Krok defiladowy na gruntach podmokłych - Gandalf
Krok defiladowy na gruntach podmokłych - Gandalf
Krok defiladowy na gruntach podmokłych - Gandalf
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
51<br />
KROK DEFILADOWY NA GRUNTACH PODMOKŁYCH<br />
wy˝szym stopniu <strong>na</strong>ganne i ˝ałosne”*. Ojcowie Jeleniej Góry <strong>na</strong>tychmiast<br />
wycofali si´ z niefortunnego pomysłu, choç przecie jasne<br />
jak słoƒce, ˝e to miało byç <strong>na</strong> niby. W tej samej notatce czytamy:<br />
„Podczas coraz bardziej ostatnio modnych inscenizacji i rekonstrukcji<br />
historycznych mogliÊmy ju˝ oglàdaç sceny rozstrzeliwania<br />
powstaƒców warszawskich”. Mo˝<strong>na</strong> te˝ wypo˝yczyç panterk´ i fura-<br />
˝erk´ z orzełkiem i za stosownà opłatà przejÊç ka<strong>na</strong>łami.<br />
***<br />
Woj<strong>na</strong> zarasta kiczem nierównomiernie: <strong>na</strong>jszybciej wrzeÊniowa<br />
agresja z zachodu, wolniej powstanie, bo oficjalnie mówiono o nim<br />
półg´bkiem, ˝e bohaterscy ˝ołnierze i zbrodnicze dowództwo, <strong>na</strong>jwolniej<br />
zaÊ siedem<strong>na</strong>sty wrzeÊnia, poniewa˝ owa data ˝yła tylko<br />
w ludzkiej pami´ci. Swojà drogà ciekawe, czy ktoÊ <strong>na</strong>prawd´ wierzył,<br />
˝e wielomilionowy <strong>na</strong>ród o czymÊ takim jak siedem<strong>na</strong>sty wrze-<br />
Ênia po prostu zapomni, skoro gazety konsekwentnie milczà. Raczej<br />
nie, ze strony władzy to był chyba zwykły dupochron, a mówiàc ówczesnym<br />
j´zykiem, chowanie głowy w piasek. W latach siedemdziesiàtych<br />
tłumaczyłem powieÊç z gatunku płaszcza i szpady; rzecz<br />
działa si´ w siedem<strong>na</strong>stym wieku, bohaterami byli dwaj przyjaciele,<br />
którzy w połowie utworu si´ znie<strong>na</strong>widzili, jeden drugiemu usiłował<br />
wbiç nó˝ w plecy. – Niech pan zmieni to sformułowanie, bo mogà byç<br />
kłopoty. Nó˝ w plecy to przecie˝ siedem<strong>na</strong>sty wrzeÊnia, ka˝demu<br />
tak si´ kojarzy. – Zostawmy, prosz´ pani, mo˝e si´ uda. – Udało si´,<br />
cenzura przeoczyła, czytelnicy pewnie te˝.<br />
Katynia równie˝ nie było, a jeÊli ju˝ koniecznie, to sprawcami tej<br />
zbrodni byli Niemcy. Tak <strong>na</strong>m tłumaczyła pani profesorka, przedstawiajàc<br />
argumenty nie do podwa˝enia. Nie sama z siebie, tylko dlatego,<br />
˝e ktoÊ z klasy zapytał. Miałem londyƒskà broszurk´, postanowiłem<br />
puÊciç jà w obieg. Zaczàłem od kolegi, do którego miałem zaufanie.<br />
Oczy mu błysn´ły, chwycił. Na <strong>na</strong>st´pnej lekcji do klasy wszedł woêny.<br />
*** M.H., Niestosowny stos, „Polityka” nr 36 (2670), 6 wrzeÊnia 2008.