12.07.2015 Views

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

SADECZANIN październik 2010_SADECZANIN 28-09-2010 01:41 Strona 33v www.sadeczanin.infoKrzysz tof Wie lic ki w Kry ni cy -Zdro ju FOT. HSZKa żdy ma swójMount EverestWarunki są skrajne: temperatura minus42 stopnie Celsjusza, krótki dzień,brak możliwości regeneracji. Trzeba byłodobierać ludzi, którzy w takich warunkachdziałali. Zawada stworzył zespółdoskonały, byliśmy „jeden za wszystkich,wszyscy za jednego”. Mieliśmy w sobiegłęboki patriotyzm i z nim szliśmy w góry– wspominał himalaista.Przy znał, że słu ży ły im złe cza syPRL – skle py pu ste, pra ca nie mia ła sen -su. Po sta no wi li za ra biać przez 2 do 4miesięcy, pracując na kominach, a resztęro ku spę dzać w gó rach. Tak zdo by wa -li doświadczenie i mieli czas na długiewyprawy w Himalaje.Dzięki temu Wielicki zdobył w kolejnychlatach 14 ośmiotysięczników, niektóredwukrotnie:1980 – Mo unt Eve rest (8848 m n. p. m.);1984 – Bro ad Pe ak (8048 m) i Ma na slu;(8163 m, no wą dro gą a kla sycz ną w 1993 r.);1986 – Kan czen dzon ga (8586 m, pierw szezi mo we wej ście) i Ma ka lu (8463 m), no wymwa rian tem);1988 – Lhot se (8511 m, też pierw sze zi mo -we wej ście);1990 – Dhau la gi ri (8156 m, no wą dro gą);1991 – An na pur na (8091 m);1993 – Czo Oju (8201 m) i Szi sza Pang ma(8021 m);1995 – Gaszerbrum I (8068 m) i GaszerbrumII (8035 m, ta kże w 2006 r.);1996 – Nan ga Par bat (8125 m) i K2 (8611 m),uważaną za najtrudniejszą górę Himalajów.Zdo był ją do pie ro pod czas czwar tej swej wy -pra wy, la tem.Sa mot nie i w gor se cieNa część szczy tów wspi nał się sa mot -nie, np. na Gaszerbrum II, Dhaulagiri,Szi sza Pang ma czy Nan ga Par bat. Na pa -ru wytyczył nowe drogi. ZdobywającBroad Peak, dokonał pierwszego wejściana ośmiotysięcznik i powrotu do bazyw jedną dobę, nawet szybciej – w 21i pół godziny. Spędzone samotnie.So lo wszedł też na Lhot se i to...w gor se cie or to pe dycz nym. Na wcze -śniej szej wy pra wie na hi ma la istów,w tym na Wielickiego, spadła bowiemlawina kamieni. Miał uszkodzony kręgosłup.Nie przyznał się lekarzowi, żezamierza znowu wyjechać w Himalaje.– Le karz z ga ze ty się o tym do wie -dział, chciał mnie za bić – wspo mi nałz rozbawieniem.W wyprawie na Nanga Parbat towarzyszylimu tylko pakistańscy tragarze.Ka żdy z bro nią, bo im lep szy ka ra bin,tym wy ższa po zy cja mę żczy zny w tejczęści świata. Z dołu obserwowali jegowspinaczkę. Wielicki wspominał: – Najpierwsze dłem jak na roz strze la nie, jaz plecaczkiem, a za mną pasterze z karabinami.W myślach błagałem, by zepsuła się po go da i wy ba wi ła mnieod wspi nacz ki. Bo to już był ko niec la ta,po win no być źle. Wszyst kie wy pra wyzre zy gno wa ły, zo sta łem tyl ko ja. Alesłońce pięknie świeciło. Znalazłem stareśla dy i sze dłem, aż na szczyt. Zro bi -łem 2 rolki filmu, lecz rozglądałem sięza innym dowodem. W końcu wypatrzyłemhaczyk, pociągnąłem. Była na nimta blicz ka zdo byw cy szczy tu sprzed 20lat, z 1976 ro ku. Mia łem do wód.Wte dy przy po mi nał so bie sta re po -wiedzenie alpinistów: „Jest ryzyko, jestzabawa, albo gleba, albo sława”.Jak prze trwał te dni do sła wy? Wie -licki podkreślał, że lepiej zdobywać sięna mniejszy wysiłek w dłuższym czasie,niż na duży w krótkim. Ważne jest, jakdobrze organizm przyswaja tlen – możnato wy ćwi czyć, ale pod sta wą są wro -dzo ne mo żli wo ści. Trze ba wresz ciepo znać wy trzy ma łość swe go or ga ni -zmu, jego momenty kryzysowe i zwrotne.Naj gor sza jest pierw sza wy pra wa– po tem or ga nizm już pa mię ta, co goczeka, i szybciej się dostosowuje do warunków. No i trze ba za dbać o ów ele -ment „za ba wy”. Choć by ta ki, że sko rona dużej wysokości bardzo mało się je,organizm słabo trawi i mało spala, to lepiejza brać coś, co spra wi przy jem ność.PAŹDZIERNIK 2010 Sądeczanin 33

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!