Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
I w tej samej chwili błysnął nożem przy gardle giermka. Lecz nim zdołał pchnąć,<br />
Czech, który już od dawna śledził jego ruchy, chwycił go swymi żelaznymi rękoma za<br />
prawicę, wygiął ją, zakręcił, aż chrupnęły stawy i kości — i dopiero usłyszawszy okropny<br />
ryk bólu, wspiął konia — i pomknął jak strzała, zanim inni zdołali mu zastąpić. Bracia<br />
Rotgier i Got�yd poczęli go gonić, ale wnet wrócili, przerażeni strasznym krzykiem Danvelda.<br />
De Löwe podtrzymywał go pod ramiona, on zaś z twarzą bladą i zarazem zsiniałą<br />
krzyczał tak, że aż pocztowi, jadący przy wozach znacznie na przedzie, wstrzymali konie.<br />
— Co wam jest? — pytali bracia.<br />
Lecz de Löwe kazał im jechać co sił, sprowadzić wóz, albowiem Danveld widocznie<br />
nie mógł się na kulbace¹⁴⁵² utrzymać. Po chwili zimny pot okrył mu czoło i zemdlał.<br />
Po sprowadzeniu wozu ułożono go na słomie i ruszono ku granicy. De Löwe pilił¹⁴⁵³,<br />
albowiem rozumiał, że po tym, co zaszło, nie można czasu tracić nawet dla opatrunku<br />
Danvelda. Siadłszy przy nim na wozie, wycierał od czasu do czasu śniegiem jego twarz,<br />
ale nie mógł przywrócić mu przytomności.<br />
Dopiero w pobliżu granicy Danveld otworzył oczy i począł obzierać się¹⁴⁵⁴ jakby ze<br />
zdziwieniem dokoła.<br />
— Jak wam jest? — spytał Lówe.<br />
— Nie czuję bólu, ale nie czuję i ręki — odrzekł Danveld.<br />
— Bo wam już zdrętwiała — dlatego i ból minął. W ciepłej izbie wróci. Tymczasem<br />
podziękujcie Bogu i za chwilę ulgi.<br />
A Rotgier i Got�yd zbliżyli się zaraz do wozu.<br />
— Stało się nieszczęście — rzekł pierwszy — co teraz będzie?<br />
— Powiemy — odparł słabym głosem Danveld — że giermek zamordował de Fourcy'ego.<br />
— Nowa ich zbrodnia i winowajca wiadomy! — dodał Rotgier.<br />
�������� ���������� �������<br />
Czech tymczasem poleciał jednym pędem wprosi do leśnego dworca i zastawszy jeszcze<br />
w nim księcia¹⁴⁵⁵, opowiedział jemu pierwszemu, co się stało. Na szczęście, znaleźli się<br />
dworzanie, którzy widzieli, że giermek wyjechał bez broni. Jeden z nich krzyknął mu był<br />
nawet na drogę półżartem, aby wziął jakie żelaziwo, bo inaczej Niemcy go pokołaczą, ów<br />
jednak, bojąc się, aby rycerze nie przejechali tymczasem granicy, skoczył na konia tak jak<br />
stał, w kożuchu tylko, i pognał za nimi. Świadectwa te rozproszyły wszelkie wątpliwości<br />
księcia co do tego, kto mógł być zabójcą de Fourcy'ego, ale napełniły go niepokojem<br />
i gniewem tak wielkim, że w pierwszej chwili chciał wysłać pościg za Krzyżakami, aby<br />
ich w łańcuchach odesłać wielkiemu mistrzowi na ukaranie. Po chwili jednak sam zmiarkował¹⁴⁵⁶,<br />
że pościg nie zdołałby już dosięgnąć rycerzy przed granicą, i rzekł:<br />
— Wyślę wszelako pismo do mistrza, aby zasię wiedział, co oni tu wyrabiają. Źle się<br />
poczyna dziać w Zakonie, bo drzewiej posłuch był okrutny, a teraz byle komtur¹⁴⁵⁷ na<br />
swoją rękę poczyna. Dopust Boży, ale za dopustem idzie kara.<br />
Po czym zamyślił się, a po chwili znów począł mówić do dworzan:<br />
— Tego jeno¹⁴⁵⁸ nie mogłem nijak wyrozumieć, po co oni gościa zabili — i żeby nie<br />
to, że pachołek bez broni pojechał, miałbym na niego posądzenie.<br />
— Ba — rzekł ksiądz Wyszoniek — a po cóż by go pachoł miał zabijać, któren¹⁴⁵⁹<br />
go przedtem nigdy nie widział, a po drugie, choćby i miał broń, jakże mu było jednemu<br />
na pięciu uderzyć — i na ich poczty zbrojne.<br />
¹⁴⁵²����a�a — wysokie siodło, przeważnie wojskowe.<br />
¹⁴⁵³����� — poganiać.<br />
¹⁴⁵⁴��z��ra� ��� — oglądać się za siebie.<br />
¹⁴⁵⁵�a���z � ��ar�zy ��ar�za����� — (ok. 1346–1429), książę mazowiecki, lennik Władysława Jagiełły.<br />
¹⁴⁵⁶z��ar���a� (daw.) — zorientować się.<br />
¹⁴⁵⁷�����r — zwierzchnik domu zakonnego bądź okręgu w zakonach rycerskich, do których zaliczali się<br />
krzyżacy.<br />
¹⁴⁵⁸���� (daw.) — tylko.<br />
¹⁴⁵⁹���r�� — dziś popr.: który.<br />
������ ����������� Krzyżacy� ��� ���r��zy 165