10.07.2015 Views

kazimierz wybranowski - dziedzictwo 3 - W Sercu Polska

kazimierz wybranowski - dziedzictwo 3 - W Sercu Polska

kazimierz wybranowski - dziedzictwo 3 - W Sercu Polska

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

- Kto stawał z ramienia Kulmera?- On sam stanął. Widać rozmyślił się, wołał nie powiększać sobie kosztów.AleŜ, panie, jaka to ruina! Gdzie się podział ten wielki, pyszny Kulmer! Quantummutatus... A jakie Ŝydzisko z niego wylazło!Twardowski podziwiał poetycki wybuch w spokojnym zazwyczaj Osieckim. TenwszakŜe natychmiast wrócił do swej roli.- Koszty poniosłem zgodnie z danym mi przez pana poleceniem ze złoŜonej umnie gotówki. Wynoszą one..- Pomówimy o tym później. Teraz się śpieszę - spóźniłem się na śniadanie.Osiecki poŜegnał się i wyszedł z mina człowieka, który miał jedną znajwiększychprzyjemności w swoim Ŝyciu.U Czarnkowskich czekano niecierpliwie. Jeszcze nie byli pewni, Ŝe sprawadobrze się skończy, Ŝe stanie się ten cud, jak mówili. Tylko Wanda nie miała Ŝadnychwątpliwości.- Będzie tak, jak on powiedział - mówiła spokojnie do ojca.Wszedł Twardowski, przepraszając za spóźnienie.- Wszystko dobrze - rzekł do Czarnkowskiego.- Jak to dobrze?-Pól godziny temu wrócił pan do księgi hipotecznej Zbychowa jako jegowłaściciel. Kulmer sam stanął u rejenta i akt podpisać.Czarnkowski zachwiał się na nogach, padł na fotel.- Co?... jak?.. jak to się stało?..- Odsprzedał panu Zbychów, nie dostawszy ani grosza.Zapanowała cisza. Czarnkowski siedział w fotelu i plakat.- Chodzimy jeść! - zawołała Wanda wesoło.Pomogła matce się podnieść i poprowadziła ją do jadalni. Tam czekały kilkaminut, bo Czarnkowski potrzebował sporo czasu na przyjęcie do siebie i nawyraŜenie wdzięczności przyszłemu zięciowi. Gdy wchodzili, pani Czarnkowskautkwiła oczy pełne zachwytu w Twardowskiego i rzekła:- Bóg jest miłosierny! On się nami opiekuje, on nam pana przysłał.Wanda się dziwiła, dlaczego matka nie powiedziała zesłał. Ale Twardowski sięnie dziwił: wiedział, Ŝe „on” to Alfred.Czarnkowski ciągłe był oszołomiony. Powtórzył parę razy, Ŝe nie moŜe sobiewyobrazić, jakich sposobów Twardowski uŜył dla odebrania jego majątku. Musiał muTwardowski wyłoŜyć cały przebieg sprawy od początku, od owej rozmowy,podsłuchanej w wagonie. Zrobił to krótko, bez wdawania się w szczegóły. Gdyskończył, Czarnkowski rzekł:- A jednak nie kaŜdy by tak oddal majątek, kupiony całkiem legalnie. Towszystko były machinacje jego wyrodnego synalka. On sam przecieŜ odradzał misprzedawanie Zbychowa, a gdy się o wszystkim dowiedział, nie wahał się ponieśćolbrzymiej straty i łatwo pozbyć się majątku.W oczach Twardowskiego gniew błysnął. Wanda patrzyła na niegoprzeraŜona, była pewna, Ŝe ojciec usłyszy coś bardzo przykrego. Istotnie, gdybyCzarnkowski nie był ojcem Wandy, na pewno byliby się dowiedział w jakiejkolwiekformie, Ŝe jest nieuleczalnym durniem. Twardowski zrozumiale obawę dziewczyny,więc rzekł z uśmiechem:- Pan myśli, Ŝe on łatwo pozbył się majątku. Tu się pan myli.Uwziął się wyleczyć ojca Wandy z respektu dla zacnego mecenasa. Wbrewwtedy pierwotnemu zamiarowi opowiedział, jak uratował porwana przez Jakuba tekę,

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!