01.04.2014 Views

Show publication content!

Show publication content!

Show publication content!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

40 PISMO PG<br />

Tę piętnastowieczną formułę prawną,<br />

zaczerpniętą ze statutów nieszawskich,<br />

choć nieraz nadużywaną, zawsze<br />

warto przywołać, gdy dzieje się coś, co<br />

nas dotyczy. A pasuje ona jak ulał właśnie<br />

teraz, gdy konkretyzują się zapowiedzi<br />

daleko idących zmian w uregulowaniach<br />

prawnych, fundamentalnych dla naszego<br />

świata – nowa wersja ustawy o szkolnictwie<br />

wyższym oraz ustawy o stopniach<br />

i tytule naukowym przeszły już w Sejmie<br />

przez pierwsze czytanie.<br />

Ktoś powie, żem zbytni czarnowidz, ale<br />

naprawdę trudno mi znaleźć dobre słowo nie<br />

tylko o tych dwóch dokumentach, ale także<br />

o całym „manewrze transformacyjnym”, jakiemu<br />

podlegamy w ostatnich latach.<br />

Długo by o tym mówić, więc ograniczę<br />

się do kwestii zasadniczych. Otóż<br />

jako główną przyczynę moich zastrzeżeń<br />

wymieniłbym nadmierne poszerzenie<br />

znaczenia terminu „nauka”, realizowane<br />

w dodatku przez specyficznych pięknoduchów,<br />

dla których wzorcem piękna są Inne<br />

Kraje (uwaga: te dwa słowa wymawia się<br />

z zadumą ciepłą, a tęskną), niestety – naśladowane<br />

w bardzo wybiórczy sposób…<br />

Rzecz w tym, iż u nas człowiekiem nauki<br />

jest zarówno ten, kto ślęczy w laboratorium<br />

fizycznym, jak i ten, kto garbi się nad<br />

historycznymi księgami. W efekcie, powiedzmy<br />

profesor socjologii, brylujący w<br />

telewizyjnej publicystyce, chodzi w glorii<br />

specjalisty, dysponującego obiektywnymi<br />

metodami opisu i oceny naszego świata,<br />

żerując na tym nieuprawnionym uogólnieniu,<br />

nawet jeśli jest ewidentnie stronniczy<br />

i głosi nie uczone prawdy, lecz zaledwie<br />

swoje osobiste poglądy.<br />

W racjonalnym świecie anglosaskim<br />

mają tu zróżnicowane terminy – „nauka”<br />

w sensie ścisłym to „science”, ale nasze<br />

„nauki humanistyczne” to już „arts”. Żeby<br />

zaś nie mylić humanistów z artystami, na<br />

naszą „sztukę” mówią „fine arts”.<br />

Ktoś mówi, że dziwaczę? No to rzućmy<br />

okiem na ten nieszczęsny „system boloński”.<br />

Zapewne, po siedmiu semestrach licencjatu<br />

z socjologii można bez wątpliwości<br />

„zrobić” trzysemestralną magisterkę<br />

Uwaga!<br />

felieton...<br />

felieton...<br />

felieton...<br />

felieton...<br />

„Nic o nas bez nas”<br />

z filozofii. Ale w imię czego mamy kształcić<br />

siedmiosemestralnych inżynierów?<br />

Podkreślam: chętnie dam się przekonać.<br />

Ale jak dotychczas, poza ogólnymi<br />

banałami niekoniecznie odpowiadającymi<br />

prawdzie, dociera do mnie tylko przymus<br />

prawny, najwyraźniej związany z nadreprezentacją<br />

„arts” nad „science”.<br />

A przymus ten wcale nie jest taki zabawny,<br />

jeśli zdamy sobie sprawę ze słabości<br />

publicznej debaty w naszej branży<br />

i z praktycznego braku protestów oddolnych<br />

(z których najwyraźniej zrezygnowaliśmy<br />

na własne życzenie). W efekcie<br />

mamy to, co mamy – potężne zawirowanie<br />

naszego systemu już za progiem i trudno<br />

ufać, że rozejdzie się po kościach.<br />

Pozostaje więc hasło „ratujmy co się<br />

da” – bo skoro nie należy kopać się z koniem,<br />

czyli z Ustawodawcą, to przyłóżmy<br />

się do tego, co w dużym stopniu zależy od<br />

nas, czyli do naszego Statutu.<br />

W związku ze zmianami w ustawach,<br />

także on musi ulec zmianom. Niektóre będą<br />

oczywiście narzucone, ale w wielu ważnych<br />

kwestiach otrzymamy możliwość manewru,<br />

a ponadto – wprowadzenia do tej naszej<br />

głównej regulacji tego, czego prawo nie zabrania,<br />

a co uznamy za słuszne.<br />

Rys. Krystyna Pokrzywnicka<br />

Ot, choćby sprawy ustroju Uczelni,<br />

a w szczególności – jednostek na różnych<br />

poziomach organizacyjnych. Nie da się<br />

ukryć, że zasadnicze znaczenie mają Wydziały<br />

– to one otrzymują uprawnienia naukowe<br />

i to one prowadzą kierunki studiów.<br />

Jest więc Uczelnia swoistą federacją Wydziałów.<br />

Ale z drugiej strony musi istnieć<br />

możliwość racjonalnego i uzasadnionego<br />

wspomagania Wydziałów, które chwilowo<br />

słabują, a dają nadzieję na ozdrowienie.<br />

Zaś z trzeciej strony – Wydziały chronicznie<br />

słabe nie mogą dołować całej Uczelni.<br />

Jeśli chodzi o jednostki niższego szczebla,<br />

to w moim przekonaniu najlepsza jest<br />

pełna elastyczność. Zauważmy, że w poważnych<br />

uczelniach poważnych krajów aż<br />

roi się od rozmaitych struktur wewnętrznych<br />

– są instytuty, katedry, zakłady, zespoły,<br />

pracownie, jednostki, szkoły, grupy i co<br />

tam jeszcze. Albowiem to struktura musi<br />

służyć sprawie i niedopuszczalne jest, aby<br />

jakiekolwiek czynniki pozamerytoryczne<br />

uniemożliwiały prace tym, którzy pracować<br />

chcą i których praca przynosi dobre wyniki.<br />

A że bliższa ciału koszula, to więcej emocji<br />

z pewnością rozbudzą sprawy pracownicze.<br />

Szanowny Ustawodawca uznał między<br />

innymi, że ma być dyscyplina – osiem<br />

lat asystentury plus osiem lat adiunktury,<br />

a gdy nie ma habilitacji (habilitury?), to do<br />

widzenia. I co? Czy zakorkujemy się wykładowcami?<br />

A czy uczelnie wytrzymałyby<br />

sytuację, gdyby każdy pracownik w terminie<br />

zrobił habilitację? A czy nasz potężny<br />

i prężny przemysł przejmie falę czterdziestolatków,<br />

zwalnianych masowo z braku<br />

habilitacji? A czy ktoś podjąć zechce u nas<br />

pracę ze świadomością, że w czterech na<br />

pięciu przypadkach w rozkwicie zawodowej<br />

wydajności będzie musiał z godnego<br />

adiunkta zamienić się podstarzałego inżyniera,<br />

mającego słabe doświadczenie<br />

zawodowe?<br />

A studenci i studia? I doktoranci! Ileż<br />

tu jest tematów, z których kwestia oceny<br />

nauczycieli przez studentów zasługuje na<br />

osobny referat!<br />

Nie da się ukryć, że wchodzimy w tęgi<br />

wiraż, toteż trzeba się dobrze przygotować,<br />

by nie wylądować za burtą i legnąć<br />

na manowcach z ręką zanurzoną w nocniku<br />

(jak mówi przysłowie). Więc do dzieła<br />

– przynajmniej przeczytajmy to, co nam<br />

wypieka nasze Ministerstwo (tekst jest<br />

dostępny na ministerialnej stronie internetowej)<br />

i śledźmy prace naszej uczelnianej<br />

Komisji Statutowej. Ona już pracuje!<br />

Jerzy M. Sawicki<br />

Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska<br />

Nr 10/2010

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!