10.07.2015 Views

chłopak z gołębiem.pdf

chłopak z gołębiem.pdf

chłopak z gołębiem.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Przed sobą miałem jej wypukły, obciągnięty spódnicą zad. I wtedy naszedł mnie widoksypialni moich rodziców i tego szerokiego, małżeńskiego łoża, które wkrótce zamieni się wskłębione, podrygujące i kwiczące grzęzawisko; poznaczona mokrymi plamami pościel i dwakonwulsyjne, walące o siebie z miękkim, potliwym kląskaniem ciała. Wyobraziłem sobie tędziewczynę z Przasnysza jako źródło niewyczerpanej żądzy i rozbestwienia, burzącą doszczętniecichy ład sypialni moich rodziców. Znowu chwyciłem mocno te wymykające sięcugle wyobraźni i powoli, opanowując drżenie palców, wsunąłem klucz do zamka. Otworzyłemkuchenne drzwi. Pierwsza weszła dziewczyna. Za nią sutener Bobek. Kiedy zamykałemdrzwi, w oczy uderzył złoty blask z blaszanego pudła na chleb, które stało na kredensie. Spojrzałemtam ponownie i nic już nie zabłysło. Moja matka, śpiesząc się do szkoły, niekiedy zapomniałanałożyć na palec grubą ślubną obrączkę z dukatowego złota. Obrączka pozostawałana blaszanym pudle. Tym razem nic tam nie leżało. Sutener Bobek usiadł przy stole i podsunąłsobie kubek z kwaśnym mlekiem. Słoneczny promień oświetlił pustą pokrywę blaszanegopudła. Ślubna obrączka mojej matki. Jej fotografia z tamtych lat. Młoda, ładna dziewczyna owyrazistych oczach. Dla mnie w tym była czystość dawnych czasów. Czasów, które minęłyniepowrotnie. Patrzyłem na dłoń sutenera Bobka. Palce miał pokryte ciemnymi smugami idługie, szponiaste paznokcie, obwiedzione czarnym szlaczkiem brudu. Chciwymi łykamichłeptał kwaśne mleko. Uśmiechnął się.– Co tak się gapisz?Znalazłem się w potrzasku. A jeżeli posądzam go niesłusznie? Widziałem już jego czerwone,wściekłe oczy jastrzębia. Widziałem również matkę po utracie obrączki i jej oczy wpatrzonewe mnie z niemym wyrzutem. Sutener Bobek wszedł drugi. Równocześnie od blaszanegopudła mignął złoty blask. Pomysł nasunęła jego rozpięta, luźna wiatrówka i bardzobrudne dłonie, którymi oburącz teraz ujął kubek z mlekiem.– Może chcesz się umyć? – zapytałem.Popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Po chwili skinął głową. Spod zlewu wysunąłem miednicę,nalałem do niej wody. Postawiłem na taborecie.– Czyścioszek! – zachichotała dziewczyna.Siedziała rozwalona na krześle. W niedopiętej bluzce luźno pływały jej białe piersi. SutenerBobek zawinął rękawy bluzy i zanurzył dłonie w wodzie. Sięgnąłem po ręcznik. Działałemjak w transie. Już tylko obrączka zaprzątała mi głowę. Byłem cały napięty i działałemprzebiegle. Rozwinąłem ręcznik i tak nim manewrując, żeby osłonić widok z boku, wolnądłoń wsunąłem ostrożnie do kieszeni jego bluzy. Namacałem pomięte papierosy i coś mokrego,ohydnego, pewnie chusteczkę. Podałem mu mydło. Otarłem się mocno o jego ramię iwsunąłem dłoń do drugiej kieszeni bluzy. Szperałem wśród paprochów. Palce dotknęły śliskiego,okrągłego metalu. Wyłowiłem przedmiot z kieszeni. Była to obrączka mojej matki.– Ukradłeś – powiedziałem i więcej we mnie było smutku niż złości.Poczułem znużenie. Nie wiedziałem, co mówić dalej. Błysnąłem żółtym metalem przed jegooczyma. Odbiło się słońce. Schylił głowę jak przed uderzeniem. Mokrymi dłońmi osłoniłtwarz. Ściekała po nich woda. Jego pokryte rzadkim zarostem policzki zaświeciły tłusto. Widziałemczarne kropki wągrów na nosie. Dziewczyna popatrzyła na nas sennymi oczyma.– O co się kłócicie? – zapytała.– Tak wszedłem... – wymamrotał sutener Bobek – to złoto tak zaświeciło... Uciekł oczymaprzed moim spojrzeniem.– Tak zaświeciło... – powtórzył – samo wlazło do łapy.Dziewczyna zrozumiała wreszcie, o co chodzi, i zaczęła się śmiać hałaśliwie. Śmiała sięuderzając bosymi stopami w podłogę. Kusa spódniczka zawinęła się i wysoko odsłoniła uda.Dalej był wciągający jak bagno mrok. Przypomniałem sobie swoją miłość z domu naprzeciw,smukłą, jasnowłosą i wielkooką dziewczynę. Była to miłość niema, pełna jedynie smutnychspojrzeń.42

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!