15.06.2015 Views

Na uchodźstwie nr 1-2 (13-14) [ s t y c z e ń - l u t y 2 0 0 ... - Kresy24.pl

Na uchodźstwie nr 1-2 (13-14) [ s t y c z e ń - l u t y 2 0 0 ... - Kresy24.pl

Na uchodźstwie nr 1-2 (13-14) [ s t y c z e ń - l u t y 2 0 0 ... - Kresy24.pl

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Areszt<br />

Pewnego dnia przyszli do nas do<br />

domu z NKWD. Kobiet wygnali na<br />

podwórko i powiedzieli, żebyśmy<br />

siedziały cicho koło płotu. A mojego<br />

ojca Józefa i wujka Witolda zaprowadzili<br />

do stodoły sąsiada i znęcali<br />

się. Później ojciec cały okrwawiony<br />

przechodząc obok mnie cichutko<br />

szepnął, żebym była silna i milczała.<br />

<strong>Na</strong>tomiast nad dziadkiem Jakubem,<br />

który miał wówczas 92 lata, znęcali<br />

się w mieszkaniu.<br />

Przed zachodem słońca ojcu i<br />

wujowi związali ręce drutem kolczastym<br />

i wrzucili do ciężarówki,<br />

jak jakieś worki z ziemniakami. Zawieziono<br />

ich do Wołkowyska i wrzucono<br />

do jakiejś piwnicy, gdzie było<br />

bardzo dużo ludzi, wszyscy siedzieli<br />

tam, jak śledzie w beczce. Dziadek<br />

Jakub został sam z dwunastoletnim<br />

wnuczkiem. A nas odwieźli do<br />

grodzieńskiego więzienia.<br />

Do rozprawy sądowej siedziałam<br />

prawie miesiąc w jednoosobowej<br />

celi ze szczurami. Gdy wyprowadzono<br />

mnie z sądu, spotkałam<br />

swoich ukochanych rodziców. Wojskowy<br />

Trybunał sądził nas i jeszcze<br />

dwanaście osób. Gdy wróciłyśmy do<br />

celi <strong>nr</strong> 5, było już tam dwadzieścia<br />

dwie kobiety. Bałam się już nawet<br />

swojego głosu, ale przezwyciężyłam<br />

strach dzięki modlitwie do Boga i religijnym<br />

piosenkom, których nauczyli<br />

mnie rodzice. Mamę wywieziono do<br />

Dżezkazganu, gdzie przebywała do<br />

1954 roku, ojca – do Komi ASSR,<br />

wrócił w 1956 roku, a mnie – do<br />

Mordwińskiej ASSR. Rodzice byli<br />

bardzo religijni, kochali do końca<br />

życia swoją Ojczyznę – Polskę.<br />

Warunki przekraczały granice<br />

ludzkiej wyobraźni. Kilkadziesiąt<br />

osób w małym bydlęcym wagonie.<br />

Nie było nawet drewnianych prycz.<br />

Okna były zakratowane, światło<br />

docierało tylko przez szpary w<br />

deskach. W środku wagonu była<br />

wypiłowana dziura w podłodze,<br />

która służyła za szambo…<br />

Po tygodniu dotarliśmy do Orszy<br />

– punktu przesyłkowego. Wprowadzono<br />

nas do ciemnego gmachu<br />

więziennego. Po jakimś czasie wy-<br />

prowadzono nas z workami na duży<br />

plac więzienny i znów załadowano do<br />

wagonów bydlęcych. O leżeniu nie<br />

było mowy. Szalały wszy. Jechaliśmy<br />

dalej. W Moskwie pociąg zatrzymał<br />

się. Mnie i moją ciocię Helenę rozdzielili<br />

z moją kochaną mamusią.<br />

Pożegnanie. Łzy rozpaczy. Podróż<br />

do miejsca przesiedlenia trwała wiele<br />

tygodni…<br />

W obozie<br />

Zaprowadzono nas do baraku <strong>nr</strong><br />

8 ogrodzonego drutem kolczastym.<br />

Pewnego ranka przyszły do nas kobiety<br />

– Polki, przyniosły nam papier<br />

i ołówki, i powiedziały, że możemy<br />

napisać listy do domu. Można było<br />

pisać dwa razy w roku. Zbliżały<br />

się Święta Bożego <strong>Na</strong>rodzenia,<br />

przyniosły nam nawet opłatek. <strong>Na</strong><br />

święta starałyśmy się zaoszczędzić<br />

chleb, otrzymywałyśmy «pajok» 450<br />

gr chleba, który był specjalnie zamaczany<br />

wodą z przerośniętą kukurydzą,<br />

i 350 gr zupy z pastewnych buraków.<br />

Byłyśmy ciągle głodne. Pamiętam<br />

nasze pierwsze Boże <strong>Na</strong>rodzenie<br />

w 1948 roku na tej nieludzkiej ziemi.<br />

Przyszłyśmy z nocnej pracy.<br />

Położyłyśmy kawałeczek białego<br />

płótna, opłatek, chleb ze stołówki<br />

i zupę z kapusty. Zmarznięte, w<br />

kąciku na narach, zaczęłyśmy naszą<br />

tradycyjną wigilię, pomodliłyśmy<br />

się, złożyłyśmy nawzajem życzenia,<br />

podzieliłyśmy się opłatkiem, każda<br />

z nas miała łzy w oczach. Były ze<br />

mną wówczas Anna Kieczeń, Anna<br />

Siegodnik, Celina Bildz i Litwinka<br />

Józefa Plaszczewskajte.<br />

Straszne to było, gdy nas zaczęli<br />

numerować, ja miałam <strong>nr</strong> E-20.<br />

Odtąd już nie miałyśmy ani imion,<br />

ani nazwisk, byłyśmy numerami.<br />

Często sprawdzano nas według listy,<br />

stałyśmy całymi nocami na mrozie.<br />

Tylko na niebie było słychać głos<br />

ptaszyny: O Jezu Chryste w Ogrójcu<br />

Jedyny, Zlituj się, Zlituj nad nami,<br />

nad Polską ziemią i jej wygnańcami.<br />

Królowa Polski i Panno Przeczysta<br />

powróć nas, powróć do ziemi ojczystej.<br />

Op r a c o wa ł a<br />

In e s s Todryk<br />

Józefa Rogacewicz<br />

Powstanie, gdy zaświta<br />

Już Polskę w czworo dzielą<br />

Już łupem się weselą<br />

Już Polskę rozebrali<br />

Już grób jej kopać dali<br />

Już kamieniem ją przywalają<br />

Prusacy i Moskale.<br />

Lecz Polska żyje w grobie<br />

Powstanie wiosennej dobie<br />

Choć oczy jej zamknięte<br />

I usta mocno ściśnięte.<br />

Choć ostrzem pierś przebita<br />

Powstanie gdy zaświta.<br />

***<br />

Był to Ziutek piękny, młody<br />

Wyście o nim nie wiedzieli.<br />

Gdy wydali go stukacze<br />

Do więzienia go wsadzili.<br />

On w więzieniu długo siedział<br />

Mścili się nad nim kaci<br />

Ciało mu ogniem piekli<br />

Myśleli, że im coś powie<br />

On nie wydał, choć zmęczony<br />

Swoich ukochanych braci<br />

Więc się długo nad nim mścili<br />

Sowieccy przeklęci kaci.<br />

Siedzi Ziutek za kratami<br />

Mi się słyszy głos<br />

Dzień dobry Ci więźniu<br />

Młody chłopcze nasz ukochany<br />

Dzień dobry Ci więźniu młody<br />

Wytrzyj z oczu łezki krwawe.<br />

Jó z e fa Rogacewicz<br />

M a g a z y n 49

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!