Z dożynkowym wieńcem Z dożynkowym wieńcem - Kurier Błażowski
Z dożynkowym wieńcem Z dożynkowym wieńcem - Kurier Błażowski
Z dożynkowym wieńcem Z dożynkowym wieńcem - Kurier Błażowski
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
<strong>Kurier</strong> B³a¿owski nr 122 wrzesieñ/paŸdziernik 2011<br />
Tenże kierownik szkoły dnia 3 marca<br />
w II niedzielę Wielkiego Postu przeczytał<br />
mi dekret z dnia 27 lutego br., że<br />
w szkole uczyć religii 1 godzinę tygodniowo<br />
ma [Lehrpersonel?] nauczyciel,<br />
a ksiądz (der Geistliche) może uczyć poza<br />
szkołą. Rodzice mają wnieść na ręce kierownika<br />
deklaracje, że życzą sobie, by ich<br />
dzieci uczyły się religii w szkole.<br />
[s. 60 – tu w „Kronice” na kolejnej<br />
karcie inną ręką zapisany jest tytuł „Rok<br />
Chrystusowy 1942”, czyli brakuje dokończenia<br />
roku 1940 i całego roku 1941]<br />
ROK CHRYSTUSOWY<br />
1942<br />
W roku 1940 w zimie osłabił się mi<br />
wzrok przez wycieńczenie siatkówki.<br />
Dostałem pozwolenie mszę św. odprawiać<br />
„De Beata Maria Virgine” i „De<br />
Requiem”, a nie mając wyraźnego druku<br />
i czując się być zmęczonym przeróżnymi<br />
przejściami życiowymi, prosiłem<br />
ks. biskupa Bardę o zwolnienie<br />
mnie od zarządu kościołem i probostwem.<br />
Ks. biskup przychylając się do<br />
prośby i pozostawiając mię w prawach<br />
proboszcza powierzył […] prob. ks. Janowi<br />
Głodowi, uciekinierowi z probostwa<br />
w Birczy przed bolszewikami we<br />
wrześniu 1939 roku, któremu oddałem<br />
do użytku moją własność […] meble,<br />
a sam zamieszkałem na wikarówce. Obowiązkiem<br />
ks. Głoda było dać mi oprócz<br />
mieszkania wikt i opierunek. Stan (?) ten<br />
trwał od 1 kwietnia 1940–28 listopada<br />
1941 prawnie, a nieprawnie przez jego<br />
zuchwałość – 21 listopada 1942, tj. do<br />
dnia wyjazdu z powodu nagany godnego<br />
traktowania mię przez niego i jego siostrę<br />
Rozalię, jego parobka Kazimierza<br />
Rząsę i nagannego zachowania się ks.<br />
Głoda przez zbytnie nadużywanie alkoholu<br />
z niektórymi parafianami. Poprosiłem<br />
ks. biskupa w październiku 1941<br />
o nadanie mi z powrotem zarządu parafią<br />
i probostwem. Nastąpiło to dekretem<br />
z dnia 12 listopada 1941, przez ks.<br />
Głoda zatrzymanym i mnie niedoręczonym<br />
i nastąpił kres walki 7 parafian<br />
przeciw mnie na rzecz ks. Głoda. Do<br />
nich należą z Piątkowej Wojciech Pępek,<br />
wójt gminy zbiorowej, Paweł Kruczek,<br />
Władysław Kiszka, olejarz; z Futomy<br />
Ferdynand Wyskiel, sołtys, Sieńko<br />
Piotr, emerytowany porucznik Józef<br />
Maciołek, Drewniak Michał, a później<br />
przyłączył się do nich sołtys z Piątkowej<br />
Marian […]<br />
Ciężkim był dla mnie listopad i grudzień.<br />
Skończył się tym, że mimo niechęci<br />
powrotu do Birczy dnia 21 stycznia<br />
br. [ks. Głód] tam pojechał, a dla mnie<br />
pozostała nauka, nigdy do gniazda nie<br />
wpuścić kukułki.<br />
Ks. W. Stachyrak<br />
Wysiedlenie Żydów. Dnia 3 maja br.<br />
wysiedlono z Futomy do Błażowej<br />
wszystkich Żydów, zaś 25 czerwca władze<br />
niemieckie używając forszpanów<br />
zgroma… do gminy Błażowa wywieźć<br />
wszystkich Żydów zamieszkujących<br />
w Błażowej do Rzeszowa, stamtąd zaś<br />
z całego powiatu zgroma [s. 61] dzonych<br />
koleją wywieźli w inne strony, a [… ] mi<br />
do lasów głogowskich (koło miasta Głogów).<br />
W lipcu br. przyszła z Woli Rafałowskiej<br />
rodzina z 3 osób, podająca się za<br />
uchodźców z Berlina [?], zamieszkała<br />
w domu po Józefie Bąku. Okazało się, że<br />
byli to Żydzi udający katolików, uczęszczali<br />
do kościoła, i dnia 10 września około<br />
godziny 6 po południu policja zastrzeliła<br />
ich nad grobem wykopanym w obejściu<br />
Stanisława Wielgosa i w nim wszyscy<br />
troje (mąż, żona, dziecko) spoczywają.<br />
Napady bandyckie. Napady bandyckie<br />
rozpoczęły się dnia 28 października<br />
br., napadając o godzinie drugiej w nocy<br />
na organistówkę. Uzbrojeni w rewolwery<br />
i karabinki pukali do okna. Zbudzony<br />
organista pytał się, kto jest. Odpowiedzieli,<br />
że policja. Organista wyszedł o tworzyć<br />
drzwi. Weszli do środka, trzech,<br />
uzbrojeni. Wszedłszy zażądali trzech tysięcy<br />
złotych. Usłyszawszy odpowiedź,<br />
że nie posiada tych pieniędzy, odgrozili<br />
mu zastrzeleniem. Terroryzując jego<br />
i żonę, zabrali mu ubranie, część bielizny,<br />
trochę zboża, mąki, żądając na nowo<br />
pieniędzy. Żądanie to organista wykonał,<br />
dając im około 600 zł. Odchodząc zagrozili<br />
mu, iżby nie dawał znać policji.<br />
Następstwem tego było, że następnego<br />
dnia zjechała [kryminalna?] i policja porządkowa<br />
i niemiecka policja ze Strzyżowa<br />
z oficerem celem spisania protokołów.<br />
Za tydzień obrabowali Wojciecha<br />
Głogowskiego, mieszkającego wyżej kościoła,<br />
przy drodze do Piątkowej. Nie<br />
wiadomo, czy bandyci, czy zwykli złodzieje,<br />
bo weszli do komory przez dach<br />
zabierając mu wszystko, co miał. Za kilka<br />
dni bandyci obrabowali niejakiego<br />
Sowę handlującego i Cygana mieszkającego<br />
na Ujazdach, w domu pożydowskim,<br />
9<br />
znanego powszechnie [jako] Karczma<br />
Piekielska.<br />
9 listopada o godzinie 5.30 wieczorem<br />
napadli na mnie, przychodząc od<br />
strony gumna w liczbie trzech. Jeden<br />
wyższego wzrostu uzbrojony w rewolwer,<br />
drugi średniego wzrostu uzbrojony<br />
w karabinek około 50 cm długości. Trzeciego<br />
nie widziałem, gdyż stał na straży<br />
przed gankiem od strony południowej.<br />
[s. 62] Ja w owym czasie byłem w kancelarii<br />
z trzema innymi osobami. Gdy weszła<br />
do kancelarii gospodyni Aniela Nieznańska,<br />
mówiąc: „Jakiś pan pyta się<br />
o księdza”, wyszedłem na korytarz, stanąłem<br />
przed wyższym, a zapytany, czy<br />
jestem księdzem, odpowiedziałem mu,<br />
że tak. A on kazał mi iść do kuchni,<br />
w której zaraz przyskoczył do mnie drugi,<br />
niższy, trzymając karabin pod kurtką.<br />
Z początku sądziłem, że są to urzędnicy<br />
z urzędu pracy poszukujący ludzi do Niemiec,<br />
ale gdy ów wyższy uzbrojony w rewolwer<br />
poszedł do kancelarii, z której<br />
przyprowadził owe trzy osoby, będące ze<br />
mną przed chwilą, i przyprowadził […]<br />
ks. Wojciecha Bogdana mieszkającego<br />
u mnie w gościnie, zrozumiałem, że mam<br />
do czynienia z bandytami, bo ów mniejszy,<br />
wyciągnąwszy spod kurtki karabin,<br />
zażądał ode mnie 10 000 zł. Usłyszawszy<br />
moją odpowiedź, że nie posiadam<br />
takiej kwoty, odgroził mi zastrzeleniem.<br />
Ja mimo tego mówiłem, że nie mam.<br />
Wtedy odstąpił dwa kroki w tył i skierowawszy<br />
karabin ku mnie, zarepetował go.<br />
Ja powtórnie mówiłem, że nie mam.<br />
Wtedy kazał mi oddać 1000 zł. Odrzekłem,<br />
iż nie mam. Na to on mówi: „Daj,<br />
ile masz”.<br />
Wówczas mniejszy pozostał w kuchni<br />
terroryzując czeladź i innych w kuchni<br />
zgromadzonych w ilości około 10<br />
osób. Z większym, który nigdy do kuchni<br />
nie pokazał się, poszedłem do kancelarii,<br />
będącej w sąsiedztwie salonikiem,<br />
wysunąłem szufladę z biurka i dałem mu<br />
część pieniędzy posiadanych w kopercie.<br />
Bandyta niezadowolony tym, żądał więcej<br />
i dałem mu resztę znajdującą się<br />
w drugiej kopercie. Obydwie te koperty<br />
zawierały około 800 zł, przeważnie ofiary<br />
na msze św. Jeszcze niezadowolony<br />
sam przeszukiwał szufladę i zabrał mi<br />
portfel ceratowy, dosyć gruby, jednak<br />
w nim pieniędzy nie było, tylko zapiski.<br />
Dwukrotnie prosiłem o zwrot portfela –<br />
że pieniędzy w nim nie ma, lecz nadaremnie.<br />
Znalazł w szufladzie paczkę herbaty,<br />
lecz ją zostawił.