10.07.2015 Views

kazimierz wybranowski - dziedzictwo 3 - W Sercu Polska

kazimierz wybranowski - dziedzictwo 3 - W Sercu Polska

kazimierz wybranowski - dziedzictwo 3 - W Sercu Polska

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

- Macie ludzi wielkich?- mówił dalej Twardowski. - Nie, wy staracie się niszczyć,łamać tych, co przerastają was głowami. a na ich miejsce podstawiacie miernoty.które wydymacie droga bezwstydnej reklamy. Od tych wydętych miernot świat dzisiajsię roi. Za waszą protekcję słuŜą wam tak, jak im ich mizerne zdolności pozwalają. zzaparciem się swojego sumienia, honoru i godności ludzkiej. Ale miewacie wśródsiebie wielkich łotrów. którzy uŜywają tej potęgi. Jaką jest tajna organizacja, doswoich osobistych, nikczemnych celów. Są tam jeszcze więksi od pana.Culmer się zerwał.Twardowski spokojnie powstał z miejsca.- Jak pan widzi, znam was nieźle. Wiem duŜo. bardzo duŜo faktów, nadktórymi się tu rozwodzę. ZuŜytkuję je w walce z wami. Do widzenia. Jeszcze siępewnie zobaczymy.- Wątpię - odrzekł nieuprzejmy gospodarz.- Jeszcze słowo - rzekł Twardowski. - Niepotrzebnie tracicie czas, prowadzącdochodzenia o mnie w ParyŜu. Nic nie znajdziecie, Ŝadnego skandalu, Ŝadnegonajdrobniejszego nawet występku. Jestem człowiekiem. który nic ze swej przeszłościnie ma do ukrycia. I to moja wielka siła, którą pan odczuje, panie Kulmer.Wracał do domu piechota. Przed domem stała jego limuzyna. a przy niej nachodniku stal Marek. Ujrzawszy zbliŜającego się pana, szofer się wyprostował.- Grzegorz jest w mieszkaniu - zaraportował.- Ksiądz proboszcz przysłał do nas wczoraj wieczór i kazał wcześnie ranojechać do Warszawy.Twardowski przypomniał sobie, ze proboszcz przy poŜegnaniu obiecał muprzysłać Grzegorza i samochód.Dom posiadał garaŜ, naleŜący do jego właściciela, a w mieszkaniu był pokójna pomieszczenie Grzegorza i szofera.- AŜ za dobrze będę strzeŜony - rzekł do siebie Twardowski.W przedpokoju rzucił mu się na piersi Piorun.- A ty co tu robisz? – zawołał Twardowski.- Po co biednego psa przywieźliście do miasta? - zwrócił się do Grzegorza,który go witał głębokim ukłonem.- On się tu moŜe bardzo przydać, proszę pana. Nie wiadomo, co się zdarzy. Aco by robili na wsi, gdy ani pana, ani mnie nie ma.Piorun rzucił porozumiewawcze spojrzenie Grzegorzowi, zauwaŜywszy, Ŝe onim mówi, ale stał ciągle, oparty o piersi pana i wyciągał mordę ku jego twarzy,usiłując zbyt poufale z nim się przywitać. Dopiero, gdy pan zburczał go dobrodusznieza włóczenie się daleko od domu, zaczął słuchać ze skupieniem, ale widać było, zenie bierze nagany na serio. Manifestował ogonem, ze spotkanie z panemwynagrodziło mu nudna podróŜ samochodem. Mrukiem zadowolenia odpowiedział,gdy Twardowski swoim zwyczajem gniótł mu kark mocno; potem stanął na czteryłapy i starał się ani na chwilę pana nie odstępować.Wchodząc do gabinetu, Twardowski, zawołał za sobą Grzegorza.- Zdaje się – rzekł, Ŝe tęsknisz za swoim Kolmarem. On się właściwie nazywaKulmer. Masz tu jego imię, nazwisko i adres. Powłócz się trocie w tamtej okolicy, togo zobaczysz. Tylko pamiętaj, ze ma teraz dłuŜszą brodę i ze od tamtego czasuosiwiał. Jest całkiem biały.- JuŜ ja go poznam, choćby po oczach.- Tylko, Ŝeby on ciebie nie widział.- MoŜe pan być spokojny.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!