Prof. dr inż. Jan PajÄ k Uprowadzenia ludzi do UFO - Totalizm
Prof. dr inż. Jan PajÄ k Uprowadzenia ludzi do UFO - Totalizm
Prof. dr inż. Jan PajÄ k Uprowadzenia ludzi do UFO - Totalizm
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
U-98<br />
dziwnych "wyłączeń prądu" (tj. wszystkie trzy błyskały). "Wyłączenia" te następowały w<br />
nietypowo regularnych odstępach około jednego tygodnia, jednego dnia i jednej godziny (tj.<br />
193 godzin) od siebie, w dniach roboczych, w czasie gdy mieszkanie pozostawało całkowicie<br />
puste. Ponieważ moment wyzerowania wszystkich trzech radio-budzików nie różnił się w<br />
sposób zauważalny, osoby okupujące to mieszkanie zakwalifikowały je <strong>do</strong> chwilowego<br />
odcięcia prądu przez pracowników elektrowni. Dziwne jednak im się wydawały niektóre<br />
związane z nimi fakty, takie przykła<strong>do</strong>wo jak owa nietypowa regularność z jaką owe<br />
wyłączenia następowały, fakt że oboje z nich w czasie tych wyłączeń używali komputery w<br />
swoich biurach położonych zaledwie około 500 metrów na wschód od mieszkania i żadnych<br />
wyłączeń prądu przy tym nie odnotowali, a także że gdy jedna z tych osób wróciła<br />
niespodziewanie <strong>do</strong> mieszkania w dwie godziny po ostatnim z wyłączeń, zdawało się jej że<br />
zobaczyła w nim przez moment sylwetkę wysokiego mężczyzny w czerni, który nagle zniknął<br />
z wi<strong>do</strong>ku, zaś potem przez cały czas pobytu czuła się jakby ktoś ją obserwował. Gdy w piątek,<br />
21 października 1994 roku, o godzinie 10:50 przed południem wystąpiło kolejne błyskanie<br />
wszystkich trzech detektorów <strong>UFO</strong>, okazało się że synchronizacja momentu ich wyłączenia<br />
tym razem wykazuje wyraźną rozbieżność. Uzbrojony w zegarek ze stoperem sprawdziłem<br />
więc tą synchronizację (tj. sprawdziłem <strong>do</strong>kładny moment w którym wskazania czasu na<br />
kolejnych błyskających radio-alarmach przestawiały się na następną minutę). W efekcie tego<br />
sprawdzenia okazało się, że <strong>do</strong> każdego z tych trzech wyzerowanych radio-alarmów prąd<br />
włączony został ponownie o innym czasie, zaś różnice wynosiły odpowiednio 17, 14 i -31<br />
sekund. Jednocześnie próbne wyłączenia i włączenia prądu w sieci (za pomocą wyłącznika<br />
głównego z tego mieszkania) wykazały, że rozbieżność synchronizacji początka naliczania<br />
czasu we wszystkich trzech radio-alarmach jest wtedy nieodnotowywalna, bowiem mieści się<br />
w najmniejszej podziałce 1 sekundy wykrywalnej na zwykłych zegarkach. Powyższe<br />
<strong>do</strong>starczyło więc podstawy <strong>do</strong> wnioskowania, iż wspomniane mieszkanie było systematycznie<br />
prześla<strong>do</strong>wane przez duży wehikuł <strong>UFO</strong> co najmniej <strong>dr</strong>ugiej generacji (najpraw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bniej<br />
dyskoidalnego kształtu) który w momencie wycofywania się odblokowywał <strong>do</strong>pływ prądu <strong>do</strong><br />
poszczególnych radio-alarmów w sekwencji zależniej od kierunku swego odlotu. Ciekawe, że<br />
kierunek ten pokrywał się z azymutem 90 (<strong>do</strong>kładnie ku wscho<strong>do</strong>wi) co odpowiadało<br />
położeniu biura owej pary. Można więc spekulować, że biuro owo praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bnie było<br />
nalatywane w następnej kolejności (brak w nim wykrywacza <strong>UFO</strong> uniemożliwił jednak<br />
sprawdzenie tej możliwości). Jako ciekawostkę warto tu <strong>do</strong>dać, że wzajemne odległości radioalarmów<br />
w omawianym mieszkaniu oraz różnice czasowe w ponownym <strong>do</strong>pływie <strong>do</strong> nich<br />
prądu pozwoliły też na wyliczenie względnych szybkości chwilowych pędników <strong>UFO</strong><br />
powodującego wyzerowanie poszczególnych detektorów. (Prędkości te wynosiły odpowiednio:<br />
1540, 2080 i -470 metrów na godzinę.) Po wektorowym zsumowaniu tych szybkości<br />
względnych zgodnie z meto<strong>do</strong>logią po angielsku nazywaną "relative velocity method"<br />
wyliczyłem, że wypadkowa szybkość z jaką tamten wehikuł <strong>UFO</strong> odlatywał (odzwierciedla ona<br />
orientacyjną wartość początkowej szybkości z jaką wehikuły <strong>UFO</strong> mogą przemieszczać się<br />
poprzez ściany i obiekty stałe przy lotach telekinetycznych ku wscho<strong>do</strong>wi) wynosiła około<br />
1500 metrów na godzinę, zaś jej wektor skierowany był wzdłuż azymutu 90 . Tym więc razem<br />
analizowany wehikuł wycofywał się z mieszkania bardzo ostrożnie i wolno bo z szybkością<br />
zaledwie około 1.5 kilometrów na godzinę - tj. równą szybkości spacerującego piechura.<br />
Poprzednimi razami jednak albo szybkość jego odlotu była wielokrotnie wyższa i musiała<br />
przekraczać 30 km/h (jako że nie spowo<strong>do</strong>wywała ona zauważalnych różnic w wyzerowaniu<br />
wszystkich trzech radio-alarmów), albo też wehikuł <strong>UFO</strong> odleciał pionowo <strong>do</strong> góry, zerując<br />
wszystkie detektory równocześnie. Warto tu <strong>do</strong>dać, że kolejny nalot <strong>UFO</strong> na to mieszkanie,<br />
przypadający na godzinę 12 soboty 29 października, nie został zarejestrowany (być może, że<br />
<strong>UFO</strong>nauci też odlatują na weekendy i stąd nie pracują w soboty). Za to w poniedziałek, 31<br />
października, o godzinie 23:15, <strong>UFO</strong> przyleciało ponownie zapoczątkowując błyskanie<br />
wykrywacza zainstalowanego w sypialni właściciela <strong>do</strong>słownie na jego oczach (pracował on<br />
właśnie przy swoim komputerze kiedy odnotował, że jego radio-alarm nagle i jakby bez<br />
powodu z pokazywania czasu przestawił się na błyskanie cyfr). Pozostałe dwa wykrywacze