Krok defiladowy na gruntach podmokłych - Gandalf
Krok defiladowy na gruntach podmokłych - Gandalf
Krok defiladowy na gruntach podmokłych - Gandalf
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
57<br />
KROK DEFILADOWY NA GRUNTACH PODMOKŁYCH<br />
lat jesteÊcie razem? – Ze czterdzieÊci, kto by zliczył. – Dobrze,<br />
oz<strong>na</strong>jmiam wam, ˝e nie jesteÊcie ju˝ m´˝em i ˝onà. Wystarczy? –<br />
Wystarczy, wystarczy, dzi´kujemy stokrotnie. Chcieli mnie całowaç<br />
po r´kach, ale nie pozwoliłem. To był, Zosiu, pierwszy akt prawny<br />
Rzeczypospolitej w tamtej okolicy. Staruszkowie wrócili <strong>na</strong>st´pnego<br />
dnia. – Panie poruczniku, my bez siebie ˝yç nie mo˝emy, prosimy<br />
o Êlub, bo jak˝e tak mieszkaç ze sobà bez Êlubu? To˝ to wielki<br />
grzech. – Dobrze, od tej chwili przed majestatem NajjaÊniejszej Rzeczypospolitej<br />
jesteÊcie m´˝em i ˝onà. To był drugi akt prawny. – Bóg<br />
zapłaç, Bóg zapłaç! Dwa dni póêniej: panie poruczniku, my ju˝ ze<br />
sobà wytrzymaç nie mo˝emy, prosimy o rozwód. Kazałem ich zamknàç<br />
w chlewiku <strong>na</strong> trzy doby o chlebie i wodzie, ˝eby si´ pogodzili.<br />
To był trzeci akt prawny. WieÊç si´ rozniosła i trudno opisaç, jaki<br />
potem miałem mir w całej okolicy. – B´dzie <strong>na</strong>m dobrze w Polsce,<br />
jak takie màdre i sprawiedliwe oficery komandirujà.<br />
Tadeusz Lechnicki