28.02.2013 Views

Z dożynkowym wieńcem Z dożynkowym wieńcem - Kurier Błażowski

Z dożynkowym wieńcem Z dożynkowym wieńcem - Kurier Błażowski

Z dożynkowym wieńcem Z dożynkowym wieńcem - Kurier Błażowski

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

28 <strong>Kurier</strong> B³a¿owski nr 122 wrzesieñ/paŸdziernik 2011<br />

Co krzepiące, to widoczna jest większa dbałość o wykształcenie<br />

dzieci, kiedyś nie przykładano do tego żadnej wagi, wręcz<br />

przeciwnie, liczyło się, aby szybko zarobić własne pieniądze,<br />

iść do pracy.<br />

- Jak wspomina ksiądz pierwsze swoje parafie, pierwsze<br />

lata pobytu w Kąkolówce, jak układała się współpraca<br />

z proboszczem księdzem kanonikiem Stanisławem Lityńskim?<br />

- Pierwszą moją parafią po święceniach było Hyżne, u proboszcza<br />

ks. Michała Kochmana, który był dla mnie, wikarego,<br />

neoprezbiteriana, opiekunem i przyjacielem w jednej osobie.<br />

Kolejna placówka, na której przyszło mi pełnić posługę<br />

wikariuszowską to byłą bieszczadzka parafia Ropienka. Mimo<br />

trudnych warunków pracy (dojazdy), brak dróg i środków<br />

komunikacji, wspominam ją mile. Stosunkowo szybko zakończyła<br />

się moja wikariuszowska wędrówka, bo tam dowiedziałem<br />

się, że ks. Lityński chciałby, abym trafił do jego parafii.<br />

Ks. Stanisław Lityński był wątłego zdrowia i potrzebował<br />

pomocy. Nie od razu zachwyciła mnie ta propozycja. Kole-<br />

Koncelebrowana msza św.<br />

dzy z roku byli w miastach w dużych parafiach, a ja miałem<br />

trafić do wioski takiej, jak moja rodzinna Wesoła. Byłem związany<br />

z rodzinnymi stronami, ale jak każdy młody, chciałem<br />

zmian, ciągnęło mnie do świata. Po rozmowie z ks. Kochmanem<br />

zdecydowałem się przystać na propozycję.<br />

Ks. kanonik Lityński okazał się być bardzo dobrym człowiekiem,<br />

choć był bardzo małomówny, mało kontaktowy<br />

i trudno było mu nawiązać relacje z parafianami. Nie potrafił<br />

okazać dobroci, którą miał w sobie, a nawet zwykłej serdeczności.<br />

Nie było mu z tym dobrze, często pytał mnie, jak ja to<br />

robię. Przez to postrzegany był często jako bardzo surowy.<br />

Ludzie lękali się kontaktów z nim i najczęściej zachodzili od<br />

kuchni, pytając najpierw gospodynię Józefę, czy kanonik jest<br />

i czy przyjmie i wyda metrykę. W rzeczywistości ks. Lityński<br />

potrzebował kontaktów z ludźmi, jak każdy człowiek. Wieczorami<br />

lubił opowiadać o swoich rodzinnych stronach Kobylance<br />

i Gorlicach, graliśmy też często w szachy. Myślę, że<br />

było nam dobrze ze sobą, bo uzupełnialiśmy się nawzajem.<br />

- W ciągu swego życia dokonał ksiądz wielu rzeczy, pomógł<br />

wielu ludziom. Wielkim dziełem księdza, które stało<br />

się wizytówką wsi, miejscem pracy dla wielu jej mieszkanek<br />

jest „Caritas Dom Spokojnej Starości im. Św. Jana z Dukli”,<br />

który powstał z księdza inspiracji i starania. Jak do<br />

tego doszło? Skąd taki pomysł?<br />

- Pomysł nie przyszedł nagle, rodził się długo, bo ten budynek<br />

często sprawiał problemy. Był udręką, kiedy był tam<br />

dom ludowy bezpośrednio w sąsiedztwie plebanii i kościoła.<br />

I nie mam tu na myśli rozgardiaszu, który niosły urządzane<br />

w nim imprezy taneczne, mocno zakrapiane alkoholem, ale<br />

taką uciążliwość, że podchmielone towarzystwo często załatwiało<br />

swoje potrzeby fizjologiczne pod murem lub wręcz za<br />

murem świątyni. Często „gościłem’ ich też na podwórzu plebanii,<br />

gdy wiedli długie i głośne dyskusje przy plebańskiej<br />

studni, korzystając z niej jak z wodopoju.<br />

Sprzedaż domu ludowego i urządzenie tam jednego, potem<br />

kolejnego zakładu produkcyjnego przyniosła pewną ulgę,<br />

bo wrócił spokój, ludzie zyskali pracę na miejscu bez uciążliwych<br />

wówczas dojazdów w przepełnionych autobusach. Niestety,<br />

w okresie przeobrażeń ustrojowo-gospodarczych przedsiębiorstwo<br />

to upadło. Nie mogło nie upaść, bo obserwowałem<br />

na co dzień , jak było zarządzane. Trudno dziś określić,<br />

czy bardziej zawiniła tu nieuczciwość czy nieudolność. Upadek<br />

spowodował dodatkowe zniszczenia, kradzieże. Budynek<br />

stał, niszczał i zaczynał straszyć.<br />

Jako sąsiad patrzyłem na to i próbowałem zainteresować<br />

nim jakąś instytucję, w końcu dotarłem do kolegi z seminarium<br />

ks. Bronisława Żołnierczyka, który był wówczas dyrektorem<br />

„Caritas” w diecezji przemyskiej. Podpowiedział trochę,<br />

co i jak należy zrobić, aby móc zorganizować tu Dom<br />

Spokojnej Starości. Droga do tego była jednak żmudna i daleka,<br />

budynek trzeba było kupić, nie było na to pieniędzy, ani<br />

ja, ani parafia nie była stroną w tej sprawie. Partnerem mogła<br />

być gmina. Na szczęście gmina podjęła temat, a ja zacząłem<br />

chodzić wokół tej sprawy. Większość osób, od których to zależało,<br />

nie powiem, chciała pomóc. I tak powoli, drobnymi<br />

kroczkami udało się to, co dziś cieszy, jest powodem do dumy,<br />

wielu ludziom daje pracę, innym opiekę na starość i przyjazny<br />

dach nad głową.<br />

- Jakie największe przeciwności musiał ksiądz pokonać<br />

w trakcie starań, remontu, rozbudowy?<br />

- Przeciwności i momentów zwątpienia było wiele, ale<br />

nigdy nie zostałem zostawiony z nimi sam sobie. Zapewne<br />

czuwała nad tym Opatrzność i nawet w najtrudniejszych<br />

chwilach znajdowało się w końcu rozwiązanie, znajdowali<br />

się ludzie gotowi wesprzeć. Tak było w trakcie remontu, gdy<br />

okazało się, że budynek prawie nie ma fundamentów. Pani<br />

inżynier, która przygotowywała dokumentację remontową<br />

nakazała pod całym budynkiem zrobić nowy potężny fundament.<br />

Gdyby trzymać się tych planów, prace ziemne pochłonęłyby<br />

olbrzymie środki, których nie mieliśmy i nie<br />

mamy do dziś. W tej sytuacji zwróciliśmy się do innego rzeczoznawcy,<br />

który znalazł inną koncepcję o wiele tańszą, równie<br />

dobrą. Zresztą odkąd kierownictwo zakładu przejęła pani<br />

Anna Chlebek, osoba niezwykle energiczna, charyzmatyczna,<br />

wymarzona na to stanowisko wszystkie tego typu problemy<br />

wzięła na siebie i jak widać świetnie sobie radzi. Pewnego<br />

rodzaju mentalna przeciwność tkwiła w samej świadomości<br />

społeczeństwa, ale to akurat szybko ulega zmianom.<br />

Dom Spokojnej Starości, Dom Starców, jak kiedyś mówiono,<br />

był czymś najgorszym, co mogło spotkać człowieka. Jesteśmy<br />

obecnie świadkami, jak przekonanie to odchodzi w

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!