11.07.2015 Views

W oczekiwaniu na coś, co by w końcu nasunęło się, zapanowało

W oczekiwaniu na coś, co by w końcu nasunęło się, zapanowało

W oczekiwaniu na coś, co by w końcu nasunęło się, zapanowało

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

„Sam – samopas – samograj” (w Pornografii): te słowa mogą posłużyć za lapidarnąformułę drogi, którą prze<strong>by</strong>ł współczesny myśliciel i artysta. I tylko niekiedy spoza tejsamobieżnej myśli, spoza sterylnych przeciwieństw usta<strong>na</strong>wianych <strong>na</strong> <strong>na</strong>jwyższymdiapazonie myślenia, wyzierają kły i pazury. „Jestem jak w ciemnym lesie, gdzie cudacznekształty drzew, upierzenie i jazgot ptaków wabią i śmieszą dziwną maskaradą, lecz z głębidochodzi daleki ryk lwa, kłus bawołu i skradający <strong>się</strong> krok jaguara” (w Zdarzeniach <strong>na</strong> bryguBanbury).Lekcja Gombrowicza. Był, jak i my wszyscy dzisiaj – którzy chcieli<strong>by</strong>śmy widzieć siebiejako buntowników, lecz dysponujemy w myśleniu jedynie zasadą adekwatności ikonwergencji – człowiekiem zgodnym i uległym. Zawsze potrafił <strong>się</strong> bardzo głośnosprzeciwiać, że<strong>by</strong> po cichu zgodzić <strong>się</strong>. Tak utożsamiał <strong>się</strong> kolejno ze wszystkim, <strong>co</strong> gootaczało. Przystał (przedrzeźniając) <strong>na</strong> samoograniczenia ziemiańskiego środowiska, zktórego <strong>się</strong> wywodził (gdyż zobaczył w nich tworzywo swego pierwszego tomu opowiadań).Przystał (przedrzeźniając) <strong>na</strong> polską zaściankowość (którą uwiecznił w Ferdydurke). Przystał(przedrzeźniając) <strong>na</strong> dawną polskość, tak mu podobno obmierzłą (cóż to za szlagier tenTrans–Atlantyk!). Przystał <strong>na</strong> samoograniczenia te po to, że<strong>by</strong> móc <strong>się</strong> z<strong>na</strong>leźć w wieży zkości słoniowej „<strong>by</strong>łych kawiarń”, w samoograniczonym środowisku artystów. Podpatrywałjego styl <strong>by</strong>cia i manifestowania siebie, jego retorykę, dosko<strong>na</strong>lił <strong>się</strong> w samoograniczeniachliteratury – że<strong>by</strong> otworzyć sobie okno <strong>na</strong> szeroki świat. Wyruszył w świat i zobaczył w nimsamoograniczenia: wieże z kości słoniowej z zakratowanymi lub niezakratowanymi ok<strong>na</strong>mi.„Demistyfikował”, „demitologizował” jego mity i mistyfikacje, ale ta działalność w jegodziele prowadziła zawsze do powstawania automitów i automistyfikacyj.Im odważniej w Dzienniku piętnował pozorność kultury, tym bardziej sam Dziennikumieszczał wewnątrz niej. Proszę porów<strong>na</strong>ć dwa pierwsze tomy Dziennika, jeszczeniezwykłe, jeszcze będące spojrzeniem z zewnątrz, spojrzeniem arywisty <strong>na</strong>wiązującegokontakt z rzeczywistością we własnym imieniu i skutecznie poszukującego wyjść własnych(jakie przenikliwe uwagi o polskiej kulturze w Dzienniku 1953–1956!, jakie rewelatorstwomyślowe i artystycz<strong>na</strong> wspaniałość Dziennika 1957–1961!) – z Dziennikiem 1961–1966, zowym Jour<strong>na</strong>l Paris–Berlin, już całą gębą „kulturowym” i „europejskim”,„Gombrowiczowskim”, a niemal już „Borgesowskim”, mogącym liczyć <strong>na</strong> łatwyogólnoświatowy sukces wydawniczy. Im wyraźniej zdawał sobie sprawę z „niecnego ipodłego” <strong>na</strong>szego ob<strong>co</strong>wania ze światem (jak mówi w Kosmosie), tym bardziej rzeczywistośćprzedstawio<strong>na</strong> jego utworów (np. rzeczywistość Pornografii i Kosmosu) stawała <strong>się</strong>nikczem<strong>na</strong>. Im gwałtowniej piętnował samoograniczenia współczesnych, tym bardziej własnyjego język stawał <strong>się</strong> podobny do języka, z którym chciał <strong>się</strong> zmagać.Pozory ruchu w dziele j a k o o d p o w i e d ź <strong>na</strong> ruch pozorny świata. Estetyzująca„wolność wyobraźni”, „dosko<strong>na</strong>łość artystycz<strong>na</strong> snu” j a k o o d p o w i e d ź <strong>na</strong> poczuciebezsiły, <strong>na</strong> „powszechną niemożność”. Rozlazłość (uda<strong>na</strong>, odegra<strong>na</strong>) <strong>na</strong>rracji, która„dziwoląży <strong>się</strong> ze słowostworem”, j a k o o d p o w i e d ź <strong>na</strong> daremne pró<strong>by</strong>uporządkowania rzeczywistości. Słowo nieczytelne, bełkot j a k o o d p o w i e d ź <strong>na</strong>bełkot, który <strong>na</strong>s otacza. Gwałt dokonywany <strong>na</strong> czytelniku – te pokraczne makaronizmyFerdydurke, Trans–Atlantyku, „bąble i wypryski słowne” Kosmosu owe „słowa wielokrotne”Gombrowicza, cztero– i więcejkrotne, urażające przyzwyczajenia czytelnicze – j a k o o d p ow i e d ź <strong>na</strong> „gwałt przez uszy”, jakiemu jesteśmy poddawani. „Dowcipusium”, śmiech j a ko o d p o w i e d ź <strong>na</strong> miałkość i śmieszność (nie zamierzoną) słów do <strong>na</strong>s kierowanych,które mają przekonywać. „Dzieckiem podszycie” j a k o o d p o w i e d ź <strong>na</strong> udziecinnienie<strong>na</strong>sze, <strong>na</strong> „upupienie”. Ta sama peł<strong>na</strong> adekwatność i konwergentność – „p o w i e 1 a c h n um” – <strong>na</strong> wszystkich poziomach dzieła.Jesteśmy dzisiaj skłonni wierzyć, że są to jedyne odpowiedzi, jakich artysta może udzielić;że właśnie <strong>na</strong> tym – i tylko <strong>na</strong> tym – musi polegać jego gra ze światem. Świadczy o tym m.in.35

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!