04.11.2014 Views

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

WWW.SADECZANIN.INFO<br />

54 SĄDECZANIE<br />

STYCZEŃ/LUTY 2012<br />

pa mięt nej no cy Ha man na w są dec kim<br />

getcie patrzył na okrutną rzeź rodziców<br />

i ro dzeń stwa. Scho wa ny pod po ście lą<br />

czuł na so bie krew dwu na sto let nie go<br />

brata. Dzisiaj – ocalały z Zagłady – krąży<br />

po świecie jak ambasador Sądecczyzny,<br />

pamięta o sądeckich przyjaciołach<br />

Mar ku sa i Iza ka – ich we -<br />

so łe, po god ne twa rze<br />

– ze sta wiam te raz<br />

w pa mię ci z twa rzą pa -<br />

na Ja ku ba. Wła ści wie<br />

z nim jed nym spo śród tej<br />

trój ki nie by łem ni gdy<br />

na ty.<br />

we wszystkie katolickie święta, dołącza<br />

dla nich po zdro wie nia dla ko lej ne go<br />

prezydenta swojego ukochanego miasta.<br />

Markusa i Izaka – ich wesołe, pogodne<br />

twa rze – ze sta wiam te raz w pa mię ci<br />

z twarzą pana Jakuba. Właściwie z nim<br />

jed nym spo śród tej trój ki nie by łem ni -<br />

gdy na ty. Nie dla te go, że spon ta nicz nie<br />

– jak z Iza kiem czy Mar ku sem – ta kiej<br />

for my nie przy ję li śmy, lecz – jak mi się<br />

dzi siaj wy da je – dla te go, że Ja kub<br />

Müller za wsze był in ny. Wzbu dzał ja kiś<br />

nieokreślony dystans, szacunek, podziw,<br />

Jakub Müller i Zbigniew Rybczyński, laureat Oskara<br />

Luba zatopiony w modlitwieFOT. P. DROŹDZIK<br />

właśnie inny niż dwaj pozostali. Otaczał<br />

się ta jem ni czą au rą. Za sta na wiam się,<br />

skąd pły ną cą. Z je go nie zwy kle su ge -<br />

stywnej – modelowej wręcz twarzy, która<br />

mo gła tyl ko i wy łącz nie bu dzić<br />

szacunek, z jego głębokich i właściwie<br />

zawsze smutnych oczu, z jego eleganckich,<br />

grzecznych, wyważonych zawsze<br />

– wypowiadanych z pewnym dostojeństwem<br />

i rozmysłem słów?<br />

***<br />

Tą twa rzą za chwy cił się rów nież<br />

mistrz obrazu, obiektywu, kamery, specjalista<br />

od modelowania ludzkich wizerun<br />

ków i po szu ki wa nia głę bi<br />

w filmowanych obiektach – pracujący<br />

niedawno w Sączu Zbigniew Rybczyński.<br />

Patrzyłem na siedzącego przed kamerą<br />

arcymistrza Kubę i nie mogłem się<br />

nadziwić jego cierpliwości, wyrozumiałości<br />

i elegancji w zachowaniu. Długotrwa<br />

łe wspo mnie nia, wie lo go dzin ne<br />

zdjęcia, kręcone przez Rybczyńskiego<br />

do filmu o historii Żydów polskich nabierały<br />

wartości właśnie dzięki chary -<br />

zmie Ja ku ba Mülle ra. I chy ba wła śnie<br />

wte dy, gdy z ust au to ra osca ro we go<br />

„Tanga”, bywalca hollywoodzkich salonów<br />

i artysty z fabryki snów usłyszałem<br />

podziw dla kruchego, skromnego i pokor<br />

ne go są dec kie go Ży da – za czą łem<br />

bar dziej ana li zo wać je go fe no men.<br />

W ciągu kilkunastu ostatnich lat widywa<br />

łem Pa na Ja ku ba w ró żnych sy tu -<br />

acjach i różnym otoczeniu, ale właściwie<br />

za wsze przy je go miej scach<br />

uko cha nej pa mię ci. Przy pro wa dza łem<br />

młodzież i dorosłych z Izraela do jego<br />

bóżniczki przy Jagiellońskiej 12, prosiłem<br />

go o otwar cie ohe lu ca dy ka<br />

na cmentarzu żydowskim, zapraszałem<br />

na spo tka nia do IV Li ceum i Li ceum<br />

Aka de mic kie go. Ni gdy nie od ma wiał,<br />

nawet gdy zadzwoniłem w czasie jego<br />

drzemki lub poobiedniego odpoczynku.<br />

Tak niedawno – wydawałoby się – czeka<br />

łem krót ką chwi lę, że by się ubrał<br />

i otwo rzył bra mę, by set ny a mo że ty -<br />

sięczny raz, bez słowa zniecierpliwienia,<br />

zmę cze nia opo wie dział o lo sach spo -<br />

łeczności żydowskiej w Sączu, o ofiarach<br />

pomordowanych i spoczywających<br />

na cmentarzu, o życiu w getcie i życiu<br />

w rze czy wi sto ści ko mu ni stycz nej<br />

po woj nie. Wy da wa ło mi się, że jest za -<br />

wsze jed na ko wy, spo koj ny, po wstrzy -<br />

mu ją cy się od emo cji i przy na le żne go<br />

mu przecież po wojennej traumie rozchwiania<br />

emocjonalnego. Niewiele mówił<br />

o so bie, ale naj wię cej o po trze bie

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!