90 Piotr Chrobakdo wyciszenia 8 , jak i do zaostrzenia 9 sporów politycznych w nadciągającej elekcjiprezydenckiej 10 .Początkowo o urząd Prezydenta RP chciało się ubiegać dwunastu kandydatów,jednak po katastrofie pod Smoleńskiem z walki o fotel prezydencki zrezygnowaliTomasz Nałęcz i Ludwik Dorn (ten ostatni utracił poparcie własnego ugrupowania– Polska Plus, które po śmierci L. Kaczyńskiego postanowiło poprzećjego brata J. Kaczyńskiego. Dorn w proteście przeciw tej decyzji opuścił szeregiwspomnianej partii i udzielił poparcia kandydaturze Marka Jurka). Ostateczniew wyborach wzięli udział: marszałek Sejmu RP Bronisław Komorowski (kandydatPO RP), lider PiS Jarosław Kaczyński (zamiast zmarłego brata) – uchodzilioni za kandydatów mających największe szanse na zwycięstwo, skupiając nasobie praktycznie całą uwagę mediów – a także w dalszej kolejności: lider SLDGrzegorz Napieralski (zamiast zmarłego J. Szmajdzińskiego) i lider PolskiegoStronnictwa Ludowego (PSL) Waldemar Pawlak, których obecność w wyściguwyborczym miała przede wszystkim zapewnić wzrost poparcia dla ich ugrupowańprzed wyborami samorządowymi w 2010 r. i parlamentarnymi mającymisię odbyć jesienią 2011 r. Wśród pozostałych kandydatów na najwyższy urząd8Zdaniem Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki przyjęcie stonowanej postawy przez politykówPiS w czasie kampanii wyborczej mogło przysporzyć temu ugrupowaniu zwolennikówu części centrowych wyborców. Jednak członkowie tej partii musieliby uważać, aby nie powrócićdo dawnej retoryki. Zdaniem tych publicystów: Ryzyko jest duże, zwłaszcza że umiarowi politykówPiS towarzyszy coraz większa zajadłość komentatorów, publicystów i blogerów bliskich tej partii.Do tego dochodzi nachalna antyrządowa i antyplatformerska propaganda w TVP1. Trwa licytacjana lepszych i gorszych patriotów i Polaków, dyskutuje się w niewybrednym stylu, komu wolnopłakać po prezydencie Kaczyńskim. M. Janicki, W. Władyka, Wybory w czerni, „Polityka” 2010,nr 17, s. 11. Natomiast Paweł Śpiewak pisał: Platforma po smoleńskim wypadku zyskała olbrzymiąprzewagę nad opozycją. Nawet jeśli sympatia narodu przesuwa się w stronę nieżyjącego prezydenta,to natychmiast PiS ją traci wypowiedziami swoich ideologów. Na przykład ZdzisławaKrasnodębskiego, który w „Rzeczpospolitej” opublikował tekst właśnie taki, jakiego oczekiwałemod tego autora – złożony wyłącznie z pretensji i nienawiści. Ale też niektórzy politycy partii JarosławaKaczyńskiego strzelają do własnej bramki, poszukując winnych katastrofy i nie umiejąc zachowaćpowściągliwości w komentowaniu. Ich ton wypowiedzi budzi albo irytację, albo sprzeciw.Jakże niewłaściwa wydaje mi się teraz uprawiana hagiografi a. Poczekajmy z ocenami, jeśli chcemysię z nimi utożsamiać, by wyrastały z realnych przesłanek, a nie chwilowych emocji. P. Śpiewak,Platforma w nadmiarze, „Wprost” 2010, nr 17, s. 73.9Jak piszą M. Janicki i W. Władyka, skrajna część PiS może chcieć narzucić ostry podziałw kampanii: Wskazywany przez partyjnych harcowników ton kampanii jest jasny: prawdziwi patriociprzeciw kosmopolitom, liberałom; wzruszony lud kontra nieczułe elity; dziedzice polskiejhistorii naprzeciw wykorzenionym obywatelom euroregionów. M. Janicki, W. Władyka, Wyboryw czerni..., s. 10.10Tamże, s. 10–11; A. Stankiewicz, Czekając..., s. 19–20; T. Jastrun, Trzęsienie ziemi, NP 2010,nr 16, s. 27; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Kto po prezydencie?, tamże, nr 17, s. 20–27; M. Król,Nie polezie orzeł w GWna, „Wprost” 2010, nr 17, s. 48; P. Śpiewak, Platforma..., s. 72–73.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....91w państwie byli: jeden z trzech założycieli Platformy Obywatelskiej – AndrzejOlechowski (kandydat Stronnictwa Demokratycznego), lider ugrupowaniaWolność i Praworządność – Janusz Korwin-Mikke, lider partii PrawicaRzeczypospolitej – Marek Jurek, lider Samoobrony RP – Andrzej Lepper, liderSolidarności Walczącej – Kornel Morawiecki oraz lider Polskiej Partii Pracy– Bogusław Ziętek. Czterech z tych kandydatów ubiegało się – bez powodzenia– o urząd Prezydenta RP także w wyborach wcześniejszych: J. Korwin-Mikke(w latach 1995, 2000 oraz 2005), A. Lepper (w latach 1995, 2000 i 2005),W. Pawlak (w roku 1995), a także A. Olechowski (w roku 2000) 11 .Kampania wyborcza 12Przedłużająca się żałoba narodowa, która początkowo łączyła Polaków, w wynikudziałań różnych środowisk politycznych z czasem zaczęła dzielić społeczeństwo,m.in. na tych, którym wolno opłakiwać śmierć prezydenta, oraz na tych,którym tego czynić nie wolno. Podział dokonał się także na linii zwolennikówi przeciwników pochówku pary prezydenckiej na Wawelu 13 , przy czym ponadpołowa ankietowanych opowiedziała się przeciw takiemu rozwiązaniu 14 . Zdaniemm.in. części publicystów próba pojednania była tylko pozorna, a decyzjao miejscu pochówku tylko przyspieszyła eskalację konfliktu 15 . Dużą rolę w jego11Na podstawie dokumentów Państwowej Komisji Wyborczej (PKW).12Opis kampanii wyborczej został przeprowadzony na podstawie informacji, jakie zaprezentowanona łamach trzech tzw. opiniotwórczych tygodników: „Polityka”, „Newsweek Polska” oraz„Wprost”.13M. Pęczak, Żałoby nasze narodowe, „Polityka” 2010, nr 17, s. 26–27; P. Bratkowski, Żałobaprzed burzą, NP 2010, nr 17, s. 17–18; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Kto po prezydencie...,s. 27; M. Król, Nie polezie orzeł..., s. 48; D. Baliszewski, Rodzi się legenda, „Wprost” 2010, nr 17,s. 68–69; M. Janicki, W. Władyka, Pokolenie PP, „Polityka” 2010, nr 18, s. 16–18; RozmowaW. Smoczyńskiego z A. Wajdą: Nie możemy żyć fikcją, tamże, nr 21, s. 24–26; C. Michalski,Kozioł... ofensywny, „Wprost” 2010, nr 19, s. 24–25.14Wawel? Weto!, NP 2010, nr 17, s. 12.15Jak pisze Piotr Bratkowski: Ale moim zdaniem ta decyzja [chodzi o pogrzeb pary prezydenckiejna Wawelu – P.Ch.] tylko nadała formę temu, co dla uważnego obserwatora jasne było bodajjuż od następnego dnia po katastrofi e pod Smoleńskiem. Nie było żadnego pojednania, lecz tylkojego pozór. Zaś głęboki dramat, jaki po tej tragedii przeżyli krewni i bliscy ofiar, a także wieluzwykłych Polaków, został bardzo szybko rozpuszczony w konwencji nieustającego spektaklu medialnego,tym razem utrzymanego w tonacji żałobnej. Nadzieje, że ta tragedia przeorze zbiorowąświadomość i w efekcie nasze życie publiczne, były od początku myśleniem życzeniowym. P. Bratkowski,Żałoba..., s. 17.