11.07.2015 Views

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

WielkanocŻywa tradycja w gminie DobraŚmiguśniokiNazywani są „śmiguśniokami”, „dziadami śmiguśnymi”, albo„śmiguśnymi słomiokami”. Przebierańcy z maskami na twarzach,ubrani w szpiczaste czapki i bluzy ze słomy w poniedziałekwielkanocny biorą we władanie Dobrą, Porąbkę, Jurków,sporadycznie Szczyrzyc na Limanowszczyźnie i oblewają z sikawzrobionych domowymi sposobami oraz z wiader wszystkich napotkanychprzechodniów.Tak każe tradycja, kultywowanaw tym regionie z dziada pradziada.Dzięki niej niespotykany gdzie indziejw Małopolsce, a najprawdopodobniejteż w kraju ludowy obrzęd,związany ze świętowaniem WielkiejNocy przetrwał do dzisiaj.W tych stronach „lany” poniedziałeknazywany jest „śmiguśnym”. Kilku,a nawet kilkuosobowe grupy „słomioków”zaczynają swój obchód z nastaniemświtu i biada temu, kogo spotkająna swojej drodze. Przebierańcóww charakterystycznych słomianych czapachtrzeba omijać z daleka. Zbliżeniesię do nich, chociażby na kilkumetrowąodległość spowoduje, że w suchymubraniu do domu się nie wróci. Wiedząo tym doskonale wierni, idący i przyjeżdżającyw tym dniu na msze m.in.do kościoła parafialnego w Dobrej. Gdystrumienie wody dosięgają przechodniów,rzeczywiście, czy też pozornieuciekającymi przed „śmiguśniokami”,z ich strony daje się słyszeć okrzyki u-ha,u-ha, a nawet salwy śmiechu. Bywa jednak,choć rzadko się to zdarza, że podadresem „śmiguśnioków” ktoś niezadowolonyz zimnego prysznica rzuci jednoczy dwa słowa dezaprobaty.W najgorszym położeniu są zwłaszczamłode dziewczyny, zazwyczaj oblewaneobficiej, które na widok przebierańców-młodychkawalerów starająsię salwować ucieczką, ale jej skutekjest zazwyczaj mizerny. Wystarczy dosłowniekilka sekund i muszą wracaćdo domu, by przebrać się w coś suchego.„Słomioki” nie byliby słomiokami,gdyby darowali „śmigusa dyngusa”przejeżdżającym kierowcom.Samochody, które „ochrzcili” wodąznakują źdźbłem słomy, wetkniętymza wycieraczkę.Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, dobrzańskizwyczaj miał nieco inną formę.„Śmiguśnioki” chodzili od domudo domu w nocy z niedzieli na poniedziałekobwieszczając gospodarzowiswoje przybycie charakterystycznym„turkaniem”. I podobnie, jak teraz zawszeznajdywali drogę do gospodarstwa,gdzie była posażna panna na wydaniu.Istniał nawet przesąd, że te, które nie zostanąpolane wodą, nie będą miały powodzeniau kawalerów. Swoje przybycie„śmiguśne dziady” obwieszczały dmącw wołowy róg, a taka pobudka stawiałana równe nogi wszystkich domowników.Głowa rodziny w podzięce za przybyciemusiała się wykupić jajkami, kawałkiemwędzonki, buchty lub kołacza, którewkładała do koszy wymoszczonych sianem.„Słomioki’ nie pogardziły też czymśmocniejszym. Biada gospodarzowi, którypróbował wyłgać się od poczęstunku.„Śmiguśnioki”-psotniki solidnie mu zazwyczajw gospodarstwie nabałaganili.Niejednokrotnie brony, czy wiadro, albowidły gospodarz znajdował na dachubudynku, czy stodoły, lub w zupełnie innymmiejscu we wsi, bywało, że w obejściusąsiada. Z nastaniem świtu kończyliswoją wędrówkę po okolicy i rozchodzilisię do domów.Nikt nie wie, kiedy w Dobrej i okolicznychmiejscowościach narodził sięcharakterystyczny dla tego regionuzwyczaj. Według miejscowych, powołującychsię na podanie przekazywanez ust do ust, początków tego obyczajunależałoby szukać w zamierzchłychczasach, sięgających najazdów tatarskich.Hordy Czyngis Chana, którewówczas przetoczyły się przez Krakówi wiele małopolskich osad dotarłydo szczyrzyckiego klasztoru. Tatarzyposuwając się naprzód pędzili wielujeńców, wziętych w jasyr. Zbliżając siędo Szczyrzyca część jeńców powiesili,a tych, których pozostawili przy życiuodarli z odzieży i odjęli im języki. Takokaleczonych puścili wolno. Ocaleni,chroniąc się przed zimnem robili sobieubrania ze słomy, znalezionej na polachi okręcali wyplatanymi z niej powrósłami.Nieszczęśnikami zaopiekowalisię okoliczni mieszkańcy.Nikt nie rozstrzygnie dzisiaj czy podanie– to legenda, czy w tym przekaziejest deko prawdy. Faktem jest,że co roku w gminie Dobra możnazobaczyć grupy harcujących przebierańcóww słomianych czapachozdobionych kolorowymi wstążkami,skrywających twarze pod maskami zrobionymiz pończoch lub baraniej skóryz wyciętymi na oczy i usta otworami.I, jak każe tradycja nie mówią. Znawcytematu, szukając wytłumaczenia takiegostanu rzeczy odwołują się do podania-legendyo obciętych językach tatarskichjeńców. W lany poniedziałeksłychać tylko po wsiach ich „turkanie’,czy też okrzyki – u-ha, u-ha. I jak dawniejkoszyki „słomioków” zapełniają sięm.in. podarowanymi jajkami i innymismakołykami-symbolami wielkanocnegostołu.(pawlo)Sądeczanin kwiecień 200941

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!