10.07.2015 Views

chłopak z gołębiem.pdf

chłopak z gołębiem.pdf

chłopak z gołębiem.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Tego ranka wszyscy z bandy Rudego mieli zebrać się w opuszczonej cegielni. Rudy wymyśliłnową zabawę. Jego ojciec czytał tajne gazetki i stamtąd dowiedział się, że Niemcyzostali okrążeni w Stalingradzie.– Znaczy kocioł – tłumaczył Rudy.Mieli więc podzielić się na dwie grupy. Oblężeni i oblegający. Podział dokonać się miałdrogą losowania.Filip szykował się w pośpiechu. Zastanawiał się, jakie miejsce zostanie wybrane na Stalingrad.Cegielnia czy stare carskie forty... Decyzja miała należeć do Rudego. Bardzo pragnąłznaleźć się wśród oblegających. Sparzył usta zbożową kawą. Odsunął z niechęcią spodek zcebulą w rzepakowym oleju, a chleb schował do kieszeni. Wymknął się cichaczem z domu.Biegnąc wymachiwał ciupagą. Była to ciupaga ojca z ostatniej przedwojennej wycieczki doZakopanego. Stalowy toporek na dębowym drzewcu obitym ozdobnymi blaszkami.Przed sodowiarnię pana Maslicha podjechał motocykl z przyczepą. Dwaj żandarmi dobijalisię do drzwi sklepu. Filip zatrzymał się i patrzył na nich z pobłażliwością zwycięzcy. Już byłoblegającym Stalingrad. Wtedy to ktoś chwycił go za kołnierz. Równocześnie poczuł dotkliweszturchnięcie. Obejrzał się i od razu prysł dobry nastrój tego ranka. Za nim stał Cygan.– Te, partyzant, na akcję? – zapytał wrednie. Popatrzył z zainteresowaniem na ciupagę. –Prawdziwa siekierka! – Wyciągnął rękę.Filip odskoczył.– Nie dam – powiedział.Cygan gwizdnął leciutko.– Nie dasz? – zdziwił się.Filip zdecydował się nagle. Dłużej nie mógł tego znosić.– Nie dam! – powtórzył załamującym się z przejęcia głosem.Jednak narastał w nim strach. Te oczy Cygana zwężające się w kose szparki. Ale nie mógłjuż inaczej. Odrzucił za siebie ciupagę, zacisnął pięści. Stanął w wyczekującej pozycji, którąpodpatrzył u starszych chłopców bijących się nad glinianką. I choć słabość ogarniała zdradziecko,to jednak pięści trzymał nadal zaciśnięte. Cygan chwycił go oburącz za kołnierz bluzy.Przyciągnął do siebie. Potrząsnął Filipem niczym kukłą.– Nie dasz? – zachichotał.– Nie – powiedział Filip i przymknął oczy.Cygan uderzył go w twarz. Znów zachichotał. I ponowił uderzenie. Dwaj żandarmi naganku sodowiarni spoglądać zaczęli w ich stronę z zainteresowaniem. Ten wyższy odstawiłkufel z piwem. Zbiegł po schodkach. Zbliżył się do chłopców. Skrzypiały jego buty. Twarzmiał ostrą, ptasią, a na piersiach przewieszony pistolet maszynowy.– Raus!! – wrzasnął.Chwycił za włosy Cygana, odciągnął mu głowę do tyłu i kolbą automatu z rozmachemuderzył w plecy. Cygan stęknął, jego dłonie puściły bluzę Filipa. Chwilę stał na uginającychsię nogach. Wytrzeszczył oczy, na wargach pokazała się pienista krew. Osunął się na bruk.Żandarm trącił go niedbale błyszczącym czarnym butem.– So... gut... Kind – uśmiechnął się do Filipa. Zaleciało wódką i wodą kolońską. Odszedłrównym, sprężystym krokiem. Zaszwargotał do tego drugiego. Śmiech. Warkot motoru. Odjechali.Cygan nogi miał podkurczone i twarz ukrytą w ramionach. Filip pochylił się nad nim.– Cygan – powiedział – Cygan...Podsunął mu swoją ciupagę.– Jak chcesz, to sobie ją weź...Tamten nie poruszył się nawet. Wtedy Filip się rozpłakał. I tak stał zupełnie bezradny natej pustej, martwej uliczce przed sodowiarnią. Dopiero po chwili z bram zaczęli wynurzać sięludzie. Ostrożnie, rozglądając się dokoła zbliżali się do leżącego na bruku Cygana.26

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!