11.07.2015 Views

W oczekiwaniu na coś, co by w końcu nasunęło się, zapanowało

W oczekiwaniu na coś, co by w końcu nasunęło się, zapanowało

W oczekiwaniu na coś, co by w końcu nasunęło się, zapanowało

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Jak <strong>się</strong> wydaje, dwuz<strong>na</strong>czność „dziecka” we współczesnej kulturze polega <strong>na</strong> tym, że jestono walką z zakorzenieniem (we własnym domu, warstwie społecznej, klasie, kraju, strefiekulturowej) p r o w a d z o n ą w i m i ę z a k o r z e n i e n i a. Oczywiście: w imięzakorzenienia we własnej, osobniczej przeszłości – ale przecie także (<strong>co</strong> jest prostymprzedłużeniem poprzedniego) we własnej przeszłości preosobniczej, w przeszłości tych,którzy zrodzili, w przeszłości własnego szczepu, w przeszłości gatunku, i w jeszcze dalszejprzeszłości, w przeszłości tego, <strong>co</strong> zrodziło <strong>na</strong>sz gatunek, w przyrodzie. Gdy<strong>by</strong> trzeba szukać<strong>na</strong> tę dwuz<strong>na</strong>czność dowodów, dostarczyć ich może psychoa<strong>na</strong>liza – ta podstawowa opcja za„dzieckiem” i „dziecię<strong><strong>co</strong>ś</strong>cią” w kulturze współczesnej. Ewolucja myśli psychoa<strong>na</strong>litycznej(np. od wczesnego, „osobniczego” Freuda do „archetypicznego” Junga) wskazuje, że granicewymienionych przeszłości są płynne i przenikają <strong>się</strong>.„Dziecko” – to z<strong>na</strong>czy <strong>by</strong>ć zrodzonym przez matkę, córkę kobiety; <strong>by</strong>ć zrodzonym przezKrew. „Dziecięctwo” jest <strong>na</strong>jbardziej retroaktywną częścią doświadczenia osobnika iwspólnego doświadczenia. A przy tym „dziecięctwo” jest bezradne – bezradność stanowi jegokonstytutywną cechę, jest o<strong>na</strong> niejako wkalkulowa<strong>na</strong> w jego ideę. Nie <strong>na</strong>leży dziwić <strong>się</strong> więc,że w spontanicznie wy<strong>na</strong>lazczych i spontanicznie wolnych działaniach dziecka nieuchronnie<strong>na</strong>dejść musi moment, w którym ono odwoła <strong>się</strong> do czegoś, <strong>co</strong> ma <strong>na</strong>jbliżej: do ciałarodziców, do swego ciała, do instynktu i mechanizmów biologicznych. W tym momencieinspirowany przez psychoa<strong>na</strong>lizę bunt współczesnego intelektualisty (a mogą <strong>by</strong>ć nimzarówno tezy Marcusego, jak wywody Junga o „plemiennej <strong>na</strong>turze człowieka”, czy wywodypóźnego Sartre'a o „wyzwalającej roli gwałtu”) spotyka <strong>się</strong> z prymitywnym pragnieniem„rdzenności” manifestowanym przez grupy etniczne, z archaicznymi wierzeniami idziałaniem odruchowym. Tu <strong>na</strong>stępuje radykalne uproszczenie obrazu świata. Gwałtownewypróżnienie – jako skutek nieograniczonej spontaniczności i chęci powiedzeniawszystkiego.Posłużę <strong>się</strong> słowami <strong>na</strong>rratora Trans–Atlantyku: „W mów rozmów odmęcie, w lampnieżywym lśnieniu ja jak przez teleskop <strong>na</strong> wszystko patrzałem i wszędzie Ob<strong><strong>co</strong>ś</strong>ć widząc,Nowość i Zagadkę, jakąś szarością i nikłością zdjęty, ja domu mego, Przyjaciół iTowarzyszów moich wzywałem” (podkr. moje A. F.). Uczucie proste i zrozumiałe. Nie<strong>na</strong>leży <strong>się</strong> dziwić, że człowiek współczesny – w swoim myśleniu i wyrażaniu myślipozbawiony punktów oparcia szuka czegoś, <strong>co</strong> <strong>na</strong>jgłębiej w nim złożone. Chce <strong>się</strong> uchwycić„tego, <strong>co</strong> rdzenne”. Szuka <strong>na</strong>jprostszych uczuć, <strong>na</strong>jprostszych tytułów wspólnoty, ponieważwie, że tylko one – elementarne uczucia, prymitywne tytuły wspólnot – mogą <strong>się</strong> jeszcze staćpodporą. Większość tu od<strong>na</strong>jduje spokój i możność działania. Natomiast myśliciel –człowiek, którego zawodem jest produkowanie myśli – i artysta – produkujący dzieła sztuki –będą musieli ponownie swój obraz świata wzbogacić.Kiedy u Gombrowicza Polak wyzwala <strong>się</strong> z a<strong>na</strong>chronicznego stosunku do własnejpolskości i zamierza <strong>by</strong>ć człowiekiem nowoczesnym, wyraża swe uczucia tak: „A płyńcieżwy, płyńcież Rodacy do Narodu swego! Płyńcież wy do Narodu waszego świętego chybaPrzeklętego! Płyńcież do Stwora tego św. Ciemnego, <strong>co</strong> od wieków zdycha, a zdechnąć niemoże! Płyńcież do Cudaka waszego św., od Natury całej przeklętego, <strong>co</strong> wciąż <strong>się</strong> rodzi, aprzecież wciąż Nieurodzony! (...) Płyńcież do Szaleńca, Wariata waszego św., ach chybaPrzeklętego, że<strong>by</strong> on was skokami, szałami swoimi Męczył, Dręczył, was krwią zalewał, wasRykiem swym ryczał, wyrykiwał, was Męką zamęczał, Dzieci wasze, żony, <strong>na</strong> śmierć, <strong>na</strong>Sko<strong>na</strong>nie sam ko<strong>na</strong>jąc w ko<strong>na</strong>niu swoim Szału swojego was Szalał, Rozszalał!” (w Trans–Atlantyku).Czym różni <strong>się</strong> takie pragnienie nowoczesności od owej polskości dawnej? Ten samkoszmar wyobrażeń o ojczyźnie <strong>co</strong> w popowstaniowych poezjach, te same obrazy <strong>co</strong> wGrottgerowskich cyklach, którym kilka pokoleń Polaków zawdzięcza swe pierwsze dziecięceurazy i <strong>na</strong>jwcześniejsze lęki. To samo komedianctwo, ten sam krój uczuciowy. Te same27

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!