KORONIARZ W GALICJI 34
ROZDZIAŁ I NADER WAŻNY DLA TYCH, KTÓRZY PRAGNĄ ROZUMIEĆ KONIEC TEJ POWIEŚCI Miło zapewne będzie szanownym czytelnikom i czytelniczkom, jeżeli bez wszelkiej przedmowy i zwykłych ceremonij autorskich zapoz<strong>na</strong>m ich od razu z niepospoli<strong>ci</strong>e przyzwoitym młodzieńcem, którego przygody, według własnych jego zez<strong>na</strong>ń spisane i <strong>na</strong>leżytymi komentarzami objaśnione, powierzam niniejszym prasie drukarskiej pod tytułem po częś<strong>ci</strong> – przyz<strong>na</strong>ję sie – <strong>na</strong>śladowanym z feljetonów »Dziennika Poz<strong>na</strong>ńskiego« 92 . Jednę tylko małą zrobiłem zmianę – zamiast Emigrant <strong>na</strong>pisałem Koroniarz w Galicji, bo wolno może Koroniarzowi uważać się za „emigranta”, gdy jest po tej stronie kordonu, ale nie wolno Galicjaninowi <strong>na</strong>zywać emigrantem nikogo, kto przybywa z Królestwa, z Poz<strong>na</strong>ńskiego, z Prus, z Litwy, z Ziem Zabranych. Polak w polskim kraju nie może być tak <strong>na</strong>zwanym i sam siebie tak <strong>na</strong>zywać nie powinien, chyba że jest przypadkowo niemieckim Grafem 93 i że mu się <strong>da</strong>je w z<strong>na</strong>ki nietolerancja instytutów kredytowych, urzędujących w niezrozumiałym dla niego języku polskim. Taki Graf jest tutaj prawdziwym emigrantem, nieszczęśliwą istotą, pozbawioną towarzystwa ludzi pokrewnych jej wyobrażeniami, mową i obyczajami, skazaną <strong>na</strong> obcowanie chyba z pensjonowanymi landsdrago<strong>na</strong>mi od śp. urzędów cyrkularnych 94 lub Büchsenspannerami 95 wielkich panów – bo innych Niemców niewielu z<strong>na</strong>jdzie się w Galicji. Ale ponieważ te małe niedogodnoś<strong>ci</strong> społeczne nie <strong>da</strong>ją się by<strong>na</strong>jmniej czuć Koroniarzom, Litwinom itd., więc <strong>ci</strong> nie są emigrantami i sam tytuł komedii Emigrant w Galicji jest kolosalną niedorzecznoś<strong>ci</strong>ą. Mój Koroniarz – czas bowiem przystąpić raz do niego – <strong>na</strong>zywa się Artur Kukielski, jest młody, średniego wzrostu, brunet, ubiera się ile możnoś<strong>ci</strong> <strong>na</strong>jwytworniej i używa <strong>ci</strong>emnoszafirowego pincenez 96 , <strong>który</strong> odejmuje od oczu tylko wtenczas, gdy chce <strong>na</strong>prawdę zobaczyć jaki przedmiot. Ruchy i maniery jego pełne są przesadnej, afektowanej elegancji. Nie mówi i<strong>na</strong>czej, jak tylko pięknie zaokrąglonymi frazesami, i mówi rzadko kiedy o czym innym, jak tylko o sobie samym. Nie jest on zresztą – broń Boże – typem „prze<strong>ci</strong>ętnym” Koroniarza, tak jak my go sobie tu w Galicji przedstawiamy. Nie jest ani tak żywym i wesołym, ani tak otwartym i serdecznym. Fanfaronuje wprawdzie trochę, lecz po <strong>ci</strong>chu, i popiera wszystkie swoje opowia<strong>da</strong>nia tak szczegółowymi <strong>da</strong>tami co do czasu, miejsca i innych towarzyszących okolicznoś<strong>ci</strong>, że nie tylko słuchacz, ale i on sam musi wierzyć wszystkiemu, co mówi. To <strong>da</strong>je mu pewną wyższość <strong>na</strong>d krzykliwymi trochę i burzliwymi braćmi zakordonowymi, <strong>który</strong>ch mieliśmy sposobność poz<strong>na</strong>ć bliżej w oddziałach powstańczych. Co do mnie, zaraz <strong>na</strong> pierwszym wstępie powziąłem to głębokie przeko<strong>na</strong>nie, że p. Artur Kukielski jest bardzo wykształconym młodzieńcem, <strong>na</strong>leżącym z urodzenia, majątku i sposobu ży<strong>ci</strong>a do śmietanki towarzystwa warszawskiego. Sam mi to zresztą powiedział, częś<strong>ci</strong>ą po polsku, częś<strong>ci</strong>ą zaś po francusku, a ta druga część przeko<strong>na</strong>ła mię oczywiś<strong>ci</strong>e jeszcze mocniej niż pierwsza. Przybył on był do Galicji jako jeden z rozbitków pewnego oddziału w Sandomierskiem, <strong>który</strong> po długiej i świetnej kampanii uległ niezmiernej przemocy moskiewskiej. Zaimponował mi od razu i za- 92 W od<strong>ci</strong>nku »Dziennika Poz<strong>na</strong>ńskiego« z r. 1869, nr 28-33 drukowa<strong>na</strong> była komedia Józefa Narzymskiego i Władysława Sabowskiego pt. Emigrant w Galicji, w której autorzy przedstawiają historię denuncjacji powstańca wobec władz austriackich przez arystokratę galicyjskiego. 93 Graf (niem.) – hrabia; aluzja ta ośmiesza szlachtę galicyjską, która masowo kupowała austriackie tytuły arystokratyczne. 94 landsdragoni z śp. urzędów cyrkularnych – woźni z urzędów powiatowych, które w r. 1869 już nie istniały. 95 Büchsenspanner (niem.) – rusznikarz. 96 pince-nez (fr.) – binokle, okulary trzymające się <strong>na</strong> nosie przy pomocy sprężynki. 35
- Page 1 and 2: Aby rozpocząć lekturę, kliknij n
- Page 3 and 4: Tower Press 2000 Copyright by Tower
- Page 5 and 6: Szanowny czytelniku! Widzę, jak si
- Page 7 and 8: - Kiedy bo, proszę panów, powiada
- Page 9 and 10: - Wiecie, że byłem do niedawna le
- Page 11 and 12: - A skolko ubili buntowszozykow? 13
- Page 13 and 14: czy, uważam tylko na wdzięk kwiat
- Page 15 and 16: Józio chwycił się przy tych sło
- Page 17 and 18: najdłużej. Nie miałem jednak cza
- Page 19 and 20: Lord Henry Plantagenet zdawał się
- Page 21 and 22: napis na starej bardzo tablicy, ale
- Page 23 and 24: - Ależ powiedz mi, jak się masz,
- Page 25 and 26: chciałem nosić z sobą kwitu i da
- Page 27 and 28: łów, wzięli się wszyscy do orga
- Page 29 and 30: cze w krótkie strzemiona kozackie,
- Page 31 and 32: wszystkich dziennikach krajowych ż
- Page 33: * * * Mamże opisywać, co się dzi
- Page 37 and 38: czasem z kawiarni Müllera do Jezui
- Page 39 and 40: dokładnością jak kompania kapita
- Page 41 and 42: c) kaftanik flanelowy, własnoręcz
- Page 43 and 44: ROZDZIAŁ II Z KTÓREGO WYNIKA, ŻE
- Page 45 and 46: ma przynajmniej tę jedne zaletę,
- Page 47 and 48: Nie zamierzam ja bynajmniej stawia
- Page 49 and 50: ROZDZIAŁ III WYJAŚNIAJĄCY NADER
- Page 51 and 52: Po tych przedwstępnych komplimenta
- Page 53 and 54: nego bieguna, a raczej do biegunki
- Page 55 and 56: nym aktem Dziewicy Orleańskiej 171
- Page 57 and 58: miejscu p. Widmana 180 i musiał cz
- Page 59 and 60: go. Jacyś historycy 190 , których
- Page 61 and 62: powiedziała: w o l e m y 202 Rocha
- Page 63 and 64: ROZDZIAŁ V W KTÓRYM P. ARTUR KUKI
- Page 65 and 66: - Kiedy, proszę jaśnie pani, to n
- Page 67 and 68: pod względem własności innego ro
- Page 69 and 70: - To oszust! - wybuchł nagle z wie
- Page 71 and 72: nisterstwa w takim stopniu, w jakim
- Page 73 and 74: stym szlachcicom, kazali się tu zj
- Page 75 and 76: ROZDZIAŁ VI JAKO KSIĄŻĘ ARTUR W
- Page 77 and 78: obudzić sam w sobie przeświadczen
- Page 79 and 80: uje już tego ćwiczenia. Byłoby t
- Page 81 and 82: demokratycznej, czy towarzysko-kons
- Page 83 and 84: Szanowni czytelnicy raczą mi uwier
- Page 85 and 86:
ośmiu przyległych powiatach i tyl
- Page 87 and 88:
ny Człowiek 294 , powiedziałbym:
- Page 89 and 90:
dobrym wrażeniu, jakie sprawił w
- Page 91 and 92:
ROZDZIAŁ VIII ZDAJĄCY SPRAWĘ O W
- Page 93 and 94:
swojej kancelarii powiatowej, a nas
- Page 95 and 96:
- Panie naczelniku! (będąc „w s
- Page 97 and 98:
ROZDZIAŁ IX W KTÓRYM OPISANĄ JES
- Page 99 and 100:
Kołdunowiczowej i tradycyjnemu gas
- Page 101 and 102:
siebie, a pan domu sypiał w stodol
- Page 103 and 104:
ROZDZIAŁ X W KTÓRYM KAŻDY, CO ZA
- Page 105 and 106:
zdołał. Powierzali mu tedy raz po
- Page 107 and 108:
wy o ciężkich czasach bodaj troch
- Page 109 and 110:
imieniu była blondynką 346 , oczy
- Page 111 and 112:
ROZDZIAŁ XI W KTÓRYM PAN ARTUR PO
- Page 113 and 114:
u r Wielopolski, je suis démocrate
- Page 115 and 116:
ROZDZIAŁ XII KRÓTKO, ALE STANOWCZ
- Page 117 and 118:
zecz z p. Arturem: dumania jego nie
- Page 119 and 120:
ROZDZIAŁ XIII W KTÓRYM BOHATER TE
- Page 121 and 122:
głębokich. Mianowicie tragicznoś
- Page 123 and 124:
postanowił stawić się ostro swoi
- Page 125 and 126:
- Nie major, nie major, furda, brac
- Page 127 and 128:
Na mocy sercowej swojej afekcji pan
- Page 129 and 130:
wietrze, ten przegrał sprawę i mo
- Page 131 and 132:
w tym samym porządku, w jakim przy
- Page 133 and 134:
ściej. Przychodziły one zawsze po
- Page 135 and 136:
Paragraf ten niechaj raczą mieć w
- Page 137 and 138:
uczuć i myśli, wobec wszystkich t
- Page 139 and 140:
szło przebijać przez straże i pa
- Page 141 and 142:
w tej chwili w Cewkowicach i nie db
- Page 143 and 144:
ROZDZIAŁ XVII W KTÓRYM GUBIĄ SI
- Page 145 and 146:
cą się może zakazowi rodziców,
- Page 147 and 148:
ROZDZIAŁ XVIII W KTÓRYM FILOLOGIC
- Page 149 and 150:
Na szczęście, nawinął się żan
- Page 151 and 152:
Rus 415 i innymi, niełatwymi do po
- Page 153 and 154:
go do spokoju i cierpliwości, obie
- Page 155 and 156:
przeszkodzić wywiezieniu jego do g
- Page 157 and 158:
tycznych, tak że według najściś
- Page 159 and 160:
puszczą go po najdłuższym śledz
- Page 161 and 162:
ROZDZIAŁ XX W KTÓRYM P. ARTUR Z D
- Page 163:
PAN KOMISARZ WOJENNY KORONIARZ W GA