Na uchodźstwie nr 1-2 (13-14) [ s t y c z e ń - l u t y 2 0 0 ... - Kresy24.pl

Wybory samo rządowe
na Białorusi
odbyły się w
cieniu rep resji i
zorganizowanej
przez służby
specjal ne kampanii
zastraszeń.
– Te wybory nie były ani wolne, ani
demokratyczne i wyłonione podczas
nich rady nie mogą reprezentować
białoruskie społeczeństwo – uważa
wiceprzewodniczący Białoruskiego
Komitetu Helsińskiego Gary
Poganiajło.
Represje
Areszty aktywistów, prewencyjne
wizyty milicjantów w domach
opozycjonistów w przeddzień
wyborów – tak wyglądał finał kampanii
wyborczej do samorządów.
Kilka tygodni przed wyborami
szef białoruskiego KGB Stiepan
Suchorenko oświadczył, że opozycja
chce zorganizować rozruchy,
celem których jest zmiana władzy
na Białorusi. Nie przekonały władz
nawet oświadczenia liderów opozycji,
że nie planują żadnych akcji protestu.
Przez cztery dni białoruskie
władze wykorzystywały cały wachlarz
środków zastraszania społeczeństwa.
Od czwartku na terenie całego kraju
rozpoczęły się areszty członków
sztabów wyborczych opozycyjnych
kandydatów. Według danych organizacji
broniących praw człowieka,
w ciągu tych dni aresztowano około
40 osób.
– Oskarżenie jest tradycyjne –
drobne chuligaństwo, a świadkami
zazwyczaj są milicjanci – mówi Wiktor
Sazonow z Centrum Obrony
Praw Człowieka «Wiosna».
W Witebsku w stosunku do
byłego deputowanego parlamentu
Walerija Szczukina wszczęta została
sprawa karna. Jest podejrzany o
zniesławienie członków komisji
wyborczej 52 punktu wyborczego
Witebska.
– Zrobiłem ulotki, w których
opowiedziałem o fakcie naruszenia
prawa wyborczego przez członków
komisji. Rozprowadzałem je w
miejscu ich zamieszkania i na terenie
okręgu wyborczego – opowiada
Szczukin.
Po kilku dniach członkowie
komisji napisali skargę do milicji.
Teraz opozycjoniście grozi do 2 lat
więzienia.
W obwodzie grodzieńskim w
przeddzień wyborów milicjanci
odwiedzali miejscowych opozycjonistów
w domach i prosili o
podpisanie zobowiązania o nienaruszaniu
porządku publicznego w
czasie wyborów. Czasem na represje
narażeni są absolutnie wypadkowi
ludzie. W niedzielę rano grupa
młodzieży wybierała się na koncert
do Mińska. Jechali prywatnym samochodem
– mikrobusem.
– Na wyjeździe z Grodna
zatrzymała nas milicja. Przewieziono
na komisariat. Po trzech godzinach
zwolniono wszystkich oprócz
kierowcy, postawiono mu zarzut
drobnego chuligaństwa – opowiada
jedna z zatrzymanych Aleksandra
Bujko.
I chociaż nikt z zatrzymanych nie
miał nic wspólnego z opozycją czy
kampanią wyborczą, milicjanci doradzili
zwolnionym zrezygnować z
wyjazdu do stolicy w dniu wyborów.
Głosowanie przez 6 dni
Wybory samorządowe rozpoczęły
się na Białorusi we wtorek 9 stycznia.
W ciągu 5 dni przedterminowego
głosowania swój głos oddało aż 24,9
procent wyborców w skali kraju.
– Najwięcej wśród nich było ludzi
starszych, emerytów i młodzieży
studiującej. Ludzie chcieli zagłosować
wcześniej. To jest ich prawo
– mówi Nikołaj Łozowik sekretarz
Centralnej Komisji Wyborczej.
Przyznaje jednak, że w niektórych
miejscach aktywność przedterminowego
głosowania zdziwiła nawet
jego. Tak w Homlu na punkcie wyborczym
numer 70 wołgogradzkiego
okręgu wyborczego nr 14, który
mieści się w Akademii Wyższej Ministerstwa
Spraw Nadzwyczajnych
głosowanie skończyło się o 9 rano
14 stycznia. Frekwencja wyniosła
100 procent. Głosują tam kursanci
akademii. Jak podała służba prasowa
Zjednoczonej Partii Obywatelskiej
przed terminem na tym
punkcie wyborczym oddało swe
głosy ponad 96 procent wyborców.
Dlatego ostateczny wynik wyborów
nie był tu żadną sensacją. Zgodnie z
oficjalnymi wynikami na kandydata
władzy swe głosy oddało 97,2 procent
wyborców.
Władze się postarały, aby
jak najwięcej ludzi oddało swe
głosy przed oficjalnym terminem
wyborów.
– Robi się to po to, by potem
mieć możliwość zamieniać karty
do głosowania jak największej
liczby wyborców – przekonuje
wiceprzewodniczący Białoruskiego
Komitetu Helsińskiego Gary
M a g a z y n 23