Jerzy PiątkowskiJACKOWI KAJTOCHOWIŻyjemy w ciekawych czasachLiterowanych już nie znakiem królewskimChociaż jeszcze w pucharachZamyka się pamięćPo AugustachA działy wód bogatsze o krewZatrzymują naszą uwagęI tylko morze do nich wybiegaZ czerwonawym księżycemDo którego poeci wznoszą toastyZa ostatni przemarsz wojsk napoleońskichNie wzdrygaj sięJakbyś nagle zobaczył wystającąNogę spod śnieguBo zbyt wiele to latMożesz zgodzić się nawetŻe to ty jesteś tym małym wodzemW czterech ścianachGdzie szpileczkami na mapie znaczysz bitwyAż zmuszony przez losZaczynasz odwrót w kierunku kuchniGdzie odbywa się już przeprawaTalerzy do kolacjiDr Jackowi <strong>Kajtoch</strong>owiKtóry z pewnością zesłany zostaniena wyspę Św. Helenyjako ten (krytyk literacki), któryusiłował wylansować jeszcze jedno chorena poezję serce– najserdeczniej –Jerzy PiątkowskiKraków 25.III.1976 r.Tego się nie zapominaPrzyjaciele węgierscy zwrócili się do pisarzy świata z ważnymapelem. Pragną mianowicie w pięćdziesiątą rocznicę rewolucjiwęgierskiej 1956 roku przygotować publikację zawierającą„pamięć o Węgrzech, które w imię niepodległości powstały przeciw totalitarnejdyktaturze”. Apelują: „Utrwalcie swoje wspomnienia na papierze,napiszcie, jak z dzisiejszej perspektywy widzicie tamto historyczne wydarzenieXX stulecia!”.Apel dotarł także do mnie, co uważam za szczególny honor.Nie należy oczekiwać ode mnie żadnej pracy historycznej czy historycznoliterackiej.Sięgam tylko do głębszych pokładów pamięci. Konfrontujęje jednak z moją dzisiejszą świadomością i wiedzą. Otóż myślę,że tamtej jesieni byłem świadkiem początków destrukcji jałtańskiejEuropy. Wszystko zaczęło się w ciągu kilku miesięcy. W czerwcu 1956strajki i w zasadzie powstanie robotników w Poznaniu, w październikurewolucja na Węgrzech, a w Polsce – na szczęście nie krwawy – przełompaździernikowy. Wówczas runął stalinowski Związek Radziecki, konałco prawda długo, ale wreszcie na przełomie 1989/1990 zaczęły się wyłaniaćkształty nowej Europy.Należę do pokolenia literackiego „Współczesności”. Nie wszyscypamiętają charakterystykę socjologiczną tej generacji, która też należyjuż do historii. Zaliczają się do niej autorzy urodzeni między 1930a 1935 rokiem. Co z tego wynika? Przeżyliśmy dwie traumy: II wojnęświatową, dla Polaków bardzo bolesną, zakończoną przecież zburzeniemstolicy i hekatombą prawie wszystkich wykształconych i myślących obywateli,a wchodziliśmy w życie dorosłe, po ukończeniu studiów, założeniurodzin, na pierwszych posadach itp. właśnie w okresie tzw. przełomu89
październikowego. Te trzy-cztery miesiące zadecydowały o naszej przyszłości,określiły naszą postawę narodową i społeczną. Nieprzypadkowojednym tchem wymieniłem Poznań, Budapeszt i polski Październik. Rewolucjawęgierska jest w naszej pamięci na równych prawach z wypadkamipolskimi. Ja przynajmniej wydarzeń polskich i węgierskich nigdynie rozdzielałem. To było największe doświadczenie mojej młodości.Także nauka na przyszłość.Wiadomości, jak zazwyczaj w tamtych czasach, mieliśmy z kilku źródeł.Radia na ogół nie słuchałem. Nawet Wolnej Europy. Czytałem z pasją„Dziennik węgierski” Wiktora Woroszylskiego, drukowany w „NowejKulturze”. Był to reportaż wojenny, zapadł mi w pamięć jak rzadko którytekst z tamtych lat, wg mnie jest najlepszym utworem tego pisarza. Polatach dowiedziałem się, że wykreślono z niego fragmenty szczegółowoopisujące inwazję Armii Czerwonej. Mnie to nie przeszkodziło w odbiorze,wiedziałem przecież, jak wygląda klęska wojenna, wkroczenie obcychwojsk, represje i pogrom ludności cywilnej. Przeżyłem wrzesień 1939.Najważniejsze były informacje dostarczane przez kolegów. Na UniwersytecieJagiellońskim po rozpadzie Związku Młodzieży Polskiej powstałRewolucyjny Związek Młodzieży, lewicowy, lecz antystalinowski. Tuzbierano przede wszystkim krew, żywność i odzież dla rannych. Międzykolegami mówiono, że najczynniejszy był polonista, Adam Ogorzałek, chociażnie zawsze udawało mu się doprowadzić transport kolejowy na Węgry.Władze czechosłowackie pociągi rekwirowały. My oddawaliśmy krew.Z tego okresu pozostał mało znany wiersz Juliana Przybosia, kilkadziesiątlat schowany w zakurzonych rocznikach „Przeglądu Kulturalnego”.Przypominam go, ponieważ to bardzo znamienny utwór i dowód wypełnianiaprzez literaturę polską obowiązku solidarności międzynarodowej:Październik 1956Przetaczamy krew dla rannych Węgier,przelewamy z narodu w naród,czerwień płynie ze sztandaru do sztandaru,przetaczamy krwawiącą potęgę.Sztandar ten sam, kolor ten sam,który pałałw siedemnastym i gwiazdę spłomieniłw nocnym szturmie na Zimowy Pałac,aby drzewce tej samej czerwienirozrosło się chorągwiami ludóww wielkie drzewo Października wieku....W Październiku października nie namdłonie z bronią w obronie jednoczyz serc bijąca, przelewana lekko,bez bólu, bez trudu:wróg bagnetem ich, lekarz igłą nas ukłuł.... Na budapesztańskim brukuze sztandaru został tylko strzęp,jak jesienny czerwony liśćpadający na otwarte oczyostatniego poległego w walceo powrotny Październik – - ------------------------------------Przelaliśmy krewz żył – do otwartej rany---------------------------------------------------------------------------Późniejsze o dobrych kilka lat wypowiedzi poetyckie m. in. WisławySzymborskiej i Zbigniewa Herberta nie wywoływały już takiegoskurczu serca. Julian Przyboś powiedział najlepiej to, o czym natenczasmyśleliśmy: zbrukano socjalistyczny sztandar i socjalistyczne ideały. Niedziwię się, że Julian Przyboś w 1958 roku wystąpił z PZPR.To było wielkie wydarzenie polityczne, oczywiście nie nadawanomu rozgłosu. Mówiono tylko niemalże na ucho, że to był protest przeciwkoradzieckiej agresji i późniejszym represjom. A Przyboś dla naszegopokolenia znaczył wiele i jako działacz lewicowy, i awangardowy90 91
- Page 1 and 2: Jacek KajtochJacek KajtochWspomnien
- Page 3 and 4: Jacek KajtochWspomnieniai polemikiK
- Page 5 and 6: Czy zostałem tym,kim chciałemMam
- Page 7 and 8: Miałem też w swojej - pożal się
- Page 9 and 10: że pracował u Gebethnera i Wolffa
- Page 11 and 12: katalogów. Gdyby nie zawodowa uczc
- Page 13 and 14: „Panoramy myśli współczesnej
- Page 15 and 16: Literackiego pod tytułem „Starty
- Page 17 and 18: Marka Nowakowskiego. To był wedle
- Page 19 and 20: chę poety i kabareciarza, gawędzi
- Page 21 and 22: kilku z obecnych nie zgłosiło akc
- Page 23 and 24: IILEKCJA POLSKIEGO - „PLAKAT“ S
- Page 25 and 26: oraz wykładowcy na WSP i UŚ w Kat
- Page 27 and 28: jest wojna domowa, poznałem ślep
- Page 29 and 30: jaźń, która sprawdza się w cię
- Page 31 and 32: ukowej. Mogę dziś wyznać, że do
- Page 33 and 34: sta. Wchodził utykając, siwiuteń
- Page 35 and 36: się wziąć udział w manifestacji
- Page 37 and 38: Po blisko dziesięciu latach Komite
- Page 39 and 40: gdy nie burzyć, łączyć, broń B
- Page 41 and 42: i na połączonym posiedzeniu rad w
- Page 43 and 44: wersalnym - zwracają na siebie uwa
- Page 45: 13.Orientacyjne dane techniczne:For
- Page 49 and 50: W Krakowie udział w tym dziele mia
- Page 51 and 52: kuły programowe, będziemy z nich
- Page 53 and 54: Na marginesie publicystykip. Aleksa
- Page 55 and 56: Ten kuriozalny tekst wywołał obur
- Page 57 and 58: Prawdopodobnie bez konkretnego powo
- Page 59 and 60: Inne kłamstwa są jeszcze bardziej
- Page 61 and 62: dowodziłby powstaniem wielkopolski
- Page 63 and 64: został posłem na Sejm i I sekreta
- Page 65 and 66: Miał rację Andrzejewski, że w ś
- Page 67 and 68: „Doświadczyłem wielkiej klęski
- Page 69 and 70: yzmu, traktowania literatury jako s
- Page 71 and 72: tą pracę, jak pan to pojęcie wid
- Page 73 and 74: Przygoda z „Wybiórczą...”Pomy
- Page 75 and 76: niów, wydanej w 1984 r. i w 1989,
- Page 77: Spis treściWspomnieniaCzy zostałe