Na uchodźstwie nr 1-2 (13-14) [ s t y c z e Š- l u t y 2 0 0 ... - Kresy24.pl
Na uchodźstwie nr 1-2 (13-14) [ s t y c z e Š- l u t y 2 0 0 ... - Kresy24.pl
Na uchodźstwie nr 1-2 (13-14) [ s t y c z e Š- l u t y 2 0 0 ... - Kresy24.pl
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Historia<br />
Gdy wydałem rozkazy pułkom, aby<br />
ruszały w kierunku Wołkowyska, do<br />
którego pozostawało ponad 100 km,<br />
wsiadłem do samochodu, gdzie już<br />
byli komisarz Szczukin i przedstawiciel<br />
sztabu naczelnego. Kolumny<br />
szły za nami.<br />
Przed nami posuwała się straż bojowa.<br />
Noc była ciemna. Kropił drobny<br />
deszczyk, wiał niesilny, chociaż<br />
przeszywający na wylot wiatr, lecz<br />
nastrój pozostawał dobrym.<br />
Ujechaliśmy zaledwie 6-7 km, gdy<br />
zobaczyliśmy na drodze samochód<br />
Nikołajewa otoczony polskimi oficerami,<br />
którzy uczynili mu prawdziwe<br />
przesłuchanie. <strong>Na</strong>sza straż – samochody<br />
opancerzone, a następnie i<br />
mój samochód – podeszła do czoła<br />
polskiej kolumny. Zauważywszy nas,<br />
kilku oficerów podniosło ręce, dając<br />
znak zatrzymać się, i szybko skierowali<br />
się w naszą stronę.<br />
Spokojnie wysiadłem z samochodu,<br />
popatrzyłem czy nie widać<br />
naszych czołgów, które podążały za<br />
nami. Słychać było szum, ale zakręt<br />
drogi na razie skrywał je. <strong>Na</strong>stępnie<br />
szybkim krokiem, stanowczo<br />
skierowałem się do grupy oficerów,<br />
otaczających Nikołajewa. Jeden z<br />
nich pół po rosyjsku, pół po polsku<br />
ostro krzyknął do mnie: «Ręce do<br />
góry, jesteście jeńcami!» Udałem, że<br />
nic nie zrozumiałem i poprosiłem<br />
Brama powitalna. Wrzesień 1939 r.<br />
56 M a g a z y n<br />
Rano 19 września podeszliśmy<br />
do Wołkowyska. W tym czasie<br />
znajdowałem się w czołowym<br />
czołgu<br />
powtórzyć po rosyjsku.<br />
Zrozumiawszy mój manewr,<br />
starszy lejtnant Gabitow skierował<br />
karabiny maszynowe wzdłuż polskiej<br />
kolumny.<br />
– Kto jest naczelnikiem kolumny?<br />
– spytałem wprost oficera, stojącego<br />
najbliżej mnie.<br />
– Ja jestem naczelnikiem. A co<br />
wam do tego? – niechętnie i nie<br />
od razu, z jakimś lekceważeniem w<br />
głosie odpowiedział mi smukły oficer<br />
w randze pułkownika.<br />
– Rozkazuję wam natychmiast<br />
zwolnić zatrzymanego radzieckiego<br />
dowódcę – powiedziałem naczelnikowi<br />
kolumny i, nie zwracając<br />
uwagi na jego reakcję, odwróciłem<br />
się do Nikołajewa ze słowami:<br />
– Proszę was, towarzyszu<br />
Nikołajew, przejść do samochodu.<br />
Sam skończę z nimi rozmowę. A<br />
wam, panie pułkowniku, rozkazuję<br />
oddać broń, a następnie wydać<br />
rozporządzenie swoim podwładnym,<br />
aby uczynili to samo.<br />
Póki prowadziliśmy pertraktacje,<br />
nasze wozy opancerzone zaczęły<br />
przedostawać się zboczem drogi<br />
wzdłuż polskiej kolumny po to, aby<br />
w razie potrzeby można było działać<br />
od razu po całej kolumnie, tym<br />
bardziej że lada chwila powinny były<br />
nadejść nasze czołgi.<br />
Jak tylko wozy opancerzone<br />
przeszły pierwsze 15-20 m, rzucili<br />
się do nich polscy żołnierze, niektórzy<br />
przygotowali się strzelać do<br />
naszych maszyn i żołnierzy.<br />
Wyszedłem naprzód i spokojnie,<br />
ale głośnie powiedziałem po polsku:<br />
«Stój! Nie strzelać!» Nikt nie odważył<br />
się strzelać. Wtedy rozkazałem<br />
polskiemu oficerowi natychmiast<br />
rozpocząć przekazywanie broni. W<br />
tym momencie zza zakrętu drogi<br />
uderzył jasny strumień światła i<br />
doniósł się ryk silników. To zbliżała<br />
się nasza pancerna kolumna.<br />
– Słyszycie? – pokazałem ręką<br />
na drogę. – W przypadku niewykonania<br />
rozkazu będę zmuszony użyć<br />
czołgów. Myślę, że nie ma sensu<br />
stawiać opór.<br />
Dość znaczne siły Polaków<br />
poddały się bez walki i zostały rozbrojone.<br />
Dalej nasza kolumna poruszała<br />
się prawie bez przeszkód. Rano<br />
19 września podeszliśmy do<br />
Wołkowyska. W tym czasie<br />
znajdowałem się w czołowym<br />
czołgu.<br />
<strong>Na</strong> obrzeżach miasta, obok niziutkiego<br />
domku zauważyłem człowieka.<br />
Stał za ogrodzeniem i witał nas energicznie<br />
machając kapeluszem.<br />
Zatrzymawszy czołg, przywołałem<br />
go do siebie. Nie zdążyłem o nic<br />
zapytać, jak on podbiegł i wesoło<br />
krzyknął w języku rosyjskim:<br />
– Dzień dobry, towarzyszu<br />
dowódcą!<br />
Rozgadaliśmy się. Okazało się,<br />
że jest Rosjaninem, z zawodu kolejarzem.<br />
Oświadczył, że mieszkańcy