji, którasłużyć ma dobru całej społeczności uniwersyteckiej i o której będziemy<strong>na</strong> bieżąco informować <strong>na</strong>szych czytelników.Marta Żurek-SztarkPRZEGLĄD EKSPRESPro Publico BonoMinister JanuszKaczmarek,w otoczeniu członkówKoła NaukowegoPro Publico Bonofot. Patryk Jaskólski41


WYDARZENIAObywatel światadobrej woliJoan<strong>na</strong> Daniekabsolwentkafilozofii USO wolontariacie mówi się i pisze w Polscecoraz częściej, w zróżnicowanych kontekstach:kiełkujących struktur społeczeństwaobywatelskiego, bezcennych doświadczeńzdobywanych w perspektywie przyszłej<strong>prof</strong>esji, obowiązku etycznego czy religijnego<strong>na</strong>kazu sumienia. Etos społeczeństwaopiekuńczego, będący teoretyczną bazą ideiwolontariatu, uczyniła niedawno tematemswojego wykładu w ramach jubileuszowegocyklu „Szczecin Humanistyczny” <strong>prof</strong>.Barbara Kromolicka, dziekan WydziałuHumanistycznego US.42Wydawać by się mogło, że zjawisko wolontariatuistnieje relatywnie niedługo, któż bowiem słyszało wolontariacie w latach, powiedzmy, osiemdziesiątych?Przed przełomem ustrojowym większośćniewy<strong>na</strong>gradzanych materialnie działań podejmowa<strong>na</strong>była głównie grupowo, z odgórnego <strong>na</strong>kazu,którego realizacja egzekwowa<strong>na</strong> była za pomocąnegatywnych konsekwencji wobec nieobecnych <strong>na</strong>„akcjach społecznych”. Na tym właśnie polu zaszła<strong>na</strong>jbardziej fundamental<strong>na</strong> różnica – nowoczesnywolontariat często jest inicjowany i realizowanyprzez jednostkę (choć ma <strong>na</strong> celu korzyść grupy),i z jej wewnętrznej motywacji. Organizacje pozarządowetakże zawiązują się „oddolnie” w odpowiedzi<strong>na</strong> nieefektywność instytucji państwowych wobecrozmaitych problemów. Tak przy<strong>na</strong>jmniej jestw teorii, często bowiem w praktyce zdarza się, żepowstanie NGO (organizacji pozarządowej – z ang.Non-Governmental Organization) jest po prostuspełnieniem warunku koniecznego do otrzymaniakonkretnego grantu lub dotacji.Sam termin „wolontariatu”, oz<strong>na</strong>czający bezpłatne,dobrowolne, świadome działanie <strong>na</strong> rzeczinnych, wykraczające poza więzi rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie,rozpowszechnił się <strong>na</strong> początkulat dziewięćdziesiątych. W Warszawie powstało


wówczas pierwsze Stowarzyszenie „Centrum Wolontariatu”,mające pełnić funkcję ogniwa łączącegoludzi chętnych do pomocy z tymi, którzy pomocypotrzebują, a także szerzyć idee społeczeństwaobywatelskiego i odpowiedzialnej demokracji. Jużw tej pierwszej inicjatywie ogromną rolę odegralistudenci Instytutu Profilaktyki Społecznej i ResocjalizacjiUW. W swoich początkach jed<strong>na</strong>k wolontariuszefunkcjonowali głównie <strong>na</strong> zasadzie akcjii projektów, stanowiąc podstawę wydarzeń takichjak fi<strong>na</strong>ły Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy,zbiórki darów, akcje adopcji zwierząt etc.WYDARZENIAProf. UrszulaChęcińska,pomysłodawczynii koordy<strong>na</strong>torkacyklu „SzczecinHumanistyczny”,dziękuje po wykładzie<strong>prof</strong>. BarbarzeKromolickiej.fot. Tomasz Rudak43


WYDARZENIA44Dziś wolontariat jest dy<strong>na</strong>micznym ruchem,choć wciąż trudnym do pojęcia dla umysłów ukształtowanychw PRL-u, w którym „społeczne” oz<strong>na</strong>czało„niczyje”, tak pod względem własności, jak odpowiedzialności.Tego, że mentalność ta jest wciążżywa, dowodzi choćby ostatnia Diagnoza Społecz<strong>na</strong>– raport z badań prowadzonych od 2000 r. podkierownictwem <strong>prof</strong>. Janusza Czapińskiego. Wynikaz niej, że poziom kapitału społecznego (definiowanegow oparciu o wskaźniki zaufania społecznegoi uczestnictwa w życiu publicznym) jest w Polsce zastraszająconiski. Jak przekonuje zaś Piotr Sztompkaw swojej z<strong>na</strong>komitej książce Zaufani, właśnie onostanowi niezbędny czynnik demokratycznej politykii gospodarczego rozwoju, jego kryzys zaś przynosispołeczeństwu skutki niezwykle destrukcyjne.Ucieczka od odpowiedzialnościNiepokój wobec słabości etosu społeczeństwaopiekuńczego wyraziła także <strong>prof</strong>. Kromolicka podczaswykładu w ramach cyklu „Szczecin Humanistyczny”.Przedstawiając a<strong>na</strong>lizę przyczyn zanikuhumanistycznych wartości, skoncentrowała się <strong>na</strong>dwóch głównych dziedzi<strong>na</strong>ch: rodzinie i edukacji.Cechą im wspólną, stanowiącą także fundamentalnąbolączkę współczesnego społeczeństwa,jest skłonność do relatywizacji – brak hierarchiiwartości i stałych punktów odniesienia, mnogośćuz<strong>na</strong>walnych ról społecznych. Dawne kierkegaardowskie‘albo-albo’ zastąpione zostało przez ‘i to,i to, i tamto’, co doprowadza do zamętu i zjawiska„patologicznego indywidualizmu” (określenie <strong>prof</strong>.Czapińskiego).Według <strong>prof</strong>. Kromolickiej, nie radzący sobiez atrakcyjnością świata zewnętrznego, egocentrycznirodzice pragną zepchnąć odpowiedzialnośćza wycho<strong>wani</strong>e <strong>na</strong> system oświaty (czego wyrazemjest choćby rosnąca popularność szkół z inter<strong>na</strong>tamiczy katolickich). Instytucje edukacyjne jed<strong>na</strong>k,poprzez unikanie działań zespołowych i <strong>na</strong>cisk <strong>na</strong>rywalizację, utrwalają jedynie ów „patologicznyindywidualizm” i niezdolność do współpracy, interpretująctakie postawy jako: spryt, przedsiębiorczość,asertywność.Zdaniem <strong>prof</strong>. Kromolickiej podobne zjawiskawystępują w środowisku akademickim – zamiaststanowić wzorzec, kadra uniwersytecka lekceważyswoje zobowiązania. Studenci <strong>na</strong>tomiast, aby zwiększyćswoje szanse <strong>na</strong> „sukces” i „karierę”, gotowi sąniejednokrotnie działać <strong>na</strong> szkodę swoich kolegówz grupy, <strong>na</strong> przykład pobierając opłaty za pożyczenienotatek czy rozmyślnie przekazując błędne informacjeo termi<strong>na</strong>ch egzaminów, itp.Wynikiem tych procesów staje się ogromne poczucieosamotnienia, alie<strong>na</strong>cji wobec samego siebie,obiektywizacji drugiego, o czym pisał już ErichFromm w książce Niech się stanie człowiek.Prof. Barbara Kromolicka zwróciła również uwagę<strong>na</strong> nieskuteczność procedur instytucji państwowychmających pełnić funkcje opiekuńcze. Sztywneprzepisy nie są w stanie zastąpić więzi społecznej,nie wspomi<strong>na</strong>jąc o tym, że w wymiarze ekonomicznymokazują się wprost szkodliwe – koszt ich realizacjijest z<strong>na</strong>czny, przy jednoczesnym spowolnieniubądź całkowitym uniemożliwieniu udzielenia rzeczywistejopieki i pomocy tym, którzy ich faktyczniepotrzebują.Zmienić świat <strong>na</strong> lepszeOczywistą odpowiedzią <strong>na</strong> tego rodzaju problemywydaje się wolontariat, jako <strong>na</strong>jpełniejszywyraz zinter<strong>na</strong>lizowanych wartości i przeko<strong>na</strong>ńhumanistycznych i obywatelskich. Diagnozy dotyczącetego obszaru są utrzymane często w dośćponurym tonie. A<strong>na</strong>lizy statystyczne wykazują spadekprocentowej liczby dorosłych wolontariuszyw ostatnich latach i podkreślają przepaść <strong>na</strong> tympolu między Polską a zachodnią Europą. Moż<strong>na</strong>jed<strong>na</strong>k także pokusić się o nieco optymizmu w obliczuoz<strong>na</strong>k rosnącej świadomości z<strong>na</strong>czenia wolontariatu(tak u wolontariuszy, jak i w społeczności, <strong>na</strong>rzecz której pracują), widoczne chociażby podczasszczecińskiego festynu organizacji pozarządowych– imprezy rozrastającej się z roku <strong>na</strong> rok.Co ciekawe, postawa ta rozpowszechnio<strong>na</strong> jest<strong>na</strong>jbardziej wśród ludzi młodych. Badania (np. wynikiDiagnozy Społecznej z 2007 i 2008 r.) ukazująbowiem wyraźnie, że <strong>na</strong>jwiększy odsetek wolontariuszyjest niezmienny wśród uczniów ostatnich klasszkół średnich oraz studentów. Do tych właśnie grupsą skierowane <strong>na</strong>jbardziej rozbudowane programywolontariatu, od programu „PROJEKTOR – Wolontariatstudencki” fundacji Klanza po EVS (EuropeanVoluntary Service – między<strong>na</strong>rodowy program KomisjiEuropejskiej dla ludzi poniżej 26 roku życia).Na zaangażo<strong>wani</strong>u młodych wolontariuszy opierająsię także inne, niezliczone organizacje pozarządowei projekty: Amnesty Inter<strong>na</strong>tio<strong>na</strong>l, Fundacja MamMarzenie, Salezjański Wolontariat Misyjny „MłodziŚwiatu”, Fundacja „Polsko-Niemieckie Pojed<strong>na</strong>nie”.Wiele imponujących efektów inicjatyw non-<strong>prof</strong>it,realizowanych przez rzesze młodych, nie dbającycho rozgłos entuzjastów, z<strong>na</strong>leźć moż<strong>na</strong> równieżw świecie informatyki, od darmowego systemu Linux,przez OpenOffice po Wikipedię.Najważniejsze: motywacjaWe wszelkich rozważaniach zagadnienia wolontariatu<strong>na</strong>jważniejsze pozostaje jed<strong>na</strong>k pytanieo jego źródła: skąd się bierze motywacja do podjęcianieodpłatnej pracy <strong>na</strong> rzecz innych? Czym wytłumaczyćfakt, iż mimo rosnącej alie<strong>na</strong>cji w przesyconej<strong>na</strong>rcystyczną arogancją jednostek rzeczywistości,wciąż z<strong>na</strong>jdują się ludzie dobrej woli?Stanowiska wahają się od bardziej cynicznych(źródłem wolontariatu jest nic innego jak zdroworozsądkowa,podyktowa<strong>na</strong> prawami rynku koniecznośćzdobycia doświadczenia) do tych idealistycznych(kieruje <strong>na</strong>mi <strong>na</strong>tural<strong>na</strong> każdemu człowiekowipotrzeba służenia innym, bardziej bezbronnym).Pierwsza z nich widzi w wolontariuszu człowiekawciąż skoncentrowanego <strong>na</strong> swoim interesie, któregomotywuje pragnienie indywidualnych korzyści(choć nie <strong>na</strong>tychmiast w formie materialnej)


WYDARZENIAi zwiększenia swojej konkurencyjności <strong>na</strong> rynkupracy. Dla kapitalistycznego pracodawcy referencjewolontariusza stanowią z kolei niewiele więcej niżdowód <strong>na</strong> determi<strong>na</strong>cję młodego człowieka, gotowegodziałać także za darmo.Dawać to dostawaćNa drugim (bardziej idealistycznym) bieguniefunkcjonuje założenie, iż aktywność <strong>na</strong> rzeczinnych ma swoje źródła w <strong>na</strong>turalnym poczuciuodpowiedzialności za dobro członków lokalnejspołeczności. Zgodnie z tym przeko<strong>na</strong>niem, wyrażanymprzez wielu humanistycznych myślicieli odTomasza z Akwinu, przez Fromma, Colema<strong>na</strong>, Put<strong>na</strong>ma,a także polskich teoretyków J. Kwiecińskiegoi J. Maternego, człowiek <strong>na</strong>jpełniej realizuje się poprzezda<strong>wani</strong>e. Wynika to z faktu, że człowiek jestistotą społeczną, a więc z głębi swej <strong>na</strong>tury zależnąod drugiego człowieka w kwestii zaspokojeniaswoich potrzeb, szczęścia i dobrego samopoczucia.Zdaniem <strong>prof</strong>. Maternego źródeł etosu opiekuńczego,rozumianego jako trwały obyczaj zacho<strong>wani</strong>atroszczącego się o ludzi, szukać <strong>na</strong>leży częściowow biologicznym instynkcie, ale i we właściwościachduchowych. Wolontariat opiera się <strong>na</strong> wewnętrznejmotywacji. Daje rozmaite korzyści, ale częstowysiłek, którego wymaga, możliwy jest do podjęciai kontynuo<strong>wani</strong>a dopiero wtedy, jeśli się wierzyw jego sens. Najwytrwalsi okazują się ci czerpiącysiłę ze zinter<strong>na</strong>lizowanych wartości humanistycznychi przeko<strong>na</strong>nia, że działanie – <strong>na</strong>wet <strong>na</strong> małąskalę – ma z<strong>na</strong>czenie.Humanista pełen mocyRozwój tego rodzaju postaw, zdaniem zarówno<strong>prof</strong>. Kromolickiej, jak i <strong>prof</strong>. Maternego, <strong>prof</strong>. Czapińskiegoi wielu humanistycznych autorytetów, powinienstanowić cel edukacji. Priorytetem powinnostać się kształcenie osobowości i przygoto<strong>wani</strong>e dowspółdziałania w społeczeństwie (tworzenie kapitałuspołecznego), a nie tylko kształcenie zawodowe (budującekapitał osobowy). Edukacja to proces sta<strong>wani</strong>asię człowiekiem, czującym odpowiedzialność zawspólne dobro, potrafiącym być – a nie mieć – z drugimi dla drugiego. Opieko<strong>wani</strong>e się drugą osobą jestzatem nie tylko indywidualnym obowiązkiem moralnymkażdego człowieka, ale niemalże odruchowymzacho<strong>wani</strong>em człowieka kulturalnego. Jak ujmuje to<strong>prof</strong>. Jerzy Kwieciński, zamierzonym efektem procesuedukacji jest „człowiek pełnomocny”. Powinien onpytać NIE o to, jak ma się zachowywać, co jest nowe?,ALE: kim jest, czemu ma służyć, co jest ważne? Wtedybędzie spełniony, nowoczesny, a prawdopodobnieteż szczęśliwy. fot. Joanne Zh,dreamstime.com45


WYDARZENIAO związkach demokracjiz kapitalizmemKryzys a gospodarka polska – to tytuł wykładu, który w cyklu „Szczecin Humanistyczny”11 stycznia br. wygłosił <strong>prof</strong>. dr hab. Leszek Balcerowicz. Z twórcą polskich reformekonomicznych przeprowadzonych po upadku komunizmu, wicepremierem w trzech rządachoraz wieloletnim prezesem Narodowego Banku Polskiego rozmawia Pauli<strong>na</strong> Olechowska.Pauli<strong>na</strong>Olechowskaasystentkaw Zakładzie Mediówi Komuniko<strong>wani</strong>a USPauli<strong>na</strong> Olechowska: Zajęcia ze studentamizaczy<strong>na</strong>m od przypomnienia wypowiedzi charakterystycznychdla wydarzeń z roku urodzeniadanego rocznika. Dla 1990 roku była to wypowiedźLecha Wałęsy, który o Planie Balcerowiczapowiedział tak: „Popieram. Jest to bandyckie podejście,ale jedyne w tej chwili. Jeżeli z<strong>na</strong>jdziecieinne, lepsze rozwiązanie, to ja je poprę”.Leszek Balcerowicz: Tak, zapamiętałem to stwierdzenie.To był komplement.P.O.: Jak z perspektywy minionych 20 lat oceniaPan swoje reformy?L.B.: Lepiej ocenę zostawić tym, którzy zajmująsię ekonomią porów<strong>na</strong>wczą <strong>na</strong> co dzień. A ci właśniebadacze, zajmujący się a<strong>na</strong>lizą sytuacji po 1989 roku,dochodzą do wniosku, iż każdy kraj, który bardziej sięzreformował i odciął od socjalizmu – lepiej <strong>na</strong> tym wyszedł.Polska <strong>na</strong> szczęście zalicza się do krajów, któredalej poszły w reformach (choć nie wszystkich), dziękiczemu nie jesteśmy drugą Białorusią.P.O.: W jednym z wywiadów powiedział Pan:„Na początku reform <strong>na</strong>zywaliśmy to, do czegodążyliśmy, systemem docelowym. Nie <strong>na</strong>zywałemtego kapitalizmem, żeby nie podsycać krytyki …”L.B.: Cytat jest nieścisły. Mówiliśmy wtedy, żechcemy w Polsce zbudować ustrój typu zachodniego,i rzeczywiście nie używaliśmy słowa „kapitalizm”.Słowo „kapitalizm” zostało wy<strong>na</strong>lezione przez jegowrogów, czyli przez XIX-wiecznych socjalistów. Moż<strong>na</strong>było mieć więc obawy, iż jego negatywne konota-Od lewej:Sławomir Nitras,poseł do ParlamentuEuropejskiego,<strong>prof</strong>. EdwardWłodarczyk, prorektords. kształcenia US,<strong>prof</strong>. WaldemarTarczyński, rektor US,<strong>prof</strong>. LeszekBalcerowiczfot. Jerzy Giedrys46


WYDARZENIAnp. Chiny. Tak więc czy demokratyczne instytucjewciąż są fundamentem ekonomicznej stabilności?L.B.: Ale nikt nie powiedział, że demokracja jestniezbęd<strong>na</strong> do rozwoju gospodarczego! Nie jest. Demokracjajest pewną formą zabezpieczenia się przedrządami, bardzo złymi rządami, zapewniają to wybory.Natomiast dla rozwoju niezbędny jest kapitalizm. Niema demokracji bez kapitalizmu. Nie z<strong>na</strong>m żadnegoprzykładu kraju, który miałby system demokratycznyi jednocześnie miałby upaństwowioną gospodarkę.Demokracja bardziej potrzebuje kapitalizmu niż kapitalizmdemokracji.Prof. LeszekBalcerowicz, <strong>prof</strong>.Waldemar Tarczyński,rektor UniwersytetuSzczecińskiegofot. Jerzy Giedryscje wciąż będą istniały. Ja oczywiście już wówczas niemiałem żadnych wątpliwości, iż kapitalizm jest zdecydo<strong>wani</strong>elepszy od socjalizmu.P.O.: Dlaczego w 20 lat po powstaniu wolnejPolski – kapitalizm wciąż wzbudza obawy, niechęć?L.B.: Nie wiemy, jak szeroko słowo „kapitalizm” dziśwzbudza niechęć wśród Polaków. My wprowadziliśmykapitalizm – nie deklamując o nim. I to nie z<strong>na</strong>czy, żewprowadzaliśmy kogoś w błąd! Przecież prywat<strong>na</strong>własność to kapitalizm. Wolność gospodarcza jestmożliwa tylko w kapitalizmie, podobnie demokracja.P.O.: W 20. roku wolnej Polski Pan jako twórcareform gospodarczych okresu transformacjimówi o konieczności elimino<strong>wani</strong>a w państwietych form, które szkodzą ludziom, ograniczającich wolność lub deformując ich bodźce. Co Pan donich zalicza?L.B.: Dla przykładu – kiedy zakazujemy prowadzenialudziom działalności gospodarczej, to mamy socjalizm.A nie mamy w żadnych z krajów przykładówsukcesów tego ustroju. Ludziom się lepiej powodziw krajach, w których mamy choćby <strong>na</strong>wet średniejjakości kapitalizm.P.O.: A czym są deformacje bodźców?L.B.: Jeżeli istnieje własność prywat<strong>na</strong>, ale nie makonkurencji, bo istnieją monopole – to jest deformacjabodźców. Monopoliści bowiem zwykle „nie musząsię wysilać”. Podam inny przykład. Ktoś zainwestowałw budowę mieszkania <strong>na</strong> wy<strong>na</strong>jem. Według obecnegoprawa, lokator takiego mieszkania może je zdewastować,a właściciel nie jest w stanie z tego mieszkaniago usunąć. W takiej sytuacji nikt rozsądny nie będzieinwestował w budowę mieszkań <strong>na</strong> wy<strong>na</strong>jem, coogranicza ich dostępność. Tego typu socjalistyczneprawa, które deformują bodźce, wciąż w <strong>na</strong>szym krajuobowiązują.P.O.: Wysoki poziom ekonomicznego rozwojuosiągają niektóre reżimy niedemokratyczne, jakP.O.: Co to z<strong>na</strong>czy być liberałem we współczesnejPolsce?L.B.: To zależy co się przez to rozumie. Ja, zgodniez dobrą tradycją, definiuję liberalizm jako prąd intelektualnyi polityczny, który kładzie szczególny <strong>na</strong>cisk<strong>na</strong> indywidualne wolności i <strong>na</strong> państwo prawa.P.O.: Ale musi Pan przyz<strong>na</strong>ć, że liberalizm –podobnie jak wcześniej omawiany kapitalizm– wywołuje wciąż w kraju bardzo negatywne konotacje.L.B.: Trzeba byłoby to sprawdzić przy pomocy badaniaopinii publicznej. Natomiast mogę stwierdzić,że jest wielu polityków, którzy z jednej strony chwalilitendencję Polaków do wolności, z drugiej zwalczaliliberalizm. Są też tacy komentatorzy, którzy traktująsłowo „liberalizm” czy „neoliberalizm” jako wyzwisko.Nie dyskutuje się przy pomocy wyzwisk.P.O.: Gdybyśmy mieli stworzyć liberalny katalogwartości <strong>na</strong>czelnych Leszka Balcerowicza, coby się w nim z<strong>na</strong>lazło?L.B.: Chciałbym, aby Polacy mieli szeroki zakresklasycznej wolności: wolność słowa, zrzeszania się,przedsiębiorczości itp. Aby tak było, musi istnieć odpowiednieprawo, ale nie tylko takie zapisane <strong>na</strong> papierze,ale takie, które jest przez sam aparat państwaprzestrzegane. Potrzebne jest więc społeczeństwoobywatelskie, które patrzy <strong>na</strong> ręce tej władzy, która tęwolność chce ograniczać.P.O.: Dziękuję za rozmowę i życzę udanegowykładu w cyklu „Szczecin Humanistyczny”. Prof. LeszekBalcerowicz podczasrozmowy z PaulinąOlechowskąfot. Jerzy Giedrys47


WYDARZENIATrzy zęby trzonowe,czyli przełomowe odkryciearcheologiczneJeden z zębówz<strong>na</strong>lezionychw jaskini StajniaEkipa archeologicz<strong>na</strong> z Uniwersytetu Szczecińskiego prowadzo<strong>na</strong> przez dra MikołajaUrbanowskiego z Zakładu Archeologii IHiSM odkryła podczas badań w jaskini Stajnia <strong>na</strong>Jurze Krakowsko-Częstochowskiej (pow. Myszków) <strong>na</strong>jstarsze w Polsce szczątki ludzkie – zębyneandertalczyków. Pierwsze istotne z<strong>na</strong>leziska miały miejsce już w 2007 roku. Wysiłek i czaspotrzebny <strong>na</strong> potwierdzenie ich wagi spowodowały, że informacja dopiero w 2010 roku ujrzałaświatło dzienne. Jest to wyjątkowe z<strong>na</strong>lezisko nie tylko w po<strong>na</strong>dstuletniej już historii badańpaleolitycznych w kraju, ale także w kontekście doko<strong>na</strong>ń europejskich w tym obszarze <strong>na</strong>uki.Katarzy<strong>na</strong>Orzyłowskadoktorantka ZakładuArcheologii US,współprowadzącabadania w jaskiniStajnia48Dzięki temu istotnemu odkryciu dziedzictwo kulturowewzbogaciło się o bezpośredni ślad istnienia <strong>na</strong>szychpoprzedników <strong>na</strong> kontynencie, którymi byli właśnieneandertalczycy. Badania z<strong>na</strong>lezisk tej klasy pozwalająwłączyć się w dyskusje kluczowe tak dla <strong>na</strong>uki, jak i dlabudo<strong>wani</strong>a wspólnej europejskiej tożsamości.Jaskinia StajniaJaskinia Stajnia, choć szczegól<strong>na</strong> z uwagi <strong>na</strong> to z<strong>na</strong>cząceodkrycie, jest niestety typowa dla Jury pod względemzniszczeń, jakich doko<strong>na</strong>no w ostatnich latach.Namuliska jaskiń, przechowujące bezcenny zapis o odległejprzeszłości ziem polskich, są <strong>na</strong>rażone <strong>na</strong> działaniazorganizowanych poszukiwaczy skamieniałości i zwykływandalizm. Ważnym aspektem badań w Stajni było i jestwięc rato<strong>wani</strong>e zniszczonego zapisu archeologicznegoi ochro<strong>na</strong> stanowiska przed bardzo konkretnymi zagrożeniami.Interdyscypli<strong>na</strong>rne badania archeologiczne prowadzonesą tu od roku 2006. Oprócz archeologów z UniwersytetuSzczecińskiego, a także bardzo zaangażowanejw prace grupy studenckiej z <strong>na</strong>szej uczelni i wieluinnych ośrodków krajowych i zagranicznych, w badaniachuczestniczą <strong>na</strong>ukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego,Państwowego Instytutu Geologicznego i PolskiejAkademii Nauk. Badania genetyczne szczątków ludzkichprowadzono we wrocławskiej Akademii Medycznej, wewspółpracy z Instytutem Maxa Plancka w Lipsku. Badaniawspiera fundacja Elementarz, z archeologami współpracująteż właściciele terenu, rodzi<strong>na</strong> państwa Laseckich.Co istotne, w jaskini odkryto bogate ślady osadnictwaneandertalskiego, datowane <strong>na</strong> początek zlodowaceniaWisły, tj. ok. 100 tysięcy lat temu. Duże ilości<strong>na</strong>rzędzi krzemiennych – w tym noży asymetrycznych– i kości upolowanych zwierząt wskazują <strong>na</strong> intensywnewykorzysty<strong>wani</strong>e tego stanowiska, typowe dlatego okresu.Trzy zęby trzonowe... kopalnią informacjiNajcenniejszym z<strong>na</strong>leziskiem są trzy zęby trzonowe,<strong>na</strong>leżące do trzech różnych osobników Homo neanderthalensis.Szczątki te zostały poddane m.in. a<strong>na</strong>lizomantropologicznym. W ich wyniku udało się ustalić, że reprezentujągrupę osobników zróżnicowanych wiekowo– w wieku dorosłym (ok. 20 lat) i kilkuletniego osobnikamłodocianego. Dzięki a<strong>na</strong>lizom genetycznym jednegoz zębów udało się m.in. ustalić, że jego właściciel był płcimęskiej. Badania powierzchni tego zęba, m.in. z wykorzystaniemskaningowego mikroskopu elektronowego,pozwoliły wychwycić ślady powstałe <strong>na</strong> skutek uży<strong>wani</strong>a<strong>na</strong>rzędzia podobnego do wykałaczki. Tego typuz<strong>na</strong>leziska mają potwierdzenie także <strong>na</strong> innych stanowiskachneandertalskich.Plany badawcze <strong>na</strong> przyszłośćObecnie wysiłek badawczy skierowany jest <strong>na</strong> poszuki<strong>wani</strong>eewentualnych dalszych szczątków ludzkichoraz <strong>na</strong> pełną interpretację z<strong>na</strong>leziska. Fakt, iż co <strong>na</strong>jmniejdwa z trzech z<strong>na</strong>lezionych zębów wydają się miećzwiązek z obiektem – wypełniskiem podłużnej jamy –z<strong>na</strong>lezionym w warstwie środkowopaleolitycznej, możesugerować istnienie praktyk funeralnych, a więc byćmoże są pozostałością grobu. Nie moż<strong>na</strong> wykluczyćtakże możliwości, iż szczątki te reprezentują pozostałościkostne grupy neandertalczyków, którzy zginęli gwałtownąśmiercią z niez<strong>na</strong>nych w tej chwili przyczyn.Odpowiedzi <strong>na</strong> te i wiele innych pytań archeolodzyposzukiwać będą w kolejnym, czwartym sezonie badawczym,zaplanowanym <strong>na</strong> lato 2010 roku. Być możeuda się odsłonić nieco więcej prawdy dotyczącej mieszkańcówjaskini Stajnia. Możliwe jest również jed<strong>na</strong>k, żetajemnica tego niezwykłego miejsca zostanie zagadkąjeszcze przez wiele lat i przez kilka sezonów stanowićbędzie wyz<strong>wani</strong>e dla szczecińskiej uniwersyteckiej ekipybadawczej.


WYDARZENIACzłonkowie zespołu badawczego zaangażo<strong>wani</strong>w dotychczasowe prace:Badania archeologiczne i formalnopraw<strong>na</strong>odpowiedzialność za całość badań: dr MikołajUrbanowski, Uniwersytet Szczeciński.Badania paleontologiczne: mgr Paweł Socha,dr Krzysztof Stefaniak, <strong>prof</strong>. Adam Nadachowski,Uniwersytet Wrocławski.Badania antropologiczne: dr Wioletta Nowaczewska,dr Paweł Dąbrowski, Uniwersytet Wrocławski.Konsultacje: E. Trinkaus, C. Stringer i in.Badania genetyczne: dr An<strong>na</strong> Sadakierska-Chudy, <strong>prof</strong>. Tadeusz Dobosz, Akademia Medycz<strong>na</strong>im. Piastów Śląskich we Wrocławiu.Współpraca: Max-Planck Institut für EvolutionäreAnthropologie w Lipsku.Badania geologiczne: dr Marcin Żarski, PaństwowyInstytut Geologiczny w Warszawie; drJoan<strong>na</strong> Mirosław-Grabowska, Instytut NaukGeologicznych Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.Współpraca: Instytut Geologii AkademiiNauk Republiki Czeskiej.Studencka ekipaarcheologicz<strong>na</strong>z pierwszego sezonubadańz drem MikołajemUrbanowskim.fot. archiwumJaskinia StajniaNeandertalczyk, homo neanderthalensisto wymarły gatunek rodzaju Homo. Był bezpośrednimpoprzednikiem człowieka współczesnego,zamieszkującym Azję Zachodnią i Środkową,ale przede wszystkim Europę w okresie ok.300 do ok. 25 tys. lat temu. Neandertalczycy bylimyśliwymi wędrującymi za stadami wielkichssaków. Posiadali także bogatą kulturę materialną,której liczne świadectwa, m.in. w postaci<strong>na</strong>rzędzi krzemiennych i kości od<strong>na</strong>jdywane sąod daw<strong>na</strong>, nie tylko <strong>na</strong> terenie Europy. Wielkązagadką jest wyparcie tego rozprzestrzenionegoi silnego gatunku przez ludzi współczesnychi jego wyginięcie, ale także związek genetycznyHomo sapiens i Homo neanderthalensis.49


WYDARZENIADyskusja o strategii22 lutego 2010 r. gościem Uniwersytetu Szczecińskiego był <strong>prof</strong>. Jerzy Woźnicki,przewodniczący Komisji ds. Organizacyjnych i Legislacyjnych Konferencji RektorówAkademickich Szkół Polskich, prezes Fundacji Rektorów Polskich, dyrektor InstytutuSpołeczeństwa Wiedzy. Zaprezentował strategię rozwoju szkolnictwa wyższego <strong>na</strong> lata2010-2020, która zakłada przeprowadzenie szeregu istotnych zmian.DorotaŚwierczyńskastudentka IV rokufilologii polskiej USProfesor Woźnicki odwiedza ośrodki akademickiew Polsce i podczas spotkań z kadrą <strong>na</strong>ukową i studentamiodpowiada <strong>na</strong> pytania dotyczące projektu zmianw szkolnictwie wyższym. Prezes Fundacji RektorówPolskich przyjął również zaproszenie prorektora ds.fi<strong>na</strong>nsów i rozwoju US <strong>prof</strong>. Józefa Perenca.Każdy z przybyłych <strong>na</strong> spotkanie w auli WydziałuHumanistycznego US zapoz<strong>na</strong>ł się z widniejącymi <strong>na</strong>stronie www.frp.org.pl pla<strong>na</strong>mi reform i okolicznościamipowstania projektu. Stan polskiego szkolnictwawyższego określa się jako niezadowalający, zwracającgłównie uwagę niski poziom rozwoju kapitału intelektualnegooraz niesatysfakcjonujące miejsca, jakiezajmują polskie uczelnie wyższe w rankingach między<strong>na</strong>rodowych.W rankingu szanghajskim odnotowano tylko dwa<strong>na</strong>sze rodzime uniwersytety: Warszawski i Jagielloński,które z<strong>na</strong>lazły się w czwartej setce. Niestety, podczasspotkania nie każdy miał okazję uzyskać odpowiedź<strong>na</strong> nurtujące go kwestie. Uniwersytet Szczeciński byłbowiem jedną z trzech uczelni, którą odwiedzał tegodnia Profesor i udało mu się wygospodarować <strong>na</strong> wizytętylko godzinę.Jedynymi osobami, którymi udało się zadać pytania,byli pracownicy <strong>na</strong>ukowi, którzy poruszyli kwestie:planowanej opłaty za studia, zmian w awansie zawodowymoraz przyszłości badań <strong>na</strong>ukowych.Próby uzdrowienia sytuacjiNa stan <strong>na</strong>szego szkolnictwa wpływ mają zbytmałe <strong>na</strong>kłady fi<strong>na</strong>nsowe – zarówno jeśli chodzi o granty,jakie uczelnie otrzymują w przeliczeniu <strong>na</strong> jednegostudenta, jak i te, które są przez<strong>na</strong>czane <strong>na</strong> rozwój badań<strong>na</strong>ukowych. Aby uzdrowić tę sytuację, szuka sięróżnych możliwości dofi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>a.Jedną z głównych, <strong>na</strong>jbardziej interesujących studenta(bo dotykającą jego kieszeni) zmian jest planwprowadzenia częściowej odpłatności za studia, wynoszącej¼ kosztów kształcenia. Wejście tego pomysłuw życie miałoby <strong>na</strong>stąpić w 2015 r. – tyle bowiem czasupotrzeba <strong>na</strong> szczegółowe opraco<strong>wani</strong>e powszechnegosystemu oferowanych przez bank pożyczek i kredytówSpotkanie z <strong>prof</strong>.Jerzym Woźnickim.fot. z archiwumWNEiZ50


WYDARZENIAstudenckich, dostępnych dla wszystkich, a spłacanychprzez absolwentów posiadających pracę.Rozwiązanie takie uzasadnia się nie tylko potrzebązwiększenia środków fi<strong>na</strong>nsowych, ale także potencjalnierosnącą w ten sposób odpowiedzialnością studentai większym jego wpływem <strong>na</strong> uczelnie. Oczywiście,planowa<strong>na</strong> jest możliwość zwolnienia z części lub całościspłaty czesnego przez osoby spełniające określonekryteria, np. studiujące <strong>na</strong> kierunkach preferowanychlub wyróżniające się wynikami w <strong>na</strong>uce.Szkolnictwo niepublicznePlanowane są także zmiany dotyczące szkolnict<strong>wani</strong>epublicznego, czyli wprowadzenie „zasady symetrii”w konkursowym fi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>u uczelni publicznychi niepublicznych w zakresie studiów stacjo<strong>na</strong>rnych:uczelnie sektora publicznego uzyskiwałyby grantyze środków publicznych i dofi<strong>na</strong>nsowane byłyby ześrodków niepublicznych (wspomniane wcześniej czesne).Uczelnie niepubliczne mają uzyskiwać wpływypieniężne z opłat studentów i być dofi<strong>na</strong>nsowywaneze środków publicznych. Jest to jeden z pomysłów <strong>na</strong>zrów<strong>na</strong>nie atrakcyjności obu typów uczelni i zniesienieswoistej dyskrymi<strong>na</strong>cji.Wszechwładne rankingiKolejnym priorytetem jest poprawienie wynikówrankingowych polskich uczelni <strong>na</strong> arenie między<strong>na</strong>rodowej.Służyć temu miałoby wspieranie uczelni flagowych,które stałyby się wizytówką szkolnictwa wyższegow Polsce i zaistniałyby <strong>na</strong> arenie ogólnoświatowej.W placówkach tych kładłoby się <strong>na</strong>cisk <strong>na</strong> sferę <strong>na</strong>ukową,jako <strong>na</strong> dominują pozycję w misji <strong>na</strong>uczania.Ścieżka awansu zawodowegoWiele emocji i sporów budzi dziś kwestia zdoby<strong>wani</strong>akolejnych stopni <strong>na</strong>ukowych. Proponowa<strong>na</strong> jestobecnie zmia<strong>na</strong> ścieżki awansu zawodowego. Istniałybydwie możliwości. Pierwsza, to tradycyj<strong>na</strong>, obok którejfunkcjonowałaby nowa – dla doktorów wyróżniającychsię dorobkiem <strong>na</strong>ukowym i zawodowym. Pozwalałabyo<strong>na</strong> <strong>na</strong> osiąganie stanowiska <strong>prof</strong>esora <strong>na</strong>dzwyczajnegooraz przyz<strong>na</strong><strong>wani</strong>e przez centralną komisję uprawnieńpromotorskich i recenzenckich bez koniecznościuzyski<strong>wani</strong>a habilitacji lub uzyskania tytułu <strong>prof</strong>esora.Włącz się w strategięStrategia rozwoju szkolnictwa wyższego <strong>na</strong> lata2010-2020 jest <strong>na</strong> razie w sferze planów, jed<strong>na</strong>k wprowadzeniezmian w życie jest bardzo prawdopodobne.Szereg zmian zaproponowanych w tym projekcie dotyczybardzo ważnych kwestii. Te przytoczone powyżejto tylko niektóre z nich. Chętnych do zapoz<strong>na</strong>niasię z pla<strong>na</strong>mi zmian, zachęcam do odwiedzenia stronyinternetowej Fundacji Rektorów Polskich (www.frp.org.pl), gdzie opublikowano całość strategii orazumożliwiono inter<strong>na</strong>utom zada<strong>wani</strong>e pytań i propono<strong>wani</strong>ezmian. I Dzień AfrykańskiNajbardziej charakterystycznymi – i chyba oczywistymi – kierunkami badań prowadzonychw Instytucie Historii i Stosunków Między<strong>na</strong>rodowych US są te związane z dziejami regionówi państw. W ostatnich latach coraz bardziej zaz<strong>na</strong>cza się obecność <strong>na</strong>ukowa „<strong>na</strong>jmłodszych”kierunków realizowanych w Instytucie: archeologii i szeroko rozumianych stosunkówmiędzy<strong>na</strong>rodowych; z tymi ostatnimi związane były prezentacje w ramach I Dnia Afrykańskiego.Koncepcja zorganizo<strong>wani</strong>a spotkania poświęconegoCzarnemu Lądowi krystalizowała się w rozmowachkilku osób interesujących się dawniejsząi współczesną Afryką, które zawodowo związane sąz Instytutem Historii i Stosunków Między<strong>na</strong>rodowychUS. Dr Jacek Łapott, mgr An<strong>na</strong> Maria Bytyń, doktorantkaIHiSM, i niżej podpisany stwierdzili, że wartospopularyzować prowadzone w instytucie badania,tym bardziej że wkrótce będziemy w Szczecinie obchodzićpółwiecze <strong>na</strong>ukowej obecności <strong>na</strong>szego miasta<strong>na</strong> tym kontynencie.Cyklicz<strong>na</strong> z założenia impreza ma stanowić preludiumdo przygotowywanego w 2012 roku ogólnopolskiegozjazdu afrykanistycznego, kiedy to przypadniepięćdziesiąta rocznica pierwszej wyprawy szczecińskich<strong>na</strong>ukowców do Afryki. Dr Jacek Łapott i An<strong>na</strong>Bytyń zajmują się między innymi badaniami <strong>na</strong>d plemieniemDogonów w Mali (Afryka Zachodnia) orazuchodźcami w Sudanie, które warto zaprezentować<strong>na</strong> ogólnopolskim forum.Do ozdobionej orygi<strong>na</strong>lnymi tkani<strong>na</strong>mi auli przyKrakowskiej 24 lutego 2010 r. przybyło 350 gości,z czego połowę stanowili uczniowie zaprzyjaźnionychz instytutem szkół patro<strong>na</strong>ckich ze Szczeci<strong>na</strong> i okolic(m.in. ze Stargardu i Pyrzyc), co świadczy o sporym zaintereso<strong>wani</strong>umłodych ludzi tak – zdawałoby się – niszowądziedziną, jaką są badania <strong>na</strong>ukowe <strong>na</strong>d dawnąi współczesną Afryką.dr Radosław Skryckizastępca dyrektoraInstytutu Historiii StosunkówMiędzy<strong>na</strong>rodowych US51


WYDARZENIAPiotr Jaworski, reżyserfot. Radosław Skryckifot. Ewa Prądzyńska52Nestor szczecińskiej afrykanistykiBez wątpienia elementem, który przyciągnął rzeszemłodzieży, był program spotkania. Rozpoczął je nestorszczecińskiej afrykanistyki, wieloletni dyrektor MuzeumNarodowego w Szczecinie, <strong>prof</strong>esor Władysław Filipowiak.Obrazowo, z charakterystyczną dla siebie swadąopowiadał o pierwszych wyprawach szczecinian doAfryki i odkryciu średniowiecznejstolicy Mali w Niani. Dziękitemu odkryciu szczecińscy <strong>na</strong>ukowcywciąż są obecni w <strong>na</strong>jważniejszychpublikacjachświatowych dotyczących średniowieczaAfryki.Z dzisiejszego punktu widzeniaszczególnie ciekaweokazały się relacje o sposobachorganizo<strong>wani</strong>a wypraw,zabiegach o fi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>epodróży i zdoby<strong>wani</strong>e aprowizacjiw trudnych latach PRL-u.Przypomnijmy, że zakupioneówcześnie przedmioty stały sięzaczątkiem kolekcji afrykańskiejw Muzeum Narodowymw Szczecinie. Jak się okazuje,o powodzeniu jakiegoś przedsięwzięcia często decydujeprzypadek i dobra wola wielu ludzi; warto podkreślić, żedobrym duchem i „sponsorem” pierwszych wypraw byłWitold Małecki, dyrektor Polskiej Żeglugi Morskiej.Samochodem przez afrykańskie pustynieDr Jacek Łapott w swym wystąpieniu przywołałnostalgiczne wspomnienia samochodowych wyprawprzez afrykańskie pustynie. Teraz, w epoce, gdy w niemalkażde miejsce świata moż<strong>na</strong> dostać się za pomocąsamolotu lub klimatyzowanych jeepów, przeprawawciąż psującym się konwojem samochodów marki Stari Tarpan stanowi z <strong>na</strong>szej obecnej perspektywy niemaldwudziestowieczną <strong>na</strong>miastkę wypraw geograficznychPortugalczyków z początków XV wieku. Co uderzałow opowieści, to duża życzliwość, z jaką w trudnych sytuacjachspotykali się podróżnicy podczas trzy<strong>na</strong>stu tysięcykilometrów swojej wyprawy, okazywa<strong>na</strong> zarówno przezmiejscową ludność, jak i przypadkowych podróżników.Afrykańskie lalkiEtnolog Ewa Prądzyńska, kustosz kolekcji afrykańskiejszczecińskiego Muzeum Narodowego zaprezentowałaswoje impresje z Afryki Zachodniej, a szczególniebadania związane ze współczesną sztuką Mali (plemięBambara). Warto dodać, że w Dziale Kultur PozaeuropejskichMuzeum Narodowego z<strong>na</strong>jduje się <strong>na</strong>jwiększaw Polsce kolekcja lalek afrykańskich, przekaza<strong>na</strong> parę lattemu muzeum przez Oleńkę i Denisa Gordier-Nidzgorskichz Francji. Opiekunką kolekcji jest E. Prądzyńska.Uchodźcy w SudanieAn<strong>na</strong> Maria Bytyń obok dra Łapotta jest „filarem” instytutowejafrykanistyki. Mimo młodego wieku posiadaspore doświadczenie, zaś jej wyprawa do Sudanu, gdziebadała sytuację uchodźców wewnętrznych, zostałaprzez nią bogato udokumentowa<strong>na</strong> fotograficznie i <strong>prof</strong>esjo<strong>na</strong>lnieprzedstawio<strong>na</strong>.Film dokumentalny źródłem badańPo przerwie zaprezentowany został świetny, wielokrotnie<strong>na</strong>gradzany film dokumentalny Piotra Jaworskiegopt. Kiedyś w Afryce. To poda<strong>na</strong> ze sporą dawką humoruuniwersal<strong>na</strong> opowieść o polskich cechach, także tychmniej chlubnych: bylejakości pomieszanej z romantyzmem,roszczeniowości z rycerskim etosem. Pretekstembyła wyprawa statku „Poz<strong>na</strong>ń”, który wy<strong>na</strong>jęty przezLigę Morską i Kolonialną w latach 30. XX wieku wyruszyłw wyprawę do Liberii, gdzie niewielka grupa polskichkolonizatorów miała zdobywać dla Rzeczypospolitejskrawki dzikiego, afrykańskiego buszu. Przygoda zakończyłasię szybciej niż trwały do niej przygoto<strong>wani</strong>a.Spotkanie i dyskusja z Piotrem Jaworskim byłyzwieńczeniem kilkugodzinnego spotkania. Reżyser obszernieodpowiadał <strong>na</strong> liczne pytania, ujawniając genezępowstania filmu, który w całości oparty jest <strong>na</strong> archiwaliachz epoki. Mimo że trwa niecałą godzinę, to zebranegoi niewykorzystanego materiału wystarczyłoby <strong>na</strong>sześć godzin. Reżyser zapewniał, że pozostaje on do dyspozycjikażdego zainteresowanego tematyką badacza.Afrykański punkt widzeniaNaszej imprezie towarzyszyła wystawa Afrykańskipunkt widzenia – między Osamą ben Ladenem a BarackiemObamą. Złożyło się <strong>na</strong> nią kilkadziesiąt zdjęć orazorygi<strong>na</strong>lnych plakatów i koszulek z Afryki, które ukazały,w jak spontaniczny sposób mieszkańcy Afryki reagują<strong>na</strong> zmieniającą się sytuację między<strong>na</strong>rodową. W oczachEuropejczyka ich zacho<strong>wani</strong>a wydają się surrealistyczne– bohaterem jest zawsze silniejszy: czy to Osama benLaden, czy „ich” prezydent USA Barack Obama. Te sameprojekty graficzne wykorzystuje się stale, zmienia się tylkogłówny bohater. Zestawienie to <strong>na</strong> pierwszy rzut okawydaje się szokujące, jed<strong>na</strong>k realia afrykańskie i<strong>na</strong>czejkształtują percepcję wielkiej polityki.Następne odsłony Czarnego LąduNa początek listopada planowany jest kolejny DzieńAfrykański, w czasie którego doko<strong>na</strong><strong>na</strong> zostanie <strong>na</strong>stęp<strong>na</strong>odsło<strong>na</strong> tego kontynentu. Wraz z kolejnymi spotkaniamibędziemy posuwać się sukcesywnie ku południowi,by za kilka lat osiągnąć Przylądek Igielny. Cykl tenbędzie więc kontynuowany tak, aby moż<strong>na</strong> było w jegoramach zaprezentować cały obszar fascynującego CzarnegoLądu.


WYDARZENIAPrawnicy o sytuacji organizacjipozarządowych w SzczecinieDnia 3 marca 2010 roku w Sali Se<strong>na</strong>tu w Rektoracie Uniwersytetu Szczecińskiego miało miejscewyjątkowe spotkanie zorganizowane przez Europejskie Stowarzyszenie Studentów PrawaELSA Szczecin. Spotkaniem tym było semi<strong>na</strong>rium <strong>na</strong>ukowe „Odpowiedzialność społecz<strong>na</strong>prawników – lawyers social responsibility”.Wśród uczestników semi<strong>na</strong>rium z<strong>na</strong>leźli się:przedstawiciele władz miasta, reprezentanci szczecińskichśrodowisk prawniczych, pracownicy <strong>na</strong>ukowiUniwersytetu Szczecińskiego, członkowie organizacjipozarządowych udzielających nieodpłatnej pomocyprawnej, studenci szczecińskiego wydziału prawa orazzaintereso<strong>wani</strong> tematem mieszkańcy <strong>na</strong>szego miasta.Patro<strong>na</strong>t honorowy <strong>na</strong>d przedsięwzięciem objęli:<strong>prof</strong>. dr hab. Waldemar Tarczyński – Rektor UniwersytetuSzczecińskiego, Piotr Krzystek – Prezydent MiastaSzczecin oraz dr hab. <strong>prof</strong>. US Henryk Dolecki – DziekanWydziału Prawa i Administracji. Naszymi mece<strong>na</strong>samibyły szczecińskie: Okręgowa Rada Adwokacka,Okręgowa Izba Radców Prawnych, Izba Komorniczaoraz Izba Notarial<strong>na</strong>.Celem semi<strong>na</strong>rium było nie tyle teoretyczne podejściedo problemu odpowiedzialności społecznejw pracy prawnika, co wskazanie <strong>na</strong> praktyczne aspektytej idei, dotyczącej każdego obywatela, stąd podtytuł:„Płaszczyzny współpracy środowisk prawniczychi organizacji pozarządowych udzielających nieodpłatnejpomocy prawnej”. Jako organizatorzy postanowiliśmyskupić się <strong>na</strong> współpracy środowisk prawniczychz podmiotami, które pomimo borykania się z licznymiproblemami fi<strong>na</strong>nsowo-technicznymi podejmują siętrudnego zadania udzielania pomocy prawnej osobom<strong>na</strong>juboższym.Funkcjono<strong>wani</strong>e organizacji pozarządowychw SzczeciniePaweł Szczyrski, kierownik Biura ds. Organizacji PozarządowychUrzędu Miasta przedstawił uczestnikomsemi<strong>na</strong>rium sytuację oraz główne płaszczyzny aktywnościorganizacji pozarządowych działających <strong>na</strong> terenieSzczeci<strong>na</strong> i regionu. Okazało się, że spośród działających2022 organizacji pozarządowych jedynie 400korzysta z dotacji udzielanych przez władze lokalne.Sytuację tę <strong>na</strong>leży, według przedstawionych podczasprelekcji argumentów, tłumaczyć przede wszystkimsłabością organizacyjną większości podmiotów tegorodzaju. Podsumowując swoje wystąpienie, PawełSzczyrski postulował: „<strong>na</strong>leży częściej poruszać problematykęfunkcjono<strong>wani</strong>a organizacji pozarządowychi starać się w jeszcze większym stopniu stymulować jedo działania i pozyski<strong>wani</strong>a środków z budżetu m.in.miasta”.O cechach dobrego doradcyZdoby<strong>wani</strong>e zaufania klienta przychodzącegopo pomoc jest niewątpliwie jedną z <strong>na</strong>jważniejszychumiejętności, która cechuje dobrego doradcę w każdejdziedzinie.Zdając sobie dosko<strong>na</strong>le sprawę z faktu, że niekażda osoba działająca w organizacji pozarządowejudzielającej nieodpłatnej pomocy prawnej potrafiutrzymywać właściwy kontakt z osobą przychodzącąpo poradę prawną, o wystąpienie <strong>na</strong> temat sztukiumiejętnego budo<strong>wani</strong>a relacji z klientem poprosiliśmymece<strong>na</strong>sa Andrzeja Zajdę – wicedzieka<strong>na</strong> OkręgowejRady Adwokackiej w Szczecinie, który w bardzociekawy i przystępny sposób przedstawił <strong>na</strong>jczęstszebłędy popełnianie w tym zakresie. Po<strong>na</strong>dto, opierającsię <strong>na</strong> własnych doświadczeniach, wskazał, w jakisposób właściwie utrzymywać kontakt z drugą osobą,aby jego efektem było wzajemne zaufanie i szacunekobu stron.Paweł Budawiceprezes ds.semi<strong>na</strong>riów ikonferencji ELSASzczecinSądownictwo administracyjne jako instrumentochrony praw obywatelaKolejną prelekcję wygłosił sędzia Zygmunt Chorzępa– prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnegow Szczecinie. Do podmiotów udzielających nieodpłatnejpomocy prawnej bardzo często zgłaszająsię osoby w sprawach związanych z uchybieniamiwzględem organów administracji publicznej, jak np.niewywiązy<strong>wani</strong>e się ze zobowiązania podatkowego,spowodowane trudną sytuacją majątkową, stąd wartopoz<strong>na</strong>ć możliwe drogi sądowej ochrony interesuobywatela.Sędzia Chorzępa w swoim wystąpieniu podkreślił, żesamo funkcjono<strong>wani</strong>e sądownictwa administracyjnegooraz konstytucyj<strong>na</strong> zasada dwuinstancyjności mają <strong>na</strong>celu ochronę „słusznego interesu obywatela” w procesachprzeciwko organom administracji publicznej. Wskazałrównież <strong>na</strong> szereg instytucji, z ugodą administracyjną<strong>na</strong> czele, które mogą być wykorzystane podczas sporuz organem administracji publicznej przez osobę z<strong>na</strong>jdującąsię w trudnej sytuacji majątkowej. 53


WYDARZENIAWarsztaty z zakresupozyski<strong>wani</strong>a środkówz UE – prowadzenieKatarzy<strong>na</strong>Berbeć-Deloittefot. Ali<strong>na</strong> Barkowa54Co w razie egzekucji?Niestety, bardzo często po pomoc prawną udają sięosoby, którym grozi, bądź wobec których zostało jużwszczęte, postępo<strong>wani</strong>e egzekucyjne. Z tego względunie mogło podczas semi<strong>na</strong>rium zabraknąć przedstawicielasamorządu komorniczego. Marcin Borek – komornikprzy Sądzie Rejonowym w Sławnie, wskazałw swoim wystąpieniu czynniki, jakie mają wpływ <strong>na</strong>przeprowadzenie egzekucji oraz sposób, w jaki w jejtoku chroniony jest interes dłużnika. Podkreślił jednocześnie,że w państwie prawa prawomocne wyroki<strong>na</strong>leży egzekwować, aby mogło zostać zachowanebezpieczeństwo obrotu prawnego i zaufanie obywateliwobec organów administracji publicznej.Rola zasad etyki prawniczej w pracy prawnikaOstatnia prelekcja poświęco<strong>na</strong> była z<strong>na</strong>czeniu szkółprawa oraz zasad etyki prawniczej w rozwijaniu idei odpowiedzialnościspołecznej prawników. Profesor StanisławCzepita przeprowadził w trakcie swojego wykładuporów<strong>na</strong>nie systemu kształcenia w zakresie etyki prawniczejw Polsce i innych systemach prawnych. Licznepytania oraz wątpliwości uczestników semi<strong>na</strong>riumdotyczyły programu kształcenia studentów w zakresieodpowiedzialności społecznej.Pozyski<strong>wani</strong>e środków fi<strong>na</strong>nsowychDruga część semi<strong>na</strong>rium poświęco<strong>na</strong> była w całościproblemowi braku odpowiednich środków fi<strong>na</strong>nsowych,którymi organizacje pozarządowe mogłaby dysponować.Warsztat z zakresu pozyski<strong>wani</strong>a środkówz programów Unii Europejskiej przeprowadzony zostałprzez przedstawicielkę firmy Deloitte.Mamy <strong>na</strong>dzieję, że semi<strong>na</strong>rium <strong>na</strong>ukowe „Odpowiedzialnośćspołecz<strong>na</strong> prawników – lawyers socialresponsibility” spełniło cel, jaki przed nim postawiliśmy,czyli pobudzenie jak <strong>na</strong>jwiększej liczby osób do dyskusji<strong>na</strong> temat sytuacji organizacji pozarządowych, orazże uczestnictwo w nim osób z wielu różnych środowisk<strong>na</strong>szego miasta wpłynie pozytywnie <strong>na</strong> zrozumieniepotrzeb takich podmiotów.Organizatorzy składają podzięko<strong>wani</strong>a władzom UniwersytetuSzczecińskiego oraz wszystkim instytucjom, które zaangażowałysię w zorganizo<strong>wani</strong>e tego przedsięwzięcia.Za udzielone wsparcie dziękują również StowarzyszeniuEdukacji Społecznej i Prawnej Ius et Ratio oraz Studenckiej PoradniPrawnej. The European Law Students’ Association,w skrócie ELSA, czyli Europejskie StowarzyszenieStudentów Prawa stwarza szerokie możliwościrozwoju, działając w całej Europie <strong>na</strong> trzechpłaszczyz<strong>na</strong>ch: między<strong>na</strong>rodowej, krajowej i lokalnej.Zrzeszając 25.000 członków z po<strong>na</strong>d 200uniwersytetów w 40 krajach i posiadając po<strong>na</strong>ddwudziestoletnie doświadczenie ELSA stanowiszerokie forum wymiany doświadczeń, jako<strong>na</strong>jwiększa <strong>na</strong> świecie organizacja zrzeszającastudentów prawa i młodych prawników.Obecnie w Polsce ELSA działa w 15 grupachlokalnych, <strong>na</strong> wszystkich wydziałach prawai administracji zrzeszając około 1000 aktywniedziałających studentów. Działalność stowarzyszeniakoncentruje się przede wszystkimwokół organizacji przedsięwzięć mających <strong>na</strong>celu przybliżenie praktycznej strony zagadnieńprawnych, skierowanych przede wszystkim dostudentów prawa i administracji oraz młodychprawników.Grupa Lokal<strong>na</strong> Europejskiego StowarzyszeniaStudentów Prawa ELSA istnieje w Szczecinieod listopada 1991 roku. ELSA Szczecin, jakokoło <strong>na</strong>ukowe przy Wydziale Prawa i AdministracjiUniwersytetu Szczecińskiego, prowadziaktywną pracę we wszystkich sferach działalności,zrzeszając w swoich szeregach po<strong>na</strong>d 60studentów.


WYDARZENIADostrzec matematykę w kulturze,w matematyce od<strong>na</strong>leźć kulturęOd pięciu lat Studenckie Koło Naukowe Młodych Dydaktyków Matematyki, działające przyInstytucie Matematyki US, przy wparciu Szczecińskiego Oddziału Polskiego TowarzystwaMatematycznego organizuje kilkudniowe wiosenne wyprawy w poszuki<strong>wani</strong>u „Matematyki– <strong>na</strong>szej niedostrzegalnej kultury”. Do współpracy zaprosiliśmy w tym roku równieżZachodniopomorskie Centrum Dosko<strong>na</strong>lenia Nauczycieli w Szczecinie.V Konferencja, która odbyła się w dniach 19-21marca 2010 w Ośrodku Szkoleniowym w Pobierowie– okazała się spotkaniem wybitnych dydaktyków, wyjątkowych<strong>na</strong>uczycieli i zapalonych do pracy studentów,którzy przyjechali z Warszawy, Gdańska, Wieliczkia także z Niemiec i Holandii.Tematyka konferencji akcentowała się wokół tematów:Pomiędzy geometrią a architekturą, Kulturaobrazu w <strong>na</strong>uczaniu matematyki, Klasyczne i nowoczesne<strong>na</strong>uczanie matematyki, Technologia informacyj<strong>na</strong>w <strong>na</strong>uczaniu matematyki, Matura dla wszystkich– wszyscy <strong>na</strong> maturę….Oto wybrane relacje uczestników:Był sobie dzień 10011-11-11111011010 1 , którywyrwał studentów Wydziału Matematyczno-FizycznegoUS z zimowego zadumania – pierwszy dzień<strong>na</strong>ukowej, wyjazdowej i jak się okazało… odjazdowejkonferencji. Niezapomniane godziny spotkań <strong>na</strong>ukowychodmierzał <strong>na</strong>m zegar zero-jedynkowy… Przenieśliśmysię w świat matematycznej kultury. Maturastała się łatwiejsza, kula – jeszcze bardziej gładka,wszystko stało sięCabri a architekturaotaczającego<strong>na</strong>s świata ukazałaswoje matematycznepiękno.Żaków, <strong>na</strong>uczycielii <strong>prof</strong>esorówpołączyło pragnieniewiedzyi zamiło<strong>wani</strong>e do<strong>na</strong>uki „ze wszystkich<strong>na</strong>uk humanistycznych<strong>na</strong>jbardziejhumanistycznej” (H. Freudenthal). Tak minęłytrzy dni przeplatane <strong>na</strong>uką, zabawą i sztuką.Niezapomniane dni… zwłaszcza że, gdy wracasię <strong>na</strong> uczelnię, to zostają tylko teoria i książka –a nie: warsztaty, rozmowy i doświadczenia. Dlategowłaśnie konferencje, w których mogą uczestniczyćstudenci – to dla <strong>na</strong>s szczegól<strong>na</strong> okazja zbliżenia siędo <strong>na</strong>uki, praktyki i wyjątkowych osób. Nawet nie wiadomo,kiedy za oknem <strong>na</strong>stała wios<strong>na</strong>… a nikomu nieprzyszły do głowy wagary.Aleksandra Lobermajer(prezeska Koła Młodych Dydaktyków Matematyki)W tym roku obchodziliśmy mały jubileusz; piątez kolei spotkanie. Konferencja wnosi wiele dobregow życie każdego z uczestników, bowiem jest to miejscewymiany spostrzeżeń matematycznych. Wykładowcyuczelniani przyjeżdżają z interesującymi odczytami,<strong>na</strong>uczyciele dzielą się doświadczeniami a my– studenci próbujemy własnych sił, wygłaszając swojereferaty.Była to moja trzecia wyprawa matematycz<strong>na</strong>.Cieszy mnie ogromnie fakt, że każda <strong>na</strong>stęp<strong>na</strong> konferencjajest o „duuuży epsilon” lepsza od poprzedniej.Przyciągają mnie tutaj przede wszystkim osobowościi klimat przyjaźni. Niebywałe jest to, że brakuje dnia<strong>na</strong> niekończące się rozmowy o <strong>na</strong>uczaniu i efektywnościpracy <strong>na</strong>uczyciela matematyki.Nauczyliśmy się już jako organizatorzy, że pocałym szeregu wystąpień <strong>na</strong>leży jeszcze zamieścićRefleksjepokonferencyjnezebraładr MałgorzataMakiewiczopiekun <strong>na</strong>ukowyStudenckiego KołaMłodych DydaktykówMatematykiProf. dr hab. MichałSzurek odmierzającyczas konferencjifot. MałgorzataLubbersOrganizatorzykonferencji: dr M.Makiewicz, L. Kołt,A. Śliżewska, G.Kowalczyk, M. Zwiech(od lewej – góra), K.Jędruch, A. Trusz, A.Lobermajer, W. Kasak,M. Karasińska (odlewej – dół)fot. MałgorzataLubbers55


WYDARZENIAM. Wiech,dr B. Pabich,M. Karasińska,W. Kasak w twórczymzamyśleniu <strong>na</strong>dmatematycznymzadaniemfot. MałgorzataLubbersw programie czas <strong>na</strong> mniej sformalizowane spotkaniaprzy kominku. W tym roku odegraliśmy klasycznąpogadankę heurystyczną <strong>na</strong> temat podwojenia polakwadratu (tekst – Platon, sce<strong>na</strong>riusz – K. Skurzyński,scenografia – L. Kołt)Przeżycia konferencyjne są wciąż w <strong>na</strong>s, czego dowodemsą <strong>na</strong>dal utrzymywane kontakty i wdrażanew codziennej pracy zaprezentowane w Pobierowiemetody <strong>na</strong>uczania. Jak się okazuje po ledwie skończonejkonferencji snujemy już plany <strong>na</strong>stępnej. Wyraźnienie chcemy rezygnować z tak wartościowych spotkań.Szkoda, że zdarzają się tylko raz w rokuAneta Trusz(studentka V roku matematyki)Konferencja, konferencja prasowa, konferencjabiznesowa, konferencja <strong>na</strong>ukowa… Ale co to tak<strong>na</strong>prawdę jest? Ostatnio często słyszałam o różnychkonferencjach <strong>na</strong>ukowych i tak zasta<strong>na</strong>wiałam się, jakw praktyce wygląda taka konferencja. Wiedziałam, żew ramach spotkania referowane są wykłady, odbywająsię dyskusje <strong>na</strong> dany temat. Takie spotkania wydawałymi się strasznie monotonne i sztywne, w końcutam spotykają się <strong>prof</strong>esorowie, doktorzy rozmawiającytylko o swojej dziedzinie zainteresowań. A tu –zaskoczenie: każdy wykład, każde wystąpienie byłoniezmiernie ciekawe i miło mi się słuchało.Katarzy<strong>na</strong> Jędruch(studentka IV roku matematyki)To dobrze, że wykłady były przeplatane warsztatami,podczas których uczestnicy mogli osobiściepoz<strong>na</strong>wać tajniki diagnozo<strong>wani</strong>a maturalnego (mgrB. Kowalska), niezwykłe własności kuli (<strong>prof</strong>. M. Szurek),paradoksy i sofizmaty (W. Kasak, M. Karasińska),<strong>na</strong>jdłuższe zadanie przygotowujące do matury (mgrA. Lobermajer, dr M. Makiewicz, A. Śliżewska) czy próbującswoich sił w projekto<strong>wani</strong>u architektonicznymprzy muzyce (dr M. Skrzypek-Łachińska).dr Kazimierz Skurzyński(emerytowany kierownik Zakładu DydaktykiMatematyki US)56 1data zapisa<strong>na</strong> w systemie dwójkowym.Wielokulturowośćw Bibliotece ACKJJak wiadomo, współczes<strong>na</strong> biblioteka to nie tylkomiejsce, gdzie moż<strong>na</strong> wypożyczyć książkę,poczytać czasopisma czy skorzystać z Internetu.Coraz częściej staje się ośrodkiem kulturalnym,w którym przygotowywane są wystawy,organizowane spotkania z interesującymi ludźmilub zakładane kluby dyskusyjne. Do takichmiejsc <strong>na</strong>leży nowa filia Biblioteki Głównej US− Biblioteka Akademickiego Centrum KształceniaJęzykowego, mieszcząca się przy ulicyWawrzyniaka 15. Podobnie jak w zeszłym roku,kiedy to placówka została oficjalnie otwarta,także w 2010 r. jej czytelnicy mogą spodziewaćsię wielu ciekawych propozycji, do których zaliczyćmoż<strong>na</strong> serię spotkań w języku angielskim<strong>na</strong> temat wielokulturowości.Multicultural DayW styczniu odbył się Multicultural Day, <strong>na</strong> któryzostali zaproszeni mieszkający w Szczecinie obcokrajowcy.Goście dzielili się z publicznością swoimi– czasem zaskakującymi – spostrzeżeniami dotyczącymiżycia <strong>na</strong> emigracji. Margaret z Irlandii opowiadała<strong>na</strong> przykład o swoim wrażeniu, gdy w latachdziewięćdziesiątych po raz pierwszy przyjechała doSzczeci<strong>na</strong>. Wówczas miasto zdało jej się szare i niezwyklesmutne. Dzisiaj docenia jego atmosferę i z zadziwieniemobserwuje szybko postępujące zmiany.Amerykani<strong>na</strong> Raya zafascynowała <strong>na</strong>tomiast architekturai historia Pomorza Zachodniego. Eleonoraz Włoch wciąż nie może się przyzwyczaić do niskichtemperatur oraz problemów z komunikacją miejską.Łotyszka Aija uważa Polaków za ludzi bardzo otwartych,czasami <strong>na</strong>wet <strong>na</strong>dmiernie gadatliwych. Kevinze Szkocji dostrzega zaś wiele podobieństw międzykulturą polską i swoją ojczystą.Multicultural Day szybko przekształcił się w swobodnądyskusję między obcokrajowcami i (główniestudencką) publicznością. Podczas rozmowy wciążwracały uwagi dotyczące skomplikowanych, bardzoutrudniających życie procedur urzędowych. Narzekano,że wizyty <strong>na</strong> poczcie czy w urzędzie miejskimnierzadko są po prostu nieprzyjemne. Jed<strong>na</strong>k o wieleczęściej pesymistyczne wnioski ustępowały miejscaopowieściom o ciekawych, radosnych chwilachspędzonych w Polsce.Spotkaniu towarzyszyło otwarcie w bibliotecewystawy plakatów, <strong>na</strong> których zostały zaprezentowanefotografie i krótkie wypowiedzi mieszkającychw Polsce obcokrajowców. Ekspozycja ta – zorganizowa<strong>na</strong>przy współpracy z British Council – służyprzede wszystkim pogłębianiu wiedzy <strong>na</strong> tematróżnic kulturowych oraz przyczynia się do zacieśnieniakontaktów między etnicznymi środowiskamipolskich miast. Wystawę tę moż<strong>na</strong> oglądać w Bibliotecedo końca marca, a także <strong>na</strong> stronie internetowej:www.multicultural.pl/portrety.php.


WYDARZENIAPaweł Dzielabsolwent filologiipolskiej i socjologii US,pełni obowiązkikierownikaw Bibliotece ACKJPrezentacja A Little Asian A... B... C...W drugiej połowie lutego Biblioteka ACKJ po razkolejny gościła Artura Knypińskiego, szczecińskiegopodróżnika, który od wielu lat odwiedza odległe, azjatyckiekraje i przywozi z nich malownicze fotografieoraz pasjonujące opowieści. Tym razem, dzięki prezentacjiA Little Asian A... B... C... publiczność zostałaprzeniesio<strong>na</strong> <strong>na</strong> Półwysep Indochiński, do egzotycznejKambodży. Gość biblioteki bardzo swobodnie przechodziłod tematyki kuli<strong>na</strong>rnej do obserwacji <strong>na</strong>turyspołecznej, od zagadnień dotyczących transportu czyarchitektury do interesujących uogólnień o inkli<strong>na</strong>cjachkulturowych ludzi z tej części świata.Urozmaiceniem prezentacji były krótkie filmy, którepozwoliły m.in. zademonstrować zabiegi marketingowekambodżańskich dzieci sprzedających turystompamiątki, posłuchać zawiłej lekcji języka angielskiegow wyko<strong>na</strong>niu buddyjskiego <strong>na</strong>uczyciela czy też zanurkowaćw orientalnych wodach. Wystąpienia ArturaKnypińskiego zawsze cieszą się ogromnym zaintereso<strong>wani</strong>em.Nic dziwnego – przez półtorej godzinykażdy może się poczuć jak obieżyświat, jak uczestniknieprawdopodobnej wyprawy w niez<strong>na</strong>ne. Czekamyzatem <strong>na</strong> kolejne fotografie i opowieści...Szkocja i PolskaKevin Braid – zgodnie z obietnicą daną podczasstyczniowego Multicultural Day – <strong>na</strong> początku marcazorganizował prezentację multimedialną, podczasktórej porównywał dwie kultury: szkocką i polską. Byłato wyjątkowa szansa, aby przenieść się <strong>na</strong> momentdo górzystej Szkocji, poz<strong>na</strong>ć jej zawiłą historię czy <strong>na</strong>braćapetytu <strong>na</strong> tradycyjne potrawy z tej części świata– jednym słowem wyjść poza skojarzenia: dudy, kilti whisky… Uczestnicy spotkania zasta<strong>na</strong>wiali się, czymPolacy tak <strong>na</strong>prawdę różnią się od Szkotów. Mówionozarówno o wspólnym zamiło<strong>wani</strong>u do biesiado<strong>wani</strong>aczy przywiązaniu do tradycji, jak i odmiennych modelachzachowań społecznych oraz innym podejściu doedukacji. Kevin z ogromnym poczuciem humoru odpowiadał<strong>na</strong> liczne nurtujące publiczność pytania. Długarozmowa zakończo<strong>na</strong> została wyłącznie ze względu<strong>na</strong> późną porę...Wielokulturowość – wyz<strong>wani</strong>e przyszłościWydarzenia w Bibliotece ACKJ skierowane są dowszystkich szczecinian, którzy zaintereso<strong>wani</strong> są kul-turową różnorodnością. Po<strong>na</strong>dto są dosko<strong>na</strong>łą okazją,aby podszkolić język angielski. Każdy może przyjśći podyskutować, a jeśli ktoś nie czuje się <strong>na</strong> siłach, abyzabierać głos – może poprzestać <strong>na</strong> słuchaniu. Przecieżto także bardzo cenne doświadczenie. A chętnychnie brakuje. Wszystko wskazuje <strong>na</strong> to, że szczecinianiesą bardzo ciekawi inności. Jako współorganizator bibliotecznychspotkań wierzę, że takie przedsięwzięcianiezwykle wzbogacają intelektualnie, a dodatkowosprzyjają umacnianiu się postawy tolerancyjnejoraz pomagają przezwyciężać głęboko zakorzenioneuprzedzenia. Już zaplanowane są kolejne spotkaniaz wielokulturowością.Zachęcam zatem do śledzenia strony internetowejBiblioteki: http://librarynet.pl/szczecin Biblioteka AkademickiegoCentrum Kształcenia JęzykowegoCentrum BrytyjskieUniwersytetu Szczecińskiegowe współpracy z British Councilul. Wawrzyniaka 15, 70-392 Szczecintel. (+48 91) 42 32 074biblioteka.ackj@bg.szczecin.plhttp://librarynet.pl/szczecinhttp://bg.univ.szczecin.plhttp://ackj.plSpotkania w BiblioteceACKJ cieszą się dużymzaintereso<strong>wani</strong>emfot. Paweł DzielMulticultural Day.Od lewej: Eleonoraz Włoch, Aija z Łotwy,Ray ze StanówZjednoczonych,Kevin ze Szkocji orazMargaret z Irlandiifot. Paweł Dziel57


WYDARZENIANZS – projekt „Drogowskazy Kariery 2010”Elżbieta Sajstudentka IV rokufilologii polskiejNiezależne Zrzeszenie Studentów to organizacjasięgająca swymi korzeniami przemianpolitycznych lat osiemdziesiątych w Polsce, ponowniezalegalizowa<strong>na</strong> w 1989 r. Dziś działaniaNZS to przede wszystkim szereg akcji ogólnopolskich,a także regio<strong>na</strong>lnych, którym przyświecaidea wzajemnej pomocy, wsparcia orazdobrej zabawy.powstała Internetowa Baza Praktyk, w której wszystkiefirmy mogą zamieszczać ogłoszenia dotyczącepracy lub praktyk dla studentów.Wśród szczecińskich studentów zaintereso<strong>wani</strong>eprogramem było duże, zgłosiło się niemal 200 osób.Oczywiście w porów<strong>na</strong>niu z Warszawą, gdzie chętnychdo udziału w projekcie było po<strong>na</strong>d dwa razy więcej, toniewielka liczba. Jed<strong>na</strong>k trzeba wziąć pod uwagę, iżw Szczecinie NZS działa tylko przy dwóch uczelniachwyższych – Uniwersytecie Szczecińskim i ZachodniopomorskimUniwersytecie Technologicznym – a liczbaczłonków nie przekracza 20 osób.Chociaż projekt był zorganizowany pod patro<strong>na</strong>temUS, władze uczelni nie mogły przez<strong>na</strong>czyć zbytwielu środków <strong>na</strong> organizację szkoleń, w związkuz czym działacze NZS musieli pozyskać sponsorów <strong>na</strong>własną rękę. Moż<strong>na</strong> także mieć zastrzeżenia do drobnychusterek organizacyjnych, takich jak opóźnieniaczy niedoinformo<strong>wani</strong>e wykładowców (?), z kim będąprowadzili zajęcia. Jed<strong>na</strong>k pomimo tych drobnych rysobraz Ogólnopolskiego Programu Edukacyjnego jestjasny i wyraźny – wbrew przeszkodom szczecińscystudenci NZS osiągnęli ogromny sukces, organizując„Drogowskazy Kariery 2010”.Członkowie NZS Szczecin nie spoczęli <strong>na</strong> laurach.Po zamknięciu programu pora <strong>na</strong> kolejne wyz<strong>wani</strong>a.Tym razem już w maju <strong>na</strong> szczecińskich studentówczeka kolej<strong>na</strong> akcja. W dniach 11–13 maja odbędziesię już dziewiąta edycja Wampiriady. Celem tej akcjijest popularyzo<strong>wani</strong>e wśród studentów honorowegoodda<strong>wani</strong>a krwi i promo<strong>wani</strong>e zdrowego trybu życia.Mam <strong>na</strong>dzieję, że także ta inicjatywa będzie sięcieszyła dużym zaintereso<strong>wani</strong>em, a liczba uczestnikówwzrośnie w stosunku do poprzedniego roku. fot. z archiwum NSZ58„Drogowskazy Kariery 2010” to ogólnopolski programedukacyjny, który odpowiada współczesnym celomrealizowanym przez NZS. W całej Polsce programtrwał od 15 do 26 marca 2010 r. W Szczecinie trzeciaedycja programu (24-26 marca) została skierowa<strong>na</strong>zarówno do studentów państwowych uczelni, jakrównież tych prywatnych. W ramach projektu zostałyzorganizowane:Prezentacje branżowe – były to wykłady, <strong>na</strong> którychzaproszeni goście zapoz<strong>na</strong>wali studentów zespecyfiką danej branży, kładąc <strong>na</strong>cisk <strong>na</strong> wymaganiapracodawców i zadania, które zostały zleconepracownikom.Warsztaty – były to zajęcia praktyczne prowadzoneprzez specjalistów, dzięki nim studenci mieliszanse zdobyć umiejętności, które bezpośredniomogą pomóc w rozwiązy<strong>wani</strong>u problemóww przyszłej pracy zawodowej.Case studies – w czasie których studenci podopieką specjalistów indywidualnie lub grupoworozwiązywali praktycznie problemy i zadania.Panele dyskusyjne – studenci mogli wziąć udziałw dyskusjach, których celem była odpowiedź <strong>na</strong>wszystkie pytania związane z rynkiem pracy.Po zakończeniu programu niektóre z firm wystawiłystudentom biorącym udział w szkoleniach certyfikaty.Natomiast <strong>na</strong> stronie www.drogowskazykariery.plNiezależne ZrzeszenieStudentów jest jednąz <strong>na</strong>jaktywniejszychorganizacji studenckichdziałających w Polsce,z prawie 30-letnią tradycją. Celem tego niedochodowegostowarzyszenia jest przedewszystkim edukacja, jak i rozwój zainteresowaństudentów. NZS zajmuje się takimi przedsięwzięciamijak akcje charytatywne, promujewydarzenia kulturalne (imprezy sportowe,wyjazdy turystyczno-rekreacyjne etc.), organizujekonferencje między<strong>na</strong>rodowe i projektybiznesowe. Jest również inicjatorem takichprzedsięwzięć, jak: Wampiriada, Pstrykaliada,Studencki Nobel oraz Drogowskazy Kariery.W Szczecinie NZS działa <strong>na</strong> ZachodniopomorskimUniwersytecie Technologicznymi Uniwersytecie Szczecińskim. Przewodniczącąjest Ola Gradek (studentka III r. historii US),a wiceprzewodniczącą – Katarzy<strong>na</strong> Michalska(studentka III roku stosunków między<strong>na</strong>rodowychUS).


Targi Edukacyjne3 tysiące kilometrów, 8 <strong>na</strong>jwiększych miastw północno-zachodniej Polsce, 2 <strong>na</strong>grodyi tysiące maturzystów, którzy otrzymali odpowiedzi<strong>na</strong> swoje pytania – tak w skróciemoż<strong>na</strong> by podsumować tegoroczną kampanięwyjazdową Uniwersytetu Szczecińskiego,która została przez Biuro Promocji i InformacjiUS zakrojo<strong>na</strong> <strong>na</strong> dość szeroką skalę.Sezon targowy zai<strong>na</strong>ugurowała VIII edycjaTargów Absolwent w Zielonej Górze, <strong>na</strong> którychUniwersytet Szczeciński odniósł sukces – prezentacjauczelni została wyróżnio<strong>na</strong> statuetkąza <strong>na</strong>jciekawsze stoisko w tej edycji targów. Niebez powodu – zespół studentów z<strong>na</strong>jący dosko<strong>na</strong>leodpowiedzi <strong>na</strong> różne pytania maturzystów,czyli reprezentanci Eksperymentarium Eurekadziałającego przy Wydziale Matematyczno-Fizycznym, dzięki swoim pokazom udowadniał,że <strong>na</strong>uka może mieć swoje ciekawsze i bardziejefektowne strony.Kolej<strong>na</strong> edycja tej imprezy odbywała sięw Gorzowie Wielkopolskim, gdzie UniwersytetSzczeciński został <strong>na</strong>grodzony rok temu. Tym razemwięc uczelnia wystąpiła jako z<strong>na</strong><strong>na</strong> i sprawdzo<strong>na</strong>marka.Inną <strong>na</strong>grodą zdobytą przez ekipę UniwersytetuSzczecińskiego było wyróżnienie „ExpressuBydgoskiego” za ciekawą ofertę edukacyjną.Bydgoskie targi START 2010 <strong>na</strong> stałe wpisały sięw kalendarz działań promocyjnych US.Targi edukacyjne są bardzo specyficznym elementemkampanii marketingowej. Głównym ichatutem jest bezpośredni kontakt maturzystówz reprezentantami uczelni oraz przedstawieniecałej oferty, dostępnej „<strong>na</strong> wyciągnięcie ręki”.Sporym zaintereso<strong>wani</strong>em cieszą się szczególnienowe kierunki wprowadzane w przyszłym rokuakademickim <strong>na</strong> US i o nie też <strong>na</strong>jchętniej pytalikandydaci <strong>na</strong> studia.Oczywiście nie zabrakło też pytań o same warunkistudio<strong>wani</strong>a i miasto – nie każdy przecieżmiał okazję odwiedzić Szczecin. Dlatego też <strong>na</strong>jlepszymekspertem od takich pytań są studenci,których wiarygodność w tych kwestiach jestniepodważal<strong>na</strong> – sami przecież <strong>na</strong> co dzień mająokazję stykać się z różnymi formami studiów <strong>na</strong>US i dosko<strong>na</strong>le z<strong>na</strong>ją realia. Co więcej, umiejąuwypuklić <strong>na</strong>jistotniejsze cechy pozytywne studio<strong>wani</strong>aw Szczecinie.Inne imprezy targowe, <strong>na</strong> których zaprezentowa<strong>na</strong>została oferta Uniwersytetu Szczecińskiego,to: Akademia 2010 w Gdańsku, wielkopolskaedycja Targów Absolwent 2010 w Pile, Targi PromocjiEdukacyjnej w Toruniu i niezwykle <strong>prof</strong>esjo<strong>na</strong>lniezorganizowane XIV Targi EdukacyjnePoz<strong>na</strong>ń 2010. WYDARZENIAAdam Morawskiabsolwent politologii US,pracownik BiuraPromocji i Informacji USEksperymentariumEureka prezentujedoświadczeniaz ciekłym azotem.fot. Adam MorawskiZwycięska ekipa BiuraPromocji i InformacjiUS ze statuetkąAbsolwent 2010 za<strong>na</strong>jatrakcyjniejszestoisko podczasVIII edycji TargówAbsolwent w ZielonejGórze.fot. archiwum59


20 -lecieWydziału Zarządzaniai Ekonomiki UsługCYKL JUBILEUSZOWYBieżący rok akademicki jest szczególny tak dla Uniwersytetu Szczecińskiego, jak i <strong>na</strong>szegoWydziału Zarządzania i Ekonomiki Usług. 25-leciu <strong>na</strong>szej uczelni towarzyszy jubileusz 20-leciawydziału, który początkowo nosił <strong>na</strong>zwę – Transportu i Łączności.dr hab., <strong>prof</strong>. USWojciech Dow<strong>na</strong>r60Przełomem w rozwoju ilościowym, a przedewszystkim jakościowym, który zadecydował o obecnymkształcie wydziału, było otrzymanie pełnych prawakademickich w dyscyplinie ekonomia w 1992 roku.To od tego momentu wydział zaczął budować swojąhistorię, możliwe stało się wniosko<strong>wani</strong>e o tytuły <strong>prof</strong>esorskie,promo<strong>wani</strong>e doktorów habilitowanych i doktorów,prowadzenie polityki rozwoju kadry zarówno <strong>na</strong>potrzeby własne, jak i <strong>na</strong> zewnątrz, czego ukorono<strong>wani</strong>embyło otrzymanie w 2007 r. pierwszej kategorii <strong>na</strong>ukowejMinisterstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.Dorobek <strong>na</strong>ukowy wydziału jest imponujący:w latach 1992-2010 z rąk Prezydenta Rzeczypospolitejtytuły <strong>na</strong>ukowe otrzymało jede<strong>na</strong>stu <strong>prof</strong>esorów.W tym czasie przeprowadzono (z sukcesem) 24 przewodyhabilitacyjne oraz wypromowano 183 doktorów.Wydział wydaje osiem zeszytów <strong>na</strong>ukowych,z których dwa edytowane są w języku angielskim.Rozwój <strong>na</strong>uki nie byłby możliwybez rozwoju oferty dydaktycznej. Zaczy<strong>na</strong>liśmyod jednego kierunku – ekonomia,<strong>na</strong> którym funkcjonowały dwiespecjalności: ekonomika i organizacjatransportu oraz ekonomika i organizacjałączności. Obecnie <strong>na</strong> <strong>na</strong>szymwydziale <strong>na</strong> pięciu kierunkach (ekonomia,logistyka, europeistyka, zarządzanieoraz fi<strong>na</strong>nse i rachunkowość), a odprzyszłego roku akademickiego <strong>na</strong>sześciu (dodatkowo – turystyka i rekreacja),<strong>na</strong> wszystkich formach studiuje 4913 studentów.Jubileusz to czas refleksji <strong>na</strong>d przeszłością,ale przede wszystkim pytanie o przyszłość.Powracają pytania zadawane od stuleci: o model równowagipomiędzy dydaktyką i <strong>na</strong>uką, o zakres współpracyz szeroko rozumianym środowiskiem lokalnymi krajowym, o kształt uniwersyteckiej misji. Wymogiwspółczesnej gospodarki, zmiany społeczne i demograficzne,sil<strong>na</strong> konkurencja innych uczelni, równieżzagranicznych, czyli wszystko to, co stanowi tzw. otoczenieuczelni, wyzwalają nowe trendy w światowymi europejskim szkolnictwie wyższym, trendy, w którewpisać się muszą i uniwersytet, i wydział.Modele rozwoju <strong>na</strong>ukowegoJednym z <strong>na</strong>jważniejszych aspektów akademickościwydziału jest działalność dydaktycz<strong>na</strong>. Zmiany, jakiezachodzą w otoczeniu, determinują miejsce i kształtdydaktyki w zrównoważonym modelu funkcjono<strong>wani</strong>awydziału.Nastąpić powin<strong>na</strong> ewolucja w kierunku nie tyleposzerzania, co lepszego dopaso<strong>wani</strong>a oferty kształceniaoraz skoncentro<strong>wani</strong>e się <strong>na</strong> formach i poziomachstudiów wymagających dużego wkładu wiedzy (tzw.knowledge intensive) z elementami ich umiędzy<strong>na</strong>rodowienia,tak, by wykorzystać potencjał jednego z <strong>na</strong>jwiększychwydziałów wielkiego uniwersytetu.Nie sposób w tym miejscu nie odnieść się do jakościkształcenia. Ale nie jakości rozumianej wąsko, jedyniew kategorii skuteczności przekazy<strong>wani</strong>a wiedzy,ale przede wszystkim jako części systemu budo<strong>wani</strong>arelacji z otoczeniem. Jakości kształcenia, która będziezaczy<strong>na</strong>ć się jeszcze przed rekrutacją <strong>na</strong> studia, przyudziale przedstawicieli praktyki gospodarczej i samorządowejuczestniczących w opraco<strong>wani</strong>u programówzapewniających ich przydatność oraz adekwatność dopotrzeb i wymogów gospodarki opartej <strong>na</strong> wiedzy.W samym procesie dydaktycznym niezbędny jest udziałotoczenia, zaangażo<strong>wani</strong>e wykładowców i zarządzającychw pracy <strong>na</strong>d ciągłym dosko<strong>na</strong>leniem programówstudiów oraz procesu i metod kształcenia.Rozwój dydaktyczny wydziałuSyg<strong>na</strong>tariusze deklaracji bolońskiej jede<strong>na</strong>ście lattemu jako docelowy dla powstania Europejskiego ObszaruSzkolnictwa Wyższego wskazali właśnie <strong>na</strong> rok2010. Rozwój dydaktyczny wydziału w ostatnich kilku<strong>na</strong>stulatach podążał w tym kierunku. W bieżącym rokuakademickim studia ukończy ostatni rocznik jednolitychstudiów magisterskich, tym samym postulat przejściaw całości <strong>na</strong> studia trzystopniowe został zrealizowanydokładnie w założonym terminie. W tym czasiezostał wprowadzony również system porównywalnych


stopni oraz system punktów kredytowych<strong>na</strong> wszystkich kierunkach,co umożliwia studentom zdoby<strong>wani</strong>ewiedzy <strong>na</strong> różnych uczelniach,również za granicą.Wydział rozwija wykorzystanienowoczesnej technologii w procesiedydaktycznym. Pierwszymprzedmiotem opracowanym doprowadzenia zajęć w trybie blendedlearning był przedmiot informatyka,realizowany <strong>na</strong> I roku studiówstacjo<strong>na</strong>rnych i niestacjo<strong>na</strong>rnychprzy wykorzystaniu platformy e-learningowejLAMS. Obecnie w tymsystemie zarejestrowanych jest1 241 użytkowników.Zrównoważony i odpowiedzialnyrozwój, jak już wspomniano, torównież dialog wydziału z otoczeniem.Wiedza zdobywa<strong>na</strong> w procesiekształcenia i uczestnictwa w badaniach<strong>na</strong>ukowych swoją pełnąwartość ujawnia dopiero wówczas,gdy staje się utylitar<strong>na</strong>. Stąd niezmiernieprzydat<strong>na</strong> jest umiejętnośćokreślenia zapotrzebo<strong>wani</strong>aspołecznego <strong>na</strong> wiedzę. Wyłania sięwięc olbrzymi obszar rozwoju edukacjioraz działalności badawczejzorientowanej <strong>na</strong> potrzeby sektoraprywatnego, instytucji samorządowych,innych organizacji otoczeniaoraz osób indywidualnych. Kształtuje się więc model,w którym główną rolę powinni odgrywać trzej strategiczniaktorzy w regionie: wydział jako część uniwersytetu,jednostki samorządowe oraz praktyka gospodarcza(biznes), budujący wspólnie gospodarkę opartą <strong>na</strong>wiedzy.Twórcza współpracaNasz wydział od lat podąża w tym kierunku.Współpracujemy szeroko z otoczeniem gospodar-czym. Nasi pracownicy realizująszereg ekspertyz i projektów <strong>na</strong>potrzeby firm i organizacji gospodarczychszczebla regio<strong>na</strong>lnegoi krajowego. Istnieje wielewspólnych inicjatyw wydziałuz jednostkami samorządowymi,czego bardzo dobrym przykłademjest cyklicznie współorganizowaneod sześciu lat ForumSamorządowe, w tym rokuw wymiarze między<strong>na</strong>rodowym.Zakres tej współpracy świadczyo dużej wiedzy teoretyczneji aplikacyjnej pracowników <strong>na</strong>szegowydziału.Plany <strong>na</strong> przyszłośćRealizacja ambitnych planówrozwoju Wydziału Zarządzaniai Ekonomiki Usług w drodze kugospodarce opartej <strong>na</strong> wiedzywymaga inwestycji. Przypomnijmy,że w budynku przy ulicyCukrowej 8 wydział jest już od11 lat. Konieczne dla rozwojumisji dydaktycznej oraz <strong>na</strong>ukowejwydziału jest pozyskanie nowychpowierzchni lokalowych.W pla<strong>na</strong>ch jest utworzenie CentrumTransferu Wiedzy i Innowacjidla Sektora Usług SERVICEINTER-LAB. Jego podstawowymzadaniem będzie wymia<strong>na</strong> informacji, wiedzyi doświadczenia pomiędzy podmiotami sceny gospodarczo-<strong>na</strong>ukowo-politycznej,ze szczególnymukierunko<strong>wani</strong>em <strong>na</strong> sektor usług i tworzenie mechanizmówwspierania wydziału jako KrajowegoNaukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW) w zakresiezarządzania i ekonomiki usług.W jakim stopniu te ambitne plany wydziałuzostaną zrealizowane? Kolejny jubileusz będzie <strong>na</strong>pewno dobrym powodem do refleksji. CYKL JUBILEUSZOWYDziekan WydziałuZarządzaniai Ekonomiki Usług <strong>prof</strong>.Piotr Niedzielski wręcza<strong>prof</strong>. TadeuszowiWierzbickiemu,rektorowi UniwersytetuSzczecińskiegow latach 1989-1993,jubileuszowewyróżnienieProf. Piotr Niedzielskiwręcza <strong>prof</strong>.WładysławowiGórskiemu,doktorowi honoriscausa UniwersytetuSzczecińskiego,jubileuszowewyróżnienieProf. Piotr Niedzielskiwręcza <strong>prof</strong>.Hubertowi Bronkowi,rektorowi US w latach1993-1999 MedalWydziału Zarządzaniai Ekonomiki Usługfot. Jerzy GiedrysGoście wydziałuprzeglądająotrzymany AlbumJubileuszowyWydziału Zarządzaniai Ekonomiki Usług(opraco<strong>wani</strong>eredakcyjne <strong>prof</strong>.Wojciech Dow<strong>na</strong>r)Od lewej:<strong>prof</strong>. JózefStanielewicz (WZiEU),<strong>prof</strong>. KazimierzSawicki (WNEiZ),<strong>prof</strong>. WładysławGórski, <strong>prof</strong>. FranciszekGronowski, <strong>prof</strong>.Jacek Ławicki(rektor WyższejSzkoły IntegracjiEuropejskiej), <strong>prof</strong>.Mirosław Gornowicz(dziekan WydziałuNauk EkonomicznychUniwersytetuWarmińsko-Mazurskiego)fot. Jerzy Giedrys61


CYKL JUBILEUSZOWYOd 10 latżycie „kołem”się toczyBegi<strong>na</strong> Sławińskaautorkai pomysłodawczynipublikacji „AlbumKNF IF US – 10 latdziałalności”,prezeska KołaNaukowego FilozofiiIF US w latach 2007-2009,studentka IV rokufilozofiiWarsztaty filozoficznew Pobierowiefot. Krzysztof Saja62W tym roku Koło Naukowe Filozofii InstytutuFilozofii Uniwersytetu Szczecińskiegoobchodzi jubileusz swojego istnienia. Z tejokazji powstała publikacja „Album KNF IF US– 10 lat działalności”, w której przedstawionyzostał dorobek tej prężnie działającejorganizacji studenckiej.Prezentacja tej publikacji pozwala <strong>na</strong> ukazanie KołaNaukowego Filozofii jako niezależnej, tętniącej życiemorganizacji studenckiej, którą tworzyli i tworzą studenciz Instytutu Filozofii US.W 1999 roku, kiedy dyrektorem Instytutu Filozofiibył jeszcze <strong>prof</strong>. Wacław Mejbaum, grupa zaprzyjaźnionychze sobą studentów postanowiła założyć organizację,której celem byłoby wspólne uprawianie filozofii.Tak powstało <strong>na</strong>sze koło, <strong>na</strong> którego czele stanął młodyi ambitny ówczesny student – Krzysztof Saja.Dziś <strong>na</strong> łamach omawianej publikacji tak komentujedotychczasowy dorobek jako opiekun <strong>na</strong>ukowy: „Niktz <strong>na</strong>s nie spodziewał się, że koło tak pięknie wpisze sięw <strong>na</strong>ukowy i towarzyski krajobraz Szczeci<strong>na</strong> i InstytutuFilozofii. O tym w pełni zaświadcza ów album. (…) Kołoświętuje dziesiąte urodziny, a kolejni jego członkowiei władze z coraz większym rozmachem kontynuują i pogłębiają<strong>na</strong>jlepsze jego tradycje. Pozostaje tylko podziękowaćza ich serca i umysły”.KNF IF US już w pierwszym roku swego istnieniapodjęło się niezwykłego wyz<strong>wani</strong>a, jakim była organizacjaimprezy <strong>na</strong>ukowej,czyli I Dni Filozofa. Jakpokazał czas, stały sięone motorem, dziękiktóremu działalnośćkoła <strong>na</strong>brała rozpędu.Już wtedy projekt tenzakładał nie tylko przygoto<strong>wani</strong>ezwykłej konferencji,ale także stworzeniemożliwości doartystycznych realizacji,jak np. performanceTeatru Jede<strong>na</strong>stu Snów,założonego przez studentów filozofii zafascynowanychaktorstwem.Obecny dyrektor Instytutu Filozofii US, <strong>prof</strong>. TadeuszSzubka stwierdził: „Moż<strong>na</strong> powiedzieć, że budo<strong>wani</strong>etrwałej tradycji Instytutu Filozofii US rozpoczęło się częściowood studenckiego Koła Naukowego Filozofii USi jego aktywności”.W 2000 roku młodzi <strong>na</strong>ukowcy wybrali się do kolebkifilozofii – Grecji, <strong>na</strong> filozoficzny obóz <strong>na</strong>ukowy. Jednymz celów tej wyprawy był także wykład, który jedenz członków KNF IF US wygłosił po grecku w obecnościwładz Uniwersytetu w Ate<strong>na</strong>ch.W 2001 r. struktury koła zaczęły się wewnętrznierozrastać i dzielić. Powstały sekcje: etyki, cognitive science,antropologii, a także – logicz<strong>na</strong> i fenomenologicz<strong>na</strong>,dzięki czemu członkowie koła mogli dogłębnie zająć sięwieloma zagadnieniami z wybranych dziedzin filozofii.Kolejni prezesi koła: Robert Jurszo, Maciej Kawecki,Małgorzata Kloza dbali o to, aby „toczyło się ono do przodu”,dlatego też studenci wyjeżdżali <strong>na</strong> organizowaneprzez inne ośrodki akademickie konferencje do Torunia,Opola, Łodzi, aby <strong>na</strong>wiązaćnowe kontakty i szukaćinspiracji do dalszychdziałań.W 2006 r., podczasprezesury MarkaPawłowskiego, kołozorganizowało po razkolejny kilkudnioweWarsztaty Filozoficznew Pobierowie, którychgościem specjalnymbył <strong>prof</strong>. Adam Grobler.Natomiast w roku 2007


odbyły się już po raz ósmy Dni Filozofa, po raz ostatnizorganizowane w Teatrze Ka<strong>na</strong>…Więcej informacji o bogatym dorobku z<strong>na</strong>leźć moż<strong>na</strong>w kolejnych rozdziałach Historii Instytutu Filozofii i KNFIF US. Z<strong>na</strong>czącą datą, której przełomowość zaz<strong>na</strong>cza sięwyraźnie <strong>na</strong> łamach omawianego albumu, jest rok 2007,kiedy to Dni Filozofa urosły do rangi ogólnopolskiej, taksamo jak i konferencja <strong>na</strong>ukowa Warsztaty Filozoficzne.Tradycja organizo<strong>wani</strong>a obu imprez jest kontynuowa<strong>na</strong>ku radości i satysfakcji nie tylko założycieli koła.Te wspólne działania z<strong>na</strong>komicie podsumowaławe wstępie do albumu dr Ewa Kochan: „Członkowiei sympatycy Koła, a szczególnie ci, którzy angażowali sięw pracę «codzienną» mogliby powiedzieć, że Koło to nietylko filozoficzne poszuki<strong>wani</strong>a i dyskusje, ale także walkao fundusze, pertraktacje w drukarni czy ślęczenie <strong>na</strong>dkosztorysami i fakturami, jestem święcie przeko<strong>na</strong><strong>na</strong>, żewłaśnie to żarliwe zaangażo<strong>wani</strong>e łączy ich wszystkichi pozwala wierzyć w to, co <strong>na</strong> Uniwersytecie, w <strong>na</strong>ucei w filozofii <strong>na</strong>jlepsze i <strong>na</strong>jmilsze”.W albumie z<strong>na</strong>leźć moż<strong>na</strong> również: komentarze studentóworaz pracowników dotyczących funkcjono<strong>wani</strong>akoła, zdjęć z imprez oraz fragmentów artykułów z prasyrelacjonujących dorobek tej studenckiej grupy, ale takżeopinie studentów oraz wykładowców o wybranymprzez siebie kierunku, o Instytucie Filozofii oraz opinieo Szczecinie jako mieście uniwersyteckim.„W czasach, w których jak stwierdza Theodor Adorno:«obiektywny koniec humanizmu to tylko in<strong>na</strong> <strong>na</strong>zwatego samego», cieszą więc spotkania z filozofami: <strong>prof</strong>.Haliną Perkowską i <strong>prof</strong>. Tadeuszem Gadaczem. Ciesząrozmowy z młodymi filozofami, dla których fundamental<strong>na</strong>staje się zasada dialogicz<strong>na</strong>. Cieszą Dni Filozofa organizowanew szczecińskim Kubie 13 Muz” – stwierdzaw komentarzu, którym opatrzony był wstęp albumu,prodziekan ds. <strong>na</strong>uki Wydziału Humanistycznego US,<strong>prof</strong>. Urszula Chęcińska.W 2009 r. po dwuletniej kadencji oddałam prezesurękoła mojemu <strong>na</strong>stępcy Michałowi Jarmocowi. Dziś jestemprzeświadczo<strong>na</strong>, że KNF IF US to organizacja, któraprzyjmując w swoje szeregi pisklęta, wypuszcza z gniazdaodważne orły. Sama już czuję, że mogę rozpostrzećswoje skrzydła, które pomogą mi lecieć dalej niż kiedyś.Moją wdzięczność za dotychczasową współpracę z innymiczłonkami koła pragnę okazać, tworząc i wydając te<strong>na</strong>lbum, tak aby jego dorobek został utrwalony w historiiInstytutu Filozofii. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynilisię do sfi<strong>na</strong>lizo<strong>wani</strong>a tego <strong>na</strong>szego wspólnego dzieła,przede wszystkim kieruję podzięko<strong>wani</strong>a do grafik EmiliiŁapko. Zachęcam do zapoz<strong>na</strong>nia się z publikacjąAlbum KNF IF US – 10 lat działalności, dostępnądo wglądu w sekretariacie Instytutu Filozofiioraz w formie elektronicznej <strong>na</strong> oficjalnej stronieKNF IF US (www.knf-us.info).Patro<strong>na</strong>t <strong>na</strong>d Albumem KNF IF US objęliJM Rektor US, <strong>prof</strong>. Waldemar Tarczyński, PiotrKrzystek – Prezydent Miasta Szczecin, <strong>prof</strong>. BarbaraKromolicka – Dziekan Wydziału Humanistycznego.10 latStudenckiejPoradni PrawnejUniwersytetuSzczecińskiegoOd niemal dekady kolejne roczniki studentówprawa w ramach wolontariatu dyżurująw Studenckiej Poradni Prawnej. W czasieroku akademickiego przyjmują osobyzainteresowane uzyskaniem bezpłatnejporady, których nie stać <strong>na</strong> pokryciekosztów <strong>prof</strong>esjo<strong>na</strong>lnego prawnika. W tensposób studenci mają możliwość zdobyciadoświadczenia zawodowego, a także odbyciaobowiązkowej praktyki.CYKL JUBILEUSZOWYAgnieszkaMajewskastudentka IV rokuprawa oraz II rokudziennikarstwai komunikacjispołecznej USJak działa poradniaCentrum Edukacji Prawnej Studencka PoradniaPraw<strong>na</strong> (CEP SPP) jest kołem <strong>na</strong>ukowym działającym<strong>na</strong> Wydziale Prawa i Administracji US. Nieodpłat<strong>na</strong>działalność poradni skierowa<strong>na</strong> jest wyłącznie doosób <strong>na</strong>juboższych, których nie stać <strong>na</strong> opłacenie adwokataczy radcy prawnego. Poradnia nie zajmuje sięjed<strong>na</strong>k sprawami gospodarczymi, terminowymi i pozostającymiz nią lub jej pracownikami w konflikcieinteresów. Jak dotąd opiniowała przede wszystkimsprawy cywilne, a wśród nich głównie rodzinne.Działalność poradni polega <strong>na</strong> przyjęciu sprawyprzez studenta i <strong>na</strong>pisaniu opinii prawnej z zacho<strong>wani</strong>empoufności. Nad całością tego procesu czuwająkoordy<strong>na</strong>torzy, którzy organizują pracę, a także pracownicy<strong>na</strong>ukowi WPiA, sprawujący opiekę merytoryczną.Zaintereso<strong>wani</strong> pomocą mogą zgłosić swoje pytaniaosobiście podczas dyżurów oraz korespondencyjnie,co jed<strong>na</strong>k wydłuża czas rozpatrzenia sprawy <strong>na</strong>wetdo 2 miesięcy. Średni czas oczeki<strong>wani</strong>a <strong>na</strong> opinięwynosi około 1 miesiąca, jest o<strong>na</strong> wydawa<strong>na</strong> w formie 63


CYKL JUBILEUSZOWY64pisemnej jako opis sprawy oraz zawiera wnioski dlazainteresowanego. Otrzymuje on rzetelną informacjęo swojej sytuacji oraz możliwe drogi działania zewskazaniem, jak każda z nich może się zakończyć.Poradnia nie udziela porad ustnie, ani przez telefon.Kto zajmuje się sprawamiW roku akademickim 2009/2010 w poradni pracujepo<strong>na</strong>d 50 studentów IV i V roku prawa, 9 koordy<strong>na</strong>toróworaz 6 opiekunów <strong>na</strong>ukowych.Jak informuje Marty<strong>na</strong> Bohdal, główny koordy<strong>na</strong>torSPP, rocznie poradnia wydaje około 500 opiniiprawnych, a w tym roku sporządzono ich już 441. Liczbaobsługiwanych spraw zależy od tego, ilu studentóww danym roku zostanie przyjętych do poradni. Nabórodbywa się w okolicach maja i czerwca, a kandydacimuszą pomyślnie przejść rozmowę kwalifikacyjną.Praktyka w ramach SSPDzięki pracy w poradni prawnej studenci mogąodbyć praktykę programową, która jest obowiązkowaw ramach studiów, lub zaliczyć jeden z przedmiotówfakultatywnych. Po<strong>na</strong>dto członkowie SPP mają pierwszeństwow zapisy<strong>wani</strong>u się <strong>na</strong> praktyki organizowaneprzez Rzecznika Praw Obywatelskich.SzkoleniaNa początku roku akademickiego organizowanesą wyjazdy szkoleniowe dla nowych członków SPP,po<strong>na</strong>dto członkowie poradni co 1-2 tygodnie uczestnicząw spotkaniach ple<strong>na</strong>rnych, podczas którychprzede wszystkim odbywają się warsztaty. Prowadząje m.in. sędziowie szczecińskich sądów, członkowieStowarzyszenia Edukacji Społecznej i Prawnej IUSET RATIO, a <strong>na</strong>wet osoby delegowane przez RzecznikaPraw Obywatelskich. Na przykład – 31 marca2010 r. dr Andrzej Wiśniewski, sędzia Sądu Okręgowegow Szczecinie, poprowadził wykład <strong>na</strong> temat wyrokułącznego, kary łącznej oraz listy zakładów karnych.Fi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>eŚrodki <strong>na</strong> swoją działalność szczecińska SPP pozyskuje,biorąc udział w konkursach i grantach organizowanychm.in. przez Fundację Uniwersyteckich PoradniPrawnych. Oprócz tego poradnię wspierają takżeStowarzyszenie IUS ET RATIO oraz Wydział Prawa i AdministracjiUS, który ostatnio sfi<strong>na</strong>nsował remont siedzibyporadni. Niedawno SPP uzyskała także dotacjęz Urzędu Miasta w Szczecinie <strong>na</strong> prowadzenie działalnościw ramach tzw. Biura Porad Obywatelskich.Fundacja Uniwersyteckich Poradni PrawnychSzczecińska SPP działa w ramach Fundacji UniwersyteckichPoradni Prawnych, która skupia 25 tegotypu jednostek w całej Polsce, zwanych także klinikamiprawa.Pierwsza w Polsce Uniwersytecka Poradnia Praw<strong>na</strong>rozpoczęła działalność 1 października 1997 roku <strong>na</strong>Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, a już <strong>na</strong>początku 1998 roku uruchomione zostały zajęcia „KlinikaPrawa” <strong>na</strong> Wydziale Prawa i Administracji w Warszawie.Szczecińska poradnia rozpoczęła działalnośćw 2000 roku.Kliniki świadczą pomoc prawną w bardzo szerokimzakresie. W sprawach cywilnych mogą, np. pomócw wyjaśnieniu treści zawieranych umów; w zakresiespraw rodzinnych wyjaśnić, jak sporządzać pozwyrozwodowe czy alimentacyjne; a w sprawach spadkowychmoż<strong>na</strong> liczyć <strong>na</strong> pomoc kliniki w zrozumieniuzasad dziedziczenia ustawowego lub sporządzania testamentów.Po<strong>na</strong>dto poradnie pomagają w uzyskaniuświadczeń z funduszy pomocy społecznej, dochodzeniupraw w toku postępowań przed urzędami, w tymskarbowymi, ułatwiają realizację uprawnień pracowników,osób niepełnosprawnych, pacjentów, lokatorów,spółdzielców, a także cudzoziemców i uchodźców.Stowarzyszenie IUS ET RATIOOd 2004 r. szczecińska poradnia współpracuje równieżze Stowarzyszeniem Edukacji Społecznej i PrawnejIUS ET RATIO, które powstało <strong>na</strong> bazie CentrumEdukacji Prawnej. Wszyscy opiekunowie <strong>na</strong>ukowi SPPsą równocześnie członkami stowarzyszenia. Jest onoorganizacją pożytku publicznego, skupiającą osoby,którym bliska jest idea społeczeństwa obywatelskiego.Celem stowarzyszenia jest m.in. popularyzo<strong>wani</strong>ewiedzy prawniczej i promocja postaw obywatelskich,jak również monitoro<strong>wani</strong>e działalności organówwładzy publicznej. Wspiera także misję bezpłatnegoporadnictwa prawnego realizowanego przez poradnię.Każdy podatnik może wesprzeć StowarzyszenieIUS ET RATIO, przekazując <strong>na</strong> jego rzecz 1% swojegopodatku.PublikacjeDzięki wsparciu Uniwersytetu Szczecińskiegooraz stowarzyszenia IUS ET RATIO poradnia wydaładwa zbiory kazusów, w 2006 i 2008 roku, które sąefektem wieloletniej działalności szczecińskiej klinikiprawnej. Centrum Edukacji PrawnejStudencka Poradnia Praw<strong>na</strong>ul. Narutowicza 17a, pokój 0370-240 Szczecintel./fax (91) 444 28 59http://mec.univ.szczecin.pl/~center/e-mail: center@mec.univ.szczecin.pl


KULTURAPo co komu kultura?Impresje <strong>na</strong> temat bezradnościPoczątek grudnia 2008. Owocne w skutki i treścispotkanie polskich polityków z artystami. Temat:wkład Polski w dorobek Unii Europejskiej. Miejsce:Berlin (albowiem jakoś tak wypada, że nie potrafimyo <strong>na</strong>szych sprawach dogadać się pomiędzy Odrą a Bugiem).Pytanie z sali (podchwytliwe, jako że jego autoremjest jeden z <strong>na</strong>szych czołowych jazzmanów): „Którepolskie <strong>na</strong>zwiska – poza Wojtyłą i Wałęsą –odcisnęłysię <strong>na</strong>jmocniej w dziejach ostatnich 300 lat Europy...?”Wrzesień 2009. Kraków. Niekwestionowany autorytetekonomiczny – <strong>prof</strong>esor Leszek Balcerowicz– w pierwszym dniu Kongresu Kultury Polskiej wysyławszystkich polskich twórców w otchłań wolnego rynku,<strong>na</strong>zywając „radzieckimi działaczami” wszystkichtych, którzy biorą pod uwagę możliwość wsparciadziedzin niekomercyjnych przez państwową kasę (tj.większość zgromadzonych <strong>na</strong> sali artystów). Ekonomiścize zrozumieniem kiwają głowami. „Po co dotowaćfilharmonie, skoro jest RMF Classic?” – pyta jedenz nich.Środek lat 90. ubiegłego stulecia. Wrocław.Mało komu z<strong>na</strong>ny nowy prezydent miasta – niejakiZdrojewski – w szokująco rozrzutny sposób poczy<strong>na</strong>sobie z magistrackim budżetem kulturalnym. Po<strong>na</strong>dpięćdziesiąt festiwali artystycznych rocznie, zleceniemonografii miasta historykowi Normanowi Daviesowi,wystawy, spektakle i koncerty – wszystko to wywołujefalę krytyki i oburzenia. Bo – drogi nieprzejezdne,bo – zepsute autobusy, bo – port i rozrywka czekają<strong>na</strong> wsparcie.Dziesięć lat później Wrocław jest gwiazdą wśródpolskich metropolii. „Eksplozja kultury” przyciąga studentówi inwestorów. Wrocław staje się trzecim ośrodkiemakademickim w kraju (przeskakując Poz<strong>na</strong>ń)i nie pozwala <strong>na</strong> spokojny trucht Krakowowi. W specjalnejstrefie ekonomicznej tworzone są <strong>na</strong>jnowszetechnologie. W mieście rosną firmy informatyczne,fi<strong>na</strong>nsowe i księgowe. Setki k<strong>na</strong>jp pełne są młodychludzi. Ścisłą relację pomiędzy inwesto<strong>wani</strong>em w kulturęa rozwojem współczesnych gospodarek opisujedopiero w 2002 roku amerykański guru nowej ekonomiiRichard Florida. Zdrojewski wie swoje bez pomocyFloridy – dekadę wcześniej.Kilka lat później zupełnie inny amerykański guruwieszczy koniec tradycyjnie pojmowanej ekonomii pie-niądza. Freeconomy Chrisa Anderso<strong>na</strong> spadło z łamówmagazynu „Wired” <strong>na</strong> świat przeliczający wszystko <strong>na</strong>aktualny wynik fi<strong>na</strong>nsowy, niczym zima <strong>na</strong> drogowców.Idea dystrybucji dóbr za darmo, która MIMO TOprzynosi godziwy dochód, jest tak niedzisiejsza, że ażtrud<strong>na</strong> do uwierzenia. Tym bardziej ciekawa, że opartao filozofię społeczności Internetu, a więc głównie tkwiąca<strong>na</strong> rynku dóbr kultury. Rynku, który ma w nowej ekonomiipełnić funkcję kluczową. Z Ameryki do Szczeci<strong>na</strong>wiedzie droga długa i wyboista. Ale pierwsze zaprzęginowej idei wyruszyły nią właśnie wtedy.Fakt, że udział w kulturze sprzyja rozwojowi, zacząłpowoli docierać nie tylko do głów ideologówbiznesu i ostatnia dekada peł<strong>na</strong> jest pięknych przykładówzmian w proporcjach fi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>a <strong>na</strong> poziomiesamorządów (co obserwować możemy <strong>na</strong> co dzień,kibicując opętańczym wyścigom o tytuł ESK 2016)i zaskakujących odkryć statystycznych. Na przykładtrzymiliardowej wartości branża wydawnicza, którejkażdy z niewielkiej armii sześciu tysięcy pracownikówtworzy 450 tysięcy złotych rocznego przychodu. PracownikTP SA w tym samym czasie wygeneruje 250tysięcy, chełpiąc się mianem zatrudnionego przez<strong>na</strong>jbogatszą firmę w Polsce.Działacze i prezydenci miast powoli odkrywają,że <strong>na</strong>wet duży i kosztowny festiwal, przynoszącyz<strong>na</strong>czną stratę we własnych księgach handlowych,generuje jednocześnie duże zyski w innych branżach,per saldo stając się miejską kurą znoszącą złote jajka.Profesor Leszek Zienkowski – były prezes GUS i doradcaprezesa NBP – obliczył kilka lat temu, że każda złotówkazainwestowa<strong>na</strong> w kulturę przynosi w skali kraju5,50 zł wartości dodanej brutto*. A to przecież jedyniewymiar fi<strong>na</strong>nsowy!Coraz częściej ekonomiści zaczy<strong>na</strong>ją pochylaćsię <strong>na</strong>d zagadnieniem poczucia dobrobytu (a więcw uproszczeniu „poczucia szczęścia”) w korelacjiz faktycznymi dochodami. Wyszło im, że wysokośćpoborów jest jedynie jednym z podpunktów <strong>na</strong> długiejliście elementów wpływających <strong>na</strong> szczęśliwośćspołeczeństwa. Lord Richard Layard, <strong>prof</strong>esor LondonSchool of Economics, w swoje książce „Happiness –Lessons from a New Science” wymienia obiektywnei subiektywne wskaźniki dobrobytu. Wśród obiektywnych,a więc niezależących od mentalności i uwarunkowańkulturowych danego społeczeństwa, wymie-dr Piotr KlimekKatedra EdukacjiArtystycznej US65


KULTURAZespół Pieśni i Tańca„Szczecinianie”(grupa studencka),współpracującyz AkademickimCentrum Kulturyfot. KrzysztofKamiński66nia on cztery podstawowe: siłę <strong>na</strong>bywczą, poziomwykształcenia, dostępność muzyki i odżywianie się.Dokładnie w tej kolejności.Natomiast badania harwardzkiego socjologaRoberta Put<strong>na</strong>ma wykazują, że tradycyj<strong>na</strong> przewagapolitycz<strong>na</strong> i ekonomicz<strong>na</strong> północy Włoch <strong>na</strong>d południemjest ściśle powiąza<strong>na</strong> z tradycją chórów kościelnych,w których północni Włosi od setek lat uczylisię współdziałania, przekraczającego granice kasti funkcji społecznych.Wspomniany wcześniej Robert Florida twierdzi,że ten mechanizm się wzmacnia, gdy jest powiązanyz udziałem we wspólnocie kultur alter<strong>na</strong>tywnych, cechującychsię nonkonformizmem, a więc w różnorakichnurtach muzyki popularnej i eksperymentalnej,sztuce nowoczesnej, nowych stylach życia, często<strong>na</strong>stawionych <strong>na</strong> kontestację zastanych wartościi rozwiązań systemowych. Jakość, spójność, zaufanie,kreatywność – podstawowe elementy współpracyw kapeli rockowej stają się w nowej ekonomii kamieniemwęgielnym i wyz<strong>na</strong>cznikiem kierunku rozwoju.Opuszczając industrialną epokę bezmyślnychpracowników stojących przy taśmie produkcyjneji wkraczając w złoty wiek informacji i idei, potrzebujemypracownika-twórcy, a nie poddanego-automatu.Przy systemie edukacyjnym reagującym <strong>na</strong>potrzeby rynku z refleksem pociągu towarowego, jedyną<strong>na</strong>dzieją <strong>na</strong> wykształcenie nowoczesnych kadrjest powszechny udział młodych ludzi w działaniachkulturalnych – od punk rocka po szydełko<strong>wani</strong>e. Tambowiem te potrzebne jak tlen wartości i umiejętnościsą podstawowym elementem krajobrazu. Przyz<strong>na</strong>jąto specjaliści tylu różnych dziedzin, że mnie– muzykowi – nie wypada wręcz pisać więcej. Tymbardziej że powyższe przemyślenia z całą pewnościądotyczyć muszą innych krajów. W Polsce bowiemw latach 1997–2007 udział kultury w budżecie systematyczniespadał z miażdżącego 1,13% do zapierającegodech w piersiach 0,87%.Początek grudnia 2008. Berlin. Polscy politycyzapytani o owe <strong>na</strong>zwiska obecne w historii Europyod 300 lat przekrzykują się odpowiedziami: „Chopin!”,„Miłosz!”, „Szymborska!”, „Lem!”, „Stańko!”. Niktnie zadaje więcej pytań.Początek roku 2010. Szczecin. Jak przenieśćodkrycie oddziały<strong>wani</strong>a kultury <strong>na</strong> inne elementysystemu <strong>na</strong> grunt uniwersytetu? Odpowiedź wydajesię ba<strong>na</strong>lnie prosta – kultura to <strong>na</strong>jtańszy i <strong>na</strong>jefektywniejszyśrodek pozytywnego pijaru. Pew<strong>na</strong> inwestycjaw budo<strong>wani</strong>e wizerunku szkoły i miasta. Nieod dzisiaj wiadomo, że o wyborze kierunku studiówi uczelni poza elementami merytorycznymi decydujątakie aspekty, jak: atrakcyjność lokalizacji, oferta kultural<strong>na</strong>i rozrywkowa aglomeracji oraz dostępne opcjestudenckich działań twórczych. Nie bez z<strong>na</strong>czeniajest również zaangażo<strong>wani</strong>e uczelni w promocjętych działań poza jej murami. W tym kontekście jedenudany koncert powie o uczelni więcej niż tydzień DniOtwartych, a strategicznie zorganizowa<strong>na</strong> cyklicz<strong>na</strong>impreza kultural<strong>na</strong> przyciągnie nowych kandydatów<strong>na</strong> studia po wielekroć bardziej niż <strong>na</strong>jdroższe <strong>na</strong>wetreklamy w kolorowych czasopismach. W skrócie: potężne<strong>na</strong>rzędzie. I teoretycznie wszyscy to wiedzą.Luty 2010. Szczecin. Zataczająca coraz szerszekręgi informacja o możliwości powstania w Szczecinienowej uczelni artystycznej wywołuje dyskusjei pytania dotyczące celowości dalszego istnieniaAkademickiego Centrum Kultury jako jednostki zajmującejsię promocją uniwersyteckich działań artystycznych.Pytania o sensowność angażo<strong>wani</strong>a sięprzez <strong>na</strong>szą Alma Mater w działania <strong>na</strong> polu kulturymuzycznej, teatralnej i performatywnej w mieście.Pytania o tyle zaskakujące, że nie biorące pod uwagęaspektu samorealizacji zaangażowanych studentówi istnienia grupy docelowej dla ich twórczych wysiłków.Ideą powołania centrum było wszak stworzenieprzestrzeni do popełniania błędów i konfronto<strong>wani</strong>aswoich zamierzeń z faktycznymi możliwościami. Takichwarunków nie zapewni młodym adeptom rocka,alter<strong>na</strong>tywnego teatru, żonglerki czy kabaretużad<strong>na</strong> <strong>prof</strong>esjo<strong>na</strong>l<strong>na</strong> uczelnia muzyczno-plastycz<strong>na</strong>.Takiej atmosfery i prawdziwie humanistycznego wizerunkunie zapewni uniwersytetowi zewnętrz<strong>na</strong>,choćby <strong>na</strong>jściślej współpracująca z nim AkademiaSztuki. Takiej publiczności nie uświadczy się <strong>na</strong> klasycznychkoncertach, hermetycznych wernisażachi jazzowych jamach.Uniwersytet Szczeciński potrzebuje swojej kulturalnejprzestrzeni – tej kreatywnej i tej performatywnej– bardziej niż kiedykolwiek. Nasi przyszli i obecnistudenci oceniają <strong>na</strong>s bowiem nie tylko według<strong>na</strong>szych <strong>na</strong>ukowych kompetencji, ale również miarąstopnia swojej samorealizacji i jakości życia w mieście,które wybrali <strong>na</strong> czas swojej <strong>na</strong>jpiękniejszej życiowejprzygody.* Dane statystyczne przytaczam za Jackiem Żakowskim,Pani hrabi<strong>na</strong> czeka, „Polityka” nr 39 (2724) z dn. 26.09.2009,s. 68-70.


KULTURAWiosennyKoncert UniwersyteckiPora roku, którą witamy zawsze <strong>na</strong>jbardziej radośnie i optymistycznie, z nowymi <strong>na</strong>dziejamitopiąc uprzykrzoną marzannę, kojarzy się już od wielu lat w środowisku wykładowcówi studentów Uniwersytetu Szczecińskiego z Wiosennym Koncertem Uniwersyteckim – Przezmuzykę do świata wartości.Renomowany cykl koncertów organizowanychpod tym wiele mówiącym hasłem zyskał sobie trwałąpozycję w życiu muzycznym miasta, zostając także dostrzeżonyw całym regionie, jako atrakcyj<strong>na</strong> zapowiedźzbliżającego się Między<strong>na</strong>rodowego Festiwalu Muzycznegow Trzęsaczu. Koncerty Uniwersyteckie konkurująskutecznie z wydarzeniami artystycznymi w ZamkuKsiążąt Pomorskich i koncertami kameralnymi w FilharmoniiSzczecińskiej im. Mieczysława Karłowicza, wpisującsię także interesująco w przedsięwzięcia Szczeci<strong>na</strong>2016, kandydata do mia<strong>na</strong> europejskiej stolicy kultury.Sześcioletnia perspektywa dosko<strong>na</strong>lenia, intensyfikacjii podnoszenia poziomu artystycznego i organizacyjnegokoncertów miejskich wydaje się być <strong>na</strong>dzwyczajatrakcyj<strong>na</strong> także dla miejscowego środowiska akademickiego.Tegoroczny Wiosenny Koncert Uniwersytecki odbyłsię 28 marca w sali koncertowej Katedry Edukacji Artystycznej.JM Rektor <strong>prof</strong>. Tarczyński i dyrektor muzycznyUniwersytetu Szczecińskiego zaprosili tym razem słuchaczy<strong>na</strong> koncert kameralny w wyko<strong>na</strong>niu studenteki studentów Wyższych Szkół Muzycznych z Hanowerui Lubeki. Wraz z nimi do Szczeci<strong>na</strong> przyjechało dwóchz<strong>na</strong>komitych wirtuozów i pedagogów – <strong>prof</strong>. Adam Kostecki,prowadzący klasę skrzypiec w Hanowerze, i UlfTischbirek, <strong>prof</strong>esor klasy wiolonczeli w Lubece, którywystąpił <strong>na</strong> estradzie koncertowej Katedry EdukacjiArtystycznej wraz ze swym studentem Bo-Shi Linem,prezentując bardzo udanie, z dużym zaangażo<strong>wani</strong>emwyrazowym Suitę <strong>na</strong> dwie wiolonczele op. 16 Davida Poppera(1843–1913).Nadzwyczaj bogaty i zróżnicowany program koncertu,zajmujący blisko dwie i pół godziny, obejmowałzarówno utwory wykonywane w dziewięt<strong>na</strong>stowiecznychsalo<strong>na</strong>ch artystycznych (świetnie zagrany przezKeiko Ya<strong>na</strong>gita Poemat <strong>na</strong> skrzypce solo op. 25 Ernestadr Mikołaj Szczęsnyadiunkt w ZakładzieMuzyki Katedry EdukacjiArtystycznej USProf. Ulf Tischbirek,Bo-Shi Linwykonują Suitę <strong>na</strong>dwie wiolonczeleDavida Popperafot. Michał Kulik67


KULTURAMaria Majeran(skrzypce), Di<strong>na</strong>raDevisheva (fortepian)wykonują Koncertskrzypcowy D-durWolfganga AmadeusaMozartaHwa Hyun Songwykonuje Balladę <strong>na</strong>skrzypce solo EugeneYsaÿaWen Chao Lin(skrzypce), Di<strong>na</strong>raDevisheva (fortepian)wykonują Koncertskrzypcowy PiotraCzajkowskiegofot. Michał KulikChausso<strong>na</strong> 1855–1909), jak i pierwsze części wirtuozowskichKoncertów skrzypcowych Wolfganga AmadeusaMozarta (D-dur, KV 218), Jea<strong>na</strong> Sibeliusa (1865–1957)i Piotra Czajkowskiego (1840–1893). Ich utalento<strong>wani</strong>wyko<strong>na</strong>wcy stanęli <strong>na</strong> wysokości zadania, wykazującnie tylko imponującą sprawność techniczną, ale także,w z<strong>na</strong>komitej większości, dużą dojrzałość artystyczną(Hwa-Hyun Song w koncercie J. Sibeliusa i Wen ChaoLin w dziele P. Czajkowskiego).Spośród wyko<strong>na</strong>wców z krajów azjatyckich wyróżniałasię zaledwie osiem<strong>na</strong>stoletnia Polka – MariaMajeran, która z dużą kulturą, elegancją, sprawnościąi wdziękiem interpretowała pierwszą część (Allegromoderato) Koncertu skrzypcowego D-dur W.A. Mozarta(1756–1791).W programie koncertu z<strong>na</strong>lazł się również bardzointeresujący akcent polski. Rozpoczęło go bowiem wyko<strong>na</strong>nieKwartetu <strong>na</strong> czworo skrzypiec wybitnej kompozytorkiGrażyny Bacewicz (1909–1969), wyróżniającysię wyraźnie uformowanym i ostatecznie utrwalonymjęzykiem kompozytorskim. Dzieło wychowanki <strong>prof</strong>esorówKazimierza Sikorskiego w Warszawie i Nadii Boulangerw Paryżu zaprezentowali w powodzeniem HwaHyun Song, Maria Majeran, Keiko Ya<strong>na</strong>gita i Wen ChaoLin. Jego dopełnieniem stało się wyko<strong>na</strong>nie dwóchutworów skomponowanych <strong>na</strong> wiolonczelę i skrzypcesolo. Bo-Shi Lin interpretował trzy części (Prelude, Allemandei Courante) z IV Suity wiolonczelowej BWV 1010Johan<strong>na</strong> Sebastia<strong>na</strong> Bacha (1685–1750) a Hwa HyunSong So<strong>na</strong>tę-Balladę <strong>na</strong> skrzypce solo belgijskiego kompozytoraEugene Ysaÿa (1858–1931).Na <strong>na</strong>jwyższe uz<strong>na</strong>nie słuchaczy i organizatorówkoncertu zasłużyła pianistka Di<strong>na</strong>ra Devisheva, któraakompaniowała solistom <strong>na</strong> gabinetowym fortepianieCalisia, domagającym się zastąpienia przyzwoitym,koncertowym instrumentem.Do Wiosennego Koncertu Uniwersyteckiego artyściprzygotowywali się w uczelnianym ośrodku w Małkocinie,z<strong>na</strong>jdując tam z<strong>na</strong>komite warunki do indywidualneji zespołowej pracy. Nawiązane przy tej okazji cennekontakty z przedstawicielami tak renomowanych europejskichuczelni z całą pewnością zaowocują <strong>na</strong>stępnymiambitnymi projektami muzycznymi. Tym samymo kontynuację już dwu<strong>na</strong>stoletniej tradycji koncertówuniwersyteckich Przez muzykę do świata wartości powinniśmybyć całkowicie spokojni. Profesorowieze swoimi studentamifot. Michał Kulik68


KULTURAAKUSTYCZEŃ 2010Na pokładzie abstrakcjiTegoroczny Festiwal Twórczy AKUSTYCZEŃ rozrósł się do aż trzech noworocznych tygodni, trwającpomimo trzaskających mrozów od 4 do 25 stycznia. Upłynął pod z<strong>na</strong>kiem duetów: bluesowo--folkowego Wojtka Waglewskiego z Bartkiem Łęczyckim, elektroniczno-akustycznego Gaby Kulkiz Konradem Kuczem, rockowo-hiphopowego zespołów Muchy i Afro Kolektyw oraz Chorych <strong>na</strong>Odrę i Grupy Operacyjnej, czy wreszcie jazzowo-pieśniarskiego Marka Dyjaka z Jerzym Małkiem.Doszło też w ramach festiwalu do duetu pozornie dalekiego od tych, jakie ogląda się <strong>na</strong> scenie.„AKUSTYCZEŃ Lutuje"Duet miast Szczecin i Łódź to eksperyment „lutujący” (także zewzględu <strong>na</strong> to, że w lutym), dwie poważne kandydatury do tytułuEuropejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Jako organizator festiwaluposiadającego zaledwie trzyletnią tradycję, wiernego jed<strong>na</strong>kżemiejscu swych <strong>na</strong>rodzin, podjąłem decyzję o zorganizo<strong>wani</strong>u jednejz jego odsłon poza Szczecinem, w ramach akcji „AKUSTYCZEŃLutuje”, chcąc promować zarówno własne miasto, ubiegające sięo zaszczytne miano, jak i Uniwersytet Szczeciński – <strong>na</strong>jwiększą <strong>na</strong>Pomorzu Zachodnim uczelnię.Realizacja tego pomysłu udała się, zaintereso<strong>wani</strong>e mediówkonferencją prasową w Łódź Art Center śmiało przeszło mojeskromne oczeki<strong>wani</strong>a, jed<strong>na</strong>kże głównym punktem prezentacji zamiejscowejbył koncert Chorych <strong>na</strong> Odrę w łódzkim Teatrze Pinokio.Muzyczne widowisko zostało okraszone wizualizacjami przygotowanymiprzez Pawła Stankiewicza, artystę z<strong>na</strong>nego z multimedialnychprodukcji dla Fisza oraz dla Muzeum Powstania Warszawskiego.AKUSTYCZEŃ ogólnopolskiAKUSTYCZEŃ staje się powoli imprezą ogólnopolską, zyskujerenomę i prestiż, bo i program artystyczny z roku <strong>na</strong> rok ma bogatszy:liczne koncerty urastają do rangi tworzonych <strong>na</strong> potrzebyfestiwalu projektów specjalnych, takich jak METALE LEKKIE (z<strong>na</strong>komicieprzyjęty koncert Quo Vadis akustycznie), MUCHO KOLEKTYW(wspomniany już duet grup z pogranicza muzycznych stylistyk),czy też przewrotny, nie mający nic wspólnego z muzyką unpluggedprojekt ANTYAKUSTYCZEŃ. Tego typu projekty pozytywniewpływają <strong>na</strong> wizerunek imprezy, <strong>na</strong> której frekwencja nieprzer<strong>wani</strong>ewzrasta. Niezwykle waż<strong>na</strong> dla festiwalu jest kontynuacjawspółpracy z Akademickim Centrum Kultury, które wspiera wielewychylających się coraz odważniej poza ramy miasta czy regionuakademickich inicjatyw kulturalnych.ACK w ciągu dwóch ostatnich edycji AKUSTYCZNIA gościłom.in. Stanisława Soykę, który użyczył swego głosu w studyjnej wer-sji jednego z utworów grupy Chorzy <strong>na</strong> Odrę. Dwukrotnie w ACKwystąpił Czesław Śpiewa. Odwiedzili <strong>na</strong>s również: Wojciech Waglewskiz Bartkiem Łęczyckim, Muchy z zespołem Afro Kolektyw,Bajzel – oraz w projekcie ANTYAKUSTYCZEŃ – Grupa Operacyj<strong>na</strong>.W ramach związanego z festiwalem ogólnopolskiego konkursumuzycznego triumfowały zespoły: Lont, Przepraszam, ChłopakiJoł, Max Weber oraz Remigiusz Szuman. Gościliśmy równieżkrakowski Miss No One, dokładnie pół roku przed spektakularnymsukcesem <strong>na</strong> szczecińskim Festiwalu Gramy 2009.AKUSTYCZEŃ przewrotnySiłą AKUSTYCZNIA jest przewrotność: podczas gdy jego <strong>na</strong>zwaprecyzyjnie określa formę oraz czas tr<strong>wani</strong>a imprezy, jej programpłata figle i przekracza ramy projektami elektroniczno-ambientowymi(Gaba Kulka i Konrad Kucz czy Grupa Operacyj<strong>na</strong> w projektacho wspólnej <strong>na</strong>zwie ANTYAKUSTYCZEŃ) oraz opisanym już projektem„lutującym”, przenoszącym festiwal w czasie i przestrzeni.Pomysł – czy może raczej rodzaj eliksiru – <strong>na</strong> długowiecznośćAKUSTYCZNIA wypływa z konsekwentnie opracowywanej i rokroczniewdrażanej strategii jego nieprzewidywalności, a nie z żadnejtam „nieomylnej” (bo i nie ma takiej) selekcji wydarzeń.Program artystyczny ma być niejako poligonem, w któryw sposób <strong>na</strong>turalny wpisane są zarówno błędy, jak i satysfakcjaz przekraczania ich dopuszczalnych granic.Wszyscy jesteśmy miastem w mieście i rytm, jaki codzienniewytyczamy przestrzeni, w której żyjemy, identyczną miarą wytyczamysobie samym, ale chyba każdy to wie lub przy<strong>na</strong>jmniejo taki rodzaj współistnienia z otoczeniem i kulturą miejsca siebiepodejrzewa.Ja <strong>na</strong>tomiast podejrzewam już, o czym traktować będzie kolej<strong>na</strong>edycja AKUSTYCZNIA i z pewnością nie zabraknie <strong>na</strong> niej rytmu,powstałego nie tylko za sprawą instrumentów muzycznych, alei przedmiotów użytkowych. Olek Różanekpomysłodawcai organizatorAKUSTYCZNIAOlek Różanek w czasiekoncertu AKUSTYCZEŃ2010fot. Marek KowalczykCzesław Śpiewa.Akustyczeń 2009fot. Jakub Kulawczuk69


KULTURABartosz Ig<strong>na</strong>towiczstudent prawa,członek TeatruAkademickiegoUniwersytetuSzczecińskiegoWieczór z TAUSfot. BartoszIg<strong>na</strong>towiczTeatr AkademickiUniwersytetu SzczecińskiegoTeatr Akademicki już od po<strong>na</strong>d 8 lat jest jedną z wizytówekUniwersytetu Szczecińskiego. Początkowodziałał przy Kole Naukowym Slawistów, szybkojed<strong>na</strong>k w pracach grupy zaczęli uczestniczyć studenciróżnych kierunków: filologii polskiej i słowiańskiej,prawa, stosunków między<strong>na</strong>rodowych,politologii, historii, ekonomii i filozofii. Z czasempojawiły się również osoby z innych szczecińskichuczelni, np. z Zachodniopomorskiego UniwersytetuTechnologicznego, tworząc wspólnie jedenz niewielu teatrów akademickich funkcjonującychaktualnie w Polsce.Opiekę artystyczną <strong>na</strong>d TAUS sprawuje absolwentUniwersytetu Szczecińskiego, Krzysztof Ganczarski.Grupa, licząca obecnie 15 osób, spotyka się co tydzieńw Akademickim Centrum Kultury. Wystawia głównie repertuarklasyczny: m.in. Tango oraz Kynologa w rozterceS. Mrożka; Wujaszka Wanię A. Czechowa, czy Brzechwędla dorosłych według J. Brzechwy.Teatr Akademicki reprezentował <strong>na</strong>szą uczelnię<strong>na</strong> wielu konkursach i festiwalach: m.in. <strong>na</strong> PułtuskimFestiwalu Teatrów Niezależnych ATENA, elimi<strong>na</strong>cjachregio<strong>na</strong>lnych do Festiwalu Artystycznego MłodzieżyAkademickiej w Szczecinie, Ogólnopolskim OtwartymFestiwalu Teatrów Amatorskich w Andrychowie czy teżpodczas Barlineckiego Lata Teatralnego w Barlinku.Uświetniał też wiele akademickich imprez, np.w trakcie zeszłorocznych Juwe<strong>na</strong>liów zorganizował„Wieczór z Teatrem Akademickim”, a od paru lat prezen-tacje grupy są stałym punktem w programie Między<strong>na</strong>rodowejKonferencji Slawistów w Pobierowie. Jestobecny również <strong>na</strong> konferencjach i dyskusjach organizowanychbądź współorganizowanych przez UniwersytetSzczeciński (np. podczas ZachodniopomorskiegoFestiwalu Nauki w Szczecinie).Teatr Akademicki Uniwersytetu Szczecińskiegoniejednokrotnie zaz<strong>na</strong>czał też swoją obecność w życiukulturalnym Szczeci<strong>na</strong>. Brał udział w promocji PrzegląduTeatrów Małych Form KONTRAPUNKT 2009 orazuczestniczył w artystycznej oprawie uroczystej i<strong>na</strong>uguracjinowej siedziby Teatru Lalek „Pleciuga” (maj 2009).TAUS jest też częstym gościem w mediach elektronicznych,pomagając w realizacji programów autorskichw TVP Szczecin (np. Kronika Kultural<strong>na</strong> i ObrazDnia).Na co dzień jed<strong>na</strong>k trwa systematycz<strong>na</strong> praca,w trakcie warsztatów scenicznych dosko<strong>na</strong>lo<strong>na</strong> jestgra aktorska oraz przygotowywane są nowe przedstawienia.Obecnie Teatr przygotowuje się do premierydwóch sztuk, w tym jednej autorskiej. Okazji do zobaczeniaprzedstawień będzie wiele, a jedną z <strong>na</strong>jbliższychbędą <strong>na</strong> pewno szczecińskie Juwe<strong>na</strong>lia. Marcin Piątkowskiabsolwent filozofii US70Kultura bez granicFilm dokumentalny rodzi się podczas zbierania materiałów.To paradoksal<strong>na</strong> sytuacja, że nie moż<strong>na</strong>powtórzyć pewnych wypowiedzi – coś, czego kameranie uchwyciła <strong>na</strong> bieżąco, nie daje się powtórzyć.Wprawne oko kamery utrwala ulotne prawdy, okobraci Kulików zatrzymuje prawdę o pograniczu.„Kultura jak zwierzę chodzi bez granic” – mówił MarekSztark w Rosow (Niemcy) po premierze filmu dokumentalnegoDiffusion/Dyfuzja (2010). Mały kościółek,wyremontowany ze środków pomocowych Unii Europejskiej,to centrum okolicznych wydarzeń kulturalnych.Mimo srogiej śnieżycy 30 stycznia gościł w większościosoby spoza 150-osobowej wioski. Film braciKulików, swobodne wypowiedzi zaproszonych gości,drobny poczęstunek i przyjemne, nieformalne rozmowywpisują się w tradycję spotkań integrujących środowiskotwórcze. Prezentowany film dotyczył wspólnegożycia Niemców i Polaków, a wśród obecnych (i zainteresowanychtematem) byli jedni i drudzy.Diffusion/DyfuzjaKiedyś ustanowione granice pokazywały wyraźnie, żeNiemcy to Niemcy, a Polska to Polska. Jed<strong>na</strong>k to wszystkostało się mało ważne. Nastała Europa, granice upadły, a jaczuję się tutaj dobrze, czuję się jak w mojej małej ojczyźnie,gdzie jestem u siebie.(Bogdan Kubicki, jeden z bohaterów filmu)Od pierwszego spotkania <strong>na</strong>d filmem i pierwszychzdjęć minęły dwa lata. Zrealizowany został w dramaturgiiliniowo-chronologicznej, wypełniony wypowiedziamibohaterów pozostawionymi bez zbędnychkomentarzy. Bohaterami filmu są m.in. młodzi ludzieze Szczeci<strong>na</strong>, którzy zamieszkali w malowniczych wioskachpo stronie niemieckiej, <strong>prof</strong>. Eckhard Maronn,niemiecki muzyk i akustyk, który w Kamieńcu, niedalekoSzczeci<strong>na</strong>, założył dom kultury, oraz Karl Lau,


urmistrz Rosow, inicjator transgranicznychprzedsięwzięć. Na uwagę zasługuje montaż dwujęzycznychdialogów, które bez obecności tłumacza pokazująatmosferę wzajemnego zrozumienia.Diffusion/Dyfuzja ukazuje sytuację, która przezostatnie lata rozwinęła się <strong>na</strong> pograniczu. Mimowcześniejszych lęków Polacy przeprowadzają się doczęściowo wyludnionych przygranicznych wiosek, żyjąci budując wspólnoty lokalne, a Niemcy wracają <strong>na</strong>tereny włączone po II wojnie światowej do terytoriumpaństwa polskiego, tworząc ośrodki życia kulturalnegowspólnie z Polakami. I nie ma terenów po prostupolskich i niemieckich, ale jest region, który w corazwiększym stopniu funkcjonuje jak jeden organizm, zeświadomością, że jego centrum z<strong>na</strong>jdziemy w Szczecinie.Diffusion/Dyfuzja pozwala poz<strong>na</strong>ć codziennośćpolsko-niemieckiego pogranicza.Film za filmemFilmem dokumentalnym bracia Paweł i Michał Kulikowiezainteresowali się około 20 lat temu. Paweł Kulik,z wykształcenia elektronik, obez<strong>na</strong>ny z techniką telewizyjną,zbudował magnetowid, w tamtych czasachjedyne takie urządzenie w Szczecinie poza tymi dostępnymiw telewizji. Zaczęli współpracę z plastykamiszczecińskimi, np. z malarzem Jerzym Gumielą, tworzącvideo-art. Zaintereso<strong>wani</strong>e filmem dokumentalnymrozwinęło się samoistnie.Jedną z pierwszych produkcji braci Kulików byłaopowieść o położonej <strong>na</strong>d Zalewem SzczecińskimStepnicy i jej mieszkańcach. Podczas kręcenia dowiedzielisię, że przed wojną urodził się tam malarz niemiecki,co zrodziło kolejny film o tematyce niemieckiej:Manfred Schatz. Zainspiro<strong>wani</strong> historią Międzyzdrojówwyprodukowali film Złodroże – Britta Wuttke. Dziękiwspółpracy z <strong>prof</strong>. Andrzejem Sulikowskim z InstytutuPolonistyki i Kulturoz<strong>na</strong>wstwa US przygotowali materiałpromocyjny, ukazujący wspólne działania UniwersytetuSzczecińskiego i Uniwersytetu Ernsta MoritzaArndta w Greifswaldzie.Kiedy poz<strong>na</strong>li <strong>prof</strong>. Ulrike Jekutsch, związaną z uniwersytetemgreifswaldzkim, badaczkę dzieł Lema, zainteresowalisię tematyką współpracy literaturoz<strong>na</strong>wców.Punktem wyjścia kolejnego filmu była opinia Ja<strong>na</strong>Zielińskiego (literaturoz<strong>na</strong>wcy ze Szwajcarii), że Lem,mimo że „skazany <strong>na</strong> sukces”, stał się z<strong>na</strong>ny, uz<strong>na</strong>ny<strong>na</strong> świecie i publikowany w obcych językach dopierodzięki temu, że ukazał się w języku niemieckim, w ję-zyku otwartym <strong>na</strong> świat. Film Kosmos literackipokazywał drogę Lema do literaturyświatowej, dokumentując też późną fazętwórczości pisarza, ale i wywiad z Lemem,przeprowadzony w Krakowie przez <strong>prof</strong>.Sulikowskiego. Film, pierwotnie materiałedukacyjny dla filologów, prezentowanybył przez popularno<strong>na</strong>ukowyka<strong>na</strong>ł Planete.Bracia Kulikowie ilustrowali różnetematy, m.in. współpracując zeszczecińską telewizją Morze przygotowalidokument o teatrze aktora Grzegorza Młudzika.Najnowszą produkcję Diffusion/Dyfuzja <strong>na</strong>jprawdopodobniejzobaczyć będziemy mogli w telewizji polskiejoraz niemieckiej.Obecnie twórcy przygotowują kontynuację jednegoze swoich pierwszych dokumentów. Britta Wuttke,sław<strong>na</strong> członkini Związku Literatów Polskich o korzeniachpolsko-niemieckich, otrzyma tytuł honorowegomieszkańca Międzyzdrojów. Prezentacja dokumentuzbiegnie się z uroczystością. Zapraszam w maju do Międzyzdrojów,<strong>na</strong> pokaz. Warto! Michał Kulik (ur. 1954)Od 1999 wykładowca w Katedrze EdukacjiArtystycznej Uniwersytetu Szczecińskiego, fotograf.Od 1996 producent i współsce<strong>na</strong>rzysta filmówdokumentalnych.Paweł Kulik (ur. 1958)Zaintereso<strong>wani</strong>e filmem wywodzi od współpracyze szczecińskimi malarzami, z którymistworzył tzw. video-arty. Pierwszy jego samodzielnyvideo-art Dwa reprezentował polski filmkrótkometrażowy <strong>na</strong> festiwalu Videofest w Berliniew 1994 roku.FILMY:• Woda dla „Małych ojczyzn” w TVP2 (1996)• Złodroże – Britta Wuttke (1999)• Współpraca Uniwersytetów w Szczeciniei Greifswaldzie (współpraca z <strong>prof</strong>. AndrzejemSulikowskim) (2000)• Chirurg, Erka, Indianin, Komandosi: reportażetelewizyjne dla RTL7 i Polsatu (1998, 1999)• Manfred Schatz – fascy<strong>na</strong>cja ruchem (2000)• Stanisław Lem – Kosmos literacki (współpracaz <strong>prof</strong>. Andrzejem Sulikowskim) (2002)• Festiwal Muzyczny – Trzęsacz (2005)• Diffusion/Dyfuzja (2010)KULTURAKadr z filmu DyfuzjaZ planu filmowegofot. Michał Kulik71


KULTURAUniversityLipDubPaweł Gąsowskistudent IV rokupolonistyki US, Superbohaterdo wy<strong>na</strong>jęcia72Ciekawy pomysł, zapał do jego realizacji,grupa dobrych z<strong>na</strong>jomych i mnóstwopozytywnej energii – to nie tylko uniwersalnyprzepis <strong>na</strong> sukces. To także uniwersalnyprzepis <strong>na</strong> LipDub.Pomysł <strong>na</strong> co?Na LipDub. Wszystko zaczęło się od współzałożycielafirmy Vimeo – Jakuba Lodwicka. W grudniu 2006 roku<strong>na</strong>grał krótki filmik, <strong>na</strong> którym ze słuchawkami <strong>na</strong> uszachpodśpiewuje swoją ulubioną piosenkę. Po powrociedo domu dodał orygi<strong>na</strong>lną ścieżkę dźwiękową i jakoukończone dzieło zamieścił w Internecie pod <strong>na</strong>zwą LipDubbing: Endless Dream. Zaproponowany przez niegotermin LipDub był połączeniem pojęć lip synchronization(dopasowy<strong>wani</strong>e ruchu warg do dźwięku) i dubbing.Projekt spodobał się <strong>na</strong> tyle, że Lodwick bardzo szybkoz<strong>na</strong>lazł licznych <strong>na</strong>śladowców. W ten sposób tysiące inter<strong>na</strong>utów,zamiast śpiewać przed lustrem do dezodorantu,mogło podzielić się swoimi wokalnymi wyczy<strong>na</strong>miz całym światem. Mało kto spodziewał się, do jakiejskali rozwinie się pozornie prosty pomysł.University LipDubO tym, że studencka kreatywność nie ma żadnychgranic, nie trzeba chyba przekonywać kogokolwiek.Dosko<strong>na</strong>le dowodzi tego przykład sześciu studentówz niemieckiego Hochschule Furtwangen University.W ramach pracy zaliczeniowej postanowili wynieść ideęLipDubu <strong>na</strong> zupełnie nowy poziom. W ciągu jednegosemestru stworzyli koncept całego przedsięwzięcia,zorganizowali potrzebny sprzęt i zapewnili pomoc swoichprzyjaciół i wsparcie kadry akademickiej. Tak <strong>na</strong>rodziłsię pierwszy Univeristy LipDub.Za pomocą zaledwie jednego ujęcia przeprowadziliwidzów przez korytarze swojej uczelni. Śpiewającystudenci wybiegali zza każdego kąta, wjeżdżali <strong>na</strong> deskorolkach,wyskakiwali zza ka<strong>na</strong>py, a <strong>na</strong>wet pojawialisię <strong>na</strong> wiszących <strong>na</strong> korytarzu ekra<strong>na</strong>ch. Pełen energiifilm niemieckich studentów szybko podbił sieć, inspirującżaków <strong>na</strong> całym świecie.Każdy kolejny LipDub był bardziej zaawansowanyod poprzedniego. Studenci przebierali się w rozmaitekostiumy, tworzyli wielkie instalacje przestrzenne,zapraszali do współpracy koła zainteresowań i wykładowców,a <strong>na</strong>wet jeździli po swoim wydziale <strong>na</strong> koniu.Z czasem powstała oficjal<strong>na</strong> stro<strong>na</strong> projektu, <strong>na</strong> którejzamieszczane są LipDuby z całego świata.A reguły?Są i to dość ścisłe. Najważniejszą i jednocześnieszalenie orygi<strong>na</strong>lną zasadą rządzącą LipDubem jestzakaz jakichkolwiek cięć. Wszystko musi zostać <strong>na</strong>grane<strong>na</strong> jednym ujęciu, bez <strong>na</strong>wet śladowego montażu.Jeden błąd automatycznie powoduje, że ujęcie<strong>na</strong>leży powtórzyć od początku, ale właśnie to utrudnienieświadczy o wyjątkowości LipDubu.Zasada druga: akcja musi rozgrywać się w budynkuakademickim, <strong>na</strong>jlepiej z jak <strong>na</strong>jwiększą ilościąkorytarzy, pięter, łączników. Po trzecie: w zabawę<strong>na</strong>leży wciągnąć jak <strong>na</strong>jwiększą liczbę osób – zazwyczajw projekcie udział bierze kilkuset uczestników.Reguła czwarta: <strong>na</strong>leży wybrać piosenkę, <strong>na</strong>jlepiejenergiczną, choć niekoniecznie z<strong>na</strong>ną.I w końcu zasada piąta: trzeba wprowadzić swojąkreatywność <strong>na</strong> <strong>na</strong>jwyższe obroty, stworzyć unikatowysce<strong>na</strong>riusz a <strong>na</strong>stępnie go zrealizować. I chociażprzygoto<strong>wani</strong>a mogą trwać <strong>na</strong>wet kilka miesięcy, toefekt często powala <strong>na</strong> kola<strong>na</strong>.Dobra zabawa i nic poza tym?Nic podobnego. Chociaż tworzenie LipDuba dajez pewnością mnóstwo satysfakcji i gwarantuje niepowtarzalnewrażenia, to ma swój o wiele bardziejutylitarny cel. Umieszczony w Internecie film odwiedzająsetki tysięcy użytkowników. Wielu z nich topotencjalni absolwenci szkół średnich, którzy mogąw przyszłości wybrać zareklamowaną w ten sposóbuczelnię. Radośni i pełni energii studenci stają sięautomatycznie wizytówką swoich wydziałów, kształtująswój wizerunek jako ludzi twórczych i chętnychdo działania. Tworzeniu LipDuba zawsze towarzysząmedia, moż<strong>na</strong> liczyć <strong>na</strong> zaintereso<strong>wani</strong>e daną uczelniątelewizji, prasy i radia. Taka reklama ma dwie niesłychanieważne zalety – nie dość że budzi szaleniepozytywne emocje, to <strong>na</strong> dodatek jest całkowiciedarmowa.A może LipDub US?Dlaczego nie? Uniwersytet Szczeciński dysponujeco <strong>na</strong>jmniej kilkoma wartymi pokazania budynkamiz gęstą siecią korytarzy i obszernymi aulami. Dodatkowotrudno wątpić w przychylność władz uniwersyteckichbądź ich ewentualne wsparcie takiegoprojektu. I – co <strong>na</strong>jważniejsze – US posiada tysiącestudentów, których kreatywność, pozytywne <strong>na</strong>stawieniei chęć do zabawy może wprawić w osłupienieuczelnie <strong>na</strong> całym świecie.


WOKÓŁ UCZELNIŚwiat <strong>na</strong>uki wymaga przybliżenia, zasady jego funkcjono<strong>wani</strong>a mają swój własny rytm,wyz<strong>na</strong>czany decyzjami <strong>na</strong> różnych szczeblach władzy. Świat <strong>na</strong>uki to także ciężka pracai jej organizacja. O tym, co <strong>na</strong> ten temat warto wiedzieć, od lat piszedo „Przeglądu” <strong>prof</strong>. Wiesław Deptuła. Warto przeczytać.1. Z dniem 4 stycznia 2010 r. nowym podsekretarzemMNiSW w miejsce <strong>prof</strong>. Grażyny Prawelskiej-Skrzypekzostał <strong>prof</strong>. Zbigniew Marciniak.2. Na X krajowym Zjeździe Doktorantów w Rajgrodzieogłoszono listę <strong>na</strong>jbardziej „prodoktoranckich” 42uczelni. Najbardziej wspierające okazały się: Uniwersytetim. Adama Mickiewicza w Poz<strong>na</strong>niu, UniwersytetJagielloński w Krakowie, a <strong>na</strong> trzecim miejscu z<strong>na</strong>lazłysię Politechnika Warszawska i Uniwersytet Warszawski.Wśród <strong>na</strong>jważniejszych kryteriów była nie tylkopomoc udziela<strong>na</strong> w zakresie stypendiów, grantów,<strong>na</strong>gród, ale także fi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>e konferencji, wydawnictw,szkoleń i zajęć rozwijających zaintereso<strong>wani</strong>ai umiejętności tych młodych pracowników <strong>na</strong>uki.3. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyz<strong>na</strong>ł 1137stypendiów za osiągnięcia <strong>na</strong>ukowe i sportowe w wysokości1.300 zł. Warto wiedzieć, że <strong>na</strong>sz Uniwersytet,dzięki owocnej działalności Instytutu Kultury Fizycznejwśród studentów sportowców, jest <strong>na</strong> 3 i 4 wysokimmiejscu w Polsce.4. Minister NiSW w myśl zasady, że talenty rozkwitająw młodości, spotkała się ze 100 <strong>na</strong>jwybitniejszymimłodymi polskimi pracownikami <strong>na</strong>uki, spośród którychwybrano Radę Młodych Naukowców; środowiskoszczecińskie reprezentują w nim: Karoli<strong>na</strong> Kurtzi Bartosz Powała z Zachodniopomorskiego UniwersytetuTechnologicznego.5. Warto wiedzieć, że w roku akademickim 2010/2011MNiSW ogłosiło możliwość uzyskania rocznych stypendióww bawarskich szkołach – szczegóły www.bayhost.de.6. MNiSW rozpoczęło dyskusję dotyczącą kwestii, czy<strong>na</strong>uka i biznes mogą wspólnie budować nowoczesnąPolskę, bo to działanie ma doprowadzić do pokazaniadróg wykorzysty<strong>wani</strong>a wy<strong>na</strong>lazków uczonychpolskich w przemyśle. Przedstawicielem ośrodkaszczecińskiego w tej korporacji jest <strong>prof</strong>. Jan Lubińskiz Pomorskiej Akademii Medycznej.7. W jednym z ostatnich z numerów „Nature” z 2009roku przedstawione zostały sylwetki uczonych polskich,którzy w ocenie tego czasopisma są wzoremdo <strong>na</strong>ślado<strong>wani</strong>a. Wśród tych osób są m.in.: <strong>prof</strong>.Andrzej Szczeklik z Collegium Medium UniwersytetuJagiellońskiego, dr Natalia Letki z Instytutu SocjologiiUniwersytetu Warszawskiego, <strong>prof</strong>. Andrzej Oleksyn(ekofizjolog) z Polskiej Akademii Nauk w Kórniku, <strong>prof</strong>.Marek Samoć z Instytutu Fizyki Politechniki Warszawskiej,a także <strong>prof</strong>. Joan<strong>na</strong> Kufel z Instytutu GenetykiUniwersytetu Warszawskiego. Wśród doktorantówwymieniono Annę Szkulmowską i Michalinę Góręz Uniwersytetu w Toruniu.8. MNiSW podsumowało rekrutację <strong>na</strong> studia w rokuakademickim 2009/2010. Listę tę pod względem ilościkandydatów otwierają Politechniki Warszawskai Gdańska. Dodać <strong>na</strong>leży i to, że o każdy wolny indeks<strong>na</strong> studia techniczne ubiegało się 3,5 kandydata <strong>na</strong>miejsce – tyle co <strong>na</strong> prestiżowym uniwersytecie w Polsce.W ocenie MNiSW świadczy to o wzroście popularnościstudiów technicznych, czego nie potwierdzająbadania zaprezentowane przez <strong>prof</strong>. Czapińskiego,„pierwszego” socjologa społecznego w kraju. Dodać<strong>na</strong>leży i to, że w pierwszej dwudziestce <strong>na</strong>jpopularniejszychkierunków studiów aż 1/3 to kierunki zamawiane,m.in. budownictwo, ochro<strong>na</strong> środowiska czybiotechnologia.9. Najpopularniejszymi kierunkami studiów <strong>na</strong> studiachI stopnia stacjo<strong>na</strong>rnych i jednolitych magisterskich,były w tym roku akademickim:– według ogólnej liczby kandydatów – zarządzaniei pedagogika,– według liczby kandydatów <strong>na</strong> jedno miejsce – realizacjaobrazu filmowego, telewizji, fotografii (13, 8)oraz wetery<strong>na</strong>ria (7, 8).Najczęściej wybieraną uczelnią w Polsce były: PolitechnikaWarszawska, Gdańska oraz UniwersytetWarszawski. Natomiast <strong>na</strong>jczęściej wybieraną uczelniąniepubliczną <strong>na</strong> studiach stacjo<strong>na</strong>rnych byłaSzkoła Wyższa Psychologii w Warszawie, a <strong>na</strong> studiachniestacjo<strong>na</strong>rnych – Społecz<strong>na</strong> Wyższa SzkołaPrzedsiębiorczości i Zarządzania w Łodzi.10. Konkurs „Młodzi uczeni o swoich badaniach”, organizowanyprzez MNiSW w 2009 roku, wygrał JacekŚmietański z Collegium Medium UJ, <strong>na</strong> drugim miejscuz<strong>na</strong>lazła się Emilia Grzędzicka z Instytutu Nauko Środowisku UJ, a <strong>na</strong> trzecim miejscu Wioleta Walentynowskaz Instytutu Psychologii UJ.<strong>prof</strong>. dr hab.Wiesław Deptułakierownik KatedryMikrobiologiii Immunologii,Wydział NaukPrzyrodniczych US73


WOKÓŁ UCZELNIfot. Frank Boston,dreamstime.com11. Zgodnie z założeniami Unii Europejskiej polskie szkolnictwowyższe w 2020 roku będzie w pełni zintegrowaneze szkolnictwem europejskim, ale by to <strong>na</strong>stąpiło,musimy prowadzić intensywne prace w zakresie:– formo<strong>wani</strong>a europejskiego obszaru szkolnictwawyższego,– formo<strong>wani</strong>a europejskiej przestrzeni badawczej,– formo<strong>wani</strong>a agendy modernizacyjnej uniwersytetóweuropejskich,– wprowadzenia w życie unijnej strategii lizbońskiej.12. Według opinii <strong>prof</strong>. Jerzego Woźnickiego, prezesaFundacji Rektorów Polskich i przewodniczącego zespołuopracowującego strategię rozwoju szkolnictwawyższego 2010-2020, ważną rzeczą jest, by powstałw Polsce uniwersytet badawczy o dużym potencjale.To według <strong>prof</strong>esora spowoduje, że będziemy lepiejwypadać w rankingach <strong>na</strong>ukowych. W ramach dyskusjidotyczących rozwoju szkolnictwa wyższegow przyszłych latach są i takie głosy, że <strong>na</strong>uka zbliżasię do kresu. Autor tej wypowiedzi dr Waldemar Korczyńskizadaje również pytanie, że gdyby tak jed<strong>na</strong>knie było, to czy nie <strong>na</strong>leżałoby zastanowić się <strong>na</strong>d stosowanymiobecnie kryteriami oceny ludzi <strong>na</strong>uki.13. Prof. Kazimierz Stępień, przewodniczący Rady NaukiMNiSW, twierdzi, że wybory do <strong>na</strong>jważniejszychgremiów <strong>na</strong>ukowych wcale nie gwarantują wyboruwłaściwych osób do wykony<strong>wani</strong>a zadań stojącychprzed <strong>na</strong>uką, ale jednocześnie nie godzi się, by to byłynomi<strong>na</strong>cje, co zaproponowano w strategii rozwoju<strong>na</strong>uki opracowanej przez MNiSW. Profesor stwierdza,że demokracja w Polsce <strong>na</strong> tyle okrzepła, że o nomi<strong>na</strong>cjachpowinniśmy zapomnieć.14. Jak twierdzi <strong>prof</strong>. Hołysz z Instytutu Chemii FizycznejPAN w Warszawie (ur. 1963 r.), fundamentem sukcesuw <strong>na</strong>uce jest wybieranie liderów, ale przez właściwemechanizmy, które stwarzają szanse <strong>na</strong> karierę, tymktórzy chcą i mają do tego predyspozycje. Prof. stwierdza,że wystarczy 5 lat, by lider miał szanse właściwiesię zaprezentować, a <strong>na</strong>dto <strong>prof</strong>esor określa, że odpowiedniawielkość zespołu badawczego to 7-8 osóbi dodaje, że wcale liderem nie musi być <strong>prof</strong>esor. Takimechanizm uczy samodzielności i przebojowości, alerównież daje gwarancję, że produkt tego zespołu będzie<strong>na</strong> <strong>na</strong>jwyższym poziomie światowym.15. Według <strong>prof</strong>. K. Sangwala, fizyka z Politechniki Lubelskiej,brak sukcesu w <strong>na</strong>uce w Polsce <strong>na</strong>leży łączyćz systemem oświaty, który słabo przygotowuje kandydatów<strong>na</strong> studia.16. Warto zapoz<strong>na</strong>ć się z wypowiedzią Andrzeja Kozikowskiegoz Uniwersytetu Adama Mickiewiczaw Poz<strong>na</strong>niu, dotyczącą zarobków pracowników <strong>na</strong>ukowych,którą opracował <strong>na</strong> podstawie danych GUS(Warszawa, 2008). Profesor stwierdza, że te dane sąprzedstawione źle i nie oddają rzeczywistości, bo wynikaz nich m.in., że <strong>na</strong>sze zarobki są porównywalnedo zarobków pracowników <strong>na</strong>ukowych z Francji, Niemiecczy Anglii. 74


Z fizyką, matematykąi przedsiębiorczościąidziemy do szkółNie jest dla nikogo tajemnicą, że <strong>na</strong>uki ścisłe ciesząsię małą popularnością wśród młodzieży szkolnej.Trudno się temu dziwić, skoro przez wiele lat matematykanie była przedmiotem obowiązkowym <strong>na</strong>maturze, a liczba godzin przewidzianych <strong>na</strong> fizykęmaleje przy okazji kolejnych reform programuszkolnego.Z drugiej zaś strony wiadomo, że w <strong>na</strong>jbliższychlatach będzie wzrastać zapotrzebo<strong>wani</strong>e <strong>na</strong> rynkupracy <strong>na</strong> absolwentów kierunków technicznychoraz <strong>na</strong> absolwentów <strong>na</strong>uk ścisłych. Małe zaintereso<strong>wani</strong>euczniów matematyką i fizyką przekłada siędalej <strong>na</strong> małą ilość kandydatów chcących studiowaćte dziedziny.Wydział Matematyczno-Fizyczny US od daw<strong>na</strong><strong>na</strong> różne sposoby próbuje zainteresować młodzież<strong>na</strong>ukami ścisłymi. Od wielu lat <strong>na</strong>si pracownicy organizująolimpiady przedmiotowe, zawody i turnieje.Podejmujemy również wiele innych działań,zdając sobie sprawę z tego, że nie jednorazoweakcje, ale systematyczne i długofalowe działaniaprzyniosą oczekiwane rezultaty. Nie tylko w Szczeciniei województwie z<strong>na</strong><strong>na</strong> i popular<strong>na</strong> jest wystawadoświadczeń interaktywnych EUREKA, <strong>na</strong> którejmłodzi ludzie mogą się zapoz<strong>na</strong>ć z ciekawymi zjawiskamii odkryć prawa fizyki poprzez własny udziałw doświadczeniu. Proponujemy również młodzieżyszkolnej wykłady popularno<strong>na</strong>ukowe z matematyki,fizyki i informatyki oraz pomagamy organizowaćDzień Nauk Ścisłych.Projekty dla szkół po<strong>na</strong>dgim<strong>na</strong>zjalnychi gim<strong>na</strong>zjalnychW połowie września 2009 roku okazało się, żedwa wnioski <strong>na</strong>szego wydziału zgłoszone w konkursienr 1 POKL/3.3.4/09 MEN zostały wysokoocenione i zakwalifikowane do realizacji. Oba projekty,bliźniaczo podobne, skierowane są do szkół:As kompetencji – do szkół po<strong>na</strong>dgim<strong>na</strong>zjalnych, Z fizyką,matematyką i przedsiębiorczością zdobywamyświat – do gim<strong>na</strong>zjów. W obu chodzi o podniesieniekwalifikacji uczniów w dwóch tzw. kluczowychkompetencjach: matematyczno-fizycznej i przedsiębiorczości.Projekty realizowane są przy współpracyz partnerem – firmą CombiData Poland z Sopotui obejmują województwo zachodniopomorskie orazwojewództwa sąsiednie: wielkopolskie i lubuskie.Każdy z projektów zakłada rozwój kompetencjiuczniów w sposób atrakcyjny i przystępny. Opierasię głównie <strong>na</strong> zespołowej realizacji wybranego projektupolegającego <strong>na</strong> wyko<strong>na</strong>niu doświadczenia,zapisaniu problemu w sposób matematyczny, a<strong>na</strong>lizieproblemu, opraco<strong>wani</strong>u danych pomiarowychi sformuło<strong>wani</strong>u wniosków z wykorzystaniem technologiiinformacyjnych i e-learningu. Na potrzebydoświadczeń zostaną dostarczone uczestniczącymszkołom zestawy do realizo<strong>wani</strong>a (interfejs, czujniki,akcesoria, laptop ze specjalistycznymi programamiitp.). Za pomocą interfejsu i dołączonych doniego czujników uczniowie będą rejestrować pomiaryw trakcie przeprowadzanego doświadczenia,a <strong>na</strong>stępnie będą mogli doko<strong>na</strong>ć a<strong>na</strong>lizy danychz wykorzystaniem odpowiedniego programu. Pozakończeniu projektu zestawy zostaną nieodpłatnieprzekazane szkołom <strong>na</strong> własność.Nurt szkolny i uczelniany projektuDziałania przewidziane w projekcie odbywają sięw dwóch nurtach: szkolnym i uczelnianym. W nurcieszkolnym bierze udział 180 Uczniowskich Grup Projektowych(UGP), zgłoszonych przez 90 szkół, w każdejgrupie dziesięciu uczniów. Natomiast w nurcieuczelnianym dwa<strong>na</strong>ście Naukowych Kół Projektowych(NKP), też dziesięcioosobowych.W projekcie rozpoczy<strong>na</strong>ją swój udział uczniowie1. klas gim<strong>na</strong>zjów i 1. klas liceów, którzy potem kontynuująuczestnictwo przez <strong>na</strong>stępne dwa lata. Każdaz UGP pracuje pod opieką <strong>na</strong>uczyciela i realizujejeden projekt własny w semestrze oraz jeden projektmiędzyszkolny (wspólny z grupą z innej szkoły)przez cały rok. Przed przystąpieniem do działań i poich wyko<strong>na</strong>niu badane będą kompetencje uczniów.Naukowym wsparciem dla UGP będzie tzw. mentoring,czyli konsultacje on-line przy komputerze lubtelefonie udzielane przez pracowników <strong>na</strong>szego wydziałuoraz dwukrotnie w semestrze zajęcia w szkolez kadrą uczelni, w trakcie których uczniowie zaprezentująwyko<strong>na</strong>ne <strong>na</strong> danym etapie prace, oceniąje i przedyskutują, by w efekcie zaplanować dalszyzakres prac.Projekty międzyszkolne będą prowadzone zdalniei po<strong>na</strong>dregio<strong>na</strong>lnie (komunikacja za pomocąpoczty elektronicznej i portalu). Dla uczniów opracowanezostaną także nowoczesne materiały e-learningowe.Naukowe Koła ProjektoweOprócz nurtu szkolnego uzdolnieni uczniowiebędą mogli realizować projekty w ramach NaukowychKół Projektowych (NKP), prowadzonychprzez kadrę <strong>na</strong>ukową z wykorzystaniem potencjałubadawczego wydziału. Każde z kół spotykając się<strong>na</strong> uczelni raz w miesiącu przez 6 godzin, będzietworzyć roczny projekt badawczy z zakresu kompetencjimatematyczno-fizycznych lub przedsiębiorczości.Po<strong>na</strong>dto między spotkaniami uczniowiebędą pracować samodzielnie, wykonując zadaniapowierzone przez opieku<strong>na</strong>, w oparciu o materiałye-learningowe udostępnione <strong>na</strong> portalu, wykładysynchroniczne realizowane przez 8 godz. w miesiącui mentoring pracowników <strong>na</strong>ukowych. Na rysunkupokazano schematycznie istotę projektu.Projekty UGP i NKP będą podlegały ocenie przezKomisję Oceny Projektów składającą się z pracownikówuczelni. Najlepsze projekty własne UGP z każ-WOKÓŁ UCZELNIdr hab., <strong>prof</strong>. USJacek Styszyńskiprodziekan ds.studenckich, WydziałMatematyczno-Fizyczny US75


WOKÓŁ UCZELNIdej kompetencji wezmą udział w organizowanymco roku Festiwalu Uczelnianym, a dwa <strong>na</strong>jlepszeprojekty międzyszkolne –w krajowej wycieczce doz<strong>na</strong>nych ośrodków badawczych. Uczniowie NKPbiorą także udział w uczelnianym festiwalu. Dodatkowo,co roku dla czterech <strong>na</strong>jlepszych NKP przewidzianyjest udział w zagranicznej wycieczce doz<strong>na</strong>nych ośrodków <strong>na</strong>ukowych (np. CERN), a dla pozostałychośmiu – udział w wycieczce do ośrodkówkrajowych.Ogromne wyz<strong>wani</strong>eJak widać z tego opisu, są to ogromne projekty,których realizacja jest niemałym wyz<strong>wani</strong>em dydaktycznymi organizacyjnym i wymagać będzie dużegozaangażo<strong>wani</strong>a kadry <strong>na</strong>ukowo-dydaktycznej wydziałuoraz administracji uczelni. Czy ta forma systematycznejwspółpracy przyniesie pożądane efekty?Czy młodzież szkol<strong>na</strong> podniesie swoje kwalifikacjez matematyki, fizyki i przedsiębiorczości? Czy zmienisię <strong>na</strong>stawienie uczniów do przedmiotów ścisłych<strong>na</strong> tyle, że część z nich zgłosi się <strong>na</strong> studia <strong>na</strong> <strong>na</strong>szwydział? Na te pytania będzie moż<strong>na</strong> odpowiedzieć<strong>na</strong>jwcześniej za trzy lata, a dziś trzeba i warto spróbować.Z fizyką, matematyką i przedsiębiorczością zdobywamy światAs kompetencji120 tematów z kompetencji matematyczno-fizyczneji z przedsiębiorczościUGP180 grupNKP12 grupopiekun: <strong>na</strong>uczyciel40 h/semestr1 projekt własny/semestr1 projekt międzyszkolny/rokopiekun: pracownik <strong>na</strong>ukowy WMF6 h/miesiąc1 projekt własny/rokWsparcie:mentoring (12 h/miesiąc)przyjazd kadry <strong>na</strong>ukowej (2x4 h/semestr) – UGPmateriały e-learningowe:60 mat.-fiz.60 przedsiębiorczośćwykłady synchroniczne (8 h/miesiąc) – NKPFAQ – <strong>na</strong> portalu internetowymOce<strong>na</strong> projektów UGP (komisja: prac. <strong>na</strong>ukowi)10 <strong>na</strong>jlepszych projektów własnych: mat.-fiz.10 <strong>na</strong>jlepszych projektów własnych: przeds.uczelniany festiwal (wykład, <strong>na</strong>grody)2 <strong>na</strong>jlepsze projekty międzyszkolne:wycieczka do ośrodków krajowychOce<strong>na</strong> projektów NKP (komisja: prac. <strong>na</strong>ukowi)uczelniany festiwal (wykład, <strong>na</strong>grody)4 <strong>na</strong>jlepsze projekty – wycieczka zagranicz<strong>na</strong>8 pozostałych projektów – wycieczka krajowa76


REGION, EUROPA, ŚWIATPoetyckie badania w Iowa„Zdobyłam dosko<strong>na</strong>łą szansę pracy <strong>na</strong>ukowej i rozwoju, a po<strong>na</strong>dto z<strong>na</strong>lazłam kawałek Polskitam, gdzie kompletnie się tego nie spodziewałam” – o pobycie badawczym w The ObermannCentre for Advanced Studies at The University of Iowa opowiada dr hab. Marta Skwara, <strong>prof</strong>. US,stypendystka Fundacji Kościuszkowskiej.Droga do uzyskania stypendium„Realizując grant ministerialny Polski Whitman.O funkcjono<strong>wani</strong>u poety obcego w kulturze <strong>na</strong>rodowej,zawarłam w nim prośbę o sfi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>e podróży doStanów, by w ośrodku akademickim badającym twórczośćWhitma<strong>na</strong> przeprowadzić i skonsultować własnebadania – wspomi<strong>na</strong> <strong>prof</strong>. Marta Skwara. – Komisjaprzyz<strong>na</strong>jąca grant nie uwzględniła jed<strong>na</strong>k wszystkichkosztów pobytu w Sta<strong>na</strong>ch i konieczne stało się złożeniewniosku do Fundacji Kościuszkowskiej z prośbąo dofi<strong>na</strong>nso<strong>wani</strong>e projektu”.Fundacja Kościuszkowska przyz<strong>na</strong>je stypendiam.in. doktorantom, artystom i <strong>na</strong>ukowcom, którzy, jakmoż<strong>na</strong> przeczytać <strong>na</strong> stronie internetowej programu,„budują pozytywny wizerunek Polski w społeczeństwieamerykańskim”. Dzięki Fundacji wielu Polakówma możliwość kontynuo<strong>wani</strong>a badań <strong>na</strong>ukowychw różnych amerykańskich uczelniach. Czas tr<strong>wani</strong>atakiego stypendium waha się od 3 do 10 miesięcy.„By uzyskać stypendium, musiałam złożyć projektzawierający dokładny opis planowanych przeze mniebadań, wsparty rekomendacjami badaczy z różnychkrajów zajmujących się podobną dziedziną. Rekomendacjetakie stanowią potwierdzenie celności proponowanychbadań, ale i wyboru instytucji, w którejmają być przeprowadzone. Ostatnim, decydującymetapem jest rozmowa z komisją. Mój projekt zyskałpoparcie i <strong>na</strong> początku maja 2009 roku wyjechałamdo USA”.Dlaczego Whitman?„Mam wrażenie, że pozycja Walta Whitma<strong>na</strong>w polskiej literaturze i kulturze jest nie do końcaugruntowa<strong>na</strong>, wszyscy wiedzą, kim był, co <strong>na</strong>pisał,ale w rzeczywistości wiedza ta jest powierzchow<strong>na</strong>i ograniczo<strong>na</strong> do z<strong>na</strong>jomości tytułu: Whitman tow Polsce autor bliżej niez<strong>na</strong>nych Źdźbeł trawy – twierdzi<strong>prof</strong>esor Skwara.Uniwersytet w Iowa – miejsce niezwykłychmożliwości„Przyz<strong>na</strong>ne stypendium umożliwiło mi spędzenietrzech miesięcy w Iowa City, gdzie pracowałam<strong>na</strong> tamtejszym uniwersytecie. Z<strong>na</strong>jduje się tam ważnyośrodek badań <strong>na</strong>d twórczością Whitma<strong>na</strong>, któryprowadzi <strong>prof</strong>. Ed Folsom. Jest on jednym z głównychredaktorów strony internetowej The Walt WhitmanArchive, w całości poświęconej poecie. W Iowa współredagowanejest również pismo „Walt Whitman QuarterlyReview”. Istotne było dla mnie to, że mogłam<strong>na</strong>wiązać dalszą współpracę z pismem, w którymwcześniej publikowałam swoją pracę poświęconąWhitmanowi i Miłoszowi (The Poet of the Great Reality:Czesław Miłosz’s Readings of Walt Whitman. „WaltWhitman Quarterly Review” 2008, nr 1) – relacjonuje<strong>prof</strong>. Skwara.W Iowa City od wielu lat prowadzony jest tzw. Inter<strong>na</strong>tio<strong>na</strong>lWriting Programme, do udziału w którymzapraszano wielu pisarzy polskich, m.in. Marka Skwarnickiego,Andrzeja Kijowskiego, Grzegorza Musiała,niektórzy z nich opublikowali dzienniki i wspomnienia.„Z<strong>na</strong>lazłam się w Iowa w zupełnie innej funkcji.Z punktu widzenia uczestników programu Iowa Citybyło miejscem egzotycznego spotkania ludzi z całegoRelacjiwysłuchałaIwo<strong>na</strong> Smolecstudentka IV rokufilologii polskiej,przewodniczaca RadyWydziału SamorząduStudenckiego WFProf. Ed Folsomi <strong>prof</strong>. Marta Skwarafot. z archiwum<strong>prof</strong>. M. Skwary77


REGION, EUROPA, ŚWIATświata, którzy zostali zakwatero<strong>wani</strong> w jednym miejscui którzy niekoniecznie mówili po angielsku. Stądteż wrażenie, że ich opowieści ocierają się czasemo groteskę” – wspomi<strong>na</strong> <strong>prof</strong>. Skwara.„Iowa nie jest jakimś dziwnym miejscem wymyślonym<strong>na</strong> semi<strong>na</strong>rium między<strong>na</strong>rodowe dla pisarzy– relacjonuje <strong>prof</strong>. Marta Skwara – jest siedzibą dosko<strong>na</strong>łegouniwersytetu ze z<strong>na</strong>nym Wydziałem Komparatystyki,w którym zaczy<strong>na</strong>li swoją karierę <strong>na</strong>jwięksiświatowi badacze (np. Gayatri Ch. Spivak). Dla mniebyło to przede wszystkim dosko<strong>na</strong>łe miejsce do pracy,wyposażone we wspaniałą bibliotekę. Gdy podczaspierwszej wizyty zapytałam, ile książek mogę wypożyczyć,otrzymałam zaskakującą odpowiedź: do 500egzemplarzy. Oczywiście, o ile nie będą one potrzebneinnym użytkownikom”.Jak podkreśla <strong>prof</strong>. Skwara: „W tamtejszych bibliotekachudostępniane są wszystkie materiały, <strong>na</strong>wet pierwodrukLeaves of Grass Whitma<strong>na</strong>, pochodzący z 1855roku. Co więcej, istnieje możliwość bezpłatnego sfotografo<strong>wani</strong>aprzy użyciu bibliotecznego sprzętu interesującychksiążek, a <strong>na</strong>wet rękopisów. Uzyskałam pozwolenie<strong>na</strong> umieszczenie reprodukcji pochodzącychz tamtejszego księgozbioru w książce przygotowywanejdo druku w Polsce. Na jesieni „polskiego Whitma<strong>na</strong>”wyda krakowskie wydawnictwo Universitas.„Pracując w Iowa City – relacjonuje <strong>prof</strong>. Skwara –współpracowałam z Centrum Oberman<strong>na</strong>, które zajmujesię tzw. advanced studies, czyli badaniami zaawansowanymi,poświęconymi różnym dziedzinom <strong>na</strong>uki.Stanowi ono centrum spotkań i wspólnych badań ludziz całego świata, którzy mają możliwość korzystaniaz niezwykłych ułatwień, np. w pełni wyposażonegobiura z bezpośrednim dostępem do książek z uczelnianejbiblioteki”. Centrum Oberman<strong>na</strong> popularyzuje tra-dycję wspólnych dyskusji <strong>na</strong>ukowców zajmujących sięróżnymi dziedzi<strong>na</strong>mi. Wszyscy badacze spotykają sięcodziennie przy kawie w grupach 20-30-osobowychi omawiają różne kwestie, niekoniecznie związanez obszarami ich poszukiwań.Iowa City – kawałek Polski za oceanemIowa City ma 40 tys. stałych mieszkańców i ok.200 tys. studentów, zjeżdżają się tu ludzie z różnychczęści świata. „Miłym zaskoczeniem było dla mnie spotkaniez Polakami, którzy odbiegają od stereotypowegoobrazu Polonii. Byli to przede wszystkim studenci,doktoranci, pracownicy <strong>na</strong>ukowi, równouprawnienimieszkańcy i członkowie środowiska akademickiego.Ci młodzi ludzie otrzymują stypendia, są docenianymipracownikami. Dzięki nim poczułam polską atmosferętam, gdzie się zupełnie tego nie spodziewałam, w samymśrodku amerykańskiego midwestu – opowiadastypendystka Fundacji Kościuszkowskiej.Podsumo<strong>wani</strong>e badań w Iowa City„Podczas spotkań zespołu redagującego The WaltWhitman Archive złożyłam pisemny konspekt dotyczącypolskich przekładów Whitma<strong>na</strong> – wspomi<strong>na</strong> <strong>prof</strong>.Skwara – i myślę, że jeśli będę miała kiedyś szansę, <strong>na</strong>pewno rozpocznę stałą współpracę z Archive, mającą<strong>na</strong> celu popularyzację „polskiego Whitma<strong>na</strong>”.„Dzięki środkom pochodzącym z Fundacji Kościuszkowskiejmogłam także odwiedzić inne miejsca,związane z Waltem Whitmanem – między innymiBrooklyn w Nowym Jorku i Lincoln w stanie Nebraska,drugi ośrodek uniwersytecki w Sta<strong>na</strong>ch zajmujący siębadaniem twórczości poety. Nie tylko pozwoliło mi todopracować moją książkę, ale i zdobyć ważne doświadczenia.”Stro<strong>na</strong> tytułowa IIIwydania „Leaves ofGrass” W. Whitma<strong>na</strong>,Boston, 186078


REGION, EUROPA, ŚWIATMusimy rozumiećjęzyk Ziemi!Z <strong>prof</strong>. Janem Harffem, stypendystą Fundacji <strong>na</strong> Rzecz Nauki Polskiej rozmawia Małgorzata Przytocka.Małgorzata Przytocka: Jak doszło do tego,że otrzymał Pan stypendium? Dlaczego postanowiłsię Pan o nie ubiegać?Jan Harff: Aby otrzymać stypendium im.Humboldta, <strong>na</strong>leży <strong>na</strong>jpierw złożyć odpowiedniwniosek. Pomógł mi w tym mój kolega i obecniebliski współpracownik – pan <strong>prof</strong>. AndrzejWitkowski. Od lat działamy <strong>na</strong> polu <strong>na</strong>ukowym,jed<strong>na</strong>kże idea bliskiej współpracy tu w Szczecinie<strong>na</strong>rodziła się <strong>na</strong> statku badawczym Maria S. Meriam,podczas wyprawy <strong>na</strong> Grenlandię. Pobieraliśmyrdzenie osadów z d<strong>na</strong> morskiego, za pomocąktórych rekonstruujemy klimat. Podczas tych badańdoszliśmy <strong>na</strong>gle do wniosku, że powinniśmykontynuować współpracę. Oczywiście przyjąłemzaproszenie <strong>prof</strong>. Witkowskiego, ustaliliśmy i spisaliśmyzałożenia projektu, po czym <strong>prof</strong>esor złożyłwniosek do Fundacji <strong>na</strong> Rzecz Nauki Polskiej.Zostałem laureatem stypendium, co było dla mniedużą niespodzianką i zaszczytem. Tym sposobemod 1,5 roku pracuję w Szczecinie.M.P.: Co obejmuje zakres Pańskich badań<strong>na</strong>ukowych?J.H.: Z moimi współpracownikami zajmujęsię dwoma obszernymi zagadnieniami. Po pierwsze– rekonstrukcją zmian klimatycznych w ciąguostatnich 10 000 lat. Jest to aktualny i niezmierniezajmujący temat – w tzw. climate gate zaangażo<strong>wani</strong>są właściwie wszyscy – ekonomiści,politycy i rzecz jas<strong>na</strong> – społeczeństwo. Za tą dyskusjąkryją się podstawowe pytania o ludzkośći jej rozwój. Oenzetowski Między<strong>na</strong>rodowy Zespółds. Zmian Klimatu (IPCC), który jeszcze dwalata temu wynoszono <strong>na</strong> piedestał, wyróżnionoPokojową Nagrodą Nobla (2007), z<strong>na</strong>jduje sięobecnie pod ostrzałem krytyki. Problem polega<strong>na</strong> tym, że spoglądanie 200-300 lat wstecz niewystarczy! Jeżeli chcemy zrozumieć, w jaki sposóbfunkcjonuje klimat, musimy badać o wieledalszą przeszłość. Wtedy będziemy w stanieokreślić, co jest przypadkową zmianą, a co autentycznymrozwojem.MałgorzataPrzytockastudentka II rokufilologii germańskiej<strong>na</strong> US, starosta rokuProf. Jan Harff <strong>na</strong>statku badawczymfot. archiwum79


REGION, EUROPA, ŚWIAT80Tak długiego okresu nie da się zmierzyć, zmianyklimatyczne moż<strong>na</strong> jed<strong>na</strong>k zrekonstruować pośrednio,np. poprzez badanie osadów <strong>na</strong> dnie morza,które w miarę upływu czasu uległy <strong>na</strong>gromadzeniui mają do przekazania „wiadomości”. Musimy <strong>na</strong>uczyćsię je „odczytywać” – właśnie poprzez obserwacjęosadów i interpretację danych. Tak jak ja staramsię pojąć język polski, tak i my wszyscy musimysię <strong>na</strong>uczyć rozumieć język Ziemi!Drugi temat to wybrzeża – w Polsce, Niemczech,Rosji i <strong>na</strong> Litwie, którym grozi cofnięcie lub erozja,co jest związane ze zmia<strong>na</strong>mi klimatycznymi i obniżeniemterenu. 20 000 lat temu Skandy<strong>na</strong>więpokrywał lód, który stopniał w wyniku ociepleniaklimatu. Skorupa ziemska została odciążo<strong>na</strong> i podnosisię, podczas gdy południowe wybrzeże MorzaBałtyckiego się obniża. Dlatego <strong>na</strong>szym celem jeststworzenie prognoz, tzn. zapropono<strong>wani</strong>e działań,które pomogłyby w ochronie wybrzeży w ciągu<strong>na</strong>jbliższych lat.M.P.: Co <strong>na</strong>leży do Pańskich obowiązków <strong>na</strong>Uniwersytecie Szczecińskim? Co udało się jużprzedsięwziąć?J.H.: Przeprowadzamy badania klimatu <strong>na</strong> trzechdużych obszarach: Bałtyku, Grenlandii i Morzu Południowochińskim.W zeszłym roku popłynęliśmychińskim statkiem badawczym <strong>na</strong>d Zatokę Tonkińską(Beibu Wan), gdzie pobieraliśmy rdzenie osadów.Do grupy badawczej <strong>na</strong>leżał także pan MichałTomczak – doktorant Uniwersytetu Szczecińskiego.Oczywiście jestem także wykładowcą – prowadzęwykłady dla studentów Wydziału Nauk o ZiemiUniwersytetu Szczecińskiego, dla doktorantów <strong>na</strong>Wydziale Oceanografii i Geografii UniwersytetuGdańskiego. To dla nich także trening między<strong>na</strong>rodowegojęzyka – wykłady prowadzone są po angielsku,co wymaga sporo uwagi. Studenci chętniezadają pytania, wygłaszają referaty, udosko<strong>na</strong>lającjednocześnie swoje kompetencje językowe.M.P.: Jakie wrażenie zrobił <strong>na</strong> Panu <strong>na</strong>sz uniwersytet?J.H.: Bardzo mi się podoba, uniwersytet jestmłody, świętuje 25-lecie powstania. Najbardziejcieszą mnie studenci – są otwarci, żądni wiedzyi uważni. W każdym razie jest to bardzo miłe i ciekawedoświadczenie.M.P.: Jest Pan doświadczonym <strong>na</strong>ukowcemi <strong>na</strong>uczycielem akademickim, jakie perspektywyma przed sobą Pa<strong>na</strong> zdaniem tak młody uniwersytet?J.H.: Uniwersytet Szczeciński ma przed sobąwspaniałą przyszłość. Przede wszystkim dzięki wyjątkowemupołożeniu, które przed zjednoczeniemEuropy nie było zbyt korzystne. Teraz jest z koleiwielką zaletą. Szczecin <strong>na</strong>leży do regionu transgranicznego– Niemcy, Skandy<strong>na</strong>wia, wschodni sąsiedzisą <strong>na</strong> wyciągnięcie ręki. Jestem pewien, że już zakilka lat US stanie się jedną z <strong>na</strong>jważniejszych uczelniwśród krajów <strong>na</strong>dbałtyckich. Potrzebuje przedewszystkim inter<strong>na</strong>cjo<strong>na</strong>lizacji kierunków studiówi między<strong>na</strong>rodowej współpracy z <strong>na</strong>jbliższymi sąsiadami,np. z Uniwersytetem im. Ernsta Moritza Arndtaw Greifswaldzie. Oba czynniki są kluczem dosukcesu US.M.P.: Dokąd zorganizowałby Pan wymarzonąekspedycję <strong>na</strong>ukową?J.H.: To <strong>na</strong>prawdę trudne pytanie, jed<strong>na</strong>k bardzochętnie pojechałbym ponownie do Afryki Zachodniej.Marzę o badaniach <strong>na</strong> terenie Namibii.Jej wybrzeże i bogactwo osadów robią <strong>na</strong> mnieogromne wrażenie.M.P.: Czym interesuje się Pan prywatnie?J.H.: Sztuką i kulturą. Moja żo<strong>na</strong> prowadziław Güstrow małą galerię sztuki, a że mieszkamyteraz w Szczecinie, staramy się działać także tutaj.20 marca otwieramy wystawę dzieł Ernsta Balacha– rzeźbiarza, grafika i pisarza, jednego z <strong>na</strong>jwybitniejszychartystów XX wieku, który żył swego czasuw moim rodzinnym mieście. W Güstrow prowadziłemtakże stowarzyszenie kulturalne. Poza tym interesujęsię kulturą regio<strong>na</strong>lną, także Szczeci<strong>na</strong>.M.P.: Czy miał Pan dotąd okazję uczestniczyćw wydarzeniach kulturalnych Szczeci<strong>na</strong>?J.H.: Oczywiście, w zeszłym roku wystawialiśmydzieła Alexandra Dettmara, który malował pięknekrajobrazy – <strong>na</strong>turalne i antropogeniczne – po obustro<strong>na</strong>ch Odry.Kolejnym wydarzeniem zapadającym w pamięćbyła inicjatywa pani dr Małgorzaty Marciniak (InstytutFilologii Germańskiej) oraz studentów germanistyki,tzw. „Wieczór z Schillerem”. Zaangażo<strong>wani</strong>estudentów oraz ich praca <strong>na</strong>d tekstem – Schiller tow końcu klasyka literatury niemieckiej – zrobiły <strong>na</strong>mnie ogromne wrażenie. Ich ognista interpretacjaZbójców oraz prezentacja poezji Schillera poruszyłymnie do głębi. Nie mogę się więc doczekać uroczystościz okazji jubileuszu Uniwersytetu Szczecińskiego.Prof. dr hab. Jan Harff jest geologiem,pracownikiem Instytutu BadańMorza w Warnemünde, <strong>prof</strong>esorem Uniwersytetuw Greifswaldzie. W 2007 rokuzostał laureatem Polskiego HonorowegoStypendium Naukowego im. Humboldta,przyz<strong>na</strong>wanego przez Fundację <strong>na</strong> RzeczNauki Polskiej. Od października 2008 wykłada<strong>na</strong> Wydziale Nauk o Ziemi UniwersytetuSzczecińskiego.


SPORTWielki sukces studentów IKF USw 56 plebiscycie „Kuriera Szczecińskiego”<strong>na</strong> <strong>na</strong>jlepszego zawodnika i trenerawojewództwa zachodniopomorskiego w 2009 roku29.12.2009 roku w Operze <strong>na</strong> Zamku Książąt Pomorskich ogłoszono wyniki plebiscytu „KurieraSzczecińskiego”. Wśród zawodników wygrała Monika Pyrek, srebr<strong>na</strong> medalistka MistrzostwŚwiata w skoku o tyczce, a wśród szkoleniowców duet trenerów złotych medalistóww wioślarstwie: Krzysztof Krupecki i Piotr Kula.W czołowej dziesiątce <strong>na</strong>jlepszych zawodnikówz<strong>na</strong>lazło się siedmiu przedstawicieli InstytutuKultury Fizycznej Uniwersytetu Szczecińskiego.Na drugim miejscu uplasowali się złocimedaliści Igrzysk Olimpijskichz 2008 roku i mistrzowie świataw wioślarstwie z 2009 roku: MarekKolbowicz – asystent w IKF USoraz Konrad Wasielewski – studentV roku, <strong>na</strong> VI miejscu – PrzemysławStańczyk, dwukrotny złoty medalistaw pły<strong>wani</strong>u <strong>na</strong> 400 i 1500 m oraz brązowy<strong>na</strong> 800 m, <strong>na</strong> VII miejscu – PiotrSzumiło – wicemistrz świata w karate,<strong>na</strong> VIII miejscu – Piotr Grzegórzek – mistrzPolski w triatlonie, IX miejsce zajął MarcinLewandowski – VIII <strong>na</strong> Mistrzostwach Świataw LA <strong>na</strong> dystansie 800 m, a Szymon Grzywacz– VII <strong>na</strong> Mistrzostwach Świata w karateuplasował się <strong>na</strong> X miejscu.Jeżeli dodamy jeszcze sportowców – studentówIKF US, którzy byli wytypo<strong>wani</strong> doudziału w plebiscycie i z<strong>na</strong>leźli się w dwudziestce<strong>na</strong>jlepszych sportowców województwa zachodniopomorskiego,to możemy stwierdzić,że trzy<strong>na</strong>stu studentów i dwóch pracownikówz<strong>na</strong>lazło uz<strong>na</strong>nie wśród mieszkańców <strong>na</strong>szegowojewództwa, którzy oddali <strong>na</strong> nich swoje głosy.Oprócz powyżej wymienionych sportowcówsukcesy <strong>na</strong> arenie między<strong>na</strong>rodowej odnieśli miedzyinnymi: Piotr Majka – brązowy medal <strong>na</strong> MistrzostwachŚwiata w wioślarstwie i Dawid Pacześz Łukaszem Kardasem – V m. <strong>na</strong> MistrzostwachEuropy w wioślarstwie; Kacper Narloch zdobyłbrązowy medal <strong>na</strong> Mistrzostwach Świata w kickboxingui Robert Sekuła, który jest srebrnym medalistą<strong>na</strong> Mistrzostwach Polski w piłce wodnej.Nie sposób wymienić wszystkich medalistówimprez między<strong>na</strong>rodowych i krajowych, którzystudiują w IKF US, ponieważ regulamin plebiscytubył bardzo restrykcyjny i tylko nieliczni moglibyć nomino<strong>wani</strong> do udziału w głoso<strong>wani</strong>u.Moż<strong>na</strong> uz<strong>na</strong>ć, że rok 2009 był równieudany dla woj. zachodniopomorskiego, jaki Uniwersytetu Szczecińskiego jak poprzedni,ponieważ <strong>na</strong> Igrzyskach Olimpijskich to <strong>na</strong>si sportowcyzdobyli pierwszy złoty medal olimpijski dlaGrodu Gryfa, a w reprezentacji Polski z<strong>na</strong>lazło się12 przedstawicieli Uniwersytetu Szczecińskiego.Mamy <strong>na</strong>dzieje, że w 2010 roku <strong>na</strong>si sportowcy,utrzymując wciąż swą z<strong>na</strong>komitąformę i wykorzystując wspaniałe możliwości,jakie stworzyły władze uniwersytetu– do godzenia <strong>na</strong>uki z treningami,z<strong>na</strong>jdą się nie tylko w <strong>na</strong>stępnych lokalnychrankingach, ale także rozsławiąimię <strong>na</strong>szej uczelni w kraju i zagranicą. dr KrzysztofKrupeckizastępca dyrektorads. studiówniestacjo<strong>na</strong>rnychInstytutu KulturyFizycznej USMarek Kolbowiczi Konrad Wasielewski– czterokrotnimistrzowie świataw wioślarstwiew latach 2005-2009oraz złoci medaliściIgrzysk Olimpijskichw Pekinie. II miejscew plebiscycie.fot. z archiwumM. Kolbowicza81


SPORTKrótka historiaakademickich potyczek przy zielonym stolikuW lutym 2010 roku minęła rocznica rozpoczęcia zajęć Sekcji Brydżowej AZS US, której spotkaniaodbywają się <strong>na</strong> Wydziale Nauk Ekonomicznych i Zarządzania. Szkoleniem uczestnikówsekcji podzielonych <strong>na</strong> trzy grupy: początkującą, średnio i wysoko zaawansowaną zajmują sięszczecińscy eksperci brydżowi.dr Jacek Batógadiunkt WNEiZ,członek Se<strong>na</strong>tu USCo pewien czas organizowany jest wykład przygotowanyprzez zapraszanych gości, wśród których <strong>na</strong>jczęściejpojawia się arcymistrz między<strong>na</strong>rodowy KonradAraszkiewicz, aktualny wicemistrz olimpijski z Pekinu,który jest słuchaczem studiów MBA <strong>na</strong> WNEiZ US. Wśródczłonków sekcji dominują studenci i pracownicy szczecińskichuczelni, zwłaszcza US. Co istotne, zajęcia mająjed<strong>na</strong>k charakter otwarty, co oz<strong>na</strong>cza, że mogą w nichuczestniczyć również osoby spoza środowiska akademickiego,bez względu <strong>na</strong> miejsce zamieszkania. Obecnieczłonkami sekcji są między innymi: <strong>na</strong>uczyciel z gim<strong>na</strong>zjumz Gryfi<strong>na</strong> oraz po<strong>na</strong>d 80-letni szczeciński brydżystaamator.Turnieje i meczeOprócz cotygodniowych spotkań, które mają charakterteoretyczno-praktyczny, członkowie sekcji biorąudział w organizacji corocznych przedsięwzięć współfi<strong>na</strong>nsowanychprzez władze rektorskie i dziekańskie uniwersytetu,administrację samorządową miasta Szczeci<strong>na</strong>i województwa zachodniopomorskiego oraz prywatneprzedsiębiorstwa i instytucje fi<strong>na</strong>nsowe. Należą donich zdobywający coraz większą popularność OtwartyTurniej o Puchar Rektora US organizowany co roku w li-stopadzie oraz Wielomecz Brydżowy o puchar Dzieka<strong>na</strong>WNEiZ, odbywający się w czerwcu. Sprawozdania z tychimprez z<strong>na</strong>lazły się w poprzednich numerach „PrzegląduUniwersyteckiego”.Nauka logicznego myśleniaCo prawda działalność edukacyj<strong>na</strong> w zakresie sztukibrydżowej ma w <strong>na</strong>szym mieście i regionie już pewnąhistorię, to jed<strong>na</strong>k działalność Sekcji AZS US jest pierwszymod wielu lat przedsięwzięciem prowadzonym <strong>na</strong>taką skalę. Wydaje się, że obec<strong>na</strong> polityka ministerstwaodpowiedzialnego w <strong>na</strong>szym kraju za edukację, którajest ukierunkowa<strong>na</strong> z jednej strony <strong>na</strong> wzrost z<strong>na</strong>czeniamatematyki w procesie <strong>na</strong>uczania, a z drugiej– bezpośrednio akcentująca ważną rolę brydża jako<strong>na</strong>rzędzia umożliwiającego <strong>na</strong>ukę logicznego myśleniai podnoszenia poziomu kapitału ludzkiego polskiegospołeczeństwa, będzie w <strong>na</strong>jbliższych kilku<strong>na</strong>stu latachsprzyjała rozwojowi tej, jak sądzą niektórzy, <strong>na</strong>jciekawszejgry logicznej, w której polscy sportowcy odnoszą odkilkudziesięciu lat bezprecedensowe sukcesy <strong>na</strong> areniemiędzy<strong>na</strong>rodowej.Przykładem tego niech będzie artykuł z „New YorkTimesa”, który ukazał się po Mistrzostwach Świata Junio-Uczestnicy meczu3 marca 2010 r. <strong>na</strong>Wydziale InformatykiZUTfot. JakubChrzanowskiWynik meczuo I miejsce:I US – I ZUT + 17 IMPdla drużyny I US(I miejsce)Wynik meczuo III miejsce:II US – II ZUT + 23 IMPdla drużyny II US(III miejsce)82


SPORTrów w USA, wychwalający polską szkołę pracy z młodzieżą.Nic w tym dziwnego, jeśli zauważymy, że we wszystkichrozgrywanych wówczas konkurencjach <strong>na</strong>szereprezentacje zdobyły złote medale, co zresztą od kilkulat staje się powoli pewną tradycją (z każdej imprezy rangimistrzostw świata lub Europy <strong>na</strong>si młodzi brydżyściwracają z kilkoma medalami). Również w pierwszychMistrzostwach Europy Uniwersytetów, które odbyły sięw Chorwacji w 2009 roku, I miejsce zajęła reprezentacjaUniwersytetu Wrocławskiego.Zamia<strong>na</strong> zielonego stolika w zielony ekranTo, co jest jed<strong>na</strong>k w brydżu <strong>na</strong>jciekawsze, to bezpośredniarywalizacja przy zielonym stoliku lub, co ostatniozdarza się coraz częściej, przy zielonym ekranie, czylirozgry<strong>wani</strong>e meczów i turniejów przez Internet, a więcz wykorzystaniem ekranu monitora (w szacie graficznej<strong>na</strong>jbardziej popularnego portalu brydżowego BridgeBaseOnlinedominuje ta właśnie tradycyj<strong>na</strong> zielo<strong>na</strong> barwa.Podczas tego typu rozgrywek jesteśmy w stanie nietylko sprawdzić, czego się <strong>na</strong>uczyliśmy, lecz również zyskaćwiele przemyśleń do dalszego udosko<strong>na</strong>lania czyto systemu licytacyjnego, czy umiejętności rozgry<strong>wani</strong>akontraktów. Jeśli do tego dodamy czysto sportową satysfakcjęze zwycięstwa oraz <strong>na</strong>grody, czasami całkiemz<strong>na</strong>czące – <strong>na</strong> przykład głównymi <strong>na</strong>grodami w tegorocznym20 Festiwalu „Solidarności” w Słupsku będądwa samochody marki Chevrolet a łącz<strong>na</strong> pula <strong>na</strong>gródwyniesie 250 tys. zł – to otrzymamy pełen obraz emocji,których może dostarczyć gra w brydża.Uniwersytet kontra ZachodniopomorskiUniwersytet TechnologicznyCo pewien czas organizowane są mecze brydżowez zaprzyjaźnioną sekcją brydżową prowadzoną<strong>na</strong> szczecińskim ZUT. Ostatni taki mecz odbył sięw dniu 3 marca 2010 r. <strong>na</strong> Wydziale Informatyki ZachodniopomorskiegoUniwersytetu Technologicznego.Udział w nim wzięły cztery drużyny, po dwiez każdej uczelni. Organizacja rozgrywek polegała <strong>na</strong>wyłonieniu zwycięzców pierwszego meczu składającegosię z ośmiu rozdań, którzy <strong>na</strong>stępnie walczylio I miejsce. Poko<strong>na</strong>ni w pierwszej fazie gry spotykalisię <strong>na</strong>stępnie w meczu o III miejsce. Reprezentacja<strong>na</strong>szego uniwersytetu składała się z czter<strong>na</strong>stu osób.W meczu po raz pierwszy w środowisku szczecińskimzastosowa<strong>na</strong> została technologia udostępnia<strong>na</strong> przezplatformę BridgeBaseOnline, pozwalająca <strong>na</strong> bieżącośledzić przebieg rozgrywek w tzw. brydżramie, czylipokoju, w którym z<strong>na</strong>jdują się kibice, a jednocześnieudostępniająca przekaz z wybranego stolika w Interneciew trybie on-line.PrzyszłośćW <strong>na</strong>jbliższym czasie członkowie sekcji będą zaangażo<strong>wani</strong>w organizację II Wielomeczu Brydżowegoo Puchar Dzieka<strong>na</strong> WNEiZ US (czerwiec br.) oraz IIIOtwartego Turnieju o Puchar Rektora US (listopad br.).Zwłaszcza to drugie przedsięwzięcie wymaga kilkumiesięcy przygotowań. Przewidywany jest równieżdwudniowy wyjazd szkoleniowy do Zespołu Dworsko-Pałacowego w Kulicach oraz utworzenie i zgłoszeniedrużyny brydżowej AZS US, która w sezonie 2010/2011rozpoczęłaby udział w rozgrywkach drużynowych mistrzostwPolski <strong>na</strong> poziomie ligi okręgowej. Będzie topraktyczny poligon, pozwalający zarówno udosko<strong>na</strong>laćswoje umiejętności, jak i weryfikować wiedzę uzyskiwaną<strong>na</strong> zajęciach sekcji. Przełamy<strong>wani</strong>e barierW roku akademickim 2010/2011 dzięki porozumieniu władz dwóch wydziałów: Zarządzaniai Ekonomiki Usług oraz Nauk Przyrodniczych rozpoczy<strong>na</strong> działalność wspólny kierunek studióww Uniwersytecie Szczecińskim, czyli turystyka i rekreacja.Jed<strong>na</strong>kże współpraca pomiędzy tymi wydziałami zaczęła się z<strong>na</strong>cznie wcześniej, główniedzięki porozumieniu dr. hab. Andrzeja Niedzielskiego <strong>prof</strong>. US, dzieka<strong>na</strong> WZiEU i dr. hab.Jerzego Eidera <strong>prof</strong>. US, prodzieka<strong>na</strong> Wydziału Nauk Przyrodniczych ds. IKF, którzy doceniającz<strong>na</strong>czenie kultury fizycznej, stworzyli korzystne warunki studentom pragnącym uczestniczyćw życiu sportowym uczelni i realizującym swoje plany sportowe poza nią.Obecnie <strong>na</strong> Wydziale Zarządzania i Ekonomiki Usługstudiuje wiele osób czynnie uprawiających sport, wśródnich sportowiec niepełnosprawny, Piotr Błażejczyk,student V roku ekonomii, który trenuje wioślarstwo od2008 roku w KS Start Szczecin i osiągnął w tak krótkimczasie z<strong>na</strong>czne sukcesy. W 2009 roku w MistrzostwachPolski <strong>na</strong> ergometrze wioślarskim zdobył srebrny medala w regatach o Puchar Świata w Mo<strong>na</strong>chium, wiosłującw czwórce ze sternikiem, wywalczył IV miejscei zakwalifikował się do udziału w Mistrzostwach Świata.dr Krzysztof Krupeckizastępca dyrektorads. studiówniestacjo<strong>na</strong>rnychInstytutu KulturyFizycznej US83


SPORTIgrzyskaParaolimpijskiew Pekinie 2008.Od lewej: Piotr Majka,Tomasz Kaźmierczak(w białejkoszulce) i JolantaPawlakfot. TomaszKaźmierczak(samowyzwalacz)Natomiast w 2010 roku w Mistrzostwach Europy <strong>na</strong> ergometrzewioślarskim wywalczył V miejsce. I choć PiotrBłażejczyk jest sportowcem niepełnosprawnym, to ulubionymjego hobby są sporty ekstremalne, co niestetyw 2009 roku wpłynęło <strong>na</strong> osiągnięty wynik podczasMistrzostw Świata (XI m.), ponieważ podczas wykony<strong>wani</strong>aniebezpiecznych ewolucji <strong>na</strong> skuterze wodnymuległ wypadkowi i <strong>na</strong>bawił się kontuzji uniemożliwiającejskuteczną walkę o fi<strong>na</strong>ł MŚ.W Instytucie Kultury Fizycznej studiuje wielu mistrzówróżnych dyscyplin, jest wśród nich również sportowiecniepełnosprawny, student IV roku – Piotr Majka,który wiosłuje już od 5 lat i jest stypendystą MinistraNauki i Szkolnictwa Wyższego. Wyniki, które osiągnął,są <strong>na</strong>prawdę imponujące. W Mistrzostwach Świataw 2006 roku wraz ze swoją partnerką z osady – JolantąPawlak zdobył srebrny medal, a rok później w 2007– brązowy. Na Igrzyskach Paraolimpijskich w Pekiniewywalczył VI miejsce, a w Mistrzostwach Świata w 2009roku zdobył brązowy medal. W Mistrzostwach Europy<strong>na</strong> ergometrze wioślarskim w 2009 i 2010 roku zdobyłzłoty medal i do niego <strong>na</strong>leży też nieoficjalny rekordświata w tej kategorii.Obydwaj sportowcy są objęci programem szkoleniowymdo Igrzysk Paraolimpijskich w Londyniew 2012 roku.Na Uniwersytecie Szczecińskim studiuje wielusporowców pełnosprawnych, których wszyscy z<strong>na</strong>myi podziwiamy, <strong>na</strong>tomiast przedstawicieli sportuosób niepełnosprawnych z<strong>na</strong> tylko nieliczne gronoprzyjaciół, kibiców oraz osób związanych z tym ruchem,a przecież wszyscy oni reprezentują <strong>na</strong>s <strong>na</strong><strong>na</strong>jważniejszych imprezach sportowych <strong>na</strong> całymświecie. Obydwaj – Piotr Majka i Piotr Błażejczyk –umiejętnie godzą uprawianie sportu z <strong>na</strong>uką i mogąbyć przykładem do <strong>na</strong>ślado<strong>wani</strong>a dla tych, którzy niepotrafią przełamać słabości, które są w nich samychi usprawiedliwiają ten stan działaniem czynnikówzewnętrznych. Uprawianie sportu nie tylko wyczynowego,ale również amatorskiego pozwala <strong>na</strong>m <strong>na</strong>przełamy<strong>wani</strong>e barier pomiędzy pełnosprawnościąi niepełnosprawnością, umożliwiając samorealizacjęw dążeniu nie tylko do mistrzostwa sportowego, alerównież, a może przede wszystkim – do umiejętnegopokiero<strong>wani</strong>a swoim życiem w przyszłości. Mistrzostwa Świataw Poz<strong>na</strong>niu 2009.Od lewej:MonikaMierzwa, PiotrBłażejczyk(w czarnychokularach), TomaszKwiatkowski, BarbaraGrocholskafot. Piotr Majka84


PREZENTACJENowościWydawnictwa Naukowego Uniwersytetu SzczecińskiegoNasze książki kupisz:• w siedzibie Wydawnictwa, ul. Mickiewicza 66 (WNEiZ US)• w Księgarni Akademickiej, al. Papieża Ja<strong>na</strong> Pawła II 31 i ul. Krakowska (WH US)• w Księgarni Economicus, ul. Piłsudskiego 24opracowałaElżbieta Blicharska,Wydawnictwo Naukowe USDo wybranych tytułów zakupionych w Wydawnictwie ceny promocyjne!Iwo<strong>na</strong> Wiśniewska-SalamonTWÓRCZOŚĆ CHÓRALNA WSPÓŁCZESNYCH KOMPOZYTORÓWSZCZECIŃSKICH W ASPEKCIE PROBLEMATYKI WYKONAWCZEJAutorka ujęła temat w sposób historyczny, prezentując <strong>na</strong>jpierw tradycjemuzyczne Szczeci<strong>na</strong> przed 1945 rokiem, a <strong>na</strong>stępnie przedstawiając współczesneosiągnięcia tego środowiska. Szczegółowo i rzetelnie zaprezentowałatwórców, których dzieła są z<strong>na</strong>ne w przestrzeni polskiej współczesnej muzykichóralnej i wokalno-instrumentalnej. Omówiła budowę formalną i problematykęwyko<strong>na</strong>wczą siedmiu wybranych utworów chóralnych. Publikacjęuzupełniają przykłady nutowe, partytury, tłumaczenia utworów oraz płytaCD z prawyko<strong>na</strong>niami utworów.wyd. 1ISBN 978-83-7241-763-3s. 232format B5oprawa miękkace<strong>na</strong> 35,00 złPiotr ZiemskiNAUKA W POSZUKIWANIU METAFIZYKI BYTU DUCHOWEGO.W KRĘGU MYŚLI JULIANA OCHOROWICZAW książce autor podejmuje się udanej próby stworzenia całościowej,źródłowej monografii historycznej poświęconej filozoficznej twórczości Julia<strong>na</strong>Ochorowicza. Ziemski z rozmysłem zrezygnował z prezentacji aktywnościterapeutycznej i wy<strong>na</strong>lazczej Ochorowicza; jego twórczość ściśle <strong>na</strong>ukową,psychologiczną, a także publicystyczną ukazał w takim zakresie, jakibył konieczny dla zrozumienia filozoficznych poglądów polskiego myśliciela.Stworzył przy tym wizerunek ciekawy, różnorodny, pokazujący zarówno to,co w tych poglądach jest orygi<strong>na</strong>lnego i swoistego, jak i to, co w nich jesttypowego i charakterystycznego dla „klimatu intelektualnego” epoki pozytywizmu.wyd. 1ISBN 978-83-7241-718-3s. 122format B5oprawa miękkace<strong>na</strong> 21,00 złWydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego71-101 Szczecin, ul. Mickiewicza 66tel. (91) 444 20 06, 444 20 14, fax (91) 444 21 52e-mail: wnus@uoo.univ.szczecin.pl, www.us.szc.pl/wydawnictwo85


PREZENTACJEwyd. 1ISBN 978-83-7241-755-8s. 340format B5oprawa miękkace<strong>na</strong> 45,00 złEwa FrąckiewiczNOWE TECHNOLOGIE INFORMACYJNO-KOMUNIKACYJNE W MARKETINGUPRZEDSIĘBIORSTW NA RYNKU SIECIOWYCH POWIĄZAŃWspółczesne przedsiębiorstwa funkcjonują w środowisku wymagającym umiejętnościdostosowy<strong>wani</strong>a się do zmian rynkowych. Istotne są jed<strong>na</strong>k nie tyle samezmiany, ale ich gwałtowne przyspieszenie, także pod wpływem ekspansji nowychtechnologii informacyjno-komunikacyjnych. W monografii przedstawiono zmianyzachodzące w firmach pod wpływem rosnącego z<strong>na</strong>czenia informacji i nowychtechnologii, scharakteryzowano proces ich adaptacji, ze szczególnym uwzględnieniemkreowanych tą drogą wartości dla klienta i firmy oraz pojawiającego się ryzyka,a także omówiono wybrane zagadnienia związane z etyką marketingu i społecznąodpowiedzialnością biznesu, których ranga z<strong>na</strong>cznie wzrosła, między innymi podwpływem rozwoju nowych technologii informacyjno-komunikacyjnych.wyd. 1ISBN 978-83-7241-757-2s. 214format A5oprawa twardace<strong>na</strong> 24,00 złRed. Krzysztof Hoffmann, Justy<strong>na</strong> Koszarska, Piotr BogaleckiUMASZYNOWIENIETo zbiór tekstów (studentów i absolwentów z różnych ośrodków akademickich, takichjak Kraków, Warszawa, Lublin, Wrocław, Toruń, Poz<strong>na</strong>ń, Katowice) poświęconychgłównie problemom wynikającym z rozwoju i zaawanso<strong>wani</strong>a technologicznegowspółczesnej cywilizacji. Wyda<strong>na</strong> w atrakcyjnej szacie graficznej publikacja stanowipretekst do rozważań <strong>na</strong>d różnorodną, nierzadko nieoczywistą, obecnością maszyny– rozumianej zarówno jako produkt cywilizacji, jak i metafora w kulturze. Abyprzybliżyć niektóre ze z<strong>na</strong>czeń umaszynowienia, autorzy tekstów zamieszczonychw pierwszej części książki („Interpretacje”) wskazują wybrane konteksty umaszynowieniaz perspektywy różnych dyscyplin szeroko rozumianej humanistyki. Drugaczęść tomu („Interakcje”) zawiera recenzje i omówienia książek <strong>na</strong>ukowych orazwydarzeń artystycznych, teksty poetyckie, a także esej poruszający problem umaszynowieniaw negocjacjach.86MONOGRAFIE:• KAZIMIERSKI J., Recepcja twórczości Leopolda Buczkowskiegow latach 1966-1989, s. 198, ce<strong>na</strong> 18,00 zł• LUBKOWSKA A., KLEPADŁO M., A<strong>na</strong>liza zawartości pierwiastkówwe włosach jako oce<strong>na</strong> stanu wysycenia mineralnego organizmuczłowieka, s. 78, ce<strong>na</strong> 15,00 zł• PEREPECZO A., Fuzje i przejęcia – efektywność fi<strong>na</strong>nsowa. Wynikibadań zagranicznych i krajowych, s. 230, ce<strong>na</strong> 35,00 zł• RYCHTER J., Językowa kreacja przyrody nieożywionej w utworachpoetyckich Juliusza Słowackiego, s. 210, ce<strong>na</strong> 20,00 zł• KRÓLIKOWSKA A.M., Zachowy<strong>wani</strong>e – Porzucanie – Dekonstrukcja.Religia w świadomości młodzieży studenckiej, s. 216, ce<strong>na</strong>34,00 zł• KANIEWSKI S., Stanowisko Kościoła katolickiego w Polsce wobecintegracji z Unią Europejską, s. 190, ce<strong>na</strong> 23,00 zł• GRZYWACZ W., DRELA K., JAŹWIŃSKI I., KIERNOŻYCKA-SO-BEJKO A., KWARCIŃSKA A., Polityka społeczno-gospodarcza i jejdetermi<strong>na</strong>nty w procesach integracyjnych, s. 200, ce<strong>na</strong> 31,00 zł• ADAMCZYK A., Rola podatku dochodowego od osób prawnychw kształto<strong>wani</strong>u działalności inwestycyjnej przedsiębiorstw,s. 186, ce<strong>na</strong> 35,00 zł• MOLCHANOVA O. (red.), Linguistics across culture 2, s. 186,ce<strong>na</strong> 20,00 złSKRYPTY:• ks. BUJAK J., „Aby wszyscy stanowili jedno”. Wprowadzenie dozagadnień ekumenicznych, s. 178, ce<strong>na</strong> 18,00 złZESZYTY NAUKOWE:• SZEWCZYK A. (red.), Aplikacje systemów informatycznych. StudiaInformatica nr 22, ZN nr 508, s. 150, ce<strong>na</strong> 21,00 zł• GOŁDYKA L. (red.), Studia Sociologica nr 19, ZN nr 566, s. 198,ce<strong>na</strong> 24,00 zł• SOŚNICKA D. (red.), Colloquia Germanica Stetinensia nr 18,ZN nr 562, s. 358, ce<strong>na</strong> 40,00 złCZASOPISMA:• A<strong>na</strong>liza i Egzystencja 2009/9, czasopismo filozoficzne,red. R. Ziemińska, s. 256, ce<strong>na</strong> 22,00 zł• Przegląd Zachodniopomorski 2009/4, red. T. BIAŁECKI, s. 194,ce<strong>na</strong> 20,00 złINNE:• NIEDZIELSKI P., MARKIEWICZ J., NOREK T., RZEMPAŁA J., SKWERES-KUCHTA M., Jak oceniać inwestycje? Wybrane aspekty a<strong>na</strong>lizyefektywności przedsięwzięć inwestycyjnych, s. 144


PREZENTACJE„Umaszynowienie”w WasabiTego nie moż<strong>na</strong> było przeoczyć, choć potęż<strong>na</strong> zamieć śnież<strong>na</strong> nie zachęcała tegodnia do wyjścia z domu. Najwytrwalsi dotarli jed<strong>na</strong>k we wtorkowe popołudnie2 lutego br. do szczecińskiego klubu Wasabi <strong>na</strong> ulicy Kolumba, w którym odbyło sięspotkanie z redaktorami Umaszynowienia – nowej publikacji Wydawnictwa NaukowegoUniwersytetu Szczecińskiego. Rozmowę z pomysłodawcami i redaktorami książki, JustynąKoszarską oraz Krzysztofem Hoffmannem, w orygi<strong>na</strong>lnych, postindustrialnych wnętrzachklubu, poprowadził <strong>prof</strong>. US Jerzy Madejski.Redaktorzy tomu przybliżyli zebranym tematykęksiążki, którą moż<strong>na</strong> potraktować jako wysłany przezmłodych <strong>na</strong>ukowców impuls do stworzenia między<strong>na</strong>rodowegodialogu i zacieśniania <strong>na</strong>ukowej współpracy.Opowiedzieli również o sesji <strong>na</strong>ukowej zorganizowanejw 2008 r. w Katowicach <strong>na</strong> temat umaszynowienia, którejpokłosiem jest prezentowa<strong>na</strong> książka.Autorami zamieszczonych w publikacji tekstów sąstudenci i doktoranci, uczestnicy zajęć organizowanychw ramach Akademii „Artes Liberales”, czyli MiędzyuczelnianychIndywidualnych Studiów Humanistycznych.Książkę poświęcono głównie problemom wynikającymz rozwoju i zaawanso<strong>wani</strong>a technologicznego współczesnejcywilizacji.Zdaniem Krzysztofa Hoffman<strong>na</strong>, ma być o<strong>na</strong> pretekstemdo rozważań <strong>na</strong>d różnorodną, nierzadko nieoczywistą,obecnością maszyny – rozumianej zarównojako produkt cywilizacji, jak i jako metafora w kulturze.W pierwszej części publikacji (Interpretacje) autorzy,starając się przybliżyć niektóre ze z<strong>na</strong>czeń umaszynowienia,wskazują jego wybrane konteksty z perspektywyróżnych dyscyplin szeroko rozumianej humanistyki.Czytelnik z<strong>na</strong>jdzie tu m.in. rozważania <strong>na</strong>d wpływem nowychmediów <strong>na</strong> postawy społeczne, tekst o tym, w jakisposób wykorzysty<strong>wani</strong>e ludzkiego DNA wpływa <strong>na</strong>przemieszczenie opozycji <strong>na</strong>tura-kultura, a<strong>na</strong>lizę poetyckichi filmowych prób stworzenia podmiotowości w reakcji<strong>na</strong> maszynowo-przedmiotowe trakto<strong>wani</strong>e ciała,a także refleksje <strong>na</strong>d statusem językoz<strong>na</strong>wstwa czy <strong>na</strong>ukmatematycznych w obliczu pojawienia się komputeróworaz Internetu.Druga część tomu (Interakcje) zawiera recenzjei omówienia książek <strong>na</strong>ukowych oraz wydarzeń artystycznych,teksty poetyckie, a także esej poruszającyproblem umaszynowienia w negocjacjach.Zestawiono więc różnorodne formy literackie i paraliterackiew celu zaobserwo<strong>wani</strong>a ich swoistego „współdziałania”.Według młodych <strong>na</strong>ukowców taki zabiegpozwoli przekroczyć ciasne ramy <strong>na</strong>ukowości, powiązaćwiedzę i sztukę, poszerzyć przestrzeń dialogu. Oczywiścieteza, że nowoczesne technologie nieodwracalniezmieniły społeczeństwa i pojedynczych ludzi, nie jestżadną nowością, o czym wspomniała <strong>na</strong> spotkaniu Justy<strong>na</strong>Koszarska, <strong>na</strong>wiązując do swojego tekstu poświęconegofuturystom w XX wieku.W podobnym duchu wypowiedział się Piotr Bogalecki,który wprawdzie nie był obecny <strong>na</strong> promocji,ale przesłał <strong>na</strong>granie video ze swoim komentarzemdotyczącym tematyki tomu, które zostało odtworzonew trakcie spotkania.Uczestnicy spotkania w klubie Wasabi mogli obejrzećrównież film Piotra Bosackiego pt. „Film bez dźwięku”,którego kadry zamieszczono wewnątrz książki, <strong>na</strong>każdej ze stron. Wprawione w ruch strony dają obrazanimowany <strong>na</strong>jprostszą z technik.Pytania i refleksje uczestników spotkania pokazały,że książka poprzez swoją różnorodność jest pozycjąciekawą i wywołuje niekiedy zaskakujące reakcje wśródodbiorców.Niecodziennym uzupełnieniem dyskusji był spektakldźwiękowo-wizualny, <strong>na</strong> który złożyły się X-space kolektywupropagującego technoidowe brzmienia i obrazyotrzymywane w technologii elektronicznej: Toster [dj],Fanthom [dj], Magdale<strong>na</strong> Wawrzyniak [vj], Kasia Szeszycka[vj], Artur Rozen [vj]. Wydawnictwo serdecznie dziękuje pracownikom BiuraPromocji i Informacji US za pomoc w przygoto<strong>wani</strong>u i realizacjipromocji książki Umaszynowienie.Elżbieta Zarzyckaabsolwentka filologiipolskiej US,redaktorkaWydawnictwaNaukowego USPromocja książki„Umaszynowienie”,od lewej: Justy<strong>na</strong>Koszarska, KrzysztofHoffmann, <strong>prof</strong>. JerzyMadejski, <strong>prof</strong>. AndrzejWitkowski, ElżbietaZarzycka, CecyliaJudek, Izabela Krupa.fot. Magdale<strong>na</strong>Seredyńska87


PREZENTACJEZycie to przygodaO czasach okupacji, obco<strong>wani</strong>u ze śmiercią, umiejętności wykorzysty<strong>wani</strong>a danego czasu,życiowych marzeniach, miłości do Szczeci<strong>na</strong> i podróżo<strong>wani</strong>a – z <strong>prof</strong>. dr. hab. TadeuszemBiałeckim rozmawia Pauli<strong>na</strong> Olechowska.Pauli<strong>na</strong>Olechowskaasystentkaw Zakładzie Mediówi Komuniko<strong>wani</strong>a USProf. Tadeusz Białeckifot. Jerzy Giedrys88Pauli<strong>na</strong> Olechowska: Wewstępie do Pa<strong>na</strong> nowo wydanejksiążki czytamy: „Do <strong>na</strong>pisaniawspomnień zachęciła mnie mojarodzi<strong>na</strong>, szczególnie Paulinka”.Prof. dr hab. Tadeusz Białecki:Wnuczka od kilku lat przekonywałamnie do <strong>na</strong>pisania wspomnień.Wielokrotnie, kiedy przebywaliśmyw gronie z<strong>na</strong>jomych, opowiadałem<strong>na</strong>jciekawsze wydarzenia z okresuwojny i tuż po niej. Ją to zawszebardzo interesowało. Pewnegodnia postanowiłem, iż zacznę przelewać<strong>na</strong> papier to, co umyka <strong>na</strong>szejpamięci.P.O.: O czym marzył mały Tadek,gdy był w wieku Paulinki?T.B.: Mały Tadek marzył przede wszystkim o tym,aby skończyła się woj<strong>na</strong>, o wypędzeniu z Polski Niemców,o powrocie ojca z frontu i powrocie do rodzinnegoLublińca.P.O.: Pa<strong>na</strong> przeżycia okupacyjne były dośćdramatyczne: „Leżymy w kartoflisku (…) z prawejstrony zobaczyłem nisko <strong>na</strong>dlatujący samolot(…) ujrzałem ogniki (…) wydobywające sięz kadłuba maszyny, <strong>na</strong> ziemi pojawiła się wysokafontan<strong>na</strong> ziemi (…) leżałem w redlinie <strong>na</strong>brzuchu, z rękami wyciągniętymi przed siebie,odruchowo przyciągnąłem je do siebie (…) przydolatującym grzmocie wystrzałów, poczułem jakziemia sypie się <strong>na</strong> moją głowę, usłyszałem przeraźliwykrzyk ludzi leżących po lewej stronie. Seriakaemu przeszła obok mojej głowy (…) ludziepo lewej leżeli twarzą do ziemi, <strong>na</strong> ich plecachkrwawe plamy …”.T.B.: To początek wojny, miałem wówczas sześćlat. Byłem za mały, aby zrozumieć, co się tak <strong>na</strong>prawdędzieje. Nawet nie pamiętam, abym się bał. Byłemobojętny, <strong>na</strong>wet nie uświadamiałem sobie tego, żecodziennie obcuję ze śmiercią.P.O.: Rok 1945. Droga częstochowskaz Radziechowic do Radomska.„Stosy zabitych, cywilówi wojskowych (…) wielu nie miałogłów (…) mężczyźni i kobiety (…)ciała były zamarznięte (…) niesamowiciepowykręcane (…) tułowiależały <strong>na</strong> poboczu (…) zmiażdżonegłowy <strong>na</strong> jezdni (…) przydrożnedrzewa obwieszone były szczątkamirozerwanych ciał ludzkichi końskich (…) jechaliśmy w milczeniu...”T.B.: Wówczas miałem już 12 lat.Gdy uciekaliśmy z Radomska, co jestparadoksem – razem z Niemcami, byłazima. Czyste powietrze powodowało,że eksplozje pocisków były jeszczemocniejsze, szły niemalże „wniebogłosy”. Wybuchającepociski <strong>na</strong>zywałem „choinkami”, gdyż porywały za sobąziemię, gruz, ludzi. Wtedy czułem strach i przerażenie,krzyczałem. Te wydarzenia zakorzeniły nie tylko we mnienie<strong>na</strong>wiść do Niemców. Pamiętam <strong>na</strong>wet radość, która mitowarzyszyła, gdy widziałem, jak rozstrzeliwali jednegoz niemieckich żołnierzy, wręcz skakaliśmy ze szczęścia.Taka jest woj<strong>na</strong>.P.O.: Przy okazji tych wspomnień z dzieciństwachciałabym zapytać mężczyznę w „jesieni życia”, dokiedy życiowe potknięcia moż<strong>na</strong> <strong>na</strong>zywać „błędamimłodości”?T.B.: To bardzo trudne pytanie. Nie moż<strong>na</strong> <strong>na</strong> nie odpowiedziećjednoz<strong>na</strong>cznie. Na dojrze<strong>wani</strong>e wpływa wieleczynników, w moim przypadku były to przede wszystkimwspomnienia z okupacji. Wielokrot<strong>na</strong> zmia<strong>na</strong> miejsca zamieszkania,ta ciągła ruchliwość spowodowała, że zawszebyłem taki trochę niespokojny, wszystko mnie ciekawiłoi interesowało. A tam, gdzie się stale docieka i szuka –wszystko jest przejściowe. Tak <strong>na</strong>prawdę, to chyba ustabilizowałemsię i dojrzałem dopiero gdzieś w 25 roku życia.P.O.: Po zakończeniu wojny mogło się wydawać,że nowe czasy zwiastują nowe perspektywy. Ale nie


dla Pa<strong>na</strong>. Przez kilka lat ciągnie się za Panem opinia,że:„syn andersiaka, pochodzący z reakcyjnej rodzinywojskowej, dopuścił się przestępstwa paląc portretyStali<strong>na</strong> – nie jest godzien studio<strong>wani</strong>a w Polsce Ludowej”.Czy nigdy nie miał Pan chwili zwątpienia?T.B.: To, że się nie załamywałem, było chyba po częściefektem ciężkich przeżyć z czasów okupacji., co mnieuodporniło <strong>na</strong> trudne sytuacje. To jak ostre przeziębienie,które uodporniło mnie do tego stopnia, że praktycznie dodziś <strong>na</strong> nic nie choruję.Ale zaraz po wojnie, gdy zacząłem pracować w porcie,były i takie momenty, podczas których zdarzało misię <strong>na</strong>wet płakać. Ale wszystko skończyło się dobrze i to<strong>na</strong>wet wcześniej, niż przypuszczałem.P.O.: Pochodzi Pan z inteligenckiej rodziny,w której pielęgnowano pasję historyczną. Pomimopomyślnie zdanej matury nie miał Pan szans <strong>na</strong> studia.I tak jak już Pan wspomniał, przez trzy lata ciężkopracował Pan w porcie oraz podstargardzkim pegeerze,zamiast realizować swe młodzieńcze marzenia.T.B.: Na szczęście, nie myślałem stale o poważnychrzeczach, o życiu. Młodość ma swoje prawa. Gdy miałem19-20 lat, przyzwyczaiłem się do ciężkiej, fizycznej pracy,i pomimo otaczającego <strong>na</strong>s „prymitywizmu” korzystałemz życia, <strong>na</strong> ile było to możliwe. Pamiętam, kiedy wyjeżdżałemz pegeeru, siedziałem już w pociągu do Lublińca – topłakałem z żalu za opuszczanym miejscem, które powinnomi się kojarzyć tylko z trudem i znojem. To są przywilejemłodości.P.O.: Poszedł Pan <strong>na</strong> studia w wieku 21 lat i tak tenfakt opisuje Pan z dzisiejszej perspektywy: „(..) mójstart nie był zbyt fortunny, nie rokował <strong>na</strong>dziei <strong>na</strong>przyszłość (…) straciłem wiele, ale zyskałem o wielewięcej (…) <strong>na</strong>uczyłem się samodzielności (…) stałemsię optymistą (…), tłumaczyłem to tak: skoro upadłosię tak nisko, że niżej już nie moż<strong>na</strong> i odbiło się odd<strong>na</strong>, wyszło się z tego o własnych siłach bez szwanku,to może być tylko lepiej”. Czytając Pańskie wspomnieniazasta<strong>na</strong>wiam się, dlaczego obecnie żyjemypod tak dużą presją czasu, w ciągłym pośpiechu. Czytaka egzystencja nie pozbawia <strong>na</strong>s pewnej refleksji<strong>na</strong>d tym, co ważne? Gdzie zagubiliśmy tę „cnotęcierpliwości”?T.B.: Zgadzam się, coś w tym jest. Ale uważam, że to,co Pani <strong>na</strong>zwała „cnotą cierpliwości” w dużym stopniu zależyod cech charakteru, a nie od okoliczności. Pod tymwzględem wrodziłem się w matkę. O<strong>na</strong> zawsze była konsekwent<strong>na</strong>,praktycznie osiągnęła wszystko to, co chciała.Pamiętam, jak w połowie lat 70. budowaliśmy domek, toprzyz<strong>na</strong>ła się, że marzyła o nim jeszcze w czasie wojnyi dopięła swego. I ze mną jest podobnie, praktycznie zrealizowałemwszystko to, czego chciałem.P.O.: W takim razie, czy marzenia moż<strong>na</strong> traktowaćjako cel z datą realizacji?T.B.: Z datą chyba jed<strong>na</strong>k nie. Ale trzeba pamiętać,że jak jest okazja – to nie moż<strong>na</strong> jej odpuszczać. Gdy zacząłempracować <strong>na</strong>d Encyklopedią Szczeci<strong>na</strong>, wszyscy sięśmiali i mówili, że nie zdaję sobie sprawy z wagi przedsięwzięcia.A przecież nie miałem ani złotówki <strong>na</strong> to, aby jąwydać. Mimo to z<strong>na</strong>leźli się autorzy, którzy zaczęli pisaćjako woluntariusze. Encyklopedia… powstawała 18 lat,i się udało (dwa tomy i dwa suplementy, trzeci gotowy,razem ok. 2500 stron formatu A4).P.O.: Podsumujmy: rok 1938 – samochód <strong>na</strong> pedały;1942 – pierwsze pasje – zbieranie z<strong>na</strong>czków;1943 – dziesięciolatek świadkiem porodu; 1945 –harcerstwo; 1948 – pierwsza podróż do Szczeci<strong>na</strong>;1949 – spalenie portretów Stali<strong>na</strong>; 1957 – pierwszedżinsy. Z czego składa się ludzkie życie?T.B.: Jak to z czego – z samych przygód!!! Nie żałujęniczego.P.O.: Szczecin – pierwotnie miasto zsyłki. Ostatecznie– przystanek <strong>na</strong> całe życie. Nie żałuje Panosiedlenia się w tym właśnie miejscu?T.B.: Absolutnie nie. Mogłem mieszkać w Warszawie,Katowicach, Opolu – wybrałem Szczecin.P.O.: Czy to z<strong>na</strong>czy, że w 1958 roku, kiedy Panostatecznie osiadł w Szczecinie, moż<strong>na</strong> było sięw nim „zakochać”?T.B.: Rzeczywiście, Szczecin musiał w sobie mieć „tocoś”. Mógłbym znie<strong>na</strong>widzić to miasto, z powodu ciężkiejpracy w porcie – a jed<strong>na</strong>k tak się nie stało. Pochodzęprzecież ze Śląska, regionu bez morza. Jako dziecko chodziłemw mary<strong>na</strong>rskim mundurku. Tak więc być możezauroczył mnie w jakimś stopniu port, stocznia, statki?Przecież same miasto w tamtych latach nie robiło <strong>na</strong> mniewiększego wrażenia. Okolice dworca, stare miasto – towszystko leżało w gruzach. Zaś krajobraz urbanistycznybył podobny do z<strong>na</strong>nych mi miast Śląska, Wrocławia czyPoz<strong>na</strong>nia.P.O.: Szczecin utracił w ostatnich latach swojąmarynistyczną tożsamość. Czy jed<strong>na</strong>k miłość wciążtrwa?T.B.: Oczywiście. I bardzo krytycznie oceniam to, cosię w ostatnim czasie stało ze stocznią. To jest tragediatego miasta.P.O.: Czy uda się stworzyć nowątożsamość Szczeci<strong>na</strong>?T.B.: Zawsze moż<strong>na</strong> próbować. Ale toproces, który trwa wieki i nie będzie takiłatwy. Szczecin od zawsze miał dostępdo morza, czerpał z jego dobrodziejstwi jego wielowiekowy rozwój <strong>na</strong> nim sięopierał. Mimo że władze lokalne co rokuopracowują koncepcje rozwoju miasta –to wciąż nie ma kompleksowej, długofalowejstrategii.P.O.: Czy historia dała Szczecinowiszansę? Jaki okres historii ma Pan <strong>na</strong>myśli?T.B.: Szczecin otrzymał ogromną szansę. Wiele osóbprzemilcza fakt, iż <strong>na</strong>sze miasto w czasach Polski Ludowejzrobiło ogromną karierę gospodarczą. Moż<strong>na</strong> ją przyrów<strong>na</strong>ćdo kariery miasta z przełomu XIX i XX wieku. Całedorzecze Odry z<strong>na</strong>jdywało się wówczas w państwie pru-PREZENTACJESzczecin –przystanek<strong>na</strong> całe życie.Część 1.Wspomnieniaz lat 1933-1958– TadeuszBiałecki, KsiążnicaPomorska,Szczecin, 2009Książkę moż<strong>na</strong><strong>na</strong>być w DzialeInformacjiKsiążnicyPomorskiej.89


PREZENTACJE90skim. Nastąpiła więc jedność gospodarcza całego dorzeczaOdry, dlatego Szczecin rozwijał się tak dy<strong>na</strong>micznie.Jest <strong>na</strong> to wiele dowodów, pisał o tym w swojej publikacjiZaplecze portu szczecińskiego w dobie kapitalizmu wolnokonkurencyjnego1818-1890 <strong>prof</strong>esor Klemens Piotrowski.Niestety, ten okres świetności przerwała I woj<strong>na</strong> światowa.W efekcie dorzecze Odry zostało podzielone polsko-niemiecką granicą. Zaś po 1945 roku znów <strong>na</strong>stąpiłoodzyskanie dorzecza Odry. Pomimo gospodarki centralnieplanowanej Szczecin znów zaczął robić gigantycznepostępy w rozwoju. Niestety, po 1989 roku do głosu doszlispecjaliści, którzy nie mieli pojęcia o gospodarce morskiej.Szczeciński przemysł morski został „puszczony” <strong>na</strong>żywioł, w efekcie ostra konkurencja z zachodu zniszczyłato, z czego miasto żyło przez wieki, i z czego <strong>na</strong>dal mogłobybyć dumne.P.O.: Jak Pan, z perspektywy półwiecza, osobistychprzeżyć i przemyśleń, ocenia proces integracjimieszanki ludnościowej, która <strong>na</strong>płynęła <strong>na</strong> PomorzeZachodnie po 1945 roku?T.B.: Odpowiedź <strong>na</strong> to pytanie z<strong>na</strong>jdzie się w drugiejczęści moich wspomnień. Procesy integracyjne kończyłysię w latach 60., kiedy to zaczęło się tworzyć pierwsze polskiepokolenie, które miało prawo powiedzieć: „Jestemszczecinianinem”. I pomimo systemu komunistycznego,który nie sprzyjał procesom integracyjnym tej mieszkankiludnościowej – doko<strong>na</strong>ły się one w pełni i bezkonfliktowo.Jak? O tym w drugiej części wspomnień.P.O.: Czyli nie zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, żewciąż jesteśmy „społeczeństwem bez tożsamości”?T. B.: Tożsamość buduje się wiekami. My jesteśmytutaj dopiero 60 lat. Sądzę, że dopiero po stu latach będziemyw stanie <strong>na</strong> to pytanie próbować odpowiedziećw pełni. W Szczecinie żyją jeszcze osoby, które są tzw. ludnością<strong>na</strong>pływową. Ale jak pytam np. moją wnuczkę, czyczuje się szczecinianką, odpowiada, że tak. W tym miejscuwarto zwrócić uwagę <strong>na</strong> to, iż tożsamość miasta wyrastaz jego historii, a, niestety, młodsze pokolenia jej nie z<strong>na</strong>jąi się nią nie interesują.P.O.: Panie Profesorze, wróćmy jeszcze <strong>na</strong> momentdo wspomnień. Barwne opisy uwiarygodniajązdjęcia. W którym roku <strong>na</strong>rodziła się pasja fotograficz<strong>na</strong>?T.B.: W 1956 roku, gdy byłem <strong>na</strong> studiach. Kupiłemaparat fotograficzny, aby robić zdjęcia zabytków. Do lat70. zrobiłem około 500 negatywów tzw. architekturyzabytkowej, zburzonych miast i budynków. Niektóre zezdjęć mają dziś już wartość unikatową.P.O.: Miejsca, w których przebywał Pan jako dziecko,młodzieniec – odwiedza Pan po wielu latach. CoPan wówczas czuje?T.B.: Stale odwiedzam stare kąty. Nawet fotografujęposzczególne obiekty z tego samego miejsca co przedwieloma laty. Chciałbym wydać album, który by je uwiecznił,zdjęcia sprzed wojny, z lat 50.-60. i współczesne. Przedoczyma mam zdjęcia z Pyrzyc, które robiłem, stojąc w BramieBańskiej. W latach 50. było widać tylko siatkę ulici puste kwartały zarośnięte trawą. A przecież przez osiemwieków istnienia tego miasta były to tereny zabudowane,tętniące życiem. Podobnie było w Stargardzie, Kamieniu,Nowogardzie i innych miastach.P.O.: Fotograf, historyk, ale przede wszystkimpodróżnik…T.B.: To prawda. To chyba cecha charakteru. Zasmakowałemw podróżach. A przecież w latach 50. i 60. niemiałem samochodu, tylko rower, zresztą zostawionyu rodziców w Lublińcu. Marzyłem o motocyklu. Podróżowałemgłównie autobusem lub pociągiem. Tak zacząłemzwiedzać różne pomorskie miejscowości. W wielu małychmiasteczkach nie było hoteli, a i tak nie <strong>na</strong> wszystkie byłomnie stać. Wielokrotnie spałem więc <strong>na</strong> dworcach.P.O.: Które miejsca chciałby Pan jeszcze zwiedzić?T.B.: Włochy, przede wszystkim Rzym i Pompeje, Grecję,jak i Bliski Wschód, <strong>na</strong>jbardziej Egipt. Byłem <strong>na</strong>tomiastwe Francji i Hiszpanii.P.O.: Czy prace <strong>na</strong>d powstaniem drugiej częściwspomnień już się rozpoczęły?T.B.: Oczywiście, jest już w fazie realizacji, przecieżtrzeba wykorzystywać każdą <strong>na</strong>darzającą się okazję...Będzie o<strong>na</strong> obejmowała okres do 1975 roku, kiedy zacząłempracować w Wyższej Szkole Pedagogicznej (obecnieUS). Te wspomnienia obejmą więc okres, kiedy byłeminstruktorem ds. bibliotecznych w Wojewódzkiej i MiejskiejBibliotece Publicznej (obecnie Książnica Pomorska)oraz pracownikiem oraz później – dyrektorem InstytutuZachodniopomorskiego, który był jednostką <strong>na</strong>ukowobadawczą.P.O.: Dziękuję za rozmowę. Czekamy <strong>na</strong> drugączęść wspomnień. Tadeusz Białecki – ur. 21 października 1933w Lublińcu, w 1959 ukończył studia <strong>na</strong> wydzialehistoryczno-filozoficznym Uniwersytetu Warszawskiego,w 1964 obronił pracę doktorską <strong>na</strong>UAM, tam też w 1971 r. habilitował się, od 1980jest <strong>prof</strong>esorem <strong>na</strong>dzwyczajnym, od 1997 r. zwyczajnym.Po przyjeździe do Szczeci<strong>na</strong> w 1958 rokupracował jako instruktor w Wojewódzkiej i MiejskiejBibliotece Publicznej w Szczecinie, w latach1965-1974 był pracownikiem <strong>na</strong>ukowo-badawczymw Instytucie Zachodniopomorskim, przez6 lat był jego dyrektorem, od 1975 roku pracujew Wyższej Szkole Pedagogicznej (gdzie w latach1981-1984 pełnił funkcję prorektora), przekształconejw 1985 r. w Uniwersytet Szczeciński.Autor około 300 publikacji dotyczących PomorzaZachodniego, w tym: redaktor EncyklopediiSzczeci<strong>na</strong> i redaktor <strong>na</strong>czelny „Przeglądu Zachodniopomorskiego”oraz Z dziejów rodzin szczecińskichXX wieku, w 2005 r. wspólnie z <strong>prof</strong>esoremEdwardem Rymarem wydał dwutomową Kronikępomorską z XVI wieku Thomasa Kantzowa.


PREZENTACJEPolacy w GruzjiDnia 27 marca 2010 r. w Sali Balowej Pałacu Potockich <strong>na</strong> Uniwersytecie Warszawskimodbyła się już po raz siedem<strong>na</strong>sty ceremonia wręczenia prestiżowych <strong>na</strong>gród „PrzegląduWschodniego” autorom <strong>na</strong>jlepszych publikacji <strong>na</strong>ukowych poświęconych problematycewschodniej, opublikowanych w 2009 r. Wśród <strong>na</strong>grodzonych z<strong>na</strong>lazł się <strong>prof</strong>esor UniwersytetuSzczecińskiego Andrzej Furier za książkę Polacy w Gruzji (Wydawnictwo TRIO).Od kilku<strong>na</strong>stu lat obserwujemy wzmożone zaintereso<strong>wani</strong>elosami Polaków, którzy w wyniku zawirowańhistorii z<strong>na</strong>leźli się <strong>na</strong> terenie Imperium Rosyjskiego,a <strong>na</strong>stępnie Związku Radzieckiego. W tennurt badawczy wpisuje się <strong>prof</strong>esor UniwersytetuSzczecińskiego Andrzej Furier, autor licznych pracpoświęconych różnym aspektom życia i działalnościPolaków <strong>na</strong> Wschodzie. Problemowi polskiej obecności<strong>na</strong> Kaukazie były poświęcone wcześniejsze książki– o polskiej aktywności dyplomatycznej w okresiemiędzywojennym i zasługach dla XIX-wiecznych badańgeografii tego obszaru – Józefa Chodźki.Kontakty polsko-gruzińskieKontakty i obecność Polaków w Gruzji mająwielowiekową tradycję. Ta dawniejsza dotyczyłaprzede wszystkim handlu i sięgała okresu średniowiecza.Zbliżenie polsko-gruzińskie <strong>na</strong>stąpiło w XVIIw., a jego celem była wspól<strong>na</strong> walka z ImperiumOsmańskim. Przegląd polskiego wkładu w badaniakaukazologiczne dowodzi, że jest on ogromny. Polacydostarczali od XVIII w. Zachodowi dokładnychinformacji o tym obszarze i kierowali wykreślaniemjego pierwszych dokładnych map.Jed<strong>na</strong>kże o obecności typowej zbiorowości polonijnejw Gruzji moż<strong>na</strong> mówić właściwie w odniesieniudo XIX w. i początków XX w. W końcu XIX w. <strong>na</strong>ziemiach gruzińskich przebywało po<strong>na</strong>d 7 tys. Polaków.Głównym ich skupiskiem było Tbilisi, w którym<strong>na</strong>jwiększą rolę odgrywali wojskowi i inteligencja.Nagrodzo<strong>na</strong>monografiaO m a w i a n amonografia składasię ze wstępu,siedmiu rozdziałówproblemowychi zakończenia.Wykaz źródełarchiwalnych,literatury, indeksosób, <strong>na</strong>zw geograficznychi miejscowych,spis mapi fotografii orazstreszczenie w językuangielskim stanowią dodatek pomocny przylekturze książki. We Wstępie autor określił cel pracyoraz jej zakres terytorialny; wskazał również ośrodkieksperckie i <strong>na</strong>ukowe, które podejmują w swoichpracach badawczych problematykę kaukazoz<strong>na</strong>wczą.Do przełomu lat 80. i 90. XX w. wiedzę o historiistosunków polsko-gruzińskich czerpać moż<strong>na</strong> byłogłównie z nielicznych opracowań dotyczących historiiGruzji.W dwóch pierwszych rozdziałach, zatytułowanych:Początki państwa i <strong>na</strong>rodu gruzińskiego orazPrzeobrażenia polityczne w czasach nowożytnychi <strong>na</strong>jnowszych, autor <strong>na</strong>kreślił w kolejnych podrozdziałachszereg kwestii, stanowiących swego rodzajupunkt wyjścia do dalszych rozważań. Jest więcw tych rozdziałach mowa o rozwoju gruzińskiej państwowościi walce o jej utrzymanie – <strong>na</strong>jpierw z Persjąi Turcją, a potem z Rosją.Rozdział trzeci: Początki kontaktów polsko-gruzińskichrozpoczął autor od przedstawienia genezykontaktów polsko-gruzińskich, których <strong>na</strong>jważniejszymelementem była akcja misjo<strong>na</strong>rzy rzymskokatolickichi zabiegi dyplomatyczne. W kolejnym,czwartym rozdziale pracy: Napływ Polaków do Gruzjiw XIX w. wyczerpująco omówiono m.in. działalnośćgrupy polskich poetów kaukaskich. Ukazano takżemało z<strong>na</strong>ne próby wykorzystania wojny kaukaskiejw walce niepodległościowej przez polską emigracjępolityczną, kierowaną przez księcia Adama JerzegoCzartoryskiego. W rozdziałach piątym i szóstym za-dr BarbaraPatlewiczInstytut Historiii StosunkówMiędzy<strong>na</strong>rodowychUSProf. Andrzej Furier(pierwszy z lewej) <strong>na</strong>ceremonii wręczeniaprestiżowych<strong>na</strong>gród „PrzegląduWschodniego” 27marca 2010 r. w SaliBalowej PałacuPotockich <strong>na</strong>UniwersytecieWarszawskimfot. z archiwum„PrzegląduWschodniego”91


PREZENTACJEtytułowanych: Życie religijne Polaków <strong>na</strong> ziemiachgruzińskich w XIX w. i Wzrost aktywności Polakóww drugiej połowie XIX i <strong>na</strong> początku XX w. obszerniezaprezentowano problemy życia społecznego, politycznegoi religijnego Polaków. Skupiska polonijnekonsolidowało duchowieństwo polskie. Zbudo<strong>wani</strong>ew 1877 r., częściowo ze składek tbiliskiej Polonii,kościoła pod wez<strong>wani</strong>em świętych Piotra i Pawłaoraz praca duszpasterska księży Maksymilia<strong>na</strong> Orłowskiegoi Józefa Baranowskiego przyczyniły się doodzyski<strong>wani</strong>a i podtrzymania poczucia <strong>na</strong>rodowejtożsamości wśród Polaków. Rozdziały te mają szczególnez<strong>na</strong>czenie, ponieważ we wcześniejszych opraco<strong>wani</strong>achżycie religijne Polaków było opisywanebardzo zdawkowo lub wcale.Warunki pobytu Polaków w Gruzji po likwidacjiCesarstwa Rosyjskiego zmieniły się diametralnie.W związku z demobilizacją żołnierzy zabrakło w Poloniidominujących wcześniej wojskowych, a liczeb-ność cywilów z<strong>na</strong>cznie się zmniejszyła. Ten trudnyokres pobytu Polaków zaprezentowano w ostatnim,siódmym rozdziale: Polacy i ich potomkowie w XXwiecznejGruzji.Nagrodzo<strong>na</strong> książka Andrzeja Furiera zajmujepoczesne miejsce wśród studiów polonijnych, ponieważstanowi pierwsze opraco<strong>wani</strong>e monograficzneprzedstawiające pełny obraz polskiej obecnościw Gruzji. Zebrany materiał źródłowy, wprowadzonyw wielu przypadkach po raz pierwszy do obiegu <strong>na</strong>ukowego,pozwolił w nowym świetle ukazać wieleaspektów różnorodnej polskiej obecności aktywnościw tym kraju.Wyróżnienie tomu Polacy w Gruzji cieszy tymbardziej, że <strong>na</strong>groda „Przeglądu Wschodniego” trafiłado pracownika <strong>na</strong>ukowego <strong>na</strong>szego uniwersytetu.Miejmy <strong>na</strong>dzieję, że stanie się o<strong>na</strong> przyczynkiem dodalszego rozwoju studiów wschodnich w <strong>na</strong>szymmieście. Rękopisy i pióroRyszarda Liskowackiegotrafiły do Książnicy PomorskiejZaintereso<strong>wani</strong> archiwum twórczym pisarza mają powody do radości. W grudniu 2009 r.Daniela Liskowacka przekazała Książnicy Pomorskiej kilka egzemplarzy z obszernego zbiorumęża. Gest ten moż<strong>na</strong> traktować jako zapowiedź dalszej przyjaznej współpracy z wdową popisarzu. Rękopisy trafiły do Sekcji Rękopisów Działu Zboru Specjalnych i są już udostępnione.AgnieszkaMajewskastudentka IV rokuprawa oraz II rokudziennikarstwai komunikacjispołecznej US92Biblioteka <strong>na</strong>ukowaKsiążnica Pomorska im. Stanisława Staszicaw Szczecinie jest biblioteką o statusie publiczno<strong>na</strong>ukowym.Prowadzi zatem różnorodną działalność,która służy potrzebom <strong>na</strong>uki i kształcenia. Dzięki temustanowi ważny warsztat pracy <strong>na</strong>ukowej i dydaktycznejśrodowiska <strong>na</strong>ukowego Szczeci<strong>na</strong> i regionu. Wedługdanych podawanych przez samą bibliotekę, spośródok. 300 tys. czytelników odwiedzających rocznieKsiążnicę <strong>na</strong>jliczniejszą grupę stanowią właśnie studenci,pracownicy <strong>na</strong>ukowi i uczniowie.Stąd też w porów<strong>na</strong>niu z innymi bibliotekamipublicznymi ma do zaofero<strong>wani</strong>a czytelnikom o wielewięcej. Poza wypożyczalnią i czytelnią literatury<strong>na</strong>ukowej, popularno<strong>na</strong>ukowej i pięknej, oferujerównież imponujące zbiory specjalne, a wśród nichpo<strong>na</strong>d 3500 rękopisów, starych druków, muzykaliów,zbiorów ikonograficznych i kartograficznych, a takżetzw. sekretne archiwa rodzin szczecińskich. OstatnioKsiążnica wzbogaciła się o bibliotekę <strong>prof</strong>esora HenrykaMarkiewicza, o której pisaliśmy w poprzednimnumerze „Przeglądu Uniwersyteckiego”.


PREZENTACJERyszard Liskowacki(pseud. Dominik, LIR, Roman, Ryl., Rys.,Ryszard Podleśny, Vicedocent) – ur. 12 VII1932 r. w Warszawie, zm. 16 XII 2006 r.w Szczecinie – prozaik, poeta, publicysta,autor sztuk scenicznych, radiowych orazksiążek dla młodzieży. Od 1954 r. związanyze Szczecinem. Był kolejno: kierownikiemszczecińskiego oddziału „SztandaruMłodych”, publicystą tygodnika „Ziemiai Morze”, kierownikiem działu kulturalnego„Głosu Szczecińskiego” (1954–1968),kierownikiem literackim PaństwowegoTeatru Lalek „Pleciuga” oraz PaństwowychTeatrów Dramatycznych w Szczecinie.W latach 1968–1971 redaktor <strong>na</strong>czelnyOśrodka TV Szczecin, od 1971 redaktor<strong>na</strong>czelny miesięcznika „Spojrzenia”oraz stały publicysta tygodnika „Kultura”,stały współpracownik tygodników„Szpilki” i „Literatura”. Od 1982 założycieli do 1990 r. redaktor <strong>na</strong>czelny tygodnika„Morze i Ziemia”. Od 1960 roku członekZwiązku Literatów Polskich, dwukrotniebył prezesem Szczecińskiego OddziałuZwiązku Literatów Polskich (1963–1965,1971–1976). Laureat wielu <strong>na</strong>gród i odz<strong>na</strong>czeńpaństwowych i regio<strong>na</strong>lnych.Źródło: Literatura <strong>na</strong> Pomorzu Zachodnimdo końca XX wieku. Przewodnik encyklopedycznypod red. Ingi Iwasiów i ErazmaKuźmy, Wydawnictwo Kurier-Press,Szczecin 2003Część wielkiej całościPrywatne archiwa pozyskuje się bardzo często <strong>na</strong>drodze osobistych kontaktów. W ten właśnie sposóbdo Książnicy Pomorskiej trafiły rękopisy oraz pióroRyszarda Liskowackiego. Dyrekcja biblioteki zwróciłasię do Danieli Liskowackiej, wdowy po pisarzu, z zapytaniem,czy nie zechciałaby <strong>na</strong>wiązać współpracyi przekazać choć części rękopisów z twórczego archiwummęża. W grudniu 2009 r., w trzecią rocznicęjego śmierci, doszło do spotkania, podczas któregoKsiążnica otrzymała w darze drobną część z obszernegozbioru będącego w dyspozycji żony pisarza.Jolanta Liskowacka, kierowniczka Działu ZbiorówSpecjalnych informuje, że całe archiwum jestwielkie i tylko niewielka jego część trafiła do Książnicy.Z<strong>na</strong>jdują się w nim: licz<strong>na</strong> korespondencja, dzienniki,fotografie osobiste, rodzinne, ale także te, któresą cenną dokumentacją życia kulturalnego i środowiskowegoSzczeci<strong>na</strong>. Dar jest zapowiedzią dalszejwspółpracy, której nie ograniczają żadne wiążąceterminy.Rękopisy i pióroPozyskane materiały to zeszyt formatu A4, któryjest rękopisem powieści Ryszarda LiskowackiegoDzień siódmy i znowu pierwszy, pisanej od marca dosierpnia 1962 roku. Liczne skreślenia i poprawki pozwalająprześledzić tok pracy <strong>na</strong>d tekstem. Powieśćzostała opublikowa<strong>na</strong> w Wydawnictwie Poz<strong>na</strong>ńskimw 1963 r. i zdobyła II <strong>na</strong>grodę w ogólnopolskim konkursie<strong>na</strong> prozę związaną tematycznie z PomorzemZachodnim. Jest to opowieść, w której pojawiają sięwątki polityczne, a jej bohaterowie dokonują moralnychpowojennych rozrachunków i podejmują trudnedecyzje. Na podstawie powieści powstał film Rachuneksumienia w reżyserii Julia<strong>na</strong> Dziedziny, a jegoakcja toczy się w Szczecinie i okolicach.Drugim cennym darem jest scenicz<strong>na</strong> adaptacjadramatu Brzeg (reż. Jan Maciejowski), którego prapremieraw szczecińskim Teatrze Współczesnym odbyłasię w listopadzie 1968 r. Scenopis przedstawieniaopatrzony jest licznymi dopiskami i notatkamizarówno autora, jak i reżysera. Skoroszyt, w którymz<strong>na</strong>jdują się kartki maszynopisu, obłożony zostałafiszem teatralnym z tego przedstawienia. ŻołnierskiBrzeg – Poemat o bitwie <strong>na</strong>d Odrą, bo tak brzmi tytułksiążki, przekształconej potem <strong>na</strong> utwór sceniczny,sytuuje się pomiędzy doświadczeniem osobistyma zbiorowym autora. W 1969 r. Liskowacki otrzymałNagrodę Ministra Obrony Narodowej za sztukę TVBrzeg.Następnym <strong>na</strong>bytkiem jest rękopis (w postaciluźnych kartek papieru maszynowego) adaptacjiteatralnej książki Janusza Korczaka Kajtuś czarodziej,którą wyreżyserował Krzysztof Niesiołowski. Premieraodbyła się 3 października 1963 r. w szczecińskimTeatrze Lalek „Pleciuga”, którego Ryszard Liskowackibył w tym czasie kierownikiem.Ostatni z przekazanych rękopisów nie jest związanyz twórczością pisarza, ale z jego uczestnictwemw życiu literackim Szczeci<strong>na</strong> i pełnioną przez niegoZdjęcie pisarzaźródło fot.: http://www.ksiaznica.szczecin.pl/www/wydarzenia/single/id/81.93


PREZENTACJEfunkcją prezesa Szczecińskiego Oddziału ZwiązkuLiteratów Polskich. Jest to rękopiśmienny test mowywygłoszonej przez Ryszarda Liskowackiego <strong>na</strong> pogrzebieprozaika i kolegi – barwnej postaci środowiska– Ja<strong>na</strong> Papugi (zm. 2 stycznia 1974 r.).Do przekazanych rękopisów dołączono jeszczewieczne pióro, którego używał Ryszard Liskowacki.Zdjęcie kartytytułowej rękopisupowieści „Dzieńsiódmy i znowupierwszy”fot. ze zbiorówKsiążnicy Pomorskiej.Już udostępnioneDary zostały zinwentaryzowane w księdze inwentarzowejSekcji Rękopisów. Z nowego <strong>na</strong>bytkubiblioteki moż<strong>na</strong> już korzystać, ponieważ nie mazastrzeżeń co do jego udostępnienia ze strony darczyńcy.Z uwagi <strong>na</strong> specyfikę tych zbiorów korzystającypowinni przedstawić uzasadnienie celu ichwypożyczenia. W przypadku studentów wymaganyjest list polecający z uczelni. Co ciekawe, każdy udostępnionyrękopis ma swoją metryczkę, gdzie wpisujesię osoby, które w czytelni miały do niego dostęp.Po<strong>na</strong>dto korzystający wypełnia tzw. kartę czytelnika.Są to procedury stosowane we wszystkich bibliotekachposiadających tego typu zbiory. Pięt<strong>na</strong>stolecie czasopisma„Pogranicza”<strong>na</strong> pograniczuregionu i światadr hab. PiotrMichałowski<strong>prof</strong>. US, kierownikZakładu Teoriii AntropologiiLiteratury, poeta,krytyk literackii teatralny,współzałożycieldwumiesięcznika„Pogranicza”9415 lat istnienia periodyku kulturalnego to okres <strong>na</strong> tyle długi, by nie mówić już o zjawiskuefemerycznym, ale takim, które pozostawi ślad w historii – zarówno kultury Szczeci<strong>na</strong>, jak teżpolskiego czasopiśmiennictwa.Grupa inicjatyw<strong>na</strong> ukształtowała się spontaniczniew gronie polonistów <strong>na</strong>szego uniwersytetu orazmiejscowego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich– co było regułą dla większości regio<strong>na</strong>lnychpism kulturalnych, powstających w całym kraju potransformacji ustrojowej. Była trzyosobowa: MirosławLalak, którego (mimo nieobecności <strong>na</strong> spotkaniuzałożycielskim) zgodnie obwołaliśmy redaktorem<strong>na</strong>czelnym), Inga Iwasiów i niżej podpisany PiotrMichałowski. Prócz nich do pierwszego zespołu weszłydwie osoby spoza uniwersytetu: polonista i poe-ta Piotr Fluks oraz artysta malarz Michał Bier<strong>na</strong>cki.W ciągu 15 lat istnienia skład redakcji zmieniał sięparokrotnie. 24 marca 1999 roku zmarł Mirosław Lalak.Obecnie prócz dwojga założycieli zespół tworzą:Iza Krupa, Piotr Krupiński i Jerzy Madejski. Wszyscysą polonistami, a większość – pracownikami <strong>na</strong>ukowymizatrudnionymi w US.Początki były niełatwe: sam akt założycielski poprzedziłydługie starania i perswazje, a potem przezpierwszy rok niepewnej jeszcze egzystencji złożeniekażdego kolejnego numeru graniczyło z cudem,


PREZENTACJEgdyż oz<strong>na</strong>czało pokony<strong>wani</strong>e licznych przeszkódorganizacyjnych i technicznych. By pismo powołaćdo życia, <strong>na</strong>jpierw trzeba było przełamać opory zestrony ówczesnych władz miasta, które miały fi<strong>na</strong>nsowaćkwartalnik o charakterze raczej elitarnym niżpopularnym, a więc nie dla masowego odbiorcy,a tym bardziej nie dla zysku. Z perspektywy dorobkupięt<strong>na</strong>stolecia widać, że był to trud opłacalny, choćefektów nie da się ocenić wedle kryteriów ekonomii.Występując z takim projektem parokrotnie kierowaliśmywnioski i odbyliśmy kilka debat środowiskowychz udziałem przedstawicieli magistratu, ażwreszcie jed<strong>na</strong> z nich, 5 maja 1994 r. w Galerii Kierat,doprowadziła do pozytywnej decyzji. Chyba właśnietę datę moż<strong>na</strong> przyjąć za formalne <strong>na</strong>rodziny, choćdo pierwszego numeru trzeba było poczekać jeszczepo<strong>na</strong>d pół roku, a jego promocja odbyła się dopiero21 grudnia.Zaczy<strong>na</strong>liśmy działalność prawie w trybie wędrownym,nosząc materiały redakcyjne w teczkach,a spotykaliśmy się <strong>na</strong> strychu Klubu 13 Muz, by dopieropo czterech latach otrzymać osobne pomieszczenieredakcyjne. Względ<strong>na</strong> stabilizacja trwała tylkodo 2008 roku, gdyż zabrakło tam dla <strong>na</strong>s miejsca.Nową siedzibę zyskaliśmy w willi przy al. Piastów 90,gdzie się mieści biuro Europejskiej Stolicy KulturySzczecin 2016. Jubileusz, który obchodziliśmy 27stycznia 2010 roku w Piwnicy KANY, przypadł <strong>na</strong> czasredakcyjnej przeprowadzki.W 1999 roku kwartalnik udało się przekształcićw dwumiesięcznik, co <strong>na</strong> tle podobnych czasopismregio<strong>na</strong>lnych w kraju było sukcesem wyjątkowym.Rok później zai<strong>na</strong>ugurowaliśmy serię wydawniczą„Biblioteka Pograniczy”, w której pierwszym tytułembyła głoś<strong>na</strong> – jak się wkrótce okazało – powieść ArturaD. Liskowackiego Eine kleine, opowiadająca o dziejachSzczeci<strong>na</strong> tuż po wojnie i losach pozostającejw nim ludności niemieckiej.Kiedy tworzyliśmy pismo, wśród wielu pomysłów<strong>na</strong> tytuł zaproponowałem w końcu ten, który zostałzgodnie przyjęty: „Pogranicza”. Kojarzy się wprawdzieprzede wszystkim z położeniem geograficznymSzczeci<strong>na</strong>, ma jed<strong>na</strong>k sens bardziej uniwersalny: chodziw nim także o pogranicza różnych dziedzin sztukii dyscyplin współczesnej humanistyki, <strong>na</strong>uki, życiakulturalnego i społecznego, o wielonurtowość myśli,a także wielokulturowość i wieloetniczność. Takszeroki zakres problematyki pozwolił połączyć ideępisma regio<strong>na</strong>lnego z uniwersalizmem – prezentacjądoko<strong>na</strong>ń artystycznych Szczeci<strong>na</strong> włączyć się w życiekulturalne i dyskusje ogólnopolskie. Nawiązaliśmykontakty ze środowiskami twórczymi z zagranicy,zwłaszcza z pisarzami niemieckimi, współorganizującz nimi spotkania pisarzy pod <strong>na</strong>zwą Dialog. Rozwinęliśmywspółpracę z ośrodkami polonijnymi, m.in.w Bremie, Hanowerze, Lubece, Berlinie i Kopenhadze,ze Szwecją oraz innymi krajami bałtyckimi, Ka<strong>na</strong>dąi USA. Między<strong>na</strong>rodowo-regio<strong>na</strong>lny charakterpisma stawał się coraz bardziej widoczny – zarównow tematyce kolejnych numerów, jak w zestawie prezentowanych<strong>na</strong> <strong>na</strong>szych łamach autorów.„Akademickość” periodyku (z której wielokrotnieczyniono <strong>na</strong>m zarzut) uz<strong>na</strong>liśmy raczej za atut niżsłabość, gdyż dotyczy kompetencji twórców, a nie95


PREZENTACJE<strong>prof</strong>ilu pisma, które nie ma charakteru <strong>na</strong>ukowego,lecz adresowane jest do szeroko pojętych środowiskhumanistycznych, także studenckich i licealnych.Takie założenia programowe realizujemy dotąd z dobrymskutkiem. Naturalnym zapleczem współpracownikówjest oczywiście Uniwersytet Szczeciński,a „Pogranicza” stały się głównym miejscem pisarskichdebiutów <strong>na</strong>szych studentów, absolwentów i doktorantów.Z myślą o tych pierwszych uruchomiliśmyprzy stronie internetowej pisma stronę studencką,którą <strong>na</strong>wiązując do tytułu dwumiesięcznika <strong>na</strong>zwałem„Przemytnik”.W ciągu pięt<strong>na</strong>stu lat działalności omawialiśmybieżące wydarzenia kulturalne: teatralne „Kontrapunkty”i Festiwale Malarstwa Współczesnego, włączyliśmysię w ogólnopolskie i między<strong>na</strong>rodoweobchody Roku Witkacego, Gałczyńskiego, Conradai Herberta. Odświeżaliśmy pamięć o przeszłościSzczeci<strong>na</strong> i związanych z nim wybitnych postaci –takich jak pisarz niemiecki Alfred Döblin. Zamieszczaliśmypoezję, prozę oraz preferowaną przez <strong>na</strong>seseistykę o różnej tematyce: literackiej, teatralnej,filmowej, pisaliśmy też o muzyce, architekturze, mediach(zwłaszcza radiu), muzeach, historii, polityce,integracji europejskiej, postkolonializmie, feminizmie,marynistyce. Nie sposób wymienić tu wszystkichtematów, ale by dać pełny obraz dorobku, opracowałemzbiorczy spis treści wszystkich wydanychdotąd zeszytów, których zebrało się już po<strong>na</strong>d 80, dostępny<strong>na</strong> stronie „Pograniczy”: www.pogranicza.pl.Są wśród nich także numery w języku angielskimi niemieckim.Tematem pierwszego tegorocznego zeszytu jestliteratura europejska. Tymczasem nie brak materiałów<strong>na</strong> kilka <strong>na</strong>stępnych, a pomysłów starczy przy<strong>na</strong>jmniejdo kolejnego jubileuszu. Filozofia nietaktuW listopadzie 2009 roku pojawił się ostatni, osiem<strong>na</strong>sty numer szczecińskiego kwartalnikafilozoficzno-literackiego „[fo:pa]”, wydawanego przez Stowarzyszenie Operahaus. Było to jednoz <strong>na</strong>jbardziej orygi<strong>na</strong>lnych pism ukazujących się w <strong>na</strong>szym regionie po II wojnie światowej.Jego twórcy w karkołomny sposób zderzali dwa diametralnie różne języki – <strong>na</strong>ukowej powagii młodzieńczej prowokacji.Alan Sasinowskiabsolwent filologiipolskiej US,pisarz, dziennikarz„KurieraSzczecińskiego”961.„[fo:pa]” powstało w 2004 roku. Założyli je studenciUniwersytetu Szczecińskiego – bracia Dariuszi Krzysztof Trzcińscy, Piotr M. Kryk, Grzegorz Jakowicz,Robert Jurszo oraz Artur Szwedo. Studiowaliprawo lub filozofię, niektórzy z nich byli związaniwcześniej ze studencką gazetą „Eidos”. Funkcje redaktorów<strong>na</strong>czelnych pełnili: Piotr M. Kryk, DariuszTrzciński, Robert Jurszo. Wśród stałych współpracownikówpisma byli m.in.: dziennikarz radiowyKonrad Wojtyła, <strong>na</strong>ukowcy z US, m.in. <strong>prof</strong>. EwaKochan, <strong>prof</strong>. Andrzej Skrendo i <strong>prof</strong>. Andrzej Wątorski.Wstępne założenia nowego projektu określiłRobert Jurszo w wypowiedzi dla lokalnego wydania„Gazety Wyborczej”: „Wytyczamy sobie rolę pasatransmisyjnego między środowiskiem akademickima kulturą”.To jed<strong>na</strong>k nie wszystko. Twórcy pisma nie zamierzalipoprzestać <strong>na</strong> samej pracy redakcyjnej. Chcieliobudować kwartalnik innymi przedsięwzięciami,które uczynią go bardziej widocznym <strong>na</strong> mapie kulturalnejmiasta. Zorganizowali między innymi pięćedycji kilkudniowych Festiwali Myśli Drukowanej –imprez o bardzo pojemnej formule, w których z<strong>na</strong>lazłosię miejsce <strong>na</strong> wykłady nie tylko szczecińskich<strong>na</strong>ukowców, ale i <strong>na</strong> koncerty oraz pokazy filmów.Przygotowali także interdyscypli<strong>na</strong>rne konferencjepowiązane z tematami kolejnych wydań, takimi jak:seks, przemoc czy <strong>na</strong>rkotyki. Brali w nich udział literaturoz<strong>na</strong>wcy(np. <strong>prof</strong>. Jerzy Madejski), filozofowie(np. <strong>prof</strong>. Bogdan Ba<strong>na</strong>siak), ekonomiści (<strong>prof</strong>. StanisławFlejterski), ale także policjanci czy pracownicyMONAR-u.„[fo:pa]” to również wydawnictwo. Ukazała sięw nim m.in. praca Androgyn. Rzecz o ontologii płci<strong>prof</strong>. Kazimierza Mrówki oraz antologia komiksów<strong>na</strong>desłanych <strong>na</strong> konkurs zorganizowany w ramach


PREZENTACJE97


PREZENTACJEjednego z Festiwali Myśli Drukowanej. Najodważniejsząpozycją w tym wydawnictwie były bez wątpieniaZgwałcone oczy dra Jerzego Szyłaka, bogatoilustrowa<strong>na</strong> książka <strong>na</strong>ukowa, poświęco<strong>na</strong> obrazomseksualnej przemocy w komiksach.2.Zgrywa, patrzenie z ukosa, zestawianie wysokiegoz niskim – te elementy budowały orygi<strong>na</strong>lny<strong>prof</strong>il pisma. Wystarczy otworzyć pierwszy numer„[fo:pa]” z października 2004 r., poświęcony ciału/śmierci. Najważniejszym autorem jest tu zmarływ 2002 roku <strong>prof</strong>esor filozofii Wacław Mejbaum, którybył z<strong>na</strong>ny nie tylko ze względu <strong>na</strong> swój dorobek<strong>na</strong>ukowy, ale także z powodu swej ekscentryczności.Redakcja pisma z wyraźną rozkoszą tę ekscentrycznośćuwypukliła. Esejowi Mejbauma pt. Amorfati towarzyszą jego charakterystyczne rymowanki.Na przykład taka: „Nie pierdol Panie Boże/i nie gadajgłupot/jeżeli Cię uwieram/to wygaś ten tupot”.(Nekrotyk 5/98)W innych numerach stosowano podobną strategię.Z jednej strony publikowano w nich tzw.poważne teksty o filozofii, religii i literaturze, z drugiej– materiały prowokacyjne, jątrzące, frywolne.W numerze o seksie/libido (2005 nr 2) MirosławWitkowski już w tytule swego artykułu obwieszczał,że Wszyscy mężczyźni to pederaści, w wydaniupoświęconym wojnie (2005 nr 3) mogliśmy przeczytaćwspomnienia rosyjskiego żołnierza, którybrał udział w konflikcie w Czeczenii, zaś w numerzeo <strong>na</strong>rkotykach (2007 nr 10) Marek Zgaiński <strong>na</strong>pisałList do świata młodych <strong>na</strong> temat kultury <strong>na</strong>rkotykowej,która, wedle niego, w PRL-u jako jedy<strong>na</strong> oferowałaprawdziwą wolność – bo pozwalała uciecprzed dławiącą alter<strong>na</strong>tywą między służalczościąwobec władz a patosem opozycji.Intelektual<strong>na</strong> zaczepność pisma nie oz<strong>na</strong>czałajed<strong>na</strong>k, że funkcjonowało ono jako undergroundowyzin. Przeciwnie, w „[fo:pa]” teksty publikowaliuz<strong>na</strong>ni pisarze i <strong>na</strong>ukowcy: m.in. Hubert Klimko-Dobrzaniecki, <strong>prof</strong>. Inga Iwasiów, <strong>prof</strong>. Jerzy Prokopiuk...I jeszcze jed<strong>na</strong> waż<strong>na</strong> sprawa – szata graficz<strong>na</strong>.Każdy numer pisma, którego layout opracowałPrzemysł Borkowski, wyglądał zupełnie i<strong>na</strong>czej, stanowiłosobną, spójną wizualną opowieść, <strong>na</strong> którąskładały się fotografie, z<strong>na</strong>ki graficzne, komiksy...„[fo:pa]" było jednym z <strong>na</strong>jstaranniej wydawanychpism w Polsce – a już w kategoriach „pisma o literaturze",„pisma o filozofii"" chyba nie miało sobierównych.3.Jedną z książek, która ukazała się w wydawnictwie„[fo:pa]”, było wznowienie pracy Bogda<strong>na</strong> Ba<strong>na</strong>siakapoświęconej Jacques'owi Derridzie. To chybanie przypadek. Bowiem <strong>na</strong>jkrótsza odpowiedź <strong>na</strong> pytanie,czym było „[fo:pa]”, musiałaby brzmieć chybatak: pismem postmodernistycznym. Oczywiście pojęcie„postmodernizm” jest ryzykowne, wielokrotniego <strong>na</strong>dużywano, ale akurat w tym przypadku wydajesię trafne. W szczecińskim kwartalniku z<strong>na</strong>jdziemywszystko to, co jest typowe dla postmodernizmu:zrów<strong>na</strong>nie popkultury z kulturą wysoką, rozszczelnieniegranic <strong>na</strong>ukowości, mieszanie stylistyk, pozornielekkie trakto<strong>wani</strong>e spraw fundamentalnych,tematyczny „miszmasz”, wyrastający z przeko<strong>na</strong>nia,że kulturowy kanon jest czymś, w <strong>na</strong>jlepszym razie,mocno dyskusyjnym.Jednocześnie jed<strong>na</strong>k pismo nie siliło się <strong>na</strong> wywrotowość,nie ogłaszało żadnych szczeniackichrewolucji. Jeśli promowało jakąś filozofię, to była tofilozofia nietaktu – rozumianego jako celowe zakłócenierytualnych pogadanek, jako wejście w słowo„dyskursowi akademickiemu”, czasami zbyt koturnowemu,zbyt <strong>na</strong>dętemu. Oczywiście, taka niesfornośći dywersyjność nie są niczym nowym, podobnąstrategię stosowali choćby „brulionowcy”. Niemniej<strong>na</strong> rynku szczecińskim „[fo:pa]” było propozycją wyjątkową.In<strong>na</strong> sprawa, że może „duch miejsca” wywarł <strong>na</strong>kształcie kwartalnika mocniejsze piętno, niż chcielibyprzyz<strong>na</strong>ć jego twórcy. W końcu Szczecin jest miastemjak <strong>na</strong>jbardziej postmodernistycznym – rozproszonym,pozbawionym centrum, z poważnymiproblemami z historią. Ta nieciągłość jest dla szczecinianpowodem do niepokoju i melancholii za utraconą(a <strong>na</strong>jpewniej nigdy nieurzeczywistnioną) tożsamością.Tymczasem dla redaktorów „[fo:pa]” stała sięo<strong>na</strong> sposobem istnienia. W tym sensie twórcy pismastarali się udzielić <strong>na</strong>m lekcji, jak słabość przekuwaćw siłę.Oczywiście intelektual<strong>na</strong> niesforność to za mało,by radzić sobie <strong>na</strong> trudnym rynku czasopism. Kwartalnik(częściowo dostępny w wersji elektronicznej <strong>na</strong>stronie www.fopa.pl) od zawsze borykał się z problemamifi<strong>na</strong>nsowymi. Pieniądze z Ministerstwa Kulturyi Dziedzictwa Narodowego oraz z Urzędu Miasta byłydalece niewystarczające, [„fo:pa"] utrzymywali głównieprywatni sponsorzy. Z czasem jed<strong>na</strong>k zaczęli sięz tego mece<strong>na</strong>tu wycofywać. Do tego doszło „zmęczeniemateriału” – redaktorzy mieli coraz mniej siły<strong>na</strong> robienie pisma <strong>na</strong> wariackich papierach (nigdynie doczekali się <strong>na</strong>wet własnego pokoju redakcyjnego...),zaangażowały ich inne sprawy, indywidualnekariery, a <strong>na</strong>stępców nie wychowali...Oczywiście z pewnego punktu widzenia fakt,że „[fo:pa]” istniało tylko kilka lat, powinien jegotwórców cieszyć. Dzięki temu ich zaczepki i dywersjenigdy nie zdążyły zmienić się w przewidywalnyrytuał. 98


PATRONATII edycja konkursu fotograficznegoCukrowa <strong>na</strong> wakacjachorganizowanego <strong>na</strong> Wydziale Zarządzania i Ekonomiki Usług US17 marca 2010 roku komisja w składzie: dr hab. <strong>prof</strong>.US Wojciech Dow<strong>na</strong>r – przewodniczący komisji, dr AgnieszkaSmalec, mgr Katarzy<strong>na</strong> Orfin, mgr inż. MarcinChojnowski, Katarzy<strong>na</strong> Bilska, mgr Tomasz Jankowskipo przejrzeniu 40 zdjęć zakwalifikowanych do II etapu(po 20 w obu kategoriach) ze 138 <strong>na</strong>desłanych <strong>na</strong> konkurszdjęć (104 zdjęcia w kategorii student i 34 zdjęciaw kategorii pracownik) zdecydowała o przyz<strong>na</strong>niu <strong>na</strong>gródgłównych <strong>na</strong>stępującym uczestnikom:Pierwsze miejsce w kategorii pracownik:• Agnieszce Budziewicz-Guźleckiejza zdjęcie „Dwa osiołki. Tunezja”Pierwsze miejsce w kategorii student:• Edycie Bochenekza zdjęcie „True Slumdog Non-Millio<strong>na</strong>ire”Katarzy<strong>na</strong> OrfinBiuro Promocjii Informacji WZiEU USI miejsce w kategorii pracownikzdjęcie Agnieszki Budziewicz-Guźleckiej „Dwa osiołki. Tunezja”99


Pozostałe miejsca:w kategorii pracownicy2. Mariusz Dramski „Zrobione wWolińskim Parku Narodowympodczas pewnego upalnegodnia”3. Han<strong>na</strong> Czaja-Cieszyńska„Krzywe zwierciadło, Turcja2009”4. Agnieszka Budkiewicz-Guźlecka, „Pamiętajciedziewczęta, jeżeli studia totylko <strong>na</strong> WZiEU, czyli Kuba <strong>na</strong>Kubie”5. Paweł Ogrodnik „Na rajdzieDakar”,w kategorii studenci:2. Aneta Zaród, „Guca Festiwal,Serbia 2009”3. Tomasz Slomkowski, „ŻadenEgipt, żad<strong>na</strong> Tunezja. JezioroBinowo – Magda”4. Małgorzata Szurpicka „Żurawiewe mgle”5. Artur Urbański „Zakorzeniony”Uroczyste ogłoszenie wynikóworaz wręczenie <strong>na</strong>gród <strong>na</strong>stąpiłopodczas jubileuszu 20-leciawydziału.Zwycięskie zdjęcia zostaływyeksponowane w budynkuWydziału Zarządzania i EkonomikiUsług. Do końca marca moż<strong>na</strong>było oglądać wszystkie zdjęciazakwalifikowane do II etapu (40zdjęć).I miejsce w kategorii studentzdjęcie Edyty Bochenek „True Slumdog Non-Millio<strong>na</strong>ire”Nagrodzone prace dostępnesą <strong>na</strong> stronie:www.foto.wzieu.plWydział Zarządzaniai Ekonomiki UsługUniwersytetu Szczecińskiegoul. Cukrowa 871–004 Szczecinwww.foto.wzieu.pl

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!