12.07.2015 Views

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

SADECZANIN październik 2010_SADECZANIN 28-09-2010 01:41 Strona 70który wprowadził do obiegu określenie„sądecki Avignon”. Miał na myśli wielkąkarierę francuskiego modelu festiwaluteatralnego: oto w małym, znanymw zasadzie tylko z odległej historii miasteczkuraz do roku prezentowane są najlepszesztuki z całej Francji.Na czym polegał ten fenomen?– Za nim od po wiem, za py tam. Jakczę sto miesz ka niec Są cza uczęsz czado teatru?Pew nie bar dzo rzad ko. Trze ba sięwy brać do Kra ko wa czy do War sza -wy, ze spe cjal ną wy ciecz ką,w czym kie dyś (ale zwy kle razdo ro ku) spe cja li zo wa ły się re no -mo wa ne są dec kie szko ły.– No, właśnie! Tymczasem tutaj sądeczanielubiący teatr otrzymali szansęobejrzenia kilkunastu głośnych w bieżącymsezonie przedstawień, z udziałemgwiazd pierw szej wiel ko ści. Bez ko -nieczności trudów podróży do wielkomiejskich cen trów kul tu ry. To tak jak bymiłośnik Melpomeny ze stolicy chodziłdo te atru mi ni mum raz w mie sią cuw ciągu roku. My formułę kumulacji seriiprzed sta wień w jed nym miej scu,w tym sa mym cza sie, ubo ga ci li śmyo imprezy towarzyszące: wystawy fotograficzne,spotkania, wymianę doświadczeń.Po kil ku la tach, dzwo niącz za pro sze niem do czo ło wych te atrówwarszawskich, słyszałem: – Do Sącza?Lecimy na skrzydłach!Janusy Michalik w Ożenku GogolaKULTURANowy Sącz ma pięknetradycje teatralne, którezapisywały przed wojnąfamilie Barbackich czyDenenfeldów, to tu na sceniedebiutowały późniejszewielkie damy polskiegoteatru – Zofia Rysiównai Danuta Szafarska.Po gra tu lo wać!– Ale to nie ko niec. Rów nie wa żnaby ła bo ga ta i zró żni co wa na ofer ta, jejwielorakość gatunkowa, od awangardy,po klasyczny dramat, musical, komediębulwarową, a nawet balet. Przedstawieniadla do ro słych i dla dzie ci. Dla ko ne -se rów i tzw. ma so we go wi dza.Wszystkie grzyby w barszczu!Każdy festiwal przynosił też sądeckąpre mie rę…– To praw da. No wy Sącz ma pięk netradycje teatralne, które zapisywałyprzed wojną familie Barbackich czy Denenfeldów,to tu na scenie debiutowałypóźniejsze wielkie damy polskiego teatru– Zofia Rysiówna i Danuta Szafarska,tu iskrzyły się interesująceinicjatywy. Heniu Cyganik napisał kiedyś,że „No wy Sącz za wsze de kla ro wałFOT. DANIEL JNISYZNogromną miłość do teatru, a i teatr traktowałNowy Sącz jako miejsce magiczne”.Mieliśmy w mieście próbyuruchomienia zawodowego teatru, ale– choć po ten cjał ludz ki był, chę ci też by -ły wiel kie – speł zły one na ni czym.Może i dobrze, bo zawodowy teatr to olbrzymiamachina, wymagająca biurokracji.Etatów, sporych pieniędzy. Jesteśmyzbyt ma łym ośrod kiem, aby te mu po do -łać. Nie zna czy to oczy wi ście, że niekwitnie życie teatralne, o czym świadcząliczne spektakle Teatru Robotniczego,Teatru NSA, grup młodzieżowychMOK, Pałacu Młodzieży, a także przeglądy (np. „Baj du rek”). Ale to Je sien nyFestiwal Teatralny mobilizował nasdo podejmowania kolejnych, ambitnychinscenizacji, sądeckich premier byłow tym czasie kilkanaście. Ciekawe, żenasi partnerzy zawodowcy zaczęli traktowaćnas, amatorów, jak profesjonalistów.Realizowali z nami przedstawieniatacy twórcy, jak Katarzyna Gaertner,Wojciech Głuch, Marek Frąckowiak,Bogusław Schaeffer, Czesław Majewskii teraz Maciej Kujawski, który wyreżyserowałw Teatrze Robotniczym „Zemstę”AD 2010, ka non pol skiej sce ny.Można powiedzieć, że ta nasza, amatorskaprzecież, sądecka scena weszłana trwałe w krwiobieg życia teatralnegow Polsce. Niedawno zaproszono nas nawetdo Sztokholmu.Pro wa dził Pan więk szość fe sti wa li,które z przedstawień utkwiłyszcze gól nie w pa mię ci?– Wra żeń, aneg dot, za baw nychi smut niej szych zda rzeń jest bez li ku.Pamiętam np. nocną scenerię odgrywanegow Dawnej Synagodze przez teatrWitkacego Doktora Faustusa. Pamiętamprze rwa ne przed sta wie nie przez Zbi -gniewa Zapasiewicza zdegustowanegonadmierną aktywnością tuż przed scenąjednego z miejscowych fotoreporterów.Pa mię tam mój nie szczę śli wy upa dek(niemal straciłem przytomność) w molierowskimGrzegorzu Dyndale, zgod -nie ze sce na riu szem ska ka łemdo „wody”, zapadała ciemność, a po powrocieświateł nie byłem w stanie pokazaćsię publiczności. Innym razem naszspec od oświe tle nia, To mek Kro czek,ru nął z dra bi ny na dół i zła mał rę kę.70 Sądeczanin PAŹDZIERNIK 2010 v www.sadeczanin.info

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!