11.07.2015 Views

W oczekiwaniu na coś, co by w końcu nasunęło się, zapanowało

W oczekiwaniu na coś, co by w końcu nasunęło się, zapanowało

W oczekiwaniu na coś, co by w końcu nasunęło się, zapanowało

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

procesu twórczego jest tak wielka, i wydaje <strong>się</strong> tak oczywista, że my dzisiaj nie potrafimymyśleć o sztuce i<strong>na</strong>czej jak o <strong>na</strong>rracji przepołowionej, jak a <strong>na</strong>pięciu, rodzącym <strong>się</strong> międzynieprzezwyciężalnymi przeciwieństwami. „Teoria z praktyką, myśl z <strong>na</strong>miętnością, życie zwartościowaniem i rozumieniem życia, żądza osobistego sukcesu z wymogami stwarzającego<strong>się</strong> utworu, wymogi utworu z uniwersalną prawdą, pięknem, cnotą. Nie ma nic, <strong>co</strong> <strong>by</strong>królowało <strong>na</strong>d resztą” (w Rozmowach). Jesteśmy tak pewni swej definicji artyzmu, iżzdajemy <strong>się</strong> nie wiedzieć, że artysta może podjąć grę ze światem <strong>na</strong> innej zasadzie – np. <strong>na</strong>zasadzie kompensacyjnej: może próbować wnosić w dzieło te elementy, których, jegozdaniem, nie dostaje rzeczywistości. Powracam do <strong>na</strong>rracji przepołowionej.Stefan Czarniecki, tytułowy bohater opowiadania Gombrowicza, pół–Żyd i pół–ziemianin,jest dzieckiem dwu Krwi. Nie chcąc przystać <strong>na</strong> jedną z nich (<strong>co</strong> <strong>by</strong> mu uniemożliwiało„autentyczność”, <strong>co</strong> <strong>by</strong> go sprowadziło, jego zdaniem, <strong>na</strong> poziom niższy niż ten, któryreprezentuje obecnie), musi przystać <strong>na</strong> obie – a to z kolei staje <strong>się</strong> przyczyną komplikacjiuczuciowych, zmusza go do nieodpowiedzialnych i, <strong>co</strong> gorsza, nieskutecznych wystąpień.Gdzie tkwił błąd? Błąd tkwił w tym, że <strong>by</strong>ł dzieckiem dwu Krwi, że widział dwie Krwie – żenie z<strong>na</strong>lazł ani w sobie, ani w świecie takiego miejsca, z którego mógł<strong>by</strong> ich nie zobaczyć.Tak (przy wydatnej pomocy otoczenia) zmodelował dla siebie świat, więc – o, potęgomodelu! – z modelu tego wynikało i to, <strong>co</strong> mógł w swej grze ze światem światuprzeciwstawić. Wszystko wzajemnie <strong>się</strong> przedrzeźniało, tak jak przedrzeźniały <strong>się</strong> Krwierodziców, więc nie pozostało mu nic innego, jak przystawienie <strong>na</strong>stępnego krzywego lustra,jak doko<strong>na</strong>nie jeszcze jednego grymasu prześmiewcy. Podobnie <strong>na</strong>rrator Trans–Atlantykuwalczący o własną „autentyczność”: z taką uwagą oglądał świat, który mu „siebie–autentycznego” uniemożliwiał, iż w <strong>końcu</strong> rzeczywistość zatryumfowała <strong>na</strong>d nim – niepotrafił przeciwstawić jej nic innego jak wybuch śmiechu, jak przekornie dziecięcy umyk wdół. Aż sam stał <strong>się</strong> tym, przed czym usiłował uciec. Owszem, i <strong>na</strong>dal wydawało mu <strong>się</strong>, iżuważnie ogląda świat, ale ten świat <strong>by</strong>ł już tylko projekcją jego potwarczego spojrzenia.Np. rzeczywistość społecz<strong>na</strong>, przedstawio<strong>na</strong> w dziele Gombrowicza. Chłop czuje <strong>się</strong>chłopem, „biorąc po gębie” (w Ferdydurke), a staje <strong>się</strong> klasą traktując dziedzica nogami (wOperetce); pan <strong>się</strong> we własnej pańskości utwierdza „waląc po gębie” lub zjadając <strong>na</strong> kolacjęBolka Kalafiora (w Biesiadzie u hrabiny Kotłubaj). Tak powstają dwie sfery wyłączone, leczwzględem siebie symetryczne. Sfera pańska, „<strong>na</strong> wysokościach”, „z fukami i fumami jakkaretą”, wsparta o świat wartości „<strong>co</strong> z głębi samy dmie, Boże!” i zasmarka<strong>na</strong>, „ciumkająca”,„gmyrająca paluchami” sfera chłopska; „lokaje czyszczą w dole, państwo rozmawiają wgórze” (w Operetce). W Ślubie Ojciec–karczmarz zostaje królem i <strong>na</strong> powrót karczmarzem, aw jego ustach słowu arystokratycznemu towarzyszy słowo plebejskie: „dum<strong>na</strong> pańskośćwujaszka wyrastała wprost z podściółki chamskiej, z chamstwa czerpała swe soki”(Ferdydurke). Słowo „syr” w ustach wujaszka–ziemiani<strong>na</strong> łączy sobą obie warstwy społecznei mówi o wspólnym rodowodzie wyz<strong>na</strong>wanych wartości. Symetria.Tamta rzeczywistość staromod<strong>na</strong>, więc i – odpowiadająca jej – rzeczywistość nowoczes<strong>na</strong>:felietonowe i higieniczne nowatorstwo Młodziaków w Ferdydurke, rozczytanych w Boyu iWellsie, głuchych <strong>na</strong> chłopsko–pańskie otoczenie wsi okolicznych, a otwartych <strong>na</strong> NowąMyśl, <strong>na</strong> Epokę Walki, Walkę w Epoce, <strong>na</strong> Semafory, Anteny i Śmigło. Sfera „rouge'u imydła Majola”, postaciowa<strong>na</strong> w osobach wyświeżonych inteligentów, w miodowych parachrozprawiających o kąpieli i prysznicu. „Smuga toaletowego zapachu”, nowy ośrodekwartości, jakże błyszczący i postępowy w kraju, gdzie – <strong>by</strong> <strong>się</strong> posłużyć słowami Ferdydurke– „nie tyle Smęt i Dola, ile Niezguła z Niedojdą po polach snują <strong>się</strong> i jęczą”. Dwierzeczywistości symetryczne względem siebie, i dlatego równie infantylne: nowoczes<strong>na</strong> istaromod<strong>na</strong>.Ale nowoczesność nie jest jedyną reakcją, do jakiej prowokują „Niezguła z Niedojdą”.Kiedy w Trans–Atlantyku poczciwi<strong>na</strong> Grzegorz dochodzi do wniosku, że „Natura Polakami29

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!