publikowanych ówcześnie tekstów literackich. Zabieg to o tyle usprawiedliwiony i owocny,że pozwala dostrzec i zbieżność, i opozycyjność pól zainteresowań. Zbieżność – bo i tu, i tamw polu widzenia z<strong>na</strong>jdują się przede wszystkim reprezentan<strong>ci</strong> warstw plebejskich,opozycyjność – bo Białoszewskiego interesują nie ze względu <strong>na</strong> przypisane funkcje(proletariat jako siła sprawcza rewolucyjnych przemian), ale ze względu <strong>na</strong> swe cechykulturowe.Przy czym jed<strong>na</strong>k nie wy<strong>da</strong>je się trafne wpisywanie tej fascy<strong>na</strong>cji w opozycję kulturywysokiej i kultury niskiej.„Co tu uderza – pisze Artur San<strong>da</strong>uer – to akceptacja nędzy i szarzyzny, pogodzenie się ze«światem podkultury», <strong>który</strong> Gombrowicza i Schulza przejmował jeszcze taką grozą. Bo teżtam<strong>ci</strong> – to rodowi<strong>ci</strong> inteligen<strong>ci</strong>, <strong>który</strong>m on grozi – od zewnątrz; on prze<strong>ci</strong>wnie, jest tu u siebiew domu. Jedyny to prze<strong>ci</strong>eż z <strong>na</strong>szych pisarzy, <strong>który</strong> – po zdoby<strong>ci</strong>u sukcesu – nie wpadł wobję<strong>ci</strong>a kawiarni, lecz pozostał <strong>na</strong><strong>da</strong>l, kim był: kombi<strong>na</strong>cją artysty i lumpa. Właś<strong>ci</strong>wy tamtymmasochizm ma – prócz wielu innych – także sens społeczny: jest próbą pod<strong>da</strong>nia się<strong>na</strong>d<strong>ci</strong>ągającej sile, o której wiedzą jedynie, że jest wulgar<strong>na</strong> i brutal<strong>na</strong>. Uczu<strong>ci</strong>e obceBiałoszewskiemu: nie ma potrzeby, by ukorzyć się przed tym, co niższe, gdyż sam jestniższy. A raczej – i to poję<strong>ci</strong>e jest mu obce: jest, jaki jest, i akceptuje swą warstwę, jakąjest”. 10Gdy porów<strong>na</strong>my <strong>na</strong>jwcześniejsze wiersze Białoszewskiego, i te, które weszły dodebiutanckich Obrotów rzeczy z wczesnymi wierszami Stanisława Swe<strong>na</strong> Czachorowskiego,dostrzeżemy tyleż zbieżnoś<strong>ci</strong>, co i różnice. Warto może przypomnieć opinię Ja<strong>na</strong> JózefaLipskiego kontaktującego się w tym okresie z obydwoma:„Miron i Swen żyli w zupełnie innym, swoim własnym świe<strong>ci</strong>e (a raczej w swoichwłasnych światach). Wtedy (tj. w końcu lat czterdziestych i w pierwszych pięćdziesiątych)jeszcze byli nie tylko dużo bliżej siebie niż po paru latach – ale i ich twórczość mniej dzieliło.Jak to bywa z wypadkami bardzo ś<strong>ci</strong>słej młodzieńczej symbiozy, żaden filolog już niedojdzie, <strong>który</strong> co zawdzięczał drugiemu. Może gdyby pozostały jakieś rękopisy... Ale myślę,że z tych <strong>na</strong>j<strong>da</strong>wniejszych czasów ocalało ich bardzo niewiele. W tym środowiskuobowiązywała pew<strong>na</strong>, prawie zliturgizowa<strong>na</strong> obyczajowość, do. której <strong>na</strong>leżało też palenierękopisów, z okresu już przezwy<strong>ci</strong>ężonego. Mówiło się o tym w tonie tajemnicy i grozy. Toteż «obowiązywało»”. 11Moż<strong>na</strong> z<strong>na</strong>leźć parę utworów wyraźnie korespondujących ze sobą (AutobiografiaBiałoszewskiego, Echo przez siebie Czachorowskiego), całe zestawy utworów, z<strong>da</strong>jących sięrealizować podobną postawę (Ballady rzeszowskie) i Ballady peryferyjne Białoszewskiego,Gęby mazowieckie Czachorowskiego). Czachorowski wszakże wy<strong>da</strong>je się bliższy folklorowi.W interesującym <strong>na</strong>s teraz zakresie Czachorowski wybiera te obszary, w <strong>który</strong>ch folklorwiejski utrzymuje się w posta<strong>ci</strong> <strong>na</strong>turalnej (Kurpiowszczyz<strong>na</strong>), bądź zazębia się z folkloremprzedmiejskim. Na prze<strong>ci</strong>wległym biegunie z<strong>na</strong>jdują się wiersze operujące rekwizytami15
kultury wysokiej. U Białoszewskiego folklor wiejski jest praktycznie nieobecny, elementyfolkloru przedmiejskiego zaś są przemieszane z elementami kultury wysokiej.Przykład może <strong>na</strong>jprostszy, z wiersza Zadumanie o sieni kamiennej:Przez drzwi tych gąszczpojazdfin–de–sieclowyko–łat! ko–łat!maszy<strong>na</strong> do szy<strong>ci</strong>aSingerowskie maszyny do szy<strong>ci</strong>a (oczywiś<strong>ci</strong>e z <strong>na</strong>pędem nożnym, <strong>na</strong> pe<strong>da</strong>ł i pasektransmisyjny) miały z reguły żeliwną, odlewaną obudowę z secesyjną or<strong>na</strong>mentyką; byłytyleż elementem funkcjo<strong>na</strong>lnym, co zdobniczym. Z perspektywy, którą wprowadzaBiałoszewski, nic nie uniemożliwia traktowania jej jako dzieła sztuki.Z perspektywy „kultury wysokiej” przeszkodą staje się powtarzalność. Cechą dzieła sztukibowiem jest unikatowość.Folklor tymczasem (i ten tradycyjny, wiejski, i ten przedmiejski) nie z<strong>na</strong> poję<strong>ci</strong>aorygi<strong>na</strong>lnoś<strong>ci</strong>. Jest mu <strong>na</strong>tomiast nieobce zarówno poję<strong>ci</strong>e pięk<strong>na</strong>, jak i funkcjo<strong>na</strong>lnoś<strong>ci</strong>. Awłaś<strong>ci</strong>wie – wielofunkcyjnoś<strong>ci</strong>. Ława służyła tyleż do siedzenia, co do spania, ale teżużywano jej jako pojemnika. Szlabany, rozkła<strong>da</strong>ne łóżka, w dzień były siedziskami.Singerowska maszy<strong>na</strong> służyła do szy<strong>ci</strong>a, ale po zamknię<strong>ci</strong>u i schowaniu mechanizmu stawałasię stołem. Dla dziecka, które poruszało jej pe<strong>da</strong>ł, przeobrażała się w zabawkę–rower, pojazdz <strong>na</strong>pędem nożnym.A przy tym wszystkim – była to ozdoba izby. Wielofunkcyjny przedmiot, piękny iużyteczny.16