Strzelewicz sprawia wrażenie, jakby wyparł swój życiorys z pamięci.Co więcej, święcie już chyba wierzy, że walczył z komuną. Jak do tegodoszedł? Najprawdopodobniej tym samym sposobem jak inni wyznawcyideologii Zjednoczenia Patriotycznego „Grunwald”. Jak kiedyś uważali,że Żydzi zrobili „Solidarność”, tak teraz skrzykują się, żeby pogonić zeSkałki Litwina-polakożercę. Dekomunizują dziś Miłosza, Szymborską,Mrożka i nie bez sukcesu udaje się im żonglować wyświechtanym esbeckimjęzykiem i takimiż fałszywkami.Źródło: http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35797,2614204.htmlZ największą niechęcią napisałem te notatki. Spokojnie znosiłemkłamstwa, oszczerstwa i inwektywy. Ale wreszcie trzeba powiedziećwyraźnie: dosyć tego opluskwiania, nurzania w kloace polskiej literaturyi aktywnych jej twórców. Należy się to naszej młodzieży.Kraków, 8 luty 2009<strong>Jacek</strong> TomiakŹródło: http://www.jacekkajtoch.blog.pl/Ostrzegam panów K.S. i A.S.Na łamach peryferyjnej prasy polonijnej oraz w Internecietoczy się od pewnego czasu kampania przeciwko mojejskromnej osobie. Panowie K.S. i A.S. strzelają do mniesalwami ohydnych kłamstw i oszczerstw. Swojego czasu ostrzegał mniePiotr Kuncewicz przed p. K.S., który nie wytrzymał nerwowo faktu, żekrakowskie środowisko ZLP przyjęło jednogłośnie złożoną przez niegorezygnację z funkcji prezesa Oddziału, a Zarząd Główny ZLP nie tylkousunął go z wiceprezesa, na którą to godność nigdy nie był wybrany,ale nieopatrznie wybrał mnie kilka lat temu na Zjeździe Wyborczymw podwójnym głosowaniu na wiceprezesa. Ale stało się, Piotr Kuncewiczmiał rację, chociaż chyba nie przewidywał, że człowiek może byćtak podły, tak wymyślać i razić oszczerstwami.Służę przykładem z ostatnich dni. W Internecie ukazał się cały akapit namój temat; zawierający same bzdury, kłamstwa, pomówienia. Nie reagowałbym,lecz p. S. obraża moją rodzinę. Podaje, że nazwisko Kańtoch to zniemczonarodzina Ślązaków, moje imię to Jacenty, a w towarzystwie rzekomoprzechwalałem się, że nikt z mojej rodziny nie służył w Wojsku Polskim.Jakże było łatwo sprawdzić w Urzędzie Parafialnym, że kilkadziesiątlat temu ochrzczono Jacka. O nazwisku natomiast pisali językoznawcyw tym wybitny znawca polszczyzny śląskiej profesor Stanisław Rospondi autor „Nazwisk Polaków” Kazimierz Rymut. Kto umie czytać po polsku,dowiedziałby się z wywodów prof. Rosponda, że forma <strong>Kajtoch</strong> jestwynikiem ewolucji właśnie polonizacyjnej. Na Śląsku do dzisiaj istniejąformy oboczne, np. Kańtoch, ale noszą je nie moi krewniacy. Prof. Rymutz kolei uważa, że nazwisko <strong>Kajtoch</strong> pochodzi od Kajetan, pojawiło siędopiero w XVII wieku i nie ma nawet niemieckiego rdzenia.113
Inne kłamstwa są jeszcze bardziej gorszące i stanowią obrazę boską.Moja rodzina nie służyła w Wojsku Polskim??? Najstarszy stryj byłkawalerzystą, w 1920 roku służył w oddziale, który wkroczył pierwszydo Kijowa. Kolejny stryj prowadził finanse AK w Krakowskiem. Najstarszaciocia, nauczycielka, twórczyni Koła Młodych Polek w jednymz miast śląskich, żołnierz ZWZ i AK pseudonim Skała organizowała pomocżywnościową i ucieczki więźniów KL Auschwitz-Birkenau. To mnienajbardziej oburzyło: tchórze, którzy nawet nie służyli w wojsku podczaspokoju, obrażają pamięć bohaterki, nagrodzonej, za swoją walecznądziałalność najwyższymi odznaczeniami państwowymi. Dane znajdująsię w książce „Ludzie dobrej woli” („Księga pamięci mieszkańców ZiemiOświęcimskiej pomoc więźniom KL Auschwitz pod redakcją HenrykaŚwiebockiego”, Oświęcim 2008). Po stronie mojej Matki: prapradziadek– powstaniec styczniowy, wujek – prowincjał ojców Augustianówzamęczony w Auschwitz, mąż jednej z sióstr – legionista, mąż drugiej– porucznik WP obrońca Śląska i Lwowa w 1939, odbył też kampanięfrancuską w 1940, brat – kapitan WP. Nie podaję nawet ich imion – niezasługują na to, by ich nurzać w internetowej kloace, autorstwa K.S.A.S.A na marginesie: przywołani autorzy nie są odnotowani w słownikachnazwisk Polaków. Inne informacje mają podobnie marną wartość.Pracowałem w latach 1955-1998 na Uniwersytecie Jagiellońskim.Z wyjątkiem kilku lat, kiedy byłem przeniesiony do IBL PAN, PAN Oddziałw Krakowie dla prowadzenia sekretariatu redakcji „Ruchu Literackiego”.Drugim sekretarzem POP tamże byłem niecałą kadencję. Nigdy niepopełniłem plagiatu i nie zostałem zwolniony z tego powodu. Nie pracowałemw „Życiu Literackim”, o czym powinien wiedzieć K.S., który tam przezkilka lat był na etacie, czy na ryczałcie w nagrodę za bardzo ofiarną służbęw „Tygodniku Powszechnym”. Wymienia się w tym plugastwie nazwiskamoich rzekomych przyjaciół. Cieszyłbym się z ich przyjaźni, ale chyba nanią nie zasługiwałem. Olgierd Terlecki nigdy nie pracował na UniwersytecieJagiellońskim, zawsze służył w „Życiu Literackim”. Wiadomości o mniesą nieprawdziwe, nawet źle odczytano rewelacje w „Gazecie Polskiej’.Żegnam, mam nadzieję, że nigdy przywołanych panów nawet naulicy nie spotkam.8 marca 2009, 15:36:23Krajobraz po ataku1.Mój „proces” rozgrywał się jakby według scenariusza,ułożonego przez Franca Kafkę. Na początku listopada2008 roku otrzymałem telefon z Warszawy. Pewiensympatyczny, męski głos poinformował mnie, że właśnie „Gazeta Polska”otrzymała z Instytutu Pamięci Narodowej dokument, wskazującyna moją współpracę ze służbami bezpieczeństwa PRL na przełomie latsiedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Byłem zaskoczony, ponieważ jakodziałacz organizacji twórczej nie zostałem objęty ustawą o lustracji. Zapytałem,kto zwrócił się z pytaniem do IPN. Nie otrzymałem odpowiedzi.Natomiast natarczywie i wielokrotnie zachęcano mnie do wyznaniawiny. Zwróciłem uwagę, że pod koniec 1978 r. w konsekwencji uczestnictwaw tzw. czarnej procesji po śmierci Stanisława Pyjasa byłem nawetrepresjonowany przez SB i w następstwie przez aparat partyjny krakowskii centralny, przez kierownictwo lokalnej prasy (straciłem możliwośćpisania cotygodniowych recenzji do „Głosu Nowej Huty”) i nawet grożonomi zwolnieniem z posady na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tę groźbęczęściowo wykonano, nie wypłacając nędznych groszy, które przedtemotrzymywałem jako kierownik Podyplomowego Studium Dziennikarskiegoprzy Instytucie Filologii Polskiej UJ. Ale moje wyjaśnienia niezainteresowały zbytnio rozmówcy, „proces” toczył się dalej.W połowie listopada „Gazeta Polska” ogłosiła artykuł na tematagenturalnego charakteru Zarządu Głównego ZLP, wymieniając mojenazwisko wśród kilku osób, bardzo szanownych i zasłużonych dla literaturywspółczesnej. Moje zasługi przy ich są doprawdy małe. A opub-115
- Page 1 and 2:
Jacek KajtochJacek KajtochWspomnien
- Page 3 and 4:
Jacek KajtochWspomnieniai polemikiK
- Page 5 and 6:
Czy zostałem tym,kim chciałemMam
- Page 7 and 8: Miałem też w swojej - pożal się
- Page 9 and 10: że pracował u Gebethnera i Wolffa
- Page 11 and 12: katalogów. Gdyby nie zawodowa uczc
- Page 13 and 14: „Panoramy myśli współczesnej
- Page 15 and 16: Literackiego pod tytułem „Starty
- Page 17 and 18: Marka Nowakowskiego. To był wedle
- Page 19 and 20: chę poety i kabareciarza, gawędzi
- Page 21 and 22: kilku z obecnych nie zgłosiło akc
- Page 23 and 24: IILEKCJA POLSKIEGO - „PLAKAT“ S
- Page 25 and 26: oraz wykładowcy na WSP i UŚ w Kat
- Page 27 and 28: jest wojna domowa, poznałem ślep
- Page 29 and 30: jaźń, która sprawdza się w cię
- Page 31 and 32: ukowej. Mogę dziś wyznać, że do
- Page 33 and 34: sta. Wchodził utykając, siwiuteń
- Page 35 and 36: się wziąć udział w manifestacji
- Page 37 and 38: Po blisko dziesięciu latach Komite
- Page 39 and 40: gdy nie burzyć, łączyć, broń B
- Page 41 and 42: i na połączonym posiedzeniu rad w
- Page 43 and 44: wersalnym - zwracają na siebie uwa
- Page 45 and 46: 13.Orientacyjne dane techniczne:For
- Page 47 and 48: październikowego. Te trzy-cztery m
- Page 49 and 50: W Krakowie udział w tym dziele mia
- Page 51 and 52: kuły programowe, będziemy z nich
- Page 53 and 54: Na marginesie publicystykip. Aleksa
- Page 55 and 56: Ten kuriozalny tekst wywołał obur
- Page 57: Prawdopodobnie bez konkretnego powo
- Page 61 and 62: dowodziłby powstaniem wielkopolski
- Page 63 and 64: został posłem na Sejm i I sekreta
- Page 65 and 66: Miał rację Andrzejewski, że w ś
- Page 67 and 68: „Doświadczyłem wielkiej klęski
- Page 69 and 70: yzmu, traktowania literatury jako s
- Page 71 and 72: tą pracę, jak pan to pojęcie wid
- Page 73 and 74: Przygoda z „Wybiórczą...”Pomy
- Page 75 and 76: niów, wydanej w 1984 r. i w 1989,
- Page 77: Spis treściWspomnieniaCzy zostałe