SADECZANIN październik 2010_SADECZANIN 28-09-2010 01:41 Strona 86HISTORIATruda dzieńpolskichzesłańcówKilkadziesiąt godzin nagrańz polskimi zesłańcami w Kazachstanie,setki stron dokumentówi fotografii – topokłosie trzytygodniowej wyprawyzorganizowanej przezFundację Kresy-Syberia.Dla mnie by ła to nie za po mnia -na lekcja polskości – opowiadaRo bert So bol, są dec kirad ny, wie lo let ni dzia łaczna rzecz Polaków na Wschodzie i prezeslokalnego Stowarzyszenia „Wspólnota Pol ska” oraz Sto wa rzy sze niaPamięci Polskiego Sybiru, który wziąłudział w ekspedycji.Uczestniczyli w niej również: MichałBro no wic ki, hi sto ryk i przed sta wi cielFundacji, oraz Sergiusz Kazimierczuk,politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.Wyprawa do Kazachstanu odbyła sięw ramach projektu Audiowizualne ArchiwumSybiraków pod patronatem SenatuRP.***Masowe deportacje ludności zsyłanejw głąb Związku Sowieckiego w okresiedru giej woj ny świa to wej oraz po jej za -kończeniu należały przez lata do zagadnieńhistorycznych, które w Polscesocjalistycznej nie doczekały się oficjalnegoopracowania przez instytucje państwowe– uniemożliwiały to względypolityczne. Dramatyczne doświadczeniasetek tysięcy osób wywiezionych na katorgęw bezmiar syberyjskiej tajgi czyw kazachstańskie stepy przedostawałysię jed nak w owym cza sie do zbio ro wejświadomości społecznej poprzez publikacjewspomnień i artykułów w wydawnictwachdrugiego obiegu, a wcześniej– w literaturze emigracyjnej. Tym niemniejich oddziaływanie było ograniczone.Dopiero przeobrażenia, jakiedokonały się w 1989 r. sprawiły, że wrazz narodzinami Polski demokratycznejpojawiła się wreszcie możliwość podjęciaszeroko zakrojonych badań naukowychna tematy związane z przeszłościądotyczącą „wschodniej historii” – dotądzakłamywanej i konfabulowanej. Mimoto pań stwo pol skie – o ile nie do ty czy łoto najbardziej znanej i symbolicznejzbrodni katyńskiej – nie udźwignęłowówczas ciężaru odpowiedzialnościza rzetelne udokumentowanie i upamiętnieniewydarzeń sprzed ponad półwiecza.Kwestiami represji sowieckichwobec obywateli II Rzeczypospolitej zajmowałysię głównie licznie powstającewtedy stowarzyszenia oraz organizacjepozarządowe, które przy pewnym wsparciuinstytucji centralnych podejmowaływysiłek przywrócenia pamięci o Sybirakachi ich przeżyciach na wygnaniu.Obecnie Fundacja Kresy-Syberia należyOkruszki chlebazastępowały opłatek,a cudem zdobyty kawałekcukru był największymświątecznym prezentemdla dzieci.do jednych z najważniejszych instytucjizajmujących się losami zesłańców polskichw ZSRS. To nie za le żny ośro dekdokumentacyjno-badawczy z siedzibąw Warszawie i oddziałami w WielkiejBrytanii, Stanach Zjednoczonych, Kanadziei Australii, który powstał z inicjatywypotomków Sybiraków orazKresowian z Polski i zagranicy.***Cel ekspedycji stanowiło przeprowadzenieserii wywiadów biograficznych86 Sądeczanin PAŹDZIERNIK 2010 v www.sadeczanin.info
SADECZANIN październik 2010_SADECZANIN 28-09-2010 01:41 Strona 87z osobami posiadającymi polskie korzenie,zesłańcami z lat 1936-38, deportowany mi przez Sta li na do Ka zach sta nuz obszaru sowieckiej Ukrainy i Białorusi– terenów przedrozbiorowych KresówWschodnich, które po traktacie wersalskimkończącym pierwszą wojnę światową, roz pra wie Pił sud skie goz bolszewikami i ostatecznym ukształtowa niu się gra ni cy Rzecz po spo li tejz Ro sją so wiec ką (póź niej ZSRS), niezostały włączone do niegdysiejszej Macierzy. Lu dzie ci, przez la ta ży ją cy po -za gra ni ca mi Pol ski, leczw bezpośredniej jej bliskości, przeważniena Ży to miersz czyź nie (na Ukra -inie), bądź w oko li cach Miń ska(na Bia ło ru si), pie lę gno wa li swo ją to -żsa mość na ro do wą i wia rę przod ków.Nie pod da wa li się to ta li tar nym dyk ta -tom Mo skwy, a nie chcąc pod po rząd ko -wać się re gu łom na rzu ca nym przezaparat władzy Kraju Rad zapłacili za toprzymusowymi wywózkami w rozległe,niemal bezludne stepy na północy Kazachstanulub na jego południowe rubieże– do uj gur skich, pry mi tyw nychwiosek u podnóża gór Tien-Szan. Tam,zmagając się z zesłańczą rzeczywistościąsowieckiego reżimu, będąc pod stałymnad zo rem NKWD, trwa lizachowując wszakże swoją tradycję, religiękatolicką i polskość. Represjonowani, nie rzad ko wtrą ca ni do ła grów,pozbawieni praw, jakie z czasem przysługi wa ły ich ro da kom de por to wa nymw głąb Związ ku So wiec kie go w la -tach 40. XX wie ku (ze słań cy z lat 30.nie posiadali nigdy polskiego obywatelstwa,co oka za ło się dla nich za sad ni cząprze szko dą, by wy do stać się z ZSRSwraz z armią Andersa i później – w ramachre pa tria cji – do Pol ski po jał tań -skiej) wrastali w kazachstańskie realia.Ich zapomniane losy staraliśmy się ponownieodkryć nie tylko dla zainteresowanychhistorią.***„Spotkania z Polakami były niezapomnianąlekcją polskości, wrażliwościi tęsknoty za Ojczyzną – relacjonują „Sądeczaninowi”uczestnicy wyprawy.– Mieszkając w Ałmaty, codzienniewyjeżdżaliśmy na spotkania z Polakami.Prezes Oddziału Związku Polakóww Żanaszar Nina Lewicka z wielkimprzejęciem opowiadała nam swoją historiężycia. Wplatane rosyjskie słowado jakże ubogiego języka polskiego jedyniedodawały kolorytu opowieści.Zsyłka do obcej językowo i kulturowokrainy odcisnęła ogromne piętno na całejrodzinie Lewickich. Rodzice podczastych naj cię ższych, pierw szych lat po wy -wóz ce w step sta ra li się, jak mo gli, by za -pewnić choć trochę pożywienia swoimdzie ciom, któ re już od 10. ro ku ży ciamiały obowiązek pracy w kołchozie.Przeważnie odbywała się ona na plantacjachtytoniu – od świtu do zmroku.Za każdy dzień wyniszczającej pracybrygadier zapisywał im tzw. truda dzień,kreśląc obok nazwiska „pałoczku”.Na koniec miesiąca, bądź często rokukołchoźnicy otrzymywali zboże, tytoń,pastewne buraki. Wielu z nich nie doczekałojakiejkolwiek zapłaty, gdy w 1956 r.skasowano truda dni i zniesiono tzw. komendanturęNKWD. Dodatkowo każdarodzina musiała co roku oddawać tzw.kon tyn gent bez wzglę du na to ja kie go -spodarstwo prowadziła. Musiała np.przekazać 1000 jaj, 300-400 kg gruszek,jabłek, 300 litrów krowiego mleka itp.W wioskach przesiedleńców przebywałyprzeważnie kobiety z dziećmi i starcy.Mężczyźni jako wragi naroda nie byli zabieranido sowieckiej armii (w okresiewojny), ale wysyłano ich do bardzo ciężkiejpracy w kopalniach na północy Kazachstanu.Wielu zostało tam na zawsze.v www.sadeczanin.infoMężczyźni jako wraginaroda nie byli zabieranido sowieckiej armii(w okresie wojny), alewysyłano ich do bardzociężkiej pracy w kopalniachna północy Kazachstanu.Wielu zostało tamna zawsze.Mieszkając w ziemiankach wspólniez Ujgurami, Kazachami lub zesłanymi tutakże Czeczeńcami przeżywali prawdziwągehennę. Nie zapominali jednako Świętach Bożego Narodzenia i Wielkanocy.Okruszki chleba zastępowałyopłatek, a cudem zdobyty kawałek cukrubył największym świątecznym prezentemdla dzie ci. Ze ści śnię tym gar dłemśpiewane kolędy pozwalały wrócić choćna chwilę pamięcią do beztroskiego życiasprzed zsył ki. – Starsi wpajali namprzy każdej okazji, że jesteśmy Polakami,mamy swoją religię i swoją godność.Myśl o tym pozwalała przetrwać – relacjonowalinam zesłańcy.Podstawowym pożywieniem Kazachówbyło rozbite ziarno, które popijaliwodą, i suszone mięso. To Polacy nauczyli ich jeść chleb i ziem nia ki. Dzie cideportowanych niechętnie chodziłydo sowieckiej szkoły. Niski poziom, obcyję zyk i bar dzo czę sto brak bu tów po -wodowały, że kończyli jedną albo dwieklasy. Po wojnie, kiedy okazało się, żePolacy nie mogą wrócić do Ojczyzny,sta ra li się, jak mo gli, uło żyć so bie ży ciena „nieludzkiej ziemi”. Chcieli zachowaćojczysty język poprzez modlitwę,pieśni i przyśpiewki ludowe. Babcieupoważnione przez pojedynczych księży,któ rym uda ło się do trzeć na te te re -ny, chrzciły dzieci oraz odprawiałypogrzeby. Opłatki zesłańcy otrzymywalipocz tą od ro dzin z Pol ski bądź Ukra inysowieckiej. Życie jednak nie było lepsze.Nagraliśmy 51 relacji, w tym jedyniecztery po polsku. Odwiedziliśmy rodakówm.in. w miejscowościach: Ałmaty,Żanaszar, Bajandał, Azat, Issyk, Bazarkieldy. Wszę dzie spo tka li śmy sięPAŹDZIERNIK 2010 Sądeczanin 87