01.04.2014 Views

Show publication content!

Show publication content!

Show publication content!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

PISMO PG 21<br />

BEZ DEBITU…*<br />

Aby wzmocnić siłę przekazu, dać ludziom nadzieję, dezinformować<br />

wroga, czyli funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa,<br />

sprawić wrażenie, że jest nas dużo więcej, dopisywaliśmy<br />

na ulotkach czy pisemkach np. nakład 50 000 egz.,<br />

gdy faktycznie drukowaliśmy tylko 5 czy 10 tys. Podawaliśmy<br />

za każdym razem inną, wymyśloną nazwę Podziemnej Drukarni,<br />

matryce były pisane na różnych maszynach, aby utrudnić<br />

identyfikację źródła. Teksty pisane przez jedną osobę podpisywane<br />

były różnymi pseudonimami itp. Robiliśmy szum za co<br />

najmniej 100 osób.<br />

A efekty? Trójmiasto regularnie zasypywane było ulotkami,<br />

do każdej uczelni i większości zakładów pracy docierały podziemne<br />

czasopisma, odezwy czy broszury informacyjne.<br />

Oprócz manifestacji ulicznych w rocznicę Sierpnia, Grudnia<br />

czy 3 Maja popularne były na Uczelniach Milczące Protesty.<br />

Zbieraliśmy się najczęściej przed Gmachem Głównym o określonej<br />

godzinie i przez pół godziny po prostu staliśmy czy spacerowaliśmy,<br />

dyskutując o najświeższych wydarzeniach, czerpiąc siłę<br />

z naszej mnogości. Wiedzieliśmy wtedy i czuliśmy namacalnie,<br />

że to, co władza trąbi w przekaźnikach to ściema, bo naprawdę<br />

większość myśli dokładnie tak jak my. Milczący i spacerujący<br />

w jednym miejscu tłum miał ogromna siłę i wymowę. Ciężko byłoby<br />

zebrać te kilka tysięcy ludzi wyłącznie przekazem ustnym<br />

czy niewielką ilością ulotek. Zasypując uczelnię tysiącami ulotek<br />

wzmacnialiśmy ten przekaz i efekt był niesamowity.<br />

Na PG wystarczyło 2000 ulotek – to 1 ryza papieru i jedna<br />

matryca… i dwie godziny pracy trzech osób. Chociaż z zewnątrz<br />

mogło się wydawać, że na to pracowała spora, dobrze<br />

zorganizowana podziemna grupa. Zgadza się – dobrze zorganizowana,<br />

ale mało liczna. Co prawda, byliśmy tylko małym<br />

kółkiem w sprawnie działającej i nie tak małej maszynie bo<br />

papier, matryce i farbę dostawaliśmy od innych ekip, które zajmowały<br />

się logistyką.<br />

* Tekst niniejszy jest kontynuacją artykułu z wydania specjalnego<br />

„Pisma PG” nr 9(158) z 2010 r.<br />

Można powiedzieć, że pomimo, iż było nas tak niewielu<br />

– potencjał mieliśmy spory, więc oprócz własnych potrzeb<br />

świadczyliśmy usługi na zewnątrz i drukowaliśmy dla wszystkich,<br />

którzy mieli taką potrzebę i kontakt z nami, a wydrukowane<br />

materiały kolportowaliśmy od razu własnymi kanałami<br />

do konkretnych odbiorców czy też w powietrze, tzw. akcjami<br />

ulotkowymi.<br />

Małe mieszkanko na Mariensztacie…<br />

Jednym z większych i poważniejszych problemów były lokale.<br />

Podstawą wydajnej i bezpiecznej pracy były miejsca, gdzie<br />

mogliśmy wykonać nasze zadanie, nie wzbudzając niepotrzebnej<br />

sensacji. Nawet życzliwa nam osoba mogła sprowadzić<br />

kłopoty, rozpowiadając o tym, czym się zajmujemy. Podstawą<br />

konspiracji była też częsta zmiana lokalu, gdyż regularna<br />

obecność grupy młodych ludzi, głównie w godzinach wieczorno-nocnych<br />

wnoszących i wynoszących paczki i unoszący się<br />

łatwo rozpoznawalny zapach farby drukarskiej ściągnęłyby<br />

na nas niechybnie prędzej czy później wizytę funkcjonariuszy<br />

i zakończenie pięknej przygody ze szlachetną sztuką poligrafii<br />

bezdebitowej.<br />

O lokale nie było łatwo, gdyż z jednej strony ludzie się bali,<br />

a z drugiej my też obawialiśmy się dekonspiracji. Trudno było<br />

rozpytywać po znajomych, czy nie znają kogoś, kto udostępniłby<br />

nam swoją substancję mieszkaniową dla tych niecnych<br />

i zabronionych prawem celów. W końcu „Stawka większa niż<br />

życie…” była niezłym elementarzem młodego konspiratora.<br />

Drukowaliśmy w najdziwniejszych miejscach. Można by o tym<br />

napisać osobną książkę. Najczęściej były to piwnice. Czasami<br />

mikroskopijne łazienki, gdzie pralka służyła jako stół drukarski<br />

i od czasu do czasu trzeba było przerwać pracę, aby młoda<br />

mama mogła do tej pralki wrzucić kolejną porcję pieluch. Czasem<br />

zmęczeni wieloma godzinami naprawdę ciężkiej pracy,<br />

czekając, aż wyschnie farba na jednej stronie, by móc zadrukować<br />

następną – szukaliśmy skrawka wolnej przestrzeni, aby<br />

przespać się choć kwadrans na podłodze, stercie desek czy<br />

kupie węgla.<br />

Politechnika Gdańska, straj okupacyjny 1981 r. Msza na Politechnice Gdańskiej Fot. H. Majewski<br />

Nr 10/2010

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!