13.07.2015 Views

Drodzy Czytelnicy, w dwóch ostatnich numerach „Przeglądu” podej ...

Drodzy Czytelnicy, w dwóch ostatnich numerach „Przeglądu” podej ...

Drodzy Czytelnicy, w dwóch ostatnich numerach „Przeglądu” podej ...

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

TEMAT NUMERUPomnik księciaBogusława Xi Anny Jagiellonkizaprojektowany przezLeonię Chmielniki Annę Paszkiewiczfot. Filip Kacalski30chce zatem zapobiegać marnotrawstwu. W tym kontekścieszczególnie interesujące jest drugie rozporządzeniez roku 1774. Rozszerza ono grupę ludzi „niczyich”o wszystkie biedne, niepracujące kobiety z formującegosię proletariatu.W ten sposób określono górny i dolny próg „zawłaszczenia”,któremu podlegało życie kobiety w ówczesnymSzczecinie: w stopniu najwyższym własnościąpaństwa jest zarówno księżniczka, jak i robotnica,choć oczywiście zależność przyjmuje w obydwu przypadkachróżne formy. Pomiędzy tymi ekstremamipojawia się niewielka przestrzeń swobody – domenakobiet z burżuazji. Nie są one ani „niczyje”, ani „państwowe”– są „prywatne”: po pierwsze, jako własnośćmałżonków, którzy suwerennie decydują o ich losie,po drugie, jako „strażniczki domowego ogniska”, którychdziałalność toczy się poza sferą publiczną lub najej obrzeżach.Cezurą, która oddzielała osoby z towarzystwa odpospólstwa, był w owym czasie fakt posiadania służby.Szanująca się kobieta nie mogła, przynajmniej doczasów I wojny światowej, brać samodzielnie udziałuw życiu towarzyskim,pójść na studia ani,co najważniejsze, <strong>podej</strong>mowaćpracy zarobkowej.W wolnymczasie mogła rozwijaćzainteresowaniai kształtować swójwizerunek w sferzeprywatnej – w stopniu,na który pozwalałmajątek rodziny. Zyskiwałacoś, co możnaokreślić jako „swobodęstylu”.„Rano wstaję, robiętoaletę na całydzień, jem z apetytemśniadanie, trochę muzykuję,potem rysuję,po obiedzie trochęczytam, około piątejmałe zebranie towarzyskieprzy herbacie,o dziesiątej idę do łóżka”.2 Tak opisała w pamiętnikuswój plandnia wspomniana jużpani Zofia AugustaTilebein, najsłynniejszaprzedstawicielkaszczecińskiego patrycjatu. Spotkania u Tilebeinów odbywałysię w domu na ul. Odrzańskiej lub w pałacykuw Żelechowej, zawsze według ustalonego harmonogramu:w soboty tak zwana wielka herbata, w środy2Cyt. za: Lucyna Turek-Kwiatkowska, Życie codzienne w Szczeciniew latach 1800-1939, Szczecin 2000, s. 105.3Ibidem, s. 168.mała herbata, we wtorek mała kolacja, w dni targowe– proszony obiad. Na spotkaniach dyskutowanoo sztuce, nauce i literaturze. Odbywały się równieżkoncerty, na których występowała sama pani domualbo specjalnie zaproszeni znani artyści.Pomimo długoletnich starań pani Tilebein nieudało się jednak w istotnym stopniu wpłynąć na ogładęszczecińskiej socjety. Z oferty kulturalnej salonuw pełni korzystała przede wszystkim niezbyt zamożnamiejska inteligencja, a jedyną konkurencję w mieściestanowił dla niego skromny salon księżniczki Elżbiety:nic dziwnego więc, że obie panie się zaprzyjaźniły.W przypływie rozpaczy pani Tilebein pisała we wspomnianympamiętniku: „Elita szczecińska zna tylko trzyrodzaje rozrywki, wszystkie trzy wzbudzają moją odrazę.Pierwsza to wielka przesada w strojach, czego i janienawidzę, druga to gra w karty i trzecia to obżarstwoi pijaństwo. Nie ma w nich ani krzty zainteresowaniai zrozumienia dla malarstwa lub innych sztuk pięknych,Szczecin stał się grobem wszystkich moich zainteresowańintelektualnych”. 3Aby móc czynić użytek ze „swobody stylu”, przedstawicielceburżuazji potrzebne było środowisko, któreów styl będzie w stanie ocenić i docenić; Szczecinpierwszej połowy XIX wieku nie mógł jednak w pełnizaspokoić takich aspiracji. Jednocześnie etos klasyśredniej nakazuje jej przedstawicielce spełniać sięw działaniu – mieszczanin czerpie satysfakcję z samorealizacji.W tym przypadku nawet najszersza swobodanie zastąpi jednak wolności.***Przedstawiony przeze mnie krótki przegląd nie wyczerpujew pełni poruszonej tematyki: historia Szczecinajest historią wszystkich kobiet i mężczyzn, którzy w nimmieszkają i mieszkali. Te dzieje to część większej społecznejhistorii, w której dominowały – jak wspomniałemwe wstępie – męskie narracje. Przedstawione życiorysykobiet mają przy tym istotną cechę wspólną: są to historienigdy do końca niespełnione, niedokonane i nienasycone.Odnoszone sukcesy są każdorazowo „na miaręepoki”, klęski natomiast – bezwzględne i dotkliwe, bonajbardziej prywatne. Obecnie można jedynie zerwaćz podwójnym standardem oceniania i starać się oddaćdawnym szczeciniankom sprawiedliwość. Tego rodzajunamysł nad historią ma pewien istotny wymiar praktyczny,pomimo formalnego zrównania praw kobiety nadalfunkcjonują bowiem w ramach instytucji niegdyś ustanowionychprzez mężczyzn i dla mężczyzn: jest to, międzyinnymi, przypadek uniwersytetu. Literatura cytowana:Filip Hainhofer, Filipa Hainhofera dziennik podróży,zawierający obrazki z Frankonii, Saksonii, MarchiiBrandenburskiej i Pomorza w roku 1617, [w:] Źródła dodziejów Pomorza Zachodniego, tom IX, WydawnictwoNaukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2000.Lucyna Turek-Kwiatkowska, Życie codzienne w Szczeciniew latach 1800-1939, Wydawnictwo NaukoweUniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2000.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!