11.07.2015 Views

Jacek Kajtoch: Wspomnienia i polemiki - Anna Kajtochowa

Jacek Kajtoch: Wspomnienia i polemiki - Anna Kajtochowa

Jacek Kajtoch: Wspomnienia i polemiki - Anna Kajtochowa

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Miał rację Andrzejewski, że w środowisku literackim dominują zachowaniastadne. Ale wracam do głównego wątku.O poranku następnego dnia po tym pochodzie solidarności z Pyjasemprzyniesiono Machejkowi fotografie i kazano mu znaleźć członkówZLP. Od razu mnie znalazł, zawsze miał do mnie zastrzeżenia i wreszciesię sprawdziły.W jakiej kolejności toczyły się dalsze wypadki – nie wiem, alewspomnę charakterystyczne wydarzenia.Przyznano mi odznakę Zasłużony dla Miasta Krakowa. Co prawdami ją wręczono, ale nie podano ręki ze zwyczajowymi gratulacjami. Zatrzymanosię na dłużej przy Marku Skwarnickim.Spotyka mnie zdenerwowany prodziekan Wydziału Filologicznego,Stanisław Jaworski i mówi: do dziekanatu przyszli oficerowie SB i powiedzieli,że jesteś skończony. W dodatku stwierdzono, że masz żydowskichprzodków. – Jak to jest z tymi przodkami? – Napisałem skróconedrzewo genealogiczne i złośliwie dodałem, że nie jestem pierwszy z rodzinypod takim pręgierzem. Kiedy wysiedlono moją rodzinę z Babic,bo teren był zajmowany dla esesmanów służących w Auschwitz, to jakiśsąsiad krzyczał do gestapowca – mnie nie wysiedlajcie, ich wysiedlajcie,bo to są Żydzi. Stryjenka przytomnie zwróciła się do gestapowca, że onasię czuje obrażona i prosi o urzędowe potwierdzenie aryjskości rodziny.Dodałem, że może znajdę to zaświadczenie i przedłożę teraz, bo gestapowcyw tych sprawach byli nielada specjalistami.Notabene zawsze miałem kłopoty z udowadnianiem polskości, ponieważogół nie znał słownika prof. Stanisława Rosponda i nie mógłrozgryźć mojego śląskiego nazwiska.Na dodatek nadwyrężyłem nogę. Pewnego dnia odwiedził mnie kol.Marian Oleksy, ówczesny redaktor „Głosu Nowej Huty” i oświadczył, żezabroniono mu drukować moje recenzje literackie, bardzo był speszony,przepraszał i zostawił bukiet kwiatów. Zachował się przyzwoicie. Innegodnia przybiegła Hanka Gorazd, podówczas partyjna pisarka z wiadomością,że w KC PZPR wypytywano ją o mnie i nie mogli zrozumieć,dlaczego jeszcze nie wyrzucono mnie z UJ.Ale najbardziej przyzwoicie zachował się Mieczysław Karaś, rektorUJ i członek KC PZPR. Zadzwonił do mnie i powiedział, że z pracymnie nie wyrzuci. Niestety, po kilku dniach zmarł i nie mógł dalej sięmną opiekować.Żeby wymienić wszystkich, którzy w tamtych dniach okazali mi serce,to wspomnę Jerzego Broszkiewicza, który odważył się pułkownikowiWałachowi zadać pytanie, czego SB właściwie ode mnie chce; HenrykaVoglera, który zbeształ Machejka za jego antysemityzm i Ewę Lipską,która podczas zwyczajowego przesłuchania wystawiła mi dobrą opinię.Ale to i tak nie zmieniło mojego położenia. Byłem skończony– jako osoba dwuznaczna. Muszę jednak podkreślić, że mój udział w tymPyjasowskim pochodzie traktuję jako jeden z najważniejszych czynóww moim życiu. Pokazałem wtedy, że jestem dobrym nauczycielem i prawymsocjalistą.Nawet dobrze, że nie wypłacono mi tych zaległych poborów. Niemiałbym takiej moralnej satysfakcji.126

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!