FORUM DYSKUSYJNEDrzazgi w mózguZenon £ukaszewiczZadziwiająca, chociaż zrozumiałai symptomatyczna jest ta wymiana poglądówdwóch zielonogórskich autoróww ciekawie pomyślanym „Forum dyskusyjnym”.Oto bowiem przeciętny poetai niezły regionalista Eugeniusz Kurzawa„łka nad rozlanym mlekiem”, broniąc heroicznie„Własności czasu przeszłego”a jego adwersarz, poeta, prozaik, krytykliteracki i dziennikarz w jednej osobieCzesław Markiewicz z temperamentempolemicznym „nokautuje” Kurzawę, mającniestety więcej słuszności aniżeliatakowany. Chociaż obaj są jakby z siebieniezadowoleni, bo „uczelnię skończyłemraczej taką sobie, przyznaję” – to Kurzawao zielonogórskiej WSP, a Czesław Markiewicz:„urodziłem się i zostałemw Zielonej Górze, co było i jest dla mniebardziej klęską, niż awansem”. Czyżbyautorowi chodziło o to, że na jejpiaszczystej glebie nie znalazł żadnegoWaśkiewicza? Niemniej, zły to ptak, którywłasne gniazdo kala...A tak na marginesie: kto panów nakłaniałdo pozostania w Zielonej Górze?Nawet Kurzawa, po wędrówkach wschodnimirubieżami kraju, powrócił do miastaswojej młodości. A stąd już niedaleko dobliskiego mu Zbąszynia. Uznają zatem, żejest w Zielonej Górze klimat mocnomieszany – odpychający i przyciągający.Myślę oczywiście o klimacie kulturowym,artystycznym. Aczkolwiek przypadki An-130
drzeja Waśkiewicza czy Zygmunta Trziszki,którzy wyjechali stąd na stałe, mogąprzeczyć tej tezie. Andrzej jednak usadowiłsię mocno na Wybrzeżu, a nieżyjącyjuż Trziszka nigdzie nie mógł znaleźćsobie miejsca, choć patronował mu HenrykBereza, oczywiście w sferze eksperymentówjęzykowych. Kto wie jednak, jakpotoczyłyby się ich dalsze losy, gdybypoza monopolistycznym Lubuskim TowarzystwemKultury działały wówczasinne stowarzyszenia i oficyny wydawnicze?Chociaż obaj autorzy starają się wyraźnieoddzielić porządek polityczny,społeczny i kulturowy od własnych biografii,to jednak jest to niemożliwe. Każdyma prawo do suwerennych decyzji, ale„wolność jest to uświadomienie konieczności”,tedy nie można pozbyć się kontekstówspołeczno-biograficznych. I uwarunkowańi ograniczeń. Zapamiętane gorzkiedoświadczenia tkwią w nas jak drzazgiw mózgu.We wczesnych latach pięćdziesiątychubiegłego wieku, gdy witali się ze światemobaj polemiści, nie wiedząc, iż jest toświat spętany stalinizmem, ja byłem napoznańskiej polonistyce. Pamiętam: na seminariumpolskiej literatury współczesnejbyła omawiana twórczość Broniewskiego.Referentem był jeden z twardogłowychmarksistów, ja przygotowałem koreferat.On mówił wyłącznie o rewolucyjnychwymowach wierszy poety, ja przygotowałemtekst o bardzo osobistej liryceBroniewskiego. Ledwo zacząłem go wygłaszać,prowadząca seminarium dr Pańczykównaprzerwała mi i kazała opuścić salę.Nie, żeby ten mój głos zabrzmiał fałszywie,ale dlatego, iż rzekomo chciałempomniejszyć rolę poety-rewolucjonisty,zwłaszcza ze strony tych, którym zależałona stypendium.A potem była moja debiutancka recenzjaz powieści „Jan bez ziemi” Jackiewicza,opublikowana w jezuickim „PrzeglądziePowszechnym”. I znów zostałem „czarnąowcą”.A potem była przyjaźń z KazimierzemKummerem, autorem wydanej pośmiertniepowieści „Klatka” o krwawej niedzielibydgoskiej, człowiekiem o własnej wrażliwościartystycznej i społecznej, któryośmielił się rzucić publicznie legitymacjęZMP na jakimś zebraniu, towarzyszenieKisielowi na zjeździe polonistów. Itd., itp.Była to duszna indoktrynacja w toksycznymklimacie środowiskowego ostracyzmu.Czy dzisiaj tamten czas nie jawi się jakkoszmarny sen? Dla mnie. A dla generacjiKurzawy i Markiewicza jest wprostniezrozumiały. To nie jest ich świat.Później ziścił się sen o wolności. Aleprzecież nie do końca pełnej, nie do końcazachwycającej. Po latach zamieszkałemw Zielonej Górze. To była jeszcze PRL,ale już w złagodzonej formie. Zaczęło sięorganizować tzw. środowisko literackie,wpierw jako sekcja literacka przy LTK,potem jako klub literacki. Ale przecieżambicje kilku piszących były dalekowyższe. To nic, że dorobek literacki mielinieznaczny, o bardzo słabiutkim poziomieartystycznym. Przecież chodziło o prestiżi wzniosłe miano literata. Rozpoczętostarania o utworzenie samodzielnego oddziałuZwiązku Literatów Polskich w ZielonejGórze. Inicjatywę tę podchwyciławładza centralna, bo przecież należałopokazać ziomkostwom niemieckim, żeZiemia Lubuska jest piękna, gospodarnai kulturalna. Zostały złamane wymogistatutowe ZLP ponieważ tylko 2 osoby z 6członków-założycieli były autorami dwóchksiążek literackich. I tak oto w 1961 rokudokonała się w Zielonej Górze wielkamistyfikacja. Członkami ZLP zostali publicyści,bajkopisarze i zasłużeni działaczepartyjno-społeczni. Kilka osób rozdawałosobie wzajemnie stypendia, organizowałospotkania literackie i obsadzało różneetaty w różnych organizacjach społecznych.Dopiero w latach następnych doJanusza Koniusza dołączyli ZbigniewRyndak, Irena Dowgielewicz czy AndrzejWaśkiewicz i Zygmunt Trziszka. Nie dbamFORUM DYSKUSYJNE131
- Page 2 and 3:
Joanna Kowalczyk, Katedra Sztuki i
- Page 4:
Lubuskie Pismo Literacko-Kulturalne
- Page 9 and 10:
to ju¿ nadzwyczajny cymes, drogo b
- Page 11 and 12:
Gdyby nie ten p³aszczyk z kraciast
- Page 13 and 14:
Carmen WinterCarmen WinterKrähenne
- Page 15 and 16:
pern von den einstigen Bewohnern de
- Page 17 and 18:
Czes³aw SobkowiakKrzewPatrzê na r
- Page 20 and 21:
torem. Nikt z rodziny nie ma mo¿li
- Page 22 and 23:
zainteresowany ca³¹ t¹ uroczysto
- Page 24 and 25:
na dobór repertuaru, ale i na styl
- Page 26 and 27:
Cyprian Kamil NorwidBEMA PAMIÊCI
- Page 28 and 29:
Glasbläserwerkstatt hatte sie in d
- Page 30 and 31:
Der Pastor bat nur darum, das Klavi
- Page 32 and 33:
30tym w pergamin. Potem wchodzi³ z
- Page 34 and 35:
Michael Andreas PetersTraumgesichte
- Page 36 and 37:
Czes³aw SobkowiakGdy odlatuj¹ jas
- Page 38 and 39:
Pilnuje ich elektryczny pastuch. Ka
- Page 40 and 41:
Œwiat³oPromienie s³oneczne pozdr
- Page 42 and 43:
nie tak ¿eby siê mo¿na by³o na
- Page 44 and 45:
NA GRANICYJacek Weso³owskiNa Grani
- Page 46 and 47:
Sprawnik ze Strapczyn¹Pogryz³o mn
- Page 48 and 49:
op³at¹ s³on¹ za pobyt pacjentó
- Page 50 and 51:
a nie normalnie poziomo od lewej do
- Page 52 and 53:
strony wydanej w Londynie ksi¹¿ki
- Page 54 and 55:
waj¹cej siê z aparatu Morse´a. C
- Page 56 and 57:
dzie³o naukowe, w którym znajduje
- Page 58 and 59:
56Nota:Wystawa mia³a miejsce w Muz
- Page 60 and 61:
Kazimierz Furman***Ostatniej modlit
- Page 62 and 63:
Kazimierz Furman***Mia³o byæ tak
- Page 64 and 65:
Kazimierz Furman***£askiœ pe³na
- Page 66 and 67:
Przemys³aw KarwowskiNieznane zwi¹
- Page 68 and 69:
siê tablica pami¹tkowa, umieszczo
- Page 70 and 71:
Es tut gar wohl in jung und altenTa
- Page 72 and 73:
W wieku 10 lat wraz z rodzin¹ wyje
- Page 74 and 75:
Konrad Krakowiak* * *æma baletnica
- Page 76 and 77:
Nie w Cottbus, gdzie na studenckiej
- Page 78 and 79:
wyczulenie na drwi¹c¹ z nakazów
- Page 80 and 81:
w pokoju by³a i nie-by³a dziewczy
- Page 82 and 83:
Oto siê trudzê nad kamieniem,aby
- Page 84 and 85:
Jolanta PytelErotyk dla mê¿aMoje
- Page 86 and 87:
Jolanta PytelCudTo siê naprawdê z
- Page 88 and 89:
PREZENTACJEHelena KardaszWystawa He
- Page 90 and 91: Helena Kardasz, projekt non_ens.net
- Page 92 and 93: Helena Kardasz, olanafree, Galeria
- Page 94 and 95: z bezradnoœci cz³owieka wobec nas
- Page 96 and 97: W³adys³aw £azukaOczekiwanieŒnie
- Page 98 and 99: Rainer VangermainMach´s dochImmer
- Page 100 and 101: Adam Wojciech BagiñskiUrodzi³ si
- Page 102 and 103: Bez tytu³u, 80x100, olej, p³ótno
- Page 104 and 105: Adam Bagiñski, salon wystawowy WiM
- Page 106 and 107: Izabela TaraszczukSzukaj¹c siebie.
- Page 108 and 109: szlachty tak dolnoœl¹skiej, brand
- Page 110 and 111: „piekny d¹b”, a w herbie wieni
- Page 112 and 113: okazji przechodzenia szlachcica do
- Page 114 and 115: ZusammenfassungDes Adelsstandes „
- Page 116 and 117: PRZYPOMNIENIA LITERACKIECzytanie Ÿ
- Page 118 and 119: 108W opisach, bêd¹cych u Konwicki
- Page 120 and 121: VARIA BIBLIOTECZNEStylowy œwiat An
- Page 122 and 123: tradycji. Otaczali siê nimi, kocha
- Page 124 and 125: przewijaæ z upodobaniem tak¿e w j
- Page 126 and 127: Prevost A. F., Historia Manon Lesca
- Page 128 and 129: inicjowa³ niestrudzenie zaintereso
- Page 130 and 131: przede wszystkim mieszka siê tu w
- Page 132 and 133: pozór niewyró¿niaj¹ca siê. Nal
- Page 134 and 135: Ze Œl¹ska w tym okresie przybywal
- Page 136 and 137: cynê w Getyndze i Monachium, uczel
- Page 138 and 139: nych w egipskich ciemnoœciach ulic
- Page 142 and 143: tutaj o pedanterię chronologiczną
- Page 144 and 145: Wycieczka zatem w odleg³e stulecia
- Page 146 and 147: pañskie psy, o których pozornie b
- Page 148 and 149: mo¿na przypisaæ wysok¹ kwalifika
- Page 150 and 151: A szkoda. Bo wartoœciowe, wnosz¹c
- Page 152 and 153: • 6 paŸdziernika w gorzowskiej G
- Page 154 and 155: KSI¥¯KI NADES£ANEBibliografia Zi
- Page 156 and 157: Zenon Musia³owskiUrodzony w 1952 r