Krok defiladowy na gruntach podmokłych - Gandalf
Krok defiladowy na gruntach podmokłych - Gandalf
Krok defiladowy na gruntach podmokłych - Gandalf
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
21<br />
KROK DEFILADOWY NA GRUNTACH PODMOKŁYCH<br />
łem mu po˝yczyç. Powiedziawszy to, <strong>na</strong>le˝ało <strong>na</strong>tychmiast rzuciç<br />
si´ do drzwi, aby nie słyszeç, co babcia ma w tej sprawie do powiedzenia.<br />
Otó˝ gwara młodzie˝owa odgrywa z<strong>na</strong>cznà rol´ w utrzymaniu<br />
ciàgłoÊci kultury. Tam, gdzie Polacy sà w mniejszoÊci, <strong>na</strong> przykład<br />
w Londynie czy we Lwowie, głównà przyczynà wy<strong>na</strong>rodowienia jest<br />
brak miejscowej polskiej gwary młodzie˝owej. Dzieci przechodzà <strong>na</strong><br />
rosyjski, <strong>na</strong> angielski, bo j´zyk Sienkiewicza czy Orzeszkowej nie<br />
oddaje ich Êwiata.<br />
Woj<strong>na</strong> mieszała ludziom w głowach <strong>na</strong> tysiàce sposobów. Pani generałowa<br />
Andersowa wspomi<strong>na</strong>ła z uÊmiechem, ˝e jeszcze długo<br />
po wojnie mà˝ nie zgadzał si´ <strong>na</strong> kupno porzàdnych mebli do ich londyƒskiego<br />
mieszkania, po co, przecie˝ niebawem b´dziemy znów si´<br />
przeprowadzaç, tym razem <strong>na</strong> dobre, do Warszawy… Nie dowiemy<br />
si´ nigdy, ile w tym było kalkulacji politycznej, a ile bezwiednego<br />
przedłu˝ania <strong>na</strong>jintensywniejszych lat w ˝yciu generała, gdy obywał<br />
si´ prawie bez mebli. Pan profesor S. powiedział kiedyÊ mimochodem<br />
<strong>na</strong> wykładzie, wprawiajàc mnie w zdumienie, ˝e okupacj´ w Warszawie<br />
wspomi<strong>na</strong> z rozrzewnieniem, to <strong>na</strong>jlepsze lata jego ˝ycia. – Nie<br />
w tym rzecz, ˝e byłem wtedy młody, choç oczywiÊcie i to nie jest bez<br />
z<strong>na</strong>czenia. Ale mam <strong>na</strong> myÊli co innego. Atmosfer´. Tramwaj, ulica,<br />
sklep – czuło si´ solidarnoÊç, ˝yczliwoÊç. Było jasne, kto <strong>na</strong>sz, a kto<br />
wróg, któr´dy biegnie linia podziału. Zwyci´˝ymy, choç nie wiadomo<br />
kiedy, ale to w koƒcu nie takie wa˝ne. Człowiek cieszył si´ i był dumny,<br />
˝e Pan Bóg stworzył go Polakiem. Nie macie paƒstwo poj´cia –<br />
niez<strong>na</strong>jomi <strong>na</strong> ulicy uÊmiechali si´ do siebie.<br />
Powstaƒców warszawskich, których dane mi było poz<strong>na</strong>ç, dzieliłem<br />
<strong>na</strong> dwie kategorie: tych, którzy po wojnie ˝yli zwyczajnie, oraz tych,<br />
którzy równie˝ ˝yli zwyczajnie, ale czas im si´ zatrzymał, nic oprócz<br />
powstania si´ dla nich <strong>na</strong>prawd´ nie liczyło. Mówiono, ˝e raz <strong>na</strong> zawsze<br />
stanàł im zegarek. W ciàgu owych szeÊçdziesi´ciu trzech dni zu-<br />
˝yli cały zapas ˝yciowej energii, nie zostało nic <strong>na</strong> póêniej, no i tak<br />
padło, ˝e powstanie to była ich jedy<strong>na</strong> wartoÊç, potem ju˝ jechali <strong>na</strong> jałowym<br />
biegu. Na ogół bli˝sze i dalsze otoczenie miało ich serdecznie